Skocz do zawartości

[FM2006] Guys in the red... are fighting for win...


Rekomendowane odpowiedzi

Ze mną jak z dzieckiem - mówisz i masz :D

 

Dzisiejsza część, z przyczyn oczywistych, pojawia się nieco wcześniej ;)

 

 

Zgodnie z tym, co powiedziałem w wywiadzie, rzeczywiście rozsyłałem swoje CV do wyżej wymienionych klubów. Naprawdę nie musiałem długo czekać na odpowiedź. Raptem po czterech dniach od wysłania aplikacji, zgłosili się do mnie prezesi wszystkich klubów, do których pisałem i prześcigali się w swoich ofertach. Najpierw był prezes MK Dons:

 

„Dostaniesz 5 tysięcy euro pensji, dziesięć baniek na transfery i dwieście tysięcy na pensje dla piłkarzy. Pełen wypas. Życie w luksusie i takie tam. Ale w zamian oczekuję, że awansujesz do League One już w najbliższym sezonie”.

 

Faceta ździebko powaliło. Oczywiście z takim budżetem mógłbym to zrobić, ale po co? Chcę powoli, acz skutecznie budować nową potęgę angielskiego futbolu. W podobnych tonach wypowiadali się też inni potencjalni pracodawcy, aż na koniec został prezesinho malutkiego Scarborough.

 

„Tak się zastanawiam, czy po tym co zaoferowali inni, mam jeszcze w ogóle po co się odzywać, ale zaryzykuję. Klub jest w czarnej dupie. Nie mamy piłkarzy, nie mamy sztabu i nie mamy pieniędzy. Jedyne co mamy to cholerną ambicję, by wyjść w końcu z tego szamba. Nie możemy zaoferować Panu dużych pieniędzy, ale gwarantujemy…”

 

„Stop – nie musisz Pan kończyć. Biorę tę fuchę.”

 

 

 

Tym samym zrezygnowałem z prowadzenia reprezentacji Czech.

 

 

 

Najważniejszym problemem po przybyciu do klubu, było przestawienie się na inną rzeczywistość. Z bogatego i luksusowego Mansfield to prowincjonalnego i zbiedniałego Scarborough, gdzie nic nie jest takie, jak być powinno w profesjonalnym futbolu. Ale po kolei.

 

Najpierw przyszedł czas na zapoznanie się z informacjami podstawowymi na temat infrastruktury i ogólnie klubu. Został on założony już w 1879 roku, czyli nie tak całkiem niedawno. Swoje mecze drużyna rozgrywa na stadionie The McCain Stadium, mogącego pomieścić 6687 widzów, z czego trzy i pół tysiąca może usiąść na świeżo wyciosanych siedziskach. Obiekty do szkolenia młodzieży były, delikatnie mówiąc, nienajlepsze, chociaż na początek jedna szatnia, jeden prysznic i jedno boisko treningowe, gdzie do południa i tak odbywają się lekcje WFu poprzedniego liceum, musi wystarczyć.

 

Co do sztabu szkoleniowego to można powiedzieć tyle, że jest. I nic więcej. Mamy jednego trenera, Roba Reida (ANG, 47), który zna się trochę na treningu ofensywnym, trochę na defensywnym, trochę na zarządzaniu zespołem ludzkim, ale największą jego zaletą jest niezła współpraca z młodzieżą. Jedynym fizjoterapeutą, jakiego zastałem w klubie, jest Ian Webb (ANG, 47). Na swoim fachu zna się całkiem nieźle, sądząc po papierach i dyplomach jakie pokazał, ale nie liczyłbym na poskładanie przez niego złamanej nogi w pół godziny, w wolnych chwilach dorabia sobie na etacie jako znachor. Obaj panowie są związani z klubem od czerwca 2026 roku, czyli w kwestii ich lojalności wobec klubu, chyba nie mogę narzekać.

Odnośnik do komentarza

Nadszedł wreszcie czas, by przyjrzeć się kadrze, która stanowi trzon budowanego przeze mnie zespołu. Liczy ona na razie dwudziestu zawodowych (jak to dumnie, zwłaszcza w ich przypadku, brzmi) piłkarzy, łącznie z tymi przesuniętymi z rezerw i drużyny młodzieżowej.

 

 

Bramkarze:

 

Mark Davis (ANG, 31) – doświadczony bramkarz, który w klubie jest od roku 2025. Zagrał w swojej karierze 280 spotkań ligowych, zatem trochę o swojej robocie wie. Mocne strony: niezły refleks, dobre ustawianie się i świetne przygotowanie fizyczne (na poziomie Premiership). Wady: słabo chwyta piłkę.

Paul Hunt (ANG, 27) – będzie bramkarzem rezerwowym, jak z resztą przez całą swoją dotychczasową karierę – mimo 27 lat zagrał ledwo około czterdziestu spotkań ligowych. Strach go wystawić z tak nikłym bagażem doświadczeń, ale nadrabia to nienajgorszymi umiejętnościami, zwłaszcza w zakresie opierdalania obrońców za ich niefrasobliwość. Będę nim straszył klubowych leserów.

 

 

Obrońcy:

 

James Allen (ANG, 22) – taki se. Kupiony w poprzednim sezonie z Watfordu nie zachwycał i teraz pewnie też nie będzie. Nieźle gra głową i całkiem dobrze się ustawia na boisku, ale w odbiorze jest cienki jak dupa węża. Poza tym słowo ‘determinacja’ zna chyba tylko ze słownika. Czarno widzę jego przyszłość.

 

Paul Allen (WAL, 29) – prawy obrońca. Potrafi czasem odebrać piłkę, rzadziej celnie dośrodkować (akurat za to ma u mnie duży plus, bo lubię gdy boczni obrońcy włączają się w ofensywie). Wyszkolenie techniczne na poziomie ucznia szkoły zawodowej gdzieś w Bhutanie, czy innym Laosie. Ale ma pojęcie o taktyce, co nie skreśla go zupełnie.

 

Anthony Parkinson (ANG, 33) – umie wykonywać jedenastki. Strzelił z nich jedenaście goli w lidze angielskiej w ciągu całej swojej kariery, a tę ma bogatą. Jest wychowankiem Chelsea, grał przez trzy sezony w Leeds (również Premiership), by potem konsekwentnie rozmieniać się na drobne w Exeter, potem w Rotherham, Rochdale, aż wreszcie trafił do Scarborough. Ale w barwach tego klubu ostatni mecz o stawkę zagrał cztery lata temu. Ciekawe czy pamięta, jak się kopie piłkę.

 

Nick Russell (ANG, 24) – ejże, nie jest źle! Dobry w odbiorze, świetnie się ustawia, a do tego błyskotliwy (chociaż to akurat jego akcji, jako środkowego obrońcy, nie polepsza). Z rzadka też celnie dośrodkuje, ale generalnie technika użytkowa to nie jest jego mocna strona. Piłka odbija się od niego niczym kauczuk od asfaltu. Wychowanek Preston.

 

Kevin Bailey (ANG, 30) – jedyny lewy obrońca w drużynie, ale tylko pod kątem pozycji, bo na graniu w piłkę się nawet zna. Materiał na kapitana, bo ma zdolności przywódcze. Zagrał w Scarborough już grubo ponad trzysta meczów, choć podobnie jak poprzednik jest wychowankiem Preston. Kryje niczym dobry knur.

 

John Brady (IRL, 26) – wysportowany jest. Ale to jedyna jego zaleta. Piłkarsko mocno przeciętny, choć pewnie z braku laku nie zawaham się na niego postawić. Dobrze się ustawia i podobnie jak Bailey, ma zdolności przywódcze, ale ponieważ jest w klubie krócej, nie ma szans na odebranie Baileyowi opaski kapitana.

 

Andy Howard (ANG, 23) – panie i panowie: oto przed wami najlepszy obrońca Scarborough, jakiego zastałem. Prezentuje poziom prawie Championship, więc na razie powinien błyszczeć. Skuteczny w odbiorze i pewny w kryciu, nieźle gra głową. Z resztą jest wychowankiem Tottenhamu, a to już o czymś świadczy.

Odnośnik do komentarza

Taaaa :D

 

 

 

Pomocnicy:

 

Ian Harris (ANG, 31) – wychowanek Scarborough, co jednak nie oznacza, że grał przez całą swoją karierę w tym klubie. Zdążył zwiedzić Championship, występując w Bournemouth i Watfordzie. Oprócz tego zaliczył solidne epizody w Gillingham, Bradford i Leyton Orient (League Two). Lider drużyny jeśli chodzi o celne dośrodkowania więc ma pewne miejsce na prawym skrzydle.

 

Chris Griffiths (ANG, 26) – ułaaaa. Kolejny wychowanek Chelsea i to jaki! Świetnie dośrodkowuje, obdarzony kapitalnym, jak na warunki League Two, dryblingiem (pewnie i w Championship by sobie z tymi swoimi zwodami radził), a do tego nieźle gra z klepki. Fizycznie również lepiej niż przyzwoicie, a do tego bardzo błyskotliwy. Nasza gwiazda?

 

David Parker (ANG, 30) – też umie celnie dośrodkować. Czasem nawet lepiej od Griffithsa, ale w ogólnym rozrachunku wypada znacznie bladziej. Wychowanek Derby nie ma szans na zrobienie u nas kariery i prędzej czy później (ale raczej prędzej) się rozstaniemy. Mimo, że jest z nami już od dziesięciu lat, nigdy nie przekonał do siebie na dłużej żadnego z trenerów.

 

Gary Lamb (ANG, 25) – pan baraninka ma raczej mgliste pojęcie o roli środkowego pomocnika, przynajmniej tak wnioskuję po tym, co widziałem na tych kilku treningach, ale w opini sztabu (dwuosobowego, ale zawsze sztabu), grał nieźle w poprzednich dwóch latach, więc wypada dać mu i tym razem szansę.

 

Dean Scott (ANG, 29) – tego piłkarza znacznie chętniej widzę na rozegraniu. O jego potencjale może świadczyć fakt, że niegdyś był reprezentantem angielskiej młodzieżówki do lat 19. Przyszedł do drużyny przed poprzednim sezonem z Ipswich i już w pierwszym swoim roku przekonał do siebie kibiców, zyskując status lidera. Xavi to to nie jest, ale też dużo potrafi.

 

Peter Palmer (ANG, 18) – wychowanek Evertonu, sprowadzony do klubu przed poprzednim sezonem. Zagrał wtedy piętnaście spotkań, ale nie zachwycił. Ma tą przewagę nad innymi, że jeszcze jest młody i może się rozwinie, chociaż ja mu tam wielkich szans nie daję. Ale zupełnie skreślać go nie zamierzam, przynajmniej jeszcze nie teraz.

 

 

Napastnicy:

 

Andrew Burns (ANG, 24) – wychowanek Fulham nieżle gra głową i z klepki, więc wydaje się być dobrym kandydatem na odgrywającego. Sprowadzony do klubu w 2030 roku przez dwa lata zdążył strzelić 21 bramek w 49 meczach, więc nie tak najgorzej. Zobaczymy jeszcze co pokaże w sparingach.

 

Andy Cook (WAL, 18) – nieźle przygotowany fizycznie, technicznie słabiutki, ale jak się okazuje, w poprzednim sezonie jego predyspozycje wystarczyły do tego, by być kluczowym napastnikiem Scarborough. Rozegrał on bowiem w swoim debiutanckim sezonie 33 mecze, strzelając 13 bramek i czterokrotnie asystując. Trzykrotnie nawet był piłkarzem meczu, więc może warto dać mu szansę.

 

Mark Russell (WAL, 18) – taka uboższa wersja Burnsa. Znacznie uboższa. Jedyne co potrafi, to czasem celnie odegrać piłkę głową, ale poza tym techniczne drewno i raczej nie ma co liczyć na regularne występy. Może jeszcze się podszkoli, ale jakoś czarno to widzę. Niby wychowanek Middlesbrough, ale za wiele z Premiership nie wyciągnął.

 

Mick Thomas (ANG, 32) – najbardziej doświadczony piłkarz Scarborough. Rozegrał w swojej karierze 370 spotkań ligowych na różnym szczeblu, choć w Premiership nigdy nie zagrał ani minuty. Jest wychowankiem Charltonu, z którym spędził kilka sezonów w Championship, ale prawdziwą karierę zrobił dopiero po przenosinach do Scarborough.

 

Steve Watkins (WAL, 21) – wychowanek Cardiff jedyne co potrafi, to bić karne, ale to zdecydowanie za mało. Nie daję mu większych perspektyw na pozostanie w klubie, bo w tym wieku powinien już sobą coś prezentować, dlatego czym prędzej wystawię go na listę transferową.

Odnośnik do komentarza

Niestety ruch transferowy, mimo, że w zamyśle miał być bardzo duży, ograniczył się do sprowadzenia jednego piłkarza – ściągniętego z Tranmere na zasadzie wypożyczenia – Jasona Browna (ANG, 22) prawoskrzydłowego, który ma zastępować od czasu do czasu Harrisa. W międzyczasie cały czas rozgrywaliśmy sparingi, a ja zapoznawałem się z drużyną.

 

 

10.07.2032, Harrow – Scarborough, 0:0

 

14.07.2032, Hendon – Scarborough, 1:2 (Burns, Harris)

 

17.07.2032, Scarborough – Sheffield Wednesday, 1:2 (Parker)

 

21.07.2032, Scarborough – Rotherham, 2:1 (Thomas, Russell)

 

24.07.2032, Scarborough – Ballymena Utd, 2:0 (Burns x2)

 

28.07.2032, Scarborough – Wycombe, 2:1 (Burns x2)

 

 

Widzimy wyraźnie, że na lidera w ofensywie wyrasta Burns i to pewnie na nim będzie spoczywał obowiązek zdobywania bramek w meczach ligowych. Tymczasem poznaliśmy też naszego rywala w pierwszej rundzie Pucharu Ligi. Będzie to drużyna Lincoln, ale do tego meczu mamy jeszcze masę czasu. Teraz zaś już nadszedł czas na inaugurację rozgrywek ligowych...

Odnośnik do komentarza

A te rozpoczynaliśmy od meczu z drużyną, którą jako ostatnią pokonaliśmy w sparingach, czyli Wycombe. Dlatego też byłem bardzo dobrej myśli. Nasz optymizm popsuła jednak plaga kontuzji, jaka dotknęła drużynę w okresie przygotowawczym. Na pewno nie będę mógł skorzystać z usług Palmera oraz Cooka i zawieszonego za kartki Brady’ego.

 

 

Davis – Allen, Bailey, Howard, Russell – Harris, Griffiths, Lamb, Scott – Thomas, Burns

 

Zaczęliśmy od bardzo mocnego uderzenia i po dwóch minutach już prowadziliśmy. Świetnie piłkę między sobą wymienili środkowi pomocnicy, ta trafiła wreszcie do Thomasa, a ten niepilnowany oddał mocny i precyzyjny strzał przy słupku, nie dając bramkarzowi żadnych szans. Siedem minut potem goście mogli wyrównać, ale dobrej okazji po odegraniu od Scotta nie wykorzystał Martin. Pięć minut później to moi podopieczni mieli okazję do kolejnej bramki, ale fatalnie spudłował Lamb. W 21 minucie Dunn znakomicie obronił strzał Thomasa, który miał już chrapkę na drugiego gola. Po chwili pierwszy groźny strzał oddał Burns – pomylił się doprawdy nieznacznie. Jeszcze raz przed przerwą zagroziliśmy bramce gości lecz tej próby nie zdał Scott, uderzając mocno, ale bardzo niecelnie. Po zmianie stron na boisku w miejsce zmęczonego Harrisa pojawił się Brown, ale ta zmiana specjalnie dużo nie dała. Dopiero w 79 minucie udało nam się przeprowadzić kolejny groźny atak, którego jednak nie sfinalizował Burns. Nasz najlepszy napastnik i tak po chwili wpisał się na listę strzelców, ustalając przy okazji wynik meczu i dając nam pierwsze zwycięstwo ligowe już na starcie.

 

 

League Two, 1/46, 07.08.2032

McCain Stadium, 1300 widzów

Scarborough – Wycombe, 2:0 (THOMAS ‘2, BURNS ’81)

MoM: Chris Griffiths (Scarborough)

 

 

Po meczu pojawiły się pierwsze typowania bukmacherów co do szans na zwycięstwo w lidze. Nam dają szanse na poziomie 100-1, zatem w powszechnej opinii będziemy chłopcami do bicia. Udowodnić to nam mieli już w drugiej kolejce kopacze Leyton Orient, ale czy tak się stanie? Ja osobiście pewności nie mam i wierzę w swoich podopiecznych.

 

 

Davis – Allen, Bailey, Howard, Russell – Harris, Griffiths, Lamb, Scott – Thomas, Burns

 

Tym razem to rywale dali nam szybką lekcję futbolu, gdy w 9 minucie po golu Graya wyszli na prowadzenie, a świetnym podaniem otwierającym drogę do bramki popisał się Fox. W 15 minucie właśnie strzał Foxa świetnie obronił Davies, a trzy minuty potem nasz bramkarz uporał się też z uderzeniem Davisa. W 21 minucie padł jednak drugi gol dla gospodarzy, a strzelił go właśnie Fox, który był bardzo aktywny. Pięć minut potem na domiar złego kontuzji doznał Allen i musiałem wprowadzić drugiego z Allenów – Paula. Więcej gospodarze nam jednak w tej części nie zaszkodzili, a to my mieliśmy szansę na gola kontaktowego, której w doliczonym czasie pierwszej połowy nie wykorzystał Thomas. W drugiej odsłonie mieliśmy zaatakować odważniej, ale niewiele z tego wynikało. Dopiero w 76 minucie pierwszą dobrą okazję do zdobycia bramki miał Burns, ale nie potrafił jej zamienić na gola. Uczynił to po chwili, wygrywając indywidualny pojedynek z bramkarzem gospodarzy, Lewisem. Po chwili jednak Burns sprokurował karnego, faulując w szesnastce Lowre’a, a ten sam piłkarz wymierzył sprawiedliwość z jedenastu metrów. Co prawda w końcówce udało się Burnsowi po raz drugi wpisać się na listę strzelców, ale to było za mało, by myśleć o korzystnym rezultacie.

 

League Two, 2/46, 10.08.2032

Brisbane Road, 5147 widzów

[8] Leyton Orient – [5] Scarborough, 3:2 (Gray ‘9, Fox ’21, BURNS ’76, Lowre (k) ’81, BURNS ‘90+1)

MoM: Andrew Burns (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Taa... zaczęło się...

 

W następnej kolejce podejmowaliśmy drużynę, do której również wysyłałem swoje CV przed sezonem – Accrington. Ciekaw jestem, która z drużyn jest w lepszym stadium przygotowań do sezonu i czy moje podejście okazało się słuszne. Na to spotkanie mogłem już powołać Brady’ego, ale na razie nie znalazłem takiej potrzeby.

 

 

Davis – Allen, Bailey, Howard, Russell – Harris, Griffiths, Lamb, Scott – Thomas, Burns

 

Goście wcale nie zamierzali czekać wyłącznie na kontry i narzucili nam swój styl gry od pierwszych minut, ale pierwszej szansy na zdobycie bramki nie wykorzystał Monk. W 19 minucie dobrym podaniem Harrisa obsłużył Scott, ale skrzydłowy Scarborough nie wykorzystał tego świetnego podania. W 28 minucie bliski zdobycia bramki dla gości był O’Connor, ale również nie potrafił celnie uderzyć. My dopiero w 41 minucie poważniej zagroziliśmy bramce gości, ale Thomas też nieznacznie chybił, choć szansę miał wyborną. W drugiej połowie sytuacja nam się bardzo skomplikowała. Po pierwsze zaraz po przerwie dokonałem trzech zmian, co – jak się okazało, było przemienne w skutkach, bowiem w 54 minucie kontuzji doznał Thomas, a sześć minut potem bramkarz Davis. Nie dość zatem, że mecz kończyliśmy w dziewiątkę, to jeszcze na bramce musiał stanąć pomocnik Scott. Co prawda broniliśmy się dzielnie, a gol zwycięski dla gości padł dopiero w samej końcówce, ale z drugiej strony remis był na wyciągnięcie ręki. Tym niemniej trzeba moim podopiecznym podziękować za heroiczną walkę o utrzymanie tego remisu, nawet pomimo braku realizacji celu.

 

League Two, 3/46, 14.08.2032

McCain Stadium, 922 widzów

[9] Scarborough – [17] Accrington, 0:1 (Cox ’88)

MoM: Andrew Cox (Accrington Town)

 

 

Przed kolejnym ligowym spotkaniem z Boston United znów sytuacja nie wyglądała najciekawiej, bo nie mogłem skorzystać z usług uprzednio kontuzjowanych Thomasa i Davisa. Co prawda miałem dla nich zmienników, ale ławce rezerwowych znów nie było czym się chwalić, a rywal wymagający…

 

 

Hunt – Allen, Bailey, Howard, Russell – Harris, Griffiths, Lamb, Scott – Russell, Burns

 

Mecz dobrze się dla nas rozpoczął, bo już pierwszą ofensywną akcję zakończyliśmy golem, gdy w 12 minucie Griffiths dobrym podaniem obsłużył Lamba, a ten wbiegł w pole karne i mocnym strzałem strzelił gola. Niestety już pięć minut potem gospodarze doprowadzili do remisu, gdy akcję Richardsa zamknął po drugiej stronie pola karnego Armstrong. W 20 minucie ten sam piłkarz był bliski ponownego pokonania naszego bramkarza, a w 23 minucie z kolei Burns mógł zdobyć gola dla Scarborough. W 26 minucie świetną interwencją po strzale Harrisa popisał się Lee, a pięć minut potem gospodarze odpowiedzieli niecelnym strzałem Capasso z rzutu wolnego. W 40 minucie z kolei Hunt obronił kolejny strzał ze stojącej piłki w wykonaniu Włocha. W drugiej połowie obie drużyny walczyły zaciekle o zwycięstwo. W 51 minucie doskonałej szansy nie wykorzystał Burns, a w 63 minucie również nasz rezerwowy Watkins, który też miał swoją okazję do zdobycia bramki (być może zwycięskiej). W 66 minucie niecelnie uderzał Griffiths, marnując wysiłek całego zespołu, bo akcja była rozegrana znakomicie. W 77 minucie gospodarzy osłabił Day, brutalnie faulując Burnsa, za co sędzia wyrzucił go z boiska, ale nawet grając w przewadze nie udało nam się znaleźć sposobu na obronę i bramkarza gospodarzy i mecz zakończył się remisem.

 

League Two, 4/46, 21.08.2032

York Street, 4020 widzów

[7] Boston United – [16] Scarborough, 1:1 (LAMB ’12, Armstrong ’17)

MoM: Steve Watkins (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Przed zbliżającym się spotkaniem 1 rundy Pucharu Ligi eksperci podzielili się na dwie grupy. Pierwsza twierdziła, że jedziemy do Lincoln na pożarcie i zostaną z nas tylko strzępy. Druga zaś była bardziej powściągliwa w swoich przewidywaniach i przypominała, że mecze pucharowe w Anglii rządzą się swoimi prawami. Niestety z powodu wąskiej kadry trudno było mówić o wystawianiu rezerw…

 

 

Hunt – Allen, Bailey, Howard, Russell – Harris, Griffiths, Lamb, Scott – Russell, Burns

 

Niestety pierwsze minuty przyznały rację pierwszej grupie, bowiem zaraz na początku straciliśmy bramkę, gdy na listę strzelców wpisał się Scott, wykańczając świetną akcję Jonesa. W 17 minucie ponownie gola strzelił Scott, ale tym razem akcję wypracował mu Cross. Trzy minuty potem kolejny jego strzał obronił tym razem Hunt. W 30 minucie udało się strzelić gola kontaktowego, gdy bramkarza gospodarzy pokonał Lamb. Minutę potem gospodarze mogli ponownie prowadzić dwoma bramkami, ale świetnej szansy nie wykorzystał Jones. W 42 minucie zaś kapitalnej okazji do ustrzelenia hattricka nie zdołał wykorzystać Scott, fatalnie pudłując. My zaś dwie minuty potem sensacyjnie doprowadziliśmy do remisu, gdy na bramkę strzelił Burns. Niestety gospodarze szybko się otrząsnęli i jeszcze przed przerwą Jones zdobył trzecią bramkę dla Lincoln. Po zmianie stron mogliśmy znów szybko doprowadzić do remisu, ale szansy z 49 minuty nie wykorzystał Burns. Z kolei trzynaście minut potem niecelnie uderzał najskuteczniejszy w drużynie gospodarzy Scott. Pomylił się on też dwie minuty później, gdy dobrą piłkę wystawił mu Griffiths. W 74 minucie nasz bramkarz popisał się dobrą interwencją po strzale głową O’Neilla, a po chwili świetnie wybronił strzał Griffithsa. W doliczonym czasie gry gospodarze ustalili wynik, zdobywając czwartego gola, gdy kontrowersyjnego karnego na bramkę zamienił Griffiths.

 

Carling Cup, 1 runda, 25.08.2032

Sincil Park, 2878 widzów

[L1] Lincoln – [L2] Scarborough, 4:2 (Scott ‘4, Scott ’17, LAMB ’30, BURNS ’44, Jones ‘45+1, Griffiths (k) ‘90+3)

MoM: Lee Griffiths (Lincoln City)

 

 

W międzyczasie w Superpucharze Europy Mansfield prowadzone przez Barry’ego Tilsona, byłego szkoleniowca m.in. Middlesbrough, Boltonu, czy Carlisle rozbiło Arsenal 3:0 po golach Loriniego, Rosy oraz Wattsa, co mnie bardzo ucieszyło. Dla mnie najważniejszy był jednak teraz zbliżający się pojedynek ligowy z Notts County, na który do składu po kontuzji powraca Thomas.

 

 

Hunt – Allen, Bailey, Howard, Russell – Harris, Griffiths, Lamb, Scott – Thomas, Burns

 

Już w 5 minucie świetny strzał Thomasa zdołał sparować Carter, a jedenaście minut potem ten sam napastnik strzelał ponownie, ale tym razem niecelnie. W 21 minucie goście odpowiedzieli pierwszą próbą Fostera, ale na szczęście ta okazała się niecelna. W 36 minucie Harris świetnie przechwycił piłkę na skrzydle i natychmiast posłał ją w pole karne, gdzie wyskoczył do niej Thomas, ale uderzył niecelnie i piłka poszybowała obok bramki. W 42 minucie niespodziewanie goście zdobyli bramkę, gdy długie podanie od bramkarza trafiło do Bicchieraia, a ten nie dał szans naszemu golkiperowi. Po zmianie stron szybko powinniśmy doprowadzić do remisu, ale dobrej szansy nie wykorzystał Thomas. W 53 minucie zaś drugi szybki atak gości zakończył się golem. Tym razem Vitoontus dobrym podaniem obsłużył wybiegającego za obrońców Flitzpatricka i również w sytuacji sam na sam nie pozwolił Huntowi na interwencję. Wzięliśmy się za odrabianie strat, ale raziliśmy nieskutecznością. Kolejnej dobrej szansy w 61 minucie nie wykorzystał Thomas, a odkrycie się sprowadzało na nas groźne kontry, jak sześć minut później, gdy po świetnej akcji niewiele brakło Vitoontusowi do zdobycia bramki. Wreszcie w 84 minucie rezerwowy Watkins strzelił gola, który miał dać jeszcze nadzieję, ale okazał się tylko trafieniem honorowym.

 

League Two, 5/46, 28.08.2032

McCain Stadium, 1531 widzów

[15] Scarborough – [20] Notts County, 1:2 (Bicchierai ’42, Flitzpatrick ’53, WATKINS ‘84)

MoM: Asgimruir Sveinsson (Notts County)

Odnośnik do komentarza

W kolejnym meczu ligowym podejmowaliśmy na wyjeździe jednego z kandydatów do awansu, drużynę Scunthorpe. W odniesieniu korzystnego wyniku miał nam pomóc powracający po kontuzji bramkarz Davis, ale nasza gra w ostatnich tygodniach nie wyglądała najlepiej i mam poważne obawy, że jedynie pojawienie się Davisa pomoże pokonać wyżej notowanego rywala, jeśli nie zmienimy swojego stylu.

 

 

Davis – Allen, Bailey, Howard, Russell – Harris, Griffiths, Lamb, Scott – Thomas, Burns

 

Pierwszy kwadrans meczu upłynął pod znakiem wzajemnego badania się obu drużyn. Żadna nie chciała się za bardzo otworzyć, aby nie dostać gola po kontrataku i dlatego przez pierwsze piętnaście minut żadna z drużyn nie stworzyła sobie dobrej sytuacji strzeleckiej. Wreszcie w 20 minucie pierwszy raz groźnie uderzył nasz pomocnik, Lamb, ale jego próba była minimalnie niecelna. Po chwili podobnie bliski szczęścia był Burns, po strzale głową. Cztery minuty potem O’Connor znakomicie obronił drugi strzał Burnsa, a po chwili to gospodarze niespodziewanie zdobyli bramkę, gdy szybki kontratak celnie zakończył Arnarson. Walczyliśmy o doprowadzenie do remisu i gol faktycznie padł. W 43 minucie do remisu doprowadził Thomas. Po przerwie to gospodarze lepiej się prezentowali, a efektem tego była dobra szansa, której na szczęście nie wykorzystał Knight. W 55 minucie to jednak goście ze Scarborough zdobyli bramkę, gdy na listę strzelców wpisał się Scott. Minutę potem mogliśmy prowadzić wyżej, ale doskonałą okazję zmarnował Burns. Cztery minuty później nasz bramkarz kapitalnie obronił uderzenie Thomasa (Dave’a). W 63 minucie bliski doprowadzenia do remisu był Brown, ale i on chybił. W 69 minucie zaś Burns wykorzystał błędy w obronie gospodarzy i strzelił trzeciego gola dla Scarborough! Dzielna obrona w końcówce pozwoliła nam utrzymać zwycięstwo, mimo strzelenia przez Howarda gola samobójczego.

 

League one, 6/46, 30.08.2032

Glanford Park, 6942 widzów

[8] Scunthorpe – [21] Scarborough, 2:3 (Arnarson ’27, THOMAS ’43, SCOTT ’55, BURNS ’69, HOWARD [og] ’83)

MoM: Chris Griffiths (Scarborough)

 

 

To zwycięstwo, bardzo prestiżowe, pozwoliło nam odbić się trochę od dna tabeli i awansować pięć pozycji. Pasowałoby teraz wygrać również najbliższe ligowe starcie z Forest Green, które nie jest tak silną drużyną, jak ta poprzednio pokonana. Wówczas moglibyśmy stabilniej zagościć w strefie środkowej. Dzięki braku kontuzji mogę wystawić ten sam skład, który ostatnio zagrał tak dobry mecz.

 

 

Davis – Allen, Bailey, Howard, Russell – Harris, Griffiths, Lamb, Scott – Thomas, Burns

 

Tu, w przeciwieństwie do poprzednich spotkań, od samego początku przejęliśmy inicjatywę i już w pierwszej akcji meczu bardzo blisko zdobycia bramki był Lamb. W 12 minucie ponownie uderzał nasz pomocnik, ale tym razem świetnie interweniował Richards. Dwie minuty potem był on już jednak bezsilny, gdy akcję i dośrodkowanie Griffithsa na lewej stronie zamknął Harris strzałem głową i dał nam prowadzenie. Minutę potem goście byli bliscy wyrównania, jednak Johnson przegrał pojedynek jeden na jeden z naszym golkiperem. W 20 minucie zaś padł drugi gol dla Scarborough, gdy na listę strzelców wpisał się Griffiths. Minutę potem mogliśmy prowadzić trzema bramkami, jednak świetnej szansy nie wykorzystał Burns. W 31 minucie z kolei fatalnie przestrzelił Thomas, a goście ostatnią próbę odwrócenia losów meczu przeprowadzili w 42 minucie. Znów jednak niecelnie uderzał Johnson. W drugiej połowie rywale próbowali więcej pograć piłką. W 49 minucie niecelnie z woleja strzelał White, a dziewięć minut potem kolejny strzał oddał Johnson, znów padł on łupem naszego bramkarza. W 70 minucie nasz rezerwowy Brown był o włos od zdobycia gola gdy szalenie efektownie uderzał z bardzo daleka, ale Richards zdążył z interwencją. Pięć minut potem z kolei niecelnie strzelał pomocnik gości, Sutton. W końcówce meczu umiejętnie zagraliśmy w defensywie, odcinając od podań napastników i ofensywnych pomocników rywala, co pozwoliło nam na uniknięcie kolejnych gorących sytuacji podbramkowych i spokojne dowiezienie zwycięstwa do końca.

 

League Two, 7/46, 04.09.2032

McCain Stadium, 1528 widzów

[16] Scarborough – [6] Forest Green, 2:0 (HARRIS ’16, GRIFFITHS ‘20)

MoM: Kevin Bailey (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Gratulacje FYMek, trafiłeś idealnie :)

 

 

 

Mimo, że przed meczem z Cheltenham drużyna gospodarzy zajmowała dopiero dziewiętnaste miejsce w ligowej tabeli, podejmowaliśmy do tego starcia bardzo skoncentrowani. O potencjale rywala przypominała też prasa, że oto czeka nas zadanie niemożliwe do zrealizowania (jakim jest oczywiście zwycięstwo). Ja jednak wierzę, że nasza dobra passa potrwa jeszcze dłużej.

 

 

Davis – Allen, Bailey, Howard, Russell – Harris, Griffiths, Lamb, Scott – Thomas, Burns

 

Nasi rywale wyraźnie jednak rozczarowali swoich kibiców. Od samego początku osiągnęliśmy przewagę, a gol otwierający wynik spotkania padł w 3 minucie, gdy dośrodkowanie Harrisa z prawego skrzydła zamknął nadbiegający Griffiths. Dwie minuty potem mogło być 0:2, ale tym razem Simpson obronił strzał Thomasa. Podobnie w 7 minucie poradził on sobie z uderzeniem Harrisa. W 27 minucie po raz kolejny Simpson uratował gospodarzy, tym razem po uderzeniu Griffithsa. Trzynaście minut potem stało się to co było nieuniknione, padł drugi gol dla Scarborough, a strzelił go niezawodny Burns. Gospodarze zaczęli grać nieco odważniej dopiero w drugiej połowie, ale pierwsza próba zdobycia bramki przez Cartera z 48 minuty była bardzo nieudana. W 62 minucie znakomitej szansy nie wykorzystał Hutchison, który minął już Allena i miał przed sobą tylko Davisa, a mimo to nie zdobył bramki. Po chwili to się zemściło, gdy gola na 0:3 strzelił wprowadzony w przerwie Russell. Zrezygnowani gospodarze po tym ciosie już nie podjęli walki, a i my uspokoiliśmy grę, dowożąc cenne zwycięstwo do końca.

 

League Two, 8/46, 11.09.2032

Whaddon Road, 4661 widzów

[19] Cheltenham – [9] Scarborough, 0:3 (GRIFFITHS ‘3, BURNS ’40, RUSSELL ’68)

MoM: Ian Harris (Scarborough)

 

 

Przed kolejnym ligowym spotkaniem z Torquay dostałem bardzo złe wiadomości od klubowego fizjoterapeuty, który stwierdził, że uraz Scotta w jednym z treningów z pewnością wykluczy go na przynajmniej dwa spotkania. Dlatego musiałem w środku pola postawić na rekonwalescenta Palmera, dla którego z resztą miałby to być debiut w pierwszej drużynie Scarborough.

 

 

Davis – Allen, Bailey, Howard, Russell – Harris, Griffiths, Lamb, Palmer – Thomas, Burns

 

Podobnie jak w poprzednim spotkaniu, tak i tutaj rywale nie potrafili nas zmusić do biegania i narzucić nam swojego stylu gry, co skrzętnie wykorzystaliśmy i po kwadransie na boisku rządziła już tylko jedna drużyna, a w 14 minucie pierwszą szansę do zdobycia bramki miał Griffiths, gdy uderzał z rzutu wolnego, ale nieznacznie chybił celu. W 27 minucie bardzo fajnie do akcji ofensywnej podłączył się z lewej obrony Bailey i to on zamykał akcję, którą prawym skrzydłem potem poprowadził Harris. Jego strzał był jednak bardzo niecelny. Dopiero w 36 minucie goście potrafili odpowiedzieć strzałem na bramkę autorstwa Taylora, ale przy nim Davis nawet nie musiał pierdnąć. W doliczonym czasie pierwszej połowy mocniej przycisnęliśmy rywala i choć strzał Burnsa obronił bramkarz gości, o tyle po chwili był bezradny, gdy bramkę zdobywał Thomas. Po zmianie stron wprowadziłem Parkera w miejsce Palmera i to była dobra zmiana (choć Palmer nie zagrał wcale źle). W 51 minucie świetnym podaniem Lamb uruchomił Burnsa, ale nasz najlepszy napastnik nie zdołał strzelić bramki. Uczynił to w 65 minucie, dobijając swój strzał. Po chwili dzieła zniszczenia dokonał Thomas. Po trzeciej bramce było bowiem wiadomo, że rywale w dwadzieścia minut nie będą w stanie odmienić losów meczu. Zwłaszcza, że to my zdobyliśmy w doliczonym czasie czwartego gola, gdy celnie uderzał Burns, ale tej bramki nie uznał sędzia, dopatrując się w całej akcji faulu naszego napastnika.

 

League Two, 9/46, 18.09.2032

McCain Stadium, 3980 widzów

[5] Scarborough – [19] Torquay, 3:0 (THOMAS ‘45+2, BURNS ’65, THOMAS ’68)

MoM: Andy Howard (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Prawdziwym sprawdzianem miał być jednak dla nas dopiero mecz z murowanym kandydatem do awansu, jakim niewątpliwie jest drużyna MK Dons. W tym meczu wystawiłem taką samą jedenastkę jak poprzednio, bowiem Scott, zgodnie z przewidywaniami lekarza, nie był jeszcze gotowy do gry. W odniesieniu zwycięstwa mieli nam pomóc kibice, którzy ostatnio tłumnie zaczęli przychodzić na mecze.

 

 

Davis – Allen, Bailey, Howard, Russell – Harris, Griffiths, Lamb, Palmer – Thomas, Burns

 

Wszystko od początku spotkania wskazywało na to, że nawet typowani do awansu faworyci tego meczu nie będą w stanie nas zatrzymać, bowiem już od początku osiągnęliśmy wyraźną przewagę, a w pierwszej akcji tylko pech i słupek przeszkodził Thomasowi w zdobyciu bramki. Po chwili co prawda Simon odpowiedział strzałem zza pola karnego, ale uderzenie to wyblokował Russell. A potem już grało właściwie tylko Scarborough. W 10 minucie Roberts obronił strzał Harrisa z rzutu wolnego, a trzy minuty potem uratował gości przed utratą gola po strzale Thomasa. W 15 minucie był jednak bezradny, gdy świetny strzał oddał właśnie Thomas. Goście jednak wzięli się do roboty i dziesięć minut potem zdołali (po farfoclowatym golu) zdobyć bramkę wyrównującą. To tylko wyzwoliło w moich graczach dodatkowe pokłady ambicji. W 31 minucie nieznacznie spudłował Palmer, a trzy minuty potem znów prowadziliśmy, gdy dośrodkowanie ze skrzydła Harrisa wykończył Burns. Dziesięć minut potem jednak goście znów mogli wyrównać, ale strzał Simona był gorzej niż niecelny. My drugą połowę rozpoczęliśmy z animuszem i już w 46 minucie bliski zdobycia bramki był Bailey. Cztery minuty potem świetną szansę zmarnował Burns, na co goście odpowiedzieli w 59 minucie kolejnym słabym strzałem, tym razem Graya. Od ostatniego kwadransa rywalom wyraźnie jednak zaczęło brakować sił i znów mecz toczył się do jednej bramki, a efekty tego były piorunujące. W 74 minucie Burns zdobył bramkę po ładnym rozegraniu z Thomasem. Podobną akcję ci napastnicy powtórzyli w 89 minucie i znów Burns wpisał się na listę strzelców, zdobywając hattricka. A w doliczonym czasie meczu wynik ustalił Griffiths, dobijając strzał rezerwowego Browna. Rywale zostali nie tylko pokonani, ale wręcz upokorzeni!

 

League Two, 10/46, 25.09.2032

McCain Stadium, 5064 widzów

[5] Scarborough – [6] MK Dons, 5:1 (THOMAS ’15, Fiore ’25, BURNS ’34, BURNS ’74, BURNS ’89, GRIFFITHS ‘90+3)

MoM: Andrew Burns (Scarborough)

 

 

To wspaniałe zwycięstwo pozwoliło nam awansować o jeszcze jedną lokatę. Natychmiast zaś w klubie rozdzwoniły się telefony w sprawie ewentualnej sprzedaży Griffithsa i Burnsa. Na razie jednak proponowane oferty kwitowałem rubasznym śmiechem. Ci piłkarze byli warci dla klubu zdecydowanie więcej niż było proponowane. Z resztą w kolejnym meczu z Yeovil znów mieli to udowodnić.

 

 

Davis – Allen, Bailey, Howard, Russell – Harris, Griffiths, Lamb, Palmer – Thomas, Burns

 

Pierwszy kwadrans to było wzajemne rozpoznawanie się rywali i szukanie słabych punktów. Nasz przeciwnik odrobił zadanie domowe i dobrze przygotował się do tego spotkania, nie pozwalając nam na rozwinięcie skrzydeł i rozpędzanie się w linii pomocy. Lamb i Palmer właściwie nie mieli jak rozgrywać piłek, co uniemożliwiało z kolei grę skrzydłowym i napastnikom. Dopiero w 14 minucie po błędzie obrońców gospodarzy Thomas znalazł się w sytuacji sam na sam, ale nie trafił. W 26 minucie szansę na zdobycie bramki miał Burns, ale i on chyba się chwilowo wystrzelał. W drugiej połowie zaraz na początku powinniśmy byli stracić gola, ale prezentu Howarda nie wykorzystał Stevenson, który od naszego obrońcy otrzymał podanie. W 55 minucie akcję Daviesa na skrzydle kończył strzałem głową Chambers, jednak świetnie interweniował nasz bramkarz. Trzy minuty potem padł gol dla gospodarzy, gdy po akcji Griffina, akcję wykończył Clark, nie dając Davisowi żadnych szans. W 71 minucie mógł i powinien był do remisu doprowadzić Burns lecz jego skuteczność tego dnia pozostawiała wiele do życzenia. Gospodarze już nie forsowali tempa, bo zauważyli, że nam i tak tego dnia gra wyraźnie się nie klei i niskim nakładem sił w końcówce, zdołali utrzymać ten korzystny dla nich rezultat.

 

League Two, 11/46, 28.09.2032

Huish Park, 3203 widzów

[17] Yeovil – [4] Scarborough, 1:0 (Clark ’63)

MoM: Lewis Wright (Yeovil Town)

Odnośnik do komentarza

Dość, że mecz z Yeovil zepsuł nam humory, to jeszcze kilkanaście godzin później Lincoln podkupiło naszego trenera Reida i zostałem tylko ze sprowadzonym przed sezonem Di Mauro. Natychmiast musiałem rozpocząć poszukiwanie nowych członków sztabu szkoleniowego, a tu w międzyczasie jeszcze był do rozegrania mecz z Chesterfield. Do składu na to spotkanie powrócił już Scott.

 

 

Davis – Allen, Bailey, Howard, Russell – Harris, Griffiths, Lamb, Scott – Thomas, Burns

 

Szybko mogliśmy wyjść na prowadzenie, ale swojej pierwszej szansy nie wykorzystał Burns. Kibice mieli jednak prawo poczuć niedosyt, bo pewnie spodziewali się teraz żywego meczu z wieloma sytuacjami podbramkowymi, a tymczasem następna ciekawa akcja miała miejsce dopiero w 41 minucie, gdy długie podanie Allena dotarło do Thomasa, ale ten oddał niecelny strzał. W drugiej połowie to gospodarze spróbowali agresywniej zaatakować, ale szansy do zdobycia gola z 47 minuty nie zdołał wykorzystać Russell. W 53 minucie błędu naszego stopera (nawiasem mówiąc też Russella) nie wykorzystał Taylor. Po chwili jednak ten sam piłkarz dał gospodarzom prowadzenie. Odpowiedzieliśmy trzynaście minut potem, gdy bramkę wyrównującą strzelił rezerwowy Brown, a świetnym dośrodkowaniem obsłużył go Griffiths. W 71 minucie przed znakomitą szansą stanął rezerwowy Parker, który otrzymał od Griffithsa dobre podanie za linię obrońców, ale zgubił futbolówkę i nic z akcji nie wyszło. Sześć minut potem piłki meczowej nie potrafił wykorzystać Scott, który najwyraźniej po kontuzji jeszcze nie czuje w pełni piłki. W końcówce mogliśmy jeszcze zdobyć bramkę, ale Palmer nie wykorzystał swojej szansy i mecz zakończył się, bądź co bądź, sprawiedliwym remisem.

 

League Two, 12/46, 02.10.2032

Saltergate, 3141 widzów

[11] Chesterfield – [4] Scarborough, 1:1 (Taylor ’53, BROWN ‘66)

MoM: Chris Griffiths (Scarborough)

 

 

Niestety żaden z trenerów, jakiego chciałem sprowadzić na McCain Stadium, nie chciał nawet słyszeć o podpisaniu umowy z naszym klubem i choć nadal będę szukał, wszystko wskazuje na to, że sezon będziemy musieli sobie poradzić tylko z jednym trenerem, a kadrę rozbudować dopiero przed kolejnymi rozgrywkami (być może uda się wywalczyć awans, a wtedy byłoby łatwiej o kadrę odpowiedniej jakości). Tymczasem w lidze czeka nas teraz spotkanie z Crewe.

 

 

Davis – Allen, Bailey, Howard, Russell – Harris, Griffiths, Lamb, Scott – Thomas, Burns

 

Spotkanie rozpoczęło się od naszych szans, gdy w 5 minucie mocno z woleja strzelał Howard, ale strzał ten obronił mój rodak w bramce gości, Milewski. Dwie minuty potem swoją pierwszą okazję w tym spotkaniu zmarnował Burns. W 19 minucie niefrasobliwość obrońców gości pozwoliła Thomasowi wyjść z piłką na sytuację sam na sam, której jednak nie wykorzystał. Trzy minuty potem goście odpowiedzieli ładną, kombinacyjną akcją, której nie skończył jednak Alexander. W 27 minucie padł wreszcie gol dla Scarborough, a na listę strzelców wpisał się Thomas, świetnie uwalniając się spod opieki obrońców i strzelając nie do obrony. W 35 minucie niecelne wybicie piłki przez Smitha sprawiło, że ta znalazła się pod nogami Scotta, ale strzał Walijczyka był niecelny. W 38 minucie kolejny strzał Burnsa tym razem znakomicie obronił Milewski. Przed przerwą nasz najlepszy snajper miał jeszcze jedną okazję, ale gol nie padł. Stało się to po zmianie stron, gdy w 49 minucie dopiął swego, kończąc akcję Harrisa i Thomasa. W 54 minucie sam Thomas był o włos od zdobycia drugiej bramki, zabrakło naprawdę niewiele. Dziewiętnaście minut potem ponownie najaktywniejszy na boisku Thomas zmarnował okazję, którą sobie wypracował, a trzy minuty potem w jego ślady poszedł Scott. Goście jednak nie byli w stanie nam w żaden sposób zagrozić i spokojnie zapewniliśmy sobie trzy punkty.

 

League Two, 13/46, 09.10.2032

McCain Stadium, 4162 widzów

[5] Scarborough – [8] Crewe, 2:0 (THOMAS ’27, BURNS ’49)

MoM: Mick Thomas (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Ostatnie zwycięstwo sprawiło, że morale w drużynie wzrosło i do spotkania z Barnet przystępowaliśmy w wyjątkowo dobrych nastrojach. Humory dodatkowo polepszał fakt, że nasz najbliższy rywal raczej nie należy do tuzów League Two i raczej powinniśmy to spotkanie wygrać, choć oczywiście nic nie jest przesądzone.

 

 

Davis – Allen, Bailey, Howard, Russell – Harris, Griffiths, Lamb, Scott – Thomas, Burns

 

Zaczęliśmy nieźle i już w 6 minucie po akcji Thomasa dobrą okazję miał Scott, ale nie potrafił świetnego podania naszego napastnika wykorzystać. Siedem minut potem błędne wyprowadzenie piłki z naszej połowy w wykonaniu Scotta postawiło przed szansą Arenę, który natychmiast dostał piłkę od pomocników, ale fatalnie przestrzelił. W 18 minucie znów atakowali moi podopieczni. Na bramkę strzelał niecelnie Lamb. Dwanaście minut potem padł pierwszy gol tego spotkania, ale co ciekawe, strzelili go gospodarze, a konkretnie Arena, który perfekcyjnie wykonał rzut wolny podyktowany za faul Russella na Johnie. Trzeba było się wziąć za odrabianie strat i moi podopieczni to dobrze rozumieli. Już cztery minuty później padł gol wyrównujący, gdy bramkarza gospodarzy pokonał Burns. Niestety w 37 minucie bezmyślnie nasz zespół osłabił Thomas, otrzymując czerwoną kartkę za cios wymierzony jednemu z obrońców gospodarzy. Wyraźnie zmniejszyło to nasz potencjał ofensywny i na kolejne ciekawe akcje kibice musieli czekać aż do 56 minuty, kiedy to na strzał z daleka (niecelny) zdecydował się Scott. Wreszcie w 58 minucie prowadzenie nam dał Griffiths, który odpowiedział na gola Areny równie dobrym strzałem z rzutu wolnego. W końcówce meczu gospodarzom wyraźnie puściły nerwy, nie umiejąc sobie poradzić z dobrze zorganizowaną naszą obroną i w krótkim czasie dwójka obrońców Barnet obejrzała czerwoną kartkę. To wymusiło na rywalach ostrożniejszą grę, a nam pozwoliło na spokojne kontrolowanie meczu do ostatniej minuty.

 

League Two, 14/46, 12.10.2032

Underhill, 1327 widzów

[21] Barnet – [4] Scarborough, 1:2 (Arena ’30, BURNS ’34, GRIFFITHS ’58)

MoM: Kevin Bailey (Scarborough)

 

 

W mediach pojawiły się komentarze, że choć wygraliśmy ostatnie spotkanie, styl, w jakim to osiągnęliśmy, daleki był od oczekiwanego przez fanów i dlatego chcąc udowodnić swoje umiejętności będę zmuszony wygrać również kolejne spotkanie z Wrexham. Na całe szczęście w kadrze nie ma poważniejszych problemów zdrowotnych i mogę wystawiać najmocniejszą jedenastkę. Jedynie niegroźnej kontuzji doznał Scott, a za kartki pauzować będzie Thomas.

 

 

Davis – Allen, Bailey, Howard, Russell – Harris, Griffiths, Lamb, Palmer – Cook, Burns

 

Świetnie zaczął się dla nas ten mecz, bowiem już w 3 minucie dośrodkowanie Griffithsa na bramkę zamienił Burns. Gospodarze otrząsnęli się kwadrans po tym ciosie i w 20 minucie strzał Walsha był o krok od zaskoczenia Davisa. Osiem minut potem ponownie uderzał Walsh, ale znów jego próba była bardzo niecelna. W 32 minucie niecelne wyprowadzenie piłki z naszego pola karnego, jakie popełnił Howard, dało szansę gospodarzom, a wykorzystał ją Miller, wykorzystując kapitalne podanie od Cooka. Asystent przy bramce mógł wpisać się na listę strzelców cztery minuty później, ale nieznacznie chybił. Osiem minut później dobrą szansę po strzale głową miał Lamb, ale nie potrafił zmieścić piłki w świetle bramki. Dość szczęśliwie, ale jeszcze przed przerwą udało nam się ponownie wyjść na prowadzenie. Znów bramkę strzelił Burns, celnie kończąc dośrodkowanie, który tym razem zostało posłane z przeciwległej flanki od Harrisa. Początek drugiej połowy to rzut wolny dla gospodarzy i świetna po nim interwencja Davisa, a dwie minuty później niecelny strzał Russella. W 53 minucie pomocnik gospodarzy, Pearsons, obejrzał czerwoną kartkę za brutalny faul na Burnsie i gospodarze kończyli mecz w dziesięciu. W 64 minucie świetnie Russellowi podawał Lamb, ale nasz rezerwowy napastnik nie wykorzystał tego kapitalnego odegrania. Jeszcze dwadzieścia dwie minuty później ten sam piłkarz mógł ostatecznie ustalić wynik meczu, ale i tym razem spudłował. Na szczęście gospodarze nie byli w stanie przeprowadzić już żadnej ciekawej akcji.

 

League Two, 15/46, 16.10.2032

Racecourse Ground, 1932 widzów

[17] Wrexham – [4] Scarborough, 1:2 (BURNS ‘3, Miller ’32, BURNS ’44)

MoM: Kevin Bailey (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Kilka dni później rozpoczynaliśmy naszą rywalizację w drugim z pucharów krajowych, w jakich bierzemy udział – Vans Trophy. W pierwszej rundzie północnej dywizji naszym rywalem będzie drużyna Grimbsy grająca w League One, ale ten sezon zaczęła bardzo słabo i znajduje się obecnie w strefie spadkowej. Nie zmienia to jednak faktu, że to ekipa z wyższej klasy rozgrywkowej.

 

 

Davis – Allen, Bailey, Howard, Russell – Harris, Parker, Lamb, Palmer – Cook, Russell

 

Już w 2 minucie mogliśmy zdobyć bramkę, ale Lamb nie ukarał gospodarzy za fatalne zagranie Odity w defensywie. W 15 minucie Lamb ofiarnie interweniował pod naszą bramką, odbijając strzał Bennetta, ułatwiając tym samym interwencję Davisowi. W 27 minucie w ofensywie pokazał się również Bailey, który otrzymał piłkę od Howarda, ale jego strzał był bardzo niecelny. W 35 minucie fenomenalną interwencją po strzale Harrisa popisał się Morgan, ratując gospodarzy przed utratą bramki. Pięć minut później nieznacznie obok prawego słupka uderzał młody Palmer. Do przerwy, jak widać, mieliśmy miażdżącą przewagę, ale nic z niej nie wynikało. Po zmianie stron nadal atakowaliśmy lecz już bez takiej werwy. W 52 minucie niecelnie uderzał Russell, a minutę potem nasz rezerwowy napastnik Watkins, podzielił los Russella sprzed chwili. W 62 minucie znakomicie strzał Boukhrissa obronił nasz golkiper, na co trzynaście minut potem odpowiedzieliśmy zupełnie nieudaną kolejną próbą Russella. W doliczonym czasie gry szansę na przechylenie szali na korzyść gospodarzy miał Watts, ale fatalnie spudłował. Konieczna była dogrywka, która jednak nie przyniosła rozstrzygnięcia, choć obie drużyny miały swoje szanse w postaci choćby strzałów Gomeza dla Grimbsy czy Watkinsa dla nas. Konieczne zatem były rzuty karne. Te lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy po pierwszej serii prowadzili, ale potem nie potrafili już ani razu pokonać naszego bramkarza, co przy dwóch celnych strzałach moich podopiecznych, dało nam awans.

 

LDV Vans Trophy, Północ, 1 runda, 19.10.2032

Blundell Park, 2378 widzów

[L1] Grimbsy – [L2] Scarborough, 0:0, k.1:2

MoM: Andy Howard (Scarborough)

 

 

W drugiej rundzie tegoż pucharu zmierzymy się z grającym w Conference Southport, zatem można uznać, że los okazał się dla nas szczęśliwy. Tymczasem powrót do ligowej rzeczywistości oznaczał dla nas konieczność goszczenia na naszym obiekcie drużyny Bristol Rovers, która to drużyna mimo szumnych zapowiedzi prezesa z początku sezonu, będzie walczyć raczej tylko o utrzymanie, a my mamy to tej ekipie w zbliżającym się meczu utrudnić.

 

 

Davis – Allen, Bailey, Howard, Russell – Harris, Parker, Lamb, Palmer – Cook, Russell

 

Początek spotkania był mało interesujący z perspektywy kibica, bowiem brakowało klarownych sytuacji podbramkowych, ale gdy po pół godzinie takie wreszcie się pojawiły, kibice od razu zobaczyli bramkę, gdy naszego bramkarza po świetnym prostopadłym podaniu Mullera, bez kłopotów pokonał Agnese. Dziesięć minut potem dobrej szansy na podwyższenie prowadzenia dla gości nie wykorzystał Regreaoui, niecelnie wykonując rzut wolny z dobrej pozycji. My zaś jednak przed przerwą doprowadziliśmy do remisu, gdy w doliczonym czasie tej pierwszej odsłony Laszlo fatalnie stracił piłkę na rzecz Cooka, a ten już nie dał szans bramkarzowi gości. W drugiej połowie na początku lepiej prezentowali się goście, jak choćby w 53 minucie, gdy Wilkinson swoim strzałem z rzutu wolnego zmusił Davisa do interwencji. W 60 minucie odpowiedzieliśmy strzałem Lamba z dystansu, który jednak okazał się niecelny. Wreszcie w 82 minucie padł gol dla Scarborough i jak się potem okazało, był to gol zwycięski. Szczęśliwym zdobywcą tej najważniejszej bramki został Parker, który wykorzystał dokładne podanie rezerwowego Allena. Ambicja i agresja gości w dążeniu do wyrównania przerodziła się w brutalność, a efektem tego była czerwona kartka dla Peacocka w końcówce spotkania, co ostatecznie uniemożliwiło rywalom podjęcie walki.

 

League Two, 16/46, 23.10.2032

McCain Stadium, 3164 widzów

[3] Scarborough – [21] Bristol Rovers, 2:1 (Agnese ’30, COOK ‘45+1, PARKER ’83)

MoM: Andy Cook (Scarborough)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...