Skocz do zawartości

Futbol - jak daleko nogi poniosą...


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

W swoim drugim meczu w Lidze Mistrzów, Legia Warszawa bezbramkowo zremisowała u siebie z Liverpoolem. Natomiast w pierwszej rundzie Pucharze UEFA Wisła Kraków pokonała w dwumeczu (1:0 i 1:1) IFK Göteborg, zaś Korona Kielce boleśnie odbiła się od ściany z napisem "poziom europejski", ponosząc w Gelsenkirchen klęskę 0:6 z Schalke 04, a w obu meczach tracąc łącznie goli osiem, nie strzelając ani jednego.

 

Przed meczem z Kidderminster stwierdziłem, że jeszcze trochę, a zabronię któremukolwiek z graczy zbliżać się do budynku siłowni. Tym razem Marvin Thompson nie potrafił poradzić sobie ze sztangą i przez miesiąc będzie chodził z bandażem na klatce piersiowej. Z tego tytułu w wyjściowym składzie zastąpił go Garry Richards, ponadto dałem odpocząć zmęczonym Martinowi i Smithowi, w ich miejsce wystawiając odpowiednio Hadlanda i Edkinsa.

 

Wrzesień był miesiącem o dwóch obliczach, zatem warto było zakończyć go tym aktualnym, lepszym. Goście byli sklasyfikowani tylko dwie pozycje wyżej od nas, toteż liczyłem na korzystny rezultat. Rzeczywiście, mieliśmy lekką przewagę, ale długo nic z niej nie wynikało, gdy na drodze większości naszych strzałów stawał bramkarz Roche, który bronił dość szczęśliwie, ale nad wyraz skutecznie. Jednakże nikt nie jest nieśmiertelny, o czym przeszkoda w zdobyciu gola przekonała się w 38. minucie. Hutchinson zagrał z lewego skrzydła do Molango, piłkę spod nóg wygarnął mu obrońca, ale na miejscu był Gradley, który ją opanował, wbiegł w pole karne i silnym uderzeniem w okienko nareszcie otworzył wynik spotkania.

 

Od razu po przerwie Kidderminster starało się zaatakować, by znaleźć wyrównanie, ale wtedy piłkę z naszej połowy wybił Richards, następnie głową, zdawałoby się donikąd, strącił ją Gatting, a Roget nie zauważył nadlatującego wręcz Molango, który zgarnął mu futbolówkę sprzed nosa, podciągnął w szesnastkę i bez trudu podwyższył wynik. Niespełna kwadrans przed końcem podręcznikowo posłaliśmy gości na deski. Z autu grę wznawiał Edkins, wyrzucił w pole karne pod linię końcową do Walsha, który ściągnął na siebie obrońców i między nogami Gattinga, który przytomnie przepuścił podanie, wyłożył piłkę Hutchinsonowi, a ten natychmiast oddał strzał obok zrezygnowanego Roche. Nasze dobre od jakiegoś czasu wyniki zaowocowały nie tylko spokojnym marszem w górę tabeli, ale też rosnącym zainteresowaniem kibiców, których ponad 1,5 tysiąca po ostatnim gwizdku zgotowało nam owacje na stojąco.

 

29.09.2007, Hartsdown Park, Margate, widzów: 1639
CNat (13/46) Margate [14.] - Kidderminster [12.] 3:0 (1:0)

 

38' P. Gradley 1:0

48' M. Molango 2:0

78' I. Hutchinson 3:0

 

Margate: T.Nielsen 9 – A.Edkins 8, J.Bristow ŻK 9, G.Richards 8, F.Murray ŻK 8 – S.Hadland 8 (78' M.Martin 6), A.Pulis 7, P.Gradley ŻK 7 (64' G.Lambu 6), I.Hutchinson 9 – J.Gatting 8, M.Molango 7 (72' P.Walsh 7)

 

GM: Ian Hutchinson (OP L, Margate) - 9

Odnośnik do komentarza

Pewnie nie zauważyłem, że już wróciliśmy do szóstej ligi :> Zaś na poważnie, to mam nadzieję, że to punkt zwrotny, bo te rzuty karne i czerwone kartki doprowadzały mnie do białej gorączki, a byłem już bliski pieprznięcia tego i poszukania sobie nowego wyzwania.

 

-------------------------------

 

Wrzesień 2007

 

Bilans: 4-1-3, 13:6

Conference National: 11. [+0 pkt nad Grays, -2 pkt do Dag & Red]

FA Cup: -

FA Trophy: -

Finanse: -239 tys. euro (-273 tys. euro)

Gole: Joe Gatting (5)

Asysty: Ian Hutchinson (3)

 

 

Ligi:

 

Anglia: Chelsea Londyn [+1 pkt]

Francja: Olympique Lyon [+1 pkt]

Hiszpania: Real Madryt [+2 pkt]

Niemcy: Hertha BSC Berlin [+1 pkt]

Polska: Legia Warszawa [+8 pkt]

Rosja: CSKA Moskwa [+15 pkt]

Szwajcaria: BSC Young Boys [+2 pkt]

Włochy: AC Milan [+1 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Legia Warszawa, gr. D, 0:3 na wyjeździe z Ajaxem Amsterdam, 0:0 u siebie z Liverpoolem

 

Puchar UEFA:

- Wisła Kraków, pierwsza runda, 1:1 i 1:0 z IFK Göteborg; awans, gr. E z Szachtarem Donieck, HSV Hamburg, Genk i Dynamo Moskwa

- Korona Kielce, pierwsza runda, 0:2 i 0:6 z Schalke 04; out

 

Reprezentacja Polski:

- 01.09, el. ME 2008, piąta grupa, Polska - Francja, 1:1

- 05.09, el. ME 2008, piąta grupa, Walia - Polska, 1:1

 

Ranking FIFA: 1. Anglia [1113], 2. Hiszpania [1032], 3. Brazylia [992], ..., 17. Polska [745]

Odnośnik do komentarza

Po serii udanych meczów w lokalnych dziennikach zaczęły się pojawiać wzmianki, jakoby mój zespół miał wracać na właściwe tory. Fakt, ja sam coraz bardziej wierzyłem, że złe Margate należało już do przeszłości. Niestety, tym razem demony tej przeszłości wróciły, a ja pierwszy raz od dobrych kilkunastu dni zamiast pochwał, rzucałem w szatni "zakrętami" w języku włoskim. Październik otwieraliśmy kolejnym bardzo trudnym meczem, podejmując na wyjeździe trzecie w tabeli Mansfield, a nie mogłem zabrać na niego Phila Walsha, który nabawił się urazu stopy, który wyeliminował go z gry na 4 tygodnie.

 

Mecz nie był ani trochę jednostronny, gospodarze strzelali bardzo niecelnie, natomiast my raz po raz solidnie straszyliśmy defensorów i bramkarza rywali, ale piłki minimalnie mijały słupki bramki. Przy jednej z naszych sytuacji już podnosiłem nawet ręce w geście radości, ale strzał jedynie musnął słupek po jego niewłaściwej stronie. W końcu w 41. minucie Edkins zagrał daleką piłkę z naszej połowy, Gatting przyjął podanie, oszukał obrońcę i strzelił po ziemi, a Heaton chyba spodziewał się, że i tym razem futbolówka minie słupek, i odprowadził ją wzrokiem do bramki. Niestety, w oczy zajrzały mi wspomniane wyżej demony i już niespełna dwie minuty później bezmyślnie i zupełnie niepotrzebnie w naszym polu karnym faulował Edkins, popisując się brakiem inteligencji, gdy piłka była prawie poza boiskiem, a akcja gospodarzy była już zepsuta. Jedenastkę pewnie wykorzystał Danny Reet, zdobywając swojego pierwszego gola w tym meczu.

 

Ashley nie pojawił się już na boisku po przerwie, a w 73. minucie akcja Mansfield skończyła się dośrodkowaniem z lewego skrzydła, w polu karnym Richards, który miał obowiązek wybić piłkę, dał się przepchnąć jak szmaciana lalka Reetowi, który wykorzystał komfortową sytuację i rozstrzygnął losy meczu. Chciałem się mylić, ale wyglądało na to, że wypadek przy pracy w postaci czterech zwycięstw z rzędu był tylko wypadkiem i wróciło stare, złe Margate.

 

06.10.2007, Field Mill, Mansfield, widzów: 3741

CNat (14/46) Mansfield [3.] - Margate [12.] 2:1 (1:1)

 

41' J. Gatting 0:1

43' D. Reet 1:1 rz.k.

73' D. Reet 2:1

 

Margate: T.Nielsen 8 – A.Edkins 6 (46' L.Smith 6), J.Bristow 7, G.Richards ŻK 6, F.Murray 6 – S.Hadland 6, A.Pulis 7, P.Gradley 8, I.Hutchinson 6 (65' G.Lambu 6) – J.Gatting 8, M.Molango 7 (74' B.Brayley 6)

 

GM: Danny Reet (N, Mansfield) - 8

Odnośnik do komentarza

To ja w takim razie wolę kolej w Stanach Zjednoczonych – zero zwykłej zwrotnicy nawet przez kilkanaście mil.

 

----------------------------

 

Reprezentacja Polski przynajmniej na kolejne 4 lata pozostanie drużyną bez występu na Mistrzostwach Europy w swojej historii. Biało-czerwoni najpierw pokonali w Chorzowie Irlandię Północną 2:0, by następnie skompromitować się w Vaduz, przegrywając z Liechtensteinem 1:2. Awans z "polskiej" grupy uzyskały ekipy Francji i Grecji.

 

Dzień po meczu z Mansfield przeczytałem w porannej prasie wypowiedź Bertiego Braleya, w którym narzekał na moją osobę i stwierdził nawet, że ma "kompletnie dosyć moich metod szkoleniowych". Zabrałem egzemplarz ze sobą do klubu, a przechodząc do budynku klubowego zawołałem do samego zainteresowanego, by przyszedł do mnie do gabinetu za kwadrans. Jak poleciłem, tak się stało i Brayley wchodził przez drzwi. Wskazałem mu krzesło przed biurkiem.

 

– Czytaj. – rzuciłem odpowiednik naszej "Wyborczej" na blat. – Prawa kolumna w górnej części strony.

 

Po chwili lektury na głos, napastnik spojrzał na mnie, nie wiedząc, co teraz.

 

– No i? Co powiesz ciekawego na ten temat? – spytałem spokojnie.

 

– Hmm, tak. – zaczął trochę nieśmiało.

 

– Co "tak"? Nie rób ze mnie idioty, tylko mów, jak to było.

 

– Uważam, że pańskie metody zniechęcają do gry. – zaczynał się rozkręcać – Mam powoli dość, ja chcę po prostu grać, a nie wysłuchiwać jakichś uwag i pokrzykiwań.

 

– Dobra, dobra. – uciąłem – Czyli co? Chciałbyś sobie hasać po boisku i mieć wszystko w dupie, wyniki zwłaszcza?! To są kpiny, kolego. Ja nie przyszedłem tu po to, by liczyć kasę i ciułać na chleb, tylko coś z tym klubem zrobić, rozwijać. Tym samym kieruję się sprowadzając nowych graczy, dobro klubu przede wszystkim. To profesjonalna liga, profesjonalny futbol i tak samo chcę mieć w zespole profesjonalistów, a nie błaznów. Takich się niestety ujawniło w tym sezonie już kilku, kolejnym wydajesz się być ty.

 

– Ale mogę wyrazić swoją opinię!

 

– Jasne, że możesz, to jest wolny kraj. Ale żeby krytykować swoich przełożonych, najpierw trzeba spojrzeć na samego siebie! Nie ma w moim zespole miejsca na karykatury piłkarzy i próżniaków, więc skoro tak ci tutaj źle, to nie ma sprawy, panie gazda, właśnie lądujesz na liście transferowej i możesz zapomnieć o grze w pierwszym zespole.

 

– I tak nie zamierzam tu zostać ani chwili dłużej!

 

– No, to spieprzaj! – rzuciłem w stylu przełożonego komisarza Ryby i zakończyłem rozmowę.

 

Brayley swoją nieprzemyślaną krytyką sam strzelił sobie w kolano, tym bardziej, że reszta drużyny nie narzekała, lecz słuchano mnie jak mentora, a przynajmniej chłopaki takie sprawiali wrażenie. Tym samym nasz buntownik przekreślił swoją karierę w Margate, a skoro żaden klub, po uprzednim przefaksowaniu przeze mnie propozycji nie chciał nawet na niego spojrzeć, czekało go opuszczenie klubu na wolny transfer, jako że jego kontrakt wygasał wraz z końcem czerwca przyszłego roku.

Odnośnik do komentarza

Zespół Scarborough zanotował w tym sezonie drastyczny zjazd w tabeli, przed meczem z nami plasując się dopiero na 20. miejscu. W Margate zostawiłem dywersanta Edkinsa, wystawiając w jego miejsce Lee Smitha, na lewej z kolei obronie nie mogłem skorzystać z Murraya, który już w poprzednim spotkaniu obił sobie głowę. Przymierzany na tę pozycję Beswethernick okazał się kolejną sztangową ofermą, z naciągniętymi mięśniami grzbietu odpadając na miesiąc. Ostatecznie postawiłem na Steve'a Ridleya.

 

Który tuż przed przerwą skręcił kostkę i musiał opuścić boisko. Wcześniej natomiast będące niżej sklasyfikowane w lidze Scarborough miało przewagę, co jednak nie powinno dziwić, a w 32. minucie ustawiony przed polem karnym Paul McLaren oddał bardzo delikatny, wręcz słabiutki strzał po ziemi, a świetnie broniący na przestrzeni ostatnich tygodni Nielsen tym razem ośmieszył się dokumentnie przed całą widownią, przepuszczając toczącą się leniwie piłkę do bramki. Ten mecz miał mi dać odpowiedź na pytanie, co było przypadkiem – cztery wrześniowe zwycięstwa bez straty gola, czy może akty sabotażu i dezintegracji z początku sezonu. Niestety, wiele wskazywało na to, że prawidłowym było to pierwsze.

 

Znowu graliśmy nieskutecznie, rywale często zgarniali odpuszczane i niedokładnie zagrywane piłki. A tu jednak nastąpiła niespodzianka – w 44. minucie Gradley rozciągnął grę na lewe skrzydło do Hutchinsona, który następnie dośrodkował w pole karne, a tam piłkę głową musnął Pulis, myląc bramkarza, nieoczekiwanie wyrównując i to było na tyle tego dnia. Kolejny brak zwycięstwa skłaniał ku wnioskowi, że po prostu tak ma w tym sezonie grać Margate i nic się nie zmieni, poza nielicznymi wyjątkami, tymczasem znowu zaczynaliśmy zjazd w dół tabeli. Tego dnia jednak szczęściem było dowiezienie remisu, bowiem mogliśmy to spotkanie jeszcze przegrać, a uchronił nas przed tym tylko i wyłącznie brak skuteczności gospodarzy. W przeciwnym wypadku skończyłoby się co najmniej 1:4. Ciężkie jest życie menedżera...

 

13.10.2007, The McCain Stadium, Scarborough, widzów: 924
CNat (15/46) Scarborough [20.] - Margate [14.] 1:1 (1:1)

32' P. McLaren 1:0

38' S. Ridley (M) ktz.

44' A. Pulis 1:1

 

Margate: T.Nielsen 6 – L.Smith 6, J.Bristow 7, G.Richards 6, S.Ridley 6 (38' G.Lambu 6) – S.Hadland 6 (59' N.Wainwright 7), A.Pulis 6, P.Gradley 7, I.Hutchinson ŻK 6 – J.Gatting 7, M.Molango 6 (76' L.Yiga 6)

 

GM: Paul McLaren (P Ś, Scarborough) - 7

Odnośnik do komentarza

Tia, najgorsze jednak, że to w żadnym wypadku nie wina taktyki - to wszystko skutek podejścia do gry moich zawodników, którzy traktują to jak cholerną zabawę. Wystarczy spojrzeć, ile już podarowaliśmy rywalom rzutów karnych przez zaledwie kilkanaście kolejek.

 

----------------------

 

Legia Warszawa sprawiła swoim kibicom niespodziankę, pokonując na Łazienkowskiej włoską Parmę 2:1 w trzeciej serii gier fazy grupowej Ligi Mistrzów. Tego samego niestety nie można było powiedzieć o krakowskiej Wiśle, która na otwarcie swojego udziału w Pucharze UEFA przegrała na własnym stadionie 0:1 z Dynamo Moskwa.

 

W tym sezonie rywalizację w Pucharze Anglii rozpoczynaliśmy od czwartej rundy, a w niej wylosowaliśmy Woodbridge, rywala odstającego od nas co najmniej o dwie klasy. Na to spotkanie przemeblowałem skład, dając zagrać w bramce Wayne'owi Brownowi, na prawej obronie Billowi Edwardsowi, w środku pola wystawiłem długo odpoczywającego Paula Cochlina, do pary przydzielając mu Sama Halla, na lewym skrzydle wystąpił dawno niewidziany Michael Noakes, na prawym Matt Martin, a w ataku obok Gattinga wystawiłem Lawrence'a Yigę, na ławkę jako rezerwowego zabierając ostatnio nieangażowanego Damiana Spencera.

 

Kibice na trybunach mogli sobie urządzić miły sobotni piknik, a na boisku już po 10 minutach zwycięzca był znany. Nim minęło 60 sekund od pierwszego gwizdka, wynik otworzył Yiga, nieco później rzut karny wykorzystał Cochlin, a w 9. minucie Adam Booth wybił efektownie piłkę z linii bramkowej, ale trafił prosto do Martina, który z główki z dość dużej odległości odesłał ją tam, gdzie jej miejsce. Sto dwadzieścia sekund później Sam Hall zdobył swojego pierwszego gola w barwach Margate, i to od razu efektownym rogalem z 30 metrów. Goście grali bardzo niefrasobliwie, w obronie niemal potykali się o własne nogi, a to zaowocowało w kolejnych kilkuminutowych odstępach dwoma trafieniami Joe Gattinga i jeszcze jednym Lawrence'a Yigi. W niespełna 25 minut wkopaliśmy zdezorientowanemu Woodbridge siedem goli, więc oczywistym było, że zachwyceni kibice zaczęli skandować o wynik dwucyfrowy.

 

Niestety, to był właściwie koniec ostrej kanonady w Margate. Gdy piłkarze obu stron schodzili do szatni na przerwę, można było być niemal pewnym, że więcej goli już nie padnie i mecz mógłby się w zasadzie skończyć. Warto jeszcze zaznaczyć, że nawet w pucharze, z tak mało wymagającym rywalem, po prostu musieliśmy podarować im rzut karny, który szczęśliwie obronił Brown. Nie dziwiłem się absolutnie, że już na niektórych forach szyderczo zaczynano określać nas przydomkiem jedenastki, i to nie chodziło bynajmniej o liczebność drużyny na boisku, o nie.

 

Resztę meczu moi piłkarze koncertowo odpuścili, bawiąc się w Brazylijczyków, a skoro takowymi nie byli, piłki odskakiwały im od nóg i w słabym stylu gubili je, przez co mecz stał się bardzo wyrównany. Najlepszym przykładem olewki była sytuacja Gattinga, który zamiast iść do końca i podwyższyć rezultat, niepotrzebnie zwolnił, dał się dogonić obrońcom i zaczął się z nimi kiwać, psując całą akcję. Dopiero w 88. minucie zdobyliśmy ósmego gola, gdy rzut karny bez trudu wykorzystał Fred Murray. Rozmiary zwycięstwa wyglądały efektownie, ale patrząc na przebieg meczu, można było czuć lekki niedosyt. W szatni pochwaliłem oczywiście zawodników, ale zrobiłem to w nieco fińskim stylu, bo byłem nieco zniesmaczony tym, co działo się pomiędzy 25. a 88. minutą, a sam miałem apetyt na dwucyfrówkę. Najważniejszy wszakże jest awans i nagroda pieniężna w wysokości 14 000 euro.

 

20.10.2007, Hartsdown Park, Margate, widzów: 1806
FAC 4R Kw. Margate [CNat] - Woodbridge [NL] 8:0 (7:0)

1' L. Yiga 1:0

5' P. Cochlin 2:0 rz.k.

9' M. Martin 3:0

11' S. Hall 4:0

14' J. Gatting 5:0

20' J. Gatting 6:0

24' L. Yiga 7:0

28' J. Johnson (W) nw.rz.k.

88' F. Murray 8:0 rz.k.

90' J. Johnson (W) ktz.

Margate: W.Brown 8 – B.Edwards 9, G.Richards 8, J.Bristow 8, F.Murray 9 – M.Martin 10 (76' S.Hadland 6), S.Hall 8 (72' P.Gradley 7), P.Cochlin 9, M.Noakes 9 – J.Gatting 10 (54' D.Spencer 7), L.Yiga 10

 

GM: Lawrence Yiga (N, Margate) - 10

Odnośnik do komentarza

Zanim piłkarze zdążyli dobrze wypocząć po ostatniej grze, już odbyło się kolejne losowanie FA Cup. Tym razem trafiliśmy kiepsko, bo na naszego ligowego rywala, Dag & Red, a to oznaczało, że najprawdopodobniej udział w Pucharze Anglii zakończymy już na pierwszej rundzie zasadniczej.

 

Po przerwie na puchar, rozgrywki wznawiała Conference. Nie potrafiłem pojąć, skąd się to bierze, ale praktycznie cały czas graliśmy z drużynami z dolnych stref tabeli, z nielicznymi wyjątkami. Teraz było tak samo, a na Hartsdown Park przyjeżdżało 18. w tabeli Hinckley. Co powinni robić beniaminkowie, by ugruntować swoją pozycję w nowej lidze i zająć w niej na koniec przyzwoite miejsce? Wygrywać z teoretycznie najsłabszymi rywalami z możliwych, prawda? Tia, coś podobnego...

 

Praktycznie cały czas siedziałem obojętnie na ławce trenerskiej, mając tego wszystkiego dosyć. W 35. minucie Bristow, który zabiegał drogę Cornesowi, przewrócił się komediancko na równiutkiej murawie, byle tylko pozwolić mu wbiec spokojnie w nasze pole karne, a Nielsen jeszcze na wszelki wypadek nie przemęczał się z interwencją przy mało urodziwym strzale i scenariusz moich piłkarzy zaczął się realizować. Co prawda chwilę później Hall przepchnął piłkę do wychodzącego na wolne pole Molango, który zrobił na złość reszcie drużyny i pewnym strzałem zdobył gola wyrównującego, ale kwadrans po przerwie tuż przed szesnastką Gradley położył Corra, a Tonge z wolnego pokonał naszego bramkarza tak, jakby to był rzut karny.

 

Po powrocie do domu zamówiłem na swoją skrzynkę mailową subskrypcję informacji o wakujących posadach menedżerów w najróżniejszych europejskich ligach, a także wstępnie wydrukowałem sobie rezygnację, zostawiając jedynie puste miejsce na datę. Następnie schowałem papier do jednej z szuflad tak, bym w każdej chwili mógł go wyciągnąć i wypełnić do końca. Ten mecz był jedną z pierwszych kropel, za sprawą których woda z przepełniającej się miarki zaczynała delikatnie cieknąć po jej ściankach.

 

27.10.2007, Hartsdown Park, Margate, widzów: 1321
CNat (16/46) Margate [15.] - Hinckley [18.] 1:2 (1:1)

35' C. Cornes 0:1

39' M. Molango 1:1

59' D. Tonge 1:2

Margate: T.Nielsen 6 – L.Smith 6, L.Mendy 5 (59' G.Richards 6), J.Bristow 6, F.Murray 6 – A.Allman 6, P.Gradley 7, S.Hall 7, T.Winters 6 (70' I.Hutchinson 6) – J.Gatting 6 (46' D.Spencer 6), M.Molango 7

 

GM: Dale Tonge (P PŚ, Hinckley) - 8

Odnośnik do komentarza

Nihil novi.

 

-------------

 

Legia na otwarcie rewanżowych meczów Champions League dała się odegrać Parmie, na wyjeździe ulegając rywalom 0:1. Wisła w Pucharze UEFA tym razem pauzowała. A jeśli o pauzowaniu mowa, przez miesiąc ze zdrutowaną pękniętą szczęką będzie czynił to Pat Gradley.

 

Przed otwierającym listopad meczem pierwszej rundy zasadniczej FA Cup byłem niemal pogodzony z tym, że dziś żegnamy się z pucharem. Od niedawna znowu zagościła u nas zapaść i samozniszczenie, a ja zdecydowanie wolę bycie realistą, niż niepoprawnym optymistą, gdy nie ma ku temu racjonalnych powodów.

 

A jednak, tym razem sprawiliśmy kibicom miłą niespodziankę. Choć częściej strzelali goście z Dag & Red, to jednak był to typowy mecz na 0:0, posiadanie piłki po 90 minutach wynosiło idealnie 50:50 i było wiadomo, że szalę zwycięstwa przechyli jedna akcja, jedno muśnięcie piłki o jedną tysięczną sekundy wcześniej, niż przeciwnik. Na szczęście tę jedną akcję było dane przeprowadzić nam – w 32. minucie z rzutu wolnego z głębi pola daleko dośrodkowywał Bristow, a w polu karnym Molango przeskoczył Fostera w walce o górną piłkę i dość nieoczekiwanie posłał ją do bramki tuż przy dalszym słupku.

 

W drugiej połowie rywale z biegiem czasu coraz zajadlej szukali gola wyrównującego, ale świetnie bronił Nielsen i to właśnie Tonny i Maheta wygrali nam ten mecz, a nagrodę za zawodnika meczu odebrał nasz golkiper. Mogliśmy się również nacieszyć 24 000 euro w nagrodę za awans.

 

03.11.2007, Hartsdown Park, Margate, widzów: 1806
FAC 1R Margate [CNat] - Dag & Red [CNat] 1:0 (1:0)

32' M. Molango 1:0

Margate: T.Nielsen 8 – L.Smith 6, G.Richards ŻK 7, J.Bristow 7, F.Murray 7 – M.Martin 7 (81' N.Wainwright 6), P.Cochlin 7, S.Hall 7 (70' I.Hutchinson 7), T.Winters 7 – E.Frost 6 (61' D.Spencer 7), M.Molango 7

 

GM: Tonny Nielsen (BR, Margate) - 8

 

-----------------------------

 

Październik 2007

 

Bilans: 1-1-2, 12:5

Conference National: 16. [+1 pkt nad Hinckley, -3 pkt do Morecambe]

FA Cup: 4R El., 8:0 z Woodbridge

FA Trophy: -

Finanse: -299 tys. euro (-333 tys. euro)

Gole: Joe Gatting (8)

Asysty: Ian Hutchinson i Joe Gatting (po 4)

 

 

Ligi:

 

Anglia: Liverpool [+2 pkt]

Francja: Olympique Lyon [+0 pkt]

Hiszpania: Real Madryt [+3 pkt]

Niemcy: Hertha BSC Berlin [+4 pkt]

Polska: Legia Warszawa [+6 pkt]

Rosja: CSKA Moskwa [+18 pkt – Mistrzowie Rosji]

Szwajcaria: Grasshopper Zurych [+2 pkt]

Włochy: Inter Mediolan [+8 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Legia Warszawa, gr. D, 2:1 u siebie i 0:1 na wyjeździe z Parmą

 

Puchar UEFA:

- Wisła Kraków, gr. E, 0:1 u siebie z Dynamo Moskwa

 

Reprezentacja Polski:

- 06.10, el. ME 2008, piąta grupa, Polska - Irlandia Północna, 2:0

- 10.10, el. ME 2008, piąta grupa, Liechtenstein - Polska, 2:1

 

Ranking FIFA: 1. Anglia [1110], 2. Hiszpania [1018], 3. Brazylia [992], ..., 17. Polska [742]

Odnośnik do komentarza

Z początkiem listopada udało mi się uzgodnić z Portsmouth transfer 19-letniego specjalisty, zdaniem scouta, od rzutów wolnych, Josepha Bye (19 l., P Ś, Anglia) za 50% wartości kolejnego transferu. Ale już po najbliższym meczu ligowym wiedziałem, że to nie ja w styczniu będę witał go na Hartsdown Park.

 

Czwarty mecz z rzędu graliśmy u siebie, w tym drugi w lidze. Tym razem podejmowaliśmy dziesiąte w tabeli Hereford, które ciągle było upatrywane jako kandydat do awansu, a to oznaczało, że rywal był zapewne pogrążony w większym lub mniejszym kryzysie, do tego kontynuował serię pięciu meczów bez zwycięstwa.

 

Spotkanie zaczęliśmy świetnie, bo już w 10. minucie Hall w środku pola uprzedził przeciwnika w walce o piłkę, którą następnie zagrał do Molango, a ten poradził sobie z obrońcą i z dość trudnej pozycji otworzył wynik. Następnie jednak wszystko wróciło do normy, trzynaście minut później Wilbraham z dziecinną łatwością wyciągnął Richardsa z bloku defensywnego, a w powstałą lukę wbiegł Stanley, od razu dostając piłkę, i pewnie wyrównał po strzale obok koszulki z napisem "Nielsen". Z kolei niedługo po przerwie Bristow przypomniał, dlaczego zaczyna się nazywać nas jedenastki, serwując zgromadzonym na stadionie kibicom naszą specjalność, czyli podarowanie rywalom rzutu karnego, z którego pewnie skorzystał Wilkinson i było po zawodach. Mogliśmy jeszcze wyciągnąć na 2:2, gdy w ramach rewanżu jedenastkę sprezentował nam sam strzelec poprzedniego. Do piłki podszedł Matt Martin, wziął rozbieg i... wykopał piłkę poza stadion.

 

Machnąłem na to ręką, a po meczu nawet nie wchodziłem do szatni. Postanowiłem, że jeżeli w następnym spotkaniu któryś z moich klaunów sprokuruje rzut karny, który przesądzi o wyniku, zabieram się stąd i szukam nowego wyzwania, z normalnymi piłkarzami, którzy chcą wygrywać i coś osiągnąć. W Margate od czasu promocji do piątej ligi tego już nie ma, a remisów i porażek w wygranych meczach za to bez liku. Zaczynałem mieć najzwyczajniej w świecie dosyć tej bandy samobójców.

 

06.11.2007, Hartsdown Park, Margate, widzów: 1191
CNat (17/46) Margate [16.] - Hereford [10.] 1:2 (1:1)

10' M. Molango 1:0

23' C. Stanley 1:1

52' A. Wilkinson 1:2 rz.k.

78' M. Martin (M) nw.rz.k.

Margate: T.Nielsen 6 – L.Smith 6, G.Richards 6 (53' L.Graham 6), J.Bristow 6, F.Murray 6 – M.Martin 6, P.Cochlin 6 (74' I.Hutchinson 6), S.Hall ŻK 7, T.Winters 6 – D.Spencer 7 (74' J.Gatting 6), M.Molango 7

 

GM: Craig Stanley (P Ś, Hereford) - 8

Odnośnik do komentarza

Zobaczymy, a i tak już długo wytrzymuję z tymi karnymi i wypuszczaniem z rąk korzystnych rezultatów. Jeszcze w żadnym klubie nie miałem do czynienia z tak niepoważnym podejściem zawodników.

 

--------------

 

Losowanie kolejnej rundy FA Cup oznaczało już na 98% pewne zakończenie przygody z tymi rozgrywkami. Los przydzielił nam albo drużynę z League Two albo z League One, a wszystko zależeć będzie od powtórki meczu pomiędzy Macclesfield i MK Dons. Mi było właściwie wszystko jedno. Przed ligowym meczem z Worksop poprosiłem Hassana, by sprawdzał mi co jakiś czas wynik rozgrywanego równolegle meczu eliminacyjnego Polska - Irlandia. Niestety nie miał on dla mnie dobrych wieści, podopieczni Pawła Janasa przegrali w Chorzowie 0:1.

 

Przed 18. kolejką Conference National na miesiąc ze składu wskutek zwichniętej żuchwy wypadł Fred Murray. Później przyszli do mnie po kolei stoper Mendy i bramkarz Brown, by zamarudzić nad brakiem gry w pierwszym zespole. W obu przypadkach moja odpowiedź brzmiała podobnie: "Robimy tak, panowie. Ja widzę waszą efektywną pracę na treningach, a wtedy pomyślę o uwzględnieniu was w składzie". Browna mogłem zrozumieć, bo w tym sezonie rzeczywiście nie łapie się nawet na ławkę, ale już Mendy w ostatnim czasie po prostu grał zbyt słabo i pomijanie nie powinno go dziwić.

 

Spotkanie z Worksop było tak potwornie nudne i wyprane z czystych sytuacji podbramkowych, że całe 90 minut przesiedziałem leniwie na ławce, a na trybunach bardziej było słychać cichy gwar rozmów, aniżeli śpiewy i doping. Moi piłkarze uparli się, by próbować szczęścia z nieprzygotowanych pozycji i podejmowania błędnych decyzji, takich jak strzał zamiast podania i odwrotnie. Gospodarze mieli nieco mniej okazji, a skoro również nie byli zainteresowani pokonaniem bramkarza, mecz zakończył się bezbarwnym 0:0. Rzutu karnego kończącego moją pracę z Margate nie było, ale po meczu natrafiłem na wypowiedź uznanego speca, że kiedy coś idzie źle, trzeba zacisnąć pięści i robić swoje. A nóż w kwietniu nadal tu będę?

 

10.11.2007, Babbage Way, Worksop, widzów: 277
CNat (18/46) Worksop [22.] - Margate [17.] 0:0

Margate: T.Nielsen 6 – L.Smith 7, G.Richards 8 , L.Mendy ŻK 7, G.Lambu 7 – N.Wainwright 7 (78' S.Hadland 6), A.Pulis ŻK 7, S.Hall ŻK 7, T.Winters 6 (62' I.Hutchinson 6) – A.Amoako 7, M.Molango 6 (71' L.Yiga 7)

 

GM: Garry Richards (O Ś, Margate) - 8

Odnośnik do komentarza

Mało goli to właściwie coś normalnego, bo to się zdarza różnym drużynom w różnych ligach. Prawdziwym problemem są te cholerne rzuty karne, przez które w tym sezonie straciliśmy już kilka ładnych punktów, o ile nie kilkanaście, i ciągle wisimy tuż nad strefą spadkową.

Odnośnik do komentarza

W środku tygodnia trochę się zdziwiłem, gdy zaczepił mnie polski dziennikarz. Okazało się, że w rodzimej Polsce nagle zapomniano, jak to przed ponad rokiem wytykano mnie palcami, a teraz byłem uznawany za murowanego kandydata do objęcia wakującej posady menedżera w drugoligowym Widzewie Łódź, z którego zwolniony został Leszek Ojrzyński. Póki co nie zamierzałem nigdzie się wybierać, więc zdementowałem wszelkie pogłoski łączące mnie z łódzkim klubem, ku uciesze moich przełożonych.

 

W sobotę 17. listopada podejmowaliśmy w Margate naszego sąsiada w ligowej tabeli, zespół Farnborough. Jedynymi zmianami w porównaniu do poprzedniego meczu było przesunięcie Lawrence'a Yigi do wyjściowego składu, a także szansa Wayna Browna, który zastąpił grającego w kratkę Tonny'ego Nielsena.

 

Pierwsza połowa przypominała starcie z Worksop – mnóstwo strat piłek po obu stronach, łapania żółtych kartek i niecelnych strzałów. Po przerwie właściwie niewiele się zmieniło, ale w 57. minucie Wainwright zagrał ze skrzydła na środek do Pulisa, który rozpoczął swój rajd, po drodze mając mnóstwo możliwości rozegrania do nieźle ustawionych partnerów. Anthony jednak wiedział co robi, minął trzech rywali, w tym wbiegając między dwóch obrońców, i świetnym strzałem tuż przy słupku zdobył gola na wagę trzech punktów. Później, mimo doskonałych okazji, raziliśmy nieskutecznością, a pogoń gości została zatrzymana przez czerwoną kartkę, jaką za odepchnięcie jednego z moich piłkarzy obejrzał Kift. Było to nasze pierwsze ligowe zwycięstwo od 29 września, a Brown błysnął kilkoma świetnymi interwencjami, zapewniając sobie miejsce w składzie na kolejny mecz.

 

17.11.2007, Hartsdown Park, Margate, widzów: 942
CNat (19/46) Margate [18.] - Farnborough [17.] 1:0 (0:0)

57' A. Pulis 1:0

68' W. Gray (F) ktz.

71' J. Kift (F) czrw.k.

Margate: W.Brown 7 – L.Smith 7, G.Richards ŻK 7, L.Mendy 7, G.Lambu ŻK 7 – N.Wainwright 7 (78' S.Hadland 6), A.Pulis 8, S.Hall 7, T.Winters 6 (71' I.Hutchinson 6) – A.Amoako ŻK 6 (58' M.Molango 7), L.Yiga 7

 

GM: Anthony Pulis (P Ś, Margate) - 8

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...