Skocz do zawartości

Przez Bałtyk do sławy


Abruś

Rekomendowane odpowiedzi

Szwedzki klub miał przywitać nowego trenera radośnie i nie zniechęcająco. No właśnie... miał. Jednak co tu zrobić innego jak rzec prawdę, która tak strasznie bolała, że trudno było ją ukryć? Sypało się wszystko i nic nie wskazywało na to, aby sytuacja w klubie miała się poprawić. Nawet zatrudnienie Konusonogiego było wielkim wysiłkiem, ze strony wł... Władz? Zresztą, ten klub nie ma nawet prezesa...

 

- Witam serdecznie. Nazywam się Magnus Backlund - dziwnie mówiący Szwed jak pierwszy przywitał polskiego trenera. - Witamy w piekle - dodał, po czym zaczął się śmiać.

 

Piekło to rzeczywiście było. Jak już wcześniej wspomniałem, klub nie miał prezesa. Na zarząd składał się sztab szkoleniowy, będący w opłakanym stanie. Dlaczego w opłakanym? Prócz osoby Konusonogiego, klub zatrudniał trzech nie-piłkarzy, którzy wspomagali piłkarzy. Pierwszą osobą, dość ważną jakby nie patrzeć, był wyżej wymieniony Magnus Backlund [42 lata, SWE 0A/0, trener], człowiek mało ambitny, jednak dzieciaki go lubią. Zresztą, on sam wygląda na takiego, który lubi dzieciaki... Odsłonięcie bramki numer dwa, pozwoliło Konusonogiemu zapoznać się z zdeterminowanym Perem Olssonem [55 lat, SWE 0A/0, fizjoterapeuta]. Klubowy fizjoterapeuta świecił "jedynkami", aż w oczy raziło, przez co od razu trafił na czarną listę Polaka. Ostatnim człowiekiem, który miał ze nowym menadżerem współpracować, był Petter Haraldsson [47 lat, SWE 0A/0, obserwator]. Ten czterdziestosiedmioletni Szwed, miał być odpowiedzialny za wyszukiwanie "diamentów", pośród morza zdechłych ryb i wodorostów. Jednak widząc go, człowieka bierze na myślenie, w jaki sposób on radzi sobie w życiu...

 

Okazało się, że ubogi sztab szkoleniowy, był miniaturowym "plusem", pośród grubej warstwy "minusów". Coś jak obleśny pryszcz, wystający na pięknej, gładkiej buźce. Przyszedł w końcu czas na ogarnięcie finansów klubowych. Tutaj Konusonogiego czekała poważna rozmowa z Backlundem, który do kolejnych spraw podchodził coraz bojaźliwiej. Z tego co zdołałem wyłapać, w finanse dotyczące nowego trenera i klubu wyglądają następująco:

 

  • Kontrakt Polaka warty jest tysiąc sto szwedzkich koron miesięczne.
  • W klubowej kasie jest około stu siedmiu tysięcy koron szwedzkich.
  • Na transfery przeznaczone jest około siedemnaście tysięcy koron szwedzkich.
  • Budżet płacowy to dziewiętnaście tysięcy siedemset dwadzieścia koron szwedzkich...
  • ... ale jest przekroczony o ponad sześć i pół tysiąca koron szwedzkich.

 

To nie był koniec zmartwień tego dnia... Jak się okazało, trener zaplanował jeszcze krótką konferencję prasową, tuż przez zapoznaniem Konusonogiego z piłkarzami...

 

- Po dziewięciu kolejkach zajmujecie ostatnią, dwunastą pozycję w lidze. Macie na koncie jedno zwycięstwo, dwa remisy i aż sześć porażek. Czy wierzy Pan w to, że uda się odbić klubowi z tak niskiego dna?

- Yyy... Eee... No... Ten... - Polak nie potrafił wymówić ani jednego słowa przed mikrofonem.

- Rozumiem, że spotkał się Pan z ciężką sytuacją już na początku swojej przygody z Eneby BK. Czy jest tak strasznie, jak mówią o tym plotki, czy da się coś wycisnąć pożytecznego z klubu?

- No bo wie Pan... Ten... - Konusonogi przełknął głośno ślinę - bo ja się denerwuje strasznie.

- A powie Pan coś dzisiaj, czy reszta odpowiedzi będzie wyglądała tak jak do tej pory? - Wkurzony dziennikarz wyłączył dyktafon, przecierając pot z czoła.

- Mogę powiedzieć wierszyk! - Polak wziął głęboki oddech, oczka się mu zaświeciły, po czym zaczął recytować. - Jeśli z rana pawian stoi, to nas dzisiaj rywal złoi. Jeśli z rana pawian leży, to dziś gramy bez odzieży!

 

Div 2 Västra Götaland
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
| Poz   | Inf   | Zespół      |       | M     | Z     | R     | P     | ZdG   | StG   | R.B.  | Pkt   | 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 1.    |       | Gunnilse    |       | 9     | 7     | 1     | 1     | 17    | 6     | +11   | 22    | 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 2.    |       | Sandared    |       | 9     | 5     | 3     | 1     | 15    | 9     | +6    | 18    | 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 3.    |       | Floda       |       | 9     | 5     | 2     | 2     | 14    | 9     | +5    | 17    | 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 4.    |       | Oskarshamn  |       | 9     | 4     | 3     | 2     | 16    | 11    | +5    | 15    | 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 5.    |       | Färjestaden |       | 9     | 4     | 1     | 4     | 16    | 14    | +2    | 13    | 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 6.    |       | Skene       |       | 9     | 3     | 3     | 3     | 13    | 12    | +1    | 12    | 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 7.    |       | Mellerud    |       | 9     | 3     | 2     | 4     | 10    | 11    | -1    | 11    | 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 8.    |       | Avesta      |       | 9     | 3     | 1     | 5     | 11    | 18    | -7    | 10    | 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 9.    |       | Svenljunga  |       | 9     | 2     | 3     | 4     | 8     | 12    | -4    | 9     | 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 10.   |       | Hjulsbro    |       | 9     | 2     | 3     | 4     | 10    | 16    | -6    | 9     | 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 11.   |       | Lunden      |       | 9     | 2     | 2     | 5     | 13    | 16    | -3    | 8     | 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 12.   |       | Eneby       |       | 9     | 1     | 2     | 6     | 8     | 17    | -9    | 5     |
-----------------------------------------------------------------------------------------------------

 

----------

Kwiti - Zobaczymy czy będzie takie "normalne" :P

Cesarz - Też mam taką nadzieje. Na razie zapowiada się gorzej niż nieciekawie, więc może to być coś świetnego :keke:

Vetr - Jedyne, co pozytywnego znalazłem w Twoim poście, to " :kutgw: "

net - Ja liczę na to, że się utrzymam w lidze i będę już miał te "wiele sukcesów" ;)

Odnośnik do komentarza

Klub pod względem finansów - klapa. Klub pod względem sztabu szkoleniowego - klapa. Wypadało by więc napisać, że "do trzech razy sztuka" i optymistycznie podchodzić do ilości piłkarzy i jakości ich umiejętności. Niestety, tutaj też jest klapa i to patrząc na te dwa aspekty. Zaraz po konferencji prasowej, gdzie Konusonogi dał pokaz swoich umiejętności recytując krótki wierszyk, odbył jeszcze krótszą rozmowę z Backlundem.

 

- Piłkarzy jest jedenastu - rzekł do Polaka.

- Drużynę da się sklepać - odpowiedział Konusonogi.

 

 

1. Bramkarze

 

Zacząć trzeba od pozycji bramkarza, czyli jednej z ważniejszych osób na boisku. Człowiek ten ma uchronić klub od utraty bramek. W tym klubie jest to nie możliwe, zwłaszcza, że Eneby zatrudnia tylko jednego bramkarza. Tym "wybrańcem" jest niejaki Jonathan Ferm [21 lat, SWE 0A/0, BR]. W tym sezonie już siedemnaście razy wyciągał piłkę z siatki, czyli wychodzi, że pod czas meczu około dwa razy czyni tą powinność. Dodatkowo trzeba dodać, że jest o jedną żółtą kartkę od zawieszenia. Trzeba przyznać jedno - nie ma to jak miły początek.

 

 

2. Obrońcy

 

Jest to chyba najsilniej obsadzona formacja w drużynie. Mowa tutaj o ilości zawodników, a nie o tym, co sobą prezentują. Na przód wysuwa się Peter Jonsson [23 lata, SWE 0A/0, O PL], który, co jest dość paradoksalne, spisuje się najsłabiej w drużynie. Jego umiejętności nie są jakieś nadzwyczajne, jednak nie może chyba przestać szpanować przed kolegami kilkoma trikami, przez co jego postawa na boisku jest taka, a nie inna. Z "trójką" na plecach gra Ove Andersson [31 lat, SWE 0A/0, O PLŚ]. Ten "podstarzały" defensor nabierał doświadczenia w takich mocarnych klubach jak Motala czy Linkoping, aby awansować o klasę wyżej. Cristoffer Jonsson [19 lat, SWE 0A/0, O P / P PŚ] wyróżnia się z klubu tylko tym, iż może grać zarówno w obronie, jak i pomagać kolegom w linii pomocy. Fredrik Jansson [30 lat, SWE 0A/0, O Ś] jest w tej chwili w swojej szczytowej formie i to on może pochwalić się tym, że raz został wybrany zawodnikiem spotkania. Tylko tyle i aż tyle. Ostatnim, a przy tym jakże ciekawym, zawodnikiem jest Joakim Reithe [25 lat, SWE 0A/0, O Ś]. Dlaczego ciekawym? Ponieważ jest zawieszony za zbyt dużą ilość żółtych kartek.

 

 

3. Pomocnicy

 

Numerem jeden tutaj jest Tobias Sorlisten [32 lata, SWE 0A/0, P Ś], który jest najstarszym zawodnikiem w zespole. Nie jest jakąś gwiazdą wielkiego formatu, ale tylko on, jeżeli patrzeć na pomocników, ma zaliczoną asystę przy bramce. Z lewej strony wspierać go będzie Gabriel Valda [19 lat, OP L / N], który dopiero stawia pierwsze kroki w piłkarskim świecie. Jest wychowankiem Eskilstuny City, jednak po ich awansie mógł zapomnieć nawet o ławce rezerwowych. Jego rywalem, na pozycję lewego skrzydłowego, jest Ninos Thore [26 lat, SWE 0A/0, OP L]. Mimo że jest starszy i trochę bardziej doświadczony, nie znaczy to wcale, że wygra tą rywalizację.

 

 

4. Napastnicy

 

W klubie jest ich tylko dwóch, ale grają na bardzo zbliżonym poziomie. Znaczy się, że jeden jest gorszy od drugiego. Nie zmienia to jednak faktu, że obydwoje strzelili po trzy bramki, grając we wszystkich dziewięciu spotkaniach. Na troszkę wyższym poziomie jest Simon Vardin [27 lat, SWE 0A/0, N], który w klubie gra z numerem dziesiątym na koszulce. Jednak Martin Jacobsson [21 lat, SWE 0A/0, N], coraz pewniej stawia mu czoła i, jeżeli Konusonogi zagra jednym napastnikiem, może się okazać, że wygryzie swojego starszego kolegę ze składu.

 

 

Widząc wielkie luki w sztabie szkoleniowym, polski trener szybko postanowił zatrudnić kogoś, kto pomoże mu w ogarnięciu tego burdelu. A ponieważ było mu smutno, że jego koledzy, którzy wyjechali do Anglii, mogli sobie w spokoju poćwiczyć wymowę swojego ojczystego języka, jako asystenta zatrudnił Polaka. Został nim Jan Makowiecki [51 lat, POL 0A/0, asystent], który łapał się każdej roboty, jaka wpadała mu w ręce. Dzięki temu mógł spokojnie zacząć pracę w klubie...

 

----------

net - Tego jeszcze nie wiem, ale podejrzewam, że tak :P

Odnośnik do komentarza

Aleś w gówno wdepł...Takiej bandy to nie widziałem i nie chcę widzieć. Wierzyć mi się nie chce, że z tym się da coś zrobić. wow.GIFkutgw.gif

Bo sztuką jest wybić mały klubik do roli potentata, a nie prowadzić Man City z mega budżetem.

:kutgw: Abruś.

 

Każdy gra tak, jak lubi, jedni mocnymi, inni słabymi

Odnośnik do komentarza

Piotr Konusonogi zaczął wszystko z wysokiego "c", sprowadzając pierwszą osobę do klubu. Mowa tutaj o jego nowym asystencie, którym został Pan Makowiecki. Tempa nie zwalniał i już zdołał podpisać kontrakt z nowym piłkarzem, jednak przejdzie on do klubu dopiero pierwszego lipca. Nowym piłkarzem Eneby zostanie trzydziestodziewięcioletni Polak, Marek Świerczewski [39 lat, POL 6A/0, LB / O Ś / DP], były zawodnik GKS Katowice czy też Admiry Wacker. Ostatnio piłkarz reprezentował barwy 1.FC Simmering, na konto którego nie przejdzie ani jedna szwedzka korona.

 

 

Dziennik "Konusa" #1

 

Norrkoping, stadion Fyrbyplan, 22. czerwca 2006

 

Na termometrze tylko dwadzieścia dwa stopnie... Niewiele więcej było kibiców, znajdujących się na stadionie Fyrbyplan, których przyszło stu trzydziestu dziewięciu. Przed ławką rezerwowych klubu Eneby stałem ja - Piotr Konusonogi. Roztrzęsiony stałem i czekałem na spotkanie, które miało się odbyć za kilka minut. Naszym przeciwnikiem było, czwarte w ligowej tabeli, Oskarshamn. Stałem roztrzęsiony, choć tak naprawdę nie wiedziałem dlaczego. Z wzmocnieniami, czy bez nich, byliśmy najsłabszą drużyną w lidze, która tak czy siak miała dostać ostre lanie od każdego na kogo trafiła. Byłem jednak zaparty, gdyż wiedziałem, że jedyne co mnie mogło spotkać w tym klubie, to tylko i wyłącznie przegrana... Mecz rozpocząć było jednak czas...

 

Moi piłkarze, w zielono-białych strojach, zaczęli od szaleńczego ataku na bramkę przeciwnika. Niestety, delikatne strzały nie miały prawa zagrozić Mikaelowi Axelssonowi. Zresztą, ten golkiper jest jedną z najjaśniejszych gwiazd tej ligi, więc moje ciotki, biegające po boisku, nie miały najmniejszych szans na jego pokonanie. Jednak okazało się, że również i goście nie zagrali na takim poziomie, jaki reprezentowali do tej pory. Może i dzięki temu, aż przez dwadzieścia minut utrzymywał się bezbramkowy remis, który najlepiej odzwierciedlał totalną ściemę, jaka odgrywała się na trawiastym boisku. Jednak nagle coś strzeliło w moich zawodników. To nie był piorun... To było coś, jak grom z jasnego nieba, dający im siły i wiarę we własne możliwości. Dzięki temu, w dwudziestej drugiej minucie, do bramki trafił Simon Vardin, który jakimś cudem ominął gwiazdę gości i pięknym strzałem skierował piłkę do pustej bramki. Wielkiego szału na stadionie nie było... Zresztą, trudno o takim czymś mówić, gdy na trybunach siedzi "garstka" ludzi, wyglądająca na takich, którzy zastanawiają się, któremu zespołowi mają kibicować... Nie zmieniło to jednak faktu, że to my objęliśmy prowadzenie! Goście się wkurzyli... W sumie, "wkurzyli" to słowo zaledwie miernie określające stan, w jakim się znaleźli. Piłkarze Oskarshamn stali się bardzo nieobliczalni. Pokazali to w cztery minuty po utracie bramki. Wtedy do, z boiska wyleciał Eric Johansson, który chyba naoglądał się za dużo spotkań Manchesteru United. Po boisku rzucał się niczym Cristiano Ronaldo, starając się być lepszym aktorem niż on. Sędzia w końcu nie wyrobił i grzecznie wyprosił defensora gości, machając mu czerwoną kartką przed nosem. Obrońca zamknął się i zszedł z boiska, a chwilę później, Ninos Thore niecelnie uderzył z rzutu wolnego. Mimo tego strzału, czułem jak ciężko przełykałem ślinę. Włosy stanęły mi dęba, a uszy zaczęły odstawać, gdyż ujrzałem jasne światełko w ciemny tunelu. To światełko nazywało się "zwycięstwo". Jednobramkową przewagę utrzymywaliśmy do końca pierwszej połowy.

 

W przerwie przeżywałem prawdziwy dylemat. Zastanawiałem się, czy pójść na całość, czy robić wszystko, aby utrzymać najkorzystniejszy dla nas wynik. Zaryzykowałem. Z ustawienia 442, przestawiłem zespół na 352, przeprowadzając jedną zmianę. Na boisku pojawił się Tobias Sorlisten, który zmienił Berga*. Wiedziałem, że mogę dużo stracić, ale miałem nadzieję, że zyskam jeszcze więcej. Wyszedłem z założenia, że" i tak po pierwszym meczu mnie nie zwolnią, więc mam ich głęboko w poważaniu. W mojej beznadziejnej sytuacji, mało trenerów, zwłaszcza tych bardziej doświadczonych, podjęłoby taką decyzję. Miałem to gdzieś i... dobrze na tym wyszedłem. Zarówno ja, jak i moja drużyna złożona z jedenastu patałachów. W drugiej części spotkania byliśmy górą w każdym znaczeniu tego słowa. Nie daliśmy gościom dojść do głosu, choć nasze strzały przypominały pykanie piłki przez dzieci z podstawówki. Piłkarze Oskarshamn byli zaszokowani tym, co dzieje się na boisku, a ich trener, Pan Persson, wyłaził wręcz ze skóry. Dwoił się i troił, aby jego piłkarze zaczęli grać jak piłkarze, a nie jak banda jełopów. Jednak jego działa doprowadziły ich tylko zamknięcia się w sobie. Wykorzystali to moi zawodnicy, a przede wszystkim Hendriksson*, który kilka minut wcześniej wszedł na boisko. W sześćdziesiątej siódmej minucie świetnie dośrodkował na pole karne rywala, znajdując tam wbiegającego Thore. Dwudziestosześcioletni skrzydłowy zrobił to, co trzeba - główką pokonał golkipera gości, dając mojemu zespołowi dwubramkowe prowadzenie. Większy szał był na ławce rezerwowych mojego zespołu, niż na samych trybunach. Stałem i patrzyłem, jak zespół złożony z drwali, pakuje drugą bramkę drużynie, z czołówki tabeli... Byłem w szoku... Szok ten trwał aż do dziewięćdziesiątej minuty, gdy Nordin ostatni raz zagwizdał w swój magiczny gwizdek...

 

 

[10/22] Div 2 Västra Götaland

[12] Eneby 2:0 Oskarshamn [4]

 

J.Ferm - O.Andersson, M.Berg* (T.Sorlisten 45'), F.Jansson, P.Jonsson - N.Thore, G.Valda, C.Jonsson, M.Stridh* (T.Henriksson* 60') - S.Vardin, M.Jacobsson (C.Jonasson* 75')

 

----------

* "szarak"

LFCFUN - Z "szarakami" można wiele, jednak nie wystarczająco dużo. Gówno jest duże i śmierdzące, ale mam nadzieję, że sobie jakoś poradzę.

Sławoj - Święte słowa, święte.

Cesarz - j.w.

Vetr - To zależy, co masz na myśli mówiąc o "takich" klimatach ;)

Lucas07 - Brałem co popadło :P

Priest - Hardkorem to był/jest wenger, póki nie odnalazł Pitu :P

Odnośnik do komentarza

Już po pierwszym spotkaniu, nowego trenera Eneby BK zaczęto nazywać "Wielkim". Piotr Konusonogi jednak z lekkim dystansem podchodził do tych pochwał. Patrzył się dziwnie na dziennikarzy, zastanawiając się, skąd oni biorą takie teksty. W końcu, podczas jednego z wywiadów, nie wytrzymał.

 

- Grzecznie chiałbym Was poprosić o to, abyście odpieprzyli się od mojej osoby. Ja mam mieć ksywkę "Wielki"? Jakby to wyglądało? Piotr "Konus Wielki" Konusonogi...

 

Tymczasem w Niemczech, zakończyła się faza grupowa Mistrzostw Świata w piłce nożnej. Najważniejsza dla nas, Polaków, była grupa C, gdzie grała nasza reprezentacja. O dziwo, okazało się, że mimo ciężkiej grupy, awansowaliśmy do drugiej rundy. Nasi przeciwnicy, to jest Portugalia, Korea Południowa oraz Chile, nie potrafili znaleźć sposobu, aby pokonać piłkarzy Pawła Janasa. Pierwsze spotkanie, podobno najcięższe, reprezentacja grała z Portugalczykami. Po wyrównanym spotkaniu na tablicy świetlnej widniał wynik 1:1. Remis, w sześćdziesiątej drugiej minucie, dał Polakom Emmanuel Olisadebe, grający na co dzień w angielskim Portsmouth FC. Drugie spotkanie było szczęściem w nieszczęściu. W prawdzie reprezentacja straciła dwójkę zawodników, Marcina Baszczyńskiego oraz wcześniej wspominanego Olisadebe, którzy załapali kontuzje w tracie spotkania. Nie przeszkodziło to jednak Polakom w wygraniu spotkania z Koreańczykami z południa. Jedyną bramkę w tym spotkaniu, jeszcze przed zejściem z boiska, strzelił Olisadebe. Nikt nie był optymistycznie nastawiony przed spotkaniem z piłkarzami z Ameryki Południowej, zwłaszcza, że reprezentacja straciła dwóch podstawowych zawodników. Szczęście uśmiechnęło się do Polaków, gdyż w trzydziestej pierwszej minucie z boiska wyleciał Cristian Alvarez. Jednak piłkarzom z Chile udało się zremisować to spotkanie, a obydwie ekipy awansowały do kolejnej rundy. Bramki dla naszych strzelili Krzynówek, z rzutu karnego oraz Saganowski. W drugiej rundzie zagramy z Wybrzeżem Kości Słoniowej, z niesamowitym Didierem Drogbą w ataku, więc mamy wielkie szanse na odpadnięcie z turnieju.

 

Awans Polaków nie był jednak tak wielką niespodzianką, jak sytuacja w grupie B. Wszystkich zdziwiła kolejność, oraz drużyny, które awansowały do kolejnej rundy. Na pierwszym miejscu fazę grupową ukończyła reprezentacja Iranu. Wygrali oni z takimi reprezentacjami jak Ekwador, Chorwacja, a nawet Hiszpania, która uważana jest za jedną z najlepszych reprezentacji świata. Niespodzianką było też odpadnięcie Nigerii, której miejsce "zajęła" Kostaryka.

 

W drugiej rundzie, najciekawszym spotkaniem wydaje się być mecz Hiszpanów z Brazylijczykami, a zaraz po nich Holendrów z Argentyną. Problem z awansem mogą mieć gospodarze turnieju, reprezentanci Niemiec, którzy trafili na nieobliczalnych Francuzów.

Odnośnik do komentarza

Nim ktokolwiek zdołał się obejrzeć, minęła za nami druga runda piłkarskich Mistrzostw Świata w Niemczech. Najważniejszym spotkaniu tej fazy mieliśmy okazję oglądać piłkarzy z polskim orzełkiem na piesi. Nasi reprezentacji, na stadionie Olimipastadion w Berlinie, rozgrywała mecz z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Mecz, który teoretycznie miał być przegrany, Polscy piłkarze jakimś cudem wygrali. Chociaż wygrana była bardzo skromna, bo tylko 1:0, nie zmieniała ona szczęścia wywołanego u kibiców. W drugiej minucie spotkania, świetny strzał oddał Michael Delura. Napastnik Hannoveru 96, wypożyczony z Schalke 04, strzelając swojego pierwszego gola w reprezentacji. Awans Polaków do ćwierćfinału, można uznać za niesamowity sukces. Paweł Janas świetnie skompletował skład, który ze spotkania na spotkanie radzi sobie coraz lepiej. Ponieważ ilość możliwych rywali się zmniejsza, wiadomo było, że kolejne spotkania będą coraz trudniejsze. Tak też będzie w ćwierćfinale, gdzie reprezentacja Polski będzie podejmować niesamowitą Hiszpanię...

 

Co do Hiszpanów, to trzeba przyznać, że po ostatnim spotkaniu, zostali moimi cichymi zwycięzcami tego turnieju. Drugą rundę przeszli po wyczerpującym spotkaniu z Brazylią. Po dziewięćdziesięciu minutach, żadna z reprezentacji nie potrafiła strzelić decydującego gola. Ta sama sytuacja miała miejsce w doliczonym czasie gry, a o awansie zadecydowały rzuty karne. Tam, bohaterem okazał się golkiper Hiszpanów - Iker Casillas, grający na co dzień w madryckim Realu. Obronił on aż trzy strzały, doprowadzając swoich rodaków do ćwierćfinałów, gdzie zagrają właśnie z reprezentacją Polski. W innym, równie ciekawym spotkaniu, Holendrzy nie dali szans piłkarzom rodem z Argentyny. W prawdzie bramki wpadły dopiero po zmianie stron, jednak to reprezentacja Oranje awansowała do ćwierćfinału Mistrzostw Świata. W kolejnej rundzie zagrają ze "słabiutką" Anglią. Jedyni reprezentanci Wysp Brytyjskich, przemęczyli się przez dziewięćdziesiąt minut w spotkaniu z Turkami. Kibice, którzy przybyli na stadion Commerzbank-Arena we Frankfurcie nad Menem, zobaczyli aż pięć trafień. Co ciekawsze, wszystkie wpadły w pierwszej połowie. Jednak to Anglicy strzelili o jedną bramkę więcej i to oni awansowali. Wielkie męki przeżywali też Włosi, którzy wygrali z największą niespodzianką Mistrzostw Świata - reprezentacją Iranu. Jedyną bramkę w tym spotkaniu strzelił kapitan Alessandro Del Piero, w czterdziestej dziewiątej minucie spotkania. Z turniejem pożegnali się również gospodarze, którzy nie zdołali pokonać ekipy francuskiej. Pluć w brodę może sobie Michael Ballack, który nie wykorzystał rzutu karnego, a kilka minut później Makelele strzelił decydującą, o losach spotkania, bramkę. W dwóch "najnudniejszych" spotkaniach Czesi wygrali 2:0 z reprezentacją Chile, a Kostaryka 2:1 z Arabią Saudyjską.

Odnośnik do komentarza

Otwarcie okienka transferowego w Szwcji już lada moment. Piotr Konusonogi, mimo problemów z klubową kasą, postanowił zaklepać sobie kolejnego piłkarza. Pierwszego lipca, do klubu trafi Jorgen Bengtsson [29 lat, SWE 0A/0, BR]. Podstawowy bramkarz Nosaby IF wpadł w oko polskiemu szkoleniowcowi, a klub nie wyda na niego ani korony.

 

 

Dziennik "Konusa" #2

 

Mellerud, stadion Radavallen, 29. czerwca 2006

 

Rozumiem, że udało się nam wybrać spotkanie. Rozumiem, że wszyscy są w wielkim szoku. Rozumiem, że można mnie nachodzić na każdym kroku i dopytywać się o wszelkie szczegóły. Jednak nachalność dziennikarzy mnie dobija. Dobrze, że przynajmniej zdołałem przygotować drużynę do spotkania z Mellerud. Na stadionie rywali, którzy również byli sklasyfikowani wyżej od nas, miałem zasmakować pierwszej porażki. Do spotkania wystawiłem prawie ten sam skład, co w meczu poprzednim. Widziałem, że chłopaki są zgrani i wiedzą jak grać mają. Powrót zaliczył Reithe, który skończył swoją "odsiadkę". Jednak ta sama grupka ludzi miała już problem, aby stawić czoła przeciwnikowi, na jego stadionie.

 

Gospodarze zaatakowali od pierwszych minut, dzięki czemu szybko wypracowali sobie bramkę. Już po siedmiu minutach spotkania gola strzelił Mabacker, który ominął mojego golkipera i wpakował piłkę do pustej siatki. Okazało się jednak, że strata bramki była nam bardzo potrzebna. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie jest dość głupia, a jednocześnie banalna - rozwścieczyła moich piłkarzy do maksimum. Głąby z mojej drużyny zaczęły myśleć i szybciej przebierać nogami. Dzięki temu, po dwóch minutach udało się wyrównać wynik. Gola strzeliła przyszłość tego zespołu, czyli dwudziestojednoletni Martin Jacobsson, ładują piłkę w samo okienko bramki, strzeżonej przez Ohlssona. Później wszystko szło już jak z bicza strzelił. Gra układała się każdej formacji i mało kto popełniał błędy. Nawet, jeżeli któryś z piłkarzy zrobił to, zaraz naprawiał to inny. Dawno już nie widziałem takiej współpracy na boisku. Kolejne dobre spotkanie rozgrywał Ferm, który był prawie nie do zatrzymania tego dnia. Wpadka mu się zdarzyła, ale i najlepsi mają te gorsze dni. Świetna gra, połączona z jeszcze lepsza współpracą, nie mogła zakończyć się niczym innym, aniżeli bramką dla mojego zespołu. W dwudziestej trzeciej minucie, bramkę strzelił Vardin. Nie wiem, czy chciał mi udowodnić, że jest lepszy od swojego młodszego kolegi z ataku, czy po prostu strzelił bramkę bo w dobrym momencie dostawił nogę, ale byłem zadowolony z faktu iż wygrywamy. Piłkarze Mellerund jeszcze parokrotnie próbowali pokonać mojego bramkarza, jednak Ferm zawsze stawał na ich drodze. Zawsze stawał i wychodził z bitwy zwycięsko, nie dając sobie wpuścić kolejnych piłek. Tak wytrwaliśmy do drugiej połowy, a ja byłem wniebowzięty.

 

Tuż po przerwie musiałem przeprowadzić pierwszą zmianę. W prawdzie Vardin mógł kontynuować grę, jednak z małą ilością dostępnych zawodników, wolałem nie ryzykować jego utraty. Jego kuśtykający krok nie wróżył niczego dobrego, a sam poszkodowany zrozumiał wszystko podczas krótkiej rozmowy ze mną. Jego miejsce zajął Jonasson*, który wspierał Jacobssona w ataku. Gospodarze nie mieli nic do stracenia, a musieli bronić swojego honoru. Ruszyli od razu, ale ich akcje nie przynosiły zamierzonego efektu. Byli bezradni, przy dobrze grającej defensywie Eneby. Nie grali źle, ale zbyt delikatnie, aby myśleć chociaż o wyrównaniu. Ich plany pokrzyżował sędzia spotkania, Pan Astrom, który w pięćdziesiątej dziewiątej minucie wyrzucił z boiska Ismaela Elaniego. Młody Szwed wdał się w bezsensowną rozmowę z arbitrem, która chyba trochę za szybko skończyła się czerwoną kartką. Gdyby defensor wyluzował trochę, to jedyne co straciliby piłkarze Mellerund, to kolejna bramka, choć i to nie było takie pewne. A tak, sędzia podyktował rzut karny dla mojej drużyny, a dodatkowo osłabił gospodarzy. "Jedenastkę" pewnie wykorzystał Jonasson*, który wykonał ją z zimną krwią, ciesząc się z pierwszego gola w barwach klubu. Zrobiło się bardzo nieciekawie, patrząc na sytuację z perspektywy drużyny w biało-niebieskich strojach. Byli na całkowicie straconej pozycji, a kibice, których również zbyt wielu nie było, powoli zaczynali opuszczać stadion Radavallen. W pewnym stopniu widok ten był żałosny, jednak ja się cieszyłem z tego powodu. Doprowadziłem swoją drużynę do drugiego zwycięstwa, a co za tym szło, wreszcie odbiliśmy się od dna tabeli.

 

[11/22] Div 2 Västra Götaland

[6] Mellerund 1:3 Eneby [12]

 

J.Ferm - O.Andersson (D.Hendriksson* 88'), J.Reithe, F.Jansson, P.Jonsson - N.Thore, G.Valda, C.Jonsson (T.Sorlisten 62'), M.Stridh* - S.Vardin (C.Jonasson* 45'), M.Jacobsson

 

----------

* "szarak"

Odnośnik do komentarza

Reprezentacja Polski była bardzo bliska sprawienia miłej niespodzianki swoim kibicom, a jednocześnie szokującej wiadomości dla piłkarskiego świata. Mecz z Hiszpanią rozgrywany był na stadionie w Berlinie, czyli miejscu, które Polakom znane już było z tych Mistrzostw. Jak się okazało, nasz Orły ruszyły do ataku od pierwszego gwizdka, dzięki czemu troszkę postraszyli trochę piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego. Zrobił to przede wszystkim Ebi Smolarek, zawodnik Borussi Dortmund, która oklepywać się będzie w drugiej lidze niemieckiej. Polak już w piątej minucie zdołał pokonać Casillasa po błędzie jednego z defensorów Hiszpanii. Wykorzystał swoją szybkość, dopadł do piłki i pewnie uderzył w stronę bramki. Zdębiali Hiszpanie przez jakiś czas nie mogli zrozumieć, jak to się stało. Jednak szybko pozbierali się do kupy i po dziesięciu minutach było już 1:1. Bramkę strzelił człowiek-legenda hiszpańskiej piłki - Raul. Kiedy wydawało się, że Polacy zdołają wysunąć się jeszcze na prowadzenie, pod koniec pierwszej części spotkania Fernando Torres wpakował drugą bramkę dla swojej reprezentacji. Druga połowa nie była zbytnio obfita w jakieś cudowne akcje. Dopiero pod koniec spotkania zrobiło się gorąco, gdy z boiska wyleciało dwóch Hiszpanów. Najpierw Asier Del Horno w osiemdziesiątej piątej minucie, a pięć minut później Charles Puyol. Będą to duże braki dla tej drużyny, przed kolejnym meczem. Polska osiągnęła i tak wiele, stając się jedną z ośmiu najlepszych ekip na tym świecie. Bić brawa Janasowi, bić brawa polskim piłkarzom! Choć raz...

 

Kolejne beznadziejne spotkanie rozegrali Włosi, którzy pokonali reprezentację Czech 1:0. Bramkę, w dziewiątej minucie, strzelił Totti. Prawdą jest, że reprezentacja Czech nie jest taka słaba, na jaką wygląda, jednak Włosi powinni ich zdeklasować. Mimo dzielnej postawy w defensywie, a także i w ofensywie, zabrakło czasu na strzelenie choć wyrównującej bramki. Sąsiedzi Polaków również odpali z rywalizacji. Jednak to nie z nimi zagrają pogromcy Polaków. Na drodze do finału czeka ich jeszcze reprezentacja Francji. Francuzi, którzy mieli "najsłabszego" przeciwnika w ćwierćfinałach, nie zaskoczyli nikogo swoją grą. Owszem, wygrali z Kostaryką 2:0, jednak nie zagrali na takim poziomie, która miałaby mieć drużyna awansująca do finałów Mistrzostw Świata. Jednak te wyniki były do przewidzenia. Niespodziankę sprawili natomiast Anglicy, którym w dogrywce udało pokonać się reprezentacje Holandii. Duży wpływ na porażkę miała czerwona kartka, którą w trzydziestej ósmej minucie otrzymał Wilfred Bouma. Po świetnym, wyrównanym spotkaniu, mecz zakończył się wynikiem 2:1, a decydującą bramkę strzelił Michael Owen. Anglicy, o wstęp do wielkiego finału, zagrają z Włochami.

Odnośnik do komentarza

Podsumowanie czerwca 2006

 

Sytuacja w klubie:

Bilans - 2-0-3

Bramki - 7:7

Div 2 Västra Götaland - 9. miejsce

Najlepszy strzelec - Simon Vardin - pięć bramek

Najlepszy asystent - Ove Andersson - dwie asysty

 

 

Transfery na świecie:

1. Kahe [23 lata, BRA 0A/0, N], Borussia Monchengladbach -> FC Basel - 40 mln szwedzkich koron

2. Simon Vukcevic [20 lat, SIC 6A/0, OP LŚ], Saturn Ramieńskoje -> Rapid Wiedeń - 36 mln szwedzkich koron

3. Carlinhos Bala [26 lat, BRA 0A/0, OP / N Ś], Santa Cruz -> Vitoria - 32 mln szwedzkich koron

4. Polo Nzuzi [25 lat, DRK 9A/0, OP P / N], SK Sturm Graz -> FC Basel - 24 mln szwedzkich koron

5. Fabiano [27 lat, BRA 0A/0, O / DBP L], Arezzo -> Red Bull Salzburg - 17 mln szwedzkich koron

 

Transfery w Polsce:

1. Aleksandar Radunovic [26 lat, SIG 0A/0, O / DBP L], ŁKS Łódź -> Kom - 120 tys. szwedzkich koron

2. Moussa Ouattara [24 lata, BRF 0A/0, O PŚ], Legia Warszawa -> Gombak Utd - 10 tys. szwedzkich koron

3. Maciej Stronka [17 lat, POL 0A/0, OP PL], Warta Poznań -> - - zwolniony z klubu

4. Paweł Kaczorowski [32 lata, POL 14A/1, O /DBP P], - -> Dumfermline AFC - wolny transfer

5. Jarosław Chwastek [31 lat, POL 0A/0, O L], - -> Szczakowianka Jaworzno - wolny transfer

 

Ligi w Europie:

Dania - Brondby IF [M]

Finlandia - Tampere United [+1]

Niemcy - -

Polska - -

Rosja - Amkar Prem [+2]

Szwecja - Orgryte [+1]

 

 

Mecze reprezentacji Polski:

MŚ Grupa C - Polska 1:1 Portugalia (Emmanuel Olisadebe)

MŚ Grupa C - Korea Południowa 0:1 Polska (Emmanuel Olisadebe)

MŚ Grupa C - Chile 2:2 Polska (Jacek Krzynówek, Marek Saganowski)

MŚ Druga runda - Wybrzeże Kości Słoniowej 0:1 Polska (Michael Delura)

MŚ Ćwierćfinał - Hiszpania 2:1 Polska (Ebi Smolarek)

 

 

Ranking światowy:

1. Meksyk [938], 2. Hiszpania [843], 3. Brazylia [834], ..., 51. Polska [597]

Odnośnik do komentarza

Półfinały Mistrzostw Świata już za nami. Faworyzowana przeze mnie Hiszpania niestety odpadła i będzie walczyć "jedynie" o najniższe podium. Półfinałowe spotkanie z Francją przegrali 0:1, a bramkę na wagę finału strzelił Thierry Henry. Okazało się, że czarowne kartki, w poprzednim spotkaniu, dwóch podstawowych defensorów, Puyola i Del Horno, były kluczem do drzwi zwanych "przegraną". Dodatkowo, z boiska musiał zejść Iker Casillas, który doznał kontuzji głowy. Na szczęście, dobrze zastąpił go Victor Valdes, który nie wpuścił żadnej bramki. Duet napastników Raul - Torres nie spisał się dobrze, a skrzydłowi musieli mieć gorszy dzień. Francuzi powinni pogratulować swoim obrońcom, z Patrice Evrą na czele, gdyż to głównie dzięki nim ich reprezentacja masz szanse na zdobycie kolejnego mistrzostwa. Spotkanie, rozgrywane na Signal Iduna Park w Dortmundzie, mogło podobać się publiczności. Było ono bardzo wyrównane, a każdy piłkarz, który pojawił się na murawie, bardzo mocno pracował na końcowy sukces swojej drużyny. No cóż... wygrali lepsi... teoretycznie.

 

Emocji nie zabrakło także w drugim półfinale, gdzie spotkali się reprezentanci Włoch i Anglii. Po dziewięćdziesięciu minutach spotkania to piłkarze z Półwyspu Apenińskiego cieszyli się z awansu do finału. Bohaterem spotkania został Francesco Totti, który w dziewiątej minucie strzelił decydującego gola. Anglicy mieli więcej szans na strzelenie bramki, jednak zabrakło im szczęścia. Moimi cichymi bohaterami zostali bramkarze. Zarówno Gianluigi Buffon, jak i Chris Kirkland, znakomicie czuli się na berlińskiej murawie, kilkakrotnie ratując swoje zespoły przed stratą bramki. Jednak odchodząc trochę od nich, spotkanie mogłoby zakończyć się większą ilością bramek, gdyby piłkarze zagrali trochę dokładniej.

 

Dwa ostanie spotkania będą niesamowitą gratką dla fanów piłki nożnej. W spotkaniu o trzecie miejsce spotka się drużyna, która już dawno nie stała na podium Mistrzostw Świata, z ekipą, której ewentualna wygrana będzie pierwszym trofeum w historii tego turnieju. Co do finału, to zarówno ekipa "Trójkolorowych", jak i reprezentanci Włoch będą chcieli znów zasmakować złota. Dłużej na to czekają Włosi, którzy ostatni raz na najwyższym podium stanęli w 1982 roku.

Odnośnik do komentarza

Klub z Norrkoping, Eneby BK, zasilił kolejny zawodnik. Po długich negocjacjach, do klubu trafił Daniel Pintaric [27 lat, SWE 0A/0, P PLŚ]. Jest to piłkarz wynaleziony przez klubowego obserwatora, który ma jeszcze bardziej poprawić grę zespołu. Pomocnik trafił na stadion Fyrbyplan za darmo, gdyż nie przedłużył kontraktu ze swoim pracodawcą - Partille. Konusonogi nie patrzy na coraz to mniejszy budżet klubu i ściąga do niego coraz to nowszych graczy.

 

- Jeżeli mamy poważnie myśleć o utrzymaniu, to muszę myśleć o wzmocnieniach, bez względu na konsekwencje - krótko komentuje trener.

 

 

Dziennik "Konusa" #3

 

Norrkoping, stadion Fyrbyplan, 6. lipca 2006

 

Dwa mecze, dwa zwycięstwa. To co się dzieje w okół klubu i w okół mojej osoby, to coś niesamowitego. Świetnie w swoich rolach spisują się piłkarze, którzy chyba wszyscy zaczęli się ze sobą dogadywać. Widać wspólną chęć zdobywania punktów. Podobno to jest wszystko moja zasługa, jednak staram się unikać takich komentarzy, żeby za szybko nie wpaść w samouwielbienie.

 

Svenljunga była jednym z zespołów, które w tabeli ligowej znajdowały się niżej od nas. A ponieważ graliśmy przed własną publicznością, liczyłem na jakąś zdobycz punktową. Okazało się jednak, że nie powinienem zbytnio patrzeć na kolejność w tabeli. W prawdzie jestem jeszcze młodym i niedoświadczonym menadżerem i muszę się wiele jeszcze nauczyć, jednak powoli zaczynam wkradać się w tajniki piłkarskiego światka. Dobra gra mojego "super" duetu napastników, a także dość precyzyjne wrzutki skrzydłowych, były niczym przy niesamowitej grze defensywy gości. Jej najmocniejszym punktem był Daniel Strom, który później został wybrany piłkarzem spotkania. Jednak piłkarze Svenljungi nie tylko stawiali na obronę. W ataku dobrze spisywał się Christensson, jednak nie znalazł sposobu na pokonanie debiutującego Bengtssona. Dzięki świetnej grze golkiperów obydwu drużyn, pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.

 

Druga część spotkania zaczęła się dla nas lepiej niż dobrze. Wszystko za sprawą Simona Vardina, który już na początku wpakował gościom piłkę do siatki. Już w pierwszej akcji wykorzystał dośrodkowanie Jacobssona i uderzeniem z główki pokonał bramkarza, nie dając mu żadnych szans. Niedobudzeni, po przerwie, goście nie wyglądali na zaskoczonych, gdy stracili tą bramkę. Z resztą, później też nie kwapili się zbytnio, aby odrobić stratę. Najlepszą szansę zmarnował Karlberg, który mógł wyrównać już w pięćdziesiątej trzeciej minucie. Swoim strzałem z dystansu zaskoczył wszystkich, którzy w tym czasie biegali po boisku. Przede wszystkim mojego golkipera, którego uratował lewy słupek, w który trafiła piłka. A co ja zrobiłem? To co lubię najbardziej - zaryzykowałem. Po raz kolejny zmieniłem taktykę i ustawiłem piłkarzy na 352, wprowadzając do gry Sorlistena oraz Bengtssona. Dwójka środkowych pomocników miała wspomóc linię ataku, a jednocześnie, w miarę potrzeby, wpierać defensywę. Szkoda, że to pierwsze zbytnio się nie przydało, ale z drugiej strony, dobrze, że nie musieli interweniować w obronie. Dzięki temu mecz zakończył naszym skromnym zwycięstwem.

 

[12/22] Div 2 Västra Götaland

[9] Eneby 1:0 Svenljunga [10]

 

J.Bengtsson - O.Andersson, J.Reithe, F.Jansson, P.Jonsson - N.Thore, G.Valda (H.Bengtsson* 58'), C.Jonsson (T.Storlisten 58'), D.Pintaric - S.Vardin, M.Jacobsson

 

----------

Profesor - A odnośnie czego to? :>

zdziarson - Ano wyszło tak, że ktoś mnie chciał zatrudnić w końcu :P

Odnośnik do komentarza

Ostatnie, ale chyba dwa najważniejsze, spotkania Mistrzostw Świata 2006 już za nami. Mowa tutaj o spotkanie o trzecie miejsce na świecie, a także wielki finał. Ten zostawię jednak na sam koniec.

 

Reprezentacje Hiszpanii i Anglii walczyły o najniższe podium turnieju. Hiszpanie zaczęli z wielką wściekłością w oczach, zaczęli niczym byk na Plaza de Toros. Główną postacią, która wybijała się w tym spotkaniu od samego początku, został Fernando Torres, który w ciągu dwunastu minut aż dwa razy pokonał Paula Robinsona. Pierwsza bramka wpadła po siedmiu minutach gry. Wykorzystał świetne podanie Raula i mocnym strzałem, już będą na polu karnym, pokonał angielskiego bramkarza. Pięć minut później wykorzystał niesamowite zagranie Bajary i wolejem uradował swoich kibiców. Trzeba przyznać, że Torres rozgrywa niesamowity sezon w reprezentacji. Strzelił dziesięć bramek, łącznie z tymi dwoma, w czternastu spotkaniach. Zresztą, piłkarz Atletico Madryt, jest czołową postacią w Primera Division. Jednak wróćmy do meczu, gdzie Hiszpanie nękali Anglików w pierwszej połowie. Dwie bramki nie wystarczyły do pełnej radości. Swoją niesamowitą formę jeszcze raz potwierdzili w pierwszej połowie. W szesnastej minucie strzelili bramkę na 3:0, totalnie deklasując swoich rywali. Andoni Iraola wykorzystał "jedenastkę", którą odgwizdał sędzia spotkania, Pan Cyriaque Moukila. Po pierwszej połowie wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że Hiszpania zdobędzie pierwsze podium w historii istnienia Mistrzostw Świata. Druga połowa pokazała jednak, że nie wszystko jest tak oczywiste, jak się wydaje. Zaczęło się dobrze, dla Hiszpanów, gdyż z boiska zejść musiał Alan Smith, który doznał kontuzji. To jednak pobudziło Anglików, którzy zdołali strzelić pierwszą bramkę. Jej autorem został Michael Owen. Piłkarze z Wysp Brytyjskich widzie jeszcze realną szanse i przycisnęli jeszcze mocniej rywali. W osiemdziesiątej pierwszej minucie zabłysło światełko, gdy piłkarz Chrlton Atletic, Darren Bent, strzelił drugą bramkę. Jednak na trzecią zabrakło już czasu i to zawodnicy z Półwyspu Iberyjskiego cieszyli się z brązowego medali Mistrzostw Świata.

 

Wielki finał rozgrywany był na Olympiastadion w Berlinie, gdzie spotkały się ekipy Włoch i Francji. Mecz był niesamowicie wyrównany, a obydwie ekipy za żadne skarby starały się nie dopuszczać do jakichkolwiek akcji podbramkowych. Duży wpływ mieli na to defensorzy obydwu ekip, którzy świetnie asekurowali swoich bramkarzy. Na szczególne brawa zasługuje przede wszystkim Alessandro Nesta z AC Milan, który nie tylko świetnie grał w obronie, ale również próbował swoich sił podczas ataków na bramkę strzeżoną przez Landreau. Okazało się jednak, że regulaminowe dziewięćdziesiąt minut nie wystarczyło do tego, aby wskazać zwycięzców. Podobna sytuacja miała miejsce w dogrywce. Również była niesamowicie wyrównana gra obu reprezentacji, świetne zagrania i wrzutki, a i strzałów nie brakowało. Jednak i dogrywka nie wyłoniła zwycięzcy, a o mistrzostwie zadecydowała seria rzutów karnych. Tutaj wielką klasę pokazał bramkarz Nantes, Mikael Landreau, który doprowadził swoją reprezentacje do kolejnego zwycięstwa w Mistrzostwach Świata. Obronił pierwsze dwa rzuty karne, wykonywane przez Andreę Pirlo oraz Alessandro Del Piero, a przy trzecim totalnie zmylił przeciwnika, że ten nie trafił w światło bramki. Dzięki temu, po ośmiu latach przerwy, reprezentacja Francji wróciła na tron.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...