Skocz do zawartości

Królowie Londynu


Lucas07

Rekomendowane odpowiedzi

Artur ma już 35. lat i "Święci" latem zainwestowali ponad 11. milionów funtów na Australijczyka z Club Brugge, Matthewa Ryana.

---

Drugi raz z rzędu otrzymałem nagrodę dla Polskiego Managera Roku.

 

Ten niezwykle udany dla wszystkich związanych z Tottenhamem ludzi kończyliśmy starciem z osiemnastym aktualnie Blackburn. Przed tym beniaminkiem trudne zadanie utrzymania się w lidze i z pewnością do samego końca będzie nerwowo w drużynie prowadzonej przez Gary’ego Bowyera. Na pewno dużo zależeć będzie od dyspozycji aktualnego wicelidera klasyfikacji strzelców Jordana Rhodesa. Szkot zdobył już szesnaście bramek i to na jego barkach spoczywa ofensywna gra Rovers.

 

Tym razem chciałem uniknąć powtórki z pojedynku z Southamptonem i od samego startu wyraźnie przeważaliśmy. Pierwszą sytuację zmarnował Christian Eriksen, ale po kilku chwilach takiego błędu nie popełnił już Erik Lamela i zasłużenie prowadziliśmy. Bardzo ładną asystę zaliczył wówczas Jordan Henderson. Niestety w osiemnastej minucie murawę opuścić musiał Sandro. Oby jego uraz nie okazał się poważny, bo to zawodnik wykonujący mnóstwo ciężkiej, choć często niedocenianej pracy na boisku. Mimo tego osłabienia nie rezygnowaliśmy ze swojego ofensywnego nastawienia i jeszcze przed przerwą drugie trafienie zaliczył Lamela, któremu teraz dograł skutecznie Batshuayi. Po przerwie również byliśmy zespołem lepszym, ale przez dłuższy czas bramka Jake’a Keana była jak zaczarowana. W końcu to jednak sam Anglik wpakował piłkę do siatki i odnotował bramkę samobójczą. Asystę w tej dziwnej sytuacji zaliczył Lamela. W końcówce goście oddali swój jedyny celny strzał, a Jordanowi Rhodesowi udało się pokonać Hugo Llorisa. Ostatecznie z zakończenia tego roku byłem jednak zadowolony i miałem nadzieję, że w kolejnym również uda nam się osiągnąć tak wiele sukcesów.

 

W niebieskiej części Manchesteru ciągle kryzys, a City tym razem poległo u siebie z Southamptonem.

 

30.12.2015, White Hart Lane, Londyn
Frekwencja: 34,955
Premiership [18/38]

 

Tottenham [1] – [18] Blackburn 3:1 (2:0)

 

1:0 – Erik Lamela 7’
2:0 – Erik Lamela 30’
3:0 – Jake Kean sam. 70’
3:1 – Jordan Rhodes 79’

 

Lloris 6.9 – Walker 6.7, Alvarez Balanta 7.1, Caulker 6.9, Alex Sandro 7.1 – Sandro 6.7 (18’ Thorne 6.8) – Henderson 7.4, Ward-Prowse 7.0 (64’ Hughes 6.7) – Lamela 9.3, Eriksen 7.0 – Batshuayi 7.3 (64’ Volland 6.7)

 

MVP: Erik Lamela (Tottenham) – 9.3 (dwa gole oraz asysta)

Odnośnik do komentarza

Już siódmy raz z rzędu Złotą Piłkę otrzymał Leo Messi. Argentyńczyk wyprzedził Cristiano Ronaldo oraz swego klubowego kolegę Neymara. Identycznie wyglądała czołowa trójka podczas wręczania FIFA Ballon d’Or. Europejskim Złotym Chłopcem został Augistin Allione z Valencii. Tak natomiast prezentuje się jedenastka roku:

 

Neuer – Ramos, Hummels, Doria, Alaba – Sneijder, Isco – Messi, Aguero, Neymar – Ronaldo
Ławka: Casillas, Bonucci, Lahm, Hazard, Lamela, van Persie, Higuain

 

Trochę dziwi to pomijanie moich podopiecznych w roku, w którym sięgnęliśmy po Ligę Mistrzów, mistrzostwo Anglii czy Klubowe Mistrzostwo Świata. Szczególnie jeśli wziąć pod uwagę zeszłoroczne plebiscyty i znakomite indywidualne rezultaty Erika Lameli, który teraz znalazł się tylko na ławce dla rezerwowych.

 

Niestety uraz Sandro okazał się bardzo poważny. Brazylijczyk zerwał mięsień łydki i czekają go aż cztery miesiące przerwy od gry w futbol.

 

Nowy 2016. rok rozpoczynaliśmy od starcia w Pucharze Anglii z drugoligowym Charltonem. Postanowiłem dać odpocząć wielu podstawowym zawodnikom, a to spotkanie to chyba najważniejszy test dla Thorne’a, który ma szansę na sporą liczbę minut dzięki kontuzji Sandro.

 

Naprawdę ciężko opisać to spotkanie, ponieważ dominowaliśmy od pierwszej do ostatniej minuty. Stworzyliśmy sobie sporo sytuacji, a część z nich była po prostu wyśmienita, lecz brakowało nam jednego, skuteczności. Ostatecznie zremisowaliśmy bezbramkowo na White Hart Lane z niżej notowanym rywalem, a powinniśmy wysoko i pewnie zwyciężyć. Wieloma dobrymi interwencjami popisał się Owain fon Williams i podopieczni Micka McCarthy’ego będą mieli okazje na lepsze zaprezentowanie się w powtórkowym meczu, już na własnym obiekcie.

 

03.01.2016, White Hart Lane, Londyn
Frekwencja: 36,310
FA Cup trzecia runda

 

Tottenham – Charlton 0:0 (0:0)

 

Smithies 6.9 – Clyne 6.9, Alvarez Balanta 6.7, Shawcross 6.9, Walker 7.3 – Thorne 6.8 – McCarthy 6.7 (64’ Ward-Prowse 6.7), Hughes 6.9 – Bowyer 6.5, Townsend 6.5 (64’ Eriksen 6.6) – Batshuayi 6.4 (64’ Volland 6.7)

 

MVP: Kyle Walker (Tottenham) – 7.3

Odnośnik do komentarza

Szczerze mówiąc to kilku rezerwowym się to nawet przyda :D. Szczególnie że dość wcześnie odpadliśmy z CoC w tym roku :). Dodam tylko, że powoli zaczyna mi się nudzić, sądziłem że gra Tottenhamem będzie mimo wszystko trudniejsza, bo rywale przecież potężni. W tym roku nadzieje robił Manchester City, ale obecnie seryjnie tracą punkty i na półmetku rozgrywek mogę zaryzykować, że spokojnie obronimy tytuł. Kusi mnie zaczęcie od początku Dundee United, bo mają całkiem fajną kadrę (Gauld, Mackay-Steven i Souttar), a Celtic ciężko będzie przeskoczyć, później wrócą Rangersi no i Szkotami powinno być ciężko o szybki sukces w Europie lub ewentualnie w tej karierze po sezonie nowego klubu poszukać. Może mi jednak przejdzie i na kolejny sezon też zostanę na WHL, nowym WHL :D.
---

W środku tygodnia rozgrywaliśmy zaległe spotkanie Premier League z Fulham. Ewentualna wygrana pozwoli nam zwiększyć przewagę nad Manchesterem City oraz Chelsea do dwucyfrowej liczby punktów. Miejsce Sandro jako najbardziej cofniętego pomocnika zajął Jordan Henderson, a dzięki temu do jedenastki wskoczył Will Hughes.

 

Nie mogliśmy pozwolić sobie na wpadkę i zmarnowanie szansy na odskoczenie głównym rywalom w walce o tytuł, więc od pierwszej minuty ruszyliśmy do ofensywy. Początkowo brakowało nam jednak pomysłu na rozbrojenie defensywy rywali oraz szczęścia. Jamie MacDonald dobrze poradził sobie z uderzeniami Hughesa oraz Lameli, a próba Gintera została w ostatniej chwili zablokowana. Erik miał jeszcze jedną okazję, ale wówczas nie trafił nawet w światło bramki strzeżonej przez Szkota. Dopiero w końcówce udało nam się dopiać swego i Argentyńczyk zaliczył wówczas asystę, a do siatki trafił Will Hughes. Tuż po przerwie na 2:0 podwyższył James Ward-Prowse i od tego momentu grało nam się już o wiele łatwiej. Gospodarze obudzili się dopiero w końcówce, lecz pojedynki z Llorisem przegrali zarówno Scott Parker jak i Kostas Mitroglou. Odnieśliśmy cenne zwycięstwo bez większego wysiłku.

 

06.01.2015, Craven Cottage, Londyn
Frekwencja: 25,700
Premiership [19/38]

 

Fulham [17] – [1] Tottenham 0:2 (0:1)

 

0:1 – Will Hughes 38’
0:2 – James Ward-Prowse 51’

 

Lloris 6.9 – Walker 7.2 (73’ Thorne 6.7), Ginter 6.9, Caulker 6.9, Alex Sandro 7.3 – Henderson 6.8 – Ward-Prowse 7.4, Hughes 7.4 (73’ McCarthy 6.7) – Lamela 6.8, Eriksen 6.6 (73’ Bowyer 6.7) – Volland 6.8

 

MVP: Scott Parker (Fulham) – 8.5

 

 

8hag.jpg

 

Odnośnik do komentarza

Myślę że nie jest tak tragicznie. Na 22. zawodników mam 12. Anglików i jednego Irlandczyka. Chciałbym oczywiście więcej, ale nie jest łatwo, bo Manchester nie chciał nawet negocjować sprzedaży Phila Jonesa, a Luke Shaw konsekwentnie odrzucał oferty i nawet nie podchodził do negocjacji. Do tego nie chciałem sprzedawać części obcokrajowców, którzy już tu byli na starcie (Lloris, Sandro, Lamela, Eriksen) i w sumie tylko pięciu obcokrajowców sprowadziłem (dwóch oś, jednego ol i dwóch nś), bo po prostu nie było kandydatów prezentujących odpowiedni poziom lub nie dało się ich sprowadzić na WHL.

Dundee to tylko taka luźna myśl, na razie pewne jest to, że ten sezon dogrywam w Spurs.
---

Trzy dni później podejmowaliśmy na własnym obiekcie Everton. Drużyna z Goodison Park to zespół borykający się ze sporymi problemami. Roberto Martinez w pierwszym roku swojej pracy dokonał rzeczy niesamowitej i sięgnął po mistrzostwo Anglii. W kolejnym sezonie było już znacznie gorzej, ale „The Toffees” awansowali przecież do półfinału Champions League. Teraz spisują się jednak katastrofalnie i znajdują się tuż nad strefą spadkową, a dziennikarze rozpoczęli spekulacje o zwolnieniu Hiszpania z zajmowanego stanowiska.

 

Pierwsza połowa nie była dobra w naszym wykonaniu, a można nawet zaryzykować tezę, że to prawdziwa tragedia. Spisywaliśmy się fatalnie i wręcz nie istnieliśmy na boisku. Przyjezdni chętnie to wykorzystali, a dobił nas gracz, którego latem oddałem do Evertonu i mógł być to błąd. Harry Kane jako jeden z niewielu na Goodison Park po prostu nie zawodzi. Było to jego trafienie numer dwanaście w lidze, a zaliczył również siedem asyst i należy do jednego z liderów drużyny Martineza. Asystował mu Mirallas, który przeprowadził efektowny rajd na skrzydle. Nie podziałało to na nas jednak jako zimny prysznicz, motywujący do poprawy swej gry. To goście przeważali, a Kane mógł nawet drugi raz pokonać Llorisa, ale tym razem z tego starcia to Francuz wyszedł zwycięsko. Przebudziliśmy się dopiero po przerwie, chociaż początkowo brakowało trochę szczęścia, ponieważ Howard kapitalnie obronił próbę Batshuayia, a w słupek trafił Lamela. Do wyrównania doprowadziliśmy dopiero w 74. minucie, gdy w pole karne znakomicie dograł Alex Sandro, a całą akcję zamknął nasz mistrz asystowania, James Ward-Prowse. Zwyciężyć jednak nie potrafiliśmy i ostatecznie podzieliliśmy się z Evertonem punktami.

 

09.01.2016, White Hart Lane, Londyn
Frekwencja: 35,269
Premiership [20/38]

 

Tottenham [1] – [16] Everton 1:1 (0:1)

 

0:1 – Harry Kane 12’
1:1 – James Ward-Prowse 74’

 

Lloris 7.3 – Walker 6.6, Alvarez Balanta 6.5 (74’ Ginter 6.7), Caulker 6.9, Alex Sandro 7.3 – Henderson 6.6 – Ward-Prowse 7.6, Hughes 6.8 (56’ Volland 6.7) – Lamela 6.7, Eriksen 6.7 – Batshuayi 6.5

 

MVP: James Ward-Prowse (Tottenham) – 7.6 (gol)

Odnośnik do komentarza

Prof, może i słabe, ale tak było :D. Z Southamptonem się dogadywałem, ale Shaw nie chciał negocjować kontraktu, za karę sobie nogę złamał ;). Jonesa United nawet nie chciało sprzedać, a napastnika klasowego po prostu nie ma (Rooney już wiekowy i trochę nie ten typ, a Welbeck i Sturridge zbyt słabi w FM).
Feno, los figlarz :D.
Brachu, Artur zagrał jeden mecz w lidze i osiem w rezerwach/sparingach. Aktualnie jest trzecim bramkarzem, bo więcej meczów w rezerwach ma Gazzaniga i on częściej siedzi też na ławce "Świętych". Boruc ma jeszcze dwa lata kontraktu :-k.

---

Byliśmy blisko zakontraktowania za darmo Eugena Konoplyanki, który mógłby dołączyć do nas po sezonie dzięki jego wygasającej umowie z Dnipro. Ze względu na coraz bardziej wymagających fanów, którzy z niechęcią odnoszą się do transferów obcokrajowców w ostatniej chwili jednak zrezygnowałem ze sprowadzenia ukraińskiego skrzydłowego.

 

Czekał nas powtórkowy mecz z Chartlonem w FA Cup. Na The Valley również postanowiłem dać szansę zmiennikom i miałem nadzieję, że tym razem popiszą się większą skutecznością niż na White Hart Lane.

 

Tym razem stwarzanie dogodnych sytuacji nie przychodziło nam z taką łatwością jak w pierwszym starciu. Zaczęliśmy zagrażać bramce fon Williamsa dopiero pod koniec pierwszej połowy. Najpierw Hughes dobrze wykonał rzut rożny, ale uderzenie Shawcrossa zatrzymał walijski golkiper. Nie miał on jednak szans kilka chwil później, gdy podanie Townsenda na bramkę zamienił Michy Batshuayi. Po przerwie początkowo lepiej spisywali się gospodarze, a bliski pokonania Llorisa był Danny Verbeek, lecz Holender przymierzył w poprzeczkę. Dalszą grę ułatwił nam jednak Eunan O’Kane, który faulował taktycznie w środku pola i otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Grając z przewagą bardzo szybko podwyższyliśmy na 2:0, gdy Alvarez Balanta skorzystał z wrzutki Hughesa. W końcówce wynik ustalił Joe Gomez, stoper Charltonu niefortunnie przeciął dośrodkowanie Clyne’a i wpakował piłkę do własnej bramki.

 

13.01.2016, The Valley, Londyn
Frekwencja: 27,111
FA Cup trzecia runda

 

Charlton – Tottenham 0:3 (0:1)

 

0:1 – Michy Batshuayi 42’
0:1 – Eunan O’Kane cz/k 61’
0:2 – Eder Alvarez Balanta 62’
0:3 – Joe Gomez sam. 87’

 

Lloris 7.3 – Clyne 7.8, Alvarez Balanta 8.5, Shawcross 7.5, Rose 7.1 (83’ Alex Sandro -) – Thorne 7.0 – McCarthy 6.7, Hughes 7.8 (83’ Ward-Prowse -) – Bowyer 7.0, Townsend 7.0 – Batshuayi 7.4 (83’ Volland -)

 

MVP: Eder Alvarez Balanta (Tottenham) – 8.5 (gol)

Odnośnik do komentarza

Dzięki :).
---

W kolejnej rundzie Pucharu Anglii zmierzymy się z Hull. Czekają nas, więc dwa mecze z rzędu z tym zespołem, ale najpierw graliśmy jeszcze z Sunderlandem. Drużynie Martina Jola spadek raczej nie grozi i zajmują aktualnie jedenaste miejsce w tabeli Premiership, a znakomicie spisuje się sprowadzony przed sezonem Vincent Aboubakar.

 

Początek spotkania na Stadium of Light nie wyglądał zbyt interesująco. Bramce Oscara Ustariego zagroziliśmy dopiero w dwudziestej piątej minucie, ale Argentyńczyk poradził sobie zarówno z uderzeniem Gintera jak i dobitką Alexa Sandro. Z rzutu rożnego dobrze dogrywał wówczas James Ward-Prowse. Od tego momentu wyraźnie już przeważaliśmy, ale niestety prawdziwych cudów dokonywał sprowadzony z Almerii reprezentant Argentyny. W kilku sytuacjach ratowali go również koledzy z linii defensywnej, którzy w ostatniej chwili potrafili blokować nasze uderzenia. Wiele wskazywało na bezbramkowy remis, ale w drugiej części kapitalne prostopadłe podanie w kierunku Vollanda posłał Ward-Prowse. James rozgrywa niesamowity sezon i zaliczył kolejną już asystę, a Kevin wreszcie się przełamał. Było to jego pierwsze trafienie od ponad miesiąca i mam nadzieję, że znów zacznie regularnie zdobyć gole. Gospodarze nie potrafili zagrozić nam nawet w najmniejszym stopniu i zakończyli ten pojedynek bez choćby jednego celnego uderzenia.

 

16.01.2016, The Stadium of Light, Sunderland
Frekwencja: 48,749
Premiership [21/38]

 

Sunderland [11] – [1] Tottenham 0:1 (0:0)

 

0:1 – Kevin Volland 71’

 

Lloris 7.1 – Walker 7.5, Ginter 7.0, Caulker 6.7, Alex Sandro 7.1 – Thorne 6.9 (71’ Hughes 6.6) – Henderson 6.8, Ward-Prowse 8.2 (84’ McCarthy -) – Lamela 6.2, Eriksen 6.7 – Volland 7.1 (71’ Batshuayi 6.7)

 

MVP: James Ward-Prowse (Tottenham) – 8.2 (asysta)

Odnośnik do komentarza

Na prawej mam Walkera oraz Clyne'a, a na lewej jest Rose. Wcześniej grał częściej niż Alex Sandro czy Coentrao, ale ten sezon ciągle kontuzje łapie.
---

We wtorkowy wieczór rozpoczynaliśmy serię dwóch z rzędu pojedynków z Hull. Pierwsze starcie w ramach Premiership rozegrane zostanie na The Cirle, a kilka dni później znów zmierzymy się z nimi na White Hart Lane w walce o awans do kolejnej rundy Pucharu Anglii.

 

Tym razem zabraliśmy się do pracy już od samego początku, a nasi fani mogli cieszyć się ze zdobytej bramki już po trzech minutach. Z Sunderlandem zwycięstwo zapewnił nam Kevin Volland, który skorzystał z zagrania Ward-Prowse’a, a teraz obaj panowie zamienili się rolami i to Niemiec dogrywał Anglikowi. Następnie robiliśmy wszystko, żeby podwyższyć, lecz zabrakło nam precyzji. Na całe szczęście gospodarze nie potrafili nam się przeciwstawić i nie byliśmy zagrożeni, a w końcówce pierwszej połowy Caulker zamienił na gola dośrodkowanie Ward-Prowse’a z kornera. W drugiej części swoje trafienie zaliczył również Volland, a asystował mu wówczas Christian Eriksen. W ostatnim czasie zarówno Duńczyk jak i Lamela nie błyszczą, ale mimo wszystko potrafimy zwyciężać. Ponownie zbyt wiele pracy nie miał Lloris, ale niestety nie opuścił Hull z czystym kontem, ponieważ w końcówce został zaskoczony przez Shane’a Longa.

 

19.01.2016, The Circle, Hull
Frekwencja: 25,406
Premiership [22/38]

 

Hull [10] – [1] Tottenham 1:3 (0:2)

 

0:1 – James Ward-Prowse 3’
0:2 – Steven Caulker 44’
0:3 – Kevin Volland 59’
1:3 – Shane Long 84’

 

Lloris 7.1 – Walker 7.3, Alvarez Balanta 6.9, Caulker 7.4, Alex Sandro 7.3 – Henderson 7.0 – Ward-Prowse 8.2, Hughes 6.9 (58’ McCarthy 6.6) – Lamela 6.7, Eriksen 7.0 (68’ Bowyer 6.7) – Volland 8.2 (59’ Batshuayi 6.6)

 

MVP: James Ward-Prowse (Tottenham) – 8.2 (gol oraz asysta)

Odnośnik do komentarza

Zaledwie trzy dni przed meczem ligowym z Manchesterem City musieliśmy zagrać z Hull w Pucharze Anglii. To jedyne klubowe rozgrywki jakich jeszcze z Tottenhamem nie wygrałem, ale mimo wszystko postanowiłem zaryzykować i dać odpocząć kilku zawodnikom przed niezwykle prestiżową rywalizacją w Premiership.

 

Decyzja o wielu zmianach w podstawowej jedenastce okazała się jednak strzałem w dziesiątkę, ponieważ od samego początku zmiażdżyliśmy przyjezdnych i nie pozostawiliśmy najmniejszych wątpliwości w kwestii tego kto zasługuje na grę w kolejnej rundzie. Świetnie tego dnia dysponowany był Michy Batshuayi. Belg już chwilę po starcie wpisał się na listę strzelców, gdy wykorzystał dośrodkowanie mającego ogromne problemy ze zdrowiem w ostatnim czasie Danny’ego Rose’a. Kilka chwil później Michy znów pokonał McGregora, a tym razem dogrywał mu Townsend. Tuż przed gwizdkiem na przerwę faulowany w polu karnym był Eder Alvarez Balanta, a do jedenastki podszedł właśnie Batshuayi i mógł cieszyć się z klasycznego hat-tricka. W drugiej części tak aktywnie już nie graliśmy i doprowadziło to do zdobycia honorowego trafienia przez gości. Llorisa pokonał Nikica Jelavić, ale nie zmieniło to wiele i bez najmniejszego problemu przeszliśmy do piątej rundy FA Cup.

 

23.01.2016, White Hart Lane, Londyn
Frekwencja: 35,079
FA Cup czwarta runda

 

Tottenham – Hull 3:1 (3:0)

 

1:0 – Michy Batshuayi 4’
2:0 – Michy Batshuayi 17’
3:0 – Michy Batshuayi kar. 45’
3:1 – Nikica Jelavić 65’

 

Lloris 7.4 – Clyne 7.1, Alvarez Balanta 7.6, Shawcross 6.9, Rose 6.9 (68’ Walker 6.8) – Thorne 6.8 – McCarthy 6.7 (65’ Henderson 6.7), Hughes 7.2 – Townsend 6.8 (68’ Eriksen 6.7), Bowyer 6.6 – Batshuayi 9.5

 

MVP: Michy Batshuayi (Tottenham) – 9.5 (trzy gole)

Odnośnik do komentarza

W piątej rundzie Pucharu Anglii zmierzymy się z Blackburn, a spotkanie zostanie rozegrane na Ewood Park.

 

Niezwykle interesujący pojedynek czekał nas w Premiership. Na White Hart Lane podejmowaliśmy Manchester City, a więc aktualnie trzeci zespół w ligowej tabeli. Na początku sezonu wydawało się, że „Obywatele” są głównymi kandydatami do odebrania nam mistrzowskiego tytułu, ponieważ spisywali się fantastycznie. Wygrali pierwsze dziesięć meczów i pokonali nas na Etihad, ale następnie przyszedł kryzys i aktualnie tracą już piętnaście punktów, chociaż mają rozegrane jedno spotkanie mniej. To dla podopiecznych Manuela Pellegriniego ostatnia szansa na włączenie się do walki o pierwsze miejsce. Na pewno ciężko będzie im podbić Londyn bez Kompany’ego czy Aguero w składzie, ponieważ leczą oni kontuzje.

 

Postanowiłem trochę poeksperymentować i w roli cofniętego pomocnika tym razem ustawiony został Matthias Ginter. Liczyłem również, że wreszcie przełamią się zawodzący ostatnio Eriksen oraz Lamela.

 

Chcieliśmy zrewanżować się rywalom za bolesną porażkę w pierwszej serii spotkań i od pierwszego gwizdka sędziego rzuciliśmy się do ofensywy. Otwierający to spotkanie kwadrans był prawdziwym pokazem naszej dominacji, ale niestety zabrakło bramek, ponieważ w bramce rewelacyjnie spisywał się Joe Hart. Anglik poradził sobie z uderzeniami Kevina Vollanda, Jordana Hendersona oraz Erika Lameli. Bohaterem był jednak James Ward-Prowse, który fantastycznie rozgrywał nasze kolejne akcje i po prostu wspaniale czuł się tego dnia na murawie. Ciągle dominowaliśmy, ale na bramkę dającą prowadzenie fani musieli czekać aż do doliczonego czasu pierwszej części, gdy właśnie James fantastycznie zagrał do Eriksena, a Duńczyk pokonał potężnym strzałem Harta.

 

Od tego momentu grało nam się już łatwiej i zdecydowanie ustawiło to drugą połowę. Tuż po wznowieniu Ward-Prowse był bliski osobistego wpisania się na listę strzelców, ale z jego próbą z ogromnym trudem poradził sobie golkiper przyjezdnych. Z pomocą przyszedł nam w 67. minucie Micah Richards, który brutalnie sfaulował w środku pola Vollanda i obejrzał czerwoną kartkę. Z przewagą jednego zawodnika dominowaliśmy jeszcze wyraźniej i wreszcie otworzył się prawdziwy worek z golami. Najpierw znów Ward-Prowse pięknie asystował Eriksenowi, a kilka chwil później Ginter kapitalnie uruchomił rezerwowego Bowyera. Następnie chyba najładniejszą bramkę tego meczu zdobył Erik Lamela. Argentyńczykowi podawał Henderson, a Erik po prostu zabawił się z Hartem i efektownie go przelobował. Chcieliśmy strzelać kolejne gole i wręcz upokorzyć „Obywateli”, ale dzięki temu to oni zdobyli honorowe trafienie, gdy Florenzi dobrze zagrał do Alvaro Negredo i Hiszpan zaskoczył Llorisa. Wygraliśmy jednak bardzo zdecydowanie i zaprezentowaliśmy fantastyczny, bardzo ofensywny futbol.

 

26.01.2016, White Hart Lane, Londyn
Frekwencja: 35,992
Premiership [23/38]

 

Tottenham [1] – [3] Manchester City 4:1 (1:0)

 

1:0 – Christian Eriksen 45+1’
1:0 – Micah Richards cz/k 67’
2:0 – Christian Eriksen 70’
3:0 – Carlos Bowyer 74’
4:0 – Erik Lamela 77’
4:1 – Alvaro Negredo 86’

 

Lloris 7.2 – Walker 7.4, Alvarez Balanta 7.2 (74’ Hughes 6.7), Caulker 7.5, Alex Sandro 7.3 – Ginter 7.4 – Henderson 7.9, Ward-Prowse 9.0 – Lamela 7.9, Eriksen 8.8 (70’ Bowyer 7.3) – Volland 6.8 (68’ Batshuayi 6.8)

 

MVP: James Ward-Prowse (Tottenham) - 9.0 (dwie asysty)

Odnośnik do komentarza

Styczeń kończyliśmy wyjazdem do Reading. Gospodarze spisują się w tym sezonie całkiem przyzwoicie, a ponownie ich najlepszym piłkarzem i wyraźnym liderem jest Anthony Knockaert. Dość mocnymi stronami drużyny Nigela Adkinsa są też John Guidetti i duet szybkich skrzydłowych, który tworzą Weiss i Robson-Kanu, ale niespodziewanie nie zmieścili się oni nawet na ławce.

 

Bardzo szybko mogliśmy objąć prowadzenie, gdy kapitalną szansę miał Erik Lamela. Niestety Argentyńczyk został zatrzymany przez świetną interwencję Alexa McCarthy’ego. W osiemnastej minucie Anglik nie miał jednak nic do powiedzenia, a swoją kolejną asystę w tym sezonie zaliczył James Ward-Prowse, który tym razem podawał do Batshuayia. Niestety nie potrafiliśmy pójść za ciosem. Nie zdominowaliśmy przeciwnika i nie stworzyliśmy sobie kolejnych dobrych szans, a po przerwie to nawet gospodarze zaczęli przeważać. Początkowo uderzali zwykle niecelnie, ale z pomocą przyszedł im niestety Jordan Henderson. Kupiony z Liverpoolu pomocnik zaliczył głupią stratę tuż pod polem karnym i błyskawicznie wykorzystali to przeciwnicy. Plumain precyzyjnie zagrał do Austina, a ten bez najmniejszego problemu zaskoczył Llorisa i ostatecznie wyjechaliśmy z Madejski Stadium z zaledwie jednym oczkiem.

 

30.01.2016, The Madejski Stadium, Reading
Frekwencja: 30,752
Premiesrship [24/38]

 

Reading [12] – [1] Tottenham 1:1 (0:1)

 

0:1 – Michy Batshuayi 18’
1:1 – Charlie Austin 67’

 

Lloris 6.9 – Walker 6.8, Ginter 6.8 (68’ Alvarez Balanta 6.7), Caulker 6.6, Alex Sandro 5.8 – Henderson 6.7 (68’ Thorne 6.7) – Ward-Prowse 7.3, Hughes 6.8 – Lamela 6.5, Eriksen 6.8 – Batshuayi 7.2 (68’ Volland 6.8)

 

MVP: Paul Papp (Reading) – 8.4

Odnośnik do komentarza

W ostatnim dniu okienka transferowego olbrzymim zainteresowaniem cieszył się Kevin Volland. Oferty za Niemca przysyłał Real oraz Bayern, ale mimo oferowania blisko pięćdziesięciu milionów funtów konsekwentnie je odrzucaliśmy. Prawdziwym hitem deadline day okazało się przejście Luisa Suareza do Manchesteru City.

 

Luty rozpoczynaliśmy od wyjazdu do Walii, a dokładniej mówiąc do Cardiff. Gospodarze są na dobrej drodze do zaliczenia ponownego spadku z Premiership i zajmują aktualnie dziewiętnaste miejsce w tabeli. Do bezpiecznej pozycji tracą sześć punktów i ciężko będzie im wywalczyć utrzymanie.

 

Tradycyjnie już przeważaliśmy od samego startu, ale niestety znów trafiliśmy na świetnie dysponowanego bramkarza rywali. David Marshall w fantastyczny sposób radził sobie z uderzeniami Eriksena, Vollanda oraz Lameli. W dodatku w czterdziestej minucie otrzymaliśmy zimny prysznic walijskiego zespołu. Danny Ings znakomicie zastawił piłkę w polu karnym, a następnie zagrał do Park Chu-Younga i ten pokonał Llorisa. Wtedy się jednak przebudziliśmy i jeszcze przed przerwą do wyrównania doprowadził Lamela wykorzystując podanie Vollanda. W drugiej części atakowaliśmy jeszcze bardziej zdecydowanie i dość łatwo odskoczyliśmy Cardiff na dwie bramki. Najpierw głową skutecznie uderzył Ward-Prowse, a następnie swoje trafienie skompletował również Volland. W końcówce trochę się rozluźniliśmy i Chu-Young ponownie wpisał się na listę strzelców.

 

02.02.2016, Cardiff City Stadium, Cardiff
Frekwencja: 31,342
Premiesrhip [25/38]

 

Cardiff [19] – [1] Tottenham 2:3 (1:1)

 

1:0 – Park Chu-Young 40’
1:1 – Erik Lamela 44’
1:2 – James Ward-Prowse 61’
1:3 – Kevin Volland 76’
2:3 – Park Chu-Young 90+1’

 

Lloris 7.0 – Walker 7.1, Alvarez Balanta 5.7, Caulker 6.8, Alex Sandro 6.9 (61’ Clyne 6.9) – Thorne 6.8 (62’ McCarthy 6.6) – Henderson 6.8, Ward-Prowse 7.4 (69’ Bowyer 6.7) – Lamela 7.7, Eriksen 6.8 – Volland 8.4

 

MVP: Park Chu-Young (Cardiff) – 8.8 (dwa gole)

 

 

Podsumowanie transferów styczeń:

  1. Danilo (Porto -> PSG) – 29.5 mln
  2. Sven Bender (Borussia Dortmund -> PSG) – 26 mln
  3. Gotoku Sakai (Stuttgart -> Manchester United) – 15.75 mln
  4. Fred (Szachtar -> Monaco) – 15.25 mln
  5. Nicolas Castillo (Club Brugge -> Napoli) – 15 mln

Podsumowanie transferów deadline day:

  1. Luis Suarez (Liverpool -> Manchester City) – 39.5 mln
  2. Nicolas Nkoulou (Arsenal -> Real Madrid) – 35.5 mln
  3. Josuha Guilavogui (Atletico -> Monaco) – 17.75 mln
  4. Andre Ayew (Milan -> Arsenal) – 17.25 mln
  5. Domenico Berardi (Juventus -> Monaco) – 13.25 mln
Odnośnik do komentarza

Niezwykle ważne spotkanie czekało nas w Premiership, gdzie udaliśmy się na Stamford Bridge, aby zmierzyć się z Chelsea. Gospodarze to aktualny wicelider, a ewentualne zwycięstwo pozwoli im się zbliżyć do nas na zaledwie sześć punktów. „The Blues” dysponują przede wszystkim olbrzymią siłą ofensywną, a w tym sezonie imponują zwłaszcza Mandżukić, Balotelli, Hazard oraz Willian. Ten ostatni zerwał jednak ścięgno podkolanowe i w tym pojedynku nam nie zagrozi.

 

Zgodnie z przewidywaniami jako pierwsi zaatakowali gospodarze, a znakomitą okazję miał Mario Balotelli. Włoch stanął do pojedynku sam na sam z Hugo Llorisem, ale po chwili mógł tylko schować twarz w rękach, ponieważ nie trafił nawet w światło bramki. Odpowiedzieliśmy kilkoma niezłymi atakami, ale Cech zatrzymał zarówno Vollanda jak i Hughesa. Czeski bramkarz nie miał jednak nic do powiedzenia po strzale Christiana Eriksena. Duńczyk rozegrał kapitalną dwójkową akcję z Lamelą, a następnie pewnym uderzeniem zdobył gola. W dodatku kilka chwil później głupotą popisał się Ivan Rakitić. Chorwat brutalnie sfaulował Ward-Prowse’a i obejrzał czerwony kartonik. Chelsea mimo osłabienia się nie poddawała i doprowadziła do wyrównania. Swej drugiej szansy Balotelli już nie zmarnował, a dobrze dogrywał mu Kevin De Bruyne. Szybko jednak odzyskaliśmy prowadzenie, a z pomocą przyszedł nam weteran gospodarzy. John Terry postanowił pobawić się w dryblowanie tuż przed polem karnym i stracił piłkę na rzecz Lameli, który z takiego prezentu chętnie skorzystał. Niestety mimo przewagi jednego zawodnika nie potrafiliśmy utrzymać tego wyniku choćby do końca pierwszej połowy, bo w doliczonym czasie gry Hazard wrzucił z rożnego, a w polu karnym świetnie odnalazł się Oscar.

 

Po przerwie początkowo działo się zbyt wiele. Ciągle byliśmy w szoku po tym w jaki sposób „The Blues” doprowadzili do wyrównania i stworzyliśmy sobie tylko jedną sytuację, którą zmarnował Kyle Walker. Tę nudę wynagrodziły jednak ostatnie minuty, a strzelanie rozpoczął rezerwowy Batshuayi. Znów fatalnie zachowali się defensorzy Chelsea, tym razem w idiotyczny sposób stratę zaliczył Bertrand, a Michy chętnie to wykorzystał. Niestety ponownie straciliśmy korzystny wynik, a niesamowitą akcję rozegrali rodacy Batshuayia, czyli Hazard i De Bruyne. To ten pierwszy wpisał się na listę strzelców i wydawało się, że musimy pogodzić się ze stratą punktów. W doliczonym czasie gry szczęście w końcu się do nas uśmiechnęło. Rzut rożny wykonywał Ward-Prowse, a piłka trafiła prosto pod nogi innego zmiennika Carlosa Bowyera. Ostatecznie to ten 18-letni skrzydłowy został bohaterem fanów Spurs i ustalił końcowy wynik tego szalonego spotkania na Stamford Bridge. Dzięki tej wygranej mamy już dwanaście punktów przewagi nad zespołem Mourinho i Portugalczykowi ciężko będzie odrobić tak dużą stratę.

 

06.02.2016, Stamford Bridge, Londyn
Frekwencja: 42,449
Premiership [26/38]

 

Chelsea [2] – [1] Tottenham 3:4 (2:2)

 

0:1 – Christian Eriksen 25’
0:1 – Ivan Rakitić cz/k 32’
1:1 – Mario Balotelli 43’
1:2 – Erik Lamela 45’
2:2 – Oscar 45+4’
2:3 – Michy Batshuayi 73’
3:3 – Eden Hazard 88’
3:4 – Carlos Bowyer 90+2’

 

Lloris 7.0 – Walker 6.9, Ginter 6.5, Caulker 6.8, Alex Sandro 7.0 – Henderson 6.7 (79’ Bowyer 7.3) – Ward-Prowse 7.4, Hughes 6.7 (68’ Alvarez Balanta 6.8) – Lamela 8.8, Eriksen 7.3 – Volland 6.7 (68’ Batshauyi 7.3)

 

MVP: Erik Lamela (Tottenham) – 8.8 (gol oraz asysta)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...