Skocz do zawartości

The Special One - Wyndrowicz


z0nk

Rekomendowane odpowiedzi

Środa, 2 w nocy.

 

Zadowolony z faktu, że jest to środa, a nie weekend przetarłem blat ostatniego stołu w pubie. Jak zwykle w środku tygodnia ruch był nieznaczny. Ot paru klientów posiedziało do północy, jeden pijaczyna przyciął komara do 1. Spokój i cisza i co ważne praca tylko do 2. W piątek i sobotę tyramy do 4.

 

W tejże chwili usłyszałem otwierające się drzwi.

- Przykro mi właśnie zamykamy. - rzuciłem automatycznie nawet nie patrząc na przybysza.

- No dla mnie chyba zrobisz wyjątek "Wędrowycz".

Głos, który to wypowiedział brzmiał niezwykle znajomo, do tego per "Wędrowycz" zwracało się do mnie niewiele osób. Niech diabli wezmą tego Pilipiuka, jeszcze w liceum tak na mnie wołali, co niezwykle mnie wkurzało. Tak czy siak przeniosłem moje spojrzenie w stronę drzwi i zobaczyłem Tomka Mizgałę, kolegę z czasów liceum i z czasów kiedy próbowaliśmy zostać zawodowymi piłkarzami.

- O k***a "Mazgaj" - wyrwała mi się jego ksywa, której z oczywistych powodów nienawidził, a każdy kto przy nim ją wypowiedział dostawał, kolokwialnie mówiąc, w ryj. Zresztą mało kto ryzykował wkurzania Tomka, chłop już mając 16 lat mierzył około 190 cm. Do końca wspólnej edukacji dobił już 205 cm. - co cię w końcu przywiało do mnie? Jestem w Polsce od 4 miesięcy i ni cholery nie mogłem się z tobą skontaktować.

- Praca, praca i więcej pracy. Dumny ojciec musi wypruwać sobie żyły, aby jego żona i córka miały co jeść.

- Tym bardziej pora dziwna jak na odwiedziny. Zaczekaj zamknę pub, żeby jakaś zbłąkana dusza nie pomyślała, że jednak dzisiaj działamy dłużej.

 

Szybko zamknąłem wejście do lokalu, rzuciłem szmatę którą przecierałem stoły do skrytki i zasiadłem przy barze.

- Chcesz się czegoś napić? Ja stawiam, w końcu ostatni raz widzieliśmy się z 4 lata temu.

- Dzięki, prowadzę. - dość zdawkowo jak na siebie odpowiedział Tomek.

- Czym się teraz zajmujesz? Z tego co pamiętam, kiedy wyjeżdżałem z kraju ty zaczynałeś pracę INEI.

- Cały czas tam siedzę. Zrobiłem papierek na studiach i dzięki ojcu Anki dostałem awans. Jestem jednym z pionków od planowania. Poza dzieckiem wiele się u mnie nie zmieniło. Opowiadaj lepiej co u ciebie? Do dzisiaj nie wiem jak skończyła się twoja "KARIERA" zawodowego piłkarza! - zapytał, złośliwie akcentując słowo kariera.

- Jak mogła się skończyć? Jeżeli w Polsce nie mogłem w III lidze przebić się do pierwszego składu to chyba nie myślisz, że dałem radę w pierwszej lidze Singapuru? - odpowiedziałem dość zrezygnowanym tonem. - Kiedy po 5 meczach znowu wylądowałem na ławie, a po paru wejściach w rezerwach klubu, zrozumiałem że moja psychika jest za słaba i nie ma sensu marnować czasu na gonieniu marzenia, którego po prostu nie mam szans zrealizować.

- Ale miałeś roczny kontrakt tylko. Nie mów, że przepiłeś lub przegrałeś swoje oszczędności i utknąłeś tam na kolejne 2 lata pracując jak niewolnik na bilet? - złośliwości nie było końca jak widać.

- Prezes klubu zaproponował mi posadę scouta. - odpowiedziałem, pomijając fakty jak wygląda praca scouta w jednym z najsłabszych klubów S-League.

 

W tym momencie Tomek lekko rozdziawił usta i już miał coś odpowiedzieć, kiedy zadzwonił jego telefon. Zmieszany odebrał, rzucił krótkie "za 10 minut będę kotku".

- No nic Kuba, masz w weekend może godzinkę lub dwie na spotkanie? Jak widzisz moja kochana żona nie może doczekać się mego powrotu.

- W piątek i sobotę pracuję, jednak w niedzielę mogę Ci poświęcić nawet więcej niż godzinkę. - odrzekłem prowadząc przyjaciela do wyjścia.

- Super, zadzwonię w sobotę i podam szczegóły.

 

 

 

Football Manager 2014 (14.1.3)

Baza danych: średnia

Zasady: własne

Ligi: Anglia (1-6), Czechy (1-2), Niemcy (1-3) Polska (1-4), Słowacja (1-2)

Odnośnik do komentarza

14 dni od otwarcia starego tematu. Dla pewności wysyłałem zapytanie na priv do MaKK'a i potwierdził me przypuszczenia, co pozwoliło mi otworzyć ten temat.

 

* * *

 

Niedziela, godzina 14, restauracja

 

Nie zaznałem zbyt wiele snu. Do domu dotarłem po pracy wróciłem o 5, a spać położyłem się około 6. Niestety Tomek nalegał na godzinę 14, gdyż "przynajmniej wieczór chce spędzić z rodziną". Jako, że do czwartku mam wolne uznałem iż przeboleję to.

Oczywiście mój przyjaciel wybrał chińską restaurację, tak jakbym przez ostatnie 3 lata w Singapurze nie najadł się wystarczająco chińszczyzny i innych dziwnych rzeczy.

Tak czy siak dostaliśmy dość obficie zapełnione talerze, a mój kompan ewidentnie zżerany przez ciekawość po chwili zaczął wypytywać o moją karierę scouta.

- Jak to możliwe, że będąc w klubie przez rok i grzejąc tam na ławę zostałeś scoutem?

- Na początku trafiłem do 11tki, jak wiesz na treningach zawsze wszystko robiłem dobrze, ale w meczach ciągle coś partaczyłem. W maju złapałem kontuzję, zerwanie ścięgna. Nie było to tak tragiczne jak brzmi, w październiku, najdalej listopadzie mógłbym wrócić na boisko. Z tym, że trener powiedział wprost, iż klub nie przedłuży ze mną kontraktu, chyba że szybko się wyleczę i zacznę grać na znacznie wyższym poziomie.

- No dobra to znaczy, że padłeś przed nimi na kolana i zacząłeś błagać o jakikolwiek kontrakt? Nawet sprzątaczki? - Tomek jak zwykle nie mógł się obyć bez swoich idiotycznych wstawek.

- Tego samego dnia, kiedy trener powiedział wprost jaka czeka mnie przyszłość, wezwał mnie też prezes klubu. Od pierwszego dnia, kiedy go spotkałem prawdopodobnie polubił mnie. W każdym razie zaczął pytać jakie mam dalsze plany, czy wrócę do Polski, czy będę szukać zatrudnienia za granicą. Ja sam wiedziałem, że Geylang to ostatnia szansa na zostanie zawodowcem, w końcu to jeden z najsłabszych zespołów w Singapurze. Uznałem, że skoro nie dałem rady i tutaj, czas rzucić tą ścieżkę. 24 lata to nie jest wciąż za późno, aby zacząć jakieś studia i zacząć monotonną pracę.

- Rozkleiłeś żółtka i zaproponował ci posadę sprzątaczki, którą z dumą odrzuciłeś?

- Zamkniesz się, czy wpakować ci te pałeczki tam gdzie słońce nie dochodzi? - odpowiedziałem już zirytowany sugestywnie unosząc wspomniane pałeczki.

- Oj żartowałem, to było głupie. Nie dąsaj się tylko i mów co dalej? - Tomek zabrzmiał, prawie jakby faktycznie czuł iż jego wstawki są kretyńskie.

- Prezes zaproponował mi, abym w wolnych chwilach potowarzyszył głównemu scoutowi w zespole. Jeżeli ten uzna, że nadam się do tej roboty, to zaproponuje mi on posadę scouta. Jak widzisz przynajmniej w tym sobie radziłem. Jednak po 2 latach zatęskniłem za ojczyzną. Niby chiński jako tako opanowałem, ale nadal czułem się tam bardzo nieswojo. A jako, że praca scouta niezbyt mnie satysfakcjonowała postanowiłem porzucić tą ścieżkę i tak wylądowałem za barem. - streściłem w ten sposób moje 3 lata w Singapurze. Nie była to w 100% prawda. Klub był tak biedny, że scouting polegał na oglądaniu spotkań w telewizji (prezes opłacał abonament) i oglądaniu spotkań u siebie naszej pierwszej drużyny, drużyny rezerw i drużyny U18. Tego jednak złośliwemu koledze nie musiałem mówić.

- I co stary nie tęsknisz za footballem? Ja rzuciłem karierę 8 lat temu, ale nadal tęsknię za codziennymi treningami. Ty byłeś nawet bardziej zakręcony na tym punkcie ode mnie!

- Oczywiście, że tęsknię, ale nie ma sensu tkwić w czymś, w czym jest się do niczego. Nawet psycholodzy nie potrafili mi pomóc i nie potrafiłem dać z siebie wszystkiego podczas meczu. Zamiast obudzić się z ręką w nocniku w wieku 30-35 lat wolę przygotować się do cholernie nudnej egzystencji. - odparłem zrezygnowanym głosem.

 

Mój towarzysz zamyślił się. Aby nie pojawiła się niezręczna cisza, zacząłem go pytać co u niego. 8 lat temu razem graliśmy w zespole Górnik Wieliczka. Mieliśmy po 19 lat i była to w pewnym sensie nasza praca dorywcza. Ja byłem podstawowym zawodnikiem, Tomek grzał ławę. To pewnie sprawiło iż po maturze, wyjechał do Poznania, gdzie poznał swoją żonę. Potrafiący wszędzie się wkręcić, szybko awansował w nowej pracy, a 5 lat temu został ojcem.

 

W końcu nagle Tomek znowu zmienił temat.

- Kuba, a co byś powiedział na zostanie trenerem? I nie mówię o trenowaniu strzałów, bramkarzy czy coś? Manager, trener prowadzący klub! - rzucił zaskakującym pytaniem.

- Jasne, 27 letni niedoszły piłkarz, nie mający żadnego doświadczenia. To co zgłaszać się do Lecha czy Legii? - rzuciłem z sarkazmem.

- W Singapurze będąc scoutem musiałeś pewnie wyrobić jakieś papierki prawda? - nie odpuszczał

- Tak mam licencję, ale jak mógłbym nawet myśleć o byciu trenerem? Nie radziłem sobie na boisku więc jak mógłbym prowadzić jakikolwiek klub? Jak mógłbym komuś cokolwiek doradzać, kiedy samemu sobie nie potrafiłem pomóc?! - zacząłem mówić coraz głośniej, był to znak iż zaczynam się irytować.

- A czy Wenger, albo Mourinho byli wybitnymi piłkarzami? Nie, ale są świetnymi trenerami. Poza tym, wiadomo że nie zaczniesz od zawodowego klubu. Ale III-IV liga polska. 7 sezonów spędziłeś na boiskach tego poziomu, wiesz jak to wygląda i to wystarczy na początek! - teraz już byłem pewien, Tomasz Mizgała, zawsze kiedy zaczynał się nakręcać miał już wcześniej jakiś dziki pomysł.

- Mazgaj, mów wprost co ty znowu wymyśliłeś?

- Za tego Mazgaja powinienem cię porzucić i pozwolić zgnić w barze. Masz szczęście jednak, że jestem wielkoduszny!

- Dobra, dobra, o wielki Tomaszu. Co ci chodzi po głowie? - przerwałem mu, zanim zacząłby wychwalać się kolejnymi epitetami.

- W twoim rodzinnym mieście zwolniła się posada managera. Poprzednik, ze względu na problemy zdrowotne musiał zrezygnować z ciepłej posadki. Kontrakt jest półzawodowy, ale kasa jest nie najgorsza, na pewno znacznie lepsza niż w tym pubie. Szczęśliwie ja mam tam pewne wtyki i mogę podrzucić twoje podanko z zapewnieniem, że prezes przynajmniej się z tobą spotka. - nagle mój kompan zaczął się podnosić, jednocześnie zostawiając pieniądze za obiad, którego nawet w połowie nie dojadł.

- Masz na myśli Unię? Ostatni raz styczność z nią miałem w czasach podstawówki, w ich beznadziejnej szkółce dla najmłodszych. Tak czy siak raczej nie wydaje mi się, że nawet zwrócą uwagę na aplikację kogoś takiego jak ja.

- Zostaw to mnie, jutro masz mi przesłać na maila swoje podanie. Starczy, że wypiszesz kluby, w których "grałeś" od U18 poczynając. Ja zajmę się resztą! - rzucił już zza drzwi narwany przyjaciel.

 

Chcąc, nie chcąc dokończyłem mój obiad i ruszyłem do domu. Uznałem iż nie zaszkodzi przygotować podania, chociażby dla świętego spokoju. Tomek kiedy się nakręci potrafi wydzwaniać, ba nachodzić człowieka kilka razy dziennie. Westchnąłem ciężko i wsiadłem do tramwaju.

Odnośnik do komentarza

Za oknem świtało, jakieś ptaki, zapewne wróble, radośnie ćwierkały, a rześkie powietrze wpadało przez uchylone okno. Ja jednak tego nie zauważałem. Jedyne na co zwróciłem uwagę to godzina - 4:30. Morderczo wczesna pora! Tak wcześnie na nogach jestem tylko w weekendy wracając z pracy. Powodem mego przebudzenia w poniedziałek, kiedy mogę spać ile chcę był uporczywy dzwonek telefonu. Wpół przytomny odrzuciłem połączenie i przewróciłem się na drugi bok. Prześladowca jednak nie poddał się i dzwonił ponownie. Odrzuciłem połączenie drugi raz, jednak z zamkniętymi oczami, w pół śpiąc nie potrafiłem wyłączyć komórki, ani nawet jej wyciszyć. To zaowocowało kolejnym dzwonkiem. W końcu poddałem się i odebrałem to narzędzie diabła. Oczywiście dzwonił Tomek.

- No do cholery Kuba, czemu mi nie wysłałeś tego podania? - zaczął oczywiście bez żadnego wstępu, kogo obchodzi mój wciąż śpiący mózg?

- Ale ja nic nie zamawiałem, nic nie kupuje, dobranoc - miałem już nadusić przycisk odpowiadający za rozłączenie się kiedy rozmówca wydarł się przez głośnik słuchawki

- Debilu, na 7 potrzebuje twoje podanie do Unii, a nie będę mieć czasu później sprawdzać maila. Za 20 minut masz mi to wysłać!! - huknął i rozłączył się.

 

Trzeba przyznać, że rozbudziło mnie to. Rozważałem olanie tego i oddanie się w objęcia Morfeusza. Coś jednak pod moją czaszką zaskoczyło i wiedziałem, że to może być tylko początek jeżeli zignoruję przyjaciela. Chcąc nie chcąc podniosłem się z łóżka i uruchomiłem laptopa. W między czasie zaparzyłem lekką kawę.

 

Zacząłem zastanawiać się co on tam chciał w tym podaniu. Wypisałem moje dane i datę urodzenia. Tomek wspominał, abym wypisał kluby, w których przebywałem. Fakt, faktem tego nie było za dużo. Co prawda do gry już od 8 roku życia zachęcał mnie dziadek, gdy zapisał mnie do pierwszego klubu, ale prawdę mówiąc nie pamiętam jak nazywała się ta organizacja. Uznałem też, że większego znaczenia to dla pracodawcy nie ma. Wpisałem więc tylko informację iż od 8 do 13 roku życia chodziłem na orlika, gdzie jeden zapaleniec próbował z tego zrobić zorganizowane treningi. Większość czasu i tak po prostu kopaliśmy piłkę jak nam się tylko podobało.

Moje dane na temat "kariery" wyglądały więc następująco:

 

2004-2007 - Cracovia Kraków U18

2007-2009 - Górnik Wieliczka (IV liga)- wypożyczenie z Cracovii

2009-2011 - Cracovia Kraków II (III liga)

2011-2013 - KSZO Ostrowiec (III liga)

2013 - Geylang International SC (ekstraklasa Singapurska)

2014-2015 - Geylang International SC - scout

 

Rzuciłem okiem na całość i uznałem, że faktycznie ostatni wpis dodaje trochę sztucznego prestiżu. Nie ma co ukrywać jednak, że nigdy poza próg amatorskiego, ba nawet niedzielnego piłkarza nie wyskoczyłem. Westchnąwszy ciężko wysłałem podanie mailem do Tomka, modląc się, że prezes klubu, do którego on to zabierze nigdy na to nawet nie spojrzy. Wyłączyłem komputer i wróciłem do łóżka jeszcze przed 6.

Odnośnik do komentarza

Po południu wybrałem się do biedronki na zakupy. Jakoś trzeba przecież zrobić obiad, a to ma być moja jedyna aktywność przez najbliższe 2 dni. Rzadko się zdarza iż do pracy idę dopiero w czwartek i mam zamiar przynajmniej przez 2 dni robić dosłownie NIC. Inni jednak potrafią zrujnować nawet najprostsze plany.

Jak tylko wszedłem do mieszkania z mojej kieszeni dobiegł mnie dzwonek mojego telefonu. Numer na wyświetlaczu nie był mi znany. Odebrałem więc, mając nadzieję iż nie jest to upomnienie za jakiś niezapłacony rachunek. Odpowiedział mi oficjalny ton:

- Witam z tej strony Wojciech Matecki, rozumiem że mam przyjemność z panem Wyndrowiczem. - oczywiście przez chwilę zastanawiałem się, czy nazwisko rozmówcy powinno mi być znane. Dopiero po chwili doszło do mnie, że to prezes Unii Swarzędz, klubu do którego Tomek miał zawlec moje podanie. Potwierdziłem więc tożsamość, przeczuwając najgorsze.

- Pański znajomy, Tomasz Mizgała przekazał mi pańskie podanie na posadę managera zespołu. Muszę przyznać, że wygląda ono naprawdę obiecująco, jednak nie jest to rozmowa na telefon. Czy zechciałby pan spotkać się jutro w okolicach południa? - naprawdę, co w tych kilku linijkach opisujący nieudaną karierę było obiecującego?

- Tak, jestem wolny przez cały dzień. - odparłem wiedząc iż odmowa sprowadzi na mą głowę rozjuszonego Mizgałę

- W takim razie zapraszam pana jutro na 12 do siedziby klubu. Ufam, że wie pan gdzie to jest?

- Oczywiście. - rzuciłem krótko. W podaniu wszak napisałem iż rodzinnym miastem był Swarzędz, trudno więc nie wiedzieć, gdzie znajduje się siedziba klubu.

- Świetnie, nie przeszkadzam więc panu już dzisiaj i do zobaczenia jutro. - tymi słowami rozmówca zakończył tą krótką konwersację.

 

Ja lekko skołowany szybko wybrałem numer do Tomka. Ten odebrał od razu i już po jego tonie domyśliłem się iż zna efekty złożenia podania.

- Tomek coś ty tam nagadał temu prezesowi? Jakim cudem przekonałeś go, aby spojrzał na ten papierek? - pytałem będąc pod wrażeniem wpływów przyjaciela

- Pan prezes to ważny klient naszej firmy, oczywiste więc jest, że nie kontaktuje się z byle szeregowym pracownikiem. Dogadujemy się całkiem nieźle, obaj uwielbiamy football, więc oczywiste jest, że skorzysta z mojej porady. - duma jak zwykle wręcz wylewała się słuchawką

- Ale co ja mam robić? Jutro mam iść do siedziby klubu? Ja nigdy nie rozważałem nawet prowadzenia klubu, nie wiem jak to się robi, co się mówi prezesowi! Zero doświadczenia, Z E R O.

- Wyluzuj, po prostu bądź sobą... albo nie, za bardzo panikujesz. Bądź rzeczowy, nie roztkliwiaj się nad swoją nędzną karierą zawodnika i będzie okej! Po prostu nie panikuj, nikt cię tam nie zlinczuje. - rzucił radośnie przyjaciel.

- Jasne jak zawsze twoje porady mi pomagają - odpowiedziałem i nagle uderzyła mnie pewna myśl - Tomek, powiedz mi, ale szczerze, jaki ty masz w tym profit, że próbujesz mnie tam wkręcić?

- Aaa widzisz, fajnie mieć kogoś, kto dalej siedzi w footballu. Jak zostaniesz już wielkim trenerem Lecha, to przyda mi się taka szycha. A dwa wtedy łatwiej będzie wkręcić syna do takiego klubu, wszak chyba nie myślisz, że na córce poprzestanę. Kobiety nie potrafią zrozumieć nawet spalonego, a co dopiero zrobić z nich piłkarzy. - zaczynał bablać Mizgała dryfując coraz dalej od odpowiedzi na moje pytanie.

- A tak poważnie?

- A poważnie, to Unia rok temu została klubem filialnym Lecha Poznań. No i manager ma wejściówki VIPowskie na wszystkie mecze. W razie jakiś ciekawszych spotkań, liczę że mnie tam zabierzesz, mimo wszystko trochę głupio by było prosić prezesa Unii, a ty będziesz mi wszak winien przysługę i to nie jedną. - rzucił radośnie i bezceremonialnie rozłączył się.

 

Wiele więc poradzić nie mogłem, na spotkanie się zgodziłem i mimo iż spodziewam się jego wyniku będzie trzeba się tam jutro wybrać. Wzruszywszy ramionami zabrałem się za przygotowywanie obiadu.

Odnośnik do komentarza

Siedziba klubu wyglądała tak jak się spodziewałem. Nie była ogromna, ale nie należała też do najmniejszych. Schludny budynek, bez zbytnego szału. W środku podobnie, parę pucharków zdobytych przez młodzików w jakiś gminnych turniejach. Podszedłem do recepcji i przedstawiłem się. Już po 2 minutach wchodziłem do gabinetu prezesa.

 

Pan Matecki od razu przeszedł do rzeczy.

- Na wstępie powiem panu kogo mniej-więcej oczekuję na stanowisku managera. Klub jak każdy inny na poziomie III ligi nie jest bogaty. Ładnych parę lat temu weszliśmy do tej ligi i to co mnie interesuje to pozostanie w niej. Oczywiście nigdy nie mam nic przeciwko awansowi, ale jestem realistą. Dlatego szukam kogoś, kto chociaż trochę zna realia futbolu na tym szczeblu rozgrywkowym. To co mnie głównie interesuje w pana papierach to 2 lata poświęcone na scouting. Jako zawodnik zapewne niewiele ma pan do opowiedzenia, w końcu widzę tu głównie zespoły na poziomie naszej Unii. - skończył krótką przemowę i wyczekująco spojrzał na mnie

- Prawdę mówiąc panie prezesie scouting dla Geylangu nie był niczym wielkim. Klub był biedny i poza mną zatrudniał jeszcze jednego scouta i oczywiście głównego scouta. Od czasu do czasu zafundowali przejazd na jakiś ciekawszy mecz niższych lig, lub młodzików głównemu scoutowi, ale pozostała dwójka bazowała na telewizji. Klub opłacił abonament zawierający największą ilość kanałów sportowych i tak scoutowaliśmy. Dodatkowo chodziliśmy na mecze naszych juniorów i rezerw. - odpowiedziałem szczerze, modląc się, że te słowa nie trafią nigdy do uszu Tomka

- Dlaczego więc zgłosił się pan do nas? Jak łatwo się domyślić nie jesteśmy bogatszym zespołem, a jako manager Unii wielka sława również na pana nie czeka. Zapewne 2-3 razy do roku, ktoś nabazgrze coś o panu w lokalnej gazetce i tyle.

- Od lutego jestem w Polsce i pracuję w pubie. Zaczynałem się do tego przyzwyczajać, kiedy nasz wspólny znajomy Tomasz Mizgała wparował z szalonym pomysłem zgłoszenia się tutaj. Nie wierzyłem, że dojdzie chociażby do naszego spotkania, ale grzechem byłoby nie spróbować. Doświadczenia jako manager nie mam, ale sądzę że to nieznaczne może doświadczenie, które zebrałem przez tyle lat na boiskach i ławkach kilku klubów starczy.

Po tym zdaniu prezes lekko się zamyślił.

- Okej zrobimy tak, jako że mamy dopiero początek czerwca, sezon 2015/2016 nie został nawet jeszcze oficjalnie zamknięty. Do lipca mamy zaplanowane dwa sparingi. Obejmie pan klub do tego czasu i jeżeli ja i mój asystent uznamy, że ma pan predyspozycje na to stanowisko, pozostaje pan w klubie. - rzucił szokującą mnie propozycją

- Ja, ja... jasne! - niewiele już mogłem z siebie wydusić.

- Dzisiaj poza mną i moją sekretarką nie ma tu praktycznie nikogo, tak więc jutro wpadnie pan tutaj znowu, już niekoniecznie w garniturze i podpiszemy papierki. Sprowadzę też pana asystenta, aby zapoznał się pan chociaż trochę z klubem, zanim zawodnicy wrócą z urlopów.

 

Po tych słowach pożegnaliśmy się i opuściłem siedzibę klubu. Zdjąłem krawat, który od samego początku sprawiał iż czułem się jakbym się dusił. Dopiero po chwili przypomniało mi się, że obowiązuje mnie tygodniowy okres wypowiedzenia z pubu. Szybkie kalkulacje doprowadziły jednak do wniosku iż szczęśliwie będę tam pracować tylko od czwartku do poniedziałku. Skoro znalazł się ktoś na tyle szalony, aby dać mi posadę managera będę musiał postarać się ją utrzymać.

Odnośnik do komentarza

Drugi dzień z rzędu stawiłem się w siedzibie klubu. Już w wejściu powitał mnie krótko strzyżony blondyn około 40tki. Jak się po chwili okazało był to Krzysztof Borecki, mój asystent. Obawiałem się, że będzie negatywnie nastawiony do współpracy z młodszym od siebie managerem, facet wyglądał jednak na bardzo zadowolonego.

- Jakub Wyndrowicz, prawda? Nazywam się Krzysztof Borecki i jestem twoim asystentem. Niesamowite jak prezes szybko znalazł godnego następce poprzedniego managera. - to były pierwsze słowa mojego współpracownika.

Udaliśmy się do biura prezesa, gdzie podpisałem umowę. Moja pierwsza umowa trenerska, to roczny kontrakt półzawodowy opiewający na 300€ tygodniowo. Nie wymaga się ode mnie żadnego konkretnego stylu gry, co bardzo ułatwia sprawę.

 

Poprosiłem Krzysztofa, aby oprowadził mnie po przybytku i opowiedział co nieco o sytuacji klubu i poprzednim sezonie.

- Za bardzo nie ma co tu pokazywać, klub jak każdy inny w III lidze. - zaczął asystent prowadząc mnie w stronę szatni zawodników - Stadion mamy jak pewnie wiesz malutki, maksymalnie wejdzie tu 1500 osób, ale nie oczekuj pełnych trybun. Zazwyczaj mecze ogląda 200-300 widzów.

Po rzuceniu okiem na szatnię ruszyliśmy na murawę.

- Mamy podstawowe obiekty treningowe i kiepskie obiekty młodzieżowe, ale wiele klubów nie posiada żadnego zachęcającego systemu szkolenia juniorów. Obecnie jednak w U18 trudno szukać wielkich talentów. Może 2-3 zawodników za parę lat nada się na boiska IV-III ligi, ale gwiazdami to oni nigdy nie zostaną. - trajkotał radośnie Borecki

- A jak wygląda sprawa z obecną kadrą? Są jakieś braki?

- Wszystkie pozycje mamy jako tako obsadzone, pod warunkiem że nie marzysz o grze skrzydłami. Środek pomocy mamy obsadzony, ale boki nie bardzo. W ataku mamy bardzo ciekawą dwójkę. Adam Kardas, którym podobno interesują się kluby z II ligi, niestety jest na kontrakcie tymczasowym, więc pewnie go nie utrzymamy. Druga perełka to wychowanek Lecha. Poprzedni trener wystawiał go jako AMC. Ofensywnie więc raczej nie ma czego się bać. - zakończył obiecujący treściwy raport

- A defensywa? W ataku możemy mieć i Messiego, ale jak w defensywie mamy patałachów to i tak nie wygramy.

- Bramkarze są nieźli. Ariel Winiecki to mocny punkt w bramce na III ligę, a jego zastępca Wojtek Zebrowski to spory talent. Za półtora miesiąca skończy 20 lat i zapowiada się na lepszego goalkeepera niż Winiecki.

- Okej, a sami obrońcy? Dobry bramkarz dupa, kiedy strzałów kupa - rzuciłem zasłyszaną gdzieś wypowiedzią jednego z polskich bramkarzy

- Najmocniejszy punkt defensywy to Arek Jasitczak. Wychowanek jakiegoś drugoligowego klubu, ma 23 lata... a może 22, w każdym razie jako gracz U21 już nie jest zaliczany. Warto by go utrzymać u nas w klubie, na szczęście ma kontrakt półzawodowy. - wygląda na to, że wspomniany defenzor faktycznie się wyróżnia, gdyż kolejnych już Krzysztof opisywał z mniejszym zapałem.

- O numer dwa na środku mogą walczyć Piotrek Józefiak mający chyba 24 lata i Adrian Kandula lat 21. Starszy jest odrobinę lepszy, młodszy ma kontrakt tymczasowy. Poza tym w klubie na tej pozycji grywali jeszcze Krolak i Chojnacki, obaj po 18 lat, ale bądźmy szczerzy talentu mają tyle co kot napłakał. W III lidze jeszcze od biedy raz na jakiś czas coś zaprezentują, ale ich poziomem powinna być maksymalnie IV liga.

- No to zostaje kwestia pomocy. Wspominałeś, że skrzydłowych u nas brak, a jak to wygląda z rozgrywającymi? - kontynuowałem rekonesans.

- Rozgrywającymi hahaha - parsknął Krzysiek. - Wybacz, ale chyba wiesz, że wymienienie większej ilości podań na tym poziomie ligowym wynosi zespół na fotel lidera i awans do II ligi? Tych graczy nazwałbym raczej kopaczami. "Kop do przodu, może napastnik dobiegnie do tej piłki". - widziałem, że asystent chce jeszcze dorzucić jakąś "złotą myśl", ale chyba zreflektował się i zaczął mówić kogo mamy w klubie - Jako klasyczny środkowy pomocnik jako tako radzi sobie 5 chłopaków, a 3 z nich można przypisać do MC jako podstawowej pozycji. Palys Mateusz to prawdopodobnie najlepszy MC. Ma 26 lat i raczej już się nie rozwinie, ale jest naprawdę dobry jak na ten poziom ligowy. Podobne umiejętności prezentuje Rucki. Problem w tym, że jest on wypożyczony z Olimpii Grudziądz, z zespołu z I ligi. Kontrakt z nami kończy się więc za miesiąc, podobnie jak z Olimpią, ale pewnie ego nie pozwoli mu tanio sprzedać się do naszego zespołu. Trzeci jest Mateusz Zbierski. Trochę słabszy od wspomnianej dwójki, ale ten 24 latek powinien jeszcze sporo się rozwinąć, na poziom podobny do Palysa.

- Poza tym mamy jeszcze ofensywnych pomocników. Paweł Koralewski to nasz wychowanek, może z niego być materiał na II ligę, a jako że ma 22 lata jeszcze czegoś się nauczy. Rok starszy Gostomczyk prezentuje podobne umiejętności i potencjał. - zakończył raport asystent.

 

Zadumałem się przez chwilę patrząc na stadion klubu. Niezbyt imponujący obiekt, z murawą w bardzo dobrym stanie.

- Mamy już ustalone jakieś sparingi? - zapytałem po chwili ciszy.

- Dwa do końca czerwca z Huraganem Pobiedziska i Switem Piotrowo. Oba wyjazdowe. Pierwszy gramy 2 dni po powrocie zawodników z urlopu.

- Świetnie, wtedy więc przyjrzę się im dokładniej i zadecyduję co dalej. Na dzisiaj to tyle, widzimy się kiedy zawodnicy wrócą z urlopu. Trudno coś zadecydować, kiedy ani razu ich nie widziałem w akcji. - tymi słowami zakończyłem spotkanie. Prawdę mówiąc miałem pewien pomysł na ten zespół powoli formujący się w mojej głowie.

Odnośnik do komentarza

Zanim zawodnicy wrócili z urlopu, ja pozałatwiałem wszelkie formalności w związku z wcześniejszą pracą. Teraz mogę się poczuć managerem w pełni. W między czasie do klubu przybył też dziennikarz regionalnej gazety, "Głos Swarzędza" czy jakoś tak, aby odbębnić swój obowiązek i przeprowadzić krótki wywiad z nowym managerem miejscowego klubu. Nie bardzo chyba był zadowolony zresztą, gdyż na pytania o doświadczenie jak wiadomo odpowiedzieć nijak nie mogłem, a i trudno abym miał w pełni wyklarowany plan działania z zespołem.

 

W końcu przyszedł dzień spotkania z zawodnikami. Trochę się stresowałem, nigdy jeszcze nie musiałem przemawiać do całego zespołu.

- Witam was wszystkich. Jak wiecie poprzedni manager zrezygnował ze względu na problemy zdrowotne. Prezes Matecki postanowił więc przyjąć moją kandydaturę. - rzuciłem krótko na wstępie - No i wypadało by się chyba przedstawić. Ja nazywam się Jakub Wyndrowicz i nie liczcie, że będziecie mogli się obijać tylko dlatego, że to mój pierwszy klub!

 

Po chwili ciszy nieśmiało odezwał się niezmiernie wysoki młodzieniec:

- Trenerze, to prawda że grałeś nawet w ekstraklasie?

Po tym pytaniu wszyscy spojrzeli dość wyczekująco.

- Grałem w ekstraklasie, ale nie polskiej. Trafiłem do Singapuru, gdzie przez kontuzję przerwałem karierę. - podniósł się delikatny szum. Kolejny odezwał się kolejny zawodnik w okolicach 190 cm. Swoją drogą dobre 3/4 składu było tego wzrostu. Ja z moim 170cm czułem się dość nieswojo.

- Ja jestem Mateusz Zbierski, dotychczasowy kapitan zespołu. Co chcesz trenerze z nami osiągnąć? Skoro grałeś już w najwyższej lidze, pewnie III liga w takim zespole nie będzie cię zadowalać?

- A co chłopaki, chcecie iść do Ekstraklasy? - rzuciłem do całego zespołu. Zawodnicy zareagowali śmiechem i zaczęli pokrzykiwać do e-klasy, do ligi mistrzów.

- No to żebyśmy doczłapali w tym sezonie chociaż do czołówki tabeli wypadałoby ruszyć dupska na trening! Koniec biadolenia, nie za to nam płacą! - tymi słowami wyprowadziłem skład pierwszy raz na trening.

 

Po rozgrzewce 19 zawodników podzieliłem na dwa zespoły, aby zobaczyć jak poruszają się po boisku. Oczywiście nijak to się ma do sparingu, jednak mam już przegląd kto co potrafi.

 

Zastany skład w Unii Swarzędz (pozycja; wiek; kraj; umiejętności/potencjał):

 

Ariel Winiecki (GK; 25; POL; 4/4)

Wojciech Zebrowski (GK; 19; POL; 2/4.5)

 

Patryk Warykasz (DR; 21; POL; 2.5/4)

Damian Senderowski (DL; 23; POL; 2.5/4)

 

Piotr Józefiak (DC; 24; POL; 2/4)

Arkadiusz Jasitczak (DC/DM; 22; POL; 4/4.5)

Adrian Kandula (DC; 21; POL; 1.5/3.5)

Szymon Krolak (DC; 18; POL; 0.35/0.5)

Przemysław Chojnacki (DC; 18; POL; 0.45/0.5)

 

Grzegorz Wenerski (MR/AMR; 16; POL; 0.15/1.5)

 

Mateusz Palys (MC; 26; POL; 3.5/3.5)

Dariusz Rucki (MC/AMC; 28; POL; 3.5/3.5)

Mateusz Zbierski (MC/AMC; 24; POL; 2.5/3.5)

Paweł Koralewski (AMC/MC; 22; POL; 3.5/4)

Marcin Gostomczyk (AMC/MC; 23; POL; 3.5/4)

Rafał Janczak (AMC/ST; 16; POL; 0.45/2)

 

Marek Golembiowski (ST/AMC; 26; POL; 3.5/3.5)

Adam Kardas (ST/AMC; 20; POL; 3/4.5)

Robert Telichowski (ST/AML; 17; POL; 0.2/1)

Odnośnik do komentarza

@up: witamy w zespole z górnej połowy tabeli III ligi ^^ będzie trudniej niż w mojej poprzedniej karierze, ale może dzięki temu będzie ciekawiej ;)

 

* * *

 

W końcu przyszedł dzień mojego debiutu. Co prawda to tylko sparing, także nadal nie jest to debiut oficjalny, ale nadal byłem zestresowany. Dodatkowo przecież ten i kolejny mecz mają zadecydować o mojej przyszłości. Widząc me podenerwowanie asystent spytał mnie co dokładnie mnie stresuje, tak więc wyjaśniłem mu iż te 2 mecze mają pokazać czy nadam się do tej roboty.

- Stary popieprzyło cię? Myślisz, że w III lidze, jakiemukolwiek prezesowi będzie chciało się szukać zastępcy bo nasza drużyna, będąca totalnym przeciętniakiem ligowym, przegra dwa sparingi? Miałeś jaja żeby przyjąć fuchę z marszu i nawet nie ugiąć się przed "testem umiejętności", to wierz mi że nikt nie będzie myśleć o traceniu cennego okresu przygotowawczego na szukanie innego managera. Nie gramy o Ligę Mistrzów, a fakt że dostałeś już kontrakt mówi wszystko.

 

Ta krótka tyrada faktycznie dała mi trochę do myślenia, ale i tak pierwszy mecz w roli managera był bardzo stresujący. Naszym rywalem był zespół z IV ligi, Huragan Pobiedziska. W poprzednim sezonie zajęli 15 miejsce w swojej lidze tak więc teoretycznie nie są dla nas wyzwaniem. Z tym, że ja wystawiłem zespół w ustawieniu w jakim jeszcze nie grali. Jako, że nie mamy skrzydłowych zastosowałem formację 4-3-2-1 z 3x MC i 2x AMC. Podejrzewam, że w pełni ona wykorzystuje "potencjał" zespołu.

 

Krótko przed meczem dostałem informację o urazie Grzegorza Wenerskiego. Jedyny skrzydłowy w zespole nie pokopie piłki przez około 2 tygodnie. No teraz jesteśmy prawdziwym zespołem bez bocznych pomocników!

 

Sam sparing tak jak się spodziewałem był chaotyczny. Momentami zawodnicy nie byli pewni czy trzymać się pozycji czy ruszyć do ataku. Dopiero w drugiej połowie jakby zaczęli rozumieć co było moim zamysłem wybierając tą formację. Zaowocowało to ostrzałem bramki rywali. Mimo tego to my pierwsi straciliśmy bramkę, co chyba podrażniło moich podopiecznych bo w zaledwie 60 sekund wyrównali wynik spotkania. Po kolejnych 180 sekundach wyszliśmy na prowadzenie.

 

sparing 18.06.16 - Huragan Pobiedziska 1-2 Unia Swarzędz

Odnośnik do komentarza

Drugi sparing również rozgrywaliśmy na wyjeździe z teoretycznie trochę lepszym IV ligowcem niż poprzedni rywal. Po tygodniu zapoznawania się z taktyką nasi zawodnicy zaczynają rozumieć jak mają grać.

 

Byłem jednak świadom, że na zastanej kadrze daleko nie zajdziemy, poprosiłem więc mojego asystenta i głównego scouta o wprowadzenie mnie w arkana rynku transferowego. Jako, że wcześniej zatrudniliśmy drugiego scouta w klubie do dyspozycji mieliśmy nowy, obszerny raport na temat potencjalnie niezłych kopaczy. Z wsparciem współpracownikiem zatrudniliśmy w ciągu tygodnia aż 3 zawodników:

 

- Jacek Zieliński (ML/AML; 18; POL; 0.25/3.5) - z Grom Plewiska (III liga) za darmo

Młodziutki skrzydłowy, z niezłym potencjałem. Co ważne jest sprawny, ma niezłe przyspieszenie, więc powinien sprawdzić się na boiskach III ligi. Sezon temu w awansującym z IV ligi Gromie zagrał 14 spotkań.

- Paweł Kuszczak (ML/AML; 18; POL; 0.45/5) - z Stilon Gorzów (III liga) za darmo

Bardzo podobny profil do Zielińskiego, jednak ma znacznie większy potencjał i trochę większe umiejętności. Przez 3 lata w poprzednim klubie zagrał tyle spotkań co Jacek w jeden sezon, jednak prawdopodobnie to Paweł będzie numerem 1 na lewym skrzydle.

- Dariusz Dąbrowski (DR/WBR; 18; POL; 3.5/5) - z Lechia Dzierżoniów (III liga) za darmo

Darek będzie drugim zawodnikiem na pozycji DR w klubie. W Lechii Dzierżoniów był podstawowym zawodnikiem, jednak chyba nie zadowalał go kontrakt tymczasowy. Jako jedyny z wymienionej trójki podpisał z nami kontrakt półzawodowy. Zapewne to on będzie grać w wyjściowej 11tce.

 

Asystent zalecił mi opracowanie jeszcze 2 taktyk, które będziemy traktować jako nasze główne. W sumie to dobry pomysł, zawodnicy będą potrafili poruszać się przy różnych wariantach. Do 4-3-2-1 dorzuciłem więc klasyczne 4-4-2. Jak widać sprowadzam skrzydłowych, a więc trzeba będzie z nich skorzystać. Trzecią taktyką jest 4-1-3-1-1 z 1 DM, 3x MC i 1 AMC. To jest wariant defensywny, którego pewnie nie wykorzystamy zbyt często.

 

Sam sparing to mecz bez historii. Zdecydowana dominacja w obu połowach.

26.06.16; sparing - Świt Piotrowo 1-4 Unia Swarzędz

 

 

4 dni później w eliminacjach do UEFA Europa League swój pierwszy mecz rozgrywała Lechia Gdańsk. Jako ciekawostkę dodam, że gdyby nie podział punktów Lechia zostałaby mistrzem Polski. Zasiadłem przed telewizorem i kibicowałem naszym rodakom. Pierwszy mecz grali z 3. zespołem Walii.

 

30.06.2016, The Racecourse Ground, Wrexham: 1 065 widzów

UEFA Europa League, 1 runda kwalifikacyjna

Newtown 0-2 Lechia Gdańsk

Odnośnik do komentarza

Kolejny tydzień to aż dwa sparingi. Zaczynamy trenować ustawienie 4-4-2. Nawet jak na taką klasykę moi zawodnicy trochę się w niej gubią. Nie wiem czy poprzedni sezon grali na zasadzie "kto gdzie chce".

Nie obyło się bez transferów. W piątek o swoim odejściu poinformował mnie środkowy obrońca. Szczęśliwie byłby on i tak numerem 3 na swojej pozycji. No, ale w nowym klubie dostał kontrakt profesjonalny, więc nie dziwię się mu, u nas miał tylko kontrakt tymczasowy.

Adrian Kandula (DC; 21; POL) - do Karpaty Krosno (III) za darmo

 

W tym tygodniu do zespołu dołączył tylko jeden zawodnik. Wzmocniłem konkurencję na lewej obronie. Paluba, czyli nowy członek zespołu ma tylko 19 lat, a Unia to już jego 4 zespół! Mam nadzieję, że u nas pozostanie na dłużej, zwłaszcza że zapowiada się z niego niezły zawodnik

Mateusz Paluba (DL; 19; POL; 2.5/4.5) - z Kaszubia Kościerzyn (III) za darmo

 

Same sparingi jak zwykle były zlepką chaosu i kilku niezłych podań. Oba zostały rozegrane z trzecioligowymi zespołami i oba wygraliśmy. Zaczynam się zastanawiać czy to mój zespół jest tak mocny czy to sparingpartnerzy tak słabi.

02.07.16, sparing - Unia Swarzędz 2-1 Lubuszanin Trzcianka

06.07.16, sparing - Polonia Leszno 2-5 Unia Swarzędz

 

 

Dzień później Lechia rozgrywała rewanż w kwalifikacjach do Ligi Europy. Rewanż był niewiarygodnie nudny. Walijczycy niby atakowali, ale wszystko kończyło się około 30 metrów od bramki Lechii. Polacy z kolei głównie kontrowali, czasem groźnie, ale widać było, że nie są skupieni na wielkim strzelaniu.

07.07.2016, PGE Arena, Gdańsk: 13 732 widzów

UEFA Europa League, 1. runda kwal., rewanż

Lechia Gdańsk 1-0 (3-0) Newtown

Odnośnik do komentarza

W piątek wybrałem się ze znajomymi na miasto. Trzeba się wyszaleć, zwłaszcza kiedy sparingi przestały mnie stresować. Do domu wróciłem koło 4 w nocy. Oczywiście, kiedy wracam tak późno około 7 rozbrzmiewa dzwonek mojego telefonu. No i oczywiście dzwoniącym jest Mizgała.

 

- Mazgaj do jasnej cholery! Czego chcesz tak wcześnie? Daj mi się wyspać chociaż w weekend. - rzuciłem podirytowany

- Nie spinaj się Kuba! Mam nadzieję, że załatwiłeś mi na jutrzejszy sparing miejsce VIPa na trybunach?

- A na kiego ci wejściówka na te żałosne mecze? Poza tym jedyny sparing u nas oglądało jakieś 100 osób. Wprowadzę cię po prostu przed meczem. - chciałem się rozłączyć, ale Tomek tak łatwo nie odpuścił.

- Tobie naprawdę coś na łeb padło? Czy chociaż wiesz z kim jutro gracie? Jeżeli trybuny nie będą w 100% zapełnione oddam ci moją miesięczną pensję!!

Trzeba przyznać iż zaintrygował mnie tym wyzwaniem, kazałem mu zaczekać i z bólem głowy powlokłem się do mojej teczki. Wygrzebałem podaną przez asystenta kartę z wydarzeniami lipca. Prawdę mówiąc rzuciłem tylko okiem kiedy rozgrywamy sparingi. Wyszukałem 10 lipca i zaniemówiłem. Widniała tam nazwa wicemistrza Polski - Lech Poznań.

- Dobra Tomek, nie wiem z jakiej paki to gramy, ale pogadam z prezesem czy jeszcze jakieś miejsce się znajdzie dla ciebie. - rzuciłem i rozłączyłem się, zanim druga strona odpowiedziałaby cokolwiek.

 

O 12, strasznie skacowany wszedłem do siedziby klubu. Prezesa oczywiście nie było. Jedyna obecna osoba to mój asystent.

- Te Krzysiek, jak mam załatwić 2 miejsca w loży VIP na jutro?

- Normalnie po prostu przekazałoby się komu trzeba, że dana osoba może tam wejść, ale jutro będzie ten pierwszy raz, kiedy nasz stadion będzie pełny. Przedzwoń do prezesa, on to na pewno załatwi. - odpowiedział, w sumie niewiele pomagając. - Swoją drogą coś późno się za to bierzesz, czyżbyś nie sprawdzał naszych sparingpartnerów?

- No wiesz, cały czas byłem lekko zaaferowany tym wszystkim. Ale dlaczego wicemistrz Polski gra z podrzędnym klubem? Nie sądzę, że argument bycia sąsiadem Poznania ma cokolwiek do rzeczy.

- Eh Jakub, faktycznie niewiele wiesz o funkcjonowaniu klubu od tej strony co? Prezes na pewno chwalił się tym osiągnięciem, w końcu to największy sukces Unii. Rok temu podpisaliśmy umowę partnerską z Lechem. - zaczął Borecki

- No tak, to była jedna z pierwszych informacji jakie poznałem.

- To wiedz, że w ramach umowy Lech może wypożyczać do nas jakieś drewna, które u nich póki co nie nadają się do niczego poza podawaniem ręczników... rezerwom. Po drugie Lech płaci nam 18 tys € rocznie co jest równowartością około 60% naszego stanu konta. I po trzecie raz w roku rozgrywany jest mecz towarzyski między naszymi drużynami.

- To znaczy, że oni wychodzą tu, rżną nas dwu-cyfrówką i w sumie nic z tego nie mają. Ale chyba i tak nie wystawią podstawowego składu prawda?

- W umowie jest klauzula, że nie muszą grać pierwszym składem. Tak czy siak postaraj się jutro wyglądać jak człowiek. - rzucił uszczypliwie Borecki.

 

Niedziela, godzina 15.

Byłem w szoku. Nasz stadion nie ma imponującego rozmiaru, ledwie 1500 miejsc. A jednak dzisiaj każde miejsce było zajęte. Wielu z tych ludzi na co dzień nawet nie jest świadoma istnienia naszego klubu, ale dzisiaj przyszli zobaczyć w akcji nie nas, ale wicemistrza Polski.

Nasz rywal wystawił aż 6 podstawowych zawodników w pierwszej 11. 2 kolejnych to członkowie pierwszej drużyny, a pozostała 3 to gracze rezerw. Ławka prezentowała podobne proporcje.

W szatni powiedziałem chłopakom, żeby zagrali swoje i czerpali przyjemność z gry oraz obserwowali jak gra czołowa drużyna w kraju. Paru było podenerwowanych, ale mam wrażenie że trochę ich uspokoiłem.

No i zaczęło się. Jak łatwo się domyślić, głównie piłkę posiadali goście. W 16 minucie powinniśmy już wyciągać futbolówkę z siatki, jednak Winiecki popisał się paradą godną ekstraklasy. 2 minuty później nasz napastnik, Golembiowski minimalnie chybił. Mogliśmy prowadzić.

W końcu przyszła 37 minuta. Linetty perfekcyjnie zagrał prostopadłą piłkę do Bagińskiego, a ten tym razem pokonał naszego goalkeepera.

Do przerwy przegrywaliśmy tylko 0-1, ale ja wiedziałem, że kondycja jeszcze nie jest mocną stroną składu i zmieniłem już 6 graczy. To znacznie obniżyło jakość naszej gry i mimo iż Lech dokonał w przerwie 4 zmian totalnie już nie zagrażaliśmy przeciwnikowi. Zaowocowało to kolejnymi bramkami.

Mimo tego zwodnicy byli w miarę zadowoleni. Nie zagraliśmy najtragiczniej, a i oni zobaczyli jak to jest grać z wicemistrzem. Te baty na pewno nas wzmocnią.

 

10.07.2016, Stadion Miejski, Swarzędz: 1 500 widzów

Mecz towarzyski

Unia Swarzędz 0-4 Lech Poznań

Odnośnik do komentarza

Pojedynek z Lechem już za nami. Zawodnicy na pewno są zadowoleni z nowego doświadczenia, ale samo doświadczenie nie starczy abyśmy dobrze zaprezentowali się w lidze. Nadal mamy braki w drugiej linii. Z tego powodu zakontraktowałem dwóch kolejnych zawodników, niestety też tylko na kontrakcie tymczasowym:

- Radosław Lubowski (DM/MC; 19; POL; 2.5/5) - z UKS SMS Łódź (zespół U18) za darmo

Radek w tym roku skończył 19 lat, także był za stary na zespół U18. Zapowiada się z niego naprawdę niezły rozgrywający, a do tego główny jego atut to gra na pozycji DM. Jest więc jedynym graczem potrafiącym grać na tej pozycji.

- Hubert Kołodziejczyk (MC; 19; POL; 2.5/4.5) z Gwarek Zabrze (zespół U18) za darmo

Podobnie jak wyżej wymieniony musiał opuścić dotychczasowy zespół. Ze względu na podobne umiejętności i potencjał postanowiłem zakontraktować tego zawodnika u nas. Główny minus to fakt, że potrafi grać tylko i wyłącznie jako MC.

 

Kolejny sparing od razu testował możliwości dwóch nowo-przybyłych. I zagrali oni niestety bardzo słabo. Przegraliśmy z zespołem, który wyrwał się z IV ligi w poprzednim sezonie. Na szczęście mamy jeszcze trochę ponad 2 tygodnie na poprawienie naszej gry.

14.07.16, sparing - Unia Swarzędz 2-3 Grom Plewiska

 

 

13 i 14 polskie zespoły rozgrywały swoje mecze w europejskich pucharach:

 

13.07.2016, Boris Paichadzis Erovnuli Stadioni, Tibilisi: 3 410 widzów

Liga Mistrzów, Mistrzowie, 2. Faza kwalifikacyjna, 1. mecz

Dinamo Tibilisi 2-0 Legia Warszawa

Niestety zespół mistrza Polski przegrał z mistrzem Gruzji i ciężko ekipie Luzhnyi'ego będzie awansować dalej.

 

14.07.2016, Richmond Park, Dublin: 2 940 widzów

Liga Europejska, 2. Runda kwalifikacyjna, 1. mecz

St. Patrick's Athletic 0-2 Lech Poznań

Zespół wicemistrza Polski zdecydowanie wygrał z 4. ekipą Irlandii. 1 strzał gospodarzy chyba wszystko tłumaczy.

 

14.07.2016, PGE Arena, Gdańsk: 14 883 widzów

Liga Europejska, 2. Runda kwalifikacyjna, 1. mecz

Lechia Gdańsk 1-1 RNK Split

Lechia zaskoczyła, gdyż 3. zespół Chorwacji był zdecydowanym faworytem. Niestety remis ten nie jest ani trochę dla naszych rodaków korzystny.

 

14.07.2016, Sportni Park Stozice, Lublana: 5 266 widzów

Liga Europejska, 2. Runda kwalifikacyjna, 1. mecz

NK Olimpija Lublana 0-1 Śląsk Wrocław

Wicemistrz Słowenii został totalnie zdominowany przez Śląsk. 1 niecelny strzał to cały dorobek gospodarzy.

Odnośnik do komentarza

Kolejny sparing rozgrywaliśmy z rezerwami Wisły Płock. Druga drużyna ekipy z ekstraklasy gra podobnie jak my na poziomie III ligi i zaprezentowała adekwatny do tego poziom. Tę otwartą wymianę niecelnych strzałów tym razem wygrywamy, ale prawdę mówiąc nie wiem jak w pełni wyeliminować w naszym zespole tę chaotyczną grę. W jednej chwili wszystko wygląda świetnie, żeby po chwili cały plan gry poszedł w diabły i ustąpił miejsca totalnej kopaninie.

19.07.16, sparing - Unia Swarzędz 3-2 Wisła Płock II

 

 

Liczyłem iż znajdę natchnienie w meczach polskich zespołów w europejskich pucharach. Prawdę mówiąc momentami wcale nie różniła się ich gra od tego co prezentujemy my.

 

20.07.2016, Stadion Wojska Polskiego, Warszawa: 25 160 widzów

Liga Mistrzów, Mistrzowie, 2. Faza kwalifikacyjna, rewanż

Legia Warszawa 3-0 (3-2) Dinamo Tibilisi

Co za mecz! Legia pokazała pazur i zdominowała Gruzinów! Zasłużony awans do kolejnej rundy. Przy odrobinie szczęścia tylko 4 mecze dzielą mistrza Polski od powtórzenia wyczynu awansu do fazy grupowej z roku 2013. Przypomniałem sobie iż w 2015 roku, kiedy to jedyny raz w ciągu ostatnich 4 lat Lech wyprzedził Warszawski klub w lidze, również awansował do Ligi Mistrzów.

 

21.07.2016, stadion przy ul. Bułgarskiej, Poznań: 23 220 widzów

Liga Europejska, 2. Runda kwalifikacyjna, rewanż

Lech Poznań 2-2 (4-2) St. Patrick's Athletic

Wicemistrz naszego kraju po świetnym pierwszym meczu z Irlandczykami dzisiaj dostosował się do poziomu rywala. O ile w ataku wyglądało to nieźle, to w obronie każda sytuacja w zasięgu 20-30 metrów od bramki była niebezpieczna. Obrońcy grali tak, jakby zapomnieli o co chodzi w futbolu. W efekcie rywal wywalczył remis, który na szczęście nie pozbawia Lecha awansu, ale z taką grą daleko ten zespół nie zajdzie.

 

21.07.2016, stadion Otok, Otok: 2 500 widzów

Liga Europejska, 2. Runda kwalifikacyjna, rewanż

RNK Split 2-1 (3-2) Lechia Gdańsk

Wyrównany pojedynek niestety ostatecznie rozstrzygnięty na korzyść faworyta.

 

21.07.2016, Stadion Piłkarski, Wrocław: 15 424 widzów

Liga Europejska, 2. Runda kwalifikacyjna, rewanż

Śląsk Wrocław 0-0 (1-0) NK Olimpija Lublana

Tym razem oba zespoły stoczyły wyrównany bój. Minimalna przewaga widniała po stronie gospodarzy, ale do końca trudno było powiedzieć kto ten pojedynek wygra. Podobnie jak w przypadku Lecha, Śląsk musi unikać tak słabej gry aby awansować dalej.

Odnośnik do komentarza

Ostatni tydzień okresu przygotowawczego minął spokojnie. Do zespołu w tym czasie dołączył jeden zawodnik jednocześnie zamykając tym kadrę:

- Sebastian Strzelczyk (MR/WBR/DR; 22; POL; 2/4.5) - z Cartusia 1923 Kartuzy (IV liga) za darmo

Jak zwykle jest to młody zawodnik ze sporym potencjałem i co ważne skrzydłowy. To zamyka problem dziur w kadrze!

 

Ostatnie dwa sparingi zagraliśmy nieźle. Nie były oczywiście idealne, ale nie ma co narzekać. Pierwszy rywal to rezerwy Lecha, czyli nasz ligowy rywal. To spotkanie wygraliśmy, a sama gra napawała optymizmem. Drugi mecz to spotkanie z przeciwnikiem z Czech. Walka była wyrównana, jednak to goście zza granicy ostatecznie wygrali ten bój.

 

24.07.16, sparing - Unia Swarzędz 2-1 Lech Poznań II

30.07.16, sparing - Unia Swarzędz 1-2 Novy Bor

 

Podsumowując w 9 sparingach wygraliśmy 6 razy i 3 razy przegraliśmy. Bilans bramkowy to 22-16. 2 z 3 porażek odnieśliśmy z zespołami grającymi na wyższym poziomie. Wierzę, że oznacza to iż jesteśmy gotowi do walki o punkty!

 

W międzyczasie nasze rodzime ekipy kontynuowały bój o europejskie puchary:

 

27.07.2016, stadion Rulmentul, Alexandria: 3 803 widzów

Liga Mistrzów, Mistrzowie, 3. Faza kwalifikacyjna, 1. mecz

Astra Giurgiu 1-1 Legia Warszawa

Na drodze mistrza Polski, stanął zespół z Rumunii. Gospodarze nieznacznie przeważali na boisku, jednak udało się wywieźć niezły wynik z ciężkiego terenu.

 

28.07.2016, stadion Junost', Mozyrz: 4 948 widzów

Liga Europejska, 3. Runda kwalifikacyjna, 1. mecz

Sławia Mozyrz 0-0 Lech Poznań

Starcie wicemistrzów Polski i Białorusi. Prawdę mówiąc postawa Poznańskiego zespołu bardzo rozczarowała. To gospodarze byli drużyną lepszą i zasłużyli na zwycięstwo w tym spotkaniu.

 

28.07.2016, Stadion Piłkarski, Wrocław: 16 664 widzów

Liga Europejska, 3. Runda kwalifikacyjna, 1. mecz

Śląsk Wrocław 0-0 Videoton FC Fehervar

Podobnie jak w poprzednim meczu gospodarze byli lepsi, ale nie zdołali zwyciężyć.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...