Skocz do zawartości

Czeski film


Flat Eric

Rekomendowane odpowiedzi

Cel w meczu z Odrą Opole był tylko jeden: zwycięstwo. Co prawda bukmacherzy widzieli w gospodarzach lekkich faworytów, ale ja doskonale wiedziałem, że możemy zgarnąć pełną pulę. Wystarczyło zagrać tak, jak w drugiej połowie poprzedniego meczu.

Zaczęliśmy z animuszem i stosunkowo szybko wyszliśmy na prowadzenie. Mitsanski uderzył z ostrego kąta, nie dając żadnych szans bramkarzowi Odry.

Niestety, nasza radość trwała raptem dwie minuty. Tyle czasu potrzebowali opolanie, by doprowadzić do wyrównania - Bartosz Nowak uciekł Hirszowi i bez mrugnięcia okiem pokonał Jahica.

Potem na boisku zapanował chaos. Długo trwały zacięte walki w środkowej strefie, dużo było niedokładności, a co za tym idzie, głupich strat. Dopiero w 73. minucie Koman ładnie podał Mitsanskiemu, a bułgarski napastnik kropnął zza pola karnego w samo okienko. Piękny gol naszego snajpera okazał się decydującym, dlatego mogliśmy cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w sezonie 2009/2010.

 

Pierwsza Liga [2/34]

1.08.2009, Stadion przy ul. Oleskiej, Opole

Odra Opole [3] - Podbeskidzie [13] 1:2 (1:1)

 

18'- Mitsanski (0:1)

20'- Nowak (1:1)

73'- Mitsanski (1:2)

 

MoM: Mitsanski (8)

Widownia: 3510

 

Wreszcie nasi wierni kibice doczekali się - pierwszy mecz nowego sezonu w Bielsku-Białej.

Inauguracja zapowiadała się cholernie ciężko, ponieważ podejmowaliśmy najmocniejszą ekipę Pierwszej Ligi - Jagiellonię Białystok. Pikanterii spotkaniu dodawał fakt, iż w drużynie gości występowali byli piłkarze Podbeskidzia: Maciej Szmatiuk i ulubieniec publiczności, Krzysztof Chrapek. Obaj wybiegli w podstawowym składzie.

Mecz rozgrywany był w ekstremalnych warunkach atmosferycznych; deszcz lał jak z cebra, a boisko było nasiąknięte niczym gąbka. Wszystko mogło się zdarzyć.

Na śliskiej, mokrej murawie lepiej radzili sobie moi podopieczni, ale to Jagiellonia pierwsza objęła prowadzenie. Sytuację "z niczego" wykorzystał Chrapek, jednak nie celebrował gola zbyt intensywnie. Widać, część jego serca wciąż biła dla Podbeskidzia.

Nasz odpowiedź była błyskawiczna - kilkadziesiąt sekund później Mitsanski uderzył mocno po ziemi, piłka nabrała szybkości na mokrej trawie i kompletnie zaskoczyła Majewskiego.

W drugiej połowie nasza przewaga jeszcze wzrosła, co udokumentowaliśmy kolejnymi trafieniami. Najpierw Koman wykorzystał świetne dośrodkowanie Marka Kolsiego, a następnie Mitsanski wykończył koronkową, zespołową akcję.

Wydawało się, że zwycięstwo mamy w kieszeni, ale sędzia z niewiadomych przyczyn doliczył aż pięć minut. To wystarczyło, by Sotirovic wpisał się na listę strzelców i podniósł mi ciśnienie. Szczęśliwie, więcej goli nie padło. Zasłużenie pokonaliśmy słynną Jagiellonię - już dawno żaden wynik tak bardzo mnie nie ucieszył.

 

Pierwsza Liga [3/34]

5.08.2009, Stadion Miejski, Bielsko-Biała

Podbeskidzie [7] - Jagiellonia [1] 3:2 (1:1)

 

38'- Chrapek (0:1)

39'- Mitsanski (1:1)

62'- Koman (2:1)

66'- Mitsanski (3:1)

90'- Sotirovic (3:2)

 

MoM: Mitsanski (8)

Widownia: 3005

Odnośnik do komentarza

Po meczach z naprawdę wymagającymi rywalami, przyszedł czas na starcie z teoretycznie łatwiejszym przeciwnikiem. Motor Lublin, bo o nim mowa, jeszcze nie zaznał smaku zwycięstwa i zależało nam, by ten stan rzeczy nie uległ zmianie.

Pierwsza połowa była festiwalem zmarnowanych okazji. Najbardziej zaszokował Mitsanski, który spudłował w bardzo dogodnej sytuacji.

Iliyan naprawił swój błąd na samym początku drugiej połowy, wykorzystując dośrodkowanie ofensywnie usposobionego Górkiewicza.

Chwilę później zadaliśmy rywalowi drugi cios - tym razem Ilków-Gołąb uwolnił się spod opieki obrońców, wystawił piłkę Wieczorkowi, a ten strzelił po ziemi, tuż przy słupku.

Wszyscy myśleli, że jest po herbacie, ale zawodnicy Motoru nie zamierzali składać broni i w 62. minucie zdobyli gola kontaktowego. Furbach popełnił fatalny błąd, dzięki czemu Suski mógł wbić piłkę do siatki z bardzo bliskiej odległości.

Kwadrans przed końcem meczu znów powiększyliśmy swoją przewagę. Zaremba dośrodkował precyzyjnie z prawej strony, a Ilków-Gołąb wyskoczył w górę i popisał się piękną główką.

Oczywiście nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie zapewnili kibicom nerwowej końcówki. Lyashko zamienił centrę Stachyry na bramkę, wprowadzając popłoch w szeregi defensywne Podbeskidzia.

Na szczęście lublinianie wyrównać już nie zdążyli - wygraliśmy trzeci mecz z rzędu. Szkoda, że znów tracąc dwa głupie gole.

 

Pierwsza Liga [4/34]

8.08.2009, Stadion Miejski, Bielsko-Biała

Podbeskidzie [4] - Motor Lublin [14] 3:2 (0:0)

 

48'- Mitsanski (1:0)

52'- Wieczorek (2:0)

62'- Suski (2:1)

75'- Ilków-Gołąb (3:1)

87'- Lyashko (3:2)

 

MoM: Suski (8)

Widownia: 3144

 

ŁKS Łódź spisywał się póki co bardzo słabo, przynajmniej jak na faworyta rozgrywek. Cztery mecze - cztery remisy, to nie był powód do dumy dla tak utytułowanego klubu.

Remisem zakończyła się też pierwsza połowa spotkania z Podbeskidziem. Wynik otworzył Opsenica bezpośrednim uderzeniem z rzutu wolnego, wyrównał zaś Ilków-Gołąb mocnym strzałem z kilku metrów.

Niestety, łodzianie nie tylko kopali piłkę, ale też nogi moich podopiecznych. I właśnie w momencie, gdy Górkiewicz był opatrywany za linią końcową, Arifovic atomowym uderzeniem z dystansu zapewnił gospodarzom zwycięstwo.

 

Pierwsza Liga [5/34]

15.08.2009, Stadion przy Alei Unii, Łódź

ŁKS Łódź [13] - Podbeskidzie [2] 2:1 (1:1)

 

26'- Opsenica (1:0)

33'- Ilków-Gołąb (1:1)

83'- Arifovic (2:1)

 

MoM: Arifovic (8)

Widownia: 2819

Odnośnik do komentarza

Łódzką porażkę chcieliśmy sobie zrekompensować, pewnie ogrywając Tura Turek. Drużyna trenera Topolskiego stanowiła łatwy cel, dlatego od pierwszego gwizdka przycisnęliśmy gości, nie dając im żadnych szans.

Łącznie zdobyliśmy trzy gole, wszystkie w bardzo podobnych okolicznościach - mocne dośrodkowanie z boku boiska i celna główka wysuniętego napastnika. Zmieniali się tylko wykonawcy - najpierw asystował Górkiewicz, a strzelał Kamiński; kolejne dwie bramki to dzieło Mitsanskiego po centrach Yunisoglu i Mierzejewskiego.

Niestety, znów nie udało nam się zachować czystego konta. Piłkarze Tura zdołali rozklepać naszą obronę i uratować swój honor dzięki trafieniu Witczaka.

 

Pierwsza Liga [6/34]

19.08.2009, Stadion Miejski, Bielsko-Biała

Podbeskidzie [6] - Tur Turek [12] 3:1 (2:0)

 

26'- Kamiński (1:0)

38'- Mitsanski (2:0)

68'- Mitsanski (3:0)

71'- Witczak (3:1)

 

MoM: Mitsanski (8)

Widownia: 2901

 

Po dobrym występie na własnym stadionie, trafił nam się kolejny bardzo słaby mecz wyjazdowy. Tym razem nie sprostaliśmy Wiśle Płock. "Nafciarze" prowadzili od 20. minuty, po ładnym półwoleju Frankiewicza. Co prawda krótko przed przerwą, atomowym strzałem wyrównał Koman, ale w drugiej połowie Wisła zdobyła wyraźną przewagę i przypieczętowała ją dwoma decydującymi golami. Sobczak i Grzelak pozbawili nas złudzeń, znów przegraliśmy na wyjeździe.

 

Pierwsza Liga [7/34]

22.08.2009, Stadion im. Kazimierza Górskiego, Płock

Wisła Płock [11] - Podbeskidzie [4] 3:1 (1:1)

 

20'- Frankiewicz (1:0)

41'- Koman (1:1)

50'- Sobczak (2:1)

90'- Grzelak (3:1)

 

MoM: Frankiewicz (8)

Widownia: 2239

Odnośnik do komentarza

Przygodę z Pucharem Polski rozpoczęliśmy od wyjazdu do Pruszkowa. Znicz kilka dni wcześniej sprzedał swoją największą gwiazdę, Roberta Lewandowskiego, więc ich siła rażenia znacząco zmalała. Nie zmieniało to jednak faktu, że ekipa z Pruszkowa do najwygodniejszych przeciwników wcale nie należała.

Pierwsza połowa była zwyczajnie, po ludzku nudna. Niewiele się działo, lekką przewagę mieli nawet gospodarze, ale w żaden sposób nie potrafili jej zdyskontować. Obawiając się, że dojdzie do niepotrzebnej, męczącej dogrywki, wpuściłem na boisko Mitsanskiego. Bułgar był już tak ukształtowanym piłkarzem, że sam potrafił rozstrzygać losy meczów. I tym razem mocno zaakcentował swoją obecność, w 70. minucie wpisując się na listę strzelców. Iliyan wykorzystał znakomite, długie podanie Emmanuela Ekwueme.

Pięć minut przed końcem spotkania gwóźdź do trumny Znicza wbił inny rezerwowy, Krzysztof Zaremba. 22-latek efektownie główkował po ostrym dośrodkowaniu Zemli.

Pierwszy pucharowy rywal odprawiony z kwitkiem. W następnej rundzie czekała już znacznie bardziej wymagająca Lechia Gdańsk.

 

Remes Puchar Polski [1. runda]

26.08.2009, Stadion przy ul. Bohaterów Warszawy, Pruszków

Znicz Pruszków - Podbeskidzie 0:2 (0:0)

 

70'- Mitsanski

85'- Zaremba

 

MoM: Ekwueme (8)

Widownia: 177

 

Sierpień był naprawdę morderczym miesiącem - rozegraliśmy już 7 meczów, a czekał nas jeszcze ósmy, z ŁKS Łomża.

Szczerze nie lubiłem tego klubu. To jedna z dwóch ekip, która za mojej kadencji zdołała zwyciężyć w Bielsku-Białej. Teraz bardzo chciałem się odegrać, zwłaszcza, że ŁKS miał na koncie tyle samo punktów, co my.

Chłopcy najwyraźniej też pałali żądzą rewanżu, bo od pierwszego gwizdka przystąpili do zmasowanego ataku. Obrońcy gości nie nadążali za naszymi napastnikami - już w 6. minucie Mitsanski został sfaulowany w polu karnym, a "jedenastkę" wykorzystał Piotr Koman.

Nasz kapitan dosłownie szalał na murawie i wkrótce zadał drugi cios. Przejął piłkę na środku boiska, przebiegł z nią kilkanaście metrów, po czym spokojnie przelobował Łukasza Sapelę.

W 24. minucie było praktycznie po wszystkim - Bzdęga chciał wycofać do Stefańczyka, ale futbolówkę przechwycił Mitsanski i nie dał szans bramkarzowi gości.

Po przerwie zwolniliśmy nieco tempo, wiedząc, że ŁKS tego dnia jest bezbronny niczym nowo narodzony kotek. Koman nie potrafił jednak oprzeć się pokusie i ostatecznie zmasakrował przeciwnika, atomowym strzałem zza pola karnego kompletując hat-tricka.

Honorowy gol Johna Rausa nie zmącił naszej radości - to był zdecydowanie najlepszy mecz Podbeskidzie w bieżącym sezonie.

Pierwsza Liga [8/34]

29.08.2009, Stadion Miejski, Bielsko-Biała

Podbeskidzie [6] - ŁKS Łomża [7] 4:1 (3:0)

 

6'- Koman - K (1:0)

19'- Koman (2:0)

24'- Mitsanski (3:0)

71'- Koman (4:0)

88'- Raus (4:1)

 

MoM: Koman (9)

Widownia: 2938

Odnośnik do komentarza

We wrześniu przybył do nas jeszcze jeden nowy zawodnik. I to jaki! Antoine N'Gossan (IVO, 18) mimo młodego wieku zdążył dwukrotnie wystąpić w reprezentacji Wybrzeża Kości Słoniowej. Nic dziwnego, ofensywny pomocnik z taką techniką to prawdziwy skarb. A co najpiękniejsze - wyrwaliśmy go z ASEC Abidżan, nie wydając ani złotówki.

 

Nasz nowy nabytek nie mógł jednak zagrać przeciwko Kolejarzowi Stróże, ponieważ wyjechał na zgrupowanie kadry narodowej. Z tego samego powodu w składzie zabrakło Marka Kolsi i Sasy Yunisoglu.

Oczywiście nadal byliśmy faworytami, co udowodniliśmy szybko obejmując dwubramkowe prowadzenie. Pierwszy gol to świetna akcja Mitsanskiego, który dośrodkował z prawej strony do Komana, a ten głową odegrał piłkę Ilkowowi-Gołębiowi. Michał nie zwykł marnować takich sytuacji.

Następnie Furbach odebrał futbolówkę napastnikowi gospodarzy i dalekim podaniem uruchomił Ilkowa-Gołębia. Młody napastnik znów zaimponował precyzją, uderzając fantastycznie zza pola karnego.

Wydawało się, że będzie pogrom, lecz wkrótce Obrocki strzelił bramkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i zawodnicy beniaminka zwietrzyli swoją szansę.

Udało nam się jednak utrzymać wynik do przerwy, a zaraz po niej podwyższyliśmy na 3:1. Zaremba zacentrował w obręb szesnastki, Kamiński wycofał piłkę do Komana, a kapitan Podbeskidzia uderzył mocno, bez przyjęcia.

Niestety, chwilę później Kolejarz znów złapał kontakt - Kołakowski uciekł obrońcom i pewnie pokonał Jahica.

Dopiero trzeci gol Ilkowa-Gołębia ostatecznie odebrał gospodarzom chęć do gry. Zwyciężyliśmy, ale styl pozostawiał wiele do życzenia.

 

Pierwsza Liga [9/34]

6.09.2009, Stadion Stróże, Stróże

Kolejarz [16] - Podbeskidzie [3] 2:4 (1:2)

 

14'- Ilków-Gołąb (0:1)

22'- Ilków-Gołąb (0:2)

26'- Obrocki (1:2)

49'- Koman (1:3)

54'- Kołakowski (2:3)

87'- Ilków-Gołąb (2:4)

 

MoM: Ilków-Gołąb (9)

Widownia: 388

 

Spotkanie z GKS Jastrzębie wspominam bardzo, bardzo źle. Przegraliśmy na własnym stadionie 1:2 ze słabiutkim rywalem. Moi obrońcy po raz kolejny popełniali szkolne błędy, ale nie to było najgorsze. Najbardziej irytował mnie sędzia, który nie uznał dwóch goli Podbeskidzia, ze względu na rzekome spalone. O ile w jednym przypadku zapewne miał rację, o tyle druga sytuacja była wprost przekomiczna. Ilków-Gołąb trafił do siatki zza pola karnego, ale arbiter nie uznał bramki, ponieważ w momencie oddawania strzału na spalonym znajdował się... Mitsanski. Bułgar, rzecz jasna, nie brał w tej akcji żadnego udziału, nie absorbował też uwagi bramkarza. Decyzję uznałem za skandaliczną i głośno wyraziłem swój sprzeciw, udzielając dość ostrego wywiadu telewizyjnego. Wymsknęło mi się coś o mafii, drukowaniu wyników i ogólnopolskiej akcji przepychania do Ekstraklasy klubów z wielkich miast - Warszawy, Łodzi i Wrocławia.

Mój cięty język sprawił, że kolejny mecz obejrzę z perspektywy trybun.

Pierwsza Liga [10/34]

12.09.2009, Stadion Miejski, Bielsko-Biała

Podbeskidzie [3] - GKS Jastrzębie [15] 1:2 (0:1)

 

12'- Sikora (0:1)

58'- Suker (0:2)

87'- Ilków-Gołąb (1:2)

 

MoM: Laskowski (9)

Widownia: 3231

 

Największe transfery - sierpień 2009

 

TOP 10 - ŚWIAT

 

1. Arouca (Benfica -> Lazio) 18 M

2. Tiago Luis (Santos -> Sporting) 14 M

3. Loic Perrin (Saint-Etienne -> Deportivo) 11,75 M

4. Riki (Deportivo -> Betis) 10,25 M

5. Asamoah Gyan (Udinese -> Lazio) 9,75 M

6. Lucas Biglia (Deportivo -> Udinese) 9 M

7. Wendell (Goias -> Fluminense) 8,75 M

8. Ibrahim Afellay (Napoli -> Palermo) 8,25 M

9. Thiago Neves (Santos -> Anderlecht) 7 M

10. Georginio Wijnaldum (Feyenoord -> Bayer Leverkusen) 6,75 M

 

TOP 5 - POLSKA

 

1. Tomasz Zahorski (Korona -> Legia) 825 tys.

2. Wojciech Mróz (Polonia Bytom -> Korona) 525 tys.

3. Kamil Późniak (Górnik Zabrze -> Zagłębie Lubin) 450 tys.

4. Krzysztof Bąk (Polonia Warszawa -> Legia) 240 tys.

5. Marek Szyndrowski (Groclin -> Legia) 210 tys.

Odnośnik do komentarza

Mecz ze Stalą Rzeszów oglądałem z perspektywy trybun, na ławce trenerskiej tymczasowo zastąpił mnie Bogdan Wilk. Oczywiście, to ja ustaliłem wyjściowy skład i dobrałem taktykę, ale resztę pozostawiłem swojemu asystentowi. Niech się facet pobawi w menedżera, akurat Stal nie powinna sprawić "Góralom" żadnych kłopotów.

I rzeczywiście, goście nie istnieli na boisku. Od początku Podbeskidzie przycisnęło i po kwadransie wyszło na prowadzenie. Wieczorek strzelał na bramkę, piłka odbiła się od jednego z obrońców i trafiła pod nogi Ilkowa-Gołębia. Michał nie mógł się pomylić.

Drugi gol to znakomite, długie dośrodkowanie Ekwueme i celna główka Piotra Komana.

Tuż przed przerwą na 3:0 podwyższył Mitsanski, dobijając z bliska strzał Jarosława Wieczorka - futbolówka trafiła w słupek, a Bułgar musiał tylko dostawić nogę.

W drugiej połowie dzieła zniszczenia dopełnił Ilków-Gołąb. Wynik 4:0 robił wrażenie, chociaż poczułem się trochę tak, jakbym nie był chłopakom do niczego potrzebny. Beze mnie wreszcie zachowali czyste konto...

 

Pierwsza Liga [11/34]

16.09.2009, Stadion Miejski, Bielsko-Biała

Podbeskidzie [3] - Stal Rzeszów [17] 4:0 (3:0)

 

15'- Ilków-Gołąb

31'- Koman

45'- Mitsanski

76'- Ilków-Gołąb

 

MoM: Ilków-Gołąb (9)

Widownia: 2964

 

Raków Częstochowa zajmował jeszcze niższe miejsce w tabeli, dlatego starcie z tą ekipą wyglądało bardzo podobnie do poprzedniego. Już przed przerwą rozstrzygnęliśmy losy rywalizacji, aplikując gospodarzom trzy gole.

Sygnał do ataku dał Piotr Kamiński, który wykorzystał dośrodkowanie Zemli.

Na 2:0 podwyższył znajdujący się w wybornej formie Michał Ilków-Gołąb.

Najładniejszą bramkę wieczoru strzelił jednak Jarosław Wieczorek. Były zawodnik Korony Kielce kropnął potężnie ze skraju pola karnego, tuż pod poprzeczkę.

W drugiej odsłonie samobójcze trafienie dołożył Baranowski, ostatecznie przekreślając szanse Rakowa na zdobycz punktową. Gospodarzy stać było jedynie na honorowego gola w wykonaniu Tomasza Zbrzeźniaka.

 

Pierwsza Liga [12/34]

19.09.2009, Stadion przy ul. Limanowskiego, Częstochowa

Raków [18] - Podbeskidzie [3] 1:4 (0:3)

19'- Kamiński (0:1)

30'- Ilków-Gołąb (0:2)

42'- Wieczorek (0:3)

63'- Baranowski - S (0:4)

65'- Zbrzeźniak (1:4)

 

MoM: Kamiński (8)

Widownia: 259

Odnośnik do komentarza

23.09, w ramach rywalizacji o Puchar Polski do Bielska-Białej przyjechała Lechia Gdańsk. Biało-zieloni kompletnie nie radzili sobie w Ekstraklasie, ale wciąż pozostawali zdecydowanym faworytem meczu z Podbeskidziem. Nasi kibice nieśmiało przebąkiwali, że przeciwnik jest do ogrania, jednak był to bardziej urzędowy optymizm, niż prawdziwa wiara w ukochany klub.

Ci, którzy wybrali się na stadion nie mogli żałować, oj nie. Emocjami tego meczu można by spokojnie obdzielić kilka spotkań... Ale po kolei.

Już w trzeciej minucie wzniosłem ręce w triumfalnym geście, bo Wieczorek podał fantastycznie do Mitsanskiego, a Iliyan płaskim strzałem w długi róg pokonał Bąka.

Korzystny rezultat dowieźliśmy do przerwy i wiara w końcowy sukces zaczęła udzielać się coraz większej liczbie osób. Niestety, entuzjazm opadł już dwie minuty po wznowieniu gry - Piątek dośrodkował z rzutu rożnego wprost na głowę Kawy i zrobiło się 1:1.

Napastnik Lechii poszedł za ciosem. To właśnie on wyprowadził gdańszczan na prowadzenie, dobijając strzał Rafała Hirsza.

Zdesperowany, postawiłem wszystko na jedną kartę, nie miałem nic do stracenia. Na boisku pojawili się kolejni ofensywni gracze: N'Gossan oraz Zaremba. Opłaciło się - Koman odebrał piłkę Speichlerowi, podał do N'Gossana, a młody pomocnik zagrał idealnie w tempo do Mitsanskiego. Iliyan kopnął łaciatą w kierunku bramki, ta jeszcze odbiła się od obrońcy i ostatecznie przekroczyła linię. 2:2, czyżby dogrywka?

Moi podopieczni woleli rozstrzygnąć wszystko w regulaminowym czasie. Była 92. minuta, gdy N'Gossan pokusił się o strzał z dystansu... Piłka odbiła się od słupka, po czym wylądowała w siatce!

Na stadionie zapanowała trudna do opisania euforia. Nawet ja dałem się ponieść emocjom i wykonałem dziki taniec radości. Przedwcześnie... Lechia miała jeszcze 1,5 minuty i skwapliwie ten czas wykorzystała.

Buzała przeprowadził ostatnią, rozpaczliwą szarżę w naszym polu karnym, a Marcin Hirsz powstrzymał go nieprzepisowo. Sędzia podyktował rzut karny. Krzysztof Brede udźwignął presję i doprowadził do dogrywki.

Dodatkowe pół godziny nie było już tak porywające. Obie strony bały się zaryzykować, dlatego wynik nie uległ już zmianie. O wszystkim miał zadecydować konkurs "jedenastek".

Przyznam - czarno to widziałem. W poprzednim sezonie moi zawodnicy marnowali karne na potęgę, a teraz ciążyła na nich jeszcze większa odpowiedzialność. Wątpiłem, czy wytrzymają psychicznie.

Rozpoczęli goście, konkretnie Brede. Już raz tego wieczoru trafił i tym razem również się nie pomylił. W odpowiedzi Koman kompletnie zmylił Bąka - 1:1.

Buzała także okazał się bezbłędny, za to Krzysztof Zaremba zawiódł. Nasz prawy pomocnik uderzył tak słabo, że bramkarz Lechii nie miał żadnych problemów ze skuteczną interwencją.

Potem nastąpiła seria perfekcyjnie egzekwowanych "jedenastek". Pęczak, Ekwueme, Kosznik - wszyscy spokojnie umieszczali piłkę w siatce. Wtedy do rzutu karnego podszedł Sacha. Na Mariuszu ciążyła ogromna presja - musiał trafić, by przedłużyć nasze nadzieje. I trafił, pozostaliśmy w grze.

Jednak chwilę później mogło być po wszystkim. Wystarczyło, że Grembocki strzeli, a znaleźlibyśmy się za burtą Pucharu Polski. Gracz Lechii odetchnął głęboko, wziął rozbieg i... poprzeczka! Gramy dalej!

N'Gossan zmylił Bąką, a więc obowiązywać zaczęła zasada "nagłej śmierci".

Rafał Hirsz kopnął piłkę, ale jakoś bez przekonania - Jahic wyczuł jego intencje i obronił! Teraz to my mieliśmy przeciwnika na widelcu. Losy awansu mógł rozstrzygnąć "nasz" Hirsz - Marcin. Ten, którego niefortunna interwencja doprowadziła do dogrywki. Cóż za scenariusz! Marcin wiedział, że drugiego błędu kibice mu już nie wybaczą. Zebrał się w sobie i... trafił!

Wyeliminowaliśmy Lechię Gdańsk i awansowaliśmy do kolejnej rundy Pucharu Polski! Tam czekał na nas inny beniaminek Ekstraklasy - Zagłębie Sosnowiec.

Remes Puchar Polski [2. runda]

23.09.2009, Stadion Miejski, Bielsko-Biała

Podbeskidzie [1 L] - Lechia Gdańsk [Eks] 3:3 (1:0, 3:3), k - 5:4

 

3'- Mitsanski (1:0)

47'- Kawa (1:1)

63'- Kawa (1:2)

84'- Mitsanski (2:2)

90'- N'Gossan (3:2)

90'- Brede - K (3:3)

 

MoM: Kawa (9)

Widownia: 4507

Odnośnik do komentarza

Hutnik Kraków był, póki co, największym pozytywnym zaskoczeniem sezonu. Podopieczni Albina Mikulskiego mieli walczyć o utrzymanie, a tymczasem wygodnie usadowili się na bezpiecznej pozycji w środku stawki. Zapowiadał się ciężki bój, tym bardziej, że po wyczerpującej potyczce z Lechią dałem odpocząć niektórym zawodnikom, między innymi Furbachowi i Yunisoglu.

Wiedzieliśmy, że szybkie zdobycie gola mocno ułatwi nam zadanie, dlatego ruszyliśmy do ataku i w 10. minucie dopięliśmy swego. Ekwueme dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Komana, lecz Sałek wybił piłkę z linii bramkowej. Kopnął ją jednak zbyt słabo, bo trafiła wprost pod nogi Wieczorka, a ten, nie namyślając się długo, huknął jak z armaty.

Goście rzadko wychodzili z własnej połowy, ale wystarczył jeden dobrze przeprowadzony wypad, by strzelili wyrównującą bramkę. Podgórski dośrodkował w pole karne, niezawodny Strojek spokojnie przyjął piłkę, zwiódł obrońców i trafił do siatki.

Radość Hutnika trwała tylko trzy minuty. Kamiński ośmieszył Zduna, pognał przed siebie, po czym wstrzelił futbolówkę tak mocno, że ta obiła zdezorientowanego Sałka i wpadła za plecy bramkarza.

W samej końcówce kropkę nad "i" postawił Ilków-Gołąb, ostatecznie dobijając rywala.

 

Pierwsza Liga [13/34]

26.09.2009, Stadion Miejski, Bielsko-Biała

Podbeskidzie [3] - Hutnik [7] 3:1 (2:1)

 

10'- Wieczorek (1:0)

20'- Strojek (1:1)

23'- Sałek - S (2:1)

88'- Ilków-Gołąb (3:1)

 

MoM: Wieczorek (8)

Widownia: 3252

 

Wyjątkowo udany wrzesień (4 zwycięstwa w 5 meczach) sprawił, że zostałem wybrany Menedżerem Miesiąca. Wyróżnienie otrzymał również Michał Ilków-Gołąb, którego ze względu na morderczą formę (8 goli w 5 meczach) okrzyknięto Piłkarzem Miesiąca.

Tak podbudowani, przystąpiliśmy do spotkania z KSZO. Beniaminek miał być łatwym celem i był.

Co tu dużo mówić? Mecz bez historii, nasza przewaga nie podlegała dyskusji. Udokumentowaliśmy to zdobyciem trzech bramek - pierwsza padła po dobrym podaniu Mitsanskiego i spokojnym wykończeniu Ilkowa-Gołębia. Następnie Zemla popisał się ładną akcją i dośrodkowaniem z prawego skrzydła wprost na głowę Mitsanskiego. Światło na stadionie zgasił Ilków-Gołąb, który po hiper-precyzyjnej centrze Sachy musiał tylko dostawić nogę.

 

Pierwsza Liga [14/34]

3.10.2009, Stadion przy ul. Świętokrzyskiej, Ostrowiec Świętokrzyski

KSZO Ostrowiec [12] - Podbeskidzie [3] 0:3 (0:1)

 

7'- Ilków-Gołąb

55'- Mitsanski

90'- Ilków-Gołąb

 

MoM: Ilków-Gołąb (9)

Widownia: 3183

Odnośnik do komentarza

Warto odnotować udane występy polskich klubów w europejskich rozgrywkach. Odra Wodzisław odpadła po dwóch porażkach z tureckim Kayserisporem, za to Legii i Wiśle udało się awansować do fazy grupowej Pucharu UEFA. "Wojskowi" nie sprostali Dynamu Kijów w eliminacjach Ligi Mistrzów, ale w decydującej rundzie kwalifikacyjnej "pucharu pocieszenia" nieoczekiwanie ograli Lokomotiv Moskwa. "Biała Gwiazda" sprawiła nie mniejszą niespodziankę, eliminując angielskie Middlesbrough.

Legia trafiła do grupy A z Panathinaikosem, Nancy, Osasuną i Rodą Kerkrade, a Wisła do grupy E, z Interem Mediolan, Dnipro, Twente i AEK Ateny.

 

Tymczasem nas czekała podróż do Katowic, by zmierzyć się z miejscowym GKS-em. To nie był mój ulubiony przeciwnik, oj nie. Grałem z nimi trzykrotnie i jeszcze ani razu nie udało mi się zwyciężyć.

Teraz miało być podobnie. Stolica Górnego Śląska powitała nas deszczem i wiatrem, a brzydka pogoda przełożyła się na urodę meczu oraz goli.

Wszystko zaczęło się od fatalnego błędu Mike'a Mouzie, który idealnie wyłożył piłkę Dworzańczykowi. Doprawdy, cudowna asysta... Nieobecność Yunisoglu była aż nadto widoczna, niestety Sasa przebywał na zgrupowaniu reprezentacji Azerbejdżanu.

Tuż przed przerwą doprowadziliśmy do wyrównania - Wieczorek uderzył zza pola karnego, piłka otarła się o jednego z obrońców i kompletnie zmyliła bramkarza.

To był typowy mecz walki - mało pięknych akcji, dużo fauli. Dopiero w 80. minucie część kibiców się ożywiła, ponieważ w polu karnym GKS-u powstało ogromne zamieszanie. Najsprytniejszy okazał się N'Gossan, który wbił futbolówkę do siatki z najbliższej odległości.

Myśleliśmy, że dowieziemy ten wynik do końca, lecz nie było nam to dane. W samej końcówce Sacha opuścił boisko na noszach i musieliśmy sobie radzić w dziesiątkę. Gospodarze wykorzystali nasze osłabienie, zdobywając jeszcze jednego gola. Na listę strzelców wpisał się rezerwowy Giełza.

Tym sposobem zanotowaliśmy pierwszy remis w sezonie.

 

Pierwsza Liga [15/34]

14.10.2009, Stadion przy ul. Bukowej, Katowice

GKS Katowice [13] - Podbeskidzie [3] 2:2 (1:1)

 

20'- Dworzańczyk (1:0)

45'- Wieczorek (1:1)

80'- N'Gossan (1:2)

89'- Giełza (2:2)

 

MoM: Dworzańczyk (8)

Widownia: 3382

 

O meczu z Łęczną nie ma się co rozpisywać. Obyło się bez niespodzianek, zwyciężyliśmy zgodnie z planem 2:0. Wynik otworzył Iliyan Mitsanski, który wykorzystał fantastyczne podanie Ilkowa-Gołębia. Drugi gol był zasługą Wieczorka. Jarek ustawił piłkę na 20. metrze i przymierzył bezpośrednio z rzutu wolnego, w samo okienko.

Wygrana oczywiście cieszy, ale wszyscy myślami byli już przy nadchodzących starciach z potentatami - Śląskiem Wrocław, Polonią Warszawa i Zagłębiem Sosnowiec w Pucharze Polski.

 

Pierwsza Liga [16/34]

18.10.2009, Stadion Miejski, Bielsko-Biała

Podbeskidzie [3] - Łęczna [11] 2:0 (1:0)

 

45'- Mitsanski

86'- Wieczorek

 

MoM: Mitsanski (8)

Widownia: 3177

Odnośnik do komentarza

Kibice chcieli obejrzeć wielkie piłkarskie święto, zarząd liczył dochody ze sprzedaży biletów, a ja zamierzałem po prostu wygrać mecz. Nieważne jak - skromnie, czy efektownie. Pokonać lidera i zrównać się z nim punktami - ot, cała filozofia.

Od rana towarzyszył mi niepokojący optymizm, choć przecież Śląsk nie przegrał 11 kolejnych spotkań. Morale w szatni Podbeskidzia było znakomite i naprawdę wierzyliśmy, że możemy pokonać każdego przeciwnika. Nawet tego z najwyższej półki. Dodatkowo, zespół omijały kontuzje - nie mogłem skorzystać jedynie z usług Marusza Sachy. Reszta była zdrowa i wręcz paliła się do gry.

 

Fani zgromadzeni na trybunach myśleli, że zobaczą starcie tytanów, tymczasem zaserwowaliśmy im walkę Dawida z Goliatem. Śląsk Wrocław okazał się kolosem na glinianych nogach, a moi chłopcy bez żadnych kompleksów ostrzelali tylko pozornie groźnego rywala.

Worek z bramkami rozwiązał Iliyan Mitsanski, płaskim strzałem z ostrego kąta finalizując doskonałe podanie Zemli. Inna sprawa, że Bułgar mógł się znajdować na spalonym.

Tak czy siak, goście nie mieli prawa żalić się na decyzje sędziego, ponieważ byli tego dnia dużo, dużo słabsi. W 34. minucie Mitsanski ponownie pokonał Kaczmarka i wrocławianie stracili ochotę do gry. Najchętniej zeszliby z boiska, jednak trener Tarasiewicz nie rzucił ręcznika na murawę.

Druga połowa nie zmieniła obrazu gry. Nadal oglądaliśmy szokująco bezradny Śląsk i pewne własnej wartości Podbeskidzie. Pod koniec meczu trzeciego gola dołożył rezerwowy Zaremba, który obrócił się z piłką i oddał płaski, precyzyjny strzał ze skraju pola karnego.

3:0 - to był pogrom. Nikt nie spodziewał się tak wysokiej wygranej, a wynik po prawdzie mógł być jeszcze bardziej okazały.

Pierwsza Liga [17/34]

24.10.2009, Stadion Miejski, Bielsko-Biała

Podbeskidzie [3] - Śląsk [1] 3:0 (2:0)

 

12'- Mitsanski

34'- Mitsanski

82'- Zaremba

 

MoM: Mitsanski (9)

Widownia: 3235

 

Tabela po rundzie jesiennej

 

Mecz ze Śląskiem nie kończył październikowych emocji na Stadionie Miejskim. Cztery dni później do Bielska-Białej zawitała bowiem siódma ekipa Ekstraklasy, Zagłębie Sosnowiec, by powalczyć w ramach rozgrywek Pucharu Polski.

Faworytem byli, rzecz jasna, goście, ale nikt już nie lekceważył Podbeskidzia. Tym bardziej, że za mojej kadencji "Górale" nigdy z Zagłębiem nie przegrali.

Spotkanie nie należało do najbardziej porywających widowisk. Składnych akcji było jak na lekarstwo, a jedyny gol w pierwszej połowie padł po stałym fragmencie gry. Mateusz Zemla przymierzył perfekcyjnie z rzutu wolnego i wprawił widzów w zrozumiały zachwyt.

Niestety, zaraz po przerwie piłkarze z Sosnowca wyrównali stan meczu. Szymanek uciekł Furbachowi, odegrał do Godlewskiego, a ten z zimną krwią wykończył całą akcję.

Wszystko wskazywało na to, że znów będziemy świadkami wycieńczającej dogrywki. Jednak w doliczonym czasie gry obie drużyny zdecydowały się na ostatni zryw. W świetnej sytuacji znalazł się Gul, ale zaraz skrył twarz w dłoniach, bo piłka po jego uderzeniu trafiła w słupek i opuściła boisko.

Ta nieskuteczność zemściła się na gościach błyskawicznie. N'Gossan podał znakomicie do Ilkowa-Gołębia, a Michał minął Hosica i zdecydował się na strzał z ostrego kąta. Piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki!

Zagłębie nie miało już czasu, ani siły, by odpowiedzieć. Kolejny rywal z Ekstraklasy poległ w Bielsku-Białej, awans Podbeskidzia do ćwierćfinału stał się faktem! W następnej rundzie los skojarzył nas z arcytrudnym przeciwnikiem - Legią Warszawa. To będzie wyborny dwumecz.

 

Remes Puchar Polski [3. runda]

28.10.2009, Stadion Miejski, Bielsko-Biała

Podbeskidzie [1 L] - Zagłębie Sosnowiec [Eks] 2:1 (1:0)

 

27'- Zemla (1:0)

49'- Godlewski (1:1)

90'- Ilków-Gołąb (2:1)

 

MoM: Zemla (8)

Widownia: 4632

Odnośnik do komentarza

O dwóch ostatnich meczach 2009 roku wolałbym w ogóle nie wspominać. Remis w Białymstoku uznałbym za sukces, gdyby nie wcześniejsza porażka z Odrą Opole i generalnie żenująca postawa całej defensywy. Te dwie wpadki sprawiły, że zimę spędzimy na trzecim miejscu z aż pięciopunktową stratą do Śląska Wrocław... Wymarzony awans zaczynał się nam wymykać, a na domiar złego Jagiellonia i ŁKS Łódź regularnie odrabiały straty. Mogła być spokojna zima, będzie lekko nerwowa.

 

Pierwsza Liga [18/34]

31.10.2009, Stadion Miejski, Bielsko-Biała

Podbeskidzie [2] - Odra Opole [10] 2:3 (1:2)

 

21'- Nowak (0:1)

39'- Mitsanski (1:1)

41'- Hugo (1:2)

47'- Nowak (1:3)

73'- N'Gossan (2:3)

 

MoM: Nowak (8)

Widownia: 3244

 

Pierwsza Liga [19/34]

7.11.2009, Stadion przy ul. Słonecznej, Białystok

Jagiellonia [4] - Podbeskidzie [3] 3:3 (0:2)

 

7'- Ekwueme (0:1)

32'- Furbach (0:2)

52'- Wilczewski (1:2)

60'- Zemla - K (1:3)

69'- Gudewicz (2:3)

76'- Cieluch (3:3)

 

MoM: Zemla (8)

Widownia: 6032

Odnośnik do komentarza

Podsumowanie indywidualnych osiągnięć moich zawodników w rundzie jesiennej:

 

Bramkarze

 

Sead Jahic - 22 mecze, 33 wpuszczone gole, 5 x czyste konto, 0 x MoM, średnia ocena: 6.77

 

We wszystkich meczach sezonu grał póki co Jahic, bo tylko jemu ufam. Słoweniec spłacił dług wdzięczności, grając w miarę pewnie. Większych błędów nie popełniał.

 

Lewi obrońcy

 

Sasa Yunisoglu - 18 meczów, 0 goli, 1 asysta, 0 x MoM, średnia ocena: 7.17

Mike Mouzie - 4 mecze, 0 goli, 0 asyst, 0 x MoM, średnia ocena: 6.50

 

I znów moje na wierzchu. Wielu powątpiewało w talent Yunisoglu, ale ja dałem mu drugą szansę i proszę bardzo - forma jak się patrzy! Za to Mouzie wyraźnie spuścił z tonu.

 

Prawi obrońcy

 

Tomasz Górkiewicz - 20 meczów, 0 goli, 2 asysty, 0 x MoM, średnia ocena: 7.10

Sławomir Cienciała - 4 mecze, 0 goli, 0 asyst, 0 x MoM, średnia ocena: 6.50

 

Podobnie jak na lewej stronie: jeden świetny zawodnik i jeden przeciętny zmiennik. Inna sprawa, że Cienciała na pewno ma większe ambicje, niż bycie rezerwowym.

 

Środkowi obrońcy

 

Jaroslav Furbach - 17 meczów, 1 gol, 1 asysta, 0 x MoM, średnia ocena: 7.18

Marcin Hirsz - 19 meczów, 0 goli, 0 asyst, 0 x MoM, średnia ocena: 6.95

Blaz Mohar - 6 meczów, 0 goli, 0 asyst, 0 x MoM, średnia ocena: 7.00

Rafał Różycki - 2 mecze, 0 goli, 0 asyst, 0 x MoM, średnia ocena: 7.50

 

Na papierze wszystko ładnie pięknie - solidny duet Furbach-Hirsz i młodzi, obiecujący rezerwowi. To dlaczego tracimy tak dużo bramek? W odwodzie jest jeszcze Bosacki, ale jego czas w Podbeskidziu zbliża się do końca.

 

Pomocnicy lewi

 

Emmanuel Ekwueme - 22 mecze, 1 gol, 4 asysty, 1 x MoM, średnia ocena: 7.09

Adrian Mierzejewski - 8 meczów, 0 goli, 1 asysta, 0 x MoM, średnia ocena: 6.88

 

Dobrze jest. Pozycja Ekwueme nie podlega żadnej dyskusji, Nigeryjczyk spisuje się bardzo dobrze. A nawet gdyby, to Mierzejewski spokojnie może zastąpić go w wyjściowym składzie.

 

Pomocnicy prawi

 

Mateusz Zemla - 18 meczów, 2 gole, 7 asyst, 2 x MoM, średnia ocena: 7.28

Krzysztof Zaremba - 17 meczów, 2 gole, 2 asysty, 0 x MoM, średnia ocena: 6.94

 

Zemla z każdym sezonem rozkwita coraz bardziej. To chyba największe, pozytywne zaskoczenie w mojej karierze. Dziś nie wyobrażam sobie Podbeskidzia bez Mateusza. Świetnie radzi sobie również Zaremba, chociaż czasami wystawiałem go na ataku.

 

Pomocnicy środkowi

 

Piotr Koman - 21 meczów, 7 goli, 5 asyst, 1 x MoM, średnia ocena: 7.33

Jarosław Wieczorek - 18 meczów, 5 goli, 5 asyst, 1 x MoM, średnia ocena: 7.28

Marko Kolsi - 15 meczów, 0 goli, 3 asysty, 0 x MoM, średnia ocena: 6.73

Antoine N'Gossan - 6 meczów, 3 gole, 2 asysty, 0 x MoM, średnia ocena: 7.17

Fernando Morales - 4 mecze, 0 goli, 0 asyst, 0 x MoM, średnia ocena: 6.50

 

Środek pola obsadzony bardzo mocno. Koman tradycyjnie rządzi i dzieli, Wieczorek zachwyca nieustępliwością, a N'Gossan fantastyczną techniką. Kolsi to również solidny wyrobnik. Jedynie Fernando zaczyna odstawać od reszty stawki.

 

Napastnicy

 

Iliyan Mitsanski - 21 meczów, 18 goli, 8 asyst, 5 x MoM, średnia ocena: 7.43

Michał Ilków-Gołąb - 20 meczów, 13 goli, 5 asyst, 3 x MoM, średnia ocena: 7.20

Mariusz Sacha - 11 meczów, 1 gol, 3 asysty, 0 x MoM, średnia ocena: 6.73

Piotr Kamiński - 10 meczów, 2 gole, 3 asysty, 1 x MoM, średnia ocena: 6.60

Damian Świerblewski - 2 mecze, 0 goli, 0 asyst, 0 x MoM, średnia ocena: 6.00

 

Duet Mitsanski - Ilków-Gołąb stał się postrachem wszystkich bramkarzy. Razem zdobyli już 31 goli! A przecież rezerwowych mamy też całkiem ciekawych.

Odnośnik do komentarza

Złe wieści dochodziły zimą z naszego obozu. Przede wszystkim: kontuzja Piotra Komana. Nasz najlepszy zawodnik złamał kość śródstopia i do pełnej sprawności wróci prawdopodobne dopiero w kwietniu, czyli pod koniec sezonu... Koszmar, inaczej tego nazwać nie można.

Poza tym, klub opuścił Damian Świerblewski, który za 150 tys. przeniósł się do Zagłębia Sosnowiec. No cóż, w Podbeskidziu miał małe szanse na regularne występy, więc trudno się dziwić. Damian rozegrał w barwach "Górali" 44 mecze i strzelił 11 goli. Dziękujemy!

Po sezonie odejdzie od nas jeszcze jeden napastnik. Mariusz Sacha wybrał ofertę klubu... Cesky Brod. Mało ambitnie, bo to klub amatorski. Trudno, jego wybór - zamierzam odesłać Mariusza do rezerw, tam spędzi rundę wiosenną.

Pojawili się też nowi zawodnicy:

 

Damian Zbozień (POL, 20) - ściągnąłem go za darmo z Legii. To młody środkowy pomocnik, który kontuzjowanego Komana raczej nie zastąpi, ale przynajmniej liczba zdrowych łączników będzie się zgadzać.

Marcin Klatt (POL, 24) - napastnik, ostatnio występujący w czeskim klubie Trinec. Nic nie kosztował, a stworzy ciekawą alternatywę po odejściu Świerblewskiego. Nie jest to wybitny technik, ale nadrabia mocną psychiką.

 

Natomiast po sezonie, gdy Sacha zamieni Podbeskidzie na Cesky Brod, w naszym klubie zamelduje się Kamil Grosicki (POL, 21). Młody napastnik Legii sprawi, że nazwisko "Sacha" zniknie w niebycie pamięci.

 

Największe transfery - styczeń 2010

 

TOP 10 - ŚWIAT

 

1. Manuel Pasqual (Lyon -> Valencia) 35 M

2. Vedran Corluka (Manchester City -> Liverpool) 30,5 M

3. Theo Walcott (Everton -> Bayern) 22,5 M

4. Aleksandar Kolarov (Lazio -> Lyon) 21,5 M

5. Omar Esparza (Recreativo -> Atletico Madryt) 18,75 M

6. Alex Teixeira (Internacional -> Marsylia) 17,75 M

7. Augusto Fernandez (River -> Tottenham) 17 M

8. Thomas Kahlenberg (Auxerre -> Getafe) 16 M

9. Jo (CSKA Moskwa -> America) 15,75 M

10. Onyekachi Apam (Nice -> Benfica) 14 M

Odnośnik do komentarza

Polskie kluby pożegnały się już z europejskimi pucharami. Legia nie przebrnęła przez fazę grupową, gdzie wygrała tylko jeden mecz z Rodą Kerkrade. Wiśle udało się wyjść z grupy (2 zwycięstwa, 2 porażki), ale w 1/16 finału "Biała Gwiazda" nie dała rady Werderowi Brema.

 

Bielsko-Biała żyła za to meczem przeciwko liderowi Pierwszej Ligi, Polonii Warszawa. Zapowiadał się pasjonujący spektakl.

Pierwsza połowa nie dostarczyła jednak spodziewanych emocji. Obie drużyny bały się zaryzykować, stąd niewielka liczba ciekawych, ofensywnych akcji. Dopiero pod koniec tej części gry Polonia zdołała się przełamać i zdobyła gola. Precyzyjne dośrodkowanie Gudewicza wykorzystał Tataj.

Postanowiłem dokonać kilku roszad, dlatego po przerwie na murawę wybiegli debiutanci - Damian Zbozień i Marcin Klatt. Szybko okazało się, że był to strzał w dziesiątkę, bo właśnie ten duet skonstruował akcję, po której padł wyrównujący gol. Zbozień asystował, a Klatt strzelił.

Uskrzydleni tym faktem, zaczęliśmy atakować coraz odważniej, aż wreszcie wyszliśmy na prowadzenie. Znakomite podanie Mitsanskiego do N'gossana zaowocowało niezwykle ważnym trafieniem reprezentanta Wybrzeża Kości Słoniowej. Dzięki niemu znów ograliśmy lidera!

 

Pierwsza Liga [20/34]

27.02.2010, Stadion Miejski, Bielsko-Biała

Podbeskidzie [3] - Polonia Warszawa [1] 2:1 (0:1)

 

41'- Tataj (0:1)

51'- Klatt (1:1)

79'- N'Gossan (2:1)

 

MoM: Klatt (8)

Widownia: 3110

 

Nie wiem jak wytłumaczyć to, co stało się w Lublinie. Zwłaszcza po wspaniałej wiktorii nad Polonią. Na tle przeciętnego Motoru zaprezentowaliśmy się bardzo mizernie, przegraliśmy 0:1 i spadliśmy na czwarte miejsce w tabeli. Po prostu pięknie.

 

Pierwsza Liga [21/34]

3.03.2010, Stadion przy al. Zygmuntowskich, Lublin

Motor Lublin [12] - Podbeskidzie [3] 1:0 (1:0)

 

24'- Maziarz

 

MoM: Witkowski (8)

Widownia: 4090

Odnośnik do komentarza

Terminarz nie był dla nas zbyt łaskawy. Po Polonii i zaskakująco wymagającym Motorze, przyszedł czas na walczący o awans ŁKS Łódź.

Po tym meczu ekipa Mirosława Jabłońskiego powędrowała na moją prywatną czarną listę. Piłkarze ŁKS-u nie grali w piłkę. Oni polowali na nasze kości, kosili równo z trawą, byli bezmyślni i celowo brutalni. Już w pierwszej połowie musiałem dokonać kompletu zmian! Łódzcy brutale dopadli Wieczorka, Ilkowa-Gołębia i Klatta, a niemal całą drugą połowę z urazem musiał biegać N'Gossan.

To niezwykle brzydkie spotkanie zakończyło się remisem 1:1. Gola dla Podbeskidzia zdobył z rzutu wolnego Zaremba, a dla ŁKS-u, po rzucie rożnym, Udarevic.

Jagiellonia odjechała nam na dystans czterech punktów.

 

Pierwsza Liga [22/34]

6.03.2010, Stadion Miejski, Bielsko-Biała

Podbeskidzie [4] - ŁKS Łódź [5] 1:1 (1:1)

 

26'- Zaremba (1:0)

41'- Udarevic (1:1)

 

MoM: Zaremba (8)

Widownia: 3104

 

Odbić od dna mogliśmy się cztery dni później, dzięki wyjazdowemu zwycięstwu nad Turem Turek. Nikt nie dopuszczał do siebie myśli, że stracimy choćby punkcik w meczu z czternastą drużyną Pierwszej Ligi.

Tymczasem to, co wyprawiali moi napastnicy wołało o pomstę do nieba. Ilków-Gołąb i Mitsanski pudłowali w stuprocentowych sytuacjach, podczas gdy gospodarzom wystarczyła jedna składna akcja, by objąć prowadzenie. Naszym katem okazał się Jacek Pieprzyk.

W przypływie furii postawiłem wszystko na jedną kartę - zagrałem trójką napastników. Długo ofensywny tercet Mitsanski - Ilków-Gołąb - Klatt bił głową w mur. Dopiero w 83. minucie ten ostatni wykorzystał dośrodkowanie Zaremby, nieco mnie uspokajając. Jednak to nadal był za mało, ten mecz po prostu musieliśmy wygrać.

I wygraliśmy. Trzy minuty później Zaremba chciał zacentrować, ale tak podkręcił piłkę, że wpadła za kołnierz zdezorientowanego bramkarza.

Uff, dzięki zabójczej (i szczęśliwej) końcówce udało nam się pokonać Tura Turek. Styl pozostawiał jednak wiele do życzenia...

Pierwsza Liga [23/34]

10.03.2010, Stadion przy ul. Sportowej, Turek

Tur Turek [14] - Podbeskidzie [4] 1:2 (1:0)

 

19'- Pieprzyk (1:0)

83'- Klatt (1:1)

86'- Zaremba (1:2)

 

MoM: Zaremba (8)

Widownia: 344

Odnośnik do komentarza

O naszej formie można było powiedzieć wszystko, tylko nie to, że jest stabilna. W 2010 roku odnieśliśmy 2 zwycięstwa, zaliczyliśmy jeden remis i jedną porażkę. Dlatego nie potrafiłem stwierdzić, co pokażemy w meczu z Wisłą Płock. Tym bardziej, że sam rywal pozostawał wielką niewiadomą - miał niezły skład, wyrobioną markę, ale znajdował się w strefie spadkowej.

Szybko okazało się, że niska pozycja "Nafciarzy" nie była przypadkiem. Ekwueme dośrodkował z rzutu rożnego w pole karne, Mitsanski wycofał piłkę, a Zbozień uderzył bez przyjęcia i zdobył swoją pierwszą bramkę w barwach Podbeskidzia.

Krótko przed przerwą drugiego gola dołożył N'Gossan - Zbozień podał świetnie do afrykańskiego pomocnika, a ten obiegł bramkarza Wisły i skierował piłkę z ostrego kąta wprost do opuszczonej bramki.

Na początku drugiej odsłony ładnym uderzeniem popisał się Marcin Klatt - było jasne, że tego meczu już nie przegramy. Nie zmieniła tego szybka odpowiedź Bartosza Wiśniewskiego. Zwyciężyliśmy 3:1 i nadal byliśmy w grze.

Pierwsza Liga [24/34]

13.03.2010, Stadion Miejski, Bielsko-Biała

Podbeskidzie [4] - Wisła Płock [15] 3:1 (2:0)

 

9'- Zbozień (1:0)

40'- N'Gossan (2:0)

50'- Klatt (3:0)

54'- Wiśniewski (3:1)

 

MoM: Zbozień (8)

Widownia: 2984

 

Jeśli ktoś myślał, że wyszliśmy na prostą, to się mylił. Kilka dni po przekonującym zwycięstwie nad Wisłą Płock, zagraliśmy bardzo słabe zawody w Jastrzębiu-Zdroju. Ten teren nigdy nam "nie leżał" i tym razem musieliśmy przełknąć gorycz porażki. Wszystko dzięki błędowi Hirsza i złotej bramce Grzegorza Mani. Awans znów się oddalał...

Pierwsza Liga [25/34]

21.03.2010, Stadion przy ul. Harcerskiej, Jastrzębie-Zdrój

GKS Jastrzębie [9] - Podbeskidzie [4] 1:0 (0:0)

 

65'- Mania

 

MoM: Mania (8)

Widownia: 4551

 

Pesymistycznie podchodziłem do wyjazdowego starcia z ŁKS Łomża. Podopieczni trenera Mroziewskiego zawsze sprawiali nam dużo kłopotów, zwłaszcza ofensywny duet Strózik - Raus.

I właśnie ten drugi zawodnik dał nam się we znaki już w 10. minucie meczu. Amerykanin dobił z bliska strzał Pulkowskiego.

Jednak odpowiedź "Górali" była błyskawiczna. Wystarczyło 120 sekund, by Mitsanski doprowadził do wyrównania. Dla Bułgara była to bardzo ważna bramka, ponieważ przerywała trwającą 9 godzin indolencję strzelecką.

Poszliśmy za ciosem i niedługo potem wyszliśmy na prowadzenie. Zbozień został sfaulowany w polu karnym, a jedenastkę skutecznie wyegzekwował Wieczorek.

Okazało się, że był to decydujący gol, gdyż więcej bramek już nie padło. Odnieśliśmy nieco wymęczone zwycięstwo, ale na trudnym terenie styl był mniej ważny niż wynik.

 

Pierwsza Liga [26/34]

24.03.2010, Stadion przy ul. Zjazd, Łomża

ŁKS Łomża [12] - Podbeskidzie [4] 1:2 (1:2)

 

10'- Raus (1:0)

12'- Mitsanski (1:1)

22'- Wieczorek - K (1:2)

 

MoM: Mitsanski (8)

Widownia: 1680

Odnośnik do komentarza

Na mecz z Kolejarzem Stróże wystawiłem częściowo rezerwowy skład. Powodów było kilka: zmęczenie kluczowych zawodników, klasa przeciwnika (zasłużone ostatnie miejsce w tabeli) i zbliżające się wielkimi krokami starcie z Legią.

Niespodzianki nie było, wygraliśmy spokojnie 2:0, chociaż wynik powinien być bardziej okazały. Pierwszy gol to majstersztyk Fernando Moralesa - Paragwajczyk wypuścił sobie piłkę na kilkanaście metrów, dobiegł do niej i strzelił.

Rezultat ustalił chwilę później Michał Ilków-Gołąb, głową wykańczając dośrodkowanie Zemli.

Mogliśmy spokojnie rozpocząć przygotowania do ćwierćfinału Pucharu Polski.

 

Pierwsza Liga [27/34]

27.03.2010, Stadion Miejski, Bielsko-Biała

Podbeskidzie [4] - Kolejarz [18] 2:0 (2:0)

 

28'- Morales

33'- Ilków-Gołąb

 

MoM: Ilków-Gołąb (8)

Widownia: 3004

 

Stadion Miejski jeszcze nigdy za mojej kadencji nie przeżywał takiego oblężenia. Dochodziły mnie słuchy, że na meczu z Legią może się pojawić prawie sześć tysięcy widzów! To naprawdę dużo, biorąc pod uwagę miejscowe realia.

Atmosfera była gęsta, z każdą minutą czuć było rosnące podekscytowanie. Stres mieszał się z nadzieją, że może jednak uda się powalczyć. Wyżej notowane drużyny już tutaj przegrywały, ale jednak ani Lechia, ani Zagłębie Sosnowiec nie rozbudzały wyobraźni kibiców tak bardzo, jak słynny stołeczny klub. Ewentualne zwycięstwo smakowałoby wyjątkowo.

Ja jednak nie wymagałem od swoich podopiecznych zwycięstwa. Chciałem, żeby rozegrali dobre zawody i uzyskali wynik, który dawałby nam jakiekolwiek szanse w rewanżu na Łazienkowskiej.

Długo dzielnie stawialiśmy czoła "Wojskowym", zwłaszcza biorąc pod uwagę absencję Komana i N'Gossana... Z nimi gra mogła wyglądać inaczej. Bardzo dobrze między słupkami spisywał się Sead Jahic, ale w 42. minucie nie miał nic do powiedzenia. Takesure Chinyama oddał zaskakujący, piekielnie mocny strzał zza pola karnego - nie do obrony.

Po przerwie Legia jakby spuściła z tonu. Coraz częściej dochodziliśmy do sytuacji strzeleckich - może nie stuprocentowych, ale nasza przewaga była widoczna. Cztery minuty przed końcem stało się coś, co poderwało niebieską część trybun do góry. Oto Zaremba dośrodkował z prawego skrzydła, a Marcin Klatt uwolnił się spod opieki obrońców i głową skierował piłkę do siatki!

Gol eks-legionisty okazał się ostatnim tego wieczoru. Remis 1:1 wciąż dawał nadzieję na awans do półfinału.

 

Remes Puchar Polski [Ćwierćfinał, 1/2]

31.03.2010, Stadion Miejski, Bielsko-Biała

Podbeskidzie [1 L] - Legia [Eks] 1:1 (0:1)

 

42'- Chinyama (0:1)

86'- Klatt (1:1)

 

MoM: Klatt (8)

Widownia: 5885

Odnośnik do komentarza

Stal Rzeszów powinniśmy ogrywać z palcem w nosie, dlatego znów pozwoliłem sobie na wystawienie kilku rezerwowych zawodników.

Pierwszego gola zdobył jednak nasz podstawowy obrońca, Jaroslav Furbach, po dośrodkowaniu Mierzejewskiego z rzutu rożnego.

Na 2:0 podwyższył Piotr Kamiński, przy wydatnej pomocny jednego z obrońców Stali.

Niestety, nie udało nam się zachować czystego konta. Po rzucie rożnym celnie główkował Paweł Iwanowski, przez co końcówka zrobiła się niepotrzebnie nerwowa. Ostatecznie wygraliśmy 2:1, ale styl nie zachwycał.

 

Pierwsza Liga [28/34]

3.04.2010, Stadion przy ul. Hetmańskiej, Rzeszów

Stal Rzeszów [16] - Podbeskidzie [2] 1:2 (0:1)

 

10' - Furbach (0:1)

63' - Kamiński (0:2)

78'- Iwanowski (1:2)

 

MoM: Kamiński (8)

Widownia: 748

 

Po Stali Rzeszów - Legia Warszawa. Spory przeskok, trzeba przyznać.

Bramkowy remis w Bielsku-Białej sprawił, że musieliśmy zagrać ofensywnie i cieszyło mnie to. Nie mieliśmy nic do stracenia, zyskać mogliśmy za to wiele.

Rewanż zaczął się tak samo, jak pierwszy mecz - od kosmicznego uderzenia Chinyamy z 30 metrów w samo okienko. Jahic wyciągnął się niczym struna, ale nie miał szans na skuteczną interwencję.

Gra nam się nie kleiła, trzeba to uczciwie przyznać. A jednak doprowadziliśmy do wyrównania - Wawrzyniak źle wybił piłkę głową, a Mitsanski nie zmarnował prezentu, który otrzymał od reprezentacyjnego obrońcy!

Nasza radość trwała tylko minutę... Znów Chinyama kropnął zza pola karnego i do szatni schodziliśmy przegrywając 1:2.

Wynik nie był najgorszy - teoretycznie wystarczyło strzelić jednego gola... Co zresztą uczyniliśmy w 64. minucie. Hirsz posłał bardzo długą piłkę do Klatta, a były napastnik Legii znalazł się sam na sam z bramkarzem i zachował zimną krew. 2:2, teraz to my byliśmy w półfinale!

Chwilę później zrobiło się jeszcze piękniej. Zemla uderzył bezpośrednio z rzutu wolnego, futbolówka odbiła się od muru i zmyliła Skrzyńskiego! Prowadziliśmy 3:2 na Łazienkowskiej, awans był bliżej niż kiedykolwiek.

Niestety, w 75. minucie znów mieliśmy remis, po szarży Rybusa i bramce Paluchowskiego. Zadanie było jasne: przez kwadrans bronić się przed utratą kolejnego gola. Za wszelką cenę.

I być może udałoby nam się zrealizować te zamierzenia, gdyby nie dramat Marcina Hirsza. Nasz środkowy obrońca doznał kontuzji i ostatnie minuty musieliśmy grać w osłabieniu. Sędzia doliczył aż cztery...

Właśnie w czwartej minucie doliczonego czasu Giza uderzył bez namysłu z 25 metrów, a piłka jakimś cudem zatrzepotała w siatce. To wcale nie był mocny strzał, ot płaski, łatwy do obrony "szczur". A jednak wystarczył, by wprowadzić Legię do półfinału.

Nie wiedziałem co powiedzieć. Porażkę z Legią przyjąłbym z honorem, ale nie w takich okolicznościach. Byłem przybity i zawiedziony, od awansu dzieliły nas sekundy. Wielka szkoda, trzeba wziąć się w garść i skupić na lidze.

 

Remes Puchar Polski [Ćwierćfinał, 2/2]

7.04.2010, Stadion Wojska Polskiego, Warszawa

Legia [Eks] - Podbeskidzie [1 L] 4:3 (2:1)

 

31'- Chinyama (1:0)

42'- Mitsanski (1:1)

43'- Chinyama (2:1)

64'- Klatt (2:2)

71'- Zemla (2:3)

75'- Paluchowski (3:3)

90'- Giza (4:3)

 

MoM: Chinyama (8)

Widownia: 4164

Odnośnik do komentarza

Musi być, musi ;) Zwłaszcza po tej porażce w pucharze, inaczej sezon będzie stracony.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Do końca sezonu zostało tylko sześć kolejek ligowych. Chłopcy wyglądali na wycieńczonych i trochę znudzonych ciągnącymi się rozgrywkami. Musiałem wykrzesać z nich jeszcze trochę entuzjazmu, by wreszcie uwierzyli, że awans do Ekstraklasy jest realny. Tabela mówiła sama za siebie - zajmowaliśmy obecnie drugie miejsce, wyprzedzając Śląsk lepszym bilansem bramkowym i Jagiellonię trzema punktami. Wystarczyło "zaledwie" wygrać pozostałe sześć meczów...

 

O spotkaniu z Rakowem nie będę się zbytnio rozpisywał. Po prostu zmiażdżyliśmy klub z Częstochowy, aplikując rywalom aż pięć goli, tracąc przy tym jednego. Jako ciekawostkę dodam, że aż cztery nasze bramki padły po stałych fragmentach gry - Morales i Wieczorek strzelali z rzutów wolnych (przepięknie zresztą!), Klatt z karnego, a Ilków-Gołąb po dośrodkowani z rzutu rożnego. Jedynie drugi gol Klatta był odstępstwem od reguły. Goście sami ułatwili nam zadanie, gdyż w 28. minucie czerwoną kartkę otrzymał Kekus. Porażka sprawiła, że ekipa z Częstochowy oficjalnie pożegnała się z Pierwszą Ligą.

 

Pierwsza Liga [29/34]

10.04.2010, Stadion Miejski, Bielsko-Biała

Podbeskidzie [2] - Raków [17] 5:1 (2:0)

 

2'- Morales (1:0)

21'- Klatt - K (2:0)

52'- Wieczorek (3:0)

56'- Ilków-Gołąb (4:0)

59'- Klatt (5:0)

72'- Sobiech (5:1)

 

MoM: Ilków-Gołąb (9)

Widownia: 3260

 

Hutnik był absolutną rewelacją sezonu 2009/2010. Krakowianie szans na awans już nie mieli, ale szóste miejsce na tym etapie było ogromnym sukcesem zeszłorocznego beniaminka. Nic dziwnego, że do grodu Kraka jechaliśmy lekko zestresowani, to był bardzo niewygodny rywal.

Dlatego bardzo się ucieszyłem, gdy wyszliśmy na prowadzenie. Zemla dośrodkował z prawej strony, bramkarz gospodarzy obronił uderzenie Klatta, ale wobec dobitki Wieczorka był bezsilny.

Nie prezentowaliśmy niczego nadzwyczajnego, trzeba to przyznać, jednak skuteczności nikt nie mógł nam odmówić. Jeszcze przed przerwą zdobyliśmy drugiego gola po strzale Zemli z rzutu wolnego i szczęśliwym rykoszecie.

W drugiej połowie Hutnik coraz bardziej się rozkręcał, a my gubiliśmy się w obronie coraz częściej. Mieliśmy sporo szczęścia, że straciliśmy tylko jedną bramkę (Kucza popisał się świetnym uderzeniem zza pola karnego). Zwycięstwo wyszarpaliśmy w bólu i męczarniach, ale narzekać nie miałem zamiaru.

 

Pierwsza Liga [30/34]

14.04.2010, Stadion przy ul, Ptaszyckiego, Kraków

Hutnik [6] - Podbeskidzie [2] 1:2 (0:2)

 

17'- Wieczorek (0:1)

36'- Zemla (0:2)

47'- Kucza (1:2)

 

MoM: Zemla (8)

Widownia: 2293

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...