Makk Napisano 16 Lutego 2012 Autor Udostępnij Napisano 16 Lutego 2012 06.05.2000, Larne, The Woods Road, godz.9:29. - No dziś twój wielki dzień tato, hehe. - Co się śmiejesz?! Ty też w końcu w tym uczestniczysz. - Ale tylko pośrednio. Mnie nie przychodzą oglądać. - Mnie też. Tylko ośrodek. - Ty występujesz jako wodzirej, ahaha. - Śmiej się dalej to tobie każę pokazywać wszystko. - Ta jasne. Szykuj się ojciec bo się spóźnimy. - Już moment. Mama i Liz gotowe? - Tak jakby. - Dobra, już. Możemy się pakować do samochodu. - Ok. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 16 Lutego 2012 Autor Udostępnij Napisano 16 Lutego 2012 06.05.2000, Stranraer, droga A718, Golf Club „The Stars”, godz.12:03. - Dobry wszystkim. Witamy w naszych skromnych progach. Nie jestem wielkim mówcą. Nie przygotowałem przemówienia. Chciałem tylko gości przywitać, życzyć udanej zabawy dziś i zawsze. Szczególnie chciałem podziękować oczywiście mojej cudnej żonie Macie, pani Connroy za możliwość kupienia tego poletka i pomoc w ustalaniu szczegółów, mojemu synowi Maćkowi i jego dziewczynie Kate za nazwę- „The Stars”. Teraz proszę o gorące brawa dla mojego przyjaciela i wspólnika – już wiecie gdzie zgłaszać reklamacje, hehe. Zapraszam- Jack Murrey! - Dziękuję! Dzięki. Co to ja chciałem powiedzieć… Hmm… Trzy dni nad tym myślałem i układałem. A więc… Dobrej zabawy i miłego dnia i kolejnych też. Bawcie się dobrze. Zapraszamy wszystkich. Dzięki! Pojawiło się na otwarciu wielu gości. Większość na szczęście stanowili znajomi i rodzina. Co najmniej 99 % obecnych to mieszkańcy Stranraer. W tym momencie większość ich wątpliwości raczej została rozwiana. Mam tu na myśli ceny oraz możliwość dostępu łatwego dla nich do tego typu uciechy. Mój ojciec, wujek Jack i pani Connroy widzieli same pozytywy dla miasta, wynikające z tego przedsięwzięcia. Podatki do kasy miasta, przyjeżdżający zostawiać mieli tu kasę, wynajmowanie domków i tak dalej i dalej. Imprezka trwała do godziny gdzieś 22. żarcie zamówione było pierwsza klasa. Dla każdego coś dobrego. Od jakiegoś tam kawioru po zwykłe cheeseburgery, hot-dogi. Kapelka jazzowa pogrywała. Każdy mógł się zająć grą w golfa lub tańczeniem tudzież odpoczynkiem zwykłym. Myślę iż całość udała się bardzo dobrze. W końcu mogłem sobie odpocząć. Odpocząć dosyć przyjemnie z Kat. Wiecie co mam na myśli, hehe. Odnośnik do komentarza
polarinho Napisano 17 Lutego 2012 Udostępnij Napisano 17 Lutego 2012 Myślę iż całość udała się bardzo dobrze. W końcu mogłem sobie odpocząć. Odpocząć dosyć przyjemnie z Kat. Wiecie co mam na myśli, hehe. Dobra jest? :P Lubię te Twoje opowiadanie, mam nadzieję, że nie zabraknie Ci wytrwałości :] Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 17 Lutego 2012 Autor Udostępnij Napisano 17 Lutego 2012 fajna była, chyba moja pierwsza poważna miłość gdzieś tam teraz we Wrocku mieszka. dzięki wielkie. nie zabraknie. gwarantuję. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 17 Lutego 2012 Autor Udostępnij Napisano 17 Lutego 2012 20.05.2000, Larne, The Woods Road, godz.10:11. - Dzień dobry. Co tam mały? Wyspałeś się? - Tak. - Wczoraj się chyba późno położyłeś, nie?! - Czy ja wiem? O 1 zdaje się. Pograłem se. - Gały cię nie bolą? - Hehe, nie. Jest ok. Co na śniadanie? - To co sobie zrobisz. - Zjem płatki i mleko. Są jeszcze CiniMinis? - Są. Ja jadłem Cheeriosy. - Co dziś w planach? - Nic szczególnego. A czemu pytasz? - Myślałem, że może pojeździmy autkiem? - Ok, nie ma problemu. Ale później, nie?! - Dokładnie. Wieczorem, tak koło 17 jadę do Eama to możemy tak zgrać. - Dobrze. Kiedy masz egzamin na prawko? - Za tydzień. Muszę szybko zrobić bo 22 czerwca chcemy z Kat jechać na koncert do Glasgow. - Tak daleko? - Jak daleko? To tylko godzinka samochodem od Staranraer. - Kto gra? - P.O.D. i Korn. - Dobre. Myślisz, że zdasz za pierwszym razem? - Nie. Wiem iż za drugim to na bank. - Skoro tak uważasz, to ok. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 18 Lutego 2012 Autor Udostępnij Napisano 18 Lutego 2012 26.05.2000, Larne, The Woods Road, godz.14:15. - Jest Maciek? - Tak, jest na górze u siebie. Tylko spokojnie Marek. - Dobrze ale czemu? - Sam ci powie. - Ok. Maciek! - Cześć tato. Wołałeś mnie? - Tak. Jak tam? - Ale co? - No prawko przecież! - E tam. Nie będę więcej zdawał. To jakaś bzdura a nie egzamin. - Spokojnie za drugim razem zdasz. Możemy poćwiczyć jak chcesz. Na czym cię oblali? - Na niczym. - Jak na niczym skoro nie zdałeś. - A kto tak powiedział? Hehe. - Co? Zdałeś? - No a jak! oczywiście. Wszystko dobrze było. Lajcik. - No to fajnie. Gratuluje. Kiedy odbierasz? W następny piątek. Czyli możemy już jechać wybierać samochód, hehe. - Jutro? Może być? - Super. Może być jutro. - Nadal się upierasz przy BMW albo Fordzie? - Raczej tak. Takie akuratne by były dla mnie. - Powiedzmy. - No dobrze. Zobaczymy jutro, ok.?! - Ok. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 18 Lutego 2012 Autor Udostępnij Napisano 18 Lutego 2012 27.05.2000, Belfast, Antrim Road, komis samochodowy, godz.11:49. - I który? - Raczej Focus. Ten czarny. - Wersja podrasowana. Podoba ci się? - Bardzo. Tak, tego chcę zakupić. - Dobrze. Może być. Przepraszam, mamy pytanie! - Tak słucham. W czym mogę pomóc? - Jesteśmy zainteresowani tym samochodem. Pytanie- co mu dolega i ile kosztuje? - Hehe, nic mu nie dolega. Mój znajomy go wystawił na sprzedaż gdyż kupił nowe BMW. A kosztuje 1,5 tysiąca Funtów. - Aha. Dziękujemy za informację. Powiedzmy, że jesteśmy zainteresowani. I co dalej? - Nie ma problemu. Jeśli by panowie byli teraz od razu zainteresowani to można sprzedać go od razu. Podpisujemy umowę dziś, wyjeżdżają panowie dziś. W ciągu 14 dni możecie oddać a ja oddam kasę. Pasuje? - Pogadamy jeszcze moment. - Nie ma problemu. - I co myślisz, tato? - Raczej dobrze jest. Nie widać nic na zewnątrz. Nie był klepany, rdzy też nie widać. - No proszę cię tato! Dopiero co ma rok. - Ale widać, że w dobrych warunkach trzymane. Powiem tak- jestem wstanie wziąć to auto. Podjedziemy do mojego kolegi i on rzuci okiem. Przynajmniej będziesz miał darmowy serwis. - Ok. - To fajnie. Chodź podpiszemy umowę. - To idziem. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 21 Lutego 2012 Autor Udostępnij Napisano 21 Lutego 2012 27.05.2000, Larne, The Woods Road, godz.18:04. - Cześć mała, co słychać? - Cześć. Wsio ok. nudy. Siedzę w sklepie i się nudzę. To znaczy oczywiście oglądam film jak nikogo nie ma. - A co oglądasz? - „SLCPunks”. - Świetny film. Jeden z moich ulubionych. - Wiem. Sam mi kazałeś obejrzeć. - Ano tak, hehe. - Dzwonisz tylko po to żeby zapytać co oglądam? Coś kombinujesz, nie?! - Ta, hehe. Nie, dzwonię aby się pochwalić. - Pochwalić? Czym? - Samochodem. - Kupiłeś już? - Nom. - Super! Kiedy po mnie nim przyjedziesz? - W poniedziałek? - Może być. Co tam zakupiłeś? - Focusa. Czarny. Piękny jest. - A jutro? - Jutro go odstawiam do warsztatu ojca kolegi. Ma zrobić taki szybki przegląd czy nic nie dolega i jest sprawny. - Ok. Trudno. - Spokojnie, jeszcze się najeździsz. - Wiem, wiem. Żartuję. Co tam poza tym? - Hmm, nic ciekawego. Wyjeżdżasz gdzieś na wakacje, odpocząć? - Nie wiem. Nie myślałam jeszcze. - Może gdzieś się razem na tydzień wybierzemy. - A gdzie? - Gdzie byś chciała? Teraz będą Mistrzostwa Europy w Belgii i Holandii. Może by o tym pomyśleć? Skoczylibyśmy na jakieś mecze. Może się uda jeszcze jakoś bilety skombinować. - Holandia? Czemu nie. Dobry pomysł ale nie wiem czy będę miała tyle hajsu. - Spokojnie, ja mam. Jak trzeba będzie to od razu wykładam za ciebie, moja droga. Można pomyśleć nad tym. W poniedziałek się zobaczymy to pogadamy. - Jasne. Dobra ktoś idzie, kończę. Pa. - No hej, pa. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 21 Lutego 2012 Autor Udostępnij Napisano 21 Lutego 2012 29.05.2000, Larne The Woodss Road, godz. 21:33. - Jak się jeździło? - Bardzo dobrze tato. Sprzęgło elegancko chodzi. Chyba było regulowane? - Tak, John poprawił sprzęgło, wydech i coś tam jeszcze. - Tylko kołpaki pozdejmowałem. Teraz lepiej wygląda. Jakieś plany na wakacje mamy? - Ja jeden. Muszę pracować. W tym roku raczej na dłuższy wyjazd raczej nie mogę liczyć. A ty coś planujesz? - Nie wiem jeszcze. Może z Kat byś się gdzieś wybrał. - Gdzieś? - No, ona by chciała gdzieś ale nie wie czy kasy jej starczy a moich nie bardzo chce. Wybrać się na wycieczkę to czemu nie. Morze już mi się znudziło. - To może góry w Polsce? - O Jezu! Tam to już od groma czasu nie byłem. Można by i tam. Zapytam co ona na to. - Do dziadków podjechać. Przenocować, potem na przykład do Zakopca się udać. - Całkiem spoko pomysł. Dzięki. - Ok. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 21 Lutego 2012 Autor Udostępnij Napisano 21 Lutego 2012 30.05.2000, Stranraer, Seabank Road, sklep Marry godz.15:13. - Dobry. - Witaj Maczek. Co słychać? - Nic ciekawego. A u pani jak zdrowie? Wszystko gra? - A tak, tak dziękuję. Nie ma tu Kat jak jej szukasz. - Tym razem bardziej do pani przyjechałem. Chciałem porozmawiać. - Ahaa. Dobrze, nie ma problemu. Słucham cię. - Więc chodzi o wakacje. Chciałem gdzieś z Kate wyjechać. Mam dwie propozycje dla nie. Pierwsza do Holandia. Tam są teraz Mistrzostwa Europy w piłce i można by pojechać. Druga opcja to wyjazd do Polski. W góry byśmy pojechali na 5 dni. - Hmm, obie ciekawe. Sama nie wiem, którą bym wybrała, hehe. - Dokładnie. Tylko problem jest taki iż Kat nie chce żebym za nią płacił. A ja chętnie to uczynię. - I co ja mam do tego, synu? - Żeby pani z nią pogadała. Przekonała, że kiedyś mi odda, hehe. - Dobrze. Przekonam ją. Jesteś fajnym chłopcem i zrobię to dla ciebie. Ale pod jednym warunkiem. - Ok., jakim? - Przywieziecie mi coś fajnego. I nie będzie to wnuczek, hehe. - Ahaha, dobrze. Obiecuję nie przywieść bachorka. - No to deal. - Zgadza się. Kat w domu tak? - Tak. - To do zobaczenia. - Bye. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 22 Lutego 2012 Autor Udostępnij Napisano 22 Lutego 2012 01.06.2000, Larne, The Woods Road, godz.9:14. - Jesteś tu Maciuś? - Tak mamo. Właśnie zlazłem. - Co dziś w planach masz? - Nie wiem. Idę zaraz pobiegać. Potem może się z Eamonnem spotkam na jakiegoś bilarda czy co. - Aha. To na początku wszystkiego dobrego z okazji „Dnia Dziecka”. - Zapomniałem o tym. Dziękuję bardzo. - Taki mały upominek ode mnie i taty jest na komodzie. To weź. Mam nadzieję iż się przydadzą. - A co to? - Koperta. - W środku? - Zajrzyj. - Już. Oo, super!!! Bilety! A gdzie? - Do Polski. Na 5 sierpnia. Możecie sobie lecieć z Kate. Nie będzie miała problemu, że ty płacisz. - Hehe, dobry patent mamo. - Dzięki. - Cześć syn. Co tam? Ano tak. Wszystkiego dobrego. - Hej. Dziękuję. - Widzę iż dorwałeś bilety. - Ta, dorwałeś! Mama kazała mi wziąć. - Podoba się? - No raczej. Dobry odpoczynek będzie. - Zgadza się. - To dobrze. Pozwoliłem sobie załatwić to i tamto dla was. - To znaczy? - Samolot macie o 12:30. Gdzieś o 14 będziecie w Warszawie. Dziadek powiedział iż przyjedzie na lotnisko. Przekimacie się i tak dalej a w niedzielę ruszycie sobie do Zakopanego. Babcia ma tam jakąś znajomą z pensjonatem i powiedziała iż przyjedziecie. - Super. Już się nie mogę doczekać. Przez tydzień spokój od was będzie, hehe. - Ciesz się póki możesz. - Fajny prezent. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 23 Lutego 2012 Autor Udostępnij Napisano 23 Lutego 2012 09.07.2000, Larne, The Woods Road, godz.14:38. - Simano Eam. Słuchaj, dzwonię do ciebie bo dziś finał, nie. - Cześć. Ano jest. - Gdzie oglądasz? - Jeszcze nie wiem dokładnie. Jakiś tam pomysł był z chłopakami był coś a pubie. Ale nie dzwonili ze szczegółami. A co? - Ja się wybiorę chyba do klubu do Staranraer. Zabierasz się ze mną? - Powiem ci, że chętnie. - Dobra, to wpadnij do mnie gdzieś koło 17. Pojedziemy na prom i już. Zabierzemy po drodze Kat i obejrzymy mecza. Napijemy się soczku, zjemy coś z grilla bo ma być. Dobrze będzie. - Spoko, spoko. Mi pasuje. - Kogo obstawiasz na wygraną? - Chyba Francję. - Ja też. Nie bardzo mi się podobają za tą ściemę Mistrzostw Świata. Ale chyba oni. - Zobaczymy. - Dobra, na razie. - Czołem. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 23 Lutego 2012 Autor Udostępnij Napisano 23 Lutego 2012 09.07.2000, Stranraer, droga A718, klub golfowy "The Stars", godz.20:59. - Kogo obstawiacie? - Ja Włochów. - Ja też. - A ty Maciek? - Ja? Hmm, Francja. Stawiam na nich. Mają najlepszego na świecie- Zidana. - I co z tego? - Właśnie to, tato! - Ale Włochy to Włochy. Żelazna defensywa i dobry atak. - Ja i tak stawiam na francuzów. Nie lubię ich za ten wałek z 98 roku ale obstawiam ich wygraną. - Jak tam wolisz. - Tak wolę. Chcesz się założyć? - Dobra, synku, możemy się założyć. O co? - 100 funtów i mycie samochodu. - Ok. Kat, Eamonn- jesteście świadkami jak Maciek przegra, hehe. - Nie bądź taki pewien tato. Jak wygram to zgarnę 200 funciaków. - Czemu? - Bo postawiałem w zakładzie 100 też na nich. - Aha. No to zakład. - Jasne. - Eam piwa jeszcze? - Poproszę wujku. - Którego chcesz? - Carslsberga. - Mi możesz Colę podać tato. Kat, chcesz coś jeszcze jeść? - Nie, no co ty! Zaraz chyba pęknę. Najadłam się tym grillem. - Ok. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 23 Lutego 2012 Autor Udostępnij Napisano 23 Lutego 2012 09.07.2000, Stranraer, droga A718, klub golfowy "The Stars", godz.23:29. - A nie mówiłem. Dawaj tato kaskę, hehe. Samochód będzie gotowy do mycia w sobotę. Po naszej wycieczce, nie Kat? - Jakiej wycieczce? - Na bagna, a gdzie, hehehe. - Dobra, nie cwaniakuj tak. Masz tu kasę. Francja miała farta i tyle. - Może i tak. Ale to bez znaczenia. Zakład był o wygraną a nie farta. Włosi słabo grali. - Nie zgodzę się z tobą Maćku. Grali ok. Tylko pech i głupia zasada tego „złotego gola” czy jakiegoś tam i po jabłkach. - Tak sobie tłumacz, tato. - Gratuluję wygranej mój ty chłopaczku. - Proszę. Pójdziemy na kolację za to. Oczywiście nowo wymytym samochodem, nie? - No, no. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 23 Lutego 2012 Autor Udostępnij Napisano 23 Lutego 2012 04.08.2000, Larne, The Woods Road, godz.13:44. - Halo? - No halo. Cześć ci. - Czołem ci pięknooka. Spakowana? - No co ty! Jak, kiedy? - No nie wiem. Tak pytam. - Wieczorem się spakuję. A ty? - Ja też. O której jutro jest prom rano? - Mam o 9:30. - Ok. Podjadę po ciebie. Wpadniemy do nas, zjemy coś na śniadanie i odpoczniemy przed lotem. Potem nas ojciec mój podwiezie do Belfastu. - Dobrze. Już się nie mogę doczekać. - Ja też. - Stresuję się trochę. - Czemu? - No, po pierwsze- nigdy nie leciałem samolotem. Dwa- nie znam polskiego. Będę się głupio czuła. - Spokojnie, obronię cię przed turbulencjami i innymi, hehe. - Trzymam cię za słowo. - A polskiego trochę się już uczyłaś ode mnie. Znasz podstawy. - Ta! Prosze, dżekuje, tak, nie, dżen dobry, do widżenia, kulwa. - Dobrze jest. Jak ja tu przybyłem też nie znałem języka. Poza tym jedziemy na tydzień a nie na całe życie. - Ok., skoro tak mówisz. - Tak właśnie mówię. Będę ci mówił co dziadkowie nadają. A swoją droga to masz szczęście iż ich nie będziesz rozumieć. Czasem są wkurzający. - Hehe. Dobra. Będziesz tłumaczył. - To super. Dobra kończę. Idę coś zjeść bo głodny się zrobiłem. Chyba głodny ciebie, mrrryyyy, hehe. - Ahaha, lizus. Będziesz miał mnie cały tydzień. Schrupiesz i mnie. - Mam nadzieję, hehe. - Dobra zboczuchu. Kończę. - Na ja też. - Buziole i do jutra. - Si seniorita. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 23 Lutego 2012 Autor Udostępnij Napisano 23 Lutego 2012 07.08.2000, Zakopane, Krupówki, godz.11:02. - Cześć mamo, Maciek mówi. Jesteśmy już na miejscu. - Cześć. W Zakopanym? Jak się udała podróż. - Wszystko dobrze. Tak, na miejscu. - Jak tam pogoda w Polsce? - Dobra jest. Gorąco bym powiedział. Ale chyba coś mówili, że będzie po południu padać. - Aha, to nie łaźcie po górach wtedy! - No przecież wiem! Spokojnie. Chcemy się najpierw zaaklimatyzować. - Podoba się? - Mi bardzo. Kat też. Na razie trochę cicha jest, hehe. U dziadków się trochę wstydziła ale jakoś poszło. - Gdzie macie domek? - Na ulicy Nad Strugiem. Fajna miejscówka. Rzut kamieniem do ulicy i autobusu i blisko do skoczni. - Aha, trochę wam zazdroszczę. Też bym się przejechała. Ale nie w tym roku. - Wiem, wiem. To w przyszłym pojedźcie. Z tatą i Liz. - Pomyślimy nad tym. - Ok., teraz idziemy zaraz jeść. To będę powoli kończył. - Dobrze. Bawcie się dobrze. Zadzwoń jak będziecie mili chwile. - Obiecuję. - No to trzymajcie się. Pa, pa. - Pa. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 23 Lutego 2012 Autor Udostępnij Napisano 23 Lutego 2012 14.08.2000, Belfast, Sydenham By-Pass, lotnisko, godz.19:55. - Masz wszystko, Kat? - Tak, tak. - No to jedziemy. Ojciec albo mama mają być. - Dobrze mój drogi. - O, tam czekają. Przy wejściu do kibla stoją. - Cześć dzieciaki! Jak tam? Dobrze? Żyjesz Kate? - Cześć tato. - Dzień dobry. - Tak wszystko ok. Bez problemów. Kat żyje. Nie miała się czego bać, hehe. Jesteśmy deczko zmęczeni pobytem na lotnisku w Warszawie. Z czymś tam mieli problem i się opóźnił lot. - Wiemy. Czekaliśmy na was. Nawet zdążyliśmy kolacje zjeść, hehe. - No to dobrze. - Fajnie było? - Całkiem, całkiem mamo. - A tobie Kat? - Co całkiem, całkiem? Nie podobało się? Łachy bez. Więcej nie pojadę z tobą. - Żartuję! Fajnie było. - Mi też, proszę pani. Dobrze się z Maćkiem bawiliśmy. Nie krzyczał na ludzi, więc dało się wytrzymać, hehe. - To super. Pogoda była? - Ta cały czas. Nie widać? Zobacz mamo jacy zjarani jesteśmy. Miejsce bardzo sympatyczne. Generalnie wszędzie blisko. Polecam wam na następny rok. - Zobaczymy. - A co u was? - Nic ciekawego. Ojciec prawie cały czas siedzi w klubie. Już zaczyna mnie to denerwować. - Oj kochanie. Jeszcze do końca sierpnia trzeba wytrzymać! Potem już wszystko wskoczy na swoje tory i będziemy mieli z Jackiem luz. - Dobra, dobra. - To ja mam pomysł. - Jaki pomysł, synku? - Przeprowadźcie się tam! Hehe! - Gdzie? - No do Stranraer. - Nie ma szansy na razie. Nie chce mi się samej wybierać i robić wszystkiego od początku. Ojciec nie pomoże bo… - NIE MA CZASU! Jasne. - Pyzatym jak to „przeprowadźcie”? A ty? - Ja zostaję. Za daleko do klubu i na treningi bym miał, nie Kat?! - Nom. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 23 Lutego 2012 Autor Udostępnij Napisano 23 Lutego 2012 14.08.2000, Larne, The Woods Road, godz.20:43. - Kat, chcesz coś jeść, pić? - Nie, dzięki. Jestem pełna. - Schowałaś oscypki do lodówki? - Oszczepki tak. - Bez „szy” i bez „czy”. OSCYPKI, hehe. - Tak schowane. Ciekawe czy będą babci smakować?! - Na bank. Jedna z najlepszych rzeczy na świecie. - Dobre są, nie da się ukryć. - Idę się umyć. O której chcesz jutro jechać? - Wszystko jedno. Zaraz zadzwonię do Marry i powiem iż jesteśmy już w domu. - Ok. to sobie jutro spokojnie wstaniemy, zjemy śniadanie, odpoczniemy i możemy jechać. - Spoko. - Dobrze ci było na wyjeździe? - Bardzo. Tylko ten polski język dziwny strasznie jest. - Hehe, nie łatwy, to fakt. To gdzie jedziemy za rok? - Nie wiem. Ale coś wymyślę, nie bój się, hehe. - Trzymam za słowo. To na razie. Idę się myć. - Pa. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 24 Lutego 2012 Autor Udostępnij Napisano 24 Lutego 2012 24.08.2000, Larne, The Woods Road, godz.11:09. - Ja się zbieram powoli mamo. - Dobrze. O której masz trening? - O 12. Jeszcze po Eama podjadę. - Yhy. - Nie wiem, o której wrócę. Po treningu chcieliśmy iść na bilarda. - Ok. Tylko nie wracaj bardzo późno. Nie lubię jak jeździsz po ciemku. - Nie ma sprawy. Obiecuję. - No to uważaj na siebie i nie rozrabiaj. - Hehe, ok. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 24 Lutego 2012 Autor Udostępnij Napisano 24 Lutego 2012 24.08.2000, Belfast, Parkgate Drive, stadion, godz.11:39. - To gdzie na bilarda idziemy? - Wiesz co, kumpel mi mówił, że na Lisburn Road jest spoko pub. Mają tam ze 4 stoły więc bardziej prawdopodobne iż będzie coś wolne. - Spoko, trening skończymy gdzieś koło 16. Jeszcze będzie luz. - Powinien być. Jak tam w Polsce na wakacjach? - Ok. Było. Odpoczęliśmy trochę. Połaziliśmy po górach. Pełen relaksik. - Fajnie. - A ty? - Co ja? - Wyjeżdżałeś? - Nie. Wiesz Makk, nie chciało mi się, hehe. - Bywa czasem. - Starzy pojechali do Francji. Wolałem zostać. Wstawałem kiedy chciałem, robiłem co chciałem. Cała wolna i spokojna głowa. - To całkiem przyjemnie, hehe. Będę musiał spróbować. - Polecam. Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi