Skocz do zawartości

Co rano to samo


Spajk

Rekomendowane odpowiedzi

Kibice stali za mną murem, a zarząd był we mnie zapatrzony. Wszystko wyglądało świetnie i zwiastowało świetlaną przyszłość zarówno dla mnie, jak i dla samego klubu. W tej kwestii nie zmieniło się wiele. Słaby początek obecnej kampanii Serie A nie przekreśla ostatecznie naszych szans na powrót w bardziej znaczące rejony tabeli. Mimo krytycznej opinii, jaką wyraził na mój temat Giovinco czego absolutnie bym się po nim nie spodziewał zarząd postanowił zaoferować mi nowy kontrakt. Obecna umowa miała obowiązywać przez zaledwie dziewięć miesięcy. Świeżo zawarta umowa zobowiązuje mnie do pozostania na stadionie Comunale do 2021 roku. Jednocześnie w życie wdrożono obie moje propozycje dotyczące nieznacznego zwiększenia wartości budżetu wyjściowego zarówno płacowego, jak i transferowego. Dzięki temu moje pole manewru podczas zimowego okienka transferowego nieznacznie poszerzy swój zakres i pozwoli nam na sprowadzenie, określonych wytycznymi, piłkarzy idealnie wpasowujących się w nasz aktualny styl gry. Niewykluczone, iż zasięgniemy po kogoś w kwiecie wieku oferującego doświadczenie młodszym kolegom po fachu. W sztabie niewątpliwie nie brakuje nam gwiazd nie tylko włoskiego, ale i również światowego formatu jak Pirlo, Totti czy chociażby Buffon, a w składzie nie posiadamy nikogo o takowej charakterystyce. Nie biorąc do końca poważnie wypowiedzi udzielonych przez naszą eks-gwiazdę przystąpiłem do przygotowywania zespołu pod kątem meczu z bardzo silnym rywalem, jakim niewątpliwie jest Inter. Drużyna z Mediolanu od początku sezonu spisuje się rozczarowująco zarówno w rozgrywkach rozgrywanych na krajowym podwórku oraz tych europejskiego formatu. Oczywiście nie mamy co liczyć na taryfę ulgową ze strony gospodarzy, którzy z całych sił będą pragnęli odbić się od dna zresztą podobnie jak i my. Początek w naszym wykonaniu był raczej widowiskiem czysto żałosnym. Nieporadność w defensywie, brak organizacji w poszczególnych formacjach, bolączka, z którą nie potrafimy sobie radzić od dłuższego czasu. Brak koncentracji w 9. minucie wykorzystał Gnoukouri. Iworyjczyk ustawił się doskonale w polu karnym podczas egzekwowania rzutu rożnego, dzięki czemu piłka mijająca wszystkich kopaczy Giany oraz Juventusu ostatecznie spadła pod jego nogi. Swoje zadanie środkowy pomocnik wykonał bez zarzutu i świetnym wolejem pokonał wychodzącego z bramki Paleariego. Podobna sytuacja miała miejsce kilkanaście minut później. Tym razem fantastycznym dograniem do znajdującego się wewnątrz szesnastki Zapaty popisał się strzelec pierwszej bramki. Kolumbijczyk doskonale zastawił się z piłką, dzięki czemu kryjący go krótko Bonnet nie był w stanie go przepchnąć. Następnie szybki obrót, zejście na nogę wiodącą i mocny strzał pod poprzeczkę. Do przerwy graliśmy fatalnie. Po przerwie w tej kwestii nie zmieniło się absolutnie nic, a w ostatniej minucie doliczonego czasu gry frajersko straciliśmy bramkę za sprawą potężnej bomby z dystansu zaaplikowanej przez Gameiro. Na Juventus wyjdziemy ze świeżymi umysłami, nowym ustawieniem, to musi się udać.

 

29.09.2018, Serie A [6/38] - 38.749 widzów

(18.) Inter 3:0 Giana Erminio (17.)

'9 Gnoukouri (1:0)

'35 Zapata (2:0)

'90+1 Gameiro (3:0)

 

Skład: Paleari - Perico, Rozzio, Gabriel, Coly (45' Solerio) - Lazzari (63' Maciel), Mira, Bonnet, Augello - Donnarumma, Borja

MVP: Assane Gnoukouri (Inter) - 8.8 ocena (1 bramka, 1 asysta)

Odnośnik do komentarza

załamanie formy u nowego moderatora :> trudne mecze wyjazdowe sie trafiły na starcie, potem będzie z górki

 

Też czuję, że wraz z czasem się odbudujemy. Dobrze, że zarząd jest cierpliwy czego nie można powiedzieć o tym z Drezna :P

 

Ja myślę, że trzeba solidnie przy taktyce pogrzebać i zagonić ich do nowego przyswajania :-k

 

Posiedziałem nad tym wczoraj. Nieco pogrzebałem w 4-4-2. Na Juventus wyszedłem całkowicie nową eksperymentalną formacją, bo chciałem ich nieco zaskoczyć. Zobaczymy czy oba plany taktyczne na dłuższą metę wypalą, czy trzeba będzie szukać znowu czego innego.

 

zachcialo sie moderatorki to teraz masz za swoje ;) :kekeke:

 

Nie takie fuchy się ze sobą godziło :> :D

Odnośnik do komentarza

Przed meczem z Juventusem byłem wręcz zmuszony do dokonania diametralnych zmian. O ile moja początkowa wiara w subtelne poprawki była moją dewizą w ubiegłorocznej i jeszcze wcześniejszej kampanii, o tyle ze względu na obecną sytuację klubu jestem wręcz zmuszony do przeprowadzenia rewolucji. Za takowe działanie można niewątpliwie uznać rebelię taktyczną. Począwszy na kształcie formacji, przez rozdysponowanie nowych instrukcji indywidualnych, a skończywszy na zapoznaniu piłkarzy z całkowicie nowymi rolami na boisku. Dzięki ów zabiegom powinniśmy zyskać przewagę nad przyjezdnymi, a co ważne całkowicie zaskoczymy znającego doskonale nasz styl gry Allegriego. W składzie nie doszło do poważnych roszad. Już na początku meczu na murawę wybiegli tacy piłkarze jak młody brazylijski talent Gabriel, niesamowicie bramkostrzelny Donnarumma czy grający nad wyraz swoich własnych umiejętności Bonnet. Początek spotkania zdecydowanie przemawiał na korzyść Starej Damy. Obecni mistrzowie Włoch już w 3. minucie mogli podciąć nam skrzydła, a co za tym idzie pozbawić nas ambicji. Doskonała centra Dybali na rosłego Mandzukicia, który fantastycznie uderzył głową w kierunku dalszego słupka. Na nasze szczęście Chorwat pomylił się nieznacznie. Mimo wszystko na posterunku czuwał Nardi i w razie niebezpieczeństwa zapewne sparowałby futbolówkę do boku. Czwarta minuta, a więc bardzo szybka odpowiedź z naszej strony. Niesieni dopingiem naszych sympatyków wyprowadziliśmy naprawdę groźną akcję. Grassi znajdujący się w środkowej strefie boiska wykonał kilka kółeczek, dzięki czemu utrzymał piłkę i pozwolił na podłączenie się kilku partnerom. Okazję tą najlepiej wykorzystał Schiavone, który dał tym samym szansę na ucieczkę spod pressingu Curro. Zagranie w kierunku Hiszpana, ten prostopadłym zagraniem w uliczkę wypuszcza Donnarummę. Włoch w sytuacji sam na sam uderza mocno, celnie, ale niestety wprost w wychodzącego z obrębu bramki Cillessena. Holender bez najmniejszego problemu przygarnia futbolówkę do piersi. Nasza ofensywa z minuty na minutę prezentowała się coraz słabiej, dopóki nie nadeszła 18. minuta. Krótkie podanie Grassiego do Alfredo, a ten dzięki fantastycznemu zastawieniu się wymusił faul ze strony Chielliniego. Rzut wolny egzekwowany przez poszkodowanego ze skraju szesnastki. Mur złożony z rosłych zawodników. Wariant wybrany przez Donnarummę to klasyczne uderzenie opadające po przejściu nad murem. Jeżeli siła i precyzja będą wyważone w idealnej proporcji, bramka jest niemalże pewna. Krótki rozbieg, strzał, piłka odbija się od wewnętrznej krawędzi słupka i ląduje w siatce! Ależ bramka w wykonaniu naszego najlepszego napastnika, który tym samym w swoim 78 występie w Gianie Erminio w meczu ligowym zdobywa 55 bramkę. Dalsza część pierwszej połowy była niezwykle pasjonująca, ale jednostronna. Podrażniony utratą gola Juventus ze wszystkich sił starał się odmienić rezultat. Ich próby spełzały na niczym. Brakowało dobrej decyzji w końcowej fazie akcji, a gdy takowa jednak się pojawiła to na linii kapitalnie spisywał się Nardi. Na przerwę zeszliśmy z wręcz wymarzonym wynikiem, jakiego zapewne nie spodziewał się nikt. Dopiero w 57. minucie goście zdołali doprowadzić do wyrównania. Świetna zespołowa akcja i kapitalne rozciągnięcie do boku przez Mandzukicia. Podłączający się Mario zacentrował z prawego skrzydła na wbiegającego przed Rozzio Argentyńczyka - Dybale, a ten ze stoickim wręcz spokojem wpakował piłkę do siatki. Po raz kolejny opracowaliśmy patent na mistrza Włoch. Mam nadzieję, iż wynik ten jest zwiastunem powrotu starej dobrej Giany.

 

07.10.2018, Serie A [7/38] - 3.766 widzów

(20.) Giana Erminio 1:1 Juventus (1.)

'18 Donnarumma (1:0)

'57 Dybala (1:1)

 

Skład: Nardi - Almici, Rozzio, Gabriel, Coly (85' Solerio) - Schiavone, Grassi, Bonnet - Curro (45' Marotta), Donnarumma, Borja (64' Wilson)

MVP: Mario (Juventus) - 8.5 ocena (1 asysta)

Odnośnik do komentarza

Wiele pozytywnych aspektów widocznych w ostatnim meczu, a właściwie wychwyconych przez moje wytrawne oko niezwykle mnie ucieszyło. Nasza gra zaczęła się układać, formacje zazębiać, a swoje apogeum osiągnęła współpraca poszczególnych piłkarzy. W pewnym sensie przypomina mi to ubiegły sezon, w którym to przedstawiani jako murowany kandydat do spadku okazaliśmy się czarnym koniem rozgrywek. Wówczas za sprawą dobrego poukładania zespołu byliśmy w stanie zaskoczyć niejednego wyżej notowanego przeciwnika. Teraz nasz styl gry zna już każdy, a zmiany, korekty będą nieodzownym elementem dni powszednich. Nakazałem również sztabowi ds. scoutingu i transferów dogłębniejsze analizy poszczególnych rywali, z którymi będziemy mierzyć się w Serie A oraz nieco później w Pucharze Włoch. Nim jednak uzyskałem prawo do spoczęcia na laurach, otrzymałem prezent od losu w postaci dwóch luźnych tygodni. Była to idealna okazja do przećwiczenia nowych zagrań oraz dogłębniejszego zapoznania się z nowymi ustawieniami. 4-2-3-1 tymczasowo odchodzi w zapomnienie, zostając wyparte przez klasyczny system 4-4-2 oraz niekonwencjonalny przy naszym potencjale skrzydłowych wariant 4-3-1-2. W ramach 8. kolejki ligowej zmierzymy się z Udinese. Drużyna w meczach, z którą spisujemy się poprawnie, acz nie rewelacyjnie. Biorąc pod uwagę naszą obecną dyspozycję, remis byłby dla mnie szczytem marzeń, a porażkę jestem w stanie godnie przyjąć na klatę. Na boisku pojawiliśmy się w ustawieniu głównym tj. czwórką z tyłu, czwórką w pomocy oraz dwójką napastników. W wyjściowej jedenastce nie mogło zabraknąć Pawła Bochniewicza byłego piłkarza Udine. A gdy wszystko było już gotowe, pojawiliśmy się na zielonej świeżo skoszonej murawie przy liczących przeszło dwadzieścia dwa tysiące kibiców, trybunach. Początek nie należał do szczególnie udanych ze względu na oddanie gospodarzom pola gry. O ile na początkową fazę plan był prosty - bronić się i kontratakować, o tyle nie mogliśmy pozwolić sobie na murowanie własnej bramki. W 27. minucie przed utratą gola po fantastycznej kontrze rozegranej na pełnej szybkości uratował nas jedynie wślizg wspominanego przeze mnie Polaka. To właśnie on w fenomenalny sposób przeciął prostopadłe zagranie zmierzające do wychodzącego na wolne pole Mahreza. Odblokowaliśmy się dopiero w 44. minucie, kreując sobie pierwszą groźną sytuację podbramkową. Błąd w rozegraniu piłki przez jednego z piłkarzy drugiej linii wykorzystał Gabriel, który dalekim wykopem posłał piłkę na dobrze ustawionego Donnarummę. Ten kapitalnie zastawiając się, zyskał kilka sekund dla towarzyszy podłączających się zarówno z lewej, jak i z prawej strony. Odegranie do Augello było jedynie kwestią czasu, a przerzut na drugie skrzydło do Borjy oczywistą oczywistością. Dalej wyekspediowana futbolówka wzdłuż linii końcowej trafiła ostatecznie do Lazzariego, który doskonałym podaniem odchodzącym od bramki strzeżonej przez Scuffeta obsłużył wbiegającego w piątkę Bonneta. Francuz dostawił jedynie nogę i bez najmniejszych problemów pokonał znajdującego się po drugiej stronie barykady Włocha. Tym samym Marc w wieku zaledwie 17 lat zdobywa swoją pierwszą bramkę w Serie A. Przed przerwą doskonałą okazję na doprowadzenie do wyrównania zmarnował główkujący minimalnie tuż obok prawego słupka Bruno Fernandes. Nastroje w szatni były bardzo dobre, a nowe porady taktyczne, jakich udzieliłem piłkarzom, miały sprawić, iż wywieziemy trzy punkty ze stadionu Friuli. Mogło wydawać się to odrobinę nierealne, co w 53. minucie zdementował Alfredo. Po wrzucie z autu egzekwowanym przez Almiciego na wysokości pola karnego piłka trafiła pod nogi Borjy, który momentalnie został popchnięty przez nadbiegającego obrońcę. Upadek w polu karnym w tym przypadku zaowocował podyktowaniem rzutu karnego, z czym nie miał prawa nie zgodzić się sam piłkarz. Jego przewinienie było ewidentne, a głupota w tak błahej sytuacji nader widoczna. Do podjęcia próby pokonania bramkarza gospodarzy z wapna nie mógł podejść nikt inny jak Donnarumma. Spokojne, analityczne spojrzenie piłkarza odgórnie wskazywało jego przewagę nad bramkarzem. Strzał w środek bramki pod poprzeczkę był nie do obrony i całkowicie zaskakujący dla rzucającego się w kierunku prawego słupka Scuffeta. Wtedy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki z zimowego letargu powrócili piłkarze Bianconeri. Nie potrafili doprowadzić do wyrównania i przez swoje bezmyślne angażowanie zbyt dużej piłkarzy w akcje ofensywne narażali się na kontrataki. Wykorzystaliśmy to po raz kolejny w 83. minucie. Tym razem świetnie zgrana piłka od lewoskrzydłowego Augello trafiła do zdobywcy ostatniej bramki po rzucie karnym. Ten zdołał wygrać przebitkę z nabiegającym obrońcą i zagrać prostopadle do wychodzącego na pozycję Wilsona. Całkowicie odpuszczony kryciem Amerykanin opanował piłkę, przełożył ją na nogę wiodącą i strzałem po długim rogu zapakował ją do siatki. Tym samym zdobył on pierwszą bramkę w barwach Giany Erminio w swoim siódmym występie.

 

21.10.2018, Serie A [8/38] - 22.242 widzów

(12.) Udinese 0:3 Giana Erminio (19.)

'44 Bonnet (0:1)

'53 kar. Donnarumma (0:2)

'83 Wilson (0:3)

 

Skład: Nardi - Almici, Bochniewicz, Gabriel, Tamas (45' Coly) - Lazzari, Ferraro (69' Schiavone), Bonnet, Augello - Donnarumma, Borja (74' Wilson)

MVP: Manuel Lazzari (Giana Erminio) - 9.0 ocena (1 asysta)

Odnośnik do komentarza

Na ten mecz czekałem od momentu ogłoszenia terminarzu. Może okoliczności, w jakich na siebie natrafiamy, nie są wymarzone, bo nasza forma jest wielce daleka od optymalnej, to mimo wszystko spotkanie to przyprawia mnie o ciarki na plecach. Mam tutaj oczywiście na myśli potyczkę z beniaminkiem Ascoli. Będzie to idealna okazja do sprawdzenia tego, jak wiele dał nam pobyt w Serie A. Biorąc pod uwagę obecną dyspozycję gospodarzy, mam prawo niepokoić się o wynik, ale ze względu na większe doświadczenie i obycie w najwyższej klasie rozgrywkowej we Włoszech nie mam odwagi skreślić własnego zespołu. Mogę jedynie stwierdzić, iż kibice będą świadkami pasjonującego meczu, w którym o końcowym rezultacie zadecydują detale tudzież szczęście. Do boju wystawiłem najsilniejszych spośród najsilniejszych. Ze względu na lekkie zmęczenie spotkanie na ławce rozpoczął Wilson. Amerykanin w ostatnim meczu ligowym z Palermo przełamał się i zdobył pierwszą bramkę od momentu przybycia do Giany. Sam początek zwiastował wiele emocji. Już w 2. minucie z doskonałej strony pokazali się gospodarze, którzy dzięki serii szybkich, krótkich podań przedostali się w nasze pole karne. Ostatecznie w obrębie piątki piłka adresowana do Cappelluzzo została wybita przewrotką przez wspierającego defensorów Lazzariego. Dalej wiało jedynie nudą, a rzekomą osłodą dla kibiców spragnionych rozrywki miały okazać się nieczyste zagrania piłkarzy jednych, jak i drugich. Nie mam oczywiście prawa zarzucać sędziemu jednostronności, ale część kartoników przyznanych na konto naszych piłkarzy była bardzo mocno wątpliwa. Ostatnia minuta podstawowego czasu gry przyniosła i jedną doskonałą sytuację podbramkową dla nas. Po kapitalnym dograniu przez Grassiego do Donnarummy Włoch obrócił się z piłką w kierunku bramki i prostopadłym podaniem między dwójkę stoperów wypuścił Borję do sytuacji sam na sam. Kolumbijczyk bez najmniejszych problemów uciekł goniącym go defensorom i stojąc oko w oko z bramkarzem, uderzył w kierunku bliższego słupka. Niefortunnie futbolówka, zamiast zatrzepotać w siatkę, głucho uderzyła w metalowy pręt. Po powrocie na boisko bardzo szybko zdołaliśmy stworzyć poważne zagrożenie pod bramką gospodarzy. Dobrze mierzona wrzutka z prawego rogu boiska zmierzająca na głowę Donnarummy. Ten mocnym strzałem głową starał się pokonać bramkarza. Niestety piłka napotkała na swojej drodze jednego Ciofaniego, od którego odbiła się i opuściła obszar gry. W 70. minucie wręcz wymarzoną szansę na zdobycie bramki zmarnował Wilson. Amerykanin wykorzystał fantastyczne podane Augello i po wbiegnięciu z piłką w obręb szesnastki starał się zaskoczyć bramkarza strzałem po krótkim rogu. Niestety golkiper odczytał intencje strzelającego i sparował piłkę do boku. Niewykorzystane sytuacje zemściły się w 89. minucie. Fatalne przyjęcie Perico w polu karnym wykorzystał Mastour, który wygarnął piłkę prawemu obrońcy i pewnym plasowanym strzałem pokonał Nardiego. Całkowicie niezasłużony rezultat, ale cóż ja poradzę. Mieliśmy po prostu pecha, bardzo dużo pecha.

 

28.10.2018, Serie A [9/38] - 16.524 widzów

(9.) Ascoli 1:0 Giana Erminio (19.)

'89 Mastour (1:0)

 

Skład: Nardi - Perico, Rozzio, Gabriel, Solerio - Lazzari, Grassi (63' Curro), Bonnet, Augello (78' Maciel) - Donnarumma (69' Wilson), Borja

MVP: Nadir Minotti (Ascoli) - 7.9 ocena

Odnośnik do komentarza

Trzydziestego października podejmowaliśmy u siebie ulokowaną na ostatnim miejscu w tabeli Pescarę. Delfiny obecną kampanię rozpoczęły równie żałośnie co my, a potem zdecydowanie zabrakło im sił i samozaparcia. Mecz ten jest niebywale ważny w kontekście przeprowadzenia ucieczki doskonałej ze strefy spadkowej. Teoretycznie do jej opuszczenia wystarczy nam remis. Pod względem kadrowym, jak i taktycznym byliśmy przygotowani na podjęcie teoretycznie słabszego rywala. Szansę na grę w pierwszym składzie otrzymał ode mnie często pomijany, acz wciąż solidnie spisujący się Marotta. Cenię sobie doświadczenie tegoż pomocnika i dlatego nie mam zamiaru go sprzedawać. W perspektywie czasu może okazać się to awykonalne, a sam piłkarz najprawdopodobniej ze względu na marną liczbę występów złoży prośbę o transfer definitywny. Sam początek w naszym wykonaniu należy uznać za bardzo udany. Przeprowadziliśmy wówczas kilka groźnych akcji zakończonych niecelnymi strzałami. Były to pierwsze ostrzeżenia, które zwiastowały, jak bardzo zależy nam na zdobyciu bramki i trzech punktów. Niestety już w 11. minucie pozwoliliśmy sobie w sposób iście frajerski stracić gola. Selasi fantastycznym prostopadłym podaniem wypuścił na pozycję Brugmana. Ten w początkowej fazie został przepchnięty i zablokowany przez Rozzio, aby za chwilę w magicznych okolicznościach odzyskać futbolówkę i zagrać do niepilnowanego Ricciego. Nie mogło skończyć się to inaczej jak celnym strzałem do pustej bramki. Widząc bierną postawę obrońców, byłem autentycznie wkurwiony. Za namową asystenta dałem sobie chwilowo na wstrzymanie. Do przerwy straty odrobiliśmy za sprawą przytomnego zachowania Marotty. Centra z rzutu rożnego adresowana z ogromną precyzją na główkę Wilsona wylądowała ostatecznie tam, gdzie powinna. Uderzenie Amerykanina wpadłoby do bramki, gdyby nie dobre ustawienie na słupku jednego z defensorów. W konsekwencji i istnym chaosie piłka wyturlała się z bramki wprost pod nogi nabiegającego Włocha, który mocnym plasowanym strzałem umieścił ją w miejscu, do którego powinna trafić już dawno temu. Moja radość trwała niespełna półtorej minuty. Po raz kolejny popis absolutnej nieudolności w obronie zaprezentował Rozzio, który w porę nie doskoczył do wyznaczonego mu piłkarza. Dzięki temu Selasie mający dużo miejsca i czasu spokojnie przymierzył i uderzeniem tuż przy słupku pokonał Nardiego. Wspomniany obrońca po lekkomyślnym faulu został usunięty z boiska w 85. minucie. Wówczas miarka się przebrała, zimny prysznic na głowę Paolo i zabranie mu tygodniówki powinny postawić go na nogi z powrotem. Czerwoną kartkę w jednej z doliczonych minut obejrzał również jeden z pomocników Atalanty po całkowicie bezmyślnym wślizgu w nogi Borjy. Nie pozostaje nic innego, jak tylko się załamać. Nawet ślepi potrafiliby pokonać tak żałośnie grającą Pescare.

Tabela: Forma ogółem
Tabela: Forma u siebie
Tabela: Forma na wyjeździe

31.10.2018, Serie A [10/38] - 3.714 widzów
(19.) Giana Erminio 1:2 Pescara (20.)
'11 Ricci (0:1)
'42 Marotta (1:1)
'44 Selasie (1:2)

Skład: Nardi - Almici, Rozzio, Gabriel, Tamas - Schiavone, Bonnet (60' Grassi), Marotta - Curro, Donnarumma (50' Borja), Wilson
MVP: Ransford Selasi (Pescara) - 8.3 ocena (1 bramka)

Odnośnik do komentarza

:nigdy: Co z nimi? Ogarnąć się!

 

Nie mam bladego pojęcia. Nie ogarniam tej gry. Chyba po tym projekcie się przerzucę na jakąś starszą wersję bez kwiatków

 

PS Zresztą to chyba znak, który mówi mi, że muszę odejść z Giany :P

Odnośnik do komentarza

 

:nigdy: Co z nimi? Ogarnąć się!

 

Nie mam bladego pojęcia. Nie ogarniam tej gry. Chyba po tym projekcie się przerzucę na jakąś starszą wersję bez kwiatków

 

PS Zresztą to chyba znak, który mówi mi, że muszę odejść z Giany :P

 

Nie. Nie ma opcji, odejdziesz, jak Cię zwolnią, albo Dziana spadnie :>

Odnośnik do komentarza

 

 

:nigdy: Co z nimi? Ogarnąć się!

 

Nie mam bladego pojęcia. Nie ogarniam tej gry. Chyba po tym projekcie się przerzucę na jakąś starszą wersję bez kwiatków

 

PS Zresztą to chyba znak, który mówi mi, że muszę odejść z Giany :P

 

Nie. Nie ma opcji, odejdziesz, jak Cię zwolnią, albo Dziana spadnie :>

 

 

Od tego drugiego dzieli nas nie wiele i nic nie wskazuje na to, żeby miało do tego nie dojść. Zastanawiam się tylko co z tym zrobić... Zmienić całkowicie trening? Bo taktykę już zmieniłem, składem też rotuję i nic... Kompletnie nic.

Odnośnik do komentarza

Ostatnie noce były dla mnie bardzo trudne. Mało snu, wiele rozmyśleń nieprowadzących na dobrą sprawę do niczego sensownego. Na treningach wydawałem się również nieco nieobecny podobnie, jak i cały zespół. W szatni panowała dziwna atmosfera. Teoretycznie wszystko wyglądało jak kiedyś. Zmieniły się jedynie realia i zajmowana przez nas pozycja w ligowej hierarchii. Do zdobycia wciąż wiele punktów, dlatego nie możemy się załamywać i musimy walczyć o każde oczko, które w późniejszym etapie może okazać się kluczowe w kontekście utrzymania. Optymizmu z pewnością nie dodawał mi fakt mierzenia się ze zdecydowanie wyżej notowanym Napoli. Mimo posiadania tymczasowego menedżera po zwolnieniu Phillipa Cocu nasi najbliżsi konkurenci wciąż mieli znacznie większe szanse na zwycięstwo. Początek w naszym wykonaniu był dramatyczny. Traciliśmy bramkę za bramką poprzez fatalne zachowanie poszczególnych piłkarzy w defensywie. Nie będę nawet wspominał o patologicznym pasiastym, który gwizdał wszystko na korzyść naszych rywali. W ten oto sposób w przeciągu pełnych dziewięćdziesięciu minut otrzymali oni w prezencie 3 rzuty karne, a naszym piłkarzom przyznano łącznie siedem żółtych kartoników. Warto nadmienić, iż dwa spośród trzech wapien były całkowicie niesłuszne. Na jedyny zryw godny odnotowania było nas stać dopiero w 82. minucie gry. Po świetnym dośrodkowaniu na raty przez Augello futbolówka lecąca łukiem spadła idealnie na głowę wychodzącego na pozycję Wilsona. Ten pewnym strzałem głową pokonał bramkarza gospodarzy i częściowo odratował resztkę naszego honoru. Po meczu posypała się rekordowa od momentu mojego przybycia na stadion Comunale liczba kar indywidualnych - począwszy na ostrzeżeniach, przez zabranie tygodniówki, a skończywszy na odebraniu dwutygodniówki.

 

04.11.2018, Serie A [11/38] - 24.250 widzów

(16.) Napoli 6:1 Giana Erminio (19.)

'13 Immobile (1:0)

'18 Guerreiro (2:0)

'24 Jorginho (3:0)

'28 kar. Jorginho (4:0)

'72 kar. Hamsik (5:0)

'82 Wilson (5:1)

'84 kar. Hamsik (6:1)

 

Skład: Paleari - Almici, Gabriel, Bochniewicz ('28 Bonalumi), Coly (28' Solerio) - Lazzari, Curro, Biraghi, Maciel (50' Augello) - Borja, Wilson

MVP: Marek Hamsik (Napoli) - 9.6 ocena (2 bramki, 2 asysty)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...