Skocz do zawartości

Cień wielkiej trybuny


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Tak, Profesorze, mam w zespole doskonałych partaczów.

 

------------------------------------------------

 

Rapid Wiedeń cały czas miał zaległe spotkanie do rozegrania z powodu niedawno zakończonych występów w Pucharze UEFA, w wyniku czego niemal co chwilę niezasłużenie okupowaliśmy fotel lidera. W międzyczasie do walki o czołowe lokaty włączyła się Austria Wiedeń, zrównując się punktami z Pasching i sprawiając, że nasze występy w pucharach były bardziej zagrożone, gdy doszedł jeszcze jeden rywal. By nie powielać tego, co zrobiliśmy rok temu, czyli roztrwonienia przewagi i spadku poza miejsca dające start w Pucharze UEFA, trzeba było wygrać na wyjeździe ze Sturmem Graz, choć po prawdzie należało w miarę możliwości punktować każdego, co było przecież logiczne.

 

 

Jednak tego wieczoru tylko utwierdziłem się w przekonaniu, że mam pod swoimi skrzydłami bandę nieudaczników pozbawionych ambicji, którzy po prostu nie chcieli walczyć ani o tytuł, ani o prawo gry w europejskich pucharach. Zaczęło się wspaniale, gdy w 2. minucie Petschar dalekim wybiciem rozpoczął nasz błyskawiczny kontratak, Salmutter obsłużył Wissinka, a ten strzałem w krótki róg pokonał Kohlera, ale później zaczęliśmy uskuteczniać autodestrukcję. Pomocnicy ciągle ustawieni byli stanowczo za wysoko, przez co ich odpowiednicy w zespole gospodarzy mieli mnóstwo miejsca do rozegrania na naszym przed polu, zaś nasza, pożal się Boże, "obrona" tak głaskała się z napastnikami Sturmu, że tylko czekać było na tracone gole. Wreszcie w 18. minucie Hermach całkowicie zlekceważył Dangadji Rabihou, który wobec tego bezstresowo wyrównał na 1:1, a tuż przed przerwą ta sama oferma stanęła Monterosso tuż przed twarzą, skutecznie uniemożliwiając mu interwencję przy koślawym strzale Maricia.

 

Moi piłkarze chcieli w tym meczu podarować Sturmowi dwa łatwe gole i dopięli swego, zaś w drugiej połowie skrupulatnie ignorowali moje polecenia i tylko dbali o to, by przypadkiem nie zdobyć gola wyrównującego. Teraz już nawet na oficjalnej konferencji otwarcie przyznałem, że Gratkorn nie ma w tym sezonie najmniejszych szans na mistrzowską koronę, zaś prywatnie postanowiłem, że jeśli powtórzymy wyczyn sprzed roku i na własne życzenie wyeliminujemy się ze startu w Pucharze UEFA, poszukam sobie innego pracodawcy z ambitnym materiałem ludzkim.

 

25.03.2009, Graz-Liebenau, Graz, widzów: 9164

TB (27/36) Sturm Graz [6.] - FC Gratkorn [1.] 2:1 (2:1)

 

2' R. Wissink 0:1

18' A. Dangadji Rabihou 1:1

45+1' M. Darić 2:1

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 6 – M.Müller 6 (46' M.Zerka 7), A.Hermach 7, R.Delbourg 7, W.Petschar 6 – M.Weber 5, P.Kubiček 87 (70' A.Grauss 7), R.Wissink 7, A.Troisi 7 – B.Sulimani 6 (46' A.Kanneh 7), K.Salmutter 7

 

GM: Dmitrij Krugłow (O/DBP/P L, Sturm Graz) - 9

Odnośnik do komentarza

Jeszcze 1/4 sezonu ligowego do końca więc walczcie! ;) Nie myśl póki co o zmianie pracodawcy tylko wyciśnij z nich co się da, a jeśli będą puchary to będzie większa radość z gry (nawet na wirtualny miesiąc :P ). Znowu masz Polskie ligi załączone więc jeśli tam byś miał ponownie wylądować :/ to już wolę Twoje wkurzanie się na Gratkorn :D

 

btw. masz w bazie: Wilberto Cosme?

Odnośnik do komentarza

Spokojnie, polska liga mnie już w ogóle nie interesuje, włączyłem ją tak z racji własnej narodowości, jak i żeby mieć wyjście na wypadek mega-, giga-, hiper-awaryjnej sytuacji, na którą już nie ma szans, bo wyrabiam swoją markę.

 

Wilberto Cosme? Moja baza danych mówi: <tududu>, nie ma takiego piłkarza, <tududu>, nie ma takiego piłkarza :P

 

--------------------------------------------

 

T-Mobile Bundesliga 2008/09, runda 3/4:

 

af3627489273292e.jpg

 

 

 

Od kilku dni prowadziłem intensywne negocjacje, których pozytywnym finałem mogło być szczególne wydarzenie w lipcowym okienku. Nie były to rozmowy łatwe, ponieważ agent będący przedstawicielem strony zażądał dla zawodnika większej pensji, niż to, co maksymalnie mogłem zaproponować. Ostatecznie, ku mojemu lekkiemu zdziwieniu, ale i radości, klauzula premii za asysty okazała się zadowalać wszystkich, i tak oto latem miał zjawić się u nas sam David Rozehnal (28 l., O Ś, Czechy; 21/0), niechciany w PSG, mający być pierwszym naprawdę głośnym transferem w historii Gratkorn. A to wszystko kompletnie za darmo, bo Czech był dostępny na prawie Bosmana.

 

 

28 marca czekał nas trzeci w tym sezonie, a drugi na wyjeździe pojedynek z Salzburgiem. Drużyna ta nie była nawet cieniem samej siebie, a zamiast walczyć o tytuł, rywale musieli oglądać się za plecy, by nie wmieszać się w batalię o utrzymanie w T-Mobile Bundeslidze. Przed spotkaniem z nami gospodarze zajmowali zaledwie ósme miejsce w lidze, menedżer Mirenng drżał o swój stołek, ale podchodziłem do tego z iście fińską obojętnością, bo właśnie z takimi zespołami uwielbialiśmy w tym roku dawać ciała na całej linii. Przed wyjazdem zmieniłem większość składu, a w obronie wystawiłem wyciągniętego z rezerw Colleau.

 

Był to bardzo dziwny mecz, który potwierdzał, że i my sami jesteśmy pokręconą ekipą. Po blisko kwadransie wzajemnego badania sił wznowiliśmy grę z autu na połowie gospodarzy, Troisi podał z pierwszej piłki do Maloudy, ten następnie przepchnął futbolówkę do Wemmera, a Richard w tempo przerzucił do Dogana, który nabiegając na dalszy słupek wepchnął piłkę do bramki. Nasza radość trwała dziesięć minut, po którym to czasie Zerka nie zdążył do piłki na prawej flance, a Eder podał do odpuszczonego przez Colleau Wellingtona Paulisty, którego strzał obronił Weber, ale dobitki już nie sięgnął i było 1:1.

 

Mimo wszystko nasza gra nie wyglądała źle, a nawet sprawialiśmy wrażenie minimalnie lepszych od Salzburga. Wszystko do 56. minuty, w której Grauss miał mnóstwo możliwości rozegrania, lecz ostatecznie wybrał wycofanie piłki prosto pod nogi Mpenzy, zaś Colleau popisał się swoim firmowym zagraniem, kosząc go od tyłu i łapiąc przy okazji czerwoną kartkę. Teraz pozostało tylko czekać na pogrom, a ten owszem, nastąpił, ale ku powszechnemu zdumieniu w drugą stronę. Salzburg chyba jednak nie bez powodu znajdował się w ogonie ligowej stawki, bo teraz kompletnie przestał grać, zupełnie jak my w paru dotychczasowych spotkaniach. W efekcie w 66. minucie Malouda po kontrataku zgrał w pole karne do Troisiego, który z ostrego kąta pokonał bramkarza i po raz drugi wyszliśmy na prowadzenie. Chwilę później wywalczyliśmy rzut rożny, a golkiper źle obliczył tor lotu piłki, zaś szczęśliwcem okazał się grający świetnie spotkanie Zerka, pakując ją do pustej bramki. Już teraz rozczarowani kibice opuszczali trybuny Wals-Siezheim, a to jeszcze nie był koniec, bo w 75. minucie Malouda po raz kolejny przypuścił skuteczny rajd i precyzyjną wrzutkę, przy której Wemmer wykorzystał kolejne niezdecydowanie Fülöpa. W ten oto sposób mecz, który mieliśmy wysoko przegrać, zakończył się naszym równie wysokim zwycięstwem.

28.03.2009, Wals-Siezheim, Salzburg, widzów: 6281

TB (28/36) SV Salzburg [8.] - FC Gratkorn [2.] 1:4 (1:1)

 

13' M. Dogan 0:1

24' W. Paulista 1:1

56' F. Colleau (G) czrw.k.

66' A. Troisi 1:2

69' M. Zerka 1:3

75' R. Wemmer 1:4

 

FC Gratkorn: H.Weber 8 – M.Zerka 8, R.Delbourg ŻK 5 (46' A.Hermach 8), F.Colleau CzK 6, W.Petschar 8 – M.Dogan ŻK 9, A.Grauss 8, A.Troisi 8, L.Malouda 9 – K.Salmutter 6 (56' M.Müller 7), R.Wemmer 8

 

GM: Lesly Malouda (OP L, FC Gratkorn) - 9

Odnośnik do komentarza

Marzec 2009

 

Bilans: 2-0-2, 9:7

T-Mobile Bundesliga: 1. [+1 pkt nad Rapidem Wiedeń] / jedno rozegrane spotkanie więcej

Hallen Cup: –

Finanse: 7,75 mln euro (-236 tys. euro)

Gole: Benjamin Sulimani (15)

Asysty: Alessandro Troisi (8)

 

 

 

Ligi:

 

Anglia: Arsenal Londyn [+8 pkt]

Austria: FC Gratkorn [+1 pkt]

Francja: Olympique Marsylia [+9 pkt]

Hiszpania: Sevilla [+4 pkt]

Niemcy: Bayern Monachium [+6 pkt]

Polska: Lech Poznań [+1 pkt]

Rosja: Ałania Władykaukaz [+2 pkt]

Szwajcaria: FC Basel [+12 pkt]

Włochy: AC Milan [+2 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

-

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1202], 2. Francja [1141], 3. Anglia [1048], ..., 78. Polska [528]

Odnośnik do komentarza

Czwartego kwietnia rozpoczynaliśmy decydujący etap rozgrywek ligowych. Do Gratkorn przyjeżdżała odradzająca się Austria Wiedeń, a ja miałem kolejne kłopoty kadrowe, bo urazu nabawił się Dogan i musiałem wystawić na prawym skrzydle nieprzewidywalnego Manuela Webera, z kolei do rezerw wrócił zawieszony i przegrany Colleau, w miejsce którego zdecydowałem raz jeszcze sprawdzić wiszącego na liście transferowej Bouzóna. Zanim autokar z ekipą Austrii zawinął na klubowy parking, zerknąłem na wyniki naszych ostatnim meczów ligowych i fatalną wiadomością było, że od czasu wygranej z Leoben graliśmy przekładańcem, a więc na przemian zwyciężaliśmy i przegrywaliśmy (często na własne życzenie). Skoro tydzień wcześniej pokonaliśmy Salzburg, oznaczało to ni mniej, ni więcej tyle, że teraz była kolej na porażkę.

 

 

Całą pierwszą połowę spędziliśmy na połowie gości, nękając ich głównie lewym skrzydłem, gdzie szalał przede wszystkim Troisi z Maloudą, ale bramki oczywiście nie padały. A jeżeli nie padały, to był to zwiastun harakiri w drugiej połowie. W tej fazie meczu co najmniej dwie całkiem dogodne sytuacje zmarnował Salmutter, kilka razy dośrodkowania Maloudy były blokowane, za to w defensywie graliśmy niebywale solidnie, stanowiąc swoisty mur dla ofensywnych graczy ekipy z Wiednia.

 

Gdybyśmy byli normalnym zespołem, po przerwie z gości zostałyby tylko wióry, ale że byliśmy jednak Gratkorn, tak się nie stało. Po blisko pół godzinie stagnacji mój niezawodny nos piłkarski zaczął wyczuwać rzut karny z niczego i dokładnie 30 sekund później moją duszę Nostradamusa potwierdził Hermach, kładąc w polu karnym Bruno, zaś Kostner najpierw podziękował naszemu żałosnemu sabotażyście, a następnie dał Austrii niezasłużone prowadzenie. W obliczu całej tej sytuacji tylko parsknąłem szyderczym śmiechem przez złość, bo dokładnie czegoś takiego się spodziewałem, a w 86. minucie dzieła seppuku dopełnił Heinz Weber, przy rzucie rożnym pustym przelotem fundując Bruno łatwego gola do pustej bramki. Nasza perspektywa startu w Pucharze UEFA była coraz bardziej zagrożona, bo czwarty w tabeli Sturm Graz miał już do nas tylko dwa punkty straty.

04.04.2009, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 1983

TB (29/36) FC Gratkorn [2.] - Austria Wiedeń [3.] 0:2 (0:0)

 

76' P. Kostner 0:1 rz.k.

83' Bruno 0:2

 

FC Gratkorn: H.Weber 6 – M.Zerka 8, A.Hermach 6 (77' R.Delbourg 5), I.Bouzón 6, W.Petschar 6 – M.Weber ŻK 5, P.Kubiček 6, A.Troisi 6, L.Malouda 6 (46' R.Wissink 7) – K.Salmutter 7 (74' B.Sulimani 6), R.Wemmer 6

 

GM: Segio Almirón (OP Ś, Austria Wiedeń) - 9

Odnośnik do komentarza

Wilberto Cosme? Moja baza danych mówi: <tududu>, nie ma takiego piłkarza, <tududu>, nie ma takiego piłkarza :P

 

Eh zawsze miałem go w bazie, nawet jak grałem w Burton to teraz w Triglavie go nie mam, a potrzebuję znakomitego AMC :(

 

Szkoda tej porażki z Austrią :/ mam nadzieję, że zepniecie poślady i będą jednak te puchary ;)

Odnośnik do komentarza

Z tych pucharów niebawem zostanie jedno wielkie D. Skoro gramy teraz w trybie falowym (czyli zwycięstwo-porażka-zwycięstwo-porażka), to w ciągu pozostałych siedmiu kolejek powinniśmy zebrać jeszcze trzy przegrane, a to bez problemu może nas wyrzucić za burtę trzeciego miejsca. Pucharu Intertoto nie biorę pod uwagę jako europejskie puchary, bo tam nie ma żadnych premii, a przejść całość jest bardzo ciężko, zwłaszcza prowadząc tak nieobliczalny zespół, jak Gratkorn.

 

Jedyne, co nas powstrzymuje przed walką nie o UEFA-ę, a o mistrzostwo kraju, to my sami. Taki Rapid już po pierwszej połowie ostatniego spotkania powinien uciekać z płaczem, mając bagaż 2-3 straconych bramek, zaś Austria obydwa gole zdobyła w wyniku aktów sabotażu ze strony moich partaczy. Hermach wcale nie musiał faulować Bruno, a Weberowi nikt nie kazał bezmyślnie wychodzić z bramki.

Odnośnik do komentarza

Moja cierpliwość zaczynała się błyskawicznie wyczerpywać. W efekcie Delbourg z największą surowością został przeze mnie publicznie skrytykowany i relegowany do rezerw, bo już od dłuższego czasu grał koszmarnie, tkwiąc w błędnym przekonaniu, że może sobie pozwolić na wiele. To samo spotkało Manuela Webera, który prezentował podobną Romainowi postawę, w dodatku w dwóch meczach z rzędu grając na szkodę klubowi. Wiele wskazywało, że nie będą to jedyne ofiary irytującego zachowania zespołu na wiosnę.

 

 

Tymczasem okazało się, że nasza sytuacja w tabeli jest o wiele gorsza, niż myślałem. Nie zauważyłem bowiem, że Pasching ma do rozegrania zaległe spotkanie, a już bez niego miało nas w zasięgu jednego zwycięstwa, tak więc należało zakładać, że teoretycznie jesteśmy na fatalnym czwartym miejscu, a nie trzecim. Podczas gdy jechaliśmy do Klagenfurtu, nasi rywale w walce o trzecie miejsce mieli podejmować zmierzający po tytuł Rapid Wiedeń i liczyłem na to, że w tej konfrontacji padnie dobry dla nas wynik.

 

Na mecz z Kärnten do bramki powrócił Monterosso, co było reakcją na fatalną grę Heinza Webera. Nasza falowość wyników oznaczała, że teraz mieliśmy wygrać, lecz w pierwszej połowie zanosiło się na przerwanie schematu i powtórkę z poprzedniej kolejki, bo znowu nie potrafiliśmy wyraźnej przewagi udokumentować bramkami. Piłki po naszych strzałach wędrowały niemal wyłącznie z dala od bramki Wilanda, więc w szatni powiedziałem zawodnikom, że będą się sami tłumaczyć kibicom ze schrzanionego drugi rok z rzędu startu w Pucharze UEFA.

 

O dziwo, przedstawiona przeze mnie wizja fanów ostrzących maczety chyba podziałała na zawodników. Dziesięć minut po przerwie Zerka płasko zacentrował z prawej strony, Wissink wślizgiem oddał strzał po ziemi, który pod nogi Salmuttera sparował Wiland, a Klaus wreszcie wykorzystał prezent i objęliśmy prowadzenie. Trzy minuty później powracający po urazie Ehrenreich skutecznie przepychał się na skrzydle z dwoma rywalami, zaś po jego podaniu centrę na piąty metr posłał Salmutter, zaliczając asystę przy strzale głową Wemmera, który z łatwością przeskoczył Wallace'a. Teraz już nie mogliśmy spieprzyć tego wyniku, natomiast ostatni cios rywale zadali sobie wyłącznie sami, gdy w 82. minucie Robert Kłos wycofywał piłkę z prawej flanki, nieprecyzyjnym podaniem tak zaskakując Wilanda, że futbolówka wtoczyła się pustej bramki. Mecz kończyliśmy w dziesięciu, gdy boisko z urazem opuścił Troisi, ale nie przeszkodziło nam to w dowiezieniu świetnego wyniku. Trzeba było się cieszyć, bo w następnej kolejce czekał nas pojedynek z GAK, który zgodnie z ostatnim trendem miał zakończyć się naszą niewymuszoną porażką.

08.04.2009, Wörthersee Stadion, Klagenfurt, widzów: 1639

TB (30/36) FC Kärnten [9.] - FC Gratkorn [3.] 0:3 (0:0)

 

56' K. Salmutter 0:1

59' R. Wemmer 0:2

82' R. Kłos 0:3 sam.

86' A. Troisi (G) ktz.

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 9 – M.Zerka 8, A.Hermach 9, I.Bouzón 8, W.Petschar 8 – M.Ehrenreich 7 (81' M.Müller 7), P.Kubiček 7 (68' J.Segreto 7), R.Wissink 8,, A.Troisi Ktz 8 – K.Salmutter 8 (81' D.Brauneis 6), R.Wemmer 8

 

GM: Marco Monterosso (BR, FC Gratkorn) - 9

Odnośnik do komentarza

Nadal wykorzystywałem okazje, jakimi byli ciekawi zawodnicy, którym w czerwcu wygasały kontrakty. Gianfranco Romeo (17 l., O Ś, Włochy) z młodzieżówki LASK Linz miał dorastać piłkarsko w naszym zespole rezerw, natomiast zawodnik wielkiego Milanu, rokrocznie wypożyczany po włoskich klubach Nicola Pozzi (22 l., N, Włochy; U-19) przymierzany był przeze mnie od razu do pierwszej drużyny.

 

 

Przed meczem z GAK zastanawiałem się tylko, w której połowie rozpoczniemy rzucanie sobie kłód pod nogi i czy w naszym repertuarze znajdzie się szczególnie uwielbiany przez rywali rzut karny. Wszystko tym bardziej, że znowu musiałem nieco łatać skład, za zmęczonego Ehrenreicha wystawiając Müllera, Maloudę za leczącego pęknięte żebra Troisiego, Bouzóna z gry wyeliminowała z kolei przestawiona szczęka i szansę w jego miejsce raz jeszcze dostał będący na wylocie Colleau.

 

Po dziewięćdziesięciu minutach z nieskrywaną ulgą mogłem stwierdzić, że nareszcie wyłamaliśmy się ze schematu. Już w 2. minucie, zanim goście zdołali choć raz przejść linię środkową, z prawej strony piłkę miękko wrzucił Petschar, Salmutter głową wycofał ją na 15. metr, gdzie Wissink opanował futbolówkę, złożył się do strzału i pokonał Rasmussena. Ogólnie w pierwszej połowie robiliśmy to, od czego w meczach z Rapidem i Austrią Wiedeń stroniliśmy. W 35. minucie Malouda ofiarnie odzyskał piłkę na połowie GAK, Kubiček przerzucił ją za gapowatego Windischa i Salmutter w sytuacji sam na sam delikatnie przy słupku podwyższył na 2:0. Chwilę później ten sam Windisch zdjął piłkę z nogi Klausowi, ale kompletnie nie spojrzał, dokąd ją wybija, w rezultacie czego Wissink malowniczym rogalem poza zasięgiem rąk Rasmussena rzucił gości na deski.

 

Tego wieczoru niestety powiększyła się kolejka do gabinetu Prusiny, bowiem kolejnym, który doznał kontuzji, był Kubiček. Nie była to jednak strata nie do zastąpienia, a w 80. minucie kibice obejrzeli żywą kopię Kazimierza Deyny, kiedy Dorn z prawego narożnika udaną wkrętką zdobył gola bezpośrednio z rzutu rożnego. Po raz pierwszy byłem naocznym świadkiem takiego trafienia, a wodą na młyn był dla nas remis Pasching z Admirą Wacker.

11.04.2009, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 1969

TB (31/36) FC Gratkorn [2.] - GAK Graz [6.] 4:0 (3:0)

 

2' R. Wissink 1:0

35' K. Salmutter 2:0

38' R. Wissink 3:0

56' Cássio (GAK) ktz.

74' P. Kubiček (FCG) ktz.

80' R. Dorn 4:0

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 9 – M.Zerka 8, A.Hermach 8, F.Colleau 9, W.Petschar 8 – M.Müller 8, P.Kubiček Ktz 8 (74' J.Segreto 7), R.Wissink 8 (74' R.Dorn 8), L.Malouda 9 – K.Salmutter 10, R.Wemmer 8 (79' B.Sulimani 7)

 

GM: Klaus Salmutter (OP/N Ś, FC Gratkorn) - 10

Odnośnik do komentarza

18 kwietnia mieliśmy okazję podłożyć nogę Rapidowi Wiedeń, mającemu już w zasięgu wzroku Mistrzostwo Austrii. W ostatnim czasie zaczynały nas nękać kontuzje, bo po ostatnim spotkaniu również Wissink nie nadawał się do gry, w wyniku czego w wyjściowym składzie pojawiła się para nowych pomocników, w postaci duetu Segreto - Esposito.

 

Na Gerhard-Hanappi-Stadion dość długo trzymaliśmy zero z tyłu, momentami kontrolując nawet grę w środku pola. Ale wreszcie w 21. minucie rywale wywalczyli rzut rożny, po którym Plat bez trudu poradził sobie z Maloudą i spodziewanie przegrywaliśmy. Niespełna dziesięć minut później z kolei strzelec pierwszego gola ostro zacentrował pod linię końcową, gdzie piłki dopadł Tyce i ośmieszył Monterosso strzałem z zerowego wręcz kąta. Było pozamiatane, Rapid miał trzy punkty w kieszeni i chyba to myślenie ostatecznie wiedeńczyków zgubiło. Jeszcze przed przerwą, w doliczonym czasie pierwszej połowy, Zerka przeprowadził z Müllerem dwójkową akcję prawym skrzydłem, po czym Michael znalazł miejsce do dośrodkowania, a to trafiło na głowę Wemmera, który zdobył kontaktowego gola.

 

Chociaż pojawiło się światełko w tunelu, nie spodziewałem się zbyt wiele po drugiej połowie, dlatego w szatni ot tak, od niechcenia zdecydowałem zmienić bezbarwnego Esposito, zastępując go Segreto. Nawet nie zdawałem sobie zmiany, jaki skutek przyniesie ta decyzja.

 

Gospodarze najwyraźniej nadal byli święcie przekonani, że Gratkorn nie jest w stanie zrobić im krzywdy, a w 57. minucie Malouda po wyrzucie z autu kiwnął Baniewa, wbiegł w pole karne i krótko wrzucił na nadlatującego Segreto, dzięki czemu Francuz celnym uderzeniem sprawił, że niespodziewanie wróciliśmy do gry. W 65. minucie poszliśmy nawet za ciosem – teraz to my mieliśmy rzut rożny, wybitą piłkę zgarnął Malouda i odesłał z powrotem w pole karne, gdzie na jedenastym metrze Segreto przeskoczył Baniewa i pokonał nieudolnie interweniującego Schoppitscha! Dopiero teraz Rapid wziął się do roboty i gra przeniosła się na naszą połowę, ale presja pętała rywalom nogi, zaś w 71. minucie Alioui skompletował drugą żółtą kartkę i droga gospodarzy po Mistrzostwo Austrii nieco się wydłużyła. Teraz menedżer Krauss coś nie nadymał się już tak na konferencji – wreszcie i on przekonał się na własnej skórze, jak to jest przegrać wygrany mecz.

18.04.2009, Gerhard-Hanappi-Stadion, Wiedeń, widzów: 17 554

TB (32/36) Rapid Wiedeń [1.] - FC Gratkorn [2.] 2:3 (2:1)

 

21' J. Plat 1:0

30' R. Tyce 2:0

45+1' R. Wemmer 2:1

57' J. Segreto 2:2

65' J. Segreto 2:3

71' J. Alioui (RW) czrw.k.

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 9 – M.Zerka 8, A.Hermach 8, F.Colleau 8, W.Petschar ŻK 7 – M.Müller 9, V.Esposito 6 (45' J.Segreto 8), A.Grauss 7 (72' R.Dorn 6), L.Malouda 8 – K.Salmutter 7 (78' B.Sulimani 6), R.Wemmer 7

 

GM: Marco Monterosso (BR, FC Gratkorn) - 9

Odnośnik do komentarza
  • Makk przypiął ten temat
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...