Skocz do zawartości

Królowie Londynu


Lucas07

Rekomendowane odpowiedzi

Zaledwie trzy dni później podejmowaliśmy u siebie czerwoną latarnie Premier League, czyli West Brom. Zespół który rok temu wygrał rozgrywki Championship prawdopodobnie w kolejnym sezonie znów będzie grał w tej lidze. Zresztą cała trójka tegorocznych beniaminków znajduje się aktualnie w strefie spadkowej. Ze względu na spore zmęczenie po potyczce z Chelsea dałem odpocząć kilku zawodnikom.

 

Mimo tych zmian w składzie wyraźnie przeważaliśmy od samego początku i szybko wyszliśmy na prowadzenie, które zapewnił nam Michy Batshuayi. Belgowi dobrze dogrywał Danny Rose, który pokazał że mimo wielu kontuzji ciągle posiada spore umiejętności i może być ważnym zawodnikiem w naszej kadrze. Niestety w ostatnim czasie defensywa nie spisuje się najlepiej i tracimy sporo bramek. Czystego konta nie udało się zachować również tym razem, a pod koniec pierwszego kwadransa Liam Moore wykorzystał zamieszanie jakie powstało w polu karnym po rzucie rożnym. Potrafiliśmy na to odpowiedzieć dopiero w końcówce, a fenomenalnego gola zdobył Will Hughes. Młody Anglik kapitalnie przymierzył z dystansu. W dodatku tuż po przerwie faulowany w szesnastce był Batshauayi, a do jedenastki podszedł Lamela i pewnie ją wykorzystał. Niestety kończyliśmy w dziesiątkę, ponieważ kontuzji nabawił się rezerwowy tego dnia Kyle Walker. Wykorzystali to przyjezdni i rozmiary porażki zmniejszył Saido Berahino.

 

09.02.2016, White Hart Lane, Londyn
Frekwencja: 35,160
Premiership [27/38]

 

Tottenham [1] – [20] West Brom 3:2 (2:1)

 

1:0 – Michy Batshuayi 8’
1:1 – Liam Moore 15’
2:1 – Will Hughes 45+1’
3:1 – Erik Lamela kar. 51’
3:2 – Saido Berahino 90+2’

 

Lloris 7.0 – Clyne 6.7, Alvarez Balanta 6.4, Caulker 6.8, Rose 7.1 (69’ Walker -) – Thorne 6.8 – Ward-Prowse 6.8 (69’ Hendesron 6.7), Hughes 8.3 – Lamela 7.0, Bowyer 6.8 (69’ Eriksen 6.8) – Batshuayi 8.3

 

MVP: Will Hughes (Tottenham) – 8.3 (gol)

Odnośnik do komentarza

Następnie przyszedł czas na rywalizację w piątej rundzie Pucharu Anglii. Udaliśmy się na Ewood Park, a więc boisko aktualnego beniaminka Premiership. FA Cup to jedyne rozgrywki jakich z Tottenhamem jeszcze nie wygrałem i liczyłem, że uda się tego dokonać w tym roku, a dzięki temu będę mógł odejść z White Hart Lane jako szkoleniowiec w stu procentach spełniony.

 

Niestety Kyle Walker ma problemy z kostką i będzie pauzował przez cztery lub pięć tygodni.

 

Mimo trudnej sytuacji w ligowej tabeli Gary Bowyer postanowił wystawić najmocniejszy możliwy skład z takimi graczami jak Grant Hanley czy Jordan Rhodes na czele. Również nie pozwoliłem sobie na jakiekolwiek zlekceważenie przeciwnika i wystawiłem bardzo mocną jedenastkę. Początek wyszedł nam znakomicie i szybko prowadziliśmy z dwubramkową przewagą, a dwukrotnie Keana pokonywał Lamela, któremu za każdym razem podawał Batshuayi. Niestety kryzys naszej defensywy był widoczny również tym razem, a kontaktowego gola zdobył Pablo Hernandez. Pierwszą połowę kończyliśmy jednak w dobrych humorach, ponieważ w trzydziestej szóstej minucie z boiska zejść musiał Liam Rosenior, który zapracował na dwie żółte kartki. Wykorzystaliśmy to dopiero po zmianie stron, gdy prowadzenie powiększył Nathaniel Clyne. W końcówce fani obejrzeli jeszcze dwa trafienia. Najpierw Eriksen wykorzystał podanie Ward-Prowse i strzelił na 4:1, a tuż przed końcowym gwizdkiem na listę strzelców wpisał się aktualnie najlepszy strzelec Premier League, Jordan Rhodes.

 

13.02.2016, Ewood Park, Blackburn
Frekwencja: 29,254
FA Cup piąta runda

 

Blackburn – Tottenham 2:4 (1:2)

 

0:1 – Erik Lamela 9’
0:2 – Erik Lamela 17’
1:2 – Pablo Hernandez 21’
1:2 – Liam Rosenior cz/k 36’
1:3 – Nathaniel Clyne 55’
1:4 – Christian Eriksen 83’
2:4 – Jordan Rhodes 89’

 

Lloris 7.1 – Clyne 7.6, Ginter 6.6, Caulker 6.7, Alvarez Balanta 6.8 (70’ Alex Sandro 6.7) – Thorne 6.8 (75’ McCarthy 6.7) – Ward-Prowse 7.7, Eriksen 8.2 – Lamela 8.7 (45’ Townsend 6.6), Bowyer 6.9 – Batshuayi 8.4

 

MVP: Erik Lamela (Tottenham) – 8.7 (dwa gole)

Odnośnik do komentarza

Wreszcie udało się nie stracić :D.
---

O awans do półfinału FA Cup powalczymy z zespołem z niższej ligi. Zagramy ze zwycięzcą powtórzonego meczu między Wolves z Championship, a Sheffield United z League One.

 

Przed wyjazdem do Monaco na pojedynek w Champions League musieliśmy udać się jeszcze do Walii, aby zmierzyć się ze Swansea. „Łabędzie” nie grają rewelacyjnie, ale mają siedem oczek przewagi nad strefą spadkową i wydają się po prostu zbyt mocni na degradację. Sporym zawodem na pewno są występy Bony’ego Wilfrieda, który zdobył zaledwie dziewięć bramek.

 

Ostatnie zwycięstwa zarówno nad Manchesterem City jak i Chelsea praktycznie zamknęły ten sezon w Premier League, ponieważ ciężko sobie wyobrazić, że stracimy mistrzowski tytuł. Celem na Liberty Stadium było przede wszystkim zachowanie czystego konta, bo w ostatnim czasie nie wychodziło nam to najlepiej. Dość niespodziewanie zaczęliśmy tracić mnóstwo bramek i teraz chciałem tego uniknąć. Początkowo więc zbyt wiele się nie działo, ale w 19. minucie geniuszem błysnął Erik Lamela. Argentyńczyk nie gra może tak porywająco jak przed rokiem, lecz pokazuje momentami jak wspaniałym jest zawodnikiem. Erik pięknie i precyzyjnie przymierzył z dystansu, a Vorm nie miał najmniejszych szans. Następnie uśpiliśmy trochę rywala i głównie wymienialiśmy piłkę w środkowej strefie boiska. Gospodarze przebudzili się dopiero w końcówce tego pojedynku, a kwadrans przed końcem do wyrównania doprowadził Bony, ale sędzia chwilę później podniósł chorągiewkę i nie zaliczył tego trafienia. Nie było to wielkie widowisko, lecz dopisaliśmy sobie kolejne trzy punkty do konta, a przede wszystkim Lloris wreszcie zachował czyste konto.

 

20.02.2016, Liberty Stadium, Swansea
Frekwencja: 20,750
Premiership [28/38]

 

Swansea [14] – [1] Tottenham 0:1 (0:1)

 

0:1 – Erik Lamela 19’

 

Lloris 7.2 – Clyne 6.8, Ginter 7.0, Caulker 7.4, Alex Sandro 6.8 – Thorne 6.8 (72’ Hughes 6.7) – Henderson 6.8, Ward-Prowse 6.8 – Lamela 7.2, Eriksen 6.7 (76’ Bowyer -) – Volland 6.6 (76’ Batshuayi -)

 

MVP: Steven Caulker (Tottenham) – 7.4

Odnośnik do komentarza

Wolverhampton pokonał po dogrywce Sheffield i to z „Wilkami” zagramy w szóstej rundzie Pucharu Anglii.

 

W Champions League czekana nas niezwykle trudne wyzwanie, ponieważ wylecieliśmy do Księstwa Monako, aby zmierzyć się w pojedynku z aktualnym mistrzem i zdecydowanym liderem Ligue 1. Claudio Ranieri ma jednak sporo problemów kadrowych, ponieważ kontuzjowani są Joao Moutinho, Geoffrey Kondogbia, Alberto Moreno, Lucas Silva czy Mapou Yanga-Mbiwa. W dodatku zarejestrowani do rozgrywek nie zostali Toulalan, Fred oraz Guilavogui. Najbardziej ucierpiał zdecydowanie środek pola i będziemy próbowali to wykorzystać.

 

Mimo tych osłabień gospodarze radzili sobie naprawdę nieźle i to oni byli stroną przeważającą. W dodatku chwilę po starcie boisko z powodu urazu opuścić musiał Alex Sandro i zostałem zmuszony do dokonania zmiany. Atakom Monaco brakowało jednak jakości i uderzali głównie z przed pola karnego, a z uderzeniami Falcao dobrze radził sobie Lloris. Odpowiedzieliśmy dopiero pod koniec drugiego kwadransa, ale zrobiliśmy to w sposób niezwykle skuteczny. Fantastycznie do akcji ofensywnej włączył się Nathaniel Clyne i precyzyjnie dośrodkował w szesnastkę, gdzie obrońców rywali uprzedził Volland i to Niemiec zdobył bramkę. Było to nasze pierwsze celne uderzenie, a jak się później okazało Romero tylko raz mógł popisać się skuteczną interwencją. Już w drugiej części znów zaskoczyć próbował go Volland, lecz tym razem okazał się gorszy od Argentyńczyka. Najbliższy doprowadzenia do wyrównania był Mario Gomez, ale kolega Kevina z reprezentacji przymierzył minimalnie niecelnie, bo w poprzeczkę. Nie graliśmy nic wielkiego, lecz udało nam się osiągnąć cel na to starcie, czyli wywiezienie korzystnego rezultatu ze stadionu Louisa II.

 

24.02.2016, Stade Louis II, Monako
Frekwencja: 17,443
Liga Mistrzów 1/8 [1/2]

 

Monaco – Tottenham 0:1 (0:1)

 

0:1 – Kevin Volland 27’

 

Lloris 6.9 – Clyne 8.4, Ginter 7.0, Caulker 7.2, Alex Sandro – (5’ Alvarez Balanta 7.2) – Henderson 6.8 – Ward-Prowse 6.7 (82’ Bowyer -), Hughes 6.7 (63’ Thorne 6.7) – Lamela 6.8, Eriksen 7.0 – Volland 7.4

 

MVP: Nathaniel Clyne (Tottenham) – 8.4 (asysta)

Odnośnik do komentarza

W Premiership czekał nas domowy pojedynek z Norwich. „Kanarki” chyba mogą być zadowolone z tego sezonu, ponieważ spadek raczej im już nie grozi, a prawdopodobnie znów skończą w środku tabeli. Postanowiłem trochę zmienić podstawową jedenastkę i znaleźli się w niej Bowyer czy Batshuayi.

 

Ostatnio nie rozpieszczaliśmy kibiców zbyt efektowną grą, ale tego dnia wreszcie mogli być w pełni zadowoleni z tego co oglądają. Pierwszego gola zdobyliśmy dość przypadkowo, a podczas zamieszania w polu karnym po rzucie rożnym niefortunnie uderzenie Lameli blokował Bennett i to Anglikowi przypisano samobójcze trafienie. Wcześniej stworzyliśmy sobie już kilka niezłych szans, ale w bramce dobrze spisywał się Ruddy. Z prowadzeniem grało nam się już o wiele łatwiej i dalej atakowaliśmy, lecz pierwsza połowa skończyła się skromnym 1:0. Tuż po przerwie obejrzeliśmy prawdziwe show zaprezentowane przez duet Batshuayi-Lamela. Belg zaliczył dwie asysty, a Argentyńczyk dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Za każdym razem rozgrywali efektowne dwójkowe akcje. Więcej bramek nie zdobyliśmy, ale stworzyliśmy sobie mnóstwo sytuacji. Trochę szczęścia zabrakło choćby Bowyerowi, Batshuayiowi czy Hendersonowi. Po kornerze bliski szczęścia był również Caulker. Cieszy również to, że ponownie skończyliśmy zawody z czystym kontem.

 

29.02.2016, White Hart Lane, Londyn
Frekwencja: 35,157
Premiership [29/38]

 

Tottenham [1] – [11] Norwich 3:0 (1:0)

 

1:0 – Ryan Bennett sam. 18’
2:0 – Erik Lamela 46’
3:0 – Erik Lamela 55’

 

Lloris 7.1 – Clyne 7.6, Alvarez Balanta 7.4, Caulker 7.4, Rose 7.2 (66’ Shawcross 6.7) – Thorne 6.9 – Henderson 7.2, Ward-Prowse 7.4 (59’ Hughes 6.7) – Lamela 9.4 (81’ Townsend -), Bowyer 6.8 – Batshuayi 9.0

 

MVP: Erik Lamela (Tottenham) – 9.4 (dwa gole oraz asysta)

Odnośnik do komentarza

Niestety przez najbliższe dwa tygodnie musimy radzić sobie bez Erika Lameli, który w starciu z Norwich skręcił staw kolanowy. Argentyńczyk może nie wystąpić nawet w rewanżu z Monaco.

 

Następnie czekał nas domowy mecz z Wolverhamptonem w szóstej rundzie Pucharu Anglii. Bardzo chcę te rozgrywki w tym sezonie wygrać, więc wystawiłem możliwie najsilniejszy skład, a Lamelę zastąpił młody i bardzo utalentowany Bowyer, który kilka razy zademonstrował już swoje nieprzeciętne umiejętności.

 

Podczas nieobecności Lameli ciężar gry wziął na siebie Christian Eriksen i trzeba przyznać, że zaliczył on niezwykle spektakularny występ. Na listę strzelców wpisał się już po kilku sekundach, gdy wykończył efektowną akcję dwójkową z Bowyerem. Następnie chętnie skorzystał z dobrego zagrania Vollanda. W tym momencie to właśnie Niemiec przejął pałeczkę dowodzenia, bo dwie następne bramki były właśnie jego autorstwa, a dobrze dośrodkowywał mu ze skrzydła Alex Sandro. Strzelanie w tej części meczu zakończył w końcówce Eriksen, który skompletował klasycznego hat-tricka pewnie wykorzystując jedenastkę. To właśnie Christian kilka chwil wcześniej został sfaulowany w polu karnym. Tak wysokie prowadzenie wprowadziło w nasze szeregi niepotrzebne rozluźnienie i zapłaciliśmy za to tuż po wznowieniu, gdy Llorisa zaskoczył Nouha Dicko. Ostatecznie było to jednak tylko honorowe trafienie, a w drugiej połowie tak wiele już się nie działo. Zagraliśmy porywające pierwsze czterdzieści pięć minut i znacznie gorsze drugie, ale i tak pewnie oraz efektownie wywalczyliśmy awans do półfinału.

 

05.03.2016, White Hart Lane, Londyn
Frekwencja: 36,074
FA Cup szósta runda

 

Tottenham – Wolves 5:1 (5:0)

 

1:0 – Christian Eriksen 1’
2:0 – Christian Eriksen 21’
3:0 – Kevin Volland 23’
4:0 – Kevin Volland 37’
5:0 – Christian Eriksen kar. 42’
5:1 – Nouha Dicko 46’

 

Lloris 7.2 – Clyne 8.0, Ginter 7.8, Caulker 7.9, Alex Sandro 8.6 (55’ Rose 6.7) – Henderson 7.6 – Ward-Prowse 7.8, Hughes 7.4 (55’ McCarthy 6.7) – Eriksen 9.6, Bowyer 7.9 (55’ Townsend 6.5) – Volland 9.5

 

MVP: Christian Eriksen (Tottenham) – 9.6 (trzy gole)

Odnośnik do komentarza

Półfinałowe spotkanie Pucharu Anglii z naszym udziałem zapowiada się hitowo, ponieważ los przydzielił nam odwiecznego rywala i na Wembley zmierzymy się z Arsenalem. Co ciekawe parę dni po pucharowym starciu zagramy z „Kanonierami” również w Premiership. Łatwiejszą drogę do finału wydaje się mieć inny londyński zespół, a więc Chelsea. Przed „The Blues” jednak najpierw powtórka pojedynku z Derby, a potem rywalizacja ze Swansea.

 

W Premiership tym razem udaliśmy się na DW Stadium i pojedynek z Wigan. Gospodarze są w dość przyzwoitej sytuacji, ale nie mogą sobie pozwolić na dłuższą serię porażek, ponieważ mają sześć punktów przewagi nad strefą spadkową.

 

Przeciwko Wigan nie prezentowaliśmy się tak efektownie jak w ostatnim pucharowym starciu, ale znów mogłem być zadowolony z gry moich podopiecznych. Dominowaliśmy praktycznie od początku do końca, a gospodarze mimo kilku prób nie zagrozili tak na dobre bramce Hugo Llorisa. Strzelanie rozpoczął Will Hughes i zdobył dość nietypową dla siebie bramkę, ponieważ wykończył głową dośrodkowanie Clyne’a. Kilka chwil później asystę zaliczył również drugi z naszych defensorów Alex Sandro, a z jego zagrania skorzystał Batshuayi. Niestety w drugiej części Brazylijczyk musiał przed czasem opuścić murawę, znów doznał kontuzji. Końcowy rezultat na 3:0 ustalił tuż po zmianie stron Steven Caulker, a z rzutu rożnego wrzucał Ward-Prowse.

 

08.03.2016, DW Stadium, Wigan
Frekwencja: 25,058
Premiership [30/38]

 

Wigan [15] – [1] Tottenham 0:3 (0:2)

 

0:1 – Will Hughes 13’
0:2 – Michy Batshuayi 22’
0:3 – Steven Caulker 46’

 

Lloris 7.3 – Clyne 7.9, Alvarez Balanta 7.3, Caulker 8.4, Alex Sandro 7.4 (60’ Rose 6.6) – Henderson 6.9 – Ward-Prowse 7.7 (69’ Thorne 6.7), Hughes 8.2 – Eriksen 7.0 (69’ Townsend 6.6), Bowyer 6.4 – Batshuayi 8.1

 

MVP: Steven Caulker (Tottenham) – 8.4 (gol)

Odnośnik do komentarza

I przestało, chociaż graliśmy dość dobrze :P.
---

Notujemy ostatnio fantastyczne występy, a porażkę ponieśliśmy pod koniec września w wyjazdowym spotkaniu z Manchesterem City. Następnie głównie wygrywalismy, a wpadkami były pojedyńcze remisy. Kolejnym zespołem, który będzie próbował przerwać tę serię jest Liverpool, który walczy o miejsce w czołowej czwórce z Manchesterem United, Arsenalem oraz Aston Villą.

 

Na całe szczęście kontuzja Alexa Sandro nie okazała się poważna i Brazylijczyk znalazł się w podstawowej jedenastce na to spotkanie.

 

Goście zjawili się w Londynie chyba wyłącznie po bezbramkowy remis, przynajmniej takie wrażenie można było odnieść patrząc na ich postawę, a nawet wyjściową jedenastkę, w której zabrakło typowego napastnika. Przeważaliśmy, więc dość wyraźnie, ale Liverpoolowi trzeba przyznać jedno, bronili się naprawdę mądrze i skutecznie. Stworzyliśmy sobie tylko jedną dobrą sytuację w pierwszej połowie i to tuż po jej rozpoczęciu, gdy Ward-Prowse mając przed sobą tylko Reinę przegrał pojedynek z Hiszpanem. Fantastycznie dogrywał mu Alex Sandro. Niestety następnie uderzaliśmy głównie z dystansu i to w dodatku niecelnie. Zabrakło nam pomysłu na sforsowanie linii obronnej „The Reds”. Co gorsze do przyjezdnych uśmiechnęło się mnóstwo szczęścia. Coutinho po prostu nie miał co zrobć z piłką przed naszym polem karnym, więc zdecydował się na strzał z przed szesnastki. Naturalną zasłoną byli nasi stoperzy i to zaskoczyło mocno Llorisa, który w tej akcji skapitulował. Na przerwę to rywale schodzili z prowadzeniem, chociaż nie zasługiwali na to. W drugiej części rzuciliśmy się do odrabiania strat, a dość nieoczekiwanie z pomocą przyszli nam zawodnicy prowadzeni przez Michaela Laudrupa. Fatalnie skiksowali Lucas Leiva oraz Sakho. Brazylijczyk podawał w swoje pole karne do francuskiego partnera, ale zagrał zbyt lekko, w dodatku były zawodnik PSG się poślizgnął, a chętnie wykorzystał to Volland. Kevin dopadł do futbolówki i potężnym strzałem nie dał najmniejszych szans Reinie. Niestety nie potrafiliśmy pójść za ciosem i zapewnić sobie wygranej. Zespół z Anfield ustawił się mocno defensywnie i dowiózł do końcowego gwizdka rezultat, który zapewnił im cenny punkt wywieziony z White Hart Lane.

 

12.03.2016, White Hart Lane, Londyn
Frekwencja: 35,769
Premiership [31/38]

 

Tottenham [1] – [5] Liverpool 1:1 (0:1)

 

0:1 – Coutinho 33’
1:1 – Kevin Volland 55’

 

Lloris 7.1 – Clyne 6.6, Ginter 6.8, Caulker 6.9, Alex Sandro 7.1 (84’ Rose -) – Henderson 6.8 – Ward-Prowse 7.1, Hughes 6.4 (67’ Alvarez Balanta 6.7) – Bowyer 6.5 (69’ Batshuayi 6.6), Eriksen 6.8 – Volland 7.0

 

MVP: Alex Sandro (Tottenham) – 7.1

Odnośnik do komentarza

Z tegorocznego naboru juniorów wybrałem czterech zawodników, którzy związali się z Tottenhamem umowami, ale tak naprawdę tylko jeden z nich może w przyszłości liczyć na występy w zespole Spurs. Jest nim dość utalentowany 16-letni napastnik Steve Eagers.

 

Trzy dni później przyszło rozegrać nam rewanż z Monaco. Na White Hart Lane jesteśmy w dobrej sytuacji, ponieważ w Monako minimalnie zwyciężyliśmy i wystarczy, że u siebie po prostu nie polegniemy. Kontuzje wyleczyli już Lamela oraz Walker, ale nie znaleźli się nawet w kadrze meczowej, bo po prostu nie są jeszcze w stanie realnie wzmocnić drużyny.

 

Początkowo nie było to wielkie spotkanie i nie działo się w nim zbyt wiele. Rezultat pierwszej potyczki wymuszał ataki na przyjezdnych, lecz nie szło im to najlepiej. Te olbrzymie nudy trwały aż do dwudziestej minuty, ponieważ wtedy po prostu geniuszem błysnął Falcao. Znakomity snajper z Kolumbii przeprowadził kapitalną akcję indywidualną i potężnym uderzeniem zaskoczył Llorisa. Ten rezultat dawał wówczas dogrywkę. Jednak jeszcze w pierwszej połowie stało się jasne, że wszystko zostanie rozstrzygnięte na White Hart Lane w regulaminowym czasie gry. Świetną akcję na skrzydle przeprowadził Eriksen, który wyłożył futbolówkę dla Willa Hughesa, a młody Anglik pewnie pokonał Romero. W drugiej części wyraźnie przeważaliśmy, ale brakowało nam szczęścia. Próby Vollanda czy Batshuayia były w ostatniej chwili blokowane. Michy dopiero w 73. minucie wykorzystał swoją szansę, a świetnie zagrał mu rezerwowy tego dnia Bowyer. Prowadzenia nie oddaliśmy już do końca i wywalczyliśmy awans do ćwierćfinału Champions League. Ciągle mamy szansę na obronę tego trofeum.

 

15.03.2016, White Hart Lane, Londyn
Frekwencja: 34,653
Liga Mistrzów 1/8 [2/2]

 

Tottenham – Monaco 2:1 (1:1)

 

0:1 – Falcao 20’
1:1 – Will Hughes 31’
2:1 – Michy Batshuayi 73’

 

Lloris 6.9 – Clyne 7.1, Ginter 6.3, Caulker 6.8, Alex Sandro 6.8 (67’ Alvarez Balanta 6.8) – Henderson 7.0 – Ward-Prowse 6.8, Hughes 7.3 (67’ McCarthy 6.7) – Volland 6.2 (67’ Bowyer 6.9), Eriksen 6.7 – Batshuayi 7.2

 

MVP: Will Hughes (Tottenham) – 7.3 (gol)

Odnośnik do komentarza

Batshuayi
Eagers

----

W ćwierćfinale Ligi Mistrzów zmierzymy się z Borussią Dortmund. Pierwsze spotkanie rozegramy na White Hart Lane. Do tej fazy rozgrywek awansowały trzy angielskie drużyny. Najłatwiejsze zadanie chyba przed Manchesterem City, bo zagrają oni z Dynamem Kijów. Chelsea podejmie Real. Interesująco zapowiada się również starcie między Barceloną, a Bayernem.

 

Wcześniej musieliśmy zagrać jednak w Premiership, a tu czekał nas wyjazd do Newcastle, gdzie mierzyliśmy się na St. James’ Park z dziewiątymi w tabeli „Srokami”. Do meczowej kadry wrócili zarówno Walker jak i Lamela, ale obaj usiedli na ławce dla rezerwowych.

 

Początkowo to gospodarze sprawiali wrażenie lepszego zespołu, a potwierdzeniem ich przewagi była świetna indywidualna akcja Hatema Ben Arfy. Ten błyskotliwy pomocnik świetnie przebił się przez naszą defensywę, a następnie sprawił mnósto problemów Llorisowi swoim uderzeniem. Hugo jednak z trudem sparował tę próbę. Odpowiedzieliśmy szybko, chociaż dość przypadkowo. Z rzutu rożnego dośrodkowywał James Ward-Prowse, a jego zagranie przeciął już w szesnastce Steven N’Zonzi i pokonał tym samym Tima Krula. Zdobyliśmy prowadzenie w sposób niezwykle szczęśliwy. Rywale próbowali doprowadzić do wyrównania, a ich najbardziej aktywnym zawodnikiem był oczyiście Ben Arfa. Francuz bardzo się starał, próbował, ale brakowało mu szczęścia. Już po zmianie stron trafił w słupek z rzutu wolnego, a kilka chwil dobrze zagrał do swego rodaka, Remy’ego. Jednak z tego pojedynku górą wyszedł inny reprezentant Francji, Hugo Lloris. W dodatko w 74. minucie Carlos Bowyer został sfaulowany w polu karnym, a do jedenastki podszedł Erik Lamela i pewnie ją wykorzystał. W ten sposób Argentyńczyk ustalił końcowy rezultat tego pojedynku.

 

19.03.2016, St. James’ Park, Newcastle
Frekwencja: 52,283
Premiership [32/38]

 

Newcastle [9] – [1] Tottenham 0:2 (0:1)

 

0:1 – Steven N’Zonzi sam. 9’
0:2 – Erik Lamela kar. 74’

 

Lloris 7.1 – Clyne 7.1, Ginter 6.8, Caulker 7.5, Alex Sandro 7.1 – Henderson 6.8 – Ward-Prowse 6.5 (72’ McCarthy 6.7), Hughes 6.6 (72’ Lamela 6.9) – Volland 6.6, Eriksen 6.8 – Batshuayi 6.5 (60’ Bowyer 6.8)

 

MVP: Steven Caulker (Tottenham) – 7.5

Odnośnik do komentarza

Skórka ciągle ta sama (Alavanja 14 Pervection), po prostu czasami backgroundy zmieniam.
---

Gracze Tottenhamu w reprezentacjach:

 

Hugo Lloris (Francja – Niemcy 0:0) – 7.2
Kyle Walker (Anglia – Egipt 4:0) – 7.7
Danny Rose (Anglia – Egipt 4:0) – 6.7
Alex Sandro (Brazylia – Słowenia 1:1) – 6.9
Ryan Shawcross (Anglia – Egipt 4:0) – 7.8
Eder Alvarez Balanta (Kolumbia – Kamerun 1:0) – 7.0
Steven Caulker (Anglia – Egipt 4:0) – 7.9
Jordan Henderson (Anglia – Egipt 4:0) – 7.8 (asysta)
James Ward-Prowse (Anglia – Egipt 4:0) – 9.4 (dwa gole)
Erik Lamela (Argentyna – Serbia 1:0) – 6.5
Kevin Volland (Niemcy – Francja 0:0) – 6.8

 

Rywalizację w ćwierćfinale Champions League rozpoczynaliśmy na własnym obiekcie i chcąc ułatwić sobie sprawę awansu do półfinału przydałoby się zwyciężyć na White Hart Lane. W zespole prowadzonym aktualnie przez Thomasa Tuchela nie ma już tercetu Polaków, a w Dortmundzie został tylko Piszczek. Kolegami Łukasza są jednak tak znakomici zawodnicy jak Benteke, Mkhitaryan, Reus czy Gundogan, więc na pewno nie możemy zlekceważyć rywala.

 

W większości spotkań zwykle jesteśmy stroną dominującą i początkowo podobnie wyglądało to również tego wieczora. Alex Sandro stworzył świetną szansę Kevinowi Vollandowi, ale nasz snajper został powstrzymany przez swego imiennika, Trappa. Niestety później to przyjezdni spisywali się lepiej i osiągnęli dość wyraźną przewagę. W pierwszej połowie zabrakło im szczęścia, bo Reus trafił w poprzeczkę, a uderzenie Benteke zatrzymał Lloris. Tuż po zmianie stron drużyna z Dortmundu rozegrała jednak skuteczną akcję. Piłkę przed polem karnym znakomicie wymieniali ze sobą Gundogan oraz Mkhitaryan i to właśnie reprezentant Armenii posłał prostopadłe podanie w szesnastkę. Jego adresatem tego zagrania był Aubameyang, który błyskawicznie uderzył i zaskoczył Llorisa. Mimo niekorzystnego wyniku nie graliśmy najlepiej i to goście byli blisko podwyższenia, ale fantastycznie interweniował Hugo po uderzeniu Benteke. Wielu fanów pewnie mocno się zdziwiło, gdy w końcówce przegrywając wprowadziłem Kyle’a Walkera. Jak się później okazało był to prawdziwy strzał w dziesiątkę, bo to właśnie angielski obrońca dośrodkował w pole karne na cztery minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. Wrzutkę przeciąć próbował Jores Okore, ale zrobił to po prostu fatalnie i zaskoczył tym Kevina Trappa. Zagraliśmy słabo, ale szczęśliwie zremisowaliśmy, chociaż ciągle nie jest to dobry rezultat przed własną publicznością. Rewanż w Dortmundzie zapowiada się ciężko.

 

30.03.2016, White Hart Lane, Londyn
Frekwencja: 36,310
Liga Mistrzów ćwierćfinał [1/2]

 

Tottenham – Borussia Dortmund 1:1 (0:0)

 

0:1 – Pierre-Emerick Aubameyang 47’
1:1 – Jores Okore sam. 86’

 

Lloris 7.3 – Clyne 6.6 (84’ Walker -), Ginter 6.8, Caulker 6.7, Alex Sandro 6.8 – Henderson 6.8 – Ward-Prowse 7.0, Hughes 6.8 (60’ Bowyer 6.7) – Lamela 6.6, Eriksen 6.5 – Volland 6.3 (60’ Batshuayi 6.7)

 

MVP: Pierre-Emerick Aubameyang (Borussia Dortmund) – 7.4 (gol)

Odnośnik do komentarza

Przed rewanżem w Dortmundzie musieliśmy udać się jeszcze na Old Trafford, aby zmierzyć się z Manchesterem United. Kibice gospodarze ciągle marzą o powrocie do sukcesów do jakich przyzwyczaiła ich długa kadencja sir Alexa Fergusona. Jego młodszy rodak, David Moyes nie radzi sobie jednak tak dobrze i w tym sezonie „Czerwone Diabły” walczą o awans do czołowej czwórki. W dodatku w Champions League otrzymali dość bolesną lekcję od Realu, gdy przegrali w Madrycie 0:4.

 

Ze względu na zmęczenie po spotkaniu z Borussią odpocząć musiał Ward-Prowse, a w jedenastce dzięki temu znalazło się miejsce dla Batshuayia. W podstawowym składzie wyszedł również zastępujący Gintera stoper z Kolumbii, Alvarez Balanta.

 

Początkowo nie działo się zbyt wiele, oba zespoły bawiły się raczej w typowo piłkarskie szachy, ale po rozpoczęciu drugiego kwadransa wreszcie zaczęło się to spotkanie na dobre. Najpierw kapitalny indywidualny rajd przeprowadził Batshuayi, ale niestety dobrą paradą popisał się De Gea. Gospodarze odpowiedzieli skuteczniej, bo Lloris musiał wyjmować piłkę z siatki po skutecznym uderzeniu Shinji Kagawy. Odpowiedzieliśmy błyskawicznie, ponieważ już po sześćdziesięciu sekundach znów był remis, a Batshuayi tym razem się nie pomylił. Belgowi dobrze podawał Eriksen. Następnie przeważaliśmy, ale do końca pierwszej połowy fani na Old Trafford więcej bramek już nie zobaczyli. Bliski szczęścia był Will Hughes, który trafił w słupek. Tuż po wznowieniu mogliśmy cieszyć się z prowadzenia, a znów popisał się duet Eriksen-Batshuayi. Duńczyk dobrze uderzył z rzutu wolnego, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce, lecz ze skuteczną dobitką przyszedł Michy i ten rezultat zapewniał nam trzy punkty. Gospodarzom odrabianie strat nie szło najlepiej, a w końcówce z boiska wyleciał jeszcze Gotoku Sakai. W dziesiątkę rywale stworzyli sobie jednak dwie dobrze szanse, lecz Nani nie trafił nawet w bramkę, a Januzaj obił słupek i ostatecznie wywieźliśmy prestiżowe zwycięstwo z Manchesteru.

 

02.04.2016, Old Trafford, Manchester
Frekwencja: 73,275
Premiership [33/38]

 

Manchester United [5] – [1] Tottenham 1:2 (1:1)

 

1:0 – Shinji Kagawa 19’
1:1 – Michy Batshuayi 20’
1:2 – Michy Batshuayi 46’
1:2 – Gotoku Sakai cz/k 86’

 

Lloris 7.2 – Clyne 6.8, Alvarez Balanta 6.5, Caulker 6.9, Alex Sandro 6.8 – Henderson 7.1 – Hughes 6.7 (76’ Ginter -), Eriksen 9.0 (80’ Bowyer -) – Lamela 6.9, Volland 6.5 (72’ Ward-Prowse 6.7) – Batshuayi 8.8

 

MVP: Christian Eriksen (Tottenham) – 9.0 (dwie asysty)

Odnośnik do komentarza

Trzy dni po zdobyciu Old Trafford byliśmy już w Dortmundzie. Remis 1:1 na White Hart Lane nie jest najlepszym rezultatem i chcąc wywalczyć awans do najlepszej czwórki tegorocznej edycji Ligi Mistrzów musimy zdobyć minimum jedną bramkę na Signal Iduna Park. Na pewno nie będzie to łatwe zadanie, szczególnie że Kevin Trapp jest w naprawdę dobrej formie.

 

Początek wyglądał niezwykle nerwowo. Gospodarze od pierwszej minuty skupiali się na defensywie i przez to ciężko było nam się przebić, ale pod koniec inaugurującego kwadransa kapitalne prostopadłe podanie posłał dobrze dysponowany ostatnio Eriksen. Duńczyk świetnie wykreował pozycję dla Ward-Prowse’a, a młody Anglik potężnym uderzeniem zaskoczył Trappa. W dodatku chwilę później przed polem karnym skiksował Hummels, który próbował przeciąć kolejne podanie Christiana, ale Niemiec precyzyjnie zagrał pod nogi Batshuayia. Michy chętnie wykorzystał ten prezent i dzięki dwubramkowemu prowadzeniu byliśmy w znakomitej sytuacji. Dortmundczycy potrzebowali w tej chwili do awansu trzech goli, a na pierwszy i jak się później okazało jedyny celny strzał fani BVB czekali aż do sześćdziesiątej trzeciej minuty. Wówczas Gundogan dobrze asystował Christianowi Benteke, ale rywali było stać tylko na tyle. W końcówce potwierdziliśmy swoją dominację i najpierw Lamela znakomicie obsłużył Vollanda, a ostateczny rezultat na 4:1 ustalił samobójczym trafieniem Gundogan. Mimo trudnej sytuacji po spotkaniu na własnym stadionie spisaliśmy się świetnie w rewanżu i spokojnie awansowaliśmy do półfinału.

 

05.04.2016, Signal Iduna Park, Dortmund
Frekwencja: 63,417
Liga Mistrzów ćwierćfinał [2/2]

 

Borussia Dortmund – Tottenham 1:4 (0:2)

 

0:1 – James Ward-Prowse 15’
0:2 – Michy Batshuayi 18’
1:2 – Christina Benteke 63’
1:3 – Kevin Volland 71’
1:4 – Ilkay Gundogan sam. 85’

 

Lloris 7.1 – Walker 7.4, Ginter 7.7, Caulker 7.3, Alex Sandro 7.2 (64’ Clyne 7.1) – Henderson 6.9 – Ward-Prowse 7.7, Eriksen 7.2 (72’ Hughes 6.8) – Lamela 8.0, Volland 7.7 – Batshuayi 7.1 (64’Bowyer 6.8)

 

MVP: Erik Lamela (Tottenham) – 8.0 (asysta)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...