Skocz do zawartości

Magazyn Polska Ekstraklasa


Escort

Rekomendowane odpowiedzi

Adrian Skura - Wisła Kraków

 

Szkoda tej kolejnej porażki. Legia to mocny przeciwnik, byli skuteczni w obronie i przede wszystkim w ataku. Muszę coś zmienić w stylu gry Wisły, gdyż smuci mnie przedostatnie miejsce. Nadzieją jest to, że w dwóch ostatnich meczach walczyliśmy jak równy z równym, ale zabrakło skuteczności. Tak jak przypuszczałem, nie zdążyliśmy z formą na początek sezonu. Mam jednak nadzieję, że odbijemy się i będziemy wędrować ku górze tabeli. Najbliższe spotkanie z Odrą to ważny sprawdzian, jeśli nie wygramy tego meczu, to z kim mamy to robić?!

Odnośnik do komentarza

Damian Organek, Ruch Chorzów.

Niestety, nie wyszedł nam kolejny mecz. O wyniku zadecydował jeden błąd młodego pomocnika, mam nadzieję, że wyciągnie z tego meczu należyte wnioski na przyszłość. Bynajmniej nie zamierzam go skreślać, wszak Zieliński jest jednym z najbardziej obiecujący piłkarzy Niebieskich. Jestem przekonany, że Maciek w niejednym meczu przechyli szalę zwycięstwa na naszą stronę.

Całkiem przyzwoicie pokazał się w debiucie Petrov. Sprowadziliśmy go za przysłowiowe "13 piłek", ale moim zdaniem posiada umiejętności i potencjał, który pozwoli mu na odegranie ważnej roli w zespole.

Muszę przyznać, że sam mecz nie powalił na kolana swoją atrakcyjnością. Zamierzałem wywieźć z Lubina co najmniej jeden punkt, niestety wracamy do domów na tarczy. Ciągle nie podoba mi się gra naszej pomocy, przed kolejnym meczem będę musiał zmienić to i owo w taktyce, aby lepiej wykorzystać potencjał naszych zawodników. Z Cracovią będziemy walczyć o 3 punkty.

Odnośnik do komentarza

Adam Kucharski, Polonia Warszawa:

 

Żałosne Panie Szymandera. To właśnie mój zespół, a nie pańska... namiastka drużyny... wygrała spotkanie. To my pokazaliśmy, że piłka nożna to sport, w którym gra się do końca, bo chyba o to tu chodzi. Nie boimy się nikogo, a już z pewnością nie zespołu, któremu dobrze wychodzi tylko straszenie innych. Bardzo proszę o ponowne spojrzenie na tablicę wyników, niech Pan przyjrzy się dokładnie po czyjej stronie stoi 1, a po czyjej 0.

 

Doszły mnie słuchy, że niektórych śmieszy nasza gra obronna. Szczerze mówiąc nie widzę byśmy stracili w tych dwóch pierwszych kolejkach choć jedną bramkę. To z pewnością w pewnym stopniu zasługa Malinowskiego, ale na sukces pracuje cała drużyna. Jeden z redaktorów w piłkarskim magazynie oświadczył, że to łut szczęścia. Zapraszam na boisko, zobaczymy kto będzie mieć go więcej.

 

Kolejne spotkanie to mecz ze Śląskiem, który w tabeli jest tuż za nami. Czego oczekuję od chłopaków? Przede wszystkim zaangażowania. Pokażemy, że opinia "drugiej drużyny z Warszawy" jest niezwykle krzywdząca i uwłaszcza naszym ambicjom.

Odnośnik do komentarza

Nowa Gazeta Lubińska: Kowalczyk nowym menadżerem Zagłębia Lubin.

 

Do dosyć niespodziewanej zmiany doszło na stanowisku trenera "Miedziowych". Podobno dotychczasowy trener Stasiełowicz zrezygnował, bo współpraca na linii trener-zarząd nie układała się po jego myśli. Stasiełowicz w Zagłębiu radził sobie przyzwoicie, co prawda przegrał inauguracyjny mecz ligi ze Śląskiem, ale w drugiej kolejce po przyzwoitej grze pokonał Ruch Chorzów.

 

Jak dowiedzieliśmy się od prezesa lubińskiego klubu, nowym szkoleniowcem został niejaki Daniel Kowalczyk, trzydziestoletni trener z pod Wrocławia. Jego CV nie jest zbyt imponujące, dotychczas udało mu się prowadzić takie kluby, jak Świteź Wiązów, Pogoń Oleśnica czy Piast Nowa Ruda. Z ostatnią z tych drużyn udało mu się nawet awansować "starej" do czwartej ligi.

 

Nowy trener zdążył poprowadzić jeden trening, zapoznał się z zawodnikami i sztabem szkoleniowym. Jak powiedział w wywiadzie dla naszego dziennika (całość w następnym numerze), nie zamierza robić rewolucji kadrowej: - Póki co ograniczę się do jednego, może dwóch transferów, w celu uzupełnienia składu. Więcej transferów zamierzam zrealizować w przerwie zimowej.

 

Kowalczykowi zarząd postawił jasny cel: górna połowa tabeli. Czy spełni on to wymaganie? Bardzo byśmy chcieli i liczymy na to, że mu się uda.

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Paweł Jaworski, Lechia Gdańsk

 

Inauguracja ligi przed własną publicznością nie wypadła tak, jak byśmy tego chcieli. Co prawda postawione przede mną zadanie to tylko, a może aż utrzymanie w ekstraklasie. Nie mam jednak wątpliwości, że tych chłopaków stać na coś znacznie więcej, a mecze z takimi rywalami jak Polonia Bytom powinniśmy wygrywać zdecydowanie. Jest to wszakże początek rozgrywek, nie ma co się na samym starcie spinać o dwa remisy. Drużyna potrzebuje czasu, by załapać moją filozofię gry, by lepiej rozumieć się na boisku. Dlatego nie mam wątpliwości, że dwa punkty po dwóch pierwszych spotkaniach to nie najgorszy bilans.

Odnośnik do komentarza

Bartek Międlar, Polonia Bytom:

 

Niestety, pierwszy wyjazdowy mecz nie był już tak dobry jak pierwsze spotkanie tego sezonu. Myślę, że gdyby nie kontuzja naszego najlepszego napastnika, to moglibyśmy pokusić się o zwycięstwo. Martwi mnie niestety forma Klimaviciusa. Mam jednak nadzieję, że w miarę sezonu nabierze rozpędu, bowiem gramy dwoma napastnikami, a Litwin nie wykorzystuje swoich możliwości.

Lechia nie jest tak mocnym zespołem jak myślą, i Jaworski powinien raczej zdystansować swoje wypowiedzi, bowiem w rewanżowym meczu ich bramkarz może nie mieć dobrego dnia, a ja obiecuję, że damy z siebie wszystko.

Odnośnik do komentarza

Paweł Jaworski, Lechia Gdańsk

 

Panie Międlar, proszę nie usprawiedliwiać swojego i tak szczęśliwego remisu kontuzją najlepszego napastnika. Oboje doskonale wiemy, że bardzo dobre recenzje formacji defensywnej mojej drużyny nie wzięły się znikąd - po prostu ataki Polonii były rozbijane z ogromną łatwością. A jeśli chodzi o zdystansowanie się w moich wypowiedziach, to, Panie Międlar, stąpam twardo po ziemi, ale też doskonale wiem, co moi gracze prezentują na treningach, dlatego mierzę nieco wyżej niż zarząd prowadzonego przeze mnie klubu - dobitnie pokaże to rewanż w Bytomiu, gdzie postaramy się udowodnić, że bezbramkowy remis na własnym obiekcie był dziełem przypadku i szczęścia Pana drużyny.

Odnośnik do komentarza

Starcia reprezentacji

 

Wszystkie trzy reprezentacje zagrały swoje mecze z reprezentacją Luksemburga w ramach spotkania sparingowego. Na mecz zostali powołani piłkarze w większości ligowi, którzy sprostali wyzwaniu.

 

W spotkaniu pomiędzy drużynami U-19 bardzo dobrze zaprezentował się zawodnik Lechii Żewłakow, który zaaplikował dwa trafienia, a bohaterem meczu został Więckowski, który pochodzi ze szkółki Ajaxu.

 

Luksemburg U-19 – Polska U-19 0:3

10’ Żewłakow 0:1

37’ Kaczmarek 0:2

89’ Żewłakow 0:3

 

Składy.

 

W starciu starszych juniorów wygraliśmy, lecz jednym golem mniej. Zaskoczył Adrian Jasiński z Ruchu Chorzów.

 

Luksemburg U-21 – Polska U-21 0:2

4’ Jasiński 0:1

81’ K. Kowalczyk 0:2

 

Składy.

 

Skromne zwycięstwo zaliczyła seniorska kadra. Wielu zawodników zaliczyło debiutancki mecz.

 

Luksemburg – Polska 0:1

77’ Śliwa 0:1

 

Składy.

 

_____________________________

O innych reprezentantach będę informował, gdy będą to mecze o stawkę.

Odnośnik do komentarza

Ruch Chorzów – Cracovia Kraków

 

Przyszedł czas na 3. kolejkę rozgrywek Orange Ekstraklasy. Do Chorzowa przyjechali podopieczni Laskosza. Obie drużyny, po przeciętnym starcie nastawiały się na ofensywne akcje i zdobywanie goli. Według bukmacherów to gospodarze byli faworytami i większą sumę można było zbić na zwycięstwie gości.

W pierwszych minutach doszło do wielu wymian podań, choć obie drużyny nie kwapiły się do szybkich akcji. Cracovia rozpoznawczo, a Ruch asekuracyjnie. W 4. minucie pierwsza groźna sytuacja, Dziubiński wypuścił prostopadłą piłkę pomiędzy obrońcami, wybiegł Fernandes, który musiał oddać szybki strzał. Golkiper popisał się znakomitą interwencją. Camilleri dobija, ale tylko w boczną siatkę. Bardzo dobrze w oczy rzucała się rywalizacja dwóch defensywnych pomocników, którzy byli od czarnej roboty – Petrov vs. Nowak. Po cichu toczyli swój własny wewnętrzny pojedynek. Również dostrzegliśmy ostrą walkę wypełnioną wślizgami obu zespołów – sędzia Siedlecki w pewnej chwili się pogubił, ale nie wręczył żadnej kartki. Rzut rożny dla Ruchu, piłka posłana w pole karne, jednak zawodnicy gości wybijają, Tomczyk rajduje prawą flanką, świetnie podaje w pole karne, gdzie niekryty jest drugi ze skrzydłowych, piłka mija Florka, wpada pod nogi Adamskiego, a ten kieruje piłkę do siatki, nie dając szans golkiperowi. Zawodnicy Ruchu czaili się pod bramką Cracovii. Niebiescy próbowali akcji oskrzydlających, jednak wyglądało na to, że środek mają mocniejszy. Zdecydowaną przewagę robił zagęszczony środek pola Cracovii, zawodnicy mieli przewagę jednego zawodnika i przejmowali kolejne piłki. Kibice musieli czekać do końcówki pierwszej połowy, rzut z autu, piłkę otrzymuje Sodje, wypuszcza do Petrova, a ten zza linii pola karnego uderza i trafia do siatki. Bramkarz nie miał szans. Nowy zawodnik Niebieskich zachował się po mistrzowsku. Do przerwy remis.

W drugiej połowie Ruch znacznie przycisnął. Mogliśmy oglądać ofensywne wejścia bocznych obrońców. Sędzia również zaczynał odgrywać pierwszoplanową rolę – żółte kartki wyjmował z każdym ostrym zagraniem. W 50. minucie nadarzyła się najlepsza okazja Ruchu, kiedy Sodje zagrał do Fernandesa, lecz napastnik gospodarzy nie zachował zimnej krwi i trafił w rywala. Kilka minut później, bardzo bierną postawą popisali się piłkarze trenera Organka, rzut z autu Adamskiego do Nowaka, ten świetnie ustawia sobie piłkę, nie atakowany przez rywali umieszcza piłkę pod poprzeczką. Ogromna radość w sektorze przyjezdnych i prowadzenie gości. Ruch zaczynał grać zbyt panicznie, dlatego Cracovia nieco przejęła kontrolę nad spotkaniem. Dobrze współpracowała linia defensywy gości, którzy nie wpuszczali w pole karne żadnego podania przeciwników. Najbardziej nerwowy mógł okazać się ostatni kwadrans. Dużo podań w pole karne kierowali zawodnicy Ruchu, jednak w pojedynkach główkowych lepsi byli zawodnicy Laskosza. W 76. minucie bardzo ładne uderzenie z rzutu wolnego Tarnowskiego, golkiper broni! Nalepa kilkukrotnie uratował już Pasy. Słabo grał Tomljenovic, został zmieniony po ostrym wślizgu na nim. W ostatnich minutach spotkania Cracovia grała piłką i dlatego wygrała to spotkanie zasłużenie.

 

Ruch Chorzów – Cracovia Kraków 1:2

10’ Adamski 0:1

43’ Petrov 1:1

57’ Nowak 1:2

 

Składy

Statystyki

Widzów: 9123

Sędzia: Piotr Siedlecki

 

 

 

Legia Warszawa – Lech Poznań

 

Kolejny hit kolejki został umieszczony w piątkowy wieczór. Mnóstwo kibiców postanowiło oglądać to spotkanie w centrum miasta na wystawionych specjalnie telebimach, bo dla drużyny Wojskowych był to mecz bardzo prestiżowy. Na stadionie było niewiele miejsca z powodu przebudowy i remontów. Zawodnicy Lecha wyszli na murawę – byli wspierani przez małą grupkę wiernych fanów Lecha, których wpuszczono w niewielkiej liczbie. Faworyta nie było – obie drużyny w pierwszych dwóch kolejkach prezentowały się przyzwoicie, choć zdążyły już zaliczyć po jednej przypadkowej porażce.

Najbardziej zwróciły naszą uwagę przebudowane środki pola – w Legii z powodu kontuzji nie ma Sanyanga oraz Gikiewicza natomiast w drużynie Lecha zabrakło Demela i Gajewskiego. Zapowiadał się fascynujący pojedynek. W pierwszych minutach przy piłce utrzymywał się Lech. Pomocnicy kierowali piłkę na R. Wójcika, jednak ten został złapany na spalonym. W 5. minucie pierwsza okazja Legii Rybaczuk podał piłkę w pole karne lobując obrońców, wybiegł Kowalczyk, jednak uderzył w Postolova, który perfekcyjnie skrócił kąt napastnikowi. W 7. minucie bardzo dobre uderzenie Świątka z dystansu, minimalnie obok lewego słupka. Soley mógł zostać pokonany. Defensywa Lecha nieco rozpaczliwie wybijała piłki po autach i rzutach rożnych, gdy tylko Legia mocniej przycisnęła. Postolov wydawał się być najpewniejszym punktem drużyny – ponownie interweniował po mocnym strzale Gwaty. Legia próbuje skrzydłami, w środku zdominował Lech. W 23. minucie bardzo dobre uderzenie K. Wójcika, ponownie piłka mija minimalnie słupek. Legia rusza do ataku. Bardzo dobra wymiana piłki w środku pola, Fernandez wypuszcza Łukasika na czystą pozycję. Ten rajduje lewym skrzydłem, zsyła piłkę w pole karne, Bernal do Kowalczyka. Uderzenie z powietrza i piłka trafia do siatki! Znakomite uderzenie i kolejny gol 17-latka. Lech podłamany golem nie mógł stworzyć sobie dogodnej sytuacji. R. Wójcik grał bardzo słabo w pierwszych 45 minutach. Legia broniła się umiejętnie. Bardzo dobrze grał Ilevski, Sibanda oraz Rybaczuk, który próbował wziąć grę na siebie. W Lechu doszło jeszcze do kilku nieporozumień w obronie, jednak nic z tego nie wynikło. Skromne prowadzenie gospodarzy.

W drugiej połowie wyraźną dominacją popisywał się Lech, który grał piłką. Pomocnicy szukali egzekutorów w polu karnym, jednak jedynie Adamus szarpał i walczył, R. Wójcik przegrywał każdy pojedynek. W 56. minucie znakomita okazja, gdy Świątek zagrał doskonałą piłkę w pole karne, idealnie w tempo wybiegł Adamus, uderzył, jednak Soley wyciągnął się jak długi! R. Wójcik zamiast dobijać, popchał przeciwnika i został upomniany przez sędziego. Słaby mecz miał się skończyć dla tego zawodnika w 67. minucie, gdy za linią boczną do zmiany czekał już J. Skorupski. Adamus po przejęciu piłki na połowie przeciwnika zagrał do Wójcika, ten zdołał wyprzedzić Majkę, uderzył po ziemi na tyle mocno, że zdołał pokonać bramkarza. Remis! Gra stawała się odważniejsza. Kowalczyk z Bernalem tworzyli parę idealną. Świetnie się rozumieli, dlatego z przyjemnością patrzyło się jak radzą sobie z defensywą Lecha. Dobrze w bramce prezentował się Postolov, dlatego obronił kilka sytuacji. Ostatnie minuty spotkania były bardzo nerwowe. Obie drużyny szarpały, walczyły. Wszyscy zostawiali serce na boisku. Rozpoczęło się doliczenie – dobre dogranie w pole karne Legii, zawodnicy się pogubili, Adamus oddał uderzenie w poprzeczkę! W 92. minucie Popiela ruszył na bramkę gości, jednak ponownie Postolov okazał się być niezastąpionym. Lech w kontrataku – bardzo dobry rajd Soto lewą flanką, jednak faulował Magallanes i sędzia to dostrzegł. Pan w odróżniającym się stroju jednak nie wiedział kiedy zakończyć spotkanie. 3 minuty doliczenia minęły. W 94. minucie prawym skrzydłem wybiegł Ilevski, dośrodkował, przejął Rybaczuk, a ten odegrał do Kowalczyka. Świetna gra plecami i doskonałe uderzenie po ziemi, Postolov nie sięgnął lecącej piłki. Ogromne protesty ze strony ławki Lecha – podobno był spalony, czego domagają się też zawodnicy Lecha. Sędzia dał szansę Lechitom, którzy ruszyli do hiperofensywy, jednak po chwili usłyszeli gwizdek sędziego. Zostali z niczym.

 

Legia Warszawa – Lech Poznań 2:1

26’ Kowalczyk 1:0

66’ Wójcik 1:1

90+4’ Kowalczyk 2:1

 

Składy

Statystyki

Widzów: 5976

Sędzia: Daniel Stefański

 

 

GKS Bełchatów – Piast Gliwice

 

W Bełchatowie po dwóch meczach bez gola panowała obawa o formę napastników. GKS nie prezentował się tak, jak chcieli tego kibice. Z jednym punktem na koncie było bardzo słabo, dlatego dzisiaj była najlepsza okazja na rehabilitację. Piast był w jeszcze gorszej sytuacji, bo po dwóch meczach jako jedna z dwóch drużyn miała zerowy dorobek punktów obok... Wisły.

Od pierwszych minut wyraźnie dominowali zawodnicy gospodarzy, którzy prezentowali lepsze umiejętności na boisku. Brakowało ostatniego podania, które otwierałoby drogę do bramki. Dlatego Piast bronił się z całych sił, a niektórzy defensorzy harowali za dwóch. W 14. minucie nieco pomylił się sędzia dając Kunie jedynie żółty kartonik. Był ostatnim obrońcą, a faulował Janasa wychodzącego na czystą pozycję. W 24. minucie Okoro ustawił sobie piłkę na dwudziestym metrze. Lis ustawił mur, jednak uderzenie było fantastyczne. Piłka minęła gromadę zawodników, leciała płasko po ziemi z idealnym podkręceniem, bramkarz nawet nie drgnął. Tylko spojrzał na trzepotanie siatki. 1:0 dla gospodarzy. Piast chciał ruszyć do zdecydowanych ataków, ale i im brakowało wyraźnej odwagi jak i gracza, który wziąłby grę na siebie. Oglądaliśmy bardzo nudne widowisko z wyraźną dominacją GKSu.

W drugiej połowie sytuacja przedstawiała się podobnie – to gospodarze utrzymywali się przy piłce i stwarzali akcje. Piast jedynie czekał na jakieś kontry. Przy takim wyniku zostawali z niczym. W 55. minucie najlepsza okazja podopiecznych Pijanowskiego. Dobre dośrodkowanie w pole karne przez Kowalczyka, do piłki wyskoczył Wasilewski – została przelobowana cała linia obrony – uderzył głową, jednak piłka trafiła w poprzeczkę. Rywale natychmiast wybili. Bardzo solidnie prezentował się Pawlak, ale pomagał jedynie w defensywie, bo taka była jego dzisiejsza rola. Chamera szukał Janasa, lecz ten przegrywał każdy pojedynek z obrońcami przeciwników pod każdym względem – szybkościowym czy siłowym. Za chwilę pojawił się Georgiev na boisku. Szybko dostał dobre podanie od Bednarza i miał najlepszą sytuację gości w meczu, jednak golkiper zdołał skrócić kąt i nie udało się zdobyć gola. GKS przestawał się liczyć na boisku. Zawodnicy nastawiali się na defensywne bronienie i jakieś kontry. W 84. minucie Mangan podaje do Sapeli. GKS przyciśnięty do muru. Sapela wypuszcza z boku Żewłakowa, ten wbiega na granicy spalonego w pole karne, uderza po ziemi i zdobywa gola! Ogromna radość zawodników przyjezdnych. Piłkarze z Bełchatowa domagają się spalonego. Bardzo kontrowersyjna decyzja sędziego, bo ten uważa, że nie ma mowy o ofsajdzie. Pod koniec meczu gracze z Wasilewskim na szpicy chcieli wejść z piłką do bramki, jednak za późno wzięli się do pracy. Ostatecznie remis.

 

GKS Bełchatów – Piast Gliwice 1:1

24’ Okoro 1:0

86’ Żewłakow 1:1

 

Składy

Statystyki

Widzów: 4002

Sędzia: Włodzimierz Bartos

 

 

Korona Kielce – Lechia Gdańsk

 

Liderzy Ekstraklasy podejmowali Lechię trenera Jaworskiego. Czasami pytano ile wytrzymają ci młodzi chłopcy z Kielc, jednak na wcześnie, by mówić o zmęczeniu, dlatego cel był prosty – zdobyć kolejne trzy punkty. W Gdańsku mieli nadzieję, że uda się zatrzymać Koronę, której przepowiada się 14. miejsce w lidze na zakończenie rozgrywek. Trener Gil wyraźnie buduje bardzo dobrą drużynę w Kielcach.

Obaj trenerzy gestykulowali, by zawodnicy szybko zaczęli ofensywne zmagania w kierunku bramki przeciwnika. Lider Ekstraklasy, będąc dziś faworytem, przejął szybko piłkę i przeszedł do akcji. Prędko wywalczyli rzut rożny, jednak obrońcy Lechii byli bardzo pewni w pierwszych minutach spotkania. Piłkę dośrodkował Podolczak, jednak Górski wybił głową na drugą stronę. W akcję włączył się Careca, dośrodkował w pole karne, wybiegł Nunes do piłki, nieatakowany szybko uderzył po ziemi i Halim musiał wyciągać piłkę z siatki. Dynamiczne wyjście na prowadzenie dodało pewności siebie i Korona zdecydowanie dominowała w tym spotkaniu. Zawodnicy Lechii panicznie wybijali piłki w poszukiwaniu Sobolewskiego i Camary. Podolczak otrzymuje podanie w niegroźnej strefie boiska, jednak z łatwością mija Wójcika, podaje w pole karne, Nunes przyjmuje, popisując się swoją znakomitą techniką, Gnoiński przegrał pojedynek we własnym polu karnym, Brazylijczyk oddaje strzał w samo okienko z piętnastego metra i trafia do siatki. Już jest 2:0, a dopiero 13. minuta meczu. Tego nie dało się uniknąć – Korona ponownie zaatakowała, z łatwością mijając linię pomocy. Defensorzy stali jak wryci, patrząc w jak znakomity sposób zawodnicy Korony rozgrywają piłkę. Galkauskas dograł w pole karne, jednak nie do Nunesa, który był dobrze pilnowany, a do Woźniaka. 35-latek oddał mocny strzał przy prawym słupku i podwyższył prowadzenie! Lechia chciała odrobić straty. Próbowali akcji prawą stroną, jednak i tam Careca był niepokonany. Szybko dograł na drugą stronę do Podolczaka, skrzydłowy wszedł bardzo ofensywnie w pole karne, podał do niepilnowanego Milanovica, a ten precyzyjnym strzałem ponownie pokonał Halima – golkiper Lechii pokonany po raz czwarty. Nie zaliczał udanego występu. Camara stracił piłkę na własnej połowie, szybkie podanie w pole karne gości, tam pojawia się Woźniak, dośrodkowuje na głowę Dzwonka, jednak Biskup wyszedł wyżej do piłki... jednak zagrywa ręką w powietrzu! Sędzia to dostrzegł i podyktował rzut karny. Niezawodny Nunes z jedenastu metrów uderzył w lewy róg bramki Halima. Ten rzucił się w prawą stronę, więc nie miał szans z interwencją. Do przerwy 5:0. Zawodnicy trenera Jaworskiego byli w szoku.

Goście szukali swoich szans bardzo ofensywnym ustawieniem, przyciskając Koronę do muru. Niczym to nie skutkowało, bo zawodnicy gospodarzy byli świetnie zorganizowani taktycznie i nie dopuszczali żadnych piłek w pole karne. W 54. minucie doszło do katastrofy. Zawodnicy z Gdańska musieli znów biegać jak głupi za piłką. Dobre dogranie Nunesa w pole karne – najszybciej wybiegł do piłki Podolczak, który uderzył bez namysłu. Halim nie zdołał złapać piłki, która wpadła do siatki. 6:0! Prawdziwy festiwal goli dla tutejszych kibiców. W końcu w 61. minucie udało się przełamać niemoc strzelecką, jednak trochę za późno, biorąc pod uwagę tyle błędów w obronie. Camara dostał podanie ze środka pola, minął Milanovica oraz Kryszaka, po czym uderzył siłowo, trafiając do bramki. Gol kontaktowy, jedynie. W 66. minucie ujrzeliśmy kwintesencję futbolu – świetnie Nunes wypuścił do Rochy, a ten uderzeniem z dystansu – około 30 metrów – trafił w samo okienko Halima. Tutaj nikt nie zawinił. Znakomite uderzenie. Kolejna z nielicznych sytuacji Lechii – Augustyn do Polaka, jednak Careca sprowadził rywala do parteru. Rzut karny! Sam poszkodowany podszedł do jedenastki i wykorzystał ją bez skrupułów. Lechia naciskała, a Kowalski popisał się dobrą interwencją w 80. minucie, kiedy po dośrodkowaniu wybił piłkę na rzut rożny. W 83. minucie Lechii udało się strzelić kolejnego gola – Camara bez problemu wpuścił w pole karne Sobolewskiego prostopadłym podaniem, a wypożyczony snajper uderzył po ziemi, pokonując Kowalskiego. Chociaż tyle, bo na więcej nie było stać zawodników obu drużyn – po obejrzeniu dziesięciu goli wszyscy kibice powinni być zadowoleni z widowiska.

 

Korona Kielce – Lechia Gdańsk 7:3

8’ Nunes 1:0

13’ Nunes 2:0

19’ Woźniak 3:0

22’ Milanovic 4:0

31’ Nunes (kar) 5:0

56’ Podolczak 6:0

61’ Camara 6:1

66’ Rocha 7:1

71’ Polak (kar) 7:2

83’ Sobolewski 7:3

 

Składy

Statystyki

Widzów: 9968

Sędzia: Mirosław Górecki

 

 

_______________________________________

Wybaczcie za brak dialogów, nie wiedziałem, że sesja mnie tak pochłonie, jednak opisy meczów są.

Następne mecze wieczorem/jutro.

Odnośnik do komentarza

Wisła Kraków – Odra Wodzisław

 

Po dwóch meczach zerowy dorobek punktowy – sytuacja katastrofalna, jednak patrząc na rywali... to sytuacja jest jeszcze gorsza, bo porażek doznano w prestiżowych meczach. Media nie rozpisują się już o talencie Skury, a o talencie trenera Odry, który zdołał zdobyć cenne cztery punkty w starciu z GKSem i Arką. Będą bardzo ważne w końcowym rozrachunku, jednak dzisiaj czekała ich ciężka przeprawa w Sosnowcu.

Od pierwszych minut Odra rozgrywała piłkę bardzo umiejętnie, szanując każdą sekundę spotkania i wiedząc, że tuż za plecami czai się kolejny zawodnik Wisły. Zespół spod Wawela, będąc w trudnej sytuacji, ruszył do mocnej ofensywy i od pierwszych sekund obserwowaliśmy dosyć intensywny pressing ze strony piłkarzy. W 8. minucie Wisła zdobyła chyba najłatwiejszego gola z bramek zdobywanych w ostatnich meczach Ekstraklasy. Piłkę wybił Witkowski, główkuje Łukasik, który nie był przez nikogo atakowany, do piłki wybiega Cukovic. Za nim podąża Gurga, lecz już nie ma szans – uderzenie płaskie po ziemi obok bramkarza – trafił do siatki i kibice Białej Gwiazdy mogli świętować wyjście na prowadzenie już w pierwszych minutach. W 19. minucie dośrodkowania próbował Grad, wrzucając piłkę na aferę, uderzał Fernandez, jednak minimalnie nad poprzeczką. Strzał był nie do wyciągnięcia. W 25. minucie kolejna świetna sytuacja nadarzyła się zawodnikom Skury – z autu wyrzuca Mapfumo, do gry pojawia się Kokoszka, zagrywa do Brozia, a ten wypuszcza piłkę Soaresowi – cały blok defensywny Odry pogubił się, co wykorzystał lewoskrzydłowy i celnym strzałem pokonał bramkarza, podwyższając prowadzenie! Wisła ciągle atakowała, natomiast Odra nie mogła dojść do słowa. Kolejna okazja w 32. minucie po dobrym dośrodkowaniu Soaresa, lecz Witkowski rzucił się z poświęceniem w kierunku piłki. Dobra interwencja. Lewandowski zagrywa do Brozia – wszystko się dzieje w 41. minucie – ten odsyła piłkę do Kokoszki, defensorzy Odry nie zauważyli urywającego się Cukovica, Kokoszka prędko zagrał, a napastnik Wisły ponownie się nie pomylił. Witkowski może mieć pretensje do obrony. 3:0 do przerwy.

Lewandowski szukał strzału w 48. minucie, jednak jego uderzenie chwycił pewnie Witkowski. Bramkarz mógłby zostać bohaterem, gdyby wybronił trudne sytuacje z Cukovicem sam na sam. Odra próbowała prostopadłych podań do napastników, jednak Mitrovic przypominał jedynie cień piłkarza. W 55. minucie Moneke dograł w pole karne, przymierzył Fernandez, dzięki nieuwadze obrońców, jednak Gulbrandsen poradził sobie ze strzałem bez problemów. Obrońcy myśleli, że już po wszystkim, jednak piłkę dobił Konieczny, umieszczając ją w siatce. Zawodnicy Odry chcieli brać się za odrabianie strat. To jednak Wisła sporą część meczu utrzymywała się przy piłce. Zawodnicy szukali skrzydłowych, by ci mogli popisać się swoimi rajdami i wrzucić celnie piłkę. 72. minuta – w środku pola Lewandowski i Kokoszka górowali zdecydowanie nad rywalami. Grad i Nagy prezentowali niższy poziom umiejętności. Wisła doskonale zagęściła środek i grała perfekcyjny futbol, przypominając dobre momenty z meczu o Superpuchar. W 73. minucie dobre uderzenie Cukovica po podaniu Soaresa, jednak wybronił ponownie Witkowski. W ostatnim kwadransie Odra chciała przedrzeć się w pole karne przeciwników, jednak Zub i Wasilewski wygrywali swoje pojedynki główkowe. Zawodnicy również próbowali strzałów z dystansu, jednak dwa pofrunęły wysoko nad bramką. W doliczonym czasie gry Biała Gwiazda grała piłką do momentu usłyszenia ostatniego gwizdka. Odra po słabszym występie przegrywa na boisku w Sosnowcu.

 

Wisła Kraków – Odra Wodzisław 3:1

8’ Cukovic 1:0

25’ Soares 2:0

41’ Cukovic 3:0

55’ Konieczny 3:1

 

Składy

Statystyki

Widzów: 7432

Sędzia: Dawid Piasecki

 

 

 

Arka Gdynia – Jagiellonia Białystok

 

Starcie bardzo ważne dla obu ekip – Arka po cudownym zwycięstwie nad Legią i ostatniej porażce po słabej grze musiała się zrehabilitować i wygrać kolejny mecz, by pokazać, że będzie się liczyć. Ostatecznie, przejęcie klubu w nowe ręce udało się, jednak wielkich pieniędzy w klubie nie będzie. Jagiellonia musi zdobywać kolejne punkty, by wygrzebać się ze swojej beznadziejnej sytuacji. Zapowiadała się rywalizacja o przysłowiowe sześć punktów.

Nikt się nie spodziewał tak nudnych pierwszych minut – obie ekipy grały na zapoznanie z murawą. Chyba jednak piłkarze z Gdyni wiedzą, że grają tu co drugi mecz... Wielką niespodzianką nie było wyjście na prowadzenie Jagiellonii Woźniak posłał świetną prostopadłą piłkę do Vegi, a ten wyprzedził Popovica oraz Jaskólskiego, potem kierując piłkę do siatki. Zachował się jak rasowy napastnik, nie dając żadnych szans bramkarzowi. Kolejną szansę miał Pinter z rzutu wolnego w 14. minucie, jednak jego strzał minął minimalnie lewy słupek. Co się odwlecze to nie uciecze... słabym wykopem popisał się golkiper Arki – Szczepanik, kierując futbolówkę wprost na... Szczepanika, jednak tego, który reprezentował Jagiellonię i był reprezentantem Polski. Szybko wbiegł pomiędzy dwóch środkowych obrońców gospodarzy, uderzył, piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki. Goście nie chcieli na tym poprzestać, jednak Arka skutecznie odbierała piłkę w środkowej strefie. Gorzej było z kreowaniem sytuacji. Zawodnicy próbowali oddawać strzały z dystansu, jednak to nie było kluczem chociażby do gola kontaktowego. Najbardziej zadowolony do szatni schodził trener Miśkiewicz, który nakazał zespołowi grać właśnie takim stylem jak dziś.

Druga część gry i całkowite odwrócenie inicjatywy. Arka utrzymywała się przy piłce, a Jagiellonia tylko czekała na kontry. Trzeciak zagrał długą piłkę na lewe skrzydło, jednak bliski przejęcia był Henrique... piłka odbiła mu się od nogi i dopadł do niej Kaliciak, który nie miał litości dla bramkarza i mocno bitym strzałem pokonał Szyszkę. Gol kontaktowy nadał kolorytu spotkania – obie drużyny walczyły i atakowały na zmianę. Kilka minut później piłkarze gospodarzy doprowadzili do wyrównania, a całą akcję zapoczątkował Toleski. W pole karne zagrał do Gilewicza, skrzydłowy przy strzale był blokowany, ale bramkarz nie popisał się interwencją, wybijając piłkę, dopadł do niej Djalminha, który skierował piłkę bez problemu do siatki. Wyrównanie, na które czekali wszyscy kibice! Mecz zaczynał się od nowa, jednak piłkarze Jagi wyglądali, jakby zwyczajnie odpuścili. W 83. minucie Janik dopuścił się bardzo głupiego gola, do piłki dopadł Djalminha i ponownie mocnym strzałem dał prowadzenie swoim kolegom. Akcję rozegrał Antczak, który zmienił Toleskiego. Bardzo dobrze spisał się Brazylijczyk, czyhając na błąd defensorów i tak właśnie się stało. Janik liczył na Pintera, a Pinter na Janika. Trener może mieć pretensje do obu. Arka nie poprzestała i przeprowadzała kolejne groźne ataki. Dopiero w doliczeniu zawodnicy Jagi jakby pobudzeni ruszyli do ataku, jednak Giel trafił tylko w poprzeczkę. Chwilę potem sędzia zakończył mecz. Wszyscy mogą być wdzięczni Djalminhi za uratowanie trzech punktów.

 

Arka Gdynia – Jagiellonia Białystok 3:2

8’ Vega 0:1

15’ Szczepanik 0:2

58’ Kaliciak 1:2

64’ Djalminha 2:2

84’ Djalminha 3:2

 

Składy

Statystyki

Widzów: 8292

Sędzia: Marek Karkut

 

 

 

Polonia Bytom – Zagłębie Lubin

 

Obiecująca drużyna z Bytomia musiała dzisiaj podejmować zespół z nowym trenerem na czele – mało znanym w polskim środowisku trenerskim. Polonia chciała dziś udowodnić, że na swoim boisku będzie silna. Zagłębie Lubin wychodzi w bardzo ofensywnym ustawieniu – to ma zaskoczyć dzisiejszych rywali.

Zagłębie w pierwszej minucie ruszyło do ataku, jednak zbyt szybkie podania gubiły pomocników i prędko tracili piłkę. Polonia Bytom mogła poukładać szyki i spokojnie przejść do swoich akcji. Pierwszy strzał oddał Kozlyuk, uderzając z dystansu w 3. minucie spotkania, bardzo niecelnie. Semenov i Yeovi chcieli wziąć grę na siebie, jednak piłkarze gości skutecznie rozbijali ataki rywali. Klimavicius stracił głupią piłkę – ruszyła kontra przeciwników, długie podanie na Kozlyuka, ten dośrodkowuje wprost na Holstroma, uderzenie z powietrza, jednak z utrudnieniem, bo przeszkadzał jeden z obrońców, pierwsza świetna interwencja Sochy. W 19. minucie Paberzis doskonale podał przed pole karne, uderzył Yeovi z dystansu, znakomicie zachował się Maximenko, wyciągając piłkę z okienka bramki! Ciągle środkowi pomocnicy Zagłębia szukali podań górą. Liczyli, że pojedynki główkowe napastników będą tajną bronią. W 34. minucie fatalnie z rzutu wolnego uderzał wcześniej wspomniany napastnik Polonii. Obie drużyny po cichu szukały gola. W końcu udało się gościom wyjść na prowadzenie – Mendy podaje do Kozlyuka, który bardzo przypadkowo minął Koniecznego, odbijając piłkę od obrońcy, uderzył, jednak wybronił to Socha. Dobił piłkę Angeleski i golkiper był bez szans. Nawet nie wspomogli go obrońcy, którzy od początku akcji jakby pogodzili się ze stratą gola. Pierwsza żółta kartka dla Mendiego przed przerwą – bardzo ważna w dalszym przebiegu spotkania.

Po zmianie stron, Zagłębie ruszyło do ataków, a doskonałą okazję miał Kozlyuk, jednak znakomicie zainterweniował Socha, który skrócił kąt napastnikowi z Lubina. Chwilę potem Mendy popchał rywala przy wyprowadzaniu kontry i został ukarany prędko drugim kartonikiem. Musiał zejść do szatni z opuszczoną głową przez własną głupotę. Polonia Bytom atakowała jednak brakowało kropki nad i, a dokładniej porozumienia w szeregach. Świetnym dryblingiem popisał się Pater w 65. minucie, jednak Klimavicius nie wyczuł jego dobrego podania w pole karne, które mogło doprowadzić do remisu. W 73. minucie Holstrom zagrał piłkę w pole karne, ta odbiła się od jednego z zawodników, trafiając prosto na głowę młodziutkiego Kozlyuka, a ten ponownie się myli. Zimnej krwi nie zabrakło Chyli, który uderzeniem z dystansu po panicznym wybiciu Bąka, przejął piłkę i przymierzył w lewy róg bramki. Podwyższyli prowadzenie i zasłużenie wygrali to spotkanie po dłuższej przewadze na murawie.

 

Polonia Bytom – Zagłębie Lubin 0:2

45’ Angeleski 0:1

80’ Chyla 0:2

 

Składy

Statystyki

Widzów: 5500

Sędzia: Artur Radziszewski

 

 

Śląsk Wrocław – Polonia Warszawa

 

Starcie dwóch ciekawych ekip – Śląska, który znakomicie gra w piłkę skrzydłami i zamierza u siebie być ekipą niepokonaną. Polonia – z czystym kontem, jeśli chodzi o bramki stracone – zamierza pokusić się o niespodziankę i ponownie wygrać, by utrzymać się w ligowej czołówce. Podobno pracowano nad bardzo paniczną defensywną postawą, by dziś uniknąć strat goli. Czyżby się szykował nudny pojedynek na 0:0?

Śląsk od pierwszych minut sprawiał wrażenie drużyny lepiej zorganizowanej. Dobrze wiedzieli, że grają u siebie, dlatego byli lekko ofensywniej ustawieni. Piłkarze Polonii od pierwszych minut popełniali błędy w obronie jak w ubiegłych spotkaniach – póki co, Małkowski okazał się zbyt litościwy dla nich i zepsuł dwie okazje w pierwszych kwadransie. Kolejna szansa nadarzyła się Kołodziejczykowi, jednak jego strzał z dystansu powędrował wysoko nad poprzeczką. Prób nie było końca, bo w 23. minucie Begaj uderzał z rzutu wolnego, jednak tylko w mur. W 26. minucie własnego bramkarza mógł pokonać Łoszakiewicz, który chciał dograć do golkipera głową, jednak Malinowski był zmuszony przerzucić piłkę nad poprzeczką. Chwilę później, po rzucie rożnym do piłki położył się Begaj, uderzeniem głową zdołał wcisnąć piłkę do siatki. Gospodarze wyszli na pewne zasłużone prowadzenie. W 33. minucie dochodzi do identycznej sytuacji – Żurek z rzutu rożnego, do piłki wybiegł tym razem Kołodziejczyk i nie miał problemu z trafieniem do bramki. Już 2:0! Obrońcy nie wiedzą, co się stało. Tuż przed przerwą czerwoną kartką został ukarany Kołacki za drugi żółty kartonik – tym razem atakował od tyłu i całkiem zasłużenie został wyrzucony z boiska.

Druga część gry miała być lepsza dla Polonii… jednak zawodnicy chyba zapomnieli na jakim poziomie rozgrywek się znajdują. Śląsk chciał to wykorzystać bezlitośnie i znów przeszedł do kontrofensywy. Kołodziejczyk podaje w pole karne, wybiega Małkowski, jednak jest powstrzymywany przez Jezierskiego nieprzepisowo. Zawodnicy mają pretensje, lecz niesłuszne. Słychać jeszcze głupie okrzyki z ławki trenerskiej Polonii. To nic nie da. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Żurek… pięknie uderzył, bramkarz ani drgnął! Doskonałe wykończenie. W 59. minucie bardzo groźne uderzenie Skrzypka z rzutu wolnego. Pałys okazał się być czujny i wychwycił piłkę. Na boisku pojawili się nowi zawodnicy, którzy mieli coś zmienić. Dobrze na lewej stronie pokazywał się Mario, dopóki nie dobiegł do niego jeden z zawodników Śląska. Wtedy gubił się, a na dodatek nikt nie wychodził mu do podania. Śląsk również nieco osłabł po dynamicznych minutach gry. Bronili się perfekcyjnie. Najgorzej prezentował się Kiła, który nie potrafił przedrzeć się w pole karne rywali ani celnie dośrodkować. Polonia była w gorszej sytuacji – oddała na przestrzeni całego meczu zaledwie cztery strzały, a tylko dwa w światło bramki. Śląsk odnosi zasłużone zwycięstwo, jednak baliśmy się, że zaśniemy przez ostatnie 30 minut.

Śląsk Wrocław – Polonia Warszawa 3:0

27’ Begaj 1:0

33’ Kołodziejczyk 2:0

57’ Żurek (kar) 3:0

 

Składy

Statystyki

Widzów: 7431

Sędzia: Mariusz Trofimiec

 

 

Tabela Polska Ekstraklasa (3/30)

 

 

Nadchodząca kolejka:

 

21 sierpnia, piątek

17:45 Polonia Warszawa – Ruch Chorzów

20:00 Lech Poznań – Śląsk Wrocław

 

22 sierpnia, sobota

14:45 Zagłębie Lubin – Korona Kielce

17:00 Piast Gliwice – Arka Gdynia

17:45 Jagiellonia Białystok – Wisła Kraków

19:15 Lechia Gdańsk – GKS Bełchatów

 

23 sierpnia, piątek

14:45 Cracovia – Polonia Bytom

17:00 Odra Wodzisław – Legia Warszawa

 

 

Jedenastka 3. Kolejki Polskiej Ekstraklasy:

Nalepa (Cracovia) – Ilevski (Legia), Klimek (Zagłębie), Żurek (Śląsk), K. Dziubiński (Ruch) – Podolczak (Korona), Adamski (Cracovia), Okoro (GKS)– Nunes (Korona, 2), Cukovic (Wisła), K. Kowalczyk (Legia, 2)

 

 

Najlepsi strzelcy:

Nunes (Korona) 5 goli

K. Kowalczyk (Legia) 5 goli

Cukovic (Wisła) 3 gole

Galkauskas (Korona) 3 gole

Djalminha (Arka) 2 gole

Woźniak (Polonia) 2 gole

Żewłakow (Piast) 2 gole

R. Wójcik (Lech) 2 gole

Rocha (Korona) 2 gole

Camara (Lechia) 2 gole

 

Kontuzje

 

 

____________________

Składy można podawać do czwartku.

Odnośnik do komentarza
Śląsk Wrocław – Polonia Warszawa, 3:0, Taki Śląsk chcemy oglądać, Gazeta Wrocławska, 33/2009 (Michał Waszkiewicz)

 

 

 

 

W ostatniej serii spotkań polskiej ligi, Śląsk Wrocław rozniósł na swoim obiekcie drużynę Polonii Warszawa, która bardzo udanie rozpoczęła sezon. Ten mecz pokazał jednak wyraźnie, że udane występy w poprzednich spotkaniach były bardziej dziełem przypadku, niż dobrego przygotowania, bowiem spotkanie z WKSem obnażyło wszystkie braki stołecznego klubu, zwłaszcza jeśli chodzi o grę w defensywie. Oto, co po meczu powiedzieli niektórzy piłkarze i szkoleniowiec Śląska.

 

 

 

Marco Polo

 

Zagraliśmy kolejny fantastyczny mecz. Jeśli tak będziemy podchodzić do każdego ligowego spotkania, będziemy w stanie sprawiać niespodzianki w meczach z najlepszymi naszej ligi. Chciałbym zwrócić uwagę na dobre przygotowanie taktyczne przy realizacji stałych fragmentów gry – po dwóch rzutach rożnych zdobyliśmy bramki. Dwubramkowe prowadzenie pozwoliło nam uspokoić grę w drugiej połowie i skupić się wyłącznie na oczekiwaniu na błędy rywala przy wyprowadzaniu naszych kontrataków. Doczekaliśmy się szybko takiego błędu, gdy faulowany był nasz napastnik, a Żurek bez kłopotów pokonał bramkarza z jedenastu metrów. Naprawdę patrzymy z wielkimi nadziejami w przyszłość.

 

 

 

Grzegorz Żurek

 

Bardzo się cieszę, że drużyna odniosła zwycięstwo z rywalem, który był nam zapowiadany jako niezwykle niewygodny. Okazało się jednak, że zostaliśmy lepiej przygotowani do tego spotkania przez naszego trenera i zwycięstwo przyszło bez trudu. Cieszy mnie również fakt, że to kolejny mecz, który kończymy na zero z tyłu. To tylko dowodzi, jak dobrze gramy w defensywie, ale z drugiej strony trudno się dziwić, skoro nasz trener przywiązuje do gry obronnej tak dużą wagę.

 

 

 

Krzysztof Kołodziejczyk

 

Nie uważam siebie za zbawcę Śląska w tym spotkaniu. To prawda, że strzeliłem bramkę, ale udział przy niej miało wielu moich kolegów. Poza tym strzeliliśmy jeszcze dwie bramki, dlatego nie chcę się kreować na gwiazdę. Najważniejsze jest dla mnie dobro zespołu, ale grając wciąż tak, jak dotychczas, mogę być spokojny, że w kolejnych spotkaniach również będziemy zdobywać punkty. Od razu widać, jak znakomicie do sezonu przygotował nas nasz trener.

Odnośnik do komentarza

Dobrogniew Raścisławski, Miejski Klub Sportowy "Odra" Wodzisław Śląski:

Wstyd, hańba, żenada. Tak w skrócie można skwitować to co zaprezentowali moi zawodnicy. Przegraliśmy z ostatnią drużyną ligi i nie obchodzi mnie to, że tą drużyną była Wisła. Chyba trzeba będzie usiąść z zawodnikami i poważniej porozmawiać dlaczego odpuścili ten mecz. Nie będę tolerował takiej postawy. Mecz z Legią będzie ostatnim sprawdzianem dla niektórych graczy. Ci co zawiedli z Bełchatowem i dzisiaj mogą drżeć. U mnie nie ma miejsca na błędy. Jesteś pierwszy albo jesteś nikim.

Odnośnik do komentarza

Daniel Kowalczyk, Zagłębie Lubin

 

Debiut marzenie? Na pewno tak. W swoim pierwszym meczu przede wszystkim chciałem wygrać i to się udało. Przed meczem miałem trochę problemów kadrowych, ale jakoś udało się z tego wybrnąć, chłopcy zagrali dobre zawody. Nie spodziewałem się tak łatwej przeprawy na boisku rywala. Każdy przecież wie, że Górny Śląsk to trudny teren i jakakolwiek zdobycz punktowa, to duży sukces. Tym bardziej cieszy zwycięstwo. Nie zamierzamy jednak na tym poprzestać. Za tydzień mecz z Koroną u siebie, w którym pokusimy się o kolejny komplet punktów.

Odnośnik do komentarza

Krystian Grzelak, Legia Warszawa:

Brawo, brawo, brawo! Kolejny dobry mecz z największym rywalem i w najbardziej prestiżowych pojedynkach mamy doskonały bilans 2 mecze - 6 punktów. Teraz czekamy na potyczkę z "Czarnymi Koszulami", aby wytworzyć 100%-ową skuteczność. Kowalczyk udowodnił, że jest najlepszym snajperem w naszej lidze i każdy zespół powinien się go obawiać. Przed nami mecz z Odrą Wodzisław i przyznam szczerze, że mam pewne obawy. Przed sezonem stwierdziłem, że to będzie czarny koń tych rozgrywek. Wierzę jednak, że uda nam się pokonać drużynę trenera Kubinioka i wyjdziemy na prowadzenie w Ekstraklasie.

Odnośnik do komentarza

Piotr Gil, Korona Kielce:

 

Chyba zadbaliśmy o dobre widowisko, tak się mi wydaje. Kibice powinni być zadowoleni z naszej gry w tym spotkaniu i ze strzelonych siedmiu bramek. Ciepłe słowa na pewno należą się po raz kolejny Nunesowi, który świetnie zaaklimatyzował się w pierwszym zespole i gra kluczową rolę w naszym teatrze. W tej odsłonie zawiedli jednak defensorzy, którzy pozwolili gościom na strzelenie aż trzech bramek. Oby w kolejnym akcie spisali się lepiej. Ogólnie nad obroną musimy jeszcze popracować, a w ofensywie utrzymać to co jest, by postraszyć Zagłębie.

Odnośnik do komentarza

Paweł Laskosz, Cracovia Kraków

 

...Cieszę się że na trudnym terenie zdołaliśmy zdobyć 3 punkty. Mecz był wyrównany, ale to my dzięki dobrej postawie Nalepy zdołaliśmy zainkasować komplet punktów. Cieszy coraz lepsza gra, chociaż nie ulega wątpliwości, że wciąż wiele musimy poprawić, ale jak wiadomo każdy krok naprzód bardzo cieszy. W przyszłej kolejce podejmiemy "u siebie" Polonię Bytom. Nie lekceważymy rywala, ale uważam że naszym obowiązkiem jest zainkasowanie 3 punktów. Najbliższe treningi spędzimy na szlifowaniu i poprawianiu naszej gry.

Odnośnik do komentarza

Mateusz Szymandera, Lech Poznań:

 

Po meczu z Polonią mieliśmy nie lada ból głowy. Straciliśmy cały środek pola i w tygodniu staraliśmy się uporać z tym problemem. Jestem zadowolony z tego jak zagraliśmy. Znów niestety nasz brak koncentracji dał znać o sobie, bo tracimy bramkę w ostatniej akcji meczu. W ten sposób pozbyliśmy się już dwóch punktów. Mam kilka uwag do chłopaków, ale są to drobne zalecenia, które będziemy starali się do czasu następnego spotkania wyeliminować.

 

Mamy już za sobą dwa najcięższe mecze sezonu i liczę, że teraz powinno być już coraz lepiej. Za tydzień przyjeżdża do Wronek jednak mocny zespół, który w tym sezonie jeszcze nie przegrał. Mam nadzieję, że my jako pierwsi pokonamy tę drużynę w meczu ligowym.

Odnośnik do komentarza

Krzysztof Pijanowski, GKS Bełchatów

Niby jest lepiej, ale gorzej już być nie mogło. Strzeliliśmy w końcu bramkę, ale po stałym fragmencie gry, a nie po akcji. Teoretycznie dominowaliśmy przez prawie cały mecz, ale nie zdobyliśmy kompletu punktów. Powinniśmy zdobyć sporo goli, ale nic nie chciało wpaść.

Za dużo tych "ale". Musimy się wziąć w garść jak najszybciej, bo w innym wypadku może być za późno na jakąkolwiek poprawę, a nikt w Bełchatowie nie chce środka tabeli, a tym bardziej walki o utrzymanie. Nadal liczymy na odblokowanie się zawodników ofensywnych, ale nasza cierpliwość kurczy się coraz szybciej. Najprawdopodobniej dam kilku zawodnikom jeszcze jedną lub dwie szanse, a jeśli zawiodą, wtedy będzie czas na bardziej zdecydowane roszady personalne.

Odnośnik do komentarza

Adrian Skura - Wisła Kraków

 

Jestem zadowolony z wyniku spotkania, ale i również ze stylu, w jakim odnieśliśmy to zwycięstwo. Konstruowaliśmy ładne akcje, które kończyliśmy bramkami. Wszystko idzie w dobrym kierunku, Wisła łapie formę, a napastnicy są coraz bardziej skuteczni. Jednak jest kilka elementów, które musimy poprawić. Wrócę jeszcze do naszego rywala, Odra za sterami Pana Raścisławskiego może daleko zajść. Piłkarze z Wodzisławia potrafili tworzyć dobre akcje, które, przy lepszej skuteczności, mogły zakończyć się bramką. Cieszy mnie fakt, że Łukasik, którego początkowo nie doceniałem, pokazuje w lidze, co naprawdę potrafi. Wiem już, że w klubie mam 3 dobrych prawych pomocników i w razie kontuzji któregoś z nich jest odpowiedni zmiennik. Po 3 kolejkach zajmujemy 11 miejsce, zaraz za Lechem Poznań, który drugi mecz z rzędu frajersko traci punkty. Taak...to się nazywa wyciąganie wniosków... Zapewniam, że w niedługim czasie Wisła wróci na szczyt tabeli i będziemy prezentować taki futbol, jaki oczekują od nas kibice. Naszym następnym rywalem jest Jagiellonia, nie widzę innej możliwości jak zwycięstwo w dobrym stylu...

Odnośnik do komentarza

Damian Organek, Ruch Chorzów

 

Dzisiaj trzeba było przełknąć gorycz porażki. Zagraliśmy dobry mecz, staraliśmy się grać otwartą piłką, niestety rywale skontrowali nas i kończymy z wynikiem 1:2. Cóż, niestety czasami w piłce tak bywa.

Z pozytywów mogę wspomnieć jedynie o dobrym występie Petrova, debiut miał co prawda średni, ale już w tym meczu pokazał swój potencjał, o którym wspominałem ostatnio. Ogólnie cała linia pomocy zagrała przyzwoicie, szkoda, że byliśmy tak nieskuteczni w ataku.

W kolejnym meczu planuje parę niespodzianek, obecny system gry zawiódł mnie, a pewnie też i kibiców. Zagraliśmy tylko 3 mecze, ale z gry już widzę, że czas na zmianę.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...