Skocz do zawartości

Książki - dobre, złe i średnie. Co czytać?


Rekomendowane odpowiedzi

Jestem po lekturze Misery. Kolejna książka, która mnie kompletnie pochłonęła i choć po kilkudziesięciu stronach się zastanawiałem ile można czytać o kolesiu leżącym w łóżku ;) to ani przez chwilę się nie nudziłem, a w odpowiednich momentach trzymała w napięciu. Stephen King at his best :)

 

Ucieszyła mnie kwestia, że

Nie było w tej książce tego "magicznego realizmu", który ciężko mi się czyta u Kinga. On tak genialnie buduje postacie, fabułę, napięcie, a tu nagle wpierdala jakiś kosmos. Już zdecydowanie wolę jak zaczyna książkę od tego i od początku wiem o co chodzi, jak w Dallas '63, niż gdy po stworzeniu realistycznego świata, nagle go burzy, jak w Rose Madder. W Misery obawiałem się, że na koniec znów poleci jakimś hardkorem - że ona zamieni się w smoczycę i go zje czy coś innego, ale tak naprawdę wszystko było jak najbardziej realistyczne i można uznać, że mogło się wydarzyć. Za to duży plus dla książki.

 

Odnośnik do komentarza

po kilkudziesięciu stronach się zastanawiałem ile można czytać o kolesiu leżącym w łóżku

He he miałem to samo; książka świetna, film świetny!

Co do Dallas, to będzie serial - i mam nadzieję, że nie kupa nastawiona na kilka sezonów, tylko dobra ekranizacja z początkiem i końcem.

Do Dallas też nie byłem dobrze nastawiony - kwestia Kennedy'ego mnie nudzi, a podróży w czasie nie lubię, a jednak King dał radę. Niesamowity klimat tej powieści.

Aktualnie kończę Talizman napisany w duecie z Peterem Straubem- jest genialny! :)

 

Odnośnik do komentarza

A nie oglądałeś wcześniej filmu? Jak najbardziej zasłużony Oscar dla Kathy Bates!

Już nadrobiłem, no niestety wkurzają ekranizację, które nie są wierne książce, a fakt że film ma 25 lat chyba też zadziałał na jego niekorzyść w moich oczach, więc zachwycony nie jestem.

 

 

po kilkudziesięciu stronach się zastanawiałem ile można czytać o kolesiu leżącym w łóżku
He he miałem to samo; książka świetna, film świetny!
Co do Dallas, to będzie serial - i mam nadzieję, że nie kupa nastawiona na kilka sezonów, tylko dobra ekranizacja z początkiem i końcem.
Do Dallas też nie byłem dobrze nastawiony - kwestia Kennedy'ego mnie nudzi, a podróży w czasie nie lubię, a jednak King dał radę. Niesamowity klimat tej powieści.
Aktualnie kończę Talizman napisany w duecie z Peterem Straubem- jest genialny! :)

 

Jest serial Under the Dome, obejrzałem kilka odcinków, ale się jakoś nie wkręciłem, nie wiem czy będzie mi się chciało Dallas oglądać... Chociaż King ma naprawdę dobrego agenta, mądre decyzje biznesowe na stały przypływ kasy.

 

A jakos w tym miesiacu chyba ma zadebiutowac 4 czesc "Millenium". Napisal ja gosc od autobiografii Zlatana.

Eh, odcinanie kuponów... Nie lubię jak autor wybija się na czyjejś sławie, ale niestety ludzie to kupią :/

Odnośnik do komentarza

Talizman – Stephen King, Peter Straub [8.5/10]

Czarny Dom – Stephen King, Peter Straub [8.5/10]

 

Wilk! Właśnie tu i teraz Wilk!

 

Tagi do tych powieści mogłyby wyglądać tak: urban fantasy, baśń dla dorosłych, światy równoległe. Nie przepadam za urban fantasy (może coś polecicie? :) ) prócz oczywiście Mistrza i Małgorzaty oraz nie przepadam za duetami (prócz Złota Gór Czarnych Szklarskich*), tak więc znowu podchodziłem do tej dylogii z rezerwą. Niepotrzebnie! Jest to wspaniała, magiczna lektura. Autorom udało się stworzyć mrocznych adwersarzy, których miałem wielką ochotę kopnąć w dupska - dawno tego nie czułem. :) Oczywiście nie brakuje sławnych kingowskich dłużyzn - jakieś 10% CD zajmuje opis sytuacji poprzetykany retrospekcjami. Pierwszt tom bardziej baśniowy, drugi bardziej mroczny. Pamiętam z dzieciństwa jak recenzent z Fantastyki zastanawiał się co napisał King, a co Straub - też kombinowałem, ale trudno ocenić po przepuszczeniu tekstu przez tłumacza. Są oczywiście typowe dla Kinga selfspoilery i równie typowe wymienianie sporej ilości piosenek, głównie jazzowych. Aż żałuję, że nie spisywałem wszystkich tytułów z książek Kinga, które czytałem. (Najbardziej zabawne nawiązanie do muzyki było w Bastionie - jedna z drugoplanowych bohaterek puściła się z basistą Dokken - to pewnie z Jeffem Pilsonem :) ).

 

Co do Strauba, to muszę coś przeczytać, pamiętam, że jakąś książkę zaliczyłem, ale chyba szału nie było, bo nie kojarzę ani fabuły ani nawet tytułu.

 

Z ciekawostek: zaimponowało mi profetyczne powiązanie Parlamentu brytyjskiego z pedofilią oraz wskazówki jak zeznawać, które musieli przyswoić sobie nasi spoceni przysłuchiwani przed komisjami śledczymi czy też były Prezydent w sprawie WSI.

 

"– Od tego momentu najważniejsze znaczenie ma to, byście pamiętali dwa słówka, prowadzące do większości wyroków uniewinniających w procesach karnych – powtarzał Jack przyjaciołom w dniach, poprzedzających konferencję prasową. – Co to za słowa?
– „Nie pamiętam” – powiedział Dale.
– Zgadza się – przytaknął Jack. – Jeśli nie przypominacie sobie niczego, to żaden skurczybyk nie przyłapie was na jakimkolwiek błędzie."

 

 

– Od tego momentu najważniejsze znaczenie ma to, byście pamiętali dwa słówka, prowadzące do większości wyroków uniewinniających w procesach karnych – powtarzał Jack przyjaciołom w dniach, poprzedzających konferencję prasową. – Co to za słowa?
– „Nie pamiętam” – powiedział Dale.
– Zgadza się – przytaknął Jack. – Jeśli nie przypominacie sobie niczego, to żaden skurczybyk nie przyłapie was na jakimkolwiek błędzie. Atmosfera w tamtym domu była jakaś szczególna...
– Bez bujania – mruknął, krzywiąc się, Beezer.
– ...i zamąciła nam w głowach. Musimy pamiętać o następujących rzeczach: Tyler Marshall był na podwórku za domem, przykuty do kręciołka na suszące się pranie.
Zanim Beezer St. Pierre i Jack Sawyer prześliznęli się przez policyjne zapory i obrócili w perzynę Czarny Dom plastycznym materiałem wybuchowym, pewien reporter dostał się tam i zrobił liczne zdjęcia. Oczywiście wiemy, kto był tym dziennikarzem: Wendell Green wreszcie zrealizował marzenia o sławie i fortunie.
– A Burnside leżał martwy u jego stóp – powiedział Beezer.
– Zgadza się. Z kluczykiem do kajdanek w kieszeni. Znalazłeś go, Dale, i uwolniłeś chłopców. Na podwórku było parę innych dzieci, ale ile dokładnie...
– Nie pamiętamy – powiedział Doktorek.
– A co do ich płci...
– Kilku chłopców, kilka dziewczynek – powiedział Dale. – Nie pamiętamy dokładnie, ile dzieci jakiej płci.
– Co do Tylera, jak został porwany, co się z nim działo...
– Powiedział, że nie pamięta – rzekł z uśmiechem Dale.
– Odjechaliśmy. Wydaje się nam, że wołaliśmy inne dzieci...
– Ale dokładnie nie pamiętamy... – włącza się Beezer.
– Właśnie, a tak czy inaczej tam, gdzie były, nakazie nic im nie groziło. Zobaczyliśmy, jak wychodzą na zewnątrz, kiedy wsadzaliśmy Tylera do radiowozu.
– I wezwaliśmy policję stanową, żeby udzieliła wsparcia – powiedział Dale. – To pamiętam.
– Oczywiście, że tak – mówi łaskawie Jack.
– Ale nie mamy pojęcia, jak ta chałupa wyleciała w diabły, i nie mamy pojęcia, kto to zrobił.

 

 

~~~~~~~~~~~

* Krystyna nie tyle pisała co pomagała w wyszukiwaniu żródeł

Odnośnik do komentarza

* prawie cały Świat Dysku. nie ma Zadziwiającego Maurycego... 28. części cyklu, która w Polsce została wydana poza chronologią, w podserii skierowanej do młodszego czytelnika.

ja biorę - nie wiem czy z Ostatnim Bohaterem, bo akurat mam ładniejsze wydanie. :)

poza nim, niestety, w ciągu tych 20 lat ze Światem Dysku moja papierowa kolekcja doznała zbyt wielu ubytków...

Odnośnik do komentarza

Skończyłem czytać "To nie jest kraj dla starych ludzi". Film pamiętałem jak przez mgłę, że był jakiś pościg... no i wiele się nie pomyliłem ;)

 

 

Szkoda, że fabuła się tak nagle ucina, bo te późniejsze rozkminki nie były aż tak interesujące, ja jednak lubię jak coś się dzieje.

 

 

Ale to jest McCarthy, jemu jestem w stanie wiele wybaczyć, pomimo tego, że to dopiero moja druga książka jego autorstwa ;)

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Ostatnio przeczytane:

 

Dmitry Glukhovsky „Futu.re” – ciekawe spojrzenie na Świat, choć głównie na Europę, gdzie się akcja dzieje, w odległej przyszłości. Jest to pozornie idylliczny świat, ludzie mogą być cały czas młodzi. Bez starości, problemów z tym związanym. Z drugiej strony jak poradzić sobie w tym momencie z przeludnieniem Ziemi? Tego i innego pytania szuka tu Glukhovsky i główny bohater, który należy do ekipy Nieśmiertelnych. Odpowiadają oni za „pilnowanie” osób, które wyłamują się z tego całego systemu.

Na moje oko opis świata otaczającego jest fajnie i ciekawie opisany, dobrze można sobie to wszystko wyobrazić. Mocno plastyczne opisy miejsc, osób, wyczynów.

Jest to ciekawa i długa pozycja. Czytało mi się dobrze, ale to też może być spowodowane tym, że lubię styl Glukhovskyego.

Duży bardzo plus za wydanie- okładka wygląda świetnie, tak samo, jak znajdujące się w środku szkice/obrazki.

 

 

Andy Wier „Marsjanin” – od tej książki oderwać się mi było ciężko. Gość zostaje sam na Marsie i… musi przetrwać do kolejnej ekspedycji, która ma przybyć na Czerwoną Planetę dopiero za 4 lata. Do tego na jego minus- nikt na ziemi i statku nie wie, że chłop żyje. Śmiało chyba można powiedzieć, że to taki Bear Grylls na Marsie ;)

Z początku trochę mnie irytowały dosyć mocne wywody ściśle naukowe i techniczne, ale idzie się przyzwyczaić (sporo tłumaczenia technicznego i ogrom chemii). To nic w porównaniu z perypetiami i humorystycznym podejściem głównego bohatera. Całość jest opisana jako taki kosmiczny blog.

Od samego początku mocno kibicujemy bohaterowi w tym, co robi i do czego dąży.

Do gorącego polecenia, szczególnie przed obejrzeniem filmy, który już nie długo w kinach.

 

 

Paulina Hendel „Strażnik”, „Tropiciel”, „Łowca” – dla mnie ogromne odkrycie tej zacnej trylogii. Wyobraźcie sobie postapo i Wiedźmina. No może trochę przesadzam, ale w końcu mamy i koniec Świata (całość akcji toczy się w Polsce) i różne swojskie demony (strzyga, leszy, utopiec i cała masa innych demonów słowiańskich).

Przez całe trzy książki śledzimy losy Huberta i mocno powiązanych z nim bohaterów. Wszystko zaczyna się dosyć nie spodziewanie, a pierwsza część kończy się również tak samo- mocnym przytupem.

Nie jest to literatura jakaś wybitna, ba, szczególnie tom 1, czyli „Strażnik” ma trochę błędów typowo logicznych: gość wychodzi z zawalonego bloku, widzi przed nim gości z bejsbolami i łańcuchami. I to zonk- wcześniej autorka napisała, że trzech typów wyglądało niegroźnie (WTF!?!).

No sorry, ale w takich okolicznościach tego typu osoby raczej stanowią mocne zagrożenie.

Ale im dalej w las, tym lepiej. Niektórzy zarzucają i marudzą, że fabuła cięgnie się, że nudna. A ja wręcz odwrotnie miałem. Odpowiadały mi opisy normalnego, codziennego życia i zmaganie się takie na co dzień z nową sytuacją w świecie. Zdecydowanie wolę to niż jakieś mocne wymyślanie nieprawdopodobnych akcji. Życie na pozór spokojne i przyziemne, ale w nowej odsłonie, gdzie trzeba sobie radzić z wyzwaniami, o których ludzie urodzeni w dobie komputerów, sklepów, elektryki zapomnieli.

Trzy książki dla mnie to za mało! Chciałbym dostać kolejne część. Trylogia wędruje mocno w górę w moich ulubionych książkach.

 

 

Bartosz Biedrzycki „Stacja Nowy Świat” – powiem od razu- bardzo rozczarowała mnie ta powieść. Myślę, że byłoby lepiej, gdyby autor zrobił sequel „Kompleksy”, a nie prequel. Wiadomo, że to mocną inspiracją dla obu książek Biedrzyckiego było Metro 2033, ale daleko mu jeszcze do tego. W zasadzie bohaterowi nie są interesujący, są przewidywalni, wydarzenia mnie jakoś specjalnie nie wciągały. Przeczytałem szybko, bo chciałem mieć „Stację Nowy Świat” zaliczoną. Aczkolwiek nie uważam czasu za stracony. Czy kiedyś do tej pozycję jeszcze wrócę? Nie sądzę.

Odnośnik do komentarza

zajęło mi to kilka miesięcy, ale w końcu przeczytałem cykl o Czarnej Kompanii. świetnie spędzony czas i chyba najlepsza seria jaką do tej pory przeczytałem. mnóstwo świetnych, różnorodnych postaci, dużo taktyki i wojennej strategii, a przy tym gdzieś ciągle przewijała się magia i nadprzyrodzone moce o czym nie można było zapomnieć nawet na chwilę podczas czytania. ktoś wie coś na temat kontynuacji? wikipedia podaje, że mają wyjść jeszcze dwie części, ale nie wiem czy to jakieś aktualne info.

 

przy okazji, jest gdzieś w necie dostępne streszczenie/opis wydarzeń w poszczególnych częściach? wróciłbym do niektórych wydarzeń jeszcze raz, ale tak szybko nie przeczytam kilku tysięcy stron. ;)

Odnośnik do komentarza

kontynuuje swoja przygode z fantastyka i wzialem sie za "Wojne w blasku dnia" Petera V. Bretta. bardzo mi sie spodobalo i jestem juz w polowie, ale dowiedzialem sie, ze to czesc cyklu demonicznego, a w dokladnie jego trzecia czesc. w zwiazku z tym mam pytanie: lepiej przerwac czytanie i zaczac od pierwszej czesci czy kontynuowac czytanie liczac ze nie zepsuje mi to przyjemnosci z pierwszych czesci? nie mam pojecia tak te ksiazki od siebie zaleza.

Odnośnik do komentarza

kontynuuje swoja przygode z fantastyka i wzialem sie za "Wojne w blasku dnia" Petera V. Bretta. bardzo mi sie spodobalo i jestem juz w polowie, ale dowiedzialem sie, ze to czesc cyklu demonicznego, a w dokladnie jego trzecia czesc. w zwiazku z tym mam pytanie: lepiej przerwac czytanie i zaczac od pierwszej czesci czy kontynuowac czytanie liczac ze nie zepsuje mi to przyjemnosci z pierwszych czesci? nie mam pojecia tak te ksiazki od siebie zaleza.

Przestań czytać i zacznij czytać od Malowany Człowiek i Pustynnej Włóczni. Bez tego nie będzie wiedział, czemu to się stało i spora część ich zachowań będzie dość dziwna.

 

Sent from my Nexus 5 using Tapatalk

Odnośnik do komentarza

co z Cherezinskiej mozecie z czystym sumieniem polecic?

"Grę w kości" osadzoną w czasach Chrobrego i Ottona III, cykl "Odrodzone królestwo" (końcowe etapy rozbicia dzielnicowego) czy wreszcie "Legion", który mi bardzo przypadł do gustu, ale wiem, że są i tacy, których nie zachwyciła opowiedziana przez nią historia Brygady Świętokrzyskiej.

Odnośnik do komentarza

Nie myślałem, że kiedyś to napiszę, ale nie polecam jednej z książek Agathy Christie z Herculesem Poirot.

 

A chodzi o "Wielką Czwórkę". I nie bardzo można tego zrzucić na wczesną datę wydania książki, bo Poirot pojawia się wcześniej w dwóch bardzo dobrych powieściach (Morderstwo na polu golfowym i Zabójstwo Rogera Ackroyda), o klasycznej dla Poirota budowie, czyli spokojnym śledztwie w jakimś określonym terenie z określoną liczbą podejrzanych. A tymczasem Christie zachciało się zrobić z Poirota i Hastingsa mieszankę superszpiegów i Arsene Lupinów, którzy od wybuchu do wybuchu, od pościgu do pościgu i od trupa do trupa śledzą poczynania tytułowej Wielkiej Czwórki, która ma na celu zawładnąć światem. Scenariusz bardziej z komiksu, niż z Agathy Christie, nieprawdaż? Do tego bohaterowie są praktycznie kuloodporni, pomimo tego, że trup wokół ściele się gęsto, to oni kilkakrotnie złapani przez wroga uciekają bez szwanku z pułapki, a cała intryga, oprócz tego że grubymi nićmi szyta, zaczyna się od tego, że Poirot gdzieś słyszał o organizacji przestępczej o wspomnianej nazwie, a później wpada do jego domu zdyszany mężczyzna, który umierając pisze na kartce wielką cyfrę 4.

 

Pomińmy tę część milczeniem ;)

Odnośnik do komentarza

Marc Elsberg „Blackout” – co by się mogło stać, gdy w Europie zabraknie prądu i wszystko zgaśnie? Ta książka to pokazuje. Bardzo możliwy scenariusz wydarzeń. Praktycznie standardowy thriller, w którym śledzimy losy kilkunastu bohaterów w różnych lokacjach Europy. Możemy poznać taką awarię z punktu widzenia zwykłych ludzi, z punktu widzenia pracowników elektrowni, elektrowni atomowej, pracowników organów ścigania i dziennikarzy. Całość czyta się naprawdę super. Książka wciąga bardzo, w przerwach od czytania byłem bardzo ciekaw co będzie dalej, czy ktoś za tym stoi, a jak tak, to kto. Główny bohater (Manzano) miał moją sympatię przez całość powieści, kiedy znajdował się w beznadziejnej sytuacji, to kibicowałem mu mocno i parę razy zdziwiłem się, jak wyszło.

Nawet jeśli ktoś nie przepada za thrillerami, sensacją to i tak spokojnie może zabrać się za tą pozycję. Można się przekonać, jak brak prądu wpłynie na życie codzienne i doprowadzi do małego Armagedonu.

Jest to także praktycznie gotowy scenariusz na film. Przy dobrej reżyserii dostalibyśmy trzymający w napięciu do samego końca obraz- może ktoś się za to weźmie kiedyś. Oby.

 

 

Robert McCammon „Łabędzi śpiew” – wojna atomowa między Rosją i USA to nie koniec. To dopiero początek wydarzeń, którymi jesteśmy świadkami w tych dwóch tomach. Całość opisana bardzo realistycznie i plastycznie. Od samego początku gdzie mamy przedstawione odpalenie i uderzenie głowic.

Głównych bohaterów zdaje się być kilku- zapaśnik (wrestling), matka z dzieckiem, bezdomna, sprzedawca butów. Reszty nie zdradzam ;)

Książka mimo tego, że powstała w latach 80. Nic nie traci obecnie. Nie odczuwa się tych minionych lat. Czytając ją, na myśl przychodziło mi jedno- „Bastion” Kinga. Podobieństwo jest mocne. A czy to źle? Jak dla mnie- nie. Jest dobrze, ciekawie. Można bohaterów polubić, nawet bezdomną, która można na początku brać za poważną wariatkę.

Obraz jest dosyć ponury i mroczny, może nie aż tak jak w „Drodze”, ale podobnie. Niebezpieczeństwo czyha wszędzie.

Mi się podobało.

 

 

Robert J. Szmidt „Otchłań” – najnowsza książka z cyklu „Uniwersum Metro 2033” polskiego autora, który zabiera nas z akcją do Wrocławia. Jak wiadomo, miasto i ludzie są już trochę czasu po zagładzie. Wrocek nie ma metra (i w przyszłości też nie będzie go- A.D.2033), ale ma kanały i wieżę ;)

Napisze od razu- jak ktoś ma awersję do serii „Metro 2033” to… i tak zachęcam do sięgnięcia po tę powieść. Jest to moim zdaniem najlepsza część od czasów całej trylogii Andrieja Diakowa.

Dobrze się to czytało, sporo zwrotów akcji, których brakowało w innych częściach cyklu. Bohater i jego przygody są takie… hmm, zwyczajne, ludzkie. Nie ma na szczęście żadnych zjawisk paranormalnych itp. Życie na powierzchni planety, na którym skupiali się inni autorzy spod znaku „Metro” tu zostało zepchnięte trochę na margines. I bardzo dobrze, bo to nie jest historia o tym, tylko o ludziach i ich relacjach- obecnych, przeszłych i przyszłych. Mutantów mamy tu tyle, co kot napłakał, za to sporo fajnych postaci. To co początkowo brałem za jakiś tam pewnik, okazało się udaną i zgraną mistyfikacją autora. Brawo. Tak samo, jak zaskakujące zakończenie.

Minus dałbym za pseudonimy niektórych osób. Nie wiem jaki był cel autora (może jakieś puszczenie oczka do czytelnika), ale mnie w większości to nie przekonało. Szczególnie odniesienie do Gry o Tron oraz Dextera. Inne (Messi) jeszcze od bólu mogą być.

Mam nadzieję, że Szmidt napisze drugą i nawet trzecią część „Otchłani”. Czytało się dobrze, płynnie i szybko niestety poszło. Mi za szybko.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...