Skocz do zawartości

Piece of cake


Loczek

Rekomendowane odpowiedzi

Dogadałem się ze znajomym spod Piechowic, że mi będzie dostarczał rzeczy do budowy szklarni. Gość miał tego mnóstwo, budował w Polsce, ale zaraz po tym sprzedawał, bo mówił, że klimat w ojczyźnie jest tak beznadziejny, że lepiej handlować narkotykami.

 

W Polsce nieco gorzej niż wcześniej, a wcześniej było gorzej niż jeszcze wcześniej. Na przykład mój sąsiad z naprzeciwka wysłał obie córki za granicę, bo nie miał już za co płacić za czynsz. Zabrali mu pracę bo pracował za dużo, więc doszli do wniosku że szykuje się na stanowisko kiero, a kiero jest nieślubnym synem dyro. Obie pracowały jako sprzątaczki, z magistrami w kieszeni szukały pracy po dżobsentrach, aż wreszcie obie są ruchane za funty - jedna na południu, druga na północy. Tacie mówią, że pracują w hotelu.

 

W Jeleniej stworzyli slumsy dla tych co wierzą w tego gorszego boga z Arabii. Na Osiedlu Robotniczym, wyjebali normalnych ludzi na Zabobrze, postawili trzy wieżowce z basenem, siłownią i parkingiem na dwa razy więcej samochodów niż jest mieszkań. Na bramkach stoi po ośmiu ochroniarzy, każdy ma pozwolenie na ostrą amunicję, a każdy wyznawca tego gówna raz w tygodniu ma darmowe strzelanie na strzelnicy policyjnej, rzut granatem do celu i zajęcia z ZetPeTe jak stworzyć pas Szahida. Apokalipsa jest blisko, więc naprzeciwko ich wieżowców mój kumpel z podstawówki postawił reklamę reklamującą jego firmę handlową " Koniec wasz bliski, kupujcie walizki ". Jak tak patrzyłem na modę tych Ciapaków to zastanawiałem się, czy jeszcze w Polsce wróci moda na facetów podobnych do ... facetów.

 

A potem mój sąsiad się podniecił moim Merolem. Zebrał cała rodzinę, zaczęli robić zdjęcia, dotykali mi opon, jego żona czesała się w lusterku, a psa skopał jak chciał mi się odlać na oponę. Gość był biedny, więc dałem mu sto funtów, że niby wujek zza wielkiej wody przywiózł. Pocałował mnie w sygnet jak Ojca Chrzestnego, powiedział, że jego pokój jest moim pokojem, a jego córka jest mi obiecana. Miała siedem lat, więc musiałem jeszcze poczekać.

Odnośnik do komentarza

@ :olala: :P

 

------------------------------

 

- A uszy umyłeś jak do ludzi wychodzisz? - spytała mama nalewając kompotu do szklanki z plastykowym koszyczkiem. Tata juz dopił do połowy parzoną kawę w kubku z napisem " Najlepszy tata na świecie ", a pies piszczał, że spotkanie z kupą musi być w tej właśnie chwili i lepiej wyjść niż zostać.

- Tak mamuś.

- A lekcje odrobiłeś? Przecież na pewno jest coś zadane.

Wzruszyłem bezradnie ramionami i udawałem, że podziwiam jak pani Irena z budynku obok wiesza pranie na klamerki na rynnie pod dachem. Było jej łatwiej, bo jej stary był degustatorem Komandosów i smakoszem Bohunów ( a tych jak na lekarstwo ostatnimi czasy u Pani Celiny ze spożywczaka ), i od kiedy popadł w hobby ma problem, żeby zrobić cokolwiek w domu. To takie dzielnicowe, bo podobne problemy ma też Krzysiek, który pracuje na kolei i jest zawiadowcą, oraz jego młodszy brat Michał, bezrobotny z zawodu.

- Mamuś, jest coś słodkiego?

- Kilo cukru.

- Kogla sobie zrób, jaja masz w lodówce - tata wskazał palcem na nowoczesną lodówkę, którą ostatnio im sprezentowałem. Po dzień dzisiejszy nie potrafili nasypać z niej lodu i nalać zimnej wody, a mama mówiła, że za jej czasów to nie do pomyślenia, żeby w lodówce było miejsce na czteropak litrowych puszek piwa, które niedawno wypuścił Van Pur, bo się odrodził i Polska ocipiała.

- Z psem byś wyszedł. W pokoju posprzątaj, tylko kupę na środku zrobić. Do kogo ja mówię?

Mózg rozjebany. Przyjemnie jest wpaść do rodziców na moment, ale moment musi trwać moment.

 

Kilka nieznanej treści ptaków nasrało mi na Mercedesa. Dalej wyglądał jak kocur i budził powszechny podziw, a moja próżność akurat w tym momencie miała wzwód. Wzwód miała też Joanna ze sztucznymi cyckami, których dorobiła się będąc dziewczyną gangstera. Zaglądała przez okno od samego rana, ale nie wiem czy chciała mnie, Merca czy mnie i Merca. Otworzyłem okno, wyjąłem puszkę Gruszkowej Pepsi w kolorze dojrzewającej kanapki z szynką.

- Zawsze o taki marzyłam - Joanna wyszła na dwór w kusej kiecce zasłaniającej jej wyłącznie pasek od kiecki. Boże, jak ci się udało stworzyć tak cudowne dwa pagórki? Patrzyłem na jej piersi i przypominałem sobie czasy, kiedy mówiłem jej, jak jechała do Świnoujścia z pierwszym chłopakiem, żeby kupiła paczkę prezerwatyw. Mówiła, że jestem debil, że ja tylko o jednym, a jak wróciła to mówiła, że nawet w pupę w prezerwatywie jest spoko i to był jej pierwszy raz, bo chłopak chciał być delikatny i ładował ją w tył przez pierwszy tydzień pytając, czy jest już gotowa na seks.

- O mnie czy o samochodzie? - uśmiechnąłem się tak jak bym nie wiedział o co chodzi. Joanna obeszła auto dookoła, oparła się o drzwi, ugięła lekko nogę i wypięła cycki tak, że widziałem wyłącznie to, co chciała, żebym widział.

Facet tak już ma, że jak ma cycki przed nosem to nic więcej nie potrzeba. A to tylko dwa pagórki tłuszczu, no, ewentualnie silikonu i nic poza. A można się tym bawić i podziwiać dniami, miesiącami, chyba, że spotkasz inne cycki, co wyglądają lepiej, albo młodziej, to wtedy tamte są już mniej cyckami. Joanna zrobiła biust w Warszawie, studiując prawo i penisa faceta, który miał dwie dyskoteki z muzyką Disco Polo. Przystojny, wysportowany, na brzuchu można było zetrzeć marchew na surówkę. Ale przy tym kurewsko niewierny. Legendy wiejskie głosiły, że pukał jej koleżanki, gdy ona siedziała obok i oglądała telewizję. Ale jak byś jej zapytał czy to prawda, to byś dostał w pysk, a w niego lepiej nie dostawać bez powodu.

- Mój były takiego miał, ale w starszej budzie. Miał śrubki w felgach wysadzane złotem, złote nitki obszywające skórę i pakiet AMG.

- Ja mam AMG a nie pedalski pakiet - odparłem dumny, jak bym sam urodził ten samochód i chodził z nim po rodzinie mówiąc, że jest taki podobny do mnie.

- Miał też willę z basenem ... a zresztą, nieważne - załkała teatralnie. Każdy frajer by jej współczuł, ale ja wiedziałem, że jest słodka jak cukier, a sypie się jak mąka.

- Paweł, obiad na stole czeka! Po co ja gotowałam? - mama przerwała idylliczną chwilę.

- Twój nowy facet jeszcze tu przyjeżdża?

- Pojechał na zakupy do Biedronki. O, już wraca - Joanna wskazała palcem na pikujący zderzak sportowej bryki. Gość z nażelowanym irokezem wyczłapał się ze środka prężąc wysportowaną sylwetkę. Na pierwszy rzut oka wyglądem przypominał mi kogoś, ale z drugiej strony z twarzy był podobny zupełnie do nikogo.

- Cześć Mareczku - Joanna skradła mu całusa tak namiętnie, że Sasha Grey z fachem w ustach była po prostu nudnym lachociągiem.

- Poznasz mnie?

- Paweł, obiad stygnie na stole! - pół wsi słyszało krzyk mojej mamy. Pies skończył srać i z zaciekawieniem spoglądał na lakier Mercedesa faceta Aśki. Porysować, obszczać, a może jeszcze trochę kupy mi zostało na oponę?

- Marek jest piłkarzem. Teraz przyjechał z Włoch na urlop do mnie - Joanna nie dawała za wygraną i pękała z dumy pokazując mi obcokrajowca.

- Z Włoch? A dokładnie z jakiego miasta?

Gość zmrużył oczy i udawał, że nagle nie rozumie języka polskiego, ale ja rozpoznałem w nim tego, o którym wcześniej myślałem. Demynszit, jaki ten świat jest skurwiony do granic możliwości. Niedawno Shaikira o mało co nie zrobiła bukkake ze mną, później żona Akinfeeva nie zrobiła orgii z Shakirą i ze mną, a teraz Martina Franova ma faceta, który rucha małolatę na zadupiu. Z drugiej strony patrząc na walory estetycznie nie sposób gościa nie zrozumieć, bo Franova jest ładna, ale żeby była śliczna to musi przejść zabieg plastyczny.

- Z Neapolu. Może wpadniesz do nas wieczorem?

- A wcześniej z Bratysławy prawda?

Marek podszedł do mnie bliżej i już widziałem, że on wie, że ja wiem.

- Synu, zjesz na mieście. Obiad już wylądował w koszu. Za karę musisz wynieść śmieci!

Fakenszit, jak ja to wytrzymywałem przez tyle lat?

- Dołącz do nas, jeśli jest ci źle w Neapolu. A jest ci źle, bo nie grasz pierwszych skrzypiec jak kiedyś - powiedziałem po angielsku, tak, żeby on skumał o czym mówię, a żeby Joanna nie skumała, bo jej cycki nie są mile widziane w Weston Super Mare. Już miałem jedną, co była jak keczup i każdy maczał w niej parówę.

- Pomyślę. Kiedy skumałeś, że ja to ja?

- Kiedy zobaczyłem ten pedalski kolor samochodu - parsknąłem śmiechem pokazując na błękit - opyla ci się tak po całej Europie jeździć? Taniej jest wynająć auto.

- Wynajęte. Pożyczyłem od Piszczka. Poszli ostatnio z Peszko na wódkę, grali w karty z moim menedżerem. Piszczek przegrał w karty mieszkanie w Kamiennej Górze, a Peszko przepił im hajs na wyjazd do Dortmundu.

- To Peszko gra w Dortmundzie?

- Piszczek. A że byli samochodem, Piszczek bez prawka, Peszko bez dnia bez alkoholu, to pożyczyli mi auto w zamian za hajs na bilet. I jestem.

- Joanna uśmiechała się, że niby rozumie, że jest taka inteligentna, że niby mówimy żarty, ale pizda ją swędziała, bo było nas dwóch, a ona z dwoma na raz to ostatni raz jak miała szesnaście lat i z wujkami, bo mówili jej, że to tradycja rodzina i że tak higiena wymaga.

- Dam ci .... po opodatkowaniu 51. tysięcy funtów. To i tak więcej niż masz we Włoszech. Dostaniesz mieszkanie służbowe, samochód i gwarantuję ci przez pierwsze dwa, trzy miesiące pierwszy skład. A potem, jak sobie zasłużysz, to zostaniesz.

- Słyszałem, że robicie niezłą pakę w tej twojej partyzantce. Ale nie macie poza Cristiano Ronaldo nikogo, z kim warto grać.

- Dobrze jest nie mieć nikogo, a wygrywać z tymi, co mają. Będziemy mieli ciebie. A to jeszcze nie koniec transferów, bo karuzela dopiero się rozkręca. No, pomyśl o tym - poklepałem go po plecach, wyrzuciłem opakowanie po Pepsi do kosza, pociągnąłem psa za smycz i puściłem oko do Joanny.

 

W ten oto sposób cycki Aśki pozwoliły mi zakontraktować całkowicie za darmo znanego piłkarza.

Bliss się jarał.

 

Marek Hamsik - 34 letni reprezentant Słowacji. O nim pisać nie trzeba. Kibice szczali z radości, a sprzedaż koszulek skoczyła jak Artur Partyka.

Marek Hamsik 1

Marek Hamsik 2

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

@ Cycki robią robotę.

------------------------------------------------------

 

Następne transfery posypały się jak domino po puszczeniu bąka.

 

Robson Baisako - podobno córka Blissa, o której nikt nic nie wie, była na wakacjach w Namibii, Afryce ( jak by to mało było fajniejszych miejsc na świecie ) i poznała go, a on wtedy grał w Kayseripor, co to gra w Spor Toto Super League. I weź to wypowiedz po pół litra na trzech z czego dwóch nie przyszło. Bez mojej zgody został ściągnięty za 5.5 miliona funtów i miał być niby tym co gra na pierwszych skrzypcach.

 

Robson Baisako 1

Robson Baisako 2

 

Wilfried Bony - Napastnik rodem z Wybrzeża Kości Słoniowej przybył, żeby odświeżyć nam ekipę, a atrybuty miał bardziej spoko niż dobre. Ostatnio występował w Atletico gdzie seryjnie, co sezon nawalał tak, że nawet lepsi czuli że mają obstrukcję, bo gonił ich w peletonie. Generalnie w 367 meczach w życiu rąbnął 249 bramek i zanotował aż 28 asyst i co sezon miał średnie bardzo wysokie. I powiem wam, że trochę porąbało tych włodarzy z gorszego Madrytu, bo oddali chłopa za 4.8 miliona.

 

Wilfried Bony 1

Wlifried Bony 2

 

Sergio Ramos - o nim pisać nie ma co. Odszedł z Realu do Manchesteru United, a ci nam gościa opylili za 4.5 miliona i kibice ocipieli, bo mieliśmy nareszcie mega nazwiska, więc koszulki schodziły nam lepiej niż Jacket Potatosy w knajpie obok.

 

Sergio Ramos 1

Sergio Ramos 2

 

 

Odnośnik do komentarza

Pan Heniek odpalił Ursusa i przypiął bronę do tego czegoś z tyłu. Założył beret, pociągnął z gwinta samogonu. Był jeszcze świeży, wczoraj napędzony. Baśka przyniosła mu dwa bochny chleba, skitrał pod pachą cztery pęta swojskiej kiełbachy, a potem ruszył na podbój pobliskiego pola.

Zamoczyłem chleb z miodem w zacierkach. Smakowały jak całe moje dzieciństwo. Mama mówiła, że świń nie ma, więc mam zjeść wszystko, a potem po sobie pozmywać, bo na stare lata nie będzie za zmywarkę robiła. Pomyślałem sobie wtedy właśnie - demynszit, skoro mam tyle sosu, dlaczego by rodzicom nie kupić nowego domu? Wiecie jakie to pojebane uczucie, kiedy macie sos? Nie, no, nie wiecie, bez jaj. No ale gdybyście wiedzieli, to nagle okazuje się, że czynienie dobra powinno być obligatoryjnie w to wpisane. A ja się nigdy nie zastanawiałem nad tym czy rodzicom jest wygodnie - ot, po prostu czasami kupiłem im pralkę, lodówkę, czy nowe ciuchy.

Zjadłem, pozmywałem, z psem wylazłem. Zesrał się sąsiadce na świeżo przystrzyżonym trawniku, ale że franca akurat była w pracy, na Poczcie Polskiej stemplowała wszystko co jej pod rękę podłożyli, to udałem, że to gówno już tu leżało wcześniej i że to nie nasze.

 

Biuro nieruchomości Stępień było znane z kurewskiego podejścia właściciela do nowych pracowników. Śmiem twierdzić, że blisko 90% młodych z mojego zadupia mogło sobie w CV wpisać, że tyrało u niego za damskiego penisa. Cóż, jaki kraj taki oligarcha.

- Czego pan szuka? - spytał mnie jakiś ktoś. Zastanawiałem się gdzie się podziały ci mężczyźni prawdziwi tacy, bo teraz to sami sezonowcy jak kibice Manchesteru City. Gość zapytał mnie, jak bym wszedł do sklepu ze wszystkim i szukał papieru do dupy który odwija się w drugą stronę niż normalnie.

- A wie pan, ta się składa, że pana zaskoczę. Domu szukam. I wcale nie zgubiłem.

Facet się zmieszał, jak bym mu uświadomił, że jak piszą w gazetach o Realu, a to gazety piłkarskie, to wcale nie chodzi o supermarket.

Przed moimi oczyma rozpostarł się widok na latyfundia. Były tu całe pola pszenicy dookoła starych, zdemolowanych domów napoczętych zębem czasu. Były nowe domy wyglądem przypominające nic ciekawego, stare odrestaurowane i inne, ale te inne to były poza granicami mojego zadupia, więc interesowały mnie tyle co rozgrywki mongolskiej ekstraklasy w Quidditcha. Facet denerwował się ilekroć przewracałem stronę, bo z handlowego punktu widzenia miał tyle charyzmy co rozjechana przez pana Heńka żaba. A mimo to walczył :

- Ten dom należał do hrabiego Rasiaka. Jego przodkowie przybili tu z Southampton. To taka angielska miejscowość.

- Naprawdę? - szczerze poruszony podziwiałem znajomość geografii agenta.

- A ten dom to istny majstersztyk. Wszystko jest sterowane głosem. Nawet brama wjazdowa jest na linie papilarne. Przystawia pan tu palca i ...

- A ten? - wskazałem palce na folder, na którym starsza kobieta wieszała pranie wlepiając wzrok w fotografa. Wyglądała jak z Nad Niemnem, albo z innej równie dziwnie bezsensownie nudnej powieści.

- A ten to stoi od dawna w Sobieszowie. To taka mała miejscowość, coś na styl dzielnicy. Wie pan, ja to bym tego akurat nie polecał, bowiem słyszałem, że tam straszy. Powiadają, że z ruin Zamku Chojnik słychać krzyk kobiety, a w nocy, nim pierwszy blask księżyca dotknie ziemi po murach starego zamczyska krąży rycerz w czarnej zbroi, na czarnym koniu jedzie, a wokół niego lata czarna wrona.

- Demynszit, to mieszkanie tam to nie taki Piece of Cake jak by się zdawało! - wystrzeliłem jak Łysy z Brazzers na cycki.

- Słucham?

- No opowie pan więcej coś - szczerze zainteresowany patrzyłem na handlowca, który nerwowo chwycił za kubek z kawą. Były tam co prawda same fusy, bo to kawa po turecku robiona, a ekspres stał na blacie nieruszany od kiedy był kupiony. Rozluźnił nieco krawat, podwinął rękawy, bo było gorąco, ale szef zabronił używać klimatyzacji bo za drogo.

- No więc, to się zwie Ranczo u Wilka. Tak się nazywał poprzedni właściciel, a jego matka mieszkała tu od kiedy przesiedlili ją z Kresów Wschodnich.

Spojrzałem na telefon. Bzyczał od Blissa, zaraz po tym od Tottiego, a zaraz po tym od promocji z banku i z zaproszeniem do Zeptera na pokaz garnków.

- Przepraszam, proszę kontynuować - odrzuciłem wszystkie połączenia, bo teraz to mnie gość zaciekawił, a to się zdarza rzadziej niż prawdziwy kibic Chelsea.

- To są dwa, wolnostojące budynki. W pierwszym znajduje sie izba, trzy pokoje, salon, kuchnia, łazienka. Do tego z tyłu budynku jest garaż na jeden samochód, ale właściciele parkowali pod chmurką, bo tak jest wygodniej. Ten rów melioracyjny - wskazał palcem na rów, serio - służył do odwadniania meliorowanego terenu. Teraz jest tam basen, długi na dziesięć metrów, szeroki na pięć. Idealne miejsce na odpoczynek, bo obok znajduje się też miejsce na grilla. Z tyłu było pastwisko, ale od kiedy cztery kuce zdechły po zjedzeniu pasztetu z Biedronki i płatków śniadaniowych z Lidla, właścicielka nie prowadziła już tej działalności. Legendy głoszą, że kuce padły ze strachu przed Czarnym Rycerzem.

- Przed czym ?

- Z podwórka jak się spojrzy w górę widać Zamek Chojnik, z którym związana jest legenda o Kunegundzie. Mając wyjść za mąż, postawiła warunek, by przyszły małżonek objechał w zbroi, konno, mury zamkowe. Szczególna trudność zadania polegała na tym, że mury zwężały się po stronie zamku graniczącej z urwiskiem. Wielu śmiałków zginęło, aż jeden Czarny Rycerz dokonał tej sztuki, po czym wzgardził ręką okrutnej księżniczki. Księżniczka rzuciła się wtedy w przepaść.

- Bo to zła kobieta była.

- Droga dojazdowa jest tylko dla rancza, jest też sad, ale zaniedbany.

- Ile za to?

- Katalogowa cena to milion złotych, ale dzisiaj jest pana szczęśliwy dzień. Mam dzisiaj dużo lepszą ofertę. Czy jest pan gotowy?

Ej, bez jaj. Gościu nadal nie wiedział kim jestem i to było dla mnie dobre. Totti dzwonił już siedem razy, ale dalej nie odbierałem. Dom rodziców to coś ważniejszego niż buchaj z Włoch.

- Biorę - wyprzedziłem podniecenie handlowca - ale będę potrzebował jeszcze kogoś, kto mi ogarnie kilka rzeczy. Po pierwsze kapitalny remont, bo drugie kogoś kto oczyści ten teren, wykarczuje, nawodni, posieje to i tamto. Musisz mi zmontować dobry traktor, ale nie taki najnowszy, bo to dom nie dla młodego rolnika co szuka żony. Musi być też jakieś auto, najlepiej terenowe. I koniecznie piec kaflowy do chleba. Znasz kogoś kto mi taki piec wybuduje? A i musisz mi dać kogoś, kto basem będzie czyścił, ogrodnika, sprzątaczkę i może jakiegoś kogoś a la " złota rączka ".

- Panie, takie rzeczy tylko w erze.

- I dam wtedy milion za całość.

- A to przepraszam, że niepokoję. Kiedy się wprowadzacie ?

 

Kiedy opuściłem Nieruchomości usiadłem sobie spokojnie na ryneczku, zamówiłem ciastko z kremem i kawę. Próbowałem oddzwonić do Tottiego, ale akurat wtedy on nie odbierał.

Zadzwoniłem więc do Blissa, ale rozmowa z nim była przyjemna jak dłubanie cyrklem w oku :

- Halo? Dzwoniłem, masz odbierać jak dzwonię.

- Przepraszam, byłem za ...

- Kupiłem nam dobrego piłkarza. 33 miliony, z Włoch.

- Kogo?

- A grał kiedyś w Anglii. Może znasz. Adnan Januzaj.

Odnośnik do komentarza

Pan Henryk wyrżnął Ursusem w drzewo i połamał wszystko co było do połamania. Silnik na wierzchu, to coś do orania pęknięte, a z pojazdu lała się jakaś ciecz i narobili rabanu, że zapali się ciągnik i spłonie cały dobytek. Akurat wtedy byłem na spacerze, to lecę ja do niego, a on nawalony jak sołtys Mysłakowic po porannej mszy. Chwytam go, wyciągam z traktora, Bronka lamentuje, zawodzi, poprawia chustę na łbie ale nie pomaga. Leciał do niego i Roman z sąsiedniej wsi. Przez płot, nie na około, bo mu Heniek wisiał kasę za kartofle. I Krzysiek spod Piechowic był nieopodal plewiąc grządkę na truskawki. Było nas z pięciu chłopa i baba. Kucam jak przystało na tego, co się wzywa jak się krzyczy czy na sali jest lekarz. Z doktorem miałem tyle wspólnego co Natalia Siwiec z dziewictwem, no ale zaczynam mu masaż serca robić. Heniek rzyga, Krzysiek rzyga, a Bronka płacze, że najlepszą koszulę będzie musiała znowu wyprać, a rachunki takie drogie. Nagle patrzę, rzeczywiście spod Ursusa leci i leci. Krzysiek mówi, że spłoniemy, Bronka robi taki taniec jak Indianka. Już mam spierdalać ale dotykam tej cieczy, smakuję i mówię, że tyle samogonu co tu się rozlało to by niejeden odpust zrobić można. Miał on po bokach, na błotnikach takie pojemniki jak Tatarzy mieli na kucach. I zamiast narzędzia tam trzymać, czy prowiant to butle po mleku z bimbrem woził.

Na to wszystko Heniek się budzi, ociera gluty lecące mu z nosa, zamroczonym wzrokiem ogarnia okolicę i gada :

- A wiesz co to są dwa koła w jednym kole?

- Nie wiem.

- Twoje oczy w mojej dupie.

I zemdlał.

 

Do naprawy Ursusa trzeba było jechać pół Polski, bo on podobno pochodzi ze Starego Majdanu i tylko gość co mieszka tam obok to umie go zreperować. Miałem jeszcze kilka dni urlopu, okres przygotowawczy zbliżał się wielkimi krokami. Przyjechała laweta, zasadzili traktor na pakę i ruszyliśmy przed siebie.

Jedziemy przed siebie, traktor skrzypi i tańczy na lawecie, a przez otwarte okno Heniek podaje butle z bimbrem i mówi, że ten nie z ziemniaków tylko z borówek jest i że kopie mocniej, ale uważać trzeba, bo po nim widać zmarłych. Nie czekając na nic chwyciłem za butelkę, nalałem do plastykowego kubeczka. Kierowca spojrzał na mnie badawczo, powąchał ciecz i nagle dodał gazu, jak by poczuł, że kłopoty są nieuniknione. Otwarłem zawiniętą w sreberko kanapkę, wychyliłem na raz całą zawartość i zagryzłem chlebem z szynką i pomidorem, co mi mama na drogę zrobiła bo na pewno zgłodnieję.

 

Droga w okolice Chełma wiodła przez dziury zabite dechami. Nie wbijaliśmy na drogi szybkiego ruchu, bo leciwy Honker przerobiony na wóz-lawetę przy setce na godzinę potrafił gubić części. W radio na kasecie leciało Mydełko Fa, za oknem słońce waliło po łbach, Heniek spał, mi się chciało rzygać, a kierowca udawał, że wszystko jest spoko i pożerał jajka na twardo ugotowane przez siostrzenicę Bronki. Podobno to naturalny afrodyzjak. Tzn. jajka.

 

 

Zgasłem po trzecim kubku samogonu. Smakował trochę jak nutella z jogobellą, ale pozostawiał metaliczny posmak na języku. Heniek miał mi podobno przekazać, że trzeba to zagryzać cebulą, ale zżarł całą i usnął ponownie. Całą drogę do województwa chełmskiego spałem, a Ursus jechał na włączonym zapłonie przez co z rury leciało mu paliwo. Zostawialiśmy za sobą ślad, na którym podobno poślizgnął się samochód Andrzeja Dudy, byłego prezydenta Polski i wyjebał do rowu, a prasa gadała, że znów zamachowiec z tira chciał poprawić to, co nie udało mu się kilka lat wcześniej.

 

W lubelskim było tak swojsko, że ludzie zostawiali samochody otwarte na oścież, żeby muchy mogły się na noc przekimać. Krowy witały nas machaniem ogona, ludzie kartofle i inne płody rolne sprzedawali siedząc na leżakach obok palet produktów. Heniek uparł się, że to tirówki, a on takich nigdy nie widział i chciał jakąś zaliczyć, przez co nasz szofer miał za zadanie zjechać na pobocze. Ową tirówką okazał się jakiś staruszek, a że Heniek po szocie samogonu ledwo rozróżniał lewą nogę od prawej, dostał w ryj z drewnianej laski, padł na lawetę jak rażony piorunem, a ja musiałem kupić cały worek kartofli. Pytam czy można kartą płacić, na co wyłazi z ganku starej lepianki jakaś baba jaga, podchodzi do nas, macha łapskami z pazurami po kostki i brzęczy jakieś gówna po jakiemuś, a ja czuję, że to jakieś czary są chyba i że mamy przejebane jak kibice Lecha w centrum Warszawy bez uzbrojenia.

 

Kiero wbił adres w nawigację, ale ta akurat miała error. Jakiś Tom Tom czy coś takiego. Honker złapał gumę. Zatrzymaliśmy się przy rowie, próbuję znaleźć lewarek, ale okazało się, że został w domu bo akurat ostatnio kiero naprawiał Jelcza i zapomniał schować. Na to wszystko jedna z lin strzeliła i Ursus razem z Heńkiem wpadł do świeżo wykopanego rowu koło tablicy Wojsławice.

- Oj będzie teraz bida - kiero załamał ręce i zamiast ratować ziomka bacznie oglądał swoją lawetę.

Gapię się w lewo, gapię się w prawo a tu ani widu ani słychu ludzi. Tylko przy starej lepiance dalej ta starucha stoi i macha łapskami do nas i mamrocze coś pod nosem. Nigdy nie wierzyłem w czary ani w uroki, no ale na tą chwilę z lasu wylazł jakiś pies i rzucił się na kiero. Ten dał dyla na dach, pies dał dyla na mnie, a ja próbując schować się w kabinie kierowcy zgubiłem lewego buta, który stał się przysmakiem kundla.

- A kysz ty kurwico! - krzyczał kierowca na całe gardło lejąc kijkiem po łbie bydlaka, ale to było i tak za cicho, bo przecież nikt go słyszeć nie mógł.

- Masz jakąś luśnię? - spytałem zamykając korbką szybę.

- Nie mam. Wierzę w pokój, jestem pacyfistą.

- To uspokój to bydle bo jak się Heniek obudzi to jego zeżrą!

Gapię się na Ursusa, a z lasu wychodzi drugi pies, rzuca się na tamtego i odgryza mu ucho, na co tamten dał dyla w las, a tamten za nim.

- Uff. Dobrze to wyczarowałeś! - otworzyłem drzwi, ale kiero nie było na dachu. Leżał z drugiej strony na ziemi i wlepiał wzrok w jakiegoś faceta ubranego w niebieską kurtkę od niemieckiego munduru, uwalone obornikiem spodnie z carskiego munduru. Miał na sobie gumowce uwalone gównem z sianem, był nieogolony, oczy miał przepite. Wyjął z kieszeni skórkę od boczku i przeczesał nią włosy. Uśmiechnął się do nas złotymi zębami, które ukradł od nieboszczyków. Trzymał chłop rękę w górze i chciał chyba naszego kiero zamordować.

- Czego tu chcecie gówniarze? - z pyska dolatywał mu znajomy odór bimbru. Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo Heniek akurat wygramolił się z kabiny Ursusa, na czworaka podlazł do nas, usiadł na dupie z podkurczonymi nogami, wyjął zza pazuchy czarnej katany małą butelkę z samogonem i krzyknął :

- Jakubie, mój lepszy, poczęstuj się!

- Mam już prawie sto lat, takie twoje to mi zgagę robią!

- Pod podłogą mam całą produkcję. Kiedy mnie odwiedzisz?

- Przybyłeś, to pij moje!

- Przyjechałeś sobie dorobić? - spytał Jakub.

- W jaki sposób? - spytał Heniek.

- No, sprzedawać bimber w Wojsławicach! - na te słowa wyjął z tylnej kieszeni stary, poniemiecki pistolet i odbezpieczył go tak głośno, że stara która czarowała dała dyla do lepianki a dziadek pojedynczo nosił kartofle do stodoły co chwila zerkając w naszą stronę.

- Jakub, traktor mnie padł. Przyjechałem, żebyś go naprawił.

- Dawaj go do mnie, coś pokukam. A teraz się napijmy - wystrzelił w powietrze trzy razy i każdy kur już nigdy w Wojsławicach nie zapiał.

 

Nim dotarliśmy do tego gdzie mieszkał spotkaliśmy po drodze synową Małgorzatę, co to jest z synem Jakuba - Markiem. Marek wrócił z Wysp Brytyjskich, bo zbierał na nowy ciągnik, bo marzył mu się z klimatyzacją, a mówili, że całe życie bez klimy wszyscy jeździli, więc ten też powinien. Ale Marek przywiózł z Anglii jeszcze swoją córkę, bo miała już pełnoletniość i ta córka przywiozła ze sobą narzeczonego. Wyglądał chłopak całkiem jak Anglik, tylko był szczupły i miał dobrze przystrzyżony łeb.

- Semena gdzie? - spytał Michał.

Jakub nie słyszał, bo próbował śrubokrętem przykręcić kilka części, co to w kabinie Heniek schował.

- Kim jest Semena? - spytałem.

- A taki nasz stary znajomy, weteran wojny mandżurskiej, białogwardzista co jest wciąż przywiązany do carskich tradycji.

Na to wszystko pojawił się ksiądz Wilkowski, przeżegnał się patrząc na córkę Michała i Małgorzaty, chciał im pobłogosławić bo Łukasz, ten co z Anglii przybył na wieś, wierzący był. Na to Jakub spojrzał na księdza, wyjął z kieszeni pajdę ze smalcem, zjadł całą popijając pół butli bimbru na raz i ksiądz się zmył za rogiem.

Nagle syrena radiowozu ryknęła za plecami. Wszyscy poderwaliśmy się, jak by ksiądz zaśpiewał " Alleluja ", ale to tylko Syrenka na sygnale. Jakub przerażony upuścił kratę wódki którą wyczarował przed momentem jak by spod ziemi, pozdrowił policjantów zdjęciem czapki i zaczął dalej kręcić coś tam w Ursusie.

Pytam więc córki Michała gdzie była, a ona, że nieopodal Manchesteru, ale wróciła, bo na wsi brakuje kobiet do roboty. Pytam więc co to za chłop, a ona, że niedorajda życiowa, bo ani ubić kury nie umie ani przybić gwoździa. Ale ładny jest, jurny, ma dużego i umie po pięć razy dziennie to go pokochała jak mogła i jak potrafiła. Pytam więc co jej facet potrafi, a ona, że tak w zasadzie to nie wie, ale bogaty jest bo płacił jej za wszystko, a nawet kupił ojcu dwa ciągniki i kombajn na znak, że córkę kocha. Podobno Michał był wkurwiony bo czarnej polewki nagotował na dwa bataliony wojska i potem musiał ją wylać do strumienia za domem. Krowy się opiły, wyzdychały i teraz znów musi jechać do Anglii zarobić na bydło.

- A dziadek pomóc nie może ? - spytałem jej, a ona parsknęła śmiechem jak polonistka ucząca Komorowskiego.

- Skoczże no po Perłę Mocną, bo mi w gardle zaschło .

- Mam Truskawkową Prytę! - Heniek wydobył z reklamówki z napisem Stonka jabola, odkorkował ją zębami i wręczył butelkę Jakubowi.

Wędrowicz jednym łykiem wydoił zawartość, otarł pysk i syknął :

- Dzięki temu promieniowanie z Czarnobyla mnie nie dosięgnie. A jedź dziewczyno do tej Anglii, ja na kłusownictwie się dorobiłem wszystkiego co syn mój ma. Prawo do polowania nadał mi jeszcze car. Co prawda lasów do polowań w naszych stronach już nie ma, ale dopóki będą w tych stronach Wędrowycze, będziemy polować!

Traktor został naprawiony jednym śrubokrętem i młotkiem siedmiokilowym. Bronę Wędrowicz skleił zaklęciem, a potem łyknął z Heńkiem po pięć Pereł, kazał nam ustawić się w szeregu i rzucił kilka czarów odczarowujących ode złego, bo urok rzuciła na nas tamta baba jaga, co to znana jest z tego, że czaruje Łosie które wychodzą na drogę na metr przed przejeżdżającym samochodem. Zakładają się ze starym ilu ludzi zabiją.

- Jak mi Jan Grądkowski świadkiem, złe moce tkwią w was i musicie się poświęcić, żeby was odczarować. Ty Łukasz wrócisz z Miśkiewiczem do Jeleniej Góry. On cię nauczy zawodu, da ci pracę i będziesz robił to co do tej pory ale lepiej. Na to wszystko dostajecie ode mnie kratę samogonu - machnął ręką i wskazał na lawetę, a na niej stała krata samogonu. To są butle niekończącej się bomby.

- Co to oznacza? - spytałem.

- Niekończący się alkohol. Ale ma swoje inne właściwości. Jak się skupisz i powiesz życzenie, ale takie, że naprawdę mocno chcesz żeby się spełniło, to ono się spełni naprawdę. Tylko wtedy musisz łyknął takiego szczeniaczka i już. Daję ci to, bo jesteś przyjacielem Heńka, a Heniek jest przyjacielem Pawła Skorlińskiego i Józefa Paczenko, a oni są moimi przyjaciółmi, więc jesteś moim przyjacielem również.

- Ale Łukasz ma jechać ze mną? Gdzie, do Anglii?

Ursus odpalił i lakier błyszczał mocno, bo go Wędrowicz smarował właśnie skórką od boczku.

- On umie to co ty umiesz i twoi umieją. Póki co Michał i Małgorzata będą mieli córkę z Łukaszem w Anglii, razem z Miśkiewiczem. Zarobią na krowy i traktory to wrócą. Łukasz, co ty na to?

Gość patrzył na nas takim wzrokiem jak byśmy mu kazali skoczyć z Muru Chińskiego prosto do paszczy aligatora.

- Jak wół pierdzi to obora słucha! Co ty na to córko Michała i Małgorzaty?! - Jakub wrzeszczał tak głośno, że butelki w kracie bimbrowej łoskotały na wietrze.

- Dobrze dziadku, jak prawisz tak będzie.

- Częstuj się - Wędrowicz podał mi butlę z Jabolem, a ja nie wiem czemu spróbowałem.

 

Huknęło, rąbnęło, zakręciło mi się we łbie i obudziłem się w swoim łóżku w Weston Super Mare.

Telefon dzwonił już od dobrych kilku minut. Odebrałem, zaraz jest trening, wszyscy czekają na mnie.

To był sen? Demynszit, zastanawiałem się o co fak?

 

Na treningu liczę piłkarzy, przydzielam im role, aż patrzę, a tu Łukasz stoi i się ze mnie śmieje. Córka Michała i Małgorzaty a zarazem wnuczka Jakuba Wędrowycza siedziała na trybunach i machała do nas ręką krzycząc, że dziadek pozdrawia.

- Ty, jak Ty się nazywasz Łukaszu tak naprawdę.

- Luke! - uśmiechnął się młodzieniec.

- O, jesteś wreszcie - Totti poklepał mnie po ramieniu i mówi tak :

- Aleś odjebał ten transfer. Utarłeś nosa Chelsea i Realowi.

- Ale że jak?

- No nie poznajesz? Bliss aż piał z zachwytu wykładając hajs. Podobno jakiś starszy gość zadzwonił do niego w środku nocy i zapijaczonym głosem negocjował umowę, coś tam gadał ,że pochodzi z Kalifatu Eurabii, że zna Semena Korczaszko i syna szejka Muhammeda.

Patrzyłem jak wół na malowane wrota, bo dali za niego 46,5 miliona.

I to nie był żaden Łukasz, chociaż w Polsce go tak zwali, bo za taki hajs, jako ostatni transfer tego roku przyszedł do nas Luke Shaw.

Odnośnik do komentarza

Po powrocie do domu w czasach wszystko od nowa. Bliss pije jak pił, wszystkich pasem chce wychować. Na początek zapowiedział, że Trezeguet się z nim nie dogadał i w nowym sezonie Francuz już nie będzie nam pomagał. Zatem pozostaję bez asystenta. Mówię do niego, że w zasadzie to ja dobieram sobie sztab szkoleniowy, na co on odpowiada, że chyba w Football Managera, bo w Weston Super Mare to on wybiera wszystko i wszystkich, a teraz mam mu dupy nie zawracać bo musi zebrać wszystkie Pokemony. I wyszedł. I jak tu mieć poważanie u piłkarzy, kiedy taka menda ci miesza w szykach ?

 

Przyniosłem ze sobą dwie flaszeczki samogonu. Bordowy był, taki lekko mętny, z jakimś osadem na dole. Odkorkowałem jedną, rzuciłem okiem czy nikogo nie ma w okolicy, stanąłem nad kratką i mówię sobie :

- Wędrowicz gadał, że to butelki niekończącej się bomby.

I samogon leciał i leciał i nie było końca. Wylałem jakieś dziesięć litrów z litrowej butelki, a osad na dole jak był tak był.

I nagle w mojej głowie zahuczało " Pomyśl życzenie, a się spełni, ale napij się, albo polej komuś ".

To myślę sobie - chcę być bogaty? No jestem. Chcę dobry wózek, no ale mam. Chcę mieć dupy, no ale mogę mieć.

- Chcę nawalać w każdym meczu tyle bramek, żeby mówili o nas na całej kuli ziemskiej!

I rąbnąłem sobie z gwintu łyk marzenia.

- A ja chcę słonia w karafce - zarechotał Bliss nie widząc mnie, bo akurat Psyduck wpadał mu do pokebola.

 

Mecze towarzyskie :

17.07.2021 Burnley 1:4 Weston Super Mare ( Facey ) ( Bony, Dembele, Wik, Jairzinho )

24.07.2021 Plymouth 1:5 Weston Super Mare ( Massey ) ( Pastor, Jairzinho 2x, Benic, Ronaldo )

02.08.2021 Mainz 2:2 Weston Super Mare ( Schaffer 2x ) ( Dembele, Perica )

Odnośnik do komentarza

Pani Krystyna - starsza babka spod Zawiercia - została przyjęta do klubu na kucharkę. Podobno gotowała z samym Okrasą w kilku programach. Miała zmienić dietę zawodników, bo żarli na potęgę same zdrowe rzeczy, a dużo nie oznacza lepiej niż mało a treściwiej. Taki na przykład Cristiano Ronaldo twierdził, że w wieku w którym przeciętny mężczyzna umiera, czyli w drugiej połowie trzydziestki, musi jeść mnóstwo warzyw, bo owoce zatrzymują mu wodę w organizmie, a wtedy wygląda jak by miał double-chick i każdy fotograf zrobi mu każde zdjęcie mało atrakcyjne.

Pani Krystyna była przerażona - jak każdy na jej miejscu - bo to nowe wyzwanie na stare lata. Ale w Anglii tak było od zawsze - nie ważne czy masz czterdzieści, osiemnaście czy sześćdziesiąt lat. Każdy ma taką samą szansę, bo póki żyjesz jesteś człowiek, a jak jesteś to bądź - żyj, nie wegetuj.

Zakradłem się przed meczem o Tarczę Wspólnoty do kuchni i rzuciłem okiem na to co się tam gotuje. A była to jakaś zupa z badyli, kotlety z indyka na golasa, ciasta marchewkowe i z fasoli, gluten-free zone. Na stole stały wyciskarki do soków owocowo-warzywnych, ale takie co to wolnoobrotowe są, bo te szybkoobrotowe robią soki natlenowane, a takie są mniej zdrowe.

Wyjąłem zza pazuchy butelkę samogonu, powiedziałem do siebie, że każdy musi w tym sezonie grać na 400% swoich możliwości, po czym pociągnąłem z gwintu i konkretnie polałem do zupy. Dodałem więcej soli i pieprzu, by zabić smak bimberku.

- No, to teraz pokażemy wam niedowiarki - klasnąłem w łapska na co pani Krystyna wypuściła z rąk tacę ze świeżo posiekaną cebulą.

- O Jezus Maria i wszelakie pieruńskie rzeczy, przyszedł mnie pan zwolnić? Ja myłam ręce przed pracą!

- Pani Krysiu, ja tylko okiem rzucam co to dzisiaj dobrego podają, bo nie wiem czy nie jeść na mieście.

- Tutaj zje pan najlepiej. To przepis mojej babci - wskazała na parujące mięso.

 

O Tarczę Wspólnoty graliśmy jeszcze w sierpniu, gdy wszystkie ustawienia były na default. Niby forma w towarzyskich była, ale miałem obstrukcję, że ten samogon to lipa i że zamiast gry na piątkę będzie sraczka - w dosłownym znaczeniu tego słowa.

Oczywiście dziennikarze blablabla, buki też podobnie, a my oczywiście wszystko w dupie i graliśmy swoje.

 

Tarcza Wspólnoty

08.08.2021 Chelsea 1:2 Weston Super Mare ( Lukaku ) ( Jairzinho, Bony )

Kolejny Puchar do gabloty. Trzeba poprosić o rozbudowę, bo się nie mieszczą.

 

Premier League

14.08.2021 Weston Super Mare 4:1 Liverpool ( Bony 2x, Dede, Ronaldo ) ( Benteke )

21.08.2021 Manchester United 1:2 Weston Super Mare ( Fierro ) ( Jairzinho, Bony )

 

Start mieliśmy lepszy niż Manchester United 6 lutego 1958 roku, więc do meczu o Superpuchar Europy z wiecznie przegranym Arsenalem przystępowaliśmy z nosami podniesionymi do góry. Byłem pewien wygranej, a jak masz pozytywne nastawienie to reszta jest gorsza.

Ludzi było jak na lekarstwo, a to dziwne, bo przecież spotykały się najlepsze ekipy w Europie. Z drugiej strony co to za radocha oglądać drużyny z tego samego kraju, które i tak się będą nawalać w lidze. Tyle, że można coś zdobyć poza trzema punktami. Ten mecz to był Piece of Cake.

 

Superpuchar Europy

27.08.2021 Arsenal 1:4 Weston Super Mare ( Barba ) ( Goransson, Bony 2x, Shaw )

Bony się rozstrzelał jak partyzant podczas II Wojny Światowej, a my mamy kolejny puchar. Po meczu, jak jeszcze do szatni nie zlazłem z trybuny VIP wylazł Didier Drogba. Oczywiście kamery ocipiały bo każdy myślał, że on idzie do mnie po coś, a on podszedł się przywitać i powiedział, że nam kibicuje od dawna i że jak bym chciał to on może u nas pracować.

I wiecie co? Trezegueta nie miałem, Bliss nadal szukał Pokemonów. Dałem mu posadę asystenta, a co mi tam!

Zatem z Drogbą u boku i bimbrem dodawanym do potraw walczyliśmy :

 

Premier League

11.09.2021 Weston Super Mare 4:2 Newcastle ( Jairzinho 2x, Scheuer, Goransson ) ( Sissoko, Ince )

 

Champions League

14.09.2021 Weston Super Mare 4:4 Lyon ( Shaw 2x, Abiola sam., Wik ) ( Lodeiro, Mas 2x, Zampa )

 

Premier League

18.09.2021 Southampton 1:2 Weston Super Mare ( Drew ) ( Dembele 2x )

 

Capital One Cup

21.09.2021 Manchester United 1:3 Weston Super Mare ( Vydra ) ( Coutinho, Devine, Rodak sam. )

 

Premier League

25.09.2021 Norwich 1:4 Weston Super Mare ( Knott ) ( Bony, Coutinho, Dembele, Januzaj )

 

Champions League

29.09.2021 CSK Moskwa 1:4 Weston Super Mare ( Castaignos ) ( Coutinho, Bony, Dembele 2x )

 

 

Odnośnik do komentarza

Po wrześniu nadszedł październik i rozpędzona, lekko podpita lokomotywa z legendarnego Woodspring Stadium furkotała na torach piłkarskiego świata. Szliśmy jak lodołamacz w Grendlandię. Trójka z przodu? Nie ma sprawy. Czwórka? Też się znajdzie. Na początku listopada ulało się mi nieco więcej, bo Bliss w kuchni znalazł Jigglypuffa i przestraszył mnie mówiąc - wskakuj do pokebola! Już myślałem, że to do mnie.

Praca nad szklarniami ruszyła z kopyta jeszcze przed końcem października. Planowałem otwarcie w styczniu, a już dałem ogłoszenia do internetu, że będziemy szukać zbieraczy, mistrzów tego rzemiosła. " Pieprzyć Holandię, jedziemy na Anglię " to tylko jeden z licznych komentarzy w odpowiedzi na moje zapytania - kto chętny? Palec do budki!

 

Premier League

02.10.2021 Weston Super Mare 3:1 Swansea ( Baisako, Wik, Keane sam. ) ( Keane )

16.10.2021 Weston Super Mare 4:0 Aston Villa ( Bony 2x, Januzaj 2x )

 

Champions League

20.10.2021 SK Rapid Wiedeń 4:3 Weston Super Mare ( Oswald 2x, Moller, Hermann ) ( Januzaj, Bony, Dembele )

 

Premier League

23.10.2021 Burnley 1:3 Weston Super Mare ( Saric ) ( Dembele, Baisako, Bony )

27.10.2021 Weston Super Mare 0:0 Arsenal

30.10.2021 Everton 2:3 Weston Super Mare ( Msakni, Ilicic ) ( Januzaj 3 x )

 

Champions League

02.11.2021 Weston Super Mare 2:0 SK Rapid Wiedeń ( Ronaldo, Dembele )

 

Premier League

06.11.2021 Weston Super Mare 5:1 Manchester City ( Dembele 2x, Benic, Bony 2x ) ( Mastropaolo )

 

Capital One Cup 4 Runda

09.11.2021 Weston Super Mare 5:0 Tottenham ( Bony 3x, Jairzinho, Jackson sam )

 

Odnośnik do komentarza

@ MaKK - Musiałbym w polskiej lidze grać, a nie mam tych lig na starcie gry wczytanych. Poza tym Pilipiuk by mnie podał do sądu za wykorzystanie postaci :P

@ Feno - Bony wybrany najlepszym piłkarzem Afryki :) A reszta to zasługa bimberku od tego, co Brachu ma avatarze.

@ Michael - ciul wie, raz do Yeovil, raz u nas, raz do Bristolu. Nie rozumiem tego.

@ Kowalinho - oj tam oj tam :P :P :P

 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Zastanawiałem się nad objęciem jakiejś kadry, ale jakoś nikt nie kwapił się by zwolnić menedżera. Za to zaczynałem mieć problemy z Pique, bo był gorszy od Baisako, Goranssona i Dede, a mimo to chciał grać pierwsze skrzypce. Najpierw pierniczył w mediach to dostał karę - na tydzień bez pensji. Potem przylazł mi pod drzwi i lamentował pół dnia, że nie po to żona błagała, nie po to on zmienił słoneczną Hiszpanię na deszczową Anglię, nie po to on był kimś, żeby być nikim. Nie wiem kto to niki, więc olałem chłopa.

 

Premier League

20.11.2021 Tottenham 1:2 Weston Super Mare ( de Jong ) ( Bony, Jairzinho )

 

Champions League

24.11.2021 Lyon 2:0 Weston Super Mare ( Lodeiro, Niang )

 

Po tym meczu Cristiano Ronaldo zapukał do drzwi i pyta czy mam wobec niego jakieś plany. Demynszit, zapomniałem o nim, bo klepał taki piach na treningach, że chciało mi się płakać. Zmęczony, podstarzały, z lekką nutką dekadencji. Drogba akurat był u mnie wtedy i mówi mu, że żelem gola nie strzeli i jak będzie grał jak Rasiak to skończy jak Rasiak. Na co Ronaldo, że dobrze, zrozumiał aluzję i się poprawi.

 

Premier League

27.11.2021 Weston Super Mare 4:1 Derby ( Wik, Jairzinho, Ronaldo, Bony ) ( Pritchard )

30.11.2021 Stoke 1:2 Weston Super Mare ( Milunovic ) ( Goransson, Jairzinho 2x, Dembele )

04.12.2021 Weston Super Mare 2:1 Chelsea ( Dembele, Jairzinho ) ( Lamela )

 

Champions League

07.12.2021 Weston Super Mare 3:2 CSK Moskwa ( Scheuer, Grozav sam., Ramos ) ( Kaleshin, Elm )

 

I po tym meczu nadejszla wiekopomna chwiła. Spakowaliśmy manatki, bo awans udało się wywalczyć z 2 miejsca w grupie i obraliśmy kierunek New York, gdzie mieliśmy się zmierzyć z New York Red Bulls w półfinale Klubowych Mistrzostw Świata.

I to było tak, że samolot tylko nasz, pilot to Albańczyk greckiego pochodzenia, a Bliss złapał większość pokemonów, więc poleciał z nami. Lądujemy w Nowym Jorku, wszyscy wywaleni jak Łajka w kosmos. Podchodzę do pilota i mówię mu, że mega lot, że spoko lądowanie i że tylko Dembele sraczki dostał ze strachu, że nas porwą i sprzedadzą jakimś takim, co to jedzą ludzi, albo gwałcą kozy. Z dwojga złego sam nie wiem co gorsze. Pilot mówi, że nie ma sprawy, że wszystko spoko, ale ma do nas pytanie :

- Jak macie zamiar dotrzeć do Seulu, kiedy jesteśmy w Nowym Jorku?

No Fakenszit, jak to do Seulu? Baranieję jak Tusk gdy mu coś po angielsku powiesz, gapię się na Blissa, ale ten na Tinderze bajeruje jakąś wnuczkę i pytam Cristiano Ronaldo, jako naszego kapitana, co ma do meczu Seul? A on wzrusza ramionami i mówi:

- Myślałem, że na zakupy lecimy do Nju Jorku, a potem na mecz.

Mecz w istocie miał się odbyć z New York Red Bulls 15. grudnia o 16:00. Zawinęliśmy samolot, dzida, żeby na 20 maksymalnie być.

- Jak kochają to poczekają - zarechotał Dembele i pocisnął do srocza.

 

 

Odnośnik do komentarza

- To ten od BMW tu mieszka? – Opancerzony wątpliwej jakości masą troglodyta o aparycji pękającego zęba schylił się przechodząc pod krzewem pachnącego czegoś.

- Zamknij ryj, bo nas usłyszy. Tak to ten sam. Ale bogatszy – syknął drugi lekko zmieszany debilizmem kolegi.

- To więcej możemy ukraść?

- Tamto BMW to biszkopt, a on ma teraz cały sernik. Masz, przecinaj – łysy chwycił mały sekator służący do przecinania instalacji i zaczął szarpać mocną siatkę okalającą dom.

 

Tamtego dnia wróciłem zmęczony, nim ostatni promień księżyca zgasł na chmurnej pożodze. Tradycyjnie buty ustawiłem sznurówkami do południa, zasłoniłem okna, opuściłem rolety. Mój ogrodnik przyciął dzisiaj kilka rododendronów i skosił ogródek, a sprzątaczka w tradycyjny-pedantyczny sposób wysprzątała całą kuchnię. Od strony basenu, na pierwszym piętrze paliło się światło. Postanowiłem wskoczyć do wody, zrelaksować się, zamówić masażystkę z oralem w cenie, a później zjeść pizzę przyrządzoną przez włoskiego syna burmistrza miasta Weston Super Mare.

Zdjąłem ubranie, powiesiłem spodnie na krześle, uruchomiłem nową płytę Wiz Khalifa i chwyciłem za telefon. W słuchawce ten sam aksamitny głos zapytał czy chcę na grubym czy na cienkim cieście. Poprosiłem bez sosu wyznając zasadę – co to za różnica co jest na placku, skoro napierdolisz sosu zmazując delikatny smak poszczególnych składników?

Kiedy wchodziłem do basenu poczułem chłodny powiew wiatru od zachodu. Pachniał miastem kładącym się do snu.

 

Łysy chwycił za paralizator i sprawdził uderzeniem otwartej dłoni w kieszeń, czy ma linę. Drugi Szuszwol marszczył czoło próbując w ciemności dostrzec, czy jestem sam czy jednak ktoś mi towarzyszy.

- A jak tam ktoś będzie?

- To się zabawimy. Ja go wiążę, ty grzmocisz jak będzie jakaś babka.

- Extra! Ale … a jak będzie facet?

Na to odpowiedzi już nie było. Łysy spojrzał na kolegę, przetarł dłonią po spoconym ciele. Ten skok kosztował go wiele stresu, a był to pierwszy taki atak od momentu walki w bojówce ISIS , gdy walczyli o nawrócenie na najlepszą wiarę niewiernych w Rzymie.

- Lejemy we łba, ze łba, czy mam go zastrzelić? – Łysy nie dawał za wygraną.

- Mój poziom debilomierza znacznie wykracza Łysy poza granice. Jesteś hitem tej akcji. Jak go zastrzelisz to kto nam da siano? No, pomyślałeś o tym? – Szuszwol puknął kumpla w potylicę zgiętym palcem, a na niebie księżyc raz jeszcze spojrzał leniwie na nadmorski kurort.

 

Kiedy zadzwonił dzwonek rzuciłem okiem w ekran kamery, ale nie zobaczyłem nikogo. Wrzuciłem na ciało lekko wilgotny dressiing gown i ruszyłem schodami w dół zostawiając telefon przy basenie. Stanąłem przy drzwiach, spojrzałem w judasza i natenczas potworny ból przeszył moje całe ciało. Ktoś zgasił światło.

 

- Aleś go pierdolnął idioto. Mózg mu zaraz wypłynie. Mówiłem lekko, ale konkretnie!

- Ostatnio też tak mówiłeś jak sprzątaliśmy tych syfiastych od Buddy z centrum Bristolu. I co? Jak bym go łopatą nie dobił to by na pały zwiał.

Szuszwol pokręcił z niedowierzaniem głową, ogarnął wzrokiem pomieszczenie, wyjął z kieszeni linę i począł wiązać mi ręce.

Odnośnik do komentarza
  • Makk przypiął ten temat
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...