Skocz do zawartości

Książki - dobre, złe i średnie. Co czytać?


Rekomendowane odpowiedzi

Malazańska

długo to trwało, ale wreszcie zacząłem i o ile pierwszy tom, faktycznie, słabszy (męczyłem się nad nim prawie miesiąc, tak bardzo mi nie wchodził), to potem zaczyna się sam miód.

historia Sznura Psów Coltaine, czy epopeja Podpalaczy Mostów wgniatają w fotel i nie pozwalają na obojętność. i choć całe moje jestestwo protestuje, bo to pean na cześć żołnierza jest, a ja zupełnie nie z tej bajki jestem, to nie potrafię nie podziwiać kreacji Eriksona z zachwytem i pokochać bohaterów.

jedno tylko pytanie (obecnie jestem po wstrząsie, jakim było zdobycie Koralu i nadal ciężko mi pozbierać szczękę z podłogi) - czy Podpalacze Mostów wrócą?

nie wiem dlaczego opierałem się tyle lat przed sięgnięciem po ten cykl. niby przerażała mnie objętość, ale w sumie taka Czarna Kompania, która dla mnie jest kanonem kanonu (i podobnie jak Feanor nie rozumiem niechęci do tej pozycji na forum) też mała nie jest, a łykałem kolejne tomy jak pelikan... ale lepiej późno niż wcale. :)

 

 

Odnośnik do komentarza

tinieblador, mam wrażenie, że urok Sznura Psów złamie nawet wegańskiego pacyfistę uprawiającego ahimsę, więc nie musisz mieć wielkich wyrzutów sumienia ;) I cieszę się, że jest tu choć jedna bratnia dusza doceniająca Czarną Kompanię (nawiasem mówiąc, jakieś dwa lata temu przeczytałem plotkę, że Cook pisze kontynuację).

Odnośnik do komentarza

Tomasz Sekielski - Sejf

 

 

Ze stawu w wiosce na Podlasiu policja wyławia zwłoki bez twarzy. Wygląda to na porachunki mafijne, szybko się jednak okazuje, że sprawa jest poważniejsza. To dopiero początek serii morderstw i dziwnych wydarzeń sięgających szczytów władzy. Toczy się gra, w której każdy ma coś do ukrycia i nic nie jest takie, jakie się wydaje. Gra o bezpieczeństwo państwa. Czy dziennikarz z problemami i policjant przed emeryturą, którzy wszczynają własne śledztwo, mają w niej jakieś szanse?

 

Ehh, jak ja nie lubię, kiedy ktoś spieprzy dobrze zapowiadający się początek... Pierwsze rozdziały połknąłem w całości i może dlatego liczyłem na coś więcej. Przyzwyczaiłem się, ze największe napięcie dostaję na deser, na koniec. a tymczasem intryga Sekielskiego jest nieźle zakręcona, książka zaskakuje zakończeniem, ale mam wrażenie, że autor mocno przekombinował. Co więcej, sam styl, sposób budowania wypowiedzi odrobinę mnie zawiódł. Niemniej nie żałuję, że po książkę sięgnąłem, ba - sięgnąłem po drugą część: Obraz kontrolny. Ot - polecam, jeśli komuś pasują wątki kryminalno-szpiegowskie, a nie ma konkretnego pomysłu. Ode mnie 7/10

Odnośnik do komentarza

Czarna Kompania rządzi, nie dziwię się ani trochę, że jest tak dobrze odbierana w kręgach wojskowych.

też się nie dziwię. wszak to też pean na cześć żołnierza. i do tego z historią, która prowadzi czytelnika w zupełnie niespodziewane (przynajmniej z pozycji pierwszych tomów) miejsca. i do tego wszystko się klei. dla mnie absolutny top.

dziwi mnie, że ja tak dobrze odbieram. :) moja przygoda z WKU skończyła się sprawą karną, którą olałem ciepłym moczem. i jak się skończyła nie wiem do dziś. wiem tylko, że na pewno nie zostałem skazany, znajomi sprawdzili.

 

tinieblador, mam wrażenie, że urok Sznura Psów złamie nawet wegańskiego pacyfistę uprawiającego ahimsę, więc nie musisz mieć wielkich wyrzutów sumienia ;) I cieszę się, że jest tu choć jedna bratnia dusza doceniająca Czarną Kompanię (nawiasem mówiąc, jakieś dwa lata temu przeczytałem plotkę, że Cook pisze kontynuację).

kontynuację? hmm, dla mnie cykl jest zamknięty, faktycznie można znaleźć kilka wątków do pociągnięcia, ale po co?

urok Sznura Psów i Coltaine złamie każdego, a Podpalacze Mostów - jeśli nie doczekam się ich pojawienie w kolejnych tomach, będę bardzo zawiedziony. (liczę też na to, że historia Coltaine nie jest jeszcze zakończona). choć wyprawa Karsy Orlonga na razie nie zawodzi.

 

dawno żaden cykl tak mnie nie pochłonął. przy całej sympatii dla Martina, ale Pieśni Lodu i Ognia to nie jest ta sama liga. w ogóle mało kto gra w tej samej lidze. ;)

Odnośnik do komentarza

Z Martinem coś jest głęboko nie halo, zgadzam się. Owszem, gdy się dorwałem do lektury, pochłonąłem cały istniejący urobek jednym tchem, ale... od tej pory książki kurzą się na półce i zupełnie mnie do nich nie ciągnie. A takie Wheel of Time czytam praktycznie na okrągło, nie wiem już który raz. Martin to taki książkowy odpowiednik absolutnej większości współczesnych gier komputerowych - gra się fajnie, ale replayability factor wynosi 0.

Odnośnik do komentarza

Nie zgodzę się, cykl do Nawałnicy Mieczy przeczytałem już trzy razy. Potem zaczyna być różnie, aczkolwiek dla mnie Martin i Erikson to ta sama liga, do której powoli dochodzi Abercrombie (oczywiście ze współcześnie piszących na poziomie, bo wcześniej na luzie Cooka bym do tego dorzucił (chyba też Wagnera), nie wspominając o klasykach).

 

Co do Kompanii, to wydaje mi się, że Cook kiedyś coś wspomniał o prequelach, ale nie mogę tego teraz znaleźć. Takich głębokich prequelach, sprzed Konowała.

Odnośnik do komentarza

A ja powiem wam, że po pierwszym tomie Pana Lodowego Ogrodu dawałem opowieści takie 6/10, tak po tym jak rozwinął się tom drugi daje jej już mocne 8/10. Tak się wkręciłem, że jak w autobusie skończyłem czytać tom drugi, to na komórce kupiłem tom trzeci i pobrałem na Kindle, żeby móc czytać dalej :)

Odnośnik do komentarza

W temacie audiobooków - ja mam za sobą pierwszego Thorgala

 

Trzeba przyznać, że jest zrobiony bardzo profesjonalnie, widać, że włożono w niego dużo pracy. Narrator - Mirosław Czyżkiewicz, miła muzyka i dźwięki tła (? jak jest ambient po polsku? ) naprawdę dają świetny efekt, że aż chce się zamknąć oczy i oddać wyobraźni. Niestety, im dalej w las, tym więcej drzew ;)

 

Pierwsza sprawa to dobór aktorów.- Sonia Bohosiewicz jako Slivia jest ok. Jacek Rozenek jako Thorgal również, ale mam do niego inne zastrzeżenia, podobnie jak do Arkadiusza Jakubika w roli Gandalfa Szalonego (o tym niżej). Maria Niklińska - dla mnie to niestety nieporozumienie, może i milutki głosik, ale nie pasuje do postaci, bo brzmi jak słodka blondynka, na którą może wygląda w pierwszych albumach, ale później taką nie jest (poza tym od innych głosów mogłem się jakoś zdystansować, nawet wiedząc, kto to, od niej nie).

 

Druga sprawa to różnice w interpretacji komiksu/reżyserii - Rozenek gra połączenie Wiedźmina (z którego ma doświadczenie ;)) z Conanem, a to całkowita pomyłka, Jakubik tak wziął sobie do serca przydomek swojej postaci, że toczy pianę przy każdej wypowiedzi.

 

Trzecia sprawa to raczej kwestia trudności przełożenia komiksu na słuchowisko - trzeba to przyznać, że początkowe albumy Thorgala były fabularnie bardzo naiwne i tworzone bez większego założenia (rysunki Rosińskiego też raczej proste), gdyby seria zakończyła się na nich dwóch albumach, to nikt by o nich nie pamiętał. W słuchowisku ta naiwność jest jeszcze bardziej spotęgowana, i jak dla fana będzie do zaakceptowania, to dla poznającego historię pierwszy raz będzie brzmiała jak opis sesji RPG. Ach i jeszcze sprawa Pana Trzech Orłów, dla znających komiks wiadome jest, że

 

 

nie było dobrego sposobu na nagranie kwestii córki Slivii, nie zdradzając jej płci, a choć modulacja głosu była najlepszym z nich, to i tak złym

 

 

 

Tak czy inaczej słuchało mi się dość miło. Mam nadzieję, że następne słuchowiska będą lepsze.

Odnośnik do komentarza

Skończyłem czytać Diunę i mam mieszane uczucia. Na pewno książka jest bardzo dobra, ale patrząc na to jakie miejsce w literaturze ma dzieło Herberta, to mnie nie powaliło na nogi. Fabuła owszem rozwija się i dynamicznie, i dosyć logicznie, ale przez cały czas jak czytałem książkę to miałem wrażenie, że czegoś mi brakuje. Przede wszystkim synkretyzm religijny wydaje mi się naiwny i nielogiczny. Teoretycznie na koniec wyjaśnione jest skąd wzięła się Biblia P-K itp., ale do mnie tłumaczenie to nie przemawia. Oprócz tego kuleje prezentacja systemu społeczno-politycznego. Może zostałem rozpieszczony przez Martina, ale zwykła kalka feudalnych zależności bez wchodzenia w szczegóły to dla mnie mało, szczególnie patrząc na to, że to członkowie wielkich rodów są głównymi postaciami w książce. Poza tym opis świata jest trochę ubogi. Rozumiem to, że Herbert skupił się na Diunie, ale poza Kaladanem i Salusa Secundus nie wiemy zbyt wiele o tym co dzieje się w reszcie galaktyki.

Miałem też problem z wątkiem religijnym.

Sposób w jaki pokazany była droga Paula do zostania Muad'Dibem. To ciągłe przeplatanie się przypadku i świadomych działań Paula i Jessiki. Ciężko mi to nawet wytłumaczyć, ale chyba w żadnym momencie nie pomyślałem: "wow, to rzeczywiście powinno się teraz wydarzyć". Dodatkowo ta nieufność Fremenów wobec Paula po tym jak spełniał kolejne przepowiednie zabobonu Bene Gesserit, wyglądała jak straszenie w słabym filmie klasy B, że główny bohater zaraz zostanie dopadnięty przez bandziorów podczas gdy wszyscy wiedzą, że tak się nie stanie i na koniec zatryumfuje.

 

Może to jest zwykłe czepiactwo, ale po książce uznawanej za kanon sci-fi spodziewałem się więcej. Choć biorąc pod uwagę rok wydania, to i tak za wizjonerstwo należą się Herbertowi wielkie brawa. Teraz mam tylko dylemat czy czytać kolejne książki z cyklu czy sobie odpuścić?

 

Jeżeli miałbym dać ocenę liczbową to byłoby [7/10]

Odnośnik do komentarza

Na pewno "Mesjasza Diuny" powinieneś przeczytać, bo to tak naprawdę dopełnienie pierwszej części. Z resztą... Jeśli nie zachwyciła Cię część pierwsza (mnie zachwyciła), to sobie odpuść. Aczkolwiek w mojej ukochanej części (Bóg Imperator Diuny) nie ma już tej nie lubianej przez Ciebie przypadkowości, tam wszystko przytłacza wielki plan Imperatora, jego Złota Droga. Tyle, że akcji tam jest zdecydowanie mniej niż w Diunie :)

Odnośnik do komentarza

Po 50 stronach "Wiednia Hitlera" doszedłem do przekonania, że to najlepsza książka historyczna od czasów "Powstania i upadku starożytnego Egiptu" Wilkinsona. Cudo :) Książka traktuje o młodości Adolfa, rzucając ją jednak na szerszy plan obrazu C.K. początku XX wieku. Pióro znakomite, odniesienia bibliograficzne porządne, dominująca nad tekstem teza niewidoczna, przynajmniej na razie.

Odnośnik do komentarza

"Witajcie w Rosji" Dmitry Glukhovsky - zbiór opowiadań o współczesnej Moskwie, w które często powplatane są wątki fantastyczne autora Metra 2033 i 2034. Przeczytałem w ciągu zdaje się dwóch niecałych dni. Generalnie są opowiastki jedne lepsze, drugie ciut słabsze, ale ogólnie jest fajnie. Niektóre wątki w dwóch czy trzech opowiastkach się łączą, tylko są pokazane z innej perspektywy, z pozycji innego bohatera. Mamy tu robotników z bliskiego wschodu, Azji, naukowców biednych rosyjskich, oligarchów i tych, co piją wiadomy płyn na litry. Cała współczesna Rosja w pigułce.

Część z tej fabuły można by spokojnie podciągnąć w popularny kiedyś program "Strefa mroku". Dobrze by się to oglądało.

Jedyny minus tej książki to to, że jest...za krótka. takiego Glukchovsky`ego chciałby czytać i czytać jeszcze. Bardzo mi pasuje jego styl, czy to z tej pozycji, czy Metra, czy też "Czasu Zmierzchu".

 

Polecam do przeczytania.

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Najlepiej tak. Szczególnie tak zwany "cykl norweski" zaczynający się od "Czerwonego gardła" najlepiej czytać po kolei. Nie jest to wprawdzie saga, którą koniecznie trzeba czytać po kolei ale gdy zacząłem czytać "Policję" przed przeczytaniem dwóch wcześniejszych powieści w cyklu to jednak po kilkudziesięciu stronach ją odłożyłem i wziąłem się za wcześniejsze.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...