Skocz do zawartości

Co rano to samo


Spajk

Rekomendowane odpowiedzi

Atrybuty Amerykanina bardzo podobne do Llorente czy nawet Mandzukića, coś czuje że będzie z niego pożytek, możesz mimo super wykańczania akcji stawiać go na odgrywającym ze wsparciem (i tak bedzie strzelal, taki wariant stosowałemz Mandzukicem w Juve który też ma kiepskie podania... a jednak), a głównym działem pozostałby u Ciebie Donnarumma. Swoją drogą, pokazał byś profil Alfredo Donnarummy?

Odnośnik do komentarza

Atrybuty Amerykanina bardzo podobne do Llorente czy nawet Mandzukića, coś czuje że będzie z niego pożytek, możesz mimo super wykańczania akcji stawiać go na odgrywającym ze wsparciem (i tak bedzie strzelal, taki wariant stosowałemz Mandzukicem w Juve który też ma kiepskie podania... a jednak), a głównym działem pozostałby u Ciebie Donnarumma. Swoją drogą, pokazał byś profil Alfredo Donnarummy?

 

Bardzo chętnie sprawdzę jak spisze się w roli odgrywającego :P Prosz Donnarumma - http://i.imgur.com/6XGhKp8.png

Odnośnik do komentarza

Wraz z nadejściem dziewiętnastego dnia sierpnia otwieramy nowy rozdział w historii klubu. Dzięki fantastycznej postawie piłkarzy oraz wszystkich osób zaangażowanych we wspólny projekt możemy szczycić się rozegraniem dwóch sezonów w najwyższej włoskiej klasie rozgrywkowej. Nim jednak na dobre przypomnimy sobie smak czystej rywalizacji o ligowe punkty, będziemy musieli zmierzyć się z mistrzem Serie C/C. Emocje z całą pewnością będą ogromne, a przyjezdni przystępujący do meczu z pozycji outsidera będą chcieli dowieść swojej siły na tle groźniejszego rywala. Moim celem w takowym momencie jest utrzymanie nastrojów piłkarzy na wodzy. Bardzo łatwo jest się wyłączyć, oddać pole gry, a na końcu rozpaczać i usilnie doszukiwać się pozytywów tam gdzie nie występują. Ze względu na dość rozległe rozwarcie terminów pomiędzy meczem pucharowym, a pierwszą kolejką ligową postanowiłem wystawić do gry najsilniejszy skład okraszony dodatkowo obecnością od pierwszej minuty Colyego. Senegalczyk stosunkowo szybko zaskarbił sobie moje serce i w okresie przygotowawczym dowiódł swojej wartości. Jedną z licznych szans, jakie przewiduje, na zrehabilitowanie się za zeszłoroczną klęskę otrzymał również Nardi. Byłem bardzo ciekaw tego, jak Francuz zaprezentuje się na tle mniej doświadczonych oraz zdolnych piłkarzy. Błyśnie formą, a może wtopi po raz kolejny? Z przodu zdominowała klasyka w postaci niezawodnego Donnarummy oraz jego wiernego pomocnika tworzącego duet doskonały Borjy. Ze względu na drobny uraz Willsona byłem wręcz zmuszony do zapewnienia mu dostatecznie dużej ilości odpoczynku. W końcu chłopak musiał wrócić do siebie i być gotowym na pierwsze ligowe zmagania. Pieczę nad jego rekonwalescencją trzymali najlepsi fachowcy spośród całego naszego pionu lekarskiego. Początek spotkania nie należał do szczególnie interesujących. Działo się bardzo nie wiele, a sam ciężar gry skupiony był głównie w środkowej strefie boiska. Mnóstwo czystej, sportowej walki o każdą piłkę. Pod względem ofensywnym gra ruszyła na dobre dopiero w 11. minucie. Akcję od tyłu wyprowadzał Gabriel, który krótkim podaniem uruchomił Curro. Hiszpan dzięki fantastycznemu przyjęciu futbolówki mógł momentalnie się obrócić i oddać ją wyczekującemu na podanie Macielowi. Scenariusz był raczej klasyczny, biorąc pod uwagę większość wypracowanych schematów z ubiegłego sezonu. Wrzutka Portugalczyka kierowana była na dalszy słupek gdzie akcję strzałem z pierwszej piłki zamykał niekryty Donnarumma. Mimo pierwszej skutecznej interwencji bramkarza przyjezdnych Alfredo zdołał dobić swoją własną próbę. Wzniecona euforia na stadionie udzieliła się również piłkarzom, którzy z minuty na minutę poczynali sobie coraz śmielej. Wyraźna dominacja z naszej strony nie przyniosła już więcej bramek do przerwy. W szatni zmotywowałem chłopaków jeszcze bardziej, podsycając ich wewnętrzny ogień i żądzę zwycięstwa. Moje poczynania w największym stopniu udzieliły się Lazzariemu. Znajdujący się na skraju szesnastki Borja zdołał wygrać przebitkę i odegrać piłkę w okolice jedenastego metra wprost pod nogi Donnarummy. Alfredo zabrał się z piłką i w momencie, w którym miał uderzać bezpośrednio na bramkę, postanowił wysunąć piłkę lepiej ustawionemu prawemu pomocnikowi. Ten nie miał żadnego problemu z umieszczeniem jej w siatce tuż obok zdezorientowanego golkipera. Vespe nie dali za wygraną i zmniejszyli rozmiary porażki w 78. minucie za sprawą świetnej zespołowej akcji wykończonej perfekcyjnym plasowanym strzałem Bellazziniego. Cóż z tego skoro naszym głównym działem jest wspominany wielokrotnie 27-letni Włoch. Daleki, przypadkowy wykop futbolówki przez Gabriela stworzył realną szansę na zdobycie bramki. Spadającą piłkę doskonale opanował Wilson, zastawił się na moment tworząc tym samym doskonałą sposobność do wyjścia na wolne pole Donnarummie. Co ważne Amerykanin zagrał w tempo, a Alfredo mocnym strzałem pod poprzeczkę ustalił wynik spotkania. Świetne wejście w sezon w naszym wykonaniu. Obyśmy zaprezentowali równie dobrą dyspozycję, mierząc się z Palermo. Drużyną, która w zeszłym sezonie Serie A uplasowała się na najniższym stopniu pudła.

 

19.08.2018, Puchar Włoch [3 rnd. kwal.] - 3.596 widzów

(1L) Giana Erminio 3:1 Juve Stabia (2L)

'11 Donnarumma (1:0)

'48 Lazzari (2:0)

'78 Bellazzini (2:1)

'86 Donnarumma (3:1)

 

Skład: Nardi - Almici, Rozzio, Gabriel, Coly - Schiavone, Lazzari, Curro ('62 Bonnet), Maciel ('75 Digbeu) - Donnarumma, Borja ('75 Wilson)

MVP: Alfredo Donnarumma (Giana Erminio) - 9.1 ocena (2 bramki, 1 asysta)

Odnośnik do komentarza

Tygodniowa przerwa pomiędzy rozgrywkami pucharowymi, a meczem inaugurującym sezon Serie A przeciwko Palermo pozwoliła nam na doprowadzenie kontuzjowanych do przyzwoitego stanu i samopoczucia. Oprócz ogromnego wkładu siły i zaangażowania ze strony poszczególnych pionów sztabu warto podkreślić również świetną pracę na treningach poczynioną przez klubowego wychowanka Digbeu. Iworyjczyk powoli zaczyna wyrastać na godnego uwagi bocznego pomocnika/skrzydłowego. Planuję częściej pozwalać mu otwierać mecze poprzez wybór do wyjściowego składu. Nastroje panujące za zaryglowanymi drzwiami po pewnym zwycięstwie nad Juve Stabią można określić mianem dobrych. Wynik ten ewidentnie przełożył się na mentalność piłkarzy, podbudował ich morale przed bardzo trudnym sprawdzianem. W międzyczasie zostałem poproszony o wysłuchanie wszelkich zarzutów pod własnym adresem, jakie wygłaszał oburzony Cincilla. Bramkarz trzeciego wyboru powoływał się na warunki ustalone podczas jego zakontraktowania. Chłopak nie dał sobie przemówić do rozsądku i nie potrafił zrozumieć, iż sytuacja zmieniła się diametralnie. Wówczas miał być podstawowym wyborem, a obecnie jego miejsce nie obejmuje nawet zasiadania na ławce rezerwowej. Co prawda ostatecznie uległem, czego do dziś nie potrafię pojąć i zgodziłem się na sprawienie mu kilku okazji do gry. Nie jestem do końca pewien czy będę w stanie przełamać się i przełożyć dobro zawodnika ponad dobro drużyny. Czeka mnie niewiarygodnie trudna decyzja. Nieco łatwiejszą z kolei wydaje się dobór odpowiedniej jedenastki, która będzie w stanie zniwelować wszelkie atuty Rosanero. Sezon temu udowodniliśmy swoją klasę, pokonując trzecią drużynę rozgrywek we wrześniu (2:1) oraz później w styczniu (2:0). Zdobywanie bramek w konfrontacjach z Palermo stało się pewną tradycją dla Donnarummy, którego oczywiście i tym razem nie mogło zabraknąć w składzie. Początek spotkania w naszym wykonaniu był wręcz doskonały. Ba, nie mogliśmy lepiej wejść w mecz, niż zdobywając bramkę po niespełna pięciu minutach od pierwszego gwizdka sędziego. Holujący piłkę skrzydłem Maciel po przebiegnięciu z nią kilku metrów zdecydował się odegrać do tyłu wprost pod nogi Grassiego. Środkowy pomocnik mając do dyspozycji sporo czasu, swobody oraz wolnej przestrzeni zdecydował się zagrać krótko do Donnarummy. Alfredo świetnym przyjęciem zgubił idącego na raz Denswila i równie doskonałym siłowym strzałem po długim rogu zapakował piłkę prosto w okienko. Drugą godną odnotowania sytuacją mającą miejsce w pierwszej połowie było nagrodzenie żółtym kartonikiem Giancarlo Gonzáleza. Kostarykanin zachował się lekkomyślnie i zaatakował od tyłu zastawiającego się Wilsona. Agresja w poczynionym działaniu była nader wyraźna, a samo wejście kwalifikowało się na nieco ciemniejszy kartonik. Mimo tego sędzia był wówczas bardzo pobłażliwy. W drugiej odsłonie kartonik za próbę wymuszenia rzutu wolnego na skraju szesnastki otrzymał Maciel. Z całą pewnością Portugalczyk nie otrzyma Oscara za wiarygodność i rolę sezonu. Spotkanie samo w sobie było przeraźliwie nudne i jestem pełen podziwu wobec kibiców, którzy dotrwali do końca. Nie mniej plan na dziś został zrealizowany z nawiązką - oczekiwałem remisu, a zgarniamy pełną pulę.

 

25.08.2018, Serie A [1/38] - 3.766 widzów

(/) Giana Erminio 1:0 Palermo (/)

'4 Donnarumma (1:0)

 

Skład: Nardi - Perico, Rozzio, Bonalumi, Tamas - Schiavone, Maciel (78' Almici), Grassi, Digbeu (45' Curro) - Donnarumma, Wilson (71' Borja)

MVP: Alfredo Donnarumma (Giana Erminio) - 8.2 ocena (1 bramka)

Odnośnik do komentarza

Początek meczu, bramka (bez różnicy dla kogo) i kontrola. Eh, znowu?! Oby teraz z lepszym skutkiem ;)

 

Moi po zdobyciu bramki zamykają się :P Nie ma w nich mentalności zwycięzców i chęci do dobicia rywala.

Odnośnik do komentarza

Nie lubię sytuacji, w których piłkarze przekładają dobra materialne tudzież renomę zespołu nad priorytet, jakim niewątpliwie jest rozwój własnego talentu. Idealnym przykładem tejże sytuacji jest zachowanie Ibrahima Digbeu. 17-letni Iworyjczyk postanowił odejść z klubu, w którym mógłby liczyć na regularną grę na rzecz większej tygodniówki. Widocznie grzanie ławy jest mu w smak. Owszem nasze obiekty są wielce dalekie od ideału, ale wraz z pomocą zarządu ciężko pracujemy nad ich udoskonalaniem. Umowa dotycząca zmodernizowania obecnych obiektów młodzieżowych została już zatwierdzona i oczekuje jedynie na wejście w życie. Wracając do sytuacji z młodzikiem, nie mam prawa narzekać. Po odrzuceniu pierwszej oferty opiewającej na cztery miliona sam piłkarz zażądał odejścia i ostatecznie został sprzedany za 7 milionów plus doskonałą klauzulę, która miejmy nadzieję, wejdzie w życie. Mówię tutaj o długoterminowym zabezpieczeniu interesu w postaci 50% kwoty kolejnego transferu, która zasili nasze konto. Niestety wynikające z tego konieczności uzupełnienia papierków w sposób nieznaczny wpłynęły na przeprowadzenie przygotowań przedmeczowych. Do samego zaś spotkania przystąpiliśmy z łatką nieznacznego faworyta, który mimo gry na gorszym gruncie powinien dać sobie radę. Wówczas był to jedyny scenariusz, jaki do siebie dopuszczałem, żyjąc w świętym przekonaniu o naszej diametralnej wyższości. Doskonałe rozpoczęcie w wykonaniu Ceseny wybiło nas z rytmu, jednocześnie pokazując nam, jak łatwo można pozbawić nas wszelkich atutów. W 2. minucie uczynił to nie kto inny jak Jadson. 25-latek rozpoczął spotkanie w bardzo udany sposób. Szybka klepka gospodarzy przed naszym polem karnym pozwoliła na wprowadzenie stanu całkowitego zdezorientowania w szeregi naszego bloku defensywnego. Z owego prezentu skorzystał Filippini, który fantastycznym odegraniem do tyłu odnalazł całkowicie niekrytego Brazylijczyka, a ten mocnym, precyzyjnym uderzeniem po długim rogu zaskoczył zasłoniętego Paleariego. Strata bramki nie była następstwem złego ustawienia bramkarza, a ograniczonego pola widzenia do minimum. Gospodarze poszli za ciosem i poczęli zaciskać pętlę na naszej szyi coraz mocniej. O dziwo do przerwy czuwała nad nami jakaś magiczna siła, która chroniła nas od utraty kolejnych bramek. Po przerwie do gry ponownie lepiej wprowadzili się Bianconeri. Kalinić wykorzystał doskonałe prostopadłe podanie od Jadsona i w sytuacji sam na sam nie pomylił się. 58. minuta i jedna z naszych nielicznych okazji. Marotta po przejęciu piłki w środkowej strefie boiska bez namysłu zagrał do pozostawionego bez krycia Donnarummy. Ten po kilkumetrowej szarży w kierunku bramki gospodarzy zdecydował się oddać futbolówkę na skrzydło do podłączającego się Almiciego. Prawy obrońca zacentrował idealnie na dalszy słupek gdzie zza pleców jednego z defensorów wypadł Borja i mocnym uderzeniem głową zdobył bramkę kontaktową. Błyskawiczna odpowiedź ze strony Ceseny nastąpiła po niespełna minucie za sprawą Kalinicia. Gospodarze co warto odnotować, grali w osłabieniu od 64. minuty, a my zachowaliśmy się frajersko, nie potrafiąc tego wykorzystać.

 

02.09.2018, Serie A [2/38] - 20.685 widzów

(13.) AC Cesena 3:1 Giana Erminio (6.)

'2 Jadson (1:0)

'53 Kalinić (2:0)

'58 Borja (2:1)

'59 Kalinić (3:1)

 

Skład: Paleari - Almici, Bochniewicz (60' Rozzio), Bonalumi, Coly - Marotta, Lazzari, Grassi (51' Mira), Augello - Donnarumma, Wlson (45' Borja)

MVP: Jadson (Cesena) - 9.0 ocena (1 bramka)

Odnośnik do komentarza

Ze względu na diametralny wzrost pieniędzy zasilających konto klubowe mogłem pozwolić sobie na kilka nieplanowanych dotąd wydatków. Zarząd przyjął oba pomysły z dużą dozą aprobaty, jednocześnie kilkukrotnie przypominając o tym, jak wielkim zaufaniem zostałem obdarzony z ich strony. Pierwszą, a zarazem ostatnią z planowanych krótkoterminowych inwestycji jest rozbudowa obiektów młodzieżowych. Drugą zaakceptowaną propozycją było zasugerowanie podjęcia współpracy z klubem filialnym. Potencjalnych kandydatów było wielu, ale żaden nie posiadał takiej mocy przekonującej w postaci renomy klubu jak BATE Borysów. Na dobrą sprawę wybór był jedynie kwestią przewertowania spisu poszczególnych drużyn. Od czasu ostatniego spotkania ligowego zdołaliśmy trochę ochłonąć. Iście brutalne lanie, jakie sprawiła nam Cesena, sprowadziło nas z powrotem na ziemię, pokazując jak wiele pracy jeszcze przed nami. To najlepszy przykład tego, że gdy coś zaczyna się układać, nie można spocząć na laurach, a trzeba pracować jeszcze ciężej. Chyba zarówno ja, jak i piłkarze zapomnieliśmy o tym, a teraz z tegoż tytułu przyszło nam przełknąć bardzo gorzką pigułkę. Na Genoę wyszliśmy zmotywowani, przygotowani dobrze taktycznie w mocnym zestawieniu. Na papierze byliśmy drużyną nieznacznie lepszą, co oczywiście wraz z biegiem czasu zostało zweryfikowane przez boisko. Początek meczu niewątpliwie należał do nas, a pierwsze ostrzeżenie w kierunku przeciwników wysłaliśmy po zaledwie czterech minutach. Wówczas znajdujący się na skraju szesnastki Bonnet huknął w kierunku dalszego słupka, omal nie zaskakując bramkarza i nie zdobywając bramki otwierającej spotkanie. Niestety Rossoblu wyszli z tejże sytuacji obronną ręką dzięki doskonałemu refleksowi bramkarza. Idąc za ciosem, po chwili wyprowadziliśmy dużo groźniejszy atak. Tym razem ponownie spoza obrębu pola karnego na bramkę przyjezdnych uderzał Augello. Futbolówka skierowana w okienko bramki strzeżonej przez Tătăruşanu została ostatecznie sparowana na rzut rożny. Do momentu rozlegnięcia się dźwięku gwizdka oznajmiającego przerwę dominowaliśmy. Po powrocie na murawę nasza gra nie układała się tak jak wcześniej, na czym w znacznym stopniu korzystali goście. Ostatecznie żadna z drużyn nie przechyliła szali zwycięstwa na swoją korzyść, a mecz, w którym nie brakowało emocji, zakończył się podziałem punktów.

 

16.09.2018, Serie A [3/38] - 3.766 widzów

(11.) Giana Erminio 0:0 Bologna (12.)

 

Skład: Nardi - Perico, Rozzio, Gabriel, Solerio - Lazzari, Bonnet (74' Ferraro), Grassi (63' Curro), Augello - Donnarumma, Borja (67' Wilson)

MVP: Marc Bonnet (Giana Erminio) - 7.5 ocena

Odnośnik do komentarza

jak weźmiesz Trening -> Zespół to powinienes miec w dolnym lewym rogu ilość gwiazdek, sprawdz sobie bo moze na tę chwilę przepłacasz za trenerów, którzy i tak są za dobrzy na poziom obiektów :> jaki cel na ten sezon? Liga Europy?

Odnośnik do komentarza

jak weźmiesz Trening -> Zespół to powinienes miec w dolnym lewym rogu ilość gwiazdek, sprawdz sobie bo moze na tę chwilę przepłacasz za trenerów, którzy i tak są za dobrzy na poziom obiektów :> jaki cel na ten sezon? Liga Europy?

 

Raptem 2 gwiazdki :/ Cel to uniknięcie spadku.

Odnośnik do komentarza

Do pojedynku mającego miejsce na stadionie Olimpico w Rzymie przystępowaliśmy z pozycji outsidera. Nikt na nas nie stawiał, nikt nie oczekiwał dokonania czegoś niemożliwego. Mieliśmy po prostu wybiec na murawę w najsilniejszym zestawieniu, pokazać kawał dobrej gry i zaangażowania co bezpośrednio przełożyłoby się na jak najmniejszy wymiar kary. Część zadań udało nam się zrealizować, a z części nie wywiązaliśmy się w choćby najmniejszym stopniu. Ze spraw ogólnoklubowych największy powód do radości przysporzyła mi obecna dyspozycja przebywającego na wypożyczeniu Renato Gennariego. Mam nadzieję, że Włoch uchodzący za jeden z największych talentów w naszej szkółce nie pójdzie drogą Digbeu i za kilka sezonów włączy się do walki o miejsce w podstawowej jedenastce. Predyspozycje są, teraz wszystko zależy od jego chęci, zaangażowania na treningach oraz długofalowych decyzji - czy za swoją przyszłość będzie uważał Gianę, czy może nowe nieznane mu dotąd środowisko. W neutralnych nastrojach pojawiliśmy się na murawie. Ostatnie słabsze wyniki odcisnęły piętno na psychice i morale piłkarzy, a obecna forma rzymskiego klubu pozbawiała nas jakichkolwiek złudzeń na temat ewentualnej możliwości grabieży jednego oczka. Nasze przypuszczenia bardzo szybko znalazły odzwierciedlenie w rzeczywistości. Już w 7. minucie gospodarze objęli prowadzenie za sprawą Iturbe, który dobijał sparowane przez Nardiego uderzenie. Niefortunna interwencja bramkarza pociągnęła za sobą konsekwencje i pozwoliła Argentyńczykowi wbić piłkę do pustej bramki. Gdyby Francuz zachował się lepiej i złapał futbolówkę, wszystko mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej. Wiedząc, iż czasu nie zdołamy już cofnąć, staraliśmy się wykorzystać każdą kolejną minutę bardziej. Nasze starania zaowocowały po ponad kwadransie. Rzut wolny egzekwowany przez Lazzariego w okolicach trzydziestego metra. Kapitalna centra na zamykającego akcję na dalszym słupku Borje, a ten strzałem z woleja pokonuje bezradnego Begovicia. Analizując ten stały fragment gry, zauważyłem spore podobieństwo w sposobie wykonania do tego, jaki swego czasu w naszych barwach klubowych prezentował Giovinco. Rezultat utrzymujący się do przerwy był dla nas bardzo korzystny. Niestety po powrocie na zieloną murawę zostaliśmy całkowicie zdominowani czego następstwem okazały się bramki zdobyte przez Dżeko, Colangelo oraz Ljajicia. Warto również wspomnieć o niewykorzystanym karnym przez Bośniaka, a właściwie kapitalnej interwencji Nardiego, który wyczuł intencję strzelca. Nie będę ukrywał, iż nasza obecna sytuacja prezentuje się kiepsko. Gramy słabo, a przed nami kilka ważnych pojedynków oraz meczów z silniejszymi drużynami. W porównaniu do zeszłorocznej kampanii nie możemy patrzeć z optymizmem w przyszłość. Musimy się wziąć w garść, najszybciej jak się da.

 

23.09.2018, Serie A [4/38] - 47.622 widzów

(3.) AS Roma 4:1 Giana Erminio (10.)

'7 Iturbe (1:0)

'25 Borja (1:1)

'59 Dżeko (2:1)

'79 Colangelo (3:1)

'87 Ljajić (4:1)

 

Skład: Nardi - Almici, Rozzio (45' Perico), Gabriel, Coly - Lazzari, Schiavone, Bonnet (73' Curro), Augello (58' Maciel) - Donnarumma, Borja

MVP: Aleksandar Kolarov (AS Roma) - 9.0 ocena (1 asysta)

Odnośnik do komentarza
Napisano (edytowane)

//Po meczu, który wrzucę przy okazji następnej aktualizacji, najprawdopodobniej dojdzie do zmian taktycznych. Póki co mam rozegrane jedno spotkanie do przodu więc nie jestem w stanie zmienić czegokolwiek. Nie chcę też widzieć tego w złych barwach, ale ta seria niestety przypomina mi coś na wzór tego, z czym miałem do czynienia w Dreźnie.//

 

W obliczu naszej słabej dyspozycji obawiałem się o grę całego zespołu. Z jednej strony najchętniej wykopałbym wszystkich, kupiłbym im bilet powrotny, a do gry wystawił młodzików. Z drugiej zaś podejmując tak radykalne kroki, byłbym pewien, iż mecz jest już przegrany. Postępując w sposób bardziej zachowawczy, ale wciąż twardy postanowiłem ukarać kilku kopaczy oraz zwołać ogólne zebranie zespołu, na którym omówiłem kilka kwestii. Naszym problemem niewątpliwie nie jest słaba drużyna czy też nieodpowiednia taktyka, a brak chęci do gry wśród piłkarzy. Wracając do tematu kar indywidualnych, to niektórym oberwało się po pensji, a inni otrzymali napomnienie słowne. Ligowa potyczka z Sampdorią miała być dla nas przełamaniem i powrotem do walki o środek tabeli. Po ostatnich niechlubnych sukcesach stoczyliśmy się pod kreskę i zapewne kolejny słaby występ wyrzuci nas na szary koniec ligowej hierarchii. Do głosu dopuściłem silną, acz nie najsilniejszą wyjściową jedenastkę. Przy wyborach personalnych brałem pod uwagę głównie sposób, w jaki dany piłkarz zareagował po napomnieniu, czy wykazał większe chęci do ambitnej gry, czy puścił moje uwagi mimo uszu. Obecność w bramce Paleariego nie powinna dziwić nikogo. Nardi zawodzi, sam nie wiem który raz i jedną nogą jest już w nowym klubie. W bloku defensywnym szansę na grę otrzymał często pomijany Bochniewicz. Polak oprócz bycia solidnym obrońcą jest niebywale kontuzjogenny co głównie przekłada się na jego pobyty w klubowym szpitalu, a nie na boisku. Z przodu nie kombinowałem zbyt wiele oprócz wprowadzenia Grassiego jako pomocnika długodystansowca oraz zrezygnowania z Donnarummy na rzecz pary Wilson i Borja. Początek spotkania można określić mianem pokazania naszej dominacji potencjalnie słabszemu rywalowi. W 20. mincuie po doskonałej kontrze piłkę na skraju szesnastki bardzo dobrze opanował Maciel. Portugalczyk bez namysłu zgrał do boku do nieznacznie oddalonego Solerio. Kolejne szybkie krótkie podanie w środkową strefę boiska do niekrytego Bonneta. Imponująca akcja - szybka, dynamiczna składająca się z wielu podań. Ostatecznie piłka posłana przez Francuza trafiła pod nogi Borjy, a ten strzałem po długim rogu starał się zaskoczyć bramkarza przyjezdnych. Kilka minut później doskonała centra z rzutu rożnego egzekwowanego przez Portugalczyka wprost na głowę Amerykanina Wilsona. Ten mocnym uderzeniem głową w lewy róg złapał golkipera na wykroku, a mimo to nie był w stanie go pokonać. Wspomniany Galić nie wiadomo kiedy, nie wiadomo jak złapał pewnie zmierzającą do siatki futbolówkę. Przed przerwą przyjezdni wyprowadzili dwie groźne akcje, które w ostatniej fazie zostały zablokowane przez naszych obrońców. Po zmianie stron zaczęliśmy grać jeszcze lepiej. Byłem niesamowicie uradowany, gdy strzałem z najbliższej odległości Frederic Maciel w końcu pokonał niesamowicie spisującego się Bośniaka. Niestety moja radość okazała się przedwczesna bowiem jak pokazały to powtórki, w momencie podania nasz skrzydłowy dał złapać się na pozycji spalonej. Nie będę już nawet wspominał o frajersko straconym golu. Wspominany przeze mnie wielokrotnie Portugalczyk popisał się fatalnym podaniem wprost pod nogi jednego z pomocników drużyny przeciwnej. W konsekwencji piłka po kilku podaniach znalazła się pod nogami Edera, a ten jednym zwodem ominął Bochniewicza i pewnym strzałem tuż przy słupku pokonał Paleariego. Nie wiem, jak mogło do tego dojść. Przegraliśmy wygrany mecz, w którym dominowaliśmy, odcinając rywala od gry. Tym samym meldujemy się nad strefą spadkową i wchodzimy w obecną kampanię Serie A gorzej aniżeli rok temu jako beniaminek.

 

26.09.2018, Serie A [5/38] - 3.766 widzów

(15.) Giana Erminio 0:1 Sampdoria (13.)

'85 Eder (0:1)

Skład: Paleari - Almici, Bonalumi, Bochniewicz, Solerio (55' Tamas) - Lazzari, Bonnet, Grassi (79' Curro), Maciel - Borja, Wilson (45' Donnarumma)

MVP: Slaven Galić (Sampdoria) - 9.2 ocena

Edytowane przez Spajk
Formatowanie czcionki
Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...