Skocz do zawartości

Tańcząc z Guanczami


Fenomen

Rekomendowane odpowiedzi

W następnym meczu podejmowaliśmy rywala, który często jest dla nas niezwykle niewygodny, ale ze względu na jednego tylko piłkarza. Przy takim opisie czytelnicy mogą się domyśleć, że chodzi albo o Alcorcon z Jimmym Roye albo o Gironę z Danim Tortolero. Faktycznie tym razem chodzi o ekipę z Katalonii, którą podejmujemy właśnie w dziewiątej kolejce.

 

W drużynie tej gra oczywiście wielu innych znakomitych graczy. Na pewno będziemy musieli zwrócić uwagę na zaawansowanego już wiekowo Joaquina, który jednak może jeszcze sporo namieszać na skrzydle.

 

Do składu w miejsce Keity wskoczył już Miranda, który wyleczył uraz i jest gotowy do gry.

 

Cuellar – Eriksen, Benitez, Zamora, Gharzoul – Miranda – Perez, Amaya – Sarmiento, Babić – Mireku

 

Podobnie, jak poprzednie mecze, tak i to spotkanie rozpoczęliśmy z dużym animuszem. W 5 minucie już bliski wyprowadzenia nas na prowadzenie był Sarmiento, ale minimalnie spudłował. Cztery minuty potem rywale odpowiedzieli uderzeniem z daleka Pereza, ale w 22 minucie to goście z Wysp Kanaryjskich wyszli na prowadzenie, kiedy bramkę strzelił Babić po znakomitym podaniu od Eriksena, który fantastycznym crossem zgubił całą obronę gospodarzy. Dziewięć minut potem Sanchez posłał precyzyjną piłkę do Pereza, ale ten znów niecelnie uderzał. W 37 minucie Gonzalo, bramkarz gospodarzy, fantastycznie zachował się w sytuacji sam na sam naprzeciw Mireku. Zaraz na początku drugiej połowy drugą żółtą kartkę obejrzał Gaspar i musiał wcześniej opuścić boisko, ale rywale wcale się tym nie zrazili i po chwili zdobyli bramkę, której autorem został Millon. Już minutę potem mogli nawet prowadzić, ale tym razem źle akcję kończył Voavy. W 71 minucie z rzutu wolnego próbował bramkarza gospodarzy zaskoczyć Babić, ale minimalnie spudłował. Wreszcie w samej końcówce, w ostatniej akcji meczu, po rzucie rożnym wykonywanym przez Babicia i zamieszaniu podbramkowym, najwięcej przytomności umysłu zachował Miranda, który wepchnął piłkę do siatki, dając nam zwycięstwo. Dla niego zaś był to pierwszy gol w barwach Vecindario w oficjalnym spotkaniu.

 

Liga adelante, 9/42, 25.10.2015

Montilivi, 3816 widzów

[14] Girona – [16] Vecindario, 1:2 (BABIĆ ’22, Millon ’53, MIRANDA ’89)

MoM: Marko Babić (Vecindario)

 

Po tak cennym zwycięstwie nie mogłem odmówić wywiadu lokalnej telewizji.

- Co pan czuł w momencie, gdy Miranda zdobył zwycięskiego gola?

- Niesamowitą ulgę. Zasłużyliśmy na wygraną w tym meczu i gdyby ten gol na 2:1 dla nas nie padł, czułbym się fatalnie. A tak to mi ulżyło.

- Wspaniałego gola strzelił też Babić. Jak pan oceni jego grę?

- Jego współpraca na lewej stronie z Benitezem wygląda bardzo dobrze. Podobnie z resztą jak gra Eriksena i Sarmiento po drugiej stronie. Szkoda tylko, że oddajemy środek pola.

- Znów mecz bez gola dla Mireku...

- Powiem szczerze, że jego brak skuteczności zaczyna mnie martwić. Pracujemy nad tym, aby znów zaczął on strzelać bramki. Bo, że to potrafi, to nikogo nie trzeba przekonywać.

- Dziękuję za rozmowę.

- Równiez dziękuję.

Odnośnik do komentarza

Vulture, a dlaczego ma mnie irytować? Vecindario to naprawdę ciekawe wyzwanie, a ja mam wrażenie, że robię tu dobrą robotę.

 

 

 

Naszym następnym rywalem była Celta, a więc drużyna idealna do tego, by podtrzymać passę zwycięstw, a raczej zacząć ją sensownie budować. Ekipa ta rozpoczęła sezon bez fajerwerków i aktualnie zajmuje dziewiąte miejsce w rozgrywkach ligowych.

- Jaki ma pan pomysł na podtrzymanie dobrej formy z meczu z Gironą?

- Po prostu musimy zagrać to samo. Nie dać rywalom się rozhuśtać i robić swoje na boisku.

- Sarmiento ostatnio gra nieco słabiej. Skąd ta obniżka formy?

- Ja tam wcale nie uważam, aby Argentyńczyk grał poniżej możliwości. On w każdym meczu daje z siebie wszystko. Stara się, szarpie, a że nie zawsze jest efektywny – tak to bywa. Zwłaszcza na jego pozycji skrzydłowego.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.

 

Dobra dyspozycja w ostatnim meczu sprawiła, że nie musiałem specjalnie kombinować ze składem i z Celtą miała zagrać ta sama jedenatka. Co prawda, na ławce rezerwowych mógłby usiąść Deulofeu, ale jednak nie jest on jeszcze w pełni formy fizycznej, aby móc choćby na moment wejść na boisko. Choć kontuzję już wyleczył.

 

Cuellar – Eriksen, Benitez, Zamora, Gharzoul – Miranda – Perez, Amaya – Sarmiento, Babić – Mireku

 

Pierwszy celny strzał w tym spotkaniu oddali goście, gdy zaraz na początku uderzył Gonalons. Tyle, że trafił wprost w naszego bramkarza. Trzy minuty potem znów zaatakowali rywale lecz tym razem niecelnie uderzał Gueye. W 13 minucie akcję rozprowadził Ibra, piłka trafiła znów na skrzydło do Gueye, ale i tym razem Senegalczyk fatalnie spudłował. Dwie minuty później odpowiedzieliśmy indywidualną akcją Babicia, która jednak nie zakończyła się golem. Dziewięć minut potem było już znacznie lepiej. Dokładne dośrodkowanie Eriksena trafiło na głowę Mireku, a ten swoim celnym strzałem odblokował swoją niemoc. Dziesięc minut potem rywale jednak zdołali wyrównać za sprawą jednego z bardziej aktywnych na boisku Gonalosa. Cztery minuty później mogliśmy znów wyjść na prowadzenie lecz tym razem strzał Sarmiento obronił Falcon. Minutę potem znów próbował Sarmiento lecz tym razem fatalnie przestrzelił. Jeszcze przed przerwą okazję do zdobycia bramki miał Rukavina. Tyle, że uderzył wysoko ponad bramką. W drugiej odsłonie niewiele się zmieniło na boisku. Ataki obu drużyn były nieskładne i nie dawały perspektyw na kolejne bramki. W 54 minucie Ochoa uciekł naszym stoperom, ale zdązył go wyprzedzić Cuellar. Sześć minut potem kontuzji doznał Tunez. Na boisku zastąpił go Jokin, a po chwili mieliśmy doskonałą szansę, aby wyjść na prowadzenie. Tyle, że Babić trafił wprost w Falcona. Po chiwli nasze niewykorzystane sytuacje się zemściły, gdy szybki kontratak na gola zamienił Maboulou. Natychmiast ruszyliśmy do odrabiania strat, ale Falcona pokonać tego dnia było nie sposób. Próbował w 69 minucie znów Sarmiento, bez efektu. W 81 minucie swoją okazję do zdobycia bramki miał rezerwowy Kerlon lecz nie potrafił umieścić piłki w siatce. W 86 minucie strzelec drugiej bramki dla gości mógł ponownie wpisać się na listę strzelców po tym, jak dostał dobre podanie od Suso. Tyle, że fatalnie spudłował. Ostatecznie mecz przegraliśmy, choć było to typowe spotkanie na remis.

 

Liga adelante, 10/42, 01.11.2015

Municipal, 2970 widzów

[14] Vecindario – [9] Celta, 1:2 (MIREKU ’22, Gonalos ’32, Maboulou ’67)

MoM: Simen Eriksen (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

W następnym ligowym starciu podejmowaliśmy na własnym obiekcie rezerwy Sevilli i bardzo nam zależało, aby wreszcie zanotować zwyciestwo przed własną publicznością. Jak na razie bowiem, jedyne komplety punktów zgromadziliśmy na obcych stadionach, co pokazuje, że grę z kontry na obronę korzystnego wyniku mamy dobrze dopracowaną, ale gdy trzeba nam prowadzić grę, dyktować warunki, to już jest dużo gorzej.

 

Przed meczem również udzieliłem wywiadu.

- Jakiego Vecindario możemy się spodziewać w tym meczu?

- Chcemy wygrać to spotkanie, dlatego postaramy się narzucić rywalom nasz styl gry i zmusić ich do gry defensywnej.

- Czego się spodziewacie po Rochinie?

- To doskonały napastnik, ale w poprzednim sezonie nie zrobił nam wielkiej krzywdy. Mam nadzieję, że w tym sezonie będzie podobnie.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.

 

Mimo porażki w ostatnim meczu z Celtą, nie zdecydowałem się na żadną zmianę w wyjściowym składzie, bo tak po prawdzie, to nie miałem żadnych ciekawszych alternatyw. Jedynie co, to na ławce rezerwowych usiadł Deulofeu.

 

Cuellar – Eriksen, Benitez, Zamora, Gharzoul – Miranda – Perez, Amaya – Sarmiento, Babić – Mireku

 

Pierwszy kwadrans tego meczu nie przyniósł żadnej ciekawej akcji, aż nadeszła 20 minuta, w której Perez dobrze rozegrał akcję do boku, do Babicia. Chorwat uderzył raz, ale bramkarz gości sparował to uderzenie. Tyle, że ponownie Marko dopadł do piłki i jego dobitka okazała się już skuteczna. Wyrównanie przyszło pod koniec pierwszej połowy, kiedy bramkę zdobył Moravec, wykańczając znakomitą akcję zespołową, którą dyrygował Gonzalo do spółki z N’Gadim, ale to Hiszpan zanotował asystę. Poza tymi dwoma bramkowymi akcjami, w pierwszej połowie nie działo się nic ciekawego. W drugiej odsłonie mieliśmy ruszyć odważniej do ataku, bo ten mecz wydawał się spokojnie do wygrania. W 53 minucie jednak to nasz bramkarz musiał interweniować, broniąc strzał Gonzalo z dystansu. Dziewięć minut potem znów świetnie spisał się Cuellar, uniemożliwiając strzelcowi bramki dla Sevilli zdobycie drugiego trafienia. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, w 88 minucie rezerwowy Kerlon przecisnął się gdzieś między stoperami Sevilli i na raty, ale zdołał pokonać bramkarza gości, dając nam trzy punkty. Rywale bowiem już nie potrafili się po tym ciosie podnieść. Jest pierwsza wygrana ligowa na Municipal w tym sezonie!

 

Liga adelante, 11/42, 07.11.2015

Municipal, 3087 widzów

[16] Vecindario – [17] Sevilla B, 2:1 (BABIĆ ’20, Moravec ’39, KERLON ‘89)

MoM: Ludek Moravec (Sevilla B)

Odnośnik do komentarza

Zwycięstwo pozwoliło nam się dość swobodnie oddalić od strefy spadkowej, ale należy pamiętać, że sezon jest dopiero w początkowej fazie i tutaj jeden, dwa mecze mogą diametralnie odwrócić sytuacje w lidze. Naszym następnym rywalem była zaś drużyna Castilli, rezerw Realu Madryt, która po trzech latach spędzonych w Segunda B wraca do Liga adelante.

 

W składzie tej drużyny jest wielu graczy o znanych nazwiskach, żeby wspomnieć tylko Luca Castaignosa, Kakę, czy Xabiego Alonso.

 

Również przed tym meczem zostałem poproszony o wywiad.

- Castilla znakomicie rozpoczeła sezon i zajmuje piąte miejsce. Jest pan tym zaskoczony?

- Niespecjalnie. Rezerwy Realu Madryt mają w swoim składzie na tyle dobrych graczy, że stać ich by walczyć nawet o miejsce premiowane awansem, choć wiadomo, że z przyczyn formalnych nigdy do La Liga nie awansują.

- Czyli nie zamierza pan dziś szarżować?

- Na pewno nie. Mamy szacunek do rywala i graczy, którzy mogą wybiec przeciwko moim podopiecznym. Takie nazwiska jak Kaka, czy Xabi Alonso na pewno robią wrażenie.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dzięki.

 

Ze względu na termin rozgrywania meczów reprezentacyjnych, miałem nie lada problem ze skompletowaniem składu na to spotkanie i zagraliśmy, zwłaszcza nasza defensywa, w bardzo eksperymentalnym zestawieniu. Na lewej obronie z konieczności zagrał Perez, przesuwając na prawą Beniteza. Głównym rozgrywającym został zaś Sarmiento, zastępując kontuzjowanego, na domiar złego, Amayę. Na skrzydle tym samym znalazło się miejsce dla Deulofeu.

 

Cuellar – Benitez, Perez, Zamora, Victor – Miranda – Keita, Sarmiento – Deulofeu, Babić – Mireku

 

Mecz zaczął się dla nas fantastycznie, bowiem już pierwszy wypad moich podopiecznych pod bramkę Castilli zakończył się golem autorstwa Mireku, który wykorzystał znakomite podanie od Sarmiento. Gospodarze potrzebowali jednak tylko trzech minut, by wyrównać. Uczynił to Sainrimat, który z kolei wykorzystał perfekcyjne odegranie od Kaki, który choć już zaawansowany wiekowo, wciąż wiele potrafi z piłką zrobić. W 20 minucie Deulofeu ograł stopera gospodarzy i oddał strzał na bramkę rywala, ale Galpe bez kłopotów skutecznie interweniował. W 32 minucie po raz drugi Kaka dał znać o sobie. Tym razem perfekcyjnie wykonał rzut rożny, wprost na nogę Castaignosa, który zdobył drugiego gola dla Castilli. Po chwili mogło być po meczu, jednak na nasze szczęście Bauer spudłował w znakomitej sytuacji. Pierwsza połowa pokazała jednak, że nie jesteśmy w tym starciu zupełnie bez szans. Drugą odsłonę lepiej, co prawda zaczęli gospodarze, ale z minuty na minutę nasza gra wyglądała coraz lepiej. W 55 minucie Cuellara strzałem z dystansu postraszył Alonso, a dwanaście minut potem niecelnie też uderzał Castaignos. W 74 minucie raz jeszcze doskonale spisał się Cuellar, broniąc strzał Alonso z rzutu wolnego. Po chwili kontuzji doznał Benitez, a ponieważ wcześniej wykonałem komplet zmian, mecz kończyliśmy w osłabieniu. Paradoksalnie, grając w dziesiątkę, stworzyliśmy więcej szans pod bramką rywala, niż przez całe osiemdziesiąt pierwszych minut. Szkoda tylko, że żadna z tych szans nie zakończyła się golem. Ale i tak nie mamy się czego wstydzić.

 

Liga adelante, 12/42, 14.11.2015

Nuevo Vallecas Teresa Rivero, 5206 widzów

[5] Castilla – [13] Vecindario, 2:1 (MIREKU ’10, Sainrimat ’13, Castaignos ’32)

MoM: Kaka (Castilla)

Odnośnik do komentarza

Niegroźny uraz, którego w meczu z rezerwami Realu nabawił się Sarmiento, okazał się znacznie poważniejszy i Argentyńczyka nie będziemy oglądać na boisku przez około miesiąc. Tymczasem w rozgrywkach Liga adelante czekały nas kolejne kanaryjskie derby, ponieważ do drugiej ligi powróciła drużyna Las Palmas. I to powróciła w znakomitym stylu, wygrywając ostatnie pięć spotkań. Aktualnie rywal z Gran Canarii zajmuje drugie miejsce w ligowej tabeli.

 

Prawdą jest jednak, że zmienił się tam gospodarz. Nowy prezes z pewnością sypnął groszem, bo inaczej nie byłoby możliwe zatrudnienie tam takich piłkarzy, jak Alvaro Cejudo, Bruno Soriano, Gabi, czy Xisco.

 

My zaś cały czas borykamy się z problemami kadrowymi. Do grona kontuzjowanych Sarmiento i Beniteza, dołączył zawieszony za żółte kartki Mireku. Na szczęście do składu powrócili Eriksen oraz Amaya.

 

Cuellar – Eriksen, Zamora, Victor, Gharzoul – Miranda – Perez, Amaya – Deulofeu, Babić – Kerlon

 

Rozpoczęliśmy oddając rywalom pole gry, co ci starali się szybko wykorzystać. W 2 minucie świetnej szansy na otworzenie wyniku nie wykorzystał Bentivoglio, na co trzy minuty potem odpowiedzieliśmy niecelnym uderzeniem Kerlona. Świetnym podaniem w tej sytuacji popisał się Perez, który mógł zaliczyć kapitalną asystę. W 14 minucie niecelnie z rzutu wolnego uderzał Bruno, ale trzy minuty potem padła bramka dla gości. Strzelił ją Cejudo po znakomitym podaniu od Xisco. Jednak lata gry na najwyższym poziomie zrobiły swoje w tej akcji. Sześć minut potem mocno z daleka próbował strzelać Gabi, ale minimalnie spudłował. Gdy wydawało się, że pierwszą połowę skończymy, tracąc bramkę do rywala, w 43 minucie Kerlon wykorzystał niepewną interwencję Samuela, zabrał piłkę i pokonał bezradnego bramkarza gości. W drugiej połowie rywale zamknęli nas na naszej połowie, a my tylko od czasu do czasu stwarzaliśmy zagrożenie pod bramką rywala, ale tylko po stałych fragmentach. Raz za razem Gharzoul niepokoił stoperów gości, ale nie potrafił celnie uderzyć piłki głową. Tak było choćby w 53 i 56 minucie. Trzy minuty potem fantastycznej szansy znów nie wykorzystał Bentivoglio, a w 65 minucie przed kapitalną okazją stanął strzelec gola na 0:1, ale tym razem Cejudo fatalnie spudłował. W 72 minucie znów w roli głównej wystąpił Cejudo, ale i tej próby nie wykorzystał. W końcówce na boisku pojawili się Cotroneo, Neira oraz Tortosa, ale te zmiany nie pozwoliły nam wyjść wyżej i musieliśmy do samego końca kurczowo bronić tego remisu. Cel ten został osiągnięty i możemy się cieszyć z wywalczonego w potwornych bólach jednego punktu, na który chyba nie zasłużyliśmy.

 

Liga adelante, 13/42, 20.11.2015

Municipal, 5467 widzów (!)

[13] Vecindario – [2] Las Palmas, 1:1 (Cejudo ’17, KERLON ’43)

MoM: Alvaro Cejudo (Las Palmas)

 

Po spotkaniu zostałem poproszony o chwilę rozmowy.

- Jak pan zareagował na gola wyrównującego, który okazał się golem do szatni?

- Uwierzyłem, że możemy ten mecz nawet wygrać. On zmuszał rywala do zmiany taktyki na drugą połowę. Mecz wymykał im się spod kontroli.

- Czy Las Palmas powinno otrzymać rzut karny za faul na Cejudo?

- W tej sytuacji z 68 minuty nie było rzutu karnego. Moim zdaniem sędzia nie popełnił błędu.

- Dziękuję za wywiad.

- Dziękuję.

Odnośnik do komentarza

Vulture, a dlaczego ma mnie irytować? Vecindario to naprawdę ciekawe wyzwanie, a ja mam wrażenie, że robię tu dobrą robotę.

 

 

Hmm, bo przez kilka sezonów jesteś na tym samym pułapie i nie widać progresu, jeśli chodzi o wyniki, ale skoro powiadasz, że sytuacja w klubie się poprawia... ;)

Odnośnik do komentarza

W następnym meczu podejmowaliśmy zamykające tabelę Deportivo Alaves, którego największą gwiazdą niewątpliwie jest... trener, Joaquin Capparos, którego niezwykle cenię za to, że zbudował z przeciętnej Sevilli drużynę na miarę europejskich pucharów na początku XX wieku. Teraz realia jednak się zmieniły i walczy on ze swoją drużyną o utrzymanie w Liga adelante.

 

Tymczasem w Villarreal znów jest wakat. Grant nie popracował tam długo. Zastanawiam się szczerze nad ponownym wysłaniem tam swojego CV.

 

Oto zapis z przedmeczowej konferencji prasowej.

 

  • Alaves nie wygrało jeszcze w tym sezonie. Co pan na to?
  • Mam nadzieję, że uda się nam tę niekorzystną passę rywali podtrzymać, choć będzie to trudne, bo z każdym meczem bez punktów, w rywalach zwiększa się determinacja, aby się w końcu przełamać.
  • A czy to nie jest tak, że porażki ich tylko pogłębiają w desperacji?
  • Nie sądzę. Jak znam Caparrosa, on nie pozwala swoim graczom na popadanie w zwątpienie i raczej zmusza ich do cięższej pracy, niż pozwala na rozprężenie, “bo i tak nic się nie da zrobić”.
  • Kto, pana zdaniem, powinien zostać Piłkarzem Roku wg FIFA?
  • Lionel Messi, to naturalne.
  • Dziękuję za rozmowę.
  • Dziękuję również.

 

 

Będący w niezłej nawet formie Kerlon doznał kontuzji (co za zaskoczenie...), ale na szczęście do składu powraca nasz najlepszy strzelec, Mireku. Poza tym w składzie nie zaszły żadne dodatkowe zmiany.

 

Cuellar – Eriksen, Zamora, Victor, Gharzoul – Miranda – Perez, Amaya – Deulofeu, Babić – Mireku

 

Mogliśmy wyjść na prowadzenie już w pierwszej akcji, ale po strzale Deulofeu bramkarz gospodarzy, Pau, zdołał złapać piłkę. Ta akcja jednak pokazała, że powalczymy tu o komplet punktów. W 9 minucie jednak to rywale pokazali pazur, gdy akcję indywidualną kończył Alex, ale Cuellar nie dał się zaskoczyć. W 12 minucie niecelnie uderzał też Escudera, na co odpowiedzieliśmy cztery minuty potem bardzo nieudanym strzałem Mireku. W 23 minucie z daleka próbował zaskoczyć naszego bramkarza Juanma, ale nieznacznie spudłował. W 28 minucie ponownie przed szansą na zdobycie bramki stanął Mireku, który dostał dobre podanie od Deulofeu, ale znów uderzył obok bramki. Wreszcie po chwili padła wyczekiwana bramka. Dośrodkowanie Babicia z rzutu rożnego na gola zamienił niezawodny w takich sytuacjach Gharzoul. Przed przerwą udało nam się jeszcze podwyższyć prowadzenie, kiedy kapitalną akcją indywidualną popisał się Amaya, gubiąc pilnując go obrońcę jednym zwodem i niesamowitym przyspieszeniem. A sam strzal to po prostu malina – same widły z czternastu metrów. Zaraz na początku drugiej połowy znakomite podanie Mireku otworzyło Deulofeu cały prawy korytarz. Katalończyk popędził z piłką, po czym dośrodkował w pole karne, gdzie akcję pewnym strzałem zamknął Amaya, zdobywając swojego drugiego gola w tym spotkaniu. W 54 minucie wychowanek Mallorki mógł się odwdzięczyć Mireku, ale Holender był tego dnia bardzo nieskuteczny, choć dostał znakomite podanie od Hiszpana. W 58 minucie niecelnie uderzał nasz były podopieczny, Caserta i podobnie rzecz miała miejsce dziesięć minut później. W 76 minucie z daleka próbował uderzać Indiano, ale próba ta pozostawiała wiele do życzenia. Tak samo z resztą, jak cała gra Alaves w tym meczu. W końcówce jeszcze jedną okazję miał Escudera, ale i tej nie potrafił wykorzystać. Tym samym odnieśliśmy bardzo efektowne i przekonywujące zwycięstwo,

 

Liga adelante, 14/42, 28.11.2015

Mendizorroza, 11700 widzów

[22] Alaves – [13] Vecindario, 0:3 (GHARZOUL ’29, AMAYA ‘45+1, AMAYA ’47)

MoM: Jordi Amaya (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

Grudzień rozpoczynaliśmy spotkaniem z Zaragozą. Do tego meczu przystępowaliśmy oczywiście w doskonałych nastrojach po pokonaniu Alaves, ale Zaragoza to zupełnie inny poziom.

 

Jak wiemy, w grudniu otwiera się okienko rejestracji graczy do rozgrywek ligowych. Na chwilę obecną jednak nie widzę konieczności zmian naszej kadry.

 

Przed spotkaniem udzieliłem wywiadu:

 

  • Jaki ma pan plan na przedłużenie znakomitej passy i formy z meczu z Alaves?
  • Mam świadomośc, że mecz z Zaragozą będzie trudniejszy, ale uważam, że stać nas na pokonanie rywala i podtrzymanie tej dobrej passy. Jaki mam plan – zagrać tak samo dobrze, jak ostatnio.
  • Zaragoza jak na razie w tym sezonie rozczarowuje...
  • To fakt. Wszak nasz rywal jest zaledwie dwa oczka nad nami w ligowej tabeli. Musimy spróbować to wykorzystać, choć z drugiej strony cały czas mamy świadomość, że nasz najbliższy rywal będzie do końca liczył się w walce o awans do Primera Division.
  • Ostatni mecz przeciwko Zaragozie przegraliście. Wyciągneliście wnioski?
  • To się okaże na boisku.
  • Trener Zaragozy uważa, że doskonale zna wasz taktyczny system. Zamierza pan go czymś zaskoczyć?
  • To się okaże, czy go zna po meczu. Znać go, a umieć się mu przeciwstawić to też dwie różne rzeczy.
  • Podobno do Vecindario ma dołączyć pomocnik Gramanet, Barcina. Prawda to?
  • Nie, to plotki wyssane z palca. Nawet nie znam tego piłkarza.
  • Dziękuję za rozmowę.
  • Dziękuję.

W składzie na to spotkanie nie zaszła zmiana. Raz, dlatego, że nie było takiej potrzeby, go gramy ostatnio nieźle. A dwa dlatego, że gracze, którzy mogliby dodać głębi, są aktualnie kontuzjowani.

 

Cuellar – Eriksen, Zamora, Victor, Gharzoul – Miranda – Perez, Amaya – Deulofeu, Babić – Mireku

 

Spotkanie rozpoczęło się od ataków gości, którzy w 8 minucie stworzyli sobie pierwszą okazję do zdobycia bramki. Nie wykorzystał jej jednak Nakache, który wcześniej otrzymał znakomite podanie od Mediny. W 21 minucie Cuellar znakomicie obronił strzał właśnie Mediny, ratując nasz zespół przed utratą bramki. Osiem minut potem znów świetna parada naszego bramkarza zachowała nam czyste konto po strzale Geynritha. W 41 minucie po raz pierwszy właściwie zaatakowaliśmy bramkę rywala i od razu udało się zdobyć gola, gdy po celnym dośrodkowaniu Babicia z rzutu rożnego, piłkę głową do siatki skierował Gharzoul. Po chwili frustracja gości osiągnęła wyższy poziom, a konsekwencją tego była czerwona kartka dla napastnika gości, Almeidy, który brutalnie ściął Zamorę. W drugiej połowie zaczęliśmy grać jeszcze odważniej. W 51 minucie bliski pokonania Goi był Mireku, ale jednak bramkarz gości zdołał dobrze interweniować. Po chwili był jednak bezradny, gdy znów po centrze Babicia z rogala bramkę strzelił tunezyjski stoper. Po chwili rywala dobił Mireku, który popisał się fantastyczną akcją indywidualną. W 70 minucie Holender miał kolejną szansę na gola, ale tej nie potrafił wykorzystać. Rywale już zupełnie oddali nam pole gry w ostatnim kwadransie, ale wcale nie zamierzaliśmy forsować tempa, bo sezon długi i wyczerpujący. Ostatecznie mecz zakończył się pewnym naszym zwycięstwem 3:0.

 

Liga adelante, 15/42, 06.12.2015

Municipal, 3473 widzów

[13] Vecindario – [11] Zaragoza, 3:0 (GHARZOUL ’41, GHARZOUL ’51, MIREKU ’67)

MoM: Ali Gharzoul (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

Zapeszyłeś... cholero!... :(

 

 

 

Zwycięstwo pozwoliło nam awansować aż na jedenastą pozycję, czyli już jesteśmy u bram pierwszej dziesiątki. W następnym meczu podejmowaliśmy znów na własnym obiekcie Elche – drużynę, która znajduje się trzy miejsca pod nami w ligowej tabeli. Na pewno zatem stać nas na wygraną, ale musimy dać z siebie wszystko.

 

Również przed tym spotkaniem zostałem poproszony o wywiad.

  • Podobno seria dobrych wyników poprawiła znacząco atmosferę w szatni.
  • Nie wiem czy poprawiła. Atmosfera w klubie zawsze była, jest i będzie bardzo dobra. To podstawowa zasada mojej pracy – utrzymywanie pozytywnego ducha w zespole.
  • Ale nie obawia się pan o utratę czujności i przerost zaufania we własne siły?
  • Na razie nic takiego nie następuje. Gramy dobrze i pokonujemy rywali nie tylko teoretycznie słabszych od nas. Mam nadzieję, że ten stan potrwa jak najdłużej.
  • Jakie Vecindario zobaczymy w starciu z Elche?
  • Stać nas na komplet punktów, ale do tego potrzebujemy strzelonych goli. A żeby strzelać bramki, trzeba atakować.
  • Jak pan ocenia ostatnie wystepy Gharzoula?
  • Świetnie trafił z formą. Ostatnie bramki Tunezyjczyka dają nam bardzo dużo ważnych punktów i pewności w grze.
  • Dziękuję za rozmowę.
  • Dziękuję również.

Przed tym meczem podobnie nie miałem żadnych podstaw, aby cokolwiek zmieniać w wyjściowym składzie. Jedynie co, to na ławce rezerwowych usiadł powracający po kontuzji Sarmiento.

 

Cuellar – Eriksen, Zamora, Victor, Gharzoul – Miranda – Perez, Amaya – Deulofeu, Babić – Mireku

 

Już pierwsze momenty pokazały, że czeka nas tu bardzo trudne zadanie. Gospodarze szybko zdołali przedostać się pod naszą bramkę, ale strzał Akinsoli okazał się tym razem niecelny. Dwie minuty potem Francisco dośrodkował na głowę Rodriego, ale strzał wychowanka Barcelony okazał się niecelny. W 9 miuncie pierwszy raz udało się nam zagrozić bramce rywala. Centrował Babić, a uderzał Deulofeu, jednak znakomicie interweniował bramkarz Elche. W 14 minucie świetnie Marcelin wyprzedził Mireku i wybił piłkę. Pięć minut potem dalekim podaniem do Mireku popisał się Zamora. Holender doszedł do piłki, ale oddał niecelny strzał. W 22 minucie Amaya uruchomił na skrzydle Deulofeu, jednak Katalończyk uderzył bardzo daleko nad bramką. W 24 minucie z kolei przed szansą na gola dla gości stanął Velez, którego uderzenie jednak minęło prawy słupek naszej bramki. W 32 minucie Babić dośrodkował z rzutu rożnego, uderzał Victor, ale Marcelin złapał pewnie piłkę. Przed przerwą przed podobną szansą po centrze Babicia stanął Gharzoul, ale znów górą był bramkarz gości. Zaraz na początku drugiej połowy zabrakło nam koncentracji. Błąd Gharzoula przy wyprowadzaniu piłki wykorzystał Akinsola, który zabrał futbolówkę i pokonał bezradnego Cuellara. Natychmiast ruszyliśmy do odrabiania strat, ale szło nam jak po grudzie. Strzał Babicia z 52 minuty obronił Marcelin, a trzy minuty potem bramkarz gości znów był górą, tym razem w sytuacji sam na sam z Mireku. W 63 minucie kolejną okazję zmarnował Deulofeu. Znów znakomitym podaniem otwierającym drogę do bramki popisał się Amaya, który jako jedyny w tym meczu nie zawodził. W 72 minucie nawet grający na boku obrony Eriksen zapędził się pod bramkę przeciwnika i oddał strzał. Tyle, że Marcelin tego dnia był nie do pokonania. Sześć minut potem obronił on też strzał rezerwowego Cotroneo. To była nasza ostatnia szansa na wyrównanie stanu gry.

 

Liga adelante, 16/42, 12.12.2015

Municipal, 3853 widzów

[11] Vecindario – [14] Elche, 0:1 (Akinsola ’47)

MoM: Stelio Marcelin (Elche)

Odnośnik do komentarza

Przed ostatnim meczem w starym roku prowadzone były bardzo zaawansowane rozmowy na temat wypożyczenia naszego bramkarza, Jonssona, do szwedzkiego Djurgaden. Kwota wypożyczenia miałaby wynosić 200 tysięcy euro, a piłkarz ten miałby spędzić w Szwecji okrągły rok. Uważam, że to oferta nie do pozazdroszczenia dla naszych finansów, zwłaszcza, że i tak David nie ma pewnego miejsca między słupkami.

 

Ten ostatni mecz w 2015 roku to spotkanie wyjazdowe z Eibar, które zajmuje zaskakująco wysokie, piąte miejsce w Liga adelante.

Przed meczem znów udzieliłem wywiadu.

  • Zagracie dziś w obronie bezbramkowego remisu?
  • Na pewno nie rzucimy się do chóralnych ataków, a raczej nastawimy się na kontry. Kto jednak oglądał nasze mecze w tym sezonie, ten wie, że potrafimy wygrywać na wyjazdach, grając głównie kontrataki.
  • Czy to prawda, że najbardziej obawiacie się Airama?
  • To świetny napastnik, ale niejedyny gracz, na którego w drużynie gospodarzy należy zwrócić uwagę. Eibar to przede wszystkim drużyna, kolektyw.
  • Dziękuję za wywiad.
  • Również dziękuję.

Chociaż przegraliśmy ostatni mecz, nie zdecydowałem się na żadne zmiany. Cały czas kontuzjowani są Benitez oraz Damia, a na zgrupowanie reprezentacji wyjechał Demirhan. Ławkę rezerwowych uzupełnił Kerlon. Wciąż jeszcze nie zdecydowałem się na wystawienie od pierwszych minut Sarmiento, który jeszcze chyba nie jest w pełni gotowy do gry przez całe spotkanie.

 

Cuellar – Eriksen, Zamora, Victor, Gharzoul – Miranda – Perez, Amaya – Deulofeu, Babić – Mireku

 

Rozpoczęliśmy obiecująco. W 10 minucie czujność Bernardo w bramce sprawdził Babić, który uderzał z dystansu. Trzy minuty potem po podaniu Sutila świetną akcję indywidualną przeprowadził Geijo. Tyle, że w najważniejszym momencie “nawalił” i spudłował. W 24 minucie fenomenalnie kolejny strzał Geijo obronił nasz bramkarz, Cuellar, a minutę potem tak samo doskonale interweniował Bernardo po strzale Amai. Dwie minuty straciliśmy bramkę w potęznym zamieszaniu w naszym polu karnym. Najwięcej trzeźwości zachował Airam i to właśnie on wepchnął piłkę do siatki. W 34 minucie mogliśmy wyrównać, kiedy akcję ze skrzydła ściął Eriksen i oddał strzał. Młody Norweg czuje się coraz pewniej i dzięki temu aktywniej uczestniczy w akcjach ofensywnych. Jeszcze w doliczonym czasie pierwszej połowy przed szansą zdobycia drugiej bramki dla gospodarzy stanął Kijera, ale Fin fatalnie uderzył i trafił tylko w boczną siatkę, choć miał już Cuellara w rozkroku. W drugiej połowie staraliśmy się przesunąć do ataku, ale rywale cały czas przeprowadzali groźne kontry. W 58 minucie szansę na drugiego gola zmarnował Airam, który uderzał głową po dośrodkowaniu Sutila, a minutę potem szansy nie wykorzystał Geijo. W 66 minucie niecelnie z ostrego kąta uderzał Airam. Na ostatnie dziesięć minut na boisku zameldowali się Kerlon oraz Sarmiento. W 79 minucie, zaraz po wejściu, swoją szansę już zdązył zmarnować Kerlon, ale Sarmiento dał znakomitą zmianę – w doliczonym czasie zapewnił on nam jeden punkt, strzelając gola po podaniu od Amai.

 

Liga adelante, 17/42, 19.12.2015

Ipurua, 5744 widzów

[5] Eibar – [14] Vecindario, 1:1 (Airam ’27, SARMIENTO ‘90+4)

MoM: Brian Sarmiento (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

Pan Alvarez chyba zauważył, że drużyna wreszcie zaczyna grać na miarę swojego potencjału i zaproponował, a właściwie to uczynił to jego księgowy, nowy projekt budżetu. W razie podjęcia walki o wyższe cele niż tylko utrzymanie, mielibyśmy otrzymać wyższy budżet transferowy oraz przeznaczony na pensje. Zachowawczo jednak pozostałem przy stanowisku, że w tym sezonie będziemy się bić tylko o utrzymanie.

 

W pierwszym meczu w nowym roku podejmowaliśmy Mallorkę, trenowaną przez żywą legendę tego klubu, Miguela Angela Nadala, który w konferencji przedmeczowej stwierdził, że jesteśmy murowanymi kandydatami do spadku. Czas udowodnić temu znakomitemu niegdyś piłkarzowi, jak bardzo się myli w naszej ocenie.

  • Uda się podtrzymać passę z meczu z Eibar?
  • Mam nadzieję, że powalczymy o punkty, chociaż z drugiej strony mamy świadomość różnicy klasy rywala. Mallorca to nie jest Eibar, z całym szacunkiem dla naszego poprzedniego przeciwnika.
  • Jakiego przywitania spodziewa się pan dla Amai?
  • Amaya nie był graczem kluczowym w Mallorce, więc pewnie nawet nie wszyscy kibice wiedzą, że ten gracz kiedyś występował na Balearach. Nie spodziewam się wrogiej reakcji fanów gospodarzy.
  • Znów do prasy przeciekła informacja, że szuka pan nowej pracy.
  • Wysłałem aplikację do Sevilli, bo to jedna z moich ukochanych hiszpańskich drużyn i praca tam byłaby dla mnie spełnieniem marzeń.
  • Ale to podważa pańską lojalność...
  • Wcale tak nie uważam. Staram się ciągle wykonywać swoją pracę najlepiej, jak potrafię.
  • Czy aż dwutygodniowa przerwa nie wybiła was z meczowego rytmu?
  • Nie sądzę. W okresie świątecznym nieco odpoczęliśmy, ale zaraz po nowym roku wznowiliśmy treningi. Nie zapomnieliśmy, jak się gra w piłkę.
  • Znów zmierzycie się z Victorem, który napędza ataki gospodarzy.
  • To z pewnością znakomity gracz i powstrzymanie go będzie kluczem do wygranej.
  • Czy w tym okienku transferowym pojawią się nowi gracze w Vecindario?
  • Raczej szanse na to są nikłe, ale niezerowe.
  • Dziękuję za rozmowę.
  • Dziękuję.

Niestety problemy kadrowe nas nie omijają. Do grona kontuzjowanych graczy dołączyli ostatnio Gharzoul oraz Eriksen. Na szczęście do składu powrócił po kontuzji Benitez, ale z racji braku alternatywy na lewe skrzydło, nie dostał on wolnego na regenerację po urazie i od razu wskoczył do pierwszej jedenastki.

 

Cuellar – Demirhan, Zamora, Miranda, Gharzoul – Keita – Perez, Amaya – Sarmiento, Babić – Mireku

 

Po pierwszym kwadransie już miałem dość tego meczu. Tyle bowiem czasu potrzebowali gospodarze, a konkretnie to nie kto inny, jak Victor, aby nas pogrążyć i strzelić w tym czasie trzy bramki. Pierwszy gol padł po dośrodkowaniu Pandera z rzutu rożnego, drugi po znakomitym, otwierającym drogę do bramki podaniu autorstwa Castro, a trzecie trafienie to efekt błędu Mirandy, który z zimną krwią wykorzystał napastnik gospodarzy. Po chwili miał on okazję na czwartego gola, ale wreszcie coś udało się obronić Cuellarowi. W 36 minucie znów dośrodkowywał Pander z rzutu rożnego. Uderzał głową piłkę Hernandez, ale minimalnie przestrzelił. Nam udało się strzelić gola kontaktowego przed przerwą, kiedy w 44 minucie również po rzucie rożnym, wykonywanym przez Babicia, na listę strzelców wpisał się Miranda. Ten gol dodał nam otuchy na drugą połowę. Wyszliśmy na nią zmotywowani, ale to rywale pierwsi zaatakowali. W 46 minucie jednak doskonale interweniował Cuellar po strzale Valery. Dziesięć minut potem w akcji indywidualnej pokazał się Webo. Tyle tylko, że ją fatalnie zakończył. Po chwili zaś to nam udało się strzelić bramkę, która jeszcze wlewała nadzieję w serca. Asystował niechciany na Balearach Amaya, a celnie akcję zakończył Mireku. W 76 minucie gospodarze mogli odebrać na ochotę do walki o remis, ale w sytuacji sam na sam z Cuellarem Valera trafił tylko w poprzeczkę. Trzy minuty potem Mireku miał na nodze piłkę na remis, ale fatalnie spudłował. To była nasza jedyna i ostatnia szansa na korzystny wynik.

 

Liga adelante, 18/42, 03.01.2016

Iberostar Estadi, 12484 widzów

[9] Mallorca – [14] Vecindario, 3:2 (Victor ‘5, Victor ‘9, Victor ’16, MIRANDA ’44, MIREKU ’62)

MoM: Victor (Mallorca)

Odnośnik do komentarza

Nie sądzę. Klub i tak za dużo wydaje na pensje, więc pewnie nie mógłbym zaproponować dużo wyższej tygodniówki, niż do tej pory.

 

 

Nowy kontrakt z klubem, wiążący do 2020 roku podpisał Inigo Perez. Choć Bask ostatnimi czasy mocno zawodzi, warto było podpisać ten kontrakt, aby w razie czego móc go sprzedać i na nim nieco zarobić. Jest bowiem wiele firm, które chętnie za niego zapłacą nawet około miliona euro.

 

Dużą lojalnością popisał się też Zamora, który przedłużył jeszcze o rok kontrakt z Vecindario. Mimo, że kusiła go Mallorca pewnie dużo wyższymi zarobkami. On jednak postanowił zostać z nami jeszcze przez rok, a kto wie, czy jeśli nie będzie się czuł na siłach, to czy nie skończy u nas już kariery.

 

Tymczasem w kolejnym ligowym spotkaniu podejmowaliśmy Xerez.

  • Damia wyleczył już uraz? Podobno ma dziś zagrać...
  • Nie ma na to szans. Damia jest bliski końca rekonwalescencji, ale na pewno w najbliższym spotkaniu na boisku się nie pojawi.
  • Xerez rozczarowuje w tym sezonie. Może to dla was szansa?
  • Ja wiem, czy rozczarowuje? Uważam, że jedenaste miejsce, jakie aktualnie zajmuje nasz rywal w pełni oddaje potencjał tej drużyny.
  • Dziękuję za rozmowę.
  • Dziękuję.

 

W składzie na to spotkanie zaszła jedna zmiana. Powracający po kontuzji Eriksen zastąpił na prawej obronie Demirhana.

 

Cuellar – Eriksen, Benitez, Miranda, Zamora – Keita – Perez, Amaya – Sarmiento, Babić – Mireku

 

Goście rozpoczęli to spotkanie bardzo odważnie i szybko stworzyli sobie szansę, której, na nasze szczęście, nie wykorzystał jednak Ribas. W 17 minucie po akcji i podaniu Diaza przed znakomitą szansą stanął Susaeta, ale on również nieznacznie spudłował. W 23 minucie Ustaritz wybił piłkę po dośrodkowaniu Babicia z rzutu rożnego, ale dopadł do niej Eriksen i natychmiast uderzył, jednak piłka poleciała wysoko nad bramką. Trzy minuty potem Perez uruchomił na lewym skrzydle Babicia, który popędził z piłką i oddał strzał, który obronił bramkarz gości. Na tym zakończyła się pierwsza połowa. W drugiej do 64 minuty nic się nie działo. Wtedy jednak kontuzji doznał Zamora. W jego miejsce pojawił się Demirhan, a przy okazji na placu boju pojawili się Kerlon oraz Deulofeu. Zamierzałem grać o pełną pulę. Ryzyko zakończyło się tak, że w 69 minucie straciliśmy bramkę. Susaeta dośrodkował z rzutu wolnego, a piłkę do bramki głową skierował... Remi Fournier. W końcówce mieliśmy szansę na wyrównanie. Znów ładnie do akcji ofensywnej podłączył się Eriksen, ale oddał niecelny strzał i zmarnował szansę.

 

Liga adelante, 19/42, 10.01.2016

Municipal, 2987 widzów

[18] Vecindario – [11] Xerez, 0:1 (Fournier ’79)

MoM: Remi Fournier (Xerez)

 

Ironia losu?

Odnośnik do komentarza

Dla Vecindario nadeszły teraz trudne czasy. Kilka lepszych występów sprawiło, że inne klub coraz chętniej przyglądały się moim podopiecznym. Nie byłoby w tym nic złego, gdybym miał jakąś kontrolę nad tym, kto ewentualnie ma klub opuścić. Tymczasem sprawy w swoje ręce wziął prezes Alvarez. Już zdązył zaakceptować dwie oferty sprzedaży Mirandy (do Celty za 1,2 mln euro i do Albacete za okrągły milion) oraz jedną ofertę za Cotroneo. Ale akurat w przypadku Włocha sam bym go sprzedał do Granady, która daje, bagatela, 2,5 mln euro.

 

W następnym meczu ligowym podejmujemy zaś Numancię i w tym meczu powinniśmy być faworytem. Nasz rywal zajmuje dopiero dwudzieste miejsce (raptem dwa miejsca poniżej nas...).

  • Zwycięstwo nad Numancią może być kluczowe w walce o utrzymanie...
  • Niestety. Jeszcze miesiąc temu wydawało się, że będziemy walczyć o coś więcej niż utrzymanie, ale teraz sytuacja znów się znacząco pogorszyła, ale tanio skóry nie sprzedamy. Taki mecz jest dobry do odbudowania formy i znów rozpoczęcia wygrywania i wspinania się w górę tabeli.
  • Dziękuję za odpowiedź.
  • Dziękuję.

Problemów kadrowych ciąg dalszy. Ze składu tym razem wypada kontuzjowany ostatnio Zamora, który spędzi na rehabilitacji około dwóch tygodni. Z drugiej strony powraca do gry Damia, który zagra na prawej obronie i przesunie na lewą Eriksena. Benitez w tym sezonie zawodzi na całej linii.

 

Cuellar – Damia, Eriksen, Miranda, Demirhan – Keita – Perez, Amaya – Sarmiento, Babić – Mireku

 

Już pierwsza akcja gospodarzy, przeprowadzona w 4 minucie, zakończyła się bramka, którą strzelił Quillo po krótkim rozegraniu z Drogbą (Fredddy, nie Didierem). Cztery minuty potem Drogba miał szansę na gola, ale nie potrafił strzelić na tyle celnie, żeby Cuellar miał problemy z interwencją. Wreszcie w 15 minucie udało się wyrównać. Dalekie podanie od Demirhana dotarło do Mireku, ten minął stopera i bramkarza i uderzył do pustej bramki. W 24 minucie z rzutu wolnego uderzał Larbi, ale znów dobrze obronił Cuellar. Pięć minut potem Babić odegrał piłkę do środka, do Amai, a ten natychmiast oddał strzał, po którym piłka odbiła sie od słupka i wyszła poza boisko. W 42 minucie po akcji Larbiego piłka dotarła pod nogi Abrahama, który zdecydował się na strzał z linii pola karnego lecz fatalnie spudłował. W drugiej połowie rozpoczęliśmy grę od szansy, jaką zmarnował Mireku po świetnym podaniu od Amai. W 58 minucie natomiast świetnie znów w bramce zachował się Cuellar, broniąc strzał zdobywcy gola dla gospodarzy. W 63 minucie fantastyczna interwencja Brianta uratowała gospodarzy przed stratą gola po uderzeniu Pereza. W 73 minucie minimalnie obok bramki uderzył z rzutu wolnego Babić. Osiem minut potem okazję do zdobycia zwycięskiej bramki miał również Cotroneo, ale i on nie potrafił celnie uderzyć i ostatecznie mecz zakończył się remisem.

 

Liga adelante, 20/42, 16.01.2016

Nuevo Los Parajitos, 5346 widzów

[20] Numancia – [17] Vecindario, 1:1 (Quillo ‘4, MIREKU ’15)

MoM: Adolf Mireku (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

Szkoda, że nie mogłeś negocjować, tylko prezes jak zwykle się wtrącił, ale spójrz na to z drugiej strony - całkiem ładny pieniądz do skarbca wpadnie, spłacisz część tudzież cały dług, klub wyjdzie na prostą i dostaniesz wreszcie coś na transfery.

Odnośnik do komentarza

No i stało się. Dwóch graczy Vecindario jeszcze w tym okienku transferowym opuściło klub, zmuszając mnie do poszukiwania dla nich alternatywy. Z drugiej jednak strony, mamy prawo się cieszyć, bo klub jak za dotknieciem czarodziejskiej różdżki, wygrzebał się z finansowych tarapatów. W sumie na transferze Mirandy i Cotroneo zarobiliśmy teraz, bagatela, 2,5 miliona euro!!!

 

Klub ma aktualnie 1,7 mln euro w kasie (na plusie)!

 

Ponieważ jednak nasza kadra liczyła teraz zaledwie osiemnastu piłkarzy, konieczne było znalezienie kogoś, kto mógłby ją wzbogacić i przy okazji dać trochę jakości. Ponieważ kilku graczy miałem już zapewnionych w ramach prawa Bosmana, szukałem głównie piłkarzy, których mógłbym wypożyczyć tylko na pół roku. Nie przywiązywałem do ich przyszłości w Vecindario wielkiej wagi.

 

I w ten sposób trafił do nas Bruno Vincenzi (WŁO, 18, 1u21-A / 0G, AM LC), który przywędrował do Vecindario na półroczne wypożyczenie z francuskiego Caen, którego jest wychowankiem. Zakontraktowaliśmy również na pół roku stopera, Jorisa Paupina (FRA, 16, D C), wychowanka Auxerre oraz Matteo Roya (FRA, 18, D C / DM / M C), sprowadzonego z Troyes.

 

W tak dość odmienionym składzie przystępowaliśmy do meczu z Malagą.

  • Nie denerwuje pana, że prezes rządzi klubem i nie pozwala decydować o polityce transferowej?
  • Dlaczego nie pozwala? Przecież sprowadziliśmy w ostatnim czasie trzech graczy.
  • Młodych, nieopierzonych juniorów, którzy mają zastąpić sprzedane bez pana wiedzy i zgody gwiazdy. Wyczuwam ironię...
  • Bez przesady. Miranda i Cotroneo to też byli juniorzy, którym dałem szansę i szybko na nich zarobiłem. Ja wyczuwam w tych transferach więcej pozytywów niż negatywnych zmian.
  • Czy te decyzje prezesa Alvareza wpłyną na kształt stosunków między wami?
  • Nie sądzę. Te układają się na razie poprawnie i takie epizody tego nie mogą zmienić.
  • Obawia się pan gracza Malagi, Edinho?
  • To dobry piłkarz, ale my również mamy dobrych graczy defensywnych.
  • Czy to prawda, że do klubu ma dołączyć Juan Mara, gracz Sportingu Gijon?
  • Nic mi na ten temat nie wiadomo. Ale przyjrzymy się mu. Dziękuję za to nazwisko (uśmiech).
  • Dziękuję za wywiad.
  • Dziękuję.

Malaga, którą podejmowaliśmy, zajmuje dopiero osiemnaste miejsce w ligowej tabeli, ale nie ma się co dziwić, skoro w ataku gra niechciany u nas swego czasu Pedro, rozgrywający swój szesnasty mecz w tym sezonie ligowym, a jeszcze bez gola na koncie.

 

Ja zaś musiałem jakoś zastąpić Mirandę. W jego miejsce do składu wskoczył Zamora, który już wyleczył swój uraz.

 

Cuellar –Damia, Eriksen, Zamora, Demirhan – Keita – Perez, Amaya – Sarmiento, Babić – Mireku

 

Goście rozpoczęli ten mecz niepokojąco agresywnie. Hervias próbował pokonać naszego bramkarza już w 6 minucie, ale Cuellar znakomicie obronił uderzenie Francuza. Cztery minuty potem odpowiedzieliśmy uderzeniem Zamory po dośrodkowaniu Babicia z rzutu rożnego lecz piłka przeleciała nad poprzeczką. W 14 minucie po akcji Sarmiento piłka trafiła pod nogi Mireku, ten natychmiast uderzył, ale Bogue zdązył z interwencją. Pięć minut potem z daleka próbował Amaya, ale niecelnie. Trzy minuty potem przed znakomitą okazją stanął Sarpong, ścinając akcję do środka i uderzając w sposób niesygnalizowany. Cuellar jednak znów zachował czujność i świetnie interweniował. W 38 minucie Perez znakomitym podaniem uruchomił Mireku, ten minął bramkarza, ale nie trafił do pustej bramki, a w słupek. Zaraz na początku drugiej połowy straciliśmy gola. Goście wykonywali rzut wolny. W polu karnym powstało zamieszanie, ale najwięcej przytomności umysłu zachował Hervias i strzałem z przysłowiowego pikola zdobył bramkę. Dwie minuty potem mógł nas pogrążyć Jose, ale na szczęście nie zdołał skierować piłki do siatki mimo dogodnej sytuacji. W 65 minucie Cuellar znakomicie wybronił sytuację sam na sam z Edinho, a pięć minut potem szansy na doprowadzenie do remisu nie wykorzystał Babić, który otrzymał perfekcyjne podanie od Sarmiento, a mimo to spudłował. W 81 minucie jeszcze jedną szansę na gola zmarnował Edinho, a w doliczonym czasie Cuellar obronił strzał Rui. Niewiele zrobiliśmy, żeby odwrócić losy meczu.

 

Liga adelante, 21/42, 23.01.2016

Municipal, 3102 widzów

[15] Municipal – [18] Malaga, 0:1 (Hervias ’47)

MoM: Pablo Hervias (Malaga)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...