Skocz do zawartości

Futbol - jak daleko nogi poniosą...


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Dziękuję :) Searle to taki bramkarz-orkiestra, potrafi zaliczyć genialny mecz, nawet strzelając gola z rzutu wolnego, ale też zdarzają mu się megaklopsy. O przyszłym sezonie będę mógł pomyśleć po 46. kolejce, bo ja nie jestem minimalistą i zawsze oczekuję jazdy do końca, a nie odpuszczania, gdy utrzymanie tudzież mistrzostwo jest już pewne.

 

@Profesor,

Miałem zamiar podliczyć to po zakończeniu sezonu. Wliczając też pucharowe mecze, będzie to zapewne liczba dwucyfrowa.

Odnośnik do komentarza

Pytasz o koszulki wyświetlane w zakładce "Informacje" w profilu drużyny i obok wyniku w trakcie meczu? Bo jeśli chodzi o ekran z ustawieniem i widok na boisku, to mam ustawione standardowe "kulki". Trykoty wyświetlane w grze mają dla mnie znaczenie drugorzędne, bo główną satysfakcję czerpię z dobrych wyników i robienia czegoś z niczego.

Odnośnik do komentarza

Na najbliższym treningu zwołałem zespół i zacząłem delikatnie studzić nastroje sugerując, by radość z utrzymania schować do kieszeni przynajmniej do ostatniego meczu – zawsze wpajam zawodnikom, że gra się do końca, zero minimalizmu. W składzie na kolejne starcie musiałem wymienić cały atak – Molango i Spencer wciąż byli wykończeni po Scarborough –, a także z przykrością dowiedziałem się, że Matt Martin uszkodził więzadła krzyżowe i sezon dla niego już się skończył. W miejsce pierwszej dwójki wystawiłem zatem duet Gatting - Frost, a na prawym skrzydle zagrał Bridge-Wilkinson.

 

Farnborough cały sezon bezpiecznie krążyło bliżej górnej części tabeli, na sześć kolejek przed końcem plasując się na miejscu dziesiątym. Różnica była zatem spora, ale najważniejsza jest wszakże ta widoczna na boisku, a tu akurat układ odwrócił się na naszą korzyść. Krótko przed wybiciem kwadransa piłkę przed polem karnym dostał Frost, natychmiast oddał strzał z lewej nogi sprzed obrońcy, a piłka zakreśliła w powietrzu malowniczy łuk i zatrzymała się w bramce. Cztery minuty później z dystansu strzelał tym razem Gradley, Scriven ponownie nie zdołał sięgnąć piłki i gospodarze zaliczyli knockdown. Moim zawodnikom zapewnienie ligowego bytu znacznie poprawiło motywację do gry i niemal na pół godziny gry Bridge-Wilkinson zagrał długą piłkę do Frosta, a Elliottowi banicja na trybunach bardzo dobrze zrobiła, bo przedryblował dwóch defensorów, nie dał szans bramkarzowi i prowadziliśmy już 3:0.

 

I właśnie teraz ujawnił się arbiter, który wkroczył do akcji i już pięć minut później atak pozycyjny gospodarzy przerwał drobny faul Edkinsa w gąszczu przeciwników. Sędzia uznał to za faul taktyczny, o czym nie mogło być mowy, i pokazał Ashleyowi czerwoną kartkę. Niestety od razu po tym zagapił się Searle i wpuścił do bramki wątpliwej urody strzał z dystansu Binniona. Abstrahując od utraconej bramki, to jeszcze nie był koniec "drukowania" i tuż przed przerwą starcie bark w bark przeciwnika z Noakesem zakończyło się przypadkowym szturchnięciem Michaela, za co cholerny arbiter wlepił mu jego drugą żółtą kartkę, co automatycznie skończyło się czerwienią i koniecznością gry w dziewiatkę przez ponad 45 minut.

 

– Jak nazywa się ten sędzia? – spytałem podenerwowany towarzyszących mi przy ławce.

 

– Michael Cole. – odpowiedział Hassan.

 

– Kevin, zapisz to. – poleciłem asystentowi, celem zapamiętania nazwiska.

 

To spotkanie można było określić słowem "skandal", bowiem gdy w przerwie najpierw poszedłem skorzystać z toalety, nieustaleni sprawcy zablokowali mnie wewnątrz, przez co nie mogłem przeprowadzić rozmowy z zespołem, ani przeprowadzić stosownych zmian*. Gdy moje wykrzykiwane przekleństwa wreszcie usłyszał ochroniarz i mogłem dzięki niemu wyjść, właśnie zaczynała się druga połowa. Od razu po wyjściu na ławkę trenerską, zobaczyłem Kifta pakującego piłkę do siatki i z prowadzenia 3:0 zrobiło się już tylko 3:2.

 

Polecenia, które chciałem przekazać w szatni, musiałem wydawać już w praniu, a niedługo później było już jasnym, że sędzia wziął za ten mecz jakąś sumę – Allen-Page bez pardonu powalił na ziemię Frosta, który wychodził sam na sam z bramkarzem, a "pan" Cole z irytującym uśmieszkiem wzniósł zaledwie żółtą kartkę. Nie wytrzymałem i zacząłem bluzgać na lewo i prawo, ale kojąco wpływała na mnie postawa Farnborough, nie mogącego wykorzystać przewagi aż dwóch graczy. Udało nam się przetrwać doliczony czas, a już następnego dnia furorę w Internecie zrobiło zdjęcie fotoreportera, na którym z dumą i satysfakcją pokazuję schodzącemu do szatni arbitrowi wymowny gest Kozakiewicza. Takie numery to nie z nami, Brunner.

 

29.03.2008, Cherrywood Road, Farnborough, widzów: 1313
CNat (41/46) Farnborough [10.] - Margate [18.] 2:3 (1:3)

 

13' E. Frost 0:1

17' P. Gradley 0:2

28. E. Frost 0:3

33' A. Edkins (M) czrw.k.

34' T. Binnion 1:3

45' M. Noakes (M) czrw.k.

46' J. Kift 2:3

 

Margate: S.Searle 7 – A.Edkins CZ 6, M.Thompson 7, F.Murray 7, J.Beswethernick 7 – M.Bridge-Wilkinson 8, S.Hall 7, P.Gradley 7 (47' J.Bye 7), M.Noakes CZ 6 – E.Frost 8, J.Gatting 7 (45' L.Graham 7)

 

GM: Marc Bridge-Wilkinson (OP PŚ, Margate) - 8

______________________

* W trakcie meczu wystąpił jakiś drobny bug i po zakończeniu pierwszej połowy od razu automatycznie zaczęła się druga.

Odnośnik do komentarza

Marzec 2008

 

Bilans: 3-2-3, 10:13

Conference National: 18. [+2 pkt nad Hinckley, -1 pkt do Scarborough]

FA Cup: -

FA Trophy: Półfinał, 0:1 i 0:1 z Morecambe; out

Finanse: -657 tys. euro (-691 tys. euro)

Gole: Joe Gatting (15)

Asysty: Joe Gatting (9)

 

 

Ligi:

 

Anglia: Arsenal Londyn [+0 pkt]

Francja: Olympique Lyon [+14 pkt]

Hiszpania: FC Barcelona [+0 pkt]

Niemcy: Bayern Monachium [+6 pkt]

Polska: Legia Warszawa [+9 pkt]

Rosja: Dynamo Moskwa [+0 pkt]

Szwajcaria: FC Basel [+0 pkt]

Włochy: Inter Mediolan [+3 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

-

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1157], 2. Anglia [1111], 3. Hiszpania [960], ..., 31. Polska [661]

Odnośnik do komentarza

W meczu z rozpaczliwie walczącym o utrzymanie Worksop – było to dla nich spotkanie o wszystko – nie mogłem oczywiście skorzystać z zawieszonych za niesłuszne czerwone kartki Edkinsa i Noakesa, w ich miejsce desygnując do gry odpowiednio dziadka Edwardsa i Toma Wintersa. Wcześniej zajmowałem się też przedłużaniem ostatnich kontraktów, i jak na razie nową umowę podpisał tylko Joseph Bye.

 

Wychodząc na to spotkanie od razu skoczyło mi ciśnienie, gdy okazało się, że nasz mecz po raz drugi z rzędu będzie prowadził oszust Cole. Niedługo później miałem ochotę trzaskać i rzucać czym popadnie, gdy w 2. minucie najpierw Thompson niepotrzebnie faulował na 30. metrze, a kiedy pomyślałem, że mimo sporej odległości Searle bez problemu może to wpuścić, Stuart chyba czytał w moich myślach i właśnie to uczynił. Po 20 minutach gry miałem już wykorzystane dwie zmiany, obie na raz, gdy najpierw Marvin nieudolnie wyskakiwał do dośrodkowania, a nasz bramkarz sprawiał wrażenie chłopca z autyzmem, tępo przyglądając się, jak tuż przed jego nosem piłkę do bramki wpychał Morris. Za Thompsona momentalnie wszedł Graham, a Brownowi poleciłem zastąpić w bramce koszulkę z napisem Searle. Szczęśliwie po półgodzinie gry przy naszym dośrodkowaniu, w polu karnym Worksop z tłumu obrońców wyłonił się Frost i zdobył kontaktowego gola.

 

Tym razem drukarz z poprzedniego meczu nie musiał pomagać gościom, gdyż robili to moi gracze, ale i tak nie mógł powstrzymać się od wywiązania z zawartego układu i w końcówce w przeciągu dwóch minut pokazał Grahamowi dwie absurdalne żółte kartki. Arbiter podpadł mi już na całego, ale po raz kolejny mogłem pokazać mu obraźliwy gest po końcowym gwizdku, bo w ostatniej minucie doliczonego czasu urwaliśmy się z atakiem rozpaczy, Gradley świetnie zagrał w uliczkę do Frosta, a Elliott swoim drugim golem udaremnił drugi z rzędu uknuty przeciwko nam przekręt.

 

Po spotkaniu miałem świetny humor, gdyż wychodząc ze stadionu ujrzałem na parkingu sędziego Cole'a prowadzonego przez funkcjonariuszy antykorupcyjnych, a nieudolnie ustawiony mecz odesłał Worksop z powrotem do szóstej ligi.

 

02.04.2008, Hartsdown Park, Margate, widzów: 1368
CNat (42/46) Margate [18.] - Worksop [23.] 2:2 (1:2)

 

2' J. Sedlan 0:1

19' B. Saunders (W) ktz.

20' L. Morris 0:2

32' E. Frost 1:2

82' L.Graham (M) czrw.k.

90+3' E. Frost 2:2

 

Margate: S.Searle 6 (21' W.Brown 8) – B.Edwards 6, M.Thompson ŻK 5 (21' L.Graham CZ 5), F.Murray ŻK 6, J.Beswethernick 6 – M.Bridge-Wilkinson 6, S.Hall 6 (76' J.Bye 7), P.Gradley 7, T.Winters 7 – E.Frost 8, J.Gatting 7

 

GM: Matt Fish (O Ś, Worksop) - 8

Odnośnik do komentarza

Taki zabieg literacki ;) Gość prowadził nam dwa mecze pod rząd, w obu usiłując nas przekręcić (te dwie żółte kartki chwilę przed końcem były absurdalne) czerwonymi kartkami i jednostronnym gwizdaniem, a ja nie wierzę w przypadki.

 

Sezon nareszcie się kończy, bo nie wszyscy spełniali oczekiwania, toteż nadzieję, że nowa kampania wypadnie lepiej. Moim celem będzie zapewne górna część tabeli.

Odnośnik do komentarza

Propozycje kontraktów odrzucili Graham, Spencer i Frost, stawiając się w tym samym, mówiąc krótko, w złej sytuacji. Mowa tu o Luke'u i Damianie, którzy nie mieli najmocniejszej pozycji w zespole. Frosta chciałem zatrzymać na kolejny sezon, i zastanawiałem się nad zrobieniem wyjątku, bowiem przez pogarszającą się sytuację finansową klubu, starałem się uzgadniać jak najniższe możliwe płace. Zrozumiał to wszakże Wainwright i związał się z Margate na kolejne dwa lata.

 

Pierwszym z ostatnich czterech rywali był zespół Grays. któremu jesienią na wyjeździe ulegliśmy aż 1:4, a teraz goście nadal mieli iluzoryczne szanse na baraże. Mecz zapowiadał się zatem na bardzo ciężki, ale nasze mordercze 10 minut dzielące do przerwy efektownie zmiażdżyło ich myśli o wywiezieniu z Hartsdown Park korzystnego rezultatu. Zaczęło się od 37. minuty, kiedy Frost na linii pola karnego strzelił głową, będący na spalonym Molango inteligentnie nie wykonał ruchu do piłki, a że ściągnął na siebie uwagę bramkarza, ta zatrzymała się w bramce. Nim minęły trzy minuty, podanie po rzucie wolny otrzymał Gradley, mocno huknął z dystansu i zmieścił piłkę w okienku. Nokautujący cios zadaliśmy w doliczonym czasie drugiej połowy, a wtedy podanie za obrońców zgarnął Frost, wbiegł w pole karne i bez trudu pokonał Eyre'a, który sam już nie wierzył, że jest w stanie nas zatrzymać, ustalając wynik meczu.

 

05.04.2008, Hartsdown Park, Margate, widzów: 1327
CNat (43/46) Margate [17.] - Grays [8.] 3:0 (3:0)

 

37' E. Frost 1:0

39' P. Gradley 2:0

45+1' E. Frost 3:0

 

Margate: W.Brown 8 – A.Edkins 8, M.Thompson 7, F.Murray 8, J.Beswethernick 8 – M.Bridge-Wilkinson 7 (70' J,Bye 7), S.Hall 8, P.Gradley 8, T.Winters 9 – E.Frost 9 (83' L.Smith 6), M.Molango 7 (78' P.Walsh 6)

 

GM: Elliott Frost (N, Margate) - 9

Odnośnik do komentarza

Frost swoim zachowaniem zaczynał sobie grabić. Regularnie odrzucał kolejne oferty nowych umów, a gdy w końcu zaproponowałem mu taką, która w stu procentach spełniała jego postulaty, postanowiłem, że jeżeli i tą odrzuci, zamykam negocjacje. Elliott zaczął gwiazdorzyć i nawet teraz z zadartym nosem odmówił złożenia podpisu. Odparłem na to, że może w takim razie zacząć martwić się o znalezienie nowego pracodawcy i odesłałem na trening.

 

Ekipa Woking była już pewna utrzymania, gdyż wszystkie miejsca spadkowe zostały już obsadzone – zostaliśmy w tym sezonie jedynym beniaminkiem, który zdołał utrzymać się w lidze. Gospodarze od początku mocno nas przycisnęli, zdobyli nawet gola, tyle że ze spalonego, a w miarę upływu czasu zaczęliśmy się budzić. Po 20 minutach Beswethernick głęboko dośrodkowywał w pole karne, uderzenie Halla z najbliższej odległości sparował Murphy, ale wprost pod nogi Frosta, który miał przed sobą już tylko pustą bramkę. Prowadzenia nie udało się nam utrzymać przesadnie długo, bo w 37. minucie Luke Rodgers ośmieszył Thompsona i Edkinsa, którzy mieli go w kleszczach, i głową wyrównał stan rywalizacji.

 

Mieliśmy szansę ponownie uzyskać przewagę, kiedy tuż przed przerwą rzut karny podarował nam Tom Hutchinson, faulując Molango. Do piłki podszedł Bridge-Wilkinson i załadował prosto w bramkarza. Marc w tym meczu zafundował sobie dłuższy odpoczynek od pierwszego zespołu, bo oprócz koncertowo spartaczonej jedenastki, na początku drugiej połowy szybko zebrał dwie żółte kartki za bezmyślne faule i mecz kończyliśmy w osłabieniu. Dowiezienie remisu trzeba było uznać za dobry wynik, ale nie uratowało to głowy Bridge-Wilkinsonowi i mógł on uznać już ten sezon za zakończony.

 

12.04.2008, The Kingfield Sports Ground, Woking, widzów: 1934
CNat (44/46) Woking [20.] - Margate [17.] 1:1 (1:1)

 

20' E. Frost 0:1

37' L. Rodgers 1:1

45+1' M. Bridge-Wilkinson (M) nw.rz.k.

51' M. Bridge-Wilkinson (M) czrw.k.

 

Margate: W.Brown 7 – A.Edkins 5 (82' L.Smith 6), M.Thompson 7, F.Murray 6, J.Beswethernick 6 – M.Bridge-Wilkinson CZ 4, S.Hall 7, P.Gradley 6 (46' J.Bye 7), T.Winters 6 – E.Frost 9 (83' L.Smith 6), M.Molango ŻK 6 (52' I.Hutchinson 6)

 

GM: Brian Murphy (BR. Woking) - 8

Odnośnik do komentarza

Doigra się, bo choć teraz strzela jak na zawołanie, to jednak nie ma ludzi niezastąpionych.

 

-----------------------------

 

Bridge-Wilkinson postanowił sam strzelić sobie w kolano, zaczął się stawiać i odmówił przyjęcia na siebie odpowiedzialności za swoją skrajnie beznadziejną postawę w meczu z Woking. W efekcie powiedziałem mu, że skoro tak, to w trybie natychmiastowym zostaje relegowany do rezerw i niech nie liczy na zbyt szybkie wygrzebanie się stamtąd. Później, gdy zająłem się już klubowymi sprawami, zarząd poinformował mnie o dwukrotnym zasileniu konta klubu, najpierw kwotą 40 000 euro, a później 65 000. Była to jednak tylko kropla w morzu potrzeb, ponieważ pieniądze uparcie uciekały i ciągle byliśmy niestabilni finansowo.

 

W spotkaniu przedostatniej kolejki Conference National przyjechało do nas Bury, pewnie udziału w barażach, a ze stratą jedenastu punktów do lidera utracili już szansę na bezpośredni awans. Zagrali więc z nami bez wigoru, jakby z rezygnacją, co było widać na boisku. Po kwadransie mecz był rozstrzygnięty na naszą korzyść, gdy najpierw w 9. minucie Bye opanował niechlujnie wybitą piłkę i z półwoleja dał nam prowadzenie, a w 16. prowadzący piłkę bramkarz Anyon wpadł na Gattinga, który wygrał z nim wyścig do piłki i strzałem do pustej bramki podwyższył na 2:0.

 

Przez resztę meczu trzymaliśmy rywali na dystans, skutecznie neutralizując ich próby przeprowadzenia składnej akcji, a w doliczonym czasie naciskany przez Wainwrighta Taylor w panice próbował odegrać bramkarzowi, ale piłka trafiła prosto do Walsha, który strzałem bez przyjęcia ustalił wynik spotkania. Goście, którzy za miesiąc mogli świętować awans do czwartej ligi, zostali przez nas rozbici, w dodatku nie oddawszy ani jednego celnego strzału na bramkę Browna.

 

19.04.2008, Hartsdown Park, Margate, widzów: 1544
CNat (45/46) Margate [17.] - Bury [3.] 3:0 (2:0)

 

9' J. Bye 1:0

16' J. Gatting 2:0

90+3' P. Walsh 3:0

 

Margate: W.Brown 7 – L.Smith 8, M.Thompson 7, F.Murray 8, J.Beswethernick 8 – N.Wainwright 8, S.Hall 8 (73' P.Cochlin 7), J.Bye ŻK 9 (85' I.Hutchinson 6), T.Winters 9 – E.Frost 8, J.Gatting 7 (63' P.Walsh 7)

 

GM: Tom Winters (OP L, Margate) - 9

Odnośnik do komentarza

Choć sezon był już na ukończeniu, zdążył jeszcze pochłonąć dwie ofiary i przed meczem z Morecambe ze składu wypadli obaj boczni obrońcy, Beswethernick z nadwerężonym nadgarstkiem oraz Smith z naciągniętymi mięśniami grzbietu. Jednakże Lee i tak by odpoczywał, bo planowałem dać zagrać Edwardsowi swój ostatni mecz w karierze, do tego przed własną publicznością.

 

Morecambe nie tak dawno wyeliminowało nas w półfinale FA Trophy, a teraz bezpośrednio rywalizowało z nami o lepsze miejsce w końcowej klasyfikacji, toteż traktowałem to spotkanie bardzo serio, chcąc się odegrać rywalom. Udało mi się wlać w zawodników upartość oraz determinację, i zostaliśmy za to nagrodzeni. W 18. minucie Gatting wyprawił w bój za obrońców Bye'a, który wbiegł w pole karne, odegrał przed bramkę do Frosta i już było 1:0. Rywale nie istnieli aż do chwili, gdy niedługo po przewie Thompson w trzydzieści sekund (!) zebrał dwie żółte kartki, zupełnie jakby starał się przebić wyczyn Bridge-Wilkinsona, i w kretyński sposób nas osłabił. Teraz musieliśmy walczyć o przetrwanie, wiele razy znajdowaliśmy się w beznadziejnych sytuacjach, ale świetnie ratował nas Brown, a Wayne'a asekurował Murray, zasłużenie zapracowując na nagrodę dla piłkarza meczu.

 

Końcówka kampanii została przez nas przejechana ze sporym rozmachem, co mnie niezmiernie cieszyło. Humor poprawił mi się jeszcze bardziej, gdy okazało się, że ten zryw wywindował nas w tabeli, pozwalając wstrzelić się na 12. miejsce, a więc zakończyć ligową batalię idealnie w środku klasyfikacji. Czy to była przygrywka przed kolejnym sezonem?

 

26.04.2008, Hartsdown Park, Margate, widzów: 1535
CNat (46/46) Margate [16.] - Morecambe [17.] 1:0 (1:0)

 

18' E. Frost 1:0

56' M. Thompson (Mar) czrw.k.

 

Margate: W.Brown 8 – B.Edwards 6, M.Thompson CZ 6, F.Murray 8, S.RIdley ŻK 6 – N.Wainwright 6 (57' J.Bristow 6), S.Hall 6, J.Bye 7, T.Winters 7 – E.Frost 7 (71' I.Hutchinson 6), J.Gatting ŻK 7 (80' P.Walsh 6)

 

GM: Fred Murray (O LŚ, Margate) - 8

Odnośnik do komentarza

Kwiecień 2008

 

Bilans: 3-2-0, 10:3

Conference National: 16.

FA Cup: -

FA Trophy: -

Finanse: -675 tys. euro (-709 tys. euro)

Gole: Joe Gatting (16)

Asysty: Tom Winters (11)

 

 

Ligi:

 

Anglia: Chelsea Londyn [M]

Francja: Olympique Lyon [M]

Hiszpania: FC Barcelona [M]

Niemcy: Hertha BSC Berlin [+0 pkt]

Polska: Legia Warszawa [M]

Rosja: Lokomotiw Moskwa [+3 pkt]

Szwajcaria: FC Basel [+2 pkt]

Włochy: Inter Mediolan [+1 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

-

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1180], 2. Anglia [1111], 3. Hiszpania [938], ..., 35. Polska [643]

Odnośnik do komentarza

Maj w futbolu stanowi wszelakiej maści finały różnych rozgrywek i wyłanianie mistrzów swoich krajów. Jak co roku, największą uwagą cieszyły się finałowe mecze Pucharu UEFA i Ligi Mistrzów. W tym pierwszym Celtic Glasgow przegrał 0:2 z Olympique Lyon, z kolei trofeum Champions League wznieśli piłkarze Chelsea Londyn, w Bernie po remisie 1:1 pokonując w rzutach karnych Juventus Turyn.

 

Mistrzostwo Conference National zapewniła sobie ekipa Hereford, a w finale baraży Rushden rozbiło Bury aż 4:0, w wyniku czego teoretycznie najsłabszy z czwórki zakwalifikowanych zespołów awansował do League Two.

 

Zarząd po raz kolejny wspomógł klubowe finanse, tym razem kwotą 190 tysięcy euro, a ja dałem ostatnią szansę Frostowi, który mówił wprost, że bardzo chciałby podpisać nową umowę, paradoksalnie odrzucając oferty nawet przewyższające jego wymagania. Elliott swoją ostatnią szansę oczywiście zmarnował, odmawiając podpisania umowy bez podania przyczyny. Moja cierpliwość ostatecznie się wyczerpała, przecież nie będzie się gówniarz ze mną droczył, więc ostatecznie zakończyłem negocjacje, a napastnik został przeze mnie przeznaczony do odstrzału w czerwcu, gdy jego obecna umowa wygaśnie.

 

Conference National, sezon 2007/08:

 

cf3b90f41c8603f9.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...