Skocz do zawartości

I had a dream


stucky

Rekomendowane odpowiedzi

Bić lidera! Z takim hasłem przystąpimy do ligowego spotkania z londyńską Chelsea. Jak na razie popularni The Blues jeszcze w Premier League nie przegrali, oby dziś to się zmieniło. A postaramy się o to jak mało kto. W przypadku naszej wygranej zbliżymy się do ścisłej czołówki, w przypadku porażki.. lepiej nie mówić.

 

Już w 23. sekundzie gry mogliśmy wyjść na prowadzenie, ale sytuację sam na sam zmarnował Darren Bent, który ostatnio się zablokował. Skuteczniejsi byli za to nasi rywale, którzy w swojej pierwszej akcji, a raczej kontrataku, zdobyli bramkę. Skutecznym egzekutorem kontry w wykonaniu Salamona Kalou okazał się Fernando Torres. Dość szybko jednak odrobiliśmy straty. W 26. minucie meczu Darren Bent podał w uliczkę do Neymara, a Brazylijczyk, strzałem przy słupku, wyrównał stan tego spotkania. Więcej już bramek w tej części gry nie oglądaliśmy. Druga połowa rozpoczęła się od bramki dla nas. Futbolówkę z rzutu wolnego dośrodkował Jadson, a bramkę, uderzeniem głową, zdobył Steven N'Zonzi. Goście nie palili się do odrabiania strat, a raczej nie mieli jak, ponieważ zamknęliśmy ich na własnej połowie. Jeszcze w końcówce zdobyliśmy dwa gole, ale przy obu trafieniach reagował sędzia. Recz jasna na naszą niekorzyść.

 

Pokonaliśmy ich! Zagraliśmy najlepsze spotkanie w tym sezonie, co do tego nie mam żadnych wątpliwości.

 

Premier League - 6. kolejka - 27.09.2014 r.

[5.] Aston Villa 2 : 1 Chelsea [1.]

Torres 13' [0:1]

Neymar 26' [1:1]

N'Zonzi 61' [2:1]

 

Widzów - 54508

MoM - Steven N'Zonzi [8,3]

Notatnik - Rozbiliśmy Chelsea!

Odnośnik do komentarza

Fenomen - Statystycznie ich rozbiliśmy :P Ty byś nominował, a nie ;)

-----------------------------------------------------------------------------------------------

W pierwszej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów skromnie pokonaliśmy rosyjski Zenit 2:1. Natomiast nasz dzisiejszy rywal rozbił na wyjeździe 6:1 rumuński Cluj. Do Włoch jedziemy po komplet punktów, chcemy szybko zapewnić sobie awans do fazy pucharowej. Nie będzie o to jednak łatwo, ponieważ Juventus kadrowo wygląda bardzo dobrze, a w dodatku Turyńczycy są ostatnio w wysokiej dyspozycji.

 

Spotkanie rozpoczęło się dla nas fantastycznie. W 5. minucie gry futbolówkę z boku boiska w pole karne dośrodkował Sebastian Jung. Obrońcy miejscowej drużyny wybili piłkę poza pole karne, wprost pod nogi Fabiana Delpha, który przygotował ją sobie do strzału, po czym uderzeniem przy słupku wyprowadził nas na prowadzenie. Włosi naciskali nas, szukając bramki wyrównującej. W 35. minucie meczu Claudio Marchisio zacentrował piłkę z rzutu rożnego, a bramkę, uderzeniem głową, zdobył Marouane Chamakh. Gospodarze postanowili pójść za ciosem, i właśnie to ich dzisiejszego wieczoru zgubiło. W 39. minucie wyprowadziliśmy kontrę, którą celnym uderzeniem sfinalizował Vaclav Kadlec. Ogólnie rzecz biorąc wynik powinien zmienić się jeszcze kilka razy, ale obydwóm drużynom brakowało skuteczności.

 

Wygraliśmy dziś arcyważne spotkanie, chyba najtrudniejsze jakie było przed nami w tej fazie rozgrywek.

 

Zenit 4 : 1 Cluj (Kerzhakov x4 - Rodriguez)

 

Liga Mistrzów - 2. kolejka - 01.10.2014 r.

[1.] Juventus Turyn 1 : 2 Aston Villa [2.]

Delph 5' [0:1]

Chamakh 35' [1:1]

Kadlec 39' [1:2]

 

Widzów - 38842

MoM - Claudio Marchisio [7,9]

Notatnik - Ważne punkty.

Odnośnik do komentarza

Przed nami wyjazdowe spotkanie z Boltonem. Nasi dzisiejsi rywale radzą sobie jak na razie dość słabo, zajmują 15. miejsce w ligowej tabeli. Nie wiedzę innej możliwości niż nasze zwycięstwo, choć jak pokazały ostatnie dwa miesiące, z każdym można przegrać.

 

Od pierwszej minuty spotkania mieliśmy na boisku dość sporą przewagę, jedyne czego nam brakowało, to wykończenia akcji. W 42. minucie w sukur przyszli nam gospodarze. Luke Wilkshire sfaulował w polu karnym Darrena Benta, a arbiter wskazał na wapno. Do piłki podszedł Brazylijczyk Jadson, ale jego strzał został obroniony przez Davida Stockdale'a. Jeszcze w doliczonym czasie gry nasz rozgrywający opuścił boisko w powodu kontuzji. Na drugą połowę wybiegliśmy pełni energii, szalenie zmotywowani aby osiągnąć upatrzony cel - zwycięstwo. Na prowadzenie wyszliśmy w 57. minucie gry. Z lewej strony piłkę w pole karne dośrodkował Neymar, a bramkę samobójczą, wślizgiem, zdobył David Wheater. Dziesięć minut później było już 2:0. Futbolówkę z narożnika boiska zacentrował Francesco Landi, dwa razy uderzał Phil Jones, ale dopiero po strzale Davida Astoriego piłka zatrzymała się w siatce. Nie odpuszczaliśmy naszym rywalom ani na sekundę - dzięki temu dziś świętujemy zwycięstwo. W 79. minucie wynik spotkania ustalił Fabian Delph.

 

Odnieśliśmy dziś bardzo pewne zwycięstwo. Powoli zaczynamy łapać optymalną dyspozycję, którą błyszczeliśmy w poprzednim sezonie. Złe wieści dotarły do mnie po meczu. Okazało się, że Jadson złamał rękę, przez co nie zagra przez najbliższe 5-6 tygodni.

 

Premier League - 7. kolejka - 04.10.2014 r.

[15.] Bolton 0 : 3 Aston Villa [4.]

Wheater sam. 57' [0:1]

Astori 67' [0:2]

Delph 79' [0:3]

 

Widzów - 20250

MoM - Phil Jones [8,7]

Notatnik - Łapiemy wiatr w żagle.

Odnośnik do komentarza

Delikatnie zmienię styl. Testowo (!). Myślałem nawet o zamknięciu tematu :eusa_silenced:

----------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie wyobrażałem sobie innego finału w tym pojedynku niż nasze, wysokie zwycięstwo. Armenia bądź co bądź piłkarską potęgą nie jest, nawet do średniaków się jej chyba nie zalicza. Tak jak się spodziewałem bardzo szybko objęliśmy prowadzenie. W 6. minucie gry rywali, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, zaskoczył Kamil Glik, strzelając swoją pierwszą bramkę w narodowych barwach. Kolejne minuty upływały, upływały, aż skończyła się pierwsza połowa. O dziwo dobre zawody w bramce gości rozgrywał goalkeeper Norayr Abrahamyan. Na powitanie, po kwadransie przerwy, wbiliśmy rywalom drugą bramkę, znaczy Robert Lewandowski strzelił po dograniu Łukasza Piszczka. Moja osobista nota dla armeńskiego bramkarza zmalała po tym, jak w 68. minucie minął go Michał Kucharczyk, i wpakował piłkę do pustej już bramki. Goście nie poddawali się, dzięki czemu w 77. minucie strzelili honorową bramkę. Ostatnie słowo w tym pojedynku należało jednak do nas. Na 6 minut przed końcem meczu swoją debiutancką bramkę w biało-czerwonych barwach strzelił Marcin Budziński. Tak więc wygraliśmy 4:1, dzięki czemu liderujemy w grupie.

 

Eliminacje Mistrzostw Europy - 2. kolejka - 15.10.2014 r.

[3.] Polska 4 : 1 Armenia [5.]

Glik 6' [1:0]

Lewandowski 47' [2:0]

Kucharczyk 68' [3:0]

Ghazaryan 77' [3:1]

Budziński 84' [4:1]

 

Widzów - 43002

MoM - Patryk Małecki [8,6]

Odnośnik do komentarza

Ze zgrupowań reprezentacji wszyscy moi gracze wrócili cali i zdrowi, tak więc jedynym piłkarzem, z którego usług nie mogłem skorzystać w spotkaniu z Wolverhampton, był Jadson. Brazylijczyk nie pogra sobie w piłkę jeszcze przez parę ładnych tygodni. Wracając do dzisiejszego meczu, to pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Graliśmy bardzo ofensywnie, stwarzaliśmy sobie wiele dogodnych sytuacji, ale ich nie wykorzystywaliśmy. Początkowo drugą część gry do cna przypominała swoją poprzedniczkę, aż w końcu, w 75. minucie gry, Patrick Matip, uderzeniem z kilku metrów (dosłownie) wyprowadził nas na prowadzenie. A jak już się worek rozwiązał, to w 83. minucie spotkania drugie trafienie dołożył, przełamując tym samym passę sześciu meczy bez gola, Darren Bent. Szkoda trochę, że skończyło się tylko 2:0. Mogliśmy, ba!, powinniśmy wygrać zdecydowanie wyższej. Mimo kompletu punktów wciąż tracimy do lidera - Manchesteru United - trzy oczka.

 

Premier League - 8. kolejka - 18.10.2014 r.

[2.] Aston Villa 2 : 0 Wolverhampton [15.]

P. Matip 75' [1:0]

Bent 83' [2:0]

Widzów - 55000

MoM - Darren Bent [7,7]

Odnośnik do komentarza

Jaki jest rekord ilości postów w temacie? :D Bo to potrwa.. :P

---------------------------------------------------------------------------------

Między ligowe wojaże wplotło nam się spotkanie w Lidze Mistrzów. Wybraliśmy się do Rumunii, na spotkanie z mistrzem tego kraju - Cluj. Pierwsze dwa grupowe mecze gospodarze sromotnie przegrali, tak więc ja także liczyłem na wysokie zwycięstwo. Już w 2. minucie meczu wyszliśmy na prowadzenie. Wystarczyło podać piłkę do stojącego przed polem karnym Darrena Benta, a on wiedział już co ma z nią zrobić. Osiem minut później prowadziliśmy już 2:0. Zastępujący kontuzjowanego Jadsona Francesco Landi dośrodkował futbolówkę z narożnika boiska, a bramkę zdobył Davide Astori. Włoch, ten co podawał, podwyższył wynik na 3:0 w 24. minucie gry, wykorzystując błąd bramkarza rumuńskiej ekipy, który wypuścił z rąk teoretycznie prostą do złapania piłkę. Więcej bramek już w tej połowie nie oglądaliśmy. Początkowo druga część meczu była nudna jak flaki z olejem, ale jak już zaczęliśmy strzelać, to nie mogliśmy przestać. Zaczęło się od trafienia Francesco Landiego w 59. minucie spotkania. Włoch poklepał z Darrenem Bentem, kończąc dwójkową akcję technicznym uderzeniem. W 63. minucie wynik podwyższył Neymar, a w 67. kolejne trafienie dołożył Vaclav Kadlec. W 72. minucie ponownie oglądaliśmy akcję Francesco Landi - Darren Bent. Tym razem jednak to Anglik umieścił piłkę w siatce. Minęły kolejne dwie minuty, a było już 8:0, a strzelcem ósmej bramki został Fabian Delph. Kolejne trafienie dołożył, z rzutu karnego, Francesco Landi - Włoch uzbierał tym samym hat-tricka. Wynik tego meczu w 81. minucie ustalił Darren Bent. Pogrom, aż ciśnie mi się na usta słowo.. przepraszam.

 

Juventus Turyn 2 : 1 Zenit St. Petersburg (Huddlestone, Chamakh - Kerzhakov)

 

Liga Mistrzów - 3. kolejka - 22.10.2014 r.

[4.] Cluj 0 : 10 Aston Villa [1.]

Bent 2' [0:1], 72. [0:7], 81' [0:10]

Astori 10' [0:2]

Landi 24' [0:3], 59' [0:4], kar. 77' [0:9]

Neymar 63' [0:5]

Kadlec 67' [0:6]

Delph 74' [0:8]

 

Widzów - 13544

MoM - Francesco Landi [9,8]

Odnośnik do komentarza

We wspaniałych humorach, po ograniu 10:0 rumuńskiego Cluju, jechaliśmy na ligowe spotkanie z Manchesterem United. Liczyłem na to, że nie przegramy, i jak się okazało moje modły zostały wysłuchane. Rzecz jasna Bóg nie interweniował, rywali zatrzymał nasz goalkeeper Jason Steele. Od pierwszych minut meczu na boisku dominowali gospodarze. Nam nawet kontry nie wychodziły jak należy. Długo jednak miejscowi nie mogli się wstrzelić w bramkę, a jeśli już oddawali celny strzał, to zawsze na posterunku był nasz 23-letni angielski bramkarz. W końcu, w 72. minucie gry, gospodarze wyszli na upragnione prowadzenie. Chicharito podał w uliczkę od Antonio Valencii, a Ekwadorczyk, uderzeniem po długim roku, pokonał Jasona Steela. Wydawało się, że ten mecz jest już dla nas przegrany, aż niespodziewanie, na cztery minuty przed końcem spotkania, bramkę wyrównującą zdobył Neymar. Ten remis, patrząc przez pryzmat rozegranych 90 minut, jest dla nas czymś więcej niż zwycięstwem. W tabeli nic się nie zmieniło.

 

Premier League - 9. kolejka - 25.10.2014 r.

[1.] Manchester United 1 : 1 Aston Villa [2.]

Valencia 72' [1:0]

Neymar 84' [1:1]

 

Widzów - 75154

MoM - Jason Steele [8,6] :eusa_clap:

Odnośnik do komentarza

Załatwione ;) Dziwne, że nikt nie skomentował 10:0 z Cluj :-k

-------------------------------------------------------------------------------------

Ostatnie trzy edycje Carling Cup padły naszym łupem, a dziś, w ramach 4. rundy tego pucharu, mierzyliśmy swe siły z Sunderlandem. Postanowiłem, że na boisko wybiegnie kilku młodych, niedoświadczonych graczy z drużyny młodzieżowej. Myślę, że się nie zawiodłem. Początek spotkania w naszym wykonaniu był całkiem niezły. Atakowaliśmy, co zaowocowało bramką w 8. minucie gry. Brazylijski rozgrywający Magalhaes podał do 16-letniego Niemca Danna Coopera Lembiego, a ten technicznym strzałem zerwał pajęczynę z bramki gości. Na kolejną ciekawą akcję czekaliśmy aż do 58. minuty, gdy to Sergio Silva zmarnował sytuację jeden na jeden z goalkeeperem Czarnych Kotów. To się na nas zemściło w 62. minucie. Futbolówkę z rzutu rożnego dośrodkował Leighton Baines, a bramkę, uderzeniem głową, zdobył Neven Subotic. Błąd w tej sytuacji popełnił Grzesiek Sandomierski, który niepotrzebnie postanowił wyłapać to dośrodkowanie. Do ostatniego gwizdka sędziego wynik się już nie zmienił. Rozstrzygnięcia nie przyniosła także dogrywka. Zatem o awansie zadecydowały rzuty karne, które wygraliśmy 6:5. Gramy dalej, w ćwierćfinale zmierzymy się na wyjeździe z Huddersfield.

 

Carling Cup - 4. runda - 29.10.2014 r.

Aston Villa 1 : 1 Sunderland, karne 6:5

Lembi 8' [1:0]

Subotic 62' [1:1]

 

Widzów - 51882

MoM - Leighton Baines [8,4]

Odnośnik do komentarza

Dwa ostatnie spotkania w naszym wykonaniu kończyły się remisami 1:1. Dziś chcieliśmy przełamać tą mało chlubna passę, zwyciężając nad Leicesterem. Zaczęliśmy ten mecz w bardzo dobrym stylu, wręcz rewelacyjnie. Już w 2. minucie gry futbolówkę z narożnika boiska w pole karne rywali dośrodkował Francesco Landi, a bramkę, uderzeniem głową, zdobył Davide Astori. Gospodarze jakby tej straty bramki nie odczuli, wciąż kurczowo trzymali się swojej defensywnej taktyki. My natomiast nie zwalnialiśmy tempa, dzięki czemu w 17. minucie prowadziliśmy już 2:0. Na czystą pozycję wyszedł Vaclav Kadlec, po czym płaskim strzałem trafił swojego 7. gola w tym sezonie. Wynik do przerwy nie uległ już zmianie. Po przerwie gospodarze byli inną drużyną. Pierwsza połówka drugiej części gry to absolutna dominacja popularnych Lisów, którzy szaleńczymi atakami, próbowali zdobyć bramkę kontaktową. Nie wiem co by było, gdyby nie bramka na 3:0 zdobyta przez Davida Astoriego, w 67. minucie meczu. Po tym trafieniu jakby wszelkie siły z miejscowych wyparowały, najwidoczniej pogodzili się z nieuniknioną już porażką. Wygraliśmy, choć styl pozostawia wiele do życzenia.

 

Premier League - 10. kolejka - 01.11.2014 r.

[13.] Leicester 0 : 3 Aston Villa [2.]

Astori 2' [0:1], 67' [0:3]

Kadlec 17' [0:2]

 

Widzów - 32150

MoM - Davide Astori [9,4]

Odnośnik do komentarza

W spotkaniu rozgrywanym na wyjeździe rozbiliśmy Cluj 10:0. Dziś podejmowaliśmy mistrzów Rumunii na własnym obiekcie. Rzecz jasna chcieliśmy powtórzyć osiągnięcie sprzed dwóch tygodni. Spotkanie rozpoczęło się dla nas fantastycznie. W 3. minucie gry Fabian Delph odebrał piłkę stoperowi Cluju, po czym popędził w stronę bramki gości. Razem z nim, w tej swoistej kontrze, biegło czterech moich zawodników. Fabian wykazał się koleżeństwem, podając do Vaclava Kadleca, który strzałem do pustej bramki, wyprowadził nas na prowadzenie. Nie zwalnialiśmy tempa, a nawet je systematycznie zwiększaliśmy. W 16. minucie na 2:0 podwyższył strzelec hat-tricka z poprzedniego meczu - Francisco Landi. Trzy minuty później swoją 7. bramkę w tym sezonie, płaskim strzałem, zdobył Fabian Delph. Natomiast to co zrobił Neymar w 30. minucie zapadnie mi na trochę w pamięci. Brazylijczyk minął trzech rywali, po czym uderzeniem w długi róg, pokonał goalkeepera przyjezdnych. Pięć minut później Neymar miał już na koncie dwa gole, tym razem skorzystał ze świetnego podania Darrena Benta. Do przerwy więc prowadziliśmy 5:0. Druga część gry nie wyszła nam tak jak tego oczekiwałem. Liczyłem na kolejne pięć bramek, a tu tylko jedno trafienie, autorstwa Fabiana Delpha, w 62. minucie gry. Łącznie ograliśmy Cluj w dwumeczu 16:0. Dzięki temu zwycięstwu zapewniliśmy już sobie grę w fazie pucharowej.

 

Zenit St. Petersburg 1 : 2 Juventus Turyn (Kerzhakov - Krasic, Llorente)

 

Liga Mistrzów - 4. kolejka - 05.11.2014 r.

[1.] Aston Villa 6 : 0 Cluj [4.]

Kadlec 3' [1:0]

Landi 16' [2:0]

Delph 19' [3:0], 62' [6:0]

Neymar 30' [4:0], 35' [5:0]

Widzów - 52801

MoM - Fabian Delph [9,6]

Odnośnik do komentarza

Po odprawieniu rumuńskiego Cluju przyjechali do Birmingham piłkarze Burnley. Wśród nich było dwóch naszych byłych graczy - Marc Albrighton oraz Joe Mattock. Obaj z pewnością chcieli udowodnić, że pozbyłem się ich bezpodstawnie, że to był mój błąd. Zbytnio jednak nam nie zagrozili. Spotkanie rozpoczęło się dla nas w koszmarny sposób. Nie dość, że już w 4. minucie straciliśmy gola, to na dodatek była to bramka samobójcza 16-letniego obrońcy. Szybko jednak się otrząsnęliśmy, dzięki czemu po kwadransie gry znowu mieliśmy remis. Futbolówkę z rzutu rożnego dośrodkował Francesco Landi, a bramkę, uderzeniem głową, zdobył Steven N'Zonzi. Z każdą minutą co raz to bardziej przypieraliśmy rywali do muru, aż w końcu, w 42. minucie gry, pękneli. Strzał Darrena Benta skutecznie dobił Czeski snajper Vaclav Kadlec. Druga część gry rozpoczęła się jeszcze gorzej niż pierwsza, choć wydawało mi się, że to nie możliwe. W 50. minucie meczu z boiska za drugą żółtą kartkę wyleciał strzelec wyrównującej bramki Steven N'Zonzi. Mimo gry w osłabieniu wciąż byliśmy stroną przeważającą. W 69. minucie wynik meczu, strzałem przy słupku, podwyższył Fabian Delph. Goście poderwali się do ataku w samej końcówce spotkania. Co prawda udało im się jeszcze jedną bramkę strzelić, ale na więcej nie było już ich stać. Wygraliśmy dziś mimo przeciwności losu, to daje pozytywnego kopa!

 

Premier League - 11. kolejka - 08.11.2014 r.

[2.] Aston Villa 3 : 2 Burnley [16.]

Kenney sam. 4' [0:1]

N'Zonzi 16' [1:1]

Kadlec 42' [2:1]

N'Zonzi 50'

Delph 69' [3:1]

Vaughan 86' [3:2]

 

Widzów - 52180

MoM - Vaclav Kadlec [8,6]

Odnośnik do komentarza

Do zdrowia powoli wraca Jadson, który 4. października złamał sobie rękę. Najprawdopodobniej na boisko wybiegnie w wyjazdowym pojedynku z Tottenhamem.

 

W ostatnim derbowym spotkaniu zremisowaliśmy z Birmingham, na wyjeździe, 1:1. To nie był wynik, który w pełni zadowalał mnie oraz naszych kibiców. Dziś, na Villa Park, planowaliśmy zdobyć miasto w sposób najefektowniejszy jak to tylko możliwe. O pierwszej części gry można powiedzieć tylko tyle, że się rozpoczęła i zakończyła. To dziwne, po przecież derby zawsze budzą w piłkarzach dodatkowe pokłady energii. Jednak jak się okazuje - nie zawsze. W przerwie zrugałem swoich zawodników na czym świat stoi, ale zmian personalnych nie było. Moja wiara w pierwszych wybrańców opłaciła mi się dość szybko, bo w 57. minucie, zastępujący Jadsona, Włoch Francesco Landi wyprowadził nas na prowadzenie. Chłopak gra w ostatnim czasie wybitnie, dlatego też nie mam pojęcia co z nim zrobię po powrocie Brazylijczyka. Kolejne minuty upływały nam na marnowanych hurtowo sytuacjach, aż do 90. minuty, gdy to Darren Bent, wjazdem z piłką do bramki, ustalił wynik spotkania na 2:0. Birmingham tego popołudnia nie istniało. Dzięki temu zwycięstwu, a także porażce Czerwonych Diabłów, wskoczyliśmy na fotel lidera Premier League!

 

Premier League - 12. kolejka - 11.11.2014 r.

[2.] Aston Villa 2 : 0 Birmingham [11.]

Landi 57' [1:0]

Bent 90' [2:0]

 

Widzów - 55000

MoM - Darren Bent [7,7]

Odnośnik do komentarza

Jako lider jechaliśmy do Londynu aby ograć tam stołeczny Tottenham. Drużyna prowadzona przez Estebana Vigo gra jak na razie średnio, zajmują 10. pozycję w ligowej tabeli. Tak więc cel na to spotkanie był oczywisty - komplet punktów. Jednak chcieć, a móc dzieli bardzo długa przepaść, o czym się tego popołudnia dobitnie przekonaliśmy. Początek meczu był bardzo niemrawy, jakby obie ekipy wyczekiwały na to, co zrobi druga. Dopiero ostatnie 10 minut tej części gry przyniosło jakieś emocje. Zaatakowaliśmy, ale byliśmy więcej niż bardzo nieskuteczni, o czym świadczy fakt, że Neymar nie trafił nawet dobitki własnego strzału. Druga połowa była zgoła odmienna od swojej poprzedniczki. Atakowaliśmy na przemian, razy my, raz gospodarze. Bramki jednak nie padały, i to nie ze względu na świetnie broniących bramkarzy, a raczej przez nieudolność napastników. Tak też ten dość słaby mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Straciliśmy tym samym pozycję lidera, na rzecz Manchesteru United, który ograł 3:0 Everton.

 

Premier League - 13. kolejka - 15.11.2014 r.

[10.] Tottenham 0 : 0 Aston Villa [1.]

 

Widzów - 36310

MoM - Davide Astori [7,7]

Odnośnik do komentarza

Kilku moich zawodników wystąpiło w kadrach swoich krajów, w sparingowym meczach rozegranych w środku listopada. Najszczęśliwszy do klubu wrócił 18-letni napastnik Bence Varga, który w spotkaniu ze Szkocją zadebiutował w barwach Rumunii. Na co narzekać także nie ma Darren Bent, który zaliczył jedno trafienie w wygranym przez Anglię sparingu z Koreą Południową. Oprócz niego w tym spotkaniu zagrali także Jason Steele oraz Phil Jones. Asystę natomiast zaliczył Vaclav Kadlec, który tym samym przyczynił się do wygranej Czech nad Kuwejtem.

 

Po przerwie na mecze reprezentacji podejmowaliśmy przed własną publicznością popularnych The Reds. W ostatnim czasie przyjezdni przegrali kilka spotkań, tak więc liczyliśmy, że i nam uda się ich ograć. W końcu bronimy tytuły, a jeśli chcemy odnieść sukces, to musimy wygrywać z każdym. Od początku meczu mieliśmy na boisku dość sporą przewagę. W 11. minucie bliski pokonania bramkarza gości był Fabian Delph, ale piłka po jego uderzeniu trafiła tylko w poprzeczkę. Mimo optycznej przewagi, nie stwarzaliśmy sobie zbyt wielu 100% okazji. W 40. minucie natomiast boisko opuścić musiał, z powodu kontuzji, Sebastian Jung.

Druga połowa rozpoczęła się od objęcia przez nas prowadzenia. Kuriozalną bramkę samobójczą zdobył bramkarz Liverpoolu - Jose Reina. Doprawdy to było coś niesamowitego. Fabian Delph trafił piłką w słupek, a futbolówka wracając w pole, odbiła się od pleców leżącego Hiszpana i wpadła do siatki. Liverpoolczycy podrażnieni takim obrotem spraw zaczęli nas naciskać, ale skutecznie odparliśmy ich ataki, dzięki czemu z czystym sumieniem możemy świętować zwycięstwo.

 

Premier League - 14. kolejka - 22.11.2014 r.

[2.] Aston Villa 1 : 0 Liverpool [6.]

Reina sam. 52' [1:0]

 

Widzów - 53266

MoM - Davide Astori [7,6]

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...