Skocz do zawartości

War! Has never been so much fun ...


jmk

Rekomendowane odpowiedzi

Dzięki, dzięki :)

----

 

Zmiany, wielkie zmiany... Przede wszystkim - staliśmy się klubem zawodowym! Bardzo szybko zmieniłem kontrakty z wszystkimi zawodnikami, którzy bardzo chętnie podpisali nowe umowy. Gorzej było ze sztabem, który jak jeden mąż - wszyscy odeszli. Poszukiwałem nowego asystenta, odzew był mierny, ale wybrałem sobie jednego z nich. Potem już poszło łatwiej i zatrudniłem trzech trenerów, jednego fizjoterapeutę i dwóch scoutów. Przed sezonem zagraliśmy dwa sparingi, jeden z Red Crescent, a drugi ze szkockim Spartans, było to nasze pierwsze międzynarodowe spotkanie. Obydwa mecze wygraliśmy, najpierw 4:2, a potem 3:1. W rozgrywkach Pucharu Afganistanu trafiliśmy na Hakim i po zaciętym boju i dogrywce awansowaliśmy dalej. Przyszedł czas inauguracji ligi i... okazało się, że nie gramy w żadnych azjatyckich pucharach. Grupy już rozlosowane, a nas nie ma :| Podejrzewam, że jakiś współczynnik zadecydował, że nie graliśmy nawet w eliminacjach...

Mocno zawiedziony przystąpiłem do boju w lidze. Rywalem był Afghan United, ale... był tak słaby, że najpierw wbiliśmy im gola na 1:0, potem wyrównaliśmy szansę , bo Zurri dostał czerwo, nie wykorzystali tego i Khalil podwyższył na 2:0, ostatnią nadzieją gospodarzy były końcowe minuty, kiedy graliśmy w 9 po czerwonej kartce z 78 minuty, ale i tak nie zdołali nam zagrozić.

 

 

 

 

 

 

Afghan Ekstraklasa [1/26], 09.03.2013

Ghazi Olympic Stadium

Widzów: 507

 

 

Afghan United - Javanan Azadi 0:2

 

- Khalil 27'

- Zurri cz.k. 42'

- Khalil 49'

- Ullah cz.k. 78'

 

 

 

MoM: Khalil [Javanan] - 8.8

 

Zaharadi – Ullah, O. Ibrahim, Backtash (Hussaini 72'), Mohammadi – Zurri, Abbasi, M.H. Sayedi (Atai 43') – Khalil, Sultani (Ahmed 43'), Talebi

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Nie w LM,a w Pucharze Prezydenta - taki odpowiednik hm... nie ma odpowiednika w Europie, my mamy LM, UEFA, a oni LM, jakiś puchar (nie pamiętam z nazwy) i najsłabszy - Puchar Prezydenta. Rok wcześniej mistrz kraju właśnie tam grał, ale zagrał słabo i sądzę, że padł nam współczynnik i nie gramy nigdzie... Ewentualnie może być sytuacja jak w Rosji, że wygrywając ligę w roku x, w pucharach zagramy w roku x+1....

Odnośnik do komentarza
  • 4 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...

Wieje wojną, wieje...

 

Nie podoba mi się to, że w Afganistanie gra się niemal dzień w dzień, tak, że przeciętny Abdul jest fizycznie w stanie obejrzeć wszystkie mecze każdej kolejki ligowej. Ciekawe czy istnieją już karnety na kolejki czy rundy... na wszystkie zespoły. Od kart kibica jednak tutaj daleko i chwała Bogu, bo piękno futbolu, a także kibicowania jest tutaj świetnie dostrzegalne i bez całej tej otoczki.

 

Zażenowany brakiem azjatyckich pucharów zacisnąłem zęby i... trenowałem dalej. Było trudno, w II kolejce polegliśmy z Karlappanem i pachniało trudnym sezonem. Potem był jednak dość długi odpoczynek, wybraliśmy się na mały obóz, gdzie postawiłem na zgranie i zabawę, docieraliśmy zespół - nie jako piłkarze, lecz ludzie. Dało to wymierny efekt, bo po powrocie w kwietniu wygraliśmy dwa ligowe spotkania 2:0 i 3:0 oraz pucharową potyczkę z Nidżat 3:1. Wzrost morale to to, co lubię najbardziej w trenerce. Powoduje to, że jakiego składu byś nie wystawił i jakich poleceń nie zmienił (bez rewolucji oczywiście) to piłkarze z determinacja i uśmiechem na twarzy dołożą wszelkich starań by mecz wygrać. Tak było w maju - zagraliśmy cztery ligowe spotkania, rozbiliśmy Sabavan 3:0 i AFC 3:1, amunicji nam zaczęło brakować w meczu z ASA, gdzie jedyne trafienie zaliczył Abbasi, kończąc miesiąc załamaniem formy i ledwie remisem 1:1 z Aieyndą. Czerwiec otworzyło nam srogie lanie od wroga numer jeden - Ordu Kabul, polegliśmy aż 3:0. Całe szczęście w pucharze kraju, w ramach 1/4 odegraliśmy się za porażkę z II kolejki i gładko, 2:0 odprawiliśmy z kwitkiem Karlappan. Zimny kubeł wody, który Ordu Kabul nam sprezentował podziałał na nas znakomicie, bo ostatniej cztery mecze rundy wygraliśmy, chociaż było ciężko, nękały nas kontuzje oraz dość mocne zmęczenie zawodników. Udało się jednak i po 13 kolejkach jesteśmy liderem.

 

http://img708.imageshack.us/img708/7173/footballmanager20112011w.png

 

Dla przypomnienia dam też screena zawodnika, to nasz obecnie najlepszy strzelec - 4 gole:

 

http://img840.imageshack.us/img840/3149/footballmanager20112011f.png

Odnośnik do komentarza

Coraz bezpieczniej się robi w Afganistanie, więc znalazłem też chwilę na refleksje nad losem tego kraju. Wiecie może, że w 2011 roku 40% budżetu tego państwa pochodziło z jego własnych środków, zaś 60 % to były pompowane pieniądze, miliardy dolarów z UE i USA. Wszystko było jednak ładowane w Kabul oraz okoliczne, większe miejscowości. Niestety, ale reszta kraju mimo stabilizacji i ogólnego rozwoju kraju, żyła w nędzy.

Wszystko też z powodu braku całkowitej władzy, bo prezydent rządził tylko w stolicy i okolicach, zaś reszta terenów to obszary podzielone przez klany, które tam sprawowały władze. Dziś, w roku 2013 jest ... bardzo podobnie. Nie ma już wojsk amerykańskich czy europejskich, ale przepaść jaka dzieli serce kraju z jego kończynami jest bardzo duża. Widzimy to na przykładzie piłki nożnej, wszystkie kluby grają w Kabulu, obawiając się stworzenia nawet drużyny na obrzeżach państwa, czy to się zmieni? Możliwe, ale na to potrzeba wielu lat, wielu pokoleń.

Tymczasem runda rewanżowa przyniosła mi chwiejne nastroje, odpadliśmy z krajowego pucharu w półfinale, ale w lidze wciąż liderowaliśmy. A to dzięki kilku zwycięstwom pod rząd na początku meczów rewanżowych. Porażka w pucharze została niestety otoczona klęskami ligowymi, zarówno przed tym półfinałowym meczem, jak i po. Dwie porażki w I rundzie i dwie w II to niezbyt wiele, zwłaszcza, że remisów było też nie za dużo - ledwie 6. Zwycięstw za to aż 16, zdobyliśmy zatem 7 punktów więcej niż rok temu, kiedy to w zasadniczej rundzie byliśmy drudzy, wygraliśmy za to baraże. Teraz 54 punkty dały nam pierwsze miejsce w tabeli, obok nas awans do baraży wywalczyli Karlappan, Sarmiyasht oraz Aieynda. Oprócz nas zatem tylko Karlappan jest tym, który grał rok temu, pozostałe dwa zespoły debiutują w barażach. Największą niespodzianką jest brak Ordu Kabul, które to jednak zdobyło jeden punkt za mało, aby uzyskać prawo do dalszej gry.

 

A teraz wracając do początkowego wątku, dlaczego zacząłem pisać o sytuacji w kraju? Ano dlatego, że te miliardy dolarów, które wyłożyli tutaj Amerykanie czy inne kraje europejskie na coś trzeba było wydać... Wydano również na piłkę nożną, ale jak widać nie wszystko i teraz rozdawane są kwoty niewyobrażalne dla niektórych lig w Europie - za zdobycie I miejsca w sezonie zasadniczym na nasze konto spłynęło 6, 4 mln euro!

 

I ktoś mówił, że w Afganistanie źle się żyje?

 

 

 

Tabela na koniec

Odnośnik do komentarza

Baraże, baraże...

 

Pierwszy z trzech grupowych meczów barażowych mieliśmy rozegrać z klubem Aieynda. Zagraliśmy tak samo jak dotychczas, moja taktyka jest praktycznie niezmieniana od początku mojej przygody w Afganistanie. Stałe ustawienie 4-3-3 przynosi odpowiednie efekty. Rywal zagrał dość powszechnym w Europie blisko 10 lat temu - 4-4-2. Bardzo szybko na prowadzenie wyprowadził nas Talebi, niestety, ale nie graliśmy zbyt dobrze, w efekcie goście zwietrzyli swoją szansę i udało im się strzelić dwie bramki. Był to bardzo zły wynik dla nas, bo porażka na wstępie sprawiała, że nasze szanse na mistrza spadały na łeb, na szyję. Dopiero blisko 60 minuty sędzia się nad nami zlitował i podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił Muhabi.

Drugiego meczu bałem się najbardziej, po pierwsze byliśmy w słabej dyspozycji, a po drugie był to najsilniejszy rywal - Karlappan. Jak dobrze, że mój wrodzony sceptycyzm nakazał mi dość ostrożne podejście do tego meczu. Moi gracze moje polecenia wykonali niemal perfekcyjnie i pozwolili rywalowi na oddanie tylko JEDNEGO strzału i w dodatku niecelnego. My natomiast w ofensywie zagraliśmy o wiele lepiej, udało nam się trzykrotnie pokonać bramkarza Karlappan i pewnie zmierzaliśmy do ostatniego meczu, o mistrzostwo.

Mieliśmy cztery punkty, drugi Karlappan, już po trzech kolejkach też trzy, a nasz ostatni rywal - Sarmiyasht dwa, więc wystarczał nam remis, aby zapewnić sobie tytuł.

Długo, ale to bardzo długo gra była nerwowa, rywal atakował, strzelał, ale na wiwat, no bo jak nazwać osiem strzałów, z którego żaden nie trafił w światło bramki? My w sumie byliśmy niewiele lepsi jeśli chodzi o skuteczność, bo na 10 strzałów, dwa zmusiły bramkarza Sarmiyashtu do interwencji. Jedna była na tyle nieskuteczna, że dała nam prowadzenie, w 81 minucie. Prowadzenie, trzy punkty i obronę tytułu mistrza.

 

Grupa Mistrzowska

 

Nagrody pieniężne znów były potężne, ponad 11 mln euro za mistrzostwo, jednak bieżące wydatki oraz rozbudowa infrastruktury pochłonęła trochę środków, na koncie łącznie zostało nam 15 mln euro, z czego aż 10 zarząd przeznaczył na zakupy. Cóż z tego, skoro nikt i tak tutaj nie przyjdzie...

Dwa zespoły stały się zawodowe, cztery półzawodowe. Afgańska liga zaliczyła duży skok w rankingu, ale jeśli w tym roku znowu nie dopuszczą nas do azjatyckich pucharów to... nie wiem czy będę chciał tutaj zostać.

Odnośnik do komentarza

Doszedłem do 1 lutego 2014 roku, było to dokładnie po czterech meczach sparingowych, tuż przed rozpoczęciem sezonu meczem w pucharze Afganistanu. Zajrzałem do zakładki Puchar Prezydenta... grupy już rozlosowane, nie ma nas tam. Jest to najsłabszy z pucharów, więc jak widać - nie zagramy znowu nigdzie. Afganistan jest 206 miejscu w rankingu FIFA, afgańska Ekstraklas jest na 109 miejscu wśród rozgrywek azjatyckich, jest to jednak awans ze 162 miejsca, wyprzedza nas nawet 2 liga tajlandzka.

 

Co o tym myślicie? Jaką mam pewność, że grając jeszcze tu X lat w końcu dorobię się tego chociażby jednego miejsca w azjatyckich pucharach? A może jest to tak zaprogramowane, że się nie da? Gra w samym Afganistanie raczej nie ma sensu, jeśli to do niczego nie prowadzi. Grał ktoś może w równie egzotycznych miejscach, nawet w Europie, gdzie mistrz nie grał w żadnych pucharach, ale po latach się to zmieniło?

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc później...

Dałem na urlop cały sezon, mistrzem został Nidżat i w następnym sezonie grał w Pucharze Prezydenta! :)

 

Wracam więc do czasu teraźniejszego, a więc do początku 2014 roku i jedziemy kolejny sezon w Afganistanie :)

Odnośnik do komentarza

Żadnych wzmocnień. Dobrze nam w naszym gronie, drużyna jest nieźle zgrana, wygrywa - czego chcieć więcej? Mimo, że pieniądze w Afganistanie urosły do kolosalnych kwot (mój budżet sięga blisko 20 mln euro), to jednak nadal nikt nie chcę tu grać. W tym wypadku pieniądze to nie wszystko. Kraj dopiero co się ustabilizował, jednak ciągle będący "wrzącym kotłem", jak niegdyś Bałkany. To nie ZEA czy Katar, do takiej renomy potrzeba jeszcze sporo pracy.

 

Trzeba przede wszystkim grać w azjatyckich pucharach. Na początku musieliśmy przejść jednak po raz kolejny ligowe zmagania. Najpierw zatem cztery sparingi, trzy wygrane, jeden zremisowany, dobrze to wróżyło, zwłaszcza, że jeszcze przed sezonem w pierwszej rundzie afgańskiego pucharu pokonaliśmy Afghan United 2:1 i awansowaliśmy dalej. Wtedy też mogliśmy rozegrać swoje pierwsze "międzynarodowe" mecze. Mieliśmy zmierzyć się z drużyną W.A.P.D.A., która reprezentowała Pakistan w ramach pucharu "Afghan-Pakistani Cup", nie wiem czy był to dobry pomysł, bo przed meczem doszło do mniejszych starć kibiców jednej i drugiej drużyny, a raczej chodziło o zaszłości historyczne, kiedy Pakistan mocno pomagał Amerykanom w interwencji w Afganistanie. Po golach Talebiego i Sayiediego zremisowaliśmy w Kabulu 2:2, za to klasę pokazaliśmy w rewanżu i na pakistańskiej ziemi im lekcję futbolu wygrywając 4:2.

 

W dobrych nastrojach więc graliśmy w 2 rundzie krajowego już pucharu, spokojnie po golach Muhabiego i Talebiego spokojnie awansowaliśmy dalej. O dziwo w lidze było dno, dno totalne.

Mayhan, które pokonaliśmy właśnie w owej 2 rundzie czekało na nas na inaugurację i postawiło o wiele trudniejsze warunki, udało nam się wywalczyć ledwie remis, zdobywając jedną bramkę.

Stary wróg - Ordu Kabul to nasz rywal z II kolejki, było jeszcze gorzej, przegraliśmy 2:1, a zespół kompletnie nie grał nic.

To był jednak początek jeszcze dalszej słabej gry, w III i IV kolejce ledwie remisowaliśmy, a zwycięstwo przyszło dopiero w V kolejce z Sarmiyasht, gole strzelali oczywiście Muhabi i Talebi. Mimo to po pięciu kolejkach ósma pozycja to nie jest to czego oczekiwaliśmy. Trzeba pamiętać, że sezon ma tylko 26 meczów, różnice jednak nie są na tyle wielkie, by nie można było awansować, zwłaszcza, że coraz mniej mi zależy na byciu ciągle pierwszym - wystarczy nam być w czwórce i wejść do baraży mistrzowskich.

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc później...

Hakin Sanay było naszym następnym przeciwnikiem, lekkim i przyjemnym, bo gospodarze nawet nie wystawili gardy i wszystkie ciosy przyjęli na twarz, w efekcie 'wracaliśmy' z kapitalnym rezultatem 3:0. Tak rozpędzeni zagraliśmy z zawsze groźnym AFC, ale ponownie Muhabi i Talebi dali nam pewne zwycięstwo, dlatego też dość niespodziewanie pokonało nas i to okazale, bo 3:1, Esteqlal w 7 kolejce rozgrywek o Mistrzostwo Afganistanu. Całe szczęście była to tylko mała wpadka przy pracy, wyjątek potwierdzający regułę, bo zaraz potem zanotowaliśmy kapitalną serię trzech zwycięstw z rzędu, trzech po 3:1. Wspaniałą passa została przerwana przez pojedynek w ramach krajowego pucharu, gdzie ledwo zremisowaliśmy 1:1, ale byliśmy za to lepsi w karnych, bardzo niekorzystnie to wpłynęło na nasze nastroje, bowiem kolejno w lidze ulegliśmy - Karlappanowi i Sarmiyashtowi, a więc liderowi i wiceliderowi obecnych rozgrywek. W konsekwencji po 13 kolejkach okupowaliśmy 3 lokatę, mając tylko 21 punktów, przy 23 Sarmiyashtu i aż 31 Karlappanu. Ligę w tym sezonie wygrać będzie bardzo ciężko, ale liczę głównie na pierwszą czwórkę i wybuch formy w barażach mistrzowskich.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Spokojnie jak na wojnie... już nie interesują nikogo gorące klimaty? ;) :P

 

---

 

To musiała być męcząca część sezonu, runda rewanżowa, kiedy biliśmy się tylko o to, aby być tej finałowej czwórce. Widać było już lekkie znużenie piłkarzy, przecież już jakiś czas byli niepokonani, graliśmy tym samym składem, praktycznie nic nie zmieniając, musiało się znudzić. Dlatego też graliśmy strasznie w kartkę, można by rzec - jak partyzanci na wojnie, jednego rozbiliśmy inni nam skroili prawie cały arsenał broni. I tak zaczęliśmy od wygranej z Mayhan, by przegrać z nielubianym Ordu Kabul, wygrać z ASA i ulec Maiwandowi. Straszna huśtawka nastrojów, a czekał nas przecież mecz półfinałowy w Pucharze kraju, wierzyłem, że w tym roku po raz pierwszy mamy realne szanse na wygranie tego trofeum. Graliśmy z Shoa i niestety to oni pierwsi zdobyli bramkę, udało nam się doprowadzić do remisu, ale i tak do przerwy wynik był niezbyt mnie zadowalający - 1:1. W szatni padło kilka gorzkich słów, ale jakże trafnych i skutkujących, Javanan ostatecznie wygrał ten mecz 5:1, po kapitalnej drugiej połowie. Wróciliśmy do ligowej szarzyzny w dobrych humorach, na dzień dobry pokonaliśmy Hakim Sanay, by w następnej kolejce ulec ... Shoa! Tak tutaj właśnie jest. Mało co, a byśmy wylecieli z walki o baraże, dobrze, że chłopaki wzięli się ostro do grania i udało się zdobyć komplety trzech punktów w trzech kolejnych meczach, bo naprawdę byłoby "gorąco". Każda passa się kiedyś kończy, tak było i tym razem, przegraliśmy, a następnie zremisowaliśmy, więc mecz z przedostatniej kolejki trzeba było po prostu wygrać, rywalem było Sabavan, a w moim zespole roiło się od kontuzji. Wystarczy, że powiem, że do dyspozycji miałem tylko jednego napastnika? Grając 4-3-3 to bardzo niemiła sytuacja. Talebi, jedyny atakujący spisał się na medal strzelając bramkę, pomógł mu środkowy obrońca, który podwyższył strzałem głową po rzucie rożnym i mecz zakończył się wynikiem 2:0. Jest, udało się załapać do baraży. Dalej osłabieni podjęliśmy lidera i absolutną rewelację rozgrywek, grałem znowu jednym napastnikiem i przegraliśmy 1:0. Muszę się modlić o zdrowie swoich graczy, bo przecież tak się wygrać nie da:

 

http://img16.imagesh...ger20112012.png

 

Poniżej tabela końcowa:

 

http://img337.images...ger20112012.png

 

Przed barażami czekał nas oczywiście jeszcze mecz finałowy, w którym rywalem miał być Red Crescent, rywal jak najbardziej nam "leżący". Zanim jednak o samym meczu to przytoczę garść statystyk - najlepszym strzelcem został nasz piłkarz, Kharun Muhabi, 18-latek ustrzelił aż 17 bramek (wykańczanie 2, opanowanie 6). Najwięcej asyst w lidze było 10, ale na drugim miejscu był "mój" Shahzad z 7 asystami, dalej Mohammadi i Abbasi z 6. Najlepsza ligowa średnia 7.21, najlepsza z Javanan, a zarazem numer dwa w lidze - 7.19 autorstwa Mohammadiego. Ogólnie na poziomie przez cały sezon zagrali tylko Mohammadi i Muhabi, reszta ze średnią poniżej 7.

Za zajęte 4 miejsce dostaliśmy... blisko 11mln euro. Interes naftowy kwitnie...

 

Z Red Crescent graliśmy 7 razem, wszystkie mecze jak do tej pory wygraliśmy, chyba nie muszę wskazywać faworyta meczu? Wyleczył się mi jedynie Muhabi, zatem mogłem zagrać dwójką z przodu - Talebi z Muhabim, a Abbasi zagrał tuż za nimi. Nie mógł grać też Mohammadi, a to ze względu na zawieszenie za kartki. Rywal wyszedł mega ofensywnym ustawieniem 4-2-4. Wszystko zaczęło się bardzo dobrze, prostopadłe podanie od Shahzada do Talebiego i piłka zatrzepotała w siatce. Chwilę później znowu piłka "na dobieg" w pole karne, sam na sam z bramkarzem był już Abbasi, obrońca starał się wybić piłkę wślizgiem, ale dość niefortunnie i było 2:0. Jeszcze przed przerwą, tym razem z dośrodkowania na 3:0 podwyższył ten, który nie zawiódł w końcówce sezonu, w czasie chudych dni i zmory kontuzji - Talebi.

Po zmianie stron rywale podjęli jeszcze rękawicę zdobywając honorową bramkę po rzucie wolnym, ale Talebi nie dał im skrócić dystansu i skompletował hattricka. Chwilę później znowu było groźne, powtórka z sytuacji i po rzucie wolnym wynik brzmiał 4:2. Moim piłkarzom było mało, festiwal strzelecki zakończył jeszcze Abbasi strzałem z dystansu. Piękny wynik i ten puchar jest naaaasz....

Po raz pierwszy w historii klubu, mamy puchar kraju.

 

http://img717.images...ger20112012.png

 

No to teraz baraże...

Odnośnik do komentarza

Oczywiście że się interesują i czytają, tylko musisz wrzucać częściej i mniejsze kawałki, żeby było o czym dyskutować.

Bo w takiej sytuacji jak teraz, to możemy pogratulować zdobycia pucharu, i awansu do baraży.

Poza tym, jak zaczniesz brać udział i opisywać mecze azjatyckich pucharów międzynarodowych, też na pewno "ruch" wzrośnie w temacie

Odnośnik do komentarza

Dzięki za komentarze:)

No rzadko piszę, bo rzadko gram, do tego jeszcze ciągnę save'a z FM 12. Tutaj nużył mnie ciągły brak azjatyckich pucharów, teraz ma być inaczej.. :)

 

---

 

Baraże Mistrzowskie [1/3]

 

Javanan Azadi - Ordu Kabul

 

Na pierwszy mecz barażowy wylosowano nam Ordu Kabul, bardzo dobry klub. Sytuacja kadrowa wyglądała hmm, wręcz beznadziejnie. Niech zobrazuje to nasza ławka rezerwowych z tego meczu, na której znalazło się... pięciu graczy! Jakby tego było mało, dwóch z nich to... bramkarze. Całe szczęście bardzo szybko udało nam się objąć prowadzenie po strzale niezawodnego i zdrowego przede wszystkim Muhabiego. Sam mecz zawiódł, bo walka toczyła się głównie w środku pola, którego żaden z zespołów nie chciał oddać, bo efekt takiego rozwiązania był bardzo łatwy do przewidzenia. Górą z tego starcia wyszła moja pomoc, gdyż dopuściła pod pole karne tylko trzykrotnie rywali. Z tych trzech okazji, dwie zakończyły się celnymi strzałami, ale na posterunku był Zaharadi i pewnie wszystko wybronił. My natomiast ostrzelaliśmy bramkę przeciwnika aż 12 razy, niestety tylko czterokrotnie celnie. Oprócz wcześniej wspomnianej bramki, celnie, ale i dopisując się do listy strzelców, uderzył Haji Sayedi, strzałem głową ustalił wynik meczu. Ten środkowy obrońca przy okazji został też wybrany graczem meczu, a jego postawa i bramka zdecydowanie przybliżyły nas do wygrania Baraży Mistrzowskich.

 

Javanan Azadi - Ordu Kabul 2:0 (Muhabi, Sayedi)

 

--

AFC - Karlappan 3:1

Odnośnik do komentarza

Baraże Mistrzowskie [2/3]

 

Javanan Azadi - Karlappan

 

 

Byłem świadkiem w Afganistanie niemal wszystkiego, co było tutaj nowe, dopiero powstałe. Tak było przecież z raczkującym "nowym" państwem, rodząca się stabilizacja, a także w sprawach czysto piłkarskich - powstające drużyny piłkarskie, liga, puchar, rozgrywki. Pierwsze mecze, pierwsze bramki, asysty, a także pierwsi kibice, którzy mimo, że skupieni wokół tych dwóch głównych stadionów, podzielili swoje sympatie na dane kluby. I chyba zaczyna się też rodzić pierwsza ... "kosa". Bowiem słychać już wzajemne nieuprzejmości, gwizdy, kiedy to między sobą mecze rozgrywa Javanan z Karlappan. Rywalizacja z boiska bywa ostra i zacięta, powoli przenosi się na trybuny. Jest też jeszcze jedno zjawisko, które w moim rodzimym kraju było na porządku dziennym, a tutaj ... no teoretycznie tego nie ma, ale mam obawy, że ten z II kolejki baraży był niejako hmm "pchnięty" w stronę moich rywali. Pierwsze skrzypce grał tutaj sędzia, na takiej pozycji się umieścił, szkoda, że w drużynie rywala. Bardzo szybko Atai dał nam prowadzenie, ale potem było już tylko... gorąco. Twardy mecz, nieustępliwy, widać, że drużyny mocno zaangażowały się w ten pojedynek, nikt nie chciał odpuścić. W 36 minucie sędzia dał żółtą kartkę Karimowi, a jeszcze przed zmianą stron zdecydował, że nasz obrońca w szatni odpocznie sobie dłużej niż reszta, pokazując mu czerwień. Indywidualny rajd zakończył bramką Muhabi, zadając jakby pstryczek w nos sędziemu i rywalom, ale oni mieli w zanadrzu jeszcze ciężkie działa... W 72 minucie totalnie nieporozumienie - Mohammadi nawet nie dotyka napastnika Karlappan, a sędzia dyktuje rzut karny! Najlepszy zawodnik Javanan dostaje jeszcze żółtą kartkę za dyskusje. Karny = gol. W dziesiątkę broniliśmy rozpaczliwie wyniki, maksymalnie zagęszczając środek pola, obronę. Szło idealnie, póki na zegarze nie wybiła 90 minuta, a sędzia techniczny podniósł tabliczkę z namalowaną kredą liczbą. Siedem minut?! Przecież nie jesteśmy w Anglii, to nie Fergie Time... 96 minuta, rzut rożny, pełne zamieszanie, piłka w siatce.

Bez wyrzutów mogłem przeklinać po Polsku w tym momencie.

 

Javanan Azadi - Karlappan 2:2 (Atai, Muhabi)

 

--

 

Ordu Kabul - AFC 2:2

 

 

Całe szczęście, że w drugim meczu też padł remis. Ja miałem cztery punkty, AFC cztery punkty, Ordu Kabul i Karlappan po jednym. O mistrzowskim tytule miał zadecydować nasz bezpośredni mecz z AFC.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...