Skocz do zawartości

Pytanie do...


lad

Rekomendowane odpowiedzi

46 minut temu, krzysfiol napisał:

58. Nie ma czegoś takiego, bo księża pracują w różnych miejscach, różne są parafie. Napiszę, jak wyglądała większość moich dni, kiedy pracowałem na parafii:

5:45 - pobudka

6:30 - Msza lub spowiedź

7:00 - Msza lub spowiedź

7:30 - śniadanie

8:00-14:00 - lekcje w szkole (w zależności od dnia, raz kończyłem wcześniej, a raz zaczynałem później). W tym czasie, kiedy nie miałem lekcji, bardzo często były pogrzeby.

Po lekcjach: obiad

 15:00-17:00 - kancelaria dwa lub trzy razy w tygodniu, kiedy nie miałem kancelarii, to w tym czasie było wolne.

17:30 - kolacja

 18:00 - Msza lub spowiedź

19:00 - spotkanie z jakąś wspólnotą (miałem 4 różne, więc właściwie codziennie się z nimi spotykałem)

20:30/21:00 - wolne

 

 

Jahu by Ci to lepiej zaplanował :-k

 

64. Kiedy był czas na CSa i FMa? :-k

Odnośnik do komentarza

67. Jakie jest Twoje podejście do kwestii celibatu? Archaizm czy konieczność? Czy gdyby został zniesiony szukałbyś partnerki? Czy nie odczuwasz czasem braku bliskiej osoby, ciepła itp.? Strasznie mnie to ciekawi bo nie wyobrażam sobie osobiście takiego życia i czegokolwiek (powołania, modlitwy, kontemplacji - jakkolwiek to nazwiemy) co mogłoby zastąpić bliskość drugiej osoby.

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, szramek napisał:

67. Jakie jest Twoje podejście do kwestii celibatu? Archaizm czy konieczność? Czy gdyby został zniesiony szukałbyś partnerki? Czy nie odczuwasz czasem braku bliskiej osoby, ciepła itp.? Strasznie mnie to ciekawi bo nie wyobrażam sobie osobiście takiego życia i czegokolwiek (powołania, modlitwy, kontemplacji - jakkolwiek to nazwiemy) co mogłoby zastąpić bliskość drugiej osoby.

 

67. Już mówiłem wcześniej, że widzę plusy i minusy. Osobiście jestem za dobrowolnością. Nie wiem, czy szukałbym kogoś, nie myślę o tym, podejrzewam, że pewnie tak. Wiadomo, że czasami odczuwa się samotność, zwłaszcza kiedy wie się, co się traci. Ale przyjąłem celibat, bo czułem powołanie do bycia księdzem. W wielu sytuacjach życiowych widzę jego sens, ale widzę też zagrożenia jakie za sobą niesie. Kiedy pracowałem na parafii było łatwiej niż teraz, bo spotykałem się z ludźmi, dzięki którym tej samotności nie było. Teraz nie mam takich możliwości, więc jest trudniej, ale przeżyję jakoś ;) nie chcę się deklarować, bo różnie może być w życiu, ale nie wyobrażam sobie „podwójnego życia”, wolałbym odejść z kapłaństwa. 

Odnośnik do komentarza
36 minut temu, Seju napisał:

1. Kogo nastepnego nominujesz?

Szybko się znudziłem :kekeke: Nie wiem jeszcze.

 

26 minut temu, jmk napisał:

2. Dla mnie jesteś trochę jak Chandler z Przyjaciół, więc może rozwiniesz co Ty konkretnie robisz w pracy np. jeden konkretny dzień co robisz :D

Wolałbym Barney Stinson... Moja specjalizacja to rozwój biznesów internetowych, czyli w skrócie co zrobić, żeby firma więcej zarabiała. Oznacza to codzienne monitorowanie sytuacji (sprawdzanie metryk, konwersji, wyników sprzedaży, gdzie były spadki/wzrosty i dlaczego one się wydarzyły), a także budowanie strategii i jej egzekwowanie (poczynając od zmian produktowych i robienia testów A/B żeby mieć twarde dane dla wprowadzenia jakiejś zmiany, przez tworzenie kampanii w Google AdWords, FB, newslettery, kontakt z freelancerami, kontakt z partnerami afiliacyjnymi, audyt SEO itp). Dostosowanie produktu do potrzeb rynku, analiza grup docelowych oraz zachowań użytkowników na stronach. Dodatkowo raportowanie tygodniowe i miesięczne. Wszystko to znajdziesz na moim LinkedIn, nie jest to jakaś wielka tajemnica :kekeke: 

Odnośnik do komentarza

4. Jak ten mityczny podział sympatii klubowych wygląda w Edynburgu? Wiem, że Brytoli łatwo identyfikować bo albo noszą ciuchy swoich drużyn, albo mają wydziarane herby/motywy więc jak wizualnie się to prezentuje - wincyj Hibs czy Hearts?

 

5. Co cię najbardziej pozytywnie i negatywnie zaskoczyło w Szkocji?

 

6. Jak to się stało, że chodziłeś do liceum w Norwegii? Rodzice tam pracowali czy co?

Odnośnik do komentarza
41 minut temu, Misiek napisał:

3. Kiedy start-up? ;)

Swój własny? Nie zapowiada się. Z tego co zauważyłem obserwując scenę start-upową, to zazwyczaj założycielami i często także CEO są osoby techniczne, które pierwsze linijki kodu stawiały same. Ewentualnie jest to jakiś duet-trio, gdzie co najmniej jedna osoba jest programistą. Niestety, nie mam żadnego bliskiego kumpla/przyjaciela, który miałby taki skill i z którym mógłbym ruszyć na podbój świata. Ok. 3 lat temu podjąłem nawet próbę, bo wpadłem na pomysł, który wydawał mi się naprawdę niezły i nawet zaczęło się to ruszać z jednym z programistów forumkowych, ale gdzieś upadł zapał i możliwości czasowe i ostatecznie wszystko rozeszło się po kościach. Z perspektywy czasu i obserwując inne firmy, które działają w tych rejonach technologicznych, nie uważam, żeby to mógł być jakiś rewolucyjny start-up, ale mógł aspirować do mocnej specjalizacji w swojej dziedzinie i ostatecznie zostać sprzedanym do jednego z dużych graczy. 

 

Jeśli już bym miał iść w coś swojego, to tak jak kiedyś wspominałem w Maryni, raczej usługi konsultingowe. Nie mam wiedzy technicznej, nie jestem w stanie stworzyć produktu, więc jedyne co mam i co mógłbym sprzedawać to własna wiedza.

 

Dodatkowo jeszcze wspomnę, że nie wiem czy chciałbym się pchać w coś takiego jak start-up, bo patrząc na ludzi tworzących takie biznesy, jest to niesamowicie wymagające jeśli chodzi o czas i poświęcenie. Nie wiem czy miałbym w sobie tyle samozaparcia, żeby to ciągnąć, a od jakiegoś czasu mój priorytet to spędzanie czasu z rodziną. Gdy jestem w domu, to nie chcę pracować, staram się też nie zostawać po godzinach, bo nawet godzina nadgodzin obecnie oznacza, że nie zobaczę się w ogóle z synem tego dnia :( Więc raczej dążę do opcji pracy mniej niż 40h tygodniowo, niż więcej.

 

41 minut temu, lad napisał:

4. Jak ten mityczny podział sympatii klubowych wygląda w Edynburgu? Wiem, że Brytoli łatwo identyfikować bo albo noszą ciuchy swoich drużyn, albo mają wydziarane herby/motywy więc jak wizualnie się to prezentuje - wincyj Hibs czy Hearts?

Nie widać na ulicach tak dużo ludzi w barwach klubowych. Gdy byliśmy z Michem oglądać The Old Firm w jednym z edynburskich pubów, to siedział tam nawet koleś z wydziaranym herbem Rangersów, więc na pewno można powiedzieć, że nie ma tak wielkich animozji pomiędzy miastami, żeby nie mógł sobie na luzie paradować z taką dziarą. Próbowałem robić research i wydaje się, że jest całkiem równy podział pomiędzy dwa kluby, a jeśli już to Hearts mogą mieć przewagę, także ze względu na historię (Hibs w pewnym momencie przestało istnieć, a Hearts należy do jednych z klubów założycielskich ligi szkockiej).

 

44 minuty temu, lad napisał:

5. Co cię najbardziej pozytywnie i negatywnie zaskoczyło w Szkocji?

Pozytywnie - ludzie, ale niestety to normalne jak się wyjeżdża z Polski na zachód, więc zaskoczeniem bym tego nie nazwał. Tutaj ludzie uśmiechają się do siebie, rozmawiają w windzie czy w sklepie itp. W Polsce na obcego się patrzy podejrzliwie, a jak ktoś chodzi po ulicy uśmiechnięty, to na pewno wariat. 

 

Negatywnie - niestety jest często ciężko z akcentem. W robocie tego nie odczuwam, ale na ulicy jak zagada do mnie jakiś zwykły chłopek, to często nic nie rozumiem, nawet słowa. 

Ah, dodałbym jeszcze jedno - Polacy. Pomijając już grupę na FB, gdzie od kilku tygodni połowa treści jest ultra-patriotycznych oraz homofobicznych, to jeszcze jest nas tutaj tak dużo, że nikt na siebie nie reaguje. W Norwegii było dużo mniej Polaków, więc jak się słyszało na ulicy mowę polską, to się uśmiechało, czy mówiło dzień dobry. A tu wręcz przeciwnie, ludzie odwracają wzrok lub reagują neutralnie/negatywnie. Trochę szkoda.

 

49 minut temu, lad napisał:

6. Jak to się stało, że chodziłeś do liceum w Norwegii? Rodzice tam pracowali czy co?

Tata jest wojskowy i dostał propozycję pracy w jednostce NATO w Stavanger. Kontrakt był 3-letni, po którym wrócili do Polski, a ja zostałem dodatkowo rok i mieszkałem u znajomych Polaków, żeby móc skończyć liceum.

 

49 minut temu, beeres napisał:

7. Czy Szkocja to już dom czy tylko przystanek?

Raczej przystanek. Ze swojej strony czuję się tu całkiem dobrze, ale jest spora tęsknota za rodziną. Jest też poczucie winy wobec rodziców, teściów i dziadków, którzy dość ciężko przechodzą rozłąkę z wnukiem. Z jednej strony wiem, że kupa ludzi żyje z dala od dziadków, ale moja rodzina się bardzo z Maksiem zżyła i ciężko im teraz przychodzą takie długie rozłąki. Żona próbuje się zaaklimatyzować, obecnie codziennie jest na jakichś różnych grupach dziecięcych, nawet zapraszają się nawzajem do domów z jedną Polką, ale nie zmienia to faktu, że całe dnie jest sama w domu. A ja po pracy też lecę jak najszybciej do domu, żeby zdążyć zobaczyć się z synem, co też nie pomaga w budowaniu głębszych znajomości na miejscu. Wiem, że brzmi to dość negatywnie, ale piszę szczerze i tak samo szczerze mogę powiedzieć, że nie żałuję tej decyzji i uważam nasz pobyt tutaj za wspaniałą przygodę, a mój rozwój w pracy jest ogromny i wszystkie wyrzeczenia były warte tego co tutaj się uczę.

  • Lubię! 4
  • Uwielbiam 1
  • Dzięki! 2
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...