Skocz do zawartości

Cień wielkiej trybuny


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Byle nie zaczęła i defensywa.

 

-----------------------------------------------

 

Trzecia faza eliminacyjna Ligi Mistrzów miała być już zadaniem z gatunku ekstremalnych. Zwłaszcza, gdy na rozgrzewce zobaczyłem skład Lazio, w którym intensywnie rozgrzewali się tacy gracze, jak Iaquinta, Heinze, czy bramkarz Júlio César, zrozumiałem, że każdy inny wynik, niż pewna wygrana gości, będzie sensacją.

 

By na poważnie myśleć o sprawieniu niespodzianki, w Gratkorn trzeba było przede wszystkim zagrać na zero z tyłu, by Lazio nie uzyskało przewagi w golach wyjazdowych. Sztuka ta udawała się nam przez całe cztery minuty, po których przy rzucie rożnym dla rzymian, na piątym metrze błąd popełnili Boucansaud i Monterosso, którzy w rezultacie się ze sobą zderzyli, a skorzystał na tym Todorow, dając gościom szybkie prowadzenie. Nasz francuski obrońca grał z resztą tak niepewnie i zwyczajnie słabo, że zdjąłem go już po dwudziestu minutach. Nie zmieniało to jednak faktu, że Lazio rozgrywało piłkę jak po sznurku, a w 29. minucie rozczarował Rozehnal, już po zażegnaniu niebezpieczeństwa niepotrzebnie podkładając nogę Iaquincie tuż przed polem karnym, w rezultacie czego sam poszkodowany z rzutu wolnego pewnie podwyższył na 0:2.

 

W drugiej połowie miałem nieco ograniczone pole manewru, bo do przerwy miałem już wykorzystane dwie zmiany, usuwając z boiska najsłabsze elementy – w 32. minucie jako drugi do szatni zszedł Müller. Teraz Lazio skupiło się na utrzymaniu wyniku, co umożliwiło nam szukanie kontaktowego gola. Być może by się nam udało, tyle że najpierw w 56. minucie przy szybkiej kontrze powracający po urazie Salmutter za wcześnie podawał do Raffaello, a chwilę później sędzia nie pozwolił nam zdobyć gola, gdy przy trafieniu Davide odgwizdał spalonego, choć nawet na powtórce wyraźnie było widać, że w momencie podania Włoch miał przed sobą dwóch obrońców i bramkarza. W tej sytuacji nic więcej nie zdziałaliśmy i nasze marzenia o fazie grupowej prysły niczym bańka mydlana.

05.08.2009, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 1991; TV

LM 3R Kw (1/2) FC Gratkorn [AUT] - Lazio Rzym [iTA] 0:2 (0:2)

 

4' I. Todorow 0:1

29' V. Iaquinta 0:2

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 6 – M.Zerka 6, F.Boucansaud 5 (23' F.Mantigou 6), D.Rozehnal 7, F.N'Ganga 7 – M.Müller 5 (32' Ch.Jallet 6), R.Wissink 7, A.Grauss 7, A.Troisi 7 – K.Salmutter 7 (73' N.Pozzi 6), D.Raffaello 7

 

GM: Vincenzo Iaquinta (N, Lazio Rzym) - 8

Odnośnik do komentarza

Trudno, żeby na stadionie mieszczącym 2000 widzów zjawiały się tłumy.

 

------------------------------------------------

 

W wolnej chwili zatwierdziłem dwa wypożyczenia wystawionych na listę transferową zawodników – Patrick Meyer na rok przeniósł się do drugoligowego Altach, zaś Markus Gsellmann ponownie zasilił szeregi Wiener Sportklub.

 

 

Skoro nasze szanse na awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów przepadły niemal bezpowrotnie, trzeba było skupić się na lidze, w której zaczynaliśmy śrubować serię meczów bez zwycięstwa, koszmarnie rozpoczynając marsz ku obronie tytułu. Po nie najlepszym występie przeciwko Lazio ze składu wypadli Boucansaud z Müllerem, zastąpieni odpowiednio Jalletem i Doganem. I tym razem szansa na przełamanie niemocy była co najmniej dogodna, bo ostatnim razem Sturm Graz ograliśmy bez większego wysiłku.

 

Również teraz przez większość meczu nie mieliśmy problemu z rozstawianiem gości po kątach. Najpierw Raffaello zmusił Szamotulskiego do maksymalnego wysiłku, Sturm odpowiedział strzałem w słupek, ale w 35. minucie Grauss ściągnął na siebie dwóch rywali i puścił Troisiego lewym skrzydłem, a centrę Alessandro na gola zamienił Salmutter, dając nam pierwsze w sezonie prowadzenie w meczu. Jeszcze chwilę przed przerwą Raffaello efektowną ruletką minął przeciwnika, następnie Salmutter zszedł z piłką w pole karne i wysunął do nadbiegającego Graussa, który zgubił krycie i pewnie podwyższył na 2:0.

 

Parę minut po przerwie nadal nie spuszczaliśmy z tonu i w 51. minucie Zerka przerzucił grę na skrzydło do Troisiego, ten zaś wykonał kopię akcji z pierwszej połowy, po której Raffaello podbił piłkę na nogę Salmuttera i Klaus po raz drugi pokonał Szamotulskiego. Zdawało się, że spokojne zwycięstwo mamy w kieszeni i mało brakowało, byśmy się na tym przejechali. Od jakiegoś czasu rozczarowywał mnie Monterosso – dziesięć minut przed końcem Marco dał się pokonać Krugłowowi z rzutu wolnego z ponad 25. metrów, podyktowanego za faul Rozehnala, a pięć minut później do przodu bezmyślnie wyszedł Jallet i André w luce po nim dziecinnie łatwo pokonał Monterosso leciutkim strzałem przy krótkim słupku. Fatalna końcówka skutecznie zatarła dobre wrażenie z całego spotkania, zamiast pewnego, mieliśmy jedynie uratowane zwycięstwo, a w szatni ograniczyłem się tylko do podania ręki strzelcom bramek i ostrzegawczego zmierzenia wzrokiem całej reszty.

12.08.2009, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 704

TB (4/36) FC Gratkorn [9.] - Sturm Graz [3.] 3:2 (2:0)

 

35' K. Salmutter 1:0

45' A. Grauss 2:0

51' K. Salmutter 3:0

81' D. Krugłow 3:1

86' André 3:2

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 7 – M.Zerka 7, Ch.Jallet 7, D.Rozehnal 8, F.N'Ganga 7 – M.Dogan 7, R.Wissink 7, A.Grauss 8 (75' P.Kubiček 6), A.Troisi 7 – K.Salmutter 8 (79' N.Pozzi 6), D.Raffaello 8 (67' R.Wemmer 6)

 

GM: Klaus Salmutter (OP/N Ś, FC Gratkorn) - 8

Odnośnik do komentarza

Trzy dni później bez żadnych zmian w składzie pojechaliśmy do Leoben, gdzie mogliśmy poprawić naszą pozycję ligową w starciu z miejscową drużyną. Zgodnie z moimi przewidywaniami DSV nie postawiło nam poprzeczki zbyt wysoko, w rezultacie czego już w 7. minucie Rozehnal dalekim wybiciem rozpoczął nasz kontratak, Raffaello sprytnie wypuścił Salmuttera sam na sam z Knallerem, po czym Klaus przebiegł z piłką prawie pół boiska i strzałem po ziemi na dalszy słupek otworzył wynik spotkania. Do końca pierwszej połowy mieliśmy jeszcze parę okazji na podwyższenie rezultatu, ale Salmutter dwukrotnie nie trafił w bramkę, a mocne uderzenie Graussa z klasą wybronił golkiper.

 

W efekcie na drugiego gola trzeba było czekać do 52. minuty – wtedy Troisi wznawiał grę z autu, N'Ganga dośrodkował spod linii bocznej, a na piątym metrze Wissink musnął piłkę głową, zmieniając tor jej lotu o tyle, że Knaller nie miał szans sięgnąć futbolówki i prowadziliśmy 2:0. W końcówce raz jeszcze Monterosso potwierdził moje odczucia, jakoby w jego grze pojawiało się coraz więcej nonszalancji, gdy w 84. minucie po wycofaniu Ehrehreicha tak długo bawił się piłką na 35. metrze, że w końcu zabrał mu ją Josephs i odesłał do pustej bramki. Znowu kończyliśmy mecz nerwowo, a ja rozważałem ostrzegawcze posadzenie naszego golkipera na jedno spotkanie, natomiast do rezerw relegowałem Ehrenreicha, który był już chyba za słaby na austriacką ekstraklasę.

15.08.2009, Stadion Donawitz, Leoben, widzów: 585

TB (5/36) DSV Leoben [8.] - FC Gratkorn [7.] 1:2 (0:1)

 

7' K. Salmutter 0:1

52' R. Wissink 0:2

84' J. Josephs 1:2

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 7 – M.Zerka 7, Ch.Jallet 8, D.Rozehnal 7, F.N'Ganga 7 – M.Dogan 7 (71' M.Ehrenreich 5), R.Wissink 8 (80' R.Wemmer 6), A.Grauss 7, A.Troisi ŻK 8 – K.Salmutter 8, D.Raffaello 7 (64' N.Pozzi 6)

 

GM: Rogier Wissink (P Ś, FC Gratkorn) - 8

Odnośnik do komentarza

@Morpheus,

Otwarta gra przeciwko lepszemu o co najmniej dwie klasy rywalowi na jego terenie to samobójstwo. Nie zamierzam przegrać dwucyfrowo.

 

@Maniek_ZKS,

Jest dokładnie tak, jak napisali przed momentem Feno i PiotruH - o fazę grupową trzeba będzie jeszcze zagrać w tzw. Pierwszej rundzie; mam tylko nadzieję, że nie przeciwko żadnej barykadzie. A propos, za czasów Pucharu UEFA zawsze uważałem, że powinna to być po prostu "trzecia runda kwalifikacyjna", bo właściwe rozgrywki to dla mnie dopiero faza grupowa.

 

Zaś co do pytania o moje plany, to wszystko zależy od tego, jak będziemy się prezentować i jak będą wyglądać nasze występy w pucharach. Martwi mnie jednak, że w pewnym momencie może nas zatrzymać mizerny stadionik, bo prezes uparcie twierdzi, że gra dla 2000 widzów w zupełności nam wystarcza. Nie przekonał go nawet księgowy, któremu postawiłem skrzynkę irlandzkiej, by trochę go pomęczył.

Odnośnik do komentarza

19 sierpnia na Stadio Olimpico w Rzymie przystępowaliśmy do naszego ostatniego w tym sezonie meczu, w którym na rękawach naszych koszulek widniały wzory białych piłek z ciemnymi gwiazdami, będące symbolem Ligi Mistrzów. Do Włoch nie poleciał z nami Dogan, który w starciu z Leoben uszkodził sobie nadgarstek, a ja zdecydowałem sprawdzić na skrzydle Esposito.

 

Lazio najpewniej zdecydowało bronić bezpiecznej zaliczki z pierwszego meczu, bo wyszło na nas nieco bardziej defensywnym ustawieniem, ale i tak ponownie szybciutko straciliśmy gola, gdy w 6. minucie gospodarze ruszyli z szybkim kontratakiem, a nasza obrona skrupulatnie nie interesowała się Iaquintą, który wobec tego wywołał wrzawę radości wśród morza kibiców w błękitnych barwach. Po kolejnym kwadransie, w trakcie którego nie potrafiliśmy sklecić składniejszej akcji, Włosi po raz drugi rozpoczęli kontrę, długie podanie do przodu otrzymał Iaquinta, który zaskakująco łatwo poradził sobie z Zerką, a następnie uderzeniem z bardzo ostrego kąta zaaplikował gola coraz bardziej rozczarowującemu z meczu na mecz Monterosso. Dobrą wiadomością było to, że Iaquinta nie strzelił nam już więcej goli, bo tuż przed przerwą opuścił boisko z urazem, zaś złą, że Gratkorn wciąż dalekie było choćby zbliżenia się do sytuacji, którą można byłoby określić mianem groźnej.

 

Po przerwie pewni awansu rzymianie oszczędzali siły, dzięki czemu częściej byliśmy przy piłce i parę razy udało nam się podjechać pod bramkę Júlio Césara, ale oczywiście bez powodzenia. Tak oto zakończyliśmy występy w eliminacjach do Ligi Mistrzów, a teraz trzeba było trzymać kciuki za pomyślne losowanie par Pucharu UEFA.

19.08.2009, Stadio Olimpico, Rzym, widzów: 30 102; TV

LM 3R Kw (2/2) Lazio Rzym [iTA] - FC Gratkorn [AUT] 2:0 (2:0) [aggregate: 4:0]

 

6' V. Iaquinta 1:0

20' V. Iaquinta 2:0

45' V. Iaquinta (LR) ktz.

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 6 – M.Zerka 7, Ch.Jallet 8, D.Rozehnal 7, F.N'Ganga 7 – V.Esposito 6 (79' P.Kubiček 7), R.Wissink 7, A.Grauss 7, A.Troisi 6 (46' L.Malouda 7) – K.Salmutter ŻK 6 (64' R.Wemmer 7), D.Raffaello 7

 

GM: Karl Svensson (LB, O Ś, Lazio Rzym) - 8

Odnośnik do komentarza

Dwumecz z Lazio wyraźnie pokazał, ile brakuje nam do europejskich średniaków, więc tym bardziej byłem zdumiony imponującą lojalnością ze strony naszych kluczowych zawodników. Sielanka jednak nie mogła trwać wieczność, i tak utrzymywała się niesamowicie długo, więc krótko po powrocie z Rzymu średni humor miał Troisi, a gdy w końcu wydusił z siebie, że szanuje klub, ale rozwinąć się piłkarsko mógłby tylko w silniejszym zespole, wszystko było jasne. Potrafiłem Alessandro zrozumieć, sam jak dotąd bezskutecznie przekonywałem zarząd o konieczności sukcesywnego inwestowania w rozrost klubu, jednakże spróbowałem jeszcze raz wyjaśnić Włochowi, że moim celem jest sprawienie, by Gratkorn stało się miejscem, w którym mógłby realizować swoje marzenia. Choć Troisi wyraźnie się uspokoił, wiedziałem, iż było to tylko doraźne załagodzenie sytuacji i niebawem problem powróci ze zdwojoną siłą.

 

W tej sytuacji mój humor pogorszył się jeszcze bardziej, gdy w czwartek ogłoszone zostały wyniki losowania pierwszej rundy Pucharu UEFA, o których telefonicznie poinformował mnie nasz przedstawiciel na oficjalnej ceremonii UEFA-y. Trafiliśmy niestety na Borussię Mönchengladbach, która dzięki swojej solidności miała pełne prawo być określana mianem barykady. Co prawda mogliśmy wdepnąć gorzej, bo na Real Madryt lub AS Romę, ale bez wątpienia z austriackich klubów los okazał się dla nas najmniej łaskawy.

 

Później musiałem na chwilę oderwać się od nadzorowania treningów i zająć rozesłaniem moich pierwszych w karierze powołań na zgrupowanie reprezentacyjne. Jako selekcjoner reprezentacji Austrii zaczynałem z tzw. grubej rury, bo od arcyważnych spotkań eliminacyjnych z Finlandią oraz Macedonią, i to od razu wyjazdowych. Nie mając dotychczas styczności z kadrą, zdecydowałem powołać zawodników, na jakich stawiał mój poprzednik, dowołując do nich jedynie bramkarza Macho oraz debiuitanta Andreasa Lasnika.

 

Bramkarze:

– Jürgen Macho (31 l., BR, 1.FC Kaiserslautern; 15/0);

– Alexander Manninger (32 l., BR, SV Salzburg; 22/0);

– Ramadan Özcan (25 l., BR, Alavés; 10/0 U-21).

 

Obrońcy:

– Martin Stranzl (29 l., O PŚ, VfB Stuttgart; 44/2);

– Andreas Ibertsberger (27 l., O PL, DBP L, SC Freiburg; 11/1);

– Ronald Gercaliu (23 l., O LŚ, AC Milan; 22/0);

– Christian Schilling (28 l., O LŚ, DP, SV Mattersburg; 1/0);

– Emanuel Pogatetz (26 l., O LŚ, P L, Middlesbrough; 38/1);

– Daniel Gramman (22 l., O Ś, Rapid Wiedeń; 1/0);

– Gernot Sick (30 l., O Ś, DP, GAK Graz, 2/0);

– Joachim Standfest (29 l., O/DBP/P PL, GAK Graz; 24/0);

– Markus Katzer (29 l., O/DBP/P L, Rapid Wiedeń; 15/0).

 

Pomocnicy:

– Thomas Eder (28 l., DP, SV Salzburg; 6/0);

– Paul Scharner (29 l., DP, Cagliari; 36/6);

– Thomas Prager (23 l., P PŚ, Twente Enschede; 12/0);

– Dursun Karatay (24 l., OP PL, Leed United; 6/0);

– Wolfgang Mair (29 l., OP PŚ, N Ś, SV Salzburg; 12/1);

– Adrianinho (29 l., OP LŚ, FC Pasching; 16/2);

– Andreas Ivanschitz (25 l., OP LŚ, SV Salzburg; 27/2);

– Andreas Lasnik (25 l., OP LŚ, N, Guingamp; 20/6 U-21);

– Besian Idrizaj (21 l., OP/N Ś, FC Liverpool; 11/1);

 

Napastnicy:

– René Gartler (23 l., N, SV Ried; 5/1);

– Roland Linz (28 l., N, Charleroi; 24/5);

– Christoph Mattes (21 l., N, Heerenveen, 12/3 U-21);

– Daniel Sikorski (21 l., N, Bayern Monachium, 6/1);

– Roman Wallner (27 l., N, FC Schaffhausen; 30/7).

Odnośnik do komentarza
  • Makk przypiął ten temat
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...