Skocz do zawartości

Książki - dobre, złe i średnie. Co czytać?


Rekomendowane odpowiedzi

Właśnie znalazłem ciekawą (tak mi się przynajmniej wydaje) książkę "Apokalipsa Z: Początek końca" Manel Loureiro. Tytuł lekko jedzie WWZ ;) Recenzje są całkiem sympatyczne. Będę musiał się zaopatrzyć w to. Plus jest tego taki, że jest to tom 1.

Przeczytałem opis i bardzo mocno zalatuje klonem "World War Z". Czekam na Twoją reckę. Na razie jestem sceptycznie nastawiony do tej pozycji.

Odnośnik do komentarza

 

Właśnie znalazłem ciekawą (tak mi się przynajmniej wydaje) książkę "Apokalipsa Z: Początek końca" Manel Loureiro. Tytuł lekko jedzie WWZ ;) Recenzje są całkiem sympatyczne. Będę musiał się zaopatrzyć w to. Plus jest tego taki, że jest to tom 1.

Przeczytałem opis i bardzo mocno zalatuje klonem "World War Z". Czekam na Twoją reckę. Na razie jestem sceptycznie nastawiony do tej pozycji.

 

Niby tak, ale jeśli jest również tak ciekawa, to warto. Poczekam też na kolejne tomy.

Ebook już zakupiony. Dziś poczytam.

Odnośnik do komentarza

Poza miernym i nieświeżym (SF? co za urzekająca finezja) hejtingiem coś merytorycznie napiszesz Panie jkm czy to zbyt duże wymagania jak na twój wąski półświatek? :)

Poleć chociaż jakieś konkurencyjne dzieło - może coś filntropa Sorosa...

 

Elzbieta Cherezińska "Korona Śniegu i Krwi" [9/10]

A co mi tam - najlepsza powieść piastowska jaką czytałem. Ilość magii tak nikła i nieważna dla akcji, że można opowieść traktować jako historyczną.

HBO zrobiłoby piękny serial (oczami wyobraźni już widzę te animowane stwory herbowe reagujące na zachowanie swych pań i panów) - również biorąc pod uwagę sceny łóżkowe, a i modny wątek homoseksualny się znalazł.

Jedyne czego się czepię, to że jako Pilanka nie ujęła w opowieści (chociażby jako powieściowej Małej Łysej Góry) miejsca w którym bywam średnio raz na miesiąc czyli wzgórza Gontyniec, a wątek pogański jest dosyć silnie zaznaczony.

 

Z rozpędu sięgam po "Grę w Kości" tej samej autorki.

Zachęcony przez Gyzza sięgnąłem po Cherezińską - zacząłem od wydarzeń historycznie wcześniejszych czyli od "Gry w kości". I owszem zaczyna się fajnie ale wraz z kolejnymi stronami dochodzi się do wniosku, że... niewiele tu się dzieje. Z tytułowej "gry w kości" autorka nie wydobywa żadnego napięcia. Książka ma dwóch bohaterów: Ottona, który jest tutaj po prostu nijaki i tak się po prostu "snuje" i Bolesława, który owszem, jest świetnym bohaterem tylko, że akcja powieści toczy się w czasie kiedy tak naprawdę działalność księcia sprowadza się do polityki (mało tu akcji).

Na szczęście jednocześnie zacząłem słuchać audiobooka "Korona śniegu i krwi" w interpretacji Rocha Siemianowskiego. Gość nei tylko z racji imienia świetnie pasuje do klimatów piastowskiej Polski - świetnie się go słucha a i sama powieść dużo lepsza od "Gry w kości" (choć dopiero przesłuchałem jakieś 8 godzin z 31).

Odnośnik do komentarza

Tak jak pisałem "Gra w kości" to bardziej teatr niż epicka powieść, a Otton faktycznie może drażnić.

 

"Samo ostrze" [7.5/10] Joe Abercrombie

Pierwszy tom trylogii Pierwsze Prawo. Jest to fantasy z dość sporą dawką naturalizmu czy wręcz turpizmu. To co mi sie podoba u Abercrombiego, to że nie ma tam nikogo jednoznacznie dobrego. Wykreował on świat, w którym wszyscy są egoistycznymi draniami (ale każdego stać też na ludzki odruch) czyli bardzo realistyczny. :) Przyznam, że liczyłem na większą ilość klimatów północnych. Myślałem nawet, że wojna na północy (i to rozumiana jako zjednoczenie/podbój Północy przez Bethoda) to jedyny temat trylogii, tymczasem są i inne wątki do których jakoś się przyzwyczaiłem. Interesujący jest kaleki inkwizytor Glokta i jego poczynania. Inny bohater Jezal zaczyna cieszyć dopiero w tomie drugim. Są też bohaterowie z późniejszych powieści, więc zaspoileruję, że niektórzy jednak przeżyją. :]

Odnośnik do komentarza

"Nim zawisną na szubienicy" [8.5/10] Joe Abercrombie

Drugi tom trylogii Pierwsze Prawo. W dobrych (ale planowanych wcześniej, a nie, że ktos dopisuje coś na siłę po dobrych wynikach sprzedaży) cyklach jest tak, że tom drugi jest lepszy od pierwszego. Raz, że w jedynkach akcja często mozolnie startuje, a i czytelnik musi pokochać bohaterów. Dlatego często warto dac szansę cyklowi po przeciętnym I tomie.

W przypadku Pierwszego Prawa Joe Abercrombiego jest tak samo, tyle, że już pierwszy tom był świetny. Liczę na to, że III będzie na 9.5. :)

 

Nie ma co się powtarzać, więc dodam tylko, że podoba mi się styl JA polegajacy na okaleczaniu swych bohaterów. Interesujące byłyby wcześniejsze losy Glokty. Tytuł mógłby brzmieć Drugie Prawo...

Odnośnik do komentarza

Jack London, "Martin Eden" 10/10

 

Ktoś ostatnio zaproponował, żeby pisać nie tylko o nowościach, ale także o klasycznych książkach. Więc Martin Eden był 61. na liście 100 najlepszych książek ubiegłego stulecia Le Monde. Dla mnie mógł być wyżej.

Ciężko mi tu opisać fabułę, pewnie we wszystkich notkach o książce będzie to samo: młody proletariusz zakochuje się w bogatej dziewczynie z burżuazji i dla niej zaczyna się zmieniać, uczyć, rozwijać. Brzmi banalnie, ale to wszystko jest tylko pretekstem, żeby poruszyć wieeele tematów, głównie tych filozoficznych.

Jedna rzecz, która mi się podobała, a zawsze na to zwracam uwagę, to polityka. Mimo, że nie była najważniejszym, drugim, ani też trzecim tematem to została pokazana bardzo rzetelnie. Na pewno wpływ miało na to podejście do niej. London nie pokazywał tej "prawdziwej" polityki, walki o stołki itd. (choć był fragment o kampanii demokratów i republikanów), a raczej filozofię polityki, idee, ideologie, doktryny.

Jednak głównym motywem była ontologia. ( ;)) W książce mamy przekrój filozofii, od Nietzscheańskiego Edena zafascynowanego Spencerem, przez socjalistów różnej maści, aż do bezrefleksyjnej (demoliberalnej?) burżuazji. Każdy jednak mówi o jakimś celu, znalezienie pracy (Fight Club anyone?) aż do bezcelowości życia jako celu samego w sobie.

Najbardziej jednak daje o sobie znać naturalizm i realizm książki. Mimo, że sam Eden jest poetą to cały czas przypomina o swoim realizmie. A według mnie najbardziej ujawnia się on na samym końcu książki, kiedy w głównym bohaterze następuje ostatni etap jego przemiany. Ja najbardziej identyfikowałem się z nim właśnie w tamtym momencie.

 

 

Niestety nie mam talentu Edena, ani też Londona, ale książkę polecam z całego serca. Wersja angielska jest do pobrania ze strony Guthenberg Project. Zdecydowany must-read.

Odnośnik do komentarza

"Ostateczny argument królów" [9/10] Joe Abercrombie

Koniec wieńczy dzieło, choć jest tu kilka spraw nierozstrzygniętych. Z Abercrombiego mam jeszcze do przeczytania Czerwoną krainę i kusi mnie powtórka Zemsty... ktorą udało mi się zapomieć w 90%. Zemsta... i Bohaterowie (ta powieść nawet bardzo) nawiazują do trylogii, więc jak ktos się zainteresuje, to powinien po nie sięgnąć.

Ja teraz zmienię klimat na postapokaliptyczny.

Odnośnik do komentarza

Ja się trochę wyłamię z chóru zachwytów nad WWZ. Książkę odebrałem jako przeciętną, długimi momentami nużącą, reportażowy styl sprawia, że autor niemal w ogóle nie pracuje nad bohaterami tworząc przejrzyste kalki. Trochę żałowałem wydanych pieniędzy. Dla miłośników tej stylistyki pewnie ok, ale dla mnie ocena trójkowa.

 

BTW: to trochę hermetyczny temat, ale jeśli ktoś lubi Warhammer 40000, to must readem jest trylogia Night Lords Dembskiego-Bowdena. W morzu badziewia literatury "gejmingowej" te książki to brylanty. Dostępne niestety (a może stety) wyłącznie po angielsku.

Odnośnik do komentarza

Niestety, po polsku dostępne są jedynie tytuły średnie, słabe lub tragiczne. Kanonu nie ma (w sensie jakiejś wiodącej serii), aczkolwiek ostatnio absolutnie topowy jest cykl Horus Heresy (trochę niestandardowy, bo mówiący o wydarzeniach sprzed 10000 lat), po polsku dostępnych jest pierwszych pięć tomów z czego dwa średnie ("Czas Horusa", "Fałszywi bogowie"), dwa słabe ("Galaktyka w ogniu", "Ucieczka Eisensteina") i jeden już właściwie dobry ("Fulgrim"), niestety czytać trzeba w tej kolejności, czyli do tego co dobre dochodzi się na końcu :) W dodatku cykl nie będzie już tłumaczony, w związku z czym polskojęzycznego czytelnika omijają największe perły ("Legion", "Mechanicum", "The First Heretic"). Po polsku całkiem niezła jest jeszcze trylogia Eisenhorna, tyle że tam nie spotkasz klimatów z Dawn of War: bohaterem jest inkwizytor. Resztę najlepiej omijać.

 

Jeśli jednak angielski w literaturze nie jest Ci straszny, to oprócz wspomnianej już trylogii Night Lords polecić mogę z czystym sercem również stand-alone "Helsreach" (też Aarona Dembskiego-Bowdena), jest niemal tak dobra jak Night Lords. No, ale w Night Lords protagonistami są marynaty z chaosowego legionu, więc jest dodatkowy smaczek (w Helsreach bohaterami są lojaliści z Black Templars). Prócz ADB czytać można wszystko Abnetta i McNeilla, z resztą warto najpierw poszukać recenzji.

Odnośnik do komentarza

Przeczytałem "Czas Burz" Sapkowskiego. Albo się starzeje, albo to nie jest już ten sam Sapek co dawniej. Czyta się to sprawnie, łatwo i dość przyjemnie ( i szybko 3 dni mi zajęła lektura), fabuła dość wartko płynie, ale jednak czegoś brakuje, sam nie wiem czego. Najlepsze jak zwykle u Sapka są sceny z krasnoludami, tylko dlaczego jeden krasnolud tu tylko występuje i jest postacią epizodyczną. Z plusów to jeszcze bym wymienił zakończenie, czytelnik przy nim głupieje i tak naprawdę nie wie co się wydarzyło. Minusy: od razu mona się domyśleć roli Yennefer w spisku, ponadto Sapkowski moim zdaniem z Czarodziejów zrobił idiotów, zaślepionych do swoich dzieci - monstrów.

Odnośnik do komentarza

Właśnie znalazłem ciekawą (tak mi się przynajmniej wydaje) książkę "Apokalipsa Z: Początek końca" Manel Loureiro. Tytuł lekko jedzie WWZ ;) Recenzje są całkiem sympatyczne. Będę musiał się zaopatrzyć w to. Plus jest tego taki, że jest to tom 1.

Przeczytałem tom 1.

Czy podobne do WWZ? Może trochę. Bardziej bym się skłaniał ku The Walking Dead.

Mamy opisane wydarzenia z perspektywy głównego bohatera, który pisze najpierw swój blog, później dziennik. Nie idzie wszystko gładko, pomyślnie. Zostaje sam i sam nabiera chęci na przetrwanie. Nie może liczyć na siedzenie w jakiejś bazie z toną sprzętu i wojska za plecami. Gość to zwykły prawnik, który nie potrafi się posługiwać bronią, obrzydza go widok krwi itd. Ma tylko instynkt przetrwania, ocalenie samego siebie i... swojego kota ;) Do jakiegoś chojraka, machomena baaardzo mu daleko.

Bohater nie stara się wchodzić w interakcje z NIEumarlakami. Chce pokonać drogę do swojego celu, uzupełnić zapasy i ruszyć dalej.

 

Książka zasadniczo wydaje mi się, że bardziej dla fanów zombiaków i podobnych klimatów. Czytając, czasem się sam zastanawiałem, co bym zrobił na miejscu tego gostka albo bym coś inaczej zrobił.

Troszkę nie spodobało mi się to, że za każdym razem pada określenie nieumarli, żywe trupy. Nie padło ani razu określenie zombie. Czas akcji to mniej więcej czasy obecne. No kaman, pierwsze, co by przyszło do głowy widząc takiego sztywniaka to określenie zombie. Choćby z filmów. A tu nic. Ale to mój taki mały minusik.

Tom pierwszy czyta się bardzo szybko, jest napisane sprawnie i mnie wciągnęła. Jeśli ktoś lubi podobne klimaty, podobało mu się bardzo WWZ, to polecam.

Zabrałem się teraz na tom drugi, który zaczyna się w miejscu prawie tym samym, co zakończyła się część pierwsza.

Odnośnik do komentarza

Strasznie męczę się z "Drogą". Początek książki jest nudny jak falki z olejem. Idą, palą ogniska, idą, palą ogniska, idą, idą, idą... Mam nadzieję, że akcja się jeszcze rozwinie.

Później rozpalą większe ognisko :kekeke:

Nie wiem, czemu Cię męczy. Ciężki klimat, ale dobrze się czyta. Akcji solidnej rodem z filmów z Żanem Klodem nie uświadczysz ;) To książka w innym stylu.

Odnośnik do komentarza

Nie wymagam akcji rodem z filmów z Żanklodem, ale czegoś więcej niż spacerowanie z wózkiem po autostradzie. Nawet przemyślenia głównego bohatera wydają mi się jakieś takie nijakie. A już rozmowy ojca z synem są mega dobijające.

- Lubisz placki?

- Lubię.

- To super.

- Cieszę się.

- Dzięki.

 

Może się jeszcze wciągnę, ale na ten moment "Droga" mnie nie rusza.

Odnośnik do komentarza

Już nigdy więcej Wujek nie przeczyta niczego, co polecam ;)

Sam natomiast zachęcony opinią Feanora czytam już drugą część Meekhańskiego pogranicza - tym razem wschód-zachód. Ależ to jest doskonale napisane! Szybka, wartka akcja, obrazowo przedstawione sceny walki i pojedynków, a wszystko osadzone w realiach porządnego napierniczania mieczem :D Dla mnie bomba! Boję się tylko jednego, że już wkrótce przeczytam tę i kolejną część, a potem będę musiał czekać, aż autor coś dopisze. Zdecydowanie wolę takie serie, jak Jo Nesbo - mam perspektywę 10 części do czytania i wiem, że "znajomość" z bohaterami chwilę potrwa ;)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...