Skocz do zawartości

Magazyn Polska Ekstraklasa


Escort

Rekomendowane odpowiedzi

Na trybunach Śląskiego można było zobaczyć dziś trenera Lecha - Mateusza Szymanderę. Przyglądał się on grze swoich podopiecznych i na pewno po spotkaniu, mimo niekorzystnego wyniku uzyskanego przez Polskę, mógł być zadowolony.

 

- To był niezwykle interesujący mecz. Jednak nie przyjechałem tutaj spędzić miły wieczór i zobaczyć grę moich chłopaków. Byli oni czołowymi zawodnikami reprezentacji i stanowili dziś o jej sile. Ciesze się, że trener reprezentacji docenił ich ciężką pracę, bo jest to niezwykłe wyróżnienie. Chłopaków na pewno zmotywuje ten fakt i mam nadzieję, że formę którą zaprezentowali dzisiaj wieczorem podtrzymają i w podobnym stylu zagrają w naszym kolejnym spotkaniu - komentował po zakończeniu spotkania trener Lecha.

 

Jednak to nie jedyni piłkarze, którzy w ten weekend reprezentowali Kolejorza na arenie międzynarodowej.

 

- Rzeczywiście. Zagrał Zarate w meczu młodzieżówki Kolumbijskiej i jeszcze Schopp w meczu z U-21 z Wyspami Owczymi. Te mecze oglądali moi współpracownicy i jutro rano dostanę raport oraz zapis wideo tych spotkań. Wiem, że obie reprezentacje wygrały, jednak nie chcę oceniać teraz gry moich zawodników, bo spotkań jeszcze nie oglądałem - zakończył Szymandera.

Odnośnik do komentarza

II raport:

 

Niewielu kibiców było zainteresowanych spotkaniem pomiędzy młodzieżówkami Słowenii i Polski do lat 19. Nasi zawodnicy zaprezentowali się bardzo dobrze w tym sparingu i w optymistycznych nastrojach podejdą do zbliżających się meczów eliminacji do młodzieżowych ME. Na pewno na słowa uznania zasługuje Żewłakow, który kolejny raz daje do zrozumienia, że w Lechii siedzi na ławce niezasłużenie.

 

Słowenia U-19 – Polska U-19 1:3

19’ Żewłakow 0:1

37’ Wieckowski 0:2

78’ Żewłakow 0:3

81’ Ozim 1:3

 

Składy

Sędzia: Alan Wiley

Widzów: 108

 

 

 

Urugwaj U-20 – Kolumbia U-20 0:1

 

Kolejny dobry, już drugi, występ Zarate w barwach swojej młodzieżowej reprezentacji. Lechita z uśmiechem na twarzy wróci do Poznania już w czwartek.

 

Norwegia U-21 – Łotwa U-21 3:0

 

20-letni Gulbrandsen wykonał kolejny krok w kierunku reprezentacji, znów zachowując czyste konto w ramach meczu kwalifikacyjnego do młodzieżowych Mistrzostw Europy.

Totalnie skompromitował się Maksimenko (Lechia) słabym występem.

 

Bośnia i Herzegowina U-21 – Niemcy U-21 2:1

 

Sabic i Bekric (obaj Lech) zaliczają udany debiut w swojej sekcji młodzieżowej na poziomie reprezentacji. Nie można zapomnieć o Skaljicu, który zagrał jeszcze lepiej i na lewej obronie był nie do zatrzymania.

 

Austria U-21 – Macedonia U-21 0:1

 

Bardzo fatalny występ kolejnego z Lechitów – Floriana Schoppa. Jeszcze musi nabrać doświadczenia i ogłady piłkarskiej, by móc liczyć się nawet z tak mało wymagającym przeciwnikiem.

Despotovski (Lechia) ten mecz zaliczy do udanych – kolejny raz pokazał, że jest dobrym środkowym obrońcą.

Podobnie na prawej obronie prezentował się Legionista Ilievski.

Ponownie zagrał Hristov (Jagiellonia), zachowując czyste konto.

 

Słowacja U-21 – Litwa U-21 1:1

 

Tym razem remis, a Galkauskas zagrał na nietypowej dla siebie pozycji, bowiem na lewej obronie. Mógł po meczu okazać trochę niezadowolenia z decyzji trenera młodzieżówki.

 

Paragwaj U-20 – Argentyna U-20 3:0

 

Znakomita wygrana, jednak wszystkie bramki padły w drugiej połowie. Do przerwy grał Bernal (Legia).

 

Mołdawia U-21 – Węgry U-21 0:2

 

Zoltan Pinter (Jagiellonia) zdecydowanie gra w reprezentacji młodzieżowej, by być dostrzeżonym przez trenera seniorskiej kadry.

 

 

 

 

 

Słowenia – Polska

 

Po remisie z Irlandią Północną trener zakładał, że trzeba wygrać pozostałe mecze. Tak jak w mentalności Polaków, każdy kalkulował jak wyjść z tak trudnej sytuacji. Przyszło nam zmierzyć się ze Słowenią na wyjeździe. W pierwszym składzie zabrakło Skorupskiego (Legia), który wyróżniał się w poprzednim meczu. Lewy obrońca zasiadł na ławce rezerwowych. Na jego miejsce wskoczył Szymański z Realu Madryt. Środek obrony taki sam z Wasilewskim z Wisły. Na środku pomocy zabrakło miejsca dla Rybaczuka (Legia), jednak ponownie zagrali Świątek (Lech) i Kokoszka (Wisła). Z przodu, przed nimi, miał okazję zadebiutować Wawrzyniak (Polonia W.). Na ławce kilka akcentów polskiej ligi – Adamus (Lech), Ziółkowski (Wisła), Majka (Legia), Skrzypek (Polonia W.) oraz wspomniany Skorupski.

Źle zaczynamy drugi kwadrans spotkania po spokojnym pierwszym. Szewczyk zaczepia przeciwnika, a ten wyraźnie upada na murawę. Sędzia dyktuje jedenastkę, którą Sagadin zamienia na bramkę. W 29. minucie Sagadin ponownie miał udział przy bramce – tym razem asystował, dośrodkowując z rzutu wolnego, Cosic uciekł Szatanowi spod opieki i uderzył głową, pokonując golkipera reprezentacji Polski. W 38. minucie jeszcze nasze nadzieje się odrodziły kiedy to Kokoszka zagrał prostopadłą piłkę do Wilczka, a ten prostym strzałem obok bramkarza dał gola kontaktowego. Zawodnicy walczyli jak mogli, jednak Słowenia była lepsza pod każdym względem i to ona stwarzała sobie kolejne sytuacje. Na boisku w drugiej połowie pojawili się Skrzypek, Adamus oraz Skorupski, jednak nic świeżego do gry reprezentacji nie zdołali wprowadzić. W 81. minucie po dokładnym podaniu gola zdobył Kolar, a z kryciem nie popisał się Śliwa, który był dobrze zapamiętany przez kibiców po meczu z Irlandią Północną. Ostatecznie przegrywamy i tracimy szanse na awans do Mistrzostw Świata w RPA. Prawdopodobnie na stanowisku selekcjonera reprezentacji pojawi się nowy trener.

 

Słowenia – Polska 3:1

17’ Sagadin (kar) 1:0

29’ Cosic 2:0

38’ Wilczek 2:1

81’ Kolar 3:1

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Circhetta

Widzów: 12435

 

 

Meksyk – Honduras 1:0

 

77 minut zagrał Carlos Alvarez, jednak i jego zejście nie pomogło w zmianie wyniku i ostatecznie Meksyk wygrał na własnym terytorium. Honduras z Wiślakiem będzie musiał pokonać USA i Salwador, by liczyć się w walce o awans.

 

Indonezja – Liban 2:0

 

Kolejny udany występ Arnolda Karima z Odry Wodzisław. Jego reprezentacja wygrywa, a sam zawodnik wybronił kilka trudnych piłek.

 

Angola – Republika Zielonego Przylądka 1:0

 

Fernandes z Ruchu Chorzów będzie musiał poczekać co najmniej jeszcze jeden mecz, by móc odpowiednio zaprezentować się i w końcu strzelić gola, co jest zadaniem każdego napastnika. Po przeciętnym meczu opuścił boisko w 57. minucie.

 

Laos – Makau 0:0

 

Debiutancki występ Halima w barwach reprezentacji gospodarzy w ramach jedynie meczu towarzyskiego.

 

Mołdawia – Grecja 4:0

 

Niesamowita wygrana gospodarzy i kolejny świetny mecz Popovica (Arka).

 

Wyspy Owcze – Litwa 1:5

 

W debiucie zawodnik Polonii Bytom, Evaldas Klimavicius zdobywa swoje dwa trafienia, dając w końcówce pewne zwycięstwo nad Wyspami Owczymi!

Odnośnik do komentarza

Paweł Jaworski, Lechia Gdańsk

 

Śmiem twierdzić, że w prestiżowym derbach Trójmiasta nie zasłużyliśmy na porażkę, ba, nawet remis byłby dla nas krzywdzący, jednak jeśli nie wykorzystuje się tylu "setek" nie ma co liczyć na dobry rezultat na tak trudnym terenie. Jednak kibice, którzy oglądają nasze spotkania, mogą być chociaż częściowo usatysfakcjonowani z poziomu widowiska. W naszych potyczkach pada mnóstwo bramek, gra jest otwarta, a to dla bezstronnego widza jest wyznacznikiem dobrych meczów.

 

Jestem również zawiedziony postawą naszej reprezentacji przeciwko Irlandii Północnej i Słowenii - nasza kadra prezentuje się co najmniej dobrze i nie wypada nie wygrywać z takimi "tuzami" europejskiej piłki jak Irlandia Północna czy Słowenia. A jeśli choć część plotek, które pojawiają się w mediach, ma przełożenie na rzeczywistość i nowym selekcjonerem zostanie któryś z obecnych trenerów ekstraklasy - jestem spokojny o wyniki i grę Polaków, gdyż w klubach ekstraklasy pracują świetni szkoleniowcy, którzy umieją wykrzesać ze swoich zawodników maksimum zaangażowania.

Odnośnik do komentarza

Adrian Skura - Wisła Kraków

 

Niestety reprezentacja Polski straciła szansę na awans na Mistrzostwa Świata, szkoda. Trzeba jednak usprawiedliwić obecnego selekcjonera, polska piłka była w całkowitej rozsypce, Ekstraklasa nie istniała...Skąd miał selekcjoner brać zawodników? Uważam jednak, że obecnego selekcjonera należy mimo wszystko zwolnić i dać szanse komuś z doświadczeniem ponadprzeciętnym, kto poradzi sobie z tym bałaganem w polskiej kadrze. Jestem zadowolony z postawy zawodników Wisły, Wasilewski i Kokoszka zagrali dobre spotkania, byli mocnymi ogniwami reprezentacji Polski, niestety nie byli w stanie przechylić szali zwycięstwa na naszą korzyść. Inni piłkarze, jak Gulbrandsen czy Alvarez również zagrali dobre spotkania.

Odnośnik do komentarza

Maciej Markowski, Piast Gliwice:

Niestety nie udało się nawet powalczyć z Wisłą. Widać było różnicę w umiejętnościach jaka dzieli nasze zespoły i trzeba jak najszybciej ją zniwelować. Mamy kilku młody utalentowanych graczy i mam nadzieję, że będą szybko się rozwijać. Teraz czeka nas mecz u siebie z Legią. Gramy u siebie co jest naszym atutem. Piłkarze Legii posiadają większe umiejętności, ale wierzę, że przy dopingu kibiców możemy powalczyć o punkty. Nie możemy oddać łatwo tego meczu, bo drużyna ze stolicy traciła już punkty ze słabszymi zespołami, więc my także nie jesteśmy bez szans. Na ten mecz pozostawiam jeszcze taktykę, taką jaka była, ale jeżeli nie zdobędziemy choćby jednego punktu, zmiany będą nieuniknione.

Odnośnik do komentarza

Damian Organek, Ruch Chorzów

 

Bardzo mi przykro, że Kurt Camillieri, którego chwaliłem po ostatnim dobrym meczu, złapał tak głupią kontuzję na zgrupowaniu kadry. Jest to jeszcze większy powód do smutku, bo złapał naprawdę wysoką formę, czego potwierdzeniem wybór na piłkarza meczu. W najbliższym meczu zastąpi go inny reprezentant kraju, Jasiński. Czeka go nie lada wyzwanie, bo najbliższy mecz gramy z faworytem ligi.

Natomiast z postawy Fernandesa jestem tylko trochę mniej zadowolony. Co prawda bramki nie strzelił, w lidze również dalej czeka na przełamanie, ale przynajmniej wrócił cały i zdrowy.

Postawy polskiej dorosłej reprezentacji nie zamierzam komentować, bo już od dawna miałem utarte zdanie na temat naszego "selekcjonera". Mam nadzieję, że związek w najbliższym czasie podejmie właściwą decyzję.

Odnośnik do komentarza

Bartek Międlar, Polonia Bytom:

 

No cóż, jedenaste miejsce nie jest szczytem naszych możliwości. Oczywiście, chciałbym sprowadzić dobrego napastnika, ale co poradzę, skoro na rynku nie ma żadnego...

 

Panie Kucharski, proponuję przyznać się, że miał Pan olbrzymie szczęście, bo nasza przewaga na boisku była oczywista. To, że nie umie Pan liczyć nie jest moją winą, a jeśli miałbym prawdziwego napastnika w składzie, to Pańska Polonia wracałaby do Warszawy bez tego punktu.

Odnośnik do komentarza

Franciszek Smuda nowym trenerem reprezentacji

 

Nowym selekcjonerem został dobrze znany w polskim środowisku Franciszek Smuda, były trener wielu polskich klubów, który awansował niegdyś z Widzewem do upragnionej Ligi Mistrzów.

 

Prezes Krystian Denka był zasmucony faktem, że nikt zbytnio nie palił się do jakże trudnej pracy z kadrą, dlatego powierzył to trudne zadanie w ręce Franza Smudy.

- Myślałem, że trenerzy pokroju Laskosz czy Skura będą zainteresowani tą posadą, jednak zdecydowaliśmy się na rozmowy z trenerem Franciszkiem Smudą, który aż kipi od doświadczenia i na pewno ma tą potrzebną charyzmę. Taki trener był potrzebny. Zajmie się przygotowaniami do Euro 2012.

 

Nowy trener na konferencji prasowej powiedział wiele miłych rzeczy, ale również nie zabrakło ostrych słów.

- Mam nadzieję, że trenerzy Wisły, Lecha czy Legii nie będą źli, kiedy będę im podbierał zawodników – wszystko jest do dogadania, panowie. Jednak musimy pamiętać o naszym wspólnym celu, którym jest jak najlepiej zaprezentować się na Mistrzostwach Europy.

 

Padło również pytanie o zawodników, którzy przyjadą na pierwsze zgrupowanie:

- Mam już wyselekcjonowaną drużynę. 26 zawodników pojedzie na zgrupowanie i zagramy z Czechami i Słowacją. Głównie, większość to piłkarze z naszej ligi, z zagranicy na mojej liście znajduje się jedynie kilkudzięsięciu piłkarzy, a na najbliższe zgrupowanie przewiduję tylko sześciu.

- Będzie pan rozmawiał na temat ewentualnych pozwoleń na wyjazd?

- Są to mecze eliminacyjne i zawodnicy muszą zjawić się na zgrupowaniu reprezentacji. Zresztą, gra w reprezentacji Polski ma być wyzwaniem, bo każdy zawodnik reprezentuje narodowe barwy. Owszem, na temat kilku piłkarzy będziemy rozmawiać z danymi trenerami, ale bardziej chodzi mi o ich formę i dyspozycję.

- Za kadencji byłego selekcjonera w reprezentacji znajdowali się piłkarze jedynie z Legii, Lecha i Wisły oraz dwóch z Polonii. Czy ta sytuacja ulegnie zmianie?

- Naturalnie. Będą grali najlepsi z poszczególnych klubów.

 

Najbliższe mecze reprezentacji Polski już za niespełna miesiąc – z Czechami na wyjeździe oraz ze Słowacją u siebie.

Odnośnik do komentarza

- Witamy państwa w niedzielny wieczór prosto ze studia Magazynu Polska Ekstraklasa.

- Witają serdecznie – Andrzej Twarowski.

- Oraz Tomek Smokowski.

- Jesteśmy po 6. kolejce rozgrywek, więc czas najwyższy przedstawić nadchodzący grafik na najbliższe godziny:

 

 

1. Pojedynek w Warszawie – Korona po dwóch porażkach szuka punktów na wyjeździe.

2. Mecz zgody – o zgodzie na boisku nie było mowy, czyli Lechia kontra Wisła.

3. Wicelider chce wrócić na najwyższe miejsce w tabeli – na przeszkodzie Arka.

4. Do Wronek przyjechał Ruch – hit piątkowy, czyli pojedynek Lecha z trudnym Ruchem.

 

 

- Czyli trochę emocji będzie. Pojedynki drużyn oraz charakternych trenerów.

- To z pewnością. Od razu można zaznaczyć, że nie było meczu, w którym nie padłyby bramki, także z dobrymi humorami zapraszamy na skróty i ciekawe dyskuje. A naszym gościem, z którym będziemy debatować na temat spotkań jest jedyny, niepowtarzalny, aktualny trener Cracovii, Paweł Laskosz.

- Witam.

- Trochę Andrzej przesadził z tą reklamą, bo trener pracę ma, jednak takich trenerów w naszym środowisku jest rzeczywiście mało. Mówię o charakterze, umiejętnościach – zawsze ci młodzi garnęli się, by móc trenować z panem.

- No cóż, staram się, chcę by zawodnicy czuli, że wytężoną pracą mogą wiele wypracować, a jak wiadomo ci młodzi muszą dużo pracować nad sobą by w przyszłości stanowić o sile nie tylko Cracovii, ale i być może reprezentacji. Tak poza tym panowie, słodzicie, hehe.

- Czasem nam się zdarza wychwalać trenerów. Ale i krytykować. Trzeba być na to przygotowanym.

- Trudne wyzwanie trener wziął na swoje barki – jak to teraz wygląda w porównaniu do tego z sezonu 06/07, kiedy ostatecznie świętowano mistrz... wicemistrzostwo?

- Realia się zmieniły, mogę nawet powiedzieć że czuję się tak jakbym zrobił obrót o 180 stopni. Oczywiście nie mam zamiaru użalać się nad sobą i mówić jak to wszystko się pozmieniało. Tamten zespół był w gazie, wygrywaliśmy mecze na wielkim spokoju, prezentowaliśmy dużą agresywność. A teraz? Teraz trzeba to wszystko szczepić w tych młodych piłkarzy.

- Teraz wygląda pan na takiego spokojniejszego niż niegdyś. Bardziej opanowany. Kwestia doświadczenia? Bo pamiętamy kilka takich typowo ostrych wypowiedzi czy to w kierunku zawodników czy samego meczu.

- No cóż, lata lecą, człowiek zaczyna na to patrzeć trochę innym kątem. Te kilka lat temu byłem "świeżakiem", dostałem wielką szansę na własną promocję i za wszelką cenę chciałem ją wykorzystać... Teraz staram się więcej czasu spędzić na analizie aniżeli na utarczkach słownych. Tak czy inaczej ambicji nie zatraciłem, zresztą chyba było widać po meczu z GKSem?

- Panie trenerze, nie uprzedzajmy faktów.

- My jesteśmy troszkę dociekliwy. Jak treningi wyglądały kiedyś za dawnej kadencji w Cracovii? Przecież przyszedł Guerron, prawoskrzydłowy, który przecież znany był z tego, że nie podporządkuje się jakiemuś tam trenerowi z Polski.

- Podchodził pan do Tomka Wójcika i mówił: „Tomek, przyszedł ten nowy, z Kolumbii, weź go tu poznaj z resztą i żeby miał szacunek do mnie”.

- Hehe, no tak to nie wyglądało. Nie ukrywam, że Guerron jak na piłkarza z Ameryki Południowej przystało posiadał nie mały temperament, ale dało się go poskromić. Nie powiem, zdarzały się mu czasami jakieś docinki, ale z reguły zawsze potrafił wszystko obrócić w żart, z czego nieraz mieliśmy niezły ubaw na treningu... Na początku gdy próbował tłumaczeń łamanym angielskim i później gdy zaczął łapać polski.

- Na pewno również porozmawiamy o aktualnych piłkarzach, gdzie w Cracovii dominują aktualnie wychowankowie. Czas jednak na pierwszy z meczów – mianowicie Polonia podejmowała Koronę.

 

 

Polonia Warszawa – Korona Kielce

 

W niedzielnym pojedynku naprzeciw siebie stanęły dwie ekipy – w Warszawie podejmowano Koronę Kielce. Jednak to Polonia była faworytem, pomimo przeciętnej formy podopiecznych trenera Kucharskiego. Zawodnicy trenera Gila mieli spełnić jego założenia taktyczne, szczególnie w obronie, gdzie popełniało ostatnio głupie błędy.

Już w 1. minucie Kołacki wyszedł w akcji sam na sam, przymierzył, jednak obronił Kowalski, popisując się świetnym refleksem. W 6. minucie faulował w polu karnym Rocha, sędzia nie miał wątpliwości. Do piłki podszedł Łoszakiewicz, jednak jego uderzenie zostało wybronione przez golkipera gości. W pierwszej fazie dominowała Polonia – nawet bardzo szybko doczekaliśmy pierwszego trafienia. Łoszakiewicz rozegrał piłkę z Wawrzyniakiem, a ten zagrał w tempo do Madeja, napastnik Czarnych Koszul wyszedł sam na sam z golkiperem, z którym nie miał żadnych problemów. Wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. W 12. minucie mogło dojść do rewanżu, jednak Dzwonka uprzedził golkiper Polonii – Malinowski. W 17. minucie Polonia dostała rzut wolny z prawej strony boiska – dośrodkował Mario, a do piłki wyszedł ponownie Madej, a naprzeciw pojawił się golkiper, który momentalnie chwycił piłkę, po czym jej nie utrzymał w dłoniach. Madej wbiegł w niebezpieczną strefę i masą ciała umieścił piłkę w siatce. Brawo! W 29. minucie bardzo głupia strata zawodników na własnej połowie, z kontrą poszli zawodnicy Korony, podanie do Woźniaka, który lekkim strzałem w drugi róg bramki pokonał bezbronnego Malinowskiego. Polonia nie otrząsnęła się z szoku, jaki przed chwilą doznała, czym przypłaciła kolejną stratą. Lewą stroną pobiegł Dzwonek, który zagrał w pole karne do Podolczaka, pierwszy strzał wybronił Malinowski, jednak piłka ponownie wpadła pod nogi piłkarza Korony, który wyrównał. Polonia próbowała ponownie wyjść na prowadzenie, jednak Korona nie popełniała głupich błędów jak przedtem. Do przerwy remis.

Bardzo dobrze na lewej obronie zachowywał się Careca, który czyścił i odbierał futbolówkę. Batur, zastępujący Jezierskiego również dobrze spisywał się w roli defensora Czarnych Koszul. W 55. minucie znakomita okazja Kołackiego, który po podaniu z lewej strony znalazł się na czystej pozycji, jednak Kowalski obronił jego uderzenie. Wkrótce boisko opuścili Kołacki z lekkim urazem oraz Rocha, który został zniesiony na noszach przez klubowych lekarzy. W 68. minucie doskonałe uderzenie z rzutu wolnego Jareckiego, lecz Malinowski wyciągnął się jak długi i wybronił sytuację. Obie drużyny stwarzały sobie sytuacje pod bramką przeciwnika, jednak fizycznie lepiej prezentowali się piłkarze Korony. W 72. minucie najlepsza okazja Polonii, kiedy to Madej odebrał piłkę Jareckiemu po ostrym wejściu, podał w pole karne do czystego Woźniaka, jednak napastnik Polonii nie zdołał pokonać golkipera z trzech metrów. Uderzył głową prosto w ręce bramkarza. Malinowski miał mnóstwo szczęścia. Korona szukała akcji oskrzydlających, natomiast Polonia prostopadłych piłek – jeszcze jedną szansę miał Woźniak, jednak nie wykorzystał świetnego zagrania. Zmarnował stuprocentową sytuację i ostatecznie mecz zakończył się remisem.

Polonia Warszawa – Korona Kielce 2:2

9’ Madej 1:0

17’ Madej 2:0

29’ Woźniak 2:1

30’ Podolczak 2:2

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Adam Lyczmański

Widzów: 4737

 

 

- Zaczęliśmy od niedzielnego pojedynku. My tak sobie często rozmawiamy w naszym gronie – Korona zaskoczyła w pierwszych trzech meczach, jednak chyba odchodzi nieco w cień ligowych potentatów do mistrzostwa.

- Myślę że tak, bez wątpienia jest to ciekawy zespół, ale trochę nierówny, z bardzo mocnym atakiem i słabszą defensywą, która w tym meczu nie uchroniła się od błędów.

- Pewnie kilku zawodników trener wziąłby z otwartymi ramionami. Nunes, Galkauskas...

- Przestań, w Cracovii nie może narzekać, bo kilku ciekawych wychowanków ma.

- Tak, mam ciekawy młody zespół. Co do wymienionych piłkarzy - Nunes chyba nie udźwignął ciężaru, bo zgasł... A Galkauskas naprawdę mi imponuje - technika, przegląd pola.

- A trener Gil? Jakieś kontakty pan utrzymuje z innymi trenerami ligi? Jakieś sympatie?

- Wielu znam z poprzednich potyczek, jest też kilku nowych zdolnych. Dużym szacunkiem dażę trenera Śląska Wrocław, o czym oczywiście dobrze wiecie, jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, i zawsze mamy wspólny temat do rozmowy - piłkę. Co do trenera Gila, to nie uważam go za jakiegoś super fachowca, co też dobitnie pokazał po naszej poprzedniej potyczce - Najlepiej zrzucić słaby wynik na jakieś tam błędy... Ale kto popełnia te błędy - trener - i za to jest rozliczany.

- W tej kolejce będziemy musieli trochę wypomnieć kilka błędów sędziów, jak pan ocenia poziom sędziowania w naszej lidze? Sędzia Lyczmański to nie jest najwyższa półka.

- Z reguły staram się nie wypowiadać na temat sędziowania, ale w tej kolejce było kilka bardzo naciąganych decyzji sędziów. Pan Lyczmański z pewnością nie zaliczy tego meczu do udanych.

- Na co zwrócił pan uwagę?

- 3 sytuacje - karny - naciągany, według mnie Rocha nie zrobił nic co by kwalifikowało się na rzut karny. Druga to wydaje mi się, że w sytuacji z 40. minuty sędzia powinien podyktować jedenastkę, atak był ostry i bezpardonowy. No i spalony, na którym złapany został Nunes, do którego piłka nie była adresowana i nie uczestniczył w akcji. Te 3 zdarzenia w mojej opinii wypaczyły wynik meczu.

- Wychodzi na to, że Korona została solidnie pokrzywdzona. Niech się tylko trener nie martwi, jest pan chroniony wolnością słowa.

- W miarę wypowiadanych słów. Czas przejść do spotkania, które miało miejsce w Gdańsku – Lechia przed własną publicznością podejmowała Wisłę Kraków.

 

 

 

 

 

Lechia Gdańsk – Wisła Kraków

 

Brakowało Lechii dobrego spotkania. Po ostatniej porażce z Arką mieli szukać trzech punktów w kolejnych meczach. Problemem jest to, że teraz przyjdzie czas na starcie z najsilniejszymi. Wisła Kraków zawitała do Gdańska na mecz ligowy. Po serii kilku wygranych i nagrodzie dla trenera Skury przyszedł czas, by ten podjął teoretycznie łatwiejszego przeciwnika.

Lechia próbowała utrzymywać się przy piłce przez pierwsze minuty spotkania, co wychodziło jej perfekcyjnie. Wymieniali dużo podań i zaskakiwali gości niekonwencjonalnymi rozwiązaniami. Pod względem umiejętności to Wisła prezentowała się lepiej. W 3. minucie mocne uderzenie oddał Cukovic, jednak trafił jednego z kibiców na trybunach. Dobrze rozgrywał piłkę Kokoszka, szukając obu napastników, natomiast ci próbowali nawiązać wzajemną relację na boisku. Obrona Lechii całkiem przyzwoicie. W 14. minucie z rzutu wolnego pięknym uderzeniem popisał się Camara, który przymierzył pod poprzeczkę i Gulbrandsen nie zdołał wyciągnąć piłki, zanim ta wpadła do siatki. Brawo! Strzał marzenie i Lechia wychodzi na prowadzenie. Wisła musiała zaatakować, jednak ani skrzydłowi, ani środek nie miał koncepcji na grę. Kokoszka z dystansu, lecz zbyt lekko, by zaskoczyć bramkarza. W 33. minucie Wisła wychodzi z kontratakiem, przerzucenie na drugą stronę do Ziółkowskiego. Ten jednak chciał zwrócić piłkę na lewe skrzydło – bardzo niedokładnie, a na dodatek szyki gospodarzy ustawiły się perfekcyjnie. Obrona grała jak natchniona. Poszukiwali kolejnych bramek. Wisła nie potrafiła zaskoczyć Halima w bramce. Kolejny strzał Ivanovskiego był za lekki. W 34. minucie w pole karne wpadł Camara, który mógł ponownie zagrozić Gulbrandsenowi, jednak obrońca Wasilewski wybił piłkę w ostatnim momencie. Do przerwy niespodziewane prowadzenie gospodarzy.

Wisła nie mogła ruszyć do frontalnych ataków – Lechia jakby zablokowała każdą strefę boiska. Do każdego zawodnika wybiegało po dwóch piłkarzy Lechistów. W 50. minucie ponownie Camara wpadł w pole karne po prostopadłej piłce, ryzykownym wejściem popisał się Mapfumo. W 55. minucie doszło do przełamania niemocy strzeleckiej Białej Gwiazdy – piłkę zagrał Ziółkowski, wyszedł Ivanovski, podał jeszcze dodatkowo do Cukovica, bramkarz wszedł w jego nogi, jednak czysto, wybił piłkę. Z tyłu zza obrońców wyłonił się Ivanovski i szczęśliwym trafem uderzył w piłkę, kierując ją do pustej bramki. Zdołał wyrównać. Pomimo to, Wisła grała słabo. W 58. minucie po rozegraniu piłki w środkowej strefie boiska, futbolówkę otrzymał Cukovic, odegrał piętką do partnera z ataku, a ten mocnym strzałem pokonał bramkarza. Niespodziewanie Wisła wyszła na prowadzenie. Lechia chciała polepszyć swoją skuteczność. Lewym skrzydłem próbował przedzierać się Żewłakow, który ambicjami nie ustępował rywalom. Bardzo dobrze w środkowej strefie prezentował się Owczarek, który radził sobie z Kokoszką i Lewandowskim. W 74. minucie Lechia była bardzo blisko wyrównania, gdyż po uderzeniu Maksimenko, piłkę z rąk wypuścił Gulbrandsen pod nogi Sobolewskiego, jednak według sędziego napastnik Lechii przytrzymywał Zuba. W 80. minucie świetnie zagrał trójkąt Maksimenko Sobolewski Camara, gdyż piłka przeszła jak po sznurku do ostatniego z wymienionych, a napastników Beninu uderzeniem z dystansu pokonał zaskoczonego bramkarza. Brawo! Ostatecznie mecz można określić jako widowisko dwóch aktorów, którzy strzelali bramki, jednak Lechia zagrała bardziej stylowo i była drużyną.

 

Lechia Gdańsk – Wisła Kraków 2:2

15’ Camara 1:0

55’ Ivanovski 1:1

58’ Ivanovski 1:2

80’ Camara 2:2

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Szymon Marciniak

Widzów: 9403

 

- Z oka trenera – jak pan określi ogólnie ten mecz, bo nam ciężko – niespodzianka? Dobra dyspozycja Lechii? Gorszy mecz Wisły?

- Wisła trochę tych gorszych meczów już miała.

- Według mnie to i Lechia zagrała dobrze i Wisła zagrała słabo. Mecz ogólnie wyrównany, ale według mnie lepsze wrażenie sprawiła Lechia, która nie wystraszyła się rywala i pokazała naprawdę kawałek solidnej piłki.

- Trener Cracovii myśli już o meczu z Wisłą?

- Jeszcze nie, mamy na to czas.

- Bo chcieliśmy się dowiedzieć jaka jest najmocniejsza, pańska zdaniem, formacja klubu spod Wawela.

- Hehe, Ivanovski.

- Typowy Brkovic?

- Za wcześnie na takie porównania.

- Za wiele z trenera to nie wyciśniemy, po prostu Tomek trochę spasuj.

- Nie, nie chcę męczyć trenera – po prostu szukamy pozytywnych porównań. Kto jest w najlepszej formie panie trenerze? Lech, Wisła czy Legia? Bo oglądamy kilka spotkań i dostrzegamy, że każda drużyna zaliczyła już co najmniej jedną wpadkę.

- Trudne pytanie. Po tych kilku meczach trudno to określić określić, na pewno te trzy ekipy to faworyci, ale trzeba pamiętać że trochę się w tej naszej lidze pozmieniało jest wiele nieobliczalnych ekip, tabela jest dosyć spłaszczona, każdy może wygrać z każdym.

- To prawda. Rzeczywiście ciężko cokolwiek określić.

- Stawka otwarta, a jedną z zaskakujących drużyn jest Zagłębie Lubin, które podejmowało Arkę.

 

 

Zagłębie Lubin – Arka Gdynia

 

Wicelider ligi zamierza wrócić na jedyne słuszne miejsce dla siebie – na fotel lidera, dlatego musieli dzisiaj pokonać Arkę. Arka przyjechała prosto ze zwycięskiego meczu sprzed tygodnia – z Lechią w derbach Trójmiasta. Mieli zaprezentować podobny styl, dbając o lepszą grę defensywną i o koncentrację.

Od pierwszych minut Arka chciała zagrozić bramce Maximenko, jednak zawodnicy Zagłębia, najczęściej faulami próbowali przeszkodzić gościom. Później mogło się to zmienić, gdyż sędzia Trofimiec lubi dawać żółte kartki. Na razie kończyło się na słownych reprymendach. W 3. minucie na boisku leżał cierpiący Trzeciak, natomiast rywale kontynuowali grę. Na szczęście Szczepanik wybronił lekki strzał. W 6. minucie minimalnie nad poprzeczką piłkę przeniósł Rosłoń. W 10. minucie nadarzyła się sytuacja do uderzenia z dystansu – Santos w poprzeczkę! Niestety, w 21. minucie rywale nie pozostali dłużni i brzydko mówiąc – wykosili Kozlyuka z gry. Na boisko wszedł Careca, nowy piłkarz Zagłębia. W 40. minucie zasłużona kartka dla Orzechowskiego. Kilka minut wcześniej głupi faul Santosa i również ten piłkarz zobaczył żółty kartonik. Obie drużyny zacięcie walczyły o piłkę, jednak w większości przypadków kończyło się na faulach. Arka coraz więcej dysponowała piłką, jakby chciała rządzić na boisku. Do przerwy bez bramek.

W drugiej części gry to piłkarze Zagłębia musieli oglądać kartki co raz wyjmowane z kieszeni sędziego. W 57. minucie faulował Orzechowski, zawodnicy Arki nie zorientowali się, a piłkarze gospodarzy już przerzucili grę do środka boiska, piłkę otrzymał Careca zza pleców obrońców, uderzył mocno, a Szczepanik nawet nie interweniował. Gol i prowadzenie gospodarzy. Arka chciała odrobić jednobramkową stratę. Szukali stałych fragmentów gry, strzałów z dystansu oraz ofensywnych wejść bocznych obrońców, jednak Zagłębie opornie się broniło. Wydawało się, że Arka zdoła wyrównać w ostatnim kwadransie gry, kiedy podopieczni trenera Kowalczyka opadną z sił. Nic z tych rzeczy – w 71. minucie Angeleski był przytrzymywany przez prawego obrońcę Arki i ten został zasłużenie wyrzucony z boiska. Goście musieli kończyć spotkanie w dziesiątkę. Koncepcja gry upadła – Arka nie porywała się do szaleńczych ataków, bojąc się o osłabioną prawą flankę. W 86. minucie strzał Angeleskiego minimalnie minął prawy słupek. W doliczonym czasie gry do lewego skrzydła zbiegł Angeleski, zagrał w pole karne, wybiegł niekryty Mendy, który mocnym strzałem z bliskiej odległości umieścił piłkę w siatce. Zawodnik, który wraca po kontuzji, ustalił wynik spotkania.

 

Zagłębie Lubin – Arka Gdynia 2:0

57’ Careca 1:0

90+2’ Mendy 2:0

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Mariusz Trofimiec

Widzów: 4631

 

 

- Zagłębie w czubie tabeli – na ten moment jest liderem Ekstraklasy. Pan na pewno obserwuje każdego najbliższego rywala, by mieć rozeznanie w lidze – Zagłębie jest takie silne czy to naprawdę szczęście?

- W końcu to tylko 6 kolejek.

- Zagłębie owszem jest mocną drużyną, ale według mnie jest to zespół do górnej połowy tabeli, ale nie do pierwszej trójki. Zresztą w tym meczu wcale nie zachwycili.

- W Lubinie nie ma wielkich nakładów finansowych – jak to wygląda w Krakowie? Są pieniądze na transfery? Jak wygląda skauting w Cracovii?

- Ten sezon jest dla nas dużym wyzwaniem, nie tylko natury sportowej, w końcu gramy cały sezon na wyjeździe, jest to też trudny sezon od strony finansowej. Prezes Filipiak niestety musiał zacisnąć pasa, by zakładany na ten sezon budżet wystarczył nam do końca - nie jestem księgowym, ale wynajmowanie stadionu w Sosnowcu, mniejsze wpływy z biletów napewno nie poprawiają sytuacji finansowej. Mimo przeciwności staramy się znaleźć perełki, nasi skauci pracują na pełnych obrotach.

- Arka Gdynia powoli staje się czarnym koniem rozgrywek, bo pomimo słabszego meczu w dalszym ciagu jest w środkowej części tabeli. Można ją porównać do Cracovii?

- Unikam jakichkolwiek porównań, aczkolwiek gra zespołu z Gdyni może się podobać - w meczu z Zagłębiem do momentu straty gola prowadzili grę, byli stroną dominującą.

- Jak ogólnie ocenia pan to spotkanie? Bo chcielibyśmy usłyszeć kilka słów fachowej analizy takiego meczu drużyn niebranych pod uwagę w walce o najwyższe cele.

- Niezbyt porywający.

- Hehehe, tak wyglądają analizy trenerów?

- Hehe, no cóż, nic ciekawszego na temat tego meczu nie przychodzi mi do głowy, może poza paroma ładnymi kibickami z sektora gości.

- To fakt.

- W lidze pojawili się nowi trenerzy... szkoleniowcy Grabowski (Arka) oraz Kowalczyk (Zagłębie). Jaka opinia panuje o tych trenerach?

- Myślę że jest jeszcze za wcześnie na ocenę, być może pokuszę się o nią za kilka kolejek.

- Po czystkach w lidze związane z korupcją dziś brakuje tak naprawdę dobrych trenerów.

- I czasem pan okazuje się być takim wzorem do naśladowania.

- Broń Boże. Nie jestem wzorem i nigdy nie będę. Robię to co robię i staram się to robić najlepiej jak potrafię i tyle. Nigdy nikogo nie naśladowałem i nikomu nie radzę, lepiej wyrobić sobie swój własny niepowtarzalny styl.

- Już tak nie będziemy słodzić – przyjdzie mecz Cracovii to podczepimy się pod kilka elementów. Czas na starcie Lecha z Ruchem, mecz odbył się we Wronkach.

Lech Poznań – Ruch Chorzów

 

Starcie naprawdę mocnych drużyn. W Poznaniu żyją jak rodzina – trener wygląda jakby był traktowany na równi z zawodnikami. Nie wywyższa się, nie jest ich guru – po prostu żyje wspólnie z piłkarzami, tworząc jeden zespół. Ruch przyjechał po sprawionej niespodziance na ulicy Cichej – pokonali Śląsk, dając jeszcze większe nadzieje swoim własnym kibicom.

Pierwsze minuty to było szczere zapoznanie się z murawą we Wronkach. W rzeczywistości, początkowo nie zapowiadało się na festiwal goli. Worek z bramkami otworzył się szybciej niż się spodziewano. W 10. minucie bardzo składna akcja Lecha, opierająca się na wymianie mnóstwa piłek w bezpiecznych strefach boiska, rywal nieco odsunął się w obręb własnego pola karnego, Magallanes do Adamusa, a ten wypuścił prostopadłym podaniem w pole karne Remigiusza Wójcika. Napastnik Lecha nie dał szans Vuko i kapitan Ruchu musiał wyciągać piłkę z siatki. Lech nie spuszczał z tonu i grał rewelacyjnie przez kolejne minuty. Znów akcję zapoczątkował Magallanes, który wycofał do Diego, ten podał po długim skrzydle do Adamusa, zawodnik przyjął piłkę, ściągnął na siebie kolejnego defensora, zagrał do Bozinovica, a prawoskrzydłowy Kolejorza płaskim strzałem ponownie umieścił piłkę w bramce. Brawo! Akcja rewelacja! Ruch musiał wziąć się za odrabianie strat na boisku rywala. I tak właśnie było. W 18. minucie Jasiński podał w pole karne z rzutu rożnego, a dobrze ustawiony R. Dziubiński uderzeniem głową zaskoczył Lecha i strzelił gola. Inni zawodnicy spodziewali się głębszego dośrodkowania. Gol kontaktowy rozbudził szanse na doprowadzenie do remisu. Małecki z autu do Grubesica, ten podaje wysoką piłkę w pole karne. Futbolówka wysoko zawieszona w powietrzu spadła na głowę Petrova, zgranie w środek pola karnego, Jasiński obrócił się i idealnie trafił w piłkę. K. Wójcik zawiódł przy kryciu. Postolov zaskoczony – piłka w siatce. Mamy remis i wszystko zaczyna się od nowa. W 34. minucie ponownie Lech mógł wyjść na prowadzenie. Jedynie słaba skuteczność Adamusa, który przestrzelił, ratuje Ruch. Dziubiński nie wygrał pojedynku główkowego, jednak i dla niego zakończyło się szczęśliwie. Do przerwy remis po ciekawym widowisku.

W drugiej połowie obie ekipy spuściły nieco z tonu. Obie miały walczyć o wygraną, jednak szybkie akcje z pierwszej połowy dawały się we znaki. W Lechu stosowano prosty środek – długa piłka do napastników, którzy zgrywali ją do skrzydłowych. Dobrze znalazł się Bozinovic pod polem karnym w 53. minucie, jednak jego uderzenie odbiło się od obrońcy i zatrzymało na bocznej siatce. W 58. minucie fantastyczne podanie otrzymał Jasiński, który złożył się do strzału, jednak został przyblokowany przez Archvadze. 63. minuta okazała się być decydującą o losach spotkania. Soto zagrał z lewego skrzydła, wybiegł do piłki Adamus, w pościg za nim podążył K. Dziubiński, jednak nie zdążył, uderza Adamus głową, piłka odbiła się od dalszego słupka, więc szans na reakcję Vukosavljevic nie miał żadnych, piłka wpada szczęśliwie do siatki. Ostatnie 10 minut miało być kluczowym dla Ruchu, bo to zawodnicy trenera Organka utrzymywali się przy piłce, jednak nic z tego nie wynikało. Dośrodkowanie Sodje do Jareckiego, jednak napastnik Ruchu uderzył głową daleko od bramki. Ostatnie sekundy – to Lech grał piłką, a uderzenia próbował R. Wójcik. W bramkarza. Koniec meczu i po ładnym meczu Lech pozostawia cały dorobek punktowy dla siebie – Ruch wraca z niczym.

 

Lech Poznań – Ruch Chorzów 3:2

10’ R. Wójcik 1:0

15’ Bozinovic 2:0

18’ R. Dziubiński 2:1

28’ Jasiński 2:2

64’ Adamus 3:2

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Artur Radziszewski

Widzów: 5300

 

 

 

- Miał pan wolny piątek wieczór? Czy o 20:00 przed telewizorem?

- "Wbiłem" do Wronek.

- I jak oceni pan mecz?

- Niezłe widowisko.

- Obie drużyny wyglądają na groźne – obie doskonale radzą sobie w ostatnim czasie, a różni ich tak naprawdę wiele. Mnóstwo sytuacji podbramkowych... co czuje trener kiedy widzi, że zawodnik marnuje czysto stuprocentową sytuację?

- No, nie wypada używać niecenzuralnych słów przed kilkumilionową widownią, hehe. Domyślacie się co może czuć.

- Może pan narzekać w klubie na nieco trudną sytuację związaną z napastnikami.

- Pomijając Brkovica?

- Ale my zauważamy, że w polskiej lidze ogólnie mamy spory problem z tą formacją. W Lechu może jest dwóch reprezentantów kraju – Adamus i Remigiusz Wójcik – jednak w drużynie Ruchu brakuje solidnych napastników. Jak może się pan do tego odnieść? Do tej trudnej sytuacji z napastnikami. Potrzebujemy przecież kogoś, kto będzie strzelał bramki na Euro.

- Do Euro mamy wiele czasu. A co do Ruchu - próbują słabą jakość ataku przeistoczyć w ilość, ale wydaje mi się że gra 3 napastnikami to dość ryzykowne posunięcie, szczególnie w meczach z takimi ekipami jak Lech. Poza tym zauważyłem że linia defensywna zespołu z Chorzowa nie jest zbyt pewną formacją, stąd pewnie takie a nie inne wyniki.

- A pan widzi jakieś twarze w swojej drużynie, zawodników, którzy mają szanse zagrać na imprezie w naszym kraju? Tylko prosimy być szczerym.

- Ciężko określić, zawsze ktoś może nieoczekiwanie wystrzelić, bądź ktoś może nie spełnić pokładanych w nim nadziei. Ja liczę że kilku zawodników może osiągnąć reprezentacyjny poziom. Nowak, Michniewicz, Nalepa - jeśli miałbym kogoś szczególnie wyróżnić.

- No cóż, w końcu usłyszeliśmy jakieś nazwiska. Teraz strach zapraszać tych piłkarzy do studia.

- Ale pomyślimy.

- Tymczasem zapraszamy na krótkie reklamy.

Odnośnik do komentarza

- Witamy po przerwie w programie o polskiej Ekstraklasie.

- Przypominamy, że naszym gościem jest bardzo dobry trener – Paweł Laskosz.

- W ten sposób doszliśmy na półmetek, czas spojrzeć co nas czeka w drugiej części:

 

5. Jagiellonia walczy z ujemnym dorobkiem – powitanie Odry na własnym obiekcie.

6. Śląsk wraca do świetnej gry, Polonia bez pytania na łopatkach.

7. Niespodzianka! Gliwice najszczęśliwszym miastem w najbliższych dniach – Legia i jej przeciętna gra z kolejnym teoretycznie słabszym rywalem.

8. Spotkanie Cracovii z jedyną ekipą, która jeszcze nie zdołała wygrać – GKSem Bełchatów.

 

- Przechodzimy do kolejnego spotkania, Jaga szuka punktów i tym razem na własnym terenie musi pokonać Odrę, zapraszamy.

 

 

Jagiellonia Białystok – Odra Wodzisław

 

W dalszym ciągu musimy obserwować na tabelę i kibice ze smutkiem patrzą na ostatnią drużynę tabeli – ujemny dorobek ostatniej drużyny mówi o jej krytycznej sytuacji, kiedy inni zdobywają bezcenne oczka. Odra również, aby liczyć się w środka stawki, musi wygrywać. W tym meczu na pewno remis byłby ich sukcesem, ale zawodnicy wybiegli jeszcze bardziej zmobilizowani.

W pierwszych minutach Odra powolnymi krokami przedostawała się pod bramkę rywali, w końcu piłkę otrzymał Mitrovic, jednak w ostatniej chwili piłkę na aut wybił Pinter. W 6. minucie podanie z prawej strony posłał Giel, piłkę przed polem karnym przyjmuje Bong, obraca się przodem, uderza i podkręca piłkę. Zbyt pasywnie zachowywał się Giel, piłka wpada niespodziewanie do siatki. Witkowski może być nieco zdenerwowany na linię defensywną, która zlekceważyła zagrożenie. W 9. minucie kolejna sytuacja Jagi, piłkę dostał Szczepanik, uderzył po ziemi, jednak końcami palców obronił golkiper gości, wybijając piłkę na rzut rożny. W 12. minucie Moneke rozglądał się dookoła, podał do Fernandeza, a ten, kryty przez dwóch obrońców, obrócił się i uderzył pod poprzeczkę bardzo wiele ryzykując. Udało się! Odra wyrównała, a głównym aktorem stawał się Fernandez. W 18. minucie ponownie próbował swojej szansy, jednak Szyszko wybronił strzał z około 35 metrów. Obie drużyny próbowały pójść za ciosem i zdobyć kolejnego gola. Bramkarze prezentowali się bardzo przyzwoicie. Stanikaitis odegrał do Fernandeza, ten na linii pola karnego zagrał plecami do Wołkiewicza, prawoskrzydłowy wybiegł na czystą pozycję, uderzył bliższego słupka i zdobył gola! Brawo! Akcja marzenie. Odra wyraźnie nacisnęła, jakby była na swoim podwórku i dyktuje warunki. Kowal posyła długą piłkę, na prawe skrzydło zbiega Fernandez, podaje w pole karne, Janik był pewien, że przejmie piłkę, jednak ta skozłowała, trafiła pod nogi Mitrovica, a napastnik pokonał Szyszkę silnym strzałem z bliskiej odległości. Do przerwy Odra wygrywa dwoma bramkami.

W drugiej połowie również Odra stanowiła siłę dominującą. Zawodnicy byli mocno zmobilizowani do większego wysiłku. W 50. minucie doskonałe wyjście Witkowskiego, który uratował Odrę przed utratą bramki – Szczepanik wybiegał do akcji sam na sam. W 58. minucie zasłużona kartka dla Moneke, który zagrał bardzo nieprzepisowo i faulował Szczepanika, popychając go. W 61. minucie bardzo ładne uderzenie Vegi z rzutu wolnego. Zawodnicy gospodarzy szukali stałych fragmentów gry, by bardziej zagrozić rywalom. W 66. minucie największy błąd Witkowskiego, który wybił piłkę daleko, jednak prosto pod nogi Bonga, ten dograł prostopadłą piłkę do Vegi, a napastnik popisał się znakomitą szybkością. Wyprzedził dwóch obrońców i uderzył po ziemi pokonując załamanego już Witkowskiego. Strata już tylko jednej bramki była do odrobienia i zawodnicy Jagi czuli szansę w nogach. Henrique czy Szczepanik mogli przypłacić to zdrowiem, poświęcając się w dwóch starciach. W 79. minucie zawodnicy Odry domagali się dla Henrique drugiej żółtej kartki, gdyż ten ponownie przewinił, a jedno żółtko miał na swoim koncie. Obyło się bez tego, Odra dalej grała piłką. W 83. minucie znakomita parada golkipera, który ładnie wybronił strzał Mitrovica. Napastnik schodził lewym skrzydłem po podaniu od Koniecznego. W 85. minucie mocno kontrowersyjna sytuacja, kiedy to Pinter wywrócił Wołkiewicza, w pole karne zdołał jeszcze wbiec Fernandez, dośrodkował, jednak piłka została wybita na rzut rożny. Dośrodkował prawy pomocnik Odry, uderzył głową Fernandez, piłka odbija się od słupka! Sędzia dolicza 5 minut. Trener Odry, bardzo zdenerwowany, pokrzykuje do swoich zawodników. Po ostatnim gwizdku rozległa się radość przyjezdnych.

 

Jagiellonia Białystok – Odra Wodzisław 2:3

6’ Bong 1:0

12’ Fernandez 1:1

22’ Wołkiewicz 1:2

32’ Mitrovic 1:3

66’ Vega 2:3

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Piotr Siedlecki

Widzów: 7163

 

 

- Na pewno ciekawe widowisko, nieprawdaż?

- Nawet, nawet, aczkolwiek gospodarz nie zachwycił.

- Dużo pisano przed rozpoczęciem ligi – nowe rozdanie ruszyło. Zastanawiano się kto mógłby podjąć się wyzwania w Białymstoku. Dziś, po tych kilku kolejkach zaglądamy do Przeglądu Sportowego i czytamy: „Trenerzy pokroju Laskosz, Skura czy Polo nie podołaliby, dziś swoje szanse przekreślił przeciętny trener Miśkiewicz, przykro mi na to patrzeć.”, podpisane – Tomek Frankowski.

- Szanuję Tomka, ale tą wypowiedzią stracił nieco w moich oczach. Powinien zrozumieć jakie trudne zadanie czeka Miśkiewicza. A reszty nie skomentuje.

- To tylko Przegląd Sportowy. Różne rzeczy potrafią tam napisać.

- Vega... reprezentant swojego kraju, Szczepanik również był powoływany do kadry Polski. Dlaczego ten atak gra tak przeciętnie?

- Bo brakuje mu wsparcia. Jagiellonia grając u siebie powinna zagrać odważniej, a tymczasem miałem wrażenie że to Odra jest gospodarzem.

- Trener Odry strasznie obrzucał oskarżeniami sędziów i wszystkich dookoła, podejrzewając o spisek. Jak pan to odbiera? Chyba jednak trzeba umieć przegrywać...

- Dokładnie. Ale wiecie panowie - ten Śląski temperament.

- No, tutaj trener ma rację. Oni potrafią być impulsywni.

- Jeszcze chwilę wracając do Jagiellonii – widzimy, że kilku zawodników łapało się za poobijane części ciała – z czego wynika to słabe przygotowanie? Zawodnicy nie są stworzeni do takich poświęceń? Jak bardzo –10 punktów wpłynęło na mentalność zawodników?

- Minusowe punkty na pewno nie pomagają, myślę że wzmagają spięcie, zdenerwowanie. To czy zawodnicy są gotowi do poświeceń wie trener. Ja bynajmniej wyznaję zasadę, że lepiej zmienić zawodnika który doznał jakiegoś urazu, niż ryzykować jego pogłębienie. Co z tego że dany piłkarz zagra ileś tam minut w meczu, jak na pewno nie będzie to jego sto procent możliwości, a być może po badaniach okaże się że przez dłuższy czas nie będzie mógł grać.

- Na koniec pytanie do trenera, który nie przeprowadził wielu transferów, a chętnie by kogoś zakupił z polskiego podwórka – który zawodnik najlepiej się zaprezentował na tle obu jedenastek?

- Bardzo spodobała mi się gra Fernandeza - człowiek orkiestra, był wszędzie, ataki przechodziły przez niego - zdobył gola, zaliczył asystę jak nie dwie, a mogło być ich i więcej - wielki mecz tego piłkarza. Jak to się mówi zrobił różnicę, to on wygrał Odrze to spotkanie.

- Trzeba zaznaczyć, że to jeden z udanych transferów Odry w tym okienku.

- Przechodzimy w takim razie do kolejnego spotkania, tym razem witamy na Śląsku.

 

 

Śląsk Wrocław – Polonia Bytom

 

Śląsk po ostatnich dwóch porażkach, szczególnie tej z teoretycznie słabszym rywalem musiał wyjść z pojedynków z podniesioną głową, by móc dziś na własnym terytorium podejmować Polonię. Podejmować z czystymi myślami i pełną koncentracją. Polonia po ostatnich średnich meczach i bardzo wahanej formie musiała przyjechać do Wrocławia i szukać co najmniej kolejnego punktu.

Od pierwszych minut dominują gospodarze, którzy bardzo ładnie wymieniają dużą ilość podań. Wszystkie są dokładne, precyzyjne, na tyle, by Polonia nie mogła wczuć się w początkowe tempo Śląska. Kibice mieli nadzieję, że uda się szybko zdobyć gola. Takie musiało być też założenie trenera Polo. Zawodnicy Śląska niesieni dopingiem dopięli swego. Skrba, Kiła, Górecki, w końcu Małkowski, podaje do czystego Warzychy, a skrzydłowy gospodarzy strzela w długi róg bramki. Bramka! W 16. minucie na prawej stronie rajdował Bondarenko, jednak w ogóle on i jego koledzy nie byli dopuszczani w pole karne przeciwników. Obrońcy spełniali wszystkie założenia. Jedynie stały fragment mógł być elementem zaskoczenia, jednak Śląsk w 17. minucie po rzucie rożnym rywali ruszył do kontry. Warzycha prawym skrzydłem, podaje w pole karne, nie zdążył Paberzis i Bąk, wybiega Małkowski, który prostym strzałem umieszcza piłkę w siatce. 2:0. To nie był koniec mocnego przedstawienia gospodarzy. Gajewski próbował zagrać do Semenova, jednak piłka została przecięta, świetne tempo wprowadzali zawodnicy Śląska, otaczali kolejnych graczy i grali na obieg. Taktycznie perfekt. Kiła do Góreckiego, ten wypuszcza lewym skrzydłem Małkowskiego, dośrodkowanie pod nogi Kiły, co za wymienność pozycji! Uderzenie po ziemi i gol! 3:0. W ostatnich minutach pierwszej połowy w polu karnym gospodarzy został zlekceważony Klimavicius, który po rzucie rożnym nie został odpowiednio przypilnowany przez Skrbę, odbił lekko piłkę i zdobył gola. Gol do szatni.

Druga część gry to lekki przestój obu zespołów. Zawodnicy Śląska szukali jedynie błędów rywali. Mnóstwo popełniał Gajewski na lewej stronie obrony, jednak nie potrafili tego wykorzystać. W 52. minucie kolejna okazja Warzychy po podaniu Kołodziejczyka, jednak tym razem interwencją popisał się Socha. Nie mogliśmy doczekać się sytuacji ze strony gości, którzy sporadycznie przedostawali się pod pole karne rywali, podobnie jak w pierwszej części gry. Kiła do Mazurka, ten technicznie podcina piłkę, by dokładnie dograć do Małkowskiego, napastnik Śląska przyjmuje, Socha już chciał ryzykować, rzucając się w nogi napastnikowi, jednak nie zdążył. Napastnik zdobył kolejnego gola. Zawodnicy Polonii wstali lewą nogą z łóżek. 76. minuta, Małkowski dostaje piłkę po rzucie z autu, podaje w pole karne, otrzymuje ją Kiła, mija jednego, drugiego obrońcę, uderza, a piłka odbija się od Sochy i wpada do siatki. Zawodnicy trenera Międlara zrezygnowali z jakiejkolwiek walki. Wynik ustalił Żurek strzałem z rzutu wolnego z około 20 metrów, trafiając w prawe okienko bramki Sochy. Ostatecznie wygrana po najgorszym meczu Polonii Bytom w tym sezonie, a najlepszym Śląska. Przypadek czy forma?

 

Śląsk Wrocław – Polonia Bytom 6:1

10’ Warzycha 1:0

17’ Małkowski 2:0

30’ Kiła 3:0

42’ Klimavicius 3:1

73’ Małkowski 4:1

76’ Kiła 5:1

90’ Żurek 6:1

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Robert Małek

Widzów: 7259

 

- Śląsk zaskoczył, gromiąc rywali z Bytomia. Panu udało się zremisować – dzwonią do pana pozostali trenerzy jak to zrobić?

- No Tomek, to jest kolega Marco, raczej trenerzy nie zdradzają swoich sekretów.

- Jak już wspominałem - liga jest nieobliczalna. Wynik budzi respekt i pokazuje że ekipa Marco Polo nie będzie łatwo oddawać punktów rywalom. A jeśli ktoś zadzwoni to powiem żeby grali "swoje".

- Kogo by pan chętnie podkupił trenerowi Marco? Oczywiście tak sobie możemy pogdybać kto tam panu wpadł w oko. Do transferu w rzeczywistości zapewne daleka droga.

- Po takim meczu ciężko powiedzieć, bo wszyscy zagrali dobrze. Podobał mi się Warzycha, no i skuteczny Małkowski. Tak czy siak bym nie kupił ani jednego, ani drugiego.

- Co musi poprawić Polonia Bytom?

- Szczerze? Sam nie wiem. Ten mecz szczególnie im się nie udał, może to słabszy dzień? O dziwo nie widziałem jakichś rażących błędów z ich strony, co nie zmienia faktu że Śląsk po prostu ich zmiażdżył.

- Jak sobie poradzić z taką sytuacją – zawodnicy schodzą z dwubramkową stratą do szatni – co im trzeba powiedzieć? Jak ich zmobilizować do lepszej gry?

- To nie takie łatwe, jest wiele zmiennych - ranga meczu, rywal, charakter piłkarza. Nie zawsze ostra reprymenda osiąga zamierzony efekt. Czasem lepiej dać zawodnikom szansę na motywację we własnym gronie, tyle że pasuje mieć w zespole kilku piłkarzy z cojones, którzy pociągną resztę.

- Przedostatni mecz jaki nas czeka to starcie Piasta, który znajdował się na straconej pozycji, z Legią, z kandydatem do mistrzostwa.

 

 

Piast Gliwice – Legia Warszawa

 

Piast miał szukać punktów ze słabszymi rywalami. Mecze z Wisłą i Legią miały być bezbolesne. Zawodnicy chcieli wyjść z jak najmniejszymi obrażeniami. Trener ich tak nastawił. Dużo mówi się o tej kontrowersyjnej formie mobilizacji. Legia miała problemy z poprzednimi teoretycznie słabszymi rywalami. Dziś czekał ich poważny test.

Gueye i Sanyang w ostatnim momencie szczerze powiedzieli w mediach, że nie czują się zbyt dobrze w klubie. Czyżby atmosfera u Wojskowych zaczynała się sypać? Początek meczu Legii na to wskazywał, bo zawodnicy nie potrafili wymienić kilku składnych podań. Wykorzystali to gospodarze, którzy przeszli do akcji. W pole karne zagrał Chamera, przyjmuje Georgiev, ściągając na siebie dwóch obrońców, wybiegli Lis i Mastelarz, jednak napastnik Piasta zaskoczył rywali i zagrał piętką do wychodzącego Machnika, a ten strzałem z pierwszej piłki pogrążył golkipera. Soley był zaskoczony pasywną postawą obrony. Piast grał z pierwszej piłki przez kolejne minuty, a skauci nie mogli dowierzać własnym oczom. Przyjechali obserwować zawodników Legii, a jednak to Piast prezentował się lepiej. Kolejną sytuację miał Georgiev, który uderzył w 12. minucie, ale Soley tym razem okazał się być lepszy. W 18. minucie lekka dekoncentracja rywali, którzy nieco odpuścili. Legioniści chcieli wyrównać za wszelką cenę – podanie do Garcii na prawe skrzydło, podanie do środka, Piszczek podbija piłkę do napastnika, a Popiela atakowany przez czterech(!) obrońców wywiązał się z akcji perfekcyjnie – uderzył po ziemi i bramkarz nie miał czasu na solidną interwencję. Popiela doprowadził do remisu. Długo nie musieliśmy czekać na odpowiedź Piasta, który był lepiej dysponowany tego dnia. Chamera z Machnikiem bardzo ładnie wymienili się pozycjami na prawym skrzydle, wymieniając trzy podania, wypuszczenie piłki do Sapeli, ten uderza z dystansu po ziemi i piłka odbija się od słupka i wpada nieszczęśliwie do siatki!!! Piast prowadzi. Grają jak natchnieni przez cudotwórcę. Kolejną sytuację miał Georgiev po stracie piłki Mastelarza... we własnym polu karnym, jednak tłum nie pozwolił na oddanie strzału. Zawodnicy Legii byli zbyt schowani na swojej połowie, dlatego nie mogli wyjść ze składną akcją. Z przodu czekał tylko Popiela i w pobliżu czaił się Kowalczyk. Do przerwy prowadzenie gospodarzy.

W drugiej części gry sytuacja miała się zmienić. Nawet jeden z piłkarzy Legii zrzucił naszą kamerę, która była ustawiona specjalnie na niego. Nie skomentujemy zachowania Lisa. W 52. minucie Georgiev ponownie był blisko pokonania golkipera Legii, jednak wybronił całą sytuację Soley. W 54. minucie piłkę wypuścił Fernandez, a z dystansu uderzył Piszczek, jednak zbyt lekko dla Lisa. Legia nieco przyspieszyła. W 63. minucie Fernandez zagrał w pole karne, a piłkę nad poprzeczką przeniósł Rybaczuk swoim uderzeniem głową. Na boisku pojawia się Bernal, zastępując Kowalczyka po kolejnym przeciętnym meczu. Bardzo dobrze z tyłu grał Lubieniecki, który czekał na każde wybicie rywali i walczył z kolejnymi zawodnikami Legii o piłkę. Czym mniej czasu do końca tym bardziej nerwowo grali goście. Lukasik ze Skorupskim oraz Piszczkiem wymienili bardzo ładnych kilka podań, dośrodkował ostatecznie Lukasik, który wyszedł na czystą pozycję przy linii końcowej, wyskakuje Gwata, jednak jego strzał był zbyt lekki dla bramkarza. Rozpoczął się doliczony czas gry. Piast został uratowany w ostatnich sekundach dwukrotnie przez Lisa, który świetnie wybronił uderzenia Popieli i Bernala. Ostatecznie wygrana Piasta i jednocześnie największa niespodzianka kolejki.

 

Piast Gliwice – Legia Warszawa 2:1

3’ Machnik 1:0

18’ Popiela 1:1

24’ Chamera 2:1

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Dawid Piasecki

Widzów: 3920

 

 

- Największa niespodzianka tej kolejki?

- No nie wiem, Piast sprawia wrażenie zespołu bardzo dobrze poukładanego i zwycięstwo nie było przypadkowe.

- Pewnie liczył pan, że jednak Legia wygra, bo przecież to drużyna, która chętnie sięgnęłaby po mistrzostwo i na pewno będą bliżej tego celu niż Piast, który urywa punkty i wpisuje trzy oczka na swoje konto – bezpośredni rywal Cracovii w dole tabeli, z całym szacunkiem, hehe.

- Szczerze, nie oglądam się na rywali. Legia przegrała bo na to zasłużyła, Piast pokazał kawał dobrej piłki i zgarnął komplet punktów. My możemy patrzeć tylko na siebie, bo jeśli my nie będziemy zdobywać punktów to na pewno się nie utrzymamy.

- Trener Piasta – pan Markowski – okazuje się być człowiekiem, który łączy kilka funkcji, niekoniecznie związanych z futbolem, a przecież nasza Ekstraklasa jest teoretycznie w pełni profesjonalna. Jednak trener potrafi zaniedbać swoje obowiązki. Chyba w pana sytuacji jest to nie do pomyślenia?

- Nie będę się wypowiadać na temat pracy Pana Markowskiego. Zresztą póki zespół gra dobrze, nie powinno się mu nic zarzucać. Jeśli chodzi o mnie - pracę traktuję bardzo poważnie, nie wyobrażam sobie dzielenia jej z innymi funkcjami.

- Dlaczego Legia tak słabo wypada na tle słabszych rywali?

- Spytajcie trenera Grzelaka. Może brakuje im motywacji, być może wydaje im się że takie mecze będą wygrywać dając z siebie pięćdziesiąt procent? Trudno ocenić.

- My się zastanawiamy, bo to nowy trener na naszym podwórku, a dostał trudne zadanie do wykonania, czy jest w stanie osiągnąć coś więcej bez doświadczenia?

- Zobaczymy, jak na razie Legia pod jego wodzą zawodzi, kibice z pewnością nie są zadowoleni z nierównej formy ich ukochanego zespołu. A jak wszyscy wiemy w Warszawie kibice potrafią zniechęcić do pracy.

- Pozostaje nam czas na analizę ostatniego spotkania, Cracovia kontra GKS Bełchatów.

 

 

 

Cracovia Kraków – GKS Bełchatów

 

Gospodarze, by zdobywać kolejne punkty, musieli pokonać na swojej drodze GKS, który do tej pory nie zdołał wygrać. Zaliczył dwa remisy i trzy porażki, co było tragicznym bilansem w porównaniu do tego, na co ich było stać.

Tragicznie zachował się Eze już w 4. sekundzie spotkania, kiedy rywale przejęli piłkę i ruszyli do akcji. Zawodnicy Bełchatowa byli zmobilizowani brakiem rezultatów, a dziś była jedna z ostatnich okazji, by włączyć się w walkę. Jednak tak spłaszczona tabela mówiła o tym, że liga będzie zacięta i ciężko będzie pokonać nawet Cracovię. Gospodarze szukali jakichś akcji oskrzydlających, jednak podania były niedokładne. W 5. minucie bardzo dobra interwencja golkipera po strzale Florka, dogrywał Nowak. Cracovia poprawiła się w kolejnych minutach i ponownie zaatakowała, jednak strzał Tomczyka został obroniony fenomenalnie przez Kowalczyka. W 19. minucie Wasilewski dośrodkował w pole karne, w walce w powietrzu Zarytskyi wygrał z Bastą, jednak piłka odbiła się od słupka, Nalepa rzucił się do piłki jak szalony, jednak ta go wykiwała, odbijając się po chwili od jego pleców i wpadając do siatki. Ogromna radość gości. Wyszli na prowadzenie po przeciętnym pierwszym kwadransie. Do kolejnej piłki, już w 21. minucie, nie zdążył Osuch, a rywale ruszyli z groźną kontrą. Na szczęście lewy obrońca wyratował sytuację. Wasilewski wycofuje do Mikołajczaka, ten zagrywa daleko do drugiego z napastników Bełchatowa, uderzenie, broni świetnie Nalepa, jednak do dobitki wybiega Kowalczyk, który został zlekceważony przez obronę – uderzył po ziemi i zdołał pokonać Nalepę, który próbował jeszcze rozpaczliwej interwencji. 2:0 i bardzo trudna sytuacja gospodarzy. Cracovia grała zbyt wolno, by móc zaskoczyć przeciwnika. Jeszcze w 40. minucie strzału próbował Adamski, jednak minimalnie nad bramką. Do przerwy sromotny łomot od słabeusza z dołu tabeli.

W 51. minucie po dobrym podaniu swoich sił próbował Wasilewski strzałem z dystansu, jednak po raz kolejny Nalepa pokazał, że sytuacja z 19. minuty była dziełem przypadku. Sytuacja nie miała końca, jednak Kowalczyk zagrał w pole karne nieco dokładnie, co wyczuł Nalepa i zainterweniował. W 58. minucie zablokowany strzał Adamskiego. Zawodnicy Cracovii nie potrafili stworzyć solidnego zagrożenia ze rzutu rożnego czy wolnego. W 66. minucie jedna z najlepszych okazji, kiedy to w pole karne dośrodkował Tomczyk, a do piłki wyskoczył niespodziewany Osuch, jednak przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 82. minucie Zając porajdował swoją prawą flanką, Osuch nie nadążył, podanie w pole karne, świetnie ustawiony Wasilewski, przymierzył, Nalepa bez szans i trzecia bramka stała się rzeczywistością. Gol kontaktowy zdobył Brkovic – Tomczyk przejął futbolówkę po podaniu od golkipera, zagrał prostopadłe podanie do napastnika, a ten idealnie w tempo uderzył i zmylił golkipera. Gol na pocieszenie. Jednak w konsekwencji nic nie dawał gospodarzom i Bełchatów wywiózł dorobek punktowy z Sosnowca.

 

Cracovia Kraków – GKS Bełchatów 1:3

19’ Nalepa (og) 0:1

24’ Kowalczyk 0:2

82’ Wasilewski 0:3

86’ Brkovic 1:3

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Marcin Szulc

Widzów: 5389

 

 

- Nadszedł czas, by porozmawiać nieco o pańskim spotkaniu. Bardzo zdenerwował się pan kiedy zadzwoniliśmy godzinę po meczu z pytaniem czy na pewno pan trener przyjedzie?

- Hehe, dobre pytanie. Myślałem że to jakiś dziennikarzyna Faktu albo coś podobnego, a tu miła niespodzianka.

- Jak spotkanie wyglądało z ławki trenerskiej?

- Na pewno nigdy nie będzie to obiektywna ocena, ale postaram się. Zaczęliśmy dobrze, ale mieliśmy pecha, a dokładnie miał go Nalepa, bo nie często zdarza się, gdy piłka odbija się od pleców bramkarza i wpada do bramki. To podłamało zespół. Następnie niezrozumiała zupełnie decyzja sędziów - przy drugiej bramce był kilometrowy spalony, widzieli to wszyscy tylko nie sędziowie. Dobrze że asystent mnie utrzymał bo miałem zamiar wytłumaczyć liniowemu co o tym wszystkim sądzę, co zresztą było widać na materiale. Przy dwóch straconych golach, i to straconych w dość pechowych okolicznościach grało nam się ciężko. Starałem się mobilizować moich podopiecznych ale na niewiele się to zdało. Zagraliśmy zbyt pasywnie, i trafienie Brkovica było tylko golem na otarcie łez.

- Jakie główne błędy popełniła Cracovia, o której mogą nie wiedzieć my i kibice?

- Nie graliśmy tego co w meczu w Kielcach. Za dużo było nerwowości, niecelnych podań. Defensywa zagrała mało agresywnie, na za wiele pozwoliliśmy rywalowi. Myślę że mogłem przesadzić z pochwałami po meczu z Koroną i to odbiło się czkawką.

- Zbyt wielka radość i euforia po meczu z Koroną? Bardziej obawiał się pan Korony niż Bełchatowa?

- Szczerze, tak. Mecz w Kielcach naprawdę nam wyszedł i myślę że zespół zlekceważył ekipę z Bełchatowa.

- Nalepa wymieniany wśród kandydatów do gry w reprezentacji. Wracając do pierwszego straconego gola – naszym zdaniem był to jego błąd.

- Trudno ocenić. Być może mógł się inaczej zachować, ale przyznacie, że był to bardzo pechowy gol.

- Możemy to ostatecznie uznać, hehehe.

- Jeśli już rozmawiamy o danych nazwiskach to... Brkovic. Dla nas to człowiek zagadka. Dopiero rozegrał dwa mecze, wchodząc z ławki i zdołał ustrzelić dwie bramki. Co można powiedzieć o tym napastniku?

- Jest młody, przebojowy. W obu meczach zrobił różnicę w ataku - wychodził do podań, robił zamieszanie. Jest to z pewnością utalentowany piłkarz. Cieszę się że od początku pokazuje że jego sprowadzenie nie było błędem.

- Jak zaprezentował się GKS? Chyba szkoda, że ich przełamanie przyszło na spotkanie z wami.

- Szkoda, szkoda. Ciekawy zespół, potrafił wykorzystać nasze błędy i błędy sędziego, strzelił 3 gole i zasłużenie wygrał.

- Jakie braki pan widzi w swojej kadrze? Jakich zawodników brakuje z poszczególnych pozycji?

- Chętnie sprowadziłbym do zespołu jeszcze jednego stopera. Ogólnie jestem zadowolony z posiadanej kadry.

- Nasze kamery uchwyciły skandaliczne zachowanie.. trenera Laskosza! Proszę spojrzeć. Mocny kopniak w kierunku ławki rezerwowej. Wydarzyło się to w momencie ewidentnego spalonego. Nie miał pan już z tym jakichś kłopotów?

- Hehehe, kto pokryje koszty? Bo ławka ucierpiała szczerze mówiąc, hehe.

- Hehe, myślałem że nikt nie zauważy. Ogólnie ciężko się siedziało później na połamanym krzesełku. No cóż, lewą nogę mam jak Roberto Carlos i tak to się skończyło, hehe. Rozmawiałem już z prezesem Filipiakiem, który wszystko załatwi. Zapewniłem go że jest to jednorazowy wybryk, w pełni uzasadniony. Prezes również nie krył oburzenia z okoliczności w jakiej straciliśmy bramkę, i przymknął oko na całe zajście.

- Na koniec panie trenerze, trudne pytanie, kto zdobędzie to pożądane mistrzostwo kraju? Teraz droga do Champions League jest o wiele łatwiejsza.

- Każdy może zdobyć mistrzostwo. Liga jest niezwykle wyrównana i zacięta i kilka ekip może pokusić się o końcowe zwycięstwo.

- Na koniec również przygotowaliśmy krótki materiał filmowy o Cracovii i o trenerze. Proszę bardzo, obejrzmy.

 

 

Materiał filmowy:

 

Chcieliśmy przeanalizować dawną i teraźniejszą drużynę z ulicy Kałuży.

Odwiedziliśmy nowych i starych zawodników Cracovii, by szukać podobieństw i różnic.

 

 

Różnice:

a) Pozycja bramkarza?

 

Tuż przy stadionie mieszka były podopieczny golkiper trenera Laskosza – Tomasz Nowak.

- Jak wspominasz tę współpracę?

- Bardzo fachowy trener. Było miło. Szczególnie, że osiągnęliśmy tytuł wicemistrza kraju, a byliśmy typowani jako drużyna środka tabeli. To była ogromna niespodzianka, a do wielkiego sukcesu zaprowadził nas ten trener.

(...)

- Ciągle wypomina się panu i pozostałym kolegom porażkę z Sampdorią i szybkie pożegnanie z pucharami.

- Nie chcę o tym rozmawiać.

 

Po każdym treningu możemy spotkać bardzo skromnego i jakże utalentowanego Karola Nalepę.

- Nie mogę się wypowiadać zbytnio na temat trenera. Cieszę się, że mogę z nim pracować. Przede mną wiele lat gry w piłkę, a teraz mam niespotykana okazję do pracy z panem Laskoszem.

(...)

- Nie, nie ma porównania panowie – Tomasz Nowak to ikona klubu z niedawnych lat. Czasem oglądam jego mecze i patrzę co robił lepiej, a potrafię znaleźć kilka aspektów, oglądając dawne spotkania ligi na kasetach video. Tak, tak, mam mecze ekstraklasy z tamtych lat, bo mocno kibicowałem Cracovii.

 

b) środek obrony?

 

Niegdyś Rafał Budka stanowił o ogromnej sile defensywy klubu z ulicy Kałuży. Były reprezentant Polski dobrze wspomina ten okres.

- Bardzo dobrze grało się obok Alberta czy Maciejewskiego. Oczywiście, że pamiętam wszystkich kolegów. Czasem dzwonię do Andrzeja (Piotrowskiego) czy do Tomka Wójcika, z którym czasem mam okazję się spotkać – mówi Rafał. – Dlaczego sądzicie, że dziś obrona Cracovii jest słabsza? Basta i Kościukiewicz bardzo dobrze spisują się na tych pozycjach, choć to prawda, jest trochę pracy przed nimi. Ja też wyciągałem wnioski po każdym meczu.

 

c) kreator gry?

 

Aktualnie prezentuje się to nieco inaczej niż niegdyś. Kapitan Tomasz Wójcik nie miał sobie równych i potrafił ocierać się o reprezentację, czasem jeżdżąc na zgrupowania kadry. Aktualnie brakuje takiego gracza, który by pociągnął zespół do ofensywnych akcji. Nikt nie wysuwa się na czele klasyfikacji asystentów czy tym bardziej bramkostrzelnego kreatora gry.

Po cichu dostrzegamy talent Maćka Michniewicza. Jednak przed nim sporo pracy, by osiągnąć ten poziom. Na szczęście jest młody i będzie miał czas na zbieranie szlifów.

 

 

Podobieństwa:

a) boczni obrońcy?

 

Cracovia z sezonu 06/07 nie dysponowała mocnymi bokami obrony – dopiero młodzi perspektywiczni mieli pojawić się i rozwinąć skrzydła. Trener tego nie doczekał. Dziś na prawej obronie gra Zawadzki oraz na lewej Osuch. Sytuacja podobna jak do tej sprzed kilku lat, kiedy nie było następców.

- Nie czuję się jakoś źle na swojej pozycji, gram dobre zawody, według zaleceń trenera. Chyba nie jest źle, prawda? (Zawadzki)

 

b) skrzydłowi?

 

Cracovia zawsze bardzo solidnie wyglądała pod względem gry skrzydłami. Guerron i Rafał Wójcik, ale poza tym pojawiali się nowi – młodziutki Wilk oraz Łukasz Paweł, który był bardzo lubiany przez kibiców za swoją waleczność i ambicje.

Na przekór temu dziś jest podobnie – młodzi i ambitni pukają do pierwszego składu. W pierwszej jedenastce pojawiają się regularnie Tomczyk i Adamski, którzy stanowią o sile skrzydeł. Biskup i Piątek nie dają za wygraną – również zechcą się pokazać trenerowi.

 

c) defensywny pomocnik

 

Niegdyś o tę pozycję rywalizowało kilku zawodników. Byli do dyspozycji Renato, Wasilewski oraz mogący grać na tej pozycji Rafał Wójcik. Przypadek? Czy może taki styl preferował trener?

Aktualnie zawodnicy nie ustępują przeszłościom klubowym. Jest Nowak oraz nowo zakupiony Eze, który pokazuje się z jak najlepszej strony. Dostrzegamy pewne podobieństwa w grze tych zawodników.

Renato ~ Eze

Wasilewski ~ Nowak

 

 

Znaki zapytania:

 

a) Atak

 

Tak naprawdę nie mamy pojęcia. Jeszcze bardzo mało wiemy o ataku obecnej Cracovii, jednak gdy spojrzymy w przeszłość... Damian Marciniak okazał się niewypałem transferowym, natomiast Rojas był zawodnikiem, który powoli wyrastał na mocny numer jeden. Aktualnie sytuacja wygląda podobnie – Florek zawodzi, a na czołowego snajpera wyrasta Brkovic, jednak za mało wiemy o tym zawodniku, by powiedzieć cokolwiek więcej. W zapasie był Reyna, dziś jest kontuzjowany Lenart, o którym nie wiemy praktycznie nic. Często napastnicy z lat 06-08 mogli narzekać na brak skuteczności, a bardziej ich trener. Oby dziś nie było podobnie. Podobieństwo czy różnica?

 

 

 

Trener... ten sam. Paweł Laskosz. Taki sam czy inny? Co sądzą aktualni trenerzy o szkoleniowcu Cracovii?

 

Adrian Skura (Wisła Kraków): Trener Laskosz to znakomity taktyk. Każdy mecz przeciwko jego zespołowi to ciężkie starcie, które przypomina partię szachów. Wiedza taktyczna to nie jedyny plus trenera Cracovii. Laskosz ma świetne podejście do zawodników i potrafi dobrze motywować. Uważam, że Cracovia to zbyt słaby klub jak na jego możliwości...

 

Mateusz Szymandera (Lech Poznań): Przepraszam to krakowski trener? Zdecydowanie lepszy od Skawki. Szanuje go, bo mimo posiadania znacznie słabszego zespołu od lokalnego rywala potrafi na równi rywalizować w lidze i pokazuje, że nie zespół, a trener decyduje o pozycji. Liczę na to, że pokaże tym z Rejmana, że w tym mieście jest jeden słuszny klub.

 

Krystian Grzelak (Legia Warszawa): Do tej pory nie miałem okazji, by spotkać się z trenerem Laskoszem oko w oko. Szczerze mówiąc, jest to jeden z tych menedżerów, z którymi nie miałem dotychczas żadnego kontaktu. Obiło mi się jednak o uszy, że w przeszłości odnosił niemałe sukcesy w polskiej piłce i na pewno należy darzyć go szacunkiem. Wydaje mi się, że mamy podobne spojrzenie na futbol i moglibyśmy pozostawać w dobrych relacjach prywatnych.

 

Z księgi wspomnień:

 

(...)

Korona Kielce – Cracovia 0:1

W 53 minucie faul Wiśniewskiego na wbiegającym Rojasie. Do piłki kieruje się Tomasz Wójcik... uderzenie i goool!

W ostatecznym rozrachunku zdobyte wicemistrzostwo kraju. Słowa po sukcesie pierwszego trenera drużyny:

- No cóż napewno przed pierwszym meczem nikt nie spodziewał się, że Cracovia wywalczy wicemistrzostwo. Z natury jestem człowiekiem ambitnym i wymagającym od moich podopiecznych maskimum wysiłku, maksimum walki. Od samego początku starałem się wszystkim wpoić co od nich będę wymagać i chyba mi się udało. Graliśmy naprawdę dobrze, mimo iż personalnie napewno byliśmy słabsi od Legii lub Wisły. Na szczęście wola walki wszczepiona w moich podopiecznych czyniła cuda, graliśmy z sercem, nie odpuszczaliśmy i dzięki temu znaleźliśmy się w czubie tabeli. Oczywiście nie obyło się bez wpadek, które bardzo mocno przeżywałem, bo proszę mi wierzyć ja naprawdę nie lubie przegrywać...

(...)

Puchar UEFA...

Cracovia – Maccabi Petach Tikwa 3:0

W 52 minucie Piotrowski zagrywa do Shevchika, widzimy jak ten prawy obrońca pięknie włącza się do akcji ofensywnych. Podanie szybkie na Rojasa, a ten bez zastanawiania się przymierzył w sam róg i zdobywa bramkę!!! Jest 3:0 i raczej po meczu!

Po meczu: Tym meczem pokazaliśmy kibicom, że dalej jesteśmy groźną drużyną, która potrafi ogrywać najlepszych.

(...)

Wisła Kraków – Cracovia 2:1

W 71 minucie Guerron podbiega do piłki, rozgląda, się dośrodkowanie, wyskakuje Rojas, mija bramkarza, a potem lekko trafia do siatki! 2:1 i nadzieje się odradzają.

Po meczu: Myślę że kibice mogą być dumni z moich podopiecznych

(...)

Cracovia – Sampdoria 1:2

Przed meczem Marek Marciniak: Wierzę w kolegów. Wszyscy jesteśmy wspierani. Nowak zastąpi mnie godnie w bramce, wiem o tym, trenuję z nim na co dzień i widzę, że posiada umiejętności.

W 10 minucie Shevchik wybija na oślep, przyjmuje z przodu Marciniak, przy nim tylko Ferrari i Gallinucci, wybiega bramkarz, a nasz snajper decyduje się na mocny strzał z daleka.. gooool! Cracovia obejmuje prowadzenie.

81 minuta to rzut rożny dla przeciwników, dośrodkowanie Greco, wyskakuje do piłki najwyżej Verbitskiy, pakuje piłkę do bramki... Nowak bez szans, obrońcy zawiedli,

Koniec, przegrywamy 2:1 po dobrym meczu. (...)

(...)

 

 

 

 

 

 

 

 

- To takie podsumowanie dokonań, wielkich i historycznych momentów Cracovii.

- Czasem rzeczywiście dobrze powspominać. Teraz spójrzmy na tabelę rozgrywek.

 

Tabela Polska Ekstraklasa (6/30)

 

- Oraz na pary najbliższych spotkań.

- Przypominamy, że po 7. kolejce zostaną rozegrane pary Pucharu Polski.

 

Najbliższa kolejka:

 

18 września, piątek

17:45 Polonia Bytom – Ruch Chorzów

20:00 Jagiellonia Białystok – Lech Poznań

 

19 września, sobota

14:45 Odra Wodzisław – Piast Gliwice

17:00 Arka Gdynia – Cracovia

17:45 Wisła Kraków – Zagłębie Lubin

19:15 Korona Kielce – Śląsk Wrocław

 

20 września, niedziela

14:45 GKS Bełchatów – Polonia Warszawa

17:00 Legia Warszawa – Lechia Gdańsk

 

- Ostatnie wyróżnienia, czyli jedenastka kolejki oraz najlepsi strzelcy i... asystenci:

 

 

Jedenastka 6. Kolejki Polskiej Ekstraklasy:

Lis (Polonia B., 2) – Bozinovic (Lech), Urumov (Arka), Żurek (Śląsk, 2) R. Górski (Lechia, 4) – S. Kowalczyk (GKS), Chamera (Piast), Mazurek (Śląsk), Bong (Jagiellonia, 2) – Małkowski (Śląsk), Camara (Lechia)

 

Najlepsi strzelcy po 6. kolejkach:

Nunes (Korona) 7 goli

K. Kowalczyk (Legia) 7 goli

Cukovic (Wisła) 5 goli

R. Wójcik (Lech) 5 goli

Camara (Lechia) 5 goli

Ivanovski (Wisła) 4 gole

Angeleski (Zagłębie) 4 gole

Kiła (Śląsk) 4 gole

Vega (Jagiellonia) 4 gole

 

Najlepsi asystenci po 6. kolejkach:

Małkowski (Śląsk) 6 asyst

Dzwonek (Korona) 5 asyst

Adamus (Lech) 4 asysty

Podolczak (Korona) 4 asysty

Bernal (Legia) 4 asysty

 

 

- Trenerze, najbliższy mecz to wyjazd do Gdyni. Starcie z Arką chyba będzie ciekawym doświadczeniem. Mecz w sobotę. Będzie transmitowany nawet przez naszą stację. Jakie cele?

- No to proste, że trzy punkty, prawda?

- Chcemy zaprezentować dobrą grę, i pokusić się o zwycięstwo. Nie będzie łatwo bo Arka gra ciekawą piłkę, ale myślę że jeśli wyeliminujemy błędy, zdołamy wygrać.

- W takim razie życzymy powodzenia i dziękujemy za przybycie do studia, naszym gościem był aktualny trener Cracovii, Paweł Laskosz.

- Dziękuję i do zobaczenia.

- Oczywiście zapraszamy za tydzień, bo ligowa kolejka nie będzie czekać. Żegnamy się i życzymy miłego wieczoru.

- Dobranoc!

 

___________________________________

Kontuzje

Pary Pucharu Polski, który zostanie rozegrany po 7. kolejce rozgrywek. Jeśli ktoś nie podaje składu to niech zadeklaruje czy to ma być skład podstawowy czy rezerwowy (w wypadku braku odpowiedzi zostanie wystawiony skład rezerwowy), oczywiście mile widziane pełne jedenastki, podawane jak do tej pory, ale to dopiero po 7. kolejce.

Odnośnik do komentarza

Dobrogniew Raścisławski, Miejski Klub Sportowy "Odra" Wodzisław Śląski:

Ej, co to tam za pajac siedzi w tym studio? Tomaszewski? Jeżeś to ty? Że niby nie potrafię przegrywać? Ciekawie jakbyś ty cwaniaku zareagował gdyby dwa razy pod rząd okradli cie w meczu ligowym. Pewnie podziękowałbyś temu złodziejowi i jemu szefowi z PZPNu. Grubasowi, który myśli sobie, że Czechosłowacja i ZSRR dalej istnieją. Weź chłopie idź na emeryturę, bo swoim popierdywaniem tylko irytujesz. Ludzie nie po to płaca abonament by oglądać takich gburów jak ty. A jak mosz jakiś problym to przijedź za tydziyn do Wodzisławia. Mogiymy sie ustawić przed szpilym na sagi piyńści.

 

Wracając do meczu to przycisnęliśmy Jagę w pierwszej połowie i to starczyło. Znakomicie spisali się zawodnicy, których zakontraktowałem w przerwie letniej. Sytuacja Jagiellonii jest nie do pozazdroszczenia. Trener będzie się musiał nieźle uwijać żeby uniknąć degradacji. Ale jak widać tabela jest mocno ścieśniona. Piast, z którym zmierzymy się w następnej kolejce pojechał goroli, więc znowu będziemy się musieli napocić żeby zdobyć punkty.

 

W Pucharze Polski wylosowaliśmy najbardziej wymagającego rywala. Ale nie pękamy. Dla mnie liczy się wszystko, nie ma odpuszczania. Tak długo jak się da będziemy walczyć o ten puchar. Mam nadzieję, że znów nas PZPN nie przekręci.

Odnośnik do komentarza

Adam Kucharski, Polonia Warszawa

 

Jest lepiej. Coraz bardziej nasza gra zaczyna przypominać taką na jaką nas stać. Oczywiście remis z Koroną na własnym boisku może nie jest jakimś ogromnym powodem do nadmiernego optymizmu, ale jak słusznie zauważył jeden z kibiców - coś z tego będzie. Przyznam szczerze, że zniesmaczony jestem postawą ekspertów zasiadających w studiu. Zespól z Kielc okradziony? Chyba z marzeń o mistrzostwie, bo mogą dziękować Najwyższemu za wynik jaki widniał na tablicy po upływie czasu gry. Sugeruję uważniejsze studiowanie statystyk pomeczowych lub wizytę w Punkcie Konsultacyjnym "Widzę".

 

Przede wszystkim na duchu podnosi mnie postawa Madeja. Chłopak w końcu zagrał na miarę swoich możliwości i pokazał, że myśli o jego grze w zespole rezerw mogę na razie odłożyć. Ciekawi mnie też postawa młodego Matusiaka. Zawodnik ten rozwija się w szybkim tempie i coraz odważniej puka do drzwi na których widnieje tabliczka "Pierwsza jedenastka".

 

Następne spotkanie to wyjazd do Bełchatowa na mecz z tamtejszym GKSem. Zespół ten pogrążony jest w kryzysie - o czym świadczy pozycja w tabeli - i nie widzę innej możliwości niż wywalczenie trzech punktów. Ostatnio zapytano mnie o mój stosunek do Pucharu Polski. Szczerze mówiąc na piedestale stoją u mnie rozgrywki Ekstraklasy, niemniej jednak, będę głęboko rozczarowany wynikiem innym niż zwycięstwo.

Kończąc już pragnę pogratulować "świetnego" wyniku tego - podobno lepszego - klubu z Warszawy. Panie Grzelak, Warszawa może być z Pana (i Pańskiego zespołu) dumna!

Odnośnik do komentarza

Krzysztof Pijanowski, GKS Bełchatów

 

To była ta wielka Cracovia?! Raczej jakaś zgraja piłkarzyków bez stadionu... Pierwsza wygrana w lidze wisiała nad nami już od dłuższego czasu, ale ta fatalna druga połowa ostatnio nam pokrzyżowała plany. Dzisiaj natomiast zachowaliśmy koncentrację prawie do samego końca i spokojnie dowieźliśmy trzy punkty, co było nam bardzo potrzebne, aby pokazać wszystkim niedowiarkom, że idziemy we właściwym kierunku i z meczu na mecz będziemy coraz groźniejsi.

Odnośnik do komentarza

Piotr Miśkiewicz, Jagiellonia Białystok:

Kolejna porażka z rywalem który był w zasięgu. Cóż mogę powiedzieć, wiem, że stać nas na zwycięstwo w takich meczach lecz jak widać ich nie wygrywamy. Gratuluje Odrze i trenerowi rywali. Kluczem do wygranej jest chyba odpowiednia motywacja i na tym będę się teraz skupiał. Gra nie wygląda najgorzej, ba, wydaje mi się, że zasługujemy na miejsce parę oczek wyżej.

Odnośnik do komentarza

Adrian Skura - Wisła Kraków

 

Nie powiem, że jestem zadowolony z wyniku spotkania... Lechia, tak jak mówiłem, to dobry zespół, który pokazał pazur wcześniej niż sądziłem. Naszej obronie zabrakło trochę koncentracji w końcówce spotkania, dlatego też musimy się pogodzić ze stratą dwóch punktów. Jednym z plusów tego spotkania jest forma Ivanovskiego, który już w drugim meczu zachwyca. Mam nadzieję, że to nie ostatni jego pokaz. Na szczęście nadal mamy kontakt z liderem, a my, mimo szóstego miejsca, mamy tyle samo punktów co Śląsk, który jest trzeci. Panu Szparderze gratuluje przeg...zwycięstwa z Ruchem.

Odnośnik do komentarza
Powrót Wielkiego Śląska! Gazeta Wrocławska, 36/2009 (Michał Hamburger)

 

Wreszcie! Tak mówili wszyscy, gdy po dwóch przegranych meczach pod rząd, Śląsk Wrocław tym razem wygrał, i to jak! Bytomska Polonia nie istniała w tym spotkaniu i nie była w stanie w żaden sposób przeszkodzić rozpędzonemu Śląskowi. Największy udział w tym zwycięstwie mieli Kiła oraz Małkowski – obaj strzelili po dwie bramki. Ale trzeba oddać, że cała drużyna zagrała fenomenalne spotkanie i może właśnie te dwie porażki były potrzebne, by Śląsk mógł teraz do końca sezonu pokazywać taką właśnie dyspozycję. Oto, co po meczu powiedzieli trener i piłkarze wrocławskiej ekipy.

 

 

 

Marco Polo:

 

Ten mecz nie mógł się dla nas lepiej ułożyć. Od pierwszej minuty graliśmy bardzo szybko i agresywnie na całej długości boiska, czym zaskoczyliśmy rywala. Duża wymienność pozycji i podań sprawiała, że gracze Polonii gubili się i nie nadążali z kryciem. Taki obraz spotkania musiał przynieść bramki dla wrocławskiej drużyny. Kapitalne zawody zagrał Warzycha, który zanotował gola i asystę, a także strzelcy dwóch bramek: Kiła i Małkowski. Kolejny raz wielką klasę pokazał Żurek, strzelając efektownego gola z rzutu wolnego, ale przede wszystkim świetnie dyrygując linią obronną przez całe spotkanie. W środku pola rządził Mazurek, który wyrasta na prawdziwego przywódcę i kreatora gry. Mam nadzieję, że moi podopieczni w Kielcach za tydzień udowodnią, że to efektowne zwycięstwo nie jest dziełem przypadku, a efektem świetnego przygotowania.

 

 

 

Sławomir Żurek:

 

Właśnie o to chodziło! Szybka wymiana piłki, duża wymienność pozycji i przede wszystkim bezlitośnie wyprowadzane kontry po fatalnych błędach rywali przy rozprowadzaniu akcji stały się głównymi czynnikami tej efektownej wygranej. Zagraliśmy nieźle, ale trzeba zauważyć, że Polonia nam niejednokrotnie w tym meczu pomagała, notując tak fatalne straty, po których udawało się wyprowadzać te zabójcze kontry. Co do bramki z rzutu wolnego – nie ma ona dla mnie znaczenia, bo najważniejsze jest dobro zespołu, choć z drugiej strony cieszy fakt, że wreszcie udało się przymierzyć tak, jak robię to zazwyczaj na treningach.

 

 

 

Bogdan Mazurek:

 

Jest mi niezmiernie miło słyszeć pochwały, jakie pod moim adresem skierował nasz trener. To z pewnością doda mi skrzydeł w kolejnych meczach. Zaufanie, jakim obdarza mnie pan Polo już chyba zaczynam spłacać swoją niezłą grą, czego mam pełną świadomość. W tym meczu po raz kolejny pokazałem, że osiemnastolatek może z powodzeniem dyrygować grą całego zespołu. Moim marzeniem jest dorównanie osiągami mojemu idolowi – Xaviemu.

 

 

 

Grzegorz Małkowski:

 

Mimo, że otrzymałem nagrodę dla najlepszego piłkarza meczu, wcale się za takiego nie uważam. Po prostu, mając tak świetnie dogrywane piłki od pomocników, moim obowiązkiem było zdobywanie bramek. Tym razem udało się strzelić dwie, obie po świetnym obsłużeniu podaniami z głębi pola. Cieszę się, że trener obdarza mnie zaufaniem, za co mogę się zrewanżować strzelanymi golami. To efektowne zwycięstwo to efekt ciężkiej pracy całej drużyny, a nie przebłysk geniuszu jednego, czy drugiego piłkarza.

 

 

 

Jacek Warzycha

 

Bardzo się cieszę z wygranej, choć, jak już wspomniał nasz kapitan, duże znaczenie w zdobyciu trzech punktów miała fatalna forma rywali, którzy prezentowali nam co chwila piłkę, tracąc ją w środkowej strefie. Po dwóch gorszych spotkaniach wreszcie mogliśmy pokazać pełnię naszych umiejętności i przy okazji zapewne zmusimy inne drużyny w polskiej ekstraklasie, by do meczów ze Śląskiem podchodziły z większym respektem dla przeciwnika. Pokazujemy takimi meczami, jak ten dzisiejszy, że absolutnie nie można nas lekceważyć.

 

Odnośnik do komentarza

Bartek Międlar, Polonia Bytom:

 

Zupełnie nie wiem co powiedzieć. Nie wychodziło nam nic, Śląsk zepchnął nas do zupełnej defensywy. Marco Polo znakomicie dobrał taktykę do meczu, jestem pod wielkim wrażeniem jego umiejętności trenerskich. Cóż, ja dopiero zaczynam zabawę w Ekstraklasie, mam nadzieję, że następne mecze będą łatwiejsze.

Odnośnik do komentarza

Daniel Kowalczyk, Zagłębie Lubin

 

Widzę, że pan Laskosz jest kolejnym trenerem, który bawi się w prorokowanie i nie widzi nas w czubie tabeli na koniec sezonu. My robimy swoje i jeszcze pokażemy na co nas stać panie trenerze! Wracając do meczu, po raz kolejny zagraliśmy dobre spotkanie, przedłużyliśmy serię meczów bez porażki i wróciliśmy na pozycję lidera. Czego można chcieć więcej? Teraz mecz z Wisłą Kraków i mówi się, że nasza szczęśliwa seria na pewno się skończy. Ja mogę powiedzieć, że tak łatwo się nie poddamy i pan Skura na długo zapamięta dzień 19 września.

Odnośnik do komentarza
News dnia - Słynny Holender dołączył do Legii!

 

2009-09-18 19:00 - Autor: Mariusz Wolski, fot. Adam Polak - Źródło: własne

 

Do sztabu szkoleniowego warszawskiej Legii dołączył wybitny trener z kraju tulipanów, Marin van Truchleen! Słynny Holender w stołecznym klubie będzie odpowiadał z przygotowanie taktyczne zespołu.

 

Marin van Truchleen to jeden z najbardziej cenionych holenderskich specjalistów taktycznych. 36-letni taktyk pracował dotychczas w takich klubach, jak FC Omniworld, NEC Nijmegen, AZ Alkmaar oraz PSV Eindhoven. Van Truchleen będzie jednym z najbliższych współpracowników Krystiana Grzelaka. Oprócz przygotowania taktycznego do jego zadań należeć będzie także rozpracowywanie strategii najbliższych rywali Legii.

 

Holenderski specjalista taktyczny chwilę po podpisaniu kontraktu z naszym klubem zgodził się na krótką rozmowę z legia.com: - O drużynie Legii Warszawa słyszałem wiele dobrego i zdaję sobie sprawę, że co roku jest to drużyna walcząca o najwyższe cele. Wierzę, że swoimi umiejętnościami i doświadczeniem będę mógł pomóc legionistom w zdobyciu tytułu mistrza Polski, a następnie dobrego zaprezentowania się na arenie europejskiej. "Wojskowi" to doskonale poukładany klub, posiadający ogromny potencjał i mający w swoich szeregach świetnych zawodników. Cieszę się, że mogę tu pracować.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...