Skocz do zawartości

Muzyka


Rekomendowane odpowiedzi

@Feanor: I uważasz, że J.Ch.A. oddawał całego siebie w bajkopisarstwo, poświęcał się jej i dawał wszystko co ma najlepsze?
Prawdziwy fachowiec tak właśnie robi. Zresztą, nie to jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, że w ogromnej większości bajki Andersena są genialne. Rozważanie, czy byłyby bardziej genialne gdyby lubił to, co robi... to bicie piany. Może właśnie nie? Może ta pewna gorzka nuta, która przebija z niektórych z nich nie byłaby możliwa, gdyby to kochał? Wszystkie bajki JChA przypominałyby "troskliwe misie"... :/

To samo z Conan Doylem. Najsłynniejsza opowieść o Holmesie to ta, w której ginie po starciu z Moriartym. Powstała właśnie dlatego, że autor chciał wreszcie zabić znienawidzonego detektywa. Sztuka często powstaje z bólu, może nawet: zazwyczaj.

Odnośnik do komentarza
I jest tak jak mowisz - jesli ktos potrafi zgromadzic na koncercie publicznosc, ktora liczy sobie paredzieiat tysiecy ludzi albo sprzedac mnostwo plyt to co by nie gral to musi byc w tym dobry - pop, rock, gra na pile i grzebieniu, bez roznicy :]

 

Niby dlaczego? To jak jakiś film z Norrisem obejrzy milion osób to taki film jest dobry? Co to za argument w ogóle? Dobry to on może być w sprzedawaniu produktu i tyle ;P. Cos w stylu "jedzmy gowno, miliony much nie mogą się mylić".

Odnośnik do komentarza
I jest tak jak mowisz - jesli ktos potrafi zgromadzic na koncercie publicznosc, ktora liczy sobie paredzieiat tysiecy ludzi albo sprzedac mnostwo plyt to co by nie gral to musi byc w tym dobry - pop, rock, gra na pile i grzebieniu, bez roznicy :]

 

Niby dlaczego? To jak jakiś film z Norrisem obejrzy milion osób to taki film jest dobry? Co to za argument w ogóle? Dobry to on może być w sprzedawaniu produktu i tyle ;P. Cos w stylu "jedzmy gowno, miliony much nie mogą się mylić".

To jest taki sam argument jak ten, który twierdzi że jeżeli kogoś ogląda sto tysięcy ludzi, to ten ktoś musi tworzyć szmirę.

Odnośnik do komentarza
I jest tak jak mowisz - jesli ktos potrafi zgromadzic na koncercie publicznosc, ktora liczy sobie paredzieiat tysiecy ludzi albo sprzedac mnostwo plyt to co by nie gral to musi byc w tym dobry - pop, rock, gra na pile i grzebieniu, bez roznicy :]

 

Niby dlaczego? To jak jakiś film z Norrisem obejrzy milion osób to taki film jest dobry? Co to za argument w ogóle? Dobry to on może być w sprzedawaniu produktu i tyle ;P. Cos w stylu "jedzmy gowno, miliony much nie mogą się mylić".

Tak, w swoim gatunku jest to film dobry. Jesli te milion osob bedzie zadowolona po jego obejrzeniu. Jesli milion osob przyjdzie przykladowo na koncert Boysow to nie ma chuja we wsi - sa dobrzy w tym co robia.

 

A czy Tobie albo mnie sie to podoba to juz zupelnie inna sprawa.

Odnośnik do komentarza

Ja mam jedna zasadnicza obawe odnosnie teorii, ze jak na czyjs koncert przyjdzie 50 tys ludzi to znaczy, ze ten ktos jest dobry w tym co robi. Powiem tak - do pewnego etapu dobra jest twoja wlasna reka, potem gdy juz masz inne doswiadczenia to wiesz, ze jest to co najwyzej kiepski substytut.

 

Jesli ktos jest wychowany tylko na np. radio Eska, gdzie po 3 dniach zna sie juz chyba wszystkie piosenki bo granych jest ich tam ... 50, no to to, ze znajdzie sie 50 tys takich samych, nazwijmy to gornolotnie, "niewyedukowanych" muzycznie ludzi, ktorzy pojda np. na te radio Eska Show (czy jak te koncerty sie nazywaja), nijak nie swiadczy o tym, ze tamci wykonawcy sa dobrzy.

 

Dobrzy to oni beda, jesli ten przecietny sluchacz bedzie znal 100, 500, 1000 wykonawcow i sposrod nich wybierze sobie wlasnie tego jednego, konkretnego i pojdzie (razem z tymi 50 tys innych swiadomych sluchaczy) na koncert.

 

wg mnie, w duzej mierze nikla swiadomosc ludzi sprawia, ze ida oni na koncert taki, a nie inny. I to, ze gdzies tam sie pojawi 50 tys ludzi, wg mnie rownie dobrze moze byc swoistym zrzadzeniem losu, dobra kampania reklamowa itd. Choc akurat podpisuje sie pod stwierdzeniem, ze tacy Boys sa dobrzy w tym co robia :)

Odnośnik do komentarza

Tylko, że 'komercja' stosuje różne sztuczki marketingowe, które potrafią nam zakłócić odbiór muzyki. Dlatego mi się ciężko jej słucha, bo cienka jest granica między na ile sama muzyka jest dobrze odbierana, a tym jak nam wmawiają jaka dobra jest. (chociaż to zjawisko hajpowania jakiś zespołów występuje może nawet częściej w 'alternatywie')

Odnośnik do komentarza

Chyba żartujesz? Wczoraj byłem na koncercie we Wrocławiu gdzie grała min. Coma. Zagrali poprawnie, fani zapewne stwierdzą że znakomicie. Mnie jednak Coma kompletnie nie przekonuje. Ich utwory mnie po prostu męczą. Aranże są toporne i kwadratowe, a piosenki jakieś takie, hmmmm... nieociosane ;) Moje zdanie jest takie że są kompletnie przereklamowani.

Odnośnik do komentarza
Chyba żartujesz? Wczoraj byłem na koncercie we Wrocławiu gdzie grała min. Coma. Zagrali poprawnie, fani zapewne stwierdzą że znakomicie. Mnie jednak Coma kompletnie nie przekonuje. Ich utwory mnie po prostu męczą. Aranże są toporne i kwadratowe, a piosenki jakieś takie, hmmmm... nieociosane ;) Moje zdanie jest takie że są kompletnie przereklamowani.

Kompletnie może nie, ale odnoszę wrażenie, że ich ostatnia płyta to zbiór kawałków w zasadzie niewiele różniących się jeden od drugiego. To może być do strawienia raz (pierwszy album), przy kolejnych wydawnictwach przestaje bawić.

Odnośnik do komentarza

swego czasu pomagałem w zarządzaniu oficjalnym forum Comy i odpowiadałem za interfejs :P

 

plus jest taki, że Hipertrofia, to ostatni album pod skrzydłami Sony BMG, kontrakt wypełniony i już nikt nie będzie na siłę im wpychał jakiś supercool efektów w tle, nikt (mimo sprzeciwów) nie wykastruje ich piosenek z gitar i skróci do radiowego formatu 3:30 itd.

mówienie, że Hipertrofia to takie samo granie jak przez lata jest niesprawiedliwe. tylu eksperymentów, paskudnej maniery w głosie i typowych rogucowych tekstów - nie było na żadnym wsześniejszym albumie. po pierwszym przesłuchaniu ma się wrażenie, że im zupełnie nie wyszło. jak się dotrwa do 2-3, to już zupełnie co innego. no i oczywiście przemasterowana płyta to jedno, a koncerty to drugie. zastanawia mnie fakt, że płyta - której nie słucha się łatwo, momentami jest jak próba i muzyczna zabawa dźwiękami, a dodatkowo całość ewidentnie przemasterowana - sprzedaje się tak dobrze...

najbardziej ciekaw jestem tego co powstanie jak będą tworzyć już na własną rękę, we własnym studiu i z ludźmi z którymi chcą współpracować, a nie są narzuceni przez wszechwiedzącą wiodącą wytwórnię na rynku.

Odnośnik do komentarza
dragonfly: a jak zaprezentowało się Illusion?

A co to za pytanie :P Przez lata słyszałem, jak to w latach 90-tych Lipa i spółka miażdżyli swoimi występami i teraz wiem, że to nie były opinie przesadzone. Świetny koncert. Fajnie gdyby ktoś wydał dvd z tego koncertu, bo chciałbym widzieć jak to wszystko wyglądało z boku :)

Odnośnik do komentarza

O kurde, jaka dyskusja o muzyce ;) Szkoda tylko, że nie zrobiliście sobie pewnego słowniczka pojęć przed jej rozpoczęciem, tak abyście mogli się dogadać. Jednym z głównych pojęć w nim byłoby określenie terminu "dobra muzyka", bo w tym momencie krążycie dookoła "to co ja lubię", a "to czego słucha dużo osób". No ale właśnie, tu też pojawia się kolejny argument, bo ścierają się pojęcia czy komercha jest dobra, czy raczej alternatywność. Ciężko, ciężko, ciężko.

 

Ja słucham muzyki, która mi wpada w ucho i nie może z niego wyjść. Raz będzie to jakiś death metal, a po chwili jakiś powolny melodyjny kawałek, żeby zakończyć na ostrej łupaninie techno (Tiesto - He's a Pirate, mistrzostwo :)). Nie obchodzi mnie to, jak autor wygląda, ile płyt sprzedaje dziennie czy jak ubierają się jego fajni. Powiem nawet, że zazwyczaj nie interesuje mnie nawet o czym on śpiewa (często nawet nie potrafię za bardzo zrozumieć, gdyż growl nie jest najłatwiejszy do zrozumienia ;)). Rozmawiamy tu o MUZYCE, to ma mi się podobać, to ma sprawiać, że przejdą mi ciarki po krzyżu, że będę miał ochotę wstać i zacząć skakać dookoła, że będę miał ochotę wyłączyć światło i siedzieć w ciemnościach wsłuchując się w kółko w jeden kawałek. Dla mnie to jest muzyka, reszta to tylko otoczka, w której dla hobbystycznego zainteresowanie mogę się pokręcić.

Odnośnik do komentarza
ostrej łupaninie techno Tiesto - He's a Pirate
,

:rotfl: padłem

 

Jeżeli kawałek He's a Pirate to ostra łupanka Techno to ciekawe co byś powiedział na kawałki hardstyle. Ten kawałek to lekki Trance.

 

http://www.wrzuta.pl/audio/7KNcqTnzfd/deep...4_qlimax_anthem posłuchaj sobie i zrewiduj to co napisałeś o Tijsie Verweście i Piratach z Karaibów ;)

Ok, jak pisałem słowa ostra łupanina techno, to jeszcze nie miałem w głowie zamiaru wrzucenia jakiegokolwiek przykładu. Później przypomniałem sobie chyba mój ulubiony kawałek techno, który wywiera na mnie niesamowite wrażenie i go zapodałem jako przykład samego techno, a nie ostrej łupaniny :P A zresztą odnosisz się akurat do najmniej ważnej rzeczy w całym poście ;P

Odnośnik do komentarza
A zresztą odnosisz się akurat do najmniej ważnej rzeczy w całym poście

Wiem ;) po prostu ukuło mnie to trochę w me pirackie serce bo akurat jako przykład podałeś kawałek mojego ulubionego artysty z motywu mojego ulubionego filmu :D

 

A co do posta to mam podobnie ;] o ile sam siebie scharakteryzowałbym jak fana muzyki elektronicznej, technicznej i jak to mówią zgredy "mechanicznej" to nie zamykam się na inne gatunki muzyczne i z chęcią posłucham rocka, metalu, muzyki poważnej, popu, hip-hopu i wszystkiego co mi się spodoba.

Odnośnik do komentarza
A zresztą odnosisz się akurat do najmniej ważnej rzeczy w całym poście

Wiem ;) po prostu ukuło mnie to trochę w me pirackie serce bo akurat jako przykład podałeś kawałek mojego ulubionego artysty z motywu mojego ulubionego filmu :D

 

A co do posta to mam podobnie ;] o ile sam siebie scharakteryzowałbym jak fana muzyki elektronicznej, technicznej i jak to mówią zgredy "mechanicznej" to nie zamykam się na inne gatunki muzyczne i z chęcią posłucham rocka, metalu, muzyki poważnej, popu, hip-hopu i wszystkiego co mi się spodoba.

Mnie to zawsze zastanawialo. Jasne, jest jakis kanon, ktory mi sie podoba bardziej lub mniej wiec np. moge o sobie powiedziec, ze dajmy na to lubie Uplifting Trance, ale nigdy nie powiem, ze nie cierpie artysty X bo on gra to czy tamto. Moge go nie cierpiec, bo nie podoba mi sie jego muzyka, a nie dlatego, ze bedzie gral rocka, komercje, klasyke. Kurcze muzyka jest tak piekna, ze zamykanie sie w jednym gatunku powinno co najwyzej wynikac z braku czasu...

 

zreszta, ja nie koncentruje sie na gatunkach. Lubie np. Coal Chamber, ale nawet nie wiem co oni graja. Tyle tych gatunkow, podgatunkow - ledwo elektronike ogarniam szczerze mowiac.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...