Skocz do zawartości

Koguty - po raz kolejny


Fenomen

Rekomendowane odpowiedzi

Grudzień 2013:

 

Premiership:

13/38, 01.12.2013, Southampton – Tottenham, 0:0

14/38, 04.12.2013, Tottenham – Newcastle, 1:1 (Lamela)

15/38, 08.12.2013, West Bromwich – Tottenham, 1:2 (Dembele, Soldado)

16/38, 15.12,2013, Tottenham – Fulham, 2:0 (Lennon, Soldado)

17/38, 22.12.2013, Tottenham - Arsenal, 1:2 (Soldado)

18/38, 26.12.2013, Man City – Tottenham, 0:2 (Sandro, Paulinho)

19/38, 28.12.2013, Everton – Tottenham. 1:1 (Townsend)

20/38, 31.12.2013, Norwich – Tottenham, 1:3 (Eriksen, Lennon, Adebayor)

 

Liga Europy:

6/6, 12.12.2013, Feyenoord – Tottenham, 2:2 (Chiriches, Adebayor)

 

 

Grudzień, jak to zwykle bywa w Anglii, był dla nas niezwykle intensywnym miesiącem, w którym rozegraliśmy aż dziewięć spotkań, z czego aż osiem to były mecze ligowe. Nadrabialiśmy zaległości z poprzednich tygodni, kiedy to musieliśmy godzić rozgrywki ligowe i europejskich pucharów. Rozpoczęliśmy ten miesiąc średnio – od dwóch remisów, ale potem przyszły dwa zwycięstwa i wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze. Niestety w derbach Północnego Londynu nie daliśmy rady przed własną publicznością naszemu arcyrywalowi, co bardzo nadszarpnęło moją reputacją i pozycją w klubie. Zarówno wśród zarządu, jak i - a może przede wszystkim – kibiców. Udobruchaliśmy ich jednak już dwa dni później, pokonując na Etihad Stadium jednego z pretendentów do tytułu mistrzowskiego. Świetny mecz zagrała brazylijska para środkowych pomocników – ich gole dały nam niezwykle ważne trzy punkty. Miesiąc i rok jednocześnie zakończyliśmy remisem na Goodison oraz zwycięstem nad Kanarkami, które należy traktować jako udane zwieńczenie roku kalendarzowego.

 

Ostatecznie rok kończymy na czwartym miejscu, ale z minimalną stratą do naszego rywala zza miedzy – Arsenalu. Drugie miejsce zajmuje Chelsea, a liderem na półmetku jest Man Utd. Czerwone Diabły odjechały reszcie stawki i raczej trudno będzie komukolwiek włączyć się jeszcze do walki o mistrzostwo poza podopiecznymi Davida Moyesa.

 

W Lidze Europy moi podopieczni byli myślami zupełnie gdzie indziej i odpuścili mecz z Feyenoordem. Dlatego zakończył się on ledwie remisem. Mogłem im to jednak łatwo wybaczyć. Mieliśmy ważniejsze rzeczy na głowie, niż dogrywanie meczów w fazie grupowej, które niczego już nie mogły zmienić. Na wiosnę rozgrywki pucharowej zainaugurujemy dwumeczem z Bordeaux, a jeśli pokonamy Francuzów, to na naszej drodze do ćwierćfinału stanie zwycięzca pary Fiorentina – Marsylia.

Odnośnik do komentarza

Najciekawsze IMO pary: PSG - Chelsea, BVB - Barcelona, Bayern - Porto, Real Madryt - Milan.

Szachatar zakończył rozgrywki w europejskich pucharach na 1 wiosennej rundzie w Lidze Europejskiej. W Lidze Mistrzów wcześniej odpadł w grupie z Benfiką Lizbona, Celtikiem i Bayerem Leverkusen.

 

 

 

Styczeń 2014:

 

Premiership:

21/38, 11.01.2014, Hull – Tottenham, 1:2 (Soldado, Dawson)

22/38, 19.01.2014, West Ham – Tottenham, 0:0

23/38, 28.01.2014, Tottenham – Sunderland, 2:0 (Soldado, Dembele)

 

FA Cup:

3 runda, 05.01.2014, Tottenham – Arsenal, 2:2 (Kaboul, Defoe)

3 runda, 15.01.2014, Arsenal – Tottenham, 2:1 (Lamela)

 

Los bywa złośliwy – bo jak inaczej określić fakt, że już w trzeciej rundzie Pucharu Anglii skojarzono nas z odwiecznym rywalem zza miedzy? Arsenal potrzebował jednak aż dwóch meczów i dogrywki w drugim, żeby nas pokonać. Pokazaiśmy się w tym dwumeczu z naprawdę dobrej strony, mimo gry drugim garniturem, bo przecież rozgrywki pucharowe traktujemy nieco ulgowo.

 

W rozgrywkach ligowych szło nam raczej nieźle, aczkolwiek szkoda bezbramkowego remisu w drugim noworocznym meczu ligowym w derbach przeciwko Młotom. Jakoś nie leży nam gra z podopiecznymi Sama Allardyce’a. Dobrze, że chociaż pokonaliśmy Hull i Sunderland. Ostatecznie miesiąc zakończyliśmy na miejscu trzecim w ligowej tabeli, zrównując się punktami z Arsenalem.

Odnośnik do komentarza

Coś się nie skopiowało, jak powinno, ale już naprawione :)

 

 

 

Luty 2014:

 

Premiership:

24/38, 02.02.2014, Tottenham – Chelsea, 1:1 (Sigurdsson)

25/38, 08.02.2014, Aston Villa – Tottenham, 1:3 (Chadli, Adebayor, Chiriches)

26/38, 12.02.2014, Man Utd – Tottenham, 3:2 (Eriksen, Adebayor)

27/38, 23.02.2014, Tottenham – Stoke, 2:1 (Ness [og], Dembele)

 

Liga Europy:

1/16, 20.02.2014, Bordeaux – Tottenham, 0:1 (Lamela)

1/16, 27.02.2014, Tottenham – Bordeaux, 1:0 (Adebayor)

 

 

Udanie powróciliśmy do rozgrywek w Lidze Europy, odprawiając z kwitkiem Bordeaux, nie tracąc w dwumeczu choćby jednego gola mimo gry rezerwowym składem. Co prawda, zaledwie jednobramkowe zwycięstwa mogłyby martwić, ale nie mnie – wiedząc, jak ważne mecze musieliśmy również rozgrywać w lidze i jak musiałem ostrożnie sterować wykorzystaniem poszczególnych graczy, aby ich nie zajechać.

 

W lidze rozegraliśmy cztery mecze. Znów jednak nie udało nam się pokonać przedstawicieli wielkiej czwórki. Tylko remis u siebie z Chelsea i porażka z Man Utd sprawiły, że znów spadliśmy na czwarte miejsce. Nawet zwycięstwa w pozostałych dwóch meczach ligowych tego miesiąca nie pozwoliły nam na ponowne wyprzedzenie Arsenalu. Martwi mnie jednak indolencja strzelecka Soldado,który w lutym nie strzelił ani jednego gola, chociaż występował w trzech ligowych spotkaniach. Po niezłej jesieni w zimie hiszpański napastnik ewidetnie zgubił formę.

 

W 1/8 Ligi Europy zmierzymy się, jak można było przypuszczać, z Fiorentiną.

Odnośnik do komentarza

Marzec 2014:

 

Premiership:

28/38, 02.03.2014, Cardiff – Tottenham, 1:0

29/38, 16.03.2014, Tottenham – Swansea, 0:1

30/38, 23.03.2014, Crystal Palace – Tottenham, 0:1 (Lamela)

31/38, 26.03.2014, Tottenham – Liverpool, 3:1 (Lennon, Adebayor, Dawson)

32/38, 30.03.2014, Southampton – Tottenham, 2:1 (Naughton)

 

Liga Europy:

1/8, 13.03.2014, Fiorentina – Tottenham, 1:0

1/8, 20.03.2014, Tottenham – Fiorentina, 4:1 (Adebayor x2, Chadli, Capoue)

 

Marzec był zdecydowanie najgorszym dla nas miesiącem w rozgrywkach ligowych, odkąd objąłem Tottenham. W czterech meczach ponieślismy aż trzy porażki. Co ciekawe, wygraliśmy akurat spotkanie najtrudniejsze – z Liverpoolem. Przegrane ze Swansea, Cardiff, czy Southampton należy traktować w kategorii tych wstydliwych. Ale jeśli ma nam się trafić kryzys, to lepiej teraz, niż na koniec sezonu, kiedy będą się ważyły losy finalnych miejsc w Premier League. Kibice wciąż czekają na gola Soldado i doczekać się nie mogą. Hiszpan zablokował się chyba na dobre. Dobrze, że udanie zastępuje go Adebayor.

 

W Lidze Europy daliśmy naszym kibicom trochę emocji. Wszystko za sprawą porażki w pierwszym meczu we Florencji. Akurat ten mecz przypadł na okres naszego dołka formy. Stąd porażka nie mogła dziwić. W rewanżu już jednak pokazaliśmy klasę i udowodniliśmy, która drużyna powinna zagrać w ćwierćfinale z... jak się okazało kilka godzin później, Juventusem, Dla Starej Damy będzie to okazja do rewanżu za porażkę w letnim sparingu. My zaś zrobimy wszystko, żeby udowodnić, że tamto zwycięstwo nie było przypadkiem.

Odnośnik do komentarza

Oj tam. 30. marca to już prawie kwiecień ;)

 

 

 

Kwiecień 2014:

 

Premiership:

33/38, 06.04.2014, Tottenham – West Bromwich, 2:0 (Lamela, Paulinho)

34/38, 13.04.2014, Newcastle – Tottenham, 0:1 (Dembele)

35/38, 21.04.2014, Fulham – Tottenham, 0:2 (Paulinho, Defoe)

36/38, 26.04.2014, Tottenham – Man City, 3:0 (Soldado x2, Paulinho)

 

Liga Europy:

1/4, 03.04.2014, Tottenham – Juventus, 1:0 (Eriksen)

1/4, 10.04.2014, Juventus – Tottenham, 1:2 (Dawson, Sigurdsson)

1/2, 24.04.2014, Tottenham – Arsenal, 2:0 (Soldado x2)

 

Cóż za metamorfoza! O ile marzec był moim najgorszym miesiącem w dotychczasowej karierze na stanowisku menedżera Kogutów, tak kolejny miesiąc był tym najlepszym. Nie tylko dlatego, że wygraliśmy wszystkie mecze ligowe, ale nie straciliśmy w nich żadnej bramki! Zaczeło się niewinnie od wygranej z West Bromwich, by potem pokonać po trudnym meczu na wyjeździe Newcastle oraz w kolejnym meczu wyjazdowym Fulham. Miesiąc zakończyliśmy niezwykle efektownym zwycięstwem nad Manchesterem City. Znów gola strzelił Paulinho, który ma chyba patent na The Citizens. Doskonała forma sprawiła, że odskoczyliśmy od Arsenalu ale też od Liverpoolu, którego dobra gra sprawiła, że The Reds wyprzedzili naszego odwiecznego rywala.

 

W Lidze Europy nie daliśmy specjalnych szans Juventusowi, wygrywając w pięknym stylu dwumecz 3:1. W ćwierćfinale los znów skojarzył nas z Arsenalem. Oznaczało to dla nas, że w tym sezonie rozegramy aż sześc meczów z naszym odwiecznym rywalem. Pierwsze starcie ćwierćfinałowe zakończyło się naszym dwubramkowym zwycięstwem, ale doskonale wiedziałem, że droga do końcowego triumfu jest jeszcze bardzo daleka. Wygraliśmy bitwę, ale nie wojnę.

 

Co ważne, odblokował się wreszcie Soldado, a uczynił to w meczu z Arsenalem. Kanonierzy to rywal, który wybitnie Hiszpanowi leży. W pierwszym ligowym meczu z Arsenalem również to Soldado strzelił gola dla Tottenhamu. Potem Roberto dołożył jeszcze dwa gole z Man City i już nikt mu nie pamięta tego dwumiesięcznego przestoju w strzelaniu goli.

 

Warto odnotować, że dobra gra w defensywie przypadła na okres, kiedy kontuzjowany był nasz podstawowy bramkarz. Doskonale jednak zastępował go Gomes, który puścił tylko jednego gola w sześciu występach. Raz w meczu ligowym, przeciwko Fulham, dałem zagrać też weteranowi – Friedelowi.

Odnośnik do komentarza

Maj 2014:

 

Premiership:

37/38, 04.05.2014, Arsenal – Tottenham, 2:3 (Sigurdsson x2, Soldado)

38/38, 11.05.2014, Tottenham – Everton, 0:0

 

Liga Europy:

1/2, 01.05.2014, Arsenal – Tottenham, 3:1 (Sigurdsson)

Finał, 14.05.2014, Tottenham – Galatasaray, 2:0 (Kara [og], Lennon)

 

Jakby nam jeszcze było mało meczów z Arsenalem ostatnimi czasy, to jeszcze w maju rozgrywaliśmy mecz ligowy. Tym razem to my byliśmy górą, pokonując rywala na jego terenie i odbierając tym samy, co zostało nam skradzione w pierwszym meczu ligowym, gdy to nasi rywale pokonali nas na obcym dla siebie obiekcie. Nawet ledwo bezbramkowy remis z Evertonem nie przeszkodził nam już w świętowaniu trzeciego miejsca wywalczonego na finiszu rozgrywek ligowych. To dla Tottenhamu bardzo duży sukces, zwłaszcza biorąc pod uwagę, jakimi budżetami dysponują nasi rywale – kluby z Manchesteru, czy Londynu.

 

W Lidze Europy Arsenal napędził nam sporo stracha. Kanonierzy wygrali to spotkanie 3:1 i awansowalismy, ale wyłącznie dzięki lepszemu bilansowi bramek zdobytych na wyjeździe. Mecz mógłby się ułozyć inaczej, gdyby przy stanie 1:1 Soldado wykorzystał karnego. Ten zamiast porządnie go strzelić, podał piłkę do bramkarza, a zaraz potem rywale zdobyli gola na 2:1, co ich mocno nakręciło. Na szczęście, czasu starczyło im tylko na zdobycie jednego jeszcze gola, co w końcowym rozrachunku awans dało Kogutom!

 

W finale czekało nas najłatwiejsze zadanie od momentu pokonania Fiorentiny. Zarówno Juventus, jak i Arsenal byli zdecydowanie bardziej wymagającymi rywalami, niż mistrz Turcji, którego gładko pokonaliśmy i sięgnęliśmy po puchar!

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...