Skocz do zawartości

Reloaded


Rekomendowane odpowiedzi

Rewanż na St. James’ Park zaczął się dla nas w najgorszy możliwy sposób. Już w 4. minucie David Keenan wywalczył rzut wolny w okolicach 25. metra, którego sam został skutecznym egzekutorem. 19-letni reprezentant Irlandii Północnej przymierzył precyzyjnie przy samym słupku i wyciągnięty jak struna Rafael León minął się z piłką o kilka centymetrów. O tego niezwykle utalentowanego chłopaka starałem się zimą i byłem bardzo blisko sprowadzenia go do Barcelony. Wychowanek Charltonu ma jednak dobrych doradców i wybrał regularne występy w klubie z Newcastle.

 

Tak więc już po 4. minutach przegrywaliśmy 0:1 i gospodarzom do awansu wystarczył jeszcze tylko jeden gol. Aby oszczędzić sobie nerwów w końcówce, natychmiast wzięliśmy się do ofensywnej roboty, gdyż jeden gol mógł złamać wolę Srok. Ciężar gry w kluczowym momencie wziął na siebie Freddy Adu, który najwyraźniej potrzebuje arcyważnego meczu, aby pokazać pełnię swoich umiejętności. Kilka prób Amerykanina szczęśliwie wybronił francuski weteran Itandje, ale w 28. minucie Adu dopiął swego, uderzając bez przyjęcia w pełnym biegu po zagraniu na klepkę z Ivánem Hernándezem. Ta dwójka rozbiła gospodarzy na dobre na przełomie pierwszej oraz drugiej połowy, prowadząc mój zespół do pewnego zwycięstwa 3:1.

 

Liga Mistrzów (1/2 finału, mecz 2/2), 22.04.2020

[ENG] Newcastle - Barcelona [ESP] 1:3 (1:2), dwumecz 2:6

4’ Keenan 1:0

28’ Adu 1:1

40’ Iván 1:2

55’ Adu 1:3

 

MoM Ortiz (M R, Barcelona) – 1 asysta, 8 rajdów, nota 9

 

Widzów – 52 375

 

 

Od piłkarskiego nieba dzieli nas już tylko jeden mecz. W tym zmierzymy się z Sevillą, którą przecież dopiero co roznieśliśmy w finale Pucharu Króla. Andaluzyjczycy stoczyli wyrównany bój z Benfiką i dzięki dwóm wyjazdowym bramkom Fernando Llorente zapewnili sobie pierwszy finał Champions League w historii klubu. Warto dodać, że w trzy lata temu Sevilla grała już w europejskim finale – w wewnątrz-hiszpańskim pojedynku uległa Realowi Madryt.

Odnośnik do komentarza

Dla kogoś „trzynastka” będzie pechowa, bo właśnie tego dnia maja zostanie rozegrany finał Ligi Mistrzów. Do tego czasu mieliśmy rozegrać dwa wyjazdowe mecze z drużynami walczącymi o utrzymanie, potem ze spadkowiczem Alcalą oraz Majorką, która ambitnie walczy o czołową czwórkę Primera División.

 

Na pierwszy ogień poszły Real Valladolid i Recreativo Huelva, które zapewne liczyły na to, że szykująca się do najważniejszego meczu sezonu Barcelona odpuści sobie ligowe starcia. Szybko ze złudzeń odarliśmy zespół z Valladolid, gdzie świetne zawody rozegrał będący w formie Alejandro Martínez. 20-letni wychowanek Valencii zdobył dwa gole w pierwszej połowie, a po zmianie stron wywalczył rzut karny. Z jedenastu metrów wynik ustalił Christian Lux, który na listę strzelców wpisał się w trzecim ligowym meczu z rzędu.

 

Primera División (kolejka 35/38), 26.04.2020

[16.] Valladolid - Barcelona [1.] 0:3 (0:2)

5’ Martínez 0:1

30’ Martínez 0:2

66’ Lux (kar.) 0:3

 

MoM Martínez (ST, Barcelona) – 2 gole, 1 asysta, nota 9

 

Widzów – 28 397

 

 

Dużo więcej nadziei pozostawiliśmy piłkarzom Recreativo, których zaskoczyłem wystawiając najmocniejszy skład. Jednak moje gwiazdy najwyraźniej oszczędzały się na Champions League, bo w pierwszej połowie urządziły sobie spacerek. Solidny opieprz w szatni zaowocował ambitną grą po przerwie, ale jedynie do 51. minuty, gdy na listę strzelców wpisał się Fernando Aguilera. Później znów moje asy nie chciały się przemęczać i zabiegały jedynie o dowiezienie rezultatu do końcowego gwizdka.

 

Primera División (kolejka 36/38), 29.04.2020

[17.] Recreativo - Barcelona [1.] 0:1 (0:0)

51’ Aguilera 0:1

 

MoM Aguilera (M L, Barcelona) – 1 gol, 8 rajdów, nota 8

 

Widzów – 37 656

Odnośnik do komentarza

Kwiecień 2020

 

Bilans: 8-1-0, 27:4

Primera División : 1. [+17 pkt.], 91 pkt, 84:24

Copa del Rey: finał – z Sevilla

Liga Mistrzów: 1/2 finału – 6:2 z Newcastle

Finanse: + € 345M (+ € 8,91M)

Budżet transferowy: € 254M (€ 367M)

Budżet płac: € 67,35M (€ 150M)

 

Transfery (Polacy): brak

 

Transfery (świat):

Patrick Weber (22, AMC, SUI 4/0) [Salamanca -> Al-Ittihad] - € 675 tys.

Martín Barrios (20, ST, URU U-21 5/0) [Danubio -> Nacional] - € 240 tys.

 

Ligi świata:

Anglia: Liverpool [+6] M

Francja: Bordeaux [+5]

Hiszpania: Barcelona [+17] M

Niemcy: Schalke [+1]

Polska: Śląsk [+5] M

Włochy: Roma [+4]

 

Ranking FIFA:

1. Brazylia, 2. Francja, 3. Anglia, …, 4. Holandia [+0],..., 36. Polska [-1]

Odnośnik do komentarza

Meczem z „czerwoną latanią” ligi żegnaliśmy się z socios, którzy na stadion przyszli z atrapami Pucharu Europy, wierząc w nasz sukces za 10 dni. Alcalá to najsłabszy zespół, jaki Primera División widziała w XXI w. – do przedostatniej kolejki ledwie 2 zwycięstwa, 29 zdobytych goli i 12 punktów. Spadkowicz zapewne nie sprawiłby nam najmniejszych problemów, ale czerwona kartka z 14. minuty dla lewoskrzydłowego Pastora znacznie ułatwiła nam zadanie. Bohaterem meczu był nasz lewoskrzydłowy Pascal Hamel, który wypracował bramki napastnika Zoko i prawego obrońcy Rochy. Wydarzeniem wieczoru była bramka naszego wychowanka Jorge Veróna. W 85. minucie 18-letni Argentyńczyk popisał się pięknym strzałem z 20 metrów i zaliczył pierwsze trafienie w dorosłej drużynie Blaugrana.

 

Primera División (kolejka 37/38), 03.05.2020

[1.] Barcelona – Alcalá [20.] 3:0 (1:0)

14’ Pastor (M L, Alcalá) cz.k.

27’ Zoko 1:0

61’ Rocha 2:0

85’ Verón 3:0

 

MoM Hamel (M L, Barcelona) – 2 asysty, 6 kluczowych podań, nota 9

 

Widzów – 83 150

Odnośnik do komentarza

Rozstrzygnięcie rozgrywek Pucharu UEFA wziąłem za dobrą przepowiednię na czekający nas tydzień później finał Ligi Mistrzów. W decydującym spotkaniu piłkarze Betisu Sewilla strzelili wszystkie bramki – jedną samobójczą oraz w końcówce wyrównującą, ale w serii rzutów karnych ulegli HSV Hamburg. Być może za tydzień i druga część stolicy Andaluzji okryje się piłkarską żałobą.

 

W ostatnim ligowym meczu nie mogło być mowy o występie moich najlepszych graczy, bowiem już następnego dnia wyruszaliśmy do Manchesteru. Po niewiele ponad kwadransie gry wszystko wskazywało na zwycięskie zwieńczenie sezonu nowego mistrza Hiszpanii. Gra układała się doskonale, a Patrice Zoko skutecznie wykończył akcje Krzyśka Paszkiewicza i Uwe Wolfa. Ale piłkarze Majorki mieli jeszcze matematyczne szanse na trzecią lokatę i zagrzewani dopingiem własnych kibiców ruszyli do ofensywy. Już po pięciu minutach włoski pomocnik Luca Cecconi zdobył kontaktowego gola – pierwszego w lidze, jaki mój zespół stracił od ponad miesiąca. W drugiej połowie gospodarze zdołali wyrównać dzięki prezentowi Rochy, którego zagranie ręką w polu karnym dostrzegł arbiter. Francuski stoper Charly Gicquiau pewnie wykorzystał „jedenastkę”, ale do dalszych ataków jego koledzy już się nie rwali, bo w równolegle rozgrywanym meczu Betis prowadził z Elche 2:0 i o miejscu na „pudle” Majorka mogła zapomnieć.

 

Primera División (kolejka 38/38), 10.05.2020

[4.] Majorka - Barcelona [1.] 2:2 (1:2)

4’ Zoko 0:1

17’ Zoko 0:2

22’ Cecconi 1:2

69’ Gicquiau (kar.) 2:2

 

MoM Zoko (ST, Barcelona) – 2 gole, nota 8

 

Widzów – 34 979

Odnośnik do komentarza

Ostatnio zdążyliśmy się przyzwyczaić do częstych wizyt na Wyspach. Tegoroczna Liga Mistrzów nad wyraz często kojarzyła nas z brytyjskimi ekipami - grupowe starcia z Arsenalem, potem pucharowe pojedynki z Glasgow Rangers, znów Kanonierami oraz Newcastle, a na koniec wielki finał na Old Trafford w Manchesterze. Na miejscu serdecznie przywitał mnie mój niedawny szef Nigel Doughty. „Rok temu marzyłem, że spotkamy się tu licząc na sukces Forest” – zaczął w smutnym tonie prezes ustępującego mistrza Anglii z Nottingham. – „Ale teraz trzymam kciuki za Twoją Barcę”.

 

Niewiele ponad miesiąc temu spotkaliśmy się z Sewillą w finale Copa del Rey, wygrywając 3:0. Na Old Trafford postanowiłem powtórzyć taktyczne ustalenia z tamtego meczu i znów rozpoczęliśmy w defensywnym ustawieniu. Wiadomo, że w spotkaniach o taką stawkę najczęściej wygrywa ta drużyna, która pierwsza zdoła strzelić bramkę. Tym większa była nasza radość, gdy w już w 5. minucie Antonio Ortiz ponowił dośrodkowanie po nieudanym rozegraniu rzutu rożnego, a podkręcona piłka poleciała wprost do andaluzyjskiej siatki. Z perspektywy ławki rezerwowych strzelcem był Freddy Adu, ale telewizyjne powtórki pokazały, iż futbolówka o centymetry minęła głowę Amerykanina i autorem nieco przypadkowej bramki był dogrywający Ortiz.

 

Szczęśliwe rozpoczęcie meczu miało dodać nam wiatru w żagle i zapewnić pewne zwycięstwo. Pierwsze minuty po bramce Ortiza faktycznie to zapowiadały, ale wszystko zmienił pech Paolo Guidettiego. W 15. minucie włoski obrońca pięknym wślizgiem powstrzymał szarżującego Césara Cabrerę, ale futbolówka trafiła wprost pod nogi Fernando Llorente, który błyskawicznie podał do partnera z ataku i było 1:1. Ta interwencja podłamała naszego prawego defensora, który stracił pewność siebie i do końca pierwszej połowy drżałem o każde jego zagranie. Na nasze szczęście piłka znacznie częściej przebywała pod polem karnym Sewilli, gdzie dogodne okazje strzeleckie miał Freddy Adu. Jednak nie po raz pierwszy w tym sezonie w doskonałej dyspozycji był meksykański bramkarz Ochoa, którego interwencje utrzymały wynik 1:1 do przerwy.

 

Na drugą połowę nie wyszedł już zestresowany Guidetti, którego na boisku zastąpił prawoskrzydłowy Gareth Powell, a na pozycję prawego obrońcy przesunąłem Antonio Ortiza. Na tym nie koniec zmian, bo wzorem finału Copa del Rey przełączyłem zespół na ofensywne ustawienie z dwoma ST oraz wspierający ich z tyłu tercet AMRLC. To wymusiło zejście z boiska defensywnego pomocnika Freeka Joostena, którego zastąpił snajper Iván Hernández. Te decyzje zaważyły o losach Pucharu Europy. Przesunięty do tyłu Ortiz wprowadził w szeregi obronne potrzebny spokój i pewność, a wzmocniona siła ognia zaczęła stopniowo spychać Andaluzyjczyków coraz głębiej. Przez pierwsze minuty Ochoa utrzymywał jeszcze swój zespół w grze, ale w 58. i 70. minucie musiał uznać wyższość świeżego Ivána Hernándeza. Pierwszy gol padł po mocnym uderzeniu z 25. metrów i rykoszecie od Szwajcara Senderosa, co kompletnie zmyliło meksykańskiego goalkeepera. Z kolei bramka na 3:1 to już w pełni zasługa rezerwowych – Gareth Powell oszukał defensywę Sewilli techniczną wrzutką na 15. metr pola karnego, skąd płasko po ziemi w krótki róg huknął Iván.

 

Ten podwójny cios Hernándeza rozbił psychicznie Andaluzyjczyków, którzy dopiero w 86. minucie zdołali poważniej zagrozić bramce Rafaela Leóna. Na jednej próbie się skończyło i 28. latach Puchar Europy trafił do Barcelony.

 

Liga Mistrzów (finał), 13.05.2020

[ESP] Sevilla - Barcelona [ESP] 1:3 (1:1)

5’ Ortiz 0:1

15’ Cabrera 1:1

58’ Iván 1:2

70’ Iván 1:3

 

MoM Ortiz (MR/DR, Barcelona) – 1 gol, 9 przechwytów, nota 8

 

Widzów – 75 980

Odnośnik do komentarza

Patrz post 2356

-------------------

 

W Barcelonie witano nas jak bohaterów. Oczywisty banał, ale fani wreszcie dostali to, na co czekali bardzo długie lata. Pierwszy od 8. lat Puchar Króla, tytuł mistrza Hiszpanii po 4-letniej przerwie i na deser pierwszy od 1992 r. i dopiero drugi w historii klubu triumf w Lidze Mistrzów. Wszystko to ubrane w potrójną koronę w moim debiutanckim sezonie za sterami Dumy Katalonii. Parada na odkrytym autokarze, powitanie na stadionie Camp Nou, przemówienia – wszystko to zorganizowane z pompą godną karnawału w Rio. Najbardziej oklaskiwano Freddy’ego Adu, który w swoim 6. sezonie w barwach Barcelony wspiął się na szczyt swych umiejętności. Tytuły króla strzelców, najlepszego piłkarza Primera División i Ligi Mistrzów nie oddadzą w pełni wielkiego wkładu Amerykanina w ofensywne poczynania zespołu.

 

Gdy tylko zakończyły się mistrzowskie parady, czym prędzej wyleciałem do Amsterdamu. Mistrzostwa Europy były za pasem, a ja ostatnie miesiące w pełni poświęciłem pracy w klubie. Dlatego wszelkie podsumowania zakończonego sezonu przełożyłem na końcówkę czerwca, asystentowi nakazałem odrzucanie wszelkich ofert dotyczących piłkarzy pierwszego składu, a sam założyłem pomarańczowy dres i rozpocząłem zgrupowanie holenderskiej kadry.

 

Między treningami śledziłem występ moich dwóch młodych gwiazd w europejskim czempionacie do lat 21. Christian Lux nie będzie dobrze wspominać bułgarskiej imprezy, bo jego Niemcy odpadły w grupie, choć nasz defensywny pomocnik strzelił bramkę na miarę jedynej wygranej. Co innego napastnik Alejandro Rodríguez Martínez, który rozegrał wymarzony turniej. 20-latek poprowadził młodych Hiszpanów do końcowego zwycięstwa, strzelając w 5. spotkaniach aż 10 bramek ze wszystkich 13. swojego zespołu. W półfinale i finale Martínez w pojedynkę odprawił Francuzów i Włochów, strzelając wszystkie gole. Oczywiście do klubu natychmiast zaczęły spływać pokaźne oferty wykupienia wychowanka Valencii, ale mój posłuszny asystent ustawił negatywny auto-reply.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...