Skocz do zawartości

Kącik absurdalny


paszczaq

Rekomendowane odpowiedzi

 

Panowie, a to nie jest ten sam case z radiem, że muszą grać określoną ilość polskiej muzyki w ciągu dnia?

Dokładnie to samo. Cały czas o tym piszę - motywacja przepisu jest nie ideologiczna ale gospodarcza. Problem w tym, że istnieje grupa ludzi, którzy jak widzą słowo "europejski", zapala im się czerwona lampka i są odporni na wszelką dyskusję. Dobrym przykładem jest użytkownik lad, który opiera swoją argumentację m. in. na tym, że pochodzenie produkcji nie ma wpływu na jej jakość. Może i nie ma. Nie o to jednak chodzi.

 

Przyznaję, że od 31 marca, gdy rozpoczęliśmy dyskusję, zmieniłem w tej sprawie zdanie o 180 stopni. Uważam, że bez takiej ochrony, przy niebagatelnej przewadze finansowej, jaką ma nad telewizją europejską telewizja amerykańska, zalałaby nas fala produkcji z USA, co zaszkodziłoby europejskim produkcjom.

A poza tym w ten sposób trzyma się też całkiem pokaźną ilość kasy na kontynencie, poza tym jest to pewna zachęta dla producentów do produkcji filmów.
Odnośnik do komentarza

 

Panowie, a to nie jest ten sam case z radiem, że muszą grać określoną ilość polskiej muzyki w ciągu dnia?

Dokładnie to samo. Cały czas o tym piszę - motywacja przepisu jest nie ideologiczna ale gospodarcza. Problem w tym, że istnieje grupa ludzi, którzy jak widzą słowo "europejski", zapala im się czerwona lampka i są odporni na wszelką dyskusję. Dobrym przykładem jest użytkownik lad, który opiera swoją argumentację m. in. na tym, że pochodzenie produkcji nie ma wpływu na jej jakość. Może i nie ma. Nie o to jednak chodzi.

 

Przyznaję, że od 31 marca, gdy rozpoczęliśmy dyskusję, zmieniłem w tej sprawie zdanie o 180 stopni. Uważam, że bez takiej ochrony, przy niebagatelnej przewadze finansowej, jaką ma nad telewizją europejską telewizja amerykańska, zalałaby nas fala produkcji z USA, co zaszkodziłoby europejskim produkcjom.

 

Nie wiem jak w przypadku użytkownika lad (chociaż domyślam się, że podobnie jak w moim sądząc po tym co tutaj pisał), ale dla mnie to zupełnie obojętne czy jest nakaz puszczania białoruskiej, polskiej czy marsjańskiej muzyki/programów. To jest gigantyczne spłycenie ważniejszego problemu, mianowicie samego faktu nakazu modyfikacji treści.

Nie ma najmniejszego znaczenia, czy nakaz robi dobre rzeczy czy złe - z a w s z e będzie to krok w stronę cenzury.

Jeżeli europejskie produkcje są wyraźnie gorsze, to jaki jest powód dawać im fory? To na pewno nie zmusi ich do podniesienia poziomu. Jedzie to drapieżnym darwinizmem, ale to showbiznes a nie friendbiznes. Jak nie umiesz nakręcić czegoś dobrego to se pisz książki.

Odnośnik do komentarza

A polskie produkcje na amerykańskich licencjach nie są czasem traktowane jako europejskie? To by tłumaczyło nawał wszystkich tych tańców na lodzie, skoków do wody i innych trudnych spraw. Czyli jak zwykle w przypadku idiotycznego przepisu - sprawnie się go obchodzi. Chyba, że nie wiem - serial Julka, który został nagrany w Polsce jest dużo bardziej wartościowy od amerykańskiego odpowiednika :D

 

No i zdecydowanie bardziej przemawia do mnie argumentacja uż. demfrenfaris. Na względach ekonomicznych takich rozwiązań się nie znam, więc się nie wypowiem, ale w jakimś stopniu trafia do mnie to co napisał, bo ma to sens. Nie ma natomiast mowy w tym przypadku o jakimś podwyższaniu jakości przekazu telewizyjnego dzięki temu dekretowi.

 

A co do radia - polecam obczaić w jaki sposób wypełnia się ramówkę zgodnie z "przykazaniami". Np. te nagrania konferencji prasowych od 3 do 5 rano są na pewno pasjonujące i pełnią ważną rolę społeczną.

Odnośnik do komentarza
Nie ma najmniejszego znaczenia, czy nakaz robi dobre rzeczy czy złe - z a w s z e będzie to krok w stronę cenzury

Rozumiem, że dokończeniem Twojej wypowiedzi jest "a każda forma cenzury jest zła". Po pierwsze, nie jest to krok w stronę cenzury, tylko pośrednia forma cenzury. Po drugie, nie znajdziemy platformy porozumienia - skoro apriorycznie zakładasz, że zły jest środek, a przez to - bez względu na jego reperkusje - zły jest sam proces. Operujesz tym samym na dogmacie i dalsza dyskusja jest zupełnie bezprzedmiotowa.

 

 

Jeżeli europejskie produkcje są wyraźnie gorsze, to jaki jest powód dawać im fory? To na pewno nie zmusi ich do podniesienia poziomu. Jedzie to drapieżnym darwinizmem, ale to showbiznes a nie friendbiznes. Jak nie umiesz nakręcić czegoś dobrego to se pisz książki.

 

Miałbyś rację, gdybyś udowodnił, że rzeczywiście w telewizji pokazywane są programy lepsze. Jeśli spróbujemy analitycznie zdefiniować pojęcie "lepszości", dojdziemy do wniosku, że jedynym obiektywnym kryterium jest oglądalność. Moim zdaniem kłóci się to ze zdrowym rozsądkiem.

 

Myślę, że jasnym dla Ciebie jest, że w warunku, gdy o emisji programu decyduje tylko kryterium opłacalności (wynikające bezpośrednio z oglądalności), wygrywają produkcje dostosowane do gustów ludzi przeciętnych. Jako osoba szukająca w telewizji czegoś więcej niż papka dla mas, nie jestem zainteresowany emisją programów typu "Dlaczego ja?" ani "Mody na sukces". Chciałbym za to, by produkowane były filmy, które trafiają w moje gusta, a które nie mogą utrzymać się na rynku, działając wedle tych samych zasad, co programy papkowe. Skoro elita finansowa okazuje się niezdolna do dotowania tej formy sztuki (z tych czy innych przyczyn), chcę by robiło to państwo. Mam do takiej formy lobbingu prawo jako obywatel płacący podatki. Oczywiście mógłbym przyjąć martyrologiczne w swoim charakterze podejście, że skoro tego rodzaju filmy nie są konkurencyjne na rynku opanowanym przez chłam, to nie powinny powstawać. Tego typu podejście jest mi jednak zupełnie obce. Wydaje mi się, że to, co po nas, ludziach, zostaje, to przede wszystkim wielka idea i wielka sztuka. Gdyby państwo ateńskie nie dotowało spektakli Eurypidesa, nie powstałyby one i nie przetrwały, a problemy filozoficzne zarysowane w "Medei" nie mogłyby inspirować kolejnych pokoleń myślicieli europejskich. Uważam, że bylibyśmy przez to ubożsi. Może nie przekłada się to jednoznacznie na liczbę kartofli w korycie i przez to nie satysfakcjonuje każdego. Jestem dziwny.

 

(Żeby nie było nieporozumień, że uważam, że dyskutowany przepis ma wpływ na jakość programów telewizyjnych):

Dwa powyższe akapity stoją obok głównego tematu naszej rozmowy. Odpowiadam tylko na "szerszy problem", który Ty wywołałeś.

Odnośnik do komentarza

 

Nie ma najmniejszego znaczenia, czy nakaz robi dobre rzeczy czy złe - z a w s z e będzie to krok w stronę cenzury

Rozumiem, że dokończeniem Twojej wypowiedzi jest "a każda forma cenzury jest zła". Po pierwsze, nie jest to krok w stronę cenzury, tylko pośrednia forma cenzury. Po drugie, nie znajdziemy platformy porozumienia - skoro apriorycznie zakładasz, że zły jest środek, a przez to - bez względu na jego reperkusje - zły jest sam proces. Operujesz tym samym na dogmacie i dalsza dyskusja jest zupełnie bezprzedmiotowa.

 

 

Jeżeli europejskie produkcje są wyraźnie gorsze, to jaki jest powód dawać im fory? To na pewno nie zmusi ich do podniesienia poziomu. Jedzie to drapieżnym darwinizmem, ale to showbiznes a nie friendbiznes. Jak nie umiesz nakręcić czegoś dobrego to se pisz książki.

Miałbyś rację, gdybyś udowodnił, że rzeczywiście w telewizji pokazywane są programy lepsze. Jeśli spróbujemy analitycznie zdefiniować pojęcie "lepszości", dojdziemy do wniosku, że jedynym obiektywnym kryterium jest oglądalność. Moim zdaniem kłóci się to ze zdrowym rozsądkiem.

 

Myślę, że jasnym dla Ciebie jest, że w warunku, gdy o emisji programu decyduje tylko kryterium opłacalności (wynikające bezpośrednio z oglądalności), wygrywają produkcje dostosowane do gustów ludzi przeciętnych. Jako osoba szukająca w telewizji czegoś więcej niż papka dla mas, nie jestem zainteresowany emisją programów typu "Dlaczego ja?" ani "Mody na sukces". Chciałbym za to, by produkowane były filmy, które trafiają w moje gusta, a które nie mogą utrzymać się na rynku, działając wedle tych samych zasad, co programy papkowe. Skoro elita finansowa okazuje się niezdolna do dotowania tej formy sztuki (z tych czy innych przyczyn), chcę by robiło to państwo. Mam do takiej formy lobbingu prawo jako obywatel płacący podatki. Oczywiście mógłbym przyjąć martyrologiczne w swoim charakterze podejście, że skoro tego rodzaju filmy nie są konkurencyjne na rynku opanowanym przez chłam, to nie powinny powstawać. Tego typu podejście jest mi jednak zupełnie obce. Wydaje mi się, że to, co po nas, ludziach, zostaje, to przede wszystkim wielka idea i wielka sztuka. Gdyby państwo ateńskie nie dotowało spektakli Eurypidesa, nie powstałyby one i nie przetrwały, a problemy filozoficzne zarysowane w "Medei" nie mogłyby inspirować kolejnych pokoleń myślicieli europejskich. Uważam, że bylibyśmy przez to ubożsi. Może nie przekłada się to jednoznacznie na liczbę kartofli w korycie i przez to nie satysfakcjonuje każdego. Jestem dziwny.

 

Dwa powyższe akapity stoją obok głównego tematu naszej rozmowy. Odpowiadam tylko na "szerszy problem", który Ty wywołałeś.

 

Klasyków wiedeńskich nie sponsorowało państwo, opieka państwowa może pomóc ale nie jest warunkiem koniecznym do rozwoju kultury. Poza tym, cały czas przypominam: moje oburzenie wywołuje narzucanie takich kryteriów nadawcom prywatnym. Media publiczne niech realizują swoją misję (a jak realizują, każdy widzi).
Odnośnik do komentarza

 

 

Nie ma najmniejszego znaczenia, czy nakaz robi dobre rzeczy czy złe - z a w s z e będzie to krok w stronę cenzury

Rozumiem, że dokończeniem Twojej wypowiedzi jest "a każda forma cenzury jest zła". Po pierwsze, nie jest to krok w stronę cenzury, tylko pośrednia forma cenzury. Po drugie, nie znajdziemy platformy porozumienia - skoro apriorycznie zakładasz, że zły jest środek, a przez to - bez względu na jego reperkusje - zły jest sam proces. Operujesz tym samym na dogmacie i dalsza dyskusja jest zupełnie bezprzedmiotowa.

 

 

Jeżeli europejskie produkcje są wyraźnie gorsze, to jaki jest powód dawać im fory? To na pewno nie zmusi ich do podniesienia poziomu. Jedzie to drapieżnym darwinizmem, ale to showbiznes a nie friendbiznes. Jak nie umiesz nakręcić czegoś dobrego to se pisz książki.

Miałbyś rację, gdybyś udowodnił, że rzeczywiście w telewizji pokazywane są programy lepsze. Jeśli spróbujemy analitycznie zdefiniować pojęcie "lepszości", dojdziemy do wniosku, że jedynym obiektywnym kryterium jest oglądalność. Moim zdaniem kłóci się to ze zdrowym rozsądkiem.

 

Myślę, że jasnym dla Ciebie jest, że w warunku, gdy o emisji programu decyduje tylko kryterium opłacalności (wynikające bezpośrednio z oglądalności), wygrywają produkcje dostosowane do gustów ludzi przeciętnych. Jako osoba szukająca w telewizji czegoś więcej niż papka dla mas, nie jestem zainteresowany emisją programów typu "Dlaczego ja?" ani "Mody na sukces". Chciałbym za to, by produkowane były filmy, które trafiają w moje gusta, a które nie mogą utrzymać się na rynku, działając wedle tych samych zasad, co programy papkowe. Skoro elita finansowa okazuje się niezdolna do dotowania tej formy sztuki (z tych czy innych przyczyn), chcę by robiło to państwo. Mam do takiej formy lobbingu prawo jako obywatel płacący podatki. Oczywiście mógłbym przyjąć martyrologiczne w swoim charakterze podejście, że skoro tego rodzaju filmy nie są konkurencyjne na rynku opanowanym przez chłam, to nie powinny powstawać. Tego typu podejście jest mi jednak zupełnie obce. Wydaje mi się, że to, co po nas, ludziach, zostaje, to przede wszystkim wielka idea i wielka sztuka. Gdyby państwo ateńskie nie dotowało spektakli Eurypidesa, nie powstałyby one i nie przetrwały, a problemy filozoficzne zarysowane w "Medei" nie mogłyby inspirować kolejnych pokoleń myślicieli europejskich. Uważam, że bylibyśmy przez to ubożsi. Może nie przekłada się to jednoznacznie na liczbę kartofli w korycie i przez to nie satysfakcjonuje każdego. Jestem dziwny.

 

Dwa powyższe akapity stoją obok głównego tematu naszej rozmowy. Odpowiadam tylko na "szerszy problem", który Ty wywołałeś.

Klasyków wiedeńskich nie sponsorowało państwo, opieka państwowa może pomóc ale nie jest warunkiem koniecznym do rozwoju kultury. Poza tym, cały czas przypominam: moje oburzenie wywołuje narzucanie takich kryteriów nadawcom prywatnym. Media publiczne niech realizują swoją misję (a jak realizują, każdy widzi).
Tylko problem jest taki, że jak nie będzie kontroli państwa,(które ma narzędzia, które zmuszają do przestrzegania zasad) to jedyne co uświadczymy w TV to będzie papka o smaku gówna. Jak mamy kontrolę państwa to gigantycznej tego ilości nie ma.
Odnośnik do komentarza

 

 

 

Nie ma najmniejszego znaczenia, czy nakaz robi dobre rzeczy czy złe - z a w s z e będzie to krok w stronę cenzury

Rozumiem, że dokończeniem Twojej wypowiedzi jest "a każda forma cenzury jest zła". Po pierwsze, nie jest to krok w stronę cenzury, tylko pośrednia forma cenzury. Po drugie, nie znajdziemy platformy porozumienia - skoro apriorycznie zakładasz, że zły jest środek, a przez to - bez względu na jego reperkusje - zły jest sam proces. Operujesz tym samym na dogmacie i dalsza dyskusja jest zupełnie bezprzedmiotowa.

 

 

Jeżeli europejskie produkcje są wyraźnie gorsze, to jaki jest powód dawać im fory? To na pewno nie zmusi ich do podniesienia poziomu. Jedzie to drapieżnym darwinizmem, ale to showbiznes a nie friendbiznes. Jak nie umiesz nakręcić czegoś dobrego to se pisz książki.

Miałbyś rację, gdybyś udowodnił, że rzeczywiście w telewizji pokazywane są programy lepsze. Jeśli spróbujemy analitycznie zdefiniować pojęcie "lepszości", dojdziemy do wniosku, że jedynym obiektywnym kryterium jest oglądalność. Moim zdaniem kłóci się to ze zdrowym rozsądkiem.

 

Myślę, że jasnym dla Ciebie jest, że w warunku, gdy o emisji programu decyduje tylko kryterium opłacalności (wynikające bezpośrednio z oglądalności), wygrywają produkcje dostosowane do gustów ludzi przeciętnych. Jako osoba szukająca w telewizji czegoś więcej niż papka dla mas, nie jestem zainteresowany emisją programów typu "Dlaczego ja?" ani "Mody na sukces". Chciałbym za to, by produkowane były filmy, które trafiają w moje gusta, a które nie mogą utrzymać się na rynku, działając wedle tych samych zasad, co programy papkowe. Skoro elita finansowa okazuje się niezdolna do dotowania tej formy sztuki (z tych czy innych przyczyn), chcę by robiło to państwo. Mam do takiej formy lobbingu prawo jako obywatel płacący podatki. Oczywiście mógłbym przyjąć martyrologiczne w swoim charakterze podejście, że skoro tego rodzaju filmy nie są konkurencyjne na rynku opanowanym przez chłam, to nie powinny powstawać. Tego typu podejście jest mi jednak zupełnie obce. Wydaje mi się, że to, co po nas, ludziach, zostaje, to przede wszystkim wielka idea i wielka sztuka. Gdyby państwo ateńskie nie dotowało spektakli Eurypidesa, nie powstałyby one i nie przetrwały, a problemy filozoficzne zarysowane w "Medei" nie mogłyby inspirować kolejnych pokoleń myślicieli europejskich. Uważam, że bylibyśmy przez to ubożsi. Może nie przekłada się to jednoznacznie na liczbę kartofli w korycie i przez to nie satysfakcjonuje każdego. Jestem dziwny.

 

Dwa powyższe akapity stoją obok głównego tematu naszej rozmowy. Odpowiadam tylko na "szerszy problem", który Ty wywołałeś.

Klasyków wiedeńskich nie sponsorowało państwo, opieka państwowa może pomóc ale nie jest warunkiem koniecznym do rozwoju kultury. Poza tym, cały czas przypominam: moje oburzenie wywołuje narzucanie takich kryteriów nadawcom prywatnym. Media publiczne niech realizują swoją misję (a jak realizują, każdy widzi).
Tylko problem jest taki, że jak nie będzie kontroli państwa,(które ma narzędzia, które zmuszają do przestrzegania zasad) to jedyne co uświadczymy w TV to będzie papka o smaku gówna. Jak mamy kontrolę państwa to gigantycznej tego ilości nie ma.

 

A co jest, skoro nie gówno? :D Nie wiem, jesteś w stanie wskazać jeden program poza TVP Kultura, który wzbogaca twoje kulturalne i duchowe potrzeby?

 

Zacząłbym w ogóle od "rzucenia kamieniem", który z Was regularnie ogląda TV i z niecierpliwością wyczekuje na teatralne spektakle bądź filmy Kusturicy zamiast po 10 minutach cieszyć się tym ściągniętym z torrentów.

 

W ogóle ta dyskusja idealnie pasuje do tego kącika - jest totalnie absurdalna. Bronicie jakiejś wyimaginowanej tezy o udziale państwa w szerzeniu dóbr kulturalnych, podczas gdy 95% ramówek telewizyjnych w Polsce (przy czynnym udziale i przyzwoleniu bohaterskiego państwa) to kloaka w stylu Na Sygnale albo Dzień, który zmienił moje życie :D Nie wiem już sam czy dyskutujemy już o tym, jak jest obecnie, czy jak chcielibyście żeby było.

Odnośnik do komentarza
Klasyków wiedeńskich nie sponsorowało państwo, opieka państwowa może pomóc ale nie jest warunkiem koniecznym do rozwoju kultury. Poza tym, cały czas przypominam: moje oburzenie wywołuje narzucanie takich kryteriów nadawcom prywatnym. Media publiczne niech realizują swoją misję (a jak realizują, każdy widzi).

 

Ok, dlatego napisałem, że "skoro elita finansowa okazuje się niezdolna do dotowania tej formy sztuki (z tych czy innych przyczyn), chcę by robiło to państwo". Także uważam, że lepiej, by tego typu działalność finansowały osoby prywatne dysponujące kapitałem (na zasadzie: lepiej, żeby wydawał na to ktoś inny niż ja jako podatnik; poza tym wydaje mi się, że prywatna metoda finansowania jest bardziej wydolna).

 

Powtórzę, reagując na wyboldowaną część Twojej wypowiedzi, że nie pisałem tego a propos przepisu. On jest dla mnie dobry tylko i wyłącznie ze względów gospodarczych (ochrona rynku europejskiego przed silniejszym finansowo, bo jednorodnym, rynkiem amerykańskim).

W ogóle ta dyskusja idealnie pasuje do tego kącika - jest totalnie absurdalna. Bronicie jakiejś wyimaginowanej tezy o udziale państwa w szerzeniu dóbr kulturalnych, podczas gdy 95% ramówek telewizyjnych w Polsce to kloaka typu Na Sygnale albo Dzień, który zmienił moje życie

 

Właśnie dlatego, że naszym (?) zdaniem polska produkcja filmowa jest niedoinwestowana. Porządnego filmu historycznego nie zrobisz bez porządnego budżetu. Pozostaje wtedy czekać na produkcję Planete (bo BBC, o Amerykanach nie wspomnę, dostosowało swój poziom do gustów mas). Wkrótce i Planete dostosuje poziom swoich filmów.

Odnośnik do komentarza

 

Klasyków wiedeńskich nie sponsorowało państwo, opieka państwowa może pomóc ale nie jest warunkiem koniecznym do rozwoju kultury. Poza tym, cały czas przypominam: moje oburzenie wywołuje narzucanie takich kryteriów nadawcom prywatnym. Media publiczne niech realizują swoją misję (a jak realizują, każdy widzi).

 

Ok, dlatego napisałem, że "skoro elita finansowa okazuje się niezdolna do dotowania tej formy sztuki (z tych czy innych przyczyn), chcę by robiło to państwo". Także uważam, że lepiej, by tego typu działalność finansowały osoby prywatne dysponujące kapitałem (na zasadzie: lepiej, żeby wydawał na to ktoś inny niż ja jako podatnik; poza tym wydaje mi się, że prywatna metoda finansowania jest bardziej wydolna).

 

Powtórzę, reagując na wyboldowaną część Twojej wypowiedzi, że nie pisałem tego a propos przepisu. On jest dla mnie dobry tylko i wyłącznie ze względów gospodarczych (ochrona rynku europejskiego przed silniejszym finansowo, bo jednorodnym, rynkiem amerykańskim).

 

W ogóle ta dyskusja idealnie pasuje do tego kącika - jest totalnie absurdalna. Bronicie jakiejś wyimaginowanej tezy o udziale państwa w szerzeniu dóbr kulturalnych, podczas gdy 95% ramówek telewizyjnych w Polsce to kloaka typu Na Sygnale albo Dzień, który zmienił moje życie

 

 

Właśnie dlatego, że naszym (?) zdaniem polska produkcja filmowa jest niedoinwestowana. Porządnego filmu historycznego nie zrobisz bez porządnego budżetu. Pozostaje wtedy czekać na produkcję Planete (bo BBC, o Amerykanach nie wspomnę, dostosowało swój poziom do gustów mas). Wkrótce i Planete dostosuje poziom swoich filmów.
Wbrew pozorom da się te sknery zachęcić do łożenia na filmy, ale będą to robić niezbyt chętnie.
Odnośnik do komentarza

 

 

 

Pełna zgoda. Kto to widział egzekwować przestrzeganie prawa.

Ej no ale bez jaj to jest chore, że media MUSZĄ pełnić funkcję tuby propagandowej (już abstrahując od tematu czy KRRiT jest wrogiem za egzekwowanie tego prawa). Nawet nie miałem pojęcia, że taki wymóg 'europejskości' stacji istnieje.

Sory za lekki korwinizm, za komuny nie żyłem, ale jeżeli z czymś miałaby mi się kojarzyć to właśnie z np. ustawową koniecznością chwalenia Związku Radzieckiego w każdej stacji telewizyjnej :D.

 

Sorry, ale czy przypadkiem wspomniane 50% europejskości nie polega na emitowaniu filmów/seriali produkowanych w Europie, a nie chwaleniu UE? To aż takie złe jest wspomaganie własnej kultury?

 

No generalnie jednak narzucanie tego PRYWATNEMU nadawcy jest chyba trochę złe. Chyba, że ten nadawca bierze jakieś europejskie pieniądze dotacyjne, tego nie wiem. Jeśli jest od tego niezależny, to chyba powinien mieć swobodę wydawania własnych pieniędzy, n`est-ce pas?

 

 

No właśnie tu jest IMO clou tej sprawy.

 

A skoro Tele 5 jest nadawane sygnałem satelitarnym w formacie FTA i nie zajmuje pasma w polskich multipleksach, to równie dobrze mogło by być traktowane jako kanał - powiedzmy - norweski nadający w języku polskim, bo z Polską ma pewnie poza tym tylko tyle wspólnego, że nadawca jest polską firmą. Wystarczy więc przenieść dokumenty do kraju, który nie ma podpisanej Europejskiej Konwencji o Transmisji Ponadgranicznej i grać co dusza zapragnie ;)

Odnośnik do komentarza

Wiesz, różnica jets taka, że najwyraźniej w przeciwieństwie do drugiej strony interesuję się historią, bo wiem, że wolny rynek bez żadnej ingerencji państwa już przerabialiśmy - w XIX wieku. Gdyby nie ci straszni socjaliści, nadal byśmy to przerabiali, a jeśli pranie mózgów w wykonaniu fanatyków wolnego rynku bez ograniczeń trwać będzie dalej, za 15-20 lat znów będziemy.

Odnośnik do komentarza

Wiesz, różnica jets taka, że najwyraźniej w przeciwieństwie do drugiej strony interesuję się historią, bo wiem, że wolny rynek bez żadnej ingerencji państwa już przerabialiśmy - w XIX wieku. Gdyby nie ci straszni socjaliści, nadal byśmy to przerabiali, a jeśli pranie mózgów w wykonaniu fanatyków wolnego rynku bez ograniczeń trwać będzie dalej, za 15-20 lat znów będziemy.

Krul i jego kuce?
Odnośnik do komentarza

 

Nie ma najmniejszego znaczenia, czy nakaz robi dobre rzeczy czy złe - z a w s z e będzie to krok w stronę cenzury

1)Rozumiem, że dokończeniem Twojej wypowiedzi jest "a każda forma cenzury jest zła". Po pierwsze, nie jest to krok w stronę cenzury, tylko pośrednia forma cenzury. Po drugie, nie znajdziemy platformy porozumienia - skoro apriorycznie zakładasz, że zły jest środek, a przez to - bez względu na jego reperkusje - zły jest sam proces. Operujesz tym samym na dogmacie i dalsza dyskusja jest zupełnie bezprzedmiotowa.

 

 

Jeżeli europejskie produkcje są wyraźnie gorsze, to jaki jest powód dawać im fory? To na pewno nie zmusi ich do podniesienia poziomu. Jedzie to drapieżnym darwinizmem, ale to showbiznes a nie friendbiznes. Jak nie umiesz nakręcić czegoś dobrego to se pisz książki.

 

2)Miałbyś rację, gdybyś udowodnił, że rzeczywiście w telewizji pokazywane są programy lepsze. Jeśli spróbujemy analitycznie zdefiniować pojęcie "lepszości", dojdziemy do wniosku, że jedynym obiektywnym kryterium jest oglądalność. Moim zdaniem kłóci się to ze zdrowym rozsądkiem.

 

Myślę, że jasnym dla Ciebie jest, że w warunku, gdy o emisji programu decyduje tylko kryterium opłacalności (wynikające bezpośrednio z oglądalności), wygrywają produkcje dostosowane do gustów ludzi przeciętnych. Jako osoba szukająca w telewizji czegoś więcej niż papka dla mas, nie jestem zainteresowany emisją programów typu "Dlaczego ja?" ani "Mody na sukces". Chciałbym za to, by produkowane były filmy, które trafiają w moje gusta, a które nie mogą utrzymać się na rynku, działając wedle tych samych zasad, co programy papkowe. Skoro elita finansowa okazuje się niezdolna do dotowania tej formy sztuki (z tych czy innych przyczyn), chcę by robiło to państwo. Mam do takiej formy lobbingu prawo jako obywatel płacący podatki. Oczywiście mógłbym przyjąć martyrologiczne w swoim charakterze podejście, że skoro tego rodzaju filmy nie są konkurencyjne na rynku opanowanym przez chłam, to nie powinny powstawać. Tego typu podejście jest mi jednak zupełnie obce. Wydaje mi się, że to, co po nas, ludziach, zostaje, to przede wszystkim wielka idea i wielka sztuka. Gdyby państwo ateńskie nie dotowało spektakli Eurypidesa, nie powstałyby one i nie przetrwały, a problemy filozoficzne zarysowane w "Medei" nie mogłyby inspirować kolejnych pokoleń myślicieli europejskich. Uważam, że bylibyśmy przez to ubożsi. Może nie przekłada się to jednoznacznie na liczbę kartofli w korycie i przez to nie satysfakcjonuje każdego. Jestem dziwny.

 

(Żeby nie było nieporozumień, że uważam, że dyskutowany przepis ma wpływ na jakość programów telewizyjnych):

Dwa powyższe akapity stoją obok głównego tematu naszej rozmowy. Odpowiadam tylko na "szerszy problem", który Ty wywołałeś.

 

1) W zasadzie masz rację, nie dojdziemy do porozumienia, po prostu uważam, że prawo zarządzania swoją własnością>>>interesy lokalnych firm.

2) Innymi słowy chcesz narzucić innym (albo łagodniej, nakierować innych) co mają oglądać w imię wyższego dobra - ja się z tym zwyczajnie fundamentalnie nie zgadzam. Nie chcę tego oglądać a jest tylko to w TV? To szukam innego źródła. Gdyby nakaz ten tylko TVP mógłbym go uważać za dobry pomysł, ale rozciągnięcie go na wszystkie krajowe stacje jest dla mnie naganny.

Odnośnik do komentarza

Wiesz, różnica jets taka, że najwyraźniej w przeciwieństwie do drugiej strony interesuję się historią, bo wiem, że wolny rynek bez żadnej ingerencji państwa już przerabialiśmy - w XIX wieku. Gdyby nie ci straszni socjaliści, nadal byśmy to przerabiali, a jeśli pranie mózgów w wykonaniu fanatyków wolnego rynku bez ograniczeń trwać będzie dalej, za 15-20 lat znów będziemy.

Zależy co nazywasz wolnym rynkiem bez żadnej ingerencji. XIX wieczne USA (a ten kraj chyba masz na myśli?) stosowało wiele protekcjonistycznych przepisów, więc ciężko nazywać to całkowitym wolnym rynkiem. W dodatku nie o to mi chodziło - ja jak najbardziej zgadzam się, że w wielu miejscach czysty wolny rynek prowadzi do negatynwych zjawisk. Chodziło mi bardziej o zacietrzewienie z tym "zawsze" - naprawdę uważasz, że np. każda restauracja sprzedawałaby jedzenie niskiej jakości? Czy na wolnym rynku jest problem z znalezieniem towaru wysokiej jakości? To, że obok istnieje McDonald czy sklep z ciuchami na kilogramy nie znaczy, iż wielkim kłopotem jest znalezienie wykwintnej restauracji etc.

Odnośnik do komentarza

Nie, chciałbym, żeby telewizja produkowała a) to, co ja chcę oglądać i b) coś co ma dla mnie wartość. Przy okazji wywyższam to, co ma dla mnie wartość do rangi absolutu. Da się to chyba wywnioskować po lekturze mojego posta (dziwi mnie to, że muszę tłumaczyć):

 

Jako osoba szukająca w telewizji czegoś więcej niż papka dla mas, nie jestem zainteresowany emisją programów typu "Dlaczego ja?" ani "Mody na sukces". Chciałbym za to, by produkowane były filmy, które trafiają w moje gusta, a które nie mogą utrzymać się na rynku, działając wedle tych samych zasad, co programy papkowe

 

Nie mam zamiaru nikogo nakierowywać, by coś oglądali (nie mam nic przeciwko produkcji papki dla mas, o ile proporcje będą zachowane). Chcę, by telewizja odpowiadała nie tylko gustom większości, ponieważ jako przedstawiciel mniejszości nie podoba mi się życie w panującej obecnie tyranii większości.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...