Skocz do zawartości

Duma & Tradycja


Jamal

Rekomendowane odpowiedzi

Gram defensywną taktyką, ale to nie pomaga :/ Mam 35 letniego bramkarza, który wpuszcza szmaty, młodego Holendra, który jest słaby, a jeśli chodzi o obronę, to tylko van Beek jest dobry, reszta to słabi Anglicy lub młodzi juniorzy, którzy nigdy nie mieli styczności z wielką piłką. Na pewno nie jest to kłopot zgrania, bo staram się grać tymi samymi zawodnikami w obronie, którzy się rozumieją, ale czasami robią takie błędy, że aż płakać się chce. Przydałby się też dobry defensywny pomocnik, który wcześniej powstrzymywałby ataki rywali, ale jak na razie nie mam pieniędzy na wzmocnienia, a na wolnym nikogo dobrego nie ma...

Odnośnik do komentarza

Odcinek 978

 

Południowoamerykańskie eliminacje do MŚ zaczynaliśmy na wyjeździe z Brazylią, głównym faworytem do zwycięstwa World Cup. Nie dawano nam zbyt wielu szans na wygraną, zwłaszcza że zdecydowałem się na wystawienie dobrego bramkarza, który nie może sobie znaleźć miejsca w klubie i grzeje ławkę rezerwowych. Pastorini musiał wyciągać piłkę z siatki już w 9. minucie po strzale Pato, który robi zawrotną karierę w Europie. Ale mój bramkarz zrewanżował się w następnych akcjach, w których to wychodził obronną ręką. Spisywał się dzisiaj bardzo dobrze, mimo że nie był w formie. Był jednak bez szans w 43. minucie, gdy dwóch Brazylijczyków nacierało na jego bramkę. Cesar uderzył ze skraju pola karnego, ale nie pokonał golkipera, który wyciągnął się jak struna. Pastorini upadł na ziemię i nie zdążył się podnieść, by obronić dobitkę Pato. Do szatni schodziliśmy przy wyniku 0:2.

 

Poważnie porozmawiałem sobie z piłkarzami, bo zauważyłem, że gospodarze grają dzisiaj bardziej defensywnie i gole zdobywają z pomocą szczęścia. W 51. minucie wyszliśmy z własnej połowy i przeprowadziliśmy dwójkową akcję, która zakończyła się podaniem Machado do Silvery, który mocnym strzałem po ziemi zdobył kontaktowego gola! Niesamowicie uzdolniony napastnik długo nie mógł trafić do siatki w barwach Urugwaju, a ja sięgnąłem po niego pierwszy raz, ponieważ wcześniej leczył kontuzję. Szukaliśmy po raz drugi drogi do bramki gospodarzy, ale już jej nie znaleźliśmy. Za to rywale trochę nas pomęczyli swoimi strzałami, choć mojego bramkarza już nie zdołali złamać. Na dzień dobry przegrywamy, ale możemy się tłumaczyć tym, że graliśmy z Brazylią na wyjeździe.

 

Data: 12.10.2019

Stadion: Serra Dourada, Goiania (GO)

Widzów: 54 019

Sędzia: Gerardo De la Fuerte (ARG)

MoM: Nicolas Pastorini (9) [urugwaj]

 

Pastorini – M. Gonzalez, Dutra, Gamarra, Kagelmacher – Martinez, Albin (Fernandez 63’), Migliónico, Ramos (Rojas 45’) – Silvera, Machado (Cavani 73’)

 

(-) Brazylia – (-) Urugwaj 2:1 (2:0) [Pato 9’, 43’ – Silvera 51’]

-Eliminacje do MŚ [1/16]

 

Reprezentacja Polski zapewniła sobie awans na Mistrzostwa Europy po tym, jak wygrała 4:0 z Belgią po dwóch golach Maliszewskiego oraz jednym trafieniu Małeckiego i Poźniaka.

Odnośnik do komentarza

Fenomen: Cavani ma całkiem dobre umiejętności jak na 32-latka. W 2010 roku za 40 (!) milionów euro przeszedł z Palermo do Barcelony. Tam strzelał średnio po 20 goli na sezon. Nie wiem co jest z FM 08, ale reprezentacje są skopane. Jak wytłumaczyć to, że koleś, który został najlepszym piłkarzem na świecie wg. FIFA, jakiś Brazylijczyk, który ma prawie same ,,20'', w wieku 28 lat nie zagrał ani jednego meczu w reprezentacji Brazylii, a taki słaby Thiago zagrał w niej 50 razy? To samo Suarez - był dobrym piłkarzem całą karierę, a w reprezentacji zagrał dzięki mnie, bo sam go powołałem.

Marcin28J: http://img375.imageshack.us/my.php?image=poluq2.jpg

 

Odcinek 979

 

W środowy wieczór, przy pełnych trybunach Estadio Centenario, podejmowaliśmy reprezentację Peru w eliminacjach do MŚ. Już z góry zakładano nasze zwycięstwo, więc nie mogłem zawieść naszych kibiców, którzy oczekiwali dobrego pojedynku i zdobytych trzech punktów. Po ośmiu minutach fani mieli pierwsze powody do radości. Bramkarz wykopał piłkę z własnego pola karnego, a ta spadła w okolice 20-stego metra od bramki gości. Przyjął ją Gómez, który mocnym strzałem dał nam prowadzenie. Mój napastnik miał dzisiaj szczęśliwy dzień, bo zdobył drugiego gola w 22. minucie. Po wygranym pojedynku główkowym z rywalem, jego nazwisko po raz drugi pojawiło się na liście strzelców. Pewni zwycięstwa byliśmy w 45. minucie, gdy Gómez zagrał głową do Silvery, a drugi z napastników podkręconym strzałem podwyższył na 3:0.

 

Pogrom dopiero się szykował, a nasze dzieło zniszczenia kontynuował Pintos, który w 49. minucie wparował w pole karne przeciwnika i mocnym strzałem po ziemi pokonał bezradnego bramkarza. Peruwiańczycy zdołali jednak uratować honor. W 61. minucie przeprowadzili ładną, składną akcję, która zakończyła się celnym strzałem Marcos’a. Piłka poszła po rękach mojego golkipera i zatrzepotała w siatce. Zawodnicy nie pokazywali radości ze zdobytej bramki, bo do wyrównania brakowało im jeszcze wiele. Żeby upewnić zdobycie przez nas trzech punktów, podwyższyliśmy w 79. minucie mocnym strzałem Machado, który użył w tej akcji swojej lewej nogi. Mecz zakończył się masakrą i szybko awansowaliśmy w górne rejony tabeli.

 

Data: 16.10.2019

Stadion: Estadio Centenario, Montevideo

Widzów: 69 687

Sędzia: Antonio Carlos Ferreira Filho (BRA)

MoM: Juan Manuel Gómez (9) [urugwaj]

 

Pastorini – Gonzalez, Dutra, Gamarra, Godin – Martinez, Pintos (Fernandez 62’), Ramos, Migliónico (C. Rodriguez 75’) – Silvera (Machado 75’), Gómez

 

(8) Urugwaj – (9) Peru 5:1 (3:0) [Gómez 8’, 22’, Silvera 45’, Pintos 49’, Machado 79’ – Marcos 61’]

-Eliminacje do MŚ [2/16]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 980

 

Po powrocie do Anglii czekał mnie trudny mecz na wyjeździe z naszym wrogiem – Cardiff City. Prezes poprosił mnie przed wyjazdem, żebym go nie zawiódł, bo moja sytuacja robi się ostatnio nieciekawa. Tylko zwycięstwa mogą mnie uratować. A do wygrywania potrzebni są dobrzy piłkarze, którzy dali o sobie znać w 21. minucie. James uniknął spalonego i znalazł się sam na sam z bramkarzem. Wykorzystał to, że golkiper nie był zbyt wysoki, minął go bez problemu i skierował piłkę do siatki. Do składu wróciło kilku zawodników, którzy leczyli ostatnio kontuzje, a w bramce postawiłem na młodego Nielsen’a. Chłopak był jednak bez szans w 45. minucie, gdy piłka odbiła się od naszego piłkarza i wpadła do bramki obok zaskoczonego Duńczyka.

 

Mecz stał na bardzo niskim poziomie, większość kibiców strasznie się nudziła, mimo tych dwóch goli, które padły w pierwszej połowie. Gdy James miał już zaklepane zejście z boiska w 76. minucie, to… oczywiście wpisał się na listę strzelców po raz drugi. Byłem zły na to, jak potraktował nas los, bo być może Anglik zdobyłby hat-tricka, ale przynajmniej dzięki niemu zdobyliśmy trzy punkty w trudnym pojedynku. W całym meczu oddaliśmy tylko dwa celne strzały.

 

Data: 19.10.2019

Stadion: St. David Stadium, Cardiff

Widzów: 29 971

Sędzia: Matthew Holmes

MoM: Christopher James (8) [Leeds]

 

Nielsen – Koster, Constantine, van Beek, Ebner – Vervoort, Osbourne, Howson (Brooks 45’), Vaz Te, Wille (Hammill 75’) – James (Hayter 77’)

 

(21) Cardiff City – (14) Leeds United 1:2 (1:1) [Vervoort sam. 45’ – James 21’, 76’]

-Championship [11/46]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 981

 

Trzy dni później miałem dokonać niemożliwego – pokonać spadkowicza Premiership Blackburn Rovers. Wątpiłem w nasze zwycięstwo i miałem ku temu stanowcze powody. Wypożyczony z tego klubu James, oczywiście nie mógł dzisiaj wystąpić. W bramce stał Fabiański, który bardzo się rozwinął przez ostatnie lata. Dziwne jest to, że gra w Championship, a nie w jakimś silnym europejskim klubie, który występuje w najsilniejszej lidze świata. Na szpicy ataku bryluje Schwartz, który ponoć ostatnio wrócił do wysokiej formy strzeleckiej sprzed lat. Bałem się, że Duńczyk może mieć mi za złe to, że opuściłem jego kraj, kiedy mnie potrzebowali. I moje obawy się potwierdziły. W 7. minucie Ronnie przyjął piłkę na klatkę, minął zwodem ostatniego obrońcę i mocnym strzałem po ziemi dał prowadzenie swojej drużynie. Futbolówka powędrowała na środek boiska i bardzo szybko ją straciliśmy. 25 metrowe podanie do Schwartz’a wystarczyło, by napastnik po raz drugi pokonał mojego bramkarza. Wiedziałem już, kto zejdzie dzisiaj z boiska pokonany.

 

Pokonanie Fabiańskiego graniczyło z cudem, chociaż i tak do podbramkowych sytuacji nie dochodziło, bo stalowy blok defensywny nie przepuszczał nikogo. Skoro my nie mogliśmy pokonać Polaka, to mogli tego dokonać goście. W 66. minucie Hammill mocno uderzył na bramkę, ale futbolówka odbiła się od Moreno, który kopnął nie w tą stronę co trzeba. Naszą nadzieję na remis zgasił Woodward, który w 71. minucie podwyższył na 3:1. Gdybyśmy bardziej się przyłożyli do tego meczu, to może nawet byśmy wygrali, ponieważ obie drużyny oddały tylko po 3 celne strzały.

 

Data: 22.10.2019

Stadion: Elland Road, Leeds

Widzów: 24 011

Sędzia: Chris Moore

MoM: Ronnie Schwartz (9) [blackburn]

 

Nielsen – Stowell, Constantine, van Beek, Ebner – Hall, Osbourne, Howson (Brooks 71’), Hammill (Wille 71’), Vaz Te – Hayter (Zimmermann 45’)

 

(12) Leeds United – (5) Blackburn Rovers 1:3 (0:2) [Moreno sam. 66’ – Schwartz 7’, 8’, Woodward 71’]

-Championship [12/46]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 982

 

Poznański Lech może raczej zapomnieć o awansie do dalszej fazy Ligi Mistrzów, po tym jak przegrał z Dynamo Kijów 0:2. Nieoficjalnie dowiedziałem się, że Jerzy Kowalik – szkoleniowiec Kolejorza – uważa, że przejście do większego klubu wyszłoby mu na dobre. Jeżeli zwolni się miejsce w Poznaniu, to nie będę się wahał – złożę swoje CV. Nie dość, że byłby to wymarzony prezent na moje 42 urodziny, to jeszcze w pięknym stylu zakończyłbym swoją trenerską karierę.

 

Dzień po moich urodzinach wybrałem się z drużyną do Gillingham. Zatoczyłem się wychodząc z autokaru, ale mogłem się usprawiedliwić, bo dzień wcześniej miałem problemy z zaśnięciem z powodów oczywistych. Nasz rywal nie był trudny, zajmował ledwie 23. miejsce, więc trzy punkty można było zapisać na naszym koncie przed pierwszym gwizdkiem. Gola zdobyliśmy już w 25. minucie. Hammill wykonał rzut rożny, a Howson strzelił z główki i pokonał bramkarza. To był jednak szczyt emocji w pierwszej połowie, która zakończyła się wynikiem 1:0.

 

Czułem, że zrobiłem błąd zachęcając piłkarzy do zdobycia kolejnego gola. W 50. minucie gospodarze dali nam sygnał, że się nie poddadzą i trafili w słupek z rzutu wolnego. 8 minut później padł wyrównujący gol. Gradwell wyszedł na czystą pozycję i płaskim strzałem skierował piłkę do siatki. Nie minęło 5 minut i było już 2:1 dla Gillingham, a autorem drugiego trafienia był Rasmussen. Liczyłem, że uda się chociaż zremisować, ale nawet 10 minut doliczone przez sędziego nie dało nam jednego punktu.

 

Data: 26.10.2019

Stadion: Priestfield, Gillingham

Widzów: 3 423

Sędzia: Michael Swift

MoM: Robert Gradwell (8) [Gillingham]

 

Nielsen – Hoyte, Constantine, van Beek, Peters – Vervoort, Howson, Osbourne (Brooks 45’), Hammill, Wille (Vaz Te 75’) – James (Rigby 75’)

 

(23) Gillingham FC – (15) Leeds United 2:1 (0:1) [Gradwell 58’, Rasmussen 63’ – Howson 25’]

-Championship [13/46]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 983

 

Pierwszy raz byłem zadowolony z tego, że ktoś mnie obudził o siódmej rano. Na wyświetlaczu mojego telefonu zobaczyłem znajomy numer należący do Piotrka Reissa.

 

- Obudź się i nie marnuj czasu! – krzyknął mi do telefonu asystent w poznańskim klubie. – Odbierz maila i przeczytaj gazetę, którą ci wysłałem.

- Wiesz, która jest godzina? – zapytałem śpiącym głosem spoglądając na wiszący na ścianie zegar.

- Każda godzina się liczy. Tu trzeba działać. Jak przeczytasz gazetę, to będziesz wiedział co robić. Mam tylko nadzieję, że podejmiesz słuszną decyzję.

 

Reiss rozłączył się pozostawiając mnie niedoinformowanego w całej tej ,,tajemniczej’’ sprawie. Włączyłem komputer i ściągnąłem wiadomości. Minęło kilka minut zanim dokopałem się przez stertę spamu do maila z Polski. Po przeczytaniu gazety, którą mi zeskanował czułem się lepiej niż po wypiciu porannej kawy. Spojrzałem szybko przez okno na deszczowe miasto i w tym czasie podjąłem jedyną słuszną decyzję dotyczącą mojej kariery.

 

Jerzy Kowalik poczuł się znudzony pracą w Poznaniu tak samo jak ja kilka lat temu. Zapragnął wielkiej piłki, ale zamiast kierować się na wschód, wybrał Anglię. Prawda jest taka, że nigdy nie przepadałem za tym panem, ale tym razem działał na moją korzyść. Znany trener w całej Europie postanowił związać się umową z Sheffield United, które walczy o utrzymanie w Championship. Tym samym zwolniło się miejsce w Lechu, na którym chciałby mnie widzieć cały Poznań z prezesem Kadzińskim i Piotrem Reissem na czele.

 

Co miałem do stracenia? Nic. Nie układała mi się współpraca z zarządem w Leeds, podobnie jak z piłkarzami, a tutejszy styl życia nie był dla mnie. Nie miałem czego żałować, bo nic mnie tutaj nie trzymało, a dopiero teraz poczułem, że żyję, gdy pojawiła się opcja powrotu do miejsca, w którym to wszystko się zaczęło. To przecież Kadziński zaufał mi i powierzył losy swojego klubu w moje ręce, które jeszcze nie wiedziały co mają z tym zespołem zrobić. W 2014 roku popełniłem największy błąd w swoim życiu, który mimo wszystko wiele mnie nauczył. Odszedłem z Lecha, bo podobnie jak Kowalik – poczułem chęć spróbowania chleba z innego pieca. Teraz doświadczenie może mi się przydać w starym-nowym miejscu pracy, bo to tutaj, w Poznaniu, mam zamiar zakończyć swoją karierę trenera. Zdobyłem z Lechem niemal wszystko, ale ciągle brakuje mi jednego – Ligi Mistrzów!

 

Długo czekałem na ten moment, by Jerzy Kowalik zrezygnował z pracy, bo nie wierzyłem w to, żeby go wyrzucili, gdy miał tak zdolnych piłkarzy wygrywających za niego wszystkie mecze. Z wypiekami na twarzy spakowałem swoje torby, złożyłem rezygnację w angielskim klubie i poleciałem do stolicy Wielkopolski. Na poznańskim lotnisku czekał na mnie tłum kibiców i dziennikarzy. Fani się cieszyli, niektórzy przyszli nawet z obrazami, na których byłem namalowany z herbem Lecha na piersi – za to trenerzy polskich klubów klęli na czym świat stoi, bo teraz byli niemal pewni, że w najbliższych latach nikt inny poza Kolejorzem nie zdobędzie mistrzostwa kraju. Najbardziej zadowolony z mojego powrotu był prezes, który pamiętał słowa wypowiedziane pięć lat temu, że będę tu mile widziany. Powitał mnie z otwartymi ramionami i powiedział: witamy na starych śmieciach, trenerze!

 

 

Od autora: Wiem, że jestem strasznym trenerem, bo zmieniam kluby jak rękawiczki, ale dajcie mi się wytłumaczyć ;) Niemal rok temu zakładałem to opowiadanie mając ustalony jeden cel: grać Lechem bardzo długo, najlepiej do wydania nowego FM'a. Nie udało mi się to, bo po 7 latach gry Lechem poczułem lekkie znudzenie i zatęskniłem za większym futbolem. To był błąd - wiem o tym. Nigdzie nie mogłem znaleźć swojego miejsca, więc po Ajaksie przyszedł czas, że chciałem zamknąć opowiadanie. O kontynuowaniu kariery przekonali mnie czytelnicy z Profesorem na czele (za co im dziękuję), ale gra w Leeds okazała się kolejnym niewypałem - Anglia to nie miejsce dla mnie. Na obecnym sejwie nie da się zagrać czegoś trudnego, dlatego karierę chcę zakończyć w stylu takim, jakim ją zacząłem. Odejście Kowalika do Sheffield jest jak gwiazdka z nieba - dla mnie to szansa do odrodzenia się w grze. Wychodzi na to, że do wydania FM 09 będę prowadził Lech i nie miejcie mi tego za złe. Na HC przyjdzie czas w następnej części gry ;) Tak więc - czas rozpocząć nowy etap w grze!

Odnośnik do komentarza

Odcinek 984

 

Pierwszy dzień w Poznaniu minął mi w miłej atmosferze w klubowej restauracji, gdzie razem z zarządem wspominaliśmy stare dobre czasy i delektowaliśmy się czerwonym winem podawanym do obiadokolacji. Prezes opowiedział mi jak sobie radził mój poprzednik i w sumie wyszło na to, że gdyby nie moje wcześniejsze transfery do klubu, to Lech znów byłby tylko średniakiem w polskiej lidze, a o europejskich pucharach mógłby już zapomnieć. To za moich czasów Polska miała dwóch przedstawicieli w Lidze Mistrzów, a Kolejorz plasował się na 15. miejscu w rankingu europejskich klubów. Teraz nie jest źle, bo Lech zajmuje 46. pozycję i rok temu całkiem nieźle spisywał się w Champions League co dodało mu trochę cennych punktów.

 

Jerzy Kowalik kontynuował moje dzieło, pięć razy wygrał polską Ekstraklasę deklasując resztę drużyn. Cztery razy sięgnął po Puchar Polski, trzykrotnie po Puchar Ekstraklasy, a pięć razy po Superpuchar Polski. Oczywiście nie powtórzył mojego wyczynu: nie wygrał Pucharu UEFA oraz Superpucharu Europy, co zdarzyło się tylko raz – w magicznym 2014 roku.

 

Polityka transferowa pozostawiała wiele do życzenia. Trener z prezesem sprzedawał perełki do zachodnich klubów licząc przy tym wielkie miliony. Dzięki temu w kasie jest 50 milionów euro, a na same transfery otrzymałem 40 milionów, które będę mógł wydać dopiero w lutym. Kowalik miał problemy ze znalezieniem dobrych zawodników, więc wiele znanych mi twarzy zostało w klubie. Prawdziwy popis lojalności pokazali: Gavish, Le Tallec, Høiland, Janota czy Siwik, którzy już dawno powinni wyemigrować do lepszych zespołów. Cieszę się, że zostali, bo dzięki nim mogę sporo osiągnąć – ponownie.

 

Gdy zajrzałem do drużyny juniorów to byłem niemile zaskoczony. Nie został nikt kogo sprowadziłem przed moim odejściem. Wszystkich sprzedano, a juniorzy z poznańskiej szkółki to jakieś patałachy, mimo że Lech może się pochwalić akademią piłkarską oraz najnowocześniejszymi obiektami młodzieżowymi. Czeka mnie wiele pracy i znowu będę musiał zrobić jakiś zaciąg młodocianych piłkarzy.

 

Na chwilę obecną sytuacja wygląda tragicznie. Mam do dyspozycji dwóch przeciętnych bramkarzy, bo Langer już dawno przestał być dobry. Obrona jest mocna, choć nie rozumiem co robi tutaj Czarnecki, którego sprzedałem kilka lat temu, bo był po prostu za słaby. Z tego co wiem, chłopak jest zaliczany do wychowanków klubu, więc może się przydać do przepisów UEFY w Lidze Mistrzów. Linia pomocy to kompletna klapa. W drużynie mam do dyspozycji trzech zawodników na lewe skrzydło i tylko jednego na prawe. Oczywiście numerami jeden pozostają Janota oraz Siwik, którzy stali się żywymi legendami klubu. Rozgrywającym pozostaje Kavlak, od którego sporo oczekuję, a Austriak ma ciekawych dublerów, których będę chciał zatrzymać w zespole. Problem pojawił się na pozycji defensywnego pomocnika, bo nie mam nikogo kto mógłby grać na tym miejscu, nawet w drużynie juniorów. Jeżeli szybko kogoś nie znajdę z wolnego transferu, to mogę mieć wielkie kłopoty z traceniem goli. Atak to marzenie każdego trenera w Polsce. W zespole zostali Le Tallec, Høiland oraz Jin-Won, a każdy z nich mocno się przyczynił do sukcesów Lecha w ostatnich latach. Zwłaszcza Høiland, który ani razu nie pomyślał o zmianie barw i już teraz jest legendą w Poznaniu.

 

Wniosek nasuwa się sam: jeżeli szybko się nie wzmocnię, to mogę zapomnieć o jakichkolwiek sukcesach. Z takim składem muszę wytrzymać do lutego i wtedy z wielkim rozmachem wydam te 40 milionów euro. Nie mogę też popełniać takich błędów, jak mój poprzednik i nie będę sprzedawał swoich młodych perspektywicznych zawodników do zachodnich klubów, nawet jeśli jest to Real Madryt, w którym gra mój były piłkarz Kryvosheev czy Rodriguez Gonzalez kopiący piłkę w Barcelonie.

 

Tabela Ekstraklasy

Odnośnik do komentarza

Prawda jest taka, że czeka mnie ciężka praca zanim Lech będzie tak mocny, jak wtedy gdy odchodziłem.

 

Odcinek 985

 

Pod koniec października wsiadłem do nowoczesnego autokaru, który był własnością klubu i ruszyłem z piłkarzami do Grodziska Wielkopolskiego. Już na wstępie mojej nowej-starej przygody w Polsce odbędą się derby, choć tylko w Pucharze Ekstraklasy. Nie powiem, że tęskniłem za tymi rozgrywkami, bo tak też nie było. Ten puchar w naszym kraju nadal jest zbędny i wszyscy tracą tu niepotrzebnie czas. Ale dzisiaj miałem inne zdanie, bo mogłem spokojnie rozeznać się w sytuacji, jaka panowała w moim zespole. W pierwszym składzie wystawiłem kluczowych zawodników, żeby oswoili się z nową taktyką. Nie oczekiwałem od nich zwycięstwa, bo to mogło ich dzisiaj przerastać.

 

Dla piłkarzy moja taktyka była zupełnie czymś nowym i pierwsze błędy popełnili już na początku meczu. Trzy razy ratował nas Langer, aż w końcu Austriak skapitulował w 13. minucie, gdy z kilku metrów Gawęcki posłał piłkę do siatki. Moi podopieczni poczuli, że muszą odrobić stratę i wyjść z tego pojedynku z twarzą, ale do końca pierwszej połowy nie stworzyli sobie dogodnej sytuacji.

 

W Pucharze Ekstraklasy lubiłem tylko to, że można było przeprowadzać cztery zmiany. Dwie roszady wykonałem w przerwie, co poprawiło jakość naszej gry. Węszyliśmy pod polem karnym gospodarzy, aż upolowaliśmy to co chcieliśmy. W 72. minucie den Ouden fantastycznie zagrał do środka, gdzie dobrze ustawiony był Jin-Won. Koreańczyk wolał jednak podać do wysuniętego Le Tallec’a, który miał przed sobą odsłonięty kawałek bramki. Napastnik dostał piłkę i prostym strzałem wyrównał wynik spotkania. Chwilę później ściągnąłem Francuza i wprowadziłem Kamińskiego, by ten trochę namieszał pod bramką rywali, ale Patryk nie miał żadnej okazji na zdobycie zwycięskiego gola.

 

Data: 30.10.2019

Stadion: ul. Powstańców Chocieszyńskich, Grodzisk Wielkopolski

Widzów: 1 741

Sędzia: Łukasz Skrzeczowski

MoM: Piotr Gawęcki (8) [Groclin]

 

Langer – Czarnecki, Malović, Mor, Guseynov – Panić, Kavlak (Gobi 45’), Siwik, Janota (den Ouden 67’) – Høiland (Jin-Won 45’), Le Tallec (Kamiński 79’)

 

(4) Groclin Grodzisk Wlkp. – (1) Lech Poznań 1:1 (1:0) [Gawęcki 13’ – Le Tallec 72’]

-Puchar Ekstraklasy, faza grupowa [3/6]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 986

 

Idąc rano do swojego biura zostałem zauważony przez prezesa, który zaprosił mnie do siebie. Usiadłem przed jego biurkiem i obserwowałem, jak rozwija wielkie niebieskie papiery, na których były nakreślone jakieś architektoniczne rysunki.

 

- Widzisz to? Spójrz na to oczami wyobraźni. – powiedział do mnie prezes, który ruchem ręki kazał się nachylić nad rysunkami.

- Tak, widzę, ale co to takiego? Jakiś stadion rezerw? – próbowałem dowiedzieć się czegoś więcej.

- Żaden tam stadion rezerw, chłopcze. To projekt nowych trybun, które powstaną przy Bułgarskiej. – pochwalił się Kadziński, który miał już wypieki na twarzy.

- Ale prezesie, przecież mamy już stadion, który może pomieścić aż 44 tysiące osób!

- Owszem, ale chcemy więcej, chcemy zbudować coś, co będzie podziwiane na całym świecie! Mamy pieniądze, musimy inwestować.

- Kiedy zaczynamy budować?

- Mamy już plany, teraz trzeba znaleźć ekipę i ruszamy!

 

I jak tu nie kochać tego klubu z prezesem na czele, który w Polsce (!) rozbudowuje 44-tysięczny stadion?

 

Podsumowanie (październik):

 

Ranking: 1. Brazylia (2039); 2. Hiszpania (1867); 3. Argentyna (1764); 13. Polska (1088); 34. Urugwaj (782)

 

Bilans spotkań (klub): 7 (3-2-2) 10:8

Bilans spotkań (reprezentacja): 2 (1-0-1) 6:3

Najlepszy strzelec (klub): Siwik i Le Tallec – 3 gole

Najlepszy strzelec (reprezentacja): Silvera i Gómez – 2 gole

Ekstraklasa: 1. miejsce

Puchar Polski: odpadliśmy w 2. rundzie (vs. Hutnik Kraków 1:2)

Puchar Ekstraklasy: faza grupowa (1. Lech; 2. Groclin; 3. Wisła; 4. Cracovia) – 3/6 [7 pkt]

Liga Mistrzów: faza grupowa (1. Roma; 2. Dynamo Kijów; 3. Schalke; 4. Lech) – 3/6 [0 pkt]

Finanse: € 53,88 mln (- 2,08 mln)

 

Transfery (Świat):

 

1. Adel Djebbar (Bordeaux) -> Nicea za € 4,5 mln

2. Yohann Joseph (Troyes) -> Sochaux za € 2,5 mln

3. Kobi Harari (Lens) -> Nantes za € 2,3 mln

 

Transfery (Polska): brak

 

Ligi zagraniczne:

 

Anglia: Aston Villa (+1)

Francja: PSG (+4)

Niemcy: Offenbach (+3)

Grecja: Olympiakos (+1)

Włochy: Milan (+2)

Holandia: Roda (+1)

Polska: Lech Poznań (+2)

Portugalia: Braga (+2)

Irlandia: Cork City (+0)

Rosja: Spartak Moskwa (+5)

Szkocja: Celtic (+1)

Hiszpania: Athletic Bilbao (+3)

Szwecja: mistrz – Göteborg (+4)

Serbia: Radniczki P (+1)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...