Skocz do zawartości

Kącik złamanych serc


T-m

Rekomendowane odpowiedzi

Tu chyba każdy kiedyś trafia :| Nawet ja, który jeszcze 2 miesiące temu wyśmiałbym każdego, kto by mi mówił, że wkrótce będę tu się żalił i prosił o radę. Ale od początku.

 

Na wakacjach byłem, już drugi raz na koloniach. Jak zwykle trzymałem się z grupką dobrych znajomych, w większości płci odmiennej od mojej. Myślę, że nie ma co tracić czasu na opowiadanie wszystkiego, co tam się zdarzyło ważne, że pod koniec sierpnia zacząłem być z J.

Nasz związek był dosyć udany, jednak widywaliśmy się dość rzadko, z uwagi na to, że zaczął się rok szkolny, a J. chodzi do innej szkoły i mieszka pod Warszawą. Jednak normą było spotkanie przynajmniej raz w tygodniu.

W połowie września byliśmy wspólnie na urodzinach koleżanki. Wydawało mi się, że były udane. Jak się potem dowiedziałem, byłem zbyt zazdrosny i cały czas pilnowałem mojej dziewczyny :roll: (impreza była w klubie)

Potem ona wyjechała na obóz integracyjny. Prawie co dzień pisaliśmy ze sobą i wydawało mi się, że wszystko jest okej. Gdy wróciła, dopiero się zaczęło. Zerwała ze mną wszystkie kontakty[ :picard:] i dopiero od jej najbliższej przyjaciółki dowiedziałem się, że J. "ma problemy rodzinne", "chce zrobić przerwę w związku" [ :picard: v.2] i "nie chce żeby był przy niej i pomagał jej znieść te problemy, bo ona zawsze ze wszystkim radziła sobie najlepiej sama"

Wtedy jeszcze miałem nadzieję, że będzie jak dawniej. Dopiero po dwóch tygodniach trzymania mnie w niepewności dowiedziałem się [zresztą przez fejsbuka :picard: v.3] że to koniec. Na początku mnie to wszystko wkurwiło, ale po jakimś czasie wspomnienia się zamazały. Bluznąłem na to, i poszedłem swoją drogą, tonąc w stercie słabych wierszy mego autorstwa.

 

Taka sytuacja, nie interesowania się szczególnie koleżankami, utrzymała się do ostatniego weekendu. Choć, mówiąc szczerze, nie był to w pełni brak zainteresowania. Cały czas utrzymywałem kontakt z najlepszą koleżanką z klasy gimnazjalnej, która zawsze mi się podobała[D.]. Co więcej, o ile dobrze wiem, ją pod koniec wakacji zostawił chłopak. Wzajemnie się więc pocieszaliśmy, będąc w podobnej sytuacji.

 

W miniony weekend mieliśmy spotkanie ze starą klasą na Młocinach, gdzie stawiło się 7 osób, w tym ja i D. Jak można łatwo przewidzieć[gimnazjum nie stało na wysokim poziomie], była solidna popijawa.

Jednak moje obecne rozterki spowodowała sytuacja, która miała miejsce dość wcześnie(gdy wszyscy byli jeszcze prawie trzeźwi). Otóż D. poprosiła(nie pamiętam dokładnie, jak to wyglądało), abym ją przytulił. Zrobiłem to z chęcią, rzucając przy tym idiotyczny tekst, czy ona nie ma w domu poduszki. Na szczęście, między nami jest taka relacja, że wszystko przyjmujemy z przymrużeniem oka i wiem, że D. się o to nie obraziła.

Później, siedząc przy ognisku było jeszcze kilka zbliżeń (typu głowa na ramieniu), lecz do nich nie przykładam zbyt dużej wagi, bo wszyscy byli już wstawieni [dzisiejsza młodzież :|]

 

Z jednej strony nie chcę tracić z nią tego wspaniałego kontaktu, zalecając się do niej, z drugiej strony nie wiem, czy ona tego nie oczekuje. Zaś z trzeciej, nie jestem pewien czy ten związek mógłby długo przetrwać.

 

Brzydzę się sobą i moimi kalkulacjami, bo bardziej skłaniam się do romantyzmu głoszonego przez Vamiego. Jednak opisuje to wszystko, bo już sam nie wiem, co powinienem zrobić.

 

Dzięki za poświęcony czas na czytanie tego wszystkiego...

Odnośnik do komentarza

Hid, póki nic wielkiego nie czujesz IMO baw się. Chyba, że Wasza przyjaźń była/jest dla Ciebie bardzo ważna. Oczywistym jest, że związek ją zepsuje i nic już nie będzie jak wcześniej. Jeśli jednak to po prostu dobra znajoma, która Ci się podoba to powinieneś próbować, lecz zarazem pamiętać, że jakieś tam sytuacje działy się "pod wpływem", wtedy większość ludzi jest zbyt otwarta. Co do romantyzmu i poprzedniej dziewczyny, póki można trzeba to olewać. Nie wydaje mi się, by bycie romantykiem w młodym wieku było mądre. Sam tkwiłem w różnych tego typu głupich przekonaniach prawie do drugiej klasy liceum. Na szczęście udało mi się ogarnąć, przemyśleć to i owo. Na piękną miłość (o ile to nie oksymoron) można poczekać, poczekać aż się na pewno dorośnie, ustatkuje i zabawi swego czasu.

Odnośnik do komentarza

Większych głupot nie słyszałem. Właśnie młodość to JEST najlepszy czas na romantyzm. Potem będziesz się martwił o to, co do gęby włożyć czy jak nie stracić pracy - teraz masz ten komfort że nie musisz na siebie zarabiać, więc możesz być romantykiem na 100%, mieć na wszystko wyłożone i oddać się w pełni uczuciu. Oczywiście - część powie oddać zabawie, ale to nie jest wyjście. Masz dwie drogi: drogę serca i drogę kutasa. Let the game begin jakby powiedział Jigsaw. Odniesienie nie bez powodu.

Odnośnik do komentarza

Młodość byłaby dobrym czasem na romantyzm właśnie z powodu braku potrzeby utrzymywania się. Jednak uważam, że zbyt wiele czynników jest negatywnych. Po pierwsze, nie można zapominać o nauce. Przecież właśnie w tym okresie walczymy niejako o ten chleb, bo oddając się kompletnie miłości jesteśmy chociażby rozkojarzeni. Coś takiego wpływa na naszą edukację, a w najważniejszych momentach może to być zdecydowane in minus. Drugim powodem jest fakt bycia po prostu głupim. Odkrywamy życie, z roku na rok przeżywamy coraz więcej, dowiadujemy się coraz więcej, umiemy coraz więcej.

 

Patrząc z perspektywy czasu na mój jedyny poważny związek śmieję się. To jak wtedy myślałem, co robiłem jest mega infantylne. Nie wydaje mi się, bym był jakimś wybrykiem natury, bowiem patrząc na inne związki często mam podobne wrażenie. Niektóre zaczynają się "miłością" (chłopak poznaje dziewczynę, wyznaje jej miłość, są razem). Całe uczucie rozwija się jednego dnia z tłem popijawy. Sory, to nie jest romantyczne.Inna sytuacja, gdzie para nie może żyć bez seksu, w szkole wychodzili przynajmniej na jednej przerwie i jechali do lasu, kiedy spotkali się, by razem się uczyć zakończyło się to w wiadomy sposób. Nie widzę krzty romantyzmu w miłości młodych ludzi. Może jedynie w ich myślach, wyobrażeniach o księciu z bajki i tej jedynej, o miłości mimo wszystko.

 

Sam nie wiem czy w dzisiejszych czasach w ogóle jest miejsce na bycie romantycznym. Trudno jest teraz uświadczyć Wertera czy klasycznego Romeo. Stereotyp "kasa, władza, sex" dotyka chyba wszystkich i nie ma co zaprzeczać. Oczywiście są wyjątki, ale jak przystało na romantyków trudno im się prawdziwie dostosować.

 

Może i pieprzę farmazony, parę osób już tak stwierdziło o moich poglądach, lecz staram się podchodzić do wszystkiego racjonalistycznie i nie wyszukuję na siłę pięknego świata.

Odnośnik do komentarza

Obaj macie racje... Wezcie pod uwage, ze dla jednego romantyzm to zupelnie cos innego niz dla drugiego - dla jednej pary romantyczne beda spacery pod gwiazdami i wzdychanie niczym Weter bez odrobiny cielesnoci, dla innej picie wina co wieczor i pukanie po pijaku.

 

Mlodosc ma to do siebie, ze mozna sie poswiecic temu czemu sie chce - albo pisaniu wierszy do ukochanej albo jakiemus tam minihedonizmowi w jej towarzystwie...

 

Do wyboru.

Odnośnik do komentarza

Vami, w takim razie naprawdę dałeś radę znaleźć te prawdziwe romantyczki. Te, które nie tylko mówią, że czekają na prawdziwą miłość, ale tak też czynią. Może ja zamieszkuję jakieś zdemoralizowane tereny, lecz większość dziewczyn, które znam niejako "myślały/myślą kutasem". Nie mówię, że to jedyne, słuszne wyjście, wręcz przeciwnie. Trzeba się jednak dostosowywać do otaczającego nas świata.

Odnośnik do komentarza

Nie ma już ludzi, którzy mogliby, a bardziej, którym chciałoby się dostosować świat do siebie, zmienić go. Nie ma Hitlera, nie ma Jana Pawła. Panuje raczej strach, przeświadczenie, że się nie da. Dlatego trzeba w miarę iść w stronę innych ludzi, nie zmieniać się, lecz zaakceptować innych i to, że jest jak jest. Ten prawdziwy gatunek ludzki jest niestety na wymarciu, jak to Lem powiedział, Internet ukazał ilu idiotów żyje wśród nas. I to właśnie oni rządzą światem, wartości jakie uznaje społeczeństwo mogą nam nie pasować, lecz nic nie poradzimy, to większość ma władzę. Skoro Polacy nie potrafią nawet uszanować tego ilu ludzi zginęło, byśmy żyli w wolnym państwie to czego oczekiwać?

Odnośnik do komentarza

Sentencje podobne do Twoich ryto na neolitycznych tabliczkach, przepisywano w średniowiecznych klasztorach, wstukiwano w renesansową maszyną do pisania... i tak dalej. Naprawdę, lepszego przykładu bełkotu, jak i również jakiejś takiej niesamowitej sztampowości (przy jednoczesnym przekonaniu o oryginalności myśli), ze świecą szukać. Odnalazłoby się za to mnóstwo równorzędnych, właśnie z poszczególnych epok. Wieczne pieprzenie - "Żyjemy w cieniu gigantów przeszłości, jesteśmy karłami". Ew. platońskie "Jesteśmy karłami, którzy stoją na ramionach gigantów", choć to już jest do zniesienia, tutaj występuje przynajmniej funkcja poetycka. ;)

Ponadwiekowe przeświadczenie o końcu świata.

 

PS Z drugiej strony jest cytat z Lema!

Odnośnik do komentarza

Nie rozumiem idei prowokacji. Gdzie daję choćby znaki, iż uważam swe myśli za oryginalne? Napisałem swoje zdanie, które (nad czym niezmiernie ubolewam, ta) podziela pewnie wiele osób i było znane przez wieki. Wydaje mi się, iż chodzi tu o to, by wyrazić swe poglądy. Najwyraźniej jeśli nie wymyślę czegoś, o czym nikt nigdy nie wspomniał nie mam prawa głosu. Dziwna logika. Zresztą skoro się nie zgadzasz, to czy nie łatwiej byłoby napisać po prostu co myślisz, zamiast negować po prostu moje zdanie. Słowo klucz - moje.

Odnośnik do komentarza

Hmm, skoro w wypowiedzi Hida pojawiają się słowa gimnazjum, gimnazjalne, to pewnie jest on na początku LO ;) Skoro "jakieś zbliżenia" opisuje jako głowę na ramieniu i przytulanie niczym do poduszki, to udzielanie mu skomplikowanych porad i spieranie się nad konkretnym przypadkiem uważam za bezcelowe ;) i tak puknie pierwszą laskę, która pozwoli mu dotknąć swojego cycka ;) Dopiero jak to zrobi jakieś... 200 razy zrozumie, że to nie zawsze jest najważniejsze i będzie spokojnie mógł oddać się prawdziwej, romantycznej, pozbawionej wpływu podpowiedzi penisa miłości ;) I pamiętaj, drogi Hidalgoo - nigdy nie gódź sie na rolę geja przyjaciela ;) To w zasadzie jedyna rada, która jest uniwersalna - bez względu na wiek ;)

Odnośnik do komentarza

@Karpin

Nie widzisz absurdu sytuacji, w której chełpisz się tym, że Twój pogląd - o dzisiejszej sytuacji - podzielało, jak sam napisałeś, "pewnie wiele osób i było znane przez wieki". Dobrze, wyrażasz swoje poglądy, ale jeśli istnieje coś takiego jak nauka poprzez historię, to możemy wyciągnąć wniosek, że się mylisz - ew. ubrać to w inne słowa: - Pieprzysz głupoty.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...