Skocz do zawartości

Czeski film


Flat Eric

Rekomendowane odpowiedzi

20.06.1976, Opawa

 

Legenda głosi, jakoby radzieckie telewizory marki Rubin, ulegały samozapłonom i w najmniej oczekiwanych momentach, wybuchały.

Nie wiem, ile w tym prawdy, ale tego czerwcowego wieczoru bliższa eksplozji była grupka mężczyzn, zgromadzonych przed wyżej wspomnianym odbiornikiem. Niektórzy nerwowo gryźli paznokcie, inni zasłaniali oczy dłońmi, reszta w milczeniu popijała piwo, nie spuszczając jednak wzroku z czarno-białego ekranu. Powodem nietypowego zachowania nie był stres związany z bliskością niebezpiecznego cudu techniki, a transmisja meczu rozgrywanego na słynnej, belgradzkiej Marakanie. Meczu historycznego, dodajmy. Oto w decydującą fazę wkraczał finał piłkarskich Mistrzostw Europy. Włoski sędzia właśnie zakończył dogrywkę, która nie przyniosła rozstrzygnięcia, a to oznaczało, że zwycięzcę wyłoni konkurs rzutów karnych.

Ten fakt nie ucieszył mężczyzn zebranych w skromnym pokoiku. Drużyna, której kibicowała musiała zachować więcej zimnej krwi, niż znani z opanowania Niemcy. Ba, przechytrzyć legendarnego Seppa Maiera!

Początkowo "jedenastki" wykonywane były wzorowo: Masny, Bonhof, Nehoda, Flohe, Ondrus - wszyscy posyłali piłkę tam, gdzie powinni. Dopiero w trzeciej kolejce spudłował Bongartz i nieoczekiwanie to Czechosłowacy znaleźli się bliżej upragnionego trofeum.

O wszystkim miał zadecydować strzał Antonina Panenki. Zawodnik klubu Bohemians Praga wziął długi rozbieg... Na tyle długi, by wujek Zdenek zdążył dobiec do ubikacji i zwrócić nadmiar knedlików, które w połączeniu ze sporą ilością piwa i ogromnym stresem, tworzyły ciężkostrawną mieszankę.

Wreszcie, Panenka zamarkował mocne uderzenie, myląc tym samym niemieckiego bramkarza, a następnie lekko, technicznie umieścił piłkę pod poprzeczką! Nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw - reprezentacja Czechosłowacji po raz pierwszy zdobyła Mistrzostwo Europy, a egzekutor decydującego karnego przeszedł do historii futbolu.

Gospodarz męskiego spotkania w Opawie nie miał wątpliwości - swojego nowo narodzonego syna nazwie Antonin.

 

lipiec 1976

 

Tak oto miałem odziedziczyć imię po jednym z najsłynniejszych czechosłowackich piłkarzy... Historia potoczyła się jednak nieco inaczej. Mój ojciec chrzestny - wujek Zdenek znany był ze swojego zamiłowania do złocistego trunku. Gdy ksiądz zadał pytanie o imię, wuj sądząc, że bierze udział w (kolejnym już) przesłuchaniu na posterunku milicji, wybełkotał zgodnie z prawdą: "Zdenek"!

Za sprawą drobnego nieporozumienia nazywam się więc Zdenek Sokol.

Odnośnik do komentarza

1984

 

Chociaż przyszedłem na świat w dniu najwspanialszym dla krajowej piłki, większym szacunkiem darzyłem hokej. To był nasz sport narodowy i jako dziecko zdecydowanie wolałem ganiać po lodowisku za krążkiem, niż biegać po błocie kopiąc szmaciankę.

Z tym większą niecierpliwością wyczekiwałem Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Sarajewie. Gdy tylko na ekranie wysłużonego Rubina pojawiał się charakterystyczny wilczek Vucko, siadałem obok starszych i przeżywałem występy swoich idoli.

Dzień po meczu spotykałem się z kolegami i na oblodzonych podwórkach próbowałem powtarzać najlepsze akcje Milana Chalupy, Miloslava Horavy, czy Igora Liby.

Wreszcie, udało mi się uprosić ojca, by zapisał mnie do młodzieżowej sekcji jednego z lokalnych klubów. Niestety, już na pierwszym treningu krążek trafił mnie w oko i zakończyłem sportową karierę, zanim ją tak naprawdę zacząłem - to nie były czasy szkieł kontaktowych, ani mega-gogli Edgara Davidsa.

Nagle szkolne przezwisko "Sokole Oko" przestało być nobilitujące, a stało się złośliwe.

 

Kiepski wzrok był przyczyną wielu (mniej lub bardziej) zabawnych nieporozumień. O niektórych wolałbym jak najszybciej zapomnieć, podobnie jak pozostali uczestnicy owych wpadek. Zresztą, tajemnic alkowy zdradzać nie wypada...

Śmiesznie bywało np. na stadionie ukochanej Opawy, kiedy kibicowałem nie tej drużynie, co trzeba. Tylko niebiesko-żółty szalik chronił mnie przed linczem ze strony bardziej krewkich (i obdarzonych lepszym wzrokiem) kibiców.

 

 

1996

 

Oczywiście zazdrościłem kolegom, kiedy zapisywali się do profesjonalnych klubów - niezależnie od tego, czy ostatecznie zrobili w nich karierę, czy nie. Postanowiłem związać się ze sportem w nieco inny sposób, mianowicie jako dziennikarz sportowy. W tym celu zakupiłem porządne okulary i rozpocząłem stosowne studia w Pradze.

Okazałem się całkiem pojętnym studentem, dzięki czemu już po pierwszym roku udało mi się załapać na arcyciekawe praktyki w czeskiej telewizji, która właśnie przygotowywała transmisje z Euro 1996.

Ach, cóż to był za turniej, cóż to była za ekipa! Kouba, Bejbl, Poborsky, Berger, Nedved, Smicer, Kuka... I znów finał przeciwko reprezentacji Niemiec, niestety, tym razem przegrany.

Mimo, że mistrzostwa skończyły się bez happy-endu, czerwiec '96 wspominam z ogromnym sentymentem. W studio gościli wówczas liczni znakomici trenerzy, wśród nich Karel Bruckner, zwany Wielkim Strategiem. Ówczesny szkoleniowiec Sigmy Ołomuniec potrafił wspaniale wyjaśniać zawiłości boiskowych strategii i to bez użycia plazmy czy mazaka! Zrobił na mnie tak duże wrażenie, że powziąłem postanowienie: kiedy tylko skończę studia, rozpoczynam kurs trenerski!

Jak obiecałem - tak zrobiłem. Bez większych kłopotów zdobyłem wymagane papiery, po czym kilka lat spędziłem w... Bohemiansie Praga, którego prezesem był Antonin Panenka. Tak, ten Antonin Panenka. Jako asystent pierwszego trenera popularnych "kangurów" spokojnie zdobywałem doświadczenie, licząc, że w przyszłości sam przejmę stery stołecznego klubu. I zapewne tak by się stało, gdyby nie mój ulubiony wujek...

 

2007, Opawa

 

Wujek Zdenek w gospodzie Pod Złotym Kielichem natknął się na Miroslava Uvirę - prezesa najpopularniejszego klubu piłkarskiego w mieście. Uvira żalił się, że musi szukać nowego trenera Opawy, a interesujących kandydatów na rynku brak. Wuj nie namyślając się długo, zarekomendował swojego chrześniaka, jako młodego, zdolnego managera, od lat uczącego się fachu w stolicy pod okiem największych futbolowych sław. Słowa podchmielonego mężczyzny dały prezesowi do myślenia. Znany ze swego skąpstwa Uvira domyślał się, że trenerski żółtodziób nie zażąda zbyt wysokich zarobków... Postanowił więc zaryzykować.

 

Następnego dnia otrzymałem telefon z propozycją nie do odrzucenia. Dwuletni kontrakt w ukochanym klubie! I chociaż żal było rozstawać się z Pragą, nie namyślałem się długo. Spakowałem walizki i ruszyłem pod polską granicę.

Odnośnik do komentarza

Przenosiny z czeskiej metropolii do niespełna 60-tysięcznego miasta w kraju morawsko-śląskim okazały się dość bolesne. Od ponad dziesięciu lat związany byłem z Pragą, w Opawie pojawiając się jedynie przy okazji świąt i rodzinnych uroczystości. Nic mnie tu nie trzymało - poza rodzicami i garstką dalszych krewnych, nikogo właściwie nie znałem. Z kumplami ze szkolnych czasów straciłem kontakt, nie wiedziałem nawet czym się zajmują i czy w ogóle żyją. Czułem, że ponowna aklimatyzacja zajmie mi sporo czasu...

Zaraz po przyjeździe wybrałem się na Mestsky Stadion, by pierwszy raz spojrzeć na ten obiekt jako na miejsce mojej pracy, oraz spotkać się z prezesem. Był to otyły, łysiejący facet po pięćdziesiątce - rozmiary jego brzucha wskazywały, że akurat na jedzenie pieniędzy nie żałował.

- Musimy postawić sprawę jasno. - powiedział - Naszym priorytetem jest awans do pierwszej ligi już w pierwszym sezonie. Oczekują tego kibice, zarząd, piłkarze... Tym bardziej, że klub właśnie obchodzi stulecie istnienia. Liczę, że będziecie gryźć ziemię, byle tylko awansować! W przeciwnym razie będziemy zmuszeni się pożegnać.

Trochę obawiałem się tego momentu, ale zrobiłem głęboki wdech i wreszcie wydusiłem z siebie:

- Przepraszam, a ile wynosi budżet transferowy na ten sezon?

- Aj waj, to druga liga, my tu nie śpimy na pieniądzach! Ale dobrze... wygospodarowałem na tę okazję pewną sumkę, konkretnie 65 tysięcy euro. Proszę docenić moją hojność - zrezygnowałem z kilku obiadów, dlatego chcę, żeby transfery były dobrze przemyślane, nie tolerujemy wyrzucania pieniędzy w błoto. Jeżeli zostanie jakaś reszta, niech wróci do klubowej kasy, dobrze? - zakończył prezes, a w jego głosie dała się słyszeć nadzieja, jakby liczył, że mimo wszystko nie skorzystam z zaproponowanej sumy.

- Oczywiście, na pewno do naszego zespołu nie trafi żaden słaby piłkarz - zapewniłem, chociaż brak skautów mógł znacząco utrudnić skuteczną penetrację rynku.

 

Sztab szkoleniowy nie prezentował się zbyt okazale. Moim asystentem był Pavel Hadamczik (CZE, 43), zadeklarowany fan... Banika Ostrawa, naszego największego rywala! Zapewnił jednak, że nie jest podwójnym agentem. Musiałem uwierzyć na słowo.

Do dyspozycji miałem dwóch trenerów - znanego z zamiłowania do gry defensywnej Kamila Papugę (CZE, 38) oraz Vilema Axmanna (CZE, 38), ulubieńca kibiców, byłego bramkarza Opawy. Ten drugi specjalizował się w pracy z młodzieżą.

Grupie fizjoterapeutów przewodził Hynek Satke (CZE, 40). Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że Hynek w przeszłości sam wiele razy korzystał z pomocy medycznej, świadczyć o tym mogła chociażby blizna na lewym policzku. Jak się później okazało, w młodości trenował boks, ale po licznych wizytach u lekarzy sportowych zapałał miłością do medycyny i został fizjoterapeutą. Asystowali mu Ladislav Ondrus (CZE, 43), Jaroslav Kotrla (CZE, 39) i Verner Borunsky (CZE, 46).

 

Spotkanie z nowymi podopiecznymi przebiegło bez większych zakłóceń, jednak dwóch zawodników już zdążyło mi podpaść. Pierwszym był Radomir Visek, w którym poznałem kolegę z podwórka. Nie spodobało mi się, że podkopywał mój autorytet, opowiadając reszcie drużyny anegdoty z czasów szkolnych. Na prywatną czarną listę powędrował też Martin Uvira, który uważał, że skoro jest synem prezesa, ma zagwarantowane miejsce w pierwszym składzie. Zamierzałem szybko dać mu do zrozumienia, jak bardzo się myli...

 

Bramkarze:

 

Michal Janech (CZE, 21) - wychowanek klubu. Na razie melodia przyszłości, może kiedyś stanie się solidnym golkiperem.

Robert Kovalik (SVK, 22) - jedyny cudzoziemiec w składzie. Nieco lepszy od Janecha, ale tez bez rewelacji.

Otakar Novak (CZE, 29) - najstarszy i póki co najpewniejszy z całej trójki. Doświadczenie robi swoje.

 

Wzmocnienie bramki mile widziane, choć nie konieczne. Novak to solidny zawodnik, jeśli jednak znajdę kogoś ciekawszego po promocyjnej cenie - chętnie zakupię.

 

Obrońcy lewi:

 

Radek Mezlik (CZE, 25) - wypożyczony z Brna. Nie jest może ideałem, ale na drugą ligę powinien wystarczyć.

Radomir Visek (CZE, 30) - podpadł mi na pierwszym spotkaniu, jednak umiejętności odmówić mu nie można. Gdyby poprawił grę głową, byłby naprawdę interesującym obrońcą.

 

Pozycja obsadzona całkiem mocno - zarówno Mezlik, jak i Visek mają szansę na grę w wyjściowej 11-stce.

 

Obrońcy prawi:

 

Brak prawych obrońców oznacza jedno: zakupy!

 

Obrońcy środkowi:

 

Jan Pejsa (CZE, 37) - doświadczenie to nie wszystko. Wprawdzie Jan jadł chleb z niejednego pieca i rozegrał w swoim życiu wiele dobrych meczów, ale jego czas dobiega końca. Na wylocie.

Jan Persin (CZE, 21) - dużo młodszy imiennik Pejsy. Niestety, wiek to obecnie główny atut Persina. Poza tym nieźle kryje i jest waleczny... Czy to wystarczy?

Dusan Puda (CZE, 27) - chłopak z Opawy, jeden z ulubieńców publiczności. Wyróżnia się również umiejętnościami czysto piłkarskimi. Jedynym mankamentem jest jego "szybkość", ale przy 198 cm wzrostu nie można wymagać cudów...

Martin Uvira (CZE, 19) - wspomniany już syn prezesa. Ten dzieciak nie jest pozbawiony talentu, przyznaję. Jeśli będzie ciężko pracował, może zostać solidnym rzemieślnikiem.

 

Podoba mi się Puda; Persin i Uvira nadają się wyłącznie na rezerwowych. Przydałby się jeszcze jeden dobry stoper "na już".

Odnośnik do komentarza

Pomocnicy lewi:

 

Rostislav Kisa (CZE, 28) - wychowanek Banika jest jednym z najlepszych piłkarzy w kadrze. Niezły technicznie, w miarę szybki i błyskotliwy. W razie potrzeby może przejść też na prawą flankę.

Vaclav Zapletal (CZE, 21) - wypożyczony ze Zlinu. Ma za sobą występy w młodzieżowej reprezentacji Czech, więc posiada duży, jak na drugoligowe warunki potencjał. Dobrze wyszkolony technicznie drybler może rządzić na lewym skrzydle.

 

To chyba najmocniej obsadzona pozycja w drużynie. Wzmocnienia są na razie niepotrzebne.

 

Pomocnicy prawi:

 

Jaroslav Kolinek (CZE, 34) - ikona Opawy. W barwach klubu rozegrał równo 200 spotkań ligowych! Niestety, wiek robi swoje - to prawdopodobnie ostatni sezon Jaroslava.

Zdenek Partys (CZE, 24) - mój imiennik to ciekawy chłopak. Ma szansę zostać kluczowym zawodnikiem Opawy.

 

Na prawym skrzydle też nie jest źle. Gdyby tylko Kolinek był młodszy... Dlatego dobrze by było znaleźć mu godnego następcę.

 

Pomocnicy środkowi:

 

Milan Barteska (CZE, 34) - kolejny weteran. Zaliczył blisko 300 meczów w pierwszej lidze i prawie 100 w drugiej! Nadal potrafi dokładnie podać, jest też mocny mentalnie, ale fizycznie nie daje rady. Chyba będzie trzeba się go pozbyć.

Miroslav Koristka (CZE, 20) - kompletne nieporozumienie. Ten facet nie ma nic do zaoferowania, wkrótce się pożegnamy.

Michal Schreier (CZE, 25) - niezły. Biorąc pod uwagę obecny stan kadry, ma spore szanse na grę w pierwszym składzie.

David Sedlak (CZE, 24) - gdyby kompletny brak techniki nadrabiał przygotowaniem fizycznym, czy zaangażowaniem, to może dostałby miejsce na ławce rezerwowych...

Tomas Sluka (CZE, 29) - dobry duch drużyny. Taki czeski Gattuso, waleczny, agresywny, zawzięty. Mimo wszystko, nie przekonał mnie do siebie.

Robin Wirth (CZE, 21) - młody, ponoć obiecujący. Sam nie wiem...

 

Ilość środkowych pomocników niestety nie idzie tutaj w parze z jakością. Nie licząc Schreiera i podstarzałego Barteski, mamy do czynienia ze zwykłym, piłkarskim szrotem. Chciałbym sprowadzić dwóch nowych łączników.

 

Napastnicy:

 

Milan Halaska (CZE, 19) - młodzian słynący ze znakomicie bitych rzutów wolnych. Już na pierwszym treningu zaimponował mi wyjątkowo dojrzałym podejściem przy wykonywaniu stałych fragmentów gry. Szybki, z niezłym przyspieszeniem. W ogólnym rozrachunku - średniak, ale jeszcze możemy mieć z niego pociechę.

Tomas Janoviak (CZE, 25) - jego głównym atutem jest szybkość. Poza tym nie zachwyca, w całej swojej karierze zdobył tylko 10 goli.

Jan Schaffartzik (CZE, 19) - zdecydowanie słabszy rówieśnik Halaski. Z tej mąki chleba nie będzie.

Jan Zurek (CZE, 24) - ot, kolejny przeciętniak. Nie odstaje zbytnio od reszty kolegów.

 

Atak nie prezentuje się imponująco. Czterech zawodników o mocno dyskusyjnych umiejętnościach. Halaska rokuje na przyszłość, Janoviak i Zurek nigdy nie wybiją się ponad przeciętność. Schaffartzik zaś minął się z powołaniem. Marzy mi się zakup dwóch naprawdę dobrych napadziorów.

Odnośnik do komentarza

Przegląd wojsk dobitnie pokazał, że klub potrzebuje wzmocnień w niemal każdej formacji. Dlatego natychmiast rzuciłem się w wir transferowej karuzeli i jeszcze przed rozpoczęciem sezonu pozyskałem sześciu nowych zawodników. Do Opawy zawitali:

 

Patrik Krap (CZE, 26) - prawy obrońca, były młodzieżowy reprezentant Czech. Przybył do nas na zasadzie wolnego transferu. Jego ostatnim klubem był półzawodowy, austriacki Perg, ale większość kariery spędził w pierwszoligowym Brnie. Pracowity, waleczny, silny, dobry w odbiorze, świetnie grający głową - zalety można mnożyć. Naprawdę dobry piłkarz.

Sebastjan Berko (SLO, 23) - będzie rywalizował z Krapem o miejsce na prawej obronie. Słoweniec w większości elementów ustępował starszemu koledze, jednak mógł się podobać. Poza tym, nic za niego nie zapłaciliśmy - wciągnęliśmy go za darmo z pierwszoligowej słoweńskiej Dravy. Zaliczył również epizod w Serie B, konkretnie w Triestinie.

Tomas Silhavy (CZE, 26) - środkowy obrońca, swego czasu grał z Krapem w czeskiej młodzieżówce. Jego kariera również nie potoczyła się zbyt ciekawie - wprawdzie zagrał kilka meczów w Slavii Praga, jednak było to dawno temu. Podobnie jak pozostałych obrońców, ściągnąłem go z wolnego transferu. Ostatnio kopał piłkę w amatorskim zespole Vlasim. Rosły defensor imponuje grą w powietrzu, zdecydowaniem w odbiorze oraz umiejętnością współpracy z partnerami. Gorzej wygląda niestety kwestia szybkości...

Nejc Omladic (SLO, 23) - klasyczny środkowy pomocnik. Szczupły Słoweniec prezentował się o niebo lepiej od zawodników środka pola, których miałem do dyspozycji. I znów nie musiałem sięgać do portfela, by pozyskać go z amatorskiego austriackiego Fehring.

Dejan Plastovski (SLO, 26) - trzeci i ostatni przedstawiciel słoweńskiego zaciągu. Operował na tej samej pozycji, co Omladic i dysponował podobnymi umiejętnościami. Triglav zażądał za niego zaledwie 8 tysięcy euro, więc nie mogłem przepuścić takiej okazji. Warto odnotować, że w przeszłości zaliczył aż 17 występów w reprezentacji Słowenii do lat 21.

Zoltan Jovanczai (HUN, 22) - wreszcie najbardziej kosztowny z moich zakupów. Węgierski napastnik kosztował aż 22 tysiące, ale sądzę, że szybko się spłaci. Były piłkarz słynnego Ferencvarosu miał zadatki na gwiazdę, musiał jednak popracować nad szybkością i przyspieszeniem.

 

Poza tym, udało mi się pozbyć dwóch graczy, którzy tylko obciążali budżet. Miroslava Koristkę oddałem do Unicova, a Milan Barteska powędrował do Bohemiansa Prague.

 

Tak wzmocnieni przystąpiliśmy do rozegrania serii meczów sparingowych. Brak zgrania był widoczny i zaowocował bardzo słabymi wynikami - trzema porażkami i jednym remisem. Pocieszałem się znaną zasadą "dobre sparingi - kiepski sezon" i z nadzieją patrzyłem w przyszłość.

 

Mecze towarzyskie :

 

3.07.2007, Mestsky Stadion, Opawa

Opawa - Slovan Bratysława 1:2 (0:1)

 

19'- Sylvestr (0:1)

69'- Uvira (1:1)

87'- Meszaros (1:2)

 

MoM: Sylvestr (8)

Widownia: 945

 

7.07.2007, Mestsky Stadion, Opawa

Opawa - Bańska Bystrzyca 3:4 (2:1)

 

4'- Strnad (0:1)

9'- Halaska (1:1)

13'- Halaska (2:1)

56'- Gajdos (2:2)

58'- Zurek (3:2)

78'- Pancik (3:3)

88'- Filo (3:4)

 

MoM: Halaska (8)

Widownia: 956

 

13.07.2007, Mestsky Stadion, Opawa

Opawa - Brno 0:2 (0:1)

 

9'- Pavlik

60'- Dvornik

 

MoM: Dvornik (8)

Widownia: 947

 

19.07.2007, Mestsky Stadion, Opawa

Opawa - Bełasica 2:2 (0:1)

 

23'- Vasilev (0:1)

48'- Kolinek (1:1)

62'- Boyanov (1:2)

89'- Plastovski (2:2)

 

MoM: Plastovski (8)

Widownia: 936

 

W tak zwanym "międzyczasie" rozlosowano pary 1. rundy Pucharu Czech. Los skojarzył nas z amatorskim Frenstatem, więc wszyscy liczyli na pewne, wysokie zwycięstwo, które podbuduje nasze morale przed zbliżającym się wielkimi krokami sezonem ligowym.

Odnośnik do komentarza

Mój debiut w roli pierwszego szkoleniowca Opawy przypadł na 29.07.2007. Areną starcia w Pucharze Czech był kameralny stadionik Frenstatu pod Radhostem.

Obyło się bez niespodzianek - już w pierwszej połowie rozłożyliśmy na łopatki dużo niżej notowanego przeciwnika. Do przerwy wbiliśmy gospodarzom cztery gole, nie tracąc żadnego. Wspaniały debiut zanotował Zoltan Jovanczai - węgierski snajper otworzył wynik w 10. minucie, kiedy to piłka szczęśliwie weszła w jego posiadanie. Chwilę później podwyższył głową na 2:0, wykorzystując precyzyjne dośrodkowanie Partysa. Kolejne trafienia były dziełem Rostislava Kisy z rzutu karnego i Halaski z wolnego.

Po zmianie stron moi podopieczni wyraźnie opadli z sił i pozwalali amatorom na dużo więcej. Mimo to, zdołali ukąsić po raz piąty - a konkretnie uczynił to Zurek, po świetnym dośrodkowaniu Krapa.

Niestety, nie udało nam się zachować czystego konta. W końcówce meczu zagapił się Silhavy, z czego skwapliwie skorzystał piekarz Jan Kroulik, nie dając żadnych szans Novakowi.

Tak, czy inaczej - wynik 5:1 robił wrażenie i napawał nas nadzieją przed pierwszą kolejką ligowych zmagań.

 

Pochar CMFS [1. runda]

29.07.2007, Stadion Frenstat pod Radhostem

Frenstat [Ama] - Opawa [2 L] 1:5 (0:4)

 

10'- Jovanczai (0:1)

17'- Jovanczai (0:2)

27'- Kisa - K (0:3)

38'- Halaska (0:4)

77'- Zurek (0:5)

90'- Kroulik (1:5)

 

MoM: Jovanczai (9)

Widownia: 665

 

Największe transfery - lipiec 2007:

 

TOP 10 - ŚWIAT:

 

1. Luka Modric (Dinamo Zagrzeb -> Newcastle) 12,75 M

2. Fernando Meira (Stuttgart -> Fiorentina) 10 M

3. Vagner Love (CSKA Moskwa -> Aston Villa) 10 M

4. Manuel Pasqual (Fiorentina -> Lyon) 8,5 M

5. Mehmet Topuz (Kayserispor -> Middlesbrough) 8,25 M

6. Carlos Salcido (PSV -> Napoli) 6,75 M

7. Sergey Ignashevich (CSKA Moskwa -> Birmingham) 6,5 M

8. Vladimir Bystrov (Spartak Moskwa -> Livorno) 6,25 M

9. Edison Mendez (PSV -> HSV) 6,25 M

10. Timmy Simons (PSV -> Parma) 6 M

 

TOP 10 - CZECHY:

 

1. Stefano Napoleoni (Widzew -> Banik Ostrawa) 500 tys.

2. Radosław Janukiewicz (Śląsk Wrocław -> Viktoria Pilzno) 375 tys.

3. Krzysztof Ulatowski (Śląsk Wrocław -> Czeskie Budziejowice) 275 tys.

4. Aleksander Rajcevic (Koper -> Slavia Praga) 220 tys.

5. Darko Kremenovic (Livar -> Viktoria Zizkov) 150 tys.

6. Paweł Strąk (Bełchatów -> Jablonec) 130 tys.

7. Yordan Miliev (Loko Płowdiw -> Slavia Praga) 120 tys.

8. Piotr Kulpaka (Polonia Warszawa -> Dukla Praga) 95 tys.

9. Witold Cichy (Odra Wodzisław -> Bohemians Prague) 90 tys.

10. Mitja Barboric (Krka -> Slavia Praga) 55 tys.

Odnośnik do komentarza

Druga liga wystartowała. Bukmacherzy określili szanse na awans - najwyżej stały akcje drużyny Ołomuniec - Holice (7-4). Dalej w rankingu znajdowały się: Slovacko (2-1), Jihlava (2-1), Przybram (2-1), Opawa (5-2) oraz Sokolov (10-1).

 

W pierwszej kolejce podejmowaliśmy Bohemiansa Prague, czyli klub, który powstał kilka lat temu na skutek rozłamu. "Prawdziwy" Bohemians (w którym jeszcze niedawno pracowałem), wciąż występuje w ekstraklasie i jest oficjalnym kontynuatorem tradycji "kangurów". Natomiast zespół drugoligowy odcina się od swojego starszego imiennika - z jakiego powodu? Sam dobrze nie wiem.

Biało-zieloni nie należeli do faworytów rozgrywek - przeciwnie, wymieniani byli raczej wśród kandydatów do spadku. Kibice zebrani na stadionie liczyli na zwycięstwo, jednak nie zapełnili trybun nawet w 50%... Mimo to, czułem ogromną presję - w końcu miałem poprowadzić klub z rodzinnego miasta, któremu kibicowałem od najmłodszych lat.

Sentymentalny powrót mógł zacząć się wyśmienicie, bo już w pierwszym kwadransie dwie znakomite okazje miał Milan Halaska. Niestety, w obu przypadkach fatalnie spudłował.

Sytuacje niewykorzystane przez nastolatka zemściły się w 16. minucie - Kulig dośrodkował, a Sisler uprzedził obrońców i głową skierował piłkę do siatki. To nie tak miał być, przyjaciele...

Na szczęście jeszcze przed przerwą zdołaliśmy wyrównać. Partys został sfaulowany w polu karnym, a "jedenastkę" na gola zamienił Radek Mezlik.

Zdawało się, że wszystko wraca na prawidłowe tory. Nie do końca - nadal nie potrafiliśmy złapać rytmu gry, dzięki czemu w drugiej połowie ekipa ze stolicy ponownie wyszła na prowadzenie. Kulig łatwo przedryblował Silhavego i zacentrował w pole karne, Duda wycofał piłkę, a Barteska kropnął nie namyślając się długo... Futbolówka otarła się jeszcze o któregoś z naszych obrońców, po czym wylądowała za plecami Novaka. Upokorzył nas 34-letni weteran, którego oddałem do Bohemiansa za friko.

Nie wyglądało to za wesoło, ale ostatnie słowo należało do moich podopiecznych. Rezerwowy Zapletal oddał rozpaczliwy strzał z ostrego kąta, a bramkarz gości, nie wiedzieć czemu, spóźnił się z interwencją! Ten kuriozalny, szczęśliwy gol zadecydował o ostatecznym rezultacie.

2:2 - mierzyliśmy w coś więcej niż wymęczony remis, ale jakoś zacząć trzeba.

 

Druha Liga [1/30]

4.08.2007, Mestsky Stadion, Opawa

Opawa [-] - Bohemians Prague [-] 2:2 (1:1)

 

16'- Sisler (0:1)

37'- Mezlik - K (1:1)

72'- Barteska (1:2)

81'- Zapletal (2:2)

 

MoM: Mezlik (8)

Widownia: 2920

 

Tydzień później czekał nas wyjazd do niewielkiego miasteczka Fulnek, położonego niedaleko Opawy. Starcie z tamtejszą ekipą niektórzy nazywali małymi derbami kraju morawsko-śląskiego.

Marzyłem o tym, bo odkuć się za, bądź co bądź, nieudany występ przeciwko Bohemiansowi i udowodnić swoje trenerskie umiejętności. Początek wskazywał raczej, że jeszcze się pogrążę, albowiem pierwszy cios zadali gospodarze; konkretnie Karnay.

Szczęście rywali trwało zaledwie dwie minuty - tyle czasu potrzebował Plastovski, by doprowadzić do wyrównania. Słoweniec zdecydował się na optymistyczne uderzenie zza pola karnego i podjął bardzo dobrą decyzję. Piłka odbiła się od defensora Fulneku, jednocześnie myląc stojącego między słupkami Gruszkę.

To nie był jednak koniec popisów Dejana. Wkrótce nasz środkowy pomocnik przeprowadził piękną, dwójkową akcję z Halaską, zakończoną drugim golem.

Gospodarze nie potrafili się pozbierać po tych dwóch uderzeniach i w zasadzie do końca spotkania niczym szczególnym się nie popisali. W końcówce odsłonili tyły, dzięki czemu Krap mógł zainicjować kontrę, wykończoną wzorowo przez rezerwowego, Jana Zurka. Trafienie 24-letniego napastnika ostatecznie pogrążyło naszych przeciwników i zapewniło nam bezpieczny komplet punktów.

 

Druha Liga [2/30]

11.08.2007, Stadion Fulnek, Fulnek

Fulnek [11] - Opawa [8] 1:3 (1:2)

 

13'- Karnay (1:0)

15'- Plastovski (1:1)

27'- Plastovski (1:2)

80'- Zurek (1:3)

 

MoM: Plastovski (9)

Widownia: 684

Odnośnik do komentarza

Dzięki :)

- - - - - - - -

Układ spotkań sprawił, że sezon mogliśmy rozpocząć z wysokiego "c". W pierwszych kolejkach przydzielano nam łatwych rywali, takich jak Sparta Krc. "Spartanie" przegrywali na razie wszystkie swoje mecze, a naszym zadaniem było przedłużenie ich niechlubnej passy.

Zabraliśmy się za to ochoczo: już w 8. minucie premierowe ligowe trafienie zanotował Jovanczai. Węgier efektownie złożył się do strzału głową po dośrodkowaniu Kisy.

Później długo nie potrafiliśmy sforsować zasieków obronnych gości, którzy cofnęli się, przerażeni wizją pogromu. Dopiero na kwadrans przed końcem wbiliśmy drugiego gola, a konkretnie uczynił to Rostislav Kisa. Lewoskrzydłowy wykorzystał rzut karny, podyktowany za faul na węgierskim napastniku.

Jeśli piłkarze Krc (Krcu ?) mieli jeszcze jakiekolwiek nadzieje na uzyskanie korzystnego rezultatu, to rozwiał je ostatecznie Kisa. Gwiazdor meczu popisał się piękną główką, a dośrodkowywał Vaclav Zapletal.

Co prawda w ostatniej minucie doliczonego czasu gry, goście zdołali ocalić swój honor (bramka Necasa), jednak nasza przewaga nie podlegała dyskusji.

 

Druha Liga [3/30]

18.08.2007, Mestsky Stadion, Opawa

Opawa [5] - Sparta Krc [15] 3:1 (1:0)

 

8'- Jovanczai (1:0)

75'- Kisa - K (2:0)

85'- Kisa (3:0)

90'- Necas (3:1)

 

MoM: Kisa (9)

Widownia: 2584

 

Dopiero w czwartej kolejce trafiliśmy na rywala nieco większego kalibru. Przybram kiepsko rozpoczął tegoroczne rozgrywki, ale posiadał spory potencjał, zwłaszcza na własnym boisku.

I rzeczywiście, gospodarze od początku atakowali z animuszem, chcąc najwyraźniej zmazać plamę na honorze, jaką były dotychczasowe wyniki. Szturm przyniósł efekt w postaci szybkiego gola - po zaledwie pięciu minutach na listę strzelców wpisał się Łukasz Kalinowski. Polak wykorzystał dośrodkowanie Penca z rzutu rożnego.

Moi podopieczni prezentowali się najwyżej przeciętnie, bez wątpienia był to ich najgorszy występ za mojej kadencji. Mimo to, zdołali urwać Przybramowi punkt. W 32. minucie Jovanczai udowodnił, że gra głową należy do jego najmocniejszych stron i właśnie tą częścią ciała wpakował piłkę do siatki przeciwnika. Asystę na swoim koncie mógł zapisać Zapletal.

Druga połowa była przeraźliwie nudna i niczego już nie zmieniła. Szkoda, że nie udało nam się wygrać, ponieważ wskoczylibyśmy na fotel lidera. Z drugiej strony, remis przy tak kiepskiej postawie należy uznać za sukces, zwłaszcza pod nieobecność dwóch podstawowych zawodników. Krapa wyeliminowało zatrucie pokarmowe, a Partysa stłuczone udo.

 

Druha Liga [4/30]

26.08.2007, Stadion Na Litavce, Przybram

Przybram [10] - Opawa [5] 1:1 (1:1)

 

5'- Kalinowski (1:0)

32'- Jovanczai (1:1)

 

MoM: Kalinowski (8)

Widownia: 4070

Odnośnik do komentarza

W sierpniu pozyskałem jeszcze dwóch nowych zawodników. Są to:

 

Tadej Steharnik (SLO, 27) - kolejny Słoweniec w klubie. Uznałem, że warto wzmocnić konkurencję na środku obrony, a Tadej to naprawdę interesujący gracz. Przybył do Opawy na zasadzie wolnego transferu, ostatnio grał w Interblocku. Spędził również 1,5 sezonu w greckiej ekstraklasie.

Jan Holenda (CZE, 22) - były młodzieżowy reprezentant Czech. Wypożyczyłem go ze Sparty Praga, ponieważ ma zadatki na klasowego napastnika. Całą pensję pokrywa klub ze stolicy, więc nic nie tracę.

 

Największe transfery - sierpień 2007:

 

TOP 10 - ŚWIAT:

 

1. Sebastien Frey (Fiorentina -> Arsenal) 30 M

2. Gareth Barry (Aston Villa -> Arsenal) 20 5 M

3. Torsten Frings (Werder -> Milan) 16,5 M

4. Rodrigo Palacio (Boca -> Fenerbahce) 13,5 M

5. Alberto Zapater (Zaragoza -> Bayern) 10 M

6. Kleber (Santos -> Fiorentina) 9,25 M

7. David Jarolim (HSV -> AZ) 8,5 M

8. David Ferreira (Atletico Paranaense -> Feyenoord) 7,75 M

9. Dmitry Sychev (Lokomotiv Moskwa -> Lille) 7,25 M

10. Diego Lugano (Fenerbahce -> West Ham) 7,25 M

 

TOP 10 - CZECHY:

 

1. Carl Medjani (Lorient -> Sparta Praga) 2,5 M

2. Josef Kaufman (Teplice -> Sparta Praga) 1,2 M

3. Jan Prochazka (Most -> Banik Ostrawa) 200 tys.

4. Lubos Kamenar (Artmedia -> Sparta Praga) 160 tys.

5. Patryk Małecki (Wisła -> Sparta Praga) 130 tys.

6. Darijo Biscan (Celje -> Slavia Praga) 130 tys.

7. Emanuel Galun (Koper -> Sparta Praga) 120 tys.

8. Theo Dams (NEC -> Sparta Praga) 95 tys.

9. Daniel Koczon (Motor Lublin -> Sparta Krc) 35 tys.

10. Wouter Corstjens (Westerlo -> Mlada Boleslav) 28 tys.

Odnośnik do komentarza

Są takie mecze, które przechodzą do historii. Nasza potyczka ze Slovacko z pewnością będzie długo pamiętana przez kibiców obu drużyn... Ale po kolei.

Tego dnia moi obrońcy zademonstrowali jak NIE należy grać. Popełniali szkolne błędy, wyglądali jak dzieci we mgle. Czyste konto udało im się zachować zaledwie do 13. minuty. Wtedy to Silhavy wybił piłkę wprost pod nogi Dudka, a ten wystawił futbolówkę Petaszowi. Były zawodnik ŁKS Łomża, niestety dla nas, nie spudłował.

Na szczęście w ataku prezentowaliśmy się nieco lepiej, więc szybko wyrównaliśmy stan spotkania. Częściowo zrehabilitował się Silhavy, który głową przedłużył dośrodkowanie Schreiera, tym samym asystując przy bramce niezawodnego Zoltana Jovanczai.

W 38. minucie nie popisał się drugi środkowy obrońca Opawy - Puda. Nasz kapitan nie przypilnował Kaspraka, dzięki czemu napastnik gości mógł wykorzystać kilkudziesięciometrowe dośrodkowanie Jambora.

Odpowiedzieliśmy szybko - gola na 2:2 zdobył Jovanczai, tym razem z rzutu wolnego. Piłka odbiła się jeszcze od muru i zmyliła Ondruska.

Zdawało się, że dowieziemy remis przynajmniej do przerwy, lecz nasza radość trwała raptem dwie minuty. Tyle czasu wystarczyło, by Petasz zerwał się lewą flanką i zacentrował w pole karne, a Eismann ze spokojem pokonał Novaka.

W szatni nie szczędziłem chłopakom gorzkich słów, jeszcze nigdy nie widzieli mnie tak poirytowanego. Patrząc na początek drugiej połowy, obawiałem się, że ostra reprymenda przyniosła skutek odwrotny do zamierzonego. Stosunkowo szybko straciliśmy czwartą bramkę - jej autorem był Kasprak, który znów znalazł się w obrębie "szesnastki" kompletnie niekryty...

Powoli godziłem się z pierwszą porażką, licząc, że nie dojdzie do totalnego blamażu. Wprawdzie w 69. minucie serca kibiców przepięknym, soczystym strzałem w okienko uradował rezerwowy Holenda, jednak wciąż nie wierzyłem, że będziemy w stanie odrobić straty.

Myliłem się. W ostatnich sekundach doliczonego czasu gry Jovanczai uderzył po ziemi zza pola karnego i... pokonał bramkarza gości! Strzał Węgra był tak precyzyjny, że piłka wylądowała tuż przy słupku!

Uff, 4:4. Wynik robił wrażenie. Niestety, gra defensywna Opawy pozostawiła MNÓSTWO do życzenia i tej formacji musiałem poświęcić zdecydowanie więcej uwagi.

Druha Liga [5/30]

1.09.2007, Mestsky Stadion, Opawa

Opawa [3] - Slovacko [6] 4:4 (2:3)

 

13'- Petasz (0:1)

20'- Jovanczai (1:1)

38'- Kasprak (1:2)

42'- Jovanczai (2:2)

44'- Eismann (2:3)

59'- Kasprak (2:4)

69'- Holenda (3:4)

90'- Jovanczai (4:4)

 

MoM: Jovanczai (9)

Widownia: 3579

Odnośnik do komentarza

Czołowe czeskie kluby z niezłym skutkiem walczyły w europejskich pucharach. Slavia Praga w drugiej rundzie eliminacyjnej Ligi Mistrzów skromnie pokonała łotewski Ventspils, lecz w decydującym dwumeczu nie sprostała słynnej Sevilli. Na tym etapie odpadła również Sparta, która przegrała z rzymskim Lazio. Obie stołeczne drużyny zachowały szansę na występ w fazie grupowej Pucharu UEFA: Slavię czekało jeszcze starcie z portugalskim Pacos Ferreira, a Sparta miała zmierzyć się z greckim Panioniosem.

Na placu boju pozostały też dwie inne czeskie ekipy - Jablonec po zwycięstwie nad Rabotniczki Skopje trafił na Dnipro Dniepropietrowsk, zaś Mlada Boleslav rozpoczynała europejską kampanię od trudnej potyczki z Austrią Wiedeń.

 

Dla nas europejskie puchary pozostawały odległym marzeniem. Póki co, musieliśmy mozolnie budować swoją legendę, zwyciężając w Pucharze Czech.

W drugiej rundzie, podobnie jak w pierwszej, trafiliśmy na amatorów. Jednak Slovan Varnsdorf sprawiał wrażenie mocniejszego niż Frenstat. W szeregach tego klubu grał między innymi leciwy Josef Obajdin - napastnik posiadający całkiem bogate CV.

Nie bacząc na to, wystawiłem rezerwowy skład, ponieważ za kilka dni czekał nas bardzo ważny mecz ligowy z Ołomuńcem. Lekceważenie rywala szybko się na nas zemściło - Urbaniak wkręcił nieopierzonego Uvirę w ziemię i zdobył efektownego gola.

Kubeł lodowatej wody był bardzo potrzebny moim podopiecznym. Zorientowali się, że są bliscy kompromitacji, więc nieco podkręcili tempo. Jeszcze przed przerwą wyrównał Zurek.

W drugiej odsłonie działo się niewiele i powoli godziłem się z widmem dogrywki. Na szczęście oszczędził nam tego Halaska, w ostatniej minucie wprowadzając Opawę do trzeciej rundy rozgrywek.

 

Pohar CMFS [2. runda]

5.09.2007, Stadion Slovan Varnsdorf, Varnsdorf

Slovan Varnsdorf [Ama] - Opawa [2 L] 1:2 (1:1)

13'- Urbaniak (1:0)

25'- Zurek (1:1)

90'- Halaska (1:2)

 

MoM: Halaska (8)

Widownia: 2234

 

Ponieważ czeskie kluby mogą przeprowadzać transfery do końca września, postanowiłem ściągnąć jeszcze jednego nowego piłkarza. Był nim Lilo (BRA, 24) - brazylijski prawy pomocnik, którego Ruch Chorzów oddał nam za darmo. Dziwne, bo 24-latek kopać piłkę potrafił.

Odnośnik do komentarza

Ołomuniec-Holice to drużyna specyficzna. W jej kadrze znajduje się zaledwie dwóch Czechów, za to aż czterech Słowaków i uwaga! dziewięciu Polaków.

Taka liczba piłkarzy zza północnej granicy powinna działać na naszą korzyść, niestety...

O meczu z sąsiadem z tabeli wolałbym jak najszybciej zapomnieć. Zwłaszcza o pierwszej połowie, która w wykonaniu Opawy była wprost żenująca. Niemal każdy strzał w światło bramki oznaczał gola dla Ołomuńca. I tak, po głupich błędach Silhavego i Krapa na listę strzelców wpisali się: Krzysztof Kłosiński (3') i dwukrotnie Sławomir Szeliga (20', 22'). I co z tego, że w drugiej połowie uaktywnił się Jovanczai? Co z tego, że honorowe trafienie Halaski (73') było naprawdę cudnej urody? Porażka 1:3 bolała, nawet bardzo bolała. Zatrważająco szybko tracimy kontakt z czołówką, na domiar złego gorszą defensywą może się "poszczycić" jedynie przedostatni w tabeli Fulnek.

 

Druha Liga [6/30]

9.09.2007, Stadion Holice, Holice

Ołomuniec-Holice [5] - Opawa [6] 3:1 (3:0)

 

3'- Kłosiński (1:0)

20'- Szeliga (2:0)

22'- Szeliga (3:0)

73'- Halaska (3:1)

 

MoM: Szeliga (9)

Widownia: 1299

 

Mieliśmy odbić się od dna, wygrywając z Duklą Praga. Kolejny rywal, posiadający tyle samo punktów, co my.

Niestety, ten stan rzeczy nie uległ zmianie. Długo męczyliśmy się, aż wreszcie w 78. minucie Halaska strzelił bramkę i łudziłem się, że w bólach wywalczymy cenne trzy punkty. Nic tego, skończyło się jak zawsze - niefrasobliwym wybiciem piłki przez obrońcę, uderzeniem przeciwnika i, rzecz jasna golem. Trudno, żeby było inaczej, skoro na bramce wisi ręcznik zwany Novakiem. Prezes chyba powoli zaczynał żałować swojego wyboru i rozglądać się za moim następcą.

 

Druha Liga [7/30]

15.09.2007, Mestsky Stadion, Opawa

Opawa [7] - Dukla Praga [8] 1:1 (0:0)

 

78'- Halaska (1:0)

88'- Michal (1:1)

 

MoM: Michal (8)

Widownia: 2386

Odnośnik do komentarza

Wypożyczyłem z Brna 28-letniego bramkarza Tomasa Buresa, licząc, że on lepiej pokieruje tą zgrają patałachów, zwanych potocznie "obroną Opawy". Pomyłka.

Na Mestsky Stadion przyjechał lider drugiej ligi, Jihlava. Zespół, który wygrał pięć ostatnich spotkań i wygodnie rozsiadł się na pierwszym miejscu w tabeli. Nie liczyłem na wiele, ale po cichu miałem nadzieję na sprawienie niespodzianki.

Co prawda goście pierwsi strzelili bramkę (konkretnie uczynił to Jiri Gaba), jednak to moi podopieczni prezentowali się odrobinę lepiej. W 35. minucie Zoltan Jovanczai wyrównał i na drugą połowę wychodziliśmy pokrzepieni.

Początek drugiej odsłony - iście bajkowy. Najpierw Holenda daje nam prowadzenie z rzutu wolnego, a chwilę później ze stoickim spokojem finalizuje błyskawiczną kontrę. 3:1! Czyżby wreszcie triumf? Nie.

W odstępie trzech minut dwa gole zdobył Piroska i znów musieliśmy zadowolić się remisem. Po raz kolejny napastnicy przeciwnika wchodzili w naszą defensywę, niczym nóż w masło, a Bures okazał się takim samym "ręcznikiem", jak Novak. Nad moją głową gromadziły się coraz ciemniejsze chmury.

Druha Liga [8/30]

22.09.2007, Mestsky Stadion, Opawa

Opawa [7] - Jihlava [1] 3:3 (1:1)

 

11' - Gaba (0:1)

35' - Jovanczai (1:1)

48' - Holenda (2:1)

51' - Holenda (3:1)

61' - Piroska (3:2)

64' - Piroska (3:3)

 

MoM: Holenda (8)

Widownia: 2870

 

A to nie był koniec meczów przeciwko mocnym drużynom. Trzy dni później czekało nas bowiem starcie w ramach Pucharu Czech - by zameldować się w najlepszej 16-tce rozgrywek, musieliśmy wyeliminować pierwszoligowy Zlin. Podopiecznym Pavla Hoftycha wiodło się w ekstraklasie podobnie jak nam w drugiej lidze, czyli kiepsko. Obecnie zajmowali trzecie miejsce od końca.

Nie przeszkodziło im to jednak w strzeleniu pierwszego gola. Milan Pacanda podszedł do wykonania rzutu wolnego, niebezpiecznie blisko naszego pola karnego. Uderzył, a futbolówka w swoim stylu odbiła się od muru i wylądowała w siatce. Standard.

Cały czas to my mieliśmy przewagę w posiadaniu piłki, stwarzaliśmy nawet niezłe sytuacje, ale nie przekładało się to na zdobycz bramkową. Przynajmniej do 88. minuty. Wtedy rezerwowy Vaclav Zapletal postanowił dośrodkować, jednak podkręcił piłkę tak bardzo, że ta... wpadła do bramki! Piękny, ale kompletnie przypadkowy gol sprawił, że obie strony przygotowywały się do dogrywki. Niepotrzebnie.

W doliczonym czasie gry Berko dośrodkował z rzutu wolnego, a Zapletal zanurkował i efektownym szczupakiem pokonał golkipera gości po raz drugi!

Niespodzianka stała się faktem - wyrzuciliśmy za burtę pierwszoligowca. Ironia losu: bohaterem Opawy okazał się Zapletal, wypożyczony... ze Zlinu.

 

Pohar CMFS [3. runda]

26.09.2007, Mestsky Stadion, Opawa

Opawa [2 L] - Zlin [1 L] 2:1 (0:1)

 

34' - Pacanda (0:1)

88' - Zapletal (1:1)

90' - Zapletal (2:1)

 

MoM: Zapletal (9)

Widownia: 2296

Odnośnik do komentarza

Festiwal żenady w Opawie trwał.

W trzech meczach z rzędu ponieśliśmy porażki, niebezpiecznie zbliżając się do strefy spadkowej. Co ciekawe, na wyjeździe z niezłym Sokolovem prezentowaliśmy się przyzwoicie, natomiast u siebie ze słabym Hradec Kralove - żenująco. Po raz pierwszy doświadczyłem sytuacji, w której kibice opuszczają stadion przed końcowym gwizdkiem. Przykry to był widok, ale nie dziwiłem się. Z moich podopiecznych przebijała rezygnacja, bezsilność i zwątpienie.

Zakończyliśmy również przygodę z Pucharem Czech, chociaż tutaj wstydu nie było - przegraliśmy po wyrównanej walce z pierwszoligowymi Czeskimi Budziejowicami.

 

Tajemnicą poliszynela było, że prezes Uvira prowadził już wstępne rozmowy z moimi potencjalnymi następcami. Musiałem naprawdę szybko odmienić oblicze zespołu, jeśli nie chciałem opuścić Mestskiego Stadionu okryty hańbą.

 

Druha Liga [9/30]

29.09.2007, Stadion Sokolov, Sokolov

Sokolov [9] - Opawa [8] 2:1 (0:0)

 

64' - Nulicek (1:0)

77' - Jovanczai (1:1)

88' - Habai (2:1)

 

MoM: Nulicek (8)

Widownia: 1269

 

Druha Liga [10/30]

6.10.2007, Mestsky Stadion, Opawa

Opawa [10] - Hradec Kralove [14] 0:2 (0:1)

 

7'- Kokoszka

62'- Schulmeister - K

 

MoM: Kokoszka (8)

Widownia: 2597

 

Pohar CMFS [4. runda]

10.10.2007, Mestsky Stadion, Opawa

Opawa [2 L] - Czeskie Budziejowice [1 L] 1:2 (1:1)

 

17'- Plastovski (1:0)

25'- Ulatowski (1:1)

90'- Ulatowski - K (1:2)

 

MoM: Ulatowski (8)

Widownia: 2180

 

Tymczasem trzy czeskie kluby awansowały do fazy grupowej Pucharu UEFA. Sparta Praga wyeliminowała Panionios, Slavia rozbiła Pacos Ferreira, a Mlada Boleslav zaskakująco łatwo poradziła sobie z Austrią Wiedeń. Jedynie Jablonec musiał uznać wyższość Dnipro, chociaż dopiero po rzutach karnych.

Slavia trafiła do grupy B (Empoli, Zaragoza, Groningen, Basel), Mlada Boleslav - E (Club Brugge, Bayern, Galatasaray, Fiorentina), zaś Sparta - H (Arsenal, Utrecht, Dnipro, Leiria).

Odnośnik do komentarza

To nie był dobry moment na przeprowadzanie eksperymentów taktycznych, ale nie miałem innego wyjścia. Postanowiłem zagrać nietypowo, bo aż piątką obrońców i zaledwie jednym napastnikiem, przeciwko wysoko notowanemu Usti nad Łabą.

Czy zmiana ustawienia przyniosła pożądane skutki? I tak, i nie. Straciliśmy tylko jednego gola, co można uznać za spory sukces. Niestety, osamotniony w ataku Jovanczai wyglądał mizernie, zupełnie nie przypominając najlepszego strzelca drugiej ligi. Przegraliśmy ostatecznie 0:1, w trzecim meczu z rzędu prokurując rzut karny. Na dodatek, od 42. minuty musieliśmy grać w dziesiątkę, ponieważ drugą żółtą kartkę otrzymał Tadej Steharnik. Wart odnotowania jest fakt, iż grając w osłabieniu nie daliśmy sobie strzelić kolejnych bramek.

Postęp? Chyba jednak nie bardzo, porażka = porażka.

 

Druha Liga [11/30]

14.10.2007, Mestsky Stadion, Uście nad Łabą

Usti nad Łabą [4] - Opawa [12] 1:0 (1:0)

 

12'- Karlik - K

 

MoM: Karlik (8)

Widownia: 1074

 

Spotkanie z Caslavem było chyba ostatnią okazją, by odbić się od dna. Z kim mamy wygrywać, jeśli nie z tymi nielicznymi drużynami, znajdującymi się niżej w tabeli?

Wróciłem do standardowego ustawienia, ponieważ cierpieliśmy na deficyt środkowych obrońców - Steharnik i Puda pauzowali za kartki.

Kto oglądał mecz, nie miał wątpliwości, że "walczą" ze sobą dwie naprawdę mierne ekipy. Pierwsza połowa była przeraźliwie nudna, niektórzy kibice zaczynali przysypiać.

Dopiero ostatni kwadrans spotkania przyniósł rozstrzygnięcia. W 76. minucie Lilo dośrodkował z rzutu rożnego, Jovanczai przedłużył piłkę głową, a Plastovski dostawił nogę. Nareszcie!

W doliczonym czasie gry wszelkie nadzieje gości rozwiał Halaska, wykorzystując centrę Kisy i ustalając wynik na 2:0. Odnieśliśmy pierwsze ligowe zwycięstwo od dwóch miesięcy i po raz pierwszy w sezonie zachowaliśmy czyste konto. Oby był to znak, że idzie nowe. Lepsze.

 

Druha Liga [12/30]

20.10.2007, Mestsky Stadion, Opawa

Opawa [12] - Caslav [13] 2:0 (0:0)

 

76'- Plastovski

90'- Halaska

 

MoM: Lilo (8)

Widownia: 2189

Odnośnik do komentarza

Koszmarna passa została przerwana i przynajmniej na chwilę mogłem odetchnąć. Oczywiście, jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale zaraz po meczu z Caslavem czekał nas wyjazd do Ostrawy, by zmierzyć się ze znajdującymi się w strefie spadkowej Vitkovicami. Istniała więc spora szansa na zgarnięcie kolejnego kompletu punktów.

 

Było to starcie dwóch drużyn defensywnie upośledzonych. Nieliczni kibice na przemian śmiali się i zgrzytali zębami, patrząc na popisy "obrońców" obu stron.

Zaczęło się jak u Hitchcocka - od trzęsienia ziemi. Vlk chciał wycofać piłkę do swojego bramkarza, jednak zrobił to tak nieudolnie, że futbolówkę przechwycił Jovanczai i spokojnie umieścił ją w pustej bramce.

Odpowiedź gospodarzy była błyskawiczna - wyrównującego gola zdobył Lachowski, przy wydatnej pomocy Silhavego.

W 26. minucie odzyskaliśmy prowadzenie za sprawą Schreiera. Nasz środkowy pomocnik popisał się pięknym strzałem w okienko i było to jego pierwsze trafienie dla klubu.

Chwilę później na 3:1 podwyższył Jovanczai. Węgier uderzył bezpośrednio z rzutu wolnego i pokonał Palecka bez pomocy rykoszetu. Kolejna przepiękna bramka Opawy!

Oczywiście moi podopieczni nie byliby sobą, gdyby nie podarowali przeciwnikom rzutu karnego. "Jedenastkę" sprokurował Schreier, a bezbłędnie wykonał ją Zajączkowski. "Idealne" zakończenie pierwszej połowy...

Po przerwie stało się nieuniknione, czyli Vitkovice wyrównały. Mezlik minął się z piłką, dzięki czemu Majsniar mógł bezproblemowo wpisać się na listę strzelców.

Kiedy w myślach nazywałem już swoich zawodników frajerami, zaszokował mnie Holenda... Wypożyczony ze Sparty napastnik... zdobył gola! Do końca zostało jednak blisko 20 minut, więc nie okazywałem nadmiernej radości. Dopiero trafienie Plastovskiego na 5:3 sprawiło, że uwierzyłem w ostateczny triumf. Tu znów nie popisali się obrońcy gospodarzy, wybijając piłkę wprost na nogę Dejana. Słoweniec kropnął z woleja i w ten efektowny sposób przypieczętował zwycięstwo Opawy.

Druha Liga [13/30]

28.10.2007, Mestsky Stadion - Arena Vitkovice, Ostrawa

Vitkowice [15] - Opawa [11] 3:5 (2:3)

 

9'- Jovanczai (0:1)

15'- Lachowski (1:1)

26'- Schreier (1:2)

33'- Jovanczai (1:3)

45'- Zajączkowski - K (2:3)

61'- Majsniar (3:3)

72'- Holenda (3:4)

86'- Plastovski (3:5)

 

MoM: Jovanczai (9)

Widownia: 399

Odnośnik do komentarza

W 14. kolejce podejmowaliśmy rewelację sezonu, Trinec. Podopieczni Miroslava Copjaka zamiast walczyć o utrzymanie, włączyli się do gry o awans.

Zapowiadała się więc ciężka przeprawa. I była ciężka, zwłaszcza dla kibiców, którzy musieli oglądać nudny mecz, pozbawiony zaskakujących zwrotów akcji. Dopiero w 50. minucie fani Opawy mogli podnieść się ze swych siedzeń, ponieważ Holenda zgrał piłkę głową do Zoltana Jovanczai, a Węgier umieścił futbolówkę tuż przy słupku.

Szansa na trzecie z rzędu zwycięstwo uciekła nam, a jakże - w doliczonym czasie. Ivan Ceredejev pokonał Buresa i musieliśmy pogodzić się z podziałem punktów.

 

Druha Liga [14/30]

3.11.2007, Mestsky Stadion, Opawa

Opawa [9] - Trinec [5] 1:1 (0:0)

 

50'- Jovanczai (1:0)

90'- Ceredejev (1:1)

 

MoM: Horvath (8)

Widownia: 2698

 

Na ostatni mecz rundy jesiennej pojechaliśmy do Hluczyna. Liczyliśmy, że uda nam się podtrzymać dobrą passę i mówiąc zupełnie obiektywnie - zasłużyliśmy, by co najmniej zremisować. Niestety, nie było nam to dane. Moim zawodnikom brakowało skuteczności, natomiast gospodarze wykorzystali jedną z nielicznych sytuacji i wygrali 1:0. Złotego gola zdobył z rzutu wolnego były piłkarz Odry Wodzisław i Groclinu, Radim Sablik.

Druha Liga [15/30]

10.11.2007, Stadion Hlucin, Hluczyn

Hluczyn [5] - Opawa [10] 1:0 (1:0)

 

41'- Sablik

 

MoM: Sablik (8)

Widownia: 964

 

Tak czy inaczej, przyzwoitą końcówką rundy udało mi się nieco udobruchać prezesa, więc miałem zapewnioną spokojną zimę. No, może nie całkiem - przecież musiałem przeanalizować grę drużyny i wyciągnąć wnioski, by wiosną powalczyć o lepsze lokaty. Awans wydawał się mało realny, ale dopóki piłka w grze...

Tabela 2. ligi czeskiej po 15 kolejkach.

Odnośnik do komentarza

Wiosną, czeską piłkę w Europie miały reprezentować dwa praskie kluby: Slavia w 1/16 finału Pucharu UEFA zmierzy się z Dynamem Kijów, a Sparta z Werderem Brema.

 

W styczniu, tradycyjnie wybrano Piłkarza Roku w Czechach. Został nim Petr Cech (Chelsea), a kolejne miejsca zajęli Tomas Ujfalusi (Fiorentina) i Tomas Galasek (Nurnberg).

Młodym Piłkarzem Roku wybrano Mario Holka (Dnipro). Defensywny pomocnik ukraińskiego klubu wyprzedził Jana Blazka (Slavia) i Michala Sveca (Heerenveen).

 

Największe transfery - styczeń 2008:

 

TOP 10 - ŚWIAT:

 

1. Per Mertesacker (Werder -> Barcelona) 29 M

2. Lucio (Bayern -> Milan) 24,5 M

3. Riccardo Montolivo (Fiorentina -> Tottenham) 22 M

4. Nihat (Villarreal -> Manchester United) 20 M

5. Angelo Palombo (Sampdoria -> Fiorentina) 16,5 M

6. Arouca (Fluminense -> Benfica) 14,5 M

7. Jean Il Makoun (Lille -> Valencia) 11,5 M

8. Theo Walcott (Arsenal -> Everton) 10 M

9. Liedson (Sporting -> Fenerbahce) 9,5 M

10. Borja Oubina (Celta Vigo -> Ajax) 9,25 M

 

TOP 10 - CZECHY:

 

1. Simon Kjaer (Midtjylland -> Sparta Praga) 2,3 M

2. Jan Polak (Slovan Liberec -> Brno) 1,6 M

3. Miklos Gaal (Amkar -> Sparta Praga) 1,5 M

4. Ales Besta (Brno -> Sparta Praga) 1,4 M

5. Marek Wasiluk (Jagiellonia -> Slovan Liberec) 400 tys.

6. Matjaz Lunder (Nafta -> Most) 325 tys.

7. Jiri Liska (Slovan Liberec -> Banik Ostrawa) 160 tys.

8. Maciej Gostomski (Legia -> Sparta Praga) 150 tys.

9. Grzegorz Piechna (Polonia Warszawa -> Hluczyn) 140 tys.

10. Jakub Grzegorzewski (Łęczna -> Hradec Kralove) 85 tys.

Odnośnik do komentarza

Co tu dużo mówić... Seria zimowych meczów towarzyskich wyglądała obiecująco - zremisowaliśmy ze Śląskiem Wrocław i Kladnem, a nawet pokonaliśmy słynną Artmedię. Myślałem, że jeszcze dźwigniemy się z kolan.

Aż wreszcie nadszedł ósmy dzień marca, święto wszystkich kobiet. Moi chłopcy postanowili zrobić prezent wszystkim fankom Bohemiansa Prague, bo na boisku zaprezentowali się fatalnie.

Gdy napastnik gospodarzy wbił nam gola na 4:1, już wiedziałem, że to mój ostatni mecz w roli szkoleniowca Opawy. Sam chciałem się podać do dymisji, ale nie zdążyłem.

W szatni czekał na mnie prezes Uvira.

- Możesz zostać w Pradze, jeśli chcesz. - powiedział, wręczając mi wypowiedzenie. - W moim klubie już nie pracujesz.

 

Tym sposobem znalazłem się na lodzie. Czułem, że w Bohemiansie przyjęliby mnie z powrotem, ale to byłoby przyznanie się do porażki. Postanowiłem zacisnąć zęby i spróbować jeszcze raz, w nowym klubie. Tylko gdzie zechcą zatrudnić managera o tak mizernym dorobku? Liczyłem, że gdzieś znajdzie się dla mnie miejsce.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...