Feanor Napisano 10 Czerwca 2012 Udostępnij Napisano 10 Czerwca 2012 Dragon, nadal jesteś nauczycielem, tak? Trzymaj się, wakacje mogą nie być dla Ciebie łatwym okresem :/ Cytuj Odnośnik do komentarza
Reaper Napisano 11 Czerwca 2012 Udostępnij Napisano 11 Czerwca 2012 Nie wiem czy najlepszą terapią dla Ciebie jest oglądanie meczów z chlejącymi kumplami i robienie za kierowcę na imprezach... Na dłuższą metę możesz nie wyrobić i się poddać, więc uważaj! Cytuj Odnośnik do komentarza
jasonx Napisano 17 Czerwca 2012 Udostępnij Napisano 17 Czerwca 2012 Dragon - na FB przy Twojej fotce widze jakis komentarz o piwku, co Ci w torbie peklo :> Mam nadzieje, ze bezalkoholowe Cytuj Odnośnik do komentarza
dragonfly Napisano 17 Czerwca 2012 Udostępnij Napisano 17 Czerwca 2012 No niestety poszły dwa Carlsbergi :/ Na szczęście w porę się opamiętałem i tylko na tym się skończyło... Cytuj Odnośnik do komentarza
Feanor Napisano 17 Czerwca 2012 Udostępnij Napisano 17 Czerwca 2012 No niestety poszły dwa Carlsbergi :/ Na szczęście w porę się opamiętałem i tylko na tym się skończyło... Hej, trzymałem już kciuki i pomodliłem się, więc obstawiłem i front przesądowy i sakralny. Nie spieprz tego! Cytuj Odnośnik do komentarza
dragonfly Napisano 17 Czerwca 2012 Udostępnij Napisano 17 Czerwca 2012 Najważniejsze że dzisiaj nie mam żadnych depresyjnych jazd. A to dlatego że nie "popłynąłem". Niedługo wakacje, to o czym pisałeś. Zobaczymy jak sobie z tym poradzę. A jeśli chodzi o kumpli którzy wpadają na mecz z browarami, to nie mam ciśnienia żeby się napić, więc jest ok. Za to wczoraj byłem na strefie we Wrocławiu i podkusiło mnie, bo spotkałem moich węgierskich przyjaciół, których rok nie widziałem. Wiem, kiepska wymówka ;) Jedna rzecz napawa mnie optymizmem. Od września zmieniam pracę, bo to ona była głównym źródłem moich lęków i frustracji. Wtedy pojawiło się alko w nadmiernych ilościach. Rozminąłem się z powołaniem i każdego dnia kiedy mam iść do szkoły jestem dosłownie chory. Nienawidzę tej pracy i trudno mi wyobrazić sobie żebym jeszcze wrócił do zawodu. Mam już opcję - robota za biurkiem 8-16, logistyka, e-maile i telefony po angielsku, w znajomym towarzystwie - brat mi załatwił. Odejdzie to całe cholerne obciążenie psychiczne. Wolę to, nawet kosztem wakacji, świąt i dodatków. Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość MitnickMike Napisano 19 Czerwca 2012 Udostępnij Napisano 19 Czerwca 2012 Niespełnione ambicje to główny powód doła. Spełniam się zawodowo, spełniam uczuciowo i.... robię głupoty. Rzeczy których nie powinienem robić, powinienem mieć cel, dążyć do niego i go osiągnąć. Taką drogą idę w sporcie. Od zera do... zobaczymy ale nie mam zamiaru się poddać. Pasja, poświęcenie, ból i walka. To kocham. Mam w tym roku wybudować dom, są finanse, kupiłem działkę, w czerwcu zaczynam budowę, w pracy idzie bardzo dobrze, jest satysfakcja z wykonanej roboty (np. centrum handlowe w warszawie na 5000 metrów kwadratowych, zadowolone mordy klientów, to cieszy w ch** i daje paliwo na dzień nastepny), są finanse, mogę sobie pozwolić na pewne rzeczy których nigdy nie miałem, których mi brakowało. Chcę mieć dziecko, postanowiliśmy z narzeczoną że jak tylko wybudujemy dom to postaramy się o potomstwo i..... nie odnajduję radości w tym wszystkim. Upierdoliłem sobie pewne rzeczy, dążę do realizacji... i kiedy nie wychodzi to nie ogarniam. Za duże ambicje. Ale kiedy przełamuję barierę, wypala jeden temat, biorę się za kolejny... i tak do skutku. Ehhh...sam nie wiem co ze mną jest. Mam predyspozycję, zaczynałem od zera, od jebanych 460zł stażowego, od grupy poczatkującej w kickboxingu, jest postęp życiowy, swoja firma, pracownicy, nie ma patrzenia na jutro, że nie będzie co do garnka włożyć, grupa zawodnicza w kickboxingu, jakaś wizja startu na mistrzostwach polski, jak to pociągnę to będzie wszystko w porządku, wybudujemy dom, będziemy mieli dziecko, utworzymy rodzinę, wystartuję i zdobędę to co sobie wymarzyłem w głowie, chce tego i.... jednocześnie ch** mnie strzela że nie umiem się w pełni poświęcić. Nie chcę tego spierdolić. Presja? Jebie mnie presja. Umiem sobie radzić ze stresem. Ale chciałbym wstać rano i powiedzieć sobie, że zrobiłem wystarczająco dużo, żeby postawić kolejny krok do lepszego jutra. I robię głupoty. Sam się wpierdalam w gówno. Czuje się z tym źle, mam wyrzuty sumienia, zaczynam na nowo i ... brakuje mi motywacji i znowu gówno. Umiem napierdalać po 12km o 22:00 w nocy, umiem walczyć z silniejszym przeciwnikiem w ringu, nie chcę się poddać, umiem walczyć z presją dnia codziennego w pracy, nie umiem walczyć z samym sobą.... Łamię sie i ... Wkurwia mnie to, bo wiem że stać mnie na przełamanie. Stać mnie na zmianę. Stać mnie na charakter. Wiem to. I co z tego skoro nie robię przełamania i zmiany. Ciągła sinusoida zaczyna mi coraz bardziej działać na nerwy.... Bardzo mnie motywuje do działania postawa jmk. Chłopak ma w ch** ciężko ale ogarnia temat jak niejeden dorosły. Za to ma u mnie szacunek. Ludzi dzisiaj narzekają na to, że cukier w kostkach im się skończył i muszą łyżką słodzić. A on ogarnia temat od zera. To jest motywacja i charakter... Cytuj Odnośnik do komentarza
Feanor Napisano 19 Czerwca 2012 Udostępnij Napisano 19 Czerwca 2012 Jedna rzecz napawa mnie optymizmem. Od września zmieniam pracę, bo to ona była głównym źródłem moich lęków i frustracji. Wtedy pojawiło się alko w nadmiernych ilościach. Rozminąłem się z powołaniem i każdego dnia kiedy mam iść do szkoły jestem dosłownie chory. Nienawidzę tej pracy i trudno mi wyobrazić sobie żebym jeszcze wrócił do zawodu. Mam już opcję - robota za biurkiem 8-16, logistyka, e-maile i telefony po angielsku, w znajomym towarzystwie - brat mi załatwił. Odejdzie to całe cholerne obciążenie psychiczne. Wolę to, nawet kosztem wakacji, świąt i dodatków. No coś Ty, odchodzisz z takiego raju? Prasy nie czytasz? Wyborczej, Rzepy, Dziennika Gazety Prawnej? ;) To jeden z najważniejszych czynników u Ciebie pewnie. Przetrwaj tylko wakacje, potem będzie lepiej. Znajdź intensywne zajęcia, nieważne jakie, byle z dala od alku. Tyle mojej małomiasteczkowej medycyny Cytuj Odnośnik do komentarza
jmk Napisano 20 Czerwca 2012 Udostępnij Napisano 20 Czerwca 2012 Mitnick, pamiętasz co mi napisałeś jak byłem w głębokim dole? "Wstań i walcz, bo ŻYCIE to Twój największy skarb". Teraz dokładnie to samo mogę Tobie powiedzieć! Odpuść sobie kickboxing, ja wiem, że to Twoja życiowa pasja, ale... najważniejsze są zdrowie i miłość. Bez nich nie będziesz mógł i tak realizować swojej pasji. Byłem w takiej samej sytuacji - żyłem piłką, była to moja pasja i tak dalej. Lekarze też popełnili błąd, bo nie dawali mi żadnej nadziei, mówili po prostu "do końca życia bez piłki, a na bramce już na pewno nigdy nie zagrasz". Rację mieli tylko w drugim przypadku. Nigdy od tamtego czasu nie zdecydowałem się grać na bramce mimo, że całe życie byłem bramkarzem, tak, ze strachu. Początkowo i tak była depresja załamanie i tak dalej, może trochę inaczej, bo Ty jesteś jeszcze w miarę ogarniętej sytuacji fizycznej, ja byłem przykuty do łóżka, ale myślałem z czasem, co będzie jak z tego wyjdę, co ja będę robił. Będę pizdą, która nic nie będzie w stanie robić... i tak było, ale zagryzłem wargi, wytrzymałem, wbrew zaleceniom lekarzy - miałem nadzieję. W końcu udało mi się zagrać w piłkę, grałem/gram w miarę regularnie, ale to i tak nie jest to co kochałem - bo w polu nie umiem grać zbyt dobrze, moim powołaniem była bramka, więc pasja musiała się przerodzić w coś innego. Przeszło w boks, też wbrew wszystkim zaleceniom. Ostatnio pisałem o gorszych wynikach, że kazali odstawić całkowicie jakąkolwiek formę aktywności - no to odstawiłem, na kilka dni, zacząłem znowu zdrowiej się odżywiać, mniej albo całkowicie przestać pić alko - wróciłem na matę, trenuję dalej. Chociaż ciężej, bo czuję się słabiej, ale robię to co lubię. Nigdy nie wolno postawić krzyżyka. Gdybym zrezygnował z życia, gdy zabrano mi moją pasję - dzisiaj nie byłbym szczęśliwym człowiekiem, z miłością u boku, z pasją na macie. Dlatego jak mówię - przystopuj, przeczekaj. Nie to to coś innego, doceń miłość kobiety, doceń sukces zawodowy, brak problemów finansowych. Jak Ci siada jeden aspekt w życiu, ale resztę masz ułożoną to jesteś w stanie się podnieść. Pamiętaj, "Bo żyć godnie to nie znaczy nie upadać Każdy robi błędy ważne jak będziesz wstawać" .Cierpliwość to bardzo ważna cecha, nie rób nic na spontanie. Ochłoń z pracą, kochaj swoją partnerkę, żyj swoim życiem, a na Twojej drodze na pewno ułoży się jakieś rozwiązanie, nie dziś, nie jutro, ale może za rok, dwa. Z resztą chyba pogadamy na zlocie, co? Cytuj Odnośnik do komentarza
dragonfly Napisano 20 Czerwca 2012 Udostępnij Napisano 20 Czerwca 2012 Jedna rzecz napawa mnie optymizmem. Od września zmieniam pracę, bo to ona była głównym źródłem moich lęków i frustracji. Wtedy pojawiło się alko w nadmiernych ilościach. Rozminąłem się z powołaniem i każdego dnia kiedy mam iść do szkoły jestem dosłownie chory. Nienawidzę tej pracy i trudno mi wyobrazić sobie żebym jeszcze wrócił do zawodu. Mam już opcję - robota za biurkiem 8-16, logistyka, e-maile i telefony po angielsku, w znajomym towarzystwie - brat mi załatwił. Odejdzie to całe cholerne obciążenie psychiczne. Wolę to, nawet kosztem wakacji, świąt i dodatków. No coś Ty, odchodzisz z takiego raju? Prasy nie czytasz? Wyborczej, Rzepy, Dziennika Gazety Prawnej? ;) To jeden z najważniejszych czynników u Ciebie pewnie. Przetrwaj tylko wakacje, potem będzie lepiej. Znajdź intensywne zajęcia, nieważne jakie, byle z dala od alku. Tyle mojej małomiasteczkowej medycyny Nie tyle odchodzę, co zostałem "wystrzelony w kosmos", bo teraz przecież nawet angielski tną. Więc w zasadzie zmiany zostały wymuszone. Gdyby nie to, pewnie dalej kisiłbym w tym cholernym gimnazjum. Za rok kończę filologię i tylko studia trzymają mnie tutaj. Nieśmiało myślę o uderzeniu za granicę: Belgia, Holandia, może Skandynawia? Zobaczy się co będzie za rok. Cytuj Odnośnik do komentarza
wesol Napisano 21 Czerwca 2012 Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2012 Nigdy nie myślałem, że tutaj się wpiszę. Zacznę od tego, że od października rozpocząłem I rok politechniki no i jakiś miesiąc temu zrezygnowałem, walczyłem o pozostanie, ale no niestety nie udało mi się. Zresztą średnio trafiłem z kierunkiem bo wyszło, że mnie to w ogóle nie interesuje. Myślałem żeby od października rozpocząć coś innego i tutaj pojawia się mój problem. Sytuacja w domu jest nie do zniesienia - wielki tragedia i żal, że zrezygnowałem (rodzice widzieli, że się staram). Czepianie się o każdą sytuację, o jakieś zupełne pierdoły. Wróciłem po imprezie na drugi dzien do domu i też wielki hałas, że jak mieszkam w domu to mam przestrzegać reguł, a jak mi się nie podoba to mam się wyprowadzić. Nie mam już pięciu lat i może to czas się usamodzielnić? Coraz częściej o tym myślę. Usamodzielnienie wiąże się prawdopodobnie z brakiem studiów, bo życie w Poznaniu jest drogie. Nie może być tak, że nie mogę mieć swojego zdania w imię podporządkowania się. Rzecz której się obawiam to, że jak się wyprowadzę to mi nie wyjdzie i z podkulonym ogonem musiałbym wrócić.. nie chciałbym tego. Może dla wielu wyda się to śmieszny problem, ale ja już nie daję rady - na każdym kroku jestem gnojony. Cytuj Odnośnik do komentarza
Feanor Napisano 21 Czerwca 2012 Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2012 Ale naprawdę uważasz, że nie musisz przestrzegać reguł domowych bo jesteś dorosły? Cytuj Odnośnik do komentarza
wesol Napisano 21 Czerwca 2012 Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2012 Uważam, że dobrze, że są jakieś reguły, ale nie może być tak, że z powrotu z imprezy zrobiło się takie halo - dom to nie hotel, jeśli chcesz tak wracać to wyprowadź się. Zdarzyło to się PIERWSZY raz. Cytuj Odnośnik do komentarza
Feanor Napisano 21 Czerwca 2012 Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2012 Ale chodziło o to, że nie wróciłeś do domu, chociaż o tym nie ostrzegłeś wcześniej? Jeśli tak było, to ja na miejscu Twoich rodziców byłbym wściekły. Cytuj Odnośnik do komentarza
wesol Napisano 21 Czerwca 2012 Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2012 Przed wyjściem na impreze mówiłem, że wrócę w nocy, ale w trakcie (koło 22) napisałem, że wrócę pierwszym dziennym autobusem - nic wielkiego tutaj się nie stało. Tak samo nie wierzę, że w moim wieku nie zdarzyło Ci się wracać rano. Cytuj Odnośnik do komentarza
Feanor Napisano 21 Czerwca 2012 Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2012 Nie, nie zdarzyło. To znaczy zdarzyło raz, gdy to było wcześniej z rodzicami umówione. Wyobraź sobie sytuację, że robi to teraz Twój ojciec. Wszystko niby jest ok? Ale jeśli nie widzisz w tym nic złego, to strzępię palce po próżnicy. Z jednej strony chcesz być traktowany jak dorosły, z drugiej nadal chcesz mieć taryfę ulgową dziecka. Zastanów się nad tym. Cytuj Odnośnik do komentarza
wesol Napisano 21 Czerwca 2012 Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2012 Przeczytaj co napisałem. W trakcie imprezy napisałem, że wrócę rano. Nie zostali bez informacji co do mojego powrotu. Zresztą co 5 lat będzie to samo? Co się zmieni jak będę mnie cały czas jak dzieciaka traktować. Przez te studia jest taka atmosfera. Cytuj Odnośnik do komentarza
Feanor Napisano 21 Czerwca 2012 Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2012 Ale mieszkając z ludźmi, którzy opłacają Ci czynsz, aprowizację, światło, gaz, wodę i jeszcze fistaszki na studia musisz godzić się z tym, że podporządkowujesz się ich regułom (chyba, że sam to wszystko finansujesz, to wiele by zmieniało). A jakiś tam oznajmujący swoją wolę sms najwyraźniej te reguły naruszył (telefon pewnie zostałby przyjęty lepiej, co interakcja to interakcja). I tyle. Jeśli nie chcesz być traktowany jak dziecko: sam na siebie płać. Uzależnienie finansowe zawsze skutkuje innymi uzależnieniami. ps Sądzisz, że Twój ojciec oznajmujący matce smsem, że nie wróci z piwa z kolegami do domu postąpiłby ok? Cytuj Odnośnik do komentarza
jmk Napisano 21 Czerwca 2012 Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2012 Jak chcesz spróbować to może nie skacz od razu na głęboką wodę tj wyprowadzka tylko w wakacje poszukaj sobie pracy, mieszkaj z rodzicami dalej, jak Ci się uda nawet znaleźć coś w miarę za ten 1,2 - 1,5k to idź na studia zaoczne, studia sam sobie opłacisz, a i rodzicom dołożysz do rachunków. Samodzielne mieszkanie może być zbyt drogie na początek, jeśli chcesz łączyć studia i pracę. Chyba, że akademik. Cytuj Odnośnik do komentarza
Feanor Napisano 21 Czerwca 2012 Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2012 Jak chcesz spróbować to może nie skacz od razu na głęboką wodę tj wyprowadzka tylko w wakacje poszukaj sobie pracy, mieszkaj z rodzicami dalej, jak Ci się uda nawet znaleźć coś w miarę za ten 1,2 - 1,5k to idź na studia zaoczne, studia sam sobie opłacisz, a i rodzicom dołożysz do rachunków. Samodzielne mieszkanie może być zbyt drogie na początek, jeśli chcesz łączyć studia i pracę. Chyba, że akademik. Dokładnie. By być traktowanym jak dorosłym, udowodnij im że taki jesteś. A i sam poczujesz się lepiej. Cytuj Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.