Skocz do zawartości

Cień wielkiej trybuny


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Po poniższym spotkaniu awans to po prostu obowiązek ;)

 

---------------------------------------------

 

Druga dwucyfrówka w sezonie dała nadzieje na powrót do morderczej formy z jesieni. A była ona bardzo potrzebna, ponieważ tydzień później graliśmy kolejny mecz na szczycie, tym razem z prawdziwego zdarzenia, gdyż do Essen przyjechała druga w tabeli Arminia Bielefeld, z którą mieliśmy ponadto rachunki do wyrównania za porażkę 0:1 z początku sezonu. Tej soboty do wyjściowej jedenastki powrócił Gonzalo, z kolei wypadł z niej Murilo zastąpiony przesuniętym Kuhnem, a na prawe skrzydło cofnięty został Seitz. Nasze starcie z drugim oprócz nas najsilniejszym klubem Regionalligi przyciągnął na trybuny Georg-Melches-Stadion rekordową na tę sezon liczbę ponad dwudziestu czterech i pół tysiąca kibiców. Mieli co oglądać, oj mieli...

 

Cóż, jeżeli ktoś miał jeszcze wątpliwości, komu należy się mistrzostwo Regionalligi i awans do 2.Bundesligi, dziś własnoręcznie, a raczej własnonożnie, stanowczo je rozwialiśmy. Zanim goście zdążyli uronić choćby kropelkę potu, mieli już po meczu. W 6. minucie Kuhn rzucił z autu, po podaniu zwrotnym od Rosego dośrodkował w pole bramkowe, a Mogensen niepotrzebnie wyszedł z bramki do tej centry i ubiegł go Parlato, powodując ryki radości na wypełnionych trybunach. Chwilę później Baron nie przyjął wyrzutu z autu Lechnera, piłkę przejął Seitz, który znacznie lepiej odnajdował się jako skrzydłowy, wysunął do uciekającego Gonzalo, a ten jakby w ogóle nie przechodził kontuzji, mimo dwóch obrońców wiszących na plecach wpadł w pole karne i podwyższył na 2:0. Aż chciało mi się wydawać okrzyki radości wraz z naszymi kibicami, a ręce same składały mi się do oklasków; Argentyńczyk zdobył już swojego 30. gola w sezonie, choć przecież był dopiero luty.

 

Arminię po prostu dziś zdeklasowaliśmy. Byliśmy lepsi pod każdym względem, prowadziliśmy grę na różne sposoby, a bezradni goście tylko oglądali nasze plecy w pojedynkach jeden na jeden i mogli tylko modlić się o jak najniższy wymiar kary. W 26. minucie Seitz wykiwał dwóch rywali na raz w polu karnym, po czym ostro ściął na środek do zupełnie niekrytego Rosego, a Markus skorzystał z okazji i mocnym strzałem dobił Arminię trzecim golem. W drugiej połowie mogliśmy spokojnie pilnować wyniku, co niektórym zbyt mocno się udzieliło, bo miałem spore pretensje do Wellera i Ebnera o to, że błędem w ustawieniu pozwolili Rufowi zupełnie niepotrzebnego gola honorowego w końcówce. Choć trochę popsuło mi to radość z bezlitosnego pomszczenia porażki z początku sezonu, to nie zmieniało to faktu, że choć matematycznie wszystko oczywiście było jeszcze możliwe, nikt nie wyobrażał sobie, byśmy mieli nie wygrać ligi.

25.02.2023, Georg-Melches-Stadion, Essen, widzów: 24 634

RLN (22/34) Rot-Weiss Essen [1.] – Arminia Bielefeld [2.] 3:1 (3:0)

 

6' E. Parlato 1:0

8' Gonzalo 2:0
12' Ch. Walter (AB) ktz.

26' M. Rose 3:0

87' T. Ruf 3:1

 

Rot-Weiss Essen: G.Kostić 8 – S.Kuhn 7, M.Frank 8, T.Ebner 8, D.Weller 8 – T.Seitz 8, M.Rose 8, R.Guyt 8 (77' D.Cárdenas 7), E.Parlato 7 – Gonzalo 7, A.Montanari 7

GM: Thomas Seitz (OP PŚ, N Ś, Rot-Weiss Essen) - 8

 

Niestety ważne zwycięstwo okupiliśmy naciągniętym mięśniem łydki Kosticia, przez co aż do końcowego gwizdka trzymałem w zanadrzu ostatnią zmianę, na wypadek gdyby Goran zasygnalizował, że już nie wytrzyma dłużej na boisku. Chwilowo zostaliśmy bez obu podstawowych bramkarzy, ale liczyłem na to, że na pierwsze marcowe spotkanie do zdrowia zdąży powrócić Kanté.

Odnośnik do komentarza

Daniel Weller doczekał się pierwszego w swojej karierze miesięcznego wyróżnienia, zajmując drugie miejsce w plebiscycie na Piłkarza Miesiąca Regionalligi. Dobrą informację otrzymałem też od naszych fizjoterapeutów, gdyż właśnie trening z pełnym obciążeniem wznowił Kanté, który powinien zdążyć popracować nad kondycją, a jeżeli nie, to nie stanie się nic złego, gdyż 5 marca zmierzymy się ze słabiutkim Werderem II, więc poradziłby sobie i któryś z rezerwistów.

 

 

Luty 2023

 

Bilans (Rot-Weiss Essen): 3-1-0, 16:2

Regionalliga Nord: 1. [+19 pkt nad Werderem II]

Finanse: -3,05 mln euro (+30,84 tys. euro)

Gole: Gonzalo (30)

Asysty: Thomas Seitz (11)

 

Bilans (Polska): 1-0-0, 3:0

Eliminacje ME 2024: siódma grupa, 2. [-3 pkt do Anglii, +3 pkt nad Szkocją]

Ranking FIFA: 1. [=]

 

 

Ligi:

 

Anglia: Manchester City [+4 pkt]

Austria: Rapid Wiedeń [+1 pkt]

Francja: Olympique Marsylia [+2 pkt]

Hiszpania: Betis Sewilla [+6 pkt]

Niemcy: Hertha Berlin [+1 pkt]

Polska: Wisła Kraków [+7 pkt]

Rosja: –

Szwajcaria: Servette FC [+1 pkt]

Włochy: AC Milan [+5 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Wisła Kraków, 1/8 finału, 0:2 i –:– z Interem Mediolan

 

Puchar UEFA:

-

 

Reprezentacja Polski:

- 08.02, Mecz towarzyski, Polska - Chorwacja, 3:0

 

Ranking FIFA: 1. Polska [1474], 2. Anglia [1245], 3. Brazylia [1210]

Odnośnik do komentarza

Nasza wizyta w Bremie piątego marca zapowiadała się na 90 minut formalności, w których po prostu wyjdziemy na boisko, ogramy rezerwy Werderu i wrócimy do Essen bogatsi o następne trzy punkty, z tygodnia na tydzień błyskawicznie kierujące nas w stronę jednego z najbardziej spektakularnych awansów ostatnich lat w Regionallidze. Z tego tytułu postanowiłem nie wystawiać na razie w bramce Kanté, który w ostateczności gotów był stanąć między słupkami, tylko dać szansę Heinzowi Krusemu.

 

Z jednej strony dobrze uczyniłem, oszczędzając dziś Brahimę, ponieważ Kruse mecz kończył ze stłuczoną piętą, a wolałem, by ze składu wypadł mi on, niż Kanté. Z drugiej znowuż po dwunastu minutach gry wraz z Ebnerem podarowali gospodarzom bramkę w prezencie; najpierw Thomas w kompromitującym stylu źle ocenił tor lotu piłki, wypuszczając Waltera na puste pole, zaś Heinz bardzo nieprzemyślanym wyjściem z bramki pomógł Rothowi otworzyć wynik spotkania.

 

Niespodziewanie musieliśmy więc odrabiać straty, ale jeszcze bardziej niespodziewane było to, że niekoniecznie byliśmy tym zainteresowani. W tej fazie meczu rozgrywaliśmy beznadziejne zawody, byliśmy wolni, mało zwrotni, a całkowicie obok gry przechodził Gonzalo, który tego dnia się zaciął i na pięć dogodnych okazji zaledwie raz zdołał w ogóle trafić w bramkę i niestety również w golkipera, a po przerwie zaczął grać jeszcze gorzej i rychło opuścił boisko.

 

Gdy kolejne minuty nie przynosiły żadnych zmian na lepsze, zaczynałem przygotowywać się do użycia w przerwie soli trzeźwiących w postaci mojego wrzasku. Na szczęście nie musiałem sięgać po radykalne środki, ponieważ w końcu nastąpił kluczowy moment meczu; na szczęście na boisku mieliśmy dwóch napastników, i kiedy w 28. minucie Seitz dośrodkował z prawego skrzydła, kryty na radar przez Herbsta Montanari obudził się i przytomnie wyrównał na 1:1. Po półgodzinie Rose zagrał z głębi pola przed szesnastkę, a tam Antonio okręcił się przed dwoma obrońcami i efektownym strzałem w okienko wysunął nas na prowadzenie. W 37. minucie kolejna centra Seitza dostała tak dziwnej rotacji, że wpadła Hoffmannowi za kołnierz, a w ostatniej minucie podstawowego czasu Thomas przerwał akcję gospodarzy, Rose przerzucił piłkę nad głowami obrońców, a Montanari wymanewrował bramkarza i lekkim strzałem po ziemi podwyższył na 4:1. Przywróciliśmy równowagę we wszechświecie.

 

Po przerwie trochę się jeszcze podziało. Po dwudziestu minutach zabawy w kotka i myszkę Montanari świetnie zauważył sygnalizującego swoją pozycję Rosego i wysunął mu na dobieg, a Markus w polu karnym niczym rasowy napastnik zdobył swojego gola. Chwilę później wspaniała prostopadła piłka od Guyta trafiła do wciąż lekceważonego przez stoperów Montanarego, który dołożył swojego czwartego gola, a tuż przed końcem spotkania Rapp sfaulował Fleischera w polu karnym i Christian osobiście wymierzył sprawiedliwość, ustalając wynik masakry w Bremie na 7:1. Tym samym nasza przewaga nad drugą w tabeli Arminią wyniosła już okrągłe dwadzieścia punktów.

05.03.2023, Weserstadion, Platz 11, Brema, widzów: 1976

RLN (23/34) Werder II [4.] – Rot-Weiss Essen [1.] 1:7 (1:4)

 

12' M. Roth 1:0

28' A. Montanari 1:1

32' A. Montanari 1:2

38' T. Seitz 1:3

45' A. Montanari 1:4

65' M. Rose 1:5

68' A. Montanari 1:6

87' Ch. Fleischer 1:7 rz.k.

 

Rot-Weiss Essen: H.Kruse 7 – S.Kuhn 9, M.Frank 9, T.Ebner 8, D.Weller 9 – T.Seitz 10, M.Rose 10, R.Guyt 8 (78' Ch.Hoffmann 7), E.Parlato 8 (69' Ch.Fleischer 7) – Gonzalo 6 (61' Ch.Kulmer 7), A.Montanari 10


GM: Antonio Montanari (N, Rot-Weiss Essen) - 10

Odnośnik do komentarza

Okazją, by przewagę jeszcze bardziej zwiększyć, był derbowy pojedynek z naszym rywalem z okolicznego Wuppertal. Tym razem na przedmeczowych konferencjach było spokojnie i bez wzajemnych złośliwości, a to dlatego, że w listopadzie ekipa ze Stadion am Zoo zwolniła wyszczekanego Schaefera, zatrudniając w jego miejsce bardziej flegmatycznego Robina Dutta. Do bramki za kontuzjowanego Krusego wrócił Kanté, a jako że Wuppertal walczył aktualnie o życie i wydostanie się ze strefy spadkowej, należało pomóc rywalom w zapewnieniu sobie gry w Oberlidze w przyszłym roku.

 

Ale koncertowo sknociliśmy ten mecz, tak że na koniec długo zastanawiałem się, jak to jest w ogóle możliwe. O pierwszej połowie można powiedzieć w zasadzie niewiele dobrego, a już najbardziej do białej gorączki doprowadzali mnie nasi napastnicy, którzy nabierali się dziś na dziecinnie proste sztuczki gości i dawali się łapać na ofsajdach jak kochanka za biust. Nawet nie drgnąłem, gdy Gonzalo zdobywał efektownego gola z kilkumetrowego spalonego, nie poderwałem się też kiedy piłkę w siatce umieszczał Montanari, który zrobił to już przy podniesionej wręcz chorągiewce. Nasza gra ofensywna wyglądała tak, jakbyśmy oczekiwali, że gole strzelą się same.

 

W drugiej połowie po raz pierwszy w tym sezonie miałem wrażenie, jakby moi podopieczni puścili mimo uszu całe moje piętnastominutowe orędzie z przerwy. Dalej w ataku graliśmy biernie, za to w 50. minucie skandaliczny błąd niemalże całej naszej formacji defensywnej pozwolił przedrzeć się na puste pole Kleinowi, zaś goniący go Ebner błysnął inteligencją, faulując rywala dopiero w momencie, gdy obaj bark w bark dotarli w pole karne. Rzut karny pewnie wykonał Ruf, strzelając drugiego gola z drugiego karnego w drugim z rzędu meczu z RWE, niemyślący Ebner wyleciał do szatni na zbity pysk, a reszta drużyny zaczęła walkę nie tylko o uniknięcie kompromitacji, ale i o uratowanie Thomasowi tygodniówki.

 

Heroiczna pogoń zaczęła się w 54. minucie, gdy wywalczyliśmy rzut rożny, z którego dośrodkował Parlato, a do piłki najwyżej wyskoczył Gonzalo, i niestety w tej samej minucie owa pogoń się skończyła. Przez resztę meczu nie zrobiliśmy nic, by uniknąć wpadki ze słabiutkim Wuppertal, i gdy sędzia zakończył spotkanie, w szatni w niewybrednych słowach skomentowałem nasz występ. Brak logicznego myślenia ze strony Ebnera nagrodziłem natomiast formalną naganą, tak by koledzy zobaczyli, że nie warto bawić się w tego typu numery. Już zbyt wiele lat zmarnowałem na użeraniu się z błaznami w poprzednich klubach, by teraz żartów znów nauczyli się moi podopieczni w Rot-Weiss Essen.

12.03.2023, Georg-Melches-Stadion, Essen, widzów: 18 605

RLN (24/34) Rot-Weiss Essen [1.] – Wuppertaler Borussia [15.] 1:1 (0:0)

 

50' P. Ruf 0:1 rz.k.

54' Gonzalo 1:1

56' Ch. Stahl (WB) ktz.

 

Rot-Weiss Essen: B.Kanté 7 – S.Kuhn 6, M.Frank 6, T.Ebner ŻK 5 (51' A.Kern 6), D.Weller ŻK 6 – T.Seitz 6, M.Rose 7, R.Guyt 7 (66' D.Cárdenas 6), E.Parlato 8 – Gonzalo 8, A.Montanari 7 (77' Ch.Kulmer 6)

 

GM: Pascal Ruf (OP/N Ś, Wuppertaler Borussia) - 8

Odnośnik do komentarza

@Michael Dee,

Tylko jeden remis? To jest AŻ jeden remis. Remisować to możemy z mocnym rywalem, a nie ze słabiutkim outsiderem, gdzie przez 90 minut człapiemy po boisku bez żadnej ambicji :x Jestem zwolennikiem gry do końca i utrzymywania wysokiej formy, a nie odpuszczania na wiosnę, czego nigdy nie zaakceptuję.

 

@azakarsan,

Wszystko było w odcinku traktującym o mojej przeprowadzce do Essen ;) RWE w 1955 roku zdobyło swój jedyny tytuł mistrza Niemiec, później klub regularnie opadał na dno, aż w końcu znalazł się w niższych ligach. Po raz ostatni Bundesliga była w Essen w 2015 roku.

 

----------------------------------------------

 

Ebner oczywiście dodatkowo strzelił sobie w stopę, obrażając się na moją krytykę swojego zachowania, jakim doprowadził do utraty gola przez zespół, więc stracił miejsce w wyjściowym składzie na rzecz Kerna i nie znalazł się nawet na pokładzie autokaru, którym pojechaliśmy do Wilhelmshaven.

 

Tam zmierzyliśmy się z kolejnym zespołem walczącym o utrzymanie, i po tym meczu zacząłem się martwić, czy chłopaki czasem nie zaczęli odpuszczać. Po raz drugi z rzędu pokazaliśmy słabiutki futbol, grzebiąc się jak muchy w smole, zespół zebrał dwa ochrzany – pierwszy w przerwie, drugi po meczu – a ja byłem jedyną osobą w Rot-Weiss Essen, której zależało na zwycięstwie. Nie mogłem niestety wejść na boisko, rozgonić towarzystwa i samemu zdobyć bramki, więc zaledwie zremisowaliśmy bezbramkowo ze słabiutkim Wilhelmshaven, które jesienią pokonaliśmy bez najmniejszego wysiłku. A tymczasem Arminia zwęszyła resztki nadziei i zaczęła odrabiać stratę w tabeli.

18.03.2023, Jadestadion, Wilhelmshaven, widzów: 1978

RLN (25/34) SV Wilhelmshaven [14.] – Rot-Weiss Essen [1.] 0:0

 

Rot-Weiss Essen: B.Kanté 7 – S.Kuhn 7, M.Frank 7, A.Kern 7, D.Weller 7 – T.Seitz 7, M.Rose 7, R.Guyt 7 (73' Ch.Hoffmann 6), E.Parlato 7 – Gonzalo 7 (80' U.Stahl 7), A.Montanari 6 (65' Ch.Kulmer 7)

 

GM: Andreas Kern (O Ś, Rot-Weiss Essen) - 7

Odnośnik do komentarza

Wielkimi krokami zbliżała się przerwa na mecze eliminacji do Euro 2024, a to oznaczało, że ostatnie spotkanie w tym miesiącu w Regionallidze rozgrywaliśmy już 22 marca. Tym razem na treningach zapowiadałem z góry, że nie chcę nawet słyszeć o kolejnym remisie po bezbarwnej grze, bo przyjeżdżał do nas Babelsberg, kolejny zespół, który chyba już tylko cud mógł uratować przed spadkiem. My zaś byliśmy już bardzo blisko matematycznego zapewnienia sobie awansu, więc tej środy miało się okazać, komu zależy bardziej na osiągnięciu swojego celu.

 

Początkowo po raz kolejny nasza gra pozostawiała wiele do życzenia, bo choć panowaliśmy nad środkiem pola, to kiedy tylko docieraliśmy w okolice pola karnego, włączaliśmy hamulec, a Montanari i Gonzalo chyba znowu nie zjedli śniadania, gdyż jedynie podawali piłki bramkarzowi, zamiast zaskoczyć go mocniejszym strzałem. Męczyliśmy się tak przez pierwsze 25 minut, aż w końcu Seitz zagrał dobrą piłkę do Guyta przed pole karne, a Ronald nawet nie pomyślał o żadnym z naszych egzekutorów, tylko posłał rogala obok Mochizukiego, nareszcie przełamując pata.

 

Po przerwie goście, co zrozumiałe, spróbowali bardziej zdecydowanych ataków i udało im się przesunąć ciężar gry w stronę środka boiska. W tej sytuacji podwójnie cieszyłem się z gola Guyta, bo gdyby nie on, prawdopodobnie mielibyśmy kolejne bezbarwne 0:0. Ostatecznie okazało się zgoła inaczej; w 70. minucie Seitz zgasił w polu karnym wrzuconą z autu piłkę, spokojnie zrobił kółeczko wokół Richtera i dostrzegł niepilnowanego Rosego z prawej strony, a najlepszy na boisku Markus pewną bombą ustalił wynik na 2:0, zdobywając swoją 10. bramkę w sezonie. Po tym zwycięstwie piąta w tabeli Fortuna już nas nie dogoni, a zespoły z miejsc 3.-4. mają podobną ilość punktów, a to oznacza, że najprawdopodobniej do zapewnienia sobie awansu brakuje nam już tylko jednej wygranej.

22.03.2023, Gerog-Melches-Stadion, Essen, widzów: 17 445

RLN (26/34) Rot-Weiss Essen [1.] – SV Babelsberg [16.] 2:0 (1:0)

 

4' Thiago (B) ktz.

25' R. Guyt 1:0

47' T. Zeug (B) ktz.

70' M. Rose 2:0

 

Rot-Weiss Essen: B.Kanté 7 – S.Kuhn 7, M.Frank 7, A.Kern 7, D.Weller 7 – T.Seitz ŻK 7, M.Rose 9, R.Guyt 8 (71' D.Cárdenas 6), E.Parlato 8 – Gonzalo 7 (71' U.Stahl 7), A.Montanari 7 (77' Ch.Kulmer 7)

 

GM: Markus Rose (P Ś, Rot-Weiss Essen) - 9

Odnośnik do komentarza

 

 

@azakarsan, Wszystko było w odcinku traktującym o mojej przeprowadzce do Essen RWE w 1955 roku zdobyło swój jedyny tytuł mistrza Niemiec, później klub regularnie opadał na dno, aż w końcu znalazł się w niższych ligach. Po raz ostatni Bundesliga była w Essen w 2015 roku.

Przyznam się, bez bicia: jestem leniem, nie szukałem posta 'wstępnego w Essen' :D

 

wygrana do awansu na 7 kolejek przed końcem? Toż to chyba gwałt ligowy

Odnośnik do komentarza

Wygrana z Babelsberg i przybliżenie się do awansu na odległość rzutu pustą puszką po piwie kosztowała nas niestety trochę więcej, niż potok wylanego potu. Klubowi lekarze jeszcze w szatni orzekli, że stłuczenie głowy, z jakim mecz kończył Ronald Guyt, będzie wymagało co najmniej dwutygodniowej przerwy w treningach. Jakby tego było mało, nazajutrz w trakcie zajęć staw kolanowy rozwalił sobie Andreas Kern, co oznaczało dla niego konieczność czterotygodniowego odpoczynku.

 

 

W międzyczasie uważnie śledziłem przebieg eliminacji do Euro 2024, w których tym razem reprezentacja Polski pauzowała. San Marino co prawda planowo, lecz po zaskakująco ostrej walce uległo Litwie tylko 0:1, z kolei na Wembley Anglicy zmasakrowali swoich odwiecznych rywali Szkotów aż 5:1, wyciskając wszystkie soki z daru od losu, jaki dostali podczas naszej konfrontacji jesienią. Teraz z jednym spotkaniem rozegranym mniej byliśmy póki co sześć punktów za Synami Albionu.

 

Siódma grupa:

1. Anglia – 12 pkt – 12:2

2. Polska – 6 pkt – 8:4

3. Szkocja – 3 pkt – 5:10

4. Litwa – 3 pkt – 3:5

5. San Marino – 0 pkt – 1:8

 

 

Na koniec miesiąca nagrodę dla Piłkarza Marca odebrał Markus Rose, jeden z naszych najlepszych zawodników w tym sezonie, na którego świetną grę liczyłem nie tylko w końcówce tegorocznej kampanii, ale i w kolejnym sezonie, w którym już niemal na pewno będziemy występować w 2.Bundeslidze.

 

 

Marzec 2023

 

Bilans (Rot-Weiss Essen): 2-2-0, 10:2

Regionalliga Nord: 1. [+19 pkt nad Arminią]

Finanse: -2,98 mln euro (+70 tys. euro)

Gole: Gonzalo (31)

Asysty: Thomas Seitz (14)

 

Bilans (Polska): 0-0-0, 0:0

Eliminacje ME 2024: siódma grupa, 2. [-6 pkt do Anglii, +3 pkt nad Szkocją] / jedno zaległe spotkanie

Ranking FIFA: 1. [=]

 

 

Ligi:

 

Anglia: Manchester City [+8 pkt]

Austria: Admira Wacker [+0 pkt]

Francja: Olympique Lyon [+5 pkt]

Hiszpania: Betis Sewilla [+10 pkt]

Niemcy: Hertha Berlin [+3 pkt]

Polska: Wisła Kraków [+8 pkt]

Rosja: Tom Tomsk [+2 pkt]

Szwajcaria: FC Schaffhausen [+2 pkt]

Włochy: Juventus Turyn [+1 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Wisła Kraków, 1/8 finału, 0:2 i 0:1 z Interem Mediolan; out

 

Puchar UEFA:

-

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Polska [1461], 2. Anglia [1240], 3. Brazylia [1210]

Odnośnik do komentarza

W dniu pierwszego kwietnia byliśmy zwarci i gotowi na wyjazd do Berlina, a w naszych głowach grały wielkie emocje; właśnie dziś mieliśmy w rękach pierwszą piłkę meczową tego sezonu, zaś zwycięstwo nad miejscowym Unionem niezależnie od wyników pozostałych spotkań zapewniało nam upragniony awans do drugiej ligi. Przez przerwę reprezentacyjną Guyt wyszedł z siebie, by jak najszybciej uporać się z wielkim guzem na czole, co ostatecznie mu się udało, ale i tak postanowiłem dać Holendrowi odpocząć i wrócić do siebie na pozostałe potyczki. W jego miejsce pierwszy raz od początku zagrać miał Cárdenas, gdyż do tej pory prawdziwej szansy jeszcze nie dostał.

 

Doskonale wiedzieliśmy, o co toczy się gra, więc momentalnie zaatakowaliśmy gospodarzy tak, jak robiliśmy to jesienią. W 2. minucie Frank po żołniersku ukrócił próbę kontry ze strony Unionu, posłał piłkę na połowę rywali, a tam przejął ją Gonzalo, przeszedł Kerna i strzałem po ziemi na dalszy słupek przybliżył nas do drugiej ligi. Berlińczycy robili co tylko mogli, by nie złamać się szybko straconym golem, bowiem walczyli rozpaczliwie o wyjście ze strefy spadkowej i ambitnie rzucili się do ataków. W tej fazie meczu ujawniła się wada naszej linii defensywnej, a konkretniej Franka, który ku mojemu zaskoczeniu miał dziś spore problemy z ustawianiem się i często dawał się wyciągać ze swojej pozycji, co niepokojąco przypominało mi moje poprzednie kluby. Miałem nadzieję, że to tylko jeden słabszy mecz w jego wykonaniu.

 

Szukanie drugiego gola nieszczególnie nam szło, ale w 24. minucie pomógł nam Barbosa zagraniem ręką w szesnastce; do piłki podszedł Cárdenas, lecz całkowicie zepsuł próbę, uderzył wprost w Carrizo i póki co mógł zapomnieć o kolejnych szansach z jedenastu metrów. Martwiłem się, że ten błąd może nas sporo kosztować, ale na szczęście osiem minut później wywalczyliśmy rzut rożny, Seitz wrzucił w pole bramkowe, Gonzalo przeskoczył Krzysztofa Maziarza i uderzył z główki, a piłka po rękach Carrizo trafiła w stojącego na linii bramkowej Sebastiana Stahla, który pechowo zaliczył swojaka, ale słusznie, bo dla nas.

 

Radość w naszych szeregach zaburzona została w 36. minucie, kiedy niefrasobliwość Franka w końcu doprowadziła do nieszczęścia, Matthias wybiegł do Meiera, a ten od razu zagrał w lukę do Addo, który pokonał Kantégo. Po numerach naszego defensora w tym spotkaniu jego szanse na zachowanie miejsca w wyjściowej jedenastce w drugiej lidze znacząco zmalały.

 

Szczęśliwie ten szkolny błąd nie zdążył odbić się nam czkawką, ponieważ już w 40. minucie Montanari po efektownym rajdzie lewym skrzydłem wrzucił w pole karne, tam piłkę zgasił Gonzalo i efektowną serią zwodów oszukał Kerna, po czym przełożył na prawą nogę i rąbnął w okienko, zdobywając najładniejszą bramkę meczu. Po przerwie było już dużo brzydziej, Union zaostrzył grę, co kosztowało nas skręconą kostkę Rosego, my zaś broniliśmy korzystnego wyniku, więc kibice obejrzeli 45 minut kopaniny. Ale nie przejęliśmy się tym zbytnio, ponieważ końcowy gwizdek sędziego Oswalda zabrzmiał jak niebiańska muzyka...

 

Tak, to nie jest Prima Aprilis! Po czterech sezonach banicji w Regionallidze i nieudolnych rządach poprzedników, Rot-Weiss Essen nareszcie powróciło do 2.Bundesligi! Zawodnicy Unionu w smętnych nastrojach snuli się po murawie, niektórzy z nich ruszyli w kierunku szatni, a ja tymczasem wszedłem na murawę, dołączyłem do moich podopiecznych w trzecich zestawach czarnych trykotów i ruszyliśmy pod trybunę, na której mieścił się sektor przyjezdnych, po czym radosnymi wiwatami podziękowaliśmy ryczącym dwu tysiącom naszych wiernych fanów z ekipy wyjazdowej za doping, dedykując im nasz awans.

 

Jestem Mr. Ralf, rozwiązuję problemy.

01.04.2023, Stadion Alte Försterei, Berlin, widzów: 6248

RLN (27/34) Union Berlin [17.] – Rot-Weiss Essen [1.] 1:3 (1:3)

 

2' Gonzalo 0:1

24' D. Cárdenas (RWE) nw.rz.k.
32' S. Stahl 0:2 sam.

36' S. Addo 1:2

40 Gonzalo 1:3

 

Rot-Weiss Essen: B.Kanté 8 – S.Kuhn 7, M.Frank 8, T.Ebner 8, D.Weller 8 – T.Seitz 7, M.Rose 8 (78' S.Hoeneß 7), D.Cárdenas 7 (63' Ch.Hoffmann 7), E.Parlato 8 – Gonzalo 8 (72' Ch.Kulmer 6), A.Montanari 8

 

GM: Gonzalo (N, Rot-Weiss Essen) - 8

Odnośnik do komentarza

Gramy do końca. A przynajmniej takie jest moje założenie; zobaczymy, jakie podejście zaprezentują sami zawodnicy. Na pewno ktoś rzadziej ogrywany zagra, ale znaczących rewolucji typu wystawianie samych rezerwowych nie przewiduję.

 

Dobrze byłoby utrzymać formę i wejść do 2.Bundesligi w jak najlepszym stylu, zamiast odpuszczać końcówkę po zapewnieniu awansu.

Odnośnik do komentarza
  • Makk przypiął ten temat
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...