Skocz do zawartości

Magazyn Polska Ekstraklasa


Escort

Rekomendowane odpowiedzi

Damian Organek, Ruch Chorzów

 

Cóż, nie mogę być do końca zadowolony. Drugi mecz z rzędu potrafimy wyjść na prowadzenie, lecz mimo koncentracji tracimy bramkę i 2 punkty. Niestety jest to wina indywidualnych błędów, staram się manewrować stoperami tak, aby w wyjściowej jedenastce znaleźli się ci, którzy danego dnia prezentują najlepszą formę. Niestety nie zawsze to wychodzi, szkoda, że w meczu z Koroną błąd popełnił, spisujący się ostatnio całkiem dobrze, Dziubiński. Moi obrońcy wiedzą, że nikt nie ma zapewnionego pierwszego placu i na każdym treningu muszą walczyć o miejsce w składzie.

Musimy obiektywnie spojrzeć na tabelę i przyznać, że nie wygląda to za dobrze. Co prawda miejsce jest całkiem przyzwoite, natomiast liczba punktów uzyskana w dotychczasowych meczach jest wysoce niezadowalająca. Musimy się skupić i zacząć wygrywać, bo na remisach daleko nie zajedziemy.

Odnośnik do komentarza

Mateusz Szymandera, Lech Poznań:

Fajnie gramy w ofensywie, jednak w obronie jest już znacznie gorzej i choć wyznaję zasadę, że ważniejsze jest strzelenie jeden bramki więcej niż rywal, ten stan zaczyna mnie martwić. Ten tydzień nie był dobry w naszym wykonaniu i mam nadzieję, że już niedługo nasza sytuacja będzie lepsza. Czołówka ligi się zacieśniła, jednak my patrzymy przede wszystkim na siebie. Nie interesuje nas nic innego tylko gra nasza i naszego następnego przeciwnika. Przed kolejnym meczem będzie trzeba porządnie porozmawiać zawodnikami, bo zapewniam, że będzie on wyglądał znacznie inaczej, a za ostatnie wyniki kilku zawodników odpowie.

Odnośnik do komentarza

Piłkarz Miesiąca Polskiej Ekstraklasy – Wrzesień:

1. Mateusz Adamus (Lech Poznań)

2. Grzegorz Małkowski (Śląsk Wrocław)

3. Fernando Fernandez (Odra Wodzisław)

 

Bramka Września:

1. Madej (Polonia Warszawa) z GKSem Bełchatów na 1:1

2. Bianchi (Jagiellonia) z Lechem Poznań na 4:4

3. Bong (Jagiellonia) z Odrą Wodzisław na 1:0

 

Menadżer Miesiąca Polskiej Ekstraklasy – Wrzesień:

1. Adrian Skura (Wisła Kraków)

2. Marco Polo (Śląsk Wrocław)

3. Mateusz Szymandera (Lech Poznań)

 

Najbardziej starający się menadżer w ramach opowiadania MPE – Wrzesień:

Najbardziej zaangażowanymi trenerami są Counter (15pkt), Peedro (14pkt), Kinas (10pkt), Kuchar (10pkt; wyraźny +), Fenomen (9pkt), Buffu (9pkt). Niewiele gorzej spisywali się pavulon (8pkt), gilik (8pkt), Grzelo (8pkt), Ronin (7pkt), Icon (7pkt). Pomimo mniejszej liczby zdobytych oczek to nie mogę narzekać na postawę Lucasa (6pkt), ale mogę więcej oczekiwać od BartuSa (6pkt), daniela90 (5pkt) oraz lotokota (4pkt) i Pitto (4pkt).

 

 

PS Punkty będą sumowane i w styczniu w odpowiedniej kolejności będą robione raporty dla trenerów.

Odnośnik do komentarza

Daniel Kowalczyk, Zagłębie Lubin

 

Muszę szczerze przyznać, że obawiałem się meczu z Legią. Jest to mimo wszystko drużyna o uznanej marce w polskiej lidze. Angeleski po raz kolejny nie zawiódł, obrona zagrała poprawnie, więc jest się z czego cieszyć. Martwi mnie to, że nie potrafimy przejąć inicjatywy w środku pola. Co prawda przy piłce jesteśmy częściej niż rywal, ale zazwyczaj jest to klepanie futbolowką w naszej strefie obronnej. Będziemy musieli to przećwiczyć na gierkach treningowych. Mimo wszystko z remisu jestem zadowolony. Teraz czeka nas trudna przeprawa w Wodzisławiu z miejscową Odrą, która u siebie jest niesamowicie groźna i zazwyczaj odprawia rywali z dużym bagażem bramek. Ja jednak zamierzam walczyć o zwycięstwo i niech Pan Raścisławski nie myśli sobie, że poradzi sobie z nami tak łatwo jak z resztą przeciwników.

Odnośnik do komentarza

- Witamy państwa bardzo serdecznie.

- W kolejnym odcinku Magazynu Polskiej Ekstraklasy.

- 9. kolejka spotkań.

- I ciekawi goście.

- Przedstawiamy się, Andrzej Twarowski.

- Kłania się Tomasz Smokowski również.

- Witamy w naszych skromnych progach stałego eksperta Sebastiana Szustaka, byłego zawodnika Lecha i Arki.

- Ale jeszcze bardziej witamy aktualnego piłkarza Ruchu Chorzów, Rafała Dziubińskiego. Na nasze specjalne zaproszenie przyjechał właśnie pięć minut temu.

- Witam, dobry wieczór.

- Jak podróż? Bo pogoda w tym roku w październiku chyba nie najlepsza do podróżowania.

- Nie, czemu? O tej porze roku nie zastałem jeszcze żadnych śnieżyc.

- No i w Bełchatowie chyba świetnie się grało.

- To już tak prędko będziemy rozmawiać o meczu Ruchu?

- No widzisz, Tomek, Rafał nie będzie skory do żartów, hehe.

- Przyjdzie i czas na analizę spotkania Ruchu z GKSem, a teraz spójrzy co nas czeka przedtem w pierwszej części magazynu.

 

1. Śląsk pnie się do góry – na drodze do fotela lidera staje Arka.

2. Wicelider podejmował w Sosnowcu Polonię, która rozpędza się z meczu na mecz.

3. Jagiellonia szukać musi punktów na własnym terenie – zacięta walka z Lechią.

4. Widowisko w Bełchatowie – na co stać Ruch na tle GKSu?

 

 

- Przeanalizujemy kilka ciekawych spotkań.

- Dokładnie cztery.

- Dojdziemy również i do meczu, w którym grał Rafał Dziubiński, aktualny napastnik Ruchu.

- Sebastian, jak idzie komentowanie spotkań? Słyszeliśmy od kolegów, że narzekasz.

- Nie narzekam, głupoty gadają. Czasem, niektóre mecze bywają nudne, a że zabrałem się za taką robotę to znaczy, że ją lubię.

- Co za pech, że nie dają ci komentować spotkań Wisły, prawda? Padłoby pewnie kilka niecenzuralnych słów, dlatego dyrektorzy panują nad sytuacją.

- Nie, dlaczego tak uważacie? Hehe, trenera Skurę szanuję, ale nie uważam, by był najlepszym trenerem w Polsce. Znam około pięciu lepszych.

- Pewnie Sebastian nie rzuci nazwiskami.

- Może i rzuci, bo już nie kopie piłki, co najwyżej w jakimś meczu charytatywnym, hehehe.

- Przechodzimy do pierwszego spotkania, w którym Arka podejmowała Śląsk Wrocław na własnym terenie.

 

 

Arka Gdynia – Śląsk Wrocław

 

Arka, która musi szukać punktów, ale większej ilości. Jedynie zwycięstwo mogło zadowolić trenera, ale musieli być świadomi, że dziś podejmowali trzecią drużynę Ekstraklasy, która wyraźnie znajdowała się w piłkarskim gazie. Śląsk również miał ochotę i smak na trzy oczka.

Obie myśli taktyczne trenerów wyglądały imponująco od pierwszych minut spotkania, jednak zawodnicy Śląska nieco lepiej prezentowali się pod względem szybkościowym i technicznym. Dobrze współpracował trójkąt Urumov-Trzeciak-Kaliciak. Zawodnicy stanowili wyraźną przewagę na lewym skrzydle i Piątek nie miał wiele do powiedzenia przeciwko rywalizacji z trzema zawodnikami. Gospodarze wykorzystywali mniej zagęszczone strefy boiska. W 7. minucie po dośrodkowaniu Piątka do uderzenia szybował się Małkowski, jednak popełnił błąd i piłka odbiła mu się od piszczela. W 11. minucie Mazurek idealnie w tempo w pole karne wpuścił Małkowskiego, który ponownie znalazł się przed szansą strzelenia gola, jednak tym razem Augustyn wybronił instynktowną interwencją. Wystawił szczęśliwie prawą rękę do odważnego uderzenia. Kołodziejczyk i Górecki zbiegali na skrzydła, dzięki czemu rywale nie mogli ponownie wykorzystać trójkowych akcji na bokach pomocy. Dochodziło do większego zagęszczenia. Piłkarze Arki rezygnowali z pomysłu, chyba na polecenie trenera. W 25. minucie znakomite uderzenie Trzeciaka z dystansu, ale Pałys popisał się znakomitym rzutem w kierunku piłki. Idealnie w tempo wyciągnął ją z linii bramkowej. W innym przypadku goście mogli już przegrywać. Dobrze w obronie grał Mosor, który starał się i pracował na rzecz całej linii defensywnej. W 27. minucie Kiła znalazł się na pozycji spalonej, jednak sędzia dał nieco zbyt późno znać, bo piłkarz długo rajdował z piłką i nawet znalazł się w okazji strzeleckiej. Mógł mieć spore pretensje do arbitrów spotkania. W 30. minucie Kołodziejczyk wpuścił w pole karne Małkowskiego, ten odegrał prędko do Warzychy, uderzenie z powietrza, jednak jedynie w boczną siatkę bramki. W 45. minucie jeszcze nadarzyła się okazja z rzutu wolnego, dogrywał Kołodziejczyk, wyskoczył najwyżej Żurek, pokonując przeciwników w powietrzu, ale Augustyn zachował trzeźwość umysłu i wybronił strzał.

W drugiej części gry Arka chciała zdominować kilka stref boiska, jednak takie szanse nadarzały się rzadko, gdyż Śląsk szybko odkrywał kolejne karty przeciwnika i zagęszczał te obszary boiska, w których dochodziło do podwojenia w wykonaniu Arki. Wyraźne piłkarskie szachy obejrzeliśmy w drugich 45 minutach. Na boisku nie pojawił się Toleski, który prezentował bardzo niski poziom, poniżej oczekiwań. W 63. minucie chyba najlepsza okazja Arki, Urumov wbiegł w pole karne, zawodnicy gości nie wiedzieli czy nacierać na rywala, który dośrodkuje czy jeszcze chwilę poczekać, ten zgrał przed pole karne, mocne uderzenie Trzeciaka, ale minimalnie obok prawego słupka Pałysa. W 69. minucie kontuzji doznał Górecki, który zwijał się z bólu. Dobrze, że Śląsk dysponował szeroką ławką i na boisko wbiegł Malinowski, który szarpał i walczył do ostatniej sekundy. W 77. minucie Kaliciak dograł z lewej flanki, wybiegł Małkowski, ale z kilku metrów trafił jedynie w nogi rywala. Zabrakło szczęścia w tym ostatnim kwadransie. Arka ostatecznie zremisowała po zaciętej walce ze Śląskiem. Kibice mogli czuć się zawiedzeni poziomem spotkania, które nie zachwyciło.

 

Arka Gdynia – Śląsk Wrocław 0:0

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Dawid Piasecki

Widzów: 7319

 

 

- Sebastian chyba wie, kiedy to nie strzela się bramek.

- Niedobrą reklamę robicie tutaj koledze z jednego kanału.

- Przecież już nie grasz w piłkę, hehehe.

- Czasem zdarzają się takie spotkania, że ciężko jest wstrzelić się w bramkę rywala. Na pewno bardzo dobrze bronił Augustyn, który ku zaskoczeniu założył opaskę kapitana – tam nie ma zdecydowanego lidera, a Toleski, który obniżył loty po prostu nie nadaje się na dowódcę. Dostrzegam, że chłopak potrzebuje chwilowego odpoczynku, chyba. Musi pozbierać się po ostatnich dwóch trzech słabych meczach.

- Arka remisuje z mocną ekipą, ale na własnym obiekcie. Jak może zareagować trener i kibice?

- Ciekaw jestem reakcji trenera, bo to człowiek taki jeszcze trochę mało odkryty w naszym środowisku i potrzeba zdecydowanie całego sezonu, by poznać jego umiejętności trenerskie, ale i również interpersonalne. Zobaczymy na co go stać i jakie cele sobie stawia. Ten remis w moich oczach jest korzystnym rezultatem, szczególnie, że Śląsk był w gazie do tej pory i od początku sezonu prezentuje dobry poziom, nawet tam z Ruchem grali bardzo fajne i ciekawe dla oka spotkanie.

- Rafał?

- No, co do tego spotkania ze Śląskiem – rzeczywiście było ciężko, nawet lekko Śląsk przeważał, ale zdołaliśmy wygrać, niesieni przez doping kibiców. Na własnym terenie gra się troszkę łatwiej, naprawdę. Czuć swoje boisko, murawę, kibiców. Szczerze powiem, że niewiele pamiętam z tego spotkania tak na szybko, bo człowiek, który gra w piłkę dłużej czasu, koncentruje się na nadchodzącym spotkaniu. Wczoraj zagraliśmy...

- O meczu Ruchu porozmawiamy jeszcze, panie Rafale!

- Śląsk wbił się na najniższy stopień podium, ale ciężko utrzymać się na tej pozycji.

- To prawda. Dziś pojechali do Gdyni i żeby wygrać musieli zagrać na jeszcze więcej niż we wcześniejszych spotkaniach, a ciężko, gdy rywal, czyli Arka, jest po gorszej passie i szuka rozpaczliwie tych punktów, ale rozpacz jest na tyle zaawansowana, że urywają punkty faworytom.

- Myślimy już o powołaniach, trener Smuda ogłosi za chwilę listę powołanych, ale raczej w Arce nie ma piłkarzy na reprentację.

- Daliście mi tu kartkę i nie wiem sam kogo mógłbym wyznaczyć do gry w kadrze. Arka to raczej zgrany kolektyw. To jest zespół, tylko potrzeba im podnoszenia umiejętności, a na pewno z czasem będzie lepiej i lepiej.

- Rafał, ty chyba możesz śmiało rozmawiać o kadrze, bo ten rozdział jest dla ciebie, szczerze powiedziawszy, zamknięty?

- Na to się zanosi. Powiem tak – jeśli dostałbym powołanie to ja, jak i kibice Ruchu i reprezentacji byliby zaskoczeni, z pewnością. Mam 33 lata i ciężko mówić, bym wystąpił na przykład na Euro. Musiałbym być wybijającym się napastnikiem.

- Ależ jesteś!

- To jeszcze nie to.

- Nie schlebiaj tak Rafałowi bo przestanie strzelać gole i wtedy będzie nieco gorzej z Ruchem, bo to decydująca jednostka o tej drużynie.

- Nie powiedziałbym. W Chorzowie też mamy niezłą ekipę, która w każdym meczu daje z siebie wszystko i walczymy o każdy punkt ligowy.

- Dobrze, czas przejść do następnej rywalizacji – Wisła, walcząca o fotel lidera podejmowała w Sosnowcu Polonię trenera Kucharskiego.

 

 

Wisła Kraków – Polonia Warszawa

 

Wieczorny piątkowy pojedynek, który miał pokazać czy rzeczywiście Wisła jest w stanie walczyć o mistrzostwo, bowiem na ich drodze staje Polonia, która po ostatnim pozytywnym spotkaniu mogła liczyć na sprawienie niespodzianki, jednakże trener nie wyglądał na wielce optymistycznego. Coś się stało, trenerze, w szatni?

Wicelider nie rzucił się do szaleńczego ataku, który zmusiłby Polonię do błędów. Wyczekiwali pierwszych reakcji przeciwnika. Prawa strona Wisły wyglądała imponująco i właśnie ci zawodnicy w pierwszej akcji decydowali o obliczu tego zespołu, Ziółkowski jednak wysoko nad poprzeczką. W 4. minucie Polonia oddała jeden i... jedyny celny strzał w całym spotkaniu. Świetnie w pole karne zagrał Cristiano, do piłki wybiegł Woźniak, który z najbliższej odległości nie zdołał pokonać Tomasika, który już w drugim spotkaniu popisywał się swoimi ukrytymi zdolnościami. W dalszej fazie akcji Skrzypek faulował, przytrzymując obrońcę. W 15. minucie mocne uderzenie z rzutu wolnego Łoszakiewicza. I to by było na tyle, jeśli chodzi o Polonię. Natomiast Wisła powolnie i mozolnie konstruowała kolejną sytuację. Głównie oczekiwali na kontry, jednak w jednej z nich, w 20. minucie ucierpiał Cukovic po faulu Kucharskiego, który został ukarany kartką po tym faulu taktycznym. W 22. minucie Mapfumo był bliski wpakowania sobie piłki do siatki, chciał zagrać do bramkarza, jednak jego podanie było bardzo mocne pod pressingiem przeciwnika. Trafił w boczną siatkę. Polonia miała rzut rożny, ale nic z niego nie wyniknęło. 34. minuta i kolejny rzut rożny wywalczyli zawodnicy Czarnych Koszul. Na boisku czasami zawiewało nudą, bo zawodnicy Białej Gwiazdy nie potrafili złożyć jednej idealnej akcji, która zakończyłaby się golem. Dlatego Polonia dochodziła do słowa, ale i tym brakowało skuteczności, a nawet celnych strzałów. W 39. minucie Cukovic został zablokowany przez Jezierskiego, który zarządzał defensywą Polonii. Piłkarze gości długo utrzymywali się przy piłce, jednak nie potrafili tego wykorzystać przeciwko teoretycznym gospodarzom.

Druga część gry miała być lepsza. To tylko pozory i głupie kłapanie do mikrofonu. Wisła nie prezentowała dobrego stylu, a raczej jego brak. Musimy nieco więcej wymagać od drużyny, która walczy o tytuł mistrzowski. W 62. minucie poważne przewinienie Owczarka, który popchał Jetko w polu karnym po tym jak snajper Wisły wbiegł po znakomitym dograniu Cukovica. Sędzia dyktuje rzut karny i kara rywala żółtym kartonikiem. Cukovic bierze rozpęd... uderza, jednak znakomitą paradą popisał się Malinowski. Cukovic jeszcze szukał dobitki, ale był dobrze blokowany przez obrońców, zagrał do Ziółkowskiego, ten w pole karne, ponownie broni Malinowski. Bramkarz to podstawa. W 68. minucie uderzał Skrzypek, ale sędzia stwierdził, że zawodnik w momencie podania znajdował się na pozycji spalonej. W 84. minucie Jetko wbiegł w pole karne, jednak odegrał do wybiegającego Bekasa, który nie był kryty, chciał pod nogi rzucić się Malinowski, lecz Bekas dostrzegł idealnie ustawionego Kokoszkę, który tylko dostał podanie i dostawił nogę, by trafić już do pustej bramki. Obrońcy nie zdążyli zareagować. Ważny gol w końcówce spotkania. Polonia nieco ruszyła odważniej do przodu, co się zemściło w ostatniej doliczonej minucie – Kokoszka zagrał do Lewandowskiego, ten do Ivanovskiego, który mocnym strzałem na bliższy słupek nie dał większych szans Malinowskiemu. Ostatecznie Wisła wygrała, lecz po słabym widowisku i małej ilości akcji pod bramką rywala.

 

Wisła Kraków – Polonia Warszawa 2:0

84’ Kokoszka 1:0

90+3’ Ivanovski 2:0

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Mariusz Trofimiec

Widzów: 7290

 

 

- Obejrzeliśmy słabe spotkanie, jeśli oceniamy przez pryzmat tej ósmej kolejki.

- W której Wisła zagrała również słabo, wówczas przeciwko Cracovii?

- Na razie to moim zdaniem Wisła ma sporo szczęścia, bo...

- Może lepiej niech Sebastian się nie odzywa, bo straci pracę.

- Będę łagodny. Trener Skura zmobilizował chłopaków w ostatnim kwadransie do dobrej, ofensywnej gry. Spójrzmy jednak na posiadanie piłki – szybko się jej pozbywali, przeprowadzając te niby szybkie akcje, ale brakowało polotu i wykończenia. Mnóstwo niecelnych strzałów, brakuje takiego jeszcze mocnego akcentu, chyba formy.

- Czyżby trener Skura skopał przygotowania?!

- Tego nie wiem, nie byłem na obozie. Bałem się, bo rzeczywiście Wisła nie wyglądała zbyt dobrze w spotkaniach z Legią i Lechem. Taki plus tego, że Wisła jednak z tymi teoretycznie słabszymi radzi sobie, a problem z gorszymi drużynami mają właśnie Legia i Lech. Dlatego myślę, że czeka nas ciekawa walka o tytuł mistrzowski jednak pomiędzy tymi trzema ekipami.

- Co z tą biedną Polonią? Mówię biedną, bo na boisku chcieli zaistnieć, dłużej utrzymywali się przy piłce, więcej celnych podań, jakoś wyglądało na to, że dominowali na boisku, a jednak...

- Jednak oddali mniej strzałów? Rzeczywiście, to prawda. Drużyna tego pokroju wyglądała na taką, która rozkręca się z meczu na mecz. Trafili na Wisłę i zabrakło lidera, który by pociągnął tę drużynę, choć w pierwszych minutach mogli już wyjść na prowadzenie. Gra im sprzyjała, a zbyt wiele dobrego nie prezentowała Wisła.

- Rafał, jak to jest z tą Wisłą? Zawodnicy grają słabo czy to może przeciętny trener?

- Trener jak trener. Szanuję trenera Skurę, ale nie pracowałem z nim.

- Może się przeniesiesz do Krakowa spróbować tego smaczku na koniec kariery?

- Nie wiem, nie wiem. Trzeba by porozmawiać z moim trenerem, hehe. Tak na serio już – Wisła nie ma wyrobionego stylu, nie widziałem wszystkich spotkań, ale trochę w szatni rozmawiamy wspólnie analizując czasem inne ekipy – Wisła zagrała może trzy cztery spotkania – podobno, może Sebastian potwierdzi.

- Potwierdzam, może dwa trzy, tak bym to określił.

- Bardziej krytycznie?

- No i właśnie w Krakowie potrzeba czasu na budowę drużyny, moim zdaniem. Na dodatek grają wszystkie mecze na przysłowiowych wyjazdach, bo powiem z mojej perspektywy, że nie dałbym rady cały sezon grać poza Chorzowem – to byłyby ciężkie przedarcia z każdym rywalem.

- Tak krytykujemy Wisłę, ale na początku sezonu zdobyli Superpuchar.

- Tak, z tego względu należą im się ukłony, to trofeum niedoceniane, jednak Lech jak i Wisła wyszły najmocniejszymi jedenastkami.

- Lech nie był dobrze przygotowany do tego meczu, panie Rafale. I Wiśle się poszczęściło. Na podsumowania przyjdzie czas po sezonie, ale liczę, że dacie mi coś powiedzieć również w przerwie zimowej.

- Na pewno damy, a teraz przechodzimy do trzeciego pojedynku – Jaga kontra Lechia.

 

 

Jagiellonia Białystok – Lechia Gdańsk

 

Byle odrobić stratę – potem ma być łatwiej. Takie motto na pewno panuje wśród zawodników, by wlać odrobinę wiary w to, że jednak uda się utrzymać w Ekstraklasie. Zawodnicy Jagi są w jakże trudnej sytuacji. Pomimo ujemnego dorobku, i tak zdobyli najmniejszą ilość oczek. Lechia, by móc nieco odskoczyć od Piasta czy Polonii musieli dziś wygrać i liczyć na wpadkę ligowych sąsiadów.

W pierwszych minutach gospodarzy wyglądali na lepiej dysponowanych, a najbardziej wybieganym wydawał się Woźniak, który w każdym momencie potrafił przyspieszyć i wyprzedzić rywala. Lechiści odważnie – z tyłu zostawał tylko Gnoiński i Górski, a nawet boczni obrońcy ruszali do ofensywnych akcji. W 12. minucie odbiór w środku pola, Giel zagrywa do Vegi, a ten przymierza z około 30. metrów – znakomite uderzenie, bramkarz nie miał szans sięgnąć mocnego strzału, Jagiellonia na prowadzeniu. Lechia musiała ponownie gonić wynik. W 16. minucie pierwsza świetna okazja, z rzutu wolnego Sobolewski, wbiega Górski, który uderza odważnie głową, jednak jest blokowany, jeszcze zamieszanie robił Gnoiński, jednak piłka szybciej trafiła w ręce golkipera. W 20. minucie w pole karne wbiegł Polak, chciał chyba zostać indywidualnym bohaterem, dlatego oddał mocny strzał, jednak i tym razem górą okazał się Szyszko. Żewłakow, Owczarek, Jurczyk – brak pomysłu na grę. Ciągłe wymiany piłek przed polem karnym do niczego nie prowadziły. Mocne uderzenie z dystansu Owczarka, ale minimalnie nad poprzeczką. W 25. minucie Bianchi mógł zapakować samobója do własnej siatki, chcąc wybić piłkę na rzut rożny spod nóg Sobolewskiego. Zawodnicy Lechii kreowali kolejne sytuacje, mocne uderzenie Biskupa po dograniu z rzutu rożnego, ale Szyszko efektywną interwencją uratował swój zespół. Do przerwy skromne prowadzenie po głównie dobrych interwencjach Szyszki.

Bramkarz Jagiellonii już od pierwszych minut drugiej części gry okazał się bohaterem ratując z dwóch groźnych sytuacji. W 48. minucie wybronił mocne uderzenie Camary, a w 51. minucie po kolejnym kornerze do uderzenia głową doszedł Górski, jednak nie trafił w okienko, tak jak chciał. Owczarek brał ciężar gry na siebie, wpuścił Sobolewskiego w pole karne, jednak ten w 60. minucie trafił prosto w golkipera, a mógł odgrywać do wbiegającego Camary. Zabrakło pomysłu. W 65. minucie kolejne zagranie ze stałego fragmentu gry w pole karne, jednak Sobolewski nie włożył tyle siły ile mógł. Szyszko popisał się znakomitą paradą w 72. minucie po mocnym uderzeniu Jurczyka z dystansu. Poświęcał się przy każdej interwencji. Wiedział, że walczy o trzy punkty dla drużyny. Coraz mniej liczył na obronę, która zawodziła. Lechiści grali znakomite zawody, ale brakowało tego najważniejszego – wykończenia. Na boisku niedawno pojawił się Zafra, ale i on szarżami prawą stroną nie był w stanie stworzyć odpowiedniego zagrożenia pod bramką rywala. W 85. minucie rozpaczliwie nacierali goście w kierunku bramki Jagi, jednak ponownie mocne uderzenie Camary wybronił Szyszko. Zgrywał Kędziora. Ostatnie sekundy, sędzia doliczył „jedynie” trzy minuty, które również nie wystarczyły w ostatecznym rozrachunku. Jaga zdołała zatrzymać zaliczkę punktową tylko dla siebie.

 

Jagiellonia Białystok – Lechia Gdańsk 1:0

12’ Vega 1:0

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Szymon Marciniak

Widzów: 5213

 

 

- Jaga konsekwentna w tyłach czy to może Lechii zabrakło skuteczności? Sebastian?

- Zdecydowanie to drugie. Przecież Lechia nacierała, a na to na drodze stawał obrońca, a to strzał był niecelny, a najwięcej dla Jagi wybronił Szyszko, który w tym meczu zachował czyste konto.

- Ale to nie powód do powołania do kadry.

- I nie mówię nawet o tym. Po prostu wyszedł mecz temu golkiperowi. Bardzo ważne trzy punkty, bo Jadze zostały tylko dwa punkty do odrobienia i liga dopiero się zacznie.

- Poważne pytanie do Rafała – czy Jaga ma jeszcze szanse na utrzymanie? Straty jest niestety wiele.

- Tak patrzę sobie na tabelę i jednak tej straty jest sporo w postaci jedenastu punktów. Szkoda, bo Jagiellonia to mocny klub. Ja bym tam zatrudnił mocniejszego trenera, choć nie chcę jeszcze przedwcześnie oceniać aktualnego. Wielu nowych pojawiło się w naszym środowisku.

- Co z tą Lechią, można by zapytać, Sebastian.

- Z pewnością. Zagrali dobrze w obronie, Vega zaskoczył rywala jednym potężnym strzałem i masz baboplacek. Atakowali, jednak te wszystkie strzały, to znaczy większość zatrzymywała się na Szyszce, który zdecydowanie wybronił mecz gospodarzom.

- Kto zasługuje na pochwały?

- Myślę, że trener Jaworski nikogo nie pochwalił. Porażka w porażce. Naprawdę kiepska postawa, ja widzę w wielu gazetach dobre słowa w kierunku Sobolewskiego i Owczarka, ale oni przecież nawet nie doprowadzili do remisu. Szkoda, ogromna szkoda, bo Lechia miała okazję na poważne punkty i odskoczenie w środek tabeli na bezpieczną odległość, gdy już mamy na myśli najbliższe kolejki.

- Czas zajrzeć jeszcze głębiej na wschód do Jagi. Nasi reporterzy byli przy ul. Słonecznej w Białymstoku.

 

 

 

Jagiellonia Białystok. Początek sezonu i ujemny dorobek punktowy ze względu na ostatnią karę za przewinienia korupcyjne. Otwarte pytania – dlaczego Jaga nie została zdegradowana? Trenera Miśkiewicza nie pytaliśmy o przeszłość klubową, lecz o historię samego trenera.

- Witamy trenerze, może niech pan coś nam o sobie powie? Bo wielu gada głupoty, że pojawił się trener znikąd.

- Witam, pochodzę z Poznania, skoczyłem AWF i mam licencje trenerska FIFA. Wcześniej pracowałem jako asystent w Warcie Poznań, więc mam jakieś tam pojęcie o piłce, ale nie chcę się zbytnio przechwalać.

 

Zawodnicy zareagowali bardzo pozytywnie na trenera, który zaczyna budować zespół od podstaw:

Roman Janik: Może bez doświadczenia, ale z ciekawym warsztatem.

Paweł Szczepanik: Postaramy się odrobić stratę z tym trenerem, nie lekceważcie go.

 

Samo wyzwanie wydawało się być ciekawe i jakże trudne.

- Jak to jest z tym ujemnym dorobkiem? Trudnego zadania się pan podjął i trochę niepokoimy się, że wręcz niewykonalnego.

- Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych, oczywiście jest to trudna sytuacja, ale przy odrobinie chęci i ciężkiej pracy da się zrealizować mój plan utrzymania Jagi w Ekstraklasie.

 

Ambitnie. Pozytywnie. Wlewając wiarę w zespół:

Sławomir Szyszko: Oczywiście, że się postaramy. Mamy zespół na spokojny środek tabeli, zobaczymy jak będzie w kolejnych meczach, ale mam nadzieję, że uda się urwać punkty Lechii, w końcu zagramy przed własną publicznością.

Jacek Moskal: Kilka szans otrzymałem, staram się jak mogę, zostawiam serce na boisku, bo kocham ten klub. Nie pozwolę, żeby spadł! Z trenerem pracuje mi się nieźle, jeśli chcecie o to mnie zapytać.

 

Sprawa transferów wydawała się być zamkniętą zbyt wcześnie. Wszystko okazało się prawdą.

- Niewiele przeprowadzonych transferów, dlaczego? Henrique prezentuje się przyzwoicie, ale brakuje ławki rezerwowej, tak mówią kibice.

- Nasza sytuacja finansowa nie jest najlepsza, a jeśli nawet spadniemy z ligi to nie chcę robić długów, bo później wyjść z 1 ligi może być już totalnie ciężko. Jednak mimo wszystko poprzyglądam się zawodnikom którzy ewentualnie trafią do zespołu.

Kolejny plus. Rozsądna, rozważna polityka transferowa. Tylko czy będzie dane trenerowi prowadzić zespół w niższej klasie rozgrywek?

 

Czas na autorytety.

- Jakimś wzorem trenerskim się pan kieruje? Może jakiś trener naszej ligi imponuje panu?

- Nie ukrywam, że jestem w dobrych stosunkach z innym Poznaniakiem, trenerem Szymanderą i jeśli miałbym podać kogo widzę jaki mistrza Polski to właśnie Lecha Poznań którego jestem fanem od dzieciństwa.

 

Zawodników też pytaliśmy o autorytety zawodnicze, wśród polskich graczy.

Marcin Woźniak: Jeśli chodzi o polskie boiska to imponuje mi Bekas, ale myślę, że stać mnie osiągnąć taki poziom.

Kamil Giel: Nie mam jakiegoś określonego wzoru, za to z mojej pozycji utrzymuję kontakty ze Świątkiem z Lecha, z Gradem z Odry, wiem, że to was mało interesuje (śmiech).

 

Słaba postawa w obronie powodowała, że Jaga w tej rundzie zdobyła zaledwie osiem punktów. Obronna temu winna?

- Ulubiony piłkarz formacji obronnej? Zbytnio pana nie rozpieszczają.

- Nie mam jakichś swoich sympatii wśród zawodników, każdego traktuję tak samo jak profesjonalistę i tego wymagam też od nich, a uważam, że nie profesjonalnie i nie uczciwie byłoby wypowiadać się dobrze tylko o pojedynczych zawodnikach.

Prawda, że kochany trener?

 

- No to jednak my chcemy rozmawiać o personaliach - Vega i Szczepanik to zawodnicy, którzy głównie budzą zainteresowanie innych klubów - jak do tego można się odnieść?

- Akurat ci dwaj o których wspomniał pan panie redaktorze, zasługują na oficjalne pochwały, bo gdyby z takich zawodników składała się moja drużyna, nie musiałbym się niczym przejmować. Niestety domyślam się, że długo ich w zespole nie zatrzymam. Vega zapewne trafi za granicę, a Szczepanik moim zdaniem powinien najpierw ograć się jeszcze trochę w jakimś mocniejszym Polskim zespole takim jak Lech czy Wisła.

 

Odważnie. No to co? Jest sympatia do trenera Szymandery, jest chęć transferowania do Lecha. Czas Szczepanika do Kolejorza?

 

Paweł Szczepanik: Przyjdzie czas zimy, wtedy pomyślę czy warto zmieniać otoczenie czy pomóc Jadze w dalszej walce. Póki co, myślę o kolejnych meczach, tak aż do 17. kolejki.

 

Na koniec to, co interesuje całe nasze środowisko.

- Przejdźmy do jednostek treningowych - jak wygląda przeciętny trening Jagiellonii pod wodzą trenera Miśkiewicza?

- Nie chciałbym za bardzo zdradzać naszych planów treningowych ale mogę uchylić rąbka tajemnicy. Na początek oczywiście rozgrzewka czyli biegi truchtem czy też sprintem, dużo zabawy z piłką np. gra w dziadka później jakieś mini sparingi typu 5 na 5, czasem nawet i trenerzy grają z zawodnikami, he he he.

 

Nasze kamery złapały kopiącego trenera z zawodnikami, ale wyraźnie dziś nie dopisywała forma.

 

- Z kim najchętniej kopie pan piłkę?

- Ale w jakim sensie zadał pan to pytanie? Kiedyś miałem zaszczyt grywać w ataku z Maćkiem Żurawskim w barwach Warty Poznań.

- Na treningu, trenerze.

- He he he, no to źle zrozumiałem. Mimo problemów językowych dobrze kopie mi się z Vegą, gdyż jego styl przypomina mi mnie z młodości. Sporo werwy i pracy na treningach, a przy tym niezła zabawa. Ostatnio mieliśmy niezły ubaw gdy na treningu porannym Vega podbiegł do Henrique i ściągnął mu spodenki, he he he. Myśleliśmy, że czarnoskórzy są hojniej obdarzeni, he he he. Da radę to wyciąć?

 

 

 

 

- Teraz przejdziemy do czwartego już spotkania, którego nie może doczekać się nasz specjalny gość.

- GKS na własnym terenie podejmował chorzowski Ruch.

 

 

GKS Bełchatów – Ruch Chorzów

 

Poważne wyzwanie przed gospodarzami, którzy musieli wręcz pokonać Niebieskich na własnym obiekcie. Jednak Chorzowianie nie przyjechali łatwo złożyć broń. Chcieli odskoczyć jak najdalej od strefy spadkowej, która ciągle nadrabiała straty punktowe. Walka w dole tabeli wyglądała na zażartą, jednak Ruch nie chciał brać udziału w zabawie pod tytułem walka o utrzymanie.

W ataku tym razem obok Dziubińskiego Jarecki, który posadził na ławce Fernandesa. Od pierwszych minut gospodarze nie potrafili wymienić kilku składnych podań. Dlatego Chorzowianie przeszli do ofensywy, głównie utrzymując się przy piłce i dyktując warunki na boisku. Jednak to gospodarze oddali pierwszy strzał w 7. minucie, jednak Palczewski głową nie zaskoczyć Vukosavljevica. W 11. minucie Adamski wpuścił w pole karne Jareckiego, który niepotrzebnie wdał się w drybling z rywalami, którzy ostatecznie wybili mu piłkę na rzut rożny. Kibice obu drużyn jedynie obrzucali się kolejnymi obelgami, a w tym całym hałasie chyba sędzia nie potrafił się dobrze skoncentrować, gdyż rozdawał głupie kartki. W 19. minucie Petrov do Jareckiego, a ten popisał się 'no-look-passem', podając do Dziubińskiego, jednak napastnik Ruchu nie potrafił pokonać Kowalczyka z najbliższej odległości. W 22. minucie Dylewski podaje do Jareckiego, który zbiegł do lewego skrzydła, podał ryzykownie w pole karne, jednak Dziubiński z łatwością poradził sobie z Palczewskim, uderzył na bramkę rywala i trafił do siatki. Brawo! Niebiescy wyszli na prowadzenie. Bełchatowianie gubili się pod szczelnym kryciem Chorzowian, którzy opanowali każdą strefę boiska. Kolejna akcja, która przyniesie gola była kwestią czasu – w 35. minucie Dylewski zagrał do Adamskiego, ten wpuścił w pole karne prostopadłe podanie, wybiegł Dziubiński, zbyt wielka luka pomiędzy środkowymi obrońcami, uderzenie niezawodnego 33-latka, który i tym razem pokazał, że jest dobrym napastnikiem. W 45. minucie Dziubiński zagrywał do Jareckiego, napastnik wybiegł sam na sam z golkiperem, uderzył, piłka odbiła się od słupka, chciał ją złapać Kowalczyk, ale popełnił szkolny błąd i wbił sobie piłkę do własnej siatki. Odbiła mu się od łokcia. Fatalny błąd. Do przerwy gospodarze schodzili z trzema bramkami do odrobienia.

W 50. minucie ponownie Adamski znalazł w polu karnym Jareckiego, jednak według sędziego zawodnik Ruchu znajdował się na spalonym. Piłkarze GKSu chyba nie wiedzieli, że grają na poziomie Ekstraklasy. Wyglądali jakby zapomnieli o swoich podstawowych umiejętnościach. Ruch wchodził w pole karne rywali jak nóż w masło. W 59. minucie indywidualna akcja Dziubińskiego, który dostał podanie od Jareckiego, ruszył odważnie na dwóch rywali, wydawało się, że Markowski odbierze piłkę, jednak ta odbiła się od pięty Kuny i wróciła pod nogi napastnika Ruchu, temu pozostało jedynie mocne uderzenie pod poprzeczkę. Kowalczyk mógł mieć spore pretensje do kolegów z defensywy. Piłkarze gospodarzy mogli zapomnieć ile przegrywają. Nie potrafili powrócić do rzeczywistości i w dalszym ciągu ich problemem było wymiana większej ilości podań. W piątym kwadransie gry sędzia pokazał kilka niepotrzebnych kartek. Kibice wybuchali złością, zawodnicy również nie szczędzili słów w kierunku arbitra. W 88. minucie, już w ostatnich sekundach meczu, zawodnicy Ruchu nieco przysnęli, GKS przeprowadził akcję prawą stroną, Zając zagrał do Zarytskiego, a ten wpuścił w pole karne niekrytego Łukasika, mocne plasowane uderzenie po ziemi – goool! Ale ile warty? Praktycznie nic, gdyż Bełchatowianie zostali z niczym. Ponownie przegrywają. Ruch zaprezentował bardzo dobry styl, który powoli jest domeną trenera Organka.

 

GKS Bełchatów – Ruch Chorzów 1:4

22’ Dziubiński 0:1

35’ Dziubiński 0:2

45’ Kowalczyk (og) 0:3

59’ Dziubiński 0:4

88’ Łukasik 1:4

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Piotr Siedlecki

Widzów: 3483

 

 

- No, Rafał. Czas na wytłumaczenia, haha.

- Dziękuję. Mecz był znakomity. Nie chcę mówić o swoim wykonaniu, a o dogrywających, którzy zachowywali się perfekcyjnie. Mieliśmy jeszcze kilka zmarnowanych sytuacji, mogliśmy już wcześniej wyjść na wysokie prowadzenie.

- Ale oglądamy powtórki i w kilku sytuacjach mamy wątpliwości co do pracy sędziego.

- Na temat jego pracy nie mogę się wypowiadać, wolałbym uniknąć tego tematu.

- Co do samego spotkania?

- Cieszę się, że trafiam hattricka, genialne uczucie. Jeszcze tak mocnej drużynie jak GKS i do tego na wyjeździe! Mecz jak marzenie. Zdobywamy kolejne oczka.

- Jak to jest z tym Jasińskim? Jesteśmy ciekawi. Chłopak młody, perspektywiczny, a już nie tak dawno skreślano go, mówiąc: ty nie jesteś zbyt dobry na Ekstraklasę, będziesz grał tam gdzie twoje miejsce, czyli w I lidze.

- To zdolny chłopak. Cały czas się rozwija. Robi postępy i niektóre braki nadrabia ambicją. Naprawdę zdolny zawodnik. Może grać na obu skrzydłach i to jest jego zaletą. Trener wykorzystuje jego wszechstronność. Potrafi dograć po ziemi jak i dośrodkować. Kilka dobrych cech posiada ten zawodnik.

- Sebastian, jak to będzie z tym GKSem? Mieli kryzys na początku sezonu, przyszły dwa dobre mecze, a teraz zapowiada się, że ponownie jest po prostu słabo.

- No, sądzę, że powoli cierpliwość będą tracić ludzie zarządzający klubem. Poważna sprawa – GKS miał walczyć o wysokie lokaty, mówiło się o pierwszej piątce, a mamy ten zespół w dole tabeli obok Lechii, Piasta, Polonii Bytom, które walczą o utrzymanie. Genialnie to się nie zapowiada.

- To walnę prosto z mostu – czas na zwolnienie?

- Jeszcze nie, trzeba dać, myślę, czas do końca rundy. To na pewno. Potem zastanowić się jaki nowy trener będzie odpowiedni. Pewne roszady na pewno nas czekają w tym sezonie, bo kilka zespołów gra poniżej oczekiwań kosztem właśnie tych wybijających się.

- Jak Korona czy Śląsk, choć Śląsk do słabych ekip na pewno nie należy.

- Wróćmy do Ruchu – w Chorzowie drużyna posiada szeroką kadrę, to chyba jakiś plus, Rafał?

- Trener tak ułożył sobie osobowości personalnie, że posiadamy szeroką kadrę i w razie kilku kontuzji mamy kim zastąpić danego zawodnika, choć wolimy czystą rywalizację na treningu.

- Tak czasem ci młodzi podglądają cię na treningu? Bo wiadomo, 33-letni zawodnik to wzór do naśladowania, szczególnie, że gra i strzela gole w Ekstraklasie.

- Gdy przychodzi czas treningu z młodymi to oczywiście, próbuję im pokazywać jak mają nad sobą pracować i rzeczy podobne, co doszkalać, na czym się koncentrować, normalna sprawa.

- Bo Rafał Dziubiński jeszcze nie myśli o kończeniu kariery?

- Nie, nie. Podoba mi się granie na poziomie Ekstraklasy i skoro nadaję się i gram regularnie to z pewnością zechcę zostać do końca kontraktu.

- Czyli do końca tego sezonu, no to ładnie, hehehe.

- Czas na krótką przerwę, a tuż po niej czekają nas emocje związane z wielkimi hitami jak Legia – Cracovia, zostańcie z nami.

Odnośnik do komentarza

- Witamy po krótkiej przerwie.

- Razem z nami w studiu są Rafał Dziubiński.

- Oraz Sebastian Szustak, taki nasz stały eskpert.

- Pokrótce to co nas czeka w drugiej części magazynu.

 

5. Zapowiadany hit – Legia z Cracovią przy Łazienkowskiej.

6. Korona w dalszym ciągu bez zwycięstwa – czas przełamania z Polonią Bytom?

7. Odra na własnym terytorium – przybywa nieobliczalne Zagłębie Lubin.

8. Do Gliwic przyjeżdża Kolejorz po cenne punkty w celu utrzymania lidera.

 

- Przechodzimy do meczu, który tak bardzo był zaznaczany przez nas oraz akcentowany przez kibiców – Wojskowi grali z Pasami.

 

 

Legia Warszawa – Cracovia

 

Najciekawsze spotkanie, które wśród kibiców wzbudzało wielki apetyt. Legia nie prezentowała się najlepiej na przestrzeni ostatnich spotkań – wahania formy były wyraźne i nie potrafili jej ustabilizować. Natomiast w drużynie z Krakowa nastąpiła wyraźna zmiana stylu gry. W meczu z Wisłą zaprezentowali się nieźle, grając ofensywnie i do przodu. Zabrakło skuteczności i szczęścia w końcówce. Dziś nie mogło zabraknąć tych elementów.

W pierwszych minutach Legioniści nacisnęli przeciwników, jednak zbyt szybka piłka nie uruchomiła Kowalczyka. Napastnik zagubił się, a do futbolówki wyszedł Nalepa. W 5. minucie spotkania Kowalczyk szukał błędu na Stachurskim, lecz ten od pierwszych sekund zachowywał pełną koncentrację. Chwilę potem Cracovia ruszyła z kontrą, jednak Tomczyk był nieprzepisowo powstrzymywany przez Skorupskiego. Obyło się bez kartki przy tym faulu taktycznym. W 7. minucie znakomita interwencja Nalepy, który wybronił strzał z pięciu metrów. Uderzał Kowalczyk. W ogóle do gry nie pokazywał się Kowalik, który jakby uciekał od piłki i nie chciał otrzymywać podań. W 9. minucie grę na siebie wziął Gwata, który otrzymał podanie, ruszył prawą stroną w pole karne, minął Nowaka, następnie Osucha, ruszył odważnie na bramkarza, który nie chciał ryzykować i prawoskrzydłowy świetnym przedarciem znalazł się tuż pod bramką przeciwnika – szybkim rajdem wbiegł aż do bramki, a żaden zawodnik nie chciał ryzykować ostrego faulu i wyrzucenia z boiska. Nalepie zabrakło doświadczenia, bo nie wiedział jak ma się zachować w tej sytuacji. Legia prowadziła. Goście ruszyli do ataku, a pierwszy naprawdę groźny strzał oddał Stankiewicz w 17. minucie, jednak wybronił Soley. Szybka kontra rywali i mogło być po gościach – znakomite podanie na Kowalczyka, napastnik jednak przymierzył prosto w Nalepę. W 23. minucie Stankiewicz podał do Nowaka, ten do Eze, a pomocnik szukał ofensywnie usposobionego Wasilewskiego, który był na spalonym. Brakowało zawodnika, który mógłby wziąć grę na siebie. Pressing Pasów na Wojskowych zwiększał się i zawodnicy Legii zmuszeni byli wymieniać piłki w szykach obronnych. W 30. minucie ponownie Gwata ruszył rozpędzony prawą stroną, wbiegł w pole karne i mogło dojść do powtórki sytuacji z 9. minuty, jednak Stachurski odważnie wybił na rzut rożny. W 33. minucie Zawadzki z rzutu wolnego jedynie w mur zawodników. W ostatnich minutach Stankiewicz szukał dośrodkowania, jednak został przyblokowany przez Ilievskiego.

Druga część gry miała być lepsza pod względem jakości – w końcu miały padać bramki w wykonaniu gości, którzy już od dłuższego czasu nie potrafili się przełamać, a trener mógł narzekać na brak egzekutora. W 49. minucie znakomita wymiana piłki pod polem karnym gospodarzy, Wasilewski do Eze, ten oddał piłkę, ofensywny pomocnik szukał Brkovica, ale rozciągał grę na skrzydłowych – wszystko działo się tak szybko, że obrona Legii wyglądała na zagubionych, lecz z trzeźwym umysłem pozostał Soley, który wyszedł odważnie do zbyt głębokiego podania. W 54. minucie już ta sztuka się nie udała, prawą stroną pobiegł Tomczyk, niezmordowany i niezatrzymany przez Skorupskiego, podał do Wasilewskiego, a ten delikatnie dzióbnął piłkę w pole karne, wybiegł Brkovic, który nie dał szans Soleyowi z najbliższej odległości. Znakomite wykończenie. Podanie pierwsza klasa. To nie był koniec popisów Cracovii, która wyraźnie przycisnęła gospodarzy. W 59. minucie znakomite uderzenie z dystansu Nowaka, ale Soley wybronił znakomitym rzutem w kierunku lecącej piłki. Po rzucie rożnym do piłki chciał wyskoczyć Basta, jednak był wyraźnie popychany przez Ilievskiego. Rzut karny! Sędzia nie miał wątpliwości. Do piłki podszedł Eze... uderzenie i gol! Niespodzianka, wręcz sensacja! Cracovia prowadziła z Legią. Jeszcze w 71. minucie z rzutu wolnego próbował Zawadzki, jednak ten prawy obrońca w barwach Pasów. Soley wybronił i zachęcał zawodników do odważnych ataków, ale wyraźnie brakowało atutów ofensywnych. Kowalik bał się odpowiedzialności. W 73. minucie Rybaczuk miał znakomitą okazję, ale trafił w boczną siatkę. Koniec gospodarzy był bliski, a czym bliżej tym presja narastała coraz większa. Doliczenie czterech minut. Zawodnicy Legii chcieli przecisnąć się przez szczelną defensywę rywala, Cracovia znakomicie broniła, a na pochwały zasługiwał duet Basta Stachurski, który jeszcze w ostatnich sekundach uratował akcję i zablokowali uderzenie Milijkovica.

 

Legia Warszawa – Cracovia 1:2

9’ Gwata 1:0

54’ Brkovic 1:1

60’ Eze (kar) 1:2

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Mirosław Górecki

Widzów: 5762

 

 

- Genialne widowisko. Czyż nie? To spotkanie komentował na żywo Sebastian Szustak, w końcu może się uśmiechnąć z radości, że dano mu dobre spotkanie.

- Tak długo na to czekałem, bo dziewięć kolejek. Ale cieszę się, że kibice mogli oglądać takie widowisko. Znakomity mecz. Cracovia pokazała ostry pazur. Po porażce z Wisłą chcieli za wszelką cenę pokazać się z podobnej strony, bo pamiętamy, że z Białą Gwiazdą zagrali naprawdę fajną piłkę. Dziś było podobnie, ale ten styl i efektowność dała górę.

- Z tych dwóch spotkań zasłużyli na trzy punkty?

- No tak, rzecz jasna, jednak zastanawiam się nad ich rywalizacją z przeciwnikami słabszymi, czy teraz nikogo nie zlekceważą?

- Jak to jest z tą charyzmą. Czy trener Laskosz to taki jedyny trener, posiadający charyzmę i charakter trenera dyktatora?

- Nie powiedziałbym. To trener, który potrafi na pewno porozmawiać z zawodnikiem, który ma problem. Poza tym panuje nad atmosferą w zespole. To bardzo ważne na dłuższą metę. Na pewno jest ambitny, przez co każda przegrana źle wpływa na jego psychikę, ale nie, nie – nie mówię o jego złym stanie zdrowia, hehehe.

- Był tu u nas w studiu i czuł się dobrze. Mamy nadzieję, że jeszcze zawita do nas. Już były te czasy, gdzie grał w europejskich pucharach.

- Na pewno do tego tęskni. To dobre momenty godne wspomnienia. Dobrze się stało, że nabrał doświadczenia również w postaci porażki z Sampdorią. W przyszłości to zaprocentuje z tymi młodymi zawodnikami, którymi dysponuje.

- Trochę o Legii rozmawialiśmy w zeszłym tygodniu – walka tej drużyny o mistrzostwo to jak droga przez bagna. Ciągle potykają się i jest więcej gorszych momentów niż lepszych, Rafał?

- Legia zawsze należała do trudnych przeciwników. Mają problemy z gorszymi ekipami, które w poprzedniej kolejce przegrywały – to trochę leży w psychice zawodników, którzy chcą zrehabilitować się trenerowi i wygrać. I tym razem tak było chyba na przykładzie graczy z Krakowa. Chcieli pokazać trenerowi, że można nich liczyć.

- Strzelali nowi zawodnicy, Sebastian, Eze i Brkovic. Trochę więcej już o nich wiemy.

- Brkovic bardzo dobrze prezentował się z wejść z ławki. Wtedy strzelał potrzebne bramki. Teraz też w końcu przełamał się od pierwszych minut. Dodatkowo strzela gola Eze, który imponuje swoją pracą w defensywie. Trener Laskosz musi dziękować skautom, że znaleźli takich zawodników, a ten dodatkowo się do nich przekonał.

- Rozmawialiśmy o Legii – teraz pytanie – co dalej?

- Na pewno zawodnicy potrzebują więcej czasu na przystosowanie się do taktyki, jednak czy aktualna jest odpowiednia? Śmiem wątpić, tam zauważyłem czasem biegających z przodu Bernala i Kowalczyka, dziś od kilku spotkań samotnego Kowalczyka. Tak, wiem, Bernal wyjechał, ale są inni jak Milijkovic czy Popiela. Młodzi, zdolni.

- Bernal, podobnie jak Pinter pojechali na młodzieżowe Mistrzostwa Świata do lat 20. Spójrzmy jak sobie radzą:

 

 

Trinidad & Tobago U-20 – Paragwaj U-20 1:1 – 90 minut Bernala na 7.0

Paragwaj U-20 – Włochy U-20 0:0 – 90 minut Bernala na 6.9, żółta kartka

Egipt U-20 – Paragwaj U-20 2:2 – brak Bernala w meczowej osiemnastce

 

RPA U-20 – Węgry U-20 0:3 – pełne 90 minut Pintera i mecz na 7.2

Węgry U-20 – ZEA U-20 4:0 – kolejne 90 minut i ocena 7.3

Honduras U-20 – Węgry U-20 1:2 – 90 minut Pintera i gra na 6.9

 

Dwa różne oblicza – Bernal, napastnik, który traci miejsce w składzie na rzecz innych zdolnych. Nie brakowało mu sytuacji do strzelenia bramek, jednak nie pokazał swego pełnego kunsztu umiejętności, ale w reprezentacji nie ma tyle czasu. Bernal wraca jako przegrany do Warszawy. Pinter to drugi, inny świat dla wspomnianego wcześniej zawodnika, jednak i inna pozycja. Piłkarz gra na środku obrony i stanowi trzon tej formacji. W dwóch meczach obyło się bez straty gola dzięki świetnym interwencjom Węgra. Dlaczego nie gra tak efektownie w lidze?

 

 

- A teraz przejdźmy do kolejnego meczu, w którym Korona grała z Polonią Bytom. Poszukiwania punktów trwają.

 

 

Korona Kielce – Polonia Bytom

 

Kolejne mecze bez zwycięstw obu drużyn. Polonia Bytom ma trudniejsze zadanie, bo gra na wyjeździe z teoretycznie silniejszym rywalem. Korona natomiast nie radzi sobie prowadząc w spotkaniu. Głupie błędy powodują, że tracą punkty, lecz nawet idealna postawa w obronie powodowała, że zdarzały się straty po świetnych akcjach przeciwników. Dziś nie miało prawa dojść do jakichkolwiek strat. Mówiło się o tym spotkaniu, że to zdecydowanie mecz do jednej bramki.

Goście chcieli wykorzystać każdy sektor gry, dlatego rozciągali akcje i szukali pomocy i akcji oskrzydlających. Oglądaliśmy mecz prowadzony w znakomitym tempie przez obie ekipy, już w 3. minucie po podaniu Kowalskiego do piłki doszedł Klimavicius, jednak jego strzał został wybroniony przez Kowalskiego, który instynktownie rzucił się w lewy róg bramki, wybijając piłkę. W 5. minucie Kowalski ponownie w akcji, tym razem przebiegł kilkanaście metrów prawą stroną, dograł do Patera, który idealnie nabiegł na piłkę, jednak jego strzał poszybował obok bramki. Kowalski mógł odetchnąć. W 6. minucie przed szansą stanął Woźniak, który posłał piłkę nad poprzeczką. Widać, że obie drużyny chcą za wszelką cenę wygrać spotkanie i nieco zapominają o tyłach. W 13. minucie z rzutu wolnego próbował Bondarenko, jednak prosto w ręce golkipera. Kowalski ponownie górą. Rywale ruszyli z szybką kontrą, do piłki wybiegł golkiper, który wyczyścił przedpole przed nabiegającym Woźniakiem. W 17. minucie Kowalski podał do Yaoviego, a ten znalazł prostopadłym podaniem Klimaviciusa, jednak zderzył się z Kowalskim. Bramkarzowi nic się nie stało, a na dodatek wyłapał pewnie piłkę. Chyba jemu najbardziej zależało na zwycięstwie drużyny. W 23. minucie do kolejnej sytuacji doszli goście, tym razem podawał Klimavicius do Kowalskiego, a ten prostym strzałem nie miał szans pokonać Kowalskiego, lecz tego z rękawicami bramkarskimi. W 28. minucie znakomite uderzenie Semenova, który wybiegł z lewej flanki, jednak ponownie golkiper gospodarzy górą, popisał się świetnym rzutem w kierunku prawego słupka, parując piłkę. W 31. minucie rzut wolny dla Korony. Około 23 metry do bramki rywala. Piłkę ustawił Galkauskas. Nabiegł, mocne uderzenie – piłka trafiła w samo okienko i zatrzepotała w siatce!!! Brawo! Znakomity strzał. Korona wyszła na prowadzenie. Polonia Bytom chciała odrobić jednobramkową stratę, jednak na ich drodze najczęściej stawał Kowalski. Wojciech Kowalski.

Druga część gry i przy piłce dłużej utrzymywali się zawodnicy gości. Wiedzieli, że przegrywają, ale nie rzucali się do szaleńczych ataków. W 49. minucie mocne uderzenie Woźniaka, ale nie zdołał zaskoczyć Sochy. Szybko ustawiali się zawodnicy Korony. Ta drużyna była poukładana taktycznie. Minął pierwszy kwadrans pod znakiem zapytania o kolejne minuty. Ostatnie pół godziny to prawdziwe męki piłkarzy Korony, którzy musieli co raz odpierać ataki rywali. Prawą i lewą stroną przedzierali się Bondarenko i Semenov, którzy szukali dużej ilości dośrodkowań. W 67. minucie po rzucie wolnym bitym przez Semenova do piłki wyskoczył Bąk, jednak Kowalski znów miał piłkę w rękach. Niedawno pojawił się Stach na boisku, który już w 70. minucie dostał znakomite prostopadłe podanie i ruszył na bramkę Korony. Golkiper po raz enty lepszy od napastnika Bytomian. Szkoda, że Korona nie grała futbolu z pierwszych 45 minut, kiedy byli równorzędnym przeciwnikiem. W 77. minucie po rzucie rożnym piłkę nad poprzeczką przeniósł Konieczny. W końcu po wielu próbach ataki Polonii zostały nagrodzone – w 89. minucie Socha daleko do Bobolokica, odegranie do Klimaviciusa, napastnik wychodzi na czystą pozycję, uderza mocno, Kowalski rzuca się pod nogi napastnikowi, piłka jednak nie została wybroniona, pogonił za nią Stach, który z kilku centymetrów już tylko doprowadził piłkę za linię bramkową. Nic nie zdołał zrobić Plaza. W ostatnich minutach stracili cenne trzy punkty. Polonia ostatecznie urywa punkty i może być zadowolona z takiego wykończenia, jednak na przestrzeni całego meczu zaprezentowali się lepiej aniżeli gospodarze.

 

Korona Kielce – Polonia Bytom 1:1

31’ Galkauskas 1:0

89’ Stach 1:1

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Marcin Szulc

Widzów: 8062

 

 

- Kolejne spotkanie, w którym Korona nie zachwyca. Pamiętacie ich passę trzech wygranych? Po tych zwycięstwach zaniknęli. Trochę boimy się dalszej perspektywy.

- A ja sądzę, że trener Gil, pomimo że nie może być zadowolony z samych remisów, to jednak wyciągnie zespół na prostą. Grają ofensywnie i stylowo. Podoba mi się, że w klubie gra większość wychowanków, którzy stanowią trzon zespołu. To mocne argumenty w dalszej konfrontacji.

- Rafał, czy jednak ci młodzi wytrzymają trudy sezonu?

- Nie przesadzajmy. Trzydzieści kolejek to nie tak wiele. Rozumiem nieco zdenerwowanie, jednak moim zdaniem ci młodzi w wieku 17-18 lat muszą wchodzić do zespołów, by za dwa czy trzy lata stanowić o jego trzonie. To prosta sprawa. Nie możemy rozpieszczać zawodników, mówiąc, że jednak to dla nich zbyt wiele. Moim zdaniem nasza liga jest optymalna, na dodatek ta długa przerwa zimowa – mają czas na regenerację sił.

- Polonia Bytom w dalszym ciągu w dole tabeli, jednak ścisk jest niesamowity, po remisie z mocnym Lechem dziś remisują z dobrą Koroną i to na dodatek na wyjeździe.

- Z jednej strony mogą być zadowoleni, z drugiej na pewno nie, bo grali ładnie dla oka, a zainkasowali tylko dwa punkty w ostatnich dwóch starciach. Dodatkowo Stach uratował ich od utraty cennych oczek i urwali punkty rywalom. Na pewno nie dysponują szeroką ławką rezerwowych, a jednak ten rezerwowy Stach dał nadzieje, że jednak Polonia i w przyszłym sezonie zagra wśród drużyn Ekstraklasy.

- Jednak chyba cel tej drużyny sięga nieco wyżej. Trudne zadanie przed trenerem.

- Ci młodzi, ciągle nas intrygują. Nunes obniżył loty, ale Galkauskas kolejne dobre zawody.

- Podoba mi się ten zawodnik. Słyszałem, że trener reprezentacji Litwy był na meczu i obserwował dwóch ludzi – Klimaviciusa oraz właśnie młodego Galkauskasa, o którym myśli już w obliczu eliminacji do Euro 2012.

- Koleny mecz to starcia niedzielne, zacznijmy od tego wcześniejszego – Odra na własnym boisku grała z Zagłębiem.

 

Odra Wodzisław – Zagłębie Lubin

 

Dziwnym trafem na trybunach pojawiło się sporo kibiców – Zagłębie nigdy nie należało do atrakcyjnych rywali, a raczej do takich, którzy mogą urwać cenne punkty. Lubinanie przyjechali właśnie w takim celu, licząc się z tym, że Odra na własnym terenie jest zawsze groźna, pomimo porażek z Legią i Lechem. Dziś nie chcieli doświadczyć tego na własnej skórze.

Trener Kowalczyk miał swoich zaufanych egzekutorów, których posyłał do gry. Jedynie Kozlyuk miał kontuzję i był wyłączony z gry. Zaczęło się od mocnego uderzenia gości, którzy zaatakowali przeciwników i po zablokowanym strzale wywalczyli rzut rożny. W 3. minucie do piłki podszedł Mendy, dośrodkowanie, futbolówkę zgrywał Adamczyk, wyskoczył zza obrońców Ogórek, który jeszcze zmienił tor lotu piłki, która trafiła do siatki zaskoczonego Witkowskiego. Odra musiała pogodzić się, że od pierwszych sekund spotkania przegrywała na własne życzenie. Dużo błąd popełnił Dziubiński, który był najbliżej Ogórka. W 8. minucie gospodarze stworzyli dogodną sytuację do wyrównania, jednak Dziubiński skierował piłkę nad poprzeczką. Nie udało się, a do kolejnej sytuacji potrzebowali nieco więcej czasu. Przedtem ponownie zaatakowali goście – Holstrom dostał podanie od Sibandy, ruszył na bramkę rywali, łatwo mijając Demiriego, strzelił, a Witkowskiego wyratował słupek – obrońcy prędko wybili. W 25. minucie Mitrovic idealnie odegrał do Fernandeza, a ten tylko dostawił nogę, jednak koniuszkami palców wybronił Maximenko. Wyciągnął się jak długi i wybił piłkę. Mógł liczyć na wsparcie obrońców. W 41. minucie kolejna okazja Fernandeza, który wrócił po kontuzji, lecz jego strzał został wybroniony ponownie przez Maximenko. Do przerwy prowadzenie Zagłębia.

W 49. minucie Klimek z lewej strony dośrodkował w pole karne na nabiegającego Angeleskiego, jednak ten po walce w powietrzu wywalczył jedynie rzut rożny. W kolejnych minutach dostrzec można było, że jedynie Mitrovic, Fernandez i Grad włączają się w akcje ofensywne. Brakowało wyraźnego wsparcia i piłkarze gości solidnie się bronili przed kolejnymi atakami. W 61. minucie znakomita interwencja Witkowskiego po indywidualnej akcji Angeleskiego i strzale na bramkę golkipera. W 70. minucie Holstrom chciał zaskoczyć bramkarza oddając strzał znienacka, jednak zabrakło celności. W 83. minucie piłkę na rzut rożny wybił Adamczyk po walce z Fernandezem. Zawodnik Odry bardzo dobrze prezentował się fizycznie. Z kornera piłkę posłał Nagy, wyskoczył do niej Demiri, wyraźnie popychany przez Angeleskiego, jednak Mikulski dyktuje jedenastkę po przewinieniu Macedończyka. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Dziubiński. Zdecydowanym strzałem trafił do siatki. Wyrównanie w odpowiednim momencie. Odra chciała ruszyć za ciosem, jednak kolejne faule powstrzymywały zawodników gospodarzy i wyraźnie zniechęcały do przeważenia tego meczu na własną korzyść. Jeszcze w trzeciej minucie doliczenia Holstrom dostał podanie na wolne pole, doszedł do piłki, chciał przelobować Witkowskiego, ale również przelobował bramkę. Koniec meczu i wynik remisowy, podział punktów.

 

Odra Wodzisław – Zagłębie Lubin 1:1

3’ Ogórek 0:1

84’ Dziubiński (kar) 1:1

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Tomasz Mikulski

Widzów: 4540

 

 

- Chyba w Wodzisławiu po ostatnich dwóch kolejkach nieco humory opadły.

- Grają strasznie w kratkę. Brakuje stabilizacji formy. Na dodatek trener nie jest zbyt pewny swojej przyszłości w klubie i na razie czekają na decyzję ostateczną. Nie wiem co tam się dzieje, na pewno gdyby obok nas był jeden z zawodników Odry to również nie usłyszelibyśmy zbyt wiele słów, które by powiedziały choć trochę więcej. Czekamy na reakcję trenera Raścisławskiego.

- Dziubiński to solidny obrońca, jednak na razie dostajemy informacje, że jedynie reprezentacja młodzieżowa. Kiedy zacznie pukać do kadry seniorskiej?

- Na pewno już puka, kilku innych zawodników Odry również. Czekamy na decyzję trenera Smudy, który powoła kadrę na nadchodzące mecze.

- Zagłębie ponownie zagrało bez smaku. Jak widzicie tą drużynę w naszej lidze, Sebastian?

- No gra bezbarwnie. Widzimy kilku ciekawych zawodników jak Mendy czy Sibanda, ale nie sądzę, by jeszcze stanowili zgrany zespół. Dziś, na wyjeździe, przeważali, wyjątkowo chyba. Zaskoczyli mnie w kilku elementach rozegrania, coraz bardziej dostrzegam, że bazują na grze środkiem, jednak patrząc na inne ekipy ligi, na pewno ciężko będzie im zdominować środek pola.

- Czekamy na analizę z oczu zawodnika Dziubińskiego.

- Na pewno mecz nie porwał nas do szaleńczych komentarzy, jednak godnym zaznaczenia jest Ogórek, Maximenko, właśnie Sibanda, ogólnie zawodnicy Zagłębia nie tworzą zespołu zdaniem Szustaka, a moim zdaniem powoli zaczynają się zgrywać i kolejnego rywala zaskoczyli dobrą grą. Jest remis, a mogli spokojnie wywieźć trzy punkty, całkowicie sprawiedliwie.

- Mikulski dobrze sędziował? Ogólnie chyba mamy dobrą kolejkę w wykonaniu sędziów.

- Tak, rzeczywiście sędziowanie na plus w 9. kolejce gier. Dobrze zachował się Trofimiec, który był najgorzej oceniany, a jednak chyba najlepiej zaprezentował się na tle kolegów i w meczu w Sosnowcu nie było praktycznie żadnych sytuacji spornych, żadnych błędów.

- Przechodzimy do ostatniego spotkania, w którym Piast walczył zażarcie o kolejne ligowe punkty, tym razem z liderem Ekstraklasy.

 

 

Piast Gliwice – Lech Poznań

 

Kilka zmian personalnych w zespole gości. Trener Szymandera wyraźnie chce wstrząsnąć zespołem i wywołać czystą rywalizację wśród zawodników. Na pewno przepustką do pierwszej jedenastki mogą być dobre występy w meczach o stawkę. Piast zechce powalczyć na własnym terytorium choćby o ten cenny punkt, który być może pozwoli oddalić się ze strefy spadkowej.

W pierwszych minutach Lech chciał zaznaczyć swoją dominację na boisku, jednak piłkarze twardzi typu Mangan i Pawlak zaznaczali, że to oni będą lepsi na boisku. Wyraźnie zniechęcali rywali do walki. Zawodnikom Kolejorza szybko odechciało się grać w piłkę. Mecz zamienił się w typowe szachy, a pionkami do zbijania mieli być goście. Szybka kontra w 12. minucie po odbiorze Chamery, dogranie do Janasa, jednak ten nie zdołał oddać strzału – Postolov skutecznie wbiegł w nogi rywala. Bez faulu. W 17. minucie po rzucie rożnym do piłki rzucił się Żewłakow, jednak został zablokowany przez Bozinovica stojącego przy lewym słupku. W innym przypadku padłaby bramka. W 25. minucie najgroźniejsza akcja Piasta. Po statycznej grze Lecha zawodnicy gospodarzy ruszyli do ataku – Chamera zagrał w pole karne, wyścig o piłkę wygrał Janas, lekko odpychając Łoszakiewicza, uderzył z kilku metrów, jednak Postolov wybronił instynktownie. Dużo szczęścia miał Skaljic, który piłką nabił jeszcze Machnika, lecz ten nie zdążył do piłki. W 29. minucie mocne uderzenie Demela z dystansu, jednak nad poprzeczką. Kibice przyjezdni byli nieco zniechęceni grą swoich podopiecznych. Trener Szymandera chyba nie wiedział co wykrzyknąć z ławki trenerskiej. W 40. minucie Adamus otrzymał świetne prostopadłe zagranie z prawej strony od Diego, chciał zaskoczyć bramkarza szybkim strzałem, ale Lis wybronił na rzut rożnym ryzykowną interwencją. Do przerwy kibice nie obejrzeli bramek.

W 49. minucie Demel zagrał z rzutu wolnego w pole karne, jednak niezbyt dokładnie, do piłki dopadł Soto, jednak jego uderzenie trafiło prosto w ręce Lisa. Ponownie golkiper był dobrze ustawiony. W 66. minucie, bo dopiero wtedy obejrzeliśmy kolejny ciekawy atak, ruszył z akcją Machnik, zagrał do Rogalskiego, ten przymierzył zewnętrzną częścią stopy, jednak Postolov rzucił się w kierunku piłki, chwytając pewnie w ręce. W 69. minucie potężne uderzenie z rzutu wolnego Świątka, jednak piłka minimalnie minęła lewy słupek. Dużo szczęścia Lisa. W 74. minucie Kudela z kapitańską opaskę wdarł się w ostre starcie z Magallanesem, jednak to prawy obrońca gospodarzy opuścił boisko na noszach. W 75. minucie doskonałe prostopadłe podanie od Łoszakiewicza do Adamusa, jednak z tyłu nogę podstawił Pawlak, a sędzia dostrzegł przewinienie. Pierwsza żółta kartka, dla czołowego obrońcy w dzisiejszym spotkaniu. W 85. minucie bardzo dobra wymiana piłki do momentu kiedy do futbolówki wybiegł Świątek – złe przyjęcie i rywale przejmują piłkę. Ruszyła kontra, dobre zagranie na Janasa, jednak Postolov i tym razem zachował się perfekcyjnie. W 88. minucie rzut rożny dla gospodarzy, mocne przymierzenie w pole karne, wyskakuje Mangan, jednak został zablokowany, piłka ponownie na kornerze. Ostatecznie Lech po bezbarwnym spotkaniu przegrywa, pomimo większej ilości oddanych strzałów. Zawodnicy gospodarzy mogli być zadowoleni, że zatrzymali rozpędzającego się lidera Ekstraklasy.

 

Piast Gliwice – Lech Poznań 0:0

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Marcin Borski

Widzów: 3906

 

 

- Zostawiliśmy sobie taki niemiły smaczek na koniec. Dziubiński, co czuje napastnik, kiedy ma mało okazji, a te stuprocentowe jednak broni golkiper. Parady Lisa godne pozazdroszczenia.

- Na pewno jest się lekko rozczarowanym. Zależy od minuty. Gdy to początek spotkania to nie tracę nadziei, w moim przypadku tak jest. Czym później tym gorzej na psychice, ale uważam, że doświadczenie również procentuje i jakoś nie załamuję się w trudnych sytuacjach, kiedy to naprzeciwko pojawia się taki Lis i wybrania moje strzały. Liczę, że cały zespół ruszy na przeciwnika, że pomoc wspomoże i zagramy jeszcze lepiej. Skrzydłowi wejdą w akcje, pomocnicy środkowi obsłużą kolejnymi podaniami. Naprawdę takie jest moje podejście – walka na maxa.

- Sebastian, Lech ponownie remisuje ze słabszym zespołem, wcześniej utrata punktów z Polonią Bytom. Jak to odbierać? Trener Szymandera niby mocny trener, dostaje wyróżnienia, jednak z tymi słabszymi ciężko o solidną mobilizację.

- Podobny problem prezentowała Legia – no, dalej prezentuje, jeśli mam być szczery. Genialne zagrania Piasta na wolne pole, szukanie zawodników. Piłkarze Lecha myśleli chyba, że mecz sam się wygra. Trochę błędne podejście na murawie. Wtedy ciężko wydrzeć chociażby punkt rywalowi, który gra z kontry i wykorzystuje akcję. Dziś Piastowi nie udało się pokonać Postolova, ale zachowali czyste konto z tyłu, z czego muszą być zadowoleni.

- Jesteśmy już przy ostatnim spotkaniu – wszystko jasne, Wisła wskakuje na fotel lidera.

- Rzeczywiście. Lech traci punkty, Wisła idzie do góry. To nie jest niespodzianka. Przykrą niespodzianką jest fakt, że Legia jest niżej, poniżej oczekiwań na ten moment.

- Spójrzmy na tabelę ligi:

 

Tabela Polska Ekstraklasa (9/30)

 

- Na trzecim miejscu jest w dalszym ciągu Śląsk, który dzielnie zagrał z Arką, ale nie będzie mógł pozwolić sobie na kolejne straty punktowe. W dalszej kolejności Zagłębie, Legia oraz Korona. Podskoczyła Cracovia oraz Ruch. Rafał, to chyba dobre 8. miejsce, prawda?

- No tak, ale ten dolny rejon traci trzy punkty jedynie. Musimy uważać, by nie przegrać najważniejszych spotkań. Na przykład taka Lechia przegrywa z Jagą, która szuka punktów i goni między innymi Lechię. Nie możemy pozwolić sobie na takie błędy, te mecze będą decydujące. Przy okazji tym silniejszym będziemy chcieli urywać punkty.

- W dolnym rejonie tabeli właśnie wspomniana Lechia, ale za nią jest niespodziewanie GKS, dalej Polonia Bytom i Piast, najniżej Jaga, która musi odrobić ostatnie dwa ujemne punkty i włączyć się w walkę. Wyżej znajdują się Arka, Polonia Warszawa i Odra, jednak straty punktowe są niewielkie, jeśli chodzi o drużyny z dziewięcioma punktami.

- Jedenastka kolejki, zawodnicy, którzy nas zachwycili w tej przyzwoitej, ale niepiorunującej kolejce:

 

Jedenastka 9. Kolejki Polskiej Ekstraklasy:

Kowalski (Korona) – Orzechowski (Arka), Dylewski (Ruch, 3), Ogórek (Zagłębie), Stachurski (Cracovia) – Gwata (Legia), Jasiński (Ruch), Eze (Cracovia, 2), Galkauskas (Korona, 3) – Vega (Jagiellonia), R. Dziubiński (Ruch, 2)

 

 

- Statystyki idą swoją drogą – najlepsi strzelcy oraz asystenci:

 

Najlepsi strzelcy:

Kowalczyk (Legia) 10 goli

Vega (Jagiellonia) 8 goli

R. Dziubiński (Ruch) 7 goli

Nunes (Korona) 7 goli

Cukovic (Wisła) 6 goli

R. Wójcik (Lech) 6 goli

Ivanovski (Wisła) 5 goli

Angeleski (Zagłębie) 5 goli

Adamus (Lech) 5 goli

Małkowski (Śląsk) 5 goli

Camara (Lechia) 5 goli

 

Najlepsi asystenci:

Adamus (Lech) 7 asyst

Giel (Jagiellonia) 7 asyst

Dzwonek (Korona) 6 asyst

Małkowski (Śląsk) 6 asyst

Moneke (Odra) 5 asyst

Podolczak (Korona) 5 asyst

 

- Zanim pary 10. kolejki spotkań to statystyki, które należą do ciekawych dla tych największych fanatyków:

 

Średnia frekwencja na stadionach po 9. kolejkach:

1. Lechia 9289 kibiców (4 mecze)

2. Korona 9005 kibiców (5 meczów)

3. Ruch 8765 kibiców (4 mecze)

 

Mecze bez porażki:

1. Wisła 7 meczów

2. Lech 6 meczów

3. Korona i Śląsk 4 mecze

 

Mecze bez zwycięstwa:

1. Polonia Bytom 8 meczów

2. Korona 6 meczów

3. Arka 4 mecze

 

Najbardziej wybiegani piłkarze Ekstraklasy po 9. meczach (pokonana odległość/90 min):

Jasiński (Ruch) 13.4 km

Konieczny (Odra) 13.3 km

Kowalczyk (GKS) 13.3 km

Gwata (Legia) 13.2 km

M. Fernandez (Legia) 13.2 km

Semenov (Polonia B.) 13.1 km

 

Najwięcej na ligowych boiskach pokonali:

Semenov (Polonia B.)115 km

Bondarenko (Polonia B.) 112.6 km

Woźniak (Jagiellonia) 111.1 km

 

- Oraz pary nadchodzącej kolejki:

 

Nadchodząca kolejka:

 

7. października, środa

19:00 Cracovia – Odra Wodzisław

19:00 Lech Poznań – Korona Kielce

19:00 Lechia Gdańsk – Piast Gliwice

19:00 Polonia Bytom – GKS Bełchatów

19:00 Polonia Warszawa – Legia Warszawa

19:00 Ruch Chorzów – Arka Gdynia

19:00 Śląsk Wrocław – Wisła Kraków

19:00 Zagłębie Lubin – Jagiellonia Białystok

 

 

- Dziękujemy za przybycie do studia Rafałowi Dziubińskiemu, jego koledzy w innym, rywalizującym programie, na szczęście Rafał wybrał ten lepszy. Z kim przyjechałeś do Warszawy?

- Adam Adamski i Kamil Dylewski przyjechali ze mną, zaraz wracamy do Chorzowa.

- Dziękujemy za przybycie.

- Drugim gościem był ekspert, Sebastian Szustak.

- Dziękuję i dobranoc.

- Zapraszamy już w środę na transmisję meczu Śląsk – Wisła oraz na wieczorne skróty pozostałych spotkań, zapraszamy!

- Dobranoc i do zobaczenia.

- Do widzenia.

 

 

 

 

Kontuzje

 

 

Składy do soboty do 22:00 (w grze również niewiele czasu do kolejki ligowej, bo ta jest już w środę).

 

Wypowiedź jest dla mnie najlepszą odpowiedzią na zainteresowanie (lub brakiem zainteresowania) poczynań klubowych, dlatego trenerzy, którzy olewają swoje obowiązki prawdopodobnie zostaną wkrótce wyrzuceni za brak zaangażowania (potrzeba jakieś 5-10 minut na kilka dni, nie wymagam wiele), bo inni czekają w kolejce. Ci również chcą dostać szansę, a liczę na większą odpowiedzialność – każda nowa osoba zaczyna przecież z czystym kontem.

 

Wkrótce powołania do reprezentacji Polski.

 

Pojawił się spory problem, bo każdemu klubowi zabrano piłkarzy, a meczów nie przełożono(!), dlatego każdy będzie musiał zagrać osłabiony. Teraz spis powołanych:

Wisła: Tomasik

Lech: Wójcik, Łoszakiewicz

Odra: W. Dziubiński

Ruch: Dylewski, K. Dziubiński, Jasiński

Polonia: Szewczyk, Jezierski, Matusiak, Owczarek

Korona: Stokic, Podolczak, Rogalski

Lechia: Despotovski, Wójcik, Tarachulski, Żewłakow

Cracovia: Nowak, Piątek

GKS: Kowalczyk, Łukasik

Legia: Łukasik, Kowalik, Popiela

Śląsk: Mazurek

Jaga: Moskal, Szczepanik, Kryszak, Pinter

Arka: -

Polonia B.: -

Piast: Mańka

Zagłębie: Kowalski, Tomasik, Holstrom

Odnośnik do komentarza

Damian Organek, Ruch Chorzów

 

Brawo, świetny mecz w wykonaniu chłopaków! Nie często zdarza się, by strzelić 4 bramki, w dodatku na trudnym terenie rywala. Rafał Dziubiński zaprezentował się genialnie, pokazał, że również w jego wieku można zawojować Ekstraklasę. Podobnie mogę powiedzieć o Jasińskim, z tym że on zaliczą się do młodego pokolenia. Prawda, zastanawiałem się nad jego wypożyczeniem na początku sezonu, ale postanowiłem go zostawić ze względu na jego uniwersalność. Bardzo dobrze radzi sobie na obu skrzydłach, w tym meczu również było to widać.

Co więcej, oprócz wyniku, Ruch zaczyna grać w takim stylu, jakim chcę, żeby grał. Przewagę w środku pola, oczywiście oprócz skrzydłowych, dał nam Adamski. W tym sezonie raczej mało grał, ale to nie oznacza, że tak będzie dalej.

Co prawda, znowu tracimy bramkę w końcówce, ale w tym wypadku nie mogę mieć za bardzo pretensji do drużyny, skoro w zasadzie do przerwy ustawili wynik meczu, a w 59' Dziubiński pieczętując swojego hat-tricka, zapieczętował również 3 punkty dla nas. Nie zmienia to faktu, że będę się musiał zastanowić nad lepszym wykorzystaniem zmian, bo z tego powodu straciliśmy punkty z Bytomiem i Koroną. Ale nieważne, to moje zmartwienie, a zawodnicy niech przygotowują się do meczu z Arką, który już w środę. Oczywiście będziemy grać o zwycięstwo.

Odnośnik do komentarza

Daniel Kowalczyk, Zagłębie Lubin

 

Przed meczem z remisu byłbym zadowolony, a po spotkaniu czuję niesmak, bo do zwycięstwa zabrakło kilku minut. Cieszę się, że w końcu osiągnęliśmy przewagę w grze i to na trudnym terenie w Wodzisławiu. Bardzo dobrze spisywał się Ogórek, który oprócz strzelonej bramki, kilka razy dobrze spisywał się w grze obronnej. Widać jeszcze u niego braki w pojedynkach główkowych, ale i to można nadrobić. Dobrze, że moja drużyna po szybko strzelonej bramce nie dała się zepchać do defensywy, bo prawdopodobnie Odra bardzo szybko by wyrównała. Po dwutygodniowej przerwie wracamy na swój stadion, na mecz z Jagiellonią. Niech nikogo nie myli ostatnie miejsce Białostoczan, są naprawdę groźną drużyną. Może nie mają potencjału w ofensywie, atakują rzadko, ale robią to bardzo skutecznie, o czym przekonała się Lechia Gdańsk. Mimo wszystko jesteśmy nieznacznym faworytem i trzeba wygrywać spotkanie z rywalami walczącymi o utrzymanie, by spokojnie zająć miejsce w środku tabeli.

Odnośnik do komentarza

Piotr Gil, Korona Kielce:

 

Znów remis. Nie, tak grać nie można, to co dziś zaprezentowaliśmy nie można było nazwać grą. Wcześniejszy mecz zagraliśmy w defensywie dobrze, pochwaliłem chłopaków, a tutaj takie rzeczy. To się w Ekstraklasie zdarzać po prostu nie może! Dobrze, że ratował nas raz za razem Kowalski, bo mielibyśmy spory problem. Z przodu też nie było lepiej, praktycznie nie stwarzaliśmy sobie klarownych okazji, jedynie jakieś nieudolne próby. Warto jednak pochwalić Galkauskasa, bo już trzeci raz został wybrany do jedenastki kolejki, co dla tego młodego Litwina jest dużym wyróżnieniem, a wspomnieć trzeba, że interesuje się nim selekcjoner reprezentacyjny. Będąc już przy tym wątku nie mogę nie napomnieć o skandalu, jakim jest nie przełożenie najbliższej kolejki! Gra dla kadry jest ogromnym honorem, ale powinno się przy tym szanować i kluby, a nasze PZPN-owkie miśki o tym zapomniały.

Odnośnik do komentarza

Adrian Skura - Wisła Kraków

 

Nie rozumiem do końca krytyki w kierunku mojego zespołu... Pewne sprawy jestem w stanie zrozumieć, nie gramy za ładnie, ale zdobywamy punkty i właśnie wskoczyliśmy na fotel lidera! Co innego by było, gdybyśmy głupio tracili punkty... Polonia to niezły zespół, długo utrzymywali się przy piłce, lecz nic z tego nie wynikało. W końcówce spotkania bardziej się odkryli, a my umiejętnie to wykorzystaliśmy. Chcę uspokoić, że jeśli nasza gra teraz nie klei się, ale zdobywamy punkty, to w przyszłości może być tylko lepiej. Jestem bardzo zadowolony z pozycji lidera, wywalczyliśmy go po serii 7 meczów bez porażki. Mam nadzieję, że prędko go nie oddamy. Już w środę czeka mnie ważny test, zagramy ze Śląskiem Wrocław. Jest to drużyna, która walczy o europejskie puchary, a przy dobrych wiatrach nawet o mistrzostwo. Liczymy na 3 punkty, gdyż nie chcemy tracić już punktów z kandydatami do mistrzostwa. Te 6pkt stracone na początku sezonu to już za dużo.

Odnośnik do komentarza

Paweł Laskosz, Cracovia Kraków

 

Jestem zadowolony. Pokazaliśmy pazur, pokazaliśmy meczami z Wisłą i Legią że potrafimy grać i rywalizować z mocnymi drużynami i to mimo słabszego piłkarskiego materiału. Zespół coraz lepiej realizuje założenia taktyczne nowej taktyki i już w drugim meczu procentuje to zdobyciem trzech oczek na trudnym terenie. Co do przyszłej kolejki jestem zdania innych trenerów - PZPN znów zawiódł i bardziej spokojnie tego powiedzieć nie mogę. Chyba nie ma na świecie takiego kraju, w którym nie przekłada się kolejki w terminie oficjalnych meczy reprezentacji. Po prostu wstyd! Dla mnie jest to tym bardziej bolesne, bo tracę dwóch bardzo ważnych piłkarzy, przed ważnym pojedynkiem z nieobliczalną Odrą Wodzisław... Tak czy siak damy z siebie wszystko i tradycyjnie zagramy o 3 punkty.

Odnośnik do komentarza
Śląsk wyrywa Arce cenny jeden punkt! Gazeta Wrocławska, 40/2009 (Piotr Pietraszek)

 

W meczu, który był zapowiadany jako jedno z ciekawszych widowisk dziewiątej kolejki spotkań kibice co doczekali się bramek. Obie drużyny wyszły na to spotkanie przede wszystkim z zamiarem nie stracenia bramki i obie ekipy ten cel zrealizowały. Obejrzeliśmy, w jaki sposób należy organizować grę defensywną, gdyż zarówno Arka, jak i Śląsk w tym elemencie zaprezentowały się bez zarzutu. Nas może cieszyć jeden cenny punkt wywalczony w meczu wyjazdowym oraz przede wszystkim to, że nadal Śląsk utrzymuje kontakt z czołówką. Oto co po meczu powiedzieli trener i niektórzy piłkarze:

 

 

 

Marco Polo:

 

W tych dziewięćdziesięciu minutach pokazaliśmy się z naprawdę dobrej strony. Mieliśmy kilka znakomitych szans na zdobycie bramki, ale albo brakowało nam szczęścia, albo fantastycznie bronił Augustyn, który w mojej i nie tylko ocenie zasłużył na tytuł piłkarza meczu. Możemy mieć trochę pretensji do Małkowskiego, że nie wykorzystał żadnej z okazji, które miał w tym spotkaniu, a było ich chyba około pięciu, ale z drugiej strony obrońcy Arki dobrze wiedzieli, że ten wysunięty napastnik będzie powodował największe zagrożenie pod ich bramką i uważnie Grześka pilnowali. Chciałbym wyróżnić jeszcze naszego kapitana, który dał przykład, jak należy grać dziś nowoczesny obrońca. Bezbłędny w defensywie, a do tego często podłączał się w akcjach ofensywnych przy stałych fragmentach, próbując wykorzystać swoje dobre warunki fizyczne.

 

 

 

Sławomir Żurek:

 

Bardzo się cieszę, że trener zauważył i publicznie pochwalił moją wysoką formę. To tylko dodatkowo motywuje mnie do ciężkiej pracy na treningach, by w kolejnych spotkaniach dawać z siebie wszystko. Rzeczywiście w tym spotkaniu miałem swoją szansę na strzelenie gola, ale moim zadaniem jest przede wszystkim zabezpieczenie linii defensywnej. Chciałem też odnieść się do tych kilku znakomitych szans, których nie udało nam się wykorzystać. Nie możemy obwiniać napastnika o brak skuteczności. Augustyn bronił naprawdę znakomicie. Z drugiej strony równie dobrze mogliśmy przegrać, gdyby w pierwszej połowie Tomek nie obronił strzału Trzeciaka. Dlatego ten remis uważam za dobry wynik.

 

 

 

Krystian Mosór:

 

Jestem zadowolony, że trener Polo pod nieobecność Begaja postawił na mnie, jako na partnera Żurka w środku defensywy. Wydaje mi się, że spełniłem pokładane we mnie nadzieje i liczę na to, że utrzymam miejsce w pierwszym składzie, choć zdaję sobie sprawę, że Vasil to znakomity obrońca i nasza rywalizacja na pewno cieszy trenera, który może wybierać spośród kilku równorzędnych piłkarzy. Co do samego meczu, to chciałbym zauważyć, że znów znakomicie zagrali nasi środkowi pomocnicy, często uzupełniający te miejsca na boisku, gdzie Gdynianie pozwalali sobie na zbyt wiele. Wydaje mi się, że to właśnie gra środkowych pomocników miała kluczowe znaczenie dla naszego sukcesu.

 

 

 

Bogdan Mazurek:

 

To już nasz czwarty kolejny mecz bez porażki. Naprawdę ten początek sezonu jest dla nas bardzo udany i mam nadzieję, że ta seria będzie w kolejnych spotkaniach przedłużona. Z jednej strony szkoda, że nie będę mógł zagrać z Wisłą, bo to niezwykle prestiżowe spotkanie, ale z drugiej ogromnie się cieszę, że selekcjoner reprezentacji Polski dostrzegł moją grę i powołał mnie do kadry. To dla mnie naprawdę wielka szansa i jeśli tylko pozwoli mi on zadebiutować w drużynie narodowej, dołożę wszelkich starań, by nie przynieść Śląskowi Wrocław wstydu. Mam nadzieję, że nasza dobra gra sprawi, że na kolejne zgrupowania reprezentacji Polski będziemy jeździć z Wrocławia znacznie szerszą ekipą.

 

Odnośnik do komentarza

Mateusz Szymandera, Lech Poznań:

Dzisiaj nasza gra wyglądała całkiem nieźle. To co cieszy przede wszystkim to gra na zero z tyłu. Ostatnie mecze pod tym względem wyglądały fatalnie. Straciliśmy pozycję lidera, ale to nie robi na mnie wrażenia. Najważniejsze, żeby być pierwszym na koniec sezonu. Teraz trzeba przede wszystkim pilnować czołówki i kontrolować sytuację w tabeli. O pozycję będziemy martwić się za 20 kolejek, kiedy będzie kończyć się liga. Dziś patrzymy tylko na swoją grę, bo ona jest dla nas najistotniejsza.

Odnośnik do komentarza

Bartosz Międlar, Polonia Bytom:

 

Gramy dobrze, lecz niestety brakuje wykończenia. Stwarzamy multum okazji strzeleckich, walczymy jak równy z równym z mocnymi zespołami, lecz nie przekłada się to na wyniki. Ciągle poszukujemy snajpera, który zachowałby zimną krew pod bramką, lecz ciężko znaleźć chętnych na grę w Bytomiu.

 

Co do meczu, to dobry dzień miał bramkarz Korony. Uważam, że bez niego odnieślibyśmy zwycięstwo. Cieszy bramka rezerwowego Stacha, być może dostanie w końcu swoją szansę.

Odnośnik do komentarza

Kadra na mecze z Czechami i Słowacją:

 

Bramkarze: Adam Krysiński (BR, 26 lat, Sunderland, 10A/0G), Artur Malinowski (BR, 20 lat, Polonia, deb.), Paweł Witkowski (BR, 20 lat, Odra Wodzisław, deb.)

 

Obrońcy: Robert Górski (O Ś, 21 lat, Lechia Gdańsk, deb.), Grzegorz Szewczyk (O PL, 29 lat, CSKA Moskwa, 24A/0G), Wojciech Pawlak (O PLŚ, 20 lat, Piast Gliwice, deb.), Bartek Śliwa (O LŚ, 20 lat, America de Cali, 3A/2G), Piotr Wasilewski (O Ś, 20 lat, Wisła Kraków, 3A/0G), Ryszard Kowal (O PL, Odra Wodzisław, 22 lata, deb.), Piotr Skorupski (O L, 25 lat, Legia Warszawa, 5A/0G)

 

Pomocnicy: Zbigniew Szymański (O/P L, 22 lata, Real Madryt, 2A/0G), Mariusz Mikołajczak (DP, P PŚ, 28 lat, GKS Bełchatów, 1A/0G), Piotr Świątek (P Ś, 20 lat, Lech Poznań, 3A/1G), Wojciech Kokoszka (P Ś, 19 lat, Wisła Kraków, 2A/0G), Bartosz Lewandowski (P Ś, 19 lat, Wisła Kraków, 1A/0G), Jacek Warzycha (OP PŚ, 20 lat, Śląsk Wrocław, deb.), Patryk Wójcik (OP P, NŚ, 28 lat, FC Porto, 14A/1G), Dawid Adamski (OP PL, NŚ, 20 lat, Cracovia, deb.), Łukasz Konieczny (OP L, 20 lat, Odra Wodzisław, deb.), Adam Kiła (OP L, 25 lat, Śląsk Wrocław, deb.), Sebastian Zieliński (OP Ś, 25 lat, Wisła Kraków, 1A/0G)

Napastnicy: Grzegorz Małkowski (OP P, NŚ, 26 lat, Śląsk Wrocław, deb.), Grzegorz Stępień (NŚ, 33 lata, VVV-Venlo, deb.), Remigiusz Wójcik (NŚ, 26 lat, Lech Poznań, 6A/1G), Mateusz Adamus (NŚ, 23 lata, Lech Poznań, 3A/0G), Krzysztof Kowalczyk (NŚ, 17 lat, Legia Warszawa, deb.)

 

 

 

Najważniejsze momenty z konferencji prasowej z Franciszkiem Smudą:

 

- Mnóstwo debiutantów wśród powołanych piłkarzy.

- Tak, tak to wygląda. Chciałbym, by w kadrze grali najlepsi, a dopiero dziś zaczynamy budować tą reprezentację. Krysiński to bardzo mocny golkiper, od którego można się uczyć, dlatego powołałem dwóch młodych z Odry i Polonii.(...)

(...)

- Jak będzie wyglądała pierwsza jedenastka?

- Muszę przyjrzeć się wszystkim zawodnikom i jej atutom. Nie mamy wielkiego bogactwa wśród napastników, choć cenię wszystkich powołanych do reprezentacji. Nie bez powodu się znaleźli wśród 26 reprezentantów kraju.

(...)

- Są to ostatnie mecze o stawkę, tego będzie brakować reprezentacji w przygotowaniach do Euro, prawda?

- Tak, niestety. Ale nie zrażamy się tym. W listopadzie zagramy z Portugalią i Bośnią. Nastawiam się, że te mecze również potraktujemy całkiem serio. Nie ma meczów towarzyskich, które będziemy lekceważyć.

- Bośnia, Portugalia... kto potem? Ciągle słychać nowe głosy, może trener reprezentacji powiedzieć z kim jeszcze zmierzy się Polska i jak będą wyglądały powołania?

- W marcu gramy z Austrią, w czerwcu z Danią. Potem w sierpniu z Rosją, a mecze wrześniowe są negocjowane. Jak będą wyglądały powołania? Normalnie. Chcę, by grali najlepsi. Na razie będziemy szukać zawodników, którzy mogą stanowić o sile zespołu. Podstawowego środkowego obrońcy, podstawowego pomocnika czy napastnika. Są to młodzi piłkarze, każdy z nich ma szansę pojechać na Euro. Jeszcze chciałbym powiedzieć, że inni zawodnicy, którzy wyróżnią się w lidze też mają szansę u mnie zaistnieć. Nikt nie jest skreślony.

(...)

- Co robią w kadrze takie postacie jak Górski z Lechii, Lewandowski z Wisły czy Stępień z Holandii?

- Górski grał bardzo dobrze w barwach Lechii, Lewandowski to młody talent, który za chwilę eksploduje. Trochę zdenerwowany jestem, że nie gra, bo chciałbym, by grali wraz z Zielińskim w Wiśle. Stępień to zastępca Mańki, który wypadł mi w ostatnim momencie.

- No właśnie, zawodnicy, którzy nie grają zawsze byli bolączką polskiej reprezentacji, co z Szymańskim?

- Wierzę, że w końcu wywalczy miejsce w składzie Realu. Zresztą tak jak mówię, każdy solidny piłkarz dostanie szansę.

(...)

- Zastanawia się pan nad poważnym asystentem?

- Tak.

- Mówi się o Arturze Chałkowskim, który pracował w Koronie i Odrze swego czasu.

- No comment, hehehe.

(...)

Odnośnik do komentarza

Piotr Miśkiewicz, Jagiellonia Białystok:

Mimo kiepskiej gry, zwycięstwo. Nie oszukujmy się, chyba nikt nie liczy na jakieś spektakle rodem z San Siro czy Camp Nou. Ważne są teraz punkty, a dziś zdobyliśmy komplet. Mam nadzieję, że jest to zapowiedź coraz może nie efektownej, a efektywnej gry.

Odnośnik do komentarza

Dobrogniew Raścisławski (Odra Wodzisław Śląski):

 

Trudno ocenia się tak bezbarwne spotkania jak to z Zagłębiem. Nie możemy być zadowoleni ani z wyniku ani z postawy na boisku. Zaprezentowaliśmy się słabo, ale nie sądzę, żeby w drużynie doszło do wielkich roszad. Ufam swoim chłopakom i wierzę, że otrząsną się po tych dwóch słabych meczach i w końcu wygrają. Niby jesteśmy na 9. miejscu w lidze, ale nad strefą spadkową mamy tylko 2 punkty przewagi. To na pewno nie jest dobra wiadomość. Liga jest w tym roku potwornie wyrównana i każdy może wygrać z każdym.

 

Nie podoba mi się to, że tracimy tak dużo bramek. W ofensywie jesteśmy ligowym średniakiem. Bilans bramkowy wychodzi na zero. Czyżbyśmy mieli skończyć sezon dokładnie w środku tabeli? To byłaby moja osobista porażka...

 

Zaskakuje mnie słabiutka postawa Legii i brak stabilności formy u Lecha. In minus trzeba również oceniać postawę Jagiellonii, która nadal nie potrafi wyjść na plus. Nawet gdyby nie było tych ujemnych punktów Jaga byłaby ostatnia.

Odnośnik do komentarza

Maciej Markowski, Piast Gliwice:

Zdobyliśmy jeden punkt w meczu z Lechem i to mnie cieszy. Nasza gra wyglądała zupełnie dobrze. Najważniejsze jednak jest to, żebyśmy wygrywali mecze z drużynami na naszym poziomie. Punkty z najlepszymi zespołami też są ważne, ale nie aż tak jak ze słabszymi. Musi zacząć wygrywać mecze z drużynami prezentującymi podobny poziom co my, wtedy się utrzymamy, a może powalczymy nawet o górną połowę tabeli. Po raz kolejny świetnie pokazał się nasz bramkarz Lis, który został ściągnięty przez nas na początku sezonu z wolnego transferu. Szkoda, że w meczu z Lechem nie mógł wystąpić nasz najlepszy snajper - Georgiev, bo jest z tego klubu wypożyczony. Bardzo się cieszę, że do reprezentacji został powołany nasz młody obrońca - Pawlak. W meczu z Lechią będziemy walczyć o zwycięstwo i mam nadzieję, że je odniesiemy.

Odnośnik do komentarza

Łukasz Grabowski, Arka Gdynia

 

Chciałem ze Śląskiem wywalczyć 3 punkty, ale ta sztuka nam się niestety nie udała. Mieliśmy grać ofensywnie o zwycięstwo, a to przyjezdni nas zdominowali. Świetnie zagrał nasz bramkarz, Błażej Augustyn, który zasłużenie został wybrany najlepszym zawodnikiem spotkania. W sumie to jeden punkt nie jest zły, a w tabeli ciągle zajmujemy miejsce nad kreską spadkową jednak nasza przewaga jest bardzo mała, bo zgromadziliśmy zaledwie dwa oczka więcej od zespołów z miejsc 12-15.

 

 

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...