Skocz do zawartości

Miki_

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    173
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Informacje

  • Wersja
    FM 2013
  • Klub w FM
    Deportivo La Coruna
  • Ulubiony klub
    A.C. Milan
  • Skąd
    Gdańsk
  • Płeć
    Mężczyzna
  • Zainteresowania
    Speedway, Piłka Nożna, Kompuery

Kontakt

  • Gadu Gadu
    8558197

Miki_'s Achievements

Trampkarz

Trampkarz (2/15)

0

Reputacja

  1. Miki_

    Mały kraj

    No proszę, proszę. Kogo ja tutaj widzę? Odezwałbyś się czasem do starego kolegi
  2. Miki_

    Demony przeszłości

    Dalej było całkiem w porządku, wino, kobiety, wszystko co fajne. Ale tylko przez jeden dzień, potem trzeba było wrócić do normalnego cyklu. Tydzień po pokonaniu Vitorii przyszła inauguracja ligi. Na Estadio Dragao przyjeżdżała do nas drużyna Beira Mar. Nasi rywale to wówczas była drużyna bardzo młoda, zaledwie z dwoma zawodnikami, którzy przeżyli więcej aniżeli 30 wiosen. Najwyższa wartość pojedynczego zawodnika tylko dwukrotnie przekraczała kwotę miliona funtów. Lecz już piłka nożna wiele razy pokazała, że futbol to nie tylko pieniądze. Podpopieczni Ulissesa Moraisa na swoim koncie mieli tylko pięciokrotne zwycięstwa na zapleczu najwyższej ligi, a także zdobyty w 1999 roku Puchar Portugalii. Po znakomitym meczu postanowiłem nie zmieniać naszej jedenastki, choć prawdopodobnie gdybym miał wówczas do dyspozycji zawodników, którzy grali w swoich kadrach zmieniłbym boki obrony. Helton - Breno, Otamendi, Maicon, Mario - Fernando, Defour, Moutinho, Varela, Rodriguez - Kadlec Już pierwsze minuty pokazały kto będzie dyktował warunki. W 2. minucie Rodriguez zabrał piłkę w środku pola, a następnie podał do Kadleca, który kiwnął dwóch rywali ale jego strzał wylądował ponad bramką. Trzy minuty później Dieguinho dośrodkowywał w nasze pole karne, lecz Helton znakomicie zgarnął tą piłkę co zapoczątkowało naszą akcję. Mario puścił zajebistego "crossa" w pole karne rywala, tam znalazł się Varela, który dograł do Vaclava Kadleca, a ten z około pięciu metrów dał nam prowadzenie. Nie minęło nawet pięć minut a mogliśmy podwyższyć wynik. James Rodriguez po odbiorze minął jednego rywala i natychmiast uderzył na bramkę, lecz zdecydowanie za wysoko. Cały czas graliśmy genialnym pressingiem co powodowało kolejne błędy w środku pola piłkarzy Beira Mar. Pod dwójkowej akcji Rodrigueza z Defourem znakomite podanie otrzymał Kadlec, który dogrywał na pole karne do Moutinho a ten z około 11 metrów trafił wprost w obrońce. W 21. minucie po rzucie wolnym z prawej części boiska dośrodkowywał James Rodriguez, lecz strzał głową Fernando został znakomicie obroniony przez Mendesa. Kwadrans później Defour po kapitalnym rajdzie Kadleca próbował z 16 metrów przelobować Mendesa, lecz piłka odbiła się od poprzeczki i wyszła w pole. Hugo po szybkim wznowieniu przez swojego bramkarza zagrał długą piłkę do Abalo a Hiszpan, który stanął oko w oko z Heltonem fatalnie przestrzelił. Tuż przed przerwą podczas ataku pozycyjnego Steven Defour zauważył, że obrońcy panicznie bali się prostopadłych piłek w ich pole karne. Belg skorzystał na tym, zauważył wolne miejsce, wpadł w pole karne i mocnym strzałem przy bliższym słupku trafił do siatki. W drugiej cześci gry mecz troszkę przystał i nie był aż tak porywający, przynajmniej z początku. Po godzinie gry Breno wrzucił piłkę w pole karne, a tam James Rodriguez kapitalnym szczupakiem zamknął tą akcję podwyższając wynik. Kilka sekund później wkradło się chyba rozluźnienie w naszym zespole. Abalo drugi raz w tym meczu stanął przed szansą pokonania Heltona ale nasz bramkarz po raz kolejny stanął na wysokości zadania. W 72. minucie Kadlec otrzymał dobre podanie od Marata Izmailova, który zmienił kilka minut wcześniej Varele. Kadlec kapitalnie obrócił się z piłką i huknął wprost w poprzeczkę. Osiem minut później błąd w środku pola Ricardo Andre, który zbyt lekko podawał do swojego partnera, piłkę przejął Izmailov, który kilka sekund później zamienił tę znakomitą sytuację na bramkę. W końcówce meczu postanowiłem wprowadzić jeszcze jednego napastnika zmieniając środkowego pomocnika. Rywale nie zdołali tego wykorzystać, a wszystkie strzały z dystansu lądowały w rękach Heltona... Liga ZON Sagres, 14.08.2011 Estadio do Dragao, Porto, 40230 widzów [LZS] FC Porto - Beira Mar [LZS] 4:0 (2:0) 1:0 Vaclav Kadlec 5' 2:0 Steven Defour 44' 3:0 James Rodriguez 60' 4:0 Marat Izmailov 80'
  3. Miki_

    Demony przeszłości

    Pierwszy mecz? To był superpuchar z Vitorią Guimarães. Zespół, którego największym sukcesem jest zwycięstwo w pucharze, o który dziś przyjdzie nam rywalizować. Ich największą gwiazdą był wtedy Marcelo Toscano. Brazylijski napastnik z ciekawą techniką oraz dobrym wykończeniem, przez co moi obrońcy musięli się nim solidnie zająć. Przed meczem powiedziałem chłopakom, że musimy wygrać ten puchar, wszyscy fani na to czekają, a jeśli zdołają osiągnąć ten cel to pomoże nam to w dalszej części sezonu. Helton poprosił mnie o to by mógł zamienić parę słów. Przystałem, Nasz kapitan wstał, ryknął na chłopaków, pokrzyczał coś po portugalsku i skończył na czymś co miało przypominać polskie "wooooojnaaa!". Przez zgrupowania kadr młodzieżowych miałem ogromny problem z odpowiednim ustawieniem defensywy. Danilo oraz Alex Sandro, których przewidziałem do wyjściowej jedenastki pojechali wspomagać swoją ojczyznę, a ja musiałem kombinować. Na kilku treningach przed meczem testowaliśmy wariant z trzema środkowymi obrońcami oraz jednym defensywnym pomocnikiem. Nie sprawdził on się i postanowiliśmy z konieczności ustawić z prawej strony defensywy Breno, natomiast Mario po drugiej stronie boiska. Helton - Breno, Otamendi, Maicon, Mario - Fernando, Defour, Moutinho, Varela, Rodriguez - Kadlec "No jest ciężko. Jest niedziele 17.00, pogoda też nie dopisuje do grania w piłkę" - tak Piotr Ć. określiłby warunki do grania w przerwie meczu gdyby był piłkarzem Vitorii. Brak wiatru, 20 stopni Celsjusza, taka właśnie aura panowała podczas tego spotkania. Od początku zepchnęliśmy rywali do defensywny pokazując im miejsce w szeregu. Już w 3. minucie mogliśmy prowadzić, lecz strzał z dystansu Mario odbił się od poprzeczki. Jednak w 19. minucie wyszliśmy już na prowadzenie. Defour dośrodkował z rzutu rożnego, Kadlec główkuje, ale piłka uderzona przez niego odbija się od słupka, Czech przepchnął jednego z obrońców i jego dobitka okazała się już skuteczna. Minęły zaledwie dwie minuty a w centrum uwagi znów znalazł sie Kadlec. Tym razem nowy nabytek otrzymał piłkę na 40 metrze po odbiorze Fernando, popędził w stronę bramki mijając dwóch obrońców a na końcu kapitalnie wyłożył piłkę Vareli, który bez problemu, plasowanym strzałem w dłuższy róg pokonał bramkarza rywali. Osiem minut później Kadlec po kapitalnym podaniu Joao Moutinho znów obił słupek i nadal utrzymywała się nasza dwubramkowa przewaga. Po przerwie wyszliśmy w takim samym składzie i w 53. minucie znów błysnął geniusz Moutinho i Kadleca. Ten pierwszy popisał się genialną asystą, podając z głębi pola w pole karne, tam znalazł się wychodzący w tempo Kadlec, który minął bramkarza i do wpakował piłkę do pustej bramki. W ostatnim kwadransie poprzez nasze indywidualne błędy to Vitoria miała okazję do strzelenia dwóch goli. Najpierw po zbytnim zapędzeniu się pod pole karne naszych zawodników rywale stworzyli składną kontrę, lecz wychodzący sam na sam Soudani został skutecznie powstrzymany przez Heltona, który wybił mu piłkę spod nóg. W 80. minucie Otamendi mógł sprokurować bramkę po tym jak kiwając się z Soudanim stracił piłkę, lecz i tym razem na wysokości zadania stanął Helton. Kiedy sędzia gwizdnął po raz ostatni nastąpiła we mnie ekstaza. Płakałem ja dziecko, po 58 dniach prowadzenie zespołu zdobywam pierwsze trofeum w karierze. Jak było dalej?... Supertaça, 07.08.2011 Estádio Municipal de Aveiro, Aveiro, 31100 widzów [LZS] Vitoria Guimarães - FC Porto [LZS] 0:3 (0:2) 0:1 Vaclav Kadlec 19' 0:2 Silvestre Varela 21' 0:3 Vaclav Kadlec 63'
  4. Miki_

    Demony przeszłości

    Okres przygotowawczy minął nam bardzo spokojnie, i raczej dość udanie. W pierwszych dwóch sparingach podczas towarzyskiego turnieju we Francji testowałem nasze teoretycznie pierwsze i najlepsze ustawienie. Skutki były dość dobre, najpierw pokonaliśmy 3:1 Utrecht, a w finale turnieju na Stade Gaston-Gerard pokonaliśmy gospodarzy z Dijon, w dokładnie takim samym stosunku, choć mieliśmy jeszcze kilka szans to ten wynik jest dla naszych rywali zdecydowanie najniższym wymiarem kary. Wyjazdowy mecz kontrolny z FC Pasching, półzawodowym klubem z Austrii był dobrą okazją, aby sprawdzili się nasi młodzi zawodnicy, oraz rezerwowi. Goncalo Paciencia swoim hattrickiem nie dał rywalom żadnych złudzeń kto tutaj jest lepszy. Rywale odpowiedzieli nam dwoma bramkami, lecz gol Abdulaye po strzale głową zapewnił nam wygraną. Potem na kolejnym wyjeździe nie było już tak dobrze. 3 dni po gierce w kraju gdzie skoczkowie narciarscy jeszcze do poprzedniego sezonu byli nie do wyjebania musieliśmy stawiać czoło Chivas Guadalajara. Kapitalna gra bramkarza rywali oraz jeszcze lepsza skuteczność ich napastników pozbawiła nas złudzeń. Jeszcze sporo pracy przed nami. Nie minęło kilka dni jak z klubem pożegnali się Ukra oraz Souza. Tez pierwszy za 2,4 mln funtów przeszedł do Birmingham, natomiast Udinese wykupiło kartę zawodniczą Brazylijczyka za niespełna 7 milionów. W związku z tym samo odejście Souzy zwróciło nam nasze trzy transfery, a więc kolejne odejścia będą wiązały się z kolejnymi zyskami. Jednak co raz bardziej zaczęła mnie martwić sprawa z Joao. Media zaczęły rozpisywać co rusz to nowe wiadomości na jego temat, tym razem miał się znaleźć na celowniku Liverpoolu. Oferty kończyły się na 18 milionach, ale w końcu prezes zapraszając mnie na rozmowę postawił sprawę jasno i powiedział, że jeśli podbiją do ponad 20 milionów to po prostu będzie musiał ją zaakceptować. Minęły zaledwie dwa dni i na stole pojawił się fax z Manchesteru. Zarówno City jak i United oferowały 24 mln, które zarząd bardzo chętnie widziałby w swojej kasie. Po przyjęciu obu ofert wziąłem Joao do siebie na rozmowę, zadeklarowałem mu jasno, że póki nie potwierdzi mi, że zostaje to nie ma szans na granie nawet w sparingach, bo nie będę innym zespołom ogrywał piłkarza w swoich barwach. Portugalczyk zachował się bardzo fair, stwierdzając, że on to wszystko rozumie i obiecuje, że w najbliższych tygodniach wszystko się wyjaśni. Marne to pocieszenie, bo bez Moutinho graliśmy dwa sparingi, ostatnie sprawdziany przed Superpucharem oraz inauguracją ligi. Zanotowaliśmy dwa frajerskie remisy, dwukrotnie dając wjebać sobie bramkę w samej końcówce. Najpierw Fluminense z byłym gwiazdorem Smoków Deco dali nam nauczkę a później Blackburn. Oj nie wyglądało to wesoło... Karuzela w okół Joao kręciła się w najlepsze, ale równo dwa tygodnie przed meczem sam zainteresowany z uśmiechem na ustach przed jednym z treningów powiedział mi "Fuck City I will be here"!
  5. Miki_

    Demony przeszłości

    W między czasie przychodziły pierwsze treningi. Na nich poznawałem piłkarzy, zawiązywałem z nimi kontakty, poznawałem ich rodziny, samochody, uczyłem się języka. Przyszły pierwsze problemy. Na samym początku podszedł do mnie Joao Moutinho, mówiąc, że pragnie podpisać nowy kontrakt, bowiem klub blokuje mu transfer do PSG. Ciężko było mi się udać do zarządu w tej sprawie, bowiem pracowałem zaledwie kilka dni, ale po przełamaniu się załatwiłem sprawę. Joao dostał podwyżkę i został w klubie. W swoim notesie zapisywałem poszczególne notki na temat swoich piłkarzy. Mam go do dzisiaj, o to te pierwsze zapiski... | Wyb | Inf | Nazwisko | Pozycja | Kraj | Wzrost | Waga | Wiek | Wartość | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | R1 | | Rafael Bracalli | BR | BRA | 185 cm | 76 kg | 30 | £1.3mln | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | BR | | Hélton | BR | BRA | 186 cm | 74 kg | 33 | £2.4mln | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | - | | Hugo Ventura | BR | POR | 185 cm | 79 kg | 23 | £475tys.| | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| Nie miałem żadnych wątpliwości kto tutaj jest najlepszy. Helton swoim doświadczeniem oraz umiejętnościami bił swoich kolegów na głowę, w dodatku to kapitan zespołu, i wieloletnia gwiazda klubu. A ja to nie pewni inni panowie z klubów zaczynających się na literkę J. czy R. aby pozbywać się swoich gwiazd i legend w podeszłym wieku. Pozostała dwójka prezentuje podobny poziom, choć to Bracalli będzie pełnił rolę rezerwowego, oraz tego, który będzie grał w pucharze. | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | - | | Breno | O (Ś) | BRA | 187 cm | 83 kg | 21 | £2.6mln | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | OŚL | | Nicolás Otamendi | O (Ś) | ARG | 178 cm | 75 kg | 23 | £3.3mln | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | OŚP | | Maicon | O (Ś) | BRA | 190 cm | 74 kg | 22 | £2.1mln | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | - | Int | Abdoulaye | O (Ś) | SEN | 197 cm | 79 kg | 20 | £1.1mln | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | R2 | | Eliaquim Mangala | O (Ś), DP, P (Ś) | FRA | 187 cm | 84 kg | 20 | £1.9mln | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | - | | Mario | O/WO (P) | ESP | 178 cm | 71 kg | 20 | £2.3mln | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | OP | | Danilo | O/WO (P), DP, P (Ś) | BRA | 184 cm | 73 kg | 19 | £3mln | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | OL | | Alex Sandro | O/WO (L) | BRA | 177 cm | 75 kg | 20 | £3mln | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| Bardzo zadowolony byłem z mojej pary stoperów. Nicolas Otamendi oraz Maicon to ogromni przyjaciele, a to ważne, by zawodnicy, którzy grają obok siebie nie byli dla siebie wrogami. Podobała mi się w nich jedna sprawa. Obaj się uzupełniają, Otamendi świetnie kryje oraz odbiera, natomiast Maicon, który niewielu mu przy tych dwóch rzeczach ustępuje ma jedną z najlepszych główek w całej lidze. W dodatku miałem też ściągniętego z wolnego transferu Breno, który już od początku pokazywał jak bardzo mu zależy na grze w pierwszym zespole. Ewentualnym zmiennikiem dla tej trójki miał być Eliaquium Mangala. Z boku obrony pewniakiem wydawał mi się być Alex Sandro, lecz jemu przydałby się zmiennik i zamierzałem to zmienić. Z prawej strony ku mojej pierwszej myśli miał grać Mario, lecz ostatecznie wyszło tak, że Danilo był moim pierwszym wyborem. | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | R4 | | Fernando | DP | BRA | 182 cm | 71 kg | 23 | £2.9mln | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | DPŚ | | Steven Defour | DP, P (Ś) | BEL | 174 cm | 69 kg | 23 | £4.2mln | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | R8 | Ofr | Souza | DP, P (Ś) | BRA | 186 cm | 77 kg | 22 | £2.2mln | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | R9 | | Sérgio Oliveira | DP, P (Ś) | POR | 181 cm | 72 kg | 19 | £675tys.| | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | OPP | | Marat Izmailov | P (PLŚ), OP (PŚ) | RUS | 169 cm | 70 kg | 28 | £3.2mln | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | OPL | Int | James Rodríguez | P (L), OP (LŚ) | COL | 180 cm | 78 kg | 19 | £2.8mln | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | PŚL | Int | João Moutinho | P (Ś) | POR | 171 cm | 66 kg | 24 | £6mln | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | PŚP | | Lucho González | P/OP (Ś) | ARG | 185 cm | 75 kg | 30 | £4mln | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | R10 | | André Castro | P/OP (Ś) | POR | 179 cm | 75 kg | 23 | £1.5mln | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | R5 | | Silvestre Varela | OP (PL) | POR | 179 cm | 76 kg | 26 | £2.3mln | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | R6 | | Kelvin | OP (LŚ), N | BRA | 175 cm | 71 kg | 18 | £1.6mln | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| Steven Defour, Belg, świetny odbiór, ogromna siła. Od razu widziałem w nim pewniaka do gry na defensywnej pomocy. Urodzony przywódca, takiego mi tutaj trzeba, kogoś kto ryknie, pokieruje, a jak będzie trzeba to i przypierdoli komuś po kostkach, żeby nie czuł się zbyt beztrosko. Zupełnie innymi piłkarzami byli Joao Moutinho czy Lucho Gonzalez. Zawodnicy beztroscy, robiący wszystko z ogromną lekkością. Ale to typowi playmakerzy, takich mi tez potrzeba, którzy jednym zagraniem otworzą drogę do bramki naszym napastnikom. W odwodzie miałem jeszcze kilku znakomitych piłkarzy. Choćby 23-letni Fernando, który jest defensywnym pomocnikiem. Zawodnik bardzo stanowczy, oraz nieustępliwy, co jest bardzo ważną cechą na tej pozycji. Początkowo w zespole był także jego rodak, Souza, lecz nie był mi on potrzebny i postanowiłem go sprzedać. No i coś, co dla mnie było wtedy i jest nadal ogromną wartością w zespole. Znakomici skrzydłowi: James Rodriguez oraz Silvestre Varela. Ten drugi podpadł mi troszkę swoim zachowaniem i gwiazdorzeniem na treningach, także wtedy wydawało mi się możliwe, że Marat Izmailov będzie grał częściej od niego | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | - | | Vaclav Kadlec | OP (L), N | CZE | 181 cm | 74 kg | 19 | £4.5mln | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | NŚ | | Liédson | N | POR | 175 cm | 63 kg | 33 | £2.8mln | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | R7 | | Jackson Martínez | N | COL | 188 cm | 86 kg | 24 | £2.1mln | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| | R12 | | Walter | N | BRA | 176 cm | 86 kg | 21 | £2.4mln | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------------| Na szpicy miałem wypożyczonego, doświadczonego Liedsona, 24-letniego Jacksona Martineza, którego kreowano na drugiego Falcao, oraz Vaclava Kadleca. Wybór spory, kogoś trzeba było posadzić. W dodatku na pewnych zajęciach wpadł do nas agent Hernana Crespo. Rozmawiał ze mną oraz władzami o ewentualnym transferze doświadczonego Argentyńczyka do Porto. Jednak ja byłem zdecydowanie przeciwny temu, owszem zawodnik naprawdę świetny technicznie, mój idol sprzed kilku, ale za stary. Pamiętam jak u szczytu formy pakował dwie bramki Jurkowi Dudkowi w Istambule podczas finału Champions League. Całe szczęście ludzie z zarządu także tego zawodnika u nas w drużynie ze względu na wiek nie chcieli widzieć i jego transfer spalił na panewce.
  6. Mam na imię Eliot Hartley. A oto historia mojego życia. Mam 41 lat, urodziłem się w Bradford. Od małego pasjonowałem się piłką nożną. Grałem, lecz z marnym skutkiem, cechowała mnie jedynie walka oraz siła fizyczna. Ale to dla anglików typowe, przez co nigdy nie wybiłem się zbyt wysoko. W wieku 30 lat pracując jako stolarz zamarzyłem prowadzić swój zespół. Uczyłem się, po zdaniu kilku egzaminów na różne certyfikaty przesiadywałem przed komputerem. Grałem w Football Managera, ustawiając swój zespół, doprowadzając jakąś Kaszubie Kościerzyna z 3 ligi polskiej do europejskich pucharów. Zapragnęło mi się tego samego. Prowadziłem "swoje", domowe Bradford, lecz po znakomitym sezonie wyrzucono mnie do juniorów. Potem jeszcze epizody w AFC Wimbledon, czy Crystal Palace, oraz staż w Manchesterze United jako trener, u boku Sir Alexa Fergusona. Marzenia się spełniają jak to mówią. Potem było z górki, angaż w wielkim europejskim klubie, trochę po znajomości ale jednak. Wygrane, trofea, upadki, zmiany klubów. Było dobrze, do czasu. Dziś siedzę tutaj, w melinie, nikt o mnie nie pamięta, a jeśli już to pod pryzmatem tego czego nie zrobiłem, a o co mnie oskarżono i za co skazano... Wróćmy do tych najpiękniejszych, po dzieciństwie chwil, po miłości mojego życia, pierwszego spożytego alkoholu czy sexu z moją dziewczyną. 11 czerwca 2011 roku Vitor Perreira rezygnuje ze swojego stanowiska z powodu choroby. Dzwoni do mnie Luis i mówi mi, że chcieliby mnie. Ale jak to? Zdziwienie, szok, nie dowierzanie. Mija 48 godzin, jest po wszystkim, siedzę na konferencji, uśmiecham się, odpowiadam na pytania. Te nagłówki, pierwsze transfery, informacje w mediach, pamiętam je do dzisiaj....
  7. Miki_

    Los Blanquiazules

    Slim_Shady49: Wiem, że będzie kurewsko ciężko o odzyskanie mistrza kraju, no ale, cóż wyzwanie jest, trzeba wielkie Deportivo wyciągnąć znów na szczyt. --- Podejmujemy wielką Barcelone. Co prawda rezerwy, ale jednak Blaugrana to klub klasowy. Obawiam się trzech piłkarzy. Isaac Cuenca, Christian Tello no i przede wszystkim Jonathan Dos Santos. Widać, że chłopak to rodzina Giovanniego Dos Santosa, który także czarował. Jonathan w pięciu spotkaniach strzelił już sześć bramek, więc nasi stoperzy będą mieli ciężkie zadanie. Już w 19 sekundzie mogliśmy wyjść na prowadzenie, lecz dogodną sytuację zmarnował Riki. W trzeciej minucie meczu ten sam zawodnik miał kolejną okazję, będąc sam na sam z bramkarzem Barcelony strzelił obok bramki. W 8 minucie do głosu doszli gospodarzy. Po indywidualnej akcji Isaac Cuenca skierował piłkę na poprzeczkę bramki strzeżonej przez Aranzubie. Minutę później znów podopieczni Eusebio stworzyli groźną sytuację. Po podaniu Tello, Lobato stanął naprzeciwko naszego golkipera, który wyszedł zwycięsko z tego pojedynku. Po kwadransie gry Guardado dopadła sportowa wściekłość. Przyjął piłkę i pognał ile tylko sił w stronę bramki podając do Ivana Pereza, który został faulowany przez Planasa. Sędzia Crespo odgwizdał tylko rzut rożny. 18 minuta, kolejna akcja Guardado. Meksykanin odegrał piłkę do Rikiego a ten wystawił ją niepilnowanemu Vazquezowi, który oddał silny strzał. Niestety połapał się w tym Oier Olazabal i na tablicy nadal widniał wynik 0:0. 3 minuty później było bardzo groźnie pod naszą bramką. Po wielu żmudnych podaniach do piłki doszedł Cuenca, który oddał strzał na bramkę Aranzubi a piłka znów zatrzymała się na poprzeczce. W 41 minucie wyszliśmy na prowadzenie. Po genialnej wrzutce z głębi pola Ivana Pereza w polu karnym piłkę głową sięgnął Riki. Boże cóż to była za asysta! W drugiej części meczu Duma Katalonii zdecydowanie przygasła, nie stwarzając już sobie więcej sytuacji. Jak widać ścisłe krycie założone na Jonathana dos Santosa dała nam naprawdę wiele, bowiem ten zawodnik był kompletnie wyłączony z gry w tym spotkaniu. My także nie mieliśmy już tylu sytuacji co w pierwszej części, a nawet jeśli to kapitalnie między słupkami spisywał się Olazabal. Naprawdę kibice, którzy przyszli oglądać to spotkanie nie mogli być zawiedzeni poziomem widowiska. Cieszą trzy punkty, a przede wszystkim to, że zostaliśmy samotnym liderem. Huesca, bowiem zremisowała 1:1 z Herculesem.
  8. Miki_

    Los Blanquiazules

    Już w pierwszej minucie mamy genialną akcję! Valeron dogrywa długą piłkę do wychodzącego na wolne pole Salomao, jednak młodziutki Portugalczyk trafia w słupek, piłka odbija się jeszcze od pleców golkipera rywali, lecz na posterunku był jeszcze Josemi, który wybił piłkę na aut. Lepiej niż Riki, ten to by pewnie strzelił w bramkarza, albo kibica. Jednak już w siódmej minucie Valeron dał nam prowadzenie strzałem z piątego metra. Warto dodać, że kapitalną asystę zaliczył Ivan Pere, który najpierw z gracją minął Manu, a potem wykazał się genialnym przeglądem pola. Cztery minuty później Cartagena stworzyła niesamowicie groźną sytuację. Najpierw Colotto stracił piłkę na rzecz Ivana Bolado, który strzelił w samo okienko naszej bramki, jednak Daniel Aranzubia wyciągnął się jak struna wybijając piłkę z linii bramkowej. Chwilę później to goście byli w opałach, bowiem Guardado urwał się obrońcom i zagrał dobrą piłkę do Diogo Salomao, ten jednak przy próbie przelobowania Reiny przeliczył się i piłka poszybowała tuż nad poprzeczką. Sędziemu Amoedo Chasowi ewidentnie zależało na tym, aby Cartagena jednak punkty w tym meczu zdobyła, bowiem od 14 minut graliśmy już bez Diego Colotto. W 21 minucie bliźniaczo podobny faul tym razem jednak to Guardado został poturbowany, a zawodnik Cartageny nie został nawet upomniany. Śmiech na sali. W doliczonym czasie gry pierwszej części spotkania mieliśmy jeszcze jedną okazję do podwyższenia prowadzenia. Diego Salomao urwał się obrońcom i będąc oko w oko z Reiną strzelił w samo okienko. Niestety bramkarz rywala wyczuł jego intencje i zdołał wybić piłkę na rzut rożny. W drugiej połowie Cartagena mimo gry w przewadze nie była w stanie stworzyć żadnej klarownej sytuacji. Większość ich strzałów to były uderzenia z dystansu, zdecydowanie obok bramki. W 67 minucie prowadziliśmy już 2:0. Riki, który w międzyczasie zastąpił kontuzjowanego Saula odebrał piłkę jednemu z obrońców i przelobował Reine. Póki co Riki jeśli strzela to bardzo efektownie. W dalszej części meczu goście chyba nie mieli już zamiaru atakować, więc dowieźliśmy kolejne zwycięstwo do końca.
  9. Miki_

    Los Blanquiazules

    Już w pierwszej minucie mamy genialną akcję! Valeron dogrywa długą piłkę do wychodzącego na wolne pole Salomao, jednak młodziutki Portugalczyk trafia w słupek, piłka odbija się jeszcze od pleców golkipera rywali, lecz na posterunku był jeszcze Josemi, który wybił piłkę na aut. Lepiej niż Riki, ten to by pewnie strzelił w bramkarza, albo kibica. Jednak już w siódmej minucie Valeron dał nam prowadzenie strzałem z piątego metra. Warto dodać, że kapitalną asystę zaliczył Ivan Pere, który najpierw z gracją minął Manu, a potem wykazał się genialnym przeglądem pola. Cztery minuty później Cartagena stworzyła niesamowicie groźną sytuację. Najpierw Colotto stracił piłkę na rzecz Ivana Bolado, który strzelił w samo okienko naszej bramki, jednak Daniel Aranzubia wyciągnął się jak struna wybijając piłkę z linii bramkowej. Chwilę później to goście byli w opałach, bowiem Guardado urwał się obrońcom i zagrał dobrą piłkę do Diogo Salomao, ten jednak przy próbie przelobowania Reiny przeliczył się i piłka poszybowała tuż nad poprzeczką. Sędziemu Amoedo Chasowi ewidentnie zależało na tym, aby Cartagena jednak punkty w tym meczu zdobyła, bowiem od 14 minut graliśmy już bez Diego Colotto. W 21 minucie bliźniaczo podobny faul tym razem jednak to Guardado został poturbowany, a zawodnik Cartageny nie został nawet upomniany. Śmiech na sali. W doliczonym czasie gry pierwszej części spotkania mieliśmy jeszcze jedną okazję do podwyższenia prowadzenia. Diego Salomao urwał się obrońcom i będąc oko w oko z Reiną strzelił w samo okienko. Niestety bramkarz rywala wyczuł jego intencje i zdołał wybić piłkę na rzut rożny. W drugiej połowie Cartagena mimo gry w przewadze nie była w stanie stworzyć żadnej klarownej sytuacji. Większość ich strzałów to były uderzenia z dystansu, zdecydowanie obok bramki. W 67 minucie prowadziliśmy już 2:0. Riki, który w międzyczasie zastąpił kontuzjowanego Saula odebrał piłkę jednemu z obrońców i przelobował Reine. Póki co Riki jeśli strzela to bardzo efektownie. W dalszej części meczu goście chyba nie mieli już zamiaru atakować, więc dowieźliśmy kolejne zwycięstwo do końca.
  10. Miki_

    Los Blanquiazules

    Gramy z outsiderem więc wypadałoby to wykorzystać. Elche zwietrzyło swoją szansę na początku, lecz po czystym wślizgu Aythamiego na murawę padł Nielsen. Całe szczęście to ten drugi dostał żółtą kartkę za symulowanie. W 6 minucie bramkarzowi gospodarzy musiało zrobić się ciepło w gaciach. Juan Dominguez posłał potężną bombę, niestety dla nas tylko w poprzeczkę. Juan Carlos nawet się nie ruszył. W dalszych minutach obraz gry był taki sam. Dominguez strzelał z każdej możliwej pozycji, Skrzydłowi dorzucali kapitalne piłki Rikiemu, a ten marnował je na potęgę miażdżyliśmy przeciwnika w posiadaniu piłki (34:66). W 38 minucie mamy rzut rożny. Chyba wiecie jak to się kończy? Valeron centruje w pole na głowę Colotto, a ten daje nam prowadzenie. Minutę później Elche nas zaskoczyło. Nielsen urządził sobie rajd przez całe boisko, ostatecznie wychodząc sam na sam z Aranzubią, jednak i tym razem nasz bramkarz pokazał swój kunszt, wybijając piłkę na rzut rożny. W 54 wkurwił mnie Riki, najpierw był faulowany w polu karnym, lecz się nie wywrócił i gra trwała dalej. Chwilę później znów został sfaulowany, a sędzia delikwenta z Elche nawet kartką nie pokarał. No ale był to stały fragment gry, który na bramkę zamienił Aythami strzałem głową po dośrodkowaniu Valerona. Stary ale jary, chce się powiedzieć. Mimo wieku nadal jest ostoją zajebistości w naszym zespole, nawet Guardado się do niego nie umywa. W 67 minucie wymieniony wcześniej Guardado uruchomił Rikiego, który wpadł w pole karne. Dosłownie i w przenośni, faulował go bowiem Sergio Pelegrino. Do jedenastki podszedł sam Andres Guardado, który strzelając płasko po ziemi nie dał szans bramkarzowi rywali. W 89 minucie mogliśmy stracić bramkę na 1:3. Błąd popełnił Colotto, który kompletnie nie zorientował się w zagraniu Morela Rodrigueza a do piłki doskoczył Perico, lecz uderzył wysoko ponad bramką strzeżoną przez naszego golkipera. Na tym skończyły się emocje, w lidze nadal pozostajemy nie pokonani i wskakujemy na pozycje lidera!
  11. Alez ten Yeini w kadrze daje po oczach. :/ Co do kariery, świetnie prowadzona, gratuluje wyników.
  12. Miki_

    Los Blanquiazules

    Dzięki! --- Niestety znów nie będę mógł skorzystać ze swojej fantastycznej dwójki Guardado - Rodriguez. Trudno, to tylko puchar więc wystąpią zawodnicy trochę świeżsi. Co prawda nie za wielu takich mam ale jednak są. W 3 minucie pierwszy groźny strzał. Po wymianie główek między dwoma zespołami pod polem karnym Herculesa Juan Dominguez chyba się lekko zdenerwował i kiedy piłka była tuż nad ziemią skierował ją w stronę bramki rywala. Jednak Juan Carlos był czujny i zdołał sparować piłkę. w 13 minucie Hercules oddał pierwszy strzał po akcji dwójkowej Juanra - Lasimant, którzy zrobili jak dziecko Stefana Deaka. Całe szczęście Juanra strzelił zdecydowanie obok bramki. Kolejna akcja rywali ze strony za którą odpowiedzialny ma być Deak miała miejsce w 16 minucie. Po wrzutce Lasimanta, Tiago Silva z najbliższej odległości uderzył wprost w Germana Luxa. Dwie minuty później odpowiedzieliśmy potężną bombą Domingueza, lecz tym razem golkiper rywali pewnie chwycił ten strzał w ręce. W 20 minucie Deak sprokurował rzut karny. Coś czuje, że ten j***ny patałach już więcej w barwach wielkiego Deportivo nie wystąpi. Jedenastkę na bramkę zamienił doświadczony David Aganzo. Przed przerwą staraliśmy się jak mogliśmy, aby zmienić wynik spotkania, lecz bezskutecznie. Dominguez dwoił się i troił, strzelał i podawał, lecz piłki dogrywane do Bodipo, były przez tego drugiego marnowane na potęgę. Czy to w bramkarza, czy w trybuny. Po przerwie stan rzeczy wyglądał identycznie z jedną różnicą. Kiedy wszedł Laure gra nagle się uspokoiła i to my mogliśmy spokojnie atakować. W 60 minucia Saul doprowadził do wyrównania. Salomao popisał się świetną centrą z narożnika boiska wprost na głowę Hiszpana. Do końca regulaminowego czasu gry nie działo się już nic ciekawego. A szkoda, bo za parę dni gramy z Elche i kilku z naszych chłopaków będzie przemęczonych. Tuż po wznowieniu gry nasze zapędy ostudził Alberto Esacssi, który potężnym strzałem wyprowadził gości na prowadzenie, Lux mógł tylko patrzeć i podziwiać. Byłem zrezygnowany, wiedziałem, że już tego nie wygramy. Ale co się dziwić, skoro Salomao wrzuca piłkę w pole karne w 120 minucie meczu a Riki trafia w słupek?! No i ch**, j***ny Deak niech się pożegna z pensją przez dwa tygodnie! Moje wkurwienie sięgnęło dna, ten złamas jeszcze się ze mną kłócił, więc dałem temu cieciowi dwa tysiące w kieszeń i solidnego kopa w dupe oraz króciutkie "wypierdalaj".
  13. Miki_

    Los Blanquiazules

    Nie dość, że przed sezonem wypadło nam dwóch pomocników to teraz jeszcze nie mogliśmy skorzystać z Morela Rodrigueza, Andresa Guardado oraz Lassada. Cała ta trójka wyjechała na zgrupowania swoich kadr, przez co mocno nas osłabili. W miejsce pierwszej dwójki w wyjściowym składzie znajdzie się Ayoze oraz Diogo Salomao. W dodatku na ławce pojawią się powracający po urazach Saul a także Laure. Pierwszą akcję mieliśmy dopiero w 17 minucie kiedy to po wrzutce Salomao, Riki zgrał piłkę głową do Juana Domingueza, a nasz wychowanek huknął minimalnie ponad bramkę z narożnika pola karnego. W 22 nasi obrońcy doprowadzili do bardzo groźnej sytuacji. Marquintos wpadł w pole karne, lecz piłka została mu odebrana przez Manuela Pablo, który podał futbolówkę do Colotto, który kompletnie się w tym nie połapał a potężną bombę Aranzubi zaserwował Manucho. Jednak nasz golkiper świetnie się spisał wybijając piłkę na rzut rożny. Minutę później to my mieliśmy akcję podbramkową, kiedy to Jesus Vazquez popędził w pole karne i oddał silny strzał w lewy róg bramki Jaime, który zdołał wybić piłkę po za linię końcową boiska. W 36 minucie kibice na Estadio Riazor oszaleli, po tym jak po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Juana Carlosa Valerona przepiękną bramkę w samo okienko strzelił Aythami. Po przerwie to goście z Valladolid stworzyli sobie dobrą okazję. Manucho przed polem karnym wystawił piłkę do Alemana, a ten bez namysłu uderzył po ziemi, lecz nie na tyle mocno aby pokonać naszego bramkarza. Natarcie rywala trwało nadal. Aleman wykonując aut dostrzegł, że Jorge Alonso jest niepilnowany, ten kiedy otrzymał piłkę natychmiast się odwrócił i oddał piekielnie silny strzał, lecz znów na wysokości zadania stanął Aranzubia. Póki co nie mogę narzekać na to, że to właśnie on stoi między naszymi słupkami. W dalszej części meczu to my nadal przeważaliśmy, lecz Riki, który dostawał od naszych skrzydłowych piłki idealna marnował je na potęgę. Zresztą wprowadzony później Bodipo nie spisywał się wiele lepiej. Znów jesteśmy wielce nieskuteczni. 18 strzałów i zaledwie cztery z nich w światło bramki.
  14. Miki_

    Los Blanquiazules

    W porównaniu z poprzednim spotkaniem zdecydowałem się zrobić tylko jedną zmianę. Riki został przesunięty na atak, a jego miejsce zajął Ivan Perez. W 12 minucie z bardzo groźną kontrą wyszli gospodarze. Juanlu Hens dostał piłkę w środkowej strefie boiska i pomknął w stronę naszej bramki przy okazji mijając trzech rywali, a na końcu dogrywając do będącego w środku Coro, którego uprzedził Aythami wybijając piłkę na korner. 11 minut później to my mieliśmy dogodną sytuację do objęcia prowadzenia. Riki ruszył z piłką, ściągając na siebie uwagę trzech obrońców dograł piłkę do wychodzącego na wole pole Andresa Guardado, lecz meksykanin będąc oko w oko z bramkarzem gości fatalnie przestrzelił. Jednak w 25 minucie było już 1:0. Po fantastycznej wrzutce Valerona piłkę do siatki skierował Aythami. Chwilę później powinniśmy zwiększyć prowadzenie, jednak Riki, który odebrał piłkę obrońcy strzelił wprost w ręce Santamarii. Jednak ten sam zawodnik zrehabilitował się dosłownie minut później strzelając przepiękną bramkę z 25 metrów po podaniu Valerona. 37 minuta i mamy 3:0! Po strzale głową bramkę strzelił Ivan Perez a asystował nie kto inny jak niezawodny Juan Carlos Valeron, który ustrzelił asystowego hattricka. Tuż po przerwie poważnie poturbowany został Riki, więc aby nie ryzykować postanowiłem wprowadzić w jego miejsce Lassada, który chwilę później strzałem sprzed pola karnego postraszył kibiców na trybunach. 58 minuta i prowadzimy już czterema bramkami. Znów strzałem głową po rzucie rożnym strzela Aythami, lecz tym razem asystował Vazquez. Co prawda zepchnęliśmy Girone do defensywy, lecz w 69 minucie Aranzubia musiał wyciągać piłkę z siatki po strzale z najbliższej odległości Iona Veleza, który został obsłużony kapitalnym podaniem przez Juanlu Hensa. Jednak nie daliśmy za wygraną i odpowiedzieliśmy w kapitalnym stylu pięć minut później. Andres Guardado strzelając z lewej flanki zmusił do piąstkowania Santamarie, a do piłki dopadł Ivan Perez strzelając swoją drugą bramkę. Po tej bramce zarówno My jak i Girona przystopowaliśmy i do końca spotkania kibice nie oglądali już zbyt ciekawego widowiska. Piękna wygrana w świetnym stylu, choć szkoda tej jednej straconej bramki...
  15. Miki_

    Los Blanquiazules

    Inauguracja zbliżała się wielkimi krokami. Na Riazor podejmowaliśmy Gimnastic. Mecz zaczęliśmy od mocnego uderzenia. Już w czwartej minucie mieliśmy świetną sytuację, po strzale Juana Domingueza z narożnika pola karnego bramkarz drużyny gości musiał się sporo napracować, aby ostatecznie sparować piłkę poza linię końcową boiska. Kolejną dobrą akcję w 20 minutcie gry zaliczył Dominguez, który tym razem podawał do Guardado, lecz meksykanin uderzył z 16 metra ,minimalnie ponad bramką. Andres popisał się genialnym rajdem piętnaście minut później, lecz i ten, kolejny strzał nie znalazł drogi do bramki zatrzymując się na poprzeczce. Chwilę później sędzia odgwizdał rzut rożno, po rzekomym dotknięciu piłki przez bramkarza. Jak sie okazało była to kolejna sytuacja na zdobycie bramki, lecz po genialnej centrze Valerona, Colotto uderzył tuż ponad bramką. W 41 minucie znów do piłki dopadł Guardado, który na 20 metrze został znów sfaulowany przez bezradnego Alexa Ortiza, który został wyrzucony z boiska. W przerwie przeprowadziłem jedną zmianę. Słabego Lassada zastąpił Diego Salomao, który został przesunięty na prawe skrzydło, natomiast Riki grał na szpicy. Tuż po wznowieniu gry kolejną bombą postraszył Juan Dominguez, jednak i tym razem bramkarz wyszedł zwycięsko z tego pojedynku. W 62 minucie nasz wychowanek znów dorwał się do piłki jak Reksio do szynki i oddał potężny strzał, strzał, który dał nam prowadzenie w tym spotkaniu. Ruben Perez był absolutnie bez szans. Czternaście minut później goście stworzyli sobie pierwszą sytuację w tym spotkaniu. Powel zagrał kapitalną piłkę pomiędzy dwójkę naszych stoperów a tam znalazł się Rey, który uderzył technicznie, po ziemi, lecz Aranzubia zdążył zareagować i odbić piłkę do boku. W 89 minucie powinniśmy podwyższyć prowadzenie. Po rajdzie Diego Salomao Portugalczyk zgrał piłkę w pole karne, lecz tam Riki zachował się gorzej niż młodzieżowiec i skierował piłkę obok słupka. I tak mecz się zakończył. Wygrywamy 1:0, lecz powinniśmy znacznie więcej. 26 strzałów z czego zaledwie osiem celnych. Przed nami sporo pracy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...