Skocz do zawartości

Filmy


Tenorio

Rekomendowane odpowiedzi

Nie brzmi jakby różniło się od poprzednich :D

Niby tak, ale tamte dwie części oglądałem ze dwa razy. Natomiast ta nie zostanie ruszona nigdy.

IV epizod może dostać 2/10: jeden punkt za Boykę, drugi za Koszmara.

Odnośnik do komentarza
Uciekaj! (Get Out)

Czarny chłopak jedzie ze swoją białą dziewczyną poznać jej rodziców. Para początkowo zostaje przywitana z uśmiechem, ale z czasem atmosfera robi się coraz bardziej krępująca i podejrzana. Film przedstawia ciekawe podejście do tematu relacji rasowych w Stanach i w sumie trudno zakwalifikować go gatunkowo - łączy w sobie thriller, czarną komedię, horror. Na pewno jest ciekawy i wnosi coś świeżego, zdecydowanie warto obejrzeć.

Odnośnik do komentarza

Legend - świetny film o dwóch braciach bliźniakach - gangsterach, lata 80-90? Coś w tym stylu :) Naprawdę warto zobaczyć.

Solomon Kane - pogromca zla - mało znany a świetny film fantasty, pare razy go oglądałem a mi się nie znudził ;)

Pierwszy (mimo, że gra tam Hardy x2) nudny jest strasznie. Oglądałem na trzy razy.

Kane? Straszna słabizna, kręcony jak dla Hallmarku.

Odnośnik do komentarza

 

Legend - świetny film o dwóch braciach bliźniakach - gangsterach, lata 80-90? Coś w tym stylu :) Naprawdę warto zobaczyć.

Solomon Kane - pogromca zla - mało znany a świetny film fantasty, pare razy go oglądałem a mi się nie znudził ;)

Pierwszy (mimo, że gra tam Hardy x2) nudny jest strasznie. Oglądałem na trzy razy.

Kane? Straszna słabizna, kręcony jak dla Hallmarku.

 

 

Oglądałem dwa razy i mnie nie znudził :) Mnie się go oglądało bardzo dobrze :)

Odnośnik do komentarza

Get out (Uciekaj!)

 

Ciężko pisać o tym filmie, żeby nie spoilerować. Gdzieniegdzie pada, iż jest to horror. Można się zgodzić, aczkolwiek można śmiało go określić jako thriller albo thriller psychologiczny. Ja oglądałem z lekkim nastawieniem na horror. Tak gdzieś mi to wskoczyło w oczy i zagościło w podświadomości. Słyszałem, że jest dobry i mi przypasuje. Nie zawiodłem się.

Na początkowe zdarzenia nastawiałem się jak w co najmniej setce innych strasznych filmów. Oczekiwałem, że zaraz będzie tak i tak, a było inaczej. Oczywiście to nie wynikało tylko z mojego nastawienia, ale i zamysłu oraz przedstawienia reżysera i scenariusza. A to jest bardzo dobrze poprowadzone. Nie dostajemy oklepanych scen i chwytów. Żeby odnieść się dokładniej, to bym musiał podać przykłady, a to bez sensu. Lepiej sobie sięgnąć i obejrzeć.

Fabuła na pierwszy rzut oka wygląda niby głupio. Ale tylko na pozór.

 

Historia młodego czarnoskórego chłopaka, Chrisa Washingtona, który wybiera się z zapoznawczą wizytą do posiadłości rodziców jego białej dziewczyny. Szybko orientuje się, że atmosfera domu jest, mówiąc delikatnie, dziwna. Nie spodziewa się jednak, że powodem zaproszenia nie jest wyłącznie chęć poznania go przez rodziców Rose. Chris wierzy, że nerwowa atmosfera panująca w domu Armitage’ów wynika z przyczyn rasowych. Niedługo jednak odkryje zadziwiającą prawdę. Prawdę, jakiej nie mógł się spodziewać...

 

 

Brzmi tak sobie i oklepanie? Brzmi. A tak nie jest. Cały motyw przewodni jest sprytnie zrobiony. Podlany sporą ilością groteski, humoru, sporo uczucia niepokoju i dziwnych akcji poprzez rozmowy.

Niby klasyczny thriller z totalnie odwróconą konwencją.

Polecam do obejrzenia.

Odnośnik do komentarza

Rownież polecam, bardzo dobry film, ale na pewno nie horror. Jedyne co to

motyw rasizmu trochę na siłę. No i zakończenie trochę mnie rozczarowało. Jak paliły sie światła radiowozu, to myślałem ze to ten policjant z początku. Moim zdaniem tak byłoby lepiej, gdyby kamera pokazała wysiadajacego z pojazdu policjanta i koniec.

Odnośnik do komentarza

@Iwabik:

 

 

Właśnie o to chodziło! Motyw rasizmu jest konwencją tego filmu i głównym pseudo motywem, co zresztą zostało dokładnie wytłumaczone w obrazie i wykrzywione.

Co do zakończenia- dokładnie to samo, co wyżej napisałem- zabawa konwencją oraz zmienienie schematu. Patrz "Teksańska masakra" itp. Oglądasz i spodziewasz się, że z tego radiowozu wyjdzie policjant z początku. A tam co innego. O to właśnie chodziło! Zmiana schematu.

 

 

Odnośnik do komentarza
No i obejrzałem Ghost in the Shell, na wstępie zaznaczę że nie mam nic kompletnie przeciwko adaptacjom, coverom itp itd znacząco nawet odbiegającym od oryginału...o ile trzymają poziom. także tak naprawdę to czym więcej adaptacji/coverów/spin offów itp itd moich ulubionych dzieł tym lepiej. Niestety tym razem im się nie udało. W tym filmie się nic nie dzieje, ani akcja...ani jakiejś ciekawe egzystencjalne dialogi, nic. Ziewałem strasznie ... do tego przez cały film czekałem na motyw muzyczny z anime i powiedziałem sobie że jak go nie użyją to się doszczętnie zirytuje...no i puścili...przy napisach końcowych. Jedyny plus to wizualnie film daję radę, CHOCIAŻ...zmaiast jakoś epicko skończyć film to finalna scena jest w jakimś super ciemnym pomieszczeniu i w zasadzie nic nie widać, nic tylko pogratulować. Szkoda...aczkolwiek przynajmniej nie będe miał problemów żeby zapomnieć ten film.

Odnośnik do komentarza

Guardians of the Galaxy vol. 2

 

Można by skrócić opinię o drugiej części do prostego "Jedynka, ale na sterydach, wyincyj, wyincyj, wyincyj!"

I w sumie tak jest. Gunn chyba wsadził każdy możliwy kolor do nowej części Strażników. Każda scena zachwyca kolorystyką, absurdem kolorów wręcz. Soundtrack chyba jest jeszcze lepszy niż w pierwszej części, nie potrafię wyróżnić konkretnej piosenki, po prostu tyle ich idealnie trafia w nastrój scen, że wow. Jak Quill puszcza "Father & Son" to prawie miałem łzy w oczach.

Ogólnie w niemałym szoku przyznaje, że nie mamy do czynienia z kretyńską fabułą. Największy nacisk jest na aspekty rodziny i formułowania się więzi między Strażnikami. Tu prym wiedzie problematyczny Rocket i Yondu (Rooker był genialny, nie sposób nie polubić tego wariata :D), którzy mają wiele wspólnych scen.

Oczywiście - jest niesamowicie dużo Groota, Draxa który próbuje żartować (Bautista, jesteś stworzony do tej roli), ale nie jest to kompletnie przesadzone. W ogóle nie ma sie poczucia przesytu jakimkolwiek wątkiem czy postacią. Zaskakuje rozwiązanie fabularne z ojcem Quilla, ale jest zrozumiałe w kontekście budowania MCU.

A na sam koniec - ilość smaczków dla fanów popkultury, lat 80tych i nawiązań do komiksów jest OGROMNA. Tak jeszcze w żadnym Marvelu nie było!

Jeżeli oceniać z perspektywy neutralnego widza to film może się podobać jako czysta rozrywka, ale to już zależy od wrażeń z pierwszej części. Fani MCU i samych Strażników powinni być zachwyceni :)

 

Spoilery:

 

Smutna jest śmierć Yondu i zdecydowanie zaskakująca, nie wiem czy można się było spodziewać, ja byłem pewien, że jednak go uratują. Szkoda, bo nie sposób polubić postaci granej przez Rookera. Jaram się niesamowicie, że pokazano (po raz drugi, ale teraz na serio) kokon Adam Warlocka. Nie wierzę, że MCU nie wykorzysta postaci Adama jako elementu walki z Thanosem. Fani Infinity Gauntlet i reszty wiedzą o co cho. Cieszy też ponowny epizod Kaczora Howarda ;) no i umarłem na cameo Stana Lee. O ile dobrze kojarzę siedział z Obserwatorami, co jest ładnym trollowaniem twórców bo nie ma bata, że pokażą ich jako odgrywające jakąś rolę postacie w nadchodzących Avengers 3 i 4. Zaskoczyło mnie też rozwiązanie fabularne z ojcem Quilla jako wroga, ale w sumie nie przeszkadza.

 

Mam bardzo podobne wrażenia :D Jedynka mi się podobała, a dwójka jeszcze bardziej.

Utwory muzyczne niesamowite, ilość humory w sam raz no i te smaczki :D

David Hasselhoff :D

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Piraci z Karaibów - zemsta Salazara

 

Miałem zamiar raczej zignorować piątą już część piratów, ale koniec końców w deszczową niedzielę wybrałem się do kina.

 

Na wstępie poznajemy nową wiodącą postać - syna Willa Turnera. Nie jest to spoiler, jest to pierwsza scena filmu. I jest to bardzo przeciętna postać. Raczej nie ma szans oprzeć na niej żadnych kolejnych części. Ot był w filmie, ale miałem wrażenie iż praktycznie nie ma on znaczenia. Druga z nowych głównych postaci wygląda podobnie. Jest dość nudna i w sumie zaczynała mnie irytować, ale na szczęście gdzieś w połowie filmu jej znaczenie maleje.

Jak zawsze przedstawiono też Jacka Sparrowa. I o ile Depp jak zwykle odawlił dobrą robotę to jednak czegoś mi w tym brakowało. Przedstawianie kapitana Sparrowa jako wiecznie pijanego pirata trochę odebrało mu czaru. Ponadto w poprzednich filmach mimo jego ekscentryczności widzieliśmy jego inteligencję i umiejętność nieszablonowego rozwiązywania sytuacji.

 

Wyjątkiem jest scena, gdzie poznajemy młodego Sparrowa. To był powrót do tego kapitana, którego w tych filmach uwielbiam. Niestety większość filmu był gorszą wersją siebie.

 

 

Sam film miał sporo akcji, chociaż brakowało mi bitw między okrętami. Mimo tego trudno się czepiać scen, które zastaliśmy w filmie. Nakręcone były w taki sposób, że wiedzieliśmy co się dzieje, nie przesadzono z CGI, chociaż może jedna czy dwie sceny były niepotrzebne. Trochę brakowało jednak poczucia znaczenia walk.

 

Gdy okręt Salazara przystąpił do abordażu Perły nikt nie ginął. Nie wiem dlaczego, skoro wcześniej jego załoga przecież roznosiła wszystkich i to w mgnieniu oka. Ah no i sam motyw Perły, którą wydobyto z butelki z kwestią iż jest to najszybszy okręt, a potem nie dość, że dogonił ich statek Salazara, to także brytyjski okręt. No i wątek brytyjskiej floty został kompletnie zignorowany. A można na pewno było wyciągnąć coś ciekawszego z nich.

 

 

W przeciwieństwie do poprzedniej części, ten film sprawił, że nie raz śmiałem się, zdecydowanie częściej niżbym się tego spodziewał. Zdecydowanie na plus.

Za to minusem jest samo rozwiązanie fabuły. Zarówno główny wątek, jak i wątek poboczny jednego z głównych bohaterów to spore rozczarowanie. O ile same efekty robiły wrażenie i były naprawdę fajnie nakręcone w punkcie kulminacyjnym to i tak nie przyćmiły mego rozczarowania.

 

Wątek poboczny, który mam na myśli to poszukiwania ojca bohaterki. Okazuje się, że jest nim kapitan Barbosa, moja druga ulubiona postać po Jacku. Wątkiem głównym było poszukiwanie trójzębu Posejdona, który był deus ex machiną wszystkich klątw. Dość mało satysfakcjonujące spięcie wątków. Pod koniec filmu gdy bohaterowie wspinają się kotwicą, aby uciec przed oceanem Salazar jest na samym dole zaraz za Sparrowem. I tu przychodzi jedna z najgłupszych śmierci jakie oglądałem. Kapitan Barbosa skacze wbiając ostrze w Salazara i zabierając go ze sobą. Szlachetne poświęcenie, gdy córka go poznała? Dupa. Wcześniej w filmie sam Sparrow zaznaczył, że każdy nosi broń palną i najpierw jej używa. Barbosa ginąc, miał przy sobie przynajmniej dwie-trzy spluwy, Jack nigdy nie wystrzelił swojej. Dlaczego więc do jasnej cholery nikt po prostu Salazara nie zastrzelił?

 

 

Nędzne rozwiązanie sprawiło, że film ledwie utrzymał się jako przeciętny czy też okej. Nie ma podejścia do części pierwszej, ale też nie był najgorszym z filmów o piratach.

Odnośnik do komentarza

Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara (czemu kurwa nie "Dead Men tell no tales"? O niebo lepszy tytuł)

 

Nowi piraci to do bólu przeciętnie (co nie zaskakuje) filmidło. Tak jak odcięcie się od Blooma i Keiry miało pomóc (w czwórce jako tako to wyszło, choć Depp już niemożebnie nudził), to tutaj zawiodło całkowicie. Postać syna Turnera jest cudownym miksem harcerza z modelem z GQ. Do bólu przewidywalny i prawowity. Kobieca postać zastępująca Keirę jest w sumie trochę lepszym (ale IMO mniej atrakcyjnym) fillerem niż pani Knightley. Jej bycie astrologiem to oczywiście tylko i wyłączenie motyw do żartów z seksu. Bo HEHE WIECIE SEKSTANS BEKA BO DUPIENIE XDDDD

 

Depp jest jak zwykle, chodzi się miotając, rzuca paroma tekstami, cudem unika co 5 minut śmierci i nie rozstaje się z butelką rumu. Rozczarowuje także Bardem, który miał potencjał na nie najgorszą postać, ale postanowiono ją oprzeć na wiecznym powtarzaniu "Sparrrrrrrrrow".

 

 

Efekty w dobie Marvela niestety nie robią takiego wrażenia, choć jedna czy dwie sceny mogą być przyjemne (motyw z kotwicą pod koniec). Cieszy też scena z gilotyną, przypomina delikatnie walki Willa z Jackiem z jedynki i dwójki.

 

Dużym minusem jest tempo filmu, który jakoś bardzo długi nie jest (klasyczne 2h), ale ciąąąąąągnieeeeee się niemożebnie.

 

Zaś plusem jest występ Sir Paula McCartneya, to jeden z niewielu humorystycznych momentów na poziomie, zwłaszcza że pamiętamy, że ojca Sparrowa grał Keith Richards :)

 

Wydaje się, że formuła na Piratów się wyczerpała. Scena po napisach (tak, jest!) sugeruje kolejne części, a rodzice będą zabierać dzieciaki na Piratów (tak bardzo PG13 nie widziałem dawno, nie pada ani jedna kropla krwi), a hajsy będą lecieć. Szkoda, bo dostajemy te samą oklepaną historię z nowymi aktorami, a ciekawa seria zaczyna się kończyć...

Odnośnik do komentarza

The Circle

 

Niby ma slabe opinie, ze naiwna i przewidywalna historia, bez konkretnego zakonczenia, ale... Cos w sobie ma, jednoczesna fascynacja technologia i jej wykorzystaniem w dniu codziennym, a nie wojsku czy androidy;) a z drugiej strony... Lęk przed tym. Przeczytalem tez o Wielkim Bracie facebooku artykul w ktoryms CDA i... Sporo tych rozwiazan z filmu juz funkcjonuje. Mnie sie film podobal, nie nudzilen sie, traktowalen to troche w stylu dokumentu co jest, a co moze byc. Polecilbym tym co z kazdego pierdniecia melduja sie na fejsie, ale ich to pewnie nie ruszy;).

Odnośnik do komentarza

Król Artur

Najnowsza adaptacja mitu arturiańskiego trafiła do Polski z miesięcznym opóźnieniem w stosunku do premiery za oceanem. Dlatego też zdążyliśmy się nasłuchać o tym jaką klapą jest nowy film Guya Ritchiego. I choć krytyczne opinie są jednak trochę przesadzone to jednak Artur nie dorasta do świetnych zwiastunów i wysokich oczekiwań fanów twórczości reżysera.

 

Film cierpi na parę podstawowych grzechów, które nie potrafią go postawić ani jako dobry film akcji, ani jako kolejny film wedle wizji Ritchiego. Mamy pomieszanie scen, a la Porachunki (rozmowa z jednym z oficerów Czarnych Nóg to tak bardzo wstawka a la Ritchie), a z drugiej parę konkretnych scen akcji. Jednak jest to tak nierówno wymieszane, zwłaszcza przez nierówne (nie mam synonimu no) tempo filmu, że widz odnosi wrażenie, że twórcy nie mogli się zdecydować jakiego rodzaju film robią. Akcyjniak czy Porachunki w średniowieczu?

 

Jeżeli film miał być akcyjniakiem to wymiękają efekty, niestety ale parę z nich drastycznie kuje w oczy (fatalny orzeł...), a szkoda bo jest też dużo dobrze zrealizowanych scen. Zastosowano też parę niecodziennych kadrów, czasami ciężkich w śledzeniu, ale jednak jest to plus, bo wyróżnia to w jakiś sposób ten film. Przyjemnie się za to oglądało efekty powiązane z Excaliburem, naprawdę robiąca wrażenie animacja.

 

Miałem też bardzo wysokie oczekiwania wobec muzyki i tu raczej się nie zawiodłem, acz jest jedna scena, gdzie chciałem większego rozpierdolu muzycznego, no i go nie dostałem. Mimo wszystko muzyka zdecydowanie na plus.

 

Nie zawodzą dwie główne role. Hunnam fajnie wypada jako Artur, przekonuje jego niechęć do wzięcia w ręce swojego przeznaczenia, a przemiana w trakcie filmu jest sensowna. Pada pod koniec parę nędznych tekstów, ale cóż :D Za to Jude Law to naprawdę dobry przeciwnik. Wredny, czarujący, niebezpieczny i robiący wrażenie. Do tego w stylu aktora dorzuca parę ciekawych stylówek co przyjemnie pasuje do postaci i ciężko mu zarzucić cokolwiek. Zdecydowanie główny aktor filmu.

 

Właściwie ciężko ten film zarówno w pełni pochwalić, jak i totalnie zjechać. Wydaje się być po prostu niedopracowany w wielu elementach i jeśli (oby) Ritchie dostanie kasę na sequel to liczę, że poprawi swoje błędy, bo jestem pewien, że potencjał w adaptacji tego jest.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...