Skocz do zawartości

Królowie Londynu


Lucas07

Rekomendowane odpowiedzi

Miałem zacząć po maturach, ale nie wytrzymałem i raz na jakiś czas odpalam sobie FM-a. Opisywałem to w Wordzie i mam spory zapas odcinków, więc nawet jeśli faktycznie nie będę miał czasu na granie to odcinki powinny pojawiać się w miarę regularnie. Początkowo będą z pewnością jeden czy dwa dziennie, potem może być różnie :P.

---

Wersja: FM 14.3.0
DB: Duża (14.3.0)
Ligi [13/9]: Anglia [4], Polska [2], Francja, Hiszpania, Holandia, Niemcy, Portugalia, Szkocja, Włochy [po 1]
Zachowani piłkarze: Reprezentanci (wszystkie kontynenty), Wyspy Brytyjskie (piłkarze z najwyższej ligi)
Dodatkowe pliki: Gietz Winter Update + realne media

 

Opisywałem już kariery w polskiej Ekstraklasie oraz hiszpańskiej La Liga, więc czas na najlepszą ligę świata, czyli oczywiście Premiership. Dość długo zastanawiałem się nad wyborem klubu i początkowo myślałem dość mocno o Southamptonie oraz Evertonie,ale grałem nimi w tym czy poprzednim FM-ie, więc uznałem że mogłoby mi się szybko znudzić. Wybrałem więc zespół którym chyba nigdy nie grałem, a na pewno nie w ostatnich edycjach i zdecydowałem się na londyński Tottenham. Spurs mieli w tym sezonie sporo problemów co skończyło się choćby zmianą trenera w trakcie rozgrywek, więc spróbuję poradzić sobie lepiej zarówno od Andre Villasa-Boasa jak i Tima Sherwooda.

 

Tradycyjnie pracę w nowym zespole rozpocząłem od rozmowy z prezesem klubu. Daniel Levy oczekuje w tym sezonie walki o miejsce gwarantujące grę w europejskich pucharach na kolejne rozgrywki, cel minimum to kwalifikacja do Ligi Europejskiej, ale głęboko wierzę iż możemy powalczyć o czołową czwórkę i grę w Champions League. Premiership to oczywiście nie jedyne rozgrywki w jakich będziemy występować. W Lidze Europejskiej cel minimum to 1/8 finału, a w Pucharze Anglii mamy do końca walczyć o zwycięstwo i awansować minimum do półfinału na Wembley. Pomóc w realizacji tych celów ma mi dość pokaźny budżet transferowy, który wynosi dwadzieścia milionów funtów, do tego w klubowej kasie jest sto tysięcy funtów tygodniowo na płace. Dostałem też jasne wskazówki co do stylu w jakim Tottenham ma być budowany, mamy grać ofensywnie i dużo utrzymywać się przy piłce. W dodatku już na własną prośbę dodałem do tego oparcie drużyny na krajowych zawodnikach, chciałbym zbudować typowo brytyjski Tottenham, chociaż oczywiście nie będę rezygnował ze wszystkich obcokrajowców. Chcę również dać szansę wychowankom klubowej szkółki, która należy do jednej z najlepszych w Anglii.

 

Następnie musiałem zapoznać się z moimi współpracownikami i od razu zauważyłem, że sztab szkoleniowy potrzebuje kilku zmian czym postaram się jak najszybciej zająć. Najważniejsi są jednak piłkarze i kadra wygląda przynajmniej na papierze całkiem dobrze.

 

W bramce do wyboru mam aż trzech specjalistów, ale zdecydowanie najlepiej prezentuje się ten najmłodszy w całym gronie czyli 26-letni Francuz Hugo Lloris. Były gracz Lyonu ma potencjał na bycie jednym z najlepszych golkiperów świata i zdecydowanie na niego postawię. Jego zmiennikiem będzie weteran angielskich boisk, Brad Friedel który dostanie kilka szans w europejskich oraz krajowych pucharach i jeśli będzie się dobrze prezentował to przedłużę z nim wygasający po sezonie kontrakt. Tym trzecim jest kolejny doświadczony łapacz Gomes. Były już reprezentant Brazylii będzie musiał sobie poszukać jednak nowego pracodawcy, bo nie widzę w klubie miejsca dla niego i dużej tygodniówki.

 

Defensywa również prezentuje się dość przyzwoicie, chociaż latem to chyba właśnie głównie w tej formacji będę poszukiwał wzmocnień. Najlepiej prezentuje się prawa flanka, gdzie pewniakiem będzie Kyle Walker. To czołówka na swojej pozycji w całej lidze, podstawowy gracz reprezentacji Anglii. Jest jednym z filarów o jakie zamierzam oprzeć budowę wielkiego Tottenhamu. Do zmiennika również nie mam zastrzeżeń. Naughton to bardzo solidny zawodnik i w razie pauzy Walkera za kartki czy odpukać kontuzji powinien dać sobie radę. Liderem na środku będzie Jan Vertonghen, reprezentant Belgii. Brakuje mi jednak klasowego partnera dla Belga i postaram się wzmocnić tę pozycję. Swoje szanse dostaną na pewno również Vlad Chiriches oraz Younes Kaboul, któremu kończy się po sezonie kontrakt i spróbuję go przedłużyć. W kadrze jest też Michael Dawson, ale to moim zdaniem zbyt słaby zawodnik na walkę o czołowe pozycje w Premier League. Na lewej stronie nie jest już tak kolorowo jak na prawej. Obecnie największe umiejętności prezentuje Danny Rose, całkiem przyzwoity piłkarz, ale zdecydowanie brakuje mu klasowego konkurenta, bo nie można tak nazwać Zeki Fryersa. Wychowanek „Czerwonych Diabłów” zostanie prawdopodobnie wypożyczony do zespołu z niższej ligi.

 

Ważnym punktem dla każdego zespołu jest oczywiście środek pola i z tego co zastałem w Tottenhamie muszę być zadowolony, przynajmniej z tej w teorii podstawowej trójki. Tym najbardziej defensywnym będzie pewny punkt reprezentacji Brazylii Sandro. Obecnie leczy on kontuzje i treningi wznowi dopiero za dwa miesiące, ale wszystko żeby zostać kluczowym graczem Spurs. Jego zmiennikiem będzie uniwersalny Etienne Capoue, który może występować także w defensywie jako stoper.

 

Bardzo liczę na duet Paulinho-Dembele, który ma grać przed Sandro i zajmować się jednocześnie defensywą jak i ofensywą. Ci niezmordowani pomocnicy mają być po prostu wszędzie i są w stanie przesądzać o wynikach naszych meczów. Gorzej jest już z rezerwowymi, bo widzę tu tylko zdolnego,ale bardzo młodego i muszącego się jeszcze sporo nauczyć Nabila Bentaleba. Nowego pracodawcy będzie musiał poszukać sobie Gylfi Sigurdsson, który po prostu nie pasuje do mojego pomysłu taktycznego. Islandczyk to niezły piłkarz, ale nie jest geniuszem dla którego warto ustawiać całą drużynę.

 

W moim ustawieniu widzę miejsce dla dwóch skrzydłowych i podstawową dwójką będzie Erik Lamela z Christianem Eriksenem. Argentyńczyk ma za sobą genialny sezon w Romie i mam nadzieję, że potwierdzi to jeszcze lepszymi występami na angielskich boiskach. Eriksen lepiej czuje się ustawiony tuż za napastnikiem, jako klasyczny rozgrywający, ale na lewej flance powinien sobie radzić dobrze, ponieważ posiada olbrzymie umiejętności. Sporą presję na tych graczach wywierać na pewno będzie Andros Townsend, który nieźle grał na wypożyczeniu w Q.P.R. i ma potencjał nawet na zostanie reprezentantem Anglii. Czwartym w kolejce do grania jest całkiem przyzwoity Belg Nacer Chadli. Latem spróbuję sprzedać Aarona Lennona, który mimo zaledwie dwudziestu sześciu lat najlepsze już chyba rozegrał i przyda mu się zmiana otoczenia.

 

Ciężar strzelania bramek ma na swoje bramki wziąć Roberto Soldado, który regularnie trafiał do siatki rywali w barwach Valencii i ma za sobą nawet występy w kadrze narodowej, a to już świadczy o wysokich umiejętnościach. Jego zmiennikiem będzie bardzo utalentowany wychowanek Harry Kane, który powinien otrzymać kilka szans. Na liście transferowej wylądował doświadczony Emmanuel Adebayor, który jest jednym z najlepiej zarabiających graczy w klubie, a zupełnie na to nie zasługuję. Mam nadzieję, że znajdzie się jakiś chętny na Togijczyka i jeszcze na nim zarobimy.

Odnośnik do komentarza

Dzięki! :) Skład faktycznie całkiem fajny, dlatego latem bez wielkiej rewolucji.
---

 

Wszelkie transfery udało mi się przeprowadzić jeszcze przed rozegraniem pierwszego sparingu i to na pewno powód do radości, ponieważ w pełnym składzie mogliśmy grać mecze przygotowawcze. Zacząłem od sporej rewolucji w sztabie szkoleniowym, ponieważ z pracą pożegnali się: Luis Martins [49, Portugalia, trener], Nathan Gardiner [38, Anglia, trener siłowy], Les Ferdinand [46, Anglia, trener], John McDermott [46, Anglia, koordynator pionu juniorskiego] oraz Chris Ramsey [51, Anglia, asystent]. W ich miejsce przyszło sześciu nowych współpracowników: Steve Cooper [33, Walia, trener], Rene Meulensteen [49, Holandia, trener], Michael Lindeman [49, Holandia, asystent], Marcel Lucassen [43, Holandia, trener], Rodolfo Borrell [42, Hiszpania, koordynator pionu juniorskiego] oraz Wiliam Tillson [44, USA, trener siłowy].

 

Następnie przyszedł czas na spore wietrzenie kadry z zawodników, dla których nie widziałem przyszłości na White Hart Lane. Do Monaco przenieśli się Gylfi Sigurdsson oraz Emmanuel Adebayor, a klub z Księstwa przelał na nasze konto w sumie 15.5. miliona funtów. Za 3.2. miliona do Evertonu przeniósł się Michael Dawson. Gomes przeniósł się do Nottingham za skromne sto tysięcy. Jego kolegą z zespołu został też Zeki Fryers, który przeniósł się tam na zasadzie wypożyczenia. W identyczny sposób do Liverpoolu trafił Aaron Lennon, klauzula wykupu wynosi po sezonie 7.5. miliona.

 

Do Londynu trafiło tylko trzech graczy, ale z każdego jestem bardzo zadowolony. Partnerem Vertonghena na środku defensywy zostanie Ryan Shawcross, a Stoke otrzymało za niego 7.5. miliona. O wiele więcej, bo aż 22.5. miliona kosztowała nas karta Jamesa Ward-Prowse’a, ale wierzę że Anglik szybko się spłaci. Ma dopiero 18. lat i w tym sezonie będzie przede wszystkim zmiennikiem Dembele oraz Paulinho, ale w przyszłości powinien stanowić o sile Tottenhamu. Na lewą stronę obrony chciałem sprowadzić innego zawodnika „Świętych”, Luke’a Shawa. Doszedłem nawet do porozumienia z klubem, ale Shaw nie chciał nawet podjąć negocjacji, więc za 6.5. miliona sprowadziłem z madryckiego Realu Fabio Coentrao. Portugalczyk na pewno wzmocni konkurencję na tej pozycji, a o Luke’a postaram się powalczyć jeszcze w przyszłości. W klubowej kasie jest jeszcze dziesięć milionów funtów, więc może przed końcem okienka pojawią się w zespole nowi zawodnicy. Doszedłem również do porozumienia z Dannym Rosem i Younesem Kaboulem w sprawie nowych umów. Anglik podpisał kontrakt do 2017. roku, a Francuz do 2016.

 

Z meczów sparingowych byłem zadowolony, ponieważ na sześć takich sprawdzianów wygraliśmy pięciokrotnie i raz zremisowaliśmy. Wszystkie spotkania rozegraliśmy na własnym stadionie, a do Londynu przyjeżdżały głównie zespoły z Belgii i Argentyny. Dość spokojnie ograliśmy River (2:0; Dembele, Townsend) oraz Bokę (3:1; Coentrao, Dembele, Soldado). Z Belgami też szło całkiem nieźle, a naszą wyższość musiała uznać Antwerpia (2:1; Townsend x2) jak i Club Brugge (1:0; Eriksen). Trochę lepiej poszło Anderlechtowi i tylko zremisowaliśmy (1:1; Dembele). Raz zmierzyliśmy się również z Hiszpanami i spokojnie odprawiliśmy Alcorcon (2:0; Townsend, Kane). Najbardziej na plus wyróżniali się zdecydowanie Dembele oraz Townsend, szczególnie przez dobre występy Anglika będę miał olbrzymi ból głowy, bo spisywał się o wiele lepiej od Lameli. Świetnymi podaniami popisywał się Ward-Prowse, który zaliczył dwie asysty, a gdyby Kane okazał się skuteczniejszym napastnikiem mógłby mieć ich o wiele lepiej.

 

Podsumowanie transferów czerwiec:

 

  1. Koke (Atletico -> PSG) -25 mln
  2. James Ward-Prowse (Southampton -> Tottenham) – 22.5 mln
  3. Marc Bartra (Barcelona -> Manchester City) – 17.25 mln
  4. Antonio Candreva (Lazio -> Arsenal) – 11.5 mln
  5. Emmanuel Adebayor (Tottenham -> Monaco) – 8 mln

Podsumowanie transferów lipiec:

  1. Ivan Rakitić (Sevilla -> Chelsea) – 22 mln
  2. Pedro (Barcelona -> Chelsea) – 20 mln
  3. Sami Khedira (Real Madrid -> Napoli) – 14 mln
  4. Davide Santon (Newcastle -> Bayern) – 11.75 mln
  5. Sofiane Feghouli (Valencia -> Manchester City) – 11.5 mln
Odnośnik do komentarza

Gracze Tottenhamu w reprezentacjach:

 

Hugo Lloris (Francja vs Słowacja 0:1) – 6.7
Jan Vertonghen (Belgia vs Cypr 3:2) – 6.6
Vlad Chiriches (Rumunia vs Irlandia 0:2) – 6.5
Paulinho (Brazylia vs Chile 5:0) – 6.7
Sandro (Brazylia vs Chile 5:0) – 6.7
Erik Lamela (Argentyna vs Szkocja 2:0) – 6.8 (asysta)
Christian Eriksen (Dania vs Anglia 1:0) – 6.7

 

W losowaniu ostatniej rundy kwalifikacji do Ligi Europejskiej mieliśmy sporo szczęścia, bo zmierzymy się z FK Jablonec. Czesi to o wiele słabszy zespół i nie powinniśmy mieć problemów z wywalczeniem awansu do fazy grupowej.

 

Zdecydowałem, że kapitanem Tottenhamu będzie w tym sezonie Jan Vertonghen, a wicekapitanem został Brazylijczyk Sandro.

 

Ligowe zmagania inaugurowaliśmy w poniedziałkowy wieczór na Britannia Stadium. Stoke to jeden z najtrudniejszych wyjazdów w kalendarzu i fakt, że musimy już w pierwszej kolejce zagrać tak ciężkie spotkanie na pewno nie jest powodem do radości. Niestety na jednym z ostatnich treningów kontuzji doznał Coentrao i będzie pauzował przez dwa tygodnie. Największy problem miałem w zestawieniu skrzydeł, ale ostatecznie zdecydowałem się na duet Eriksen-Lamela, Townsend dostanie swoją szansę z ławki oraz w Lidze Europejskiej. W pełni gotowy nie był również Sandro, więc w wyjściowej jedenastce wybiegł młody Ward-Prowse.

 

Mimo ciężkiego wyjazdu rozpoczęliśmy bardzo ofensywnie i szybko powinniśmy zdobyć bramkę. Lamela świetnie ograł Pietersa i wrzucił w pole karne, gdzie najlepiej odnalazł się Paulinho, ale strzał Brazylijczyka efektownie obronił Begovic. Niestety były to tylko miłe złego początki, bo później to gospodarze doszli do głosu. Zdecydowanie największym zagrożeniem był Odemwingie, ale dwukrotnie uratował nas Lloris. Swoją szansę zmarnował też Ireland i wynik nie uległ zmianie.

 

Po tak fatalnej pierwszej połowie próbowałem dotrzeć do swoich graczy w szatni, bo zmierzaliśmy ku porażce na początek sezonu. Spisywaliśmy się już o wiele lepiej, wręcz zdominowaliśmy rywala, ale brakowało skuteczności. W ciągu paru minut dwie stuprocentowe akcje zmarnował Roberto Soldado,który ma wyraźne problemy ze zdobywaniem bramek, nie trafiał też w sparingach. Swoją okazje miał również Dembele, ale Begovic nie zamierzał wyjmować piłki z siatki. W końcówce zmusił go jednak do tego były klubowy kolega. Ryan Shawcross kosztował nas 7.5. miliona funtów i podczas pierwszego starcia ze Stoke został bohaterem. Anglik wykorzystał świetne dośrodkowanie Eriksena z rzutu rożnego i zapewnił nam cenne trzy punkty.

 

19.08.2013, Britannia Stadium, Stoke-on-Trent
Frekwencja: 25,264
Premiership [1/38]

 

Stoke – Tottenham 0:1 (0:0)

 

0:1 – Ryan Shawcross 87’

 

Lloris 7.0 – Walker 7.2, Vertonghen 7.4, Shawcross 7.7, Rose 7.1 – Dembele 6.8 – Paulinho 6.7 (80’ Chadli -), Ward-Prowse 6.4 (61’ Sandro 6.6) – Lamela 6.5 (68’ Townsend 6.6), Eriksen 7.4 – Soldado 6.2

 

MVP: Ryan Shawcross (Tottenham) – 7.7 (gol)

 

Odnośnik do komentarza

No ciężko o innego Anglika na środek w pierwszym sezonie, na liście życzeń mam jednak Jonesa czy Caulkera, latem chciałbym chociaż jednego sprowadzić :).
---

 

Zaledwie trzy dni później podejmowaliśmy na własnym stadionie Jablonec w ramach Ligi Europejskiej. Ze względu na delikatnie mówiąc dość przeciętnego rywala postanowiłem dać szansę graczom rezerwowym z Bradem Friedelem na czele.

 

Miało to być dla nas łatwe i przyjemne zwycięstwo przed kolejnym meczem w Premiership, ale Czesi dość niespodziewanie dzielnie walczyli. Fatalna była szczególnie pierwsza połowa w naszym wykonaniu, która zakończyła się bezbramkowym remisem, co gorsze nie stworzyliśmy sobie choćby jednej dogodnej sytuacji. Po przerwie było już lepiej, ponieważ chwilę po wznowieniu Andros Townsend wykorzystał dobre dogranie Bentaleba i prowadziliśmy. Wydawało się, że to otworzy worek z golami i wysoko wygramy, ale nic takiego nie miało miejsca. W dodatku Alois Slama w 71. minucie wyprowadził Jablonec na remis. To podziałało na mój zespół jak płachta na byka. Szybko ponownie wyszliśmy na prowadzenie, a do Kane’a podawał Lamela. Następnie Harry sam asystował przy trafieniu Ward-Prowse’a i wygraliśmy 3:1, ale kosztowało nas to o wiele więcej sił niż przewidywałem.

 

22.08.2013, White Hart Lane, Londyn
Frekwencja: 27,554
Liga Europejska baraż [1/2]

 

Tottenham – Jablonec 3:1 (0:0)

 

1:0 – Andros Townsend 46’
1:1 – Alois Slama 71’
2:1 – Harry Kane 74’
3:1 – James Ward-Prowse 83’

 

Friedel 7.1 – Naughton 7.0, Chiriches 6.8, Kaboul 6.7, Rose 6.6 (68’ Walker 6.7) – Capoue 6.7 – Bentaleb 7.0 (71’ Sandro 6.7), Ward-Prowse 7.5 – Townsend 7.4, Chadli 6.5 (71’ Lamela 6.9) – Kane 7.8

 

MVP: Harry Kane (Tottenham) – 7.8 (gol oraz asysta)

 

Odnośnik do komentarza

O West Hamie nawet myślałem, ale ostatecznie wybrałem Tottenham, bo jakoś nie mogę przypomnieć sobie grania nimi, do tego ten sezon dość hmm ciekawy w ich wykonaniu no i duo Lamela-Eriksen :D.
---

W Premiership tym razem graliśmy na własnym obiekcie, a do stolicy Anglii przyjechało walijskie Cardiff. Tegoroczny beniaminek sezon rozpoczął od porażki u siebie z Liverpoolem aż 1:4 i miałem nadzieję na wysokie zwycięstwo. Szczególnie że z powodu kontuzji na pewno nie zagra Steven Caulker, lider defensywy przyjezdnych.

 

Tym razem nie przespaliśmy pierwszej połowy i prezentowaliśmy się naprawdę nieźle. Świetną szansę tuż po rozpoczęciu spotkania miał Dembele, ale uderzył minimalnie obok bramki. Parę chwil później Belg dopiął jednak swego i wpisał się na listę strzelców. Świetnie do ataku podłączył się Rose i precyzyjną wrzutką obsłużył swego kolegę z drugiej linii. Mousa w swoim stylu doskonale odnalazł się w polu karnym i prowadziliśmy. Niestety zamiast pójść za ciosem i szukać podwyższenia cofnęliśmy się i głównie wymienialiśmy podania w środkowej strefie boiska.

 

Po przerwie goście zmusili nas do bardziej aktywnej gry, ponieważ szybko doprowadzili do remisu. Tym razem asystę zaliczył lewy obrońca Cardiff, Fabio. Jego efektowną akcję świetnie wykończył Craig Noone. Wynik ten nie utrzymał się nawet przez sześćdziesiąt sekund. Wreszcie dużymi umiejętnościami błysnął Soldado, który efektownie zagrał dwójkowo z Paulinho i pokonał pewnie Marshalla. Hiszpan chyba postanowił na dobre rozpocząć strzelanie w barwach Tottenhamu, bo w końcówce trafił jeszcze raz i ostatecznie zwyciężyliśmy 3:1.

 

25.08.2013, White Hart Lane, Londyn
Frekwencja: 34,901
Premiership [2/38]

 

Tottenham [9] – [17] Cardiff 3:1 (1:0)

 

1:0 – Mousa Dembele 12’
1:1 – Craig Noone 49’
2:1 – Roberto Soldado 50’
3:1 – Roberto Soldado 88’

 

Lloris 7.0 – Walker 7.1, Vertonghen 6.7, Shawcross 7.0, Rose 7.0 (89’ Naughton -) – Sandro 6.7 (64’ Townsend 6.7) – Dembele 7.8, Paulinho 7.8 (78’ Ward-Prowse 6.7) – Lamela 7.8, Eriksen 6.9 – Soldado 8.8

 

MVP: Roberto Soldado (Tottenham) – 8.8 (dwa gole)

 

Odnośnik do komentarza

Rewanż w Czechach miał być czystą formalnością, więc nie przywiązywałem do niego szczególnej wagi. Znów wystawiłem rezerwowych, którzy mieli pokazać się z jak najlepszej strony i przypieczętować nasz awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej.

 

Zaczęło się zgodnie z planem, ponieważ prowadzenie objęliśmy już w siódmej minucie. Do skrzydła zszedł Harry Kane i precyzyjnym podaniem obsłużył Jamesa Ward-Prowse’a, a młody Anglik wykorzystał spokojnie tę stuprocentową sytuację. Niestety później sytuacja wymknęła się z naszej kontroli i to Czesi przeszli do ataków. Najpierw efektownie z dystansu uderzył Lukas Kuchynka, a parę chwil później fatalny błąd popełnił Brad Friedel i chętnie wykorzystał to Ondrej Jicha.

 

Po przerwie nie graliśmy rewelacyjnie, ale mimo wszystko udało się doprowadzić do remisu. Drugą tego wieczoru asystę zanotował Kane, a tym razem z podania naszego snajpera skorzystał inny młody pomocnik Bentaleb. Ostatecznie to jednak gospodarze zeszli z boiska jako zwycięzcy, a zapewnił im to Tomas Pozar. Mimo tej porażki ostatecznie awansowaliśmy do fazy grupowej Ligi Europejskiej.

 

29.08.2013,Na Strelnici, Jablonec nad Nysą
Frekwencja: 6,280
Liga Europejska baraż [2/2]

 

Jablonec – Totenham 3:2 (2:1)

 

0:1 – James Ward-Prowse 7’
1:1 – Lukas Kuchynka 25’
2:1 – Ondrej Jicha 32’
2:2 – Nabil Bentaleb 65’
3:2 – Tomas Pozar 79’

 

Friedel 6.4 – Naughton 6.4, Chiriches 6.5, Kaboul 6.6, Rose 6.5 (45’ Walker 6.6) – Capoue 6.8 – Bentaleb 7.4, Ward-Prowse 7.4 – Townsend 6.8, Chadli 6.5 (65’ Eriksen 6.6) – Kane 7.2 (65’ Soldado 6.4)

 

MVP: Lukas Kuchynka (Jablonec) – 7.9 (gol)

Odnośnik do komentarza

Obym skończył lepiej ;).
---

W ciągu paru dni odbyły się dwa dość ważne losowania. Najpierw poznaliśmy swego rywala w trzeciej rundzie Capital One Cup, gdzie udamy się do Liverpoolu na pojedynek z Evertonem. Ciężko było zachować optymizm, bo trafiamy na bardzo wymagającego przeciwnika i w dodatku zagramy na wyjeździe. Z fazy grupowej Ligi Europejskiej jestem już o wiele bardziej zadowolony, ponieważ zmierzymy się z Gyor, Betisem oraz Niceą.

 

Ze startu rozgrywek ligowych mogę być póki co zadowolony, ponieważ zaczęliśmy od kompletu zwycięstw. Tym razem musieliśmy udać się do Birmingham, a podejmowała nas Aston Villa Paula Lamberta. Gospodarze w pierwszej kolejce przegrali u siebie z West Hamem, ale potem potrafili zremisować z Liverpoolem na Anfield, gdzie pokazali że umieją grać w piłkę.

 

Zgromadzeni na Villa Park fani na pewno mogli być zadowoleni z poziomu jaki obejrzeli w pierwszej połowie. Było to prawdziwe piłkarskie widowisko na najwyższym poziomie. Rozpoczęliśmy lepiej, a prawdziwą gwiazdą był Christian Eriksen. Duńczyk dwukrotnie kapitalnie obsłużył Soldado, ale Hiszpan najpierw został powstrzymany przez Brada Guzana, a przy drugiej próbie nawet nie trafił w światło bramki. Gospodarze liczyli głównie na kontry i jedna z nich była bliska powodzenia. Długie wybicie z własnej połowy trafiło prosto pod nogi Benteke, do piłki wyszedł Lloris, a Belg wycofał futbolówkę na drugie skrzydło wprost pod nogi Bertranda. Niesamowitą szybkością w tej sytuacji popisał się nasz golkiper, który zdążył wrócić do bramki i obronił w efektowny sposób próbę Anglika. Wypożyczony z Chelsea zawodnik próbował swoich sił również z rzutu wolnego, ale przymierzył minimalnie niecelnie. W końcówce znów doszliśmy do głosu, a ponownie bliski trafienia był Soldado, ale Guzan wybił na rzut rożny. Ten stały fragment gry świetnie wykonał jednak dobrze tego dnia dysponowany Eriksen. Piłka trafiła prosto na nogę Vertonghena, a Belg efektownym wolejem pokonał amerykańskiego bramkarza i w doliczonym czasie gry dał nam prowadzenie.

 

Po przerwie zaczęliśmy z tzw. grubej rury, ponieważ w trakcie pierwszego kwadransa powiększyliśmy nasze prowadzenie i to dwukrotnie. Najpierw dobry występ potwierdził Eriksen, do którego dobrze zagrywał Soldado. Następnie na listę strzelców udało się też wreszcie wpisać Hiszpanowi. To właśnie Roberto był faulowany przez Vlaara w polu karnym i pewnie wykorzystał jedenastkę. Do końca wynik już się nie zmienił i odnieśliśmy pewne zwycięstwo po bardzo dobrych zawodach.

 

01.09.2013, Villa Park, Birmingham
Frekwencja: 31,134
Premiership [3/38]

 

Aston Villa [15] – [6] Tottenham 0:3 (0:1)

 

0:1 – Jan Vertonghen 45+2’
0:2 – Christian Eriksen 50’
0:3 – Roberto Soldado kar. 56’

 

Lloris 7.2 – Walker 7.3, Vertonghen 8.3, Shawcross 7.8, Rose 7.6 – Sandro 7.5 (80’ Capoue -) – Dembele 7.2 (68’ Ward-Prowse 6.5), Paulinho 7.5 – Lamela 6.7, Eriksen 8.5 (77’ Townsend -) – Soldado 7.5

 

MVP: Christian Eriksen (Tottenham) – 8.5 (gol oraz asysta)

 

Podsumowanie transferów sierpień:

  1. Inigo Martinez (Sociedad -> Barcelona) – 21 mln
  2. Doria (Botafogo -> Real Madrid) – 15 mln
  3. Ricardo Rodriguez (Wolfsburg -> Juventus) – 9.75 mln
  4. Neven Subotić (Dortmund -> Atletico) – 8.5 mln
  5. Fernando (Porto -> Spartak Moskwa) – 6.75 mln
Odnośnik do komentarza

Gracz Tottenhamu w reprezentacjach:

 

Hugo Lloris (Francja – Hiszpania 4:2) – 7.9, (Francja – Gruzja 2:1) – 7.1
Kyle Walker (Anglia – Czarnogóra 1:2) – 6.8
Fabio Coentrao (Portugalia – Azerbejdżan 5:0) – 8.5, (Portugalia – Izrael 1:1) – 7.0 (asysta)
Jan Vertonghen (Belgia - Walia 0:0) – 6.7, (Belgia – Macedonia 0:0) – 6.7
Vlad Chiriches (Rumunia – Andora 3:0) – 7.4, (Rumunia – Estonia 0:0) – 7.2
Etienne Capoue (Francja – Hiszpania 4:2) – 6.7, (Francja – Gruzja 2:1) – 6.7
Paulinho (Brazylia – Algieria 0:1) – 6.6
Sandro (Brazylia – Japonia 5:3) – 8.0 (gol), (Brazylia – Algieria 0:1) – 6.6
Mousa Dembele (Belgia – Walia 0:0) – 6.4, (Belgia – Macedonia 0:0) – 6.7
Nabil Bentaleb (Algieria – Zimbabwe 1:1) – 6.7, (Algieria – Brazylia 1:0) -
Erik Lamela (Argentyna – Paragwaj 3:0) – 9.0 (gol)
Christian Eriksen (Dania – Malta 6:0) – 9.4 (gol oraz dwie asysty), (Dania – Bułgaria 3:0) – 7.7 (dwie asysty)

 

Ukraina – Anglia 1:0, Czarnogóra – Anglia 2:1 (Wilshere)
Mołdawia – Polska 0:3 (Perquis, Błaszczykowski, Wolski), Polska – San Marino 5:0 (Perquis, Błaszczykowski x2, Lewandowski, Kosecki)

 

Po powrocie zawodników ze zgrupowań reprezentacji przyszedł czas na pierwszy poważny test w Premiership. Wcześniej graliśmy z zespołami, które według medialnych przewidywań mają walczyć o utrzymanie i po prostu zrobiliśmy swoje zdobywając komplet oczek. Tym razem na White Hart Lane przyjechał jednak Liverpool, a więc jeden z kandydatów do czołowej czwórki. Brendan Rodgers w Londynie stawił się bez zawieszonego Suareza oraz Lennona, który nie może grać z powodu klauzuli zawartej przy umowie wypożyczenia.

 

Nie podobało mi się to, że gramy dopiero w poniedziałek, ponieważ w środku tygodnia czeka nas Liga Europejska, ale tym głównym celem jest oczywiście Premier League i tu gramy najmocniejszym zestawieniem. Gotowy do gry był wreszcie Coentrao, ale usiadł tylko na ławce, ponieważ Rose spisywał się wcześniej całkiem dobrze.

 

Przez pierwsze dwa kwadranse prezentowaliśmy się po prostu fatalnie. Goście kompletnie nas zdominowali, a największym zagrożeniem były skrzydła, na których szaleli Coutinho z Mosesem. W 32. minucie Liverpool w końcu potwierdził swoją przewagę i zdobył zasłużoną bramkę. Moses kapitalnie ograł Rose’a i wyciągnął z bramki Llorisa. Na pewno nie była to najlepsza decyzja Francuza w karierze, bo wypożyczony z Chelsea zawodnik odegrał przed pole karne do Gerrarda, a kapitan „The Reds” spokojnie wpakował piłkę do siatki. Do tego momentu nie oddaliśmy choćby niecelnego uderzenia w kierunku bramki strzeżonej przez Mignoleta i nic nie zapowiadało nagłego zwrotu. Ten jednak na całe szczęście nastąpił, a bohaterem został Christian Eriksen. Duńczyk błyszczał formą w meczach swej kadry i utrzymywał wysoką dyspozycję. Najpierw perfekcyjnie z rożnego dograł do Vertonghena, a później popisał się jeszcze efektowniejszym podaniem w kierunku Soldado. Hiszpan mający do tej pory spore problemy ze skutecznością tym razem nie spudłował i prowadziliśmy 2:1. Co ciekawe dla Roberto to czwarte trafienie w czwartej kolejce, a trzeba pamiętać o sporej ilości sytuacji, w których sobie nie poradził.

 

Po przerwie obraz nie uległ zbyt wielkiej zmianie. Znów przez większość czasu przeważali goście do czego oczywiście zmusił ich wynik. Sprawy w swoje ręce,a raczej nogi próbował wziąć Gerrard i dwukrotnie groźnie strzelał z dystansu, ale najpierw przymierzył minimalnie niecelnie, a następnie dobrze interweniował Lloris. Nastawiliśmy się na kontry i jedną z nich wykończyć powinien Lamela, lecz tym razem umiejętnościami bramkarskimi błysnął Mignolet. W końcówce zespół Rodgersa seryjnie wykonywał kolejne rzuty rożne, ale nic one nie dały i wynik nie uległ zmianie, odnieśliśmy ważne zwycięstwo.

 

16.09.2013, White Hart Lane, Londyn
Frekwencja: 35,494
Premiership [4/38]

 

Tottenham [4] – [6] Liverpool 2:1 (2:1)

 

0:1 – Steven Gerrard 32’
1:1 – Jan Vertonghen 36’
2:1 – Roberto Soldado 41’

 

Lloris 6.3 – Walker 6.7, Vertonghen 7.7, Shawcross 7.0, Rose 7.1 (83’ Coentrao -) – Sandro 6.8 – Dembele 6.6 (78’ Ward-Prowse -), Paulinho 6.8 (68’ Townsend 6.6) – Lamela 6.5, Eriksen 8.1 – Soldado 7.1

 

MVP: Christian Eriksen (Tottenham) – 8.1 (dwie asysty)

Odnośnik do komentarza

Nie było zbyt wiele czasu na świętowanie wygranej z Liverpoolem, ponieważ zaledwie trzy dni później wybraliśmy się na Stade du Ray w Nicei, gdzie musieliśmy zagrać swój pierwszy mecz w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Ze względu na krótki odpoczynek dałem szansę graczom zwykle rezerwowym, w barwach Tottenhamu zadebiutuje wreszcie Coentrao. Miałem nadzieję, że mój drugi garnitur tym razem dobrze się spisze, bo po dwumeczu z Czechami w kwalifikacjach nie mogłem być zadowolony z tych zawodników.

 

Zaczęliśmy bardzo obiecująco, gdy Naughton świetnie włączył się do akcji ofensywnej i dobrze uruchomił Townsenda. Andros miał przed sobą już tylko Ospinę, ale Kolumbijczyk popisał się kapitalną interwencją i uchronił swój zespół przed stratą gola. Gospodarze odpowiedzieli niezłą próbą Bautheaca, ale tu świetnie obronił Friedel. Amerykanin mimo upływu lat ciągle prezentuje wysokie umiejętności. Pierwsza połowa nie była przez dłuższy czas wielkim widowiskiem, ale w końcówka wynagrodziła to wszystkim oglądającym. Najpierw świetnie rzut rożny wykonał Ward-Prowse, a w polu karnym najwyżej wyskoczył Chiriches i Rumun dał nam prowadzenie. Nicea mogła szybko odpowiedzieć, sam na sam z Friedelem stanął Cvitanich, lecz Argentyńczyk nie uderzył nawet w światło bramki.

 

Po przerwie początkowo przeważali gospodarze, a dość groźnej próby podjął się Fabrice Abriel. Francuz uderzył jednak zbyt lekko, bo nasz golkiper nie miał żadnych problemów z wyłapaniem futbolówki. Następnie doskonałą okazję na podwyższenie zmarnował Kane. Młody Anglik stanął do pojedynku jeden na jeden z kolumbijskim bramkarzem, ale nie trafił w bramkę. Następnie Nicea próbowała wyrównać, ale nie wychodziło im to najlepiej i ostatecznie wynik nie uległ już zmianie.

 

19.09.2013, Stade du Ray, Nicea
Frekwencja: 11,847
Liga Europejska [1/6]

 

Nice – Tottenham 0:1 (0:1)

 

0:1 – Vlad Chiriches 44’

 

Friedel 7.2 – Naughton 7.1, Chiriches 7.9, Kaboul 7.3 (90’ Vertonghen -), Coentrao 6.7 (80’ Dembele -) – Capoue 6.8 – Bentaleb 6.7, Ward-Prowse 8.0 – Townsend 6.5, Chadli 6.4 (62’ Rose 6.7) – Kane 5.9

 

MVP: James Ward-Prowse (Tottenham) – 8.0 (asysta)

Odnośnik do komentarza

Nie wiem co to ma do FM-a, ale odpowiem :P. Z rozszerzonych historia, polski i WOS, głównie na ten ostatni przedmiot liczę ;).

---

W Premiership czekały na nas małe derby Londynu rozgrywane na Craven Cottage. Fulham zaczęło sezon dość niespodziewanie, ponieważ po czterech kolejkach mają aż dziewięć oczek, a przegrali tylko na wyjeździe w Birmingham. Felix Magath udanie rozpoczął swoją przygodę na Wyspach Brytyjskich. Świetnie spisuje się zwłaszcza grający w napadzie duet Rodallega-Mitroglou. Sporym utrudnieniem dla gospodarzy powinien być jednak brak Holtby’ego, który nie może grać z powodu klauzuli zawartej w wypożyczeniu.

 

Pewnym utrudnieniem przy wybieraniu podstawowej jedenastki był uraz Rose’a, który będzie pauzował przez dwa tygodnie. Jest to więc okazja dla Coentrao na udowodnienie, że jest lepszym piłkarzem od Anglika.

 

W pierwszych minutach spisywaliśmy się całkiem dobrze. Świetną sytuację dla Lameli wykreował Paulinho, ale Argentyńczyk póki co nie błyszczy wysoką formą i fatalnie skiksował nie trafiając nawet w bramkę. Parę chwil później bliski bezpośredniego gola z rzutu rożnego był Eriksen, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce. Fulham kompletnie nie istniało, ale nie potrafiliśmy tego wykorzystać.

 

Po przerwie wyglądaliśmy o wiele gorzej, a najlepiej podsumowały to pomeczowe statystyki. Przez dziewięćdziesiąt minut nie oddaliśmy nawet celnego uderzenia na bramkę Stekelenburga. W drugiej części to gospodarze zostawili po sobie lepsze wrażenie, a prawdziwą piłkę na wagę trzech punktów zmarnował Kasami, gdy w fenomenalny sposób zatrzymał go Lloris. Ostatecznie zremisowaliśmy bezbramkowo z Fulham, ale delikatnie mówiąc nie spisywaliśmy się najlepiej.

 

22.09.2013, Craven Cottage, Londyn
Frekwencja: 25,700
Premiership [5/38]

 

Fulham [6] – [3] Tottenham 0:0 (0:0)

 

Lloris 7.0 – Walker 7.4, Shawcross 6.6,Vertonghen 6.6, Coentrao 7.3 – Sandro 6.8 (72’Ward-Prowse 6.7) – Dembele 6.8, Paulinho 6.8 (63’ Townsend 6.7) – Lamela 6.6, Eriksen 6.6 – Soldado 6.4 (80’ Kane -)

 

MVP: Sascha Riether (Fulham) – 7.5

Odnośnik do komentarza

Już przy okazji potyczki z Niceą narzekałem na terminarz, ale ustawienie pucharowego spotkania z Evertonem na wtorek, zaledwie dwa dni po derbach z Fulham to już prawdziwy skandal. Szczególnie że zespół Roberto Martineza grał ligowy mecz w sobotę, więc miał aż dwadzieścia cztery godziny więcej odpoczynku i obawiałem się, że odbije się to na formie moich podopiecznych w tym starciu.

 

Mimo wszystko zdecydowałem się na taką samą jedenastkę jak przeciwko Fulham, ponieważ gospodarze to nie byle kto, aktualnie piąty zespół Premiership. Początkowo nie było widać po nas jednak zmęczenia, a geniuszem błysnął Lamela. Argentyńczyk to póki co wielki zawód, gracz który kompletnie nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań, ale tym razem świetnie się spisał. Do Erika świetnie podał Soldado, a były zawodnik Romy uciekł na skrzydle Bainesowi i uderzeniem z pierwszej piłki pokonał w efektowny sposób Joela. Była to dopiero trzecia minuta tego pojedynku i od tego momentu dominował Everton. Do końca połówki wynik nie uległ jednak zmianie, ponieważ gospodarze grali zbyt nerwowo i nie potrafili stworzyć sobie dogodnej sytuacji, uderzali głównie z dystansu. Najgroźniejsza była próba Bainesa z rzutu wolnego, ale kapitalnie obronił wówczas Lloris.

 

Po przerwie Everton po prostu rzucił się do ataku i co chwilę szturmował bramkę Francuza. Najpierw kapitalną okazję zmarnował Lukaku, który wyszedł sam na sam z naszym golkiperem i został zatrzymany niezwykle efektowną robinsonadą. Niestety parę chwil później Lloris musiał wyciągnąć futbolówkę z siatki. Kapitalnym przeglądem pola popisał się młodziutki Barkley, który zagrał na skrzydło do Deulofeu, a Hiszpan potężnie uderzył i nie dał szans naszemu łapaczowi na obronę. Na tablicy wyników 1:1 i sporo czasu do końca regulaminowego czasu gry. Z każdą minutą zwiększała się przewaga gospodarzy, którzy zmusili nas do głębokiej defensywy. Niesamowitymi paradami popisywał się jednak Lloris i to dzięki postawie sprowadzonego z Lyonu bramkarza dotrwaliśmy do dogrywki.

 

Podczas dodatkowych dwóch kwadransów przewaga Evertonu jeszcze się powiększyła. Widać było po nas olbrzymie zmęczenie, graliśmy w końcu drugi mecz w ciągu dwóch dni, a rywal należał do ligowej czołówki. "The Toffees" dominowali, lecz nic z tego nie wychodziło, nawet gdy stworzyli sobie jakąś dogodną szansę na zdobycie bramki to ostatecznie piłka i tak lądowała w rękach naszego bramkarza. Po bardzo nerwowych trzydziestu minutach sędzia gwizdnął i musieliśmy przygotować się na konkurs jedenastek.

 

Pierwsze rzuty karne były bardzo pewnie wykorzystywane przez zawodników obu drużyn. Szczególnie błysnął Hugo Lloris, który przy prowadzeniu 5:4 dla Evertonu nie miał problemu ze zmyleniem Joela. O wszystkim zadecydowała siódma seria strzałów z jedenastego metra. Jako pierwszy piłkę na wapnie ustawił sobie Lacina Traore i na nasze szczęście spudłował, chociaż chyba lepszym słowem byłoby został zatrzymany przez Llorisa. Francuz dokonywał tego dnia niesamowitych rzeczy w bramce. Następnie do futbolówki podszedł Naughton i nasz rezerwowy defensor nie dał szans Joelowi, a po chwili cieszyliśmy się z awansu do kolejnej rundy.

 

24.09.2013, Goodison Park, Liverpool
Frekwencja: 17,543
Capital One Cup trzecia runda

 

Everton – Tottenham 1:1 (0:1) 6-7 po rzutach karnych

 

0:1 – Erik Lamela 3’
1:1 – Gerard Deulofeu 52’

 

Lloris 8.5 – Walker 6.6 (84’ Naughton 6.8), Shawcross 7.2, Vertonghen 7.4, Coentrao 6.9 – Sandro 7.0 – Dembele 6.7 (72’ Ward-Prowse 6.2), Paulinho 6.4 (58’ Townsend 6.4) – Lamela 7.2, Eriksen 6.2 –Soldado 6.7

 

MVP: Ross Barkley (Everton) – 8.8 (asysta)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...