Skocz do zawartości

Magazyn Polska Ekstraklasa


Escort

Rekomendowane odpowiedzi

- Witamy państwa bardzo serdecznie.

- Dobry wieczór.

- Zapraszamy do wspólnego pasjonowania się piłkarskim świętem, jakim na pewno była 5. kolejka Or... Polskiej Ekstraklasy.

- Już tego sponsora nie ma, mało brakowało, a przejęzyczyłbyś się.

- Witają Andrzej Twarowski.

- Oraz Maciej Smokowski.

- To co dzisiaj czeka nas w pierwszej części magazynu:

 

 

1. Derby Trójmiasta, walka o prestiż i uznanie na kolejne miesiące!

2. Małe kroczki po mistrzostwo... na drodze „zadłużona” Jagiellonia, która musi odrabiać ujemną stratę.

3. Gil offensive vs. Laskosz Tactic

4. Walka tytanów w Bełchatowie… dwa punkty to przypadek? Starcie z liderem.

 

- No, trochę emocji na pewno będzie.

- Czas przedstawić gości, w końcu możecie się uśmiechnąć do kamery. Odwiedzili nas Zbigniew Bartos z Malezji! Trener Penangu.

- Witam, dobry wieczór.

- Oraz Mariusz Nowacki, były piłkarz Lecha Poznań pod wodzą trenera Skury, były gracz Arki Gdynia za kadencji trenera... Żylińskiego? Stasiełowicza? Oraz nasz aktualny komentator, witamy bardzo gorąco!

- Witam. No można było odpuścić sobie tę Arkę. Chciałem zakończyć karierę w Lechu, jednak nie pozwolono mi na to. Trochę trudny temat.

- Ależ Mariusz, ten program jest od trudnych tematów.

- Nie chcę się zbytnio rozwodzić nad tym. Smutna prawda, chyba nie byłem potrzebny. Swego czasu Corozo i Herrera zdominowali atak Lecha i nie mogłem przebić się do składu. Dziś, widzę, trudniej tym zagranicznym wstrzelić się w ligowe szablony. Chyba tylko Nunes prezentował się świetnie jako napastnik.

- No i nie zapominajmy o Cukovicu, który do tej pory kilka bramek ustrzelił.

- No no, trener z Malezji też trochę z naszą Ekstraklasą jest na bieżąco.

- Muszę to przyznać, że czasem dostaję taśmy wideo z meczami z polskiej Ekstraklasy, jednak to te ciekawsze mecze. Na przykład ten o Superpuchar Polski mnie zaskoczył – Wisła zagrała fajny, ciekawy futbol, a Lech zawiódł. Dziś chyba grają lepiej, ale będę miał okazję obejrzeć skrót, prawda?

- Oczywiście, jednak najpierw przejdziemy do pierwszego meczu kolejki, który w piątek wzbudzał ogromne emocje, wszystkie pary oczu były skierowane na Gdynię!

 

 

 

Arka Gdynia – Lechia Gdańsk

 

Wydarzenie ostatnich miesięcy w Gdyni. Na początku spotkania doszło do niecodziennego starcia kibiców tuż przed stadionem. Piłkarze zapewne nie tak wyobrażali sobie to święto piłkarskie. Policja musiała uspokoić pseudokibiców, dlatego też spotkanie zaczęło się z dziesięciominutowym opóźnieniem. Wygrana była traktowana bardzo prestiżowo, dlatego od pierwszych minut zawodnicy musieli być skoncentrowani na sto procent.

Po piłkarzach Arki było widać objaw lekkiego stresu – tłum oczekiwał spektakularnego wyniku, dlatego Lechia wykorzystała moment nieuwagi w 5. minucie spotkania – świetne zagranie Jurczyka do Polaka, który zbiegał z prawego skrzydła, znakomicie minął Santosa na pełnej szybkości, uderzył z ostrego kąta, jednak Szczepanik nie popisał się i nie wyłapał piłki. Goście objęli zdecydowane prowadzenie. W 13. minucie mogliśmy podziwiać kolejną dobrze skonstruowaną akcję przez linię pomocy Lechii, jednak ostatecznie Zafra nie zdołał pokonać Szczepanika. W 25. minucie zawodnicy Lechii nawet nie myśleli o wybiciu piłki, kiedy to po rzucie rożnym Jaskólski upadł źle na nogę i nie potrafił podnieść się o własnych siłach. Potrzebował pomocy fizjoterapeutów. Ze strony kibiców poleciały bluzgi w drugą stronę. W 30. minucie ten sam zawodnik, który był przed chwilą obsługiwany przez lekarzy, wpakował piłkę do siatki graczom z Gdańska strzałem głową. Wszystko wydarzyło się po stałym fragmencie gry i dośrodkowaniu Gilewicza. Wyrównanie przyszło w odpowiedniej chwili. Chwilę później Arka mogła podwyższyć, jednak Górski zachował się perfekcyjnie odbierając piłkę na skraju pola karnego. W 36. minucie ponowna akcja Zafry, który ostatecznie przymierzył na krótki słupek, jednak Szczepanik i tym razem okazał się lepszy. Do przerwy mieliśmy remis.

 

Radosław Rosłoń: Trudno się gra, szczególnie, kiedy kibice tylko klną ci za plecami.

Robert Górski: Kibice? Ja widzę tylko swoich z Gdańska. Chwała im za to, że przyjechali.

 

Druga część gry rozpoczęła się od mocnego uderzenia gospodarzy, którzy przycisnęli do muru Lechię. Toleski świetnie dośrodkował piłkę idealnie na głowę Rosłonia, któremu tym razem nie przeszkadzali kibice, by umieścić piłkę w siatce. Zawodnicy Lechii nie odpuszczali i wzięli się ostro do roboty za odrabianie straty. W 52. minucie po rzucie wolnym głową uderzał Górski, jednak trafił w poprzeczkę. Na pewno zapamiętałby to wydarzenie, gdyby nie kolejne akcje – w 56. minucie znów stały fragment gry, dogranie Zafry z lewej strony, wyskakuje Górski wyżej od Popovica, genialnie przymierzył i bramkarz był bez szans! Gol na 2:2. W kolejnych minutach spotkania Toleski chciał wziąć losy spotkania w swoje ręce – było blisko w 64. minucie, kiedy przymierzył z dystansu, jednak trafił w słupek. Perfekcyjne rzuty rożne mogły doprowadzić do czarnej rozpaczy w Gdyni, jednak Szczepanik wybronił kolejne uderzenie, tym razem ponowne Górskiego. W 80. minucie przesądzono losy tego ciekawego meczu – Gilewicz dośrodkował w pole karne, jednak prosto na nogę Tomka Wójcika, obrońca nie popisał się dobrym opanowaniem, w pole karne wbiegł Zając, który zdecydowanym strzałem zaskoczył golkipera. Zdobył gola. Lechia przejęła inicjatywę, jednak w doliczonym czasie gry Arka dobrze utrzymywała się przy piłce, co przesądziło o ostatecznej wygranej podopiecznych trenera Grabowskiego.

 

Arka Gdynia – Lechia Gdańsk 3:2

5’ Polak 0:1

30’ Jaskólski 1:1

47’ Rosłoń 2:1

56’ Górski 2:2

80’ Zając 3:2

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Włodzimierz Bartos

Widzów: 9755

 

 

- Chciałbym zapytać naszego niecodziennego gościa – czy takie rzeczy dzieją się w Malezji?

- Zapraszam bardzo serdecznie do tego pięknego kraju. Osobiście byłem sceptycznie nastawiony do takiej wyprawy, jednak w Ekstraklasie nie dano mi jeszcze pracować. Dostałem ofertę i wyjechałem, bo powiem szczerze, pieniądze były niemałe. Taka oferta kusi, nawet jeśli to daleko. Sami wiecie – dla futbolu pojedziemy na drugi koniec świata.

- A takie mecze jak Arki z Lechią, są?

- Oczywiście. Media naświetlają kolejne mecze jako hity kolejki. Bywają też różne derby, ale na trybunach panuje nieco inna atmosfera.

- Dziś doszło do spotkania dwóch równorzędnych rywali, Mariusz, nasz ekspert, miał okazję zadebiutować w roli komentatora.

- No tak, jestem zadowolony, że w takim wydarzeniu. Na trybunach mieliśmy trochę niespokojnych ludzi. Czasami było tragicznie patrzeć w tamtym kierunku, dlatego ci prawdziwi kibice zwracali uwagę tylko w kierunku zielonej murawy. Mecz na dobrym, wysokim poziomie. Zawodnicy trochę chcą zwalić winę na tych kibiców, ale powiem, jako były piłkarz, że jeśli jest się skoncentrowanym na boisku to takie krzyki nie grają roli. Gra się na maksa i każdy wie co ma robić na boisku.

- Okienko transferowe się zamyka, oba kluby trzeba podsumować całkiem różnie. Popatrzmy na listę. Arka: Marcao, Kwiatkowski, Kehinde, Toleski, Djalminha, Santos, Malaj. Lechia: Sobolewski, Biskup.

- Ciężko klasyfikować te oba kluby. Chyba są na podobnym poziomie sportowym, jednak w tym okresie działo się o wiele więcej w Gdyni, gdzie można było przyglądać się jak przychodzą nowi zawodnicy.

- Czy ten potencjał jest wykorzystywany? Tylko kilku z nich widzieliśmy na boisku.

- Muszę skrytykować trenera Grabowskiego, bardzo słaby trener, który nie dostrzega talentu Djalminhy. Chyba pomylił zawody, że uparł się na któregoś z Polaków w ataku. Djalminha dał mu do zrozumienia, że potrafi strzelać gole, jednak trener z niego zrezygnować.

- Co o Lechii? To ciekawy klub, ale chyba z klubową pustką, jeśli chodzi o finanse.

- No, powiem tak, że ich trener to bardzo skryty człowiek. Nie wiem czego się spodziewać po tym klubie. Ten trener dopiero zbiera pierwsze plony poważnej kariery, jednak jak patrzę na papier to pierwsza jedenastka jest imponująca i wcale rezerwowi nie odbiegają bardzo. Lechia jeszcze pokaże pazur, jednak dziś był trudny mecz pod presją, chyba dlatego przegrali. Minimalnie.

- Kolejne spotkanie, jakie możemy obejrzeć to Legia, w Warszawie zagrali z Jagiellonią.

 

 

 

Legia Warszawa – Jagiellonia Białystok

 

W Warszawie miało dojść do spotkania pomiędzy jednym z kandydatów do mistrzostwa, a drużyną, która panicznie musi bronić się przed spadkiem. Trener Miśkiewicz gdzieś wsiąkł, dlatego ciężko było o coś zapytać. Dziś się udało.

- Nastrój przed meczem?

- Legia to bardzo dobry zespół i bardzo nie wygodny, ale nie możemy się go obawiać. Myślę pozytywnie, licze choćby na jeden punkt ale wierzę w końcowe zwycięstwo bo jak nie teraz to kiedy?

 

Tak właśnie myśleliśmy. Typowa dyplomacja. Trener Grzelak skoncentrowany, więc w ogóle nie zawracaliśmy mu głowy.

Zaczęła pewnie Legia, już w 2. minucie mocny strzał oddał Rybaczuk, jednak minimalnie nad poprzeczką. W 12. minucie strzałem z dystansu popisał się Bong, jednak Soley interweniował po raz pierwszy. W całym spotkaniu musiał odegrać bardzo ważną rolę. W 16. minucie prostopadłe podanie do Vegi, jednak Soley był szybszy i bardziej zdecydowany w tym co chce zrobić. Brawo! W 23. minucie Ilevski musiał pogodzić się z wyższością Bonga, ten zagrał ostatecznie do Szczepanika, a ten zagubił się w polu karnym. Kibice przyjezdni musieli trochę poczekać na gola w pierwszej połowie, jednak uważamy, że było warto – w 40. minucie akcja poszła prawą stronę, gdzie Henrique rozprowadził piłkę, podanie dostał Giel, ten zagrał do Szczepanika, ogromny błąd popełnił Rybaczuk, który miał piłkę na nodze, jednak zagrał wprost do Vegi, ułatwiając drogę napastnikowi do bramki. Udało się mocnym uderzeniem pokonać Soleya. Golkiper Legii był bez szans. Do przerwy prowadzenie gości.

W drugiej części gry nie zapowiadało się na poprawę gry Wojskowych. Bowiem w 49. minucie szansę miał kolejny z piłkarzy Jagi – tym razem uderzał Woźniak po precyzyjnym podaniu, minimalnie obok bramki Soleya. W 64. minucie cała publiczność została zszokowana – Giel zagrał do Bonga, a ten mocnym strzałem po raz drugi w tym meczu upokorzył golkipera Legii. Prawdę powiedziawszy przy obu straconych golach nie miał szans. Również defensywa nie spodziewała się tego strzału. Wszystko wydarzyło się po stracie Kowalczyka. Krzysztof rozgrywał fatalne zawody. Do momentu 73. minuty, kiedy to Piszczek idealnie zagrał za plecy obrońców wprost na nogę Kowalczyka, ten mocnym strzałem pokonał Szyszkę. W rzeczywistości Legia oddawała mnóstwo strzałów na bramkę tego bramkarza, jednak to było pierwsze celne uderzenie. Już na Kowalczyka przy linii bocznej czekał Popiela. Zmiana była ustalona przed zdobyciem gola, tak więc w geście zasad musiała się odbyć. Popiela w ciągu pięciu minut prezentował się lepiej niż jego poprzednik, pomijając zdobytą bramkę. Legia obudziła się i zaczęła grać bardzo dobry ofensywny futbol. Jagiellonia szukała kolejnych okazji i to musiało ją zgubić. W 85. minucie Fernandez ruszył lewym skrzydłem, posłał dośrodkowanie na bliższy słupek, znalazł się tam Popiela, który dał remis swoim kolegom. Kibice wyskoczyli ze swoich miejsc. Ostatecznie Legia zdołała zremisować. Przed pierwszym gwizdkiem wszyscy myśleli o trzech punktach. Piłkarze Jagi mogą czuć się spełnieni, jednak stracone punkty w ostatnich minutach bolą...

 

Legia Warszawa – Jagiellonia Białystok 2:2

40’ Vega 0:1

64’ Bong 0:2

73’ Kowalczyk 1:2

85’ Popiela 2:2

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Adam Lyczmański

Widzów: 5976

 

 

 

- Mariusz, chyba najlepiej możesz powiedzieć jak czuje się zawodnik, który wygrywa do ostatniego kwadransu, po czym traci to dwubramkowe prowadzenie.

- No jak ma się czuć? Na pewno każdy jest zawiedziony, ale trener w takich momentach podkreśla, że nie ma co zwalać winę na jednego czy drugiego zawodnika. Mogła zawieść koncentracja w ostatnim etapie meczu, mogły zawieść inne czynniki meczowe. Legia wzięła się do roboty i zdołała uratować jeden punkt – trzeba zaznaczyć, że na własnym terenie!

- Widzieliśmy dwa oblicza Krzyśka Kowalczyka. Wyszedł na prowadzenie w klasyfikacji strzelców, jednak nie zaprezentował się zbyt dobrze.

- To młody, perspektywiczny chłopak, jednak moim zdaniem 17-latek nie powinien rozgrywać tylu spotkań na początek rozgrywek! Można zajechać organizm człowieka. Bardzo głupie zachowanie trenera Grzelaka, z całym szacunkiem, ale on ma 17 lat i będzie jeszcze grał i grał. Oby jak najdłużej dopisało mu zdrowie, jednak trzeba go nieco oszczędzać.

- Przyglądamy się transferom obu klubów i jest różnica, podobna do tej z poprzednich dwóch ekip. Legia ściągnęła kilku naprawdę solidnych zawodników przy jednym wzmocnieniu Jagi – Henrique, prawym obrońcy.

- Cóż można powiedzieć – moim zdaniem Legia będzie miała problem ze zgraniem – jak widać już ma. Trudno jest poskładać tak kilka różnych czynników, by stanowiły skonsolidowany zespół. To trudne. Sam bym chciał tak, że sprowadzam ośmiu graczy i że od pierwszych minut rozumieją się, jakby grali od piaskownicy ze sobą.

- Jak widać, jednak młodzi dominują w tej drużynie.

- Widocznie trener zastał na samym początku dobrych napastników. Jak już mówiłem, Kowalczyk to młody talent, ale trzeba poważnie porozmawiać z trenerem, by chłopak w połowie listopada nie zaczął opowiadać o bólu w nogach. To nie Schlierenzauer.

- W Jagiellonii wystarczy popatrzeć, a brakuje rzeczywiście mocnej ławki rezerwowych. Nie było kogo wprowadzić na plac gry.

- Być może. Solidna ławka też musi być, jednak podstawowa jedenastka gra całkiem przyzwoicie. Nie wiem dlaczego trener nie sprowadził kolejnych zawodników. Wygląda na takiego spokojnego i jednocześnie zagubionego w swojej pracy.

- Skoro mówimy o spokoju to czas na kolejny mecz. Ogłoszone spotkanie hitem odbyło się w sobotę, w Kielcach.

 

 

Korona Kielce – Cracovia Kraków

 

Starcie naprawdę mocno ofensywnie nastawionej drużyny kontra bardzo taktyczne szachy Laskosza. Tak pozwoliliśmy sobie to nazwać, oglądając ostatnie spotkania krakowskiej drużyny. Korona po porażce z Zagłębiem musiała przełknąć smak goryczy i opuścić wygodny fotel lidera. Na trybunach ujrzeliśmy trenera Salzburga. Chyba stał się zaprawionym fanem Pasów, bo to już jego czwarty mecz! Mówił, że obserwuje Nowaka, kapitana gości.

Pierwsze minuty przespane. Obie drużyny zapoznawały się wzajemnie, bojąc się zaryzykować większą ilością zawodników. Szczególnie przeciwko Koronie, która grała mocno ofensywnie i taka kontra gospodarzy potrafiła szybko wybić marzenia o zdobyczy punktowej. Cracovia wywalczyła się rzut rożny. W 12. minucie Konieczny ustawił piłkę w narożniku boiska. Dośrodkował, z piłką minął się Rocha, który nie wyczuł tempa. Wyskoczył Adamski, który mocnym strzałem z zaskoczenia pokonał Lukica. Golkiper nie miał nic do powiedzenia. W 25. minucie szansę miał Rogalski, jednak nie zdołał pokonać Nalepy strzałem z kilkunastu metrów. 38. minuta to kolejny czas w meczu, kiedy Korona dominowała na boisku i dyktowała warunki. W pole karne podał Milanovic, jednak Nunes ustawiony na dalszym słupku nie zdołał strzelić z najbliższej odległości. Pasy zadrżały, jednak po tej sytuacji mocno szanowali piłkę. Kolejny strzał z dystansu oddał Eze, jednak piłka minimalnie pofrunęła nad poprzeczką. W 43. minucie Nowak przegrał piłkę przez Adamskiego, ten szybki ruchem skierował ją na głowę Florka, lecz Lukic okazał się być lepiej ustawiony. Szybka kontra prawym skrzydłem – Stokic rajdował na pełnej szybkości, wyprzedzając dwóch zawodników. Dośrodkował, jednak Dzwonek, który otrzymał piłkę nie wiedział co ma z nią zrobić. Jeszcze zagrał na przetrzymanie do Nunesa, a 16-letni Brazylijczyk stracił futbolówkę na rzecz Kościukiewicza. Do przerwy skromne prowadzenie po bardzo mądrzej grze taktycznej podopiecznych trenera Laskosza.

W 47. minucie dobre podanie od Koniecznego mógł wykorzystać Tomczyk, jednak strzelił w boczną siatkę. Naciskany przez obrońców musiał oddać strzał. W 59. minucie Tomczyk okazał się nie być takim jeźdźcem bez głowy, gdyż podał idealnie do Florka. Napastnikowi zabrakło zimnej krwi i strzelił prosto w Lukica. Bramkarz zaliczył kolejną dobrą interwencję. W 63. minucie Podolczak chciał skierować piłkę do siatki, jednak w ostatnim momencie z linii bramkowej wybił piłkę Osuch, ratując dalsze prowadzenie Cracovii. Goście uważnie i rozsądnie w obronie, jednak Zawadzki popisywał się kilkoma ofensywnymi wejściami z prawej strony, dublując pozycję Tomczyka. W ten sposób Careca był sam i nawet nie otrzymywał wsparcia. Jedynemu, któremu zależało na wyniku był Galkauskas, który dostawał podania, jednak narzekał, że brakuje ruchu ze strony jego kolegów. W 66. minucie po stałym fragmencie gry mógł być remis, jednak tym razem Nalepa wybronił uderzenie Carecy. W 82. minucie Konieczny po podaniu od Nowaka zagrał za plecy obrońców, wybiegł Brkovic, który wygrał pojedynek bark w bark z Kryszakiem, przymierzył po ziemi na lewy słupek i umieścił piłkę w rogu bramki. Lukic zdenerwowany postawą swoich obrońców. Goście potrafili zaskoczyć w najlepszych momentach spotkania! Korona nie miała czego szukać w ostatnich minutach meczu. Pasy grały rozsądnie, a z ławki trenerskiej pokrzykiwał jeszcze trener Laskosz, któremu mocno zależało na cennych punktach. W ostatnich sekundach niespodziewanie zaatakowała Cracovia, jednak tym razem do akcji wyszedł Piątek, który zmarnował stuprocentową sytuację. Koniec meczu i niespodzianka w Kielcach!

 

 

Dawid Adamski: Ten... no... bramka! Wygrywamy!

 

Kamil Zieliński: (...) Nogi mnie trochę bolały. (...)

 

 

Korona Kielce – Cracovia Kraków 0:2

12’ Adamski 0:1

82’ Brkovic 0:2

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Hubert Siejewicz

Widzów: 9399

 

 

- Przenosimy się do Krakowa, gdzie nasz reporter jest już z nowym piłkarzem Cracovii, lecz nie tym najnowszym. Prosimy.

 

 

- No właśnie. Dobry wieczór. Obok mnie nowy polski zawodnik Cracovii. Bo nie mowa tu o Aco, który zdobył gola dla Cracovii, a o obrońcy Mariuszu Baście, który rozegrał solidny mecz.

- Dobry wieczór.

- Musieliśmy zerwać młodego obrońcę ze domu, bo zaimponował nam. Mamy nadzieję, że nie doszło jeszcze do romantycznej kolacji z ukochaną?

- Mieszkamy razem, ale nie, dziś nie było to zaplanowane.

- To z czystym sumieniem mogę zapytać – dlaczego Cracovia?

- Po dłuższym namyśle zdecydowałem się, że moja praca z trenerem Laskoszem w Krakowie będzie najbardziej odpowiednia. Myślałem, że ofert będzie więcej i dostanę zawrót głowy, jednak na szczęście udało się dopiąć szybko tego transferu i nawet zdążyłem przygotować się z zespołem do sezonu.

- Jak widać, bardzo solidnie.

- Możliwe. Naprawdę mecz z Koroną mi wyszedł jak mało który. Zapamiętam to spotkanie, bo zagrało mi się bardzo dobrze. Byłem pewny w swoich interwencjach, miałem własny plac na murawie. Wiedziałem co mam robić w danej sytuacji. Koncentracja była. Nie mogę narzekać. Zero z tyłu, czego więc chcieć więcej?

- O jakich ofertach jeszcze Mariusz Basta może wspomnieć?

- GKS Bełchatów, Piast Gliwice, chyba chcieli mnie jeszcze w Lubinie, ale nie rozmawialiśmy z Zagłębiem. Ponadto klub z 2. Bundesligi. Nie byłem zainteresowany.

- Co potem?

- Nie wiem. Nie myślałem o tym, bo dopiero teraz zacząłem tu grać. Mam już 25 lat, w takim razie nie jestem taki młody. Dobrze, że mogłem spróbować grać na przykład na Cyprze.

- Gdzie trudniej?

- Chyba w Polsce. Jeśli człowiek gra w słabszym klubie to zdecydowanie Polska. Rywalizacja z Wisłą, Lechem i Legią dodaje skrzydeł. Mam nadzieję, że uda nam się pokrzyżować ich plany i będziemy kolejno urywać punkty. A przy okazji wygrywać z drużynami na naszym poziomie.

- Dziękuję Mariusz za rozmowę i wracaj do ukochanej.

- Dziękuję, dobranoc.

 

 

- Mariusz, jak odbierasz tego zawodnika? Byłbyś w stanie z nim wygrać rywalizację?

- O miejsce w składzie? No to byłby problem, bo gramy na dwóch różnych pozycjach. Na murawie przeciwko sobie? Trudno by było mi go przejść, ale na szczęście gra się w jedenastu. On też musiałby liczyć na jakieś wsparcie pozostałych kolegów z linii defensywnej. Powiem, że takie zaufanie szlifuje się przez kolejne mecze.

- Korona, najpierw nas zaskoczyła, a teraz dwie porażki z rzędu, co o tym sądzi trener?

- Oni będą się stabilizować. W pierwszych kolejkach grali ze słabszymi przeciwnikami. Dziś przyszedł trudniejszy sprawdzian, choć można mówić, że Cracovia pokusiła się o niespodziankę.

- Więc obrona najsłabszą stroną Korony?

- Po tych skrótach co patrzę to po prostu kilku zawodników – nie wiem co robił Dzwonek na lewej flance. Nunes i Galkauskas nabierają doświadczenia, Stokic to samo. Przed nimi ogromna kariera.

- Czas na starcie GKSu z dotychczasowym liderem Ekstraklasy.

 

 

GKS Bełchatów – Zagłębie Lubin

 

Baliśmy się tego starcia – GKS, drużyna z przedostatniej lokaty musiała w końcu zacząć wygrywać. Podejmowali niestety lidera po czterech kolejkach. Ich atutem miała okazać się murawa oraz kibice za plecami, którzy mieli być dwunastym zawodnikiem. Bardzo przykro nam było, gdy piłkarze odmawiali nam na komentarz przed meczem.

 

Mateusz Lukasik: No co mam powiedzieć? Wyjdę, zagram, zobaczę.

Tomasz Urban: Ja dziś siedzę na ławce rezerwowych, co tam?

 

Tomek wydawał się być bardzo miłym zawodnikiem. Ale za charakter trener nie chciał mu dać szansy.

Było nam mało i trenera gospodarzy również chcieliśmy o coś spytać. Wysłaliśmy stażystę.

- Kogo kupi Pan do I ligi? Za rok w końcu nowy sezon.

- Hahaha.

 

My też lubimy poczucie humoru!

Przechodzimy do samego spotkania – obie drużyny wyglądały na nieco osłabione. Lider Ekstraklasy w środku tygodnia rozegrał mecz 1. rundy Pucharu Polski. Niestety, dziś piłkarze wybiegli tą samą jedenastką. Natomiast piłkarze z Bełchatowa mogli mówić o poważnym osłabieniu w linii ataku, bo zabrakło dziś Wasilewskiego i Zarytskiego. Musieli grać Lukasik i Terlecki przeciwko średniej defensywie Zagłębia. W 16. minucie pierwszy z rezerwowych napastników mógł już umieścić piłkę w siatce. Ta, niestety, odbiła się tylko od bocznej. W 21. minucie Holstrom odegrał do Chyli, a ten bardzo dobrym strzałem chciał zaskoczyć młodziutkiego Kowalczyka między słupkami. Mógł odetchnąć, bo piłka poleciała nad poprzeczką. Na prawej flance gospodarzy szarżował Zając, który narobił mnóstwo wstydu zawodnikom Zagłębia – z Klimkiem i Ogórkiem radził sobie, jakby grał z juniorami klubowymi. W 38. minucie perfekcyjnie zagrał do Lukasika, jednak ten strzelił prosto w Maximenko. Do przerwy musieliśmy pogodzić się z bezbramkowym remisem.

W drugiej części gry szybko zaczęło Zagłębie, kierując piłkę na Kozlyuka. Zawodnik popisał się dobrym przyspieszeniem i zmusił Kowalczyka do interwencji. W 49. minucie doszło do dobrej interwencji z drugiej strony. Maximenko po dobrym strzale S. Kowalczyka zdołał wyciągnąć się jak długi i zainterweniować. S. Kowalczyk ponownie w akcji lewym skrzydłem, zdecydował się w końcu na dośrodkowanie z lewego skrzydła, wysoko wyskoczył Zając, zdążył przed interwencją Klimka, uderzył głową i zdołał skierować piłkę do bramki Maximenko. Gospodarze wyszli na prowadzenie. Wkrótce na boisku pojawił się debiutant Careca, który wszedł za jednego z partnerów z ataku. Miał swoją okazję w 64. minucie, jednak interwencja Kowalczyka zrobiła na nas niemałe wrażenie. Wkrótce na murawie pojawił się Urban, który szarpał i walczył, do momentu, póki nie został nadepnięty. Z lekkim urazem musiał kontynuować grę. W 84. minucie Terlecki zagrał do Lukasika, jednak podanie przeciął Kantor, przypadkowo posyłając dobre podanie na wysuniętego Angeleskiego, ten wyszedł sam na sam z bramkarzem, przymierzył i po rękach Kowalczyk zdołał umieścić piłkę w siatce. Piłkarze gospodarzy byli sparaliżowani po tym golu, jednak nie pozwolili sobie na kolejne straty. Pomimo wszystko, również nie ruszyli do ataku, godząc się z ostatecznym remisem na własnym terytorium.

 

GKS Bełchatów – Zagłębie Lubin 1:1

55’ Zając 1:0

84’ Angeleski 1:1

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Mariusz Trofimiec

Widzów: 3833

 

 

- Bardzo uśmiechniętych twarzy po tym meczu nie było. Dlaczego?

- No spójrzmy na tabelę – GKS to jedyna drużyna bez zwycięstwa po pięciu meczach. Trochę wstyd, ale jednak uważam, że pięć meczów to mało. Nie ma co pochopnie oceniać poczynań danej drużyny. Zachwycano się zapewne Koroną – nie byłem w kraju co prawda – ale domyślam się. Mamy taką cechę w mediach, że robią z drużyny coś wielkiego, kiedy dana ekipa zaskoczy. GKS zaskakuje negatywnie, ale nie przekreślałbym ich. Będą mieli z czego się odbić.

- Ostatnia deklaracja o walce o mistrzostwo trenera Kowalczyka nieco rozbudziła nadzieje kibiców z Lubina.

- I rozbawiła pozostały tłum ligowy. Nie oszukujmy się. Zagłębie to przeciętniak ligowy. Nie będzie ich stać na długie utrzymanie na tych szczytowych lokatach. Już stracili lidera. To był przypadek, że znaleźli się na szczycie.

- Obserwujemy całkiem inne ustawienie drużyny Zagłębia niż za kadencji Stasiełowicza.

- To kibice zwolnili poprzedniego trenera i dwie pierwsze kolejki chyba uznają za stracone, pomimo zdobytych wtedy trzech punktów. Cały okres przygotowawczy nie został przepracowany tak tragicznie jak widać. Zagłębie potrafi grać w piłkę.

- Angeleski to napastnik, który w ogóle nie łapał się w żadnych rankingach, jeśli chodzi o napastnika sezonu.

- No tak, to fakt. Ktoś musi te gole dla Zagłębia strzelać. Jest Kozlyuk, jest Holstrom, dodatkowo dochodzi Angeleski, który strzela kolejny raz. Nic, tylko życzyć kolejnych bramek.

- Nie wiedzieliśmy, że trener Bartos to fanatyk Zagłębia.

- Nie ująłbym tego tak. Po prostu tym młodym zdolnym życzę jak najlepiej. Trzymam kciuki, by im się udawało dążyć i osiągać wyznaczone cele.

- Tą ciekawą puentą kończymy pierwszą część magazynu, do zobaczenia za chwilę!

Odnośnik do komentarza

Paweł Laskosz, Cracovia Kraków.

 

Cóż na szybko mogę powiedzieć o meczu? Mogę powiedzieć że w końcu mogę być naprawdę zadowolony. Nie myliłem się, gra zaczyna się nam zazębiać. Pokazujemy że w naszej lidzie również można GRAĆ W PIŁKĘ, dosłownie. W meczu z Koroną też to pokazaliśmy - co z tego że rywal częściej uderzał na naszą bramkę, skoro stworzył tylko jedną stuprocentową okazję? Zagraliśmy mądrze, nasze ataki były rozgrywane starannie i z pomysłem, co jak widać poskutkowało. Wszyscy moi podopieczni zasłużyli na pochwały, pokazali że można przeciwstawić się silnej ofensywnie nastawionej Koronie. Cieszy mnie również to że do zespołu świetnie "wszedł" Brkovic, dostał tylko niewiele ponad 20 minut, a wykorzystał je wyśmienicie. Mam nadzieję że to zwycięstwo i styl w jakim je odnieśliśmy podniesie zespół na duchu i kibiców także.

Odnośnik do komentarza

Krystian Grzelak, Legia Warszawa:

Nie jestem zadowolony z gry naszego zespołu, bo, powiedzmy sobie szczerze, Jagiellonia zasłużyła na wygraną. Nie mam pojęcia, co się dzieje, że pokonujemy najlepszych, a tracimy punkty z zespołami z dna tabeli. Na następne spotkanie będę musiał wprowadzić kilka korekt w składzie. Mam już pewną wizję taktyki.

Odnośnik do komentarza

- Witamy po przerwie.

- Dobry wieczór.

- Przypominam – naszymi i państwa gośćmi są Mariusz Nowacki oraz Zbigniew Bartos.

- Czas przedstawić to co czeka nas w drugiej części magazynu, bo czas goni!

 

5. Kolejny bój na murawie w Wodzisławiu Śląskim; wygrywanie na wyjazdach kluczem do ostatecznego sukcesu?

6. Walka przy ulicy Cichej – podbudowany Ruch kontra zdeterminowany Śląsk

7. Starcie średniaków ligowych – dwóch Polonii na terenie na Śląsku.

8. Niełatwa przeprawa Wisły w Sosnowcu z Piastem; gdzie ta mobilizacja?

 

 

- Czas przejść do pierwszego z ciekawych wydarzeń, a na pewno do takich można zaliczyć pojedynek Odry z Lechem.

 

 

 

Odra Wodzisław – Lech Poznań

 

W Wodzisławiu zawodnicy Odry musieli podejmować kolejnego trudnego przeciwnika, jednak ostatniego z „mocnej trójcy” faworytów do mistrzostwa. Na tym terenie każdemu można urwać punkty. Po trudnych meczach z Legią i Wisłą należało w końcu zdobyć bezcenne oczka.

Trener Szymandera, ubrany w elegancki garnitur, musiał zostać przez nas porządnie sprowokowany:

- Słyszeliśmy, że bracia Wójcikowie i Mati Adamus popijają sobie przed meczem, a wszystko sprezentował asystent? Od kiedy tak wygląda mobilizacja w szatni Lecha?

- Do każdego meczu podchodzimy profesjonalnie, więc taka sytuacja nie ma miejsca w Lechu. Owszem, nie mam nic przeciwko piwie po meczu, ale tylko wtedy kiedy wiem, że piłkarze zagrali na sto procent. Czy dzisiaj będzie taka okazja? To już zależy od samych piłkarzy.

 

No to pięknie, chłopaki nic nie piją...

Lechici próbowali pograć piłką i rozegrać ciekawe sytuacje. W 1. minucie Magallanes dostał dobre podanie, wbiegł w pole karne, jednak nie zdołał celnie przymierzyć. W 7. minucie to gospodarze przeszli do kontrofensywy, jednak początkowo Mitrovic próbował swoich sił. Po interwencji Postolova sędzia zmuszony był pokazać na rzut rożny. Z tej sytuacji również nic nie wynikło – piłkę wrzucił Wołkiewicz, wyskoczył Łoszakiewicz, jednak fatalnie przymierzył, piłka poleciała daleko od prawego słupka. Nerwowe pierwsze minuty. Lech chciał za wszelką cenę zdobyć gola. Dużą ilością podań chcieli zwieść przeciwnika, w końcu w 14. minucie udała się ta sztuka linii pomocy. Ostatecznie Bozinovic dostał podanie na czyste pole na prawej flance, kopnął w pole karne, posyłając długie podanie, pojawił się Magallanes, który wyskoczył zza pleców obrońców, zdołał przyjąć piłkę, zdążył minąć jeszcze Łoszakiewicza, uderzył mocno z kilkunastu metrów i trafił do siatki. Nie dał szans Witkowskiemu. W 23. minucie bardzo groźna akcja Odry – Stanikaitis dograł do Wołkiewicza na drugą stronę, a ten głową chciał umieścić piłkę w siatce, jednak w ostatnim momencie piłkę wybronił Postolov. To Odra sprawiała wrażenie drużyny lepszej, która stwarzała nieco więcej sytuacji pod bramką golkipera gości. W 42. minucie bardzo dobre rozegranie piłki pod polem karnym gospodarzy – w końcu do piłki dopadł R. Wójcik, podał do partnera z ataku, przy wszystkim próbował wmieszać się Łoszakiewicz, jednak zawiódł po całej linii podając przypadkowo do R. Wójcika, który przyjął piłkę i będąc na czystej pozycji bez problemu umieścił piłkę w bramce. W tym momencie 2:0 dla gości nie było sprawiedliwym wynikiem, jeśli patrzylibyśmy na przebieg pierwszej połowy. Dziubiński może mieć spore zastrzeżenia do pracy kolegi z obrony. W doliczonym czasie gry jeszcze swojej okazji próbował Fernandez po płaskim dośrodkowaniu Gurgi, jednak Postolov ponownie górą!

Przerwa meczu. Trener Szymandera schodzi do szatni.

- Jak się trener dogaduje z Magallanesem? On coś panu pokazywał a pan...

- Pytał mnie czy mam przygotowany alkohol!

 

Goście z zagranicy piją? Wyraźnie trener chciał zmobilizować najlepszego na boisku zawodnika do jeszcze lepszej gry.

W 48. minucie Prince Moneke chciał idealnie zagrać do kolegi z ataku, lecz został zablokowany i musiał wybrać skrzydłowego, który perfekcyjnie wrzucił piłkę na głowę Fernandeza. Ten zawiódł, bo strzelił wprost w Postolova. W 58. minucie niecelnie strzelał R. Wójcik. Przy całej sytuacji przeszkadzał mu Demiri, ale w zgodzie z przepisami. W 67. minucie kolejne dobre podanie Moneke, przejął Nagy, jednak nie zdołał pokonać dobrze dysponowanego Postolova. Mnóstwo szans poszło na marne. W 72. minucie faul w polu karnym symulował Mitrovic i został za to ukarany żółtą kartką. W 74. minucie Nagy wycofał do Moneke, który miał mnóstwo miejsca, precyzyjnie podał prostopadłą piłkę, wybiegł Fernandez, który tym razem nie miał litości dla Postolova. Golkiper Lecha może mówić o błędzie. Po kilku paradach przydarzyła mu się wpadka. Odra chciała za wszelką cenę odrobić stratę, dlatego ruszyli jeszcze większymi siłami, wierząc w sukces, jakim miało być urwanie punktów. Piłkę przy nodze bardzo dobrze utrzymywał Magallanes, który w końcowych minutach brał ciężar gry na siebie. Nikt z drużyny Odry nie potrafił odebrać mu futbolówki. Na boisku pojawili się również Pagonis i Archvadze, którzy budzili spore zainteresowanie wśród kibiców przyjezdnych. Ostatecznie, po długim pressingu w końcowych minutach, nie udało się wyrównać i Odra po raz trzeci z rzędu została z niczym.

 

Odra Wodzisław – Lech Poznań 1:2

14’ Magallanes 0:1

42’ R. Wójcik 0:2

74’ Fernandez 1:2

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Marcin Szulc

Widzów: 4408

 

 

- Ciekawy pojedynek odbył się na bardzo zadbanej murawie.

- No tak, stan boiska w Wodzisławiu jest dobry, to trzeba przyznać. Nawet kibice dziś dopisali. 4 tysiące to niezła liczba. Przyjechało około 400 kibiców z Poznania. To również sporo. Byłem ciekaw oprawy kibiców, bo to chyba najlepsi w Polsce.

- Bo Wisła i Legia nie ma gdzie zaprezentować swoich skrzydeł?

- No tak, Zbysiu, ale Lech też gra we Wronkach. Plus dla kibiców.

- A sam mecz? Dobry poziom, wyrównany pojedynek, czasami nawet przewaga Odry.

- To pozytywne zaskoczenie. Odra gra od kilku meczów dobry futbol, jednak w trzech ostatnich pojedynkach została z niczym. Jeśli przeanalizujemy z kim grała... Wisła, Legia, Lech. Naprawdę mocna trójka, jednak po Odrze można było się spodziewać z drugiej strony, że jednak na własnym terytorium urwie punkty.

- Będzie urywać zapewne innym. Teraz jest inny etap rozgrywek. To dopiero taki wstęp. Każdy gra na rozpoznanie terenu. Lech zagrał bardzo fajnie – ofensywnie, stylowo. Ta pomoc jest bardzo dobrze ze sobą zgrana. Trener zapewne pracuje nad wieloma aspektami, ale ja chciałbym trochę poświęcić linii pomocy – tam Soto i Magallanes robią różnicę. Do tego dochodzą Świątek, Bozinovic, Sadowski, Demel... naprawdę są mocni.

- Odra miała na początku okresu przygotowawczego problem z napastnikami. Teraz nie wygląda na poprawienie się tej sytuacji.

- Ściągnęli do klubu Mitrovica, Fernandeza. Ta dwójka grała przez cały ten okres pięciu kolejek no i niestety trzeba ich ocenić przeciętnie, ale nie zapominajmy, że to ich pierwsze przygody w Polsce. Odra jest dobrą odskocznią do lepszych klubów.

- Moneke najlepszym piłkarzem w szeregach Odry?

- Chyba tak, jednak zapytałbym o to trenera. Zapewne ominąłby to pytanie, bo ocenia drużynę przez pryzmat całej jedenastki. Ma być drużyna albo po prostu jej na boisku nie ma. Dziś był zalążek, moim zdaniem.

- Lech Poznań nie szalał na rynku transferowym, jednak jeśli były jakieś wzmocnienia kadry to bardzo przemyślane.

- Rzeczywiście. Archvadze i Pagonis to mocni piłkarze, muszą trochę czasu przepracować na treningach, jednak z czasem powinno być łatwiej i łatwiej. No i wspomniany Demel.

- Czas na kolejną ciekawą potyczkę ligową! Ruch kontra Śląsk!

 

 

 

Ruch Chorzów – Śląsk Wrocław

 

Ruch w końcu chce osiągnąć pierwsze trzy punkty przy ul. Cichej. Po raz kolejny na swoim stadionie muszą podjąć niebotycznie trudnego przeciwnika – Śląsk Wrocław, który po porażce z Lechem jest jeszcze bardziej zdeterminowany, by osiągnąć sukces.

W 3. minucie pierwsza sytuacja dla gości, kiedy to Warzycha dostał prostopadłe podanie i wybiegł przed obrońców. Ci nie mogli już nic zrobić, jednak mogli liczyć na Vukosavljevica, który wybronił ich z opresji. Pierwsza udana interwencja golkipera gospodarzy ożywiła momentalnie trybuny zapełnione w niebieskich barwach. W 10. minucie w podobnej sytuacji znalazł się Dziubiński, który w sytuacji sam na sam nie podołał Pałysowi, golkiper wybił piłkę na rzut rożny. Nadeszła 27. minuta i bardzo kontrowersyjna decyzja sędziów. Małkowski odegrał do Kołodziejczyka, a ten do Warzychy, który miał nieco miejsca do oddania strzału, jednak piłka odbiła się od zawodników Niebieskich, wybiegł Kiła, który znajdował się na linii spalonego, przymierzył, a Vukosavljevic musiał wyjmować piłkę z siatki. Był całkowicie zaskoczony, że sędziowie puścili grę. Kilku piłkarzy podbiegło do sędziego asystenta, jednak nie zamierzał z nimi rozmawiać. Kiła był w objęciach kolegów – Śląsk wyszedł na prowadzenie. W 30. minucie mogliśmy podziwiać coraz lepsze zgranie linii ofensywnej Ruchu, jednak ostatecznie Pałys wybronił mocny strzał Fernandesa. W 38. minucie Kołodziejczyk mógł podwyższyć prowadzenie, jednak jego strzał z dystansu początkowo wybronił bramkarz, a na końcu piłka odbiła się od słupka, wybili obrońcy. W 40. minucie udało się wyrównać! Po zaciętej walce w środkowej strefie, w końcu piłkę do przodu wykopał K. Dziubiński, który wyszedł z linii defensywy pomóc kolegom. Do piłki wybiegł prawoskrzydłowy, Grubesic przyjął ją, przymierzył w okienko i zdołał doprowadzić do sytuacji, że na tablicy świetlnej przy nazwie Ruch również pojawiła się magiczna jedynka. Do przerwy remis.

W drugiej części gry Ruch potrafił zaskoczyć rywali – Śląsk nie spodziewał się takiej ofensywy Ruchu – wbrew pozorom do ataku ruszyli boczni pomocnicy, którzy stworzyli mocne zagrożenie pod bramką rywala swoimi dośrodkowaniami. W 47. minucie podawał Grubesic, wybił Bzdęga, jednak wprost pod nogi Camilleriego, który uderzył z dystansu i trafił do bramki Pałysa. Golkiper mógł mieć pretensje, że koledzy nie popisali się przy blokowaniu strzału. Po tym golu gospodarze mogli odetchnąć, jednak spodziewali się napierania ze strony rywali. Dobrą sytuację stworzył Warzycha, mijając Tomljenovica, podał w pole karne do wychodzącego na czystą pozycję Małkowskiego, jednak ponownie kapitan Ruchu okazał się być tym czujniejszym. W 65. minucie strzału z dystansu próbował Kiła, jednak uderzył tylko w boczną siatkę. Chwilę potem faulował Skrba, który mógł ujrzeć czerwoną kartkę, gdyż na czystą pozycję wychodził Grubesic i przy odrobinie szczęścia miałby przed sobą jedynie golkipera gości. W 73. minucie Śląsk został wyratowany przez Żurka, który zablokował strzał Jareckiego z najbliższej odległości. W ostatnich minutach skrzydłowi poszukiwali w polu karnym Ali Obema, który wszedł i sztywno trzymał się swojej pozycji napastnika. Nic nie wyszło z dośrodkowań, bo w polu karnym skoncentrowani byli Dziubiński i Tomljenovic, którzy wygrywali pojedynki główkowe. Ostatecznie Ruch niespodziewanie pokonał faworyta spotkania i Śląsk po raz drugi z rzędu przegrał, spadając w dół tabeli.

 

Ruch Chorzów – Śląsk Wrocław 2:1

27’ Kiła 0:1

40’ Grubesic 1:1

47’ Camilleri 2:1

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Marek Karkut

Widzów: 9181

 

- Ruch zaskoczył, ale pozytywnie!

- No tak, bardzo miła dla oka, kombinacyjna gra. Byłem zadowolony najbardziej, gdy widziałem zaciekłość w oczach Grubesica i Camilleriego. Obaj skrzydłowi napsuli krwi Śląskowi. No i dziś mieliśmy bardzo ciekawą rywalizację skrzydłowych. Grubesic kontra Kiła. Wygrał piłkarz gospodarzy, tak uważam.

- Co powie o tym meczu trener, który trochę czasu spędził z zawodnikami?

- Na pewno Śląsk chciał wygrać wyjazdowy mecz, bo przecież przegrali z Lechem, a nie można w takim momencie tracić dystansu do czołówki. Dziś ponownie wpadka. Tym razem przypadkowa z Ruchem. Naprawdę Niebiescy zaskoczyli kibiców i podeszli z pełną dyscypliną do meczu.

- My mamy kolejny wywiad. Łączymy się z Chorzowem.

 

 

- Halo, dobry wieczór?

- Chyba bardzo dobry. Witamy Dariusza Lisowskiego, prezesa Ruchu Chorzów. Pewnie humor jeszcze lepszy niż po wygranej z Polonią?

- Powiem szczerze, że te dwie wygrane są dla nas bezcenne. Naprawdę zaprezentowaliśmy się z dobrej strony. Było ciekawie, a nasza linia pomocy prezentuje się solidnie.

- Jakie cele na najbliższe spotkania? Patrzymy w kalendarz a tam: wyjazdy do Poznania i Bytomia, a potem spotkanie w Pucharze Polski z Podbeskidziem.

- My nie wybiegamy tak daleko w przyszłość, na pewno nie piłkarze i sztab. Ludzie zajmujący się finansami jeszcze może planują budżety w odniesieniu do całego sezonu, jednak na co dzień zajmujemy się najbliższym przeciwnikiem. Mianowicie, z Lechem szykuje się wielkie widowisko. Mamy czym straszyć i myślę, że jesteśmy w stanie urwać punkty Kolejorzowi.

- Jeśli już o finansach – mówi się o problemach finansowych, przez które nie udało się nikogo porządnego ściągnąć do klubu.

- Nie wiem kto z panami rozmawiał – my staraliśmy się wypełnić wszelkie prośby trenera Ruchu i to co mogliśmy to kupiliśmy. Chodzi o materiał piłkarski. W klubie nie ma żadnych długów.

- Petrov to będzie nowa gwiazda?

- Jeśli mam optymistycznie się wypowiadać to właśnie na to liczymy, że ten zawodnik będzie coraz częściej dawał się we znaki przeciwnikom.

- Dobrze, tak więc życzymy kolejnych wygranych i wszystkiego dobrego! Dobranoc.

- Dziękuję, dobranoc. Postaramy się dla wszystkich kibiców Niebieskich.

 

 

- Bardzo pozytywnie nastawiony człowiek.

- Ale zauważyłeś, że gdy pytałeś o pieniądze to trochę spoważniał?

- Racja, racja. Czas na mecz w Bytomiu. Relacja prosto ze stadionu imienia Edwarda Szymkowiaka.

 

 

Polonia Bytom – Polonia Warszawa

 

Ważny mecz dla obu ekip. Polonia szuka punktów z kimś na swoim poziomie, a przyjęcie u siebie Polonii jest najodpowiedniejszym momentem na uzyskanie jakichś punktów. Natomiast drużyna Kucharskiego z mieszanymi nastrojami przyjechała do Bytomia. Dlaczego? Chcieliśmy trochę pomęczyć trenera Czarnych Koszul.

- Odnalazł się Pan w Bytomiu? Bo Ci Warszawiacy...

Trener spojrzał pogardliwym wzrokiem, odwracając się w kierunku kibiców Polonii.

- Wiecie co macie z nim zrobić?!

Kibice wstali ze swoich miejsc i wspólnie zaczęli głośno śpiewać klubowe piosenki oraz jednak głównie wrzucać obelgami w kierunku zwykłego fotografa. Trener poczuł się zbyt pewny siebie. Przecież nie był przy ulicy Konwiktorskiej? Nasz fotoreporter musiał robić zdjęcia z drugiej strony murawy, by nie dostać jakąś butelką w głowę.

Przechodzimy do spotkania. Początkowe minuty pod dyktando gospodarzy, jakby chcieli zaznaczyć strefy boiska, w których mogli poruszać się goście, a było to pole karne. Czarne Koszule nie pogodziły się z tym faktem i zaczęły odpierać ataki Bytomian. Długie podanie na Kołackiego miało zaskoczyć wszystkich. Zawodnik wyszedł sam na sam z bramkarzem, jednak nie popisał się skutecznością – jego strzał poleciał obok prawego słupka. W 11. minucie podobną sytuację miał Łoszakiewicz, który zastępował kontuzjowanego Woźniaka. Dopiero w drugim kwadransie więcej pracy miał Malinowski, który mógł zostać solidnie sponiewierany przez napastników, którzy rzucali się w jego kierunku przy każdym rzucie rożnym. Bramkarz wychodził zwycięsko z opresji. W końcu nadeszła ta upragniona przez wszystkich zgromadzonych kibiców 23. minuta, w której wydarzyło się nieco więcej niż dotychczas – Pater podciął piłkę, która wylądowała idealnie pod nogami Bondarenki na skrzydle, ten dośrodkował, a intencje interwencji bramkarza uprzedził Klimavicius, który tym razem zachował się jak klasowy snajper. Udało mu się zdobyć bramkę! Polonia wyszła na prowadzenie, ta z Bytomia. W 37. minucie kolejnej szansy próbował Yeovi, jednak zachował się nieco samolubnie i piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką po jego strzale. Do przerwy skromne prowadzenie.

W drugiej części gry, dokładnie w 50. minucie szansę dla swoich kolegów chciał wywalczyć Semenov, jednak stracił piłkę, ruszyła kontra Polonii, dobre podanie otrzymał Wawrzyniak, wypuścił na czystą pozycję Kołackiego, jednak ten zawiódł w walce sam na sam z bramkarzem. W 61. minucie zabrakło zimnej krwi Klimaviciusowi, który tym razem przymierzył bardzo dobrze, ale Malinowski pomiędzy słupkami zachował się jeszcze lepiej. W 67. minucie Lachowski ucierpiał w starciu z Yeovim. 32-letni gracz nie miał litości dla Polaka i poturbował przeciwnika. Sędzia nawet nie zagwizdał przewinienia. Na boisku pojawił się Cristiano, który zastąpił kontuzjowanego. Nerwowo się zrobiło w 69. minucie, kiedy to Konieczny ucierpiał po starciu z Dimitrijevicem, który najwyraźniej chciał się zemścić za sytuację sprzed kilku minut. Kibice nie mogli wytrzymać napięcia i rzucali przekleństwa w kierunku drużyny gospodarzy. W 75. minucie akcję rozpoczął Mierzejewski z prawej strony, podał daleko do Kołackiego. Napastnik Polonii popisał się dobrą techniką, zmylił Bąka, zagrał do wychodzącego Skrzypka, a ten uderzył z pierwszej piłki, trafiając do siatki. Znów wszystko rozpoczynało się od nowa. Obie drużyny nie mogły przedrzeć się przez linie defensywy przeciwnika. Na boisku zapanował chaos i brakowało zawodnika, który wziąłby na siebie grę i pociągnął zespół do wygranej. Ostatecznie remis. Po meczu bardzo brzydkie zachowanie kibiców przyjezdnych, którzy rozpoczęli burdy na stadionie. Musieli zostać wyprowadzeni pod opieką liczebnej grupy policji.

 

Polonia Bytom – Polonia Warszawa 1:1

23’ Klimavicius 1:0

75’ Skrzypek 1:1

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Mirosław Górecki

Widzów: 5500

 

 

- Po tym meczu możemy trochę ponarzekać na poziom naszej ligi.

- Dlaczego tak uważasz? Myślę, że obie drużyny starają się jak mogą. Jedynie brakuje napastników Polonii tej z Bytomia oraz zgrania zawodnikom z Warszawy.

- Baliśmy się wysłać Mariusza, by komentował ten mecz.

- No nie wiem. Nie zasnąłbym. Wziąłem się za tę pracę, bo to lubię. Zawsze taki typowy nudny mecz można rozkręcić. Nie można zanudzać telewidza, bo jeszcze potem będą mi kibice to wypominać. Trzeba mieć patent na każdy mecz. W ciekawym zawsze coś się dzieje. W takim, który obejrzeliśmy.. no cóż. Trzeba chwalić albo krytykować danych piłkarzy. Zawsze można wziąć kogoś do pomocy i wyjść cało z opresji.

- Polonia znów okazała trochę rozwagi w kilku sytuacjach, jednak brakowało tego typowego napastnika.

- No właśnie, nie wiadomo o której Polonii do mnie mówisz. Ta z Bytomia była niezła w kilku momentach spotkania, jednak na własnym terytorium powinna wygrywać. Warszawiacy? Niech się cieszą z punktu, bo atmosfera wokół ich klubu nie jest zbyt pozytywna.

- Klimavicius otworzył wynik, strzelił pierwszą bramkę i w wywiadach zaznaczał, że idzie po upragnioną koronę króla strzelców.

- Mam nadzieję, Tomek, że żartujesz? Chłopakowi się udało, jednak tam brakuje typowego egzekutora. Już o tym trochę rozmawialiśmy. Był Kowalczyk, jednak złapał kontuzję. Teraz trzeba myśleć dalej, jednak okienko transferowe się zamyka, w tym momencie raczej już nikogo nie negocjują. Będzie im ciężko nawet w meczach z Arką, Lechią i innymi średniakami ligowymi.

- Dobrze, czas przejść do ostatniego meczu, tym razem niedzielny piknik w Sosnowcu.

- Nie przesadzaj Andrzej, bo jeszcze fani z Krakowa zaczną cię prześladować. Zapraszamy na mecz.

 

 

 

Wisła Kraków – Piast Gliwice

 

Mecz w Sosnowcu z Piastem nie budził tak wielkich emocje jak spotkanie w poprzednich dniach. Chcieliśmy trochę rozruszać trenera Skurę, który stał wpatrzony w swoich piłkarzy na rozgrzewce.

- Kogo pan tak obserwuje?

- Ale pytanie.

 

Piękne skwitowanie! Dziękujemy.

Trzy punkty miały okazać się formalnością, jednak Piast chciał tupnąć nóżką, by pokazać, że będzie się liczył. Trochę zawiedliśmy się na nastawieniu trenera, który mówił, że będzie skakał z radości nawet po jednym punkcie. Chyba zawodnicy nie wyglądali na wielce zmobilizowanych.

W 5. minucie wystarczyło dostawić nogę Ivanovskiemu po podaniu Soaresa, jednak Lis pewnie chwycił piłkę. Bardzo szybko się pospieszył ze wznowieniem gry, że podał ponownie do Wiślaka. Na szczęście nic więcej piłkarze z Krakowa nie zdołali stworzyć w obrębie tych kilku następnych sekund. W 12. minucie było bardzo blisko otwarcia wyniku, bo po rzucie rożnym na piłkę rzucił się Mapfumo. Minimalnie obok obrońców piłka szczęśliwie dotarła do rąk golkipera. W 18. minucie również Piast zaskoczył przeciwnika – doskonałe uderzenie Sapeli w same okienko, jednak wybronił Gulbrandsen. Później musieli mu pomagać koledzy, by wybić piłkę. Zakotłowało się pod bramką Białej Gwiazdy. Zawodnicy gości chcieli na siłę jeszcze kilkukrotnie uderzyć, jednak trafiali tylko w nogi Wiślaków. Obrońcy mogli czuć się solidnie poobijani, jednak nie pozostali dłużni – w 31. minucie po świetnej akcji zdołali zdobyć gola – prawym skrzydłem przedarł się Ziółkowski, który powrócił po przerwie, minął dwóch zawodników, podał w pole karne górną piłkę, Aleksandar Ivanovski wyskoczył najwyżej i z kilku metrów skierował piłkę obok Lisa. Golkiper gości nie miał szans. W 45. minucie jeszcze jedna dobra sytuacja Wisły, Voronak podał piłkę w pole karne na aferę, jednak udało się wybić. Zawodnicy trenera Markowskiego czekali jedynie na ostatni gwizdek. Mogli odpocząć.

Teraz trener Skura nas zaczepił:

- Obserwowałem tą panią w trzecim rzędzie.

Ależ panie trenerze! My tam widzimy tylko 40-letnie mężatki!

Powrót na boisko. Wisła musiała odeprzeć kilka ataków Piasta, który chciał wziąć się za odrabianie jednobramkowej straty. Kierowane piłki na Georgieva były zatrzymywane przez środkowych defensorów, dlatego próbowano strzałów z dystansu. W 50. minucie Ziółkowski ponownie włączył się ofensywnie w akcję, jednak piłkę przegrał przed pole karne, wybiegł Kokoszka, który potężnym strzałem chciał zaskoczyć Lisa. Golkiper mógł odetchnąć. W 55. minucie Lewandowski celnie uderzył, jeszcze Cukovic chciał dobić na pustą bramkę, jednak trafił w rywala, ostatecznie rzut rożny. Wisła grała bardzo dobry futbol, taki, o którym marzyli kibice. W 63. minucie Sapela dostał prostopadłe podanie, ale świetnie do piłki wyszedł Gulbrandsen. Na boisku pojawił się Żewłakow, który miał odmienić losy spotkania na korzyść Piasta – szukali tego jednego gola, który mógł dać upragniony punkt. Zub i Mapfumo to byli zawodnicy z wyższej półki, którzy nie dawali za wygraną. W 88. minucie z piątego metra piłkę wybija Lis, ta trafia do Lubienieckiego, jednak zawodnik Piasta nie zachowuje się rozsądnie, podając do Kokoszki. Środkowy pomocnik zaryzykował i świetnym strzałem zza pola karnego pokonuje bramkarza z Gliwic. To nie był koniec parady atrakcji. W doliczonym czasie gry piłkę przejął niedawno wprowadzony Broź, pojawił się Ivanovski, który strzałem po ziemi pokonał po raz kolejny Lisa. Pokazał, że można na niego liczyć. Ostatecznie pewna wygrana nad słabiutkim, ale walczącymPiastem.

 

- Chyba gorzej ogląda się mecz z trybun niż biega po boisku, jak pan spędził ten czas wśród kibiców?

Przemysław Łukasik: Nie wiem.

 

Prawdziwy polski profesjonalista ; ).

 

Wisła Kraków – Piast Gliwice 3:0

31’ Ivanovski 1:0

88’ Kokoszka 2:0

90+2’ Ivanovski 3:0

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Marcin Borski

Widzów: 7333

 

 

- Jeden z faworytów do mistrzostwa chyba nie zawodzi.

- Niestety zawiódł w dwóch prestiżowych meczach, mianowicie potyczki z Lechem i Legią nie mogą zostać zaliczone do udanych. Myślę, że kibice może zapomną, jednak do rundy rewanżowej, gdzie trzeba będzie pokonać i Legię i Lecha, by udowodnić, że początek sezonu to był przypadek i jeszcze pozostałości radości po zwycięstwie nad Lechem o Superpuchar Polski.

- No właśnie, Zbigniew ma porównanie, ta Wisła z tą z Superpucharu, jak to wygląda z perspektywy trenera?

- Ciekawie. Wisła znów ofensywnie się zaprezentowała z kilkoma błędami z tyłu. Nie tak jak w tym meczu o trofeum, które zdobyli. Tam w defensywie była pełna dyscyplina i koncentracja do ostatnich minut. Pamiętam, że ciągle utrzymywali się przy piłce i ją szanowali. Dziś z Piastem sobie poradzili gładko, jednak dopiero w ostatnich sekundach gole zdobywali Kokoszka i Ivanovski. Wynik podkreśla o dominacji, a chyba aż takiej Wisła nie zdobyła.

- Perspektywa Mariusza Nowackiego?

- Chyba nie chcecie powiedzieć i mi zarzucić, że nie przepadam za Wisłą. Ja lubię każdą ekipę, która prezentuje dobry styl gry.

- Co to znaczy dobry styl gry?

- No taki ofensywny, ale gra drużyny Laskosza też mi się podoba – w odpowiednim momencie potrafią zaatakować i zdobyć gola. To jest piękne.

- Jak to z tym Piastem? Ostatnia wypowiedź trenera brzmi następująco: (...)W Krakowie na wiele nie liczę, (...),Nawet jeżeli nie zdobędziemy punktów, nie będę zawiedziony. (...).

- To przykre słyszeć od trenera Ekstraklasy. Na pewno dotarło to do zawodników Piasta, którzy musieli przełknąć smak porażki już w szatni. Ja to wychodzę z założenia, że trener, pomimo meczu, powinien być pozytywnie nastawiony i wierzyć w zespół. Tej wiary nie było, to zawsze widać po trenerze. To widzieli piłkarze i ten mecz przegrali w szatni.

- Dobrze, tak więc czas na podsumowanie kolejki numer pięć.

- O to tabela po pięciu meczach każdej z ekip.

 

Tabela Polska Ekstraklasa (5/30)

 

- Na czele niespodziewanie Legia po przeciętnym meczu z Jagiellonią. Dalej znajduje się Zagłębie z takim samym dorobkiem punktowym. Tuż za nimi czają się Korona, Lech i Wisła. Nie zapominajmy o Arce, która również ma dziewięć punktów. W dole tabeli bez niespodzianek i bez zmian – Jagiellonia w dalszym ciągu z ujemnym dorobkiem punktowym oraz GKS czekający na pierwsze zwycięstwo.

- W najbliższym czasie czekają nas mecze kadr narodowych:

 

Najbliższe mecze reprezentacji:

 

5.09.2009 r.

15:00 Polska – Irlandia Północna

 

9.09.2009 r.

19:30 Słowenia – Polska

 

 

- Dlatego czeka nas lekka przerwa ligowa, gdyż w przyszły weekend Polska zagra z Irlandią. Walczymy o awans, jednak do końca eliminacji musimy zdobyć komplet punktów.

- Trudne wyzwanie, szczególnie biorąc pod uwagę dyspozycję rywali. A za dwa tygodnie:

 

Najbliższa kolejka ligowa:

 

11 września, piątek

17:45 Zagłębie Lubin – Arka Gdynia

20:00 Lech Poznań – Ruch Chorzów

 

12 września, sobota

14:45 Jagiellonia Białystok – Odra Wodzisław

17:00 Śląsk Wrocław – Polonia Bytom

17:45 Piast Gliwice – Legia Warszawa

19:15 Cracovia Kraków – GKS Bełchatów

 

13 września, niedziela

14:45 Polonia Warszawa – Korona Kielce

17:00 Lechia Gdańsk – Wisła Kraków

 

 

- Na koniec statystyki, czyli jedenastka kolejki oraz najlepsi strzelcy:

 

 

Jedenastka 5. Kolejki Polskiej Ekstraklasy:

Vukosavljevic (Ruch) – Zawadzki (Cracovia, 2), Skorupski (Legia), R. Górski (Lechia, 3), Jaskólski (Arka) – Bondarenko (Polonia B.), Camilleri (Ruch), Bong (Jagiellonia), Magallanes (Lech) – Ivanovski (Wisła), Brkovic (Cracovia)

 

 

Najlepsi napastnicy:

Nunes (Korona) 7 goli

K. Kowalczyk (Legia) 7 goli

Cukovic (Wisła) 5 goli

Angeleski (Zagłębie) 4 gole

R. Wójcik (Lech) 4 gole

Vega (Jagiellonia) 3 gole

Galkauskas (Korona) 3 gole

Camara (Lechia) 3 gole

 

 

- Dziękujemy bardzo za przybycie do studia prosto z Malezji.

- Dziękuję również za zaproszenie. Teraz urlop mam, panowie. Wkrótce jadę na zgrupowanie drużyny.

- Następnym razem liczymy, że opowie nam pan kilka anegdotek wprost z muraw Malezji.

- Obiecuję.

- Również zawitał do nas Mariusz Nowacki, były piłkarz i aktualnie komentator.

- Dziękuję, dobranoc.

- Zapraszamy za dwa tygodnie.

- Polska Ekstraklasa nie będzie czekać.

- Do zobaczenia!

- Dobranoc!

 

__________________________

Kontuzje

Podawajcie składy - czekam do czwartku do 22:00. Pamiętajcie, że do kolejnego meczu są dwa tygodnie, dlatego niektórzy piłkarze może wyzdrowieją.

Wkrótce (jutro lub pojutrze?) pojawi się podsumowanie miesiąca.

Odnośnik do komentarza

Mateusz Szymandera, Lech Poznań:

 

Teraz bardzo trudny dlatego zwycięstwo cieszy jeszcze bardziej. Właśnie w takich meczach buduje się swoją mocną pozycję w lidze. Niestety jest ona jeszcze na tyle spłaszczona, że trudno powiedzieć kto na ile się liczy w grze o najwyższe cele.

 

Gra moich zawodników cieszy. Potrafią składnie rozegrać akcje. Mam jednak sporo pretensji o tę bramkę z 72 minuty. Zespół się prosił o to trafienie, które sprawiło, że końcówka meczu była nerwowa. To zupełnie niepotrzebne kiedy się prowadzi 2:0.

 

Za tydzień czeka nas trudny mecz z Ruchem, który w tej kolejce wygrał. Ktoś za tydzień straci punkty i mam nadzieję, że to nie będziemy my.

Odnośnik do komentarza

Piotr Gil, Korona Kielce:

Toż to ja chyba byłem pijany jak wybierałem skład. Jak można postawić na bramce na zawodnika, który nie umie się porozumieć z defensorami? Dlaczego na prawej obronie postawiłem na słabego Zielińskiego? Ogólnie to poszalałem z ilością młokosów i wyszło jak wyszło, pokazaliśmy przysłowiowego jeźdźca bez głowy i niech pan sobie panie Laskosz nie myśli, że to Cracovia wygrała, o nie. To Korona na własne życzenie przegrała, a dedykuję tę porażkę mojej skromnej osobie, która jeszcze pokaże, że te pierwsze wygrane spotkania to nie wypadek przy pracy.

Odnośnik do komentarza
Witamy na konferencji prasowej po meczu z Piastem Gliwice.

 

Jak humor po meczu z Piastem?

 

Bardzo dobry. Pokazaliśmy ofensywną piłkę i co najważniejsze skuteczną. Na pewno końcówka meczu była nerwowa, gdyż prowadziliśmy tylko jednym golem, a Piast parę razy pogroził palcem w kierunku Gulbrandsena. Na szczęście zdobyliśmy kolejne dwie bramki i rozwialiśmy szanse Piasta.

 

Z czyjej postawy jest Pan zadowolony?

 

Wszyscy moi zawodnicy zagrali na wysokim poziomie. Jestem zadowolony z formy moich piłkarzy, mam nadzieję, że nie jest to jeszcze szczyt ich możliwości.

 

Podsumujmy pierwsze 5 kolejek. Na koncie są trzy zwycięstwa i dwie porażki co daje 9pkt. Czy jest Pan usatysfakcjonowany formą swojego zespołu w pierwszych spotkaniach?

 

W meczach z Lechem i Legią nie graliśmy jeszcze tego czego chciałem. Szkoda, że mecze z głównymi rywalami nie odbywały się później, gdyż jestem pewny, że wyniki tych spotkań byłyby zgoła inne. Mecze z Piastem, Odrą i Jagiellonią uważam za udane. Strzeliliśmy w tych meczach 9 bramek i straciliśmy tylko dwie, z taką formą jesteśmy w stanie zdobyć mistrzostwo.

 

Jak ocenia Pan formę głównych rywali?

 

Słabo, forma Legii, Lecha jest mało stabilna. Raz wygrywają, raz przegrywają, a raz remisują z ostatnią drużyną ligi. Podsumowując, żadna z tych drużyn nie ma formy mistrzowskiej. Mogli by się bardziej postarać...

 

W takim razie jak wypada forma Wisły na tle rywali?

 

Gramy zdecydowanie pewniej... Zdobywamy dużo bramek, dzięki czemu rywale są pozbawieni złudzeń.

 

Następnym rywalem Wisły będzie Lechia Gdańsk, co Pan sądzi o tej drużynie?

 

Solidna drużyna, która dość niefortunnie rozpoczyna sezon. Mają solidne wszystkie formacje, są w stanie zawalczyć w lidze. Myślę jednak, że piłkarze Lechii są jeszcze stłamszeni i nie będą w stanie zatrzymać moich piłkarzy w następnym meczu

 

Czego Panu życzyć?

 

Potrójnej korony!(śmiech) A tak na poważnie to mistrzostwa i zdrowia, którego brakuje w naszych szeregach. Dziękuje...

Odnośnik do komentarza
Twarda ligowa rzeczywistość. Śląsk gubi punkty w Chorzowie. Gazeta Wrocławska, 35/2009 (Michał Waszkiewicz)

 

 

 

 

Wrocławska drużyna ponownie traci punkty. W meczu z chorzowskim Ruchem Śląsk miał się odbić po ostatniej porażce, a tymczasem po raz kolejny tracimy bardzo ważne punkty. O ile w meczu z Poznaniakami można było tę porażkę wkalkulować, o tyle w tym spotkaniu Śląsk powinien był wywalczyć trzy punkty. Z resztą z przebiegu meczu chyba na taką punktową zdobycz zasłużył, ale mimo wielu sytuacji podbramkowych nie udało się zdobyć więcej bramek, niż gospodarze. Oto, co po meczu powiedzieli niektórzy z naszych piłkarzy i trener:

 

 

 

Marco Polo:

 

W pierwszej połowie mniej więcej do czterdziestej minuty byliśmy drużyną zdecydowanie przeważającą i powinniśmy w tym okresie prowadzić znacznie wyżej niż jedną bramką. Niestety jeszcze przed przerwą gospodarze zdołali wyrównać, a w drugiej połowie złapali wiatru w żagle i dosłownie zmietli nas swoją agresywną grą. Nie tak miał wyglądać Śląsk w tych drugich czterdziestu pięciu minutach. To tylko pokazuje, jak wiele pracy jeszcze przed nami. Nie zawiedli jedynie ci, na których zawsze można polegać: Kiła, Żurek i Warzycha. Do dyspozycji pozostałych mam sporo zastrzeżeń.

 

 

 

Adam Kiła:

 

Po mocnym początku i zdominowaniu rywala w pierwszych trzydziestu, czterdziestu minutach, liczyłem na to, że uda nam się wywieźć z Chorzowa oczekiwany komplet punktów. Niestety gospodarze w końcówce pierwszej połowy zdobyli gola wyrównującego, co bardzo ich zdeterminowało przed drugą połową, w której byli zupełnie odmienioną drużyną. Mimo strzelenia bramki mam świadomość, że stać mnie było na więcej. Podobnie z resztą jak moich kolegów z drużyny. Wszystkich bez wyjątku. Musimy odrobić pracę domową przed kolejnym spotkaniem przeciwko Polonii Bytom. Najwyższy czas zacząć na nowo wygrywać.

 

 

 

Sławomir Żurek

 

Nie może być tak, że przestajemy nagle grać. Taką sytuację mieliśmy w tym spotkaniu. Przez pierwsze pół godziny wszystko wyglądało fajnie. Graliśmy swoją piłkę, stwarzaliśmy sobie sytuacje, atakowaliśmy i nawet strzeliliśmy gola. Nie wiem, jak to się stało, że nagle daliśmy się tak dramatycznie zepchnąć do defensywy. Może gdyby nie ta stracona jeszcze przed przerwą bramka, mecz inaczej by się ułożył… Teraz to już jednak tylko takie gdybanie. Na to nie ma czasu. Trzeba się skoncentrować na najbliższym meczu z Polonią Bytom i przekonać kibiców, że ta porażka była wypadkiem przy pracy. Apetyty naszych fanów po początkowej fazie sezonu są bardzo rozbudzone i choć mamy świadomość, że włączenie się do walki o czołowe miejsca będzie bardzo trudne, pierwszych kilka kolejek pokazało, że mamy potencjał. Udowodnijmy to zatem!

 

Odnośnik do komentarza

Dobrogniew Raścisławski, Miejski Klub Sportowy "Odra" Wodzisław Śląski:

Lato musi odejść! Mam niezbite dowody na to, że prezes tego całego cyrku ustawił nasze trzy ostatnie spotkania. Razem z Janko Tomko uważają, że Odra nie pasuje do Ekstraklasy i trzeba ją na siłę spuścić z ligi. Kilku arbitrów dostało odpowiednio zmotywowanych i już w trzecim meczu z rzędu przegrywamy nie przez swoją słabą grę, a przez błędy arbitrów. Eksperci w studio słusznie zauważyli, że byliśmy stroną przeważającą. Statystyki nie kłamią - to my częściej celnie strzelaliśmy na bramkę rywali. Jeżeli nadal nasze mecze będą ustawiane tylko dlatego, że Odra dla zasady musi przegrać, a dla podobnej zasady śmieszna trójca Lech - Legia - Wisła musi wygrać to składam dymisję, bo z oszustami nie mam zamiaru się zadawać. Złodzieje! I tak wszyscy wylądujecie w jednej celi! Wrocław czeka!

Odnośnik do komentarza

Damian Organek, Ruch Chorzów

 

Bardzo się cieszę z wygranej. Pokonaliśmy faworyzowanych gości, potrafiliśmy odwrócić wynik na naszą korzyść. Brawo dla chłopaków, mam nadzieję, że kibice podzielają moją opinię. Wreszcie mogli się cieszyć ze zwycięstwa również w meczu u siebie, tak jak im obiecywałem.

Dla mnie ojcem dzisiejszego sukcesu był "Vuko". Rozegrał bardzo dobry mecz, niejednokrotnie ratował nas od utraty bramki, a jedyny gol rywali padł w dość, ekhm, kontrowersyjnych okoliczność. Ale nie chcę do tego wracać, wygraliśmy i to się liczy.

Aleksander wespół z Konradem Dziubińskim stanowili dzisiaj o sile obrony.

Ruch pokazał charakter, na jaki liczyłem. Zespół świetnie wykorzystał podłamane morale Śląska, bramka do szatni podcięła im skrzydła. Drużyna doskonale wie, że oczekuje od niej pełnego zaangażowania przez całe 90 minut bez względu na wynik, nie ma tutaj miejsca dla leszczy.

Gra naszych skrzydeł pozytywnie mnie zaskoczyła, szczególnie Kurta Cammilleriego, jego bramka była przypieczętowaniem ogromu pracy w drugiej linii.

Przerwę na mecze międzynarodowe mamy zamiar skoncentrować się na treningach na własnych obiektach, aby nie zgubić formy, jaką złapaliśmy w ostatnim czasie.

Odnośnik do komentarza

Piotr Miśkiewicz, Jagiellonia Białystok:

Przed meczem zapowiadałem radość z choćby jednego punktu w tym meczu, ale z tego co się wydarzyło w ostatnich 20 minutach nie mogę być zadowolony. Strata dwóch bramek w meczu z Legią nie dziwiła by mnie aż tak, gdyby nie fakt, że to nie był ich mecz lecz nasz. Niestety nie wykorzystaliśmy tego w pełni. Cieszy 50 procentowa celność i nasza wyższość w posiadaniu piłki. Vega, Bong i Giel dostali ode mnie pozwolenia na pójście na jakieś disco wieczorem - należało im się. A co do trenera Grzelaka, to mogę tylko zacytować trenera Gmocha: HE HE HE.

Odnośnik do komentarza

Daniel Kowalczyk, Zagłębie Lubin

 

Panie Bartos, myślę, że źle pan zrozumiał moje słowa sprzed paru dni. Otóż doskonale zdaję sobie sprawę, że nie jesteśmy faworytem do sięgnięcia po Mistrzostwo polski. Nie zwalnia to jednak mnie i moich podopiecznych z walki o ten cel. Kilka lat temu bukmacherzy też widzieli drużynę Zagłębia w środku tabeli, a ostatecznie została rewelacją ligi i zdobyła Mistrzostwo. Historia lubi się powtarzać i ja w to mocno wierzę. Także panie Bartos zweryfikujemy pańskie i moje słowa w maju.

Odnośnik do komentarza

Piłkarz Miesiąca Polskiej Ekstraklasy – Sierpień:

1. Krzysztof Kowalczyk (Legia Warszawa)

2. Bojan Cukovic (Wisła Kraków)

3. Aleksandar Angeleski (Zagłębie Lubin)

 

Bramka Sierpnia:

1. Rocha (Korona Kielce) z Lechią Gdańsk na 7:1

2. Galkauskas (Korona Kielce) z Piastem Gliwice na 1:0

3. Vega (Jagiellonia) z Legią Warszawa na 1:0

 

Menadżer Miesiaca Polskiej Ekstraklasy – Sierpień:

1. Adrian Skura, Counter (Wisła Kraków)

2. Daniel Kowalczyk, daniel90 (Zagłębie Lubin)

3. Krystian Grzelak, Grzelo (Legia Warszawa)

 

Najbardziej starający się menadżer w ramach opowiadania MPE – sierpień:

W sierpniu najsolidniej starali się Counter (13pkt), Buffu (12pkt), Grzelo (12pkt), Kinas (12pkt), Peedro (11pkt), gilik (10pkt). Nie jestem zawiedziony z postawy Icona (9pkt), pavulona (9pkt), Fenomena (9pkt). Dobrze spisywał się jeden z nowo upieczonych trenerów – daniel90 (8pkt). Bardzo nierówny („niestabilna forma”?) kontakt miałem z Roninem (6pkt), BartuSem (6pkt) i lotokotem (6pkt). Zawiedli nieco Kuchar (5pkt), Pitto (5pkt), Lucas (4pkt).

 

Nie bierzcie za bardzo personalnie tego rankingu, on określa staranność i zaangażowanie w projekt (pisanie wypowiedzi to podstawa, poza tym wliczałem wszelkie wywiady, podawanie składów czy takie szczegóły jak wypytywanie mnie o różne rzeczy typu jak zagrał dany zawodnik czy ogólna rozmowa na temat spotkania). Nie ma to na celu kogoś skrytykować tylko zmobilizować do większej pracy i zaangażowania.

 

Wkrótce kilka słów o reprezentacjach, kolejka zostanie rozegrana w czwartek w nocy i w piątek. Opisy planuję na weekend, może w niedzielę się pojawią. Czekam na prężne podawanie składów.

Odnośnik do komentarza

Zatrzymany po treningu Mateusz Szymandera nie chciał komentować zachowania trenera Wisły, jednak w końcu uległ dziennikarzom i poświęcił im chwilę.

 

- Nie chcę zajmować się takimi osobami jak trener tego zespołu z Krakowa, nawet nie wiem jakie ma nazwisko, bo nic ono mi nie mówi. Jeśli takie rzeczy, jakie mogliśmy usłyszeć wczoraj, powiedziałby w sądzie miałby problem z zeznaniami, bo padają w nich przeciwstawne sformułowania. Na jedno pytanie odpowiada, że "W meczach z Lechem i Legią nie graliśmy jeszcze tego czego chciałem.", a za chwilę możemy usłyszeć - "Forma Legii, Lecha jest mało stabilna.". Przepraszam bardzo, kto ma słabą, albo niestabilną formę, bo na pewno nie Lech? Na jakim miejscu jest obecnie Wisła? Przepraszam, że nie wiem, bo patrze tylko na zespoły, które są przede mną, a nie za mną. Z tego co wiem to mecz z Odrą był na tyle przekręcony, że gdyby nie interwencje sędziego i nadinterpretacja rzeczywistości w tym meczu mielibyśmy porażkę tego klubu. Ja wiem, że każdy chciałby być najlepszy i liczyć się w grze, ale takimi zachowaniem jakie prokuruje ta osoba, na pewno nie zbudzi szacunku żadnego z trenerów.

Odnośnik do komentarza

Adrian Skura - Wisła Kraków

 

Oj ktoś tu ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem... W meczach z Legią i z Lechem nie mieliśmy jeszcze tej formy, którą prezentujemy teraz. Forma Lecha jest...stabilna, no proszę mnie...a jak można nazwać dwie porażki w 92 minucie po frajerskich błędach? W ostatnich spotkaniach wygrywaliśmy pewnie, Lech za to stracił frajersko punkty, dlatego też statuetka dla menadżera miesiąca jest u mnie, a nie u Pana... Skoro moje nazwisko Panu nic nie mówi to gratuluje wiedzy o polskiej piłce nożnej... Czym może się Pan poszczycić? "Miszczostwem w 4 lidze"...no gratuluje. Co do meczu z Odrą, był on całkowicie czysty... Tak jak polska piłka, która została oczyszczona z fryzjerów...

Odnośnik do komentarza

Mateusz Szymandera, Lech Poznań:

Skoro trener Wisły mówi, że "W meczach z Legią i z Lechem nie mieliśmy jeszcze tej formy, którą prezentujemy teraz" to faktycznie formę Wisły można uznać za stabilną, biorąc pod uwagę, że wspomniane mecze były pierwszymi dwoma z pięciu do tej pory rozegranych. Warto także zwrócić uwagę, że to były jedyne mecze z zespołami coś obecnie znaczącymi w lidze - niestety dla kibiców krakowskiego klubu przegranymi.

 

Zamiast patrzeć na moje błędy, radziłbym się skupić Panu na grze swojego zespołu. Jeśli Pan uważa, że mecze z Odrą był czysty to proponuje się spotkać oko w oko z trenerem Odry i wtedy może mu to powiedzieć. Coś na zasadzie - cała Polska to widziała. Gra Wisły obecnie polega na strzelaniu Panu Bogu w okno. Przejrzyjmy się statystykom - aż dziewięć strzałów z dystansu? Ja rozumiem, że im więcej się strzela tym większe prawdopodobieństwo, że padnie bramka, ale chyba tylko na to liczą piłkarze spod Wawela. Trening, treningi i jeszcze raz trening - aż dziewięć niecelnych strzałów? Ktoś tutaj szuka chyba kibiców na trybunach do odstrzału.

 

Ja zamiast robić szum i aferę w mediach skupiam się na treningach i pracy z zespołem. Chcę osiągnąć w tej lidze jak najwięcej i pokazać takim dziwolągom jak Pan Skórka - chyba dobrze powiedziałem - że głośna buzia to nie wszystko.

 

Moja wiedza dotycząca ligi odnosi się przede wszystkim do gry w piłkę. Na tym ten sport polega. Nie potrzebuję znać nazwisk rywali - ważne, że wiem kogo mam ja w zespole i na kogo mogę liczyć. To mi jest do szczęścia potrzebne. Jeśli Pan szuka szczęścia? Może proponuje totolotka albo pokera.

Odnośnik do komentarza

Adrian Skura - Wisła Kraków

 

Nie ucz Pan ojca dzieci robić...Panie Szymandera, ja zabawy w przekręcanie nazwisk przestałem się bawić w podstawówce, widać, że to co Pan robi w Lechu to istne przedszkole. Wytyka mi Pan nawet nie błędy, a elementy taktyki. Równie dobrze ja mogę wytknąć Panu, że w Lechu brakuje koncentracji, czy zaangażowania. Nie będę się w takie rzeczy bawił, gdyż to działa tak jak w powiedzeniu "Pokaż mi człowieka, a ja znajdę paragraf", podobnie jest w klubach piłkarskich, nawet Barcelonie zdarza się popełnić błędy. Tak...Pan skupia się na treningach z zespołem. W takim razie dlaczego muszę co chwile odpowiadać na Pana denne wypowiedzi? Z mojej strony koniec, widać, że trener Szymandera i ja żyjemy w dwóch różnych światach i nie będziemy się w stanie porozumieć. Szkoda tylko, że mogą na tym ucierpieć kibice Lecha, których szanuje...

Odnośnik do komentarza

Łukasz Grabowski, Arka Gdynia

 

Mecz z Lechią zaczęliśmy źle. W pierwszych minutach brakowało nam pewności siebie i rywale szybko to wykorzystali. Kilkanaście minut później złapaliśmy już właściwy rytm i zaczęliśmy grać lepiej. Dzięki temu jeszcze przed przerwą udało nam się wyrównać. W drugiej części spotkania pokazaliśmy się z naprawdę dobrej strony i udało nam się zatrzymać w Gdyni bardzo cenne trzy punkty. Świetnie zagrał Toleski, który potrafił pociągnąć cały zespół do lepszej gry. Jestem zadowolony ze zwycięstwa w Derbach Pomorza i w ogóle z pierwszych kolejek w naszym wykonaniu. W następnej kolejce gramy na wyjeździe z Zagłębiem Lubin i w tym starciu powinniśmy powalczyć o punkty, ale będzie o nie niezwykle ciężko, bo Zagłębie to przecież aktualny wicelider Ekstraklasy.

Odnośnik do komentarza

Adam Kucharski, Polonia Warszawa

 

1:1 z kukiełkami, które ledwie co wychyliły głowę z piasku otaczającego ten miejski zaścianek. Co mogę powiedzieć? Nasza forma wyraźnie pokazuje, że nie gramy tak jak się tego od nas oczekuje. Nie ukrywam, że przewiduję kilka zmian personalnych i taktycznych, które mają zaowocować lepszą grą w nadchodzących spotkaniach.

 

Jeśli czas antenowy pozwala, chciałbym się odnieść do incydentu sprzed samego spotkania z moją osobą w roli głównej. Zaraz po meczu dowiedziałem się od trenera Michalczyka, że ten... fotograf chce skierować sprawę do sądu. Cóż, droga wolna panie LubięProwokacje, nie pozwolę, by moje nazwisko było w tak żenujący sposób oczerniane.

 

Chciałbym też rzec słów kilka na temat trenera Międlara. Człowiek ten jest najprawdopodobniej osobą niezrównoważoną (a do tego z Rzeszowa). Założę się, że ten bezpardonowy atak na Lachowskiego był szatańsko uknutą przez niego intrygą mającą na celu wyeliminowanie Tomka z dalszej gry. Czy się to udało? Owszem, będzie on pauzować około dwóch miesięcy. Zadowolony z siebie?

 

Nie mogę się doczekać rewanżu w Warszawie, tam pokażemy jak naprawdę gra się w piłkę.

Odnośnik do komentarza

Już w środowej potyczce polska młodzieżówka do lat 19 spotkała się z Irlandią Północną. Goście postawili ciężkie warunki do gry, jednak dzięki umiejętnej grze w ataku Więckowskiego z Dymkiem oraz świetnej grze na lewej obronie Matusiaka (Polonia W.) polska reprezentacja zdołała wygrać. Oby seniorzy wzięli przykład z młodych adeptów futbolu i również pokonali Irlandię i zgarnęli cenne trzy punkty. Młodzieżówka do lat 19 zagra w eliminacjach do Mistrzostw Europy z Litwą, Norwegią i Armenią.

 

Polska U-19 – Irlandia Płn. U-19 3:2

14’ Sadowski 1:0

55’ Dymek 2:0

57’ Magill 2:1

63’ Noble 2:2

81’ Więckowski 3:2

 

Składy

Sędzia: Michael Werner

Widzów: 423

 

 

Totalną kompromitację przeżyli zawodnicy z młodzieżówki do lat 21, którzy pojechali do Węgier, by zmierzyć się z tamtejszą reprezentacją w ramach eliminacji do Mistrzostw Europy do lat 21. Po zwycięstwie nad Mołdawią młodzieżówka nie podołała przeciętnym Węgrom, którzy wyszli na prowadzenie w tabeli. Druga połowa była decydująca.

Na środku obrony rywali zagrał Pinter z Jagiellonii.

 

Węgry U-21 – Polska U-21 3:0

44’ Kodobocz 1:0

67’ Marko 2:0

69’ Vagi 3:0

 

Składy

Sędzia: Roman Khoroshilov

Widzów: 690

 

 

Inne ciekawe spotkania:

 

 

Walia U-21 – Norwegia U-21 1:4

 

Bramki Norwegów strzegł aktualny golkiper Wisły Kraków – Tommy Gulbrandsen, który zaliczył udany występ. Ten bramkarz typowany jest na następcę 30-letniego Olsena z Tromso.

 

Wyspy Owcze U-21 – Austria U-21 0:1

 

Bardzo dobry występ Schoppa (Lech Poznań), który był czołową postacią w bloku defensywnym zespołu gości.

 

Kolumbia U-20 – Ekwador U-20 6:2

 

Kilka dobrych interwencji zaliczył Zarate, rezerwowy golkiper Lecha, ostatecznie grając na mocną siódemkę.

 

Litwa U-21 – Andora U-21 4:2

 

Bardzo dobry mecz Galkauskasa, który wyróżniając się w Koronie, został dostrzeżony przez trenera młodzieżówki Litwy i dostał powołanie.

 

Niemcy U-21 – Armenia U-21 5:1

 

Fatalny debiut Mrktchyan w barwach młodzieżowego zespołu z Armenii. Zawodnik Korony został szybko zmieniony w 58. minucie.

 

Macedonia U-21 – Szwecja U-21 0:0

 

Pełne 90 minut Despotovskiego (Lechia) na środku obrony drużyny gospodarzy. Udany występ.

Jovica Ilievski (Legia) również zagrał w tym meczu na swojej nominalnej, prawej obronie.

Dino Hristov (Jagiellonia), rezerwowy bramkarz ostatniej drużyny Ekstraklasy także wystąpił przeciwko Szwecji.

Naprzeciw trzech Macedończyków z podwórka polskiej Ekstraklasy stanął między innymi Ekblad z Polonii Bytom. Napastnik Zagłębia Lubin – Holstrom – również pojawił się na boisku.

 

Łotwa U-21 – Liechtenstein U-21 2:0

 

Jedna połowa dla Maksimenko (Lechia) to chyba za mało, by przekonać do siebie trenera.

 

Malawi U-21 – Gwinea U-21 1:4

 

Asysta i ogólnie bardzo przyzwoity mecz Camary (Lechia).

 

Paragwaj U-20 – Boliwia U-20 0:0

 

Zabrakło skuteczności i ostatecznie mecz zakończył się remisem. Bernal (Legia) nie pokazał w pełni swoich umiejętności.

 

Czarnogóra U-21 – Francja U-21 1:3

 

Ostojic (Jagiellonia) trafił dziś na trudnego przeciwnika i jego drużyna przegrała po kilku błędach. Słaby mecz tego defensora.

 

Czechy U-21 – Belgia U-21 3:1

 

Debiut Koubka (Polonia Bytom) będzie na pewno zapamiętany przez większość kibiców – pełna koncentracja i bardzo dobre zawody tego piłkarza.

 

 

 

 

 

 

 

Polska – Irlandia Płn

 

W drużynie polskiej reprezentacji będziemy mogli podziwiać kilku zawodników z ligowego podwórka. Na lewej obronie Skorupski (Legia), w środku obrony Wasilewski (Wisła K.), w środku pomocy będą grać Rybaczuk (Legia), Świątek (Lech) oraz Kokoszka (Wisła). Na ławce zasiedli Adamus i R. Wójcik (obaj Lech), Skrzypek (Polonia W.) oraz Majka (Legia).

Już w 14. minucie Pietroń trafił do notesu sędziego. Zawodnik West Bromwich Albion jedynie lekko przytrzymywał rywala. W 16. minucie doszło do niecodziennej sytuacji, kiedy to z ogromną łatwością piłkarze gości wbiegli w nasze pole karne. Dośrodkował prawoskrzydłowy, wyskoczył Kelly i Śliwa, jednak ten pierwszy wygrał pojedynek w powietrzu i ostatecznie pokonał Krysińskiego, reprezentującego barwy Sunderlandu. Przegrywamy. W 21. minucie świetne uderzenie Zbigniewa Szymańskiego (Real Madryt), który przymierzył z dalekiej odległości z rzutu wolnego. Bramkarz okazał się sprytniejszy i wybił piłkę na rzut rożny. W 26. minucie świetne dośrodkowanie Skorupskiego, który włączył się w akcję ofensywną, lecz Pietroń skierował piłkę nad poprzeczką. Próbowaliśmy kilku dośrodkowań, najczęściej z lewej strony, jednak rywale byli lepsi w powietrzu. W 38. minucie Śliwa walczył bark w bark z Kellym, jednak w pewnym momencie przegrał i upadł na ziemię. Kelly nie miał już żadnego przeciwnika koło siebie, dlatego oddał strzał, piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Gol do szatni na pewno podetnie nam skrzydła. Rybaczuk, Kokoszka i Świątek to imponująca para na papierze, lecz jednak w dzisiejszym meczu nie grają nic.

Trener już w przerwie przeprowadza pierwszą zmianę – schodzi Kokoszka, za niego pojawia się Skrzypek. Irlandia Płn. grała nad wyraz spokojnie, nie potrafiliśmy odebrać jej piłkę. W 49. minucie z rzutu rożnego dośrodkowuje Wasilewski, piłka przypadkowo odbiła się od ciała Śliwy, który zawalił wcześniej obie bramki i zdobywa gola! Gol kontaktowy doda sił naszym Orłom. Nie odpuściliśmy! W 52. minucie dobry odbiór Wasilewskiego, podaje do Skrzypka, ten jednak niedokładnie dośrodkowuje w pole karne, pojawia się Świątek, który uderza z zaskoczenia po ziemi i trafia do siatki! Znów zaczyna się wszystko od nowa. Skorupski grał imponująco, włączając się w kolejne akcje ofensywne. Na boisku melduje się Mateusz Adamus, przedstawiciel Lecha. Strzelec gola w 77. minucie również opuszcza boisko, na jego miejsce wchodzi Wilczek z Litexa Łowecz. Próbowaliśmy kolejnych stałych fragmentów gry, lecz rywale byli lepsi we własnym polu karnym. W 94. minucie chyba najlepsza sytuacja w meczu – Skorupski uwolnił się spod opieki obrońców, dośrodkował na głowę czystego Skrzypka, a ten uderzył prosto w golkipera! Ostatecznie remis po lepszej drugiej połowie.

 

Polska – Irlandia Płn. 2:2

16’ Kelly 0:1

38’ Kelly 0:2

49’ Śliwa 1:2

52’ Świątek 2:2

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Peter Gagelman

Widzów: 41234

 

Inne seniorskie spotkania na szczeblu reprezentacji:

 

Honduras – Trinidad & Tobago 0:0

 

54 minuty kibice mogli oglądać prawego obrońcę Wisły – Alvareza, który zagrał przyzwoicie, jednak został zmieniony przez Padillę z Anderlechtu.

 

Malta – Republika Zielonego Przylądka 2:2

 

W tym meczu towarzyskim wystąpiło dwóch zawodników Ruchu Chorzów po przeciwległych stronach. Dla Malty zagrał Camilleri, który zdołał wpisać się na listę strzelców, natomiast w drużynie gości w ataku zagrał Fernandes. Lewy pomocnik Ruchu został uznany najlepszym piłkarzem tego spotkania. Pech chciał, że kolejnego dnia na przebieżce Curt naciągnął mięsień uda...

 

Indonezja – Kirgistan 0:0

 

Arnold Karim (Odra) i jego drugi występ w barwach reprezentacji – spotkanie może zaliczyć na plus, jednak obie drużyny spotkały się jedynie w ramach sparingu.

 

Mołdawia – Luksemburg 1:0

 

Popovic (Arka) zalicza solidny debiut w barwach swojej narodowej reprezentacji.

 

 

______________________________________________

Wkrótce drugi raport reprezentacyjny.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...