Skocz do zawartości

Kącik depresyjny


Icon

Rekomendowane odpowiedzi

Najważniejsze że dzisiaj nie mam żadnych depresyjnych jazd. A to dlatego że nie "popłynąłem". Niedługo wakacje, to o czym pisałeś. Zobaczymy jak sobie z tym poradzę.

 

A jeśli chodzi o kumpli którzy wpadają na mecz z browarami, to nie mam ciśnienia żeby się napić, więc jest ok. Za to wczoraj byłem na strefie we Wrocławiu i podkusiło mnie, bo spotkałem moich węgierskich przyjaciół, których rok nie widziałem. Wiem, kiepska wymówka ;)

 

Jedna rzecz napawa mnie optymizmem. Od września zmieniam pracę, bo to ona była głównym źródłem moich lęków i frustracji. Wtedy pojawiło się alko w nadmiernych ilościach. Rozminąłem się z powołaniem i każdego dnia kiedy mam iść do szkoły jestem dosłownie chory. Nienawidzę tej pracy i trudno mi wyobrazić sobie żebym jeszcze wrócił do zawodu. Mam już opcję - robota za biurkiem 8-16, logistyka, e-maile i telefony po angielsku, w znajomym towarzystwie - brat mi załatwił. Odejdzie to całe cholerne obciążenie psychiczne. Wolę to, nawet kosztem wakacji, świąt i dodatków.

Odnośnik do komentarza
Gość MitnickMike

Niespełnione ambicje to główny powód doła. Spełniam się zawodowo, spełniam uczuciowo i.... robię głupoty. Rzeczy których nie powinienem robić, powinienem mieć cel, dążyć do niego i go osiągnąć. Taką drogą idę w sporcie. Od zera do... zobaczymy ale nie mam zamiaru się poddać. Pasja, poświęcenie, ból i walka. To kocham. Mam w tym roku wybudować dom, są finanse, kupiłem działkę, w czerwcu zaczynam budowę, w pracy idzie bardzo dobrze, jest satysfakcja z wykonanej roboty (np. centrum handlowe w warszawie na 5000 metrów kwadratowych, zadowolone mordy klientów, to cieszy w ch** i daje paliwo na dzień nastepny), są finanse, mogę sobie pozwolić na pewne rzeczy których nigdy nie miałem, których mi brakowało. Chcę mieć dziecko, postanowiliśmy z narzeczoną że jak tylko wybudujemy dom to postaramy się o potomstwo i..... nie odnajduję radości w tym wszystkim. Upierdoliłem sobie pewne rzeczy, dążę do realizacji... i kiedy nie wychodzi to nie ogarniam. Za duże ambicje. Ale kiedy przełamuję barierę, wypala jeden temat, biorę się za kolejny... i tak do skutku.

Ehhh...sam nie wiem co ze mną jest. Mam predyspozycję, zaczynałem od zera, od jebanych 460zł stażowego, od grupy poczatkującej w kickboxingu, jest postęp życiowy, swoja firma, pracownicy, nie ma patrzenia na jutro, że nie będzie co do garnka włożyć, grupa zawodnicza w kickboxingu, jakaś wizja startu na mistrzostwach polski, jak to pociągnę to będzie wszystko w porządku, wybudujemy dom, będziemy mieli dziecko, utworzymy rodzinę, wystartuję i zdobędę to co sobie wymarzyłem w głowie, chce tego i.... jednocześnie ch** mnie strzela że nie umiem się w pełni poświęcić. Nie chcę tego spierdolić. Presja? Jebie mnie presja. Umiem sobie radzić ze stresem. Ale chciałbym wstać rano i powiedzieć sobie, że zrobiłem wystarczająco dużo, żeby postawić kolejny krok do lepszego jutra. I robię głupoty. Sam się wpierdalam w gówno. Czuje się z tym źle, mam wyrzuty sumienia, zaczynam na nowo i ... brakuje mi motywacji i znowu gówno. Umiem napierdalać po 12km o 22:00 w nocy, umiem walczyć z silniejszym przeciwnikiem w ringu, nie chcę się poddać, umiem walczyć z presją dnia codziennego w pracy, nie umiem walczyć z samym sobą.... Łamię sie i ... Wkurwia mnie to, bo wiem że stać mnie na przełamanie. Stać mnie na zmianę. Stać mnie na charakter. Wiem to. I co z tego skoro nie robię przełamania i zmiany. Ciągła sinusoida zaczyna mi coraz bardziej działać na nerwy....

Bardzo mnie motywuje do działania postawa jmk. Chłopak ma w ch** ciężko ale ogarnia temat jak niejeden dorosły. Za to ma u mnie szacunek. Ludzi dzisiaj narzekają na to, że cukier w kostkach im się skończył i muszą łyżką słodzić. A on ogarnia temat od zera. To jest motywacja i charakter...

Odnośnik do komentarza

 

Jedna rzecz napawa mnie optymizmem. Od września zmieniam pracę, bo to ona była głównym źródłem moich lęków i frustracji. Wtedy pojawiło się alko w nadmiernych ilościach. Rozminąłem się z powołaniem i każdego dnia kiedy mam iść do szkoły jestem dosłownie chory. Nienawidzę tej pracy i trudno mi wyobrazić sobie żebym jeszcze wrócił do zawodu. Mam już opcję - robota za biurkiem 8-16, logistyka, e-maile i telefony po angielsku, w znajomym towarzystwie - brat mi załatwił. Odejdzie to całe cholerne obciążenie psychiczne. Wolę to, nawet kosztem wakacji, świąt i dodatków.

No coś Ty, odchodzisz z takiego raju? Prasy nie czytasz? :) Wyborczej, Rzepy, Dziennika Gazety Prawnej? ;)

 

To jeden z najważniejszych czynników u Ciebie pewnie. Przetrwaj tylko wakacje, potem będzie lepiej. Znajdź intensywne zajęcia, nieważne jakie, byle z dala od alku. Tyle mojej małomiasteczkowej medycyny :)

Odnośnik do komentarza

Mitnick, pamiętasz co mi napisałeś jak byłem w głębokim dole? "Wstań i walcz, bo ŻYCIE to Twój największy skarb". Teraz dokładnie to samo mogę Tobie powiedzieć! Odpuść sobie kickboxing, ja wiem, że to Twoja życiowa pasja, ale... najważniejsze są zdrowie i miłość. Bez nich nie będziesz mógł i tak realizować swojej pasji. Byłem w takiej samej sytuacji - żyłem piłką, była to moja pasja i tak dalej. Lekarze też popełnili błąd, bo nie dawali mi żadnej nadziei, mówili po prostu "do końca życia bez piłki, a na bramce już na pewno nigdy nie zagrasz". Rację mieli tylko w drugim przypadku. Nigdy od tamtego czasu nie zdecydowałem się grać na bramce mimo, że całe życie byłem bramkarzem, tak, ze strachu. Początkowo i tak była depresja załamanie i tak dalej, może trochę inaczej, bo Ty jesteś jeszcze w miarę ogarniętej sytuacji fizycznej, ja byłem przykuty do łóżka, ale myślałem z czasem, co będzie jak z tego wyjdę, co ja będę robił. Będę pizdą, która nic nie będzie w stanie robić... i tak było, ale zagryzłem wargi, wytrzymałem, wbrew zaleceniom lekarzy - miałem nadzieję. W końcu udało mi się zagrać w piłkę, grałem/gram w miarę regularnie, ale to i tak nie jest to co kochałem - bo w polu nie umiem grać zbyt dobrze, moim powołaniem była bramka, więc pasja musiała się przerodzić w coś innego. Przeszło w boks, też wbrew wszystkim zaleceniom. Ostatnio pisałem o gorszych wynikach, że kazali odstawić całkowicie jakąkolwiek formę aktywności - no to odstawiłem, na kilka dni, zacząłem znowu zdrowiej się odżywiać, mniej albo całkowicie przestać pić alko - wróciłem na matę, trenuję dalej. Chociaż ciężej, bo czuję się słabiej, ale robię to co lubię.

Nigdy nie wolno postawić krzyżyka. Gdybym zrezygnował z życia, gdy zabrano mi moją pasję - dzisiaj nie byłbym szczęśliwym człowiekiem, z miłością u boku, z pasją na macie.

Dlatego jak mówię - przystopuj, przeczekaj. Nie to to coś innego, doceń miłość kobiety, doceń sukces zawodowy, brak problemów finansowych. Jak Ci siada jeden aspekt w życiu, ale resztę masz ułożoną to jesteś w stanie się podnieść. Pamiętaj, "Bo żyć godnie to nie znaczy nie upadać

Każdy robi błędy ważne jak będziesz wstawać" .Cierpliwość to bardzo ważna cecha, nie rób nic na spontanie. Ochłoń z pracą, kochaj swoją partnerkę, żyj swoim życiem, a na Twojej drodze na pewno ułoży się jakieś rozwiązanie, nie dziś, nie jutro, ale może za rok, dwa. Z resztą chyba pogadamy na zlocie, co? :)

Odnośnik do komentarza

Jedna rzecz napawa mnie optymizmem. Od września zmieniam pracę, bo to ona była głównym źródłem moich lęków i frustracji. Wtedy pojawiło się alko w nadmiernych ilościach. Rozminąłem się z powołaniem i każdego dnia kiedy mam iść do szkoły jestem dosłownie chory. Nienawidzę tej pracy i trudno mi wyobrazić sobie żebym jeszcze wrócił do zawodu. Mam już opcję - robota za biurkiem 8-16, logistyka, e-maile i telefony po angielsku, w znajomym towarzystwie - brat mi załatwił. Odejdzie to całe cholerne obciążenie psychiczne. Wolę to, nawet kosztem wakacji, świąt i dodatków.

No coś Ty, odchodzisz z takiego raju? Prasy nie czytasz? :) Wyborczej, Rzepy, Dziennika Gazety Prawnej? ;)

 

To jeden z najważniejszych czynników u Ciebie pewnie. Przetrwaj tylko wakacje, potem będzie lepiej. Znajdź intensywne zajęcia, nieważne jakie, byle z dala od alku. Tyle mojej małomiasteczkowej medycyny :)

Nie tyle odchodzę, co zostałem "wystrzelony w kosmos", bo teraz przecież nawet angielski tną. Więc w zasadzie zmiany zostały wymuszone. Gdyby nie to, pewnie dalej kisiłbym w tym cholernym gimnazjum. Za rok kończę filologię i tylko studia trzymają mnie tutaj. Nieśmiało myślę o uderzeniu za granicę: Belgia, Holandia, może Skandynawia? Zobaczy się co będzie za rok.

Odnośnik do komentarza

Nigdy nie myślałem, że tutaj się wpiszę. Zacznę od tego, że od października rozpocząłem I rok politechniki no i jakiś miesiąc temu zrezygnowałem, walczyłem o pozostanie, ale no niestety nie udało mi się. Zresztą średnio trafiłem z kierunkiem bo wyszło, że mnie to w ogóle nie interesuje. Myślałem żeby od października rozpocząć coś innego i tutaj pojawia się mój problem. Sytuacja w domu jest nie do zniesienia - wielki tragedia i żal, że zrezygnowałem (rodzice widzieli, że się staram). Czepianie się o każdą sytuację, o jakieś zupełne pierdoły. Wróciłem po imprezie na drugi dzien do domu i też wielki hałas, że jak mieszkam w domu to mam przestrzegać reguł, a jak mi się nie podoba to mam się wyprowadzić. Nie mam już pięciu lat i może to czas się usamodzielnić? Coraz częściej o tym myślę. Usamodzielnienie wiąże się prawdopodobnie z brakiem studiów, bo życie w Poznaniu jest drogie. Nie może być tak, że nie mogę mieć swojego zdania w imię podporządkowania się. Rzecz której się obawiam to, że jak się wyprowadzę to mi nie wyjdzie i z podkulonym ogonem musiałbym wrócić.. nie chciałbym tego. Może dla wielu wyda się to śmieszny problem, ale ja już nie daję rady - na każdym kroku jestem gnojony.

Odnośnik do komentarza

Nie, nie zdarzyło. To znaczy zdarzyło raz, gdy to było wcześniej z rodzicami umówione. Wyobraź sobie sytuację, że robi to teraz Twój ojciec. Wszystko niby jest ok? Ale jeśli nie widzisz w tym nic złego, to strzępię palce po próżnicy. Z jednej strony chcesz być traktowany jak dorosły, z drugiej nadal chcesz mieć taryfę ulgową dziecka. Zastanów się nad tym.

Odnośnik do komentarza

Ale mieszkając z ludźmi, którzy opłacają Ci czynsz, aprowizację, światło, gaz, wodę i jeszcze fistaszki na studia musisz godzić się z tym, że podporządkowujesz się ich regułom (chyba, że sam to wszystko finansujesz, to wiele by zmieniało). A jakiś tam oznajmujący swoją wolę sms najwyraźniej te reguły naruszył (telefon pewnie zostałby przyjęty lepiej, co interakcja to interakcja). I tyle. Jeśli nie chcesz być traktowany jak dziecko: sam na siebie płać. Uzależnienie finansowe zawsze skutkuje innymi uzależnieniami.

 

ps

 

Sądzisz, że Twój ojciec oznajmujący matce smsem, że nie wróci z piwa z kolegami do domu postąpiłby ok?

Odnośnik do komentarza

Jak chcesz spróbować to może nie skacz od razu na głęboką wodę tj wyprowadzka tylko w wakacje poszukaj sobie pracy, mieszkaj z rodzicami dalej, jak Ci się uda nawet znaleźć coś w miarę za ten 1,2 - 1,5k to idź na studia zaoczne, studia sam sobie opłacisz, a i rodzicom dołożysz do rachunków. Samodzielne mieszkanie może być zbyt drogie na początek, jeśli chcesz łączyć studia i pracę. Chyba, że akademik.

Odnośnik do komentarza

Jak chcesz spróbować to może nie skacz od razu na głęboką wodę tj wyprowadzka tylko w wakacje poszukaj sobie pracy, mieszkaj z rodzicami dalej, jak Ci się uda nawet znaleźć coś w miarę za ten 1,2 - 1,5k to idź na studia zaoczne, studia sam sobie opłacisz, a i rodzicom dołożysz do rachunków. Samodzielne mieszkanie może być zbyt drogie na początek, jeśli chcesz łączyć studia i pracę. Chyba, że akademik.

Dokładnie. By być traktowanym jak dorosłym, udowodnij im że taki jesteś. A i sam poczujesz się lepiej.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...