Skocz do zawartości

Tańcząc z Guanczami


Fenomen

Rekomendowane odpowiedzi

Okienko transferowe otwarte było bardzo szeroko i pozwalało na przeprowadzanie kolejnych ruchów kadrowych. Następnym graczem, który dołączył do drużyny jest bardzo doświadczony środkowy pomocnik, Sidi Keita (MAL, 30, 11A / 3G, DM C), który większość swojej zawodowej kariery spędził w Lens, ale grał również w Strasbourgu. Vecindario jednak, co ciekawe, nie jest jego pierwszym hiszpańskim epizodem w karierze, bowiem w sezonie 2009/10 był wypożyczony z Lens do Xerez, z którym w La Liga rozegrał 24 spotkania. Piłkarz ten wydaje się być naprawdę cennym wzmocnieniem i uzupełnieniem kadry, zwłaszcza w kontekście tego, jak wielu środkowych pomocników nas w tym okienku opuściło.

 

Bo sprzedaż Graciana to był dopiero początek. Następny w kolejce okazał się Marco Ingrao (80 / 6 / 8 / 2 / 6.75), dla którego moja cierpliwość niestety też już się skończyła. Niby miałem go nie sprzedawać i nadal liczyć na jego uniwersalność, ale próbne wysondowanie sytuacji na rynku pokazało, że jest wiele klubów zainteresowanych usługami Belga. Ostatecznie trafił on do Jaen za 45 tysięcy euro, a przychodził do nas za darmo. Oczywiście nie zarobiliśmy na nim, bo przecież pobierał pensję, ale i tak jestem zadowolony z otrzymanej kwoty.

 

Nie był to koniec wyprzedaży środkowych pomocników. Elche wystosowało zwariowaną ofertę kupna młodego Diopa, opiewającą na 800 tysięcy euro. Stwierdziłem, że warto spróbować ponegocjować i zaproponowałem 1,3 miliona. Ostatecznie stanęło na okrągłym milionie, co dla finansów klubu i tak jest jak życiodajny deszcz. Właśnie za bańkę młody Kameruńczyk zamienił ciepłe Wyspy Kanaryjskie na nie zawsze słoneczne Elche.

 

W przedostatnim sparingu podejmowaliśmy kolejnego mocarza hiszpańskich boisk, madryckie Atletico, z którego rezerwami nieraz potykaliśmy się w meczach ligowych. Spotkania z pierwszą drużyną aż strach się bać, co zrozumiałe, gdy spojrzymy na kadrę Los Colchoneros: Abel Hernandez, Jose Reyes, Moussa Sissoko, Gonzalo Castro, Sandro, Fernando Amorebieta to tylko niektóre z nazwisk...

 

Cuellar – Hansen, Benitez, Zamora, Victor – Miranda – Amaya, Perez – Sarmiento, Deulofeu – Mireku

 

Utytułowani rywale od pierwszego gwizdka chcieli zapewnić kibicom sporo atrakcji, strzelając masę goli, ale bardzo dobrze dysponowany był tego dnia Cuellar. W 3 minucie świetnie obronił strzał Reyesa, a cztery minuty potem również Ortiego. Odpowiedzieliśmy minutę potem, gdy Hansen dobrze dośrodkował w pole karne, gdzie odnalazł się Amaya lecz jego strzał okazał się niecelny. W 19 minucie Debuchy uruchomił na lewym skrzydle Filipe, ale Brazylijczyk, choć ładnie uciekł obrońcom, nie potrafił wykorzystać tej szansy. W 23 minucie z kolei po jego akcji świetną szansę miał Sissoko, ale i on uderzył niecelnie, podobnie z resztą jak minutę później w kolejnej akcji. W 34 minucie udało się ponownie zaskoczyć rywali, gdy szarżował Sarmiento i nawet oddał strzał, który jednak był nieznacznie chybiony. Przed przerwą Argentyńczyk miał jeszcze jedną znakomitą okazję, ale tej również nie potrafił wykorzystać. Druga połowa rozpoczęła się od akcji indywidualnej i strzału Debuchy’ego, po którym Cuellar nawet nie musiał interweniować. W 56 minucie dalekie podanie Amorebiety dotarło do Sissoko, ale Francuz ponownie fatalnie spudłował. Tak samo było osiem minut później. Udało mu się jednak zdobyć bramkę, która okazała się bramką zwycięską, gdy w 80 minucie jego mocny strzał przedarł rękawice naszego bramkarza. Dobrym podaniem w tej akcji popisał się Filipe na lewym skrzydle. W końcówce prowadzenie mógł jeszcze podwyższyć rezerwowy Sandro, ale nie zdołał celnie przymierzyć. Mimo wyniku, nie mamy się czego wstydzić, choć jest on lepszy niż gra. Rezultat musi budzić respekt.

 

Towarzyski, 07.08.2015

Municipal, 5339 widzów

Vecindario – Atletico Madryt, 0:1 (Sissoko ’80)

MoM: Moussa Sissoko (Atletico Madryt)

Odnośnik do komentarza

Zaproponowaliśmy listę zgłoszeniową zawodników do rozgrywek ligowych na następny sezon. Oczywiście znaleźli się w niej wyłącznie gracze pierwszej drużyny, w sumie 23 postaci. Jest zatem jeszcze miejsce, aby kogoś w ostatniej chwili dołączyć, ale czy uda się jeszcze kogoś sprowadzić, to trudno powiedzieć.

 

Tymczasem w ostatnim sparingu podejmowaliśmy rezerwy Las Palmas. Była to bardziej wewnętrzna gierka kontrolna, niż poważny sparing i rozegranie tego meczu miało głównie na celu strzelenie kilku bramek i poprawienie morale w zespole.

 

Cuellar – Hansen, Benitez, Zamora, Victor – Miranda – Amaya, Perez – Sarmiento, Deulofeu – Mireku

 

Rozpoczęliśmy spokojnie, pierwszej szansy z 4 minuty nie wykorzystał Deulofeu, strzelając wprost w bramkarza, ale siedem minut potem otworzyliśmy wynik meczu, gdy na listę strzelców wpisał się skuteczny w okresie przygotowawczym Sarmiento. Już minutę później Deulofeu miał kolejną szansę na zdobycie gola, ale tym razem się zdecydowanie za mocno przypalił i nic z tego nie wyszło, fatalnie spudłował. W 25 minucie Mireku uruchomił na skrzydle Sarmiento, ten uciekł obrońcom i uderzył na bramkę lecz bardzo niecelnie. Pięć minut potem z kolei pojedynku z bramkarzem gospodarzy nie wygrał Mireku, który się tą akcją bardzo rozzłościł. Siedem minut później już jednak wpisał się on na listę strzelców, zdobywając gola po podaniu Amai. W drugiej połowie konsekwentnie wymieniłem niemal całą jedenastkę, zostawiając tylko Pereza w środku pola. W 50 minucie pierwszą swoją okazję do zdobycia bramki w tym meczu miał Tortosa lecz fatalnie spudłował. Dziewięć minut potem Neira dostał piłkę na prawe skrzydło, okiwał obrońcę, zszedł do środka i pięknym rogalem wcisnął bramkarzowi piłkę za kołnierz – fantastyczna bramka! Trzy minuty potem kolejną szansę na zdobycie bramki miał Tortosa lecz i tę zmarnował, a trzy minuty potem mocno z daleka uderzał Aritz, bezskutecznie. W 68 minucie ponownie na skrzydle pokazał się Neira, ale tym razem nie potrafił tak efektownie i skutecznie zakończyć akcji. W samej końcówce gospodarzom udało się zmusić Sancheza do interwencji, gdy obronił on strzał Moyano po akcji Linaza. Nasze zwycięstwo jednak pozostało bezdyskusyjne.

 

Towarzyski, 15.08.2015

Pepe Goncalves, Las Palmas de la Gran Canaria, 302 widzów

Las Palmas B – Vecindario, 0:3 (SARMIENTO ’11, MIREKU ’37, NEIRA ’59)

MoM: Adolf Mireku (Vecindario)

 

Tymczasem nie był to koniec naszej aktywności na rynku transferowym. Trzeba odnotować jeden bardzo istotny transfer. Mianowicie z klubem pożegnała się żywa legenda klubu, bo mimo tylko pięciu lat spędzonych na Wyspach, na ten tytuł zasługuje. Remi Fournier (175 / 10 / 4 / 13 / 6.84) zmienił Vecindario na Xerez. Kibice początkowo nie mogli mi tego wybaczyć, ale wytłumaczyłem, iż zrobiłem to dla dobra Francuza, który u nas miałby coraz mniej szans na grę, a ja nie chciałem mu rujnować kariery. Wszak ma on dopiero 31 lat. Zarobiliśmy na nim niewiele, bo ledwie 120 tys. Euro (kto by pomyślał, że kilka lat temu byłem gotowy rozmawiać o sprzedaży Francuza tylko od ofert oscylujących w granicach pół miliona euro i w górę).

 

Innym graczem, z którym się definitywnie rozstaliśmy, jest Sasa Cilinsek, który powrócił z wypożyczenia do ligi francuskiej, gdzie w barwach Troyes zagrał w ośmiu meczach i zanotował nawet jedną asystę, ale w Vecindario nie znalazło się dla niego miejsce, dlatego zdecydowałem się go sprzedać za każde pieniądze i to gdziekolwiek. Ostatecznie powrócił do ojczyzny, do OFK Belgrad za 4,5 tysiąca euro.

 

Pan prezes, co więcej chciał za moimi plecami dogadać się z Recreativo w sprawie sprzedaży Zamory za 125 tysięcy euro, uznając że oferta jest z gatunku tych “nie do odrzucenia”, ale na szczęście sam piłkarz nie zgodził się na warunki kontraktu, oferowane przez przeciwną drużynę.

 

Nie udało się z Zamorą, to prezes dobił targu z Kadyksem i sprzedał do tej druzyny innego naszego obrońcę, Hansena, który trafił tam za 190 tysięcy euro, choć ja uważam, że byłbym zdolny otrzymać za niego przynajmniej trzy razy tyle...

Odnośnik do komentarza

Sparingi i transfery jak na razie wyglądają imponująco, mam nadzieję że prezes tego nie schrzani i tym razem nie będziecie musieli heroicznie walczyć o utrzymanie :)

 

myślę, że w tym sezonie jeszcze będzie ": Fight bravely against relegation" ;)

Odnośnik do komentarza

Co do szans na utrzymanie, to poprzedni okres przygotowawczy też był udany i obiecujący, a jak się skończyło - wszyscy widzieliśmy. Mam nadzieję jednak, że tym razem będzie inaczej.

 

bacao:

1. Bardzo dobre pytanie. Też się nad tym zastanawiałem i nic nie wymyśliłem...

2. Pisałem o tym. Screen Mirandy będzie w okolicach weekendu jak zajadę na wieś i będę miał dostęp do drugiego komputera, gdzie screen był zrobiony.

3. Kerlon będzie naszym napastnikiem numer dwa. Mireku nie przeskoczy, ale Neira i Tortosa to raczej jeszcze nie ta liga. Cały czas jednak Brazylijczyk jest wystawiony na listę transferową.

 

 

 

Przed rozpoczęciem sezonu sporządziłem jeszcze zestawienie siły ognia, jaką będziemy dysponować w rozgrywkach. Dokładne rozeznanie jest o tyle istotne, że kadra Vecindario uległa znaczącym zmianom.

 

 

Bramkarze: Carlos Sanchez, Ivan Cuellar, Daniel Jonsson

 

Po odejściu z zespołu Estebana, który zakończył już karierę, do pierwszej drużyny jako trzeci bramkarz został dołączony młody Islandczyk, sprowadzony do drużyny jakiś czas temu. Oczywiście nadal bramkarzem numer jeden pozostanie Cuellar, ale nie jest powiedziane, że Sanchez ma dużo wyższe notowania nad Danielem. Obaj mogą dostać swoje pięć minut.

 

 

Prawi obrońcy: Simen Eriksen, Damia

 

Niespodziewany transfer Hansena znacząco utrudnił mi sprawę obsady prawej obrony. Denis miał być alternatywą dla Damii, a Eriksen już rozpoczynał treningi mające go przygotować do gry na lewej flance defensywy. Tymczasem musiałem zweryfikować te plany. Simen pozostanie w tej sytuacji alternatywą głównie na pozycję prawego obrońcy.

 

 

Lewi obrońcy: Antoni Benitez, Marko Babić

 

Przesunięcie Babicia do obrony może mieć charakter tylko zasłony dymnej. Nie wiem jeszcze, czy wystawiać Chorwata na lewym skrzydle (zobaczymy jak spisywać się będą nowe nabytki), ale gdyby była taka konieczność to wiem, że na Marko na lewej obronie mogę liczyć. Chociaż mam nadzieję, że Benitez nie zmusi mnie do sięgania po inne rozwiązania na tej pozycji.

 

 

Środkowi obrońcy: Victor, Ali Gharzoul, Deniz Demirhan

 

Po sprzedaży Fourniera i odejściu Eduardo zostałem z dwoma stoperami z kadry z poprzedniego sezonu. Dołączenie Deniza było jednak formalnością, a jego dobre występy w sparingach pokazały, iż była to słuszna decyzja. Na środku obrony w razie nagłej konieczności może też zagrać Zamora, Miranda, czy Benitez, więc na tej pozycji specjalnego dramatu nie ma.

 

 

Defensywni pomocnicy: Manuel Miranda, Alejandro Zamora

 

Tu mam poważną zagwozdkę, na kogo postawić. Z jednej strony Zamora to piłkarz nieoceniony w poprzednich sezonach, strzelający mnóstwo bramek z rzutów karnych, które wykonuje bardzo skutecznie. Z drugiej jednak Miranda to melodia przyszłości, ale już dysponujący wspaniałymi umiejętnościami. Pewnie więc obaj będą grać na zmianę lub uzupełniać się w razie niedyspozycji któregoś z tej dwójki. W obwodzie pozostają też Keita, czy Benitez, a nawet Perez, którzy mogą grać na tej pozycji.

Odnośnik do komentarza

Musze podkreslic, że to opowiadanie z przerwami czytalem od kilku dni przy okazji w pracy i ogromnie mi się podoba :) Co prawda watek Amelii i separatystow już się nam wymazal czego ogromnie zaluje, ale potrafisz trzymac w napieciu do ostatniej kolejki sezonu ;) Mam nadzieje, że zostaniesz w klubie i po wyprostowaniu finansow (a wlasnie, jak one teraz wygladaja?) Powalczysz o Primere ;)

Odnośnik do komentarza

Jest już uzupełniony screen Mirandy.

 

SzKoDi, też żałuję, że gdzieś po drodze zgubiłem tamte wątki, ale jednak ochota na grę przyćmiła fabułę :/ Ale może jeszcze do tego kiedyś wrócę...

 

 

 

Środkowi pomocnicy: Sidi Keita, Inigo Perez

 

Środkowym pomocnikiem numer jeden nadal pozostanie Perez, ale Keita na bank kilka szans dostanie, gdy będzie odciążał Baska. Może się też zdarzyć, że Inigo nie będzie mógł zagrać, co automatycznie otworzy szansę Malijczykowi. Na pewno żaden z nich nie będzie mógł narzekać na zbyt małą liczbę występów.

 

 

Ofensywni pomocnicy: Juan Carlos Amaya, Aritz

 

Amaya nie jest, co prawda, typowym rozgrywającym, ale na początku postawię właśnie na niego. Jeśli się nie sprawdzi, trzeba będzie pokombinować, przesunąć być może Pereza na rozegraniu, co może zwolnić miejsce innym. Aritz raczej jeszcze nie jest gotowym, aby być naszym rozgrywającym numer jeden i tak po prawdzie to nie wiem, czy kiedykolwiek gotowym będzie.

 

 

Prawi skrzydłowi: Brian Sarmiento, Oscar Neira

 

Chociaż Neira to bardziej ofensywny pomocnik lub napastnik, to jednak grając na skrzydle w sparingach radził sobie zupełnie dobrze, dlatego widzę go właśnie na tej pozycji. Nie będzie on jednak pierwszym wyborem na skrzydło, bo pozycja Sarmiento jest niepodważalna, przynajmniej na początku sezonu. W razie czego mogę sięgać też po lewoskrzydłowych. Po obu flankach mamy bowiem bardzo uniwersalnych graczy.

 

 

Lewi skrzydłowi: Gerard Deulofeu, Claudio Cotroneo

 

W teorii na lewym skrzydle będą biegać gracze, którzy dołączyli do drużyny dopiero przed sezonem, ale pamiętajmy, że w obwodzie jest też cały czas Babić, a poza tym na lewej flance może zagrać zarówno Neira jak i przede wszystkim Sarmiento (robiąc miejsce na swojej pozycji np. Damii – graliśmy tak kilka spotkań w tamtym sezonie). Tu wariantów mamy mnóstwo.

 

 

Napastnicy: Kerlon, Adolf Mireku, Marti Tortosa

 

Oczywiście napastnikiem numer jeden pozostanie Mireku. W razie jego niedyspozycji będzie grał Kerlon lub, rzadziej, Tortosa (któremu postanowiłem dać szansę, bo świetnie spisał się w sparingach, zdobywając dwa gole). Kerlon jest nadal na wylocie, ale nie zanosi się na to, aby udało nam się go sprzedać jeszcze w tym okienku transferowym.

Odnośnik do komentarza

Sezon rozpoczynaliśmy meczem z Albacete, które po sezonie banicji w Segunda B powróciło do rozgrywek Liga adelante. Jako beniaminek na pewno nie są faworytem tego spotkania, ale też wiemy wszyscy, że nowy sezon to nowe rozdanie. Poza tym rozpoczynamy rozgrywki meczem wyjazdowym i tak naprawdę trudno powiedzieć, w jakiej formie się znajdujemy (od ostatniego sparingu minęło dwa tygodnie).

 

Przed inauguracyjnym spotkaniem udzieliłem wywiadu lokalnej gazecie.

  • Opracował pan w ramach przygotowań jakąś taktyczną niespodziankę na to spotkanie?
  • Wybaczy pan, ale nie chcę opowiadać o szczegółach taktycznych.
  • Jakie ma pan oczekiwania przed nowym sezonem?
  • Chciałbym, aby wreszcie nie był to sezon, w którym do ostatniej kolejki będziemy walczyć o utrzymanie. Poprawiliśmy już znacząco wyniki finansowe klubu, teraz czas na poprawę wyników sportowych.
  • Drużyna jest gotowa do sezonu?
  • Sądzę, że tak. Rozegraliśmy kilka sparingów, w których pokazaliśmy się z dobrej strony, grając jak równy z równym z bardziej utytułowanymi drużynami. Stać nas na dobre występy.
  • Wielu powtarza, że start jest kluczowy. Będziecie walczyć o zwycięstwo?
  • Nie zmienimy swojego stylu gry na wyjazdach. Jeszcze nie teraz.
  • Czyli zagracie bardziej defensywnie?
  • W meczach wyjazdowych najważniejsze to nie tracić bramek. Jeśli to się uda, to w kontrze zawsze można coś spróbować ukłuć.
  • Dziękuję za rozmowę.
  • Dziękuję również.

Już na starcie musimy doświadczać problemów kadrowych. Kontuzjowani są Kerlon oraz Cuellar, a za kartki, jeszcze z poprzedniego sezonu, zawieszony jest Miranda. Dlatego na bramce zagrał Sanchez, na prawej obronie Damia, a na pozycję defensywnego pomocnika powrócił Zamora, czyniąc również możliwy powrót Gharzoulowi na środek obrony do spółki z Victorem.

 

Sanchez – Damia, Benitez, Gharzoul, Victor – Zamora – Amaya, Perez – Sarmiento, Babić – Mireku

 

Od samego początku udało nam się narzucić rywalom nasz styl gry i pokazać im, że jako beniaminek czeka ich trudne zadanie w Liga adelante. Ale pierwszą groźną akcję udało nam się stworzyć dopiero w 12 minucie, kiedy Amaya podał prostopadle do Mireku, ten wycofał do wbiegającego Babicia, a Chorwat uderzył mocno, ale i niecelnie. Dziesięć minut potem rywale odpowiedzieli strzałem potężnym Beniteza z dystansu, ale fantastycznie interweniował Sanchez. Po kolejnych dziesięciu minutach znów prowadziliśmy groźny atak i tym razem zakończył się on golem, kiedy krzyżowe podanie Sarmiento dosięgło Mireku, a ten bez problemów umieścił piłkę w siatce. Przed przerwą jeszcze szansę na zdobycie gola miał asystent przy bramce Holendra, ale strzał Sarmiento z ostrego kąta sparował bramkarz gospodarzy. W drugiej połowie zaczęliśmy z wysokiego C, zdobywając szybko drugiego gola. Strzelił go najaktywniejszy na boisku Sarmiento, dobijając strzał równie aktywnego i skutecznego dziś Mireku. W 58 minucie Sanchez znów jednak musiał przypomnieć, że posiada niemałe umiejętności, broniąc kolejny strzał Beniteza. Pięć minut potem odpowiedzieliśmy kolejną próbą Sarmiento, tym razem obronioną przez Navasa, a w 72 minucie znów uderzał Benitez, tym razem po centrze Pedro, ale i tym razem nie miał problemów z interwencją nasz golkiper. Po chwili bardzo mocno, ale i niecelnie próbował strzelać Carlos, a w 80 minucie Sanchez znakomicie obronił strzał Tomasa z główki po dośrodkowaniu Beniteza. Jeszcze w 88 minucie okazję na gola honorowego zmarnował rezerwowy Omar, a pierwsze zwycięstwo Vecindario w tym sezonie stało się po chwili faktem.

 

Liga adelante, 1/42, 30.08.2015

Carlos Belmonte, 8155 widzów

Albacete – Vecindario, 0:2 (MIREKU ’33, SARMIENTO ’46)

MoM: Brian Sarmiento (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

Na zakończenie okienka transferowego możemy się pochwalić redukcją zadłużenia klubu do 900 tysięcy euro. Tak niskiego zadłużenia jeszcze za mojej kadencji w Vecindario chyba nie było. Teraz pewnie w trakcie sezonu ono nieco wzrośnie, ale i tak wykonaliśmy kawał dobrej roboty na rynku transferowym, a mecz z Albacete pokazał, że transfery nie uszczupliły naszego potencjału ofensywnego.

 

Tymczasem przed nami teraz Wielkie Derby Wysp Kanaryjskich. Tak się bowiem złożyło, że w II rundzie Pucharu Króla los skojarzył dwie druzyny z tego archipelagu. W poprzednim sezonie wygraliśmy oba spotkania z dużo bardziej znanym rywalem, co przyjmuję za dobrą wróżbę. Poza tym fajnie by było wreszcie zajść dalej niż do II rundy tegoż pucharu.

 

Oto, co powiedziałem przed meczem w wywiadzie.

  • Czy kontuzja Kerlona została wyleczona? Zagra z Tenerife?
  • Raczej nie. Nawet gdyby ją wyleczył, to miałby na to małe szanse. Naszym napastnikiem numer jeden na chwilę obecną pozostaje Mireku.
  • Denerwuje się pan tym meczem?
  • Powiem, że jestem dziwnie spokojny. Może to dlatego, że w tamtym sezonie wygraliśmy oba mecze z Tenerife w rozgrywkach ligowych. Oby tylko ta pewność siebie się na nas nie zemściła...
  • Pozwoli pan odpocząć najlepszym, mając na uwadze cięzki terminarz?
  • Nie, gramy najmocniejszym składem, bo chcemy w tym sezonie zajść w tych rozgrywkach dalej.
  • Dziękuję.
  • Ja także dziękuję.

Chcąc nie chcąc, byłem jednak zmuszony posadzić na ławce kilku graczy, którzy nie doszli do siebie jeszcze po meczu z Albacete. W tym gronie znaleźli się sami pomocnicy: defensywny Zamora, obaj skrzydłowi oraz Amaya.

 

Tymczasem w drużynie rywala jest piłkarz, którego Czytelnicy mogą kojarzyć z występów w polskiej Ekstraklasie, Bedi Buval, który będzie stanowił o sile ataku razem z Ransfordem Oseim.

 

Sanchez – Damia, Benitez, Gharzoul, Victor – Miranda – Keita, Perez – Deulofeu, Cotroneo – Mireku

 

Gospodarze rozpoczęli ten mecz bardzo odważnie. Już w 5 minucie swoją pierwszą szansę do zdobycia gola wypracował sobie Osei, ale nie potrafił celnie uderzyć. Trzy minuty potem po indywidualnej akcji nie popisał się jej wykończeniem Bakx. W 21 minucie Bakx dalekim podaniem uruchomił Oseiego, ale Ghanijczyk znów fatalnie spudłował. W 31 minucie Osei przegrał pojedynek sam na sam, na co osiem minut potem odpowiedzieliśmy błyskawiczną kontrą i po akcji dwóch skrzydłowych padła bramka. Krzyżowe podanie Cotroneo dotarło do Deulofeu, a ten spokojnie uderzył między bramkarzem, a słupkiem bramki i dał nam prowadzenie. W doliczonym czasie pierwszej połowy, gdy już zbieraliśmy się do szatni, rywale wykorzystali nasz brak czujności i doprowadzili do remisu. Bramkę strzelił właśnie Buval po podaniu Sicilli. W drugiej połowie jednak błyskawicznie znów wyszliśmy na prowadzenie, znów po bramce katalońskiego skrzydłowego, choć tym razem podawał Mireku. Gospodarze jednak i tym razem szybko wyrównali. W 51 minucie gola strzelił Sicillia. Osiem minut potem wspaniałej okazji na gola nie wykorzystał Mireku. Miał przed sobą już tylko bramkarza, a mimo to spudłował, uderzając wysoko ponad bramką. W 64 minucie gospodarze wykorzystali zamieszanie pod naszą bramką po rzucie rożnym i Victor zdobył gola, dającego im prowadzenie. Gdy trzynaście minut potem Robert zdobył czwartego gola, stało się jasne, że znów zakończymy swój udział w Pucharze Króla na drugiej rundzie. W końcówce mieliśmy, co prawda, dwie dobre okazje, ale raz nie wykorzystał jej Cotroeo, a za drugim razem fantastycznie interweniował Rebollo, uniemożliwiając Sarmiento zdobycie bramki (Argentyńczyk pojawił się na boisku na ostatni kwadrans).

 

Copa del Rey, II runda, 02.09.2015

Heliodoro Rodriguez Lopez, 8018 widzów

[LA] Tenerife – [LA] Vecindario, 4:2 (DEULOFEU ’39, Buval ‘45+1, DEULOFEU ’46, Sicillia ’51, Victor ’64, Robert ’77)

MoM: Gerard Deulofeu (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

Po pierwsze - gratulację za to, że nadal prowadzisz tę karierę i potrafisz przyciągnąć czytelników. Nadgoniłem to, co dzieje się u Ciebie i mam nadzieję, że powalczysz o awans do Primera Division. Ciekawy skład powinien pozwolić na to, by sezon ten był lepszy od poprzedniego. Liczę na niespodziankę :)

Odnośnik do komentarza

Porażka pozwoliła na jakiś czas pozwolić naszym lokalnym rywalom dzierżyć tytuł rządzących na Wyspach, ale my cierpliwie poczekamy do starcia ligowego, w którym pokażemy przeciwnikowi miejsce w szeregu (a przynajmniej taką mam nadzieję). Tymczasem w drugim meczu ligowym podejmowaliśmy Rayo, kandydata do awansu (jak co roku), który jednak z roku na rok coraz bardziej zawodzi i zamiast być bliżej rzeczonej promocji, to się od niej oddala.

  • Jak zareagowaliście na porażkę z Tenerife?
  • Tak jak należało. Mam nadzieję, że wyciągnęliśmy z niej wnioski i nie popełnimy takich samych błedów przeciwko Rayo.
  • A czy porażka w poprzednim meczu z Rayo wpłynie na waszą dyspozycję?
  • Nie, absolutnie nie. To nowy sezon, kadry obu zespołów są mocno przebudowane. Nie sposób nawet próbować oceniać możliwości obu drużyn.
  • Czy zaledwie trzydniowa przerwa nie wpłynie negatywnie na waszą postawę?
  • W meczu z Tenerife wielu kluczowych graczy odpoczywało, więc teraz będą mogli powrócić i wzmocnić pierwszy skład. Mam nadzieję, że krótka przerwa nie odbije się negatywnie.

Miałem pewne problemy ze skompletowaniem składu, bo do graczy kontuzjowanych dołączyli ci, którzy udali się na zgrupowania swoich reprezentacji: Gharzoul oraz Jonsson. To sprawiło, że na ławce nie usiadł żaden bramkach. Poza tym do środka obrony musiałem włączyć Zamorę, a na skrzydłach znów znaleźli się Sarmiento z Babiciem, którzy choć nie byli w pełni świeżości, to i tak prezentowali się lepiej od pozostałej dwójki skrzydłowych.

 

Sanchez – Damia, Benitez, Zamora, Victor – Miranda – Keita, Perez – Sarmiento, Babić – Mireku

 

Rozpoczęliśmy ten mecz fatalnie, tracąc gola już w 3 minucie, gdy bezpośrednio z rzutu wolnego Fuego zaskoczył Sancheza precyzyjnym strzałem. Pięć minut potem ten sam piłkarz był blisko podwyższenia prowadzenia, uderzając mocno z podania Gomeza, ale na szczęście tym razem spudłował. W 13 minucie Ngakoutou świetnie ograł Zamorę i stanął oko w oko z Sanchezem, ale naszemu bramkarzowi już nie dał rady. Sześć minut potem kontuzji doznał Kepa i jego udział w tym meczu się skończył. Zastąpił go na boisku Borja. Nie przeszkodziło to rywalom strzelać kolejnych bramek. W 21 minucie prowadzenie gości podwyższył Caffa, dobijając strzał Gomeza. Jeszcze przed przerwą bliski zdobycia kolejnej bramki dla Rayo był Ngakoutou, ale znów spudłował. Vecindario do przerwy nie istniało. W drugiej połowie mieliśmy zagrać odważniej, ale pierwsze ofensywne akcje stały się udziałem rywala. W 57 minucie następnej szansy nie wykorzystał Ngakoutou i spudłował ponownie cztery minuty później. Wreszcie w 71 minucie udało nam się zdobyć gola kontaktowego, którego strzelił niezawodny Mireku po podaniu od rezerwowego Cotroneo. Trzy minuty potem Sanchez fantastycznie obronił strzał Samuela po dośrodkowaniu Caffy z rzutu rożnego, a taka sytuacja powtórzyła się w 80 minucie i znów górą był nasz bramkarz. W końcówce mocno przycisnęliśmy rywala, ale nie udało się zdobyć wyrównującego gola.

 

Liga adelante, 2/42, 05.09.2015

Municipal, 4249 widzów

[4] Vecindario – [3] Rayo, 1:2 (Fuego ‘3, Caffa ’21, MIREKU ’71)

MoM: Juan Pablo Caffa (Rayo)

 

Tego samego dnia w reprezentacji Islandii zadebiutował Jonsson, który wszedł na boisko w meczu z Niemcami i nawet nie puścił żadnej bramki. Szkoda tylko, że jego zespół i tak przegrał aż 1:6.

Odnośnik do komentarza

Okazja do rewanżu na Tenerife przydarzyła się nam bardzo szybko. Już w 3 bowiem serii spotkań los skojarzył nas w meczu ligowym. Co więcej, mecz odbędzie się na naszym stadionie, więc można się spodziewać niemal zapełnionego obiektu (a warto wspomnieć, że nie licząc derbów, to w meczu z Rayo mieliśmy najwyższą frekwencję w historii na Municipal w meczu ligowym).

 

Jonsson tymczasem zagrał w kolejnym meczu reprezentacji Islandii. Tym razem poszło mu znacznie gorzej i wpuścił pięć goli w meczu z... Mołdawią...

 

W składzie Vecindario na spotkanie derbowe z Tenerife zabrakło Victora, którego zastąpił Gharzoul, powracający ze zgrupowania reprezentacji. Na ławce rezerwowych usiedli też również powracający Jonsson oraz rekonwalescent Kerlon. W pierwszym składzie zaś znalazło się też miejsce powrotne dla Amai.

 

Sanchez – Damia, Benitez, Zamora, Gharzoul – Miranda – Perez, Amaya – Sarmiento, Babić – Mireku

 

Już w pierwszej akcji mogliśmy stracić gola, gdy Buval dalekim krzyżowym podaniem uruchomił Luisa, ale ten przegrał pojedynek z naszym bramkarzem. Dopiero w 20 minucie odpowiedzieliśmy krótkotrwałym oblężeniem bramki gości, gdy najpierw uderzał Babić, a po chwili również Sarmiento, ale obie próby okazały się niecelne. Sześć minut potem przed pierwszą szansą w tym spotkaniu stanął Mireku, ale i on minimalnie spudłował. Trzy minuty potem odpowiedzieli rywale, a konkretnie to Ricardo, który zdecydował się na strzał z daleka, bardzo jednak nieskuteczny. W 39 minucie fantastycznie strzał Pereza obronił Rebollo, ale po chwili był zupełnie bezradny, gdy jeszcze raz kapitalnym uderzeniem popisał się nasz baskijski pomocnik, dając nam prowadzenie. Goście od początku drugiej połowy dązyli do wyrównania. W 52 minucie bliski tego był Buval, jednak spudłował w dogodnej okazji, ale siedem minut potem Francuz posłał znakomitą piłkę do Bakxa, a ten wyrównał stan meczu. Nie potrzebowaliśmy jednak wiele czasu, by znów wyjść na prowadzenie po kolejnej pięknej bramce, tym razem autorstwa Mireku. Ostatnie pół godziny to nieustanny napór gości, którzy za wszelką cenę chcieli wyrównać. W 70 minucie Sanchez fenomenalnie obronił kolejną próbę Buvala, a trzy minuty potem niecelnie uderzał Esparza. W 79 minucie znów uderzał Ricardo lecz i tym razem Sanchez znakomicie interweniował. W 83 minucie kontuzji doznał Benitez, a że chwilę wcześniej wykorzystałem limit zmian, mecz kończyliśmy w dziesiątkę. To jeszcze wzmogło ataki gości, którzy poczuli krew. Trwaliśmy dzielnie, ale straciliśmy gola wyrównującego w 94 minucie, chociaż sędzia doliczył tylko trzy minuty. Przypadek?

 

Liga adelante, 3/42, 11.09.2015

Municipal, 5490 widzów

[7] Vecindario – [19] Tenerife, 2:2 (PEREZ ’41, Bakx ’59, MIREKU ’65, Linares ‘90+4)

MoM: Istvan Bakx (Tenerife)

 

Rekord frekwencji z poprzedniego sezonu z derbów został pobity o 31 widzów!

Odnośnik do komentarza

W kolejnym meczu ligowym podejmowaliśmy jednego z bardziej niewygodnych dla nas rywala, mianowicie drużynę Alcorcon, w której cały czas gra ten niesamowity Jimmy Roye (jak na razie jeden gol w tych rozgrywkach).

  • Czy Cuellar zagra już w meczu z Alcorcon?
  • Jeszcze nie wiem. Jeśli dostanie zielone światło od fizjoterapeuty, to pewnie tak, bo Sanchez mnie nie zadowala swoją grą.

  • Jakiego Vecindario możemy się spodziewać?
  • Na pewno nie rzucimy się z chóralnym atakiem. Remis w sumie nas też w tym meczu zadowoli.
  • Zgodzi się pan, że Jimmy Roye to dla was największe zagrożenie?
  • Oj tak. Jimmy to świetny napastnik, który dałby sobie radę w czołowych klubach ligi hiszpańskiej. On się ewidentnie marnuje w takim klubie jak Alcorcon. Niestety, ale musimy spróbować znaleźć jakiś sposób, aby go powstrzymać.

Oprócz niesamowitego Roye, Alcorcon ma w swoim składzie też innych znanych graczy, takich jak Carlos Aranda, czy przede wszystkim sam Xavi Hernandez, który po wypełnieniu kontraktu z Barceloną nie chciał jeszcze kończyć kariery i na piłkarską emeryturę przeszedł do drugiej ligi hiszpańskiej. Mimo 35 lat na karku wciąż potrafi zagrać kapitalne podanie do partnerów z formacji ofensywnej.

 

Sanchez – Damia, Benitez, Zamora, Gharzoul – Miranda – Perez, Amaya – Sarmiento, Babić – Mireku

 

Doskonale weszliśmy w to spotkanie, strzelając bramkę już w 2 minucie, a jej autorem został nie kto inny jak Mireku, który wykorzystał genialne prostopadłe podanie od Amai. Pięć minut potem z prawego skrzydła dośrodkowywał Damia, a akcję strzałem głową zamykał Benitez jednak jego uderzenie zostało zblokowane przez bramkarza gospodarzy, Herrerę. W 10 minucie niecelnie uderzał z daleka Perez, a dwadzieścia siedem minut potem kontuzji doznał pomocnik gospodarzy, Jairo i opuścił boisko na noszach. W jego miejsce pojawił się na nim Aketxe. W 41 minucie zaś udało nam się strzelić drugiego gola. Fantastyczne dośrodkowanie Babicia z lewego skrzydła na bramkę zamienił Gharzoul. Po zmianie stron skupialiśmy się już głównie na kontrataku. W 53 minucie udało się taki wyprowadzić, ale niecelnie uderzał Babić. W 66 minucie mocno, ale niecelnie strzelał Perez, a po chwili kontrowersyjna czerwoną kartkę ujrzał strzelec drugiej bramki za rzekome uderzenie łokciem rywala w walce powietrznej o górną piłkę. Końcówkę zatem graliśmy w osłabieniu. Nakazałem moim podopiecznym przejście do głębokiej defensywy, utrzymywania piłki i tylko przeszkadzania rywalom. To odniosło skutek. Ci bowiem nie potrafili sobie stworzyć żadnej szansy choćby na gola honorowego i dzięki temu odnieśliśmy cenne zwycięstwo!

 

Liga adelante, 4/42, 18.09.2015

Santo Domingo, 1765 widzów

[17] Alcorcon – [11] Vecindario, 0:2 (MIREKU ‘2, GHARZOUL ’41)

MoM: Jordi Amaya (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

Na jednym ze spotkań z zapleczem trenerskim ustaliliśmy, co następuje:

- Jonsson musi więcej pracować nad wybiciami piłki z tzw. ‘piątki’

- Manuel Miranda będzie próbował częściej grać tak, aby unikać kontaktów z piłką swoją słabszą nogą.

Wydział Dyscypliny natomiast wydłużył karę zawieszenia Gharzoulowi o kolejne dwa mecze, co razem daje trzy mecze, jakie Tunezyjczyk będzie oglądał z wysokości trybun. Zastąpi go w składzie zapewne Victor.

W następnym meczu ligowym naszym rywalem była drużyna Salamanki, która już nie raz napsuła nam sporo krwi, ale na początku tego sezonu dysponujemy niezłą formą i na pewno możemy powalczyć o komplet punktów w tym spotkaniu.

- Jaki ma pan sposób na utrzymanie dobrej formy z meczu z Alcorcon?

- Mam nadzieję, że zagramy po prostu kolejny dobry mecz. Nie zmieniłem sposobu przygotowań. Liczę na wygraną, bo pokazujemy, że stać nas na pokonanie każdego.

- Pała pan żądzą rewanżu za porażkę z Salamanką w ostatnim meczu ligowym?

- Nie zwracam na to uwagi. Chcemy wygrać to spotkanie, aby zdobyć trzy punkty. Żadnej ochoty na rewanż tu nie ma.

- Skoro gracie u siebie, to pewnie zobaczymy Vecindario w wersji ofensywnej?

- Pewnie tak. Naszym celem w tym spotkaniu są trzy punkty, a do tego potrzeba nam strzelonych bramek.

- Od ostatniego meczu minęło sporo, bo aż dziewięc dni. Jak to wpłynie na waszą dyspozycję?

- Piłkarze wreszcie mieli czas, aby porządnie odpocząć. Poza tym do formy już powinien wrócić Cuellar i zagrać w bramce. Tak długa przerwa to dla nas wyłącznie plusy.

 

W naszym składzie na to spotkanie zaszły dwie zmiany. Między słupkami stanął wreszcie Cuellar, który już w pełni chyba wyleczył swoje złamane ramię, natomiast zgodnie z zapowiedzią, na środku obrony w miejsce Gharzoula pojawił się Victor.

 

Cuellar – Damia, Benitez, Zamora, Victor – Miranda – Perez, Amaya – Sarmiento, Babić – Mireku

 

Już od pierwszych minut jakoś brakowało nam pewności siebie, co rywal szybko zauważył i zepchnął nas do defensywy. W 6 minucie Cuellar popisał się pierwszą znakomitą interwencją po strzale Garmendii, na co siedem minut potem odpowiedzieliśmy strzałem Mireku, który obronił bramkarz gości. Dziewięć minut potem znów uderzał Sarmiento lecz i tym razem Ribas kapitalnie interweniował. W 31 minucie Perez posłał znakomitą piłkę do Mireku, ten minął obrońcę i oddał strzał, ale minimalnie niecelny. W 41 minucie z daleka uderzał Miki, piłka trafiła w Kike i wpadła do siatki, ale sędzia bramki nie uznał, bowiem napastnik gości w momencie, w którym uderzał Miki, był na spalonym. W drugiej połowie nadal przewagę mieli goście. W 50 minucie pierwszy raz dał o sobie znać Emmens, chociaż ten strzał jeszcze pozostawiał wiele do życzenia. Siedem minut potem mocno, ale bardzo niecelnie uderzał Kike, a w 73 minucie swoją szansę na pięknego gola z dystansu zmarnował również Palanca. Goście jednak dopięli swego, gdy dziesięć minut potem Pereira zdobył gola po akcji Palanki, który świetnie podał Francuzowi. W końcówce okazję do wyrównania miał rozgrywający swój pierwszy mecz w tym sezonie Kerlon, ale po jego strzale piłka trafiła w słupek – zabrakło trochę szczęścia. Ostatecznie mecz przegraliśmy, ale nie przez brak szczęścia. Byliśmy po prostu tego dnia ewidentnie gorsi od rywala.

 

Liga adelante, 5/42, 27.09.2015

Municipal, 3537 widzów

[8] Vecindario – [5] Salamanca, 0:1 (Pereira ’83)

MoM: Frank Gutzeit (Salamanca)

Odnośnik do komentarza

Po ostatniej porażce z Salamanką przed własną publicznością, nalezało jak najszybciej zresetować umysły, ponieważ w następnym meczu czekał nas kolejny bardzo trudny sprawdzian w postaci meczu z Realem Sociedad. Wszyscy wiemy, że te mecze zawsze obfitują w emocje, ale tym razem chcielibyśmy, ale te emocje były tylko i wyłącznie pozytywne.

 

Oto zapis z przedmeczowego wywiadu.

- Obawia się pan Realu Sociedad? Będziecie się kurczowo trzymać defensywy?

- Na pewno nie. Chociaż gramy na wyjeździe, musimy walczyć o odzyskanie zaufania naszych fanów ze wszystkich sił. Zadanie będzie trudne, ale nie niemożliwe. Już nieraz zdobywaliśmy punkty na Anoeta. Chociaż wiemy, jak reaguje publiczność na tym niezwykle gorącym obiekcie.

- Co pan sądzi o De Las Cuevasie?

- To znakomity piłkarz. Nie ulega wątpliwości, ale uważam, że mamy dość dobrych piłkarzy, aby go powstrzymać i uniemożliwić mu poprowadzenie drużyny do zwycięstwa.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.

 

Kontuzja, której nabawił się na ostatnim treningu Miranda, wyklucza go z gry na najbliższe trzy tygodnie, dlatego na pozycji defensywnego pomocnika zagra Keita, dla ktorego będzie to szansa na debiut w wyjściowym składzie.

 

Cuellar – Damia, Benitez, Zamora, Victor – Keita – Perez, Amaya – Sarmiento, Babić – Mireku

 

Tak naprawdę to po pierwszym kwadransie już miałem dość tego meczu. Rywale bowiem potrzebowali zaledwie trzynastu minut... Nie, nie do tego, żeby strzelić gola, ale żeby strzelić ich cztery. Takiego początku meczu jeszcze w swojej karierze menedżerskiej nie zanotowałem. Po prostu pierwsze akcje gospodarzy regularnie kończyły się w naszej siatce, wychodziło im dosłownie wszystko. Po trzynastu minutach hattricka na koncie miał Casagolda, a jednego gola dorzucił też Diguiny. Gdy jeszcze 26 minucie kontuzji doznał Damia, wiedziałem, że nic dobrego nas już w tym meczu nie spotka. W miejsce Hiszpana na boisku zameldował się Eriksen, a w 33 minucie pierwszy raz próbkę swoich nieprzeciętnych umiejętności zaprezentował De Las Cuevas, ale na szczęście ta jego akcja i strzał zakończyły się niepowodzeniem. Siedem minut później po raz pierwszy zagroziliśmyb bramce rywala. Tyle tylko, że strzał Amai nie sprawił bramkarzowi gospodarzy żadnych problemów. W drugiej połowie niewiele się zmieniło na boisku. W 48 minucie Victor zdobył kolejną bramkę dla gospodarzy i wybił nam z głowy ochotę do rewanżowania się. W przerwie od razu dokonałem kompletu zmian, wprowadzając na boisko Demirhana i Aritza. Tyle, że gospodarze nadal mieli całkowitą kontrolę nad meczem. W 51 minucie uderzał Victor, a pięć minut potem De Las Cuevas. W 61 minucie ponownie próbował hiszpański rozgrywający, ale nie był tak skuteczny, jak jego koledzy z formacji ofensywnej. W 71 minucie wreszcie udało nam się zdobyć gola honorowego, kiedy po akcji Eriksena i Aritza na listę strzelców wpisał się Demirhan, dla którego był to pierwszy gol w oficjalnym meczu. Po chwili jednak kontuzji doznał Victor i mecz kończyliśmy w osłabieniu, a to nie wróżyło niczego dobrego. Skończyło się jednak tylko jednym golem więcej, którego w 87 minucie strzelił De Las Cuevas. Ale i tak nie mamy się czym chwalić...

 

Liga adelante, 6/42, 03.10.2015

Anoeta, 24419 widzów

[7] Real Sociedad – [12] Vecindario, 6:1 (Casagolda ‘1, Casagolda ‘5, Diguiny ’10, Casagolda ’13, Victor ’48, DEMIRHAN ’71, De Las Cuevas ’87)

MoM: Esteban Casagolda (Real Sociedad)

Odnośnik do komentarza

Transfer Deulofeu do Vecindario sprawił, że młody Hiszpan znalazł się nagle w młodzieżowej reprezentacji Hiszpanii i nawet zagrał w meczu przeciwko Francji od pierwszej minuty. Gola jednak nie strzelił, ale od czegoś trzeba zacząć. Mecze w młodzieżówce zanotowali też Demirhan, Eriksen oraz Jonsson. W następnej serii spotkań znów Deulofeu zagrał od pierwszej minuty. Tym razem młodzieżówka Hiszpanii zremisowała 1:1 z Irlandią Północną. Również w młodzieżowej reprezentacji Turcji zagrał Demirhan.

 

Tymczasem w kolejnym meczu ligowym podejmowaliśmy rezerwy Atletico. Te mecze zawsze nam ciężko szły i jeśli się nie pozbieramy po druzgocącej porażce z Realem Sociedad to też może być ciężko.

 

Przed spotkaniem udzieliłem wywiadu.

- Uda się wam odzyskać formę po tamtej porażce z Realem Sociedad?

- Nie mamy innego wyjścia. Tamten mecz był dla nas bardzo bolesną, ale cenną lekcją futbolu. Postaramy się z niej wyciągnąć jak najwięcej wniosków.

- Z Atletico B zawsze gram wam się ciężko. Ostatni mecz przegraliście...

- To prawda. Rezerwy Atletico to dla nas niewygodny rywal, ale najwyższy czas przerwać złą passę.

- Od ostatniego meczu minęło aż trzynaście dni. Jak to na was wpłynie?

- Mam nadzieję, że piłkarze po prostu zdążyli zapomnieć o ostatnim meczu i przystąpią do tego spotkania z pustymi głowami i świeżym zapasem sił.

- Perez zagra?

- Fakt, że ostatnio Inigo jest w gorszej formie, ale tak naprawdę to specjalnie nie mamy dla niego alternatywy, więc pewnie zagra. Poza tym ma coś do udowodnienia.

- Dziękuję za wywiad.

- Również dziękuję.

 

Do grona graczy kontuzjowanych dołączył Damia, który nie zagra przez najbliższe trzy miesiące, otwierając przed Eriksenem niepowtarzalną szansę. Niegroźnego urazu doznał również Cuellar i w tym spotkaniu on również nie zagra. Zastąpi go Sanchez.

 

Sanchez – Eriksen, Benitez, Zamora, Victor – Keita – Perez, Amaya – Sarmiento, Babić – Mireku

 

Rozpoczęliśmy zaskakująco ofensywnie, stwarzając sobie okazję do zdobycia gola już w 2 minucie, kiedy uderzał Mireku po doskonałym podaniu Amai, ale nasz najlepszy napastnik fatalnie spudłował. W 35 minucie dalekie pytanie Lustiga dotarło do Bastona, ale napastnik gospodarzy uderzył bardzo mocno, tyle, że wprost w naszego bramkarza. Trzy minuty potem piłkę stracił Sarmiento na rzecz Mpheli, a Zulus samodzielnie postanowił wykończyć tę akcję. Tyle tylko, że swój rajd zakończył bardzo niecelnym uderzeniem. Przed przerwą z rzutu wolnego dośrodkowywał jeszcze Babić, a głową niecelnie uderzał Victor. W drugiej połowie gospodarze rozpoczęli od ataków, ale pierwsza próba Lustiga zakończyła się bardzo niecelnym strzałem. W 54 minucie z kolei Sanchez fantastycznie obronił strzał rezerwowego Guilherme. W 63 minucie nasz golkiper znów nas ratował, tym razem po kolejnym strzale Bastona (głową po dośrodkowaniu Ramosa z rzutu rożnego). W 79 minucie raz jeszcze Sanchez potwierdził klasę, interweniując znakomicie po uderzeniu Wobaya. Ostatecznie, po trudnym meczu, wywieźliśmy z Madrytu cenny punkt.

 

Liga adelante, 7/42, 16.10.2015

Nuevo Cerro del Espino, 6432 widzów

[3] Atletico B – [14] Vecindario, 0:0

MoM: Mikael Lustig (Atletico B)

Odnośnik do komentarza

W kolejnym starciu na nasz obiekt (wreszcie na niego wracamy!) przyjeżdżała drużyna Deportivo, która po kilku chudych latach w La Liga, wreszcie nie zdołała się utrzymać i spadła do drugiej ligi. Na pewno nie możemy oczekiwać łatwego meczu ze spadkowiczem, ale z drugiej strony, dlaczego by nie pokusić się o niespodziankę. To oczywiście nie to samo Deportivo, co jeszcze kilka lat temu, a do Superdepor z początku XXI wieku to już nawet nie ma co porównywać.

 

Oto, co przed meczem powiedziałem dziennikarzowi.

- Deportivo nie zaczęło tego sezonu udanie...

- To prawda. Nasi rywale mają tyle samo punktów, co my, a to wskazuje na możliwie wyrównany mecz.

- Wierzy pan w swój zespół... a w którą formację najbardziej?

- W każdej możemy zagrać doskonały mecz, ale i w każdej mogą się przytrafić błędy. Chciałbym jednak, żeby przebudzili się nasi gracze ofensywni, bo już dawno nie potrafiliśmy strzelić bramki po dobrej akcji zaczepnej.

- Wie pan czego się spodziewać po Deportivo?

- Ta drużyna zawsze słynęła z niesamowitej konsekwencji w grze obronnej, dlatego przypuszczam, że będzie nam trudno tworzyć akcje podbramkowe, ale rywal pewnie nie rzuci się do ataku, niczym wygłodniały lew.

- Ale Depor ma cały czas w swoich szeregach kilku doskonałych graczy, jak choćby Juan Rodriguez...

- To dobry piłkarz, ale bez przesady. Takich, nawet w Liga adelante, jest wielu.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.

 

Ważne, że na to spotkanie do kadry wrócili Gharzoul z Cuellarem. To znacząco podnosi nasze akcje w defensywie i daje nadzieje na zakończenie meczu na zero z tyłu. Jeśli natomiast chodzi o graczy rywala, to musi szczególną uwagę zwrócić na Jozy’ego Altidore oraz Sergiego Roberto.

 

Cuellar – Eriksen, Benitez, Zamora, Gharzoul – Keita – Perez, Amaya – Sarmiento, Babić – Mireku

 

Rozpoczęliśmy odważnie, stwarzając sobie okazję w 3 minucie, kiedy po akcji Mireku, podłączył się do niej również Benitez i to on oddał strzał, bardzo jednak niecelny. Sześć minut potem znakomicie pierwsze uderzenie Limy obronił Cuellar, a w 12 minucie poradził sobie również z próbą Schmidta. W 17 minucie po rzucie rożnym wykonywanym przez Djuricia, do piłki wyskoczył Salatić i uderzył głową. Nasz bramkarz jednak fantastycznie interweniował. Wreszcie jednak w 21 minucie skapitulowaliśmy, a pokonał nas Altidore, otwierając wynik. Trzy minuty potem bardzo mocno z daleka uderzał Roberto lecz próba okazała się nieudana. W 27 minucie raz jeszcze próbował Altidore, ale tym razem spudłował. Dziesięć minut potem z daleka uderzał Djurić, ale piłka poleciała wysoko i daleko obok bramki. W drugiej połowie początkowo trzymaliśmy rywali z północy Hiszpanii na dystans, ale w 59 minucie Altidore wykorzystał popis niefrasobliwości naszych stoperów i zdobył drugiego gola. Trzy minuty potem odpowiedzieliśmy niecelnym strzałem Babicia, ale w 66 minucie Djurić i tak zdobył trzeciego gola dla gości. Asystę przy bramce zapisał Amerykanin, który okazał się naszym prawdziwym katem. W 74 minucie próbował on skompletować hattricka, ale bez rezultatu, bowiem niecelnie finalizował akcję. W końcówce jeszcze rezerwowy Chaoubani miał okazję na bramkę lecz i on fatalnie spudłował. Znów rozgrywamy dramatycznie słaby mecz...

 

Liga adelante, 8/42, 21.10.2015

Municipal, 2972 widzów

[14] Vecindario – [9] Deportivo, 0:3 (Altidore ’21, Altidore ’59, Djurić ’66)

MoM: Jozy Altidore (Deportivo)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...