Skocz do zawartości

Futbol - jak daleko nogi poniosą...


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

W ciągu następnych dni zatrudniłem z wolnego transferu młodziutkiego Andy'ego Simpsona (17 l., O Ś, Anglia), który został drugim juniorem – pierwszym był napastnik Richard Henry –, który dołączył do drużyny rezerw.

 

Trzecia kolejka ligowych rozgrywek oznaczała mecz z Accrington, które widniało na mojej czarnej liście od czasu rzeźni 1:6 w poprzednim sezonie. Tym razem też padł grad bramek, a ja byłem wkurzony tylko nieznacznie mniej, niż wtedy. Zaczęło się w 26. minucie, gdy Flynn zabrał piłkę Nicolau, oczywiście nikt w obronie nie krył Jamesa, który dostał podanie, radośnie wbiegł w pole karne i otworzył wynik spotkania. Jeszcze przed przerwą na 0:2 podwyższył McSweeney, któremu piłkę podarował ofiara Eardley i było po zawodach.

 

A jednak po przerwie w przeciągu sześciu minut zrobiło się 2:2, gdy najpierw w 49. minucie po dośrodkowaniu Grahama piłkę w bramkarza wstrzelił Gatting, ale ta spadła pod nogi Walsha, a chwilę później już sam Joe wykorzystał podanie od Phila, który wraz z nim znalazł się sam przed bramkarzem i z 35 metrów posłał piłkę do pustej bramki. Po kolejnych kilku minutach bramkarz Crookes podarował Accrington jakże znajomy rzut karny, który następnie sam obronił, ale koniec końców po raz kolejny przegrywaliśmy, kiedy w 61. minucie łatwego gola zdobył Proctor. Nie wszyscy zdążyli to jednak zauważyć, gdyż od razu po tym piłkę przed polem karnym gospodarzy wyłuskał fatalny do tej pory jak mało kto Somner i zaskakująco pewnym strzałem wyrównał po raz trzeci. Dziesięć minut przed końcem dostaliśmy dar od losu, gdy drugą żółtą kartkę zebrał Cavanagh, ale kiedy zastanawiałem się, jakby tu wykorzystać przewagę jednego zawodnika, dziurawa jak ser szwajcarski obrona po raz tysięczny ósmy zaprosiła rywali w pole karne, dzięki czemu James swoim drugim golem zapewnił Accrington trzy punkty.

 

16.08.2008, Crown Ground, Accrington, widzów: 1383
CNat (3/46) Accrington [5.] - Margate [15.] 4:3 (2:0)

 

26' L. James 1:0

39' L. McSweeney 2:0

49' P. Walsh 2:1

51' J. Gatting 2:2

57' G. Roberts (A) nw.rz.k.

61' A. Proctor 3:2

62' M. Somner 3:3

80' P. Cavanagh (A) czrw.k.

89. L. James 4:3

 

Margate: P.Crookes 7 – A.Edkins 5 (46' J.Bristow 7), M.Sommer ŻK 7, L.Graham 5, S.Eardley 5 (52' M.Noakes ŻK 6) – N.Wainwright 6, P.Gradley 7, J.Bye 7, N.Nicolau 6 – M.Molango 6 (46' J.Gatting 8), P.Walsh 7

 

GM: Lloyd James (DP, Accrington) - 8

Odnośnik do komentarza

Póki co, Dong nie wystąpił na razie w ani jednym oficjalnym meczu o stawkę, więc nie jest powiedziane, że nie dostosuje się do poziomu reszty drużyny. Na razie zaczyna niepokoić mnie fakt, że nie widać nawet drobniutkich zalążków zmian na lepsze.

Odnośnik do komentarza

Polskie kluby nie spisały się dobrze w eliminacjach europejskich pucharów i już tylko Górnik Łęczna reprezentował nadwiślański futbol na arenie międzynarodowej; w ostatniej fazie kwalifikacji Ligi Mistrzów Legia Warszawa przegrała dwumecz z Szachtarem Donieck (1:2 i 1:1), natomiast w Pucharze UEFA, oprócz zespołu z Łęcznej, grała jeszcze krakowska Wisła i Korona Kielce. Biała gwiazda nie popisała się przeciwko MTK Budapeszt (bezbramkowy remis i porażka 1:2), zaś kielczanie dali się wyeliminować Grasshopper Zurych (0:3 i 1:0).

 

Z pekińskiej imprezy powrócił nareszcie Fangzhuo Dong, który z drużyną U-23 Chin dotarł do ćwierćfinału, i od razu wskoczył do wyjściowego składu na domowy mecz z Kidderminster. Miało się okazać, jaki potencjał może w nim tkwić. Nieco później przyszedł do mnie Raine i poinformował, że jego zdaniem Luke Graham nie radzi sobie z presją ciążącą na nim w pierwszym zespole. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że najlepszym wyjściem będzie dać mu odpocząć. Nie były to jedyne zmiany, bo na lewym skrzydle musiałem wystawić Toma Wintersa, który zastąpił kontuzjowanego Nicolau.

 

W poprzednim sezonie z zespołem gości radziliśmy sobie nieźle, więc liczyłem po cichu na pierwsze w sezonie 2008/09 zwycięstwo. My jednak z każdą kolejką graliśmy coraz gorzej, pogrążając się w bezsilności, braku ambicji i pogłębiającej się beznadziei. Rywale robili z nami co chcieli, a ja nie potrafiłem zrozumieć, jakim cudem tak długo zachowywaliśmy czyste konto. Dopiero w 65. minucie Winters – do teraz nie wiem, czy chciał grać do Crookesa, czy do Bristow – wycofał piłkę do tyłu, precyzyjnie podając w uliczkę do Daly'ego, a ten nie zmarnował prezentu, szyderczo zabawił się z obrońcą i wystawił futbolówkę Sidhu, który dał prowadzenie Kidderminster. Jak się spodziewałem, był to kluczowy moment meczu i oczywiście przegraliśmy.

 

Niektórzy fachowcy ostatnio zauważali, że słabe wyniki to kwestia braku Donga, ale Fangzhuo niestety nie pokazał choćby jednego ciekawego zagrania. Mój zespół nadal pozostawał bez zwycięstwa, mało tego, ani przez minutę nie obejmował nawet prowadzenia w żadnym z meczów i nic nie zapowiadało, by miało się to zmienić, a teraz wisieliśmy tuż nad strefą spadkową, w której zapewne znajdziemy się już po następnym spotkaniu. Dodatkowo drugi fatalny mecz z rzędu zagrał Edkins, czym skazał się na zesłanie do drużyny rezerw.

 

23.08.2008, Hartsdown Park, Margate, widzów: 921
CNat (4/46) Margate [17.] - Kidderminster [2.] 0:1 (0:0)

 

65' V. Sidhu 0:1

 

Margate: P.Crookes 7 – A.Edkins 5 (66' F.Murray 6), M.Sommer 7, J.Bristow 6, J.Beswethernick ŻK 7 – M.Martin 6, P.Gradley 7, J.Bye 7, T.Winters 6 (77' M.Noakes 6) – F.Dong 6, J.Gatting 6 (62' P.Walsh 6)

 

GM: Jon Daly (N, Kidderminster) - 8

Odnośnik do komentarza

Jako że i tak traciliśmy gole, spróbowałem coś zmienić poprzez wymianę bramkarza na Nielsena – zaczynałem mieć poczucie, że nie mamy nic do stracenia –, a zgodnie z zapowiedzią w rezerwach wylądował Edkins, łapiąc się jeszcze na krytykę w mediach. Tym razem postanowiłem, że rozpoczniemy mecz z innym nastawieniem i mieliśmy zagrać twardszą, bardziej zdecydowaną i ofensywną piłkę.

 

W pierwszych minutach meczu z Dag & Red nawet wydawało mi się, że to była dobra decyzja. I miałem rację, wydawało mi się. Od pierwszego gwizdka moi podopieczni rzeczywiście grali z większym wigorem i zagrażali bramce Begovicia, a punktem kulminacyjnym było uderzenie Donga w słupek. Później jednak szala zaczynała gwałtownie przechylać się w kierunku gospodarzy, aż w końcu w 17. i 21. minucie dostaliśmy dwie szybkie bramki i było po zawodach. Najpierw Benjamin z palcem w nosie przeskoczył Beswethernicka w walce o dośrodkowanie Griffitsa, a niedługo później z rzutu wolnego z dobrych 30 metrów uderzał Shaw, a Nielsen jednak dalej rozczarowywał i po prostu przepuścił piłkę między rękami.

 

Po ostrym ochrzanie w szatni, drugą połowę również zaczęliśmy nieźle i tak samo szybko uszło z nas powietrze. A jednak kwadrans przed końcem Dong wygrał pojedynek główkowy z Huntingtonem, zgrał na wolne pole do Jordana Robertsona, który wreszcie się przełamał i umieścił piłkę w siatce. Natychmiast przeprowadziłem odpowiednie roszady w ustawieniu i ruszyliśmy z kopyta do walki o wyrównanie, lecz nie udało nam się zdziałać nic więcej. To była już trzecia porażka z rzędu, ale jakimś cudem udało się nam odwlec zagoszczenie w strefie spadkowej co najmniej do przyszłej kolejki.

 

25.08.2008, The Glyn Hopkin Stadiun, Dagenham, widzów: 1475
CNat (5/46) Dag & Red [4.] - Maragte [19.] 2:1 (2:0)

 

17' T. Benjamin 1:0

21' J. Shaw 2:0

76' J. Robertson 2:1

 

Margate: T.Nielsen 7 – F.Murray 6, M.Sommer 7, J.Bristow 7, J.Beswethernick 7 – N.Wainwright 6, P.Gradley ŻK 7, J.Bye 7 (60' A.Pulis 7), M.Noakes 7 (74' T.Winters 7) – F.Dong 7, M.Molango 6 (60' J.Robertson 7)

 

GM: Jon Shaw (N, Dag & Red) - 7

Odnośnik do komentarza

Na zakończenie beznadziejnego sierpnia przypadł nam w udziale mecz z Woking, które też mogło pochwalić się passą sponsorowaną przez liczbę 3, tyle tylko, że w przeciwieństwie do nas była to seria meczów bez porażki. Do bramki wrócił Crookes, a w nagrodę za dobry występ do wyjściowej jedenastki wskoczył Robertson.

 

Raz jeszcze postanowiłem spróbować zaatakować od początku i tym razem przyniosło to wyczekiwany skutek. W czwartej minucie McIlwain w niechlubny sposób stracił piłkę na rzecz Robertsona, który od razu ruszył w pole karne i zaliczył swoje trafienie w drugim meczu z rzędu, jednocześnie po raz pierwszy w tym sezonie dając nam prowadzenie. Później mieliśmy jeszcze kilka niewykorzystanych sytuacji, a Dong nie potrafił celnie uderzyć nawet na pustą bramkę. Mimo tylko jednobramkowej różnicy, mogliśmy czuć się pewnie, bo Woking nie potrafiło nam zagrozić, aż w końcu w 62. minucie wszystko efektownie spieprzył Beswethernick, jak skończony frajer dając odebrać sobie piłkę tuż przed polem karnym, co skończyło się golem Rodgersa. To jednak jeszcze nie było to, co doprowadziło mnie do szału. Już w doliczonym czasie McIlwain podarował nam rzut karny, a Neil Wainwright z jedenastu metrów posłał piłkę tak wysoko ponad bramką, że miałby spore szanse na przekopanie niejednego budynku na Manhattanie. Najwidoczniej po moich zawodnikach już wszystkiego można się było spodziewać, a Neil otrzymał ode mnie zakaz zbliżania się do piłki w przypadku rzutu karnego.

 

30.08.2008, Hartsdown Park, Margate, widzów: 330
CNat (6/46) Maragte [20.] - Woking [14.] 1:1 (1:0)

 

4' J. Robertson 1:0

62' L. Rodgers 1:1

90+3' N. Wainwright (M) nw.rz.k.

 

Margate: P.Crookes 6 – F.Murray ŻK 6, M.Sommer 7, J.Bristow ŻK 6 (63' L.Graham 6), J.Beswethernick 4 (72' T.Winters 6) – N.Wainwright 6, P.Gradley 7, J.Bye 7, M.Noakes 7 – F.Dong 7 (76' M.Molango 6), J.Robertson 7

 

GM: Brian Murphy (BR, Woking) - 8

Odnośnik do komentarza

Jon Beswethernick wykazał się totalnym brakiem inteligencji i wyczucia, od razu po spotkaniu krytykując mnie na łamach mediów. Bezpośrednio zawalił nam gola, zostając wraz z Wainwrightem współautorem braku zwycięstwa, a teraz jeszcze się rzucał, więc w trybie natychmiastowym wezwałem go do siebie i kazałem się pakować, bo właśnie przestał być piłkarzem Margate przez wylanie z klubu na przysłowiowy zbity pysk. Zarząd się nie wtrącał i nie zablokował tego ruchu, godząc się na wypłacenie niewydarzonemu obrońcy 9 000 euro odszkodowania.

 

--------

 

Sierpień 2008

 

Bilans: 0-3-3, 7:10

Conference National: 20. [+0 pkt nad Bury, -1 pkt do Gravesend]

FA Cup: -

FA Trophy: -

LDV Vans Trophy: -

Finanse: -369 tys. euro (+134 tys. euro)

Gole: Joe Gatting i Jordan Robertson (po 2)

Asysty: Phil Walsh (2)

 

 

Ligi:

 

Anglia: Chelsea Londyn [+0 pkt]

Francja: Bordeaux [+0 pkt]

Hiszpania: -

Niemcy: Werder Brema [+1 pkt]

Polska: Legia Warszawa [+0 pkt]

Rosja: Spartak Moskwa [+5 pkt]

Szwajcaria: St. Gallen [+1 pkt]

Włochy: Perugia [+0 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Legia Warszawa, 3 runda el., 0:2 i 1:1 z Szachtarem Donieck; out

 

Puchar UEFA:

- Korona Kielce, 2 runda kw., 0:3 i 1:0 z Grasshopper Zurych; out

- Górnik Łęczna, 2 runda kw., 1:0 i 1:1 z Hearts; awans, vs. Steaua Bukareszt

- Wisła Kraków, 2 runda kw., 1:2 i 0:0 z MTK Budapeszt; out

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1085], 2. Holandia [1079], 3. Anglia [1070], ..., 40. Polska [625]

Odnośnik do komentarza

Jeszcze przed końcem sierpnia do klubu dołączył nowy obrońca, Hiszpan Manuel Redondo (23 l., O Ś, Hiszpania) za 1 000 euro (50%) z rezerw drugoligowego Blackpool. Na swój debiut musiał jednakże poczekać, bo stawił się na Hartsdown Park ze sporymi brakami kondycyjnymi.

 

A już drugiego września graliśmy na wyjeździe z Mansfield, które było naszym przeciwieństwem i okupowało pozycję w czołówce tabeli. W trzeciej minucie spotkania gospodarze ruszyli z kontratakiem, z którego Bristow wycisnął wszystkie soki – najpierw nie przeciął piłki do Dawsona, następnie gdy go dogonił, poczekał spokojnie, aż ten znajdzie się w polu karnym i bezceremonialnie powalił na murawę, prezentując rywalom rzut karny, a nas osłabiając czerwoną kartką. "Super, po prostu rewelacja" – stałem oparty o zadaszenie ławki trenerskiej, nie będąc specjalnie zaskoczonym. Na szczęście popisał się Crookes, broniąc jedenastkę i dobitkę z trzech metrów, aż wreszcie Somner posłał piłkę w niebyt. Odpowiednimi gestami wyrównałem linię obrony, decydując się zostać przy formacji 3-4-2, co przyniosło taki oto efekt, że, o dziwo, faworyzowani gospodarze nie mogli sobie z nami poradzić.

 

W szatni oprócz motywacyjnego kopa, poleciłem zdecydowanie częstsze zagrywanie długich piłek za defensywę, bo widać było, że Mansfield tak skupiło się na usiłowaniu wykorzystania przewagi jednego zawodnika, że zaczęło zapominać o obronie. Była to bardzo trafiona decyzja, ale by zadziałała w stu procentach, potrzeba było jeszcze skuteczności zawodników, a to był w tym przypadku szkopuł. Najlepiej było to widać w 65. minucie, kiedy Gradley, Dong i Robertson wyszli w trzech na samego Montgomery'ego, ale ten pierwszy, próbując zagrać do środka po ściągnięciu na siebie bramkarza, spartaczył okazję po polsku, ekspediując piłkę za linię końcową... To mogło się skończyć tylko w jeden sposób i już minutę później rywale przeprowadzili akcję, którą strzałem z najbliższej odległości zamknął Beardsley. W końcówce całkowicie porzucili myśli defensywne i zupełnie wbrew margate'owskim zwyczajom zostali za to ukarani, do tego w najgorszy z możliwych sposobów. W doliczonym czasie Somner wybił piłkę daleko na połowę gospodarzy, gdzie przejął ją Martin, podciągnął w pole karne, po czym zgrał na środek do Donga, który po trzech meczach nareszcie zdołał trafić w światło bramki i nieoczekiwanie uratował nam remis. Sędzia wznowił jeszcze grę, ale tylko po to, by po jednym podaniu zagwizdać po raz ostatni.

 

02.09.2008, Field Mill, Mansfield, widzów: 4047
CNat (7/46) Mansfield [3.] - Margate [20.] 1:1 (0:0)

 

3' J. Bristow (Mgt) czrw.k.

4' D. Reet (Msf) nw.rz.k.

66' C. Beardsley 1:0

90+3' F. Dong 1:1

 

Margate: P.Crookes 8 – F.Murray ŻK 8, M.Sommer 8, J.Bristow CZ 5, S.Eardley 7 – M.Martin 5, P.Gradley 6 (67' A.Pulis 7), J.Bye 7, M.Noakes 7 (72' T.Winters 7) – F.Dong 8, J.Robertson 7 (72' M.Molango 7)

 

GM: Peter Crookes (BR, Margate) - 8

Odnośnik do komentarza

Wyjechały do Stanów. Później wrócą i opowiedzą to i owo :>

 

--------------------------------------

 

Reprezentacja Polski średnio udanie rozpoczęła eliminacje do Mistrzostw Świata 2010, już na starcie gubiąc punkty w Rydze z Łotwą, po remisie 1:1. Tymczasem w Margate po ostatnim meczu było dość ciekawie. Oczywiście Bristow otrzymał ode mnie w szatni taki ochrzan, że aż mu w pięty poszło, ale największy kubeł pomyj czekał na niego ze strony... prasy. W kilku dziennikach porannych przeczytałem podobnie brzmiące wzmianki o tym, że Jason zaczyna się oszczędzać na boisku i grać na szkodę klubowi. Było w tym sporo prawdy, więc nie powstrzymywałem się, gdy zaczepił mnie reporter lokalnej rozgłośni radiowej, i dorzuciłem do całej sprawy swoje trzy grosze.

 

Tymczasem na Hartsdown Park przyjeżdżała silna ekipa Halifax, by przerobić nas na konfitury. Tak twierdziły też media, a ja kontynuowałem testowanie nowych poleceń taktycznych, związanych z długimi podaniami przy przechodzeniu do kontrataku. Eksperyment wyglądał coraz bardziej obiecująco, bo po półgodzinie gry Dong sięgnął właśnie tak zagranej piłki z obrony, zgrał ją do Bye'a, który następnie oddał ją na wolne pole Fangzhuo, a ten pewnym strzałem otworzył wynik spotkania. Później przez bardzo długi czas umiejętnie trzymaliśmy rywali w klinczu, aż pięć minut przed końcem wywalczyliśmy korner, po którym futbolówkę przez gąszcz nóg przepchnął Pulis, nie dając szans zasłoniętemu golkiperowi! Teraz nie mogło się nam stać już nic złego, a jeszcze w doliczonym czasie Tyrone Thompson przewrócił w szesnastce Donga, a z rzutu karnego wynik na 3:0 ustalił Sean Eardley, zdobywając swojego pierwszego gola dla Margate i nareszcie odnieśliśmy zwycięstwo. W tym spotkaniu zadebiutował Redondo i jak na pierwszy mecz spisał się nad wyraz obiecująco.

 

06.09.2008, Hartsdown Park, Margate, widzów: 338
CNat (8/46) Margate [20.] - Halifax [6.] 3:0 (1:0)

 

15' S. Haslam (H) ktz.

32' F. Dong 1:0

85' A. Pulis 2:0

90+3' S. Eardley 3:0

 

Margate: P.Crookes 8 – F.Murray ŻK 8, M.Sommer 7, M.Redondo 7, S.Eardley 8 – M.Martin 7 (65' A.Pulis 8), P.Gradley 8, J.Bye 8, M.Noakes 6 (72' T.Winters 7) – F.Dong 10, J.Robertson 8 (81' M.Molango 7)

 

GM: Fangzhuo Dong (N, Margate) - 10

Odnośnik do komentarza

Po ostatnim spotkaniu zapytano mnie, co sądzę na temat świetnego debiutu Redondo, a ja oczywiście zaaprobowałem dobrą ocenę postawy Hiszpana. Szkoda jednak, że Manuel okazał się mięczakiem i po zapoznaniu z moją wypowiedzią zaczął trząść gaciami, jakbym oczekiwał od niego na już przenoszenia gór siłą umysłu.

 

Szansę wyprowadzenia mnie z ewentualnie błędnej oceny jego mentalności miał już w wyjazdowym meczu ze Scarborough. Po zmianie sposobu grania piłek dało się zauważyć polepszenie efektywności przeprowadzanych akcji na boisku, a ja miałem nadzieję, że pójdą za tym również wyniki. Udało się nam uzyskać lekką przewagę, a niedługo przed przerwą Robertson przedłużył głową do Donga dalekie podanie za obrońców, Fangzhuo wpadł w pole karne, jego strzał obronił Logan, ale akcję zamykał Jordan i objęliśmy prowadzenie. Liczyłem na dobicie rywali drugim golem, ale nieco ponad kwadrans przed końcem stało się to, co często kosztowało nas przez ostatni rok wiele punktów, a więc samobójcze ambicje losowych zawodników. Tym razem w rolę dezertera wcielił się Matt Martin, po prostu dośrodkowując z prawego skrzydła w naszą szesnastkę do Clifforda i mogliśmy zapomnieć o wywiezieniu ze Scarborough kompletu punktów. Po raz kolejny w tym sezonie, po małej przerwie na wygraną z poprzedniej kolejki.

 

13.09.2008, The McCain Stadium, Scarborough, widzów: 2165
CNat (9/46) Scarborough [8.] - Margate [19.] 1:1 (0:1)

 

42' J. Robertson 0:1

73' S. Clifford 1:1

 

Margate: P.Crookes 7 – F.Murray 7, M.Sommer 6, M.Redondo 7, S.Eardley 7 – M.Martin 7 (74' A.Pulis 7), P.Gradley 7, J.Bye 7, M.Noakes 7 (82' T.Winters 6) – F.Dong 7 (62' M.Molango 6), J.Robertson 8

 

GM: Jordan Robertson (N, Margate) - 8

Odnośnik do komentarza

Ale w sumie w ostatnich meczach zaliczył noty 8-10-7, na dodatek strzela i asystuje ;) Jeden Chińczyk awansu nie załatwi. Chociaż ten Robertson też mi się podoba, z przodu Margate wygląda naprawdę nieźle.

TO źle się wyraziłem, chce tylko koledzy jakoś rady nie dają :/

Odnośnik do komentarza

Pierwsze mecze Fangzhuo miał rzeczywiście nie najlepsze, ciężko mu było w ogóle trafić w bramkę, czy zagrać otwierające podanie, ale od pewnego momentu jakby zaczynał się rozkręcać. Podobnie ma Jordan, choć on akurat jest jeszcze bardzo młody i dotychczas mogła go zjadać trema. Ja i tak będę utrzymywał, że poziom wyników jest wprost proporcjonalny do poziomu linii obrony. Cały czas nad tym pracuję, a na razie grunt, że po moich zmianach widać poprawę w ofensywie, mimo że brakuje jeszcze dobrego wykończenia.

Odnośnik do komentarza

No i smok się przebudził :]

 

-------------------------------

 

Nadal poszukując właściwej ścieżki, postanowiłem przywrócić z rezerw Marca Bridge-Wilkinsona, który już się wystarczająco napokutował, a był zbyt dobrym zawodnikiem, by go nie uwzględnić. Od razu zastąpił on w wyjściowym składzie na mecz z Hinckley Matta Martina, który przed trzema dniami zepsuł nam wynik.

 

Chińczyk Dong od jakiegoś czasu zaczynał się rozkręcać i to on w 6. minucie wykorzystał zgraną przez Bye'a na jedenasty metr centrę Murray'a, bez problemu pakując piłkę do siatki. Staraliśmy się iść za ciosem, a obiecujące ataki powiodły się po półgodzinie gry, kiedy to Noakes głęboko dośrodkował niemalże z samego narożnika, a Fangzhuo z najbliższej odległości podwyższył na 2:0. W szatni apelowałem, by nie odpuszczać, a piłkarze w drugiej połowie pokazali, że wzięli to sobie do serca, oj wzięli...

 

Zaczęło się co prawda dość zwyczajnie, kiedy po kilku minutach od wznowienia gry Murray posłał wrzutkę z prawego skrzydła do Noakesa, a Michael z defensorem na plecach spokojnie złożył się do strzału i nie dał szans Haysteadowi, dając Fredowi zaliczyć swoją drugą asystę. Później kontrolowaliśmy grę, aż rozpoczęło się ostatnie dziesięć minut meczu, a kibice obejrzeli współczesną wersję "Wejścia smoka". Najpierw w 81. minucie Dong skompletował hat-tricka przeskakując dwóch rywali na raz w walce o dośrodkowanie, po chwili wymienił podania na jeden kontakt z Wintersem i z bliska zdobył swoją czwartą bramkę, a na zakończenie salw armatnich ponownie ośmieszył obrońców, pakując piłkę głową do siatki z centry Bye'a.

 

Przed ostatnim gwizdkiem na trybunach byli już niemal wyłącznie nasi kibice, z resztą trudno się dziwić, bo Mr. Han w postaci Hinckley został przez nas wgnieciony w murawę.

 

16.09.2008, Martson Stadium, Hinckley, widzów: 607
CNat (10/46) Hinckley [12.] - Margate [19.] 0:6 (0:2)

 

6' F. Dong 0:1

13' S. Cooper (H) ktz.

37' F. Dong 0:2

52' M. Noakes 0:3

81' F. Dong 0:4

85' F. Dong 0:5

88' F. Dong 0:6

 

Margate: P.Crookes 8 – F.Murray 8, M.Sommer 9, M.Redondo 8, S.Eardley ŻK 8 – M.Bridge-Wilkinson 8 (72' A.Pulis 7), P.Gradley 8, J.Bye ŻK 10, M.Noakes 8 (80' T.Winters 7) – F.Dong 10, J.Robertson 7 (64' M.Molango 7)

 

GM: Fangzhuo Dong (N, Margate) - 10

Odnośnik do komentarza

Mister Ralf bardzo dziękować :>

 

---------------------------------------

 

Po ostatniej strzelaninie prezes Baslett nie mógł się nachwalić drużyny za jej grę, mnie za przygotowanie zespołu i dobranie taktyki, a mój asystent Kendall rozpływał się nad kunsztem Donga, sugerując, że Fangzhuo już teraz stał się kluczowym elementem drużyny.

 

Najpierw wszakże należało pokazać, że ostatni pogrom nie był przypadkiem i drzemie w nas prawdziwy potencjał do odnoszenia przekonujących zwycięstw, a doskonałą, choć bardzo trudną okazję ku temu mieliśmy w spotkaniu z będącym w czołówce York. Wpajałem piłkarzom, by nie patrzyli na to, jak się rywal nazywa, tylko szli do przodu, tak jak ćwiczymy to na treningach, dzięki czemu już w 6. minucie Noakes wyrzucił z autu do Robertsona, Jordan posłał ostrą wrzutkę w pole karne, gdzie Dong przeskoczył dwóch rywali i strzałem głową otworzył wynik spotkania. Faworyzowani goście zostali przez nas przyduszeni do parteru, jak zwykł robić to Mamed Khalidov, a nasze prowadzenie poważnie zagrożone było tylko w 36. minucie, kiedy swój pierwszy rzut karny w Margate sprokurował Manuel Redondo, a bramkarz Crookes zaczynał wyrastać na specjalistę od jedenastek i pewnie obronił uderzenie Bishopa.

 

Tego dnia nie tylko goście mieli okazję z jedenastu metrów, bo dwadzieścia minut po przerwie po drugiej stronie boiska rzut karny sprezentował nam Price, a Eardley pokazał rywalom, jak się takie prezenty wykorzystuje i bez problemu podwyższył na 2:0. Pod koniec meczu zadaliśmy jeszcze jeden cios, gdy Bye błyskotliwie wypuścił na wolne pole Molango, Kongijczyk podholował piłkę w pole karne i wyłożył ją Robertsonowi, który ustalił wynik meczu. Tym samym już trzeci rywal w tym sezonie boleśnie się na nas przejechał, tym razem ze ścisłej czołówki.

 

20.09.2008, Hartsdown Park, Margate, widzów: 859
CNat (11/46) Margate [17.] - York [3.] 3:0 (1:0)

 

6' F. Dong 1:0
36' N. Bishop (Y) nw.rz.k.

52' B. Hill (Y) ktz.

65' S. Eardley 2:0 rz.k.

88' J. Robertson 3:0

 

Margate: P.Crookes 8 – F.Murray 7, M.Sommer 7, M.Redondo 7, S.Eardley 7 – M.Bridge-Wilkinson 6 (65' A.Pulis 7), P.Gradley 8, J.Bye 8, M.Noakes 7 (80' T.Winters 6) – F.Dong 7 (72' M.Molango 7), J.Robertson 8

 

GM: Jordan Robertson (N, Margate) - 8

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...