Skocz do zawartości

Piłka po grecku


Flat Eric

Rekomendowane odpowiedzi

Mecz Feyenoord – Breda był wyjątkowy nie tylko dlatego, że obrońca tytułu podejmował aktualnego lidera. Statystycy odnotowali więcej ciekawostek. Otóż nasi rywale w poprzedniej kolejce ponieśli dopiero pierwszą porażkę sezonu (nieoczekiwana wpadka z Haarlemem). Poza tym, właśnie mijało 15 miesięcy, odkąd ostatni raz polegliśmy na De Kuip; we wrześniu 2037 roku pokonała nas... Breda.

I goście mogli powtórzyć ten wyczyn, ponieważ do przerwy prowadzili 1:0 po bramce naszego regularnego kata, Sinana Murata. Dopiero w 66. minucie sytuacja uległa poprawie – Ciprian Smarandache wyrównał, dobijając strzał Rafaela. Gol Rumuna tchnął w nas nowe życie, zaczęliśmy grać szybciej, dokładniej, z większym polotem. To przełożyło się na zdobycie drugiej bramki – Rafael podał wybornie do Al-Zahraniego, a Saudyjczyk huknął pewnie, mocno, i co najważniejsze, precyzyjnie. Prowadzenie objęte w 88. minucie trudno dać sobie wydrzeć, ale my dokonaliśmy tej sztuki. W doliczonym czasie gry Bezalel strzelił samobója i ustalił wynik.

Cholernie szkoda, mogliśmy przeskoczyć lidera, a skończyliśmy z jednym punktem.

 

Holenderska Ekstraklasa [19/34]

29.12.2038, De Kuip, Rotterdam

Feyenoord [3] - NAC Breda [1] 2:2 (0:1)

 

24'- Murat (0:1)

66'- Smarandache (1:1)

88'- Al-Zahrani (2:1)

90'- Bezalel - S (2:2)

 

MoM: Rafael (8)

Widownia: 51146

 

Musieliśmy zrezygnować z imprezy sylwestrowej, bo w pierwszy dzień nowego roku czekała nas podróż do Heerenveen. Ekipa z Fryzji była typowym, nieobliczalnym średniakiem. Sam nie wiedziałem, czego się spodziewać.

Pierwsza połowa kazała sądzić, że na stadionie Drost Park nie spotka nas nic dobrego. Przegrywaliśmy 0:1, po bramce straconej w doliczonym czasie – Kim Tae-Jin źle wybił piłkę, umożliwiając Gordeevewi oddanie płaskiego strzału ze skraju pola karnego.

W szatni wstrząsnąłem chłopakami, ale ich nie zmieszałem. Wrócili na murawę skoncentrowani, zdeterminowani i żądni krwi. Wyrównali już pięć minut po zmianie stron; konkretnie zrobił to Al-Zahrani, który został wypuszczony w uliczkę przez Rafaela i uderzył po ziemi w kierunku dalszego słupka. Chwyciliśmy rywali za gardło i nie zamierzaliśmy puszczać. Przeciwnie, musieliśmy pójść za ciosem. Zdobycie drugiej bramki było kwestią czasu; nieuchronną karę wymierzył gospodarzom Peeters w 66. minucie. Kolev dośrodkował z prawej flanki tak dokładnie, że wysoki napastnik musiał tylko dołożyć głowę.

Nasze zwycięstwo mogło i powinno być wyższe, ale nie narzekałem. Grunt, że zgarnęliśmy pełną pulę, odwróciliśmy losy spotkania, a dodatkowo zrobiliśmy to w ładny dla oka sposób.

 

Holenderska Ekstraklasa [20/34]

1.01.2039, Drost Park, Heerenveen

Heerenveen [9] - Feyenoord [4] 1:2 (1:0)

 

45'- Gordeev (1:0)

50'- Al-Zahrani (1:1)

66'- Peeters (1:2)

 

MoM: Peeters (8)

Widownia: 19102

Odnośnik do komentarza

Starcie z Nijmegen zaczęło się dla nas bardzo dobrze – wynik w 23. minucie otworzył Saliu Ackon. Ghańczyk uderzył z kilkunastu metrów, a piłka odbiła się od słupka i zatrzepotała w siatce. Potem było jeszcze lepiej: tuż po przerwie Kim Tae-Jin wrzucił futbolówkę bezpośrednio w pole karne, wprost pod nogi Apostolova . Bułgar uciekł Straatmanowi i zrobił co do niego należało, wyraźnie zaznaczając swój powrót po miesięcznej kontuzji.

I pewnie wszystko byłoby dobrze, gdyby nie rzuty rożne. Właśnie te stałe fragmenty gry kompletnie dezorientowały moich obrońców - nagle dostawali małpiego rozumu, zapominali o kryciu, stawali gdzie chcieli. Najpierw nie upilnowali rosłego van Dongena przy dośrodkowaniu Jansena, a dwadzieścia minut później pozwolili Lopezowi zacentrować idealnie na głowę Charlesa. Gapiostwo defensywy sprawiło, że roztrwoniliśmy dwubramkową przewagę, zaś mój but wylądował na murawie, za co zostałem delikatnie upomniany przez sędziego. Arbiter był bardziej stanowczy, gdy Florescu sfaulował Bezalela w polu karnym – natychmiast odgwizdał przewinienie Rumuna, po czym wskazał na jedenasty metr. Odpowiedzialność wziął na swe barki sam poszkodowany i udźwignął niemałą presję. Uff, kamień spadł mi z serca. Całkowicie odetchnąłem w 88. minucie, kiedy to składną kontrę skutecznie wykończył Apostolov, ustalając wynik spotkania.

 

Holenderska Ekstraklasa [21/34]

16.01.2039, De Kuip, Rotterdam

Feyenoord [4] - NEC Nijmegen [7] 4:2 (1:0)

 

23'- Ackon (1:0)

47'- Apostolov (2:0)

51'- van Dongen (2:1)

72'- Charles (2:2)

75'- Bezalel - K (3:2)

88'- Apostolov (4:2)

 

MoM: Apostolov (9)

Widownia: 51135

 

Utrecht zajmował dopiero 14. miejsce w tabeli, co mogło pójść nie tak? No cóż, parę rzeczy by się znalazło.

Zagraliśmy beznadziejnie, kompletnie bezpłciowo w ofensywie, a na domiar złego daliśmy sobie wbić gola. Ralf van Leeuwen sieknął z 25 metrów nie do obrony, akurat Farinelli miał czyste sumienie.

No i proszę, sensacyjna porażka stała się faktem. Do liderującego Ajaxu tracimy już pięć punktów; jakby tego było mało Al-Bloushi wyleciał na dwa miesiące z powodu pękniętych żeber.

 

Holenderska Ekstraklasa [22/34]

23.01.2039, Vujovic Park, Utrecht

FC Utrecht [14] - Feyenoord [3] 1:0 (0:0)

 

57'- van Leeuwen

 

MoM: van Leeuwen (8)

Widownia: 38076

Odnośnik do komentarza

Fakt, poniżej kolejny dowód :

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

AZ Alkmaar było największym rozczarowaniem bieżącego sezonu – kandydaci do mistrzowskiego tytułu zajmowali miejsce tuż nad strefą spadkową. Niestety dla nas, ostatnio złapali zdecydowanie lepszą formę, a dodatkowo zimą przeprowadzili kilka znaczących transferów.

Szybko spróbowaliśmy pokazać im, kto tu rządzi. W siódmej minucie Pina popisał się znakomitym podaniem do Apostolova, a 24-latek spokojnie pokonał Kazakova. Goście wyrównali 10 minut później, ale nie zrobiliby tego, gdyby nie gapiostwo Koleva. Bułgarski pomocnik stanowczo zbyt łatwo dał sobie odebrać piłkę, co zaowocowało efektownym golem van der Meera.

Czasu było jeszcze dużo, jednak resztę meczu spędziliśmy na waleniu głową w mur. Pod koniec musieliśmy przejść do defensywy, bo w 85. minucie czerwoną kartkę za uderzenie łokciem obejrzał Idan Bezalel. Kalmary uratowały punkt, chociaż nie zasłużyły. Tak trwoniąc łatwe punkty mistrzostwa nie obronimy.

 

Holenderska Ekstraklasa [23/34]

30.01.2039, De Kuip, Rotterdam

Feyenoord [4] - AZ Alkmaar [15] 1:1 (1:1)

 

7'- Apostolov (1:0)

17'- van der Meer (1:1)

 

MoM: Pina (8)

Widownia: 51138

 

Utrecht – porażka, AZ – remis... Idąc tym tropem, Emmen powinniśmy pokonać. No ale podopieczni Jelle ten Rouwelaara tkwili w strefie spadkowej, a starcia ze słabeuszami ostatnio nam nie wychodziły...

Na szczęście pod niemiecką granicą przełamaliśmy ten trend. Potrzebowaliśmy zaledwie pół godziny, by wbić beniaminkowi cztery gole. Festiwal strzelecki zapoczątkował Apostolov, który uderzył z ostrego kąta, obijając jeszcze Kirienkę. Chwilę później na 2:0 podwyższył wracający do dobrej formy Ahmed Al-Zahrani. Trzecia bramka była dziełem Apostolova, ale na specjalne wyróżnienie zasługuje kapitalna asysta Ackona. Al-Zahrani pozazdrościł koledze i niedługo też podwoił swój dorobek strzelecki, dzięki czemu prowadziliśmy już 4:0.

Wprawdzie pod koniec pierwszej i na początku drugiej połowy dwa gole zdobył Harald de Jong, jednak nasze zwycięstwo pozostało niezagrożone.

 

Holenderska Ekstraklasa [24/34]

5.02.2039, Unive Stadion, Emmen

Emmen [17] - Feyenoord [4] 2:4 (1:4)

 

6'- Apostolov (0:1)

12'- Al-Zahrani (0:2)

25'- Apostolov (0:3)

32'- Al-Zahrani (0:4)

45'- de Jong (1:4)

51'- de Jong (2:4)

 

MoM: Apostolov (9)

Widownia: 6185

Odnośnik do komentarza

Może faktycznie mógłbym je trochę zróżnicować.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Największe transfery - styczeń 2039

 

TOP 10 - ŚWIAT

 

1. Olivier Michel [27 lat, Francja 36/10, środkowy pomocnik] Atletico Madryt -> Barcelona (52 M)

2. Guillaume Charlot [26 lat, Algieria 29/16, napastnik] Udinese -> Milan (24,5 M)

3. Fabio Henrique Fonseca [23 lata, Brazylia, napastnik] Beira-Mar -> Torino (18,25 M)

4. Marcis Maksimenko [25 lat, Łotwa 27/2, środkowy pomocnik] Zaragoza -> Arsenal (17,75 M)

5. Julio Moreno [23 lata, Panama 42/5, prawy pomocnik] Monaco -> Rangers (17,25 M)

6. Andreas Wegmann [23 lata, Niemcy, prawy obrońca] Leverkusen -> Lazio (16,5 M)

7. Luigi Riccardi [28 lat, Włochy 17/10, napastnik] Milan -> Inter (16,5 M)

8. Fabrice Quere [27 lat, Francja 2/1, środkowy obrońca] Auxerre -> Real Madryt (14,75 M)

9. Antonis Apostolopoulos [27 lat, Grecja, napastnik] Asteras Tripolis -> Atromitos (13,75 M)

10. Ilija Mitrovic [25 lat, Serbia 16/1, lewy obrońca] Recreativo -> Sevilla (13,5 M)

 

TOP 10 - HOLANDIA

 

1. Valery Kazakov [24 lata, Ukraina, bramkarz] Szachtar -> AZ (12,25 M)

2. Mario Bisaku [27 lat, Chorwacja 22/1, prawy pomocnik] Espinho -> AZ (11,5 M)

3. Jason Petkovic [25 lat, Australia 35/0, środkowy obrońca] Willem II -> AZ (9,25 M)

4. Milos Brkic [22 lata, Serbia, środkowy pomocnik] Twente -> Heerenveen (2,6 M)

5. Berry van der Heide [25 lat, Holandia, lewy pomocnik] Willem II -> Breda (2,2 M)

6. Ferreira [22 lata, Brazylia, prawy obrońca] Flamengo -> Breda (1,9 M)

7. Ivano Crisci [24 lata, Szwajcaria 19/1, lewy pomocnik] Oberhausen -> AZ (1,7 M)

8. Milutin Sisic [24 lata, Serbia, prawy pomocnik] OFK Belgrad -> Heerenveen (1,4 M)

9. Constant Sanda [21 lat, Kamerun 4/0, napastnik] Eindhoven -> Twente (1,3 M)

10. Victor Manuel Villanueva [22 lata, Hiszpania, lewy obrońca] Deportivo -> Breda (1,1 M)

Odnośnik do komentarza

Kontynuowaliśmy serię spotkań z ligowymi outsiderami. Tym razem na De Kuip przyjechała ekipa Venlo, tkwiąca głęboko w strefie barażowo-spadkowej. Przełom pierwszej i drugiej połowy nie wskazywał, byśmy mieli problem z zainkasowaniem kompletu punktów. Tuż przed przerwą gola zdobył Apostolov, a chwilę po wznowieniu gry fantastycznym, podkręconym strzałem z 25 metrów popisał się Rafael. Odpowiedź gości nadeszła błyskawicznie – kontaktowe trafienie zaliczył Axwijk. Dlatego kamień spadł mi z serca, gdy za sprawą Apostolova znów powiększyliśmy przewagę do dwóch bramek. Reprezentant Bułgarii z bliska dobił uderzenie Rafaela.

Niestety, moi podopieczni poczuli się zbyt spokojnie. W 83. minucie Farinelliego pokonał Chirila, a całe nieszczęście zaczęło się od fatalnej straty Gonzalo Piny. Dopadły mnie złe przeczucia... Słusznie. Zawodnicy Venlo zwietrzyli swoją szansę i krótko przed końcowym gwizdkiem wyszarpali remis – dobre podanie Slavova wykorzystał Bouwmeester.

Znowu to samo, słabeusz urywa nam punkty, choć oddaliśmy ponad trzy razy więcej strzałów.

 

Holenderska Ekstraklasa [25/34]

13.02.2039, De Kuip, Rotterdam

Feyenoord [4] - Venlo [16] 3:3 (1:0)

 

44'- Apostolov (1:0)

46'- Rafael (2:0)

52'- Axwijk (2:1)

59'- Apostolov (3:1)

83'- Chirila (3:2)

89'- Bouwmeester (3:3)

 

MoM: Apostolov (8)

Widownia: 49329

 

Veendam w ostatnich sześciu meczach nie przegrało ani razu. Bilans czterech zwycięstw i dwóch remisów robił wrażenie; napełniał również sporymi obawami. Mimo że strzelaliśmy częściej oraz celniej, to gospodarze zdobyli jedyną bramkę. Już w trzeciej minucie wynik ustalił dobrze nam znany Dragos Dan.

No i koniec zabawy... Do liderującego PSV tracimy aż osiem punktów, w ośmiu kolejkach tego nie odrobimy. Trzeba skupić się na Lidze Mistrzów – za cztery dni czekało nas pierwsze starcie z Arsenalem.

 

Holenderska Ekstraklasa [26/34]

19.02.2039, Stadion Miejski, Veendam

Veendam [10] - Feyenoord [3] 1:0 (1:0)

 

3'- Dan

 

MoM: Dan (8)

Widownia: 18767

Odnośnik do komentarza

Kursy wyglądały tak: Feyenoord: 1-2 (faw.), remis: 13-5, Venlo: 9-2

A przed meczem powiedziałem "życzę szczęścia" zamiast tradycyjnego "możecie wygrać". Efekt w sumie podobny jak w ostatnich spotkaniach.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Mecz z Arsenalem przypadł w niezbyt korzystnym dla nas momencie: nie dość, że mieliśmy za sobą dwa nieudane spotkania ligowe, to jeszcze Ahmeda Al-Zahraniego dopadła drobna kontuzja. No nic, trzeba było zacisnąć zęby i spróbować nawiązać walkę z czołowym klubem Premiership. Liverpool i Manchester United już wyeliminowaliśmy, pora na kolejnego angielskiego potentata.

Już sam początek batalii na Emirates Stadium pokazał, że łatwo nam nie pójdzie. Kanonierzy objęli prowadzenie w 22. minucie, gdy Carrasco nie najlepiej wybił piłkę, a Mitchell popisał się efektownym półwolejem. Gospodarze poczuli krew; wkrótce zdobyli drugiego gola. Howarth wykończył kontrę strzałem z bardzo ostrego kąta; Farinelli mógł (i powinien) zachować się lepiej. Jeszcze przed przerwą Howarth zadał kolejny cios – Bailey dośrodkował wprost na głowę rosłego napastnika reprezentacji Anglii.

0:3, nie takiego wyniku oczekiwałem po pierwszej połowie. W szatni trochę pokrzyczałem, ale to podopieczni Steliosa Giannakopoulosa lepiej zaprezentowali się na początku drugiej odsłony. Portillo pokonał naszego bramkarza , uderzając mocno, i co najważniejsze precyzyjnie.

Katastrofa, wszystko zapowiadało nudny rewanż; wszystko zdawało się być rozstrzygnięte. Czasu zostało jednak całkiem sporo; mogliśmy jeszcze powalczyć o chociaż częściowe zatarcie niekorzystnego wrażenia. A zatem powalczyliśmy – sygnał do odrabiania strat dał Radoslav Apostolov, który sfinalizował kontratak zainicjowany przez Ackona. Kanonierzy nie wyglądali na specjalnie podłamanych, chwilę później Portillo podwyższył na 5:1. Hiszpan kropnął z dystansu nie do obrony.

Wszyscy sądzili, że jest pozamiatane, aż nadszedł końcowy kwadrans meczu: kwadrans, który wstrząsnął północnym Londynem. Bramka Pellicera nie zrobiła jeszcze szczególnego wrażenia na kibicach gospodarzy, ale trzeci gol dla Feyenoordu wprawił miejscowych fanów w stan lekkiego zaniepokojenia. Peeters podał znakomicie do Apostolova, umożliwiając Bułgarowi oddanie płaskiego, niezwykle dokładnego strzału zza pola karnego. Wtedy pomyślałem, że warto pokusić się o czwarte trafienie, i moi piłkarze pomyśleli chyba tak samo. W 88. minucie Pellicer huknął z dystansu prosto w okienko, cóż za bramka, stadiony świata!

Koniec. Stworzyliśmy kolejne niesamowite widowisko na angielskiej ziemi. Wyjazdowa porażka 4:5 była całkiem korzystnym wynikiem, zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak fatalnie układał się dla nas ten mecz. W rewanżu wystarczy wygrać 1:0... Nie jest to niewykonalne.

 

Liga Mistrzów - 1/8 finału [1/2]

23.02.2039, Emirates Stadium, Londyn

Arsenal - Feyenoord 5:4 (3:0)

 

22'- Mitchell (1:0)

33'- Howarth (2:0)

44'- Howarth (3:0)

53'- Portillo (4:0)

69'- Apostolov (4:1)

73'- Portillo (5:1)

78'- Pellicer (5:2)

82'- Apostolov (5:3)

88'- Pellicer (5:4)

 

MoM: Howarth (9)

Widownia: 60411

Odnośnik do komentarza

Dzięki, następnym razem w podobnej sytuacji tak zrobię :)

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Potyczki z Ajaxem zawsze obfitowały w emocje, nie tylko te sportowe. O animozjach między kibicami obu drużyn napisano już chyba wszystko, więc nie będę powielał przytaczanych wcześniej historii. Tym razem waga spotkania była naprawdę spora, ponieważ podobnie jak przed laty, Joden rywalizowali z nami o najwyższy cel – zdobycie mistrzostwa Holandii. Na razie amsterdamczycy radzili sobie lepiej, zajmując drugie miejsce, tuż za plecami lidera z Eindhoven. Jeżeli marzyliśmy o odrobieniu strat, musieliśmy zwyciężyć w bezpośrednim starciu.

I natychmiast przystąpiliśmy do realizacji nakreślonego planu. Zegar wskazywał dopiero drugą minutę, gdy wynik otworzył Petar Kolev, wywołując wśród fanów Feyenoordu zrozumiałą euforię. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że gol by nie padł, gdyby piłka nie odbiła się od nogi Coena Vosa. Liczyłem, że goście będą podłamani fatalnym startem; niestety – przeliczyłem się. Stosunkowo szybko wyrównał znany nam aż zbyt dobrze Liviu Popa, a zawodnicy Ajaxu z każdą minutą rozkręcali się coraz bardziej. Tylko szczęście i dobra dyspozycja Farinelliego uratowały nas przed utratą kolejnych bramek.

Druga połowa wyglądała już zdecydowanie lepiej. Ekipa trenera van den Bergha przestała dominować, mecz stał się zacięty i wyrównany. Przede wszystkim: odzyskaliśmy prowadzenie. Al-Zahrani wymienił podania z Piną, wjechał w pole karne i płaskim, mocnym strzałem z ostrego kąta pokonał van den Heuvela. Zwycięstwo wciąż wisiało na włosku, odetchnąć mogłem dopiero w 84. minucie. Verweij źle wybił piłkę, a Carrasco uprzedził golkipera Ajaxu i ładnym, mierzonym strzałem skierował futbolówkę do opuszczonej bramki. Chilijczyk miał łzy w oczach – jego ostatnie występy nie były zbyt udane; teraz wreszcie udowodnił swoją wartość.

Ogrywamy największego rywala po dobrym, żywym widowisku. Kibice mogli być usatysfakcjonowani. Niestety, kontuzji nabawił się Ahmed Al-Zahrani, który naciągnął ścięgno pachwiny i wypadł ze składu na najbliższe trzy tygodnie.

 

Holenderska Ekstraklasa [27/34]

26.02.2039, De Kuip, Rotterdam

Feyenoord [3] - Ajax [2] 3:1 (1:1)

 

2'- Kolev (1:0)

23'- Popa (1:1)

58'- Al-Zahrani (2:1)

84'- Carrasco (3:1)

 

MoM: Farinelli (9)

Widownia: 51134

 

Marzec rozpoczynaliśmy derbami Rotterdamu. Excelsior radził sobie w bieżącym sezonie nadspodziewanie dobrze, dlatego każdy wynik był możliwy.

Pierwsza odsłona meczu należała do nas, na przerwę schodziliśmy przy dwubramkowym prowadzeniu. Najpierw dał o sobie znać Apostolov, który ładną główką zamknął znakomite dośrodkowanie Cipriana Smarandache. Chwilę później na listę strzelców wpisał się sam Smarandache – rumuński napastnik otrzymał podanie od Piny, efektownym zwodem położył bramkarza i spokojnie umieścił piłkę w siatce.

Po przerwie nie było już tak różowo. Kontaktowego gola zdobył Milenkovic, a Farinelli mógł chyba to wybronić... Piłka leciała prosto w niego, choć strzał Serba należał do wyjątkowo mocnych, przyznaję. Trafienie gospodarzy nie pozostało bez odpowiedzi – niedługo potem prowadziliśmy 3:1 za sprawą Rafaela, a kolejną asystę zapisał na swym koncie rewelacyjny Smarandache.

Mamy ich w garści! - pomyślałem. Cóż, może i mieliśmy, ale zdołali się z niej uwolnić. Nadzieję w serca fanów Excelsioru wlał Rancans, uderzając z dystansu może niezbyt mocno, za to bardzo precyzyjnie. Wtedy zacząłem się obawiać, że czeka nas powtórka z Venlo... Przeczucie mnie nie myliło. Pod koniec meczu Pedersen dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Jonkera i cała przewaga została roztrwoniona.

Frajerstwo. Mogliśmy dojść PSV na trzy punkty, a tak wciąż traciliśmy pięć oczek.

 

Holenderska Ekstraklasa [28/34]

5.03.2039, Stadion Woudestein, Rotterdam

Excelsior [5] - Feyenoord [4] 3:3 (0:2)

 

25'- Apostolov (0:1)

32'- Smarandache (0:2)

58'- Milenkovic (1:2)

68'- Rafael (1:3)

78'- Rancans (2:3)

85'- Jonker (3:3)

 

MoM: Smarandache (8)

Widownia: 2571

Odnośnik do komentarza

Wreszcie nadszedł długo wyczekiwany dzień: dzień rewanżowego meczu z Arsenalem. Kibice szczelnie wypełnili trybuny De Kuip, ale większość podobno nie wierzyła w możliwość wyeliminowania Kanonierów. Dziwiło mnie to; zwycięstwo 1:0 było jak najbardziej możliwe, tym bardziej, że w Rotterdamie nie przegraliśmy od 31 spotkań.

Na szczęście zawodnicy Feyenoordu zachowali znacznie większy optymizm. Wybiegli na murawę z wysoko podniesionymi głowami i wiarą we własne możliwości, co zaowocowało szybko zdobytym golem. Rafael podał do Apostolova tak umiejętnie, że Bułgar znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Arsenalu i pokonał go pewnym, płaskim strzałem.

Gra moich podopiecznych naprawdę mogła się podobać, momentami odstawiali taką tiki-takę, że głowa mała. Mieli wszystko: dokładność, przebojowość, pozytywny luz – natomiast właśnie tych cech wyraźnie brakowało naszym rywalom. No ale co znaczy doświadczenie... Mimo gorszego dnia, Anglicy zdołali w końcu wyrównać; Farinelliego przechytrzył hiszpański weteran Juan Andres Portillo. Do końcowego gwizdka pozostało zaledwie pół godziny, jednak byłem tego dnia dziwnie spokojny. Spokoju zabrakło obrońcy Kanonierów, Freitasowi. W 77. minucie Portugalczyk stracił piłkę na rzecz Apostolova, a wychowanek Litexu nie mógł nie wykorzystać błędu przeciwnika.

Znów prowadziliśmy dzięki bramkom zdobytym na wyjeździe, i wtedy zacząłem się stresować. Awans był na wyciągnięcie ręki, jeszcze tylko kwadrans... Zmarnowanie podobnej szansy byłoby zbrodnią, której nie wybaczyłbym sobie do końca kariery. Czas wlókł się niemiłosiernie, jedna i druga drużyna miały kolejne okazje, aż wreszcie...

Grecki sędzia obwieścił koniec meczu! 2:1, jesteśmy w ćwierćfinale Ligi Mistrzów!

Dwukrotnie docierałem do tego etapu z Energie Cottbus, ale teraz mierzyłem zdecydowanie wyżej. Skoro daliśmy radę Liverpoolowi, Marsylii, Manchesterowi United, Valencii oraz Arsenalowi, to czemu nie mielibyśmy powalczyć o końcowy triumf?

W losowaniu ćwierćfinałowym dopisało nam szczęście – wpadliśmy na Glasgow Rangers, teoretycznie najłatwiejszego dostępnego rywala. Jasne, tylko teoretycznie; należało pozostać czujnym. A tymczasem: świętujmy!

 

Liga Mistrzów - 1/8 finału [2/2]

8.03.2039, De Kuip, Rotterdam

Feyenoord - Arsenal 2:1 (1:0)

 

7'- Apostolov (1:0)

60'- Portillo (1:1)

77'- Apostolov (2:1)

 

MoM: Apostolov (9)

Widownia: 51085

 

W prawie niezmienionym składzie przystąpiliśmy do spotkania z przedostatnią ekipą holenderskiej ekstraklasy, FC Groningen. I o mały włos słabeusze nie przerwali naszej imponującej domowej serii. Wprawdzie prowadziliśmy już 2:0 po dwóch trafieniach Andersona, ale potem stało się z nami coś niewytłumaczalnego. Obrona zaczęła odwalać numery znane z „piłkarskich jaj”, a kandydaci do spadku ze stanu 0:2 wyciągnęli na 3:2. Komentatorzy głośno zadawali sobie pytanie: „czy to na pewno ta sama drużyna, która pięć dni wcześniej wyeliminowała Arsenal?”. Sam nie miałem pewności... Punkt uratował nam w ostatniej minucie rezerwowy Smarandache, ale marne to pocieszenie. Powtórka z Venlo i Excelsioru, tym razem u siebie. Mistrzostwo kraju oficjalnie uznałem za stracone.

 

Holenderska Ekstraklasa [29/34]

13.03.2039, De Kuip, Rotterdam

Feyenoord [4] - FC Groningen [17] 3:3 (2:1)

 

9'- Anderson (1:0)

30'- Anderson (2:0)

42'- Souza (2:1)

68'- Silvera (2:2)

70'- Souza (2:3)

90'- Smarandache (3:3)

 

MoM: Souza (8)

Widownia: 49852

Odnośnik do komentarza

Ciekawostka: nasze rezerwy awansowały do finału Pucharu Holandii, gdzie zmierzą się z Ajaxem. Po drodze Łukasz Kadziński, Lex Soares i spółka wyeliminowali m.in. Haarlem, Heerenveen i Willem II.

 

Tymczasem pierwsza drużyna Feyenoordu musiała stawić czoła wiceliderowi Eredivisie, ekipie PSV Eindhoven. Do przerwy było praktycznie pozamiatane, oczywiście na korzyść gospodarzy. Podopieczni Hedwigesa Maduro dwukrotnie pokonali Farinelliego atomowymi strzałami z dystansu – najpierw Peter Gabriels huknął z 20, a następnie Bert Alonso z 25 metrów. Urodzony w Argentynie młodzieżowy reprezentant Włoch mógł tylko bezradnie rozłożyć ręce.

Po zmianie stron podkręciliśmy nieco tempo, czego efektem był kontaktowy gol Radoslava Apostolova. Bułgar uderzył płasko, umieszczając piłkę idealnie przy słupku. Moglibyśmy nawet urwać rywalom punkt, ale w 74. minucie Apostolov miał nietypowy dla siebie moment szaleństwa - zdzielił łokciem Joaquima Salvadora, za co zasłużenie wyleciał z boiska.

Dobrze, że przynajmniej kwadrans gry w osłabieniu nie został wykorzystany przez zawodników PSV i ostatecznie przegraliśmy tylko 1:2.

 

Holenderska Ekstraklasa [30/34]

19.03.2039, Philips Stadion, Eindhoven

PSV [2] - Feyenoord [3] 2:1 (2:0)

 

29'- Gabriels (1:0)

39'- Alonso (2:0)

56'- Apostolov (2:1)

 

MoM: Alonso (8)

Widownia: 69033

 

W dobrym momencie nastąpiła przerwa na reprezentacje – mogliśmy zregenerować siły i przygotować się mentalnie do ostatnich meczów sezonu zasadniczego.

Przygotowaliśmy się całkiem dobrze, sądząc po naszym występie przeciwko De Graafschap. Sześć minut zajęło nam sforsowanie zasieków obronnych Super Farmerów – Rafael uderzył po ziemi celnie zza pola karnego. Wprawdzie nieco później Konovalov zamienił na bramkę dokładne podanie Cervantesa, jednak był to jedyny ofensywny przebłysk gości. Od tego momentu na boisku rządziliśmy już niepodzielnie. Prowadzenie przywrócił nam Rafael, który znów posłał płaską piłkę z dystansu; nie wiem jakim cudem Valente jej nie dosięgnął, ale to nie moje zmartwienie.

Ostatnie dwie minuty pierwszej połowy należały do Ahmeda Al-Zahraniego – Saudyjczyk w krótkim odstępie czasu zdobył dwa gole. Najpierw udanie główkował po rzucie rożnym Piny, a następnie wykorzystał sprytne zagranie Rafaela.

W drugiej odsłonie dorzuciliśmy jeszcze jedno trafienie. Smarandache wymienił podania z Rafaelem, by potem huknąć potężnie z odległości 20 metrów.

No, wreszcie Feyenoord jaki wszyscy znamy i kochamy.

 

Holenderska Ekstraklasa [31/34]

3.04.2039, De Kuip, Rotterdam

Feyenoord [5] - De Graafschap [11] 5:1 (4:1)

 

6'- Rafael (1:0)

22'- Konovalov (1:1)

36'- Rafael (2:1)

44'- Al-Zahrani (3:1)

45'- Al-Zahrani (4:1)

83'- Smarandache (5:1)

 

MoM: Rafael (9)

Widownia: 49761

Odnośnik do komentarza

Prawda, szaraki (a te stanowią w Rangersach zdecydowaną większość) potrafią być naprawdę groźne.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Los chciał, że pierwszy mecz z Glasgow Rangers rozegraliśmy na własnym stadionie. Co tu dużo mówić o spotkaniu, w którym nie padł ani jeden gol? Nadmienię tylko, że remis był wynikiem sprawiedliwym, choć obie strony miały swoje okazje i wcale nie mieliśmy do czynienia z nudnym widowiskiem. Końcowy rezultat uznałem za satysfakcjonujący, czyste konto stawiało nas w niezłej sytuacji przed rewanżem.

 

Liga Mistrzów - 1/4 finału [1/2]

6.04.2039, De Kuip, Rotterdam

Feyenoord - Glasgow Rangers 0:0

 

MoM: Kotyza (8)

Widownia: 51141

 

Wyjazdowa konfrontacja z Willemem II miała miejsce dwa dni przed podróżą do Glasgow, dlatego wystawiłem częściowo rezerwowy skład. Początkowo nie było to wielką przeszkodą; szybko wbiliśmy rywalom dwa gole – Rafael wykorzystał rzut karny, a Bezalel efektownie główkował po dośrodkowaniu Jaziriego z rzutu rożnego. Później na 3:0 podwyższył Al-Zahrani i teoretycznie nic złego nie mogło się już stać. Teoria jedno, praktyka drugie. Nicolae Ghita w ciągu kwadransa skompletował hattricka, dzięki czemu mecz zakończył się remisem.

 

Znowu to samo, frajersko trwonimy dużą przewagę w starciu ze słabeuszem. Choć, szczerze mówiąc, tym razem nie zasługiwaliśmy nawet na jeden punkt. Dość powiedzieć, że mimo wpuszczenia trzech bramek Matteo Farinelli zarobił „dziewiątkę”.

 

Holenderska Ekstraklasa [32/34]

10.04.2039, Stadion Miejski, Tilburg

Willem II [14] - Feyenoord [5] 3:3 (0:2)

 

5'- Rafael - K (0:1)

8'- Bezalel (0:2)

46'- Al-Zahrani (0:3)

51'- Ghita (1:3)

62'- Ghita (2:3)

65'- Ghita (3:3)

 

MoM: Ghita (9)

Widownia: 20912

Odnośnik do komentarza

Glasgow przywitało nas deszczem, cóż za niespodzianka. Pogoda faworyzowała delikatnie Rangersów, którzy byli przyzwyczajeni do podobnych warunków atmosferycznych, ale nie zamierzałem w ten sposób tłumaczyć się z ewentualnej porażki. Musieliśmy dać z siebie wszystko i wyrwać awans do upragnionego półfinału, inaczej nigdy bym sobie nie darował.

Na Ibrox długo utrzymywał się wynik bezbramkowy, dopiero w 44. minucie padł pierwszy gol dwumeczu. Al-Zahrani podał świetnie do Rafaela, a Brazylijczyk zachował zimną krew, dzięki czemu Łukasz Najewski musiał wyciągać piłkę z siatki.

Szkoci potrzebowali teraz dwóch bramek; na zdobycie ich mieli całą drugą połowę. Widać, że poczuli nóż na gardle, bo szybko wzięli się za odrabianie strat. Krótko po przerwie Gary Niven na raty pokonał Farinelliego i nasz awans znów był zagrożony. Gospodarze przeważali w każdym aspekcie, atakowali zawzięcie i konsekwentnie – co chwilę robili zamieszanie pod polem karnym Feyenoordu. Mieliśmy masę szczęścia, choć w końcówce spotkania mogliśmy wbić gwóźdź do trumny Rangersów. Niestety, Rafael trafił w słupek, a jak mawiał klasyk „niewykorzystane sytuacje lubią się mścić”. I o mały włos się nie zemściły... W doliczonym czasie gry Kim Tae-Jin wybijał piłkę z linii bramkowej, Farinelli też musiał się sporo napracować; krótko mówiąc: było bardzo, bardzo gorąco. Gdy usłyszałem ostatni gwizdek sędziego, wielki kamień spadł mi z serca. Mamy półfinał, jesteśmy w najlepszej czwórce Europy! Kolejny brytyjski klub wyeliminowany.

Czy zasłużenie? Oddaliśmy 12 strzałów, z czego tylko 2 były celne. Gospodarze uderzali 20-krotnie, 12 razy w światło bramki. No cóż, podobno szczęście sprzyja lepszym.

W półfinale czekał na nas naprawdę wymagający rywal – Inter Mediolan. Będzie ciężko, ale dla Feyenoordu niemożliwe już nie istnieje.

 

Liga Mistrzów - 1/4 finału [2/2]

12.04.2039, Ibrox Stadium, Glasgow

Glasgow Rangers - Feyenoord 1:1 (0:1)

 

44'- Rafael (0:1)

52'- Niven (1:1)

 

MoM: Niven (8)

Widownia: 50531

 

Trzeba było dograć ten sezon do końca, choć tak naprawdę nie mieliśmy już o co walczyć. Mistrzem został Ajax, wicemistrzostwo zgarnęło PSV. Zresztą po szalonych, epickich bojach w Lidze Mistrzów, ekstraklasowa codzienność wydawała się strasznie szara.

Heraclesa jako pierwszy ukąsił Pellicer, a spora w tym zasługa doskonałego podania Al-Zahraniego. Gospodarze wyrównali dosłownie kilka sekund przed przerwą – Ofer Malka wykorzystał rzut karny, podyktowany za faul Carrasco na van der Waalu.

Tuż po zmianie stron znów dał o sobie znać Pellicer. Tym razem Peruwiańczyk huknął z dystansu nie do obrony. Nasza radość nie trwała jednak długo; chwilę później na tablicy wyników ponownie widniał remis. Doprowadził do tego Diaz, uderzając płasko ze skraju pola karnego.

Oko za oko, ząb za ząb. Nie minęło wiele czasu, a zadaliśmy rywalom trzeci cios. Gonzalo Pina uderzył z rzutu wolnego tak szczęśliwie, że piłka odbiła się od muru i wylądowała w siatce. Trzy minuty później powiększyliśmy przewagę – Peeters niezwykle efektownym lobem sfinalizował kontratak Feyenoordu.

Zawodnicy Heraclesa nie złożyli broni. Stratę biało-czarnych zmniejszył... Al-Zahrani, który zaliczył przypadkowego samobója po rzucie wolnym Rivery. Na szczęście finisz mieliśmy piorunujący. W 84. minucie Pina wyłożył piłkę Carrasco jak na tacy; chilijski obrońca nie mógł spudłować. Niedługo potem wynik ustalił Peeters, który najpierw zwodem ośmieszył Malkę, a następnie spokojnie pokonał Abdula Razaka.

Wyjazdowe 6:3 robi wrażenie, choć trochę martwi, że znów daliśmy sobie wbić trzy gole.

 

Holenderska Ekstraklasa [33/34]

17.04.2039, Quansah Arena, Almelo

Heracles [7] - Feyenoord [5] 3:6 (1:1)

 

23'- Pellicer (0:1)

45'- Malka - K (1:1)

47'- Pellicer (1:2)

49'- Diaz (2:2)

57'- Pina (2:3)

60'- Peeters (2:4)

73'- Al-Zahrani - S (3:4)

84'- Carrasco (3:5)

89'- Peeters (3:6)

 

MoM: Pellicer (9)

Widownia: 29774

Odnośnik do komentarza

Oj tam, Inter wygrał trzy lata temu, dla nas to pierwsza taka szansa od 70 lat :P

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

W ostatniej kolejce sezonu zasadniczego podejmowaliśmy RBC Roosendaal. Skład był trochę kombinowany, wszak za trzy dni na De Kuip miał przyjechać słynny Inter.

Rezerwowi dali radę, a zwłaszcza Ciprian Smarandache, który podpisał już kontrakt z hiszpańskim Getafe. Rumun otworzył wynik pewnym strzałem z ostrego kąta. Na 2:0 podwyższył Anderson, z najbliższej odległości dobijając uderzenie wychowanka Politechniki Timisoara. Smarandache w 60. minucie postawił też kropkę nad „i” - Kim Tae-Jin dośrodkował, Pellicer przedłużył podanie głową, a rumuński napastnik nie mógł spudłować.

Lekkie, łatwe, przyjemne zwycięstwo. I wreszcie czyste konto! Rozgrywki ligowe kończymy na trochę rozczarowującej, czwartej lokacie. Co ciekawe, uzbieraliśmy tylko jeden punkt mniej niż przed rokiem, zdobyliśmy więcej bramek, straciliśmy mniej. Tym razem nie wystarczyło, szkoda.

Końcowa tabela sezonu 2038/39: http://i.imgur.com/orIeflt.png

 

Holenderska Ekstraklasa [34/34]

24.04.2039, De Kuip, Rotterdam

Feyenoord [5] - RBC Roosendaal [8] 3:0 (2:0)

 

10'- Smarandache

40'- Anderson

60'- Smarandache

 

MoM: Smarandache (9)

Widownia: 49527

 

Cały Rotterdam, ba – cała Holandia żyła naszą półfinałową batalią z Interem. Oczywiście Włosi byli wyraźnym faworytem, ale sprawiliśmy w Lidze Mistrzów tyle niespodzianek, że eksperci nie wykluczali kolejnej.

Zaczęliśmy kapitalnie. Zegar wskazywał drugą minutę, gdy Carrasco świetnym prostopadłym podaniem uruchomił Apostolova, a Bułgar wjechał w pole karne i ze spokojem pokonał Antonio Silvę. Trybuny oszalały; niestety chwilę później kibice Feyenoordu złapali się za głowy. Teo Miletic wszedł obunóż w przeciwnika, za co obejrzał bezdyskusyjną czerwoną kartkę. Cała koncepcja legła w gruzach, przez 85 minut musieliśmy radzić sobie w dziesięciu... Nikt nie miał wątpliwości, że doświadczeni mediolańczycy bezlitośnie wykorzystają przewagę liczebną. Sygnał do ataku dał Gilberto Velarde – legendarny Meksykanin huknął z dystansu nie do obrony. Nerazzurri objęli prowadzenie za sprawą Recha, który wykonywał rzut wolny. Piłka odbiła się jeszcze od jednego z naszych zawodników, ale Farinelli i tak powinien zachować się lepiej. Włoski bramkarz stał jak wryty przy bliższym słupku... Czyżby od dziecka kibicował Interowi? Tuż przed przerwą kolejny cios zadał Belotti; pozostawało modlić się o jak najniższy wymiar kary.

Oczywiście podopieczni Jorge Andrade nie zamierzali okazywać nam miłosierdzia – na początku drugiej połowy Velarde głową zamknął dośrodkowanie Ziagasa i goście prowadzili już 4:1. Zniesmaczeni, zrezygnowani kibice powoli opuszczali stadion, a sporo miało jeszcze się wydarzyć. Dość nieoczekiwanie Erwin Peeters zmniejszył rozmiary porażki, uderzając płasko i niezwykle precyzyjnie z okolic narożnika pola karnego. Chwilę później Dimovski zaliczył samobója i wynik nie wyglądał już tak tragicznie. Niestety, Włosi nie powiedzieli ostatniego słowa; wkrótce Velarde skompletował hattricka, ponownie wyprowadzając Inter na dwubramkowe prowadzenie.

Jednak my zdaliśmy sobie sprawę, że nie takie „węże” straszne jak je malują, i postanowiliśmy podjąć rękawicę. Efektem był bodaj najpiękniejszy gol wieczoru – Peeters kapitalnie przelobował Silvę z odległości 25 metrów.

 

I koniec, ostatecznie przegraliśmy „tylko” 4:5. Biorąc pod uwagę okoliczności to dobry rezultat, biorąc pod uwagę rewanż na San Siro... Kiepski, delikatnie rzecz ujmując. Ale skoro w Manchesterze potrafiliśmy wygrać 7:4, to kto wie, kto wie. Nadzieja umiera ostatnia. Chłopaków i tak musiałem pochwalić, wbili Interowi (!) trzy gole (!!) podczas gry w osłabieniu (!!!). I teraz pojawia się myśl: jaki byłby wynik, gdyby nie ta czerwona kartka...

 

Liga Mistrzów - 1/2 finału [1/2]

27.04.2039, De Kuip, Rotterdam

Feyenoord - Inter Mediolan 4:5 (1:3)

 

2'- Apostolov (1:0)

15'- Velarde (1:1)

29'- Rech (1:2)

45'- Belotti (1:3)

49'- Velarde (1:4)

61'- Peeters (2:4)

67'- Dimovski - S (3:4)

68'- Velarde (3:5)

72'- Peeters (4:5)

 

MoM: Velarde (9)

Widownia: 51148

Odnośnik do komentarza

Jeżeli zostanę to oczywiście pomyślę o kilku transferach. Z drugiej strony nie wiem, czy nie osiągnąłem z tym klubem maksimum... Zależy czy awansujemy do LE.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Do Mediolanu pojechałem wyluzowany z prostego powodu – nie bardzo wierzyłem w możliwość wywalczenia awansu. Nudna pierwsza połowa jeszcze pogorszyła naszą sytuację, ponieważ gola zdobył gwiazdor reprezentacji Włoch, Domenico Belotti. Teraz potrzebowaliśmy trzech bramek, a strzelenie ich w ciągu 45 minut wydawało się niewykonalne. Mimo wszystko kazałem chłopakom ruszyć odważniej do przodu, wszak nie mieliśmy już nic do stracenia.

No i w 69. minucie nastąpiło wyrównanie – Kolev wrzucił piłkę z autu w pole karne, a Peeters zignorował obecność obrońców Interu, mocnym uderzeniem pokonując bramkarza gospodarzy. Zapaliła się mała iskierka nadziei, która w 81. minucie została solidnie podsycona przez Al-Zahraniego. Pina dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Bezalela – wprawdzie Silva obronił strzał izraelskiego stopera, jednak przy dobitce Saudyjczyka nic nie mógł zrobić.

Szaleństwo, 10 minut do końca, a my potrzebowaliśmy już tylko jednego gola! To mogło się udać, stworzyliśmy sobie kilka dobrych okazji, ale niestety – wynik nie uległ zmianie.

Wygrywamy na San Siro w dobrym stylu, jednak odpadamy tuż przed wielkim finałem. W nim Inter zmierzy się z Lyonem. Wielka, wielka szkoda, zabrakło naprawdę niewiele.

 

Liga Mistrzów - 1/2 finału [2/2]

3.05.2039, Stadion Giuseppe Meazza, Mediolan

Inter Mediolan - Feyenoord 1:2 (1:0)

 

33'- Belotti (1:0)

69'- Peeters (1:1)

81'- Al-Zahrani (1:2)

 

MoM: Farinelli (8)

Widownia: 82930

 

W pierwszej rundzie baraży o miejsca pucharowe mieliśmy zmierzyć się z Bredą. Podopieczni Jordy'ego Buijsa w sezonie zasadniczym zajęli trzecią lokatę, ale tego dnia udowodniliśmy, kto dysponuje większym potencjałem.

Nieszczęście gości zaczęło się już w szóstej minucie, gdy koszmarny błąd popełnił nigeryjski bramkarz. Ademola źle kopnął piłkę przed polem karnym, umożliwiając Peetersowi zdobycie łatwego gola. To nie był zresztą dobry dzień Nigeryjczyków grających w Bredzie. Chwilę później obrońca Sodje łatwo stracił piłkę na rzecz Peetersa, co zaowocowało drugą bramką rosłego napastnika. Zawodnicy NAC nie zdążyli się otrząsnąć, a już przegrywali 0:3. Tym razem przypomniał o sobie Saliu Ackon, który uderzeniem z ostrego kąta zaskoczył kompletnie rozbitego Ademolę. Po pierwszym kwadransie było praktycznie pozamiatane, bo zadaliśmy naszym rywalom kolejny cios – Farinelli dalekim wykopem uruchomił Rafaela, a brazylijski pomocnik oddał precyzyjny, płaski strzał ze skraju pola karnego.

Goście wyglądali na załamanych, ale my nie zamierzaliśmy ich oszczędzać. Gol numer pięć był dziełem Peetersa – wychowanek Twente szczęśliwie przymierzył z rzutu wolnego, tym samym kompletując hattricka. Potem dorzucił jeszcze asystę przy trafieniu Rafaela i do szatni schodziliśmy prowadząc 6:0!

Po przerwie chyba trochę za bardzo się wyluzowaliśmy... Fatalne nieporozumienie Farinelliego z Bezalelem sprawiło, że Hahn przytomnym uderzeniem z blisko 50 metrów umieścił piłkę w siatce. Efektowne, przyznaję, ale był to tylko honorowy gol Bredy.

 

Ostatecznie wygraliśmy 6:1 i rewanż zdaje się być formalnością.

 

Baraż o puchary - 1. runda [1/2]

8.05.2039, De Kuip, Rotterdam

Feyenoord - NAC Breda 6:1 (6:0)

 

6'- Peeters (1:0)

8'- Peeters (2:0)

10'- Ackon (3:0)

14'- Rafael (4:0)

25'- Peeters (5:0)

39'- Rafael (6:0)

53'- Hahn (6:1)

 

MoM: Peeters (9)

Widownia: 51131

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...