Skocz do zawartości

Marynia jako wzorowy korpoludek przepracowuje 529 darmowych nadgodzin w czasie swojego urlopu


krzysfiol

  

58 użytkowników zagłosowało

Nie masz uprawnień do głosowania w tej ankiecie oraz wyświetlania jej wyników. Aby zagłosować w tej ankiecie, prosimy się zalogować lub zarejestrować.

Rekomendowane odpowiedzi

Z cyklu "źli sędziowie, nadzwyczajna kasta": na rozprawie Sąd załatwił wszystkie tematy, zapomniał oddalić jednego świadka. Zamknął rozprawę, odroczył publikację orzeczenia. Zwróciłem mu uwagę, że zapomniał (świadek był przeciwnika). On sprawdził, złapał się za głowę, przeprosił, podziękował za uratowanie przed apelacją (byłyby niezłe podstawy w oczywistej sprawie), oddalił i zamknął na nowo.

 

Z cyklu "źli sędziowie, nadzwyczajna kasta", na rozprawie mojej mamy w sprawie dyskryminacji mężczyzn sędzia stwierdził, że jeszcze musi przesłuchać w charakterze świadka przedstawiciela firmy, dla której de facto szukani byli pracownicy, a więc kolejna rozprawa, marnowanie pieniędzy podatnika... W tak błahej sprawie trzeba robić takie szopki, za nasze pieniądze...

 

Bo już pomijam absurdalność samego procesu... i przypierdalania się, że ktoś szuka kobiet do pracy... Teraz w związku z poprawnym ogłoszeniem, przychodzą faceci i się tylko wkurwiają, że tracą czas i mają pretensje, dlaczego nie piszą w ogłoszeniu, że praca dla kobiet... Jebana poprawność polityczna kurwa...

Odnośnik do komentarza

 

 

Z cyklu "źli sędziowie, nadzwyczajna kasta", na rozprawie mojej mamy w sprawie dyskryminacji mężczyzn sędzia stwierdził, że jeszcze musi przesłuchać w charakterze świadka przedstawiciela firmy, dla której de facto szukani byli pracownicy, a więc kolejna rozprawa, marnowanie pieniędzy podatnika... W tak błahej sprawie trzeba robić takie szopki, za nasze pieniądze...

Zgroza. Sędzia w procesie stosuje obowiązujące przepisy. Najgorzej. #nadzwyczajnakasta :keke:

  • Nie lubię! 1
Odnośnik do komentarza

 

Z cyklu "źli sędziowie, nadzwyczajna kasta", na rozprawie mojej mamy w sprawie dyskryminacji mężczyzn sędzia stwierdził, że jeszcze musi przesłuchać w charakterze świadka przedstawiciela firmy, dla której de facto szukani byli pracownicy, a więc kolejna rozprawa, marnowanie pieniędzy podatnika... W tak błahej sprawie trzeba robić takie szopki, za nasze pieniądze...

Zgroza. Sędzia w procesie stosuje obowiązujące przepisy. Najgorzej. #nadzwyczajnakasta :keke:

 

I raptem na 1 rozprawie mu się przypomniało? Że może jeszcze se przesłucha kolejnego świadka i zrobimy całą drugą rozprawę? Wysyłając 1 wezwanie do mojej mamy nie mógł jeszcze wysłać do przedstawiciela firmy? Taki macie przepis, żeby sobie cyknąć więcej rozpraw? Macie jakiś profit z każdej, niczym posłowie z brania udziału w obradach?

Odnośnik do komentarza

 

 

I raptem na 1 rozprawie mu się przypomniało? Że może jeszcze se przesłucha kolejnego świadka i zrobimy całą drugą rozprawę? Wysyłając 1 wezwanie do mojej mamy nie mógł jeszcze wysłać do przedstawiciela firmy? Taki macie przepis, żeby sobie cyknąć więcej rozpraw? Macie jakiś profit z każdej, niczym posłowie z brania udziału w obradach?

Nie. Pomimo bycia "nadzwyczajną kastą" nasza doba ma tyle samo czasu co Wasza, więc zdarza się nie zdążyć czegoś zrobić już pierwszego dnia w sytuacji, w której czas wokandowy to góra 7 godzin (8-15), a spraw na biegu jest kilkaset.

A tak na poważnie - oczekiwanie, że sprawa zakończy się na jednej rozprawie, na której się wszystkich przesłucha, jest porównywalne do oczekiwania, że przy każdej czynności lekarza wyjdzie się ze szpitala jeszcze tego samego dnia. Owszem, czasem tak, ale całkiem często pobyt w szpitalu potrwa dłużej. I, uwaga uwaga!, to nie wynika ze złośliwości lekarza, że po operacji na otwartym sercu trzeba posiedzieć w szpitalu dłużej, niż przy, bo ja wiem, obrzezaniu.

  • Nie lubię! 1
Odnośnik do komentarza

 

 

Nie. Pomimo bycia "nadzwyczajną kastą" nasza doba ma tyle samo czasu co Wasza, więc zdarza się nie zdążyć czegoś zrobić już pierwszego dnia w sytuacji, w której czas wokandowy to góra 7 godzin (8-15), a spraw na biegu jest kilkaset. A tak na poważnie - oczekiwanie, że sprawa zakończy się na jednej rozprawie, na której się wszystkich przesłucha, jest porównywalne do oczekiwania, że przy każdej czynności lekarza wyjdzie się ze szpitala jeszcze tego samego dnia. Owszem, czasem tak, ale całkiem często pobyt w szpitalu potrwa dłużej. I, uwaga uwaga!, to nie wynika ze złośliwości lekarza, że po operacji na otwartym sercu trzeba posiedzieć w szpitalu dłużej, niż przy, bo ja wiem, obrzezaniu.

 

No jak rozwlekacie byle gówno na kilka rozpraw, to nie dziwię się, że potem macie kilkaset spraw, bo się nawarstwia...

 

A porównania ze służbą zdrowia to nie skomentuje... albo... w tym przypadku mówimy właśnie o pierdole pokroju tego Twojego obrzezania...

Odnośnik do komentarza

Fajnie, że Ty o tym wiesz, ale wyobraź sobie, że sędzia nie wie tego, co Ty jako osoba bezpośrednio zainteresowana, więc musi to zbadać, żeby orzec (uwaga, uwaga) sprawiedliwie. Jezu, naprawdę doroslemu człowiekowi trzeba tłumaczyć jak działa sąd? Swoją drogą jeśli nic się nie wydarzyło złego, to nie masz się czego obawiać, a więc i nie masz powodu tak gulgotać. ;)

Czasem jak czytam takie wypociny to żałuję, że taki madmaxowy styl sedziowania, jaki postulujesz, się nie przyjął w Twojej sprawie. Sąd by rzucił moneta bez znajomości akt i szybko by to skończył. Najszybciej. Miałbyś 50 procent szans na sukces, to nie tak mało :keke:

  • Nie lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Fajnie, że Ty o tym wiesz, ale wyobraź sobie, że sędzia nie wie tego, co Ty jako osoba bezpośrednio zainteresowana, więc musi to zbadać, żeby orzec (uwaga, uwaga) sprawiedliwie. Jezu, naprawdę doroslemu człowiekowi trzeba tłumaczyć jak działa sąd? Swoją drogą jeśli nic się nie wydarzyło złego, to nie masz się czego obawiać, a więc i nie masz powodu tak gulgotać. ;)

Czasem jak czytam takie wypociny to żałuję, że taki madmaxowy styl sedziowania, jaki postulujesz, się nie przyjął w Twojej sprawie. Sąd by rzucił moneta bez znajomości akt i szybko by to skończył. Najszybciej. Miałbyś 50 procent szans na sukces, to nie tak mało :keke:

No widocznie trzeba, bo działa chujowo... nie mówimy tu kurwa o ciężkich jebanych przestepstwach gospodarczych, wyłudzeniach, chujach, mujach, tylko o tym, że ktoś w ogłoszeniu umieścił, że szuka "kobiet" do pracy, zamiast napisać "osób". A mecyje jakby kurwa miliony VAT wyłudzili... A czy się nic złego nie wydarzy to się okaże, bo sąd chce ukrać i skłania się do wykroczenia i w sumie dla mojej mamy nie jest jasne to czy straci w związku z tym licencję urzędu marszałkowskiego na prowadzenie działalności. Już pomijam fakt, że wg mnie, podkreślam, wg mnie, coś takiego powinno być upierdolone już na etapie tej kontroli, przy okazji której to wyszło i firma powinna dostać pouczenie, bo nie była to ani recydywa, ani jakieś rażące uchybienie (a sama kontrola dotyczyła zupełnie czegoś innego i wszystko było w jak najlepszym porządku, ale przy okazji sobie sprawdzili ogłoszenia).

Odnośnik do komentarza

 

 

No widocznie trzeba, bo działa chujowo...

:picard: Dla zdziwionych reakcją przypominam, że to reakcja na fakt wyznaczenia przez Sąd drugiego terminu rozprawy w sprawie, w której jest z tego co widać parę osób do przesłuchania.

Wyobraź sobie, że w Sądzie jest jeszcze jedna czy dwie inne sprawy niż sprawa Twojej mamy, a zatem Sąd ma w kalendarzu jeszcze inne terminy. I jak dostał jedną sprawę, to wyznaczył ją na dwie godziny (bo tyle miał okienka), czas wbrew Twojemu zdziwieniu nie jest z gumy, a doba dla sędziów trwa tyle samo, co dla Ciebie.

 

 

A mecyje jakby kurwa miliony VAT wyłudzili...

Uwierz mi, że w przypadku wyłudzenia milionów z VAT represje są "trochę" bardziej dotkliwe niż (o zgrozo) wyznaczenie drugiego terminu, bo nie zdążyło się/nie da się wszystkiego załatwić na pierwszym.

 

 

Już pomijam fakt, że wg mnie, podkreślam, wg mnie, coś takiego powinno być upierdolone już na etapie tej kontroli

To że według Ciebie, podkreślam, według Ciebie coś powinno być inaczej nie oznacza, że wtedy byłoby lepiej. Nawiasem mówiąc potraktowanie takiej sytuacji inaczej niż potraktowanie innych takich spraw (poważniejszych lub lżejszych) byłoby (hehe, co za ironia) dyskryminacją, a chyba nie chcemy, by Sądy dyskryminowały strony? Bo przecież ktoś zawnioskował o taki wniosek (albo w realiach sprawy oczywistym jest, że trzeba go przeprowadzić).

 

 

A czy się nic złego nie wydarzy to się okaże, bo sąd chce ukrać i skłania się do wykroczenia

Czyli to gorycz wyłącza Ci zdrowy rozsądek. Ok, po trosze rozumiem z racji osobistego zaangażowania, ale wobec tego dalsza rozmowa nie ma sensu.

  • Nie lubię! 1
Odnośnik do komentarza

 

I raptem na 1 rozprawie mu się przypomniało? Że może jeszcze se przesłucha kolejnego świadka i zrobimy całą drugą rozprawę? Wysyłając 1 wezwanie do mojej mamy nie mógł jeszcze wysłać do przedstawiciela firmy? Taki macie przepis, żeby sobie cyknąć więcej rozpraw? Macie jakiś profit z każdej, niczym posłowie z brania udziału w obradach?

Nie. Pomimo bycia "nadzwyczajną kastą" nasza doba ma tyle samo czasu co Wasza, więc zdarza się nie zdążyć czegoś zrobić już pierwszego dnia w sytuacji, w której czas wokandowy to góra 7 godzin (8-15), a spraw na biegu jest kilkaset.

A tak na poważnie - oczekiwanie, że sprawa zakończy się na jednej rozprawie, na której się wszystkich przesłucha, jest porównywalne do oczekiwania, że przy każdej czynności lekarza wyjdzie się ze szpitala jeszcze tego samego dnia. Owszem, czasem tak, ale całkiem często pobyt w szpitalu potrwa dłużej. I, uwaga uwaga!, to nie wynika ze złośliwości lekarza, że po operacji na otwartym sercu trzeba posiedzieć w szpitalu dłużej, niż przy, bo ja wiem, obrzezaniu.

 

I tak walczysz ze stereotypami, że była tylko nadzwyczajna kasta, a teraz jest jeszcze do tego żydowska :kekeke:

Odnośnik do komentarza

O, ja też się podzielę trochę absurdalną sprawą :)

 

Muszę w Szwecji wyrobić nową kartę ID, bo kończy się ważność obecnej. I teraz... należy potwierdzić pani przy biurku moją tożsamość, ale nie mogę tego zrobić pokazując polski dowód lub paszport, tylko... ktoś z ważną szwedzką kartą ID musi to zrobić za mnie, serio :D Okazało się, że moja siostra jednak nie może, bo nie urodziła się w Szwecji.

 

Pani z urzędu chciała być pomocna i zapytała czy może mój pracodawca urodził się w Szwecji. Oczywiście, że tak. Problem z głowy, na spokojnie wyśle dokument z własnym podpisem, że jestem zatrudniony w firmie i ja to ja... I jednak nie do końca, bo on musi przyjść ze mną za rękę do urzędu, poświadczyć, że jestem tą osobą, za którą się podaję i dopiero wtedy będzie problem z głowy. Po tym jak przez 10 sekund miałem oczy jak pięciozłotówki i jak już zebrałem szczękę z podłogi to wolałem się upewnić, czy naprawdę szef musi przylecieć ze Sztokholmu do Malmo, aby powiedzieć, że ja to ja? :) Już minęły 24 godziny, a ja nadal nie wiem jak mam to jemu wytłumaczyć, aby wziął to na poważnie...

Odnośnik do komentarza

Według Gacka tylko sędziowie piłkarscy działają chujowo. A jeżeli w sądach wydaje się Wam, że też tak jest to tylko dlatego, że się nie znacie i mordy w kubeł.

Z perspektywy osoby obeznanej głównie z sądownictwem administracyjnym nie dziwię się zrozumieniu dla zdziwienia, że postępowania miewają więcej niż jeden termin. Liczba laików w dyskusji rośnie, ale treści to nie poprawia.

  • Nie lubię! 1
Odnośnik do komentarza
  • Hawkeye zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...