Skocz do zawartości

Magazyn Polska Ekstraklasa


Escort

Rekomendowane odpowiedzi

Łukasz Grabowski, Arka Gdynia:

Z pierwszego meczu w tym sezonie jestem bardzo zadowolony, ale nie może być inaczej, bo wygraliśmy z pretendentem do tytułu, czyli Legią Warszawa. Te spotkanie było w naszym wykonaniu fantastyczne i moja ofensywna filozofia gry sprawdziła się w 100%. Nie możemy popaść jednak w samozachwyt, bo to dopiero pierwsza kolejka, a sezon jest długi i ciężki. Ciągle naszym celem jest walka o środek tabeli, bo ciężko będzie nam w każdym meczu grać tak jak w sobotę. Pochwalić muszę oczywiście naszego lidera, Toleskiego, który rozegrał kapitalne zawody. Z dobrej strony zaprezentowali się też Malaj i Szczepanik, a reszta zespołu również mnie nie zawiodła. W następnej kolejce gramy bardzo ważny mecz z Odrą Wodzisław na wyjeździe. Na pewno powalczymy na tym trudnym terenie o trzy punkty, ale nie możemy zapomnieć o obronie. Odra to zespół szczególnie groźny na swoim boisku.

Odnośnik do komentarza

Paweł Laskosz, Cracovia Kraków.

 

Dlaczego przegraliśmy? Bo nie zagraliśmy tego co oczekiwałem... I nie zwalam tu winy na zawodników, po prostu gdzieś popełniliśmy błąd. Nie ma podań, nie ma strzałów, nie ma bramek. Ktoś z sali pytał o to czy spalony był czy nie był przy golu dla Polonii - powiem tak - nawet jak był to i tak by to za wiele nie zmieniło gdyż po prostu zawiedliśmy na całej linii. Wszyscy mówią o magii Laskosza, o tym jakim jestem wspaniałym fachowcem. Owszem, ale trzeba też popatrzeć na to z innej strony, przede mną zupełnie inne realia, to już nie jest wicemistrzowski zespół, to już nie ci sami piłkarze. Mam jedynie nadzieję że w meczu z podopiecznymi Marco Polo, którego bardzo cenię zaprezentujemy lepszy futbol. A winę za porażkę z Polonią biorę na siebie. Do widzenia.

Odnośnik do komentarza

Piotr Gil, Korona Kielce

 

Kto wygra mecz? Korona!!! Chłopaki moje świetnie się spisały. Niektórzy zagrali nawet powyżej swoich możliwości, a doprawdy kapitalne spotkanie zanotował Nunes oraz Galkauskas, zresztą co by nie powiedzieć, to wszyscy zasłużyli na brawa, mały zawód jedynie był udziałem Caracei, którego zmieniłem już w przerwie. Cieszy mnie również nie mała frekwencja, a kibice faktycznie nas nieśli. Kapitalna robota. W następnym spotkaniu gramy z Piastem w Gliwicach. Będzie to niezwykle ciężka przeprawa, a ponadto zagadką będzie forma naszej młodzieży.

 

Dodam jeszcze że nasza gra niezwykle mi się spodobała, choć i goście nie zaprezentowali się jakoś słaby. Faktycznie byliśmy od nich lepsi, ale po prawdzie mogliśmy strzelić i ze siedem bramek. Jest oczywiście dobrze, a jakiś zapas trzeba mieć na kolejne mecze, by spokojnie utrzymać się w naszej Ekstraklasie.

Odnośnik do komentarza

Krzysztof Pijanowski, GKS Bełchatów

 

Na pewno oczekiwaliśmy wygranej, ale zawiedliśmy. Z przebiegu gry na pewno nie zasługiwaliśmy na trzy punkty, mieliśmy tylko jedną szansę na gola, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce. Być może ustawiłem swój zespół zbyt defensywnie, ale na takie wnioski muszę poczekać jeszcze kilka meczów. Na pewno mogę być zadowolony z zaangażowania zespołu, ale samą ambicja i determinacją nie da się wygrać. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach zachowamy znów czyste konto, ale z przodu uda się coś ukłuć.

Odnośnik do komentarza

Maciej Markowski, piast Gliwice:

Niestety źle rozpoczęliśmy sezon. Przegraliśmy bardzo ważny dla nas mecz. W spotkaniu przeważał nasz rywal. Posiadanie piłki było wyrównane, ale Polonia częściej strzelała i miała 2 okazje bramkowe, które wykorzystała. Nam natomiast naszej jedynej nie udało się wykorzystać. Słabo zagrali Mangan i Georgiev. Pierwszy z nich sfaulował przeciwnika w polu karnym, a drugi nie potrafił w ogóle odnaleźć się na boisku. Georgiev zagrał dużo gorzej niż w sparingach, nie spodziewałem się tego. Prawdopodobnie w następnym meczu zamiast niego w 1 składzie wybiegnie Janas, który dobrze się zaprezentował po wejściu z ławki. Szkoda kontuzji Roberta Bednarza, bo on jest bardzo ważnym zawodnikiem naszego zespołu. Na szczęście zabraknie go w tylko 1 meczu. Może słabe spotkanie było spowodowane złą taktyką, ale to okaże się w ciągu kilku najbliższych meczy. Następne spotkanie rozgrywamy u siebie z Koroną. Nie będzie to łatwy mecz, bo żaden dla nas taki nie będzie, ale myślę, że mamy szanse na uzyskanie korzystnego wyniku.

Odnośnik do komentarza

Adrian Skura - Wisła Kraków

 

Niech już trener Szymandera się tak nie entuzjazmuje nad grą swojego zespołu. Lech nie wyciągnął żadnych wniosków, nadal popełniali te same błędy co w meczu o Superpuchar Polski. Soares robił z rywalami co chciał. Mecz był równy, jednak zgrywający się atak Wisły nie był w stanie strzelić bramki, mimo to wielokrotnie zagroziliśmy bramce Lecha. Ekipa z Poznania ma szczęście, że w ich szeregach jest ktoś taki jak Daniel Postulov. Ten golkiper jest w stanie wybronić wiele punktów, czego dowodem jest ostatni mecz. No cóż, Willie McBride miał w czasie meczu gorszy dzień, przez co dwie stracone bramki. Jednak ja w niego wierzę i jestem pewien, że z czasem Willie będzie prezentować coraz lepszą formę i pokaże innym jak się gra w defensywie.

Jestem ogólnie zadowolony z formy zawodników, graliśmy składnie, a wynik został rozstrzygnięty jedynie przez błędy indywidualne. Szkoda, że Ziółkowski doznał kontuzji, przez co zostaliśmy bez zdrowego prawego pomocnika, jednak mam pomysł na załatanie tej dziury. Do następnego spotkania z Legią jesteśmy mocno zmotywowani. Legia, po wpadce z Arką, będzie chciała pokazać klasę. Mam nadzieję, że w spotkaniu z nami jej nie pokażą. Jeszcze ostatnie słowa do trenera Szymandery: „Superpuchar jest nasz, Superpuchar do nas należy!”

Odnośnik do komentarza

Mateusz Szymandera, Lech Poznań:

Panie Skura, mam wrażenie, że inne spotkania oglądaliśmy. Obaj dobrze wiemy, że trenera broni ostatni mecz, a w przypadku zespołów Wisły i Lecha to właśnie moja drużyna poprzednią rywalizację wygrała. Dwubramkowa przewaga w dziewięćdziesiątej minucie nie jest przypadkiem. Mój zespół od samego początku pokazał, że jest znacznie lepiej przygotowany do meczu. Niestety trener Skura nie przygotował swoich zawodników do walki na pełnych obrotach przez cały czas trwania spotkania. Moi gracze gryźli trawę i nie przeszkadzała im nawet zła aura podczas meczu. Wiem, że niektórzy trenerzy nie potrafią zrozumieć jak ich zespół przegrywa mecz, lecz w polskiej rzeczywistości trzeba do tego przywyknąć. Mam także radę dla trenera mojego ostatniego rywala - jeśli chce w następnym meczu zdobyć choć punkt - musi zmienić ustawienie swojego zespołu, a najlepiej jeśli popracuje także nad mentalnością graczy, ponieważ z takim podejściem zawodników nie ma co liczyć na końcowy sukces.

Odnośnik do komentarza

Adrian Skura - Wisła Kraków

 

A skąd Pan może wiedzieć jaką mentalność mają zawodnicy Wisły?! Ja Panu powiem...zwycięską. Moi zawodnicy grali z pełnym zaangażowaniem i nie raz sprawili nie mały kłopot Postulovi. Gdyby, nie dobra forma tego bramkarza wynik wyglądałby inaczej. Jeśli Pan uważa, że Lech jest dobrze przygotowany do sezonu, to za jakieś 10 spotkań zobaczy Pan jak bardzo się myli. Lech w ostatnich minutach musiał murować bramkę, dosłownie, by przypadkiem Soares, czy Cukovic nie wcisnęli im gola. Nie tak gra drużyna dobrze przygotowana do sezonu. Za moich czasów w Lechu staraliśmy się wcisnąć rywala w ziemię, obojętnie od sytuacji, czy wygrywaliśmy 1:0, czy też przegrywaliśmy 0:2. Ja jestem odmiennego zdania, trenera broni nie jeden mecz, a cały sezon oraz bezpośrednie pojedynki z głównymi rywalami, a w tym pojedynku jest 1:1. Zresztą do końca sezonu przekonamy się czyja myśl taktyczna jest lepsza.

Odnośnik do komentarza

- Dobry wieczór. Witamy państwa w ten niedzielny wieczór. Witają się wesoły Andrzej Twarowski.

- Oraz tylko uśmiechnięty Tomek Smokowski.

- Nie wiem dlaczego wyciągasz takie proste wnioski, skoro siedzimy tu dopiero od kilku minut.

- Może lepiej przedstaw co nas czeka przez najbliższą godzinę.

- Dobrze, że mi przypomniałeś. W dzisiejszym programie będziemy mówić o:

 

 

1. Starcie Laskosz vs. Polo, czyli starcie tytanów trenerskich,

2. Hit kolejki, czyli ponownie Wisła, tym razem w Warszawie w pojedynku z Legią,

3. Górny Śląsk – pojedynek na trudnym terenie w Wodzisławiu, Odra podejmuje Arkę,

4. Ujemny dorobek trzeba zbić – najbliższa okazja u siebie, by Jagiellonia pokonała mocny GKS.

 

- Na pewno wielkich emocji mogli oczekiwać kibice w tej 2. kolejce.

- Przedstawmy najpierw naszego pierwszego gościa. Witamy bardzo serdecznie Grzegorza Mielcarskiego.

- Dobry wieczór.

- No i tak myśleliśmy, by nie zabrakło również emocji sprzed kilku lat, więc zdołaliśmy zaprosić do studia Tomasza Wójcika, niegdyś znakomitego kreatora gry w Cracovii.

- Witam.

- Na początek takie pytanie, bo Grześka to na każdym kroku pytamy, powiedz nam Tomku, jak się żyje tak znakomitemu graczowi w dzisiejszej piłkarskiej Polsce?

- No, kiedyś trzeba było z tym skończyć, tak wam powiem, hehehe. Szczerze mówiąc, szkoda, że została zamknięta piłka i wspólny rozdział, który budowaliśmy, jednak mówi się trudno. Wyczyszczono grunt i dlatego można powiedzieć, że osiągnięto jakiś sukces, bo dziś mamy czystą polską piłkę. Kilka klubów nieobliczalnych, na pewno ten sezon to będzie szlifowanie tego wszystkiego, byśmy za rok mogli przystąpić do europejskich pucharów.

- Przypomina się pewnie Tomkowi Sampdoria, której nie udało się pokonać.

- No, pamiętamy wszyscy te boje, jednak tylko GKS Bełchatów awansował pod wodzą trenera Polo.

- Tutaj Grzesiek się rwie, by opowiadać nam trochę o swojej historii piłkarskiej, lecz póki co, przejdziemy do pierwszego meczu, jakże ważnego – w Sosnowcu pojedynek Cracovii ze Śląskiem.

 

 

Cracovia – Śląsk Wrocław

 

W Sosnowcu pierwsi na murawę wybiegli przysłowiowi gospodarze, którzy po przegranej z Polonią mieli pokazać się na „własnym” terytorium. Różnie interpretowano medialne tytuły gazet, szczególnie tych krakowskich. Śląsk po pierwszej wygranej przyjechał tu, by sięgnąć po kolejny komplet punktów. Nie było złudzeń, że Śląsk wydaje się zdecydowanym faworytem w rywalizacji.

W pierwszej minucie to Pasy przeprowadziły pierwszą akcję, a chwilę potem goście doszli do sytuacji podbramkowej, lecz Małkowski uderzył prosto w Nalepę. Śląsk został zamknięty na własnej połowie. W 4. minucie zawodnicy Cracovii bardzo dobrze rozegrali piłkę z pierwszego podania, do szansy doszedł Tomczyk, zbiegając z prawego skrzydła, miał trochę miejsca, przyjął piłkę i uderzył przy krótszym słupku, nie dając żadnych szans bramkarzowi. Niespodziewanie Cracovia objęła prowadzenie. W 11. minucie bardzo dobry strzał Góreckiego, lecz Nalepa potrafił poradzić sobie nawet z taką petardą, wybijając ją na rzut rożny. W 12. minucie, czyli chwilę potem, Stankiewicz został bardzo poturbowany w powietrzu. Sędzia nie gwizdał, a pomocnik Pasów wyraźnie cierpiał. Dopiero, gdy akcja dobiegła do końca, sędzia miał na tyle litości, że przerwał mecz. Na szczęście lewoskrzydłowy był w stanie grać dalej. W 15. minucie Konieczny wpuścił w pole karne Florka, jednak napastnikowi zabrakło zimnej krwi i nastrzelił prosto w bramkarza. Gospodarze dłużej utrzymywali się przy piłce i dominowali na boisku, byli bardzo pewni swoich poczynań na murawie. Śląsk próbował akcji oskrzydlających, by wykorzystać atuty Kiły i Warzychy. W 30. minucie kibice mieli szansę podziwiać świetne ofensywne wejście Osucha w pole karne. Niestety, tylko takie atrakcje ich czekały, gdyż zawodnicy Laskosza nie zdołali zbyt często oddać strzału na bramkę Pałysa. Do przerwy skromne prowadzenie.

Po przerwie Śląsk ruszył do natarcia, lecz i po kolejnym strzale Małkowskiego Nalepa okazał się być sprytniejszy. Chwilę potem znakomita sytuacja Biskupa, który wyprzedził Piątka, dośrodkował, a piłkę nad poprzeczką minimalnie posłał Florek. Kolejna sytuacja mogła przynieść oczekiwaną bramkę – Tomczyk dośrodkował, wyskoczył Konieczny, minimalnie obok bramki, Pałys wyciągnął się jak długi, lecz dobrze, że nie tknął piłki. Na boisku pojawił się Mazurek, o którym media rozpisywały się, że może być sporym zagrożeniem dla bramki Cracovii. Póki co, nikt nie wpuszczał piłkarzy Polo pod jedenastkę Nalepy. Jedynie sporadycznie czasami została wrzucona piłka, lecz zawodnicy gospodarzy byli górą w powietrzu. W pewnym momencie Warzycha zdecydował się na odważny rajd, nie zatrzymał go ani Biskup, ani Osuch. Kaliciak i Mazurek wprowadzili nową jakość do gry – Śląsk został odmieniony i rozpoczął natarcia od około 70. minuty. Trenerzy mobilizowali swoich podopiecznych, ostatnią zmianę przeprowadził trener Polo, zmieniając Małkowskiego na Ali Obema. Zmiana była kluczowa, gdyż w 84. minucie Mazurek po wymianie piłki z Kaliciakiem, świetnie podał do wysuniętego napastnika, a ten technicznym strzałem nie dał najmniejszych szans Nalepie. Uratował upragniony punkt. Do końca spotkania Cracovia wyglądała na wyraźnie zdezorientowanych, lecz i Śląsk nie porywał się do kolejnych ataków. Remis.

 

Cracovia – Śląsk Wrocław 1:1

4’ Tomczyk 1:0

81’ Ali Obem 1:1

 

Składy.

Widzów: 4512

Sędzia: Marcin Borski

 

 

- Pojedynek trenerów bardzo udany i na remis. Chyba obaj bardzo doceniani w naszym środowisku.

- Dobrze, że chociaż trenerzy zostali, choć ja osobiście wolałbym, by piłkarze pokroju Wójcika jeszcze wrócili do kopania piłki. Mecz mnie zaskoczył pozytywnie, naprawdę kilka bardzo fajnych fragmentów gry, prezentowanych przez Śląsk czy Cracovię. Byłem zaskoczony, że udało się wymienić tyle dobrych podań, zaskakujących rozwiązań.

- Na pewno naszym głównym tematem muszą być trenerzy. Trochę chyba pan Laskosz może być zaskoczony, dostał całkiem inny materiał trenerski niż niegdyś, kiedy sięgnęliście po wicemistrzostwo.

- Możemy tak wspominać jak pan Piechniczek, ale to do niczego nie prowadzi. Wtedy było naprawdę fajnie, bo potrafiłem uderzyć z dystansu, asystować. Dobre czasy już nigdy nie wrócą, ale osobiście kibicuję zawodnikom i trenerowi, który ponownie jest na tej zasłużonej posadzie. Może nie będą walczyć o mistrzostwo jak my, kiedy ustąpiliśmy tym cieniasom z Legii. Nie łudźmy się, w Legii mieli dobrego trenera, który szybko wycofał się ze środowiska, piłkarze byli kiepscy.

- No, bo padają nam odważne słowa, to i nasz naczelny może będzie chciał coś dorzucić od siebie o Legii, hehehe.

- Jeszcze wracając do meczu, tu było starcie dwóch taktyków, Polo to dobry organizator gry, zawsze był kojarzony przeze mnie z Benitezem, kontrolował jakoś te wszystkie momenty na boisku, reagował na każdą inną taktykę rywala. Natomiast Laskosz? To miły człowiek, poukładany. Równa się do najlepszych w środowisku trenerów, jednak brakuje mu zapewne piłkarzy, którzy pociągną ten zespół. Mianował na kapitana młodziutkiego Nowaka, który jakoś nie gra rewelacyjnie moim zdaniem. Zobaczymy później, chętnie czekam na rywalizację Wisły z Cracovią, bo to będzie ciekawy klasyk.

- Tomek, pracowałeś z trenerem Laskoszem, więc możesz chyba jeszcze więcej o nim powiedzieć?

- Wymagający, nigdy nie odpuszczał, zawsze nam kazał zostawiać serce i wszystkie siły na boisku. Zaklęty trener w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Mówi się o magii Laskosza, chyba coś w tym jest. Osobiście go bardzo szanuję i złego słowa nie powiem, bo osiągnąłem w piłkarskiej karierze chyba największe osiągnięcie, jeszcze ocierałem się o reprezentację.

- O reprezentacjach porozmawiamy już za chwilę, jednak czas na klasyk ligowy, na meczu był trener reprezentacji, Krystian Gołaszewski, który kompletował kadrę na sparing z Luksemburgiem.

 

 

Legia Warszawa – Wisła Kraków

 

Wielki szlagier, na który oczekiwała cała ligowa Polska – wszyscy kibice z uwagą przyglądają się poczynaniom obu drużynom. Jeszcze większy smaczek dodaje fakt, że to początek ligi – nie wiadomo na co stać poszczególne ekipy, choć Wisła zdobyła już Superpuchar Polski, lecz zdążyła przegrać inaugurację ligową. Podobnie jak Legia, która zagra na własnym, remontowanym obiekcie.

Godne uwagi jest to, że dziś brakuje jakiegoś dobrego prawoskrzydłowego Wiśle, dlatego z przymusu zagrał tam szczerze mówiąc słaby Lukasik. Cały skład wyglądał imponująco. Obie jedenastki wybiegły na boisko i Wisła przeszła do frontalnych ataków. Legia wyczekiwała kontr w początkowych fragmentach gry i to bardzo dobry sposób na Wisłę, biorąc pod uwagę, że z przodu grają Kowalczyk i szybki jak błyskawica Bernal. Sanyang już w 6. minucie został mocno poturbowany w polu karnym Wisły. Nie był w stanie kontynuować gry, w takim razie zastąpił go dobrze dysponowany Gikiewicz. Wisła szukała szczęścia w stałych fragmentach gry, w 9. minucie w pole karne podanie dostał Zub, całkowicie niekryty, ale wybiegł do niego Rybaczuk i zapobiegł groźnej akcji. Mecz rozkręcał się z minuty na minutę, a akcje nabierały coraz większych obrotów. W 20. minucie Lukasik traci piłkę w swojej strefie, szybkie przerzucenie na drugą stronę, Legia gra pewnie w odbiorze, a jej zawodnicy nie boją się pójść na przebój – tak chciał Bernal, lecz został zatrzymany nieprzepisowo przez Wasilewskiego. Żółta kartka, zasłużona. Gikiewicz z rzutu wolnego tylko po murze. Dochodziło do bardzo spornych sytuacji, chwilę później Lukasik rozerwał koszulkę Rybaczukowi, który tylko skarżył się do sędziego. Wisła broniła się całym zespołem, Soares w przepisowej walce pokonał Ilevskiego, lecz sędzia zdecydował się na pokazanie żółtego kartonika. W 26. minucie doszło do niesamowitego zwrotu akcji, Gikiewicz otrzymał piłkę w środku pola, świetnie posłał długie podanie do Bernala, ten wyprzedził całą linię obrony i uderzył po ziemi nie do obrony. Norweski golkiper Wisły tylko popatrzył czy piłka rzeczywiście znalazła się w siatce. 1:0 dla gospodarzy. Euforia na trybunach, pomimo skromnego prowadzenia. Wisła szukała swojej okazji, a najlepsza pierwszej połowy przydarzyła się w 31. minucie, gdy Kokoszka wypuścił piłkę Szymańskiemu, a ten mocnym uderzeniem trafił jedynie w boczną siatkę. Soley byłby bez szans. Później było ciekawie. Mianowicie, wybiła 37. minuta, Lis wyskoczył do pojedynku główkowego z Jetko, przy okazji uderzając rywala łokciem. Czerwona kartka! Trofimiec nie miał wątpliwości. Odesłał obrońcę do szatni. To nie był koniec emocji, w 42. minucie Wasilewski prawidłowo krył Bernala, który otrzymał piłkę i szybko się wywrócił. Zaskoczony obrońca Wisły ujrzał drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwień. Składy się wyrównały. Sędzia zbyt się rozluźnił, bo Gwata również dostał żółtą kartkę za nic – lekki faul na połowie przeciwnika. Do przerwy prowadzenie Wojskowych.

Oba zespoły przystąpiły do drugiej połowy z kilkoma wykorzystanymi już zmianami z pierwszych 45 minut. Wisła myślała, że prędko uda się odrobić stratę, lecz Legia bardzo mądrze grała piłką. Na linii pola karnego doszło do przewinienia, Alvarez ukarany kartką po faulu na Bernalu. Akcji było co nie miara, lecz czas przejść do meritum sprawy – w 62. minucie Bernal znalazł się przed polem karnym, dograł do Kowalczyka, ten niesamowicie zmylił bramkarza. Gulbrandsen nie wiedział czy ma wyjść do piłki. Szybko został pokonany, robiąc raz krok w przód, a później w tył (styl Majdana się przypomina). Wisła miała do odrobienia dwubramkową stratę. W 68. minucie obrona Legii momentalnie stanęła, co wykorzystał Lukasik, podając idealnie w tempo do Cukovica, napastnik Wisły nie miał większych problemów z pokonaniem Soleya. Kolejne minuty były bardzo nerwowe, a sędzia ponownie pokazywał żółte kartki. W 72. minucie najlepsza okazja Wisły, gdy Broź znalazł się sam na sam z bramkarzem, lecz miał za ostry kąt do uderzenia i trafił w bramkarza. Jeszcze w końcówce nerwy puściły Wiślakom Gikiewicz został zniesiony na noszach, ale Legioniści nie pozostali dłużni i w 90 minucie, tuż przed doliczeniem Garcia potraktował bardzo brzydko Szymańskiego, kopiąc kreatywnego pomocnika gości. Koniec meczu i zwycięstwo podopiecznych Grzelaka.

 

Legia Warszawa – Wisła Kraków 2:1

26’ Bernal 1:0

62’ Kowalczyk 2:0

68’ Cukovic 2:1

 

Składy.

Widzów: 5976

Sędzia: Mariusz Trofimiec

 

 

- Wracamy do studia, wielkie, emocjonujące widowisko, w którym uczestniczy Wisła, ale, no właśnie, mocne ale, gdyż Wisła przegrywa kolejny szlagier. Z Lechem porażka, z Legią również. Nieco lepsza gra z przodu, ważny strzelony gol, lecz to za mało na Legię, która przegrała inaugurację z Arką.

- To bardzo źle, że znów przegrywa Wisła. Wszyscy stawiali na nią w lidze jako główny faworyt do wygranej. Pokazała to w meczu z Lechem o Superpuchar, gdzie zdominowali boisko. Dziś nie widzę tej Wisły sprzed kilku dni. Ciekaw jestem kolejnego ruchu trenera Wisły, Adriana Skury, który zdołał zdobyć dwa trofea, ale czasem jego poczynania są bardzo dziwne i dziwi mnie za co go tak szanują.

- Grzesiek mocne słowa wygłosił to aż boimy się o opinię Tomka.

- Nie pracowałem z tym trenerem, jakoś byłem bardzo nastawiony do rywalizacji przeciwko niemu, bo trenował Lecha to ja grałem trudne mecze przeciwko Lechowi, jednak potrafiliśmy wygrywać, ale nie pamiętam czy za kadencji trenera Skury czy innego fajtła... oj, przepraszam. Oczywiście, uznanego trenera w środowisku, hehe. Za bardzo Wisłą się nie interesuję, żyję Cracovią, jednak jeśli miałbym wybierać mniejsze zło to oczywiście Wisła, bo pochodzę z Krakowa i jakoś w europejskich pucharach byłbym bliżej krakowskiego klubu spod Wawela. Wojskowi to może drużyna mocna, ale ze słabiutkim trenerem.

- Dużo się mówi o sensacyjnej porażce sprzed tygodnia i słabej postawie na boisku, dzisiaj była poprawa, jednak nerwowość w szeregach była bardzo widoczna.

- Nad tym trzeba zapanować. Musimy zaznaczyć, że sędzia Trofimiec był niepewny. Popełnił wiele błędów, za dużo kartek. Zdecydowanie za dużo. Legia ma dwa atuty z przodu i je wykorzystuje, jednak nie sądzę, by taki Kowalczyk czy tym bardziej Bernal wiele się nauczyli od trenera Grzelaka.

- Oj Grzesiek, chyba nie dostaniesz pracy na pozycji nowego dyrektora sportowego.

- No tak, nie skreślajcie mnie od razu.

- No to czas spojrzeć na reprezentację i na powołania, oczywiście z naszych ligowych boisk.

 

Kadra U-19 (powołania z ligi):

Bramkarze: Kowalczyk (GKS), Tomasik (Wisła)

Obrońcy: Szewczyk (Polonia W.), Dylewski (Ruch), Tarachulski (Lechia), Matusiak (Polonia W.)

Pomocnicy: Tomasik (Zagłębie), Laskowski (Jagiellonia), Lachowski (Polonia W.), Podolczak (Korona), Lukasik (Legia), Żewłakow (Lechia), Magiera, Kryszak (obaj Jagiellonia)

Napastnicy: Szyszko (Polonia B.), Gul (Odra), Łoszakiewicz (Lech)

 

Kadra U-21:

Bramkarze: Michalski, Staniszewski (obaj Legia)

Obrońcy: Grad, Wójcik (obaj Lechia), Łoszakiewicz, Wójcik (obaj Lech), Majewski (Polonia B.), Rado (Arka), Kowalski (Zagłebie)

Pomocnicy: Gajewski (Lech), Jaskólski (Legia), Nowak (Cracovia), Rosłoń (Odra), Pietroń (Cracovia), Kokoszka (Wisła), Mazurek (Śląsk), Jasiński (Ruch), Adamski (Cracovia), Woźniak (Polonia W.)

Napasnicy: Moskal (Jagiellonia), Kowalik, Kowalczyk, Popiela (wszyscy Legia)

 

Reprezentacja Polski:

Bramkarze: Malinowski (Polonia W.)

Obrońcy: Majka (Legia), Wasilewski (Wisła), Janik (Jagiellonia), Skorupski (Legia)

Pomocnicy: Owczarek (Polonia W.), Rybaczuk (Legia), Lewandowski (Wisła), Świątek (Lech), Skrzypek (Polonia W.), Kila (Śląsk), Zieliński (Wisła)

Napastnicy: Adamus, Wójcik (obaj Lech), Szczepanik (Jagiellonia)

 

 

- Jak tak popatrzymy na zestawienie głównej, seniorskiej kadry, widzimy, że jednak ligowych piłkarzy zostało powołanych niemało.

- No dokładnie. Spoglądamy teraz na tablicę i ja widzę piłkarza z TSV, z Porto, Brondby i Villarreal. Nie mamy tylu zdolnych piłkarzy jak niedawno Górski w Chelsea, Pawlak w Tottenhamie czy Amr Ahmed z Werderu, który zakończył niedawno karierę. To byli wybitni reprezentanci Polski, jednak dziś trzeba tę kadrę budować praktycznie od nowa.

- Co z Mistrzostwami Świata w Afryce w 2010 w RPA?

- Trudno nam będzie się zakwalifikować, patrząc na potencjał to jednak mamy ten potencjał, ale graczy z umiejętnościami trzeba szukać niestety z latarką. Oni muszą prezentować poziom europejski. Zobaczymy, pierwszy test z Luksemburgiem, tak?

- Dokładnie. Później gramy cztery kluczowe mecze w eliminacjach.

- Będzie ciężko.

- Sparing przed nami w środę, teraz spójrzmy na to, co wydarzyło się w Wodzisławiu Śląskim.

 

 

 

Odra Wodzisław – Arka Gdynia

 

Na trudnym terenie miało dojść do pojedynku Odry z Arką. Drużyna gospodarzy bardzo mocno mobilizowała się nawet po wyjściu z szatni. Dziubiński, o którym wiele się mówiło na łamach gazet, jako kapitan spisywał się perfekcyjnie, dając przykład innym zawodnikom. Odra podejmowała Arkę, która zdołała sprawić niespodziankę już w 1. kolejce, pokonując Legię po bardzo ofensywnej grze.

Niestety, kibice byli bardzo zawiedzeni jakże nudnym początkiem meczu. Jedynie Fernandez popisywał się ciekawymi dryblingami, mijając środkowych pomocników Arki. W 5. minucie Arka stworzyła groźną akcję, Toleski zagrał do Kalinowskiego, ten oddał mocny strzał, lecz Witkowski wybronił, piąstkując do przodu. Arka szukała kolejnych sytuacji, jednak defensywa Odry była pewna w swoich poczynaniach. W 28. minucie Moneke podał w idealny sposób do Mitrovica, wyczuł sytuację, że zawodnik z napadu jest niekryty, więc zagrał w pole karne, a napastnik gospodarzy nie zachował zimnej krwi i strzelił w golkipera. Arka starała się zaskoczyć przeciwnika swoim ofensywnym nastawieniem, jednak kilkukrotnie mogło się skończyć groźną kontrą. Kilka piłek utracił Wołkiewicz, jednak harował jak wół. Dało się odczuć, szczególnie lewemu obrońcy Marcao, jakby na prawej flance Odry biegało dwóch zawodników i to nie był Kowal. W 34. minucie Fernandez, który zdobył piłkę w środkowej strefie boiska, wypatrzył Wołkiewicza, zagrał na prawe skrzydło, ten odegrał do Mitrovica, uciekającego od obrońcy. Nikt nie zdołał go dogonić, serbski napastnik dośrodkował, wyskoczył do piłki Fernandez, całkowicie niekryty uderzył głową, trafiając do siatki. Bardzo składna, szybko przeprowadzona akcja. Arka mogła pluć sobie w brodę, gdyż zawodnicy byli zbyt ofensywnie nastawieni. Nawet obrońcy wydawali się myśleć o przodzie, nie ubezpieczając tyłów. Do przerwy skromne prowadzenie Odry.

W drugiej połowie kolejna akcja główną atrakcją meczu – znów Fernandez świetnie wymienił kilka podań z Wołkiewiczem na krótkim dystansie, w końcu obcokrajowiec zagrał do Mitrovica, lecz ten posłał piłkę minimalnie nad poprzeczką. 51. minuta meczu – Konieczny we wspaniały sposób, znakomitym balansem ciała, uciekł od Orzechowskiego, biegł po lewym skrzydle, zagrał w pole karne, gdzie wbiegali dwaj napastnicy, ale akcję zamykał Wołkiewicz, który uderzeniem głową zdołał pokonać Szczepanika. Podwyższenie prowadzenia dodała pewności siebie. Za to Arka grała bez wiary. Potrafili sobie stworzyć akcję jak ta w 63. minucie – dośrodkowanie z rzutu rożnego, wyskoczył Jaskólski, lecz jego strzał głową powędrował obok słupka – jednak nie byli w stanie uwierzyć, że uda się wygrać. Dlatego pasywna postawa gości zabijała wszelkie widowisko. W 89. minucie, zamiast atakować, musieli się bronić, bowiem Fernandez ponownie otrzymał dobre podanie w środkowej strefie, zagrał prostopadłe podanie do Kwieka, lecz ten w pojedynku sam na sam zbyt długo zwlekał i nie pokonał golkipera gości. Ostatecznie Odra wygrała z Arką po przeciętnym widowisku. Spektaklu nie było.

 

Odra Wodzisław – Arka Gdynia 2:0

35’ Fernandez 1:0

51’ Wołkiewicz 2:0

 

Składy.

Widzów: 5278

Sędzia: Daniel Stefański

 

 

- Mecz nie opiewający w wiele sytuacji podbramkowych, zabrakło też wirtuozów futbolu, no, może poza Fernandezem, reszta grała mizernie. To wystarczyło na słabiutką dzisiaj Arkę.

- Tak możemy sobie mówić, jednak Odra taki styl będzie prezentować. Na razie zapewniło im to cztery punkty, więc to dobrze obrana droga do sukcesu. Czego chcieć więcej? Każdy by chciał zdobywać punkty, spójrzmy na Wisłę – zagrała w obu meczach lepiej, została z niczym. Wolałbym być na miejscu Odry.

- Tomek chyba ma podobne zdanie.

- No tak, Odra to taki team nieprzewidywalny, idą ku lepszemu, bo zremisowali z GKSem Bełchatów, urywając punkty, a także zagrali bardzo fajnie z Arką, która sprawiła niedawno niespodziankę. Będzie dochodziło do niemałych przetasowań.

- Obawiano się o postawę Daniela Stefańskiego, jednak nie było jakichś sytuacji spornych na boisku.

- No tak, obeszło się bez komplikacji. Nie spadnie fala krytyki na sędziego, nie ma o co. Arka przegrała zasłużenie.

- Lekkie osłabienie na prawej stronie, wypożyczony Malaj złapał groźną kontuzję, która eliminuje go z gry na kilka kolejek.

- I problem prawej flanki w Arce prawdopodobnie powraca. Dziś, kiedy doszło do wygranej z Legią, to znaczy, tydzień temu oczywiście, to nagle zatrzymały się prace w Arce nad zmianą zarządu – dzisiejsza porażka na pewno przechyli czarę goryczy i przyspieszy ten proces. Chyba jednak za szybko w tej Gdyni dzieją się pewne sprawy. Obym się mylił. Jednak nowy inwestor na pewno by się przydał tam u nich.

- Odra ściągnęła dwóch napastników, w kilku sytuacjach się nie rozumieli, jednak Wołkiewicz odgrywał rolę pośredniego komunikatora. To chyba jakiś plus.

- Dziś prezentował się bardzo dobrze na prawej stronie, zawodnik dobrze rozumiał się z napastnikami, oni niekoniecznie musieli się rozumieć wzajemnie, więc polegali na skrzydłowym.

- Przypomniał mi się świetny Guerron, grający niegdyś z Wójcikiem w linii pomocy.

- To były inne czasy, dziś Guerron pracuje w swoim ojczystym kraju i jest trenerem, z powodzeniem sobie radzi, ale jeśli chodzi o jego grę to wspominam bardzo, bardzo pozytywnie, jego rajdy i dośrodkowania były porównywalne do gry dzisiejszej Wołkiewicza.

- W Arce zabrakło chyba dynamitu, wystrzału, bo zawodnicy żyli poprzednim meczem.

- Najwyraźniej – w Arce chyba wszyscy chcieli atakować, a momentami zapominało się o obronie. To zły omen, oby Arka poprawiła się w kolejnym meczu.

- Dobrze, przechodzimy do ostatniego meczu niedzielnego, Jaga zagrała z GKSem.

 

Jagiellonia Białystok – GKS Bełchatów

 

W Białymstoku drżeli, spoglądając na tabelę. –10 punktów powodowało dreszcze na całym ciele. Perspektywa porażki – było to nie do pomyślenia. Podejmowali trudnego przeciwnika na własnym terenie. Bilety rozchodziły się jak ciepłe bułeczki już od poniedziałku. GKS przyjechał walczyć o trzy punkty, które musieli „odrobić” po podziale ich na własnym terenie z Odrą. Na dodatek drużynie brakowało egzekutora.

Wydawało się, że Wasilewski będzie znakomitym napastnikiem – nie przekreślamy go – jednak, gra poniżej umiejętności, co pokazał w kilku sytuacjach w pierwszych minutach, kiedy nie zachował się niczym rasowy snajper. Napastnik GKSu uciekał gdzieś na boki pomocy, zostawiając lukę w ataku. W 18. minucie uderzenie z rzutu wolnego, wykonywane przez Vegę, jednak jedynie w mur... mówimy o tym, bo więcej co można było podziwiać to ćwierkające wróble o ujemnym dorobku Jagiellonii czy piękne opalone kobiety, podziwiające pośladki piłkarzy. W 34. minucie bardzo ogromny błąd popełnili na spółkę Woźniak z Pinterem, gdyż zostawili piłkę tuż przed polem karnym. Zabrakło komunikacji, a mógł to wykorzystać Wasilewski, lecz jego strzał obronił dobrze dysponowany Szyszko. Gospodarze próbowali różnych stylów gry – atak pozycyjny, szybka wymiana piłek, czy nawet długie podania na napastników. Warto wspomnieć o ataku Jagi – reprezentant Polski i niedoszły reprezentant Chile, imponująca para nie mogła przedrzeć się przez defensywę GKSu.

Dopiero po przerwie niemoc przełamała ofensywa Miśkiewicza, który bardzo dobrze pokrzykiwał z ławki trenerskiej do swoich zawodników. Bong do Vegi na lewą stronę, ten zszedł na skrzydło, próbował kiwać, zagrał w pole karne, obrońcy próbowali za wszelką cenę wybić piłkę, do bezpańskiej futbolówki wybiegł Giel, który uderzył bez zastanowienia, pakując piłkę do siatki. Prosty strzał, który jednak zaskoczył Kryszaka. Kolejną szansę miał Szczepanik, w 67. minucie dostał znakomite dośrodkowanie od Piszczka, jednak z trzech metrów uderzył głową, a piłka wylądowała w rękach Kryszaka. Chwilę później, Vega próbował dobrego podania do Szczepanika, zawodnik powołany na zgrupowanie kadry, strzelił fatalnie, bo piłka minęła słupek o jakieś dobre pięć metrów. Ostatni kwadrans musiał należeć do gości, którzy rzucili się do rozpaczliwych ataków – Łukasik, który zastąpił słabego dzisiaj Wasilewskiego, podał dobrą piłkę w pole karne, jednak... nikogo tam nie było. Obrońcy Jagiellonii zrobili swoje i przejęli futbolówkę. W 83. minucie bardzo dobrze zagrał Vega w pole karne, Pająk uderzył głową, lecz i tym razem golkiper gości okazał się tym lepszym. Ostatecznie GKS nie zdobył ani punktu na terenie przeciwnika, co poskutkowało gromkimi brawami od strony fanatyków Jagiellonii i prowokacyjne okrzyki: Dziękujemy!

 

Jagiellonia Białystok – GKS Bełchatów 1:0

51’ Giel 1:0

 

Składy.

Widzów: 7613

Sędzia: Adam Lyczmański

 

- Trudna przeprawa, wygrana przeprawa, jednak po niemałych męczarniach.

- Dokładnie, gdyby nie to odważne uderzenie Giela to można by było spekulować już o podziale punktów, bo nic więcej ciekawego zbytnio się nie wydarzyło. Ja bym to ujął w kilku słowach – Jaga rzeczywiście walczy o przetrwanie, jednak tu potrzeba bardziej odważnych akcji, bardziej ofensywnych, bo zawodnicy chyba zapomnieli, że mają nóż na gardle. Teraz strata punktów się zmniejszyła, ale nie sądzę, by byli w stanie walczyć z Wisłą o wyższe miejsce, bo to chyba abstrakcja, że ktoś wierzy w walkę o utrzymanie Wisły... Wisła pomimo przegranej dalej walczy o tytuł.

- GKS Bełchatów miał być siłą ligi, natomiast zawodzi, w dwóch meczach nie zdobyli gola, czyżby się chowali? Bo tu była mowa trochę o tym napastniku, jednak do tego potrzeba dobrej, składnej formacji pomocy.

- Dokładnie, ja tam bym szukał problem ofensywnego gracza. Zarytskiyi, który gra za Małkowskim w ogóle się z nim nie rozumie. Ten piłkarz nie nadaje się na cofniętego napastnika, bo Małkowski mu ucieka i robi miejsce, a tak naprawdę robi się potężna dziura z przodu w napadzie.

- Jeśli już mówiliśmy o rywalizacjach znanych trenerów to tak dziś zmierzyli się przeciwko sobie dwaj nieznani w naszym środowisku ludzie.

- To było widać po zawodnikach... hehehe. Obie drużyny nieco jeszcze sparaliżowane początkiem rozgrywek.

- Adam Lyczmański sędziował dobrze.

- Dobrze, z kilkoma zastrzeżeniami, jednak to Jagiellonia sobie bardziej winna, że wynik nie był wyższy. Natomiast GKS mógł szybko otworzyć rezultat i spotkanie potoczyłoby się inaczej, sędzia nie odegrał pierwszoplanowej roli. Był postacią epizodyczną.

- Dobrze, tak więc po przerwie czeka nas jeszcze kilka meczów, a to, tak w skrócie co mamy do zaprezentowania:

 

 

5. Głodna Lechia przed własną publicznością podejmowała Polonię z Yeovim, Paterem i Semenko w roli głównej,

6. W Lubinie szykowano się na ciekawy pojedynek Zagłębia z chorzowskim Ruchem,

7. We Wronkach starcie Lecha z odmłodzoną Polonią,

8. Gliwicka walka o bezcenne punkty z ofensywą trenera Gila.

Odnośnik do komentarza

Dobrogniew Raścisławski, Miejski Klub Sportowy "Odra" Wodzisław Śląski:

Trener gości zapowiadał walkę o 3 punkty w meczu z nami. Po zwycięstwie nad Legią chyba kilku osobom w Gdyni zabrakło rozsądku. Ofensywnie ustawiona Arka była łatwym celem do zatopienia przez moją piracką załogę. Boczni obrońcy udający Roberto Carlosa na zaciągniętym ręcznym, środkowi obrońcy niczym Materazzi po nokaucie Zidana, napastnicy niczym Wojtek Kowalczyk po czwartej setce. Zal mi było trochę trenera zachowującego się niczym boski Hose, podskakującego przy linii bocznej, coś gestykulującego, mającego pretensje do wszystkich swoich zawodników. Tak, Arka Gdynia to klasowy zespół mogący powalczyć o najwyższe cele. Szkoda tylko, że tym razem znowu im nie wyszło. Nie wiem kim trener gdynian chce grać i nie potrafię zrozumieć jak Arka mogła wygrać z Legią. Naprawdę nie chciałbym być na miejscu trenera drużyny pokonanej.

 

Fernandez to transfer stulecia. Znakomity technicznie i bardzo ambitny zawodnik, który w przyszłości może trafić do klubu o wiele bardziej renomowanego niż Odra. Dla swoich kolejnych rywali mam przestrogę - nie liczcie, że będzie wam z nami łatwo. Żeby wygrać z Odrą będziecie potrzebować czegoś więcej niż dobrej gry. No chyba, że kupicie sobie arbitra...

Odnośnik do komentarza

- Witamy po krótkiej przerwie.

- Od razu przechodzimy do starcia Lechii w Gdańsku z bytomską Polonią.

 

 

Lechia Gdańsk – Polonia Bytom

 

W Gdańsku oczekiwano inauguracji rozpoczętej z mocnym impetem. Cel utrzymanie to jedno, ale gra dla kibiców to drugie. Polonia Bytom przyjechała nie tylko się bronić, lecz i atakować, dlatego zapowiadała się zażarta walka drużyn przewidywanych do dolnych rejonów tabeli.

Wyglądało na to, że atak Camara Sobolewski będzie bardzo groźny, lecz już w 1. minucie na pułapce ofsajdowej został złapany Sobolewski, młodziutki napastnik wraz z takimi akcjami tracił chęć do gry. Również Polonia Bytom próbowała ataków. W 17. minucie kontuzji doznał jeden z napastników Polonii, w niegroźnej sytuacji zderzył się z przeciwnikiem i musiał opuścić boisko. Na przestrzeni kolejnych minut było można dostrzec minimalną przewagę gości, którzy w środku pola mieli Patera i Yeovi oraz na skrzydle Semenova, który zdecydowanie radził sobie z prawym obrońcą Lechii, Biskupem. Bardzo dużo podań wymieniali zawodnicy gospodarzy, robili to bardzo umiejętnie, w końcu w 21. minucie do pozycji strzeleckiej doszedł Polak, ale minimalnie obok lewego słupka bramki. Zafra posyłał kolejne dobre dośrodkowania, lecz Bąk i Konieczny z drużyny Międlara robili sporą różnicę w powietrzu – wygrywali każdy pojedynek główkowy. W 42. minucie chyba najlepszą interwencję zaliczył Halim, który wybronił mocny strzał Stacha, napastnik Polonii Bytom wychodził sam na sam, lecz nie zdołał otworzyć wyniku. Po bezbarwnym widowisku zawodnicy schodzili do szatni.

Brakowało jeszcze zgrania, co było widać po niektórych zawodnikach obu ekip. Czasami podania były kierowane do nikogo i przejmowane przez przeciwników. Najlepszą robotę w defensywie Lechii wykonywał Górski, który zaliczył kilka dobrych odbiorów na początku drugiej połowy. Świetny strzał w 58. minucie oddał Paberzis, przymierzając z dystansu. Prawy obrońca był niekryty, ale Halim znakomicie wybronił. Popisał się doskonałą paradą! Camara czasami schodził do boku, jak w 61. minucie, lecz ciągle za nim podążał Bąk. Znakomicie wybił mu piłkę spod nóg! W 70. minucie bardzo dobre dośrodkowanie w pole karne gości, obrońcy zapatrzyli się, a w międzyczasie w obręb jedenastki wbiegli Camara oraz Żurawski, który sięgnął piłkę, lecz końcem buta, a ta trafiła w ręce golkipera. Ostatni kwadrans był bardzo zacięty, obie drużyny potrafiły stworzyć niebezpieczne okazje do zdobycia gola. W 81. minucie bardzo dobre prostopadłe podanie do Stacha od Tuckera, bramkarz był nieco szybszy, a chwilę później Klimavicius mógł zdecydować się na rajd w pole karne, bo był niekryty, a pomimo to oddał lekki strzał zza szesnastki. Lechia za często próbowała podań górą, które nie odnajdywały adresata. Ostatecznie podział punktów po średnim meczu.

 

Lechia Gdańsk – Polonia Bytom 0:0

 

Składy.

Widzów: 9867

Sędzia: Dawid Piasecki

 

 

- Chyba oczekiwaliśmy czegoś więcej. Grzesiek pewnie powie o zdobywaniu goli, choć Tomek też byś mógł.

- Może się śmiejcie, ale zabrakło tej skuteczności. Niektórym piłkarzom rzeczywiście nie chciało się grać, szkoda tak było patrzeć na niektórych, którzy snuli się po boisku, myśląc, że to mecz o punkty w III lidze. Niektórzy chyba pomylili powołanie, ale nie będę rzucał nazwiskiem.

- Grzesiek się postara je wypisać nam na tablicy podczas 15. kolejki.

- Tak, dobra. Tak niech pewni zawodnicy biorą się do roboty. Szkoda było oglądać. Współczuję kibicom.

- A ich było wielu.

- No tak, wiadomo nie od dziś, że w Gdańsku wiążą wielkie nadzieje z piłką. Tam ma budować się naprawdę mocna ekipa, jednak wolą zacząć od tego, by się spokojnie utrzymać. Na razie zgromadzone dwa punkty to taki średni wynik, biorąc pod uwagę tylko jedną zdobytą bramkę. Coś nie funkcjonuje, jednak Camara, zapowiadany na króla strzelców, wkrótce ma rozwinąć skrzydła. Osobiście jestem bardzo zainteresowany jego postawą w kolejnych spotkaniach.

- Polonia znów pokazała pazurek, bo Semenko bardzo fajnie grał na boku, pomimo niskiej oceny od mediów.

- No tak, Yaovi znów próbował kilku strzałów z dystansu. Podkreślaliśmy jego ważną rolę przed tygodniem. To on oddaje mnóstwo strzałów z daleka, jednak nie udało mu się zdobyć gola, ponownie. Zawsze stwarza jakieś zagrożenie i myślę, że wpadnie gol z jego nogi albo jego podania, bardzo ważny w decydującym momencie.

- Tomek, oglądasz na bieżąco ligę? Bo tu słyszymy od Grześka pochlebne opinie na temat linii pomocy Polonii Bytom. Prezentują się przyzwoicie.

- To dobry znak, symbol na coś ciekawego. Ale poczekajmy. Nie możemy chwalić po jednym czy dwóch meczach.

- Dobra, Tomek, ciągle o tym mówimy, by nie wyciągać pochopnych wniosków, jednak jeśli mamy okazję to chwalimy tego, kto na to zasłużył.

- Ale bohaterem meczu Robert Górski, który zagrał kolejne obiecujące spotkanie.

- No tak, muszę stwierdzić, że obie formacje defensywne spisały się bardzo dobrze, świetne odbiory i pewne wygrane pojedynki główkowe. Dlatego chyba remis bez tych oczekiwanych bramek.

- No to wyszło, że Grzesiek się nieco mylił z tymi początkowymi wnioskami o nudnym monotonnym meczu.

- Może przesadziłem, ale też nie porwało nas, by określić to wydarzenie jakimś specjalnym.

- Już nie będziemy gnębić Grześka, bo się zdenerwuje. Czas na starcie w Lubinie.

- Zagłębie podejmowało Ruch.

 

 

Zagłębie Lubin – Ruch Chorzów

 

W Lubinie oczekiwano wielkiego widowiska, szczególnie, że przyjeżdża nieobliczalny Ruch, który dopiero będzie pokazywał powoli swoje pazurki. Zagłębie po pierwszej ligowej porażce miało pokazać się z lepszej strony. Krytykowany trener Stasiełowicz nawet nie chciał zamienić słowa z mediami. Trener gości również wyglądał na zamyślonego i skoncentrowanego. To miało być ciężkie przedarcie dla obu panów.

Pierwsze minuty bardzo monotonne i powolne – ciężko było przedrzeć się w obręb którejś z szesnastek. Na pierwsze pochwały zasługiwał Akueme, który był pewny w swoich interwencjach, ale grywał czasami za ostro, za co został ukarany dosyć szybko żółtą kartką. Mecz dopiero rozpoczął się na dobre w 34. minucie, gdy Zieliński popełnił katastrofalny błąd – podał do przeciwnika, prawy obrońca Zagłębia prędko ruszył swoją flanką, podanie kolejne trafiło do Holstroma, który jeszcze szybciej odegrał do Majewskiego, ten wpuścił w wolne pole Woźniaka, który mocnym strzałem zdołał pokonać golkipera gości. Radość wybuchła na trybunach. Ucichł sektor kibiców Niebieskich. Bardzo nerwowo grał Zieliński, który, wydawało się, że w polu karnym, faulował przeciwnika. Sędzia dyktuje tylko rzut wolny. Zawodnik został ukarany żółtą kartką. Zagłębie przeważało do momentu doliczonego czasu gry, kiedy Ruch zdecydował wziąć losy meczu w swoje ręce. Nawet boczni obrońcy – Dylewski i Didi bardzo odważnie włączali się w akcje ofensywne, ale bez skutku. Ataki wyglądały jak bicie w mur.

Sodje i Didi prezentowali się całkiem solidnie przez pierwsze 45 minut, lecz później opadli z sił, a Sodje marnował każdą okazję, tracił każde podanie. Didi przez głupi faul został ukarany żółtkiem, więc nie mógł sobie pozwolić na kolejną ostrą grę. Ruch atakował sporadycznie, dlatego trener Niebieskich mógł być wyraźnie rozczarowany. W 65. minucie Fernandes chciał wpuścić w pole karne jednego z kolegów, lecz z nikim się nie rozumiał. Jego poczynania były coraz gorsze. Po chwili pojawił się Grubesic na prawej flance, by wprowadzić nieco świeżości do gry. Początkowo prezentował się nieźle, lecz potem wkomponował się w swoje towarzystwo drużyny. W 72. minucie ładne uderzenie z dystansu Petrova, lecz bez problemu wyłapał Maximenko – Białorusin ściągnięty za niebagatela... 500 euro. Po chwili, jego wybicie wylądowało na aucie. Chyba wiem skąd ta cena. Wkrótce i Dziubiński próbował oskrzydlającej akcji, wypuścił piłkę do Petrova, lecz ten nie spełniał oczekiwań – kolejny strzał, tym razem gorszy od poprzedniego, bo całkowicie niecelny. Sędzia nie żałował kartek i kolejną dostał Engel za bardzo błahy faul w ostatnim kwadransie. Zagłębie starało się grać na czas. Wychodziło bardzo dobrze. Trener mógłby mieć za złe wybicia na oślep, które lądowały na trybunach. W końcówce gościom dosadnie brakowało sił, bo nie dobiegali do wypuszczonych podań, a nawet Grubesic, próbując dośrodkować, trafił do rąk bramkarza. Koniec meczu i zasłużona wygrana Zagłębia, który nie zagrał porywającego meczu. Więc boimy się cokolwiek mówić o Ruchu.

 

Zagłębie Lubin – Ruch Chorzów 1:0

34’ Woźniak 1:0

 

Składy.

Widzów: 6081

Sędzia: Piotr Siedlecki

 

 

- Po tym spotkaniu myśleliśmy, że będziemy w lepszych humorach, jednak ta 2. kolejka nieco zawodzi.

- No tak, jestem zniesmaczony nieco poziomem rozgrywek, ale myślę, że trenerzy dopiero przystosowują graczy do taktyki i innych nowinek, treningi i te sprawy. Sam wiem jak to jest, gdy przychodzi nowy trener – potrzeba czasu, a gdy w większości klubów pozmieniali się trenerzy, a zawodnicy pracują z nimi pierwszy raz to zrobiła nam się początkowo nieprzyjemna sytuacja, jednak ogólnie jest dobrze. Niektórzy prezentują fajny piłkarski poziom, może poza Zagłębiem i Ruchem.

- Po Ruchu mogliśmy sobie wiele obiecać, jednak zamiast zaatakować to schowali się gdzieś z tyłu i nie atakowali, dlaczego?

- Nie wiem, o to trzeba zapytać trenera. Jednak może czekali na jakąś kontrę na boisku rywala. Ciężko się gra na wyjeździe. Może Lubin to nie jest jakieś arcytrudne miejsce, jednak każdy wyjazd sprawia problemy, mniejsze i większe.

- Nietypowo, bo Woźniak strzela gola, zawodnik, który nie jest jakimś wielkim piłkarzem w polskiej lidze.

- No cóż, Zagłębie gra zawodnikami, którzy są zgłoszeni do rozgrywek, którzy mają kontrakt z klubem, jednak wiele po nich nie można sobie obiecywać, bądźmy szczerzy. Te kilka transferów nie gwarantuje wielkiego sukcesu Lubinowi.

- Ruch po remisie z Lechią i przegranej z Zagłębiem chyba będzie musiał szukać punktów z silniejszymi przeciwnikami.

- Nie wiem jak do tego się odnieść, bo nie wiem jaka panuje atmosfera w Chorzowie. To dopiero początek, może się podniosą.

- Wracając do Zagłębia, w najnowszych gazetach pojawia się wiadomość o tym, że w Lubinie panuje spór między kibicami a trenerem, coś iskrzy w tej sprawie, ale bardziej negatywnego, jak Grzesiek byś się do tego odniósł?

- No nie wiem co mam odpowiedzieć. Kibice czasem odgrywają odgórną rolę i trener Stasiełowicz w Zagłębiu nie ma praktycznie warunków do pracy. Nie jestem ciekaw jak to się potoczy, bo to zmierza ku złej drodze, pomimo dzisiejszej wygranej. Życzę wszystkiego dobrego trenerowi i na pewno, by lepiej się pracowało. To tylko piłka, choć wiadomo, że i biznes i sposób na życie.

- Czas na kolejny sobotni mecz, w którym Lech podejmował warszawską Polonię.

 

 

Lech Poznań – Polonia Warszawa

 

W Poz... we Wronkach miało dojść do wielkiego wydarzenia – miały spotkać się dwie drużyny, które wygrały swoje pierwsze mecze. Lech był w nieco korzystniejszej sytuacji, bo ich morale wzrosło po zwycięstwie nad krakowską Wisłą, natomiast Polonii udało się pokonać Cracovię, lecz gra obronna pozostawiała bardzo wiele do życzenia.

W pierwszych minutach spotkania zawodnicy bardzo wiele walczyli w środku pola. Do gry pokazywał się Soto, ale również Magallanes, który brał ciężar gry na siebie, pomimo gry na lewej flance. W 4. minucie bardzo dobra pułapka ofsajdowa – Wójcik złapany na spalonym. Czyżby na tym polegała ta nieporadność defensywy Polonii? W 6. minucie Skrzypek wbiegł w pole karne, lecz uderzył jedynie w boczną siatkę. W 10. minucie dobre dośrodkowanie Zająca, idealnie na głowę R. Wójcika, lecz ten posłał piłkę nad bramką. Był pod pressingiem dwóch innych zawodników. Lech wyraźnie dominował na boisku. Zawodnicy wiedzieli, że grają przed własną publicznością, dlatego biegali dwukrotnie więcej od rywali. Zdesperowana obrona Polonii nie wiedziała co ma robić w danym momencie. Bardzo ważną rolę w kilku sytuacjach odegrał Malinowski, który dobrze interweniował. Wyjścia do piłki miał opanowane perfekcyjnie, dlatego nie zaskakiwały go podania na Soto i Wójcika – uprzedzał parę świetnych napastników. Zając holował powolnie futbolówkę, szybki obronne gości zdążyły się ustawić, dlatego nic ciekawego nie wyszło z akcji ofensywnej. Brakowało szybkości i momentu zaskoczenia. W 25. minucie Demel został sfaulowany i po chwili zniesiony na noszach. W 26. minucie znakomity strzał oddał Soto, lecz piłka uderzyła w głowę jednego z defensorów. Jedynie rzut rożny. Polonia oddawała strzały z dystansu sporadycznie. Większą część spotkania przy piłce utrzymywał się Lech. Zawodnicy stracili koncepcję gry. Do przerwy remis.

Sędzia zagwizdał wznawiając grę – druga część spotkania miała być lepsza dla gospodarzy. Polonia mogła być zadowolona z przebiegu spotkania, dlatego wynik ich satysfakcjonował na trudnym terenie. Soto zdecydował się na ciekawy rajd, podał do Gajewskiego, odegranie do R. Wójcika, napastnik wyszedł sam na sam, doskonale wybronił Malinowski, lecz sędziowie pokazali dodatkowo pozycję spaloną. Sytuacja w tej części meczu powtórzyła się kilkukrotnie i zawodnicy Kolejorza tracili wszelkie chęci do gry. Na boisku pojawił się Adamus, który zastąpił słabo dysponowanego R. Wójcika – napastnik Lecha zawiódł. Skrzypek stworzył najlepszą sytuację do objęcia prowadzenia w 67. minucie. Uderzenie z dystansu mogło zaskoczyć Postolova, ale było niecelne. W 71. minucie bardzo mocne uderzenie Świątka z dystansu, broni ponownie Malinowski. Bramkarz Polonii powoli wyrastał na bohatera meczu. Bardzo dobrze rozumiała się trójka Adamus-Soto-Magallanes, było widać zalążki zgrania, dobrej komunikacji, wymiana podań mówiła sama za siebie. Oddawali kolejno strzały, lecz albo były bronione przez Malinowskiego, albo po prostu niecelne. Sytuacja kuriozalna wykreowała się w końcowych sekundach – Lech nacierał, a Polonia w 92. minucie przeszła do kontrofensywy. Dobre dośrodkowanie z prawego skrzydła – bierna postawa Sobiecha, wyskakuje Woźniak i młodziutki wychowanek Polonii trafia do siatki Postolova. Koniec marzeń o trzech punktach, Kolejorz został z niczym po bardzo miłej dla oka grze. Polonia, która gubiła się w obronie, zdołała wywieźć cenną zdobycz.

 

Lech Poznań – Polonia Warszawa 0:1

90+2’ Woźniak 0:1

 

Składy.

Widzów: 5300

Sędzia: Mirosław Górecki

 

 

- Bardzo dużo pecha mieli piłkarze Lecha. Atakowali praktycznie cały mecz, obrońcy Polonii się gubili, a ci znów nie tracą bramki! Istny fenomen?

- W poprzedniej kolejce grali ze słabą Cracovią.

- Grzesiek, proszę, nie pozwalaj sobie. Cracovia to mocna drużyna z porządnym trenerem na odpowiednim miejscu. Polonia miała lepszy dzień, a dziś mnóstwo szczęścia, strzelili gola w 92. minucie, jakoś przez resztę meczu sobie radzili. Może to wygląda, że się gubią w obronie, ale zobaczmy – czyste konto przez dwa spotkania, tylko pozazdrościć, bo do dorobku zostały dopisane kolejne trzy punkty.

- Gola zdobywa Woźniak, młodziutki wychowanek, który wbił się do składu, niczym piorun w ziemię.

- To mocne wejście smoka, to prawda. Zawodnik z ogromnymi ambicjami. Poza tym, podobnie jak Korona, Polonia jest naszpikowana takimi młodymi talentami, które będą eksplodować i robić furorę. Liga robi się dzięki temu ciekawsza.

- Ale chyba tylko Lech będzie narzekał na sytuację, szczególnie dzisiejszą.

- Widzieliśmy, że obrońcy zaspali, zabrakło tej koncentracji na ostatnie minuty. Jak trener Szymandera mógł do tego dopuścić?! Tam widziałem jedynie, że tylko złapał się za głowę i spojrzał na zegarek. Mecz został przegrany, bo obrona zawiniła. Chyba zapomnieli, że grają z Polonią, a nie z jakimiś cieniasami, którzy w ostatnich minutach oddychają rękawami. Polonia czekała na taką akcję 90 minut i się doczekała.

- Trener Kucharski ciągle nie odpowiada na nasze telefony, z czym to związane?

- No, gdy odbierze telefon to warto zadać kilka pytań i między innymi to, bo ja, dyrektor sportowy...

- Na bezrobociu!

- ...nie jest w stanie odpowiedzieć. Być może chce spokoju dać nieco drużynie. To poważne sprawy, Polonia jednak jest w czołówce i nikt jej tego nie zabierze. Trzy gole zdobyte, żadnego straconego.

- Chyba dla napastników Kolejorza było dobijające, gdy byli łapani na pułapki ofsajdowe. Naliczyliśmy siedem, Tomek, jak reaguje napastnik, gdy tyle razy jest łapany na spalonym?

- To bardzo uciążliwe, szczególnie, gdy zawodnikowi wydaje się, że spalonego nie było. Wójcik chyba minimalnie ustawiał się na granicy, można by polemizować, jednak, wchodząc w to pole karne, nie potrafił pokonać bramkarza, więc sędzia nie wypaczył wyniku spotkania w żaden sposób.

- Kibice mocno zawiedzeni porażką, pomimo że to 2. kolejka.

- To prawda. Myślę, że kibice będą oczekiwać kolejnych zwycięstw, bo w końcu Lech to drużyna, która straciła już jedno trofeum sprzed nosa, więc nie może pozwolić sobie na utratę szans na Mistrzostwo Polski. Myślę, że to ich główny cel – zdobyć majstra, jak to mówią w Poznaniu.

- O majstra zapowiada się ostra bitwa, a jednym z klubów, który przeszkodził dziś Lechowi to Polonia. Co z Koroną? Kielczanie grali w Gliwicach.

 

 

Piast Gliwice – Korona Kielce

 

W Gliwicach, po słabym meczu z Polonią w Bytomiu, oczekiwano na przede wszystkim ulepszony styl gry – by nie tracić głupich bramek, by stworzyć kilka sytuacji i głównie wymienić trochę składnych podań. Korona, po bardzo dobrym początku, przyjeżdża po co najmniej remis, choć zawodnicy wyglądali na wygłodniałych sukcesu.

Spodziewano się, że najmocniejszymi punktami, które wzmacniają zespół Korony, są młodzi, ambitni i zdolni piłkarze. Piast rozpoczął uważnie, dbając o każde podanie. Dlatego Korona nieco nacisnęła i koncepcja się wyraźnie posypała. Inicjatywę przejmowali goście, a pierwszy strzał oddał Galkauskas, lecz piłkę skierował wysoko nad poprzeczką. Janas chciał podobnie i w 3. minucie również przymierzył, jednak piłka musnęła poprzeczkę. Nunes ściągał na siebie przeciwników z obrony gospodarzy, dlatego więcej miejsca mieli pozostali piłkarze. Żółtą kartkę dostał Janas za ostry faul na Kryszaku. Napastnik Piasta rzucił się w kierunku przeciwnika, ściągając go na ziemię. Chwilę potem Nunes dostał dobre podanie przed polem karnym, chciał posłać prostopadłą piłkę do Woźniaka, jednak piłkę zatrzymał Lubieniecki, odbijając przypadkowo do przodu, wybiegł znienacka Galkauskas, który uderzył bez zastanowienia i pokonał Lisa bez większych problemów. Korona prowadziła 1:0. Piast chciał odrobić stratę, za kilka sekund żółtkiem został ukarany strzelec póki co jedynego gola. Gospodarze próbowali ataku pozycyjnego, lecz zbyt powolnie zbierali się do jakichś ofensywnych zaskoczeń. Dlatego Korona nie pozostawiła złudzeń – w 18. minucie spotkania Careca po lewej flance przebiegł kilkanaście metrów z piłką, podał do Dzwonka, ten wypuścił piłkę do środkowego pomocnika, Galkauskas ponownie przymierzył pod poprzeczkę i upokorzył Lisa. Było 2:0 dla gości, bardzo szybkie, niespodziewane wyjście na prowadzenie. Piast odzyskał nadzieje w 23. minucie, kiedy to Machnik dostał dobre prostopadłe podanie w pole karne, podał jeszcze do środka, Chamera bez większego trudu zdołał strzelić gola, posyłając piłkę obok golkipera do siatki. Już tylko 2:1, przewaga zdecydowanie zmalała. W 40. minucie Janoszka świetnie odegrał do Janasa, który był bardzo blisko bramkarza. Kowalski wyłapał i szybko wykopał do przodu, by jego koledzy skontrowali. Udało się przeprowadzić kolejną ciekawą akcję, Dzwonek podał do Nunesa, natomiast 16-letni napastnik oddał strzał w postaci opadającej piłki, Lis niesamowicie obronił! Zawodnicy Korony zamknęli rywali na ich połowie – Podolczak podał z prawego skrzydła przed pole karne, tam wyskoczył niekryty Galkauskas, który świetnie mierzonym strzałem zapakował piłkę do siatki. Do przerwy 3:1 dla gości.

Bardzo ofensywne poczynania Korony w pierwszej części gry dały solidne prowadzenie. Od tej chwili oszczędzali się jak mogli, jednak, gdy Piast próbował ataków na połowie przeciwnika, obrońcy reagowali bardzo szybko, odbiorem lub faulem. Galkauskas odgrywał kluczową rolę w środku pola, natomiast Janoszka i Sapela nie potrafili zneutralizować tego piłkarza. W 65. minucie bardzo groźny strzał oddał Janoszka, piłka minimalnie minęła lewy słupek Kowalskiego. Z każdą kolejną minutą Piast starał się, by stwarzać kolejne niebezpieczne dla przeciwników akcje. W 88. minucie Podolczak bardzo dobrze wszedł w pole karne rywali, mijając Nowaka, Mańka i Mangana, jednak jego strzał zatrzymał się na Lisie. Doliczony czas gry – Georgiev dostaje prostopadłe podanie, schodzi do lewej strony, wycofuje do Machnika, ten podaje do Mańki, ten zdecydowanie podaje w pole karne na granicy spalonego, wbiega Żewłakow, który mija Kowalskiego i strzela do bramki. Trochę za późno i Piast pomimo tego pozostał bez punktu.

 

Piast Gliwice – Korona Kielce 2:3

14’ Galkauskas 0:1

18’ Galkauskas 0:2

23’ Chamera 1:2

41’ Galkauskas 1:3

90+2’ Żewłakow 2:3

 

Składy.

Widzów: 4163

Sędzia: Hubert Siejewicz

 

 

- Na koniec sprezentowaliśmy sobie chyba najlepsze widowisko.

- No, tak patrząc to mecz Wisły z Legią i Lechem stały na bardzo wysokim poziomie, ale dzisiaj właśnie Korona zaprezentowała podobny poziom! Tutaj Tomek chyba może nieco powiedzieć o Galkauskasie, który zrobił furorę i zdobył hattricka. Czasem to nie do pomyślenia, że tak młody środkowy pomocnik może tak szybko przebić się do składu, a na dodatek zdobywać tak przepiękne gole.

- Patrzymy, podziwiamy. Korona z sześcioma golami na koncie, trzy stracone, jednak sześć oczek na ich koncie. Pozycja lidera.

- Patrząc na grę po tych dwóch kolejkach możemy wnioskować, że rzeczywiście lider zasłużony, bo Korona grała stylowo i ofensywnie. Trener Gil wykonuje kawał dobrej roboty, jednak trudno tu się nie zgodzić – Korona ma walczyć o utrzymanie, ciekaw jestem, czy środek tabeli uda im się osiągnąć, bo przed nimi mecze z lepszymi drużynami.

- Co z biednym Piastem, który ma chyba najwięcej polskich zawodników w składzie?

- Po dwóch kolejkach muszą się sprężyć i zdobyć jakieś oczka, tylko z kim?

- Mieli okazję z Polonią Bytom i się nie udało, Korona to nieco lepsza drużyna i znów zostali pokonani, tym razem na własnym polu. Zobaczymy co dalej, oby trener się nie załamywał, bo na zawodników może to wpłynąć w negatywny sposób, bardzo.

- Siejewicz to dobry sędzia? Bo różnie się o tym mówi.

- Tak raz mu wychodzi, a raz nie. Na sędziów nie możemy narzekać, bo nie mamy lepszych, po prostu. Trzeba sędziować tym, czym się ma.

- Tomek, jak sędziowie w tych dwóch kolejkach, lepsi niż ci sprzed 4 lat?

- Trochę tak, może dlatego, że nie było wielu sytuacji spornych. Pamiętamy, że mógł być minimalny spalony w meczu Polonii z Cracovią, dziś można narzekać tylko na sędziego, który popełniał błędy w spotkaniu Legii z Wisłą, na większą korzyść dla Legii. Osobiście, będąc piłkarzem czy działaczem Wisły, trochę bym sobie ponarzekał, nawet, gdyby emocje opadły, bo trzeba uznać, że sędzia utrudnił im granie, na dodatek zakończył mecz w sytuacji, gdy Wisła prowadziła akcję na połowie przeciwnika.

- Teraz tylko będziemy czekać na jakieś pozytywniejsze aspekty, no i żeby pan Trofimiec dostał jakiś łatwiejszy mecz do sędziowania, a nie szlagier.

- Teraz podsumujemy tę kolejkę. Na pewno było trochę emocji, lecz pod względem widowiskowym trochę zawiedliśmy.

- Kolejka nieco gorsza, ale nie zabrakło pozytywnych aspektów. Czas na tabelę ligową:

 

Tabela Polska Ekstraklasa (2/30)

 

- Korona utrzymała pozycję lidera, tuż za nią znajduje się wytrwała Polonia, na której defensywę narzekamy, a ona nie traci gola! Dalej jest Śląsk, Odra i Polonia Bytom, czyli ten prawdziwy śląski akcent. Na kolejnych miejscach Lech, Arka, Legia i Zagłębie – mają po trzy oczka, w dolnych rejonach tabeli znajduje się Piast, Wisła Kraków niespodziewanie, choć to dopiero dwie kolejki oraz Jagiellonia w dalszym ciągu ze sporą stratą.

- Popatrzmy na pary 3. kolejki Polskiej Ekstraklasy już w najbliższy weekend:

 

14 sierpnia, piątek

17:45 Ruch Chorzów – Cracovia

20:00 Legia Warszawa – Lech Poznań

 

15 sierpnia, sobota

14:45 GKS Bełchatów – Piast Gliwice

17:00 Korona Kielce – Lechia Gdańsk

17:45 Wisła Kraków – Odra Wodzisław

19:15 Arka Gdynia – Jagiellonia Białystok

 

16 sierpnia, niedziela

14:45 Polonia Bytom – Zagłębie Lubin

17:00 Śląsk Wrocław – Polonia Warszawa

 

 

- Zapraszamy na antenę Orange Sport oraz Canal+, gdzie będzie można obejrzeć większość spotkań.

- Na pewno tutaj ciekawie wygląda para Legii z Lechem, co zapowiada się kolejnym szlagierem po starciach Wisły z tymi dwoma klubami. Początek ligi mamy jak wystrzał z armaty.

- Czas na jedenastkę kolejki.

 

Jedenastka 2. Kolejki Polskiej Ekstraklasy:

Malinowski (Polonia) – Henrique (Jagiellonia), Osuch (Cracovia), Bąk (Polonia B.), Górski (Lechia, 2) – Wołkiewicz (Odra), Dzwonek (Korona), Świątek (Lech), Galkauskas (Korona) – Bernal (Legia), Fernandez (Odra)

 

- Jedenastki nie układał Tomek Wieszczycki, bo dziś go z nami nie ma, jednak obiecaliśmy mu, więc wybierze najlepszych graczy w ramach 3. kolejki, na którą serdecznie zapraszamy.

- Podsumujmy, sędziowie, mecze, poszczególni piłkarze, jak zostali przez was odebrani, Tomek?

- Na pewno na plus zagrali zawodnicy Korony, którzy mają lidera, to takie dla mnie pozytywne zaskoczenie, jednak terminarz ułożył się na ich korzyść. Chyba dlatego mają te sześć punktów. Poza tym, sędziowie ok., a rozczarowanie? Moglibyście mnie o to spytać – na pewno Wisła, która bez punktu zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli.

- Grzesiek?

- Zaskoczenie to wygrywanie Polonii, dwie wygrane z rzędu po dużych błędach w obronie. Na szczęście bez konsekwencji, jednak tak na dłuższą metę to oni chyba będą musieli kiedyś te gole stracić i to w głupi sposób, jeśli się nie poprawią oczywiście. Korona to drużyna poukładana, trener Gil ma doświadczenie w prowadzeniu drużyn, które przewidywane są do dolnych rejonów. Sędziowie zaprezentowali się przyzwoicie. Jeszcze żadnych piłkarzy wolałbym nie chwalić.

- Dobrze, tak więc, naszymi i państwa gośćmi byli Grzegorz Mielcarski.

- Dziękuję i dobranoc.

- Oraz Tomek Wójcik, były piłkarz Cracovii.

- Dziękuję.

- Zapraszamy już za tydzień.

- Prowadzili weselszy Tomek Smokowski.

- Oraz rozradowany Andrzej Twarowski, zapraszamy!

- Dobranoc!

 

____________________________________________

Czekam na składy; kontuzje

Nie wiem kiedy pojawi się najbliższa kolejka, jednak zamierzam ją rozegrać koło wtorku, jeśli się uda to w niedzielę.

Odnośnik do komentarza

Krystian Grzelak, Legia Warszawa:

Fajnie jest siedzieć tutaj i widzieć Wasze wesołe mordki. Pokonaliśmy Wisłę i to ogromny powód do dumy. Nic nie smakuje tak doskonale, jak zwycięstwo w meczu z odwiecznym rywalem. Tym samym udowodniliśmy, że porażka z Arką to jedynie pierwsze koty za płoty. Śmiem twierdzić, iż atak Bernal-Kowalczyk to najlepsza pierwsza linia w naszej Ekstraklasie. Martwi mnie trochę, że nasz kapitan, Mariusz Lis, nie wytrzymał i dał upust swoim emocjom, za co wyleciał z boiska. Już odbyłem z nim na ten temat rozmowę i wierzę, że w następnych spotkaniach będzie lepiej. Bardzo groźną kontuzję złapał Jarek Gikiewicz i jeden z najbardziej perspektywicznych graczy ligi nie wróci już w tym roku do gry. To ogromna strata i ciężko będzie go zastąpić, ale wierzę, że damy radę. Urazu doznał również drugi z naszych środkowych pomocników, Sanyang, ale już niedługo powróci do składu. Jestem niezmiernie usatysfakcjonowany powołaniami dla naszych graczy. To dla nich ogromne wyróżnienie i cieszę się, że legioniści stanowią o sile naszych drużyn narodowych w każdej kategorii wiekowej. Przed nami kolejny ligowy szlagier z Lechem, ponownie przy Łazienkowskiej. Jeśli wygramy, to pokażemy wszystkim krytykom, że to właśnie Legia jest najlepszą ekipą w tej lidze. Co sądzę o słowach kogo? Yyy... a kto to jest Wójcik? Dziękuję.

Odnośnik do komentarza

Paweł Laskosz, Cracovia Kraków

 

Niewiele zabrakło do 3 punktów. Cóż, taka jest piłka, niewykorzystane sytuacje się mszczą. Mimo to jestem zadowolony z postawy zespołu, gdyż zanotowaliśmy progres, gra układa się coraz lepiej, dłużej utrzymujemy się przy piłce i lepiej wymieniamy podania. Wiadomo potrzeba czasu by to wszystko zaczęło działać jak należy, ale już pewne przebłyski są. Martwi ciągle nasza słaba skuteczność. Kolejnym problemem są kontuzje, w pierwszej kolejce tracimy utalentowanego napastnika, teraz tracimy doświadczonego Stankiewicza.... Odnoszę przy okazji wrażenie, że na naszym zespole spoczywają duże oczekiwania ze względu na moją osobę i przeszłość, pragnę jednak zaznaczyć, że gramy obecnie ciągle na wyjeździe i mamy nieco inne zadanie niż kilka lat temu...

Odnośnik do komentarza
Cenne punkty wywiezione ze Sosnowca, Gazeta Wrocławska, 32/2009 (Michał Hamburger)

 

 

 

W ostatnim spotkaniu ligowym Śląsk Wrocław zanotował na stadionie w Sosnowcu bardzo wartościowy remis w starciu z Cracovią. Chociaż przez większą część spotkania przewagę mieli gospodarze, nie potrafili do końca utrzymać prowadzenia. Świetną zmianę w drugiej połowie dali Mazurek i Obem, którzy wprowadzili nową jakość w grze ofensywnej Śląska i to oni mieli decydujący udział przy bramce na wagę remisu. Oto co po spotkaniu powiedzieli piłkarze i trener Śląska Wrocław.

 

 

 

Marco Polo:

 

Zagraliśmy dobre spotkanie i remis w zupełności nas zadowala. Co prawda media wieszczyły nam łatwą wygraną, ale ja wiedziałem, że to będzie dla nas trudne spotkanie, bo Cracovia posiada znakomitego szkoleniowca w osobie Pana Laskosza, który jak mało kto potrafi motywować zespół. Z przebiegu meczu również można było zauważyć, że to gospodarze dłużej kontrolowali mecz, ale mimo to mecz zakończył się podziałem punktów. O tym meczu już jednak zapominamy i przygotowujemy się do starcia z Polonią Warszawa.

 

 

 

Sławomir Żurek (kapitan):

 

Jak widać, wcale nie pojechaliśmy po pewne trzy punkty do Sosnowca, a i o ten jeden przyszło nam naprawdę ciężko powalczyć. Pierwsza połowa należała zdecydowanie do piłkarzy gospodarzy, ale w drugiej dobre zmiany naszego trenera wprowadziły sporo świeżości do gry Śląska i udało nam się doprowadzić do remisu. Jestem bardzo zadowolony z tego rezultatu.

 

 

 

Ali Obem:

 

Ja być szczęśliwy zwycięstwo. Cracovia zagrać dobry mecz, ale udało się zdobyć jeden punkt. Dziękuję trenerowi, ze dał mi szansa. Ja obiecywać strzelać więcej goli, jak tylko grać często. Zwycięstwo to sukces cała drużyna, nie ja. Dziękować kibice Śląska, co mnie ciepło przyjęli w drużynie. Polska być piękny kraj!

 

 

 

Tomasz Pałys (bramkarz):

 

Trzeba przyznać, że Krakowianie nas zaskoczyli ofensywnym podejściem do tego spotkania. Od samego początku nie mogłem narzekać na brak pracy między słupkami, ale najważniejsze, że udało się jakoś przetrwać ten napór z tylko jednym straconym golem. W drugiej połowie nasza gra wyglądała znacznie lepiej i dlatego możemy się cieszyć z remisu.

 

 

 

Bogdan Mazurek:

 

Po dobrym meczu zanotowaliśmy remis, który nas nieźle urządza. Co prawda pierwsza połowa nie była najlepsza, ale w drugiej znacznie się poprawiliśmy i udało się strzelić gola wyrównującego. Z pewnością zasługi w odniesieniu tego remisu ma cała drużyna, a nie tylko strzelec bramki i ewentualnie asystent, dlatego nie chcę sobie przypisywać tego sukcesu. Jeśli będziemy tak nadal grać, będziemy walczyć z najlepszymi jak równy z równym.

Odnośnik do komentarza

Krzysztof Pijanowski, GKS Bełchatów

 

No cóż, chyba pora na zmiany. Może nie na zmiany zawodników, z wyjątkiem bramkarza, ale na zmianę taktyki i usposobienia graczy. Mieliśmy grac piłkę rozważną, bez szaleństw, pozwalającą nam na wyprowadzanie kontrataków i wykorzystywanie szybkości napastników. Tymczasem jedynie udaje nam się dobrze przeszkadzać rywalom, ale nie o to tylko chodzi. Musimy przecież strzelać bramki! Wasilewski jest bez formy, podobnie jak Zarytskyi. Obaj mieli być postrachami rywali, a na razie są tylko moim postrachem, bo strasznie zawodzą. Naturalnie reszta drużyny jest także winna temu wtórnemu analfabetyzmowi strzeleckiemu, podobnie jak zbyt zachowawcza taktyka. Muszę przemyśleć roszady taktyczne i w następnej kolejce zagramy odważniej, bo już po dwóch kolejkach nie mamy czego bronić, musimy wręcz uciekać nad kreskę. A żeby uciec trzeba atakować. Jeżeli mamy przegrywać i dalej zawodzić oczekiwania kibiców, to chociaż po ładnej grze i ciekawych akcjach. Dziękuję za uwagę.

Odnośnik do komentarza

Piotr Gil, Korona Kielce:

 

Po tych dwóch meczach atmosfera jest naprawdę fantastyczna w zespole, jest ta potrzebna chemia, która cementuje chłopaków. Na pewno dużo wnosi do niej dziecięce jeszcze radości Nunesa i Galkauskasa, którzy grają fantastycznie. W meczu z Piastem ten drugi w pierwszej połowie dał wręcz koncert swoją grą i należą mu się ogromne brawa. Co do gry to na prawdę mi się podoba, powiem otwarcie - nie spodziewałem się tego. Wiedziałem, że najlepszymi piłkarzami w zespole są ci najmłodsi i to pod nich ustawiałem taktykę. Dlatego też gramy tak radośnie, wesoło, by te dzieciaki mogły się cieszyć grą. Ciekaw jednak jestem jak długo będziemy w stanie grać tak jak do tej pory, bo kiedyś zapas sił się skończy, a i nie wszyscy będą tak słabo przygotowani pod względem taktycznym jak dotychczasowi przeciwnicy.

Odnośnik do komentarza

Piotr Miśkiewicz, Jagiellonia Białystok:

Pierwsze trzy punkty już za nami i to przed własną publicznością co cieszy jeszcze bardziej. Cieszy także postawa takich zawodników jak Szyszko, Henrique czy Giel. Uważam, że 1:0 to nie jest wynik odzwierciedlający przebieg spotkania, no ale liczą się punkty zwłaszcza, że mamy ich jeszcze siedem na minusie. Widzę po moich zawodnikach, że coraz bardziej rozumieją moje założenia taktycznie i coraz lepiej potrafią przenosić je na boisko. Następny mecz rozegramy z Arką i nie będzie to łatwa przeprawa, mam jednak nadzieję, że na boisku pokażemy serce do walki i ogromną determinację.

Odnośnik do komentarza

Koniec krótkiej przygody Stasiełowicza

 

Trener Zagłębia Lubin, Mikołaj Stasiełowicz został zwolniony przez... kibiców. Pracował od początku sezonu, jednak od pierwszego dnia przygotowań nie był zbyt mile widziany wśród kibiców. Najwięksi fanatycy Zagłębia nie mogli mu wybaczyć słabego sezonu, w którym sprowadził Zagłębie na sam dół tabeli. Wówczas Stasiełowicz zrezygnował. Ponownie został zatrudniony w czerwcu, pomimo wszelkich protestów kibiców.

Na meczu ligowym pojawił się wulgarny transparent, który miał na celu zniechęcić do pracy trenera. Tak też się stało – wkrótce po meczu, trener złożył rezygnację do zarządu. Według nieoficjalnych informacji, kibice nie pozwalali również trenować zawodnikom w spokojnych warunkach. Grupka około 30-sto osobowa pojawiała się na każdym treningu, by zakłócić spokój. Mówi się, że zespół został źle przygotowany do sezonu. Jak na to reagują pytani kibice w Lubinie?

- To wina trenera.

- Stasiełowicz znów coś popsuł.

- Obóz źle przepracowany będzie odbijał się na nas wszystkich, dobrze by było, jakby trener zrezygnował, bo znów spuści nas na dnie tabeli.

 

Ostre słowa i protesty ludzi związanych z klubem poskutkowały. Dziś nie ma w Lubinie byłego trenera, który szybko wrócił w swoje rodzinne strony.

 

Według niepotwierdzonych informacji z mało znanych źródeł wiadomo, że Zagłębie negocjuje z Arturem Chałkowskim, Piotrem Gilem oraz z Danielem Kowalczykiem.

 

__

Czekam na składy cały czas...

Odnośnik do komentarza

Maciej Markowski, Piast Gliwice:

Znowu przegraliśmy, ale tym razem jestem bardziej zadowolony z gry drużyny. Przegraliśmy 2:3 z liderem po walce. Bardzo dobrze, że walczyliśmy do końca. Oprócz nas tylko Wisła nie zdobyła jeszcze punktu, ale mam nadzieję, że w najbliższym meczu uzyskamy korzystny wynik. Taktyki i zawodników na razie nie zamierzam zmieniać, wszystko zależy od następnego spotkania. Jeśli nie uzyskamy ani jednego punktu, potrzebne będą zmiany. Jednak myślę, że uda nam się co najmniej zremisować.

Odnośnik do komentarza

Mateusz Szymandera, Lech Poznań:

 

Zagraliśmy dobre spotkanie i tylko fenomenalna postawa bramkarza Polonii uratowała tę drużynę do naszego zwycięstwa. Chłopcy w ostatnich sekundach spotkaniach trochę zwolnili, odpuścili i dostaliśmy bramkę, na którą nie mogliśmy już odpowiedzieć. Lech zaczyna grać tak jak chcę, żeby grał - widowisko, efektownie i przede wszystkim do przodu. Piłka nożna to sport radosny i musimy czerpać radość z gry. Polonia pokazała jak w piłkę się nie gra, ale wygrała i za to jej chwała. Gratuluję trenerowi przeciwnika.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...