Skocz do zawartości

Futbol - jak daleko nogi poniosą...


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Po powrocie do Łodzi niemal z marszu znalazłem się w autokarze, którym to udawaliśmy się do Polkowic na mecz z ostatnim już spadkowiczem z Ekstraklasy, Górnikiem. Gospodarze, podobnie jak Zagłębie i Arka, nie radzili sobie najlepiej jak na drużyny, którym zależy na szybkim powrocie do "swojej" klasy rozgrywkowej, ponadto z zespołami relegowanymi graliśmy w tym sezonie świetnie, toteż liczyłem na kolejne trzy punkty.

 

Tym razem jednak nie szło tak dobrze. Górnik od samego początku zaczął budować dom na naszej połowie i pierwszy stracony gol wisiał w powietrzu. Jednakże porażająca nieskuteczność tak gospodarzy, jak i naszych napastników przy bardzo nielicznych kontrach sprawiły, że było to bardzo nudne widowisko, a sam zwłaszcza w drugiej połowie łapałem się na tym, że momentami wciągałem się w rozmowy o pierdołach z Hassanem. A jednak trzy minuty przed końcem, a więc w 87. ruszyliśmy z akcją marzeń – Imbiorowicz ofiarnie odebrał piłkę rywalowi, zagrał ją na środek do Klepczarka, który momentalnie odegrał na wolne pole do młokosa Michaiłowa. Juri wstrzelił się w bramkarza, ale zaraz za nim biegł Holub, który zdecydowanie dobił piłkę do pustej bramki! Zwycięstwo! Zwycięstwo... Zwycięstwo...?

 

Czy ja zacząłem cieszyć się ze zwycięstwa? Jakiego, do cholery, zwycięstwa?! Gdy wystarczyło pospolicie przeklepać ostatnie sekundy i przywieźć do Łodzi trzy punkty, w przedostatniej minucie doliczonego czasu żadnemu z naszych obrońców nie chciało się przeciąć piłki, która bezpańsko wędrowała w poprzek naszej połowy. Wreszcie zgarnął ją jeden z rywali, podholował w narożnik i dośrodkował na piąty metr. Tam nabiegał na futbolówkę zielono-czerwony tłum, a ku płomieniom widniejącym w moich oczach zamiast tęczówek, Wróbel szczęśliwie zdołał musnąć ją głową, w typowo niemiecki sposób, a więc taki, którego nienawidzę najbardziej na świecie, pozbawił nas zwycięstwa. Choć wcześniej remis uznałbym za dobry wynik, teraz straciłem nad sobą panowanie i począłem demolować wszystko wkoło. Cokolwiek, tylko nie frajersko stracona bramka w doliczonym czasie... A dodatkowo podgrzał mnie fakt, że tradycji stało się zadość i po spotkaniu u Evandro zameldować musiał się Kowalski. Zaczynał mnie powoli męczyć ten sezon.

20.10.2012, Stadion przy ul. Kopalnianej, Polkowice, widzów: 1554

II L (17/34) Górnik Polkowice [5.] - ŁKS Łódź [1.] 1:1 (0:0)

87' J. Holub 0:1
90+2' P. Wróbel 1:1

ŁKS Łódź: G.Socha 6 – K.Skrzypczak 7, G.Jakosz 7, D.Imbiorowicz ŻK 7, D.Kowalski 7 – P.Klepczarek 7, J.Holub 8, S.Mironow ŻK 7 (73' P.Kaźmierczak 6), N.Milenković 6 (80' M.Rogowski 6) – M.Szmuc 6 (66' J.Michaiłow 7) V.Sotirović 7

GM: Jiri Holub (DP, ŁKS Łódź) - 8

Odnośnik do komentarza

Na początek lutego został dopięty pierwszy zimowy transfer, w myśl którego dołączy do nas, początkowo do drużyny rezerw, wypatrzony przez Żukowa za oceanem Willian (18 l., P P, Brazylia), wyciągnięty z ABC FC za 85 000 euro, co stanowiło równowartość zawartej w jego kontrakcie klauzuli odstępnego.

 

Po czterech dniach przerwy pakowaliśmy się na kolejny wyjazd, a miejsce kontuzjowanego Kowalskiego zajął Antonov, zaś za zbyt przeciętnego Sochę do bramki wrócił Stachowiak. Celem naszej podróży był Radom, gdzie w rewanżowym meczu drugiej rundy Pucharu Polski czekał na nas miejscowy Radomiak.

 

Czekało nas bardzo trudne zadanie, ponieważ z wynikiem 1:2 z pierwszego spotkania musieliśmy zdobyć na terenie rywala dwa gole, nie tracąc żadnego, by awansować bez konieczności dogrywki. Sprawę utrudniał fakt, że gospodarze byli przecież ekstraklasowymi rutyniarzami i nie było takim prostym strzelić im chociaż gola. Jednakże w tym roku ŁKS, poza kilkoma wyjątkami, był drużyną, z którą na krajowym podwórku musiał liczyć się każdy, a radomianie byli następni w kolejce, by się o tym przekonać. Gdy sędzia spoglądał już na zegarek, by zaprosić na przerwę, z szybką kontrą urwał się Mironow, nie dał zatrzymać się Kalinowskiemu i obsłużył Szmuca na półkolu szesnastki, a Marcin natychmiastowym strzałem zdołał zaskoczyć Hościłę!

 

Mimo że w tej chwili w dwumeczu był remis, to jednak Radomiaka urządzała większa liczba goli zdobytych na wyjeździe, zatem nadal trzeba było grać o pełną pulę. Z biegiem czasu i każdą kolejną zmianą według moich wytycznych mieliśmy się coraz bardziej otwierać, pomocna była czerwona kartka Łukasiewicza za faul taktyczny na Szmucu, a zwłaszcza po wprowadzeniu drugiego świeżego piłkarza zaczęliśmy wywalczać rzuty wolne z dość niebezpiecznych dla rywali odległości. Szczęścia próbował przede wszystkim Klepczarek, ale niezmiennie strzały wyjmował Hościło. W 77. minucie, gdy niedługo wcześniej nakazałem już zapomnieć o bronieniu się, mieliśmy kolejną okazję. Tym razem stały fragment gry egzekwowaliśmy z podobnej pozycji, z której gola w pierwszej połowie zdobył Szmuc, a dla golkipera Radomiaka po raz kolejny okazało się to miejscem pechowym – strzał Klepczarka ugrzązł w okienku bramki gospodarzy! Teraz to oni musieli zdobyć dwa gole, by bez dogrywki wyrzucić nas za burtę, ale przeciwieństwie do ostatniej potyczki ligowej, tym razem nie mogli liczyć na prezenty z naszej strony i po zrealizowaniu idealnego planu to my awansowaliśmy dalej.

24.10.2012, Stadion przy ul. Struga, Radom, widzów: 5023

PP 2R (2/2) Radomiak Radom [OE] - ŁKS Łódź [2L] 0:2 (0:1) [aggregate: 2:3]

45+1' M. Szmuc 0:1
56' A. Łukasiewicz ( R ) czrw.k.
77' P. Klepczarek 0:2

ŁKS Łódź: A.Stachowiak 8 – K.Skrzypczak 7, G.Jakosz 9, D.Imbiorowicz 8, R.Antonow 8 – P.Klepczarek 8, J.Holub 8, S.Mironow 10, N.Milenković ŻK 7 (67' M.Rogowski 7) – M.Szmuc 6 (61' J.Michaiłow 7), V.Sotirović 7 (82' R.Matusiak 6)

GM: Sergiej Mironow (DP, ŁKS Łódź) - 10

Odnośnik do komentarza

Wyjazdowy mecz z Piastem Gliwice był jednym z bardzo niewielu w tym sezonie, na który mogłem zabrać niezmienioną jedenastkę, a jedynie Szmuc zgłosił mi przemęczenie, w wyniku czego wystąpić za niego miał Matusiak.

 

Mecz zaczął się od małej salwy śmiechu, którą chwilę po gwizdku zafundował zgromadzonym na trybunach Stachowiak, przepuszczając do bramki totalnie skiksowane, koślawe wręcz uderzenie Jankowskiego, które w początkowej fazie zdawało się w ogóle nie turlać w światło bramki. Już na starcie zrobiło się więc bardzo nieprzyjemnie, a co gorsza przez naprawdę długie minuty gospodarze groźnie atakowali, a my mogliśmy zapomnieć o czystych sytuacjach strzeleckich, i to bynajmniej nie z uwagi na szczelną obronę rywali. Zacząłem już układać w głowie wstępną treść opieprzu, który należało zastosować w szatni, gdy okazało się, że nie będzie konieczny. Najpierw w 40. minucie Skrzypczak głęboko dośrodkował na piąty metr, gdzie Sotirović udzielił Karpiukowi lekcji latania, a trzy minuty później przy naszym rzucie rożnym błąd niepotrzebnego wyjścia z bramki popełnił Jaroszewski i za sprawą Imbiorowicza szybciutko zrobiło się 2:1 dla ŁKS'u.

 

W szatni pochwaliłem zespół za odwrócenie wyniku na naszą korzyść, ale zaraz ostrzegłem, że tym razem nie chcę nawet słyszeć o kolejnym oddaniu rywalowi dwóch punktów w końcówce. Prowadzenie 2:1 nie należy do najpewniejszych, dlatego gdy w 63. minucie wprowadzałem na boisko Kaźmierczaka, liczyłem bardzo na jego nieustępliwość i zapał. Okazane zaufanie bardzo szybko się zwróciło, bowiem już po 120 sekundach Przemek przepchnął w polu karnym dwóch rywali i delikatnym, ale wyjątkowo skutecznym wolejem postawił gospodarzy w jeszcze trudniejszej sytuacji. Moi podopieczni wzięli moje słowa z szatni na poważnie, oczywiście jak najbardziej słusznie, i chwilę przed końcem na wszelki wypadek czwartego gola dorzucił jeszcze Milenković, głową zamykając centrę Klepczarka, który rewelacyjnie poradził sobie z dwoma rywalami na skrzydle. "Tak się postępuje z beniaminkami!" – powiedziałem zadowolony z trzech punktów.

27.10.2012, Stadion przy ul. Zwycięstwa, Gliwice, widzów: 2149

II L (18/34) Piast Gliwice [13.] - ŁKS Łódź [1.] 1:4 (1:2)

1' T. Jankowski 1:0
40' V. Sotirović 1:1
43' D. Imbiorowicz 1:2
65' P. Kaźmierczak 1:3
89' N. Milenković 1:4

ŁKS Łódź: A.Stachowiak 7 – K.Skrzypczak 8, G.Jakosz 8, D.Imbiorowicz ŻK 8, R.Antonow 7 – P.Klepczarek 9, J.Holub 8, S.Mironow 7 (63' P.Kaźmierczak 7), N.Milenković 8 – R.Matusiak 8, V.Sotirović 8 (72' J.Michaiłow 6)

GM: Piotr Klepczarek (OP PŚ, ŁKS Łódź) - 9

Odnośnik do komentarza

Tym razem w comiesięcznych nagrodach było cichutko o ŁKS'ie, a jedynym łódzkim akcentem byłem ja, zajmując trzecie miejsce w konkursie na Menedżera Miesiąca II ligi.

 

Kolejnym lutowym transferem do drużyny rezerw miał być Leonid Piskarew (17 l., OP PŚ, N, Rosja), zakupiony za 40 000 euro z Czkałowca-1936. Dobrą wiadomością było wznowienie treningów przez Aleksieja Wołkowa, toteż trzeba było liczyć na to, że nie złapie kolejnego urazu na jednym z pierwszych treningów.

 

 

Październik 2012

 

Bilans (ŁKS Łódź): 4-2-0, 11:3

II liga: 1. [+9 pkt nad Hutnikiem Kraków]

Puchar Polski: 2R, vs Radomiak Radom (1:2, 2:0); awans

Finanse: 4,32 mln euro (-382 tys. euro)

Gole: Przemysław Pitry i Jakub Kawa (po 11)

Asysty: Piotr Klepczarek (8)

 

Bilans (Australia): 1-0-0, 5:0

Eliminacje Mistrzostw Świata, Druga Runda: 1., Druga grupa; Awans

Gole: David Harris (13)
Asysty: David Harris (6)

 

 

Ligi:

 

Anglia: Newcastle United [+4 pkt]

Francja: Olympique Marsylia [+1 pkt]

Hiszpania: FC Barcelona [+0 pkt]

Niemcy: Werder Brema [+1 pkt]

Polska: Cracovia [+4 pkt]

Rosja: FC Szynnik Jarosław [+1 pkt]

Szwajcaria: FC Basel [+10 pkt]

Włochy: AC Milan [+4 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Wisła Kraków, gr. G, 1:2 na wyjeździe i 0:2 u siebie z HSV Hamburg

 

Puchar UEFA:

- Korona Kielce, gr. B, 3:1 u siebie z Heerneveen

 

Reprezentacja Polski:

- 06.10, eliminacje MŚ 2014, trzecia grupa, Polska - Cypr, 5:0

- 10.09, eliminacje MŚ 2014, trzecia grupa, Luksemburg - Polska, 1:7

 

Ranking FIFA: 1. Anglia [1298], 2. Brazylia [1297], 3. Holandia [1214], ..., 13. Australia [780], ..., 22. Polska [712]

Odnośnik do komentarza

Rozgrywki II ligi były tak ułożone, że jeszcze w rundzie jesiennej zaczęły się mecze rewanżowe, a w pierwszym z nich na al. Unii dostaliśmy w swoje łapy Podbeskidzie Bielsko-Biała, z którym to były rachunki do wyrównania za sierpniowe 3:3. Spotkanie to zostało jednym z kilku wybranych przez telewizję do ogólnokrajowej transmisji na żywo.

 

Zanim posłałem piłkarzy na murawę, powiedziałem im, że trzeba wyszarpać gościom to, co zabrali nam ostatnim razem. Najlepiej na moje apele zareagował Vuk Sotirović, który w pojedynkę odprawił rywali z kwitkiem, a kibice przed telewizorami i na trybunach mogli tylko bić brawo. Nim piłkarze Podbeskidzia się obejrzeli, już przegrywali – 120 sekund po pierwszym gwizdku Skrzypczak posłał bardzo dalekie dośrodkowanie z niemal połowy boiska, a w polu karnym znalazło ono Sotirovicia, który miękkim strzałem głową po raz pierwszy pokonał Skórskiego. Centry wychodziły nam nad wyraz dobrze, a w 23. minucie kolejna taka, tym razem autorstwa Antonova, ponownie trafiła na głowę Vuka i było już 2:0. Chwilę później w środku pole futbolówkę przejął Holub, zagrał prostopadle między obrońców, a tam wynurzył się rzecz jasna nasz serbski snajper i spokojnie skompletował fantastycznego hat-tricka. W drugiej połowie już tylko graliśmy z gośćmi w dziadka, a oni ograniczyli się do kolekcjonowania żółtych kartek, co w 66. minucie skończyło się dla nich w oczywisty sposób, a więc osłabieniem za sprawą Gronowskiego. Tak więc sierpniowe niepowodzenie zostało pomszczone.

04.11.2012, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 4548; TV

II L (19/34) ŁKS Łódź [1.] - Podbeskidzie Bielsko-Biała [6.] 3:0 (3:0)

2' V. Sotirović 1:0
23' V. Sotirović 2:0
28' V. Sotirović 3:0
66' J. Gronowski (P) czrw.k.

ŁKS Łódź: A.Stachowiak 8 – K.Skrzypczak ŻK 8, G.Jakosz 7, D.Imbiorowicz 7, R.Antonow 8 – P.Klepczarek 8, J.Holub ŻK 7 (66' M.Goliński 6), S.Mironow 8, N.Milenković 7 (79' M.Rogowski 7) – R.Matusiak 7 (73' M.Szmuc 6), V.Sotirović 10

GM: Vuk Sotirović (N, ŁKS Łódź) - 10

Odnośnik do komentarza

Na wyjazd do Zabrza na mecz z Górnikiem gotów był już Aleksiej Wołkow, co bardzo mnie ucieszyło. Na razie jednak mógł usiąść co najwyżej na ławce rezerwowych, gdyż musiał najpierw na spokojnie wrócić do rytmu meczowego.

 

Podobnie jak inauguracyjne spotkanie, tak i rewanżowe zaczęło się od głupiego rzutu karnego podarowanego gospodarzom, a winowajcą był Jakosz, który pomylił futbol z siatkówką. Do piłki tak samo podszedł Filipe, lecz dzięki bogom przegrał pojedynek nerwów ze Stachowiakiem, ponieważ bardzo nie lubię, gdy w kolejnych spotkaniach bramki strzela nam ten sam zawodnik. Przez sporo czasu mieliśmy przewagę, tyle tylko, że skandalicznie nieskuteczni byli napastnicy, zwłaszcza gdy w pierwszej połowie zmarnowaliśmy aż trzy (!) dobitki z rzędu, wstrzeliwując je prosto w Szczęsnego, a niedługo później Matusiak w idealnej sytuacji trafił w słupek.

 

W szatni przy indywidualnych wskazówkach przed wznowieniem gry wyraziłem w kierunku snajperów swoje niezadowolenie z ich wykańczania akcji, po czym bez zmian personalnych posłałem drużynę na boisko. I już kilka minut później roszady poszły w ruch w liczbie dwóch na raz. W 53. minucie ruszaliśmy lewą stroną z atakiem pozycyjnym, a gdy piłka znalazła się w okolicach linii środkowej, Milenković postanowił... precyzyjnie dograć ją przed naszą bramkę do Lesisza, który od razu wysunął Szestakowowi, a napastnik gospodarzy spokojnie klepnął do pustej bramki. Nikola momentalnie powędrował do szatni wraz z fatalnym Jakoszem, z kolei z przodu nie pomogło nam nawet wejście Wołkowa i przestaliśmy być jedyną niepokonaną drużyną ligi. Wyłącznie na własne życzenie.

 

Po tym spotkaniu ostatecznie uznałem, że niemożliwym jest zakończenie sezonu bez porażki, bo w końcu zawsze znajdzie się jakiś debil, który w pojedynkę wszystko przekreśli.

10.11.2012, Stadion Ernesta Pohla, Zabrze, widzów: 6633

II L (20/34) Górnik Zabrze [10.] - ŁKS Łódź [1.] 1:0 (0:0)

14' Filipo (G) nw.rz.k.
53' I. Szestakow 1:0

ŁKS Łódź: A.Stachowiak 7 – K.Skrzypczak 6, G.Jakosz 5 (54' K.Nowicki 6), D.Imbiorowicz ŻK 8, R.Antonow ŻK 6 – P.Klepczarek 5, J.Holub 6, S.Mironow 7, N.Milenković 6 (54' M.Rogowski 6) – R.Matusiak 7, V.Sotirović 6 (74' A.Wołkow 6)

GM: Marcin Jeziorny (DBP L, Górnik Zabrze) - 8

Odnośnik do komentarza

Po podarowaniu Górnikowi Zabrze trzech punktów, w wyjściowej jedenastce nastąpiło prawdziwe przemeblowanie. Najpierw kontuzji nabawił się Stachowiak, co zmusiło mnie nie tylko do wystawienia do bramki Sochy, ale i do zabrania na ławkę Jakuba Skrzypca, który wciąż musiał chodzić z zabandażowanym palcem, toteż mogłem tylko modlić się, by Grzegorz wytrzymał całe spotkanie. Później zawieszonego za kartki Imbiorowicza musiałem zastąpić Hejnowskim, a kilku zawodników zaczęło się strasznie rzucać po tym, jak ostro dostało się Milenkoviciowi, który w pojedynkę zawalił nam mecz z zabrzanami. Ze składu wskutek tego z hukiem wylecieli więc tacy gracze jak Klepczarek, Goliński, Matusiak i Mironow.

 

Okazję do powrotu na zwycięską ścieżkę – przerwana passa 26 ligowych spotkań bez porażki – mieliśmy w spotkaniu przy al. Unii z KSZO Ostrowiec, które latem zdołało napsuć nam sporo krwi. Teraz było nie inaczej, a (nie)skuteczność moich napastników doprowadzała mnie do białej gorączki. Tym razem jednak nie starali się oni odstrzelić bramkarzowi wątroby, a hurtowo posyłali piłki w trybuny, zawodził nawet Wołkow, który zdecydowanie daleki był jeszcze od powrotu do formy. Najlepszym podsumowaniem takiego stanu rzeczy był fakt, że do 90. minuty na dziesięć oddanych strzałów zaledwie jeden trafił w światło bramki i, niestety, również w tors Kościukiewicza. Gościom sprzyjało niesamowite szczęście, ale gdy już witali się z gąską, niespodziewanie ich ono opuściło – w ostatniej minucie doliczonego czasu Wróbel zagrał w poprzek swojego pola karnego prosto pod nogi Sotirovicia, który zdołał przepchnąć piłkę pod bramkarzem, rzutem na taśmę zapewniając nam wymęczone trzy punkty.

14.11.2012, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 4485

II L (21/34) ŁKS Łódź [1.] - KSZO Ostrowiec [10.] 1:0 (0:0)

90+3' V. Sotirović 1:0

ŁKS Łódź: G.Socha 7 – K.Skrzypczak 6, J.Bieniuk 7, Ł.Hejnowski 6, R.Antonow 7 – M.Lewandowski 6, J.Holub 6 (76' M.Zawadzki 7), P.Kaźmierczak 7, N.Milenković 6 (61' M.Rogowski 7) – M.Szmuc 7, A.Wołkow 6 (61' V.Sotirović 7)

GM: Vuk Sotirović (N, ŁKS Łódź) - 7

Odnośnik do komentarza

Druga runda eliminacji Mistrzostw Świata strefy azjatyckiej dobiegała już końca, a ostatnim spotkaniem było to przeciwko Malezji. Kontuzje wyeliminowały ze zgrupowania Garetha Eddsa, Simona Menechellę i Roba Bendyke'a, za to nareszcie pamiętałem, by zawczasu przesunąć do seniorskiej reprezentacji napastnika Paula Palmera, z którego przy dotychczasowych rundach powołań nigdy nie pozwalano mi skorzystać przez mecze kadry U-21, zaś w międzyczasie szybko wpadałem w wir obowiązków w Łodzi, toteż zawsze o Paulu zapominałem. Zawodnikiem był obiecującym, dlatego cieszyłem się, że nareszcie będzie mógł zadebiutować w tej właściwej drużynie narodowej.

 

 

Bramkarze
– Brad Jones (30 l., BR, Grimsby, 37/0);

– Joshua Laufer (24 l., BR, Niort, 3/0);

– Jess van Strattan (30 l., BR, Como, 2/0).

Obrońcy:
– Trent McCleneham (27 l., O P, Wolverhampton Wanderers, 16/0);

– Lucas Neill (34 l., O/DBP/P P, Blackburn Rovers; 78/3);

– Michael Twaite (29 l., O PŚ, Austria Wiedeń, 24/0);
– Patrick Kisnorbo (31 l., O PLŚ, DP, Leicester, 59/3);
– Jonathan McKain (30 l., O Ś, Rapid Wiedeń, 52/2);

– Matthew McKay (22 l., O Ś, Unterhaching, 5/0 U-21);

– Scott Jamieson (24 l., O/P L, Port Vale, 8/1);

– Aaron Wong (24 l., O L, Deportivo, 18/1).

 

Pomocnicy:

– Vincenzo Grella (33 l., DP, Bristol City, 49/1);
– Ahmad Elrich (31 l., OP P, ADO Den Haag, 38/7);

– Brett Emerton (33 l., OP P, Doncaster; 83/16);
– Adam Hardy (23 l., OP PLŚ, Olympiakos Pireus, 25/1);
– Joe Doyle (23 l., OP PŚ, N, Ulm, 2/0);
– Tim Cahill (32 l., OP Ś, Everton, 63/24);
– Jason Culina (32 l., OP Ś, PSV Eindhoven, 45/4);
– Kristian Sarkies (26 l., OP Ś, Salamanca, 30/5).

Napastnicy:
– Joel Porter (33 l., OP L, N, Hartlepool, 36/20);
– Joshua Kennedy (30 l., N, MSV Duisburg, 46/16);

– David Harris (23 l., N, Empoli, 13/17);

– Brett Holman (28 l., N, Sporting Braga, 30/5);
– Paul Palmer (22 l., N, Karlsruher SC, 5/3 U-21);

– Scott Wells (23 l., N, Castellón, 5/1).

Odnośnik do komentarza

Ostatni mecz rundy jesiennej graliśmy na wyjeździe w Lublinie, gdzie czekała na nas drużyna miejscowego Motoru, z którym w Łodzi skromnie wygraliśmy poprzednim razem 1:0. W domu musiałem zostawić zmęczonych Kaźmierczaka i Lewandowskiego, przywracając do składu Golińskiego i Klepczarka.

 

Od jakiegoś czasu nieskuteczność stawała się motywem przewodnim ŁKS'u, dlatego pół tony spadło z moich pleców, gdy po półgodzinie ławą ruszyliśmy do kontrataku, Sotirović rozegrał akcję ze Szmucem, który w końcowej fazie krótko wyłożył do Golińskiego, a nasz kapitan lekkim strzałem po ziemi trafił w światło bramki, od razu dając nam prowadzenie. Nasza gra mogła uspokoić się dopiero na początku drugiej połowy. Najpierw tuż po wznowieniu Socha w ostatniej chwili zatrzymał toczącą się do naszej bramki piłkę, po czym szybkim wykopem rozpoczął naszą ofensywę. Zagranie na połowie gospodarzy przyjął Szmuc, rozciągnął na lewo i pognał co sił w pole karne, gdzie dopadł do podania Milenkovicia i pewnie podwyższył na 2:0, a jak się później okazało, tym trafieniem ustalił też wynik spotkania.

 

Mój zespół zadawał się łapać powoli zadyszkę, toteż dobrze, że runda jesienna właśnie dobiegała końca, a poza pucharowym dwumeczem ze Śląskiem Wrocław, aż do marca mieliśmy odpoczywać od ligowych zmagań, oczywiście nie licząc ewentualnych kolejnych rund Pucharu Polski.

 

17.11.2012, Stadion przy Alejach Zygmuntowskich, Lublin, widzów: 2326

II L (22/34) Motor Lublin [13.] - ŁKS Łódź [1.] 0:2 (0:1)

 

32' M. Goliński 0:1
47' M. Szmuc 0:2

ŁKS Łódź: G.Socha 7 – K.Skrzypczak 8, J.Bieniuk 7, Ł.Hejnowski 7, R.Antonow 7 – P.Klepczarek 7, J.Holub 7 (72' M.Zawadzki 7), M.Goliński 8, N.Milenković 8 – M.Szmuc 8 (79' K.Adamski 7), V.Sotirović 7 (72' A.Wołkow 7)

GM: Marcin Szmuc (OP/N Ś, ŁKS Łódź) - 8

 

 

II liga 2012/13, runda jesienna:

 

71afa6dfcb70fbf3.jpg

 

Odnośnik do komentarza

W składzie na kończący drugą rundę eliminacji mecz z Malezją znalazło się dwóch debiutantów, napastnik Paul Palmer i obrońca Matthew McKay. O ile ten drugi był już na kilku zgrupowaniach pierwszej reprezentacji, o tyle w przypadku Paula byłem ciekaw, jak sobie poradzi, bo nie tylko był to jego pierwszy wyjazd na seniorską kadrę, ale i od razu debiut od pierwszej minuty.

 

Malezyjczycy, zgodnie z przewidywaniami, nie potrafili stawić nam czoła i ani przez chwilę nie było mowy o równym pojedynku. Zaczęło się w 11. minucie, gdy Holman uprzedził wychodzącego z bramki Abu Bakara i skierował do siatki dośrodkowanie Elricha, a pięć minut później swój debiut golem ukoronował Palmer, toteż bylem podirytowany, gdy chwilę później Amzi skasował Paula swoim nieprzemyślanym atakiem, który doprowadził do ich zderzenia. W dalszej części spotkania na boisku dominował ruch jednostronny, w wyniku czego w 26. minucie swojego drugiego gola zdobył Holman, a tuż przed przerwą kolejne trafienie dorzucił wprowadzony za Palmera Kennedy, z kolei na początku doliczonego czasu pięknym wyjściem do główki popisał się Cahill, oczywiście wieńcząc to bramką.

 

Początek drugiej połowy stanowił przypomnienie, że arbitrom zdarzają się fatalne pomyłki. Do takiej należał rzut karny podyktowany dla nas przez pana Afasha, choć nawet ja z ławki trenerskiej widziałem, że Abdul Karim faulował naszego zawodnika dobre dwa metry przed linią szesnastki. Tyle dobrze, że w tej chwili prowadziliśmy już 5:0, dlatego ten błąd nie skrzywdził znacząco gości, a z jedenastu metrów nie pomylił się Cahill. W ogóle drugie 45 minut to wyłącznie popis Tima, bowiem w 59. minucie skompletował hat-tricka bombą z linii pola karnego, zaś kwadrans przed końcem podobnym uderzeniem ustalił wynik na 8:0 i z kompletem zwycięstw awansowaliśmy do kolejnego etapu "Drogi do Włoch 2014".

21.11.2012, Stadium Australia, Sydney, widzów: 75 495
EMŚ (6/6) Australia [15.] - Malezja [81.] 8:0 (5:0)


11' B. Holman 1:0
16' P. Palmer 2:0
21' P. Palmer (AUS) ktz.
26' B. Holman 3:0
43' J. Kennedy 4:0
45+1' T. Cahill 5:0
49' T. Cahill 6:0 rz.k.
59' T. Cahill 7:0
79' T. Cahill 8:0

 

Australia: B.Jones 8 – L.Neill 10, M.McKay 8, P.Kisnorbo 8, A.Wong 9 – A.Elrich 10, J.Culina 7 (69' J.Porter 7), T.Cahill 10, A.Hardy 10 – P.Palmer KTZ 7 (21' J.Kennedy 9), B.Holman 10 (86' S.Wells 6)


GM: Tim Cahill (OP Ś, Australia) - 10

 

 

Zjednoczone Emiraty Arabskie rozjechały Nepal 5:0, kończąc drugą rundę dziesięć punktów za nami.

 

Druga grupa:

1. Australia – 18 pkt – 30:3; Awans

2. Zjednoczone Emiraty Arabskie – 8 pkt – 11:9

3. Malezja – 5 pkt – 8:17

4. Nepal – 2 pkt – 3:23

Odnośnik do komentarza

Podobnie jak miało to miejsce już wcześniej, tak i teraz spotkania reprezentacji Australii i ŁKS'u pokrywały się terminem, więc po raz drugi mogłem co najwyżej śledzić poczynania moich łódzkich podopiecznych za pośrednictwem kamerki live-stream ze stadionu na moim iPadzie w samolocie powrotnym z Sydney, na który udałem się zaraz po kanonadzie przeciwko Malezji. Cały czas miałem przy tym kontakt telefoniczny z Wesołowskim, bym mógł na bieżąco przekazywać mu bezpośrednie instrukcje w razie potrzeby.

 

W trzeciej rundzie Pucharu Polski kluby spoza Ekstraklasy były już unikatami, tak więc oprócz nas dotarło tu jedynie Podbeskidzie Bielsko-Biała, a my w żadnym wypadku nie mogliśmy trafić właśnie na ten zespół, tylko na Śląsk Wrocław. W zamyśle czyhający na kontrataki nie ustępowaliśmy jakoś znacznie wrocławianom, a wręcz momentami byliśmy nieznacznie lepsi. Mimo to w okolicach półgodziny zaniepokoiłem się widząc, jak na lewej stronie obrony Antonow bardzo szybko odpuścił walkę o piłkę, toteż spodziewałem się straty bramki w tej akcji. A jednak nie – straciliśmy w kolejnej. Wtedy Hejnowski dał się przeskoczyć Mikolandzie, a Bieniuk człapiący dobry metr za Bąkiem pozwolił mu spokojnie zdobyć gola.

 

W przerwie poleciłem Wesołowskiemu zdjąć niewidocznego Sotirovicia, a zespołowi nakazać bardziej ofensywną grę, bo widziałem jak na dłoni, że piłkarze Śląska wcale nie są tak straszni, by dalej czaić się za podwójną gardą. Opłaciło się to w 57. minucie, kiedy Szmuc wyciągnął z linii obrońcę, czym zrobił miejsce Holubowi, obsłużył go idealnym podaniem, a Czech pewnie wyrównał na 1:1. Niestety, zdało się to na nic – zaledwie kilka minut później porządek we wszechświecie przywrócił Bieniuk, który tak długo głaskał się przy linii bocznej z Moskalem, aż ten w końcu się znudził i dośrodkował, a na piątym metrze Mikolanda bez trudu przeskoczył naszych stoperów i tyle było z wyrównania.

 

Dosyć mnie to rozzłościło, więc momentalnie zadzwoniłem do mojego asystenta i w krótkim przekazie poleciłem: "Ściągnij natychmiast tego Bieniuka, bo miał obowiązek zabrać tę piłkę!". Moje wytyczne zostały skrupulatnie zrealizowane, ale i tak zamiast umiarkowanie korzystnego 1:1, mecz zakończyliśmy jednobramkową porażką, którą zafundowaliśmy sobie kolejne ciężkie zadanie, tak jak to było z Radomiakiem Radom. Wiedziałem też, że po powrocie do Łodzi będę musiał porządnie wstrząsnąć napastnikami, gdyż po prostu wykreowali rezerwowego bramkarza Śląska na gracza meczu.

21.11.2012, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 3037

PP 3R (1/2) ŁKS Łódź [2L] - Śląsk Wrocław [OE] 1:2 (0:1)


4' K. Kozik (Ś) ktz.

29' Ł. Bąk 0:1
57' J. Holub 1:1
62' P. Mikolanda 1:2

ŁKS Łódź: G.Socha 7 – K.Skrzypczak ŻK 6, J.Bieniuk 6 (63' K.Nowicki 6), Ł.Hejnowski 6, R.Antonow 6 – P.Klepczarek 6, J.Holub 7, M.Goliński 6, N.Milenković 6 – M.Szmuc 7 (63' K.Adamski 7), V.Sotirović 6 (46' A.Wołkow 7)

GM: Waldemar Piątek (BR, Śląsk Wrocław) - 9

Odnośnik do komentarza

Na rewanż trochę pozmieniałem w składzie. Wylecieli z niego leniwy Bieniuk oraz słabiutcy Goliński – na jego zastępstwo kapitanem mianowałem Kaźmierczaka – i Sotirović. W miejsce tego drugiego od pierwszej minuty zdecydowałem wystawić Wołkowa licząc na to, że odblokuje się po urazie, ponadto na ławce zasiadł rekonwalescent Kawa.

 

Nasza sytuacja wyglądała kropka w kropkę tak samo, jak w poprzedniej rundzie przeciw Radomiakowi, czyli do awansu potrzebowaliśmy dwóch trafień bez straty bramki. Niestety po dwudziestu minutach nasze szanse zminimalizował Antonow głupim faulem w polu karnym, po którym gola zdobył Głowacki. Na domiar złego niespełna kwadrans później Skrzypczak podał w poprzek boiska pod nogi Bąka, który następnie przeszedł po Imbiorowiczu jak walec i rozstrzygnął losy awansu.

 

A jednak ani kibice, ani piłkarze, ani tym bardziej ja, Hassan i moi współpracownicy nie mieliśmy pojęcia, jak bardzo zacięty pojedynek i widowiskowy spektakl nas czeka. Chwilę po stracie drugiego gola nareszcie przebudził się Wołkow, który najpierw wykorzystał wspaniałe podanie Szmuca po błędzie Fechnera, a tuż przed przerwą Marcin z niemal zerowego kąta strącił piłkę w poprzek bramki, a czekający przy dalszym słupku Aleksiej wepchnął ją do siatki! Teraz wystarczyło zdobyć jeszcze jedną bramkę, by uzyskać przewagę goli na wyjeździe.

 

Już na samym początku drugiej połowy kwestia wywalczenia promocji znowu się oddaliła, a współwinowajcą straconej bramki po raz drugi był Skrzypczak, który w kluczowym momencie nie zablokował dośrodkowania, po którym futbolówki sięgnął Mikolanda. Krzysztof od razu powędrował do szatni, a reszcie drużyny nakazałem ławą ruszyć do ataku, ale niewiele z tego wynikało, zwłaszcza gdy Wołkow zmarnował rzut karny. W 77. minucie karkołomne ataki w końcu się powiodły, gdy piłkę z narożnika dośrodkowywał Milenković, a zupełnie niekryty Mironow ze skraju pola karnego po raz kolejny wbił gospodarzom gola wyrównującego. Do awansu potrzeba nam było tylko jednego trafienia i byłem już pogodzony z niepowodzeniem, kiedy w doliczonym czasie ruszyliśmy z kontrą rozpaczy, do podania za linię obrony wyszedł Wołkow, natomiast jego strzał cudem sparował Piątek. Piłka zdawała się wieki balansować na linii bramkowej i eksplodowałem radością, gdy wreszcie do bramki wjechał z nią Klepczarek! Udało się!

 

Niestety po chwili czekał mnie zimny prysznic ze strony mojego asystenta, który oznajmił, że w dogrywce musimy się bardzo pilnować. Zaraz, moment – jakiej "dogrywce"? Okazało się w praniu, że gole zdobyte na wyjeździe nie mają w Pucharze Polski żadnego znaczenia i wynik dwumeczu 5:5 przy naszej większej ich liczbie oznaczał zaledwie "extra time". Już w czasach Margate zdążyłem znienawidzić dogrywki, bowiem często moje zespoły ostatecznie w nich przegrywały po jednej, decydującej akcji. Nie inaczej zdawało się być i tym razem, gdy w 110. minucie skompromitował się Socha, dając się zaskoczyć słabym strzałem po ziemi w wykonaniu Iwanowskiego. Wrocławianie już po raz wtóry witali się z gąską, a my na przekór znowu zdołaliśmy wyrównać. Minutę przed końcem Szmuc wypuścił między obrońców Holuba, a nasz czeski pomocnik pięknym lobem doprowadził do konkursu rzutów karnych.

 

A w tymże z każdą serią moja frustracja niestety narastała. Pokazaliśmy słabiutką skuteczność – Szmuc i Holub wykopali piłki poza stadion –, natomiast Socha stał jak wryty na linii bramkowej i nie ruszył się do żadnego ze strzałów gospodarzy, czy to celnego, czy niecelnego. Z naszej strony swoje szanse wykorzystali tylko Kaźmierczak i Wołkow, który zrehabilitował się w ten sposób za wpadkę z drugiej połowy, ale w ostatniej kolejce wspomniany Holub strzelił z dala od światła bramki, a przy finałowej jedenastce Bednarka nasz bramkarz tylko odprowadził piłkę wzrokiem do bramki, nie ruszając się nawet o minimetr. Odpadliśmy z dalszej gry po walce do upadłego, nie mieliśmy czego się wstydzić, ale i tak Skrzypczak i Socha musieli gorliwie modlić się, bym do marca zapomniał, że walnie przyłożyli rękę do ostatecznej porażki.

28.11.2012, Stadion przy ul. Oporowskiej, Wrocław, widzów: 1514

PP 3R (2/2) Śląsk Wrocław [OE] - ŁKS Łódź [2L] 4:5 (dg. 3:4) (dp. 2:2) (rz.k. 3:2) [aggregate: 6:6]

20' P. Głowacki 1:0 rz.k.
34' Ł. Bąk 2:0
37' A. Wołkow 2:1
45' A. Wołkow 2:2
49' P. Mikolanda 3:2
70' A. Wołkow (Ł) nw.rz.k.
77' S. Mironow 3:3
90+1' P. Klepczarek 3:4
110' P. Iwanowski 4:4
119' J. Holub 4:5

Rzuty karne:
(Ł) S. Mironow - nw. [0:0]
(Ś) J. Wawrzyniak - nw. [0:0]
(Ł) M. Szmuc - nw. [0:0]
(Ś) A. Adamski - nw. [0:0]
(Ł) P. Kaźmierczak - gol [0:1]
(Ś) S. Franke - gol [1:1]
(Ł) A. Wołkow - gol [1:2]
(Ś) W. Piątek - gol [2:2]
(Ł) J. Holub - nw. [2:2]
(Ś) M. Bednarek - gol [3:2]

ŁKS Łódź: G.Socha 7 – K.Skrzypczak ŻK 4 (52' M.Zawadzki 6), D.Imbiorowicz 5 (35' K.Nowicki 8), Ł.Hejnowski 6, R.Antonow 5 (46' S.Mironow ŻK 8) – P.Klepczarek 8, J.Holub 9, P.Kaźmierczak ŻK 9, N.Milenković 8 – M.Szmuc 7, A.Wołkow 9

GM: Aleksiej Wołkow (N, ŁKS Łódź) - 9

Odnośnik do komentarza

W tym sezonie garściami czerpaliśmy ze wschodu Europy, tak więc kolejnym utalentowanym juniorem, który w lutym miał zawitać na aleję Unii był Andriej Tjurin (17 l., O/DBP/P L, Rosja) za 30 000 euro z Lokomotiwu Kaługa.

 

Później przyszła pora na ostatnie w tym roku i na najbliższe trzy miesiące nagrody, w których jedynym wyróżnionym z ŁKS-u byłem ja, po raz drugi zajmując trzecie miejsce w plebiscycie na Menedżera Miesiąca II ligi.

 

 

Listopad 2012

 

Bilans (ŁKS Łódź): 4-0-2, 12:7

II liga: 1. [+9 pkt nad Hutnikiem Kraków]

Puchar Polski: 3R, 1:2 i 5:4 (2:3 w karnych) ze Śląskiem Wrocław

Finanse: 4,29 mln euro (-414 tys. euro)

Gole: Przemysław Pitry i Jakub Kawa (po 11)

Asysty: Piotr Klepczarek (8)

 

Bilans (Australia): 1-0-0, 8:0

Eliminacje Mistrzostw Świata, Druga Runda: 1.

Gole: David Harris (13)
Asysty: David Harris (6)

 

 

Ligi:

 

Anglia: Newcastle United [+3 pkt]

Francja: PSG [+5 pkt]

Hiszpania: Espanyol Barcelona [+1 pkt]

Niemcy: Hansa Rostock [+2 pkt]

Polska: Groclin Grodzisk Wlkp. [+4 pkt]

Rosja: CSKA Moskwa [M]

Szwajcaria: FC Basel [+6 pkt]

Włochy: Juventus Turyn [+2 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Wisła Kraków, gr. G, 1:1 u siebie z Arsenalem Londyn

 

Puchar UEFA:

- Korona Kielce, gr. B, 2:2 u siebie z Maccabi Petach-Tikwa i 1:4 na wyjeździe z Bayernem Monachium

 

Reprezentacja Polski:

- 10.11, eliminacje MŚ 2014, trzecia grupa, Polska - Bośnia i Hercegowina, 1:1

- 14.11, Mecz towarzyski, Polska - Paragwaj, 1:3

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1325], 2. Anglia [1264], 3. Holandia [1208], ..., 15. Australia [767], ..., 22. Polska [697]

Odnośnik do komentarza

Przerwa w rozgrywkach drugiej ligi miała trwać aż trzy miesiące, tak więc do marca mieliśmy rozgrywać wyłącznie sparingi. Jeszcze latem ich kontraktowaniem zajęli się obaj asystenci, a efekt ich pracy był taki, że w większości gier kontrolnych przyszło mierzyć się z ekipami z Ekstraklasy. Stwierdziłem, że po pierwszych spotkaniach zadecyduję, czy do samego końca terminarz pozostanie niezmieniony, czy też będę musiał osobiście zakontraktować wygodniejszych rywali, by zadbać o odpowiednie morale w drużynie przed rozpoczęciem rundy wiosennej.

 

W pierwszym meczu towarzyskim podejmowaliśmy Amicę Wronki, a nie mogli wziąć w nim udziału kontuzjowani Holub, Klepczarek, Adamski i Skrzypczak, natomiast po raz pierwszy od pełnego wyleczenia urazu wystąpić mógł bramkarz Skrzypiec. Ostatecznie skończyło się wynikiem 1:1, choć długo prowadziliśmy po golu Kaźmierczaka z 20. minuty, ale w drugiej połowie goście zdołali wyrównać za sprawą Szafrana i to pomimo czerwonej kartki, którą moment wcześniej obejrzał jego boiskowy kolega Wysocki.

03.12.2012, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 429

TOW ŁKS Łódź [2L] - Amica Wronki [OE] 1:1 (1:0)

20' P. Kaźmierczak 1:0
69' P. Wysocki (A) czrw.k.
70' Ł. Szafran 1:1

 

 

Przed kolejnym spotkaniem działo się dość sporo. Najpierw podpisałem kontrakt z Litwnem Tomasem Butkusem (23 l., O PŚ, Litwa; 7/0) z Korony Kielce, który zimą przejdzie do nas za 30 000 euro. Później z kolei przyszedł do mnie Grzegorz Wojtal i zaczął marudzić na pomijanie go przy ustalaniu składu. Obecna konfiguracja personalna, w jakiej rozpoczynaliśmy spotkania, spisywała się bardzo dobrze, więc nie widziałem sensu rozwalać tego tylko z powodu narzekań jednej osoby. Odpowiedziałem zatem, że jeśli zobaczę, że sumiennie pracuje na treningach, będzie mógł liczyć na wskoczenie na lewe skrzydło, ponieważ zawodnikiem był bardzo dobrym.

 

Kilka dni później udało mi się wyciągnąć z rezerw Lecha Poznań obiecującego napastnika Piotra Tarachulskiego (21 l., N, Polska), który za 75 000 euro (45%) wzmocni w lutym naszą linię ataku.

 

Wkrótce musiałem stawić się w andaluzyjskiej Sewilli, w której odbywało się losowanie grup Pucharu Konfederacji 2013. Reprezentacja Australii trafiła do grupy B, mając za przeciwników Anglię, Kolumbię i USA, tak więc miał to być mój pierwszy poważny test na stanowisku selekcjonera. W międzyczasie dowiedziałem się też o wyniku losowania ostatniej fazy eliminacji Mistrzostw Świata, w której zmierzymy się z Syrią, Koreą Południową i Kuwejtem.

 

Wreszcie 12 grudnia podejmowaliśmy przy al. Unii grodziski Groclin, z którym mimo twardej walki przegraliśmy minimalnie 0:1, a jedynego gola spotkania zdobył w 27. minucie Kamil Wojtkiewicz.

12.12.2012, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 8409

TOW ŁKS Łódź [2L] - Groclin Grodzisk Wielkopolski [OE] 0:1 (0:1)

27' K. Wojtkiewicz 0:1

Odnośnik do komentarza

Przed spotkaniem z Wartą Poznań zatwierdzony przeze mnie został kolejny wstępny kontrakt, na mocy którego w lutym za 14 000 euro zasili nas utalentowany Marek Nowacki (18 l., P P, Polska) z Ruchu Chorzów. Wcześniej jeszcze bardzo rozbawiły mnie medialne spekulacje, według których już na dniach miałem zostać menedżerem Arki Gdynia, która nadal nie mogła się pozbierać po spadku z Ekstraklasy, a musiałby oczadzieć, żeby pójść na coś takiego. Nie omieszkałem wypowiedzieć się w podobnym tonie przed kamerami.

 

W ostatnim meczu roku 2012 spisaliśmy się słabiutko. Już w pierwszej minucie daliśmy wcisnąć sobie bramkę autorstwa Kapelaka, a później przez kolejnych 89 minut raziliśmy nieskutecznością, na 11 strzałów tylko cztery posyłając w światło bramki. Po tym blamażu ostatecznie uznałem, że przed wznowieniem rozgrywek ligowych konieczne będzie zbudowanie solidnego morale, w związku z czym odwołałem sparingi z Lechem Poznań, Pogonią Szczecin i Cracovią.

17.12.2012, Stadion przy Drodze Dębińskiej, Poznań, widzów: 68

TOW Warta Poznań [NL] - ŁKS Łódź [2L] 1:0 (1:0)

1' A. Kapelak 1:0
64' D. Dudka (W) ktz.

 

 

Z zaplanowanych przez moich asystentów gier towarzyskich zostawiłem jedyne otwierające nowy rok spotkanie z Koroną Kielce 3 stycznia. Następnie po kilkunastu dniach na porządny odpoczynek już do samego startu rundy wiosennej mieliśmy rozgrywać w każdy wtorek sparingi dla podtrzymania formy meczowej. Jako rywali zakontraktowałem Kmitę Zabierzów, Miedź Legnicę, pod kątem gratki dla kibiców Widzew Łódź, Stal Rzeszów, a na sam koniec sprawdzian z rutyniarzami Pierwowo Dywizjona, drużyną FC Orzeł.

 

Przerwa ligowa to moment, w którym można odpocząć od przygotowywań na kolejnego przeciwnika, opracowywania rozwiązań taktycznych, tak więc trochę wolnego czasu, który dzięki temu się pojawił, spożytkowałem na wzmacnianie sztabu szkoleniowego. Po zamieszczeniu ogłoszenia najlepsze wrażenie zrobiły na mnie aplikacje Germána Domíngueza (33 l., Trener, Argentyna), Darrylla Ziade (33 l., Trener, Jamajka) i Georgiego Dimitrova (31 l., Trener, Bułgaria), natomiast za 1 000 euro rekompensaty pozyskałem z AKB Minior drugiego Dimitrova, tyle że Atanasa (40 l., Trener, Bułgaria). Po wywalczeniu ewentualnego awansu miałem jeszcze przemyśleć sprawę dalszego usprawniania wszystkich elementów treningu.

 

Zaraz na początku nowego roku Anżi Machaczkała złożyło ofertę względem Aleksieja Wołkowa, ale momentalnie ją odrzuciłem, nie przywiązując nawet wagi do tego, na ile ona opiewała. A dzień później mierzyliśmy się z kielecką Koroną. Zagraliśmy nie najgorsze spotkanie, przez sporo czasu nie ustępowaliśmy rywalowi, a nawet momentami byliśmy lepsi, szkoda więc, że nie udało nam się utrzymać prowadzenia z pierwszej połowy i po przerwie straciliśmy dwie bramki. Do formy po kontuzji zaczynał wracać Jakub Kawa, który otworzył wynik meczu ładnym golem ze skraju pola karnego.

03.01.2013, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 7723

TOW ŁKS Łódź [2L] - Korona Kielce [OE] 1:2 (1:0)

27' J. Kawa 1:0

65' G. Juźwa 1:1

74' P. Stachura (K) ktz.

78' T. Wójcik 1:2

Odnośnik do komentarza

O Wołkowa zaczynały bić się już coraz konkretniejsze firmy, jak na przykład grająca w rosyjskiej ekstraklasie Ałania Władykaukaz, ponadto doniesiono mi, że na naszych sparingach coraz częściej pojawiają się przedstawiciele Wisły Kraków, tak więc zaczynałem sobie uzmysławiać, że być może trudno będzie mi zatrzymać Aleksieja w Łodzi.

 

W międzyczasie, gdy wydawało się, że już wszystko jest dobrze, kolejnej kontuzji doznał Jakub Kawa, który naciągnął sobie ścięgno podkolanowe. Wykluczył się w ten sposób z udziału w meczu przeciwko Kmicie Zabierzów, od którego rozpoczynaliśmy właściwe przygotowania do rundy wiosennej II ligi. Spełnił on swój cel, bez trudu zwyciężyliśmy 3:0, dzięki czemu morale zauważalnie uległo poprawie po ostatnich niepowodzeniach, ponadto pierwszy występ po długiej i bolesnej kontuzji zaliczył Przemysław Pitry.

15.01.2013, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 438

TOW ŁKS Łódź [2L] - Kmita Zabierzów [NL] 3:0 (2:0)

26' A. Wołkow 1:0
29' A. Citko 2:0
53' R. Antonow 3:0

 

 

Przed wyjazdowym spotkaniem z Miedzią Legnica po raz kolejny musiałem opędzić się od robiących podchody pod Wołkowa, a tym razem moją odmowną odpowiedź otrzymał Saturn Obłast', również grający w rosyjskiej Premier Lidze, co oczywiście wróżyło coraz gorzej.

 

Przeciwko drużynie Miedzi zaczynałem się niepokoić katastrofalną skutecznością. Przez całe 90 minut dwadzieścia razy uderzaliśmy na bramkę rywali, z czego tylko osiem strzałów zmusiło bramkarza do interwencji, a dwa przekroczyły jego umiejętności. Pierwszy z nich oddał w 39. minucie Konrad Adamski, a drugi Radosław Matusiak na kwadrans przed końcem. Było nad czym pracować na treningach.

22.01.2013, Stadion przy ul. Żeglarskiej, Legnica, widzów: 485

TOW Miedź Legnica [NL] - ŁKS Łódź [2L] 0:2 (0:1)

39' K. Adamski 0:1
74' R. Matusiak 0:2
Odnośnik do komentarza

Wzrastające zainteresowanie scoutów krakowskiej Wisły meczami ŁKS-u nie było przypadkowe, więc nie zdziwiłem się, gdy wreszcie ze strony Białej gwiazdy wpłynęła oferta, oczywiście dotycząca Aleksieja Wołkowa. Moja odpowiedź była oczywista, a sam niedługo później dziwiłem się, że nasz snajper nie zaczął jeszcze kręcić nosem na moje decyzje, ale ani trochę mnie to nie martwiło, w żadnym wypadku.

 

W ubiegłorocznych barażach o prawo gry w II lidze poradził sobie Widzew Łódź, ale w wyniku olbrzymiego zamieszania z licencjami, typowo polskiego z resztą, ostatecznie nasz lokalny rywal takowej nie dostał i jego miejsce w naszej klasie rozgrywkowej zajęła drużyna Finishparkiet. Sporo naszych sympatyków było mocno rozczarowanych takim obrotem spraw, bowiem zdążyli się napalić na powrót derbów Łodzi, więc postanowiłem sam im je zorganizować.

 

Sparing ten kończył styczeń i zarazem był ostatnim przed otwarciem okienka transferowego. Kibiców na trybunach zjawiło się o wiele mniej niż zakładałem, ale po zastanowieniu trudno było się dziwić, bo nie każdemu chciałoby się łapać wilka przy temperaturze bliskiej zeru na meczu bez stawki. Niemniej jednak w szatni powiedziałem piłkarzom, że warto byłoby pokazać, kto rządzi i dzieli w Łodzi, a moje słowa zostały odebrane z należytą powagą. W pierwszej połowie urządziliśmy sobie ostry trening strzelecki, choć gdy po kwadransie szybciutko prowadziliśmy 3:0 i niektórzy zaczynali spodziewać się dwucyfrówki, później bramkarz gości zaczął popisywać się fantastycznymi paradami i jeszcze tylko chwilę przed przerwą Szmuc wbił rywalom czwartego gola, będącego jego drugim trafieniem w tym meczu.

 

Szkoda tylko, że w drugiej połowie Marcin doznał urazu i musiał opuścić boisko zastąpiony przez Matusiaka. Radek dorzucił tuż przed końcem piątą bramkę, a ja cieszyłem się, że nasza skuteczność jakby się poprawiała. Gości natomiast przed dwucyfrową porażką uchroniły jedynie akrobatyczne interwencje Nalepy z pierwszej połowy, a małą skazą na całokształcie był nie tylko uraz Szmuca, ale i mała przepychanka między zawodnikami, do której doszło już w doliczonym czasie.

29.01.2013, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 448

TOW ŁKS Łódź [2L] - Widzew Łódź [NL] 5:0 (4:0)

7' P. Klepczarek 1:0
8' S. Mironow 2:0
16' M. Szmuc 3:0
45+2' M. Szmuc 4:0
69' M. Szmuc (Ł) ktz.
87' R. Matusiak 5:0

Odnośnik do komentarza

Wystarczyło, że Przemek Pitry powrócił po kontuzji, a już potencjalni kupcy wznowili swoje starania o niego. Słowo "potencjalni" jest tutaj kluczowe, ponieważ nie zamierzałem go oddawać, dopóki sam nie poprosi o transfer.

 

 

Styczeń 2013

 

Bilans (ŁKS Łódź): 0-0-0, 0:0

II liga: 1. [+9 pkt nad Hutnikiem Kraków]

Puchar Polski: –

Finanse: 4,08 mln euro (-620 tys. euro)

Gole: Przemysław Pitry i Jakub Kawa (po 11)

Asysty: Piotr Klepczarek (8)

 

Bilans (Australia): 0-0-0, 0:0

Eliminacje Mistrzostw Świata, Trzecia Runda: –

Gole: –
Asysty: –

 

 

Ligi:

 

Anglia: Manchester United [+2 pkt]

Francja: Olympique Marsylia [+2 pkt]

Hiszpania: Espanyol Barcelona [+1 pkt]

Niemcy: Werder Brema [+2 pkt]

Polska: Groclin Grodzisk Wlkp. [+2 pkt]

Rosja: –

Szwajcaria: FC Basel [+6 pkt]

Włochy: Juventus Turyn [+3 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

-

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Anglia [1272], 2. Brazylia [1263], 3. Holandia [1229], ..., 11. Australia [814], ..., 37. Polska [636]

Odnośnik do komentarza

Piłkarze ŁKS-u w reprezentacjach:

– Dariusz Kowalski (TOW, Polska U-21 vs. Armenia U-21, 2:0); 7

 

 

Pierwszego lutego nareszcie otwarło się zimowe okienko transferowe. W Łodzi dominowały transfery głównie do drużyny rezerw, gdyż do pierwszego zespołu dołączyli tylko Piotr Tarachulski (21 l., N, Polska) z Lecha Poznań i Tomas Butkus (23 l., O PŚ, Litwa; 7/0) z Korony Kielce. Litwin bardzo cieszył się z przenosin na aleję Unii, gdyż w kieleckim klubie miał olbrzymie problemy z regularną grą.

 

Drużynę rezerw zasilili z kolei tacy zawodnicy, jak: Marek Nowacki (18 l., P P, Polska) z Ruchu Chorzów, Willian (19 l., P P, Brazylia) z ABC, Leonid Piskariew (17 l., OP PŚ, N, Rosja) z Czkałowca-1936, Andriej Tjurin (17 l., O/DBP/P P, Rosja) z Lokomotiwu Kaługa i Juri Aleksiejew (17 l., P L, Rosja) z Polonii Warszawa.

 

Część nowego nabytku miała okazję zaprezentować się na boisku już w wyjazdowym sparingu ze Stalą Rzeszów. Dobrze spisali się sprawdzeni na przetarcie Willian i Piskariew, z kolei najlepszy na boisku był Butkus, który zdawał się chcieć potwierdzić swoje zapowiedzi o szczególnej motywacji. Ostatecznie wygraliśmy 2:0 po golach Mironowa i Sotirovicia, wyglądając coraz lepiej przed coraz bliższą inauguracją rundy wiosennej.

 

05.02.2013, Stadion przy ul. Hetmańskiej, Rzeszów, widzów: 103

TOW Stal Rzeszów [NL] - ŁKS Łódź [2L] 0:2 (0:1)

 

23' S. Mironow 0:1

84' V. Sotirović 0:2

Odnośnik do komentarza

Od lutowego spotkania z Syrią rozpoczynaliśmy finalną część naszej australijskiej drogi na mundial we Włoszech. Do szerokiego składu z jesieni dołączył Oliver Zilić, natomiast po urazach powrócili Simon Menechella i Rob Bendyke.

 

 

Bramkarze
– Brad Jones (30 l., BR, Grimsby, 38/0);

– Joshua Laufer (24 l., BR, Niort, 3/0);

– Jess van Strattan (30 l., BR, Como, 2/0).

Obrońcy:
– Trent McCleneham (28 l., O P, Wolverhampton Wanderers, 16/0);

– Lucas Neill (34 l., O/DBP/P P, Blackburn Rovers; 74/3);

– Michael Twaite (29 l., O PŚ, Austria Wiedeń, 24/0);
– Patrick Kisnorbo (31 l., O PLŚ, DP, Leicester, 60/3);
– Jonathan McKain (30 l., O Ś, Rapid Wiedeń, 52/2);

– Simon Menechella (24 l., O Ś, DP, Delémont, 3/1);
– Rob Bendyke (21 l., O/DBP L, Rotherham, 17/3);

– Scott Jamieson (24 l., O/P L, Port Vale, 8/1);

– Aaron Wong (25 l., O L, Deportivo, 19/1).

 

Pomocnicy:

– Vincenzo Grella (33 l., DP, Bristol City, 49/1);
– Oliver Zilić (23 l., P Ś, Benevento, 17/1 U-21);
– Ahmad Elrich (31 l., OP P, ADO Den Haag, 39/7);

– Brett Emerton (33 l., OP P, Doncaster; 83/16);
– Adam Hardy (24 l., OP PLŚ, Olympiakos Pireus, 26/1);
– Joe Doyle (23 l., OP PŚ, N, Ulm, 2/0);
– Tim Cahill (33 l., OP Ś, Everton, 64/28);
– Jason Culina (32 l., OP Ś, PSV Eindhoven, 46/4);
– Kristian Sarkies (26 l., OP Ś, Salamanca, 30/5).

Napastnicy:
– Joel Porter (34 l., OP L, N, Hartlepool, 37/20);
– Joshua Kennedy (30 l., N, MSV Duisburg, 47/17);

– Brett Holman (28 l., N, Sporting Braga, 31/7);

– Paul Palmer (22 l., N, Karlsruher SC, 1/1);

– Scott Wells (23 l., N, Castellón, 6/1).

 

 

Na parkingu przy lotnisku, gdy udawałem się na zgrupowanie reprezentacji, złapało mnie kilku dziennikarzy z prośbą o komentarz na temat doniesień o moim rzekomym zainteresowaniu wakatem w Zagłębiu Lubin, w którym zarząd stracił w końcu cierpliwość do Marka Szutowicza. Moja odpowiedź mogła być oczywiście tylko jedna.

 

Gdy zasypiałem już w samolocie, w Łodzi ŁKS podejmował przy al. Unii rosyjski FC Orzeł, co było dla nas dobrym sprawdzianem możliwości. Po kwadransie udało się nam objąć prowadzenie, gdy po szybkim ataku Kawę w polu karnym faulem na czerwoną kartkę powstrzymywał Usanow, a z jedenastu metrów Tjurin dał nam prowadzenie. Utrzymywaliśmy je bardzo długo, a dopiero w 84. minucie wyrównującego gola zdobył Karatljaszew, tak więc próbę mogliśmy uznać za całkiem udaną.

 

12.02.2013, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 453

TOW ŁKS Łódź [POL] - FC Orzeł [RUS] 1:1 (1:0)

 

17' M. Usanow (F) czrw.k.
17' A. Tjurin 1:0 rz.k.
84' Ż. Karatljaszew 1:1

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...