Skocz do zawartości

Pięć - sześć - cztery, szepcze Marynia numery, układając kolejne szydery (wzbudzając podziw nieszczery)


Feanor

Wybierz mądrze  

46 użytkowników zagłosowało

Nie masz uprawnień do głosowania w tej ankiecie oraz wyświetlania jej wyników. Aby zagłosować w tej ankiecie, prosimy się zalogować lub zarejestrować.

Rekomendowane odpowiedzi

25 minut temu, tio napisał:

@schizzm - jeśli chodzi o przebranżowienie to ja bym Cię raczej widział jako np. dyrektora artystycznego jakiegoś festiwalu filmowego (może też to być połaczone z festiwalem muzycznym). W każdym razie coś bardziej z kulturą niż IT.

Bardzo wąski i trudny do wejścia temat ;). Chociaż nie powiem, ostatnio zacząłem się tutaj kręcić wokół meetupu organizującego pokazy filmów klasy Z. 

 

25 minut temu, ajerkoniak napisał:

No właśnie @schizzm, a gdyby się zaczepić o jakieś eventy? Gdybyś wrócił do PL i chciał na Śląsk trafić (Kato, Barcelona, jeden chuj :D )to nawet znam parę osób, do których można by Cię posłać ^^

Kiedyś nawet miałem jakiś kontakt z organizatorami Festiwalu Filmów Kultowych, jak wyświetlali filmy Sergio Leone. Ale to było dawno i ostatecznie do Katowic nie dotarłem ;)

W Trójmieście też miałbym jakieś opcje na początek, bo tutaj też trochę znam ludzi stojacymi za pewnymi rzeczami (Vhs hell, octopus festival czy powiązany obydwoma dystrybutor Velvet spoon).

 

Zresztą, korzystając z bezsenności, wracam ostatnio do tego typu klimatów, i zainspirowany Carpenter Brutem niedawno obejrzałem to:

 

Jak ktoś chwilowo nie ma co robić z życiem i swoim czasem, to może obejrzeć całość

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Hajd napisał:

że ja bym chciał pisać kryminały, a w przerwach od tego zajmować się stolarką, a żona by chciała robić sesje zdjęciowe dzieciom.

 

I jak tak o tym później myślałem, to wyszło mi, że to wcale nie takie żarty. 

 

to co @Gabe napisał, zapach świeżo ciętego drewna jest uzależniający... ogólnie wszelkie prace DIY ciesza mordę aż miło... chociaż jak czasem patrzę na to co robię w korpo to czuje się jakbym pisał już te kryminały... 

Odnośnik do komentarza

Skoro już dzisiaj padło o zawodach...

 

Miesiąc temu zaczęło się kadrowo bardzo źle działać w Aioli. Nie będę się wdawał w szczegóły, ale i tak myślałem o szukaniu czegoś innego bo już wyciągnąłem z tej pracy wszystko co się dało. Ale odszedł szef kuchni i to był dla mnie impuls by zacząć szukać, bez niego wiedziałem co się stanie dalej, zwłaszcza że okoliczności odejścia były nam znane. W ciągu paru dni po tym zaoferował paru osobom pracę na kuchni w hotelu w Szczyrku. Opcja nie była zła, ale jednak dojazdy by ledwo się wyrównywały z podwyżką. Pisałem o dziewczynie z Tindera, którą poznałem i z tego wyszło coś fajnego. Była też druga dziewczyna, która mnie jakoś nie zainteresowało bardziej, ale za to wysłała mi informację o ciekawej pracy. Poszedłem tam zjeść i zagadać szefa kuchni. Umówiłem się na dni (mały ruch wymusza sprawdzenie się na przestrzeni paru dni, nie jednego) próbne. Ostatecznie przez to, że dalej pracowałem w Aioli to łączyłem te dni próbne z pracą i z 15 pierwszych dni listopada łącznie przepracowałem 13. Miałem czwartego dnia dostać informację o nowej pracy, ostatecznie spodobałem im się na tyle, że po trzecim zaoferowali pracę. Co prawda te 13 dni pracy mnie wymęczyło dosyć mocno, ale udało mi się szybko ogarnąć wypowiedzenie z Aioli i od 25.11 oficjalnie zacząłem pracę w Restauracji Isto. Powiedzieć o wyższym poziomie to nic nie powiedzieć. Trafiłem do miejsca, gdzie zespół jest młody (wszyscy poniżej 30stki), ale niesamowicie utalentowany. Szef kuchni był już nominowany do nagrody młodego szefa roku wg przewodnika Gaullt Millau, a samo miejsce (po roku działalności!) dostało na gali od razu dwie czapki. W tym roku było też najczęściej odwiedzanym w trakcie Restaurant Week na Śląsku. Jakość produktów jakie mamy jest niesamowita. Pracujemy na naprawdę pięknych i świetnej jakości rzeczach, w dużej mierze też na polskich, lokalnych produktach. To fine dining na bardzo zacnym poziomie, z ambicjami na trzecią czapkę w przyszłym roku, a także na zwycięstwa w paru konkursach. Kadra się szkoli parę/naście razy w roku, a atmosfera jest niesamowicie pokorna, mega koleżeńska i zwyczajnie luźna. Wszyscy znając moje umiejętności (wyraźnie niższe niż reszty kuchni) mocno mnie wspierają, rozumieją i pomagają. Co najlepsze - szef ma ogromną wolność w samej kuchni. Nie ma problemu z próbowaniem różnych produktów, kombinowaniem ze smakami i dokupywaniem lepszego sprzętu. Oczywiście to wszystko początek, ale wydaje się, że trafiłem gdzieś naprawdę wow. Rozwijam się niesamowicie i cel niezależnego miejsca jest coraz bliżej :)

tl;dr dostałem robotę w zajebistej knajpie i jest super

  • Lubię! 12
  • Uwielbiam 5
Odnośnik do komentarza

Hehe, sprawiedliwość jednak istnieje.

 

Przed chwilą spotkałem gościa od którego kiedyś wynajmowałem mieszkanie. Long story short, pracuje w Policji i zajmuje się kradzieżami i rozbojami - jeździ po mieście, sprawdza meliny, łapie paserów i ma tzw. oko na rewir. Generalnie centrum z naciskiem na ulice bliżej dworca, czyli tam gdzie jeszcze niedawno czasowo zamieszkiwałem.

 

No i opowiedział mi niedawną historię, jak to na jego rejonie "rządziła" ekipa wyrostków (dwie główne postaci tej opowieści mają ksywy Siwy i Gruby xd). Generalnie jakieś tam chłystki, ale już z kartoteką i każdemu psu w okolicy dobrze znane. Żadna to bandyterka, a zwykłe chuligaństwo niskich lotów - najczęściej stoją ekipą w bramie i pytają przechodniów o fajkę, godzinę albo 5 zeta i wtedy wciągają na klatkę schodową, a następnie niezbyt rycerski wpierdul 5 na 1, przekopka i krojenie z telefonu, dokumentów, zegarka, portfela itd. 

 

Zdarzeń takich zgłaszanych było już naście (głównie weekendy i powroty z baletów - to ich żniwa). No i mój koleżka wraz ze swoją sforą polowali na nich dłuższy już czas, ale oprócz zeznań pokrzywdzonych nie było żadnych dowodów (kamer tam raczej nie uświadczysz). No i ostatnio dzwoni do niego telefon - z któregoś szpitala tarabani kumpel policjant albo dzielnicowy: "Siwy i Gruby w szpitalu, i słabo z nimi". Zajeżdża, a tam jeden nieprzytomny, a drugi w płacz (JP na 50% xd), że ich pobito i okradziono. Wersja Siwego (albo Grubego) była taka, że pytali starszego gościa o godzinę (haha) i on na nich naskoczył i spuścił wpierdol, i Siwy chce mu założyć sprawę, zrobić obdukcję, no i generalnie gość powinien trafić do Sztumu xd.

 

Straty poważne, bo okazało się, że to nie tam byle jaki wpierdol, ale z relacji lekarzy brutalne i bezwzględne pobicie grożące nawet śmiercią. Z tego co zapamiętałem, powybijane zęby, połamane szczęki, uszkodzone oko i oczodół, połamane żebra, wstrząśnienie mózgu i cały inny repertuar obrażeń charakteryzujący raczej zderzenie z lokomotywą, a nie porachunki w bramie :D Ci co do szpitala nie trafili to samo - makijaż permanentny i ekstrakcja losowych zębów. Ci akurat nie za bardzo chcieli gadać, ale wersje mniej więcej się potwierdzały - załatwił ich jeden starszy gość (40-60 lat). Wjechał w nich jak pitbull w kurnik, pozabierał dokumenty, telefony i pieniądze i zostawił na pastwę losu na ulicy.

 

Podobno istnieje duża szansa, że sprawca pozostanie nieznany :ninja: 

  • Lubię! 4
  • Haha 8
  • Uwielbiam 4
Odnośnik do komentarza
  • Reaper zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...