Skocz do zawartości

Breaking news: 445 teologów z Universitas Villanovensis orzekło, że Marynia nie ma duszy


Feanor

Rekomendowane odpowiedzi

Też mam problem :/ Byłem wczoraj na chemii, lekarka wypisała mi L4 (za ten dzień) i pytała czy chce na więcej, bo się gorzej czułem, zatoki, przeziębienie itp, a ja odpowiedziałem, że nie chcę, bo jakoś daje radę. Dzisiaj rano jednak kompletne zero sił i czegokolwiek, zawiadomiłem w pracy, że dzisiaj nie przyjdę, bo L4 (na 16 jadę do rodzinnej), a po jakimś czasie dzwoni szef z pretensjami, że jak to nie przyszedłem, żebym wziął antybiotyki i jutro był w pracy, bo mam pracować, a nie chorować, bo już miałem 3 dni wolne w tamtym miesiącu (maj - jeden wlew, dwa badania specjalistyczne). Przypominam, że jestem zatrudniony jako niepełnosprawny i szef wiedział na co choruję, nie traci na mnie, bo i tak ma dofinansowanie z PFRON, a ja za każdą wizytę lekarską czy wlew przynoszę L4, czyli ja dostaję 80%... No to zaczynają się kłopoty. Ale ktoś tam pisał, że niepełnosprawni mają łatwiej.

Odnośnik do komentarza

Ludzie, wykłady to najgorsza rzecz, jaką wymyślił człowiek, przynajmniej 99% z nich, które są czytaniem podręcznika lub opowiadaniem śmieszkowatych anegdot. Jeśli nie trzeba na nie chodzić, to się nie chodzi i powinni za to dawać medal, bo dobrowolne siedzenie półtorej godziny na dupie i pozwalanie na to, aby mózg zamieniał się w gąbkę, jest bez sensu.

 

I nie ma to nic wspólnego z późniejszym chodzeniem do pracy, z czymkolwiek.

 

:D

Już wiesz, co będą czuły zbłąkane owieczki w Twojej parafii... :D

Odnośnik do komentarza

Meler. T-m, Brachu, wzięło was na moralizowanie i pierdolicie od rzeczy.

 

Nie jest winą studentów, że egzaminator co roku daje takie same pytania.

Jak coś jest nieobowiązkowe według regulaminu to jest nieobowiązkowe, owszem profesorowie mogą dość dowolnie ustalać próg zaliczeń, czy też wpływać na niego poprzez zasady egzaminu(typu: owszem zalicza 50%, ale zamiast powiedzmy samego abcd jest abcdef i ujemne punkty za złe odpowiedzi) czy trudność pytań. Przez co powiedzmy osoby bez punktów z wykładów faktycznie będą miały bardzo ciężko. Niemniej, NIE ZMIENIA SIĘ ZASAD W TRAKCIE GRY, i na tym powinna się zakończyć ta jałowa dyskusja.

Odnośnik do komentarza

JA zaliczam od 60%, ale w firmach muszę zniżyć do 50% bo nikt by nie zaliczył. Kursy językowe w firmach to najbardziej wyrzucone w błoto pieniądze przez działy HR. NIKT się nie uczy, NIKT nie odrabia prac domowych, wszyscy zajęci, zabiegani, a potem pretensje że nic nie umieją. Niech wypierdalają.

Odnośnik do komentarza

Meler. T-m, Brachu, wzięło was na moralizowanie i pierdolicie od rzeczy.

 

Nie jest winą studentów, że egzaminator co roku daje takie same pytania.

Jak coś jest nieobowiązkowe według regulaminu to jest nieobowiązkowe, owszem profesorowie mogą dość dowolnie ustalać próg zaliczeń, czy też wpływać na niego poprzez zasady egzaminu(typu: owszem zalicza 50%, ale zamiast powiedzmy samego abcd jest abcdef i ujemne punkty za złe odpowiedzi) czy trudność pytań. Przez co powiedzmy osoby bez punktów z wykładów faktycznie będą mieli bardzo ciężko. Niemniej, NIE ZMIENIA SIĘ ZASAD W TRAKCIE GRY, i na tym powinna się zakończyć ta jałowa dyskusja.

z tym się zgadzam w 100%, jednak egzamiator, jak się dowiedział, dzięki usłużnemu studentowi, który materiały wrzucił na chomika zmienił zasady gry zwiększając próg zdawalności a mógł tylko zwiększyć trudność pytań i ich formę, jak podałeś test z punktami ujemnymi.

Odnośnik do komentarza

JA zaliczam od 60%, ale w firmach muszę zniżyć do 50% bo nikt by nie zaliczył. Kursy językowe w firmach to najbardziej wyrzucone w błoto pieniądze przez działy HR. NIKT się nie uczy, NIKT nie odrabia prac domowych, wszyscy zajęci, zabiegani, a potem pretensje że nic nie umieją. Niech wypierdalają.

 

Może chujowo uczysz?

Odnośnik do komentarza

Też mam problem :/ Byłem wczoraj na chemii, lekarka wypisała mi L4 (za ten dzień) i pytała czy chce na więcej, bo się gorzej czułem, zatoki, przeziębienie itp, a ja odpowiedziałem, że nie chcę, bo jakoś daje radę. Dzisiaj rano jednak kompletne zero sił i czegokolwiek, zawiadomiłem w pracy, że dzisiaj nie przyjdę, bo L4 (na 16 jadę do rodzinnej), a po jakimś czasie dzwoni szef z pretensjami, że jak to nie przyszedłem, żebym wziął antybiotyki i jutro był w pracy, bo mam pracować, a nie chorować, bo już miałem 3 dni wolne w tamtym miesiącu (maj - jeden wlew, dwa badania specjalistyczne). Przypominam, że jestem zatrudniony jako niepełnosprawny i szef wiedział na co choruję, nie traci na mnie, bo i tak ma dofinansowanie z PFRON, a ja za każdą wizytę lekarską czy wlew przynoszę L4, czyli ja dostaję 80%... No to zaczynają się kłopoty. Ale ktoś tam pisał, że niepełnosprawni mają łatwiej.

Ta sama historia :) Ja bym mu od razu powiedzial, ze za takie teksty to moze sie pojutrze znalezc w odpowiednim sadzie, a jak nie zna jakie mi przysluguja prawa to odsylam go do odpowiednich kodeksow. To mnie nieziemsko wkurwia, ostatnio znajoma ze "strachu ze ja wyjebiom" podpisala zgode na prace zmianowa mimo ze jest matka dziecka i nie wolno na niej tego wymuszac. No ale podpisala "bo mnie zwolnia". Ja bym wolal pierdolic robote w ktorej nie szanuje sie moich praw. Nigdy w zyciu nie przepracowalem minuty dluzej niz mialem zaplacone, a ludzie chodza jak w zegarku bo strach :/

Odnośnik do komentarza

 

Ludzie, wykłady to najgorsza rzecz, jaką wymyślił człowiek, przynajmniej 99% z nich, które są czytaniem podręcznika lub opowiadaniem śmieszkowatych anegdot. Jeśli nie trzeba na nie chodzić, to się nie chodzi i powinni za to dawać medal, bo dobrowolne siedzenie półtorej godziny na dupie i pozwalanie na to, aby mózg zamieniał się w gąbkę, jest bez sensu.

 

I nie ma to nic wspólnego z późniejszym chodzeniem do pracy, z czymkolwiek.

 

:D

Już wiesz, co będą czuły zbłąkane owieczki w Twojej parafii... :D

 

 

Dlatego kazanie to góra 10 minut ;)

Odnośnik do komentarza

 

Też mam problem :/ Byłem wczoraj na chemii, lekarka wypisała mi L4 (za ten dzień) i pytała czy chce na więcej, bo się gorzej czułem, zatoki, przeziębienie itp, a ja odpowiedziałem, że nie chcę, bo jakoś daje radę. Dzisiaj rano jednak kompletne zero sił i czegokolwiek, zawiadomiłem w pracy, że dzisiaj nie przyjdę, bo L4 (na 16 jadę do rodzinnej), a po jakimś czasie dzwoni szef z pretensjami, że jak to nie przyszedłem, żebym wziął antybiotyki i jutro był w pracy, bo mam pracować, a nie chorować, bo już miałem 3 dni wolne w tamtym miesiącu (maj - jeden wlew, dwa badania specjalistyczne). Przypominam, że jestem zatrudniony jako niepełnosprawny i szef wiedział na co choruję, nie traci na mnie, bo i tak ma dofinansowanie z PFRON, a ja za każdą wizytę lekarską czy wlew przynoszę L4, czyli ja dostaję 80%... No to zaczynają się kłopoty. Ale ktoś tam pisał, że niepełnosprawni mają łatwiej.

Ta sama historia :) Ja bym mu od razu powiedzial, ze za takie teksty to moze sie pojutrze znalezc w odpowiednim sadzie, a jak nie zna jakie mi przysluguja prawa to odsylam go do odpowiednich kodeksow. To mnie nieziemsko wkurwia, ostatnio znajoma ze "strachu ze ja wyjebiom" podpisala zgode na prace zmianowa mimo ze jest matka dziecka i nie wolno na niej tego wymuszac. No ale podpisala "bo mnie zwolnia". Ja bym wolal pierdolic robote w ktorej nie szanuje sie moich praw. Nigdy w zyciu nie przepracowalem minuty dluzej niz mialem zaplacone, a ludzie chodza jak w zegarku bo strach :/

 

spoko a teraz dobry papuga i idziemy do sądu pracy o pół miliona :D

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...