Skocz do zawartości

Najlepsi z najlepszych


Marlen

Rekomendowane odpowiedzi

W meczu z Evertonem musieliśmy wygrać, z nożem na gardle rozpoczynaliśmy 17 kolejkę Premiership.

 

Tak jak w 16 kolejce miało być szybko, ładnie i pewnie, niestety rzeczywistość okazała się brutalna. Choć nasza gra jest niezła, to zdecydowanie brakuję w niej skuteczności, choć prowadziliśmy 1:0 to musieliśmy uznać wyższość rywali i niestety przegrywamy 2:1. Co prawda była to dopiero nasza druga porażka w tym sezonie, ale obronę mistrzostwa uznam jako cud. Trzeba będzie się skupić na powalczeniu o drugie miejsce. Obym tylko dotrwał do końca sezonu, bo cierpliwość zarządu wkrótce może się skończyć.

 

21.12.2011 - 17 Kolejka Premiership
Goodison Park - 36279

[9]Everton 2:1 Tottenham[4]

22' - Kadlec 0:1
61' - Mouath 1:1
72' - Cahill 2:1

 

Odbyło się losowanie 1/8 finału Ligi Mistrzów, los nie był dla nas zbyt łaskawy, bowiem trafiliśmy na Bayern Monachium.

 

Pary 1/8 LM

Odnośnik do komentarza

W 18 kolejce podejmowaliśmy Wolverhampton, które w lidze nieźle sobie poczynia, wiedzieliśmy, że nie będzie to łatwy mecz, ale po ostatnich wpadkach musieliśmy wreszcie wygrać.

 

Mecz zaczynamy bardzo dobrze, bo już w 5 minucie wychodzimy na prowadzenie za sprawą Kadleca, który w ostatnich meczach rodzi sobie świetnie. Chcieliśmy pójść za ciosem, lecz niestety bramkarz gości nam na to nie pozwalał, wiele doskonałych okazji zmarnowanych przez nasz zespół, dobitnie pokazuję jak słaba jest nasza skuteczność. Do przerwy prowadziliśmy tylko 1:0, a każdy wie jak niebezpieczny jest to wynik.

 

W drugiej części gry na boisku pojawił się Jermain Defoe, Anglik po trzymiesięcznej kontuzji nareszcie pojawił się na boisku.

 

W drugiej połowie również mieliśmy przewagę w każdym aspekcie gry, jednak na drugą bramkę kibice musieli czekać aż do 88 minuty, kiedy w sytuacji sam na sam Defoe pokonał Hennesseya. Kiedy wydawało się, że więcej bramek już nie padnie, dał o sobie przypomnieć van der Vaart, który strzałem z woleja pokonał bramkarza gości. Nareszcie odnieśliśmy zwycięstwo, w końcu do składu powrócił Defoe, a za niedługo powróci także Pawluczenko, więc nasza gra powinna się ustabilizować.

 

26.12.2011 - 18 Kolejka Premiership
White Hart Lane - 34151

[5]Tottenham 3:0 Wolverhampton[9]

5' - Kadlec 1:0
88' - Defoe 2:0
90+2 - van der Vaart 3:0

Odnośnik do komentarza

W kolejnej kolejce na White Hart Lane zawitał Arsenal, który podobnie jak my miał problem z ustabilizowaniem formy.

 

Muszę przyznać, że nie takiego meczu spodziewaliśmy się. Od samego początku gry mieliśmy gigantyczną przewagę nad Kanonierami, cały czas zagrażaliśmy bramce Szczęsnego, Polak bronił fantastycznie, ale długo nie wytrzymał, bowiem w 13 minucie wychodzimy na prowadzenie, strzelcem bramki Benedikt Howedes. Spodziewaliśmy się, że po stracie bramki goście będą próbować doprowadzić do wyrównania, nic bardziej mylnego, to my mieliśmy wielką przewagę i gdyby nie Wojtek, Arsenal pierwszą połowę przegrywał by trzema, czterema bramkami.

 

W drugiej połowie znów zarysowała się nasza wielka przewaga, praktycznie co parę minut mieliśmy szansę by powiększyć prowadzenie, w każdym aspekcie gry górowaliśmy nad naszymi sąsiadami zza miedzy. Stare piłkarskie porzekadło powiada, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, trzeba powiedzieć, że na nas te sytuacje stanowczo za często się mszczą, w 84 minucie zupełnie z niczego pada bramka dla The Gunners, muszę powiedzieć, że po stracie bramki niemal nie rozwaliłem komputera! Kiedy ochłonąłem pomyślałem, że mamy jeszcze szansę na zwycięstwo, w doliczonym czasie gry bramkę na wagę trzech punktów zdobywa van der Vaart, wygrana w takich okolicznościach smakuję jeszcze bardziej. Mimo gigantycznej przewagi przez cały mecz, wygrywamy skromnie 2:1, dzięki temu zwycięstwu awansujemy na trzecią pozycję w tabeli, a północny Londyn znów należy do nas!

 

28.12.2011 - 19 Kolejka Premiership
White Hart Lane - 36310

[4]Tottenham 2:1 Arsenal[6]

13' - Howedes 1:0
84' - van Persie 1:1
90+1' - van der Vaart 2:1

Odnośnik do komentarza

Dzięki, dzięki, forma rośnie jak na drożdżach :D

-----------------------------

Stary rok żegnamy arcyważnym meczem z Chelsea na Stamford Bridge, mecz miał pokazać czy gigantyczna przewaga nad Arsenalem była tylko przypadkiem, czy faktycznie nasza forma poszła w górę.

 

Ekipa The Blues była naszym sąsiadem w tabeli, dlatego był to mecz o sześć punktów, obie drużyny nie chciały przegrać, jednak większa presja ciążyła na gospodarzach, bo to oni w tym sezonie mieli zdominować ligę, a na razie walczą o Ligę Mistrzów.

 

Mecz zaczynamy od doskonałej sytuacji, po strzele Bale'a piłka zmierza do bramki, jednak w ostatniej chwili z linii bramkowej wybija ją Terry. Trzynastka to szczęśliwa liczba Howedesa, który właśnie w tej minucie strzelił bramkę Arsenalowi i strzelił ją również Chelsea! Bramka Niemca dodała nam skrzydeł, graliśmy świetnie, mądrze utrzymywaliśmy się przy piłce, graliśmy perfekcyjnie w obronie, przy takiej grze gospodarze byli bezradni. Taki wynik utrzymał się do przerwy, w szatni odpowiednio zmotywowałem chłopaków i zaczęliśmy drugą część spotkania.

 

Motywacja w szatni musiała podziałać, bowiem w 50 minucie Howedes strzela swoją drugą bramkę i po raz drugi ucisza Stamford Bridge! Po stracie drugiej bramki gospodarze solidnie wzięli się do odrabiania, lecz nie potrafili znaleźć recepty na naszą świetnie zorganizowaną obronę. Ten mecz mogliśmy wygrać wyżej, ale patrząc przez pryzmat jednego spotkania można wywnioskować niewiele, miejmy nadzieję, że w następnych spotkaniach również zagramy tak dobrze.

 

31.12.2011 - 20 Kolejka Premiership
Stamford Bridge - 41761

[4]Chelsea 0:2 Tottenham[3]

13' - Howedes 0:1
50' - Howedes 0:2

Odnośnik do komentarza

Nowy rok chcieliśmy przywitać zwycięstwem, jednak takie same plany miała Aston Villa, z która mierzyliśmy się w 21 kolejce.

 

W starciach z Aston Villą w tamtym sezonie szło nam strasznie opornie, mimo, że goście w pewnej części sezonu walczyli o utrzymanie, to zepsuli nam sporo krwi, w tym sezonie spisują się świetnie, więc liczyliśmy na to, że w meczu z nami zagrają gorzej.

 

Od pierwszych minut na boisku grał Defoe i to właśnie Anglik otwiera wynik tego spotkania, po fantastycznym podaniu Kadleca. W poprzednich meczach nad każdym z przeciwników mieliśmy dość dużą przewagę, nie inaczej było w tym spotkaniu. Goście choć starali się ze wszystkich sił to nie mogli przeciwstawić się naszej świetnej obronie. Pierwsza połowa kończy się naszym jednobramkowym prowadzeniem, powinno to cieszyć gości, którzy zasłużyli jeszcze na co najmniej dwie bramki.

 

W przerwie na placu gry zameldował się dos Santos, jak się później okazało został wybrany zawodnikiem meczu! W 59 minucie Meksykanin podwyższa na 2:0 i wydawało się, że jest po meczu, niestety cztery minuty później niefrasobliwość naszej obrony wykorzystał Agbonlahor, który pewnie pokonał Gomesa. W 65 minucie strzelamy bramkę na 3:1, strzelcem gola - Giovani dos Santos. W 65 minucie kropkę nad i stawia Rogelio Funes Mori i stało się jasne, że tego spotkania już nie możemy przegrać! Na stadionie rozległ się końcowy gwizdek, wygrywamy kolejne spotkanie, jeżeli obecna forma się utrzyma to w meczu z Bayernem nie stoimy na przegranej pozycji.

 

3.12.2012 - 21 Kolejka Premiership
White Hart Lane - 36310

[3]Tottenham 4:1 Aston Villa[5]

15' - Defoe 1:0
59' - dos Santos 2:0
63' - Agbonlahor 2:1
65' - dos Santos 3:1
67' - Funes Mori 4:1

Odnośnik do komentarza

Nasz terminarz ułożył się tak, że aż trzykrotnie z rzędu będziemy grać z Aston Villą, pierwszy mecz ligowy u siebie wygraliśmy 4:1, teraz przyszedł czas na Puchar Anglii, tym razem mecz rozegrany zostanie na Villa Park w Birmingham.

 

Mecz toczył się w niebywałej śnieżycy, warunki do gry były fatalne, ale spotkanie trzeba było rozegrać. Pierwsze dwadzieścia minut spotkania toczyło się w dość ślimaczym tempie, pewnie było to spowodowane warunkami atmosferycznymi. Wreszcie w 26 minucie z rzutu rożnego dośrodkowuję Bale, najwyżej skaczę Howedes i pokonuję on bramka rywali. Po strzeleniu bramki chwyciliśmy wiatr w żagle, lecz żadna z naszych akcji nie zakończyła się bramką. Tak więc do przerwy wygrywaliśmy tylko 1:0.

 

Po zmianie stron gospodarze trochę przycisnęli, świetną sytuacje zmarnował Bent znajdując się sam na sam z Gomesem, posłał piłkę minimalnie nad poprzeczką, to była tak naprawdę jedyna okazja graczy z Birmingham. W 71 minucie w polu karnym faulowany zostaję Lennon, sędzia wskazał na jedenasty metr, do piłki podszedł van der Vaart, ale jego strzał wybronił Given. W 78 minucie Howedes strzela swoją drugą bramkę i było jasne, że zagramy w kolejnej rundzie. Tuż przed końcem meczu dzieła zniszczenia dokonał dos Santos, który parę minut wcześniej zameldował się na boisku.

 

7.12.2012 - Puchar Anglii - 3 Runda
Villa Park - 39602

Aston Villa 0:3 Tottenham

26' - Howedes 0:1
78' - Howedes 0:2
89' - dos Santos 0:3

 

W 4 rundzie zmierzymy się z Middlesbrough.

Odnośnik do komentarza

Trzeci, a zarazem ostatni mecz z Aston Villą na Villa Park, chcieliśmy podtrzymać dobrą passę z tym zespołem, dlatego chcieliśmy go pewnie wygrać.

 

Tak jak w poprzednich meczach, od pierwszego gwizdka sędziego ruszyliśmy na gospodarzy, w 20 minucie kapitalnym wolejem popisał się Defoe i dzięki niemu wychodzimy na prowadzenie. Nasz zespół dominował przez całą pierwszą połowę, ale w pierwszych 45 minutach kibice więcej bramek nie ujrzeli.

 

Drugą cześć zaczynamy doskonale, w 58 minucie dynamicznym strzałem popisał się Vaclav Kadlec, trzeba powiedzieć, że Czech poczynił znaczne postępy, razem z Morim, który również zdobywa bramkę! Hiszpan jednak czekał na koniec spotkania i soczystym strzałem z dwudziestu metrów pokonał Givena. Świetny wynik, ale jeszcze lepsza gra, żałujmy jedynie, że taką formą nie błyszczeliśmy na początku sezonu.

 

11.12.2012 - 22 Kolejka Premiership
Villa Park - 40280

[6]Aston Villa 0:3 Tottenham[3]

20' - Defoe 0:1
58' - Kadlec 0:2
86' - Funes Mori 0:3

 

Tabela

Odnośnik do komentarza

W 23 kolejce mierzyliśmy się z Derby County, które rozpaczliwie próbuję się utrzymać. Wiedzieliśmy, że będzie to trudne spotkanie, bo beniaminek w każdym meczu szuka punktów by zostać w Premiership.

 

Ku naszemu zdziwieniu gospodarze wyszli dość ofensywnie, po pierwszym kwadransie mieli kilka sytuacji, które mogły zakończyć się bramką, my nie pozostaliśmy dłużni, jednak znów zawiodła nas skuteczność. W 26 minucie wreszcie wychodzimy na prowadzenie, świetna akcja naszego zespołu, zakończona bramką Kadleca. Niespełna dziesięć minut później było już 2:0, strzelcem bramki - Howedes. Do przerwy wynik nie uległ zmianie, mogliśmy być zadowoleni, bo od zwycięstwa dzieliło nas niewiele.

 

Druga połowa trochę gorsza, aniżeli pierwsza, widać było, że nasz zespół czekał na koniec spotkania, ale tuż przed końcem meczu rywala dobił Defoe, który popisał się indywidualną akcją. Dobra gra, zasłużone trzy punkty, oraz kolejne zwycięstwo, po kryzysie ani śladu.

 

14.1.2012 - 23 Kolejka Premiership
Pride Park - 33010

[20]Derby County 0:3 Tottenham[3]

26' - Kadlec 0:1
35' - Howedes 0:2
84' - Defoe 0:3

Odnośnik do komentarza

W kolejnej kolejce na własnym stadionie podejmowaliśmy Stoke City, ta drużyna dobrze zapadła nam w pamięci, bowiem w pierwszym spotkaniu przegraliśmy 0:1, dlatego zespół pałał rządzą rewanżu.

 

Od pierwszych minut ruszyliśmy na gości z pełnym animuszem, raz po raz moi zawodnicy mieli szansę by strzelić bramkę, ale kapitalne zawody rozgrywał bramkarz Stoke - Asmir Begovic. Przez całą pierwszą część spotkania mieliśmy gigantyczną przewagę, jednak w żaden sposób nie potrafiliśmy jej wykorzystać.

 

Na początku drugiej połowy na po trzymiesięcznej kontuzji pojawił się Roman Pawluczenko, który zmienił nieskutecznego Jermaina Defoe. Już cztery minuty po wejściu na plac gry, Rosjanin strzela bramkę, potwierdził tym samym, że jest niesamowicie ważnym graczem naszego zespołu. Choć mieliśmy przewagę w każdym elemencie gry, począwszy od posiadania piłki, gdzie mieliśmy aż 80%! Do strzałów na bramkę, których oddaliśmy w sumie 16. Więcej bramek nie udaję nam się zdobyć, skromna wygrana, która była naszym siódmym zwycięstwem z rzędu, do rekordu 36 meczy bez porażki sporo nam jeszcze brakuję.

 

21.1.2012 - 24 Kolejka Premiership
White Hart Lane - 36310

[3]Tottenham 1:0 Stoke[13]

49' - Pawluczenko 1:0

Odnośnik do komentarza

Luty rozpoczynamy od meczu na własnym stadionie, podejmowaliśmy ekipą Newcastle, która mimo spektakularnych transferów radziła sobie słabo zajmując dopiero 14 miejsce.

 

Początek meczu pokazał jak wiele dzieli obie drużyny, w każdym elemencie gry przewyższaliśmy drużynę gości. Cała pierwsza połowa to istna dominacja naszego zespołu, jednak nie potrafiliśmy znaleźć sposobu na świetnie grającego w tym dniu - Krula. Na domiar złego straciliśmy dwóch zawodników, Vedrana Corlukę i Mesuta Ozila, którzy będą pauzować odpowiednie trzy i cztery tygodnie.

 

W drugiej połowie trzeba było wreszcie strzelić bramkę i tak też się stało, w 59 minucie kapitalną akcją popisała się dwójka naszych piłkarzy Gareth Bale, cudownie wypieścił piłkę, która znalazła się pod nogami Defoe, ten nie namyślając się długo posłał piłkę obok bezradnego bramkarza gości. Choć dwoiliśmy się i troiliśmy, to jednak nie potrafiliśmy strzelić bramki, jednak trzeba pochwalić naszych obrońców, którzy rozegrali wybitne spotkanie, nie pozwalając przeciwnikowi praktycznie na nic.

 

1.2.2012 - 25 Kolejka Premiership
White Hart Lane - 36310

[3]Tottenham 1:0 Newcastle[14]

59' - Defoe 1:0

 

Zarząd sypnął trochę kasą, dlatego za 15 mln. euro do klubu dołączył Marouane Fellaini.

Odnośnik do komentarza

W kolejnej kolejce ligowej czekał nas trudny mecz, bowiem na wyjeździe mierzyliśmy się z Boltonem, który jest nam bardzo dobrze znany, pamiętamy jak zawodnicy Owena Coyla wyeliminowali nas z Pucharu Ligi Angielskiej, dlatego chcieliśmy się zrewanżować.

 

Od początku spotkania przywitała nas niesamowita śnieżyca, może dlatego mecz był tak nudny, obie drużyny nie potrafiły skonstruować prostej akcji, dlatego wynik do przerwy był bezbramkowy.

 

W drugiej części gry warunki atmosferyczne nieco się poprawiły, a co za tym idzie gra naszego zespołu od razu była lepsza. W 59 minucie sprytem pod bramką Boltonu popisał się Kadlec, który wyprowadził nas na prowadzenie. W drugiej połowie kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń i nie pozwalaliśmy gospodarzom na dużo, jednobramkowe prowadzenie utrzymaliśmy już do końca spotkania i mogliśmy sobie dopisać kolejne trzy punkty.

 

5.2.2012 - 26 Kolejka Premiership
Reebok Staduim - 21008

[8]Bolton 0:1 Tottenham[3]

59' - Kadlec 0:1

 

Niestety na treningu urazu nabawił się Gareth Bale, który nie wystąpi przez około dwa tygodnie.

Odnośnik do komentarza

Trzeba szczerze powiedzieć, że sytuacja w tabeli nie jest wesoła, do Czerwonych Diabłów tracimy aż 11 punktów, ale w następnej kolejce gramy z nimi na Old Traford, więc może uda nam się zniwelować przewagę, choć będzie ciężko, bo są w rewelacyjnej formie. Jeżeli chodzi o Fellainiego to myślę, że te 15 mln. szybko się zwróci :P

------------------------------------------------------------------

W 4 rundzie Pucharu Anglii trafiliśmy na Middlesbrough, jako, że parę dni później będziemy rozgrywać mecz z Manchesterem United, postanowiłem dać odpocząć podstawowym zawodnikom.

 

Zapowiadał się ciężki mecz, jeszcze do tego trudne warunki atmosferyczne, które nie ułatwiały nam gry. W pierwszej połowie praktycznie nic się nie działo, owszem mieliśmy dwa, trzy strzały, jednak wszystkie te strzały lądowały w stronę kibiców. Po niemrawej pierwszej części gry spotkania, przyszedł czas na drugie 45 minut.

 

Drugą część zaczynamy z wielkim animuszem, szybka, odważna, ofensywna gra sprawiła, że w 63 minucie za sprawą Defoe wreszcie strzelamy bramkę, ale to nie było koniec bramek tego wieczoru. Pod koniec meczu zadajemy dwa potężne ciosy, najpierw w 81 minucie bramkę zdobywa Lennon, a 7 minut później Benedikt Howedes pieczętuję nas awans do kolejnej rundy.

 

8.2.2012 - 4 Runda Pucharu Anglii
White Hart Lane - 36115

Tottenham 3:0 Middlesbrough

63' - Defoe 1:0
81' - Lennon 2:0
88' - Howedes 3:0

 

W 5 rundzie na własnym stadionie podejmiemy Manchester City.

Odnośnik do komentarza

Mecz na Old Traford z Manchesterem był dla nas meczem ostatniej szansy, wiedzieliśmy, że jeśli przegramy to spotkanie to możemy zapomnieć o obronie mistrzostwa, mimo to wierzyliśmy, że uda nam się wrócić zwycięsko.

 

Czerwone Diabły w tym sezonie są w morderczej formie, w lidze przegrali tylko jeden mecz z Manchesterem City, w Lidze Mistrzów zgarnęli komplet punktów, a Javier Hernandez w 26 meczach ligowych strzelił aż 32 bramki! Nasze osiągnięcia wypadały o wiele gorzej, ale na całe szczęście statystyki na boisku nie grają.

 

Krzesełka wypełnione co do ostatniego miejsca, na trybunach fantastyczna atmosfera, na ten mecz wybrało się ponad dwa tysiące sympatyków Kogutów, którzy swoim dopingiem wspierali nas przez cały mecz.

 

Mecz tak naprawdę się nie rozpoczął, a już w 6 minucie do siatki trafia Roman Pawluczenko! Kapitalnie zaczynamy to spotkanie, ponad 70 tysięcy ludzi zamilkło na moment, to był nasz czas. Gospodarze podrażnieni stratą bramki zaczęli atakować śmielej i częściej, jednak nie potrafili znaleźć recepty na Gomesa, który rozgrywał mecz życia! W 38 minucie byliśmy w niebie, bowiem za sprawą Jermaina Defoe prowadziliśmy już 2:0! Sensacja zapachniała na Old Traford, tuż przed przerwą bramkę zdobywa Howedes, jednak arbiter jej nie uznaję, gdyż dopatrzył się przewinienia Niemca. Do przerwy utrzymuję się ten jakże fantastyczny wynik, w drugiej połowie musieliśmy zagrać równie doskonale, by myśleć o zwycięstwie.

 

W drugiej połowie podopieczni Sir Alexa Fergusona rzucili się na nas z wielkim impetem, jednak żaden z piłkarzy Manchesteru nie potrafił pokonać naszego bramkarza. W 66 minucie było praktycznie już po meczu, kiedy fenomenalnym strzałem popisał się Rafael van der Vaart! Trzeba przyznać, że ta bramka śmiało może kandydować do bramki sezonu. Gospodarzy nie było stać nawet na bramkę honorową, upokarzająca porażka przy 75 tysiącach widzów musiała boleć, jednak tego wieczoru to nie był nasz problem, my ogromnie cieszyliśmy się z wielkiego zwycięstwa, które jakże zasłużenie nam się należało. Przewaga Czerwonych Diabłów stopniała do 8 punktów, dzięki tej wygranej awansowaliśmy na drugą pozycję w tabeli.

 

11.2.2012 - 27 Kolejka Premiership
Old Traford - 75411

[1]Manchester United 0:3 Tottenham[3]

6' - Pawluczenko 0:1
38' - Defoe 0:2
66' - van der Vaart 0:3

Odnośnik do komentarza

Dziękuję, nikt nie spodziewał się pewnie takiego wyniku :D

-------------------------------------------------------------------------------

W 5 rundzie Pucharu Anglii na własnym stadionie podejmowaliśmy Manchester City, los nie był dla nas łaskawy, bowiem w tak wczesnej rundzie trafiliśmy na jednego z faworytów tych rozgrywek.

 

Mecz był dla nas bardzo ciężki i trudny. Od początku spotkania goście narzucili swój styl gry i to oni mieli klarowniejsze sytuacje do strzelenia bramki. Jedną taką wykorzystali, po błędzie Aogo, który sprawił prezent rywalom swoim kiepskim podaniem, do piłki dopadł Aguero i bezlitośnie wykorzystał błąd Niemca. Przez całą pierwszą połowę to podopieczni trenera Manciniego prezentowali się lepiej i zasłużenie prowadzili po pierwszych 45 minutach.

 

W drugiej części gry nasza gra zdecydowanie uległa poprawie i to my byliśmy zespołem groźniejszym i lepszym, co udowodnił Lennon, popisując się świetnym strzałem zza pola karnego. Ten mecz był do wygrania, w drugiej połowie goście ograniczyli się jedynie do kontrataków, a my cały czas napieraliśmy. Ostatecznie żaden z zespołów nie wywalczył przepustki do kolejnej rundy, dlatego o awansie zadecyduję dodatkowy mecz.

 

18.2.2012 - 5 Runda Pucharu Anglii
White Hart Lane - 34120

Tottenham 1:1 Manchester City

29' - Aguero 0:1
66' - Lennon 1:1

 

Dostałem dwie oferty pracy w reprezentacji, jedna to Kamerun, a druga to Wybrzeże Kości Słoniowej, mam wielki dylemat, którą reprezentacją wybrać..

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...