Skocz do zawartości

Tańcząc z Guanczami


Fenomen

Rekomendowane odpowiedzi

Przed kolejnym ligowym spotkaniem zebrałem się ze swoim sztabem, aby ustalić, jakie możemy wykorzystać atuty w starciu przeciwko Realowi Alcala. Według raportów moich współpracowników, możemy spróbować wykorzystać przewagę wzrostu, grając dalekie, długie piłki na napastników no i oczywiście szukać swoich szans w stałych fragmentach gry, zwłaszcza dośrodkowaniach z rzutu rożnego. Największymi gwiazdami drużyny rywala są Jacobo i Mateo i to właśnie na tych graczach musimy najmocniej skupić swoją uwagę. Na szczęście dodatkowe kontuzje nas omijają, więc możemy zagrać tym samy, zwycięskim składem, co przeciwko Conquense.

 

Sanchez - Outtarra, Gharzouli, Dorta, Fournier - Erik, Nestor, Jose Maria - Ortega, Yeray, Johnny

 

Mecz rozpoczął się dla nas fatalnie. Brak koncentracji w pierwszych minutach sprawił, że gospodarze szybko strzelili bramkę. Agresywną interwencję Jose Marii wykorzystał Jacobo, teatralnie się przy tym przewracając i sugerując sędziemu faul. Arbiter podzielił tę ocenę sytuacji i podyktował rzut karny, który na gola zamienił Dani Torres. Natychmiast wzięliśmy się do odrabiania strat lecz pierwszy strzał Johnny’ego był zdecydowanie za lekki i bramkarz gospodarzy, Juancho, nie miał kłopotów z pewną interwencją. Osiem minut potem gospodarze mieli swoją drugą okazję lecz tym razem uderzenie Jacobo znakomicie sparował Sanchez. W 19 minucie indywidualny rajd Johnny’ego zakończył się strzałem Hiszpana, ale piłka wpadła wprost w ręce bramkarza rywali. W 39 minucie Ibanez urwał się obrońcom i doszedł do dalekiej, górnej piłki zagranej z linii obrony, uderzył piłkę głową, ale trafił w poprzeczkę, co uratowało nas przed utratą kolejnego gola. W drugiej połowie musieliśmy zagrać skuteczniej, jeśli chcieliśmy tutaj wywalczyć jakieś punkty, bo na razie sytuacje sobie stwarzamy, ale brakuje ich wykończenia. W 60 minucie jednak to gospodarze mieli swoją kolejną szansę. Tym razem jednak nie wykorzystał jej Ramos, bo jego strzał fenomenalnie sparował Sanchez. Pięć minut potem odpowiedzieliśmy akcją Erika, który podał prostopadle do Johnny’ego, ale ten niecelnie uderzył. Wreszcie na pięć minut przed końcem indywidualna akcja Johnny’ego i odegranie do rezerwowego Aridane stworzyło mu szansę, a nasz dżoker w talii spisał się znakomicie i pewnym strzałem w długi róg zapewnił nam jeden punkt. Był to pierwszy oficjalny gol tego napastnika w barwach Vecindario.

 

Segunda Division B1, 3/38, 12.09.2010

Virgen del Val, Alcala de Henares, 1049 widzów

[17] Real Alcala - [7] Vecindario, 1:1 (Torres (k) ‘2, ARIDANE ‘85)

MoM: Aridane (Vecindario)

 

- Jak pan oceni debiut Aridane w barwach Vecindario?

- Znakomicie. Wszedł na ostatnie dwadzieścia minut, strzelił gola i uratował nam jeden punkt. Prawdziwe wejście smoka.

- Uważa się, że decyzja o podyktowaniu jedenastki dla gospodarzy była błędna. Podziela pan ten pogląd?

- Tak. Uważam, że interwencja Marii choć agresywna, była czysta i nie było w niej zagrania faul.

- Johnny nie był dziś tak widoczny z przodu. Co się stało?

- Nie był widoczny? Przecież zanotował asystę przy golu dającym nam jeden punkt. Nie będę go rozliczał tylko ze strzelanych bramek, ale z ogólnej formy.

 

Za swoje nieprzychylne sędziemu wypowiedzi, zostałem ukarany naganą ze związku piłki nożnej. Dopóki jednak nie niesie to za sobą żadnych negatywnych konsekwencji dla klubu, mam to w dupie.

 

Odnośnik do komentarza

Kolejne ligowe spotkanie było dla nas szczególne. Rozgrywaliśmy bowiem kanaryjskie derby. Naszym rywalem była młodzieżówka uniwersytecka Las Palmas - Universitad. Oczywiście musiałem przed meczem udzielić wywiadu.

 

- Piłkarz Vecindario, Michel, wraca na stare śmieci. Jak pan sądzi, jak przywitają go tutejsi fani?

- Zapewne przywitanie może nie być ciepłe, bo Michel był kluczowym graczem tamtej drużyny, ale ufam, że przyjmie to profesjonalnie i nie będzie to miało wpływu na jego dyspozycję.

- Mówi się, że powinniście dzisiaj zagrać defensywnie...

- Ale ja nie zamierzam rezygnować z naszego stylu tylko dlatego, że gramy derby i być może nie jesteśmy w oczach wszystkich faworytami do zwycięstwa.

- Jak oceniłby pan swoje relacje z trenerem gospodarzy, Jose Almeidą?

- Myślę, że jest dobrym fachowcem, a nasze relacje utrzymują się na dobrym poziomie.

- Za największe zagrożenie dla waszego zespołu uchodzi pomocnik Futre. Zgodzi się pan z tym?

- Skupianie się wyłącznie na jednym graczu może być ryzykowne, bo to otworzyć może szanse innym, by zadać nam cios. Na pewno nie będziemy nikogo lekceważyć.

 

Na szczęście zawodnicy byli dobrze przygotowani i zdrowi, dlatego bez przeszkód mogłem skompletować kadrę. Cieszy mnie, że do zdrowia wraca już Conte, ale na ten mecz jeszcze nie jest w pełni gotowy.

 

Sanchez - Outtarra, Gharzouli, Dorta, Fournier - Erik, Nestor, Jose Maria - Ortega, Yeray, Johnny

 

Wyjątkowo udanie rozpoczął się dla nas ten mecz, bowiem już w pierwszej akcji ofensywnej udało się strzelić gola. Narzekałem nieco na brak zagrożenia ze strony moich stoperów przy stałych fragmentach i od razu są efekty. W 14 minucie po dośrodkowaniu Ortegi z rzutu rożnego Fournier wyskoczył wyżej od Juanfrana i mocnym strzałem głową dał nam prowadzenie. Dwie minuty potem powinien być remis, gdy sędzia podyktował rzut karny za faul Fourniera na Marrero, ale Aridane (nie nasz, a piłkarz Universitad) nie wykorzystał jedenastki, trafiając w poprzeczkę. W 31 minucie mocno z dalek po indywidualnej akcji uderzał Ortega, ale bramkarz gospodarzy zdołał sparować futbolówkę na rzut rożny. W 38 minucie mieliśmy jeszcze jedną okazję po rzucie rożnym. Tym razem po dośrodkowaniu Ortegi uderzał Dorta, ale już nie tak udanie jak jego francuski kolega z bloku defensywnego. Na początku drugiej połowy gospodarze zaatakowali, ale niewiele z tego wynikało. W 48 minucie niecelnie uderzył Perez, na co pięć minut potem odpowiedzieliśmy anemicznym strzałem Erika. W 62 minucie Vargas udanie obronił strzał głową Yeraya po dośrodkowaniu Outtarry. Sześć minut potem prostopadłe podanie Nestora otworzyło Johnny’emu drogę do bramki lecz uderzył on bardzo niecenie i zmarnował tę dogodną okazję. W końcówce jeszcze Angel Sanchez miał okazję do wyrównania, ale ten również niecelnie strzelał. Ostatecznie rażący brak skuteczności gospodarzy zaważył na tym, że trzy punkty pojechały do Vecindario.

 

Segunda Division B1, 4/38, 18.09.2010

Pepe Goncalves, Las Palmas de la Gran Canaria, 544 widzów

[2] Universitad Las Palmas - [9] Vecindario, 0:1 (FOURNIER ‘14)

MoM: Remi Fournier (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

- Panowie, zróbcie coś z tym. Niedawno dostałem kolejny telefon z pogróżkami - z paniką w głosie darłem się do słuchawki telefonu.

- Momencik, łączę...

 

“A by cię ch** strzelił, pomyślałem”. Wreszcie w słuchawce odezwał się znajomy głos, należący do Ricardo Fernandeza, oficera prowadzącego moją sprawę.

 

- Słucham pana, panie Polo.

- Dzwonili do mnie wczoraj. Znowu.

- Kto dzwonił?

- Ci wasi pojebani terroryści.

- Grozili panu?

- Tak. Powiedzieli, że jeśli sprowadzę do klubu więcej czarnoskórych piłkarzy, to będzie ze mną źle.

- Wierzy im pan?

- Kurwa, panie. Nie wiem, ale nie chcę ich wystawiać na próbę.

- Przepraszam, rozumiem pana. Przydzielimy panu całodobową ochronę na najbliższe dni. Jeśli coś się będzie z panem dziać, będziemy to natychmiast wiedzieć.

- Wcale mnie pan nie uspokoił.

- Rozumiem pana zdenerwowanie, ale proszę mi wierzyć, na razie nie możemy nic zrobić, bo nikogo nie złapaliśmy za rękę. Poza tym jeszcze nie popełniono żadnego przestępstwa.

- Tylko, że jak już przestępstwo zostanie popełnione, to ja będę leżał w czarnym plastikowym worku.

- Zrobimy wszystko, żeby pana ochronić.

- Aha, akurat. Ale chyba nie mam wyboru. Muszę wam zaufać.

- Dziękuję za telefon. Do usłyszenia.

 

Wcale się lepiej po tej rozmowie nie poczułem, dlatego stwierdziłem, że najlepiej będzie, jeśli przestanę o tym myśleć. Niedługo potem zwołałem dlatego zebranie sztabu, na którym ustaliliśmy, co następuje:

- Erik musi więcej popracować na siłowni

- Aridane będzie musiał spędzić więcej czasu na treningu opanowania

 

Przed kolejnym meczem z Badajoz sprowadziłem też jednego piłkarza na testy - Yohanna Gomeza (FRA, 28), defensywnego pomocnika, wychowanka Lyonu, który jednak sporą część swojej kariery spędził w Bastii, gdzie był piłkarzem pierwszego składu i rozegrał dla korsykańskiej drużyny sto trzydzieści ligowych spotkań. Jeśli się sprawdzi i zgodzi się na niską pensję, chętnie go zatrudnię, bo na treningach wygląda zupełnie nieźle.

 

Sanchez - Outtarra, Gharzouli, Dorta, Fournier - Erik, Nestor, Jose Maria - Ortega, Yeray, Johnny

 

Mogliśmy szybko wyjść na prowadzenie, gdyby w 9 minucie Erik wykorzystał dobre podanie od Johnny’ego i lepiej przymierzył do bramki, ale tego nie uczynił i fatalnie przestrzelił. Cztery minuty potem przed szansą stanął Johnny po podaniu Nestora lecz i on chybił celu. W 25 minucie wreszcie padł gol, ale nie dla nas, a dla gości. Szybki kontratak, piłka na skrzydło do Tete, ten dośrodkowuje płasko na szósty metr, do piłki dopada niekryty Ortiz i strzela bramkę. Odpowiedzieliśmy szybko, po sześciu minutach, kiedy rzut karny, podyktowany za faul na Marii, wykorzystał Johnny. Jeszcze przed przerwą wyszliśmy na prowadzenie, gdy potężną bombą z 25 metrów popisał się Yeray, dla którego był to pierwszy gol w sezonie ligowym. W drugiej połowie już grało nam się łatwiej. Wyraźnie kontrolowaliśmy przebieg meczu. W 58 minucie ładną akcją na skrzydle popisał się Outtarra, ale jego dośrodkowanie padło łupem bramkarza gości. W 66 minucie po rzucie wolnym wykonywanym z pozycji przypominającej skrót kornera, do piłki w polu karnym najwyżej wyskoczył Dorta i strzelił trzeciego gola. Zupełnie rozbici goście stracili ochotę do gry, co wykorzystaliśmy wbijając kolejne dwa gole. Najpierw swoje drugie trafienie w tym spotkaniu zanotował Johnny, a chwilę potem pozazdrościł mu tego Dorta, który w podobny sposób strzelił drugą bramkę, jak pierwszą. Tyle, że tym razem nie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, a rożnego. Ale też z prawej strony. Pełna dominacja!

Segunda Division B1, 5/38, 22.09.2010

Municipal, 1127 widzów

[4] Vecindario - [3] Badajoz, 5:1 (Ortiz ‘25, JOHNNY (k) ‘31, YERAY ‘39, DORTA ‘66, JOHNNY ‘69, DORTA ‘81)

MoM: David Dorta (Vecindario)

 

Po tak okazałym meczu oczywiście musiałem udzielić wywiadu.

 

- Co za comeback. Przegrywaliście, a i tak zniszczyliście rywala!

- Zaczęliśmy słabo, ale korekty w taktyce przyniosły kapitalny efekt. Jestem dumny ze swoich podopiecznych.

- Dlaczego zdjął pan z boiska tak dobrze dysponowanego tego dnia Yeraya?

- A po co go przemęczać przy komfortowym wyniku? Sezon jest długi. Nie uważam, żebym go jakoś skrzywdził tą decyzją.

- Wasza seria meczów bez porażki trwa od początku sezonu. Jak długo uda się ją utrzymać?

- Chciałbym, żeby do maja, ale sądzę, że to niemożliwe. Ale niech trwa jak najdłużej.

- NIe uważa pan, że problemem może być zbyt duża pewność siebie zawodników przed kolejnymi spotkaniami?

- Nie. Jesteśmy profesjonalistami i wiemy, że nikomu nie wolno odpuszczać.

- Dziękuję za rozmowę.

- Ja również dziękuję.

Odnośnik do komentarza

Szumina, czyżby? :>

 

 

W następnej kolejce mierzyliśmy swoje siły z jedną z najbardziej rozpoznawalnych ekip naszej grupy ligowej - drużyną Leganes. Posiada ona w swoich szeregach kilku świetnych piłkarzy z wychowankiem Racingu Santander, Jonathanem Valle, na czele. Początek sezonu jednak dla gospodarzy tego meczu nie był zbyt udany i po pięciu meczach zajmowali lokatę w strefie spadkowej, dlatego nie byliśmy w tym starciu bez szans.

 

Sanchez - Outtarra, Gharzouli, Dorta, Fournier - Erik, Nestor, Jose Maria - Ortega, Yeray, Johnny

 

Spotkanie rozpoczęło się od ataków gospodarzy. Ich pierwszą okazję bramkową zaprzepaścił jednak Zazo, którego uderzenie świetnie obronił Sanchez. Po chwili Fournier minął się z piłką, dopadł do niej Nakor, ale nie potrafił rozpakować tego prezentu. W 9 minucie przeprowadziliśmy pierwszą akcję ofensywną. Na lewym skrzydle pokazał się Ortega, który dośrodkował na wbiegającego Johnny’ego, ale ten w sposób tylko sobie wiadomy nie umieścił piłki w siatce. Osiem minut potem przed pierwszą szansą stanął Valle uderzając z rzutu wolnego lecz piłka przeleciała ponad bramką Sancheza. W 20 minucie po akcji Paco Hernandeza na prawym skrzydle do piłki dopadł Nakor, odegrał do Daiza, ale ten uderzył ponad bramką. Wreszcie cztery minuty potem padł gol, ale nie dla gospodarzy, którzy nacierali. Po stałym fragmencie i dokładnym dograniu Yeraya, w polu karnym gospodarzy najwyżej wyskoczył Dorta i strzałem głową dał nam prowadzenie. W 35 minucie po akcji Nestora i Johnny’ego nasz najlepszy napastnik uderzał na bramkę, ale Falcon nie miał kłopotów z udaną interwencją. Niestety jeszcze przed przerwą straciliśmy gola wyrównującego, kiedy precyzyjne prostopadłe podanie w uliczkę Diaza na bramkę zamienił Nakor. Już jednak w pierwszej akcji drugiej połowy udało nam się ponownie wyjść na prowadzenie, kiedy to podanie krzżowe Nestora trafiło do Yeraya, a ten uderzył ile sił w nogach i nie dał szans bramkarzowi. W 53 minucie w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Johnny, lecz uderzył obok prawego słupka bramki. Osiem minut potem jego kolejne uderzenie obronił Falcon, ale po chwili szybka akcja gospodarzy dała im wyrównanie, kiedy Valle dobił strzał Diaza. W ostatnich dziesięciu minutach graliśmy z przewagą jednego zawodnika, kiedy czerwoną kartkę otrzymał Nakor, ale nie udało nam się tej przewagi zamienić na gola, chociaż dominowaliśmy na boisku. Ostatecznie mecz zakończył się remisem.

 

Segunda Division B1, 6/38, 25.09.2010

Butarque, 5092 widzów

[18] Leganes - [2] Vecindario, 2:2 (DORTA ‘25, Nakor ‘42, YERAY ‘46, Valle ‘64)

MoM: David Dorta (Vecindario)

 

W tym meczu straciliśmy kontuzjowanego Outtarrę, dla którego runda jesienna już się zakończyła. Wróci on do gry najwcześniej dopiero za pięć miesięcy, walcząc z kontuzją biodra.

 

- Szefie, jest pewien piłkarz, który szuka klubu i mógłby być ciekawym wzmocnieniem. Ofensywny pomocnik.

- Tak? Ale przecież okienko transferowe już się zamknęło.

- Ale piłkarzy z wolnego transferu możemy cały czas zatrudniać. Tylko do ligi ich nie będzie można teraz zgłosić. Poza tym to pana rodak.

- Taaaak? A któż to?

- Niejaki Piotr Giza.

- Ach. Znam tego piłkarza. Jeśli rzeczywiście chce u nas terminować, możemy go sprawdzić.

 

W ten sposób do drużyny dołączyło na testy jeszcze dwóch graczy, których chcę sprawdzić pod kątem pozycji rozgrywającego. Są to Piotr Giza (POL, 30, 5A / 0G, M / AM C) oraz Youssef Moukhtari (MAR, 31, 24A / 10G, M LC / AM C). Wydaje się, że większe mam szanse na zatrudnienie Polaka, bowiem Marokańczyk ma za duże wymagania finansowe, chociaż prezentuje dużo wyższy poziom od byłego gracza Legii Warszawa.

Odnośnik do komentarza
[4] Vecindario - [3] Badajoz, 4:1 (Ortiz ‘25, JOHNNY (k) ‘31, YERAY ‘39, DORTA ‘66, JOHNNY ‘69, DORTA ‘81)

 

najwyżej wyskoczył Dorta i strzelił trzeciego gola. Zupełnie rozbici goście stracili ochotę do gry, co wykorzystaliśmy wbijając kolejne dwa gole.

 

Powinno być 5:1 :)

Odnośnik do komentarza

Chociaż w ostatnich meczach prezentujemy niezłą formę, na spotkaniu sztabu przed meczem z Cerro Reyes, mój asystent, Ruano, polecił posadzić na ławce Jose Marię i Erika ze względu na ich słabą formę. No wszystko fajnie, ale kogo miałbym wstawić do składu w ich miejsce? Na tak postawione pytanie już nie potrafił mi odpowiedzieć. Właśnie dlatego cały czas szukam ciekawych graczy, którzy mogliby wzmocnić nasz środek pola. W ten sposób do drużyny dołączył na testy kolejny gracz, Hans Somers (BEL, 32, 12u21-A / 3G, M LC). Piłkarz ten ma bardzo dobre CV. Przez całą karierę wystepował w ekstraklasowych zespołach. Najpierw w Lierse, gdzie zaczynał karierę. Potem przeniósł się do tureckiego Trabzonsporu, a karierę skoczył w holenderskim Utrechcie. Rozegrał blisko trzysta spotkań ligowych i byłby dla nas na pewno kapitalnym wzmocnieniem.

Gdyby tylko było nas na niego stać.

 

Jeśli zaś chodzi o same przygotowania do meczu, moi skauci zalecili szczególną ochronę niejakiego Garcii Granero, który w dotychczasowych sześciu meczach ligowych zanotował aż cztery asysty i wydaje się najgroźniejszym ogniwem drużyny rywala. W miejsce połamanego Outtary do składu wskoczył jego naturalny zmiennik - Conte.

 

Sanchez - Outtarra, Gharzouli, Dorta, Fournier - Erik, Nestor, Jose Maria - Ortega, Yeray, Johnny

 

Na początku meczu osiągnęliśmy minimalną przewagę w posiadaniu piłki nad rywalem, co automatycznie pozwoliło nam na konstruowanie większej ilości akcji ofensywnych. W 8 minucie po rzucie rożnym wykonywanym przez Yeraya od piłki wyskoczył Dorta, ale uderzył niecelnie. Po chwili gospodarze odpowiedzieli kontratakiem, który zainicjował Martinez, za zakończył strzałem Ramses. Tyle, że próba ta była niecelna. Po chwili Ghazoulemu udało się dośrodkować w pole karne, tam do piłki wyskoczył Erik lecz jego strzał głową był nie dość, że niecelny to jeszcze zbyt anemiczny. W 19 minucie bezmyślny faul Dorty kosztował go miejsce na boisku, bowiem otrzymał za niego czerwoną kartkę. W tej samej akcji gospodarze zdobyli bramkę po rzucie wolnym z lewej strony i strzale Parry. Kwadrans później przed szansą podwyższenia wyyniku stanął Zafra, któremu akcję wypracował oczywiście Granero. W 44 minucie zaś mieliśmy kopię akcji sprzed dwudziestu minut. Faul w bocznym sektorze boiska na zawodniku gospodarzy, czerwona kartka dla mojego obrońcy (Ghazoulego), dośrodkowanie, strzał i gol. I do przerwy przegrywaliśmy dwoma bramkami, ale co gorsza - graliśmy koszmarnie osłabieni i nic nie wskazywało na to, żeby mając o dwóch graczy mniej na boisku, było nas stać na odrobienie tych strat. W drugiej połowie rywale chyba to wyczuli, bo pozwalali nam na swobodną grę, z której jednak nie wynikało żadne niemal zagrożenie. W 57 minucie próbował uderzać Maria z dystansu i zabrakło mu naprawdę niewiele. Jedenaście minut potem strzał Johnny’ego (który nie miał jednak dobrego dnia) obronił Garavano. W 72 minucie znów górą był bramkarz gospodarzy, ratując drużynę po strzale Nestora. W końcówce gospodarze przycisnęli, jakby chcąc potwierdzić swoją lepszą dyspozycję w tym meczu, ale Sanchez świetnie obronił strzał Zafry, kończący akcję rywali. Nie zmienia to jednak faktu, że zagraliśmy najgorszy mecz jak dotychczas.

 

Segunda Division B1, 7/38, 03.10.2010

Jose Pache, Badajoz, 156 widzów

[2] Cerro Reyes - [5] Vecindario, 2:0 (Parra ‘21, Martinez ‘45+1)

MoM: Manuel Parra (Cerro Reyes)

 

Po tym nieudanym dla nas meczu dopadli mnie dziennikarze i chociaż najchętniej wysłałbym ich do diabła, wolałem odpowiedzieć na te parę pytań, żeby z nimi żyć w komitywie.

 

- Sędzia miał dziś wiele pracy, pokazując pańskim piłkarzom sporo kartek. Jak pan to skomentuje?

- Mógłby mieć mniej, bo niektóre zagrania nie kwalifikowały się nie tylko na kartkę, ale w ogóle na faul, tak jak choćby zdarzenie, po którym czerwoną kartkę otrzymał nasz kapitan, Dorta.

- Myśli pan, że to był punkt zwrotny tego spotkania?

- Na pewno miał kluczowe znaczenie, a czy punkt zwrotny? Możliwe. Zdjąłem przecież napastnika, uzupełniając niedobory z tyłu. To zmniejszyło naszą siłę rażenia. Podobnie z resztą postąpiłem po drugiej czerwonej kartce, osamotniając Johnny’ego z przodu.

- Świetny mecz zagrał Parra, nieprawdaż?

- Zgadza się, stoper gospodarzy rozegrał bardzo udane zawody, chociaż gdyby nasza siła ofensywna była przez dziewięćdziesiąt minut w komplecie, zapewne miałby on więcej pracy i więcej okazji do pomyłki. Wykorzystał jednak znakomicie nasze stępione bagnety w ofensywie.

Odnośnik do komentarza

Na jednym z kolejnych spotkań szkoleniowych konieczne było poczynienie następujących ustaleń:

- Ayoze musi popracować więcej na siłowni.

- to samo tyczy się Arbelo

- Saul musi nauczyć się agresywnie atakować rywala przy odbiorze piłki, nawet z ryzykiem pchnięcia i faulu

 

- Trenerze, mam problem - powiedział do mnie Outtarra po jednym z treningów.

- Co jest chłopie?

- Nie mogę się przystosować do hiszpańskiego stylu życia.

- To niedobrze, ale nie mogę cię teraz urlopować.

- Dlaczego nie? Przecież jestem kontuzjowany. Wyjadę do ojczyzny, spróbuję się pozbierać i pewnie wrócę z lepszym morale.

- Przykro mi, nie mogę cię puścić. Chcę, aby drużyna się jednoczyła. Dotyczy to również piłkarzy kontuzjowanych.

- Skoro tak, to proszę o wystawienie na listę transferową. Z niewolnika nie będzie pan miał pracownika.

- Chyba zwariowałeś. Dopiero co przyszedłeś do klubu, a już ci się tu nie podoba? Co z ciebie za profesjonalista?

- Mówiłem już. Źle się czuję w Hiszpanii i nie widzę tutaj swojej piłkarskiej przyszłości.

- Dobra, idź już. Wrócimy niedługo do tematu.

 

Wszystko wskazuje na to, że z Outtarry rzeczywiście nie będziemy mieć dużego pożytku, a szkoda, bo na razie grał dobrze i był jednym z pewniejszych punktów naszej defensywy.

 

Jakby tego było mało, dwóch piłkarzy, których wystawiłem na listę transferową: Nunez i Comendez, obrazili się na mnie, że chcę się ich pozbyć, chociaż oni nie zamierzają się nigdzie ruszać. Próbowałem im wytłumaczyć, że klub potrzebuje funduszy, ale nic do nich nie dociera i szykuje się kolejna awantura w zespole...

Problemów ciąg dalszy. Komisja Dyscyplinarna nałożyła zarówno na Ghazoulego jak i Dortę dodatkowy 2-meczowy zakaz gry za tamte czerwone kartki, co oznacza, że nie zagrają oni w trzech najbliższych spotkaniach. Jest cudownie...

 

Zaskakującą radę przed meczem z Lugo dał mi mój asystent. Stwierdził on bowiem, że ponieważ Johnny jest w słabej formie, powinien usiąść na ławce w najbliższym spotkaniu. Ciekawe, kto wtedy strzelałby bramki?

Generalnie, przed meczem z Lugo było wesoło, bo do grona zawieszonych za kartki Ghazoulego i Dorty dołączył kontuzjowany Jose Maria i powołany na mecz reprezentacji Conte. Dlatego w najbliższym spotkaniu musiałem się posiłkować juniorem, Rodriguezem Perezem (HIS, 17, D RL), który miał zagrać na prawej stronie defensywy. W środku w miejsce Jose Mariego pojawił się Michel.

 

Sanchez - Perez, Eduardo, Achi, Fournier - Erik, Nestor, Michel - Ortega, Yeray, Johnny

 

W eksperymentalnym składzie nie potrafiliśmy się długo odnaleźć, a indywidualna akcja Nestora z 5 minuty, kiedy oddał strzał z daleka wcale tego nie zmieniła. Szesnaście minut potem na lewym skrzydle popędził Arroyo, ale przegrał pojedynek z naszym juniorem, Perezem, co wyraźnie go podbudowało. W 30 minucie z daleka uderzał Monti, ale bardzo niecelnie, podobnie jak dwie minuty potem Rodriguez z rzutu wolnego. Jeszcze przed przerwą gospodarze mieli jedną okazję, gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego uderzał głową Monti lecz znów niecelnie. W drugiej połowie nadal nie potrafiliśmy narzucić rywalom naszego stylu gry. W 65 minucie po akcji Tomero prawym skrzydłem i centrze piłka trafiła do niepilnowanego Arroyo, ale na nasze szczęście, ten fatalnie chybił i trafił w boczną siatkę. Po chwili z daleka próbował uderzać Erik, ale jeszcze bardziej spudłował. Osiem minut potem próbował ponownie. Ten strzał był lepszy, ale i tak piłka poleciała jeszcze daleko obok bramki. W końcówce kapitalna interwencja Sancheza po strzale Bao uratowała nam chyba remis. Gdyby nie Carlos, pewnie byłby gol i ten mecz też byśmy przegrali.

 

Segunda Division B1, 8/38, 10.10.2010

Municipal, 707 widzów

[5] Vecindario - [6] Lugo, 0:0

MoM: Victor Marco (Lugo)

Odnośnik do komentarza

- Trenerze - zaczepił mnie Dorta - uważam, że w klubie brakuje dyscypliny.

- Też tak sądzę, niektórym się klepki poprzestawiały i uważają się za gwiazdy. Ale ja się za nich wezmę.

- Przepraszam, ale nie wierzę panu. Nie sądzę, żeby potrafił pan sobie z tym poradzić.

- Co takiego? Twoje zachowanie jest całkowicie nieprofesjonalne! Jak śmiesz tak w ogóle do mnie mówić?

- Hmm, przepraszam, może się trochę zagalopowałem. Co nie zmienia faktu, że myślę, co myślę.

- Zobaczysz, poradzę sobie. A od ciebie, jako od kapitana, będę oczekiwał pomocy.

- Zrobię wszystko, co w mojej mocy.

- Dziękuję. Do zobaczenia na jutrzejszym treningu.

 

Tymczasem poszukiwań opcji na środek pomocy ciąg dalszy. Do klubu na testy dołączył Carlos Merino (HIS, 31, M / AM C). Piłkarz o bardzo bogatym CV. Co ciekawe, wychowanek Nottingham Forrest, ale większą część kariery spędził w Hiszpanii, grając między innymi w Athletic Bilbao, Numancii, Eibar oraz Albacete. Po wypełnieniu kontraktu z ostatnią z tych drużyn stał się wolnym graczem i jeszcze nie znalazł zatrudnienia. Jeśli jednak jego agent nie obniży jego wymagań finansowych, to raczej nie mam szans na zakontraktowanie tego znakomitego, co by nie mówić, piłkarza.

 

Na testy trafił też do nas napastnik, Bertin Tomou (KAM, 32, 20A / 1G, S C), który również ma bardzo ciekawe, chociaż nieco egzotyczne CV. Większość swojej kariery spędził w lidze... chińskiej, gdzie strzelał sporo bramek. Parę lat temu wrócił do Europy, a konkretnie do Belgii, gdzie grał w Mouscron, Westerlo i Charleroi, ale z różnym, większym bądź mniejszym powodzeniem. Miał też epizod w drugiej lidze francuskiej - w Brestois. Jego największy atut to gra w powietrzu - byłby świetnym materiałem na odgrywającego.

 

Tymczasem w kolejnym meczu ligowym podejmowaliśmy rezerwy samego Realu Madryt, czyli słynną Castillę. Nikt nie dawał nam większych szans na korzystny wynik, zwłaszcza w obliczu tych wszystkich problemów, z którymi się aktualnie borykamy, ale ja uparcie twierdziłem w mediach, że stać nas na dobry wynik. Jeśli powstrzymamy największą gwiazdę tej drużyny - Sergio Canalesa, to możemy powalczyć o korzystny rezultat.

 

Sanchez - Conte, Eduardo, Achi, Fournier - Erik, Nestor, Jose Maria - Ortega, Yeray, Johnny

 

Już pierwsza akcja pokazała, że czekać nas tu będzie trudne zadanie. Ruiz urwał się obrońcy i dośrodkował w pole karne, gdzie piłkę z najwyższym trudem na rzut rożny wybił Sanchez. Jeszcze się dobrze nie rozgrzaliśmy, a już przegrywaliśmy i to dwoma bramkami. Obie strzelił Juanan, obie po dośrodkowaniach Canalesa. Po chwili odgryźliśmy się niecelnym strzałem Yeraya, który jednak sygnalizował, że jeszcze nie złożyliśmy broni. W 16 minucie znów jednak Sanchez musiał nas ratować, kiedy uderzał Ruiz. Pięć minut potem udało się strzelić gola kontaktowego. Po rzucie rożnym faulowany w szesnastce był Achi, a jedenastkę na bramkę zamienił niezawodny Johnny. Gospodarze od razu chcieli zdobyć trzecią bramkę, żeby wybić nam z głowy myślenie o punktach w tym meczu, ale strzał Joselu z daleka był niecelny. W 32 minucie do akcji ofensywnej Vecindario podłączył się Eduardo, który podał do wychodzącego na pozycję Yeraya, ale ten fatalnie spudłował, chociaż miał czas, by przymierzyć dokładniej. Po chwili raz jeszcze postraszył nas Ruiz, znów jednak niecelnie. My jeszcze przed przerwą stworzyliśmy sobie jedną okazję, tej z kolei nie wykorzystał Ortega. W drugiej połowie zaraz na początku mieliśmy okazję do wyrównania, ale w zamieszaniu podbramkowym po rzucie rożnym najwięcej przytomności zachował obrońca gospodarzy Mateus, który wybił piłkę. W 63 minucie padł trzeci gol dla gospodarzy, strzelił go Hernandez, znów oczywiście po dośrodkowaniu Canalesa, który niszczył naszą drużynę swoimi centrami na nos swoich partnerów. Nie minęło wiele czasu, a czwarta, precyzyjna centra Canalesa dosięgła celu, którym był Joselu i piłkarz ten strzelił czwartego gola. Podłamani już, jeszcze walczyliśmy, choć już bez takiego ‘zęba’. W 73 minucie znakomitej szansy już prawie sam na sam (choć z ostrego kąta) nie wykorzystał Sanchez i podobnie było dziewięć minut potem. Nasz rezerwowy grał nieco ponad kwadrans, a miał dwie znakomite okazje strzeleckie, dwukrotnie przegrywając jednak pojedynek z bramkarzem gospodarzy.

 

Segunda Division B1, 9/38, 16.10.2010

Alfredo Di Stefano, 2083 widzów

[6] Castilla - [5] Vecindario, 4:1 (Juanan ‘5, Juanan ‘9, JOHNNY (k) ‘21, Hernandez ‘63, Joselu ‘69)

MoM: Sergio Canales (Castilla)

 

Mówiłem, że jeśli powstrzymamy Canalesa, będziemy mogli myśleć o korzystnym wyniku. Mecz okrutnie mi udowodnił, że się nie pomyliłem...

Odnośnik do komentarza

Seria czterech meczów bez wygranej dawała mi do myślenia, a nie zapowiadało się, żeby teraz się miała ona zakończyć, bowiem w następnym meczu czekały na nas rezerwy innego madryckiego klubu - Atletico. Chociaż paradoksalnie, największa siła tej drużyny nie tkwi w formacji ofensywnej, a bramkarzu - Iago.

 

-Sekou, co ty wyprawiasz? Czemu wygadujesz w mediach, że nikt cię w klubie nie chce? Przecież to ty chciałeś odejść, bo ci nie pozwoliłem wyjechać na urlop?

- Przecież potraktował mnie pan jak śmiecia. Miałem problem, chciałem go rozwiązać, ale potrzebowałem do tego pańskiej pomocy i jej nie uzyskałem.

- Ale rozwiązałeś problem?

- Sądzę, że tak. Moja żona i dzieci przeprowadzą się do Hiszpanii.

- To co? Chcesz zostać w Vecindario?

- A mogę?

- Gdybym mógł sobie pozwolić, nie chciałbym cię więcej widzieć za ten numer, ale jesteś zbyt dobrym piłkarzem, żebym mógł sobie pozwolić na utratę ciebie z kadry. Dlatego jeśli o mnie chodzi, masz zielone światło.

- Dziękuję trenerze. Obiecuję, że zachowam powściągliwość w podobnych kwestiach na przyszłość.

- Tego właśnie oczekuję. Kuruj się.

- Dzięki.

 

Na mecz z Atletico niedostępni byli, rzecz jasna, Dorta z Ghazoulim, dlatego nasza formacja defensywna cały czas była zestawiona mocno eksperymentalnie. Do tego wszystkiego Jose Maria zagra z lekkim urazem i pewnie nie wytrzyma więcej niż pierwszą połowę.

A najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że już w połowie sierpnia przyszło nam grać w zimowych warunkach.

 

Sanchez - Conte, Eduardo, Achi, Fournier - Erik, Nestor, Jose Maria - Ortega, Yeray, Johnny

 

Bardzo szybko udało nam się pierwszy raz zagrozić bramce Iago, wykorzystując brak koncentracji graczy Atletico i przeprowadzając szybki kontratak. Okazji jednak nie wykorzystał Johnny, który strzelił wprost w bramkarza. Dziewięc minut potem Iago obronił z kolei mocny strzał Nestora, a dopiero w 14 minucie pierwszy raz naszej bramce zagrozili gospodarze. Molinero zabrał piłkę Conte, podał do Collado, ten odegrał do Ibarry, a napastnik gospodarzy huknął z całej siły, ale uderzył niecelnie. W 20 minucie ponownie uderzał Ibarra i znów niecelnie. Osiem minut potem mocno z rzutu wolnego uderzał Yeray, ale odległość od bramki była tak znaczna, że Iago zdążył dopaść do piłki. Trzy minuty potem po dośrodkowaniu Regalona do piłki w naszym polu karnym najwyżej wyskoczył Atienza lecz uderzył niecelnie. W 36 minucie gospodarze wreszcie dopięli swego i Collado dał im prowadzenie kończąc kontratak zapoczątkowany i przeprowadzony w głownej mierze przez Pereę. Zaraz na początku drugiej połowy sesnacyjnie udało nam się wyrównać, kiedy Nestor dopadł do bezpańskiej piłki wybitej przez obrońców na osiemnasty metr, huknął z całej siły i trafił do siatki. Po chwili gospodarze znów mogli prowadzić. Tym razem jednak dośrodkowania Perei z rzutu rożnego nie wykorzystał skaczący do główki Regalon. W 71 minucie fenomenalna interwencja Sancheza po strzale Ibarry uratowała nas przed utratą kolejnego gola z akcji, którą dośrodkowaniem z rzutu wolnego zapoczątkował Benitez. Gospodarze jednak nie rezygnowali i nacierali z całą siłą. Ich upór został nagrodzony w 87 minucie, kiedy to rajd i dośrodkowanie Mogueny na gola zamienił rezerwowy Batres, który okazał się naszym katem.

 

Segunda Division B1, 10/38, 24.10.2010

Nuevo Cerro del Espino, Majadahonda, 3676 widzów

[4] Atletico ‘B’ - [9] Vecindario, 2:1 (Collado ‘36, NESTOR ‘48, Batres ‘87)

MoM: Nestor (Vecindario)

 

Chyba jest tradycją, że po nieudanych dla mnie meczach, nagabują mnie dziennikarze. Nie inaczej było i tym razem.

- Gol Batresa w samej końcówce musiałb być dla was jak cios w zęby...

- Zgadza się. Zwłaszcza, że z przebiegu gry nie wynikało, abyśmy nie zasługiwali na remis.

- Pięknego gola strzelił dziś Nestor...

- Szkoda tylko, że poza wartością estetyczną, nic nam on nie dał, bo i tak przegraliśmy. Ale trzeba przyznać, że gol był naprawdę rzadkiej urody.

- No nie do końca, przecież otrzymał on nagrodę dla najlepszego piłkarza meczu...

- Ale co to zmienia? Czy za to dają punkty? Z tego co wiem, to nie.

- Minęlo już trochę czasu odkąd zasmakowaliście zwycięstwa. Jak sobie radzicie z tą pechową serią?

- Walczymy, aby z meczu na mecz grać coraz lepiej. Weźmy pod uwagę, w jak trudnej sytuacji jesteśmy. Gramy w eksperymentalnym zestawieniu formacji defensywnej. Do tego kalendarz nas nie rozpieszcza. Mamy teraz serię meczów z trudnymi rywalami.

- Jak pan ocenia start sezonu dla Sekou Outtarry?

- Gdyby nie kontuzja, mógłby nam teraz bardzo pomóc, bo dopóki nie doznał urazu był kluczowym graczem i jednym z lepszych na swojej pozycji w całej lidze. Przynajmniej tak to wtedy wyglądało. Szkoda, że jeszcze przez dwa miesiące nie będę mógł skorzystać z jego usług.

- Dwa miesiące? Przecież mówiło się, że jego przerwa może potrwać nawet pół roku?

- To były zbyt pesymistyczne prognozy. Rehabilitacja przebiega szybko i sprawnie, dlatego Sekou powinien wrócić w pełni sił do drużyny jeszcze przed świętami, chociaż oczywiście nie ma co liczyć, że od razu będzie intensywnie eksploatowany.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.

Odnośnik do komentarza

Przed meczem z Extremadurą (która początku tego sezonu na pewno nie może zaliczyć do udanych) wreszcie wrócili do mi do dyspozycji Ghazouli i Dorta, z czego skrzętnie skorzystałem, wystawiając Tunezyjczyka na lewej obronie, a naszego kapitana w środek zamiast Achiego, który grał, delikatnie mówiąc, nienajlepiej.

 

Warto jeszcze odnotować, że skończył się okres testów Piotrka Gizy i niestety nie udało się go zakontraktować. On również miał zbyt wysokie wymagania finansowe. Niestety sytuacja finansowa klubu nie pozwala na angaż ciekawszych zawodników, bo ci zazwyczaj chcą zbyt duże pensje, na które nas po prostu nie stać.

 

Mój sztab naciskał, żebym posadził na ławie będących w gorszej formie Yeraya oraz Ortegę (czyli drugiego Yeraya), ale specjalnie nie mam dla nich, póki co, alternatyw, bo za taką uchodzić nie może ani Ayoze ani Aridane, dlatego obaj Yerayowie zostali w składzie.

 

Sanchez - Conte, Ghazouli, Dorta, Fournier - Erik, Nestor, Jose Maria - Ortega, Yeray, Johnny

 

W tym meczu od pierwszych chwil narzuciliśmy rywalom nasz styl gry. Kazałem bowiem piłkarzom gryźć trawę, aby wreszcie coś wygrać, bo nasza sytuacja stawała się coraz gorsza. Pierwszej szansy w 4 minucie nie wykorzysał Yeray, którego strzał obronił Romero. Jedenaście minut potem przeprowadziliśmy lepszą akcję. Dalekie prostopadłe podanie Marii dotarło do Ortegi, a ten przymierzył przy dalszym słupku schodząc z lewego skrzydła i dał nam prowadzenie. W 23 minucie gracz, którego chciałem zatrudnić i był nawet u nas na testach, Santi, zagroził naszej bramce, strzelając z daleka. Na szczęście Sanchez znakomicie interweniował. Osiem minut potem przeprowadziliśmy ładną, zespołową akcję, w której wymieniliśmy kilka podań, a zakończył ją strzałem Ortega. Strzał ten był jednak zbyt lekki. W 37 minucie ponownie próbował strzelić gola, ale i ta próba była chybiona. Nie zmienia to jednak faktu, że do przerwy był to nasz najaktywniejszy w ofensywie piłkarz. Inna sprawa, że rywale na boisku, póki co, nie istnieli. W drugiej połowie oddaliśmy przeciwnikowi trochę pola, co ten natychmiast wykorzystał, doprowadzając do remisu w 53 minucie po golu Rafy. Odzyskał piłkę, przebiegł pół boiska i pokonał naszego bramkarza, zupełnie nie-niepokojony. Natychmiast ruszyliśmy do ataku, bo ten mecz koniecznie należało wygrać. Nasze akcje były jednak kreowane w zbyt dużym pośpiechu. W 58 minucie niecelnie uderzał Erik, a dwadzieścia minut potem ponad bramką uderzał Ortega, chociaż miał czas, by przymierzyć lepiej. W ostatnim kwadransie rywale wyraźnie opadli z sił, co udało nam się wykorzystać. Najpierw w 77 minucie Yeray przechwycił piłkę adresowaną od jednego ze stoperów, w zamieszaniu podbramkowym odegrał do Dorty, a ten strzelił bramkę. Osiem minut potem Fournier celnym strzałem głową zamknął dośrodkowanie Ortegi z rzutu rożnego.

 

Segunda Division B1, 11/38, 31.10.2010

Municipal, 566 widzów

[11] Vecindario - [18] Extremadura, 3:1 (ORTEGA ‘15, Rafa ‘53, DORTA ‘77, FOURNIER ‘85)

MoM: Yeray Ortega (Vecindario)

 

Nasza pierwsza wygrana od miesiąca wszystkich w klubie ucieszyła, ale ja po prostu wiedziałem, że jak do składu wrócą kluczowi zawodnicy, to i nasza gra ulegnie poprawie.

Żeby jednak nie było zbyt różowo, dostałem raport miesięczny wyników piłkarzy na treningach i znów wynika z niego, że Ortega oraz Yeray nie osiągają na treningach zadowalających rezultatów. Dopóki nie przekłada się to na ich słabszą grę, nie będę reagował, ale pewne symptomy wskazujące ich brak należytej determinacji już się pojawiają i muszę mieć to na uwadze.

Odnośnik do komentarza

Na kolejnym zebraniu sztabu ustaliliśmy, co następuje:

- Oscar Sanchez rozpocznie naukę gry na pozycji środkowego pomocnika (na której teraz zazwyczaj występuje, choć nigdy wcześniej na niej nie grał)

- Saul musi popracować na siłowni

- Gharzoul musi popracować na treningu dynamicznym nad zwinnością

 

Zadaniem na kolejny tydzień było takie przygotowanie zespołu, aby wygrać drugi z rzędu mecz. Znów mieliśmy bowiem zagrać przed własną publicznością, która, choć nie przychodzi licznie, wspiera nas zawsze gorącym dopingiem. Poza tym czekało nas spotkanie z mniej wymagającym rywalem (a przynajmniej tak mi się zdawało), jakim jest ekipa Cacereno. W składzie na to spotkanie nie zaszła żadna zmiana. Jedynie na ławce rezerwowych kontuzjowanego Aridane zastąpił Arbelo.

 

Sanchez - Conte, Ghazouli, Dorta, Fournier - Erik, Nestor, Jose Maria - Ortega, Yeray, Johnny

 

Taaa. To miał być dla nas łatwy mecz. Moi podopieczni też wyszli z takiego założenia i po dziesięciu minutach przegrywaliśmy już dwoma golami. Najpierw po rzucie rożnym bramkę strzelił Dieguito, a potem pięć minut potem Dani Gomez ośmieszył wszystkich moich stoperów, rozprawiając się z nimi w pojedynkę i strzelając bramkę. Cztery minuty potem mogliśmy przegrywać wyżej, ale tym razem strzał Gieguito okazał się chybiony. Nasze ataki były cholernie nieskuteczne i nawet nie kończyły się strzałami na bramkę. Dopiero w 33 minucie po akcji Ortegi uruchomił on podaniem Conte, który zaangażował się w tę akcję ofensywną i oddał strzał, który jednak nie sprawił żadnych trudności Arturo. Przed przerwą jednak udało nam się strzelić gola kontaktowego, kiedy piłka jak po sznurku krązyła od Nestora do Ortegi, aż wreszcie do Johnny’ego, a ten wpakował ją do siatki. Ten sam piłkarz dziesięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy miał drugą znakomitą okazję do zdobycia bramki lecz tym razem trafił piłką w słupek. Pięć minut potem mocno, ale niecelnie strzelał z daleka Maria, a jakbyśmy mieli mało kłopotów, po chwili kontuzji doznał Johnny. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Wprowadzony za niego Arbelo, w swoim drugim oficjalnym meczu w barwach Vecindario, wypracował rzut karny, dając się sfaulować w polu karnym. Jedenastkę na bramkę zamienił wprowadzony wcześniej Michel i dał nam remis. Przed meczem z remisu absolutnie nie byłbym zadowolony, ale w tych okolicznościach biorę go w ciemno.

 

Segunda DIvision B1, 12/38, 07.11.2010

Municipal, 733 widzów

[9] Vecindario - [10] Cacereno, 2:2 (Dieguito ‘5, Dani Gomez ‘10, JOHNNY ‘42, MICHEL (k) ‘89)

MoM: Dani Gomez (Cacereno)

 

- Jaki wpływ na końcowy wynik miał gol strzelony przez Johnny’ego pod koniec pierwszej połowy? - tymi słowami zaczepił mnie po meczu dziennikarz.

- Był to niewątpliwie gol do szatni. Podłamał rywali w drugiej połowie, a nam dodał skrzydeł i pozwolił odrobić straty.

- Czy szybko strzelony przez Dieguito gol wpłynął na przebieg meczu?

- Nie tylko jego, ale i Gomeza. Po dziesięciu minutach przegrywaliśmy dwoma bramkami. Nie ma siły. To musiało się odbić na naszym morale.

- Czy nadmiar żółtych kartek, które łapie Erik pana nie martwi?

- To defensywny pomocnik. Jego zadaniem jest odbiór piłki. Często agresywny,. na pograniczu faulu lub nawet w grze faul. Stąd żółte kartki dla niego mnie wcale nie dziwią, ani nie martwią. Oczywiście mam świadomość, że często będzie musiał pauzować, jeśli będzie te kartoniki zbierał w tym tempie, ale zaakceptuję to.

- Dani Gomez otrzymał nagrodę dla najlepszego piłkarza meczu. Zgadza się Pan z tym werdyktem?

- Tak. Pokazał się dziś ze znakomitej strony, a gol, w którym ośmieszył moich obrońców to pokaz futbolu klasy światowej.

- Pojawiają się głosy, że Abraham Garcia, trener Montaneros, może być pierwszym, który straci posadę ze względu na słabe wyniki. Zgadza się pan z tym?

- Mam nadzieję, że pozostanie w klubie jak najdłużej. To dobry fachowiec i musi jedynie spróbować znaleźć wspólny język ze swoimi podopiecznymi. Wtedy na pewno zacznie gromadzić seryjnie punkty.

- Dziękuję za rozmowę.

- Ja również.

Odnośnik do komentarza

No i mamy pierwszą zmianę na stanowisku trenera w Segunda B1. Nowy szkoleniowcem rezerw Deportivo został niejaki Juanma Rodriguez, który poprzednio pracował jako asystent menedżera w Recreativo.

 

Na wyższym szczeblu też doszło do rotacji. Mianowicie z posady szkoleniowca drużyny Betisu został zwolniony Pepe Mel. Drużyna, która miała z palcem w dupie wywalczyć sobie teraz powrót do hiszpańskiej ekstraklasy po 12 kolejkach zajmuje ledwo trzynaste miejsce w lidze i nie ma specjalnie widoków na szybki awans. Nowego trenera jeszcze nie wybrano.

 

Ja okres względnego spokoju wykorzystałem na spotkanie z Amelią, z którą nie widziałem się od miesiąca i nasz kontakt ograniczył się do telefonów, fejsbuka i maili. Moja w tym wina, bo praca trenera pochłonęła mnie do reszty. Zwłaszcza, że lekko nie jest, bo co chwila coś się sypie. Ale zabrałem ją teraz na kilka dni na plażę, wyłączyłem telefony i stwierdziłem “niech się dzieje co chce”.

 

Po powrocie, na dzień przed meczem z rezerwami Getafe spotkała mnie miła niespodzianka - otóż podczas mojej nieobecności klub nie przestał istnieć, boisko nie zostało zaorane, a piłkarze nadal żyją, więc wszystko jest w najlepszym porządku. Spotkałem się ze sztabem celem ustalenia mocnych i słabych stron przed pojedynkiem. Ustaliliśmy, że Bedoya oraz Mosquera będą wymagali specjalnej opieki. Jest równiez pomysł, żeby posadzić na ławce Conte i Gharzoula, ale specjalnie sobie na to nie mogę pozwolić, bo nie mam kogo wystawić w ich miejsce. Także nawet będący w gorszej formie, muszą grać.

 

Sanchez - Conte, Ghazouli, Dorta, Fournier - Erik, Nestor, Jose Maria - Ortega, Yeray, Johnny

 

Doskonale ułożył się dla nas ten mecz, bowiem już w pierwszej akcji ofensywnej udało się nam zdobyć bramkę, kiedy dalekie podanie Nestora z rzutu wolnego otworzyło Ortedze drogę do bramki i tę okazję Hiszpan skrzętnie wykorzystał, dając nam prowadzenie. W 34 minucie kapitalna interwencja Sancheza po strzale głową Saula uratowała nasz zespół, ale niestety jeszcze przed przerwą gospodarze zdołali wyrównać. Po znakomitej akcji i szarży Mosquery i dośrodkowaniu w pole karne, akcję na prawej stronie ataku zamknął Arroyo i wyrównał stan meczu. Po zmianie stron szybko udało nam się znów wyjść na prowadzenie, kiedy w niegroźnej sytuacji Johnny zabrał piłkę obrońcy, podał w poprzek pola karnego, do piłki dopadł Ortega i strzelił swojego drugiego gola. W 64 minucie na prawym skrzydle znów pokazał się Saul, popędził z piłką pod nasze pole karne i dośrodkował. W szesnastce do piłki najwyżej wyskoczył Mosquera i uderzył głową, ale niecelnie. My zaś potrafiliśmy zadać jeszcze jeden cios. W 83 minucie też pokazaliśmy, że nasze prawe skrzydło funkcjonuje nieźle. Z dobrej strony pokazał się krytykowany Conte, który indywidualną akcję zakończył celnym dośrodkowaniem, które na gola zamienił Yeray i ustalił wynik meczu.

 

Segunda Division B1, 13/38, 14.11.2010

Ciudad Deportivo, 371 widzów

[9] Getafe ‘B’ - [10] Vecindario, 1:3 (ORTEGA ‘9, Arroyo ‘40, ORTEGA ‘53, YERAY ‘83)

MoM: Yeray Ortega (Vecindario)

 

Po zwycięstwie udało się awansować na miejsce siódme i znów zbliżyć do strefy barażowej.

Odnośnik do komentarza

Inna jednak informacja mnie teraz bardziej absorbowała. Okazało się bowiem, że zagramy w Pucharze Federacji. Cokolwiek to jest. W pierwszej rundzie zmierzymy się z Jaen, które gra w grupie czwartej w trzeciej lidze (aktualnie zajmuje trzynastą pozycję).

 

Nikt jednak o tym teraz jeszcze nie myślał. Teraz najważniejsze było kolejne ligowe spotkanie, w którym naszym rywalem była drużyna Montaneros, o której ostatnio było głośno ze względu na roszady na stanowisku trenera.

 

A propos, wybrano też nowego trenera Betisu, został nim dobrze znany w Hiszpani - Marceilno.

 

Zdaniem moich współpracowników, największego zagrożenia powinniśmy się spodziewać ze strony Candeli i Samira - dwóch środkowych pomocników.

Przed meczem udzieliłem też wywiadu:

 

- Pojawiły się plotki, że w dzisiejszym meczu może już zagrać Saul. Czy to prawda?

- Prawdą jest, że Saul wraca do zdrowia, ale jeszcze jest absolutnie za wcześnie, aby chociaż usiadł na ławce rezerwowych. Nie chcę go forsować, gdy jeszcze nie jest gotowy. Zwłaszcza, że tunezyjski stoper, Gharzoul, znakomicie go zastępuje.

- Montaneros na razie wyraźnie rozczarowuje i jest głównym kandydatem do spadku, zajmując ostatnie miejsce. Jak może to wpłynąć na waszą postawę?

- Musimy zagrać tak jak potrafimy najlepiej i na pewno nie wolno nam zlekceważyć rywala, bo już takie mecze się nam w tym sezonie zdarzały, w których byliśmy murowanymi faworytami, a traciliśmy punkty.

- Czy zgadza się pan, że Gaspar będzie największym zagrożeniem ze strony drużyny gości?

- Nie. Uważam, że największym zagrożeniem będzie Monanteros. Drużyna jako kolektyw.

- Kibice są zachwyceni znakomitą postawą Ortegi w ostatnich meczach.

- Bo Yeray faktycznie jest w gazie i zadaniem kibiców jest nadal go wspierać, by taką formę utrzymał jak najdłużej.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.

 

Sanchez - Conte, Ghazouli, Dorta, Fournier - Erik, Nestor, Jose Maria - Ortega, Yeray, Johnny

 

Podobnie jak poprzednie spotkanie, tak i to zaczęliśmy od mocnego uderzenia, szybko strzelając bramkę. Wynik meczu otworzył Johnny, dobijając strzał Ortegi. Po chwili rywale mogli wyrównać, gdyby Gaspar lepiej zacentrował piłkę i ta nie padła łupem Sancheza. W 20 minucie było 2:0 dla nas. Dośrodkowanie Ortegi z rzutu rożnego wykończył strzałem głową Dorta. Sześć minut potem rywale mieli okazję na gola kontaktowego, ale Maikel fatalnie przymierzył i chociaż miał dobrą sytuację, spudłował. A my byliśmy tego dnia wyjątkowo skuteczni, co w 35 minucie potwierdził Johnny, strzelając swojego drugiego gola w tym spotkaniu, tym razem po akcji indywidualnej. Przed przerwą mieliśmy jeszcze dwie świetne okazje do zdobycia bramek, ale te nie padły, chociaż Yerayowi i Marii niewiele brakowało. W drugiej połowie na boisku w miejsce Johnny’ego zameldował się Arbelo i już sześć minut po swoim wejściu miał okazję do zdobycia bramki, ale fatalnie przestrzelił. Dwie minuty potem i tak padł gol dla gospodarzy, którego strzelił Yeray, wykańczając kapitalne podanie prostopadłe Nestora. W 67 minucie fantastyczna interwencja bramkarza gości uratowała ich przed utratą gola po kolejnym strzale aktywnego Arbelo. Ostatni kwadrans zagraliśmy na większym luzie, bo i przeciwnik nie wymuszał na nim gry na najwyższych obrotach. Nasze zwycięstwo i tak pozostawało niezagrożone.

 

Segunda Division B1, 14/38, 21.11.2010

Municipal, 684 widzów

[7] Vecindario - [20] Montaneros, 4:0 (JOHNNY ‘4, DORTA ‘20, JOHNNY ‘35, YERAY ‘53)

MoM: Yeray Ortega (Vecindario)

 

Ten mecz ostatecznie przesądził o losach Abrahama Garcii, który pożegnał się z posadą szkoleniowca Montaneros.

Odnośnik do komentarza

Pod koniec listopada inaugurowaliśmy rozgrywki Pucharu Konfederacji. Jak już pisałem, naszym pierwszym rywalem jest ekipa z Jaen. Na spotkaniu ze sztabem poznałem mocne strony rywala. Na pewno trzeba będzie szczególnie zaopiekować się Rodrim oraz Zarandoną, którzy to piłkarze wyglądają na najgroźniejsze ogniwa tej jedenastki. Poza tym trenerzy zalecili posadzenie na ławce... bramkarza, Sancheza. Jakoś nie mam w sobie chyba tyle odwagi, żeby w tej materii ich posłuchać. Podobnie jak w przypadku Jose Mariego, którego i tak nie miałbym kim zastąpić.

 

Przed meczem udzieliłem jeszcze wywiadu.

 

- W ostatnim meczu przeciwko Montaneros zagraliście świetnie. Pewnie oczekuje pan dziś powtórki?

- Oczywiście. Chciałbym, żebyśmy w każdym meczu byli tak skuteczni i zdycyplinowani w defensywie. Wiem jednak, że to niemożliwe, ale na pewno będziemy się starać, żeby tak grać coraz częściej.

- Pierwszy mecz zostanie rozegrany na stadionie Vecindario. Czy uważa pan, że stać was teraz na wywalczenie korzystnego wyniku przed rewanżem?

- Myślę, że tak. Jeśli zagramy tak, jak potrafimy najlepiej, możemy wygrać.

- Jaen prezentuje poziom podobny do Vecindario.

- Jeśli jesteśmy w gazie, potrafimy pokonać lepszych od nas. Natomiast gdy mamy dołek formy, przegrywamy z tymi teoretycznie słabszymi. Dlatego nie upatrywałbym w klasie rywala żadnych wskazówek co do wyniku.

- Która linia, pana zdaniem, jest najsilniejsza w Vecindario?

- Zdecydowanie ofensywa.

- Skoro tak, to pewnie będzie pan chciał, aby drużyna atakowała od pierwszych minut?

- Oczywiście. Z resztą już nie raz pokazaliśmy, że potrafimy atakować od początku i szybko strzelać bramki.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.

 

Jednak pokombinowałem trochę ze składem. Uznałem, że mecz pucharowy (czyli prawie jak towarzyski, bo ten puchar nic nam nie daje) jest dobrą okazją do eksperymentów. I tak w bramce pojawił się Lampon zamiast Sancheza. Na lewej obronie pod nieobecność kontuzjowanego Gharzoula zagrał powracający do składu po urazie Saul, a na pozycji środkowego pomocnika B2B (box-to-box) zagrał Quesada, zastępując Jose Marię.

 

Lampon - Conte, Saul, Dorta, Fournier - Erik, Nestor, Quesada - Ortega, Yeray, Johnny

 

Moje słowa z wywiadu znalazły potwierdzenie w naszej grze. Narzuciliśmy rywalowi nasz styl od pierwszych chwil, chociaż pierwszą bramkową okazję mieliśmy dopiero w 9 minucie, kiedy uderzał z rzutu wolnego Yeray, ale minimalnie spudłował. Trzy minuty potem ponownie próbował on ze stałego fragmentu zaskoczyć bramkarza lecz tym razem pudło było już wyraźniejsze. W 23 minucie sytuacji sam na sam z bramkarzem gości nie wykorzystał Johnny, strzelając wprost w Adriana. Wreszcie po chwili udało się zdobyć bramkę. Dośrodkowanie Ortegi z rzutu wolnego zamykał strzałem głową Dorta, Adrian odbił piłkę, ale dopadł do niej Fournier i strzelił bramkę. Po chwili znów Dorta był bliski zdobycia gola, kiedy strzelał głową po dośrodkowaniu Yeraya z rzutu wolnego, ale piłka trafiła w słupek. W 34 minucie na indywidualną akcję zdecydował się Ortega. Chociaż rajd był fantastyczny, zabrakło skutecznego wykończenia. Jeszcze przed przerwą ten sam piłkarz miał kolejną okazję do zdobycia bramki, którą wypracował mu Conte, ale i tym razem spudłował. W drugiej połowie musieliśmy zagrać skuteczniej, bo okazje sobie stwarzamy, ale brakuje celnego strzału. W 51 minucie moje prośby zostały wysłuchane. Znów zdobywamy gola po strzale stopera kończącym stały fragment gry. Tym razem dośrodkowanie Yeraya z rzutu rożnego. Sześć minut potem rywale spróbowali się odgryźć w ten sam sposób. Rodri dośrodkował z rzutu rożnego, uderzał Fabios, ale Lampon nie miał kłopotów z interwencją, bo był dobrze ustawiony. W 67 minucie sytuację Quesadzie wypracował Ortega lecz nasz pomocnik nie potrafił z tego skorzystać. Siedem minut potem rywale byli bliscy zdobycia gola, kiedy zamknęli nas w hokejowym zamku, ale strzał Machado był daleki od choćby poprawnego i piłka poszybowała daleko obok bramki. W ostatnich minutach goście mieli jeszcze ze dwie bardzo dobre okazje, ale tym razem świetnie interweniował Lampon, który okazał się zupełnie przyzwoitym bramkarzem.

 

Puchar Federacji, 1 runda, 1 mecz, 25.11.2010

Municipal, 699 widzów

[2B1] Vecindario - [2B4] Jaen, 2:0 (FOURNIER ‘24, DORTA ‘51)

MoM: David Dorta (Vecindario)

 

Wracając po meczu, zauważyłem swoich znajomych ochroniarzy, przydzielonych mi z związku z wiadomą sprawą. Byli jacyś tacy dziwnie pobudzeni, a na tylnym siedzeniu ich służbowego samochodu incognito siedział pewien młody mężczyzna. Nie wiem, co on za jeden, ale na pewno go zgarnęli. Czyżby moi separatystyczni przyjaciele szykowali mi podczas ostatniego meczu jakąś niespodziankę?

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...