Skocz do zawartości

Tańcząc z Guanczami


Fenomen

Rekomendowane odpowiedzi

Nie mam ostatnio dostępu do save'a, ale z tego co pamiętam, to Vecindario ma około miliona euro długu. Także cały czas nie możemy liczyć na jakiekolwiek pieniądze na transfery.

 

 

 

Jakby tego było mało, kontuzji w meczu doznał Benitez i zabraknie go przez przynajmniej miesiąc. A to nie koniec kontuzji. Aritz również będzie pauzował około czterech tygodni, a rezerwowy bramkarz Sanchez, około tygodnia. Na osłodę przed meczem z Celtą do składu powrócił Gracian, ale szanse, że zagra są niewielkie.

 

Oto zapis z konferencji prasowej przed meczem.

  • Czy to, że rozgrywacie swój mecz przed innym kandydatem od spadku, Kadyksem, ma znaczenie?
  • Nie wydaje mi się. Naszym celem jest przede wszystkim gromadzenie punktów, wygrywanie, bez względu na okoliczności. Nie dopatrywał bym się w tym fakcie jakiegokolwiek znaczenia.
  • Wyciągnęliście wnioski z porażki z Granadą?
  • To się okaże na boisku. Na pewno tamten mecz nie był najlepszym w naszym wykonaniu. Stać nas na dużo lepszą grę i postaramy się to niechybnie udowodnić.
  • Jaki ma pan plan na Celtę?
  • Być może uda się czymś rywala zaskoczyć, ale nie chcę zdradzać szczegołów.
  • Skąd obniżka formy u Damii?
  • Nikt nie może grać przez cały sezon na wysokim poziomie. Teraz obniżka dosięgła naszego prawego obrońcę, ale mam nadzieję, że szybko się ogarnie i wróci do dobrej formy.
  • A co z Kerlonem?
  • Gra słabiej, ale tak po prawdzie to ma mniej szans, bo dobrze sprawuje się Mireku.

Cuellar – Damia, Carril, Fournier, Gharzoul – Zamora – Perez, Ingrao – Sarmiento, Babić – Mireku

 

Pierwsze minuty należały zdecydowanie do gospodarzy, którzy chcieli szybko zdobyć gola. W 5 minucie Murillo dalekim podaniem uruchomił Gladkyiego, ale strzał Ukraińca świetnie obronił Cuellar. Jedenaście minut potem odgryźliśmy się rzutem wolnym i strzałem Gharzoula po dośrodkowaniu Ingrao. Ale jeden ze stoperów zdołał zablokować strzał i wybić piłkę. W 20 minucie z kolei dalekie podanie dotarło do Essame, ale Kameruńczyk fatalnie spudłował mimo dogodnej pozycji. Po chwili udało się nam wyjść na prowadzenie, kiedy Sarmiento został w szesnastce wycięty równo z trawą przez Essome, a gola z jedenastu metrów strzelił niezawodny Zamora. Cztery minuty potem sędzia przyznał jedenastkę też naszym rywalom, ale Cuellar fenomenalnie obronił uderzenie Gladkyiego. Rozdrażnieni gospodarze ruszyli do zmasowanych ataków. W 36 minucie mocno, acz niecelnie uderzał z daleka Susaeta, a po chwili również i Kissamba lecz i ta próba pozostawiała wiele do życzenia. W 43 minucie z rzutu wolnego próbował wyrównać Santana, ale i jemu brakowało skuteczności. Zaraz na początku drugiej połowy dość niespodziewanie udało nam się zdobyć drugiego gola, kiedy szarżę i dośrodkowanie Sarmiento na gola zamienił skuteczny ostatnio Mireku. W 70 minucie kolejna szansę na gola miał Gladkyi, któremu dogrywał Sylla, ale i tym razem fatalnie spudłował. W końcówce zagraliśmy bardzo konsekwentnie w obronie, uniemożliwiając rywalom skontruowanie jakiejkolwiek akcji ofensywnej, co pozwoliło nam dowieźć to cenne zwycięstwo do końca.

 

Liga adelante, 29/42, 15.03.2015

Balaidos, 16978 widzów

[7] Celta – [17] Vecindario, 0:2 (ZAMORA (k) ’27, MIREKU ’47)

MoM: Brian Sarmiento (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

Zwycięstwo przyszło w idealnym momencie, bowiem w następnej kolejce czekał nas najważniejszy mecz ligowy w sezonie – derby z Tenerife przed własną publicznością. I co najciekawsze, wcale nie stoimy w nich na straconej pozycji, bowiem znacznie bardziej utytułowany rywal ma zaledwie dwa punkty więcej od nas i w razie wygranej możemy nawet Tenerife wyprzedzić w ligowej tabeli, co jeszcze jakiś czas temu wydawało się nie do pomyślenia. Oczywiście kibiców na to spotkanie wcale nie trzeba motywować. Oni doskonale wiedzą, jak ważne to dla nas spotkanie i z pewnością tłumnie zapełnią stadion.

 

Przed takim meczem oczywiście musiałem udzielić wywiadu.

  • Uda się podtrzymać dobrą formę z meczu z Celtą?
  • Mam taką nadzieję. Stać nas na zagranie kolejnego dobrego meczu. Tenerife to nie ta sama drużyna co choćby jeszcze przed rokiem. Będziemy walczyć o trzy punkty.
  • Ale Tenerife ma za sobą serię pięciu meczów bez porażki....
  • I znajduje się na odległość ledwie dwóch punktów od nas i dwóch miejsc w tabeli. W tym meczu wszystko może się zdarzyć.
  • Jaki jest plan powstrzymania Oseiego?
  • Odcięcie go od podań kolegów przez mocny pressing w środku pola oraz uważne jego pilnowanie przy stałych fragmentach, przy których również jest groźny ze względu na swój wzrost.
  • Dziękuję za wywiad.
  • Ja też dziękuję.

W składzie na ten mecz zaszły dwie zmiany. Na środek obrony powrócił Victor, natomiast miejsce w środku pomocy, na rozegraniu, obok Pereza, zajął powracający po kontuzji Gracian, który kilka minut zagrał nawet już w poprzednim meczu.

 

Cuellar – Damia, Carril, Victor, Gharzoul – Zamora – Perez, Gracian – Sarmiento, Babić – Mireku

 

Początek spotkania wskazywał, że czeka nas tu trudne zadanie. Osei szybko pokazał, że jest groźnym napastnikiem i zmusił w 9 minucie Cuellara do interwencji. W 15 minucie został Ghanijczyk jednak skutecznie zneutralizowany – opuścił boisko na noszach po faulu Pereza. Chwilę później również z boiska musiał zejść Esparza, który nie wytrzymał zderzenia z Gharzoulem. W ten sposób bardzo szybko wyeliminowane zostały dwa istotne ogniwa w drużynie gości. Ale rywale wcale się nie poddawali. W 21 minucie niezły strzał z dystansu oddał Danobeitia, ale minimalnie spudłował. Odpowiedzieliśmy dwie minuty potem minimalnie chybionym uderzeniem Graciana. W 28 minucie zaś po akcji Mireku i odegraniu na prawe skrzydło, piłkę przejął Sarmiento po czym oddał strzał, ale trafił w poprzeczkę (co zdarza mu się wyjątkowo często). W drugiej połowie mieliśmy nadal grać swoje, bo widziałem, że mamy szansę w ten sposób to spotkanie wygrać. W 50 minucie zadanie ułatwił nam Gonzalez, który za brutalny faul od tyłu na Perezie wyleciał z boiska. Dziewięć minut potem jednak to rywale mieli okazję do zdobycia gola, kiedy po dośrodkowaniu Danobeitii uderzał głową niecelnie Enrique. Wreszcie w 72 minucie udało się zdobyć gola. Różnicę zrobił Gracian, który przedryblował dwóch obrońców, po czym posłał prostopadłą piłkę do Mireku, a temu już pozostało tylko umieścić futbolówkę w siatce. Skojarzenia Graciana z Juanem Veronem nasuwają się automatycznie. Cztery minuty potem mocno z daleka uderzał ponownie Sarmiento, ale tym razem bardzo się pomylił. W 81 minucie kolejny strzał naszego regularnego ostatnio jak szwajcarski zegarek snajpera obronił Rebollo. Rywale jednak nie potrafili w żaden sposób się nam przeciwstawić i dzięki temu odnieśliśmy bardzo, ale to bardzo cenne zwycięstwo.

 

Liga adelante, 30/42, 22.03.2015

Municipal, 5459 widzów (rekord!)

[17] Vecindario – [15] Tenerife, 1:0 (MIREKU ’72)

MoM: Leandro Gracian (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

Dwutygodniowa przerwa pozwoliła nam na zregenerowanie się po świętej wojnie o panowanie na Wyspach Kanarysjkich. W tym samym również czasie podpisałem nowe kontrakty z członkami sztabu szkoleniowego oraz, co najważniejsze, z Rudwaleitem, który otrzymał swój pierwszy zawodowy kontrakt. Na jego mocy będzie on mógł od tej pory uczestniczyć w treningach z pełnym obciążeniem.

 

Tymczasem kolejne ligowe spotkanie graliśmy z rezerwami Barcelony, które tak efektownie ograliśmy w rundzie jesiennej (pamiętne 4:0). Teraz w teorii powinno nam być jeszcze łatwiej, bowiem gramy u siebie, ale tak naprawdę, to my chyba na wyjazdach gramy lepiej niż przed własną publicznością, ale może najwyższy czas to zmienić.

 

Przed meczem udzieliłem wywiadu.

  • Barcelona B wygrała trzy ostatnie mecze...
  • I wciąż zajmuje miejsce w strefie spadkowej. Dlatego nie ma się czym specjalnie podniecać. Choć na pewno rywala nie lekceważymy. Wiemy po prostu, że stać nas na pokonanie rezerw Barcelony. Zwłaszcza, że pokonaliśmy ich na jesieni.
  • Ufa pan swoim piłkarzom? Której formacji szczególnie?
  • W każdej gramy świetnie. Ale najważniejsze, że cały czas dobrą formę utrzymuje nasz bramkarz Cuellar oraz napastnik Mireku. Bez ich równej dyspozycji nie byłoby tej dobrej pozycji.
  • Czy czternastodniowa przerwa nie wpłynie na was negatywnie?
  • Nie sądzę. Wypoczęliśmy, ale jednocześnie pracowaliśmy rzetelnie na treningach, żeby zagrać dobre zawody przeciwko Barcelonie.
  • Kto pana zdaniem, powinien otrzymać nagrodę dla najlepszego piłkarza młodego pokolenia w lidze hiszpańskiej?
  • Obstawiam prawego obrońcę Romario. To świetny piłkarz i wielki talent. Może być za kilka sezonów gwiazdą światowego formatu.
  • Dziękuję za rozmowę.
  • Dziękuję również.

Cuellar – Damia, Carril, Victor, Gharzoul – Zamora – Perez, Gracian – Sarmiento, Babić – Mireku

 

Spotkanie rozpoczęliśmy fenomenalnie, strzelając gola już z pierwszej akcji. Kiedy dalekie podanie Gharzoula dotarło do Sarmiento, ten ściął akcję do środka, oddał strzał, który sparował bramkarz gości, ale dobitka Mireku okazała się skuteczna. Ileż już takich akcji zobaczyli kibice Vecindario w tym sezonie? Cztery minuty potem rywale odpowiedzieli akcją Ballesterosa, odegraniem do Dos Santosa i strzałem środkowego pomocnika gości, ale niecelnym. Dwie minuty później po akcji Juanmiego piłka trafiła do Okoro, ale ten uderzył obok bramki. W 10 minucie Novillo dwukrotnie zgarniał piłkę na dobitki, ale dwukrotnie nie był w stanie pokonać Cuellara. W 23 minucie zaś strzał Babicia znakomicie obronił Suarez. Trzy minuty potem rywale zdołali wyrównać, kiedy dośrodkowanie Maxwella z rzutu wolnego trafiło do Novillo, a ten strzałem głową zdobył gola. Odpowiedzieliśmy niemal natychmiast, gdy w 33 minucie Mireku z Babiciem rozegrali fantastyczną dwójkową akcję, zakończoną celnym strzałem przez Holendra. Po chiwli Adolf skompletował hattricka, strzelając fenomenalnego gola, kiedy dostał piłkę będąc odwróconym tyłem do bramki. Szybkim obrotem zgubił obrońcę, podbiegł na trzynasty metr i z całej siły kopnął w okienko. Do przerwy wynik nie uległ zmianie, a ja się modliłem, aby na drugą połowę moi podopieczni wyszli tak samo zmotywowani, jak na pierwszą. Ta, jak można było się spodziewać, rozpoczęła się od ataków gości. A na efekty nie trzeba było długo czekać. W 53 minucie rywale skopiowali akcję, po której zdobyli pierwszego gola. Znów dośrodkowanie Maxwella trafiło na głowę Novillo i znów padł gol w tych okolicznościach. Natychmiast chcieliśmy strzelić czwartego gola, ale tym razem ta sztuka Mireku się nie udała. To już byłby z jego strony prawdziwy nokaut. W 69 minucie strzał z dystansu Graciana stał się łupem dla bramkarza gości, Suareza, a w doliczonym czasie rywale, a konkretnie to Dos Santos, nie wykorzystali szansy na zdobycie wyrównującego gola i tym samym mogliśmy się cieszyć z kolejnego zwycięstwa!

 

Liga adelante, 31/38, 05.04.2015

Municipal, 3191 widzów

[17] Vecindario – [20] Barcelona B, 3:2 (MIREKU ‘2, Novillo ’26, MIREKU ’33, MIREKU ’37, Novillo ‘53)

MoM: Adolf Mireku (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

Ryzyko, że nasza seria zwycięstw zakończyć się miała już w następnej kolejce było bardzo duże. Jechaliśmy bowiem do Nawarry na mecz z liderującą rozgrywkom Liga adelante Osasuną. Oczywiście nie poddamy się bez walki, ale klasa przeciwnika jest znacząca, a poza tym rywale są w gazie, więc aby wywalczyć dobry wynik, musimy naprawdę stanąć na uszach i zagrać na sto dwadzieścia procent możliwości.

 

Również przed tym spotkaniem udzieliłem wywiadu.

  • Podobno w szatni pojawiła się dobra atmosfera. Czy to wynik waszej świetnej postawy w ostatnich tygodniach?
  • Dobra atmosfera jest nie tylko po zwycięstwach, ale i po porażkach, które nas nie demotywują, a mobilizują do ciężkiej pracy. Czego z resztą efekty widzimy na boisku.
  • Nie obawia się pan przerostu zaufania we własne możliwości?
  • Nie. Jesteśmy profesjonalistami. Wiemy, że do końca sezonu jeszcze bardzo daleka droga i będziemy do końca walczyć o zachowanie koncentracji. Mimo znakomitej passy wcale nie jesteśmy dużo bliżej utrzymania niż przed kilkoma tygodniami.
  • Jakiej reakcji kibiców na powrót Damii się pan spodziewa?
  • Mam nadzieję, że przywitają go ciepło i podziękują raz jeszcze za te wszystkie lata, które spędził w Nawarrze.
  • Osasuna akurat ostatniego meczu nie wygrała...
  • Ale i tak gra znakomicie w tym sezonie i remis z Sociedad nie może uśpić naszej czujności.
  • Jakiego Vecindario możemy się spodziewać?
  • Nie szarżującego, szukającego okazji w kontratakach i stałych fragmentach gry.
  • Czy tylko trzy dni przerwy wpłyną na waszą dyspozycję?
  • Nie. Przecież wypoczywaliśmy przed meczem z Barceloną aż dwa tygodnie.
  • Co pan powie o formie Mireku?
  • Holender wreszcie spełnia pokładane w nim nadzieje i to nawet z nawiązką. Oby utrzymał taką formę jak najdłużej.
  • Dziękuję za rozmowę.
  • Dziękuję również.

Niestety w tym meczu nie mógł zagrać zawieszony za kartki Gharzoul, dlatego na środku defensywy zastąpił go Fournier. Do zdrowia powrócił już Benitez, ale na to spotkanie jeszcze nie zdecydowałem się go wystawiać. Po części dlatego, że znakomicie ostatnio zagrał Carril.

 

Cuellar – Damia, Carril, Victor, Fournier – Zamora – Perez, Gracian – Sarmiento, Babić – Mireku

 

Gospodarze tego meczu nie zamierzali się patyczkować i zaatakowali niemal od początku spotkania. W 2 minucie już okazję do zdobycia gola miał Guilavougi, ale fatalnie spudłował. W 12 minucie Francuz dośrodkowywał z rzutu rożnego. Uderzał najwyższy na boisku Lupoli, ale posłał piłkę ponad poprzeczką. W 22 minucie po akcji Ben Khaliffy piłka dotarła pod nogi Belauda, ale strzał z woleja Francuza okazał się bardzo nieudany. Jeszcze na koniec pierwszej połowy jedną okazję do zdobycia bramki miał Guilavogui lecz tym razem na drodze do szczęścia stanął Cuellar. W drugiej połowie zaraz na jej początku daliśmy sobie wbić gola, kiedy po oskrzydlającej akcji Assaidiego, piłka trafiła w szesnastkę wprost pod nogi Ben Khaliffy, a ten celnym strzałem zdobył bramkę. Cztery minuty później kolejną bramkową okazję miał Guilavogui lecz i tej nie potrafił zamienić na gola. W 68 minucie zaś Cuellar fantastycznie obronił kolejne uderzenie Lupoliego. Jedenaście minut potem nasz bramkarz nie dał się zaskoczyć po uderzeniu Lolo z rzutu wolnego, a pięć minut potem odpowiedzieliśmy podobną próbą Pereza. Na nic więcej nie było nas niestety stać i musieliśmy zaznać goryczy porażki.

 

Liga adelante, 32/42, 08.04.2015

Reyno de Navarra, 13092 widzów

[1] Osasuna – [16] Vecindario, 1:0 (Ben Khaliffa ‘53)

MoM: Romain Reynaurd (Osasuna)

Odnośnik do komentarza

Niestety zapowiadał się nam teraz trudny okres, bowiem po wymagającym przeciwniku, jakim z pewnością jest Osasuna, czekał nas teraz jeszcze chyba trudniejszy, a przynajmniej nie łatwiejszy, wyjazd na Baleary, gdzie mieliśmy się zmierzyć z zajmującą dziewiąte miejsce w ligowej tabeli Mallorką.

 

Oto zapis z przedmeczowego wywiadu.

  • Zimny kubeł w postaci meczu z Osasuną pomoże na nowo nabrać koncentracji?
  • Tej na pewno nam nie brakowało w starciu z liderem rozgrywek. Uważam, że zagraliśmy solidne zawody, ale rywale byli od nas lepsi, bo mają lepszych piłkarzy. Gdybym ja miał w drużynie takich piłkarzy, jak Assaidi, czy Ben Khaliffa, to też mógłbym walczyć o awans.
  • Ale ma pan Mireku, Babicia, Sarmiento, Graciana.
  • Oczywiście, to dobrzy piłkarze, ale jednak brakuje nam głębi. Gdy ktoś doznaje kontuzji, często gęsto zastępca sobie nie radzi, nie daje takiej jakości na wymaganej pozycji. Ale naszą siłą musi być kolektyw, zgranie i zrozumienie na boisku (poza nim z resztą też).
  • Czy porażka z poprzedniego meczu z Mallorką wpłynie na waszą dyspozycję?
  • Już to kiedyś mówiłem, ale powtórzę. Chcemy wygrywać bez względu na okoliczności.
  • Czy drugi tak trudny rywal w odstępie kilku dni to nie za duże wyzwanie dla psychiki pana piłkarzy?
  • Na to pytanie pośrednio odpowiedziałem wcześniej. Brakuje nam graczy, którzy mogliby w każdej chwili zastąpić tych najbardziej zmęczonych, ale takich, którzy dysponowaliby takim doświadczeniem, aby w meczu z trudnym rywalem dać sobie psychicznie radę. Ufam jednak, ze moi podopieczni sobie poradzą i tym razem. Fizycznie powinniśmy prezentować się nieźle, a to podstawa, by myśleć o dobrym wyniku.
  • Dziękuję za rozmowę.
  • Dziękuję.

Dobrze, że do składu powrócił Gharzoul, bo bez niego powstrzymanie śmiercionośnego duetu Victor – Webo byłoby znacząco utrudnione. Miejsce w składzie cały czas zachowuje Carril, który jeszcze ma szansę na przedłużenie kontraktu.

 

Cuellar – Damia, Carril, Victor, Gharzoul – Zamora – Perez, Gracian – Sarmiento, Babić – Mireku

 

Już od pierwszego dotknięcia piłki, piłkarze Mallorki dawali do zrozumienia, że interesuje ich tu tylko zwycięstwo. W 3 minucie pierwszą szansę do zdobycia gola miał najlepszy ich strzelec – Victor, ale tym razem jeszcze nie trafił. Pięć minut potem również nie popisał sie Vuckić. W 25 minucie padł pierwszy gol dla gospodarzy. Joao Victor podał na skrzydło do Vuckicia, ten odegrał do Victora z linii ataku, a napastnik gospodarzy bez kłopotów umieścił piłkę w siatce. Cztery minuty potem odpowiedzieliśmy strzałem Pereza z rzutu wolnego, ale próba ta była niecelna. Po chwili zaś rywale ponownie zadali cios i znów na listę strzelców wpisał się Victor. Tym razem powstrzymać go w powietrzu nie dał rady Gharzoul. W 39 minucie mieliśmy swoją dobrą szansę, kiedy dośrodkowywał z rzutu rożnego Perez, a uderzał Gharzoul lecz piłka poleciała nad poprzeczką. W drugiej połowie nadal rywale mieli przygniatającą przewagę. W 54 minucie z daleka uderzał Joao Victor, ale doskonale w bramce spisał się Cuellar. Pięć minut potem odpowiedzieliśmy strzałem Sarmiento po tym, jak akcję świetnie wypracował mu Gracian, ale duet argentyński też nie zdołał znaleźć ostatecznie sposobu na bramkarza gospodarzy. Rywale zaś proces punktowania nas zakończyli w 81 minucie, kiedy hattricka skompletował Victor, dobitnie pokazując nam miejsce w szeregu.

 

Liga adelante, 33/43, 12.04.2015

Iberostar Estadi, 8521 widzów

[9] Mallorca – [16] Vecindario, 3:0 (Victor ’25, Victor ’32, Victor ’81)

MoM: Victor (Mallorca)

Odnośnik do komentarza

Simen Eriksen otrzymał trzy tygodnie urlopu, ponieważ, jak stwierdził, ma problemy z dostosowaniem się do hiszpańskiego stylu życia. Ponieważ nie jest on piłkarzem dla nas, póki co, kluczowym, bez problemów na udzielenie takiego urlopu się zgodziłem.

 

Seria trudnych meczów trwała nadal. Naszym następnym rywalem był kolejny spadkowicz z La Liga – Zaragoza. Pamiętamy jednak, że w meczu rundy jesiennej przegraliśmy na La Romareda bardzo nieznacznie, więc może tym razem powalczymy o jakieś punkty.

 

Spotkanie zapowiadane było jako bardzo medialne, dlatego nie mogłem odmówić wywiadu lokalnej stacji telewizyjnej.

  • Gracie dwie godziny po meczu Tenerife. Czy wynik waszego rywala do walki o utrzymanie będzie miał dla was znaczenie?
  • Na pewno chcemy wygrać. A to, czy Tenerife również wygra i wywrze na nas presję, nie robi na nas żadnego wrażenia. Możemy równie dobrze grać przed Tenerife i niczego to w naszym nastawieniu nie zmieni.
  • Co się dzieje z Eriksenem?
  • Poprosił o kilka dni urlopu ze względu na pewne trudności aklimatyzacjne w Hiszpanii. Zgodziłem się, bo pamiętam, że kiedyś o to samo prosił Mireku i po powrocie z urlopu odnalazł wysoką formę, więc może z Norwegiem będzie podobnie. A poza tym i tak na razie nie jest on dla nas graczem kluczowym. Na niego jeszcze przyjdzie czas.
  • Czyli co? Kupno Eriksena było błędem?
  • Absolutnie nie można tak powiedzieć. Simen to młody, perspektywiczny piłkarz, już zbierający doświadczenie w młodzieżowej reprezentacji Norwegii. Widzę przed nim wspaniałą przyszłość, ale nie oczekujmy od niego, że od razu będzie gwiazdą.
  • Czy ta sytuacja wpłynie na pańskie kolejne transfery?
  • Nie wiem co pan ma na myśli. Każdy transfer starannie analizuję. Nie widzę w sprowadzeniu Norwega naprawdę żadnego błędu. Jeśli uznam to za stosowne, sprowadzę następnego. Proszę nie wyciągać pochopnych wniosków.
  • Dziękuję za rozmowę.
  • Dziękuję.

Fatalny występ Carrila w poprzednim meczu (chyba za wcześnie go pochwaliłem) sprawił, że stracił on miejsce w wyjściowym składzie na rzecz Beniteza, u którego po kontuzji nie ma już śladu. Dodatkowo miejsce na ławce rezerwowych odzyskał Diop kosztem Milito, który też bardzo szybko wraca do pełnej, meczowej formy fizycznej.

 

Cuellar – Damia, Benitez, Victor, Gharzoul – Zamora – Perez, Gracian – Sarmiento, Babić – Mireku

 

Mogliśmy znakomicie wejść w ten mecz, gdyby nie bramkarz gości, Jefferson, który obronił pierwszy strzał Sarmiento z 1 minuty meczu – była to nasza pierwsza akcja ofensywna tego spotkania. Dwie minuty potem obronił on również pierwszy i, jak się potem okazało, ostatni strzał Mireku, bowiem w 8 minucie nasz napastnik obejrzał czerwoną kartkę za bezsensowny agresywny faul na Gomezie. Nie przeszkodziło nam to jednak w atakowaniu bramki rywala. Natychmiast niemal przed szansą stanął Babić, który zszedł do środka i oddał strzał, który z najwyższym trudem obronił Jefferson. W 35 minucie z rzutu wolnego uderzał Gomez, ale Cuellar nawet nie został zmuszony do interwencji i tylko spokojnie odprowadził piłkę wzrokiem. Pięć minut potem kolejna fantastyczna interwencja Jeffersona sprawiła, że Gracian nie zdobył gola. W doliczonym czasie pierwszej połowy szansę zaś miał Lombo, ale i on miał źle ustawiony tego dnia celownik. W drugiej połowie cały czas nie mogliśmy znaleźć sposobu na doskonale dysponowanego tego dnia Jeffersona. W 49 minucie próbował również Zamora, bez rezultatu. Dwadzieścia pięć minut później przed kolejną okazją stanął Sarmiento lecz tym razem nawet nie zatrudnił bramkarza gości. Po chwili zaś ci wykorzystali nasze rozluźnienie w obronie i Gomez zdobył bramkę po dośrodkowaniu Santany z rzutu rożnego. Zamiast walczyć o trzy punkty, rozpaczliwie szukaliśmy teraz okazji do wyrównania stanu. Niestety rywale nie dali nam specjalnie na to szansy. W 84 minucie niecelnie uderzał wprowadzony zaraz po utracie gola na boisko Kerlon i to była nasza pierwsza i tak naprawdę ostatnia (jedyna) okazja, żeby wyrównać.

 

Liga adelante, 34/42, 19.04.2015

Municipal, 3323 widzów

[17] Vecindario – [15] Zaragoza, 0:1 (Gomez ’77)

MoM: Jefferson (Zaragoza)

Odnośnik do komentarza

Debrecen, nie ma innej opcji...

 

Michael Dee, mamy minus dwie bańki na koncie, ale tylko 300 tys. euro straty w tym sezonie (w porównaniu z 1,5mln straty z poprzedniego sezonu, to pikuś)

 

 

 

Niestety czerwona kartka, którą w ostatnim meczu obejrzał Mireku będzie miała poważniejsze konsekwencje. Okazuje się bowiem, że Trybunał Dyscypliny wydłużył wymiar zawieszenia o dwa kolejne mecze, do trzech spotkań ligowych. Jeśli zaś dodamy do tego kontuzję Kerlona, nie wiadomo kto zagra na szpicy w meczu z Eibar.

Oto, co przed meczem powiedziałem w wywiadzie dla lokalnej gazety.

  • Eibar zajmuje osiemnaste miejsce w ligowej tabeli. Patrząc na jej układ wydaje się, że ten mecz na kluczowe znaczenie...
  • To prawda. Z Eibar będziemy pewnie do samego końca rozgrywek walczyć o utrzymanie, choć nasza sytuacja jest zdecydowanie lepsza niż w poprzednich sezonach. Teraz nóż na gardle mają inne drużyny.
  • Czy wyjazdowy charakter tego meczu skłoni pana do ustawienia druzyny defensywnie?
  • Na pewno gra na zero z tyłu będzie dla nas niezwykle istotna. Na razie nie wiem jeszcze, kto będzie naszym napastnikiem w tym meczu, dlatego może się zdarzyć, że zagramy bardzo defensywnie, bez nominalnego egzekutora na szpicy.
  • Obawia się pan Airama?
  • To znakomity piłkarz, którzy już nie raz napsuł nam sporo krwi. Trzynaście bramek ligowych to bilans, który budzi respekt. Pewnie zagra w starciu z Vecindario, ale my zrobimy wszystko, aby go powstrzymać.
  • Tyle samo trafień ma Mireku...
  • Zgadza się. Szkoda, że nie będzie mógł zagrać z Eibar i w kolejnych meczach. To dla nas bardzo poważne osłabienie, ale kto wie – może rezerwowi sprawią, że za kilka tygodni nie będziemy w ten sposób traktować absencji Holendra.
  • Dziękuję za wywiad.
  • Dziękuję.

Nie zdecydowałem się na ultradefensywne ustawienie bez nominalnego napastnika. Być może podjąłem niepotrzebne ryzyko, ale... na szpicy zagrał powracający po długiej kontuzji Milito. To właściwie jedyna zmiana w pierwszej jedenastce.

 

Cuellar – Damia, Benitez, Victor, Gharzoul – Zamora – Perez, Gracian – Sarmiento, Babić – Milito

 

Pierwsze minuty raczej nie przyniosły kibicom ciekawego widowiska. Obie drużyny grały spokojnie, czekając na błąd rywala. Dopiero w 10 minucie pierwszy groźny strzał oddał Isi, ale próba okazała się nieznacznie niecelna. Dwie minuty potem doskonałe podanie Javito dotarło do Valtera ale napastnik gospodarzy przegrał pojedynek sam na sam z Cuellarem. W 19 minucie raz jeszcze uderzał Isi i tym razem niewiele zabrakło mu do szczęścia. W 30 minucie gospodarze rozegrali kapitalną akcję w naszej szesnastce. Trzy szybkie podania, krótkie odegranie do Cunago, a ten natychmiast do Airama i gol na 1:0. Dwanaście minut potem sam Cunago miał okazję do podwyższenia prowadzenia, ale strzelił wprost w naszego bramkarza, a w doliczonym czasie nie wykorzystał kolejnej swojej szansy. W drugiej odsłonie nadal przewagę mieli gospodarze. W 48 minucie niecelnie uderzał Valter, ale dwie minuty potem już padł drugi gol dla rywala, a strzelił go najlepszy dziś na boisku Cunago. W 66 minucie fantastycznie strzał Damii obronił bramkarz gospodarzy, ale był to dla nas sygnał do ataków. Kolejne próby były coraz lepsze, aż w 75 minucie rajd Sarmiento, podanie do wychodzącego na pozycję Babicia i strzał Chorwata dały nam gola kontaktowego. Rywale jednak nie zamierzali nam ułatwiać zadania. Zacisnęli szyki w obronie i nie pozwolili zdobyć gola wyrównującego, nie dopuszczając nawet pod bramkę. Musieliśmy tam samym uznać wyższość przeciwnika.

 

Liga adelante, 35/42, 25.04.2015

Ipurua, 5099 widzów

[18] Eibar – [17] Vecindario, 2:1 (Airam ’30, Cunago ’50, BABIĆ ’75)

MoM: Pablo Cunago (Eibar)

Odnośnik do komentarza

Fenomen, powiem Ci stary masz talent. Otworzyłem twojego "opka" jako pierwszego na tym forum i już nie potrafię bez niego żyć !!!! Jestem jak na razie na 7 stronie i czytam zawzięcie cały czas. Po prostu genialnie opisujesz fabułę, może przydałoby się trochę więcej screenów, ale i tak chylę czoła ;)

Odnośnik do komentarza

Tak, Fenomem, jest... fenomenem w opisywaniu tej kariery. Przyznam, że strasznie podoba mi się ten styl, czyli krótkie wprowadzenie do meczu i później sam opis meczu. Od kilku dni zastanawiam się nad otworzeniem swojej kariery, chciałbym opisywać ją podobnie do Ciebie, jeśli Ci to nie przeszkadza, oczywiście u mnie musiał bym pominąć jakąkolwiek fabułę, na którą niestety nie mam czasu, ani weny :)

Odnośnik do komentarza

kolek23, przepraszam :zawstydzony: obiecuję, że to się więcej nie powtórzy :) w weekend spisałem kilka odcinków, a niebawem święta, więc powinien być czas, aby wyrobić sobie zapas do regularnego dodawania części ;)

 

Damian Brog, cieszę się, że Ci się podoba; chociaż pewnie za kilka stron się rozczarujesz...

 

Maniek_ZKS, jeśli tylko chcesz, możesz czerpać z moich wzorców; to dodaje wiary i pewności, bo pokazuje, że styl i sposób, który posiadam, jest akceptowany; Chociaż teraz mam zagwozdkę, bo jedni mi wypominają odejście od kreatywnej fabuły, a z kolei inni piszą z zadowoleniem o staranności tego bardziej, hmmm, reporterskiego stylu. Pytanie brzmi: którą drogą iść?

 

A tak nawiasem mówiąc, to wystarczy was przez kilka dni głodzić brakiem nowych części i od razu jest odzew ;) A tak na serio, to dzięki :) Widzę, że wierne grono Czytelników mnie nie opuszcza :)

 

 

 

 

Przed kolejnym spotkaniem z pikującym w ligowej tabeli Benidorm, dostałem dobre wieści od klubowego fizjoterapeuty. Wszyscy piłkarze byli w pełni zdrowi i właściwie, nie licząc absencji spowodowanych kartkami, mogłem skorzystać z usług dowolnego gracza. Oczywiście nadal nieosiągalny jest Mireku, ale Kerlon już może zagrać przeciwko kandydatowi do spadku.

 

Przed meczem również udzieliłem wywiadu.

  • Uda się wam odzyskać zaufanie kibiców?
  • Tak, jeśli wygramy. A wygrać musimy, bo sezon wchodzi w decydującą fazę i już nie ma miejsca na potknięcia. A brak trzech punktów w meczu z Benidorm zostanie uznane właśnie za takowe.
  • Pałacie żądzą rewanżu za porażkę w rundzie jesiennej?
  • Chcemy wygrać, ale nie dla rewanżu, a dla punktów, które są dla nas niezwykle ważne w kontekście walki o utrzymanie.
  • Benidorm raczej nie ma na to szans...
  • Ale to nie znaczy, że rywale będą odpuszczać już wszystkie mecze do końca. Musimy zagrać na maksymalnej koncentracji, bo w takich meczach różne dziwne rzeczy mogą się dziać.
  • Gracie u siebie, czyli ofensywnie?
  • Tak. Ten mecz musimy wygrać.
  • Pomoże w tym Kerlon?
  • Jeśli tylko jego dyspozycja fizyczna pozwoli, na pewno zagra. A wtedy może pomóc.
  • A co z Victorem? Ostatnio gra nieco słabiej.
  • Nie zauważyłem. To wciąż nasz kluczowy piłkarz i nie wyobrażam sobie drużyny bez niego.
  • Dzięki za wywiad.
  • Dziękuję.

Niestety Kerlon, chociaż wyleczył uraz, nie jest jeszcze gotowy, aby zagrać od pierwszej minuty. Pojawił się toteż na ławce rezerwowych, na której zrobiło się sporo wolnego miejsca, bo z niej do składu wskoczyli Hansen (na prawą obronę) oraz Fournier (do środka), zastępując zawieszonych za kartki Damię i Victora.

 

Cuellar – Hansen, Benitez, Fournier, Gharzoul – Zamora – Perez, Gracian – Sarmiento, Babić – Milito

 

Bardzo źle zaczął się dla nas ten mecz, bowiem już w 5 minucie Saez otworzył jego wynik, celnie kończąc akcję, którą zaaranżował dalekim podaniem Montecon. Mieliśmy jednak sporo czasu na odrobienie strat. Już pięć minut potem doskonałej szansy nie wykorzystał Gracian, którego strzał z dystansu okazał się minimalnie chybiony. Cztery minuty potem Babić uruchomił z przodu Milito, ale Argentyńczyk zszedł z piłką do boku i niepotrzebnie sobie zwiększył kąt, po czym strzelił w boczną siatkę. W 36 minucie Perez dośrodkował z rzutu rożnego, piłkę uderzył Gharzoul, ale trafił w poprzeczkę. Szczęścia też nam brakowało. W ostatniej akcji z pierwszej połowy w doliczonym czasie gry, akcji indywidualnej próbował Sarmiento lecz jego uderzenie okazało się bardzo niecelne. Zaraz na początku drugiej odsłony na boisku zameldował się Kerlon w miejsce niewidocznego Milito, a po chwili również i Diop, który musiał zastąpić kontuzjowanego Zamorę. Nieco osłabieni na pozycji defensywnego pomocnika oddaliśmy na moment pole, czego rywale, na nasze szczęście, nie potrafili wykorzystać, choć w 54 minucie Saez miał świetną drugą szansę na zdobycie bramki. W 58 minucie mocno, ale niecelnie z daleka uderzał Montecon, a jedenaście minut potem równie nieudanie próbował ponownie Saez. Po chwili kontuzji doznał również Sarmiento i w jego miejsce musiałem wprowadzić Ingrao na prawe skrzydło. Jakby tego było mało, w 83 minucie kontuzji doznał też Gracian i mecz ten kończyliśmy w dziesiątkę. W samej końcówce Kerlon miał na nodze piłkę na wagę remisu, ale nie wykorzystał sytuacji sam na sam i znów doznaliśmy porażki.

 

Liga adelante, 36/42, 02.05.2015

Municipal, 2148 widzów

[17] Vecindario – [22] Benidorm, 0:1 (Saez ‘5)

MoM: Antonio Ayala (Benidorm)

Odnośnik do komentarza

Maniek_ZKS, z pogłoskami to różnie bywa, ale jak być może pamiętasz ( ;) ) aplikowałem na posadę szkoleniowca w znanych klubach pierwszoligowych (Athletic Bilbao i Villarreal). Na razie bez skutku, bo jednak reputacji wielkiej to jeszcze nie mam. A odnośnie "ruszania", to ostatnie lata są naprawdę coraz lepsze. W tym sezonie jeszcze ani na moment (o ile pomnę) nie znaleźliśmy się w strefie spadkowej, do tego ograniczamy zadłużenie (nasza strata wynosi 350 tysięcy euro, co w porównaniu z 1,6 mln euro straty za poprzedni sezon, nawet uwzględniając jeszcze niewielki narzut za czerwiec, jest wynikiem bardzo obiecującym). Kibice coraz chętniej przychodzą na mecze Vecindario (średnia roczna frekwencja jest z roku na rok wyższa) i ogólnie widać, że ta praca przynosi efekty.

Niektórzy pewnie by chcieli, żebym już wygrał Ligę Mistrzów, ale to nie FM2006 ;) Póki co uważam, że realizuję stawiane przed sobą cele, dlatego na razie nie zamierzam zmieniać pracodawcy (ale gdyby pojawiła się jakaś ciekawa propozycja z La Liga, to kto wie... z tym, że to by musiała być jedna z czterech drużyn, które w tej lidze darzę sympatią. Niestety jedna z tej czwórki już zdążyła odmówić... ale jeszcze wszystko przede mną :) )

 

 

 

Zamora ten sezon już ma najprawdopodobniej z głowy, bowiem w wyniku doznanego urazu będzie pauzował około miesiąca. Na dwa tygodnie wypadł również kontuzjowany na treningu Milito, dlatego w meczu z Gironą już nie będę miał wyboru i w pierwszym składzie zagra na szpicy Kerlon.

 

Przed spotkaniem zdecydowałem się na rozmowę z dziennikarzem.

  • Girona ostatnio wygrała 5:1 z rezerwami Sevilli...
  • Wiemy i mamy świadomość, w jakim gazie jest nasz rywal. Czeka nas bardzo trudne zadanie, zwłaszcza, że gramy na wyjeździe. Ale na pewno nie oddamy tanio tego meczu i powalczymy o każdy skrawek boiska. Czas najwyższy zmazać plamę na honorze z ostatnich spotkań.
  • No właśnie. Ostatnio gracie słabo...
  • To fakt. W meczu z Benidorm mieliśmy wszystkie atuty po naszej stronie, a mimo to nie udało nam się zdobyć punktów. Teraz nie występujemy w roli faworyta, ale na pewno nie można nas z góry skreślać. Przełamanie przyjdzie. Prędzej czy później.
  • Oby tylko wam nie brakło punktów do utrzymania...
  • Na razie jest względnie bezpiecznie. Nad pierwszym w strefie spadkowej Benidorm mamy osiem punktów i sześć meczów do końca rozgrywek. Nie jest źle. Mam nadzieję, że unikniemy bardzo nerwowej końcówki sezonu.
  • Jaki ma pan sposób na powstrzymanie Ferreiry?
  • Musimy zagrać najlepiej jak potrafimy. Ot cała filozofia. Nie możemy skupiać się na jednym graczu, bo cios zada inny.
  • Dziękuję za rozmowę.
  • Dziękuję.

Na szczęście do składu po zawieszeniu wrócił już Damia, który natychmiast zajął miejsce Hansena na prawej obronie. Najważniejsze w tym meczu miało być powstrzymanie przy stałych fragmentach gry Daniego Tortolero, bo tyle krwi, co on nam już napsuł, to żaden inny piłkarz nie uczynił.

 

Cuellar – Damia, Benitez, Fournier, Gharzoul – Diop – Perez, Ingrao – Sarmiento, Babić – Kerlon

 

Gospodarze spróbowali zaatakować od pierwszych minut, ale strzał Ferreiry z 7 minuty tylko rozgrzał Cuellara i nie sprawił mu żadnych trudności. W 19 minucie odpowiedzieliśmy strzałem Gharzoula po dośrodkowaniu Ingrao z rzutu rożnego. Piłka jednak trafiła tylko w boczną siatkę. W 30 minucie Ferreyra posłał daleką piłkę do Millona, ale napastnik gospodarzy fatalnie spudłował. Dziewięć minut potem fantastycznie strzał Pereza obronił nasz golkiper, Cuellar, który rzucił się odważnie pod nogi rozgrywającego gospodarzy. Pod koniec pierwszej połowy na naszą bramkę uderzał też po dośrodkowaniu Pereza Kucharski, ale strzał był niecelny. W drugiej połowie rozpoczęliśmy od fantastycznej interwencji Cuellara po strzale Ferreiry. Z pewnością uratował on nas przed utratą gola. Sześć minut potem znów próbował Gharzoul po centrze z rzutu rożnego i znów niewiele, ale jednak zabrakło. W 63 minucie Sanchez posłał świetną, prostopadłą piłkę do Despotovicia, a ten pokonał naszego bramkarza. Tyle tylko, że gol nie został uznany, bowiem Serb znajdował się w momencie podania na pozycji spalonej. Po chwili podrażnieni gospodarze spróbowali ukłuć ponownie lecz tym razem niecelnie uderzał Dorca. W końcówce niegroźny strzał na bramkę gospodarzy oddał Babić, a po chwili sędzia zakończył to słabe, bądź co bądź, spotkanie.

 

Liga adelante, 37/42, 10.05.2015

Montilivi, 4308 widzów

[11] Girona – [18] Vecindario, 0:0

MoM: Damia (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

Wiesz wyniki sportowe nie oddają w całości postępu, jaki notuje drużyna (głównie mam tu na myśli aspekt finansowy). Póki co nie mogę sobie pozwolić na lepszych graczy, którzy mogliby dać dużo lepsze wyniki, bo zwyczajnie mnie na nich nie stać. Ale gdy już uda się wyciągnąć klub z tej zapaści finansowej i jakimś cudem sprawić, aby zaczął na siebie zarabiać, wówczas być może uda się zatrudnić lepszych piłkarzy i osiągać lepsze rezultaty.

 

A jeśli chodzi o statystyki, to oczywiście gracze Vecindario nie mogą być liderami w rankingach. Możemy się pochwalić skutecznym Mireku, dobrze grającym na defensywnym pomocniku Zamorą i przede wszystkim wyróżniającym się na tle ligi bramkarzem, Cuellarem (który notabene, obok Gharzoula i Pereza, jest obiektem największych zainteresowań pierwszoligowych klubów hiszpańskich).

 

 

 

Już na pięć kolejek przed końcem rozgrywek, mistrzostwo drugiej ligi hiszpańskiej zapewniła sobie Osasuna. Nas tymczasem w kolejnym spotkaniu czekało starcie z nielubianym przez nas rywalem z Alcorcon, który zazwyczaj ma na nas sposób. Sposób ten nazywa się Jimmy Roye, który w meczu przeciwko nam oczywiście zagra i będzie się starał otworzyć czwartą dziesiątkę strzelonych przez siebie w tym sezonie bramek. Po naszej stronie jednak pojawi się już powracający po karze trzymeczowego zawieszenia Mireku.

 

Cuellar – Damia, Benitez, Fournier, Gharzoul – Diop – Perez, Ingrao – Sarmiento, Babić – Mireku

 

Już od początku goście, a w szczególności ten francuski snajper, dawali nam się we znaki. W 2 minucie Cuellar znakomicie obronił pierwszy strzał Roye, a trzy minuty później po raz drugi nie dał się mu pokonać. W 10 minucie odpowiedzieliśmy uderzeniem Damii, który zapędził się pod bramkę rywala i uderzył, otrzymawszy uprzednio podanie od Diopa. Pięć minut potem Roye uruchomił na skrzydle Pudara, ten zszedł do środka i oddał strzał, ale bardzo niecelny. W 26 minucie wreszcie udało nam się strzelić bramkę, a uczynił to oczywiście niezawodny Mireku, który przejął piłkę zagraną przez Beniteza przez całą niemal długość boiska, wyprzedził obrońcę i w sytuacji sam na sam nie dał szans bramkarzowi rywala. Wyrównanie nadeszło trzy minuty później, kiedy Franquart zdobył gola po dośrodkowaniu Torresa z rzutu wolnego. Jeszcze przed przerwą Mireku mógł znów dać nam prowadzenie, ale tym razem jego strzał świetnie sparował Herrera. W drugiej połowie rywale rzucili się odważnie do ataku, wyraźnie chcąc zdobyć u nas trzy punkty. W 48 minucie niecelnie uderzał Torres, a dwie minuty potem fatalnie spudłował Sanz. W 67 minucie po dośrodkowaniu Matosa z rzutu rożnego, do piłki wyskoczył Torres, wygrał pojedynek z Damią, ale nie potrafił celnie uderzyć. W 75 minucie znów w roli dogrywającego wystąpił Matos, tym razem posłał idealną piłkę do wybiegającego zza linii obrony Pudara, który wepchnął piłkę do siatki. Już minutę potem bliski wyrównania był Sarmiento lecz jego strzał nieznacznie minął bramkę gości. Rywale zaś w tej końcówce okazali się wyjątkowo skuteczni. W 81 minucie wynik meczu ustalił Torres, który na tego gola zasłużył, bo był najlepszym tego dnia graczem na boisku.

 

Liga adelante, 38/42, 13.05.2015

Municipal, 2714 widzów

[17] Vecindario – [5] Alcorcon, 1:3 (MIREKU ’26, Flanquart ’33, Pudar ’75, Torres ‘81)

MoM: Roberto Torres (Alcorcon)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...