Skocz do zawartości

Futbol - jak daleko nogi poniosą...


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Piłkarze ŁKS-u w reprezentacji:

– Tomas Butkus (eMŚ, Szwecja vs. Litwa, 4:0); 6

 

 

Reprezentacja Polski spisywała się w eliminacjach do Mistrzostw Świata w kratkę. Biało-czerwoni na koniec sierpnia skromnie pokonali Luksemburg 1:0, ale kilka dni później tylko zremisowali 1:1 z Bośnią, zaprzepaszczając szansę do odskoczenia Duńczykom. Na razie podopieczni Fornalika wciąż zajmowali pierwsze miejsce w swojej grupie, ale ich bezpośredni rywale wciąż mieli jeden mecz więcej do rozegrania, a to przy różnicy jednego punktu nie wróżyło dobrze.

 

My tymczasem po dwóch meczach u siebie, na otwarcie września jechaliśmy do Wronek na mecz z faworyzowaną Amicą. Nie licząc pojawienia się na ławce rezerwowych Marcina Szmuca, w składzie zaszła jedna zmiana, jaką było ostrzegawcze posadzenie Tarachulskiego, który powoli zaczynał wierzyć w swoją nietykalność, i u boku Wołkowa zastąpił go Kawa.

 

Gospodarze nie prezentowali wysokiej formy, ale wciąż byli groźną drużyną, ponadto wyszli ofensywnym ustawieniem. Jednakże pierwsze minuty efektownie wstrząsnęły Stadionem Głównym – kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu wywalczyliśmy od razu rzut rożny, po którym pierwszy poważny błąd w tym spotkaniu popełnił Olszewski, dzięki czemu Ognjanow strzałem głową do pustej bramki otworzył swój licznik w ŁKS-ie, a nam dał błyskawiczne prowadzenie. Minęło pięć kolejnych minut, a po naszym szybkim natarciu Gruszka puścił Wołkowa sam na sam z bramkarzem, strzał Aleksieja został zatrzymany, ale nadbiegający Klepczarek podwyższył na 2:0. Po niespełna 20. minutach Janoszka odpowiedział kontaktowym golem dla Kuchenek, ale zanim gospodarze zdążyli napalić się na odrobienie strat, po półgodzinie dwubramkową różnicę przywrócił Holub po świetnym dograniu Kawy z lewej strony.

 

Defensywa Amiki rozgrywała tego dnia koszmarne zawody, z resztą cały zespół grał na stojąco, dlatego najpierw w 53. minucie po raz kolejny zaspali wronieccy stoperzy, Kawa wyszedł sam na sam z Olszewskim i było już 4:1. Z kolei na początku doliczonego czasu po rzucie wolnym spod linii bocznej po raz kolejny bramkarz Amiki niepotrzebnie wyszedł do centry, a Holub na podsumowanie postawy stoperów rywala przeskoczył na raz dwóch z nich, pakując piłkę do siatki. Gdybyśmy wykorzystali absolutnie wszystkie rażące błędy obrońców, wynik byłby dwucyfrowy, ale i bez tego kończyliśmy mecz przy mocno przerzedzonej frekwencji, a po końcowym gwizdku mogliśmy wznieść ręce w geście efektownego zwycięstwa.

 

07.09.2013, Stadion Główny, Wronki, widzów: 1485

OE (9/30) Amica Wronki [12.] - ŁKS Łódź [5.] 1:5 (1:3)

 

1' W. Ognjanow 0:1

6' P. Klepczarek 0:2

19' Ł. Janoszka 1:2

33' J. Holub 1:3

53' J. Kawa 1:4

90+1' J. Holub 1:5

 

ŁKS Łódź: A.Stachowiak 8 – T.Butkus 7, W.Ognjanow 10, Lucas 8, D.Kowalski 8 – P.Klepczarek 8 (72' M.Piekarski 6), S.Mironow 8 (79' P.Kaźmierczak 7), J.Holub 9, G.Wojtal 8 – A.Wołkow 9, J.Kawa 8 (65' M.Szmuc 7)

 

GM: Wasil Ognjanow (O Ś, ŁKS Łódź) - 10

Odnośnik do komentarza

Po ostatniej masakrze naszego autorstwa, na konferencji nieoczekiwanie opad policzków wywołało u mnie pytanie jednego z dziennikarzy, czy w świetle ostatnich świetnych występów Holuba wierzę w to, że pozostanie on w klubie. Gdy żurnalista pośpiesznie dodał, że interesuje się nim kilka klubów, natychmiast oprzytomniałem i stwierdziłem, że Jiri z pewnością będzie lojalny wobec drużyny i powinien pozostać w Łodzi. Sam Czech zaczął później marudzić, ale w duchu nie radziłem mu rozpoczynać kopania dołków w szatni. Na wszelki wypadek zapobiegliwie przedłużyłem kontrakt z Jirim do 2015 roku, sprytnie nie uwzględniając zawartej w nim dotychczas dość niewysokiej klauzuli odstępnego, by czasem ktoś nam go nie podebrał za półdarmo, zaś on sam chętnie złożył podpis.

 

Tydzień po rozjechaniu Amiki przystępowaliśmy do trudnego domowego meczu z Górnikiem Łęczna, którego już przed moim wyjazdem z Polski w 2006 roku uważałem za piekielnie niewygodny zespół. Na murawę posłałem identyczną jedenastkę, ale tym razem nie wszyscy tworzyli już monolit i było to widać zwłaszcza w drugiej połowie. Abstrahując od tego, warto było zaznaczyć, że nasze dobre wyniki zaczęły przyciągać na stadion więcej kibiców, których liczba po raz pierwszy przekroczyła 5000.

 

Przez dłuższy czas na boisku dominował ruch wahadłowy, gdy raz kotłowało się pod bramką Wróbla, a raz Stachowiaka. Po przerwie częściej w natarciu byliśmy my, z tym tylko, że nasza obrona z minuty na minutę robiła się dziurawa i popełniała błędy, które w końcu musiały skończyć się źle, i skończyły. W 72. minucie piłkarze z Łęcznej egzekwowali rzut wolny z lewej strony, Stachowiak zdołał odbić centrę lub strzał Stachowicza, ale gdy zobaczyłem, jak Lucas kładzie się na naszym bramkarzu, a Bukowiec składa do dobitki na pustą bramkę, zdążyłem tylko odwrócić głowę z kwaśną miną. Na szczęście moje natychmiastowe zmiany oraz ryki zza linii bocznej poskutkowały, i dziesięć minut później głęboko dośrodkowywał Wojtal, a Wróbel źle obliczył tor lotu futbolówki, która wpadła mu za kołnierz i uciekliśmy przed przeznaczeniem. Co prawda mogliśmy ten mecz jeszcze wygrać, a po wyrównaniu mieliśmy miażdżącą przewagę, ale niestety Tarachulski efektownie zmarnował piłkę meczową, w idealnej sytuacji nie trafiając w bramkę.

 

Zanotowaliśmy nasz pierwszy w sezonie remis, z wyniku niewątpliwie bardziej cieszyli się piłkarze z Łęcznej, a w szatni powiedziałem do Lucasa, że powinien mieć się na baczności, bo teraz jego przyszłość w klubie wcale nie będzie taka pewna.

14.09.2013, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 5329

OE (10/30) ŁKS Łódź [4.] - Górnik Łęczna [8.] 1:1 (0:0)

 

72' M. Bukowiec 0:1
82' G. Wojtal 1:1

 

ŁKS Łódź: A.Stachowiak 7 – T.Butkus 7, W.Ognjanow 6, Lucas ŻK 6, D.Kowalski 6 – P.Klepczarek 6 (72' M.Piekarski ŻK 6), S.Mironow 7, J.Holub 7, G.Wojtal 7 – A.Wołkow 6 (70' K.Adamski 6), J.Kawa 6 (63' P.Tarachulski 6)

GM: Rusłan Bidenko (DP, Górnik Łęczna) - 8

Odnośnik do komentarza

Na jednym z treningów po spotkaniu z Górnikiem straciliśmy Sergieja Mironowa, którego zerwane ścięgno podkolanowe zakończyło dla niego rundę jesienną obecnego sezonu, a pierwszym spotkaniem, w którym zabrakło Rosjanina, był pierwszy pucharowy mecz drugiej rundy Pucharu Polski z drugoligowym Kujawiakiem we Włocławku. Postanowiłem desygnować do gry kilku rzadziej ogrywanych zawodników, w efekcie czego w bramce stanął Socha, w obronie beznadziejnego Lucasa zastąpił Imbiorowicz – z resztą miało tak zostać i w lidze –, na prawym skrzydle zagrał Piekarski, a w ataku od pierwszej minuty Szmuc.

 

Planowałem rozstrzygnąć dwumecz już w pierwszym spotkaniu, ale niestety koszmarnie się rozczarowałem. Choć mieliśmy miażdżącą momentami przewagę, a ciężar gry ulokowany był w pobliżu pola karnego gospodarzy, z osiemnastu strzałów wszystkie osiem, które mknęły w światło bramki, bez wyjątku idealnie wymierzone były w coraz bardziej obolałego z każdym kwadransem Chamerę. W ten sposób stworzyliśmy rywalom okazję do wyeliminowania nas w rewanżu w Łodzi i musieliśmy się bardzo starać, by nie wyszedł im wtedy jakiś strzał rozpaczy, jak to lubi się zdarzać.

18.09.2013, OSiR, Włocławek, widzów: 3253

PP 2R (1/2) Kujawiak Włocławek [2L] - ŁKS Łódź [OE] 0:0

 

ŁKS Łódź: G.Socha 7 – T.Butkus 7, W.Ognjanow 6, D.Imbiorowicz 7, D.Kowalski ŻK 6 – M.Piekarski 6 (62' P.Klepczarek 6), P.Kaźmierczak 7, J.Holub 7, G.Wojtal 7 – A.Wołkow 6 (77' K.Adamski 7), M.Szmuc 6 (46' P.Tarachulski 7)

GM: Piotr Koman (O PŚ, Kujawiak Włocławek) - 7

Odnośnik do komentarza

Na wznawiający ligę wyjazd do Kielc powróciłem do standardowej jedenastki, oczywiście bez kontuzjowanego Mironowa oraz pozostającego w niełasce Lucasa, zaś na ławce sadzając pozostającego bez formy Wołkowa. Korona była w dołku, od kilku spotkań nie potrafiła odnieść zwycięstwa, tak więc pomimo skazywania nas na rozstrzelanie liczyłem na ugranie jakiegoś rezultatu.

 

Początkowo wydawało się nawet, że uda się to zrealizować, gdy już w czwartej minucie powracający do składu Tarachulski efektownym rogalem z 25 metrów pokonał Merdę i uciszył trybuny. Na moment tylko, bo zaledwie chwilę później Ognjanow w żenującym stylu puścił Szewczenkę sam na sam ze Stachowiakiem i kibice gospodarzy odżyli. Od tej pory zaczęło się nasze oddawanie rywalom trzech punktów. Po niespełna kwadransie Piotrowski po rzucie rożnym zagrał do osamotnionego Kamińskiego, który z ostrego kąta pokonał śniętego Stachowiaka. Po półgodzinie dla równowagi Imbiorowicz tylko przyglądał się, jak ucieka mu Wójcik, który bez trudu przelobował koszulkę z napisem "Stachowiak" i stało się jasnym, że mecz jest przegrany. W tym momencie boiskowy nakaz eksmisji dostał ode mnie Imbiorowicz, a w przerwie dołączył do niego nasz bramkarz, który miał kompletnie dziurawe ręce, tuż przed przerwą wpuszczając łatwy do obrony i słaby strzał Wójcika, który zdobył swojego drugiego gola.

 

Po przerwie nawrzeszczałem na wszystkich, którzy nie podejmowali walki i człapali biernie po boisku, dzięki czemu w drugiej połowie momentami potrafiliśmy trochę przycisnąć Koronę. Raz po raz nasi napastnicy ruszali z obiecującymi dwójkowymi rajdami, ale każdy bez wyjątku partaczył Pitry, jak nie podając piłki bramkarzowi do rąk, to nie potrafiąc oddać celnego strzału. Spodziewałem się tego samego przy kontrze z 65. minuty, ale Przemek zaskoczył sam siebie i na tablicy po naszej stronie pojawiła się liczba "2". W międzyczasie Piotrowski załatwił nam Tarachulskiego, nie wiedziałem tylko, co dokładnie mu się stało, a gdyby Pitry nie zmarnował trzech dogodnych sytuacji, moglibyśmy pokusić się o wymęczony punkcik. Tak zaś po tym, jak w doliczonym czasie obrona pozwoliła Wójcikowi na skompletowanie hat-tricka, wpadłem w szał, a gdy dowiedziałem się, że Tarachulski ma złamany bark, przypuściłem serię bluzgów pod adresem winowajcy kontuzji, zaś na konferencji ostro skrytykowałem Ognjanowa, który wyczerpał już moją cierpliwość względem siebie. Po tym wszystkim pierwszy raz w Ekstraklasie wróciłem do Łodzi pociągiem.

21.09.2013, Stadion Ściegiennego, Kielce, widzów: 14 172

OE (11/30) Korona Kielce [12.] - ŁKS Łódź [4.] 5:2 (4:1)

 

4' P.Tarachulski 0:1
7' D. Szewczenko 1:1
14' S. Kamiński 2:1
28' T. Wójcik 3:1
45' T. Wójcik 4:1
57' P. Tarachulski (Ł) ktz.
65' P. Pitry 4:2
90+2' T. Wójcik 5:2

 

ŁKS Łódź: A.Stachowiak 6 (46' G.Socha 6) – T.Butkus 6, W.Ognjanow 5, D.Imbiorowicz 6 (28' K.Skrzypczak 7), D.Kowalski 6 – P.Klepczarek 6, P.Kaźmierczak ŻK 7, J.Holub 7, G.Wojtal ŻK 7 – P.Pitry 7, P.Tarachulski KTZ 7 (57' A.Wołkow 7)

GM: Tomasz Wójcik (N, Korona Kielce) - 10

Odnośnik do komentarza

Z moich planów przebudowy linii obrony pod względem personalnym wyszły nici, bowiem z urazem nadgarstka do grona kontuzjowanych dołączył Tomas Butkus. Otwarło to więc furtkę do wyjściowej jedenastki Lucasowi, który otrzymał dzięki temu swoją kolejną szansę, natomiast z hukiem wyleciał z niej Ognjanow, którego medialną krytykę z mojej strony tłumnie poparli kibice. Do bramki wskoczył też Socha, który w Kielcach spisał się nieźle. Porządna defensywa była ważna, ponieważ w Łodzi zameldowała się Legia Warszawa, meczem z którą zamykaliśmy zmagania dwunastej kolejki Orange Ekstraklasy, a spotkanie można było obejrzeć na żywo w Canal+ Sport.

 

Legia przechodziła w tym sezonie poważny kryzys, przegrała większość meczów tej kampanii, a to przed starciem z nami lokowało ją dopiero na miejscu barażowym, czyli czternastym – uważałem więc, że legioniści są jak najbardziej do pokonania. "Dlaczego więc nie spróbować ruszyć na nich od początku?", pomyślałem w chwili, gdy zdecydowałem o ofensywnym ustawieniu. Zdało to egzamin.

 

Od pierwszych minut usiedliśmy na rywalach, gra toczyła się zdecydowanie częściej na ich połowie, ale brakowało nam trochę szczęścia pod bramką. Dopiero w ostatniej akcji przed przerwą ruszyliśmy z efektowną akcją na jeden kontakt, na końcu Pitry ściągnął na siebie defensorów, wysunął w uliczkę do Wołkowa i po jego strzale przeboksowałem powietrze z radości. Druga połowa nie zaczęła się dobrze, na tyłach i w środku pola zaczęliśmy grać zbyt biernie, co po dziesięciu minutach skończyło się wyrównującym golem Mierzejewskiego i moim opadem rąk. Szczęśliwie dla nas kwadrans przed końcem harakiri zadał Legii Gnoiński faulem na Wołkowie w polu karnym, a sam poszkodowany zamienił jedenastkę na zwycięskiego gola dla ŁKS-u! Oprócz nas wynik bardzo cieszył też kibiców poznańskich, bowiem dzięki niemu Lech zamienił się miejscami z wojskowymi, i teraz to warszawianie znaleźli się w strefie spadkowej. Natomiast pełne prawo do niepokoju miał Stachowiak, gdyż Socha zaliczył kilka klasowych interwencji, pomagając nam w odniesieniu zwycięstwa.

29.09.2013, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 5812; TV

OE (12/30) ŁKS Łódź [6.] - Legia Warszawa [14.] 2:1 (1:0)

 

45+1' A. Wołkow 1:0
54' Ł. Mierzejewski 1:1
76' A. Wołkow 2:1 rz.k.

 

ŁKS Łódź: G.Socha 8 – K.Skrzypczak ŻK 6, Lucas 5, D.Imbiorowicz 7, D.Kowalski 8 – P.Klepczarek 6 (55' M.Piekarski 6), P.Kaźmierczak 7, J.Holub 7, G.Wojtal 6 (68' G.Jakosz 6) – A.Wołkow 8, P.Pitry 7 (77' J.Kawa 7)

GM: Aleksiej Wołkow (N, ŁKS Łódź) - 8

Odnośnik do komentarza

Jacek Zieliński nieszczególnie sobie radzi. Najciekawsze jest to, że on sam jest "zadowolony z ogólnego rozwoju wydarzeń i formy drużyny" :>

 

-------------------------------------------

 

Groclin rozpoczął przygodę z Ligą Mistrzów od porażek 1:3 u siebie z Interem Mediolan oraz na wyjeździe 1:2 ze szwedzkim Malmö FF. Natomiast mnóstwo powodów do radości nad Wisłą sprawiła pierwsza runda Pucharu UEFA, w której Wisła Kraków poradziła sobie z FC Zurych (2:0 i 2:0), a Legia Warszawa skromnie pokonała Esbjerg fB (0:0 i 1:0), tak więc w fazie grupowej tych rozgrywek Ekstraklasę reprezentować miały dwa zespoły.

 

 

Wrzesień 2013

 

Bilans (ŁKS Łódź): 2-2-1, 10:8

Orange Ekstraklasa: 4. [-0 pkt do Pogoni Szczecin, +2 pkt nad Groclinem Grodzisk Wlkp.]

Puchar Polski: 2. runda, vs. Kujawiak Włocławek, pierwszy mecz 0:0

Finanse: 2,88 mln euro (-338 tys. euro)

Gole: Piotr Tarachulski (8)

Asysty: Aleksiej Wołkow (5)

 

Bilans (Australia): 0-0-0, 0:0

Mistrzostwa Świata: –

 

 

Ligi:

 

Anglia: Chelsea Londyn [+1 pkt]

Francja: Nantes [+1 pkt]

Hiszpania: Levante [+1 pkt]

Niemcy: Werder Brema [+3 pkt]

Polska: Wisła Kraków [+6 pkt]

Rosja: CSKA Moskwa [+11 pkt]

Szwajcaria: Grasshopper Zurych [+0 pkt]

Włochy: Sampdoria [+1 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Groclin Grodzisk Wlkp., Gr. A, 1:3 u siebie z Interem Mediolan i 1:2 na wyjeździe z Malmö FF

 

Puchar UEFA:

- Wisła Kraków, Pierwsza runda, 2:0 i 2:0 z FC Zurych; awans, gr. H

- Legia Warszawa, Pierwsza runda, 0:0 i 1:0 z Esbjerg fB; awans, gr. D

 

Reprezentacja Polski:

- 04.09, eliminacje MŚ 2014, Bośnia - Polska, 1:1

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1377], 2. Anglia [1332], 3. Holandia [1286], ..., 11. Australia [830], ..., 21. Polska [758]

Odnośnik do komentarza

Młodszy z Jacków Zielińskich pomimo kiepskich wyników czuł się bardzo pewnie na stanowisku menedżera Legii Warszawa, tak więc musiał się bardzo zdziwić, gdy w końcu kierownictwo w trybie natychmiastowym zwolniło go z tej funkcji. Najprawdopodobniej decyzję działaczy przyspieszył swoimi nieprzemyślanymi wypowiedziami o zadowoleniu z gry zespołu, co poskutkowało utratą zaufania wśród zawodników.

 

Reprezentacja Polski tymczasem w ostatnim meczu eliminacyjnym pokonała w Chorzowie Danię 3:1, co zapewniło Biało-czerwonym pierwsze miejsce w grupie i bezpośredni awans do finałów Mistrzostw Świata, zaś Duńczykom pozostał baraż z nieprzewidywalną Słowenią. W Łodzi z kolei nie mieliśmy powodów do radości, bo choć dotąd były tylko podejrzenia, tak teraz stało się jasnym, że zadomowiła się u nas plaga kontuzji, która oprócz gromady juniorów pochłonęła Aleksieja Wołkowa, który z urazem uda odpadł na prawie miesiąc. Treningi wznowił Tarachulski, tyle tylko, że jeszcze nie był gotowy do gry przeciwko KSZO Ostrowiec.

 

Do spotkania przystępowaliśmy z rozegranym o jeden mecz mniej w stosunku do reszty ligi, bowiem z powodu spotkań międzynarodowych przełożono nasz mecz z Cracovią. KSZO, tak jak my, było tegorocznym beniaminkiem, tak więc należało udowodnić, że końcowa klasyfikacja II ligi w pełni odzwierciedlała klasę obu drużyn. I tym razem nie zawiodłem się na chłopakach, bez problemu stłamsiliśmy ostrowian, nie pozwoliliśmy im na zbyt wiele, a w 25. minucie Wojtal zabrał piłkę Dymkowi, obsłużył Kawę, który po rękach golkipera zagrał wzdłuż bramki, gdzie Pitry przepchnął obrońców i dał nam prowadzenie. Obroty podkręciliśmy na dziesięć minut przed końcem meczu, kiedy najpierw Kaźmierczak oddał mocny strzał z 16 metrów, a piłka ocierając się o obrońcę zmyliła Jasińskiego, zaś w 87. minucie niepilnowany Holub strzałem głową po dośrodkowaniu Kowalskiego rozstrzygnął losy rywalizacji.

19.10.2013, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 5099

OE (13/30) ŁKS Łódź [6.] - KSZO Ostrowiec [10.] 3:0 (1:0)

 

25' P. Pitry 1:0
80' P. Kaźmierczak 2:0
87' J. Holub 3:0

 

ŁKS Łódź: G.Socha 7 – K.Skrzypczak 7, Lucas ŻK 7, D.Imbiorowicz 8, D.Kowalski 8 – P.Klepczarek 6 (76' M.Piekarski 6), P.Kaźmierczak 7, J.Holub 8, G.Wojtal 7 – P.Pitry 8 (82' K.Adamski 6), J.Kawa 7 (67' V.Sotirović 7)

GM: Jiri Holub (P Ś, ŁKS Łódź) - 8

Odnośnik do komentarza

Na początku października wznowiłem działalność na rynku transferowym, uzgadniając lutowe transfery trzech juniorów. Pierwszym został obiecujący Aleksandr Aleksandrow (18 l., DP, Rosja), którego za 675 000 euro oddał nam Lokomotiw Czita, zaś dwoma kolejnymi Angel Georgiew (18 l., O Ś, DP, Bułgaria) z Chebyru i Rawił Dawidow (17 l., O/DBP L, Rosja) z zespołu Łucz Władywostok, którzy mieli dołączyć do nas odpowiednio za 2 000 i 55 000 euro. Gdy po powrocie z rocznego objazdu Ameryki Południowej wypoczął Żukow, został przeze mnie skierowany tym razem bliżej, bo na południe Europy. Zrobiłem to niedługo po zdementowaniu pogłosek łączących mnie z posadą menedżera Polonii Warszawa.

 

23 października czekał nas rewanżowy mecz drugiej rundy Pucharu Polski z Kujawiakiem Włocławek. Tym razem nie kombinowałem i jedyną zmianą w wyjściowym składzie była szansa, jaką na prawym skrzydle dostał marudzący już Simiejonow.

 

Goście ostatnim razem wynik bezbramkowy zawdzięczali wyłącznie naszej nieskuteczności, o której teraz już nie mieli co marzyć. W dwunastej minucie Skrzypczak posłał daleką centrę prosto na głowę niepilnowanego Kaźmierczaka, który po raz pierwszy pokonał Chamerę. Podobnie jak we Włocławku, tak i teraz mieliśmy bezdyskusyjną przewagę, co tuż przed przerwą potwierdził ponownie Przemek, potężnym strzałem z dystansu zdobywając swojego drugiego gola. Dwadzieścia minut po wznowieniu gry goście odzyskali nadzieje, które pomógł im przywrócić oczywiście Lucas, któż by inny, który dał się przejść Gronowskiemu, pozwalając mu po odegraniu przez Imeha zaliczyć kontaktowe trafienie.

 

Piłkarze Kujawiaka szukali wyrównującego gola, aż wreszcie na kilka minut przed końcem nadziali się na nasz bezlitosny kontratak, a Sotirović wypuścił w bój Kaźmierczaka, który skompletował hat-tricka, zapewniając nam miejsce w kolejnej rundzie.

23.10.2013, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 3038

PP 2R (2/2) ŁKS Łódź [OE] - Kujawiak Włocławek [2L] 3:1 (2:0) [aggregate: 3:1]

 

12' P. Kaźmierczak 1:0
45' P. Kaźmierczak 2:0
65' J. Gronowski 2:1
86' P. Kaźmierczak 3:1

 

ŁKS Łódź: G.Socha 8 – K.Skrzypczak ŻK 8, Lucas 7 (66' W.Ognjanow 6), D.Imbiorowicz 7, D.Kowalski 8 – K.Smiejonow 7, P.Kaźmierczak 10, J.Holub 7, G.Wojtal 7 – P.Pitry 7 (83' V.Sotirović 7), J.Kawa 7 (62' K.Adamski 7)

GM: Przemysław Kaźmierczak (DP, ŁKS Łódź) - 10

Odnośnik do komentarza

Po powrocie do ligowej codzienności kolejną dogodną okazją do powiększenia dorobku punktowego był wyjazdowy mecz ze średniakami z Radomia. W ataku nie mógł wystąpić zmęczony Kawa, ale nie było to dla nas żadnym osłabieniem, bo gotów do gry był już Tarachulski.

 

Spotkanie zaczęliśmy fatalnie, bo od straconego gola – w 3. minucie Pitry chciał wycofać piłkę do Lucasa, lecz ta znalazła się pod nogami Locha, który pognał w nasze pole karne i zaliczył asystę przy otwierającym wynik trafieniu Witkowskiego. Mina mi zrzedła, ale nim radomianie zdążyli oswoić się z prowadzeniem, już go nie mieli, bo po kolejnych trzech minutach w zamieszaniu pod bramką gospodarzy do strzału głową doszedł Pitry, a Nasiadka swoją interwencją nabił piłką Wawrzyniaka i było 1:1. Przed upływem dwudziestu minut udało nam się pójść za ciosem, Wojtal dośrodkował, a Simiejonow urwał się strzelcowi samobójczej bramki i z piątego metra zdobył swojego debiutanckiego gola dla ŁKS-u, dając nam jednocześnie prowadzenie.

 

Niestety i my tego dnia je straciliśmy, gdy kwadrans później koszmarnie rozsypała się obrona, w którą wszedł Bilski i wyrównał na 2:2. Jednakże defensywa Radomiaka również grała i pechowo, i nieporadnie, dlatego już po chwili z piłką szarżował Pitry, a przy jego próbie dogrania do Holuba Owczarek interwencją godną Martina Škrtela pokonał własnego bramkarza, drugim samobójczym trafieniem spotkania przywracając nam przewagę. Po przerwie gospodarze totalnie się już rozsypali, czego efektem była dwójkowa akcja Wojtal Tarachulski z 78. minuty, po której pięknego gola bombą od słupka z 16 metrów zdobył Piotrek, zaś po trzech minutach skarciliśmy radomian za przejście na 4-2-4, po którym szybki kontratak zakończył się ustalającym wynik trafieniem Klepczarka. Odnieśliśmy przekonujące zwycięstwo, choć nie bez pomocy rywali, ale za to z kontuzjowanymi Kowalskim i Lucasem, którzy do gry wrócić mieli za miesiąc.

26.10.2013, Stadion przy ul. Struga, Radom, widzów: 9055

OE (14/30) Radomiak Radom [11.] - ŁKS Łódź [5.] 2:5 (2:3)

 

3' A. Witkowski 1:0
6' J. Wawrzyniak 1:1 sam.
17' D. Kowalski (Ł) ktz.
19' K. Simiejonow 1:2
38' M. Bilski 2:2
41' A. Owczarek 2:3 sam.
78' P. Tarachulski 2:4
81' P. Klepczarek 2:5

 

ŁKS Łódź: G.Socha 7 – K.Skrzypczak 8, Lucas 8, D.Imbiorowicz 8, D.Kowalski KTZ 7 (17' G.Jakosz 7) – K.Smiejonow 7 (73' P.Klepczarek 8), P.Kaźmierczak 8, J.Holub 8, G.Wojtal 9 – P.Pitry 8 (79' M.Szmuc 7), P.Tarachulski 8

GM: Grzegorz Wojtal (P L, ŁKS Łódź) - 8

Odnośnik do komentarza

Kisi się w rezerwach Bełchatowa.

 

------------------------------------

 

Cztery dni później nareszcie mogliśmy nadrobić zaległy mecz względem reszty ligi, a był to wyjazd do Krakowa, gdzie czekał już na nas równie niecierpliwy zespół Cracovii. Wobec trwającej w najlepsze plagi kontuzji, zupełnie jak przed rokiem, na środek obrony wrócić musiał Ognjanow, a na lewą flankę powędrował debiutujący w Ekstraklasie Antonow.

 

Media twierdziły, że jedziemy po pewną egzekucję ze strony Pasów, a ja rozważałem zabronienie piłkarzom czytania przedmeczowych opinii "ekspertów", bo znowu przez większość pierwszej połowy zwyczajnie bali się gospodarzy, czego efektem były mnożące się niedokładne podania, multum prostych strat, oddany dopiero po półgodzinie pierwszy celny strzał oraz bezdyskusyjna przewaga Cracovii. Jednakże w końcu zaczęliśmy robić się coraz twardsi, a w 43. minucie Kaźmierczak oddał uderzenie, po którym piłka otarła się o Szczota i wpadła do bramki od słupka, co zostało zapisane pechowcowi jako trafienie samobójcze.

 

Jak się później okazało, był to jedyny gol meczu, w drugiej połowie gospodarze nie potrafili pokonać świetnie dysponowanego Sochy, ale i my zmarnowaliśmy co najmniej trzy doskonałe okazje. Było to zwycięstwo nie tyle szczęśliwe i nie do końca zasłużone, co po prostu pyrrusowe, bo na tydzień straciliśmy Ognjanowa, pozostając chwilowo bez ani jednego podstawowego defensora.

26.10.2013, Stadion przy ul. Józefa Kałuży, Kraków, widzów: 4895

OE (14/30) Cracovia [6.] - ŁKS Łódź [4.] 0:1 (0:1)

 

43' T. Szczot 0:1 sam.
60' W. Ognjanow (Ł) ktz.

 

ŁKS Łódź: G.Socha 8 – K.Skrzypczak 7, W.Ognjanow KTZ 8 (60' Ł.Hejnowski 6), D.Imbiorowicz 8, R.Antonow 7 – K.Smiejonow 7 (60' P.Klepczarek 6), P.Kaźmierczak 8, J.Holub 9, G.Wojtal 8 – P.Pitry 8, P.Tarachulski 7 (82' K.Adamski 7)

GM: Jiri Holub (P Ś, ŁKS Łódź) - 9

____________________

* Liczba "14" w numerze spotkania nie jest pomyłką, tylko naprostowaniem pomyłki z poprzedniej strony, przez którą cały czas wpisywałem błędny numer meczu (o jeden do przodu).

Odnośnik do komentarza

ŁKS na dobre wdarł się na solidną pozycję w Ekstraklasie, dokładnie tak, jak planowałem, a potwierdzenie tego znalazło się na rozdaniu nagród za październik. Ja po raz pierwszy pojawiłem się w wynikach głosowania na Menedżera Miesiąca Ekstraklasy zajmując w nim drugie miejsce, Piotr Tarachulski bombą z Radomia wpisał się na listę jako autor trzeciego najlepszego gola minionego miesiąca, zaś nagroda dla Piłkarza Października została zdominowana przez biało-czerwone barwy, jako że zwyciężył Jiri Holub, a drugie miejsce zajął Dariusz Imbiorowicz. Oby tak dalej.

 

 

Październik 2013

 

Bilans (ŁKS Łódź): 4-0-0, 12:3

Orange Ekstraklasa: 3. [-1 pkt do Odry Wodzisław, +2 pkt nad Groclinem Grodzisk Wlkp.]

Puchar Polski: 2. runda, vs. Kujawiak Włocławek, 0:0 i 3:1; awans, vs. Polonia Warszawa

Finanse: 2,74 mln euro (-479 tys. euro)

Gole: Piotr Tarachulski (9)

Asysty: Aleksiej Wołkow, Jiri Holub i Przemysław Pitry (po 5)

 

Bilans (Australia): 0-0-0, 0:0

Mistrzostwa Świata: –

 

 

Ligi:

 

Anglia: Arsenal Londyn [+0 pkt]

Francja: Nantes [+2 pkt]

Hiszpania: Levante [+2 pkt]

Niemcy: Werder Brema [+2 pkt]

Polska: Wisła Kraków [+8 pkt]

Rosja: CSKA Moskwa [+8 pkt]

Szwajcaria: Grasshopper Zurych [+4 pkt]

Włochy: Lazio Rzym [+0 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Groclin Grodzisk Wlkp., Gr. A, 1:1 u siebie i 0:0 na wyjeździe z Ajaxem Amsterdam

 

Puchar UEFA:

- Wisła Kraków, gr. H, 2:1 u siebie z Hibernian, 0:0 na wyjeździe z Litexem

- Legia Warszawa, gr. D, 0:2 u siebie z Rennes, 0:3 na wyjeździe z Atalantą

 

Reprezentacja Polski:

- 09.10, eliminacje MŚ 2014, Polska - Dania, 3:1

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1362], 2. Anglia [1347], 3. Holandia [1310], ..., 12. Australia [812], ..., 20. Polska [760]

Odnośnik do komentarza

Trzeciego listopada powracaliśmy do Łodzi, by na alei Unii podjąć Górnika Polkowice, meczem z którym zamykaliśmy piętnastą kolejkę Orange Ekstraklasy, umilając jednocześnie widzom na Canal+ Sport melancholijny, niedzielny wieczór.

 

Z ekipą gości rywalizowaliśmy w zeszłym roku w II lidze, w obu pojedynkach nie było wyłonionego zwycięzcy, tak więc do trzech razy sztuka, należało postarać się o wygraną teraz. W pierwszej połowie jednak znowu zanosiło się na podział punktów, bowiem uparcie ostrzeliwaliśmy Rybarczyka z bliska, a przy strzałach z dystansu nie dawał się zaskoczyć. Akcję tej nudnej powieści ubarwił dopiero na początku drugiej połowy Tarachulski, po strzale Kaźmierczaka zza pola karnego efektownym wolejem pokonując bramkarza. Pół godziny później, gdy Górnik porzucił już defensywę, wykorzystaliśmy okazję do kontrataku, Holub wyszedł do długiego podania za obrońców, dośrodkował ponad wychodzącym z bramki Rybarczykiem, a nadbiegający Szmuc przepchnął rywala i strzałem do pustej bramki rozstrzygnął losy spotkania.

03.11.2013, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 5298; TV

OE (15/30) ŁKS Łódź [3.] - Górnik Polkowice [8.] 2:0 (0:0)

 

51' P. Tarachulski 1:0
81' M. Szmuc 2:0

 

ŁKS Łódź: G.Socha 7 – K.Skrzypczak 7, Ł.Hejnowski 7, D.Imbiorowicz ŻK 7, R.Antonow 7 – K.Smiejonow 7 (75' P.Klepczarek 7), P.Kaźmierczak 7 (82' M.Goliński 6), J.Holub 7, G.Wojtal 7 – P.Pitry 7 (65' M.Szmuc 7), P.Tarachulski 8

GM: Piotr Tarachulski (N, ŁKS Łódź) - 8

Odnośnik do komentarza

Lepiej niż myślałem, że będzie. Obecny skład to w większości mistrzowska kadra z II ligi, więc nie wiem, czy gramy ponad stan, czy to po prostu dobrze skrojona taktyka.

 

-------------------------------------------------

 

Po raz pierwszy od sierpnia czekał mnie wyjazd na zgrupowanie reprezentacji Australii, z tym tylko, że teraz podróż była o wiele krótsza, bowiem tylko za południową granicę, gdyż to z Czechami w Ostrawie mieliśmy rozegrać mecz towarzyski, będący ostatnim spotkaniem Australii w 2013 roku. Z góry wiedziałem, że wystąpimy z poważnie osłabionym atakiem, ponieważ kontuzjowani byli Palmer i Griffiths. Do gry powrócili natomiast Bendyke i Menechella, a oprócz nich na zgrupowaniu stawić się mieli:

 

Bramkarze
– Brad Jones (31 l., BR, Grimsby, 45/0);

– Joshua Laufer (25 l., BR, Niort, 7/0);

– Jess van Strattan (31 l., BR, Como, 2/0).

Obrońcy:
– Trent McCleneham (28 l., O P, Wolverhampton Wanderers, 19/0);

– Lucas Neill (35 l., O/DBP/P P, Blackburn Rovers; 84/3);

– Michael Twaite (30 l., O PŚ, Austria Wiedeń, 31/0);
– Patrick Kisnorbo (32 l., O PLŚ, DP, Leicester, 66/3);
– Aaron Downes (28 l., O Ś, Rotherham, 5/0);
– Simon Menechella (25 l., O Ś, DP, Delémont, 9/1);
– Rob Bendyke (22 l., O/DBP L, Northampton, 21/3);

– Scott Jamieson (25 l., O/P L, Port Vale, 9/1);

– Aaron Wong (25 l., O L, Deportivo, 23/1).

 

Pomocnicy:

– Vincenzo Grella (34 l., DP, Bristol City, 49/1);
– Oliver Zilić (24 l., P Ś, Benevento, 1/0);
– Ahmad Elrich (32 l., OP P, ADO Den Haag, 45/7);

– Brett Emerton (34 l., OP P, Brighton; 87/17);
– Adam Hardy (24 l., OP PLŚ, Olympiakos Pireus, 34/1);
– Joe Doyle (24 l., OP PŚ, N, VfR Aalen, 8/0);
– Justin Carlier (22 l., OP L, Watford, 1/0);
– Tim Cahill (33 l., OP Ś, Everton, 70/29);
– Jason Culina (33 l., OP Ś, PSV Eindhoven, 54/6);
– Kristian Sarkies (27 l., OP Ś, Salamanca, 33/5).

Napastnicy:
– David Harris (24 l., N, Empoli, 21/20);

– Brett Holman (29 l., N, Sporting Braga, 39/10);

– Scott Wells (24 l., N, Castellón, 7/1;

– Rhys Williams (24 l., N, Thurrock, 8/2).

Odnośnik do komentarza

@Brachu,

Może za rok. Na mistrza to idzie teraz Wisła, która już wyraźnie odjeżdża.

 

@Profesor,

Poważnie, bez wczytanej ligi australijskiej praktycznie nie ma żadnych regenów, którzy prezentowaliby przynajmniej solidny poziom. Wyjątkiem jest np. Carlier, ale już z zastępcami do linii ataku miałem problem. Generalnie zdecydowana większość australijskich regenów miałaby problem z regularną grą nawet w League One.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...